• Nie Znaleziono Wyników

Teoria struktury społeczeństwa postkomunistyczego była kwestią czasu - ten historyczny moment nastąpił

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Teoria struktury społeczeństwa postkomunistyczego była kwestią czasu - ten historyczny moment nastąpił"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Making Capitalism Without Capitalists. The New Ruling Elites in Eastern Europe. Gill Eyal, Ivan Szelenyi i Eleanor Townsley. London: Verso, 1998,280 s.

Teoria struktury społeczeństwa postkomunistyczego była kwestią czasu - ten historyczny moment nastąpił. Badacze myśli społecznej odnotują, że stało się to w 1998 roku z chwilą opublikowania Making Capitalism Without Capitalists, będącej pierwszą próbą zarysowania mechanizmów formowania się nowego ustroju od strony kształtowania się nowych klas. Trudno byłoby oddać prymat w tej dziedzinie twórczości Victora Nee, specjalisty od Chin, który po sformułowaniu kilku egzotycznych koncepcji na temat wchodzenia gospodarki chłopskiej w Chinach na tory kapitalizmu, zyskał wśród czytelników „Ameri­

can Journal of Sociology” , opinię głównego teoretyka „tranzytologii”. Twórcy

„Kapitalizmu bez kapitalistów” także reprezentują socjologię amerykańską, chociaż Ivan Szelenyi, głośne nazwisko (najbardziej znane w świecie z trojga autorów), jest Węgrem - jednak o Europie Środkowo-Wschodniej najlepiej pisać z odległej perspektywy.

Jak przystało na dobrą teorię, jej sens można ująć w jednym zdaniu:

transformacja w krajach Europy Środkowo-Wschodniej zmierza do kapitaliz­

mu, który powstaje wszakże przy stosunkowo małym udziale właścicieli kapitału. Zresztą wiele mówiący jest sam tytuł. Stwierdza się wiec, że w odróż­

nieniu do klasycznej drogi formowania się społeczeństwa kapitalistycznego w Europie Zachodniej, kategorie biznesu w społeczeństwach postkomunistycz­

nych okazały się za słabe by pokierować biegiem tych spraw. Stąd też kapitalizm musi być dziełem technokratów i intelektualistów, wspólnie realizu­

jących projekt nowego ustroju opartego na polityce monetaryzmu (którego zwolennikami są technokraci) i model społeczeństwa obywatelskiego, propago­

wany przez intelektualistów. Sojusz tych sił postępu został nazwany w tej książce bloc o f power, co sygnalizuje pewne pokrewieństwa z Gramscim w nazwie, a w głównej myśli nasuwa skojarzenia z leninizmem, zakładając możliwość odgórnego ustanowienia kapitalizmu pod kierunkiem oświeconych elit. Autorzy nie wykluczają, że bloc o f power stanie się kreatorem klasy biznesu z prawdziwego zdarzenia, chociaż pesymistycznie oceniają szanse jej dynamicz­

nego rozwoju. W istocie, teoria ta jest próbą pogodzenia propozycji neomark- sizmu z modnymi w latach 70. koncepcjami „Nowych klas”, w których intelektualistom przypisywano wiodącą rolę.

Rozważania autorów mają podbudowę empiryczną. Opierają się na wyni­

kach badań surveyowych nad strukturą społeczną w krajach Europy Środ­

kowo-Wschodniej, zrealizowanych w 1993 i 1994 roku w ramach między­

narodowego projektu. Ivan Szelenyi był (obok D onalda Treimana) jednym z dwóch koordynatorów tego największego do tej pory przedsięwzięcia, które objęło sześć krajów, w tym również Polskę. W jednej części dotyczyło ono problematyki zmian w hierarchii stratyflkacyjnęj tych krajów, drugi nurt

(2)

poświęcony był badaniu elit w transformacji. Zaplanowano je z myślą o doko­

naniu kompleksowej diagnozy głębi i kierunku zmian systemowych. Badania nad elitami, z których w tej książce wykorzystano tylko dane z Czech, Węgier i Polski (zrealizowane u nas przez Jacka Wasilewskiego i Edmunda Wnuk-Lipińskiego), stanowią empiryczną bazę przedstawionej tu teorii. Trzeba od razu powiedzieć, że jej autorzy przyznają danym empirycznym zdecydowa­

nie drugorzędną rolę, co jest pewną dysproporcją, zważywszy na bogactwo zebranego materiału; z pewnością nie potraktowano go w rygorystycznym sensie jako podstawy do systematycznego testowania hipotez. Powrócę do tego w komentarzu krytycznym. Powiedzmy najpierw, co jest interesującego w tej książce.

W pięciu rozdziałach podejmuje się w niej próbę ujęcia przekształceń stratyfikacji społecznej w tym regionie, ich historyczne źródła i szczególne cechy w porównaniu ze społeczeństwami rozwiniętego kapitalizmu. Jest to spojrzenie na drabinę stratyfikacyjną z perspektywy wierzchołka. Najwięcej uwagi poświęcają autorzy kwestii nowych elit, kładąc nacisk na aspekt przenikania nomenklatury komunistycznej do polityki i biznesu. Krytyka poglądu o tzw. konwersji starej nomenklatury w nową klasę, jest punktem wyjścia teorii bloc o f power. Mocne stwierdzenia Staniszkis, Hankissa czy Szalai, sformułowane w pierwszych latach transformacji, nie ostały się w świetle faktów. Od drugiego rozdziału zaczyna się twórcza reinterpretacja tego, co napisano o nomenklaturze do tej pory.

Jednakże pierwszy rozdział poświęcono w całości teorii struktury społecznej, przemyślanej koncepcji o uniwersalnym wymiarze, która układa się w spójną całość. Jej najogólniejszą przesłanką jest pojęcie „kapitałów”, utożsamianych z zasobami. W przekonaniu autorów tej teorii struktura społeczna jest wielo­

wymiarowym układem pozycji (Weber), istniejących niezależnie od sfery zachowań. Tym jednak, co łączy obiektywną strukturę z motywami jedno­

stkowego działania jest „habitus”, czyli „wewnętrzny głos”, jak stwierdzają, pozwalający ludziom żeglować w przestrzeni społecznej (nawiązanie do Bour- dieu). Przestrzeń ta - mówi się dalej w tej teorii, stosując obrazowe metafory - przybiera określony kształt w wyniku podróżowania ludzi dysponujących rozmaitymi kapitałami po trajektoriach życiowych. Za tą generalną zasadą kryją się jednak różne mechanizmy stratyfikacji; tym, co odróżniało procesy stratyfikacyjne w systemie komunistycznym od modelu zachodniego była przewaga kapitału społecznego nad ekonomicznym. W rozdziale 1, poświęco­

nym przełożeniu teorii na analizę rzeczywistości pokazano, w jaki sposób przynależność partyjna i dobre koneksje z aparatem władzy stały się skutecz­

nym środkiem realizacji celów, zinstytucjonalizowanym wyrazem kapitału społecznego, jak utrzymują autorzy. W epoce postkomunizmu zastąpił go kapitał kulturowy - stało się to głównie dzięki rosnącej opłacalności wykształ­

cenia; właśnie dlatego do władzy doszli intelektualiści i technokracja.

(3)

Rozdział drugi jest konsekwentną kontynuacją wątku krążenia „kapita­

łów”; po wskazaniu mechanizmów tego procesu następuje charakterystyka kategorii, która jest zbiorowym nośnikiem kapitału kulturowego, czyli „bloku władzy”. Autorzy wskazują na historyczne źródła formowania się sojuszu intelektualistów z kadrą menedżerską i technostrukturą - pierwsza z tych trzech warstw rekrutuje się z byłych dysydentów walczących z komunizmem, dwie ostatnie wywodzą się głównie z szeregów nomenklatury komunistycznej. Daje o sobie znać wpływ Szelenyiego, który w kilku wcześniejszych artykułach sięgał do dziewiętnastowiecznych korzeni inteligencji w Europie Środkowo-Wschod­

niej. Teraz następuje główny m oment tych wywodów. Przechodząc z abstrak­

cyjnego języka na poziom historycznych faktów, autorzy zastępują pojęcie power bloc niemieckim Bildungsburgertum, czyli „oświeconym mieszczańst­

wem”, stosowanym przez historyków niemieckich w analizach nad historią rozwoju klas średnich. Zaryzykowałbym hipotezę, że pojęcie to stanie się znakiem rozpoznawczym tej książki. Eyal, Szelenyi i Townsley przenieśli je na grunt Europy Środkowo-Wschodniej, wyróżniając dwie postaci Bildungsburger­

tum osadzone w różnych okresach historii; pierwszą z nich jest dziewiętnasto­

wieczna inteligencja, drugą zaś powstały obecnie sojusz sił postępu, będący głównym podmiotem transformacji, czyli second Bildungsburgertum·, pod tą nazwą funkcjonuje ona w tej teorii.

Po scharakteryzowaniu bazy, do omówienia pozostała nadbudowa. W roz­

dziale trzecim, który zamyka czysto teoretyczne rozważania, przedstawiono ideologię second Bildungsburgertum. Ponieważ autorzy skomplikowali układ społeczny, przypisując intelektualnej opozycji i byłym komunistycznym techno­

kratom wolę wspólnego działania, analogicznie musieli postąpić z ideologią.

Jest ona efektem kompromisu dwóch, do pewnego stopnia, sprzecznych dążeń wynikających z odmiennej mentalności. Wspomniany już monetaryzm (głównie restryktywna polityka budżetowa), będący zawołaniem technokratów, i dućh społeczeństwa obywatelskiego, który mobilizował intelektualną opozycję do walki z komunizmem, są małżeństwem z rozsądku, jak przyznają autorzy;

koniecznym, bo do wprowadzenia kapitalizmu w równej mierze potrzebne jest zaangażowanie społeczne, jak i wiedza ekspertów. Ponieważ żaden z partnerów nie dysponuje tymi kapitałami naraz, second Bildungsburgertum stała się dziejową koniecznością.

Rozdział 4 miał być empiryczną ilustracją teorii kapitalizmu bez kapitalis­

tów, dokonaną na podstawie wyników wspomnianych badań. Potwierdzenia swych tez szukają autorzy w skoncentrowanym ataku na znane teorie „politycz­

nego kapitalizmu” Staniszkis i Hankissa, dowodząc, że nie jest prawdą, iżby komunistyczna nomenklatura przechwyciła najbardziej intratne firmy i stano­

wiska w biznesie. W istocie, z zamieszczonych w tym rozdziale tabel, zawierają­

cych rozkłady napływu do gremiów władzy politycznej, kadry kierowniczej przedsiębiorstw i świata kultury, daje się wysnuć wniosek, że członkowie

(4)

komunistycznej nomenklatury nie opanowali steru rządów, pozostając w mniej­

szości w ramach nowej elity z pierwszej połowy lat 90. Natomiast na poparcie własnej teorii „menedżerskiego kapitalizmu”, mówiącej o słabości klasy rodzi­

mych kapitalistów w 3 krajach, przytoczono wskaźniki dotyczące wielkości firm, udziału w nich zagranicznych inwestorów i zakresu własności będącej w posiadaniu elity ekonomicznej. Z siłą dowodową tych analiz można dys­

kutować - za chwilę do tego wrócę - z pewnością jednak jest to najbardziej rzetelny materiał dotyczący składu społecznego i przemieszczania się przed­

stawicieli elit w pierwszych latach zmiany systemu. W arto do niego sięgać z myślą, że nikt w przyszłości nie uzyska lepszego zbioru danych.

Rozdział 5 jest rekapitulacją głównych tez w świetle zaprezentowanych wyników badań. Wprawdzie głównym przedmiotem tej książki są klasy społecz­

ne, niemniej jednak autorzy prowadzą w niej równoległy wątek refleksji nad instytucjonalnymi rozwiązaniami wprowadzanymi w Europie Środkowo- -Wschodniej w systemie gospodarczym i życiu publicznym. N urt prognostyczny uwydatniony został w tym ostatnim rozdziale w postaci tezy o podążaniu różnymi drogami do kapitalizmu („nie musi obowiązywać jeden system w wersji znanej z podręczników Chicago SchooF). Polska, Węgry i Czechy odbiegają od klasycznego wzorca, jeszcze innego przykładu dostarcza model rosyjski, okreś­

lony tu mianem „kapitalistów bez kapitalizmu”, dla podkreślenia osobliwej sytuacji występowania miliardowych fortun przy braku w Rosji infrastruktury i kapitalistycznego rynku. Nawiasem mówiąc, pewną osobliwością jest także stanowisko autorów tej książki, nie dopuszczających dla społeczeństw post­

komunistycznych innej alternatywy niż kapitalizm.

Przejrzysty styl argumentacji Eyal, Szelenyiego i Townsley ułatwia polemikę z ich wywodami. Podstaw ow a uwaga krytyczna dotyczy wsparcia argum entów teoretycznych przez wyniki badań; zamiar ten się nie powiódł. Materiał empiryczny nie tylko, że nie jest w tej książce natrętnym wątkiem, ale funkcjonuje na zasadzie fragmentu doczepionego do teorii, ta zaś sprawia wrażenie, że mogłaby się z powodzeniem obejść bez danych. Jeśli autorzy starają się udowodnić, że centralną osią stratyfikacji w krajach postkomunis­

tycznych jest kapitał kulturowy, realną władzę ekonomiczną przejmują mene­

dżerowie, i że przepływ członków nomenklatury do biznesu odegrał marginalną rolę, to nie wystarczy odwołanie się do rozkładów w tabelach. Dane, które przedstawiono w rozdziale 4 mogą być podstawą do niezobowiązującej ilust­

racji kolejnego poglądu, ale tu chodzi przecież o odrzucenie konkurencyjnej hipotezy na temat „politycznego kapitalizmu”. Stwierdzenia o „stosunkowo małym udziale byłej nomenklatury wśród postkomunistycznych elit”, na których poprzestają autorzy (na s. 120-121), niczego nie są w stanie „odrzucić”, ponieważ analiza procentowych rozkładów nie dostarcza jednoznacznych kryteriów weryfikacji. Teorię Staniszkis i Hankissa można by na przykład

„sfalsyfikować” przez porównanie napływu nomenklatury do postkomunis­

(5)

tycznych elit z napływem do niej nowych sił. Nie znalazłem w tej książce takiego porównania, łatwego do przeprowadzenia, które można wzmocnić wynikami statystycznego testu na losowo dobranych próbach dorosłej ludności, zrealizo­

wanych w ramach drugiej części tego projektu. Z innych, opublikowanych już analiz wiadomo, że procesy „przenikania nomenklatury” do biznesu ustępowa­

ły procesowi samorekrutacji właścicieli; teoria „politycznego kapitalizmu”

zasługuje z pewnością na krytykę, tylko że w tej książce nie przedstawiono na to przekonujących dowodów.

Są jednak sytuacje, że zgadzamy się z tezami autorów, czekając na mocniejsze dowody. Ale nie zgodziłbym się z nimi również na gruncie merytory­

cznym w kilku istotnych punktach. Chodzi przede wszystkim o trzy główne pojęcia; idea bloc o f power, second Bildungsburgertum i mariaż monetaryzmu z kulturą obywatelską, który m a być ideologicznym spoiwem, zdradzają przywiązanie Szelenyiego do jego wcześniejszych poglądów na temat roli intelektualistów w Europie Środkowo-Wschodniej. Każde z nich odwołuje się do uznanej tradycji, kategorią Bildungsburgertum posługuje się z powodzeniem Jürgen Kocka, udowadniając jego użyteczność analityczną w kontekście Nie­

miec, ale do społeczeństw postkomunistycznych pojęcia te nie pasują.

Co bowiem przemawia za prawdziwością stwierdzenia, że „kulturalna burżuazja” (czyli second Bildunbsburgertum) wzięła na siebie misję stworzenia społeczeństwa kapitalistycznego w krajach postkomunistycznych, i że odniosła sukces w postaci wykreowania mechanizmów kapitalistycznego rynku, a niepo­

wodzenie, ponieważ nie udało się jej wykreować klasy kapitalistów. Jeżeli rzeczywiście wszystkie te prace mieli wykonać intelektualiści w sojuszu z mene­

dżerami, jak zakładają autorzy (w tezie nr 2 wyeksplikowanej na s. 9), to lata 90.

w Polsce, na W ęgrzech i w Czechach stałyby pod znakiem realizacji odgórnego planu oświeconej klasy obdarzonej wolą do zbiorowego działania. Ogólna wiedza skłania do wstrzemięźliwego potraktowania tej teorii, której założenia odbiegają od znanych faktów. Kryje się za nią mit klasy społecznej o wysoko rozwiniętej świadomości własnych interesów. Jednakże polska inteligencja i intelektualiści, nie mówiąc już o technokracji i menedżerach, nigdy nie wykazywali oznak mobilizacji i chęci do występowania w imię wspólnych zadań. Jeśli już po 1989 roku powstał jakiś ośrodek reform prorynkowych, to inicjatywa wychodziła raczej od państwa. Szelenyi, który w 1979 roku wydał (z Konradem) Intellectualls on the Road to Power - gdzie napisano, że intelektuali­

ści stali się w komunizmie nową klasą, która m a przejąć władzę - pozostał niewolnikiem starych przekonań.

Związany jest z tym drugi mit, dziewiętnastowiecznej walki klas, leżący u podstaw interpretacji obecnego układu stosunków. Obserwując rzeczywistość trudno się z nim zgodzić bez zastrzeżeń: „formowanie się klas w systemie postkomunistycznym jest procesem uwikłanym w silne konflikty (highly contes­

ted)”, krótko stwierdzają autorzy, formułując piąte i ostatnie z głównych

(6)

założeń teorii. Do czego dołączone jest ogólne wyjaśnienie, że walka toczy się pomiędzy nowymi aktorami sceny, na którą składają się byli dysydenci, komunistyczni technokraci, liderzy rodzimych i międzynarodowych korporacji oraz politycy ekskomuniści, reprezentujący mieszaninę liberalizmu z populiz­

mem. Trochę za dużo konfliktów - z pewnością nie taki obraz m a przed oczami przeciętny obywatel tych krajów. Gdyby się nawet zgodzić ze stwierdzeniami, że siłą napędową transformacji do kapitalizmu jest walka klas (class struggles), to nie rozgrywa się ona na szczeblu wąskich elit tylko mas, czego przejawem są demonstracje, blokady dróg i strajki. Konflikt toczy się pomiędzy kategoriami zawodowymi i pracownikami różnych branż a rządem, z tym jednak, że nie konflikt jest osią transformacji; strajki w zakładach pracy wygasają i mało kto żyje na co dzień konfliktem klasowym. Dynamiczna równowaga sił byłaby bardziej trafną charakterystyką, w związku z czym funkcjonalna teoria zmiany społecznej lepiej oddaje istotę tego procesu niż wizja konfliktu, gdyby pozostać w kręgu socjologicznych pojęć.

Pojęcia bloc o f power o Bildunbsburgertum nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością, wszystko bowiem zależy od znaczenia, jakie się tym pojęciom przypisuje. W kontekście Europy Środkowo-Wschodniej brzmią one sztucznie, ponieważ zostały na siłę zintegrowane w jedną teorię, która nie identyfikuje najważniejszych zjawisk. Making Capitalism Without Capitalists jest dobrym przykładem znanego skądinąd błędu przeniesienia użytecznych schematów interpretacji do innego kontekstu, w którym się nie sprawdzają.

Dokonując oceny tej książki trzeba „błąd przeniesienia” rozpatrywać na tle zalet. Nie bez znaczenia jest styl, jasno wyrażający myśl autorów. Omówione w rozdziale 1 analogie pomiędzy mechanizmami uwarstwienia w systemie kom unistycznym i stanowym (patron-klient) są oryginalne i przekonują.

Charakterystyka stratyfikacji społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej, zaczynając od epoki feudalizmu, jest mocnym punktem tych analiz. Drugim ważnym akcentem są, mimo wszystko, empiryczne ustalenia z rozdziału 4, poddanego tutaj krytyce za analityczne słabości w kwestii formowania się nowych elit. Otóż studium nad elitami włącza się do nieco innego nurtu znanych i ciągnących się od kilkudziesięciu lat dyskusji o tym, czy menedżerowie są tradycyjnymi kapitalistami czy też nową klasą technokratów, nie posiadających środków produkcji i osłabiających panowanie właścicieli. Rzecz jasna, analizy nad elitami dostarczają argumentów zwolennikom poglądu o kształtowaniu się nowej klasy menedżerów. Z danych zamieszczonych w rozdziale 4 jednoznacz­

nie wynika, że kadry kierownicze przedsiębiorstw są ich właścicielami w nikłym procencie - stąd bierze się „menedżerski kapitalizm”, który jednak nie jest siłą postępu (jak w nowoczesnym kapitalizmie), tylko wyrasta z niedorozwoju struktur rynkowych w społeczeństwach tego regionu. Jak na ironię, przepowie­

dnie Berle i M eansa - z wydanej w 1932 roku The Modem Corporation - mogą się szybciej sprawdzić w Europie Centralnej niż na Zachodzie.

(7)

Po zapoznaniu się z zamieszczonym na końcu książki aneksem czytelnik może ocenić wiarygodność wniosków płynących z tych badań pod kątem ich metodologicznej poprawności. Wiadomo, jak trudnym przedsięwzięciem jest badanie elit. Z jednej strony, analizy Eyal, Szelenyiego i Townsley dostarczają pod tym względem najlepszych wzorów, poczynając od szczegółowej charak­

terystyki operatu losowania i tego z kim przeprowadzano wywiady, kończąc zaś na informacjach, jaki odsetek przypadków zrealizowano. Z drugiej strony, można by mnożyć zarzuty pod adresem niereprezentatywności przedstawio­

nych ustaleń: lista pozycji zaliczonych do byłej i obecnej elity jest niekompletna, a fakt, że odsetek zwrotów nie przekraczał 50%, uwalnia od złudzeń dotyczą­

cych losowego doboru respondentów. Znacznie bardziej przekonałyby mnie ustalenia oparte na ogólnokrajowych próbach ze „stratyfikacyjnej” części tego projektu. Dobrze wiadomo, że wyniki uzyskiwane za pomocą badań sur- veyowych są pewniejsze w zastosowaniu do mniej złożonych problemów, co oznacza, że badacze przecierający skomplikowane ścieżki empirycznych stu­

diów nad elitami nigdy nie mogą liczyć na pobłażliwość krytyków.

Henryk Domański

W ITOLD MORAWSKI: Zmiana instytucjonalna. Społeczeństwo. Gospodarka.

Polityka. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1998, 314 s.

Książek o polskiej transformacji systemowej napisano już wiele - lepszych i gorszych. N a tej prostej skali praca W itolda Morawskiego Zmiana instytu­

cjonalna. Społeczeństwo. Gospodarka. Polityka lokuje się, jak sądzę, gdzieś pośrodku. Przy bogactwie treści czasem nie zadowala formą; przy klarowności opisywanych modeli może niepokoić uproszczeniami.

Omawiana publikacja składa się z dwóch części, z których każda podzielona jest na rozdziały. Część pierwsza rozpoczyna się od prezentacji ogólnego schematu analizy zmiany systemowej. M a to być analiza instytucjonalna, należąca do tzw. teorii średniego zasięgu. Jest ona skoncentrowana na procesie wyłaniania się nowych wzorców instytucjonalnych. W analizie tej świat społecz­

ny przekształca się raczej ewolucyjnie niż rewolucyjnie, następuje w nim bowiem ciągła konfrontacja sfery teorii, norm i wartości ze sferą realnych zachowań podmiotów społecznych. A utor podkreśla, że ta pierwsza sfera nie może wpłynąć na tę drugą w sposób natychmiastowy, gdyż nowe wzory instytucjonal­

ne dojrzewają powoli i stopniowo, na drodze prób i błędów; są niejako wypróbowywane przez jednostki.

Według Morawskiego, nowe wzorce instytucjonalne powstają w trzech płaszczyznach: politycznej, ekonomicznej i społeczno-kulturowej. Wymiar in­

stytucjonalizacji politycznej to - w warunkach polskich - dążenie do demokracji

Cytaty

Powiązane dokumenty

pokoloruj brązowym kolorem, narysuj ładną ramkę wokół krzyża i jasno

Moi rodzice wysłali mnie z warszawskiego getta na placówkę, na robotę, razem z grupą jeszcze siedemdziesięciu ludzi.. To było już przez protekcję, ojciec urządził to, że może

Zastosowana metodologia to analiza systemowa w odniesieniu do systemu komunikowania międzynarodowego, w ramach którego jako przedmiot analizy wybrałam radio międzynarodowe, a

Moje dane, takie jak: imię i nazwisko, afiliacja naukowa, adres zatrudnienia, służbowy adres poczty elektronicznej, mogą być udostępniane publicznie

Znaleźć tor po jakim w płaszczyźnie xy leci ze stałą prędkością v samolotem ponaddźwiękowym pilot, który chce, aby jego koledzy stojący na lotnisku usłyszeli w tym

Kompozytor nowator i odkrywca z początków naszego wieku świadom jest wyczerpania się możliwości formotwórczych dotychczas stosowanych technik i systemów uniwersalnych: harmonii

Natomiast nie zgadzam się z opinią, że rzeczy trzeba ocalać za wszelką cenę – cała idea tej architektury jest taka, że powinna być ona organiczna – jeśli coś się nie

Ma t€n srEk!a.kl swoią klasę' choć, po mojemu' zubaża treść lit€rackie8o pier.. wowzoru' Jakoś mar8iMlnym