ROk II JT° 3. Warszawa, 1 maja 1929 r. Cena 30 gr.
(Dspólny program gospodarczy lewicy akademickie].
ORGAN MŁODEGO RADYKALIZMU
TREŚĆ NUM ERU:
1) Przebudowa życia akademickiego.
2) Polska młodzież na Litwie Kowieńskiej.
.3) Gen. Dowbór-Muśnicki a pułk. Matu
szewski.
4) Watykan — Kwiryna!.
5) Nowa organizacja akad. w Lublinie.
6 ) Kronika literacka.
7) Praca społ. w Z. P. M. D.
8) Co mamy do zrobienia w Polsce.
Niedaw ne to jeszcze czasy, kiedy mło
dzież wszechpolska, w swym a ta k u na „m a
sońską lewicę" akadem icką, do r. 1920-21, iskupiającą większość {młodego pokolenia, szerm owała, obok haseł nacjonalistycznych, zasadam i dem okratyzm u, odżegnując się n ietylko od e ty k ie ty reakcjonistów , ale ta k że od m iana konserw atystów . W owym okre
sie narodzin państw ow ości odrodzonej n a cjonalistyczny zaw rót głowy, opuszczają
cych szkołę średnią roczników, był czynni
kiem dom inującym ta k dalece, że tra d y c y j
ne j uż na gruncie polskim panow anie młodej lewicy niepodległościowej— pozycja za po
zycją— upadało w obliczu atak u nacjonali
stów „integ ralnych ". S ta n umysłów, k tó re
go n a jc h arak tery sty czn iejszy m objaw em były n a stro je rocznika 1922 i znane wypad
ki, w któ ry ch te „ n a stro je " znalazły swój w yraz, odległy był od przygotow ania g ru n t u dla stw orzenia in sty tu c ji t. zw. rz-plitej akadem ickiej, w m yśl isto tn y ch potrzeb i postulatów gospodarczych młodzieży. I an a
logicznie — p rogram y organizacji ideowych a w pierw szym rzędzie, p rog ram młodzieży wszechpolskiej, o ile zań m ożna uznać sze
reg em ocjonujących haseł, dem agog ją moc
no podpraw ionych, nie zm ierzał do obrony rozpaczliwego ekonomicznie ju ż wówczas położenia, a jedynie do w ychow ania nowej falan gi adeptów dla swych starszy ch orga
nizacji p a rty jn y ch .
Szereg trju m fó w odnoszonych nad, zda
wałoby się, pokonaną ostatecznie lewicą akadem icką w ciągu 6 lat ostatnich, dający zwycięzcom poczucie „pewności rządzenia przyn ajm niej jeszcze przez lat kilka", sp ra
wił', iż „w szechstanow a" młodzież w szech
polska coraz m niej krępow ała się z u jaw nia
niem swego społecznego podłoża. Jeszcze dwa la ta tem u leader młodzieży wszechpol
skiej, Andrzej Marchwiński na walnem ze
b ran iu uniw ersyteckiego B ra tn ia k a dekla
row ał iż młodzież wszechpolska tylko w in
teresie m as niezamożnych nie stoi na stano
wisku całkowitego zniesienia opłat akade
m ickich, płacić bowiem w inna młodzieży bo
g atsza, aby m ogły pow staw ać nowe domy akadem ickie, aby udzielano stypendjów etc.
A rg u m en ty te były ową zasłoną z dy
mu, za k tó rą krył się w najlepszym razie zupełny pasyw izm przewódców wszechpol
skich, chętnie w praw dzie eksploatujących stanow iska bratniackie, jak o narzędzie „ro
bienia sobie stosunków ", przy w spółpracy ze starszem społeczeństwie w K om itetach Po
mocy itp. okazjach, ale nie m ających n a j
m niejszego zam iaru trud zić swych cennych postaci organizow aniem jakiejkolw iek akcji w obronie zagrożonych interesów gospo
darczych swych wyborców, mimo, a może w łaśnie dlatego, że opłaty stw arzały fak tyczny n um erus clausus dla młodzieży nie
zam ożnej, a w konsekw encji system p ro tek cyjn y dla korporanckiej „elity",
Aż nadto ch arak tery sty czn y m dla tych korporanckich dyspozycji wobec spraw y opłat je s t wyw iad (w A kadem iku Polskim ) k o rp o ran ta i wszechpolaka A rlitew icza, ob
darzonego przez swych w spółpartyjników stanow iskiem prezesa Związku B ratnich
w et samej lewicy. N a uniw ersytecie np„
gdzie w zeszłym roku lewica rozporządzała nikłą grupą 1Ś — 20% obecnych na W al
nem zebraniu w roku bieżącym m iała już poważny odłam liczący 40 —• 45 % uczestni
ków.
K an d y d a tu ra socjalistyczna na przewodniczącego, k tó ra w roku ubiegłym zebrała przeciw kandy daturze kol. W rzesz
cza coś około 2 0 głosów, w tym roku m iała za sobą trzecią część zebranych, czyli ponad 300 głosów. Stosunek te n istn iał przy sto
sunkowo mało intensyw nej organizacji przy
gotowawczej ze stro n y lewicy.
Sposób tej organizacji nie pozwolił na- szem zdaniem , na wydobycie i zorganizow a
nie w szystkich sił z nastro jó w opozycyjnych przeciwko obecnemu system ow i. P rzygo to
w ania prowadzone przez każdą z organiza
cji, ja k socjaliści, Z. P. M. D em okratycznej luzem, stw arzał szkodliwe pozory politycz
ności całej akcji odstręczając częściowo po
litycznie niezorjentow ane bynajm niej jed nak niepopierające antyspołecznego stano
w iska ipłodzieży wszechpolskiej elem enty.
Istnienie kół prow incjonalnych, g ru p u jących wyłącznie młodzież z prow incji nie rozw iązuje sy tu acji. To też jedynem w y j
ściem dla nadania należytego c h arak teru i siły dalszej akcji lewicy na terenie sam o
pomocowym je s t tw orzenie pod hasłam i go
spodarczemu na zasadzie apolitycznej wspól
nych kom itetów reform samopomocowych na wzór istniejącego dawniej na uniw ersy
tecie. K om itety te obejm ując w szystkie centro lewicowe organizacje ideowe, koła naukow e etc. danej uczelni winny by w m ia
rę możności pow staw ać na terenie w szyst
kich większych organizacji bratniackich w W arszawie.
Nie m ogły by się wówczas powtórzyć fak ty , jakich św iadkam i byliśm y na w al
nem zebraniu U niw ersytetu, gdzie obstruk
cja techniczna w ybuchła zupełnie spon
tanicznie, mimo leaderów lewicy, przy
czyniając się nie mało do porażki, opozycji, k tó ra na drodze norm alnej walki parlam en
ta rn e j m ogłaby z łatw ością nie dopuścić do zakończenia walnego zebrania już n a pier
wszej sesji, zwłaszcza przy ta k niezwykle obfitym porządku dziennym.
Spraw a organicznego niejako w y trze
bienia rządów wszechpolskich w życiu sa
mopomocy je s t w arunkiem koniecznym u- zdrow ienia stosunków akadem ickich. P ró ba refo rm y całego u stro ju , ja k ą in icju je jed no z ugrupow ań lewicy może być podejm o
w ana niezależnie od proponowanej przez nas akcji na węższym w prawdzie, ale obejm u
jącym najżyw otniejsze spraw y młodzieży, odcinku życia akadem ickiego. A kcja ta , o- czywiście istn iała i dotąd, chodzi nam jed n ak o rozszerzenia je j podstaw , nadanie apolityczno - gospodarczego charakteru i powszechniejsze oraz szersze ujęcie organi
zacyjne. Coraz b ru talniejsze ujaw nianie przez wszechpolaków ich klasowego oblicza niezadługo ju ż m usi w opinji ogółu położyć rządy wszechpolskie n a obie łopatki.
Tym razem już na serjo i na bardzo dłu
go* R. D.
Pomocy. W swych ekspek torjacjach, p. A r- litewicz bynajm n iej już niewysuwa- p ro g ra
mu m asow ych zwolnień od opłat młodzieży niezam ożnej, czy chociażby ja k ie jś n a j
m niej zamożnej je j części. P an A rlitew icz podaje tu istotn ie cudowną form ułkę: od opłat zwolnieni m ogą być z pośród m niej
go rodzaju oświadczenia nie sp o ty k ają się z n atychm iastow ą rea k c ją .J e s t ju ż n a j
wyższy czas, aby lewica przestała o g ran i
czać się do w ysuw ania swego p rogram u re form samopomocowych, swych dezyderatów
w kw estji opłat, domów etc., ale aby zabrała się do akcji opanowania B ratn ich Pomocy.
D r. K a zim ierz św ita lsld , m jr . W. P., w ypró bow any p rz y ja ie l m łodzieży, został pow ołany p rzez K o m en dan ta na stanow isko P rezesa R a d y M in istró w , luzując p ro f. B artla. P re m je r św ita lsld , sa m za m łodu na U niw er
sytecie lw o w sk im brał czyn n y ud zia ł w życiu a ka dem ickim ja ko leader o ra g nizacyj niepodległościow ych i ta m odniósł sw ó j p ierw szy chrzest po
lityczny. Z pew nością, m n iem a m y, w da lszym ciągu zachowa sw ó j życzliw y sto sunek do postu latów m łodzieży a ka d em ickiej, które ta k często do te j
po ry były zapoznaw ane.
zamożnych kolegów ci, k tó rzy w ykażą odpo
wiednie (sic!?) zdolności.
N a wyższy szczebel ab surdu tru d n o ju ż się wdrapać.
Tylko zupełna defo rm acja w pojm ow a
niu zadań i celów organizacji akadem ickich m ogła doprowadzić do stanu , w k tó ry m te-
ż e obalenie rządów obecnych nie je s t je dynie pobożnem życzeniem, tego dowodzi chociażby przebieg o statn ich w alnych ze
b rań , ja k uniw ersyteckiego i W yższej Szko
ły H andlowej. Niezadowolenia z rządów re a k cji i rad ykalizacja n astro jó w były ta k gwałtow ne, iż spraw iły niespodziankę na-
z
prasy akademickiej.Program Młodzieży Demokratycznej naprawy życia akademickiego.
(Młoda Myśl Ludowa Nr. 1 rok V I).
życie akadem ickie la t o statnich znajdu
je swój oddźwięk w prasie, k tó ra jed n ak w dwuch tylko odłam ach u trz y m u je pewną ciągłość kierunku i w ydaw nictw a. Z jednej stro n y obóz nacjonalistyczny rozporządza od szeregu lat organem , dość reg u larn ie wy
chodzącym, którego o statn ie — bardziej brukow e od poprzednich —• w ydaw nictwo nosi ty tu ł „A kadem ika Polskiego", z d ru giej radyk aln a m yśl akadem icka przew ija się nieprzerw anym od 1923 roku d a tk ie m poprzez „ N u rt“ , „P racę" i naszą dzisiej
szą „Kuźnicę".
Inne kierunki ideowe bądz zadaw alnia- ją się efem erycznem i jednodniów kam i, bądź też, ja k „B rzask", P rą d ", czy „Młoda Myśl Ludow a", u kazu ją się zbyt n ieregu larnie, w zbyt wielkich odstępach czasu, aby wyw ierać pewien wpływ realn y na k ształto wanie się życia akadem ickiego i ukazanie się ich od czasu do czasu stanow i raczej cie
kaw y spraw dzian pracy ideologicznej we
w n ątrz tej,- czy innej organizacji aniżeli w y
darzenie na tle życia młodzieży.
Oto N r. 1 (rok V I!) wznowionej po dłuższej przerw ie „Młodej Myśli Ludow ej"
bierzem y do ręki z ciekawością. W idzimy a rty k u ły W incentego W itosa, S tanisław a T h u g u tta , Ks. P anasia, Jerzego Rogowicza...
R edakcja w tem zestaw ieniu nazwisk chce widzieć „wiarę w przyszłą jedność ruchu ludowego i zadatek świetlanej jego przyszło
ści". N iestety, jed y n ą łączność znajdujem y w negacji, w opozycyjnem stanow isku względem budującej się dziś Polski, ry tm któ rej postaw ił autorów poza wpływem na kształtow anie się losów P aństw a.
To też biadają. P an W itos jęczy z po
wodu „korru p cji", z powodu „ujem nego"
w yniku wyborów ostatnich. Woła o jedno
czenie tego w łościaństw a, k tó re sam polity
ką sw oją przywiódł clo rozbicia się na ty siączne obozy, nie różniące się często ni- czem, prócz am bicyj przewódców.
P a n T hugutt,. ben bojowy opozycjonista, człowiek, k tó ry dw ukrotnie na stanow isku m in istra dowiódł swej im potencji politycz
nej napisał lekkiem piórem (jem u to tak łatw o idzie!) jed en a rty k u ł więcej, pełen pięknych słów nie zaw ieraj ących żadnej tr e ści.
A rty k u ł ks. P an asia je s t zgoła nieprzy
zw oity i nie liczący się z praw dą, śm ie on porównywać zam ach m ajow y („skierow any bardzo zręcznie przez kapitalizm , k tó ry za narzędzie do swoich celów użył... pohopnej do a w a n tu r s o ld a te sk i" ), do rzezi galicyj
skiej, przyczem —• niewiadomo jak im ra chunkiem — oblicza na 3 tysiące ilość o fiar przew rotu.
A rty k u ł ten nienaw iścią swą przeciwko wodzom dzisiejszej Rzeczypospolitej prze
kracza n aw et to, co głoszą obwiepolskie pis
m aki i razi w tem miodem piśm ie, w któ- rem , mimo różnicy poglądów, radzibyśm y znaleźć i — ja k dalej w ykażem y — zn aj
dujem y ziarno zdrow ej młodej idei.
Pióro jego obniża jed n ak bardzo poważ
nie poziom pism a i ta k już nadszarp n ięty przez dwuch poprzednich autorów .
P rzy k ro nam zestaw iać ż nim i p. Rogo
wicza. Ten nieustraszony ongiś działacz a- kademicki, św ietny publicysta, którego tw órczy polot i inteligencję podziwialiśmy niedawno w znakom item stu d ju m o „Lele
w elu" W yspiańskiego, „wszedłszy między w rony" i zmuszony „krakać ja k i one" zna
lazł się w im pasie, z którego r a tu je się nie- slusznem i nieum otyw ow anem tw ierdze
niem, iż zam ach m ajow y skierow any był przeciw ruchow i ludowemu i że odsunął on od władzy w arstw ę, k tó ra wzięła na siebie
„najw iększy ciężar odpowiedzialności za lo
sy R zplitej". W dalszym ciągu a rty k u łu zn ajd ujem y szereg tra fn y c h uw ag o tem , że „wpływu na państw o trz e b a bowiem szu
kać od dołu nie od g ó ry", że trzeb a „ s tra cić z oczu w ładzę"; nie zm azują one jednak owego grzechu pierworodnego, z k tó ry m przystąpił a u to r do pisania, zwłaszcza, że nie om ieszkał go podkreślić w końcowej
Zam ieszczając poniższy k om unikat Z. P. M. D.
w spraw ie refo rm y życia akadem ickiego, p orusza
nej z re sztą nie po raz pierw szy (p. p ro je k ty Komi
te tu R eform Samopomocowych z 1925 i 1926 r ) , chcielibyśm y zainteresow ać opinję akadem icką w spraw ie o rganizacyjnej przebudowy życia naszej młodzieży. Dokładne omówienie dróg i m etod owej przebudow y pragniem y dać w najbliższych num erach naszego pism a.
S tojąc na stanow isku, że obecny chaos o rganizacyjny w .akadem ickich stow arzy
szeniach naukowych, samopomocowych i w ychow ania fizycznego przyczynia się do zupełnego niem al ich rozkładu i że ko nty nuow anie tego stan u rzeczy, grozi nader niebezpiecznerm konsekw encjam i, W ydział W ykonawczy Związku Polskiej Młodzieży D em okratycznej zwołał konferencję w szyst
kich organizacyj ideowo-wychowawczych młodzieży w Polsce dla zbadania możliwości napraw y. N a konferencji tej z podziwu god
ną jednom yślnością stwierdzono, iż reform a ogólnej s tru k tu ry życia akadem ickiego je s t konieczna. Pow ażna atoli różnica zdań za
szła w d y sk u sji nad sposobami realizacji program u napraw y.
P ro je k t Związku Polskiej Młodzieży De
m okratycznej wychodził z n astęp u jących za
łożeń: życie ideowo-polityczne na uczel
niach, jako niew ątpliw ie tw órczy czynnik wychowawczy j est niezbędnym składnikiem życia akadem ickiego, m usi jed n ak być u ję te w odpowiedine form y, tak , aby nie y/pły
wało szkodliwie n a prace innych instytucy j fachow ych, gospodarczych, naukowych i t. p. S tru k tu ra ogólna organizacji życia akadem ickiego opierać się pow inna na za
sadzie: a) ścisłego rozgraniczenia kompe- tencyj i zadań poszczególnych typów orga
nizacyj ; b) rozdziału życia ideowo-politycz- nego i organizacyj gospodarczych, nauko
wych i t. p. i w związku z powyższem: c) w spółdziałania w szystkich czynników dla dobra całości.
R eprezentacja ogólna młodzieży akade
m ickiej w inna się opierać n a woli całej mło
dzieży akadem ickiej P a ń stw a Polskiego i być w yłaniana drogą powszechnych w ybo
rów bez ograniczeń narodowościowych, lub wyznaniowych, bowiem tylko wówczas in
sty tu c je reprezentacy jne będą m ogły zdo
być należyty a u to ry te t zarówno w stosun
ku do młodzieży akadem ickiej, ja k i wobec władz i społeczeństwa.
Cała młodzież akadem icka P a ń stw a Pol
skiego objęta być w inna przez Związek Mło
dzieży Akadem ickiej Rzeczypospolitej Pol
skiej. Członkiem Związku staw ałby się aka
dem ik autom atycznie z chwilą przyjęcia na jedn ą z wyższych uczelni Polski i p rz e sta wałby nim być dopiero i jedynie z chwilą skreślenia z listy studentów .
Naczelną R adą Związku, według p ro jek
tu , je s t K ongres Rad środowiskowych, zło
żonych z delegatów w ybieranych w pięcio- przym iotnikow ych w yborach. K ongres je s t władzą ustaw odaw czą Związku i obraduje
p o inte‘cie, dziwnie — ja k na niego ->- nieu
danej i niesm acznej.
N a szczęście w „Młodej Myśli Ludow ej", piszą i praw dziw i „młodzi" (P. Rogowicza, mimo młodego w ieku pozwolimy sobie za
liczyć do „starszeg o" społeczeństw a), ich a rty k u ły : „N a froncie", „Podw aliny przy
szłości ruchu ludowego", „Ogólne filozoficz
ne pierw iastki św iatopoglądu ludowego" a r
ty k u ły nie grzebiące się z żółcią w zagadnie
niach dnia bieżącego? ale sięgające do sa
m ych podstaw ideologji ludowej, r a tu ją po
ziom i honor pism a. Do niezm iernie ciekawe
go a rty k u łu kol. F r. Mleczko powrócimy je szcze gdy przeczytam y dokończenie.
W dziale literack o -arty sty czn ym zasłu
guj e na w yróżnienie śm iałością tonów i m e
ta fo r wiersz Stanisław a Sakłaka „O sadze
niu grochu".
Spodziewamy się, że w następnym nu
m erze m niej się znajdzie m iejsca dla tuzów
„wielkiej polityki". Poziom i ton pism a ty l
ko zyskają na tem .
Zygfryd.
na 1 sesji zw yczajnej w ciągu roku. Kon
g res może się zbierać również n a sesje nad
zwyczajne. D elegatem może być akadem ik im m atrykulow any na jednej z wyższych uczelni w Polsce, nieposzlakow any na czci i honorze. W ybory delegatów odbyw ają się co dwa lata.
Oprócz powyższych jzasad w przedmiocie rep rezentacji ogólnej młodzieży akadem ic
kiej, p ro jek t Z. P. M. D. zaw iera zarysy or
ganizacji pomocy m ate rja ln e j i naukow ej, s tru k tu ry kół prow incjonalnych, organiza- cj i współżycia tow arzyskiego i sądownictwa akadem ickiego.
W ynikła na gruncie p ro je k tu d yskusja, wykazała, niestety , że organizacjom n acjo nalistycznym obca je s t chęć realnej n a p ra wy Rzpltej A kadem ickiej.
Stosunki m iędzy młodzieżą litew ską a polską rozw ijały się pod kątem widzenia po
lityki antagonizm u i w z ra sta j ącsej u staw i
cznie fali nienaw iści do w szystkiego co pol
skie.
źródeł te j nienaw iści należy doszukiwać się poniekąd w s tru k tu rz e socjalnej i spo
łecznej k ra ju , ja k też h isto rji, bądź stale wzniecanej nienaw iści narodowościowej, za
początkowanej przez litew ski kler.
Księża litewscy, dla wyw ołania rozłam u m iędzy polakam i i litw inam i od la t ży ją
cych w harm onji, nie zaw ahali się przed w ykorzystaniem pobudek relig ijn y ch i wy
zyskaniem "swych ogrom nych wpływów na lud litew ski.
Przed w ojną kolonizacja L itw y postępo
wała w dość szybkim tem pie, zupełnie sa
m orzutnie, dzięki sile przyciągającej k u ltu ry polskiej. E lem enty k u ltu raln iejsze s ta rały się mówić po polsku, naśladow ać w szy
stko co polskie, pojęcie polskości szło w pa- ize z pojęciem k u ltu ry wogóle, dlatego np.
dzisiejsi G rinius, b. prezydent, Galwanau- skas, Sidzikauskas i t. i d. i t. d. przed w oj
ną nazyw ali się Hryniew icz, Galwanowski, Sędzikowski i t. p. Polonizacja L itw y robi
ła olbrzym ie postępy mimo sprzeciw u władz ro sy jskich większe, niż naw et na innych ziem iach Polski przedrozbiorow ej.
D ostrzegła to w ładza ro sy jsk a i ducho
wieństwo, któ re było w znacznej większo
ści litew skie. Rząd ro sy jsk i sto su ją c zasa
dę divide et im pera, poparł k ler litew ski w m ającej nastąp ić niebaw em walce z wpły
wami polskiemi. Duchow ieństw o zwróciło uw agę na nieliczne szeregi chłopskiej mło
dzieży, udającej się do ro sy jsk ic h szkól i uniw ersytetów , pracow icie rozagitow ując zarysow ujący się ju ż szowinizm. Jeszcze przed w ojną zaczęły się tw orzyć przy ro- rosyjskich u n iw ersy tetach gru p ki litew skiej stu d e n te rji, np. „A uszra" w Rydze, ju ż wówczas w ynikały dyskusje na tem a ty narodowościowe m iędzy polską i litew ską młodzieżą, Początkowo nosiły dy kusje te c h a ra k te r akadem icki, z (zasem nabierały jed n ak ostrzejszy ch akcentów.
Po w ojnie i za czasów okupacji niem iec
kiej cała spraw a przy b rała wyraźny^ zgóry nakreślony polonofobski kierunek. Niemcy chcąc oderwać Litw ę od Polski nie żałują środków m aterjaln y ch na wzniecenie sztu cznej nienaw iści: antagonizm u m iędzy spo
łeczeństw em polskiem i litew skiem . Jedno
cześnie zaczęto uciskać ta m te jsz y żywioł polski.
Po wojnie sy tu a c ja pogarsza się dalej, albowiem antagonizm narodowościowy kom plikują hasła rew olucji socjalnej i społecz
nej.
Muszę dorzucić słów p arę o stru k tu rz e gospodarczej i socjalnej L itw y przedw ojen
nej. ;
W iększa własność ziem ska przed w ojną była w rękach polskich w 99% , wsie polskie
Przedstaw iciele Mł. W szechpolskiej, K a
tolickiej Młodzieży Narodowej, i Odrodzenia stanęli na stanow isku uznania t. zw. Naczel
nego K om itetu Akadem ickiego za naczelną rep rezentację młodzieży. W odpowiedzi na to przedstaw iciele Młodzieży D em okratycz
nej oraz Związku Niezależnej Młodzieży So
cjalistycznej w yjaśnili n a ty c h m ia st sy tu a cję, przygw ażdżając samozwańcze dążności praw icy i stw ierd zająca kategorycznie, że N.K. A. jak o ekspozytura Obwiepolu nie może być nigdy przez ogół młodzieży za n a
czelną i jed y n ą rep rezentację uważana.
W ten sposób organizacje endeckie u- czyniły'w szystko co m ogły w kierunku unie
możliwienia realizacji słusznych i będących na czasie poczynań napraw y budowy życia akadem ickiego w Polsce.
były zam ieszkane przez t. zw. szlachtę za
ściankową, k tó ra choć pod względem dobro
b y tu nie stała wyżej od wsi litew skiej, je d nak, ze względu n a swoje szlacheckie po
chodzenie, staw iała siebie nieporównanie wyżej od Litwinów. Ludność m ia st i m ia
steczek stanow ili polacy i żydzi.
Z araz po w ojnie fe rm e n t rew olucji so
cjalnej zaczął wzbierać i, w tedy to rzucono hasło parcelacji m ajątk ó w polskich, tem chętniej, że w ielka własność była polską.
Choć zdawano isobie spraw ę, że pod wzglę
dem gospodarczym przyniesie to Litw ie klę
skę, nie cofnięto się przed niczem, żeby zgnieść żywioł polski.
Oczywiście proj ektodaw cam i reform y rolnej i system u ucisku byli Niemcy.
Niem cy zgodzili się n a istnien ie niezależ
nej Litw y, popierali m aterjaln ie, żądając w zam ian tępienia żywiołu polskiego.
Niem cy wyłącznie byli i są in sp irato ra mi te j system atycznej nienaw iści do Pol
ski.
żeby nienaw iść zbudować n a trw ałych podstaw ach, postanow iono zohydzić Polskę najm łodszym pokoleniom, to też sfałszow a
no h isto rję , p rzedstaw iając u n ję lubelską jako zdradę interesów Litw y, Jagiełłę na
zyw ając zdrajcą, m ordercą ( !) , bitw ę pod Grunw aldem klęską L itw y i t. p.
Rząd litew ski czuj e stra c h paniczny wo
bec wpływów polskich, obaw iając się po
w tórnej fali polonizacyjnej.
Młode pokolenie wychowane w tak iej szkole, w stępując na u n iw e rsy te t rozw ija w sobie jeszcze bardziej nienaw iść do Polski i z nienaw iści tej robi się poprostu kult.
Nie m ogąc wyw rzeć sw ojej nienaw iści bezpośrednio, o fiarą często p a d a ją spokojni m ieszkańcy polacy. W e w szystkich b ru ta l
nych napaściach na przejaw y polskości ca
la litew ska młodzież uniw ersytecka, za wy
jątk ie m studentów radykalnych, bierze czynny udział np. zam alow yw aniu polskich szyldów, rozbijaniu polskich lokali. Dwa la
ta tem u g ru p a uzbrojonych studentów lite
w skich rozbiła pochód relig ijn y złożony z kowieńskiego społeczeństwa polskiego. W tej akcji było kilka wypadków pobicia do śm ierci i kilkudziesięciu rannych.
Studenci litew scy w stosunku do pol
skich zachow ują się agresyw nie, odgrażając się rozbiciem organizacji i wypędzeniem do... W arszaw y, ja k to m iało m iejsce w ze
szłym roku, mimo całkowicie lojalnego za
chow ania ze stro n y polskiej i ustaw iczne
go zaznaczania gotowości szukania porozu
m ienia z młodzieżą litew ską.
A ntagonizm w z ra sta ; ja k i będzie jego w ynik pokaże dopiero h isto rja .
Łabędzki.
A K A D E M I C Y P O P I E R A J C I E S W O JE PISMO ::
Stosunek
młodzieży litewskiejdo
polskiej na Litwie.Z dzi ej ów hańby
Dokumenty mówią. Walka P. 0. W. o honor munduru polskiego
Z am iast polemiki z enuncacją p. Dow
bór - M uśnickiego, um ieszczoną w „Gazecie W arszaw sk iej" z dnia 17 kw ietnia 1928 r., a a ta k u jąc ą podstępnie p. min. M atuszew skiego, przytaczam y poniżej reprodukcję kom unikatu inform acyjnego, w ydaw anego ta jn ie przez P. O. W. w 1918 r., oraz wy-
" ją tk i z dzieł w skrzeszenia polskich w ojsk na Wschodzie.
R edakcja.
„I m ożna było chcieć bić się lub nie. Ale niech powiedzą ci, co się od walki cofnęli, jakiem praw em nosili orły i am a ran ty , j a kiem praw em korpus tw orzyli i w nim tkw i
li, skoro „ fin is" był oddawna widoczny, a z nim i jego rez u lta ty i nie widzieć ich można było tylko dobrowolnie, zam ykając oczy.
N ik t uczciwy nie m ógł pozostaw ać w korpusie bez zdecydowania się na walkę, gdy zechcą nam broń wziąć, broń tę odda
liśm y i narodow i w yrządziliśm y krzyw dę ciężką. Nic niem a na uspraw iedlinie k o r
p u su .-
(M elchjor W ańkowicz: O statnie słowo przed sądem polowym I k o rp u su ).
„W głębokiem przekonaniu, że tylko w alka z Niem cam i może uratow ać honor I-go K orpusu Polskiego i przyczynić się do
postaw ienia spraw y polskiej na gruncie po
lityki m iędzynarodow ej, grupa Polskiej Or
ganizacji W ojskow ej, na czele k tó re j w I K orpusie sta li: kp t. Lis-Kula, k p t. M atu
szewski Ignacy, ppłk. służby zdrow ia H a
licki i B iernacki i wielu jeszcze innych ofi
cerów, w nocy z dnia 2 1-go n a 2 2 -gi m aja usiłuje jeszcze dokonać w szystkiego, ażeby stoczyć walkę z N iem cam i".
„W pam iętną noc z 21-go na 2 2-gi m a ja ppłk. B a rta w asyście kilku oficerów zjaw ił się u dowódcy oficerów gen. Dowbór-Mu-
śnickiego, proponując mu w ystąpić czynnie przeciwko Niemcom.
Gen. Dowbór - M uśnicki odmówił, wo
bec czego ppułk. B a rta zaaresztow ał go, oświadczając, że obejm uje dowództwo nad korpusem .
N iestety, oddziały, ^agitowane przez ty le m iesięcy nadzieją pow rotu do k ra ju , od
mówiły swego udziału w walce z N iem ca
mi...
...Honoru I-go K orpusu Polskiego nie dało się obronić naw et w o sta tn ie j chwili.
(Płk. H .JB agieński: „W ojsko Polskie na W schodzie", s tr. 818-819).
Komunikat informacyjny P. 0. W.
M
P odajem y tu 3 dokum enty dotyczące spraw y roz
bro jen ia korpusu gen. Dowbora-M uśnickiego.
Depesza pierw sza je s t kom unikatem w ysłanym przez gen. Dowbora z B obruj ska do przedstaw icielstw a Polskiej Siły Zbrojnej w M ińsku:
D E PE SZ A : B obrujsk 21.Y.1918. — W te j chwili będą W am podane do wiadomości w aru n k i umowy otrzym anej w form ie u ltim atu m od władz niem ieckich, k tó re przyj ę- łem. Proszę objaśnić w szystkim , że j a w arunki przyjęłem , Sie zw ażając n a ich ubliżający c h a ra k te r dlatego, że jed y ne w yjście, k tó re było:— staw ić zb rojn y opór Niemcom, — doprowadziłoby do zguby kilkuset albo więcej ludzi, a ca
ły korpus, nie m ający możności długo się bronić, do obo
zów koncentracyjnych. J a form ow ałem korpus dobierając najlepszych ludzi, w szystko więc, co stanow i korpus je s t kw iatem narodu polskiego, k tó ry nie m am p raw a prow a
dzić n a rzeź, bo potrzebny on będzie w k ra ju . Jeżeli pod
pisanie umowy je s t h ańbą, to biorę j ą całkowicie n a sie
bie a w am rozkazuję być posłusznym i do końca i spełniać m oje rozkazy. Rozkazuję zastosow ać w szystkie n a je n e rg i
czniejsze środki, aby ktokolw iek nie wywołał krwawego z a ta rg u z Niemcami, gdyż grozi to przym usow em rozbro
jeniem i zesłaniem całego korpusu do więzienia na przy
musowe roboty, co byłoby zupełnie na rękę Niemcom, k tó rzy w te n sposób wezm ą odpowiednią ilość swoich ro botników do szeregów. O ryginał depeszy podpisał gene- rał-poriicznik Dowbór-M uśnicki.
D ruga i trzecia depesza, datow ane są również dn. 21 V. z Bobruj ska i zaw ierają podaną do powszechnej wiado
mości przez gen. Dowbora tre ść dwuch następujących do
kum entów :
1) L ist R ady R egencyjnej do gen. Dowbora-M uśnic
kiego :
W arszaw a, dn. 1 0.V. 1918. Pow ołując się n a załączo
ne pismo urzędowe gen.-pułk. B eselera, kom unikujące nam zm ianę decyzji Gł. K w atery N iem ieckiej w spraw ie naszego udziału w decyzjach n a tu ry politycznej zaw iada
m iam y W aszą Ekscelencję, że od dnia dzisiejszego p. J e nerał Radzie R egencyjnej K rólestw a Polskiego nie podle
ga o I korpus od złożonej przysięgi zo staje zwolniony.
W szelkie układy dalsze z władzam i niem ieckiem i p. Jen e
rał m usi prowadzić samodzielnie, k ieru jąc się nietylko względami na w łasny korpus, a przedew szystkiem na in
te re s narodowy. W interesie narodow ym zaś leży, aby pomimo w szystkiego, co zaszło, a co t a k niezm iernie u tr u dnia położenie— do ostrego konfliktu nie dopuścić. Poleca
ją c Pana, Panie Jenerale "i podległe m u bohaterskie w oj
sko opiece Boskiej zapew niam y P a n a o niezm iennej n a
szej życzliwości. A leksander Kakow ski, arcybiskup, Zdzi
sław Lubom irski, Józef O strow ski.
2) Pism o gen erała v. Beselera do R ady R egen cyjn ej:
Dodatkowo do m ojej odezwy z dn. 3 b. m. m am za
szczyt zakomunikować D ostojnej Radzie R egencyjnej, że w skutek godnego żalu zachow ania się rządu polskiego w Kijowie *) Zw ierzchnie Dowództwo Naczelne nie może
*) Mowa tu o in stru k c ji, jaką. R a d a Reg. w ysłała do bryg. H allera i gen. O sińskiego, aby nie w daw ał się w żadne p e rtra k ta c je z niem ieckiem i ani au strjack iem i w ładzam i wojsko- werni i aby pozostaw ił w szystkie rokow ania w spraw ie w ojsk polskich rządow i polskiem u. — In stru k c ja ta , n a skutek k tórej gen. O siński zerw ał w szelkie rokow ania z w ładzam i niem ieckie
m i, w yw ołała oburzenie gen. B eselera, ostatnio — ja k wiadomo, została zignorow aną. R ada Reg. i rzą d w ycofały się z tej sy tu acji — a w ynikiem całej akcji była k a ta s tro fa w ojsk polskich na.
U krainie.
nadal uznawać praw a D ostojnej R ady Reg. do współdzia
łania w zdecydowaniu politycznem k w estji wojskowych.
Bezpieczeństwo naszych w ojsk wciąż jeszcze walczących na W schodzie w ym aga bezwarunkow o aby na tyłach nie było obcych oddziałów wojskowych, utw orzonych z części składowych rozform ow anej a rm ji nieprzyjacielskiej, k tó re nie poddają się bez zastrzeżeń Niemieckiemu Dowództwu Naczelnemu. To zrozumiałe samo przez się w ym aganie wojskowe stoi w rażącej sprzeczności do zaw artego w li
ście p an a prezesa m inistrów z dn. 30 z. m. żądania, m a ją cego najcięższe następstw a, ażeby oddziały polskie wydzie
lone z a rm ji ro sy jsk iej poddały się bezwarunkow o Dost.
Radzie Reg. i słuchały tylko je j rozkazów. Takie pojm o
wanie współpracow nictw a w k w estjach wojskow ych nie może być tolerow ane, już z zasadniczych względów woj
skowych, mianowicie ze względu n a jednolitość dowódz
tw a. Przeczy ono również zasadniczym linj om p a te n tu z dn. 12.IX. 1917. N a zasadzie zmienionego stan u rzeczy od gen. Dowbór-M uśnickiego zażąda się oświadczenia, że w raz ze swoim korpusem uznaje bezwarunkow o niem ieckie do
wództwo naczelne. N astępnie będzie z a w arta nowa um o
wa z I korpusem polskim jak o z w ojskiem neu traln y m dla rozszerzenia umów B obrujskich. D ostojnej Radzie Regen
cyjnej nie może być jed n ak przyznany bezpośredni w tern udział. —• G enerał Beseler.
Od jednego z oficerów korpusu gen. Dow bora nadszedł do W arszaw y z B o brujska list n astęp u jący :
Mój drogi! Stało się! K orpus nasz się demobilizuje.
D ow bor podpisał dokum ent, hańb iący jego i nas. N ie m am ochoty b rać udziału w rozbrojeniu, więc się sta ra m w yje
chać. W szelkie próby zbrojnego oporu i walki z niemcami spełzły na niczem, głównie z powodu b rak u dobrej i ścisłej organizacji, sprężystej władzy, a przedew szystkiem w skutek w ahania i rozłam u w m asach. Oficerowie okazali się nie na wysokości zadania. Oni pierw si dali przykład w ah an ia i chwiejności. L e g ja oficerska pierw sza odmówiła w ystąpie
nia zbrojnego przeciw niemcom, choćj wczoraj wieczorem, na pierw szą wiadomość o rozbrojeniu, najw ięcej się odgrażała i obiecywała nie oddawać broni. Za oficeram i poszli żołnie
rze. Z resztą opowiem ci po kolei. W czoraj, wieczorem ro ze -’
szły się pierw sze pogłoski o tym , że Dowbor, jakoby, podpi
sał ugodę z niem cam i, na zasadzie k tó rej m am y się demobili- zować. Nie wierzono tem u. Koło 7. Dowódzca legii oficer
skiej, pułkownik Nabiel, zebrał legję i zawiadom ił ją o ugo
dzie. Zawrzało. O g. 2. w nocy zerwano cały pułk na nogi.
Postanow iono rozpocząć w alkę z niem cam i. P u łk gotów był iść. Ale część oficerów odrazu rozpoczęła złowróżbne k ra k a nia o szaleństw ie, tych zam iarów . M ieliśmy bowiem rozbroić niemców w B obrujsku, k tó ry ch było do 1000. Zły n a stró j i niechęć oficerów odbiły się na żołnierzach. Gdy jeszcze przyszła wieść, że leg ja oficerska nie chce iść na niemców, spraw a była przeg rana. W róciliśm y do koszar. Rankiem Dowbór ogłosił całej załodze, zebranej n a placu, wiadomość 0 rozbrojeniu. Oto w szystko. J a m am zam iar jechać-narazie do K ijowa, a sta m tą d dalej do Rosji, i być może do A m eryki 1 F ra n c ji. Nie wiem jeszcze zresztą, co i ja k zrobię. Wiem tylko, że w obecnej chwili w racać do K ra ju nie mogę.
L ist ten datow any je s t 22 m aja. W nocy z 2 2 na 23 (ze środy na czw artek) aresztow ali gen. Dow bora czterej oficerow ie M atuszewski, Hubicki, Biernacki i Głazek.
L eg ja oficerska odbiła jed n ak gen. Dowbora i rozbra
jan ie korpusu doszło w te n sposób do skutku.
Młodzież polsko no terenltfpolistw
bałtyckich o demosojja litewska.
Dzień Kowieński 9.III, om aw iając ple
narn e posiedzenie przedstaw icielstw a stu dentów un iw ersy tetu kowieńskiego, podkre
śla nieżyczliwe stanow isko studentów -naro- dowców, chrz.-dem okratów i postępowców względem studentów - Polaków uniw ersy
te tu kowieńskiego oraz wogóle względem młodzieży akadem ickiej polskiej. N a posie
dzeniu om aw iana była m. in. spraw a u sto sunkow ania się studentów u niw ersytetu li
tew skiego do propozycji studentów - Fin- landczyków co do przyjęcia Polski W poczet członków Związku studentów państw bał
tyckich. Przedstaw icielstw o studentów li
tew skiego uniw ersy tetu większością głosów odrzuciło propozycję młodzieży finlandzkiej, m otyw ując to tem , że młodzież litew ska z powodu kw estj i wileńskiej nie uważa za mo
żliwe współpracować z młodzieżą polską.
Przew odnia m yśl m em orjału, przesłanego do Związku studentów pań stw bałtyckich je s t o p a rta n a arg u m e n ta c ji wiecowych przem ów ień agitacyjnych. Nie brak więc ta m złośliwych epitetów pod adresem Pol
ski, nie b rak zarzutów co do nieszczerości uczuć b ratersk ich względem narodu litew skiego i co do „zagrabienia" ziem etnog ra
ficznie „niepolskich". W reszcie na przesłan
ce, że Polska dąży do hegem on ji we w szy st
kich dziedzinach życia krajów bałtyckich, został o p arty wniosek, że nietylko młodzież litew ska, lecz również młodzież trzech pozo
stałych państw bałtyckich nie może współ
pracow ać z młodzieżą polską. Przeciwko m em orjałow i głosowali przedstaw iciele ak a
demickiej młodzieży polskiej w Kownie i li
tew skich stow arzyszeń socjalistycznych.
Studenci - socjaliści zasadniczo sprzeciwili się niedopuszczaniu młodzieży akadem ickiej Polski do Związku studentów państw bał
tyckich. Zdaniem ich, m om enty polityczne nie m ogą g rać roli w życiu akadem ickiem, tem bardziej zaś m om enty sporne, ja k nprz.
kw est ja przynależności W ilna, do którego obok Polaków i Litw inów roszczą również p re te n sje B iałorusini; zresztą spray/a przy należności państw ow ej W ilna — zdaniem lit. młodzieży socjalist. — może być roz
strz y g n ię ta li tylko na zasadach dem okra
tycznych.
Dziennik om awia w końcu obszernie za
m ach na lokal Stow arzyszenia Polaków uni
w e rsy te tu litewskiego, przyczem podkreśla, że wniosek, złożony przez przedstaw iciela organizacji polskiej, o potępienie tego hań
biącego czynu, został odrzucony tem i same- mi głosam i studentów narodowców i „krik- szczionów" (ęhrz.-dem .).
R edakcja „K uźnicy" nie m ogąc w tym num erze, ze względów technicznych, omó
wić szerzej całej ohydy m etod bandyckich z g ra i nacjonalistycznej niem ieckiej, k a tu jącej w Opolu . polskich: .artystów , całem sercem przyłącza się do spontanicznej ak cji społeczeństwa p rotestującego przeciw b a r
barzyństw u niemieckiemu.
R edakcja „K uźnicy".