• Nie Znaleziono Wyników

Socjalisty postrzeganie świata : dwa listy Stanisława Wysockiego z lat 1900-1901 do władz PPS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Socjalisty postrzeganie świata : dwa listy Stanisława Wysockiego z lat 1900-1901 do władz PPS"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Socjalisty postrzeganie świata

D w a listy Stanisława W ysockiego z lat 1900 — 1901

do władz PPS

Dwa prezentowane poniżej listy Stanisław a Odrowąż-Wysockiego

z lat 1900— 1901 do rezydujących w Londynie władz Polskiej P artii So­

cjalistycznej są nie tylko ilustracją cząstki jego ciekawego i jakże typo­

wego dla tam tych czasów życiorysu, obrazem rozterek i problemów mło­

dego socjalisty lub zwięzłym i wymownym opisem życia robotników na

południu Rosji. Listy te są także świadectwem postaw, sposobu widzenia

świata i kreowania rzeczywistości przez — nieco już zapomniane — po­

kolenie „niepodległościowców”. P rzyjrzyjm y się bliżej tej generacji.

„Idąc poprzez historię najnowszą wstecz — pisze Bohdan C y w i ń ­

s k i — docieramy do krótkiego okresu lat osiemdziesiątych i dziewięć­

dziesiątych ubiegłego wieku, kiedy — po dłuższym ugorowaniu — za­

częły się w polskiej myśli ideologicznej i politycznej rodzić nowe kierunki,

które określiły następnie mapę ideologiczną społeczeństwa niemalże do

czasu drugiej w ojny światowej. Wczesne dzieje tych n u r t ó w

to

dzieje jednego pokolenia polskiej in te lig e n c ji

, które potrafiło od­

rodzić polskie życie p o lity c z n e ,

wnieść swój istotny wkład w od­

zyskanie niepodległości w 1918 roku, wreszcie — w wieku zdecydowanie

już bliskim em erytalnego — podjąć tru d budowy odrodzonego pań­

stw a” к

Dla tej generacji, urodzonej w ciągu kilkunastu lat po upadku po­

w stania styczniowego, wychowanej na w ydaw anych w tedy właśnie po

raz pierwszy książkach Sienkiewicza, ostatnia insurekcja była już nie

tyle krw awą ofiarą, co bohaterskim i godnym naśladowania mitem. Wśród

młodzieży powszechnie rodziła się potrzeba oporu. Początkowo — w la­

tach osiemdziesiątych XIX stulecia — objawiała się ona w „ruchu kółko­

w ym ” w szkołach średnich. Z biegiem lat przestało to wystarczać; na

przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nowe prądy płynące

z zachodniej Europy, narodnikowski ruch w Rosji, głośny, zakończony

wyrokami śmierci proces „P roletariatu” odsunęły „ruch kółkowy” na

dalszy plan. Umysłami młodzieży zawładnęła nowa paneuropejska mo­

da — socjalizm.

„Otwarcie wyznaję, że była to moda — pisał Józef P i ł s u d s k i —

bo inaczej trudno mi nazwać ówczesną epidemię socjalizmu, która ogar­

nęła umysły m łodzieży.

— Ogarnęła do tego stopnia, że n ik t z

inteli-1 B. C y w i ń s k i , R o d o w o d y n ie p o k o r n y c h , P aryż inteli-1985,

s

7. p r z e g l ą d H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X X X I I I , 1992, Z E S Z . 4

(3)

720 J E R Z Y K O C H A N O W S K I

gentniejszych i energiczniejszych mych kolegów nie uniknął w swym

rozwoju przejścia przez etap socjalistyczny” 2. N aturalnie różnie poto­

czyły się później ich losy — część pozostała w ierna młodzieńczym idea­

łom, inni zmieniali zapatryw ania lub w ogóle odsuwali się od działalności

politycznej. Można jednak zaryzykować twierdzenie, że ten pierwszy

okres w zorganizowanym polskim ruchu robotniczym — mniej więcej od

utworzenia Związku Zagranicznych Socjalistów Polskich na zjeździe pa­

ryskim w listopadzie 1892 r. do początku rewolucji 1905 r. — w ykształ­

cił pewien specyficzny typ działacza socjalisty. Pochodzący zazwyczaj

z „dobrych”, często szlacheckich rodzin, naw et jako dojrzali inżyniero­

wie, lekarze czy praw nicy bez 'szem rania przenosili „bibułę”, organizo­

wali robotnicze kółka samokształceniowe i wieczornice, kierowali stra j­

kami. Przeciętny socjalista-inteligent, może nieco naiwnie liczący na

łatwe, niejako automatyczne zbawienie świata, jednocześnie inaczej, głę­

biej, wnikliwiej rozumiał potrzeby i problem y innych ludzi. Dzieje mię­

dzywojennego dwudziestolecia zdają się potwierdzać fakt, że ci młodzi

inteligenci, którzy przeszli przez „pepesowską szkołę” — pozostawali so­

cjalistam i — jeśli naw et nie w politycznym, to w etycznym i moralnym

znaczeniu tego słowa — naw et w tedy gdy byli już m inistram i, profeso­

rami, g en erałam i3.

Klasycznym przykładem kariery „niepokornego” jest życiorys Stani­

sława Wysockiego. Urodził się 11 m aja 1876 r. w Warszawie. Już w 1893 r.

został z „wilczym biletem ” w ydalony z gim nazjum realnego za zorgani­

zowanie międzyszkolnego obchodu K onstytucji 3 Maja. Z tego też po­

wodu musiał rozpocząć (w 1895 r.) studia w Niemczech, w darmsztadzkiej

Technische Hochschule, nie wymagającej pełnej m atury. Studiowało tam

wielu jemu podobnych młodych ludzi z całego państw a carów (w 1905 r.

przybysze z Rosji stanowili 25% wszystkich studiujących w stolicy Hesji).

Wysocki szybko zdobył silną pozycję wśród licznej polskiej kolonii

akademickiej. „Wielka koleżeńskość — wspominał Ignacy Boerner —

serdeczność i uczynność w stosunku do młodszych kolegów, połączona

z dużą dozą energii i zmysłu organizatorskiego, zjednały w krótce S ta­

siowi Wysockiemu m ir wśród kolegów” 4. Jako reprezentant „Koła Pol­

skiego” i „Polskiej Czytelni Akademickiej”, w 1896 r. nawiązał kontakt

* J. P i ł s u d s k i , J a k s ta łe m się so c ja listą , [w :] tegoż, P ism a zb io r o w e t. II, W arszaw a 1937, s. 45.

3 W arto zacytow ać fra g m en t ze w sp om n ień J. D ąb row sk iego „Grabca” : „Często bardzo dziś — w ów czas n ie p rzych od ziło m i to do g ło w y — zadaję sobie p ytanie, jaka b yła n ajw ażn iejsza pobudka, co do tej »tw ardej służby« nas pchała?

R zecz prosta pom ijam jako zu p ełn ie naturalną tzw . »ideow ość« — w szy scy bez w y ją tk u b y liśm y ogarnięci w szech w ła d n y m w tych c z a s a c h k ategoryczn ym im p era ty w em w a lk i z szatanem . A leż to jedno n ie m ogło w y sta rczy ć lu d ziom e n e r ­ gicznym , in telig en tn y m , m ocn ego charakteru i w o li, i na ogół już n ie m łodzikom . P rzeciętn y w iek ów czesn ego działacza b y ł lat 25— 35, a b y li to lu d zie n iem a l w s z y ­ scy z ukończonym w y k szta łcen iem w yższym , pracu jący sam od zieln ie. Zaznaczam brak zup ełn y typ u fan atyk a w śród ó w czesn y ch in t e lig e n t ó w - p e p e s o w c ó w . W ty p ie p ep eso w ca -in telig en ta p r z e w a ż a ł p ierw ia stek r e f l e k s y j n y . S zk o­ dziło to czasem P PS odstręczając od n iej gorętszą m łodzież, bardzo n atom iast do­ datnio odbijało się n a pracy kon sp iracyjn ej. D zięk i też tem u P P S przetrw ała w sz e lk ie k ry zy sy i pogrom y, u trw a liła sw oją id eologię i trad ycje organizacyjne w m asach robotniczych i stw orzyła odrębny typ socjalizm u p o lsk ieg o ”. J. G r a ­ b i e c [J. D ąb row sk i], C ze r w o n a W a r sza w a p r z e d ć w ie rć w ie k ie m , Poznań 1925, s. 97— 98.

4 I. B o e r n e r , D zia ła ln o ść sp o łe c zn a i p o lity c z n a S ta n is ła w a W y s o c k ie g o 1893— — 1920 [w :] P ro fe s o r in ż y n ie r S ta n is ła w O d r o w ą ż -W y s o c k i, W arszaw a 1932, s. 30.

(4)

z londyńską Centralizacją ZZSP. Pod pseudonimami: L. Mokiejewski,

M. Stefanowski, L. Mok, zaczął pisać korespondencje do „Przedśw itu”,

„Św iatła”, „Gazety Robotniczej”, „Robotnika”. Jednakże czynnym człon­

kiem partii Wysocki został dopiero w listopadzie 1897 r. Rok później

w D arm stadt powstała sekcja ZZSP (od VI Zjazdu ZZSP w grudniu

1899 r. tzw. Sekcja Niemiecka n r 2 PPS), której członkami byli m.in.

późniejsi ministrowie Ignacy Boerner i Alfons K ühn. Oprócz działalności

wśród studentów prowadzono także kursy dokształcające dla polskich

robotników w niedalekim Mannheim. W 1899 r. Wysocki i Boem er po­

stanowili naw et przyjąć poddaństwo niemieckie, aby móc rozpocząć pracę

agitacyjną na Górnym Śląsku. Próba rozbiła się jednak o niemożność zna­

lezienia odpowiednich „rodziców”.

Studia ukończył w 1900 r. Zanim jednak powrócił do Warszawy, po­

jechał do Londynu, aby przestudiować tam archiwum partyjne. W W ar­

szawie rozpoczął pracę w firm ie „Olszewicz i K ern ” i jednocześnie kon­

spiracyjną praktykę pod kierunkiem Marii Paszkowskiej „G intry”. Nowy

członek Warszawskiego K om itetu Robotniczego szybko się jednak prze­

konał, że praca w kraju była znacznie niebezpieczniejsza niż na emigracji.

Jesienią 1900 г., po zdradzie gisera Funka, Wysockiego wraz z grupą mło­

dych działaczy (Adam Rudnicki, Stanisław Centkiewicz, Zygm unt Kmita,

Matylda Idźkowska, Mieczysław Szulc) aresztowano i osadzono w X P a­

wilonie. Po wyjściu z więzienia znalezienie pracy okazało się niemożli­

we — Wysocki musiał więc wyjechać do Rosji. Późniejszy prezydent

W arszawy z lat 1918— 1921, utrzym ujący kontakty z PPS, inż. P iotr Drze­

wiecki, ułatw ił mu otrzym anie posady w kopalniach węgla w Juzowce,

gdzie nota bene naczelnym inżynierem był sym patyzujący z socjalizmem

Kazimierz Tołwiński (1862— 1933) 5. W Rosji Wysocki nadal utrzym yw ał

kontakty z PPS, m.in. z Michałem Sulkiewiczem, przywożącym do Ju -

zowki bibułę.

Do kraju powrócił w 1904 r. Nadal należał do PPS, od 1906 r. do

P P S-F rakcja Rewolucyjna. W 1909 r. był naw et na krótko aresztowany.

W 1920 r. wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Równocześnie

trw ała jego kariera zawodowa, uwieńczona profesurą elektrotechniki na

Politechnice W arszawskiej i członkostwem wielu międzynarodowych to­

w arzystw naukowych. Bibliografia prac Wysockiego liczy 95 pozycji.

Zm arł 31 lipca 1931 r.

Dwa podane niżej listy Stanisława Wysockiego z lat 1900— 1901 prze­

chowywane są w Archiwum Akt Nowych, Oddział VI, sygn. 305/VII/42,

podt. 7, k. 161— 165. Pisownię uwspółcześniono zgodnie z wymogami edy­

torskimi. Fragm enty pisane cyrylicą podano w transkrypcji łacińskiej,

co zaznaczono przypisami.

5 B oerner przytacza rozm ow ę m ięd zy W ysockim a D rzew ieck im : „Gdzie Pan dotychczas pracow ał? — U O lszew icza i Kerna, a le parę m iesięc y przeb yw ałem w w ięzien iu . — Jak to w w ięzie n iu ? W jakim ? Za co? — W X P aw ilon ie. — W ła­ śn ie takich m i potrzeba, otrzym u jesz Pan posadę w Z akładach”. I. B o e r n e r , op. cit., s. 39—40.

(5)

722 J E R Z Y K O C H A N O W S K I

a4 X II (I) 900a

K ochani!

M arnie sp ełn iam sw e o b ietn ice. D opóki b y łem w ruchu, n ie m iałem do pisania an i c h w ilk i czasu, ani k aw ałk a tem atu. Poza w ą sk i teren sw ej d ziałaln ości ani oka n ie w y sa d ziłem . D arłem zeló w k i, n a p ełn ia łem k asę dorożkarzy i tram w ajarzy, tu ­ d zież p iln ie baczyłem , czy n ie kroczy za m ną jak i n iep roszon y opiekun. Po sześciu tygod n iach zaczęto m nie szp iclow ać sta le i tak n a ta rczy w ie — że trzeba b yło się w ycofać. Szp iclow an o m n ie tyd zień pod rząd, zrobiono ty g o d n io w ą pauzę, zn ów szp iclow an o 3 dni i zn ów dano pokój. Jak długo p rzeciągnie się m ój p rzym u sow y urlop .— nie w iem .

D ziś m am już posadę w W arszaw ie w biurze tech n iczn ym . O ryginalne, że p rzy­ jęto m nie na m iejsce W o jciech o w sk ieg o ’, w zięteg o przed m iesią ce m do cytli. N ie ma co m ów ić, u m ieją w ty m biurze dobierać porządnych in żyn ierów .

S ła w etn ą m oją k o resp on d en cję o k u chniach ru chom ych i teatrach lu d ow ych — otrzym aliście. P isałem ją w ó w cza s, gd y zaczęto m n ie szp iclow ać. D ziś, czasu do p isania — n ie s te ty — n ie brak mi, a le tem atu... g ło w ę susz, a n i rusz.

D rugi nasz zagran icznik w a rsza w sk i* sp isał się w kraju m n iej w ię c e j tak jak i ja — inaczej m ów iąc — m arnie. Po k ilk u tygod n iach o d sta w io n o go ró w n ież za to sam o co i m nie. K o m p rom itu jem y zagranicę. N o, ale biję się w p iersi i ob iecu ję popraw ę.

W W arszaw ie sp otyk am od czasu do czasu rozm aitych chłopów . Spotykam a n tw erp czyk a i b yłego g en ew czy k a . Ten ostatn i m ó w ił m i, że p oszukuje na w s i kondycji.

B ędąc ju ż szp iclow an ym , m ija łem na u licy rudego R ozb ick iego *. P a trzy liśm y na sieb ie błogo — a le o b o w ią zk i n ie p o zw o liły nam się p rzyw itać. Służba n ie drużba.

Zdaje się, że secesja już p rzycicha, chociaż za „m oich c za só w ” grasow ała w ca­ łej p e łn i4.

N ie m acie pojęcia, jak to głu p io sied zieć w W arszaw ie z założon ym i rękam i — ty m bardziej że spraw y n asze — m ó w ią c m ięd zy n am i — stają m arnie i to bardzo m arnie.

No, b y w a jcie zdrow i — p ozdrów cie ode m n ie L ondyn cały, poczynając od K o­ m itetu Z agranicznego, a kończąc na m alu tk iej „tam , tam , tam ...”.

U ścisk i S tef.[an ow sk i]

3 — a D opisane ołów k iem . D ata oznacza dzień otrzym ania listu ; W ysock i został a reszto w a n y 29 listop ad a 1900 r. 1 A d a m W o jc ie c h o w s k i (u r. o ko ło 1870 r.), ps. „ A d a m W a c h ’’, in ż y n ie r m e c h a ­ n ik . 3 w r z e ś n ia 1990 r. a r e s z to w a n y za w s p ó łu d z ia ł w d e m o n s tr a c ji r o b o tn ic z e j w A l. U ja z d o w s k ic h . O d 1901 r. p r z e b y w a ł w N ie m c z e c h ; c z ło n e k P P S Z a b o ru P ru sk ie g o , w s p ó łp r a c o w n ik „ G a ze ty R o b o tn ic z e j" . 1 M o ż liw e , że c h o d zi o je d n e g o z d w ó c h „ za g r a n ic zn ik ó w ”, ro z p o c z y n a ją c y c h pracą w W a r sza w ie r ó w n o c z e ś n ie z W y s o c k im : Ig n a ceg o D a u m a (1869— 1932) lu b in ż. S ta n is ła w a G a rlic k ie g o (1875— 1935).

3 P ostać n ie z id e n ty fik o w a n a .

4 C h o d zi tu t a j o se c e sją L u d w ik a K u lc z y c k ie g o (1866— 1941), z w o le n n ik a te r r o ­ r u p o lity c z n e g o . W m a ju 1900 r. w y s tą p ił o n z P P S tw o r z ą c tz w . P P S -P rO leta ria t (p a rtia istn ia ła do 1908 r.).

(6)

K opalnie R y k o w sk ie pod Ju zow k ą, 10 X I 1901

K ochani!

Już daw no n ie m ie liśc ie ode m nie żadnej w iadom ości. Po w y p u szczen iu n a ­ p isałem do W as 2 czy 3 listy — a le n ie w iem , czy doszły rąk W aszych.

Jak w ie c ie , b ilans m ojej dotych czasow ej pracy p rzed staw ia się w ię c e j n iż m ar­ nie. M iesiąc przeszło pobytu w W arszaw ie — to m oje a k ty w a ; m iesią c szp iclo w a - nia, 5 m iesięc y w ię z ie n ia — to p a sy w a m ojego bilansu. B ankrut ze m nie!

Przy rew iz ji nic u m nie n ie znaleziono — a oskarżony b y łem o ch od zen ie na zebrania robotnicze (z w y m ie n ie n ie m dat i adresów ), o rozd aw an ie p ien ięd zy na urządzanie w ieczo rk ó w robotniczych (sum a — w y m ien io n a ) i w reszcie sprzedaż litera tu ry n ieleg a ln ej (o ile p am iętam , 20 sztuk „L atarni”). N atu raln ie n iczego m i n ie d ow ied zion o — i 13 m aja w yp u szczon o na w o ln o ść bez kaucji. P apiery m oje jed n ak zatrzym ano.

P ołożen ie m aterialne m oje b yło dosyć k rytyczn e. Na posadę, którą poprzednio zajm ow ałem , n ie ch cian o m nie p rzyjąć — n a tu ra ln ie z ob aw y — bo n a m iejsce m oje n ikogo n ie przyjęto. T rafiła m i się posada a sy sten ta w L w o w sk iej P o litech ­ n ice. A le p ozw olen ia n a w y ja zd za granicę, pom im o u siln y ch starań (w izy t u g e ­ nerała żan darm erii F u łłon a, próśb do d epartam entu p olicji), n ie otrzym ałem . O sta­ teczn ie i posadę tę odstąpiono innem u.

N a szczęście firm a „O lszew icz i K ern ” (gdzie p racow ałem przed a resztem ) w y ­ stosow ała do m nie list, że m ając n a w a ł pracy da m n ie c h w ilo w e zajęcie. Z godziłem się. M yślałem , że zatrzym ają m n ie na stałe, a le o m y liłem się. Po m iesią cu w y ­ lan o m nie.

K ryzys p rzem y sło w y w p ły n ą ł na zm n iejszen ie się posad dla tech n ik ów . W K ró­ le s tw ie nic a n ic zn aleźć n ie m ogłem . Za g ran icę m ógłb ym w y je c h a ć ty lk o tracąc leg a ln o ść — a teg o n ie ch ciałem robić. P ozostała m i się tylko... R osja. W dodatku nasi fa ceci w arszaw scy zaczęli m n ie straszyć, że dostan ę w y sy łk ę do R osji — do m iejsco w o ści d ob row oln ie przez się w yb ran ej. W yrozu m ow ałem ta k — je ż e li p rzy j­ m ę jaką posadę w R osji — w y b io rę so b ie p o otrzym an iu w yrok u o w ą m iejsco w o ść za „ o sied len ie” — i w ilk b ęd zie sy ty , i ow ca cała.

Jeszcze jedna k w e stia sk łan iała m n ie do w y ja zd u do R osji. C hęć ożenku. Chcąc w zią ć ślub p raw n y z Ż ydów ką, w o la łe m b yć z dala od jej i m ojej rodziny... Zdaje m i się, że dotychczas n ic o sw y m p ro jek cie żen ien ia się (który to p ro jek t ju ż w ż y ­ cie został w prow ad zon y) n ie p isa łem do W as. M atylda Id źk ow sk a 5, b y ła gen ew ia n k a , n im p ob raliśm y się — m iłość k u m n ie opłaciła p ięcio m iesięczn y m w ięzie n iem . N a­ stęp n ie p o w ięk szy w szy grono w iern y ch k ościoła k a to lick ieg o — p rzyjech ała do m n ie i stara się o posadę ch em ik a w tych sam ych kop aln iach , w k tó ry ch ja pra­ cuję.

A le co fn ijm y się do c h w ili w y la n ia m nie od „O lszew icza i K e m a ”.

W szelkie p oszu k iw an ia posad w W arszaw ie, Ł odzi (starałem się n a w e t o posadę w rządow ym „M onopolu W ódczanym ”) n ie od n iosły pożądanego sk u tk u. N a g le do­ sta ję depeszę z czw artych rąk o treści n astęp u ją cej b„N użen e lek tro tech n ik siejczas.

150 rub. i k w a rtira ” . N a tu ra ln ie od teleg ra fo w u ję, że zgadzam się, i n a ty ch m ia st sp a k o w a w szy m anatki, jadę. N ie pożegn ałem się n a w et z n aszym i facetam i.

5 M a ty ld a I d ź k o w s k a (ur. 1874 — ?), ps. „ Z y c h ”, „ J a d w ig a ”, „ K la ra ”. Do P P S w s tą p iła w s ty c z n iu 1900 r. w G e n e w ie , od p a ź d z ie r n ik a 1900 r. p r z e b y w a ła w W a r ­ sz a w ie , g d zie w e d łu g d o n ie s ie ń a g e n tu r a ln y c h za jm o w a ła się p ro p a g a n d ą id e i so ­ c ja lis ty c z n y c h w ś r ó d w a r s z a w s k ic h r o b o tn ik ó w fa b r y c z n y c h . A r e s z to w a n a ra z e m z W y s o c k im , 28 k w ie t n ia 1901 r. o d d a n a zo s ta ła po d n a d zó r p o lic y jn y .

(7)

724 J E R Z Y K O C H A N O W S K I

O becnie m ija już 3 m iesią ce od c h w ili m ego przyjazdu w „D zikie P o la ” koza- ctw a dońskiego. J est to jed en z n a jw ięcej p rzem ysłow ych zak ątk ów R osji. S tep y — pod ziem ią b ogate pokłady w ęg la i rud — nad ziem ią fabryka przy fab ryce, kom in przy k om inie. Lasu w ok oło — ani za grosz. Co gorsza, d rzew w ca le n ie ma, n a w et krzaków .

W iększość k op aln i jest w rękach fran cu sk ich . K op aln ie, w k tórych ja służę, jest to an on im ow e a k cy jn e to w a rzy stw o . G łów n y zarząd n aszych k op aln i („R y- k o w sk ich ”) jest w Paryżu. K opalnie te są ogrom ne (14 szyb ów ) — w łasn a k olej żelazna dojazdow a, całe sk ład y m aszyn, stacja centralna elek try czn a ośw ietlająca k opalnie i poruszająca bory do w yd o b y w a n ia w ę g la itp.

Pod m oim zarządem jest dział elek try czn y . C ały dzień jeżdżę po k opalniach i k ieru ję rep era cja m i Służba ciężka, m ęcząca, ale dosyć niezależn a.

P olak ów tu niezliczon a m oc. Mój zw ierzch n ik — in ży n ier tech n olog — P o la k .6 M oi „p od w ład n i” — rzem ieśln icy — P olacy. W śród u rzęd n ik ów i rob otn ik ów — dużo, dużo P olaków . P o la cy trzym ają się kupy, z w y ją tk iem P olak ów żonatych z R osjankam i lub P olek zam ężn ych z R osjanam i. Ci u n ik ają n a w e t p o lsk ieg o to ­ w arzystw a. Jed en z u rzęd n ik ów tu tejszy ch T o m a sz e w sk i7 z D ąb row y G órniczej — sied ział w cy tli w a rsza w sk iej 2 lata. N ie w iem jednak, za jaką spraw ę.

M osk iew sk a „ in te lig e n c ja ” — p ija cy i złod zieje. N ie brak w śród n ich ty p ó w ciek aw ych . N iek tórzy są to ty p y ludzi w y k o lejo n y ch — b y li stu d en ci, b yli radykali, so cja liści czy lib era li — w y p ęd zen i z in sty tu tu za „n ieporządki”... a le z daw nego rad yk alizm u n ic się n ie zostało — piją ty lk o w ię c e j n iż in n i i okradają k opalnie ry zy k o w n iej niż inni.

R obotnicy... B oże, zlitu j się. S z k ie le t i k ości trap ion y nad m iern ą pracą i w ódką. P racują po godzin 12, ale jak n iein ten sy w n ie! A w c h w ila ch w oln ych od zajęć m odlą się, piją i kradną. F ran cu zi w y zy sk u ją ich n ie lito śc iw ie . N aw et przy pra­ w a ch rosyjsk ich — m ożna by im w y to czy ć ty sią ce spraw sąd ow ych — i w ygrać. A le przecież żaden robotnik an i m y śleć o tym n ie m oże. O ja k iejś św iad om ości sw y ch polityczn ych , a chociażby ty lk o ek on om iczn ych in teresó w — an i m ow y nie ma.

N ied aw n o w szy stk im robotnikom bez w y ją tk u obniżono p łace na 5 i 10 pro­ cent. Zarząd kopalni obaw iał się rozruchów i sp row ad ził k ilk a se t kozaków ... B ied n i robotnicy! D łu gi czas p rzygląd ali się ty m kozakom w za jem n ie się p ytając — po co oni p rzyjechali.

O ile с ’’podrjadczik” с pragnie skupić u sieb ie w ięk szą ilość rob otn ik ów — o b iecu je im obok m aleń k iej płacy — w każdą sobotę — b eczk i w ódki. O b liczyliśm y k ied y ś, że k ilk u n astu ro b o tn ik ó w op u ściło d ’’pod rjad czik a” d p łacącego znacznie w ię ­ cej n iż jeg o następca. W yższa płaca b y ła b y n a w et, gd y b y w sp ó ln ie za k u p o w a li so ­ b ie ty le w ódki, co im n a stęp n y przedsiębiorca fu n d ow ał... A le żeb y to pojąć — trzeba u m ieć n ie tylk o pić, a le m y śleć i liczyć.

Raz na m iesiąc m am y e ’’p ołu czk u ” e — w y p ła tę. F ab ryk i stają na dzień, dw a i trzy. W szyscy rob otn icy p ijan i jak b ele. N iek tórzy przez cały ty d zień piją. A le jak piją? Jak żyję, czegoś podobnego n ie w id ziałem ! S tep — w y g lą d a jak pobojo­ w isk o. P ijan i leżą jak trupy. W szyscy pok aleczen i. T ylk o w ię c e j trzeźw ych policja od n osi do „ części”.

s B y ł to K a z im ie r z T o łw i ń s k i (1862— 1933), in ż. te c h n o lo g , s y m p a ty k P P S. Z m u ­ s z o n y do w y ja z d u w głą b R o s ji, b y ł g łó w n y m m e c h a n ik ie m w k o p a ln ia c h R y k o w - sk ic h . W la ta c h 1905— 1907 p ra c o w a ł w Ł u g a ń s k u ,· a n a s tę p n ie w S ła w ia ń s k u .

1 P o sta ć n ie z id e n ty fik o w a n a . с — с w orygin ale cyrylicą, d — d w orygin ale cyrylicą, e —e w orygin ale cyrylicą.

(8)

K opalnie nasze leżą w 1 ’’O błasti W ojska D o n sk o w o ” f, ale p rzylegają do J u - zo w k i — m iasta (oficjaln ie w si) leżą cej już w gu b ern i J ek a tery n o sla w sk iej.

Otóż w Ju zow ce m am y „kuratorium trzeźw o ści”, m ające n a w e t sw ój dom w ła ­ sny... Kto n a leży do kuratoriu m trzeźw o ści — n ie w iem ; w ie m tylk o, że do domu tej in sty tu c ji p rzen ieśli się p o licja n ci i w n im m ieszkają.

W Ju zow ce P o la k ó w m n ó stw o — i w śród rob otn ik ów , i w śród in telig en cji. C ałe m ia sto Ju zow k a zb u d ow an e je s t n a sposób a n g ielsk i. Ju z (a raczej H ughes), m ilio ­ ner, w ła śc ic ie l w ie lu k op aln i, k o le i żelaznych, fab ryk , p rzy jech a ł tu jako k ow al a n g ielsk i — p o w y k u p y w a ł od ch łop ów ziem ię — od k rył k op aln ie w ęgla — i zrobił m ilio n y . Otóż ten pan Juz jest w ła śc ic ie le m całej ziem i m iasta J u zow k i, sam sw oim k o sztem b ru k u je u lice, k an alizu je i sam... zdziera straszne pod atk i od w ła śc ic ie li

dom ów , k tórzy w y d zierża w ia ją ziem ię, a raczej p lace pod sw o je dom y na la t 99. K opalnie nasze z pow odu k ry zy su bardzo p ow ażn ie osłab ły. Zabrakło gotów k i. G łó w n y konsu m en t, k o le je żelazne, a raczej rząd — okazał się d łu żn ik iem n ie w y ­ płacaln ym . D ługu dosięgającego m ilion a ru b li w żaden sposób n ie m ożna od rządu ściągnąć. N a w et prośby na im ię „ N a jw y ższe” n ie sk u tk ow ały.

D oszło do tego, że z pow odu braku g o tó w k i trzeba b yło szyb po szyb ie zam y­ kać. B y łem ob ecn y przy zam k n ięciu jed n ego szybu i w y rzu cen iu na bruk S00 ro­ b otników ... Obraz n ęd zy i rozpaczy... W k ilk a dni później rozpoczęły się napady i k rad zieże w całej ok olicy.

N a w yjazd w tu tejsze stron y żandarm i d ali m i sp ecja ln y dok u m en t 8 „P ro- ch od n oje s w id e te l’stw o. K an celarija W arszaw skogo O berpolicm ajstra. Po sek ret- n om y sto łu ” 8. P odług tego św ia d ectw a w o ln o m i b yło jech ać do J u zow k i najkrótszą drogą, n igd zie się n ie zatrzym ując, i ob ow iązan y b y łem n a ty ch m ia st po p rzyjeździe zam eld ow ać się. W iem , że w k ilk a dni po p rzyjeźd zie p olicja tu tejsza h „naw odiła sp ra w k i” h o m nie. Id źk o w sk iej, która z tak im sam ym św ia d e c tw e m przyjechała początkow o z W arszaw y do O dessy — policja k ilk ak rotn ie składała w izy ty .

Przed dw om a tygod n iam i p olicja tu tejsza zw róciła m i m oją k siążeczk ę le g ity ­ m acyjn ą i m etryk ę (które to papiery zabrano m i przy rew izji). F ak t ten tłum aczę sob ie tym , że spraw a m oja już się zakończyła i to bez „ w szelk ich n a stę p stw ”. Żonie m ojej jeszcze dotychczas pap ierów n ie zw rócono.

O becnie m am y zam iar pozostać w R osji jeszcze k ilk a m iesięc y , m oże rok n aw et. O ile dostanę jaką posad ę w kraju lu b za granicą — w y jeżd ża m y stąd n atych m iast. M am nadzieję, że ob ecn ie przy b u d o w ie cen traln ej stacji elek try czn ej w W arszaw ie za w a k u je jak ie m iejsce. W każd ym jednak razie, jak u zb ieram y p ien ięd zy n ieco na w y ja zd i na k ilk a m iesięc y pobytu bez zajęcia — w racam y na ryzyk o do kraju.

B y łb y m W am bardzo w d zięczn y, gd y b y ście choć z w ię ź le op isali m i stan n a ­ szy ch in teresó w . O ile z g a zet sądzić m ogę, w G a licji się coś p su je — w zaborze p ru sk im stosu n k i dyp lom atyczn e z N iem cam i zerw an e na fest. A jak z K rólestw em ? C zy są jak ie n o w e fak ty?

G dym w y jeżd ża ł — jed en z w a rsza w ia k ó w n osił się z zam iarem w yd aw an ia gazetk i n o w ej — czy doszło to do skutku? Czy L eon w a r s z a w s k i8 zdrów ? O piszcie m i w szy stk o — co ty lk o m ożna, proszę Was. P iszcie przez D a r m sta d t9.

f —i W orygin ale cyrylicą. 8 —8 W orygin ale cyrylicą, h —h w orygin ale cyrylicą.

8 C h o d zi o B o le sła w a C z a r k o w s k ie g o (1873—po 1931), ps. „ L e o n ”, „ L eo n S k a r ­ ż y ń s k i" , „ H ip o lit”, o d tw ó rc ę w la ta c h 1900— 1901 w a r s z a w s k ic h s t r u k tu r P PS.

8 'W y s o c k i k o r e s p o n d e n c ję z L o n d y n e m — dła le p s z e j k o n s p ir a c ji — p r o w a d ził v ia D a rm s ta d t, g d zie je s z c z e do 1902 r. d zia ła ła s e k c ja P P S . D la teg o t e ż li s t y W y s o ­ c k ie g o z la t 1900— 1901 z n a jd u ją się w zb io rze k o r e s p o n d e n c ji s e k c ji d a r m s z ta d z k ie j.

(9)

726 J E R Z Y K O C H A N O W S K I

P o n iew a ż ksiądz dając nam ślub w M ariupolu zapom niał pokropić n as w odą św ięco n ą — d o p ełn ijcie teg o a k tu i p rzy ślijcie n am sw o je o jco w sk ie b ło g o sła ­ w ień stw o .

Ś cisk am W as w szy stk ich serdecznie M .[ok iejew sk i]

Serd eczn e pozd row ien ia Zych I0.

(10)

emerged partially spontaneously, and partly owing to the pre-w ar military prepa­ rations tor sabotage and diversion in terrains occupied by the enemy. Its partici­ pants included officers and junior officers; the part played by young members was considerable. Members of secret organizations (which gradually unified within the Union of Armed Struggle), similarly to the civilian population, suffered great losses caused by campaigns conducted by the Soviet police and army, especially in the course of deportations to the Soviet Union.

MATERIALS

W. URBAN — Cracow and the countryside in the Years 1537—1560 . . 707 Town registers, documents of craft guilds as well as archive material produced by Church institutions in Cracow have been exploited by the author for the pre­ sentation of the economic, social and cultural relations between Renaissance Cracow and its ru ral hinterland. Particular attention is paid to the careers of peasants and poor gentry who settled down in town, became prosperous and purchased real estate or took part in the functioning of the local market. The author briefly discusses biographies of clergymen who came from the environs of the town as well as criminals who were either active in Cracow or tried by the local courts. J. KOCHANOWSKI — A Socialist’s Perception of the World. Two Letters

by Stanislaw Wysocki from the 1900—1901 Period to the Authorities of the Polish Socialist P arty ( P P S ) ... 719 Soon after completing his technical studies, Stanislaw Wysocki (1876—1931) became a m ember of the illegal Polish Socialist Party (PPS). Arrested for political activity in W arsaw, upon release he was unable to find employment. Finally, com­ pelled to depart for Russia, he was granted a post in the Jozowka coal mines. Two of his letters to the authorities of the Polish Socialist Party, w ritten in 1900 and 1901, reveal the circumstances of his detention and the extrem ely harsh w ork con­ ditions and life of the miners.

REVIEW ARTICLES

M. WĘCOWSKI — Am aldo M o m i g l i a n o and the Classical Foundations of Modern H isto rio g ra p h y ... 727 The author reflects on the posthumous edition of Amaldo Momigliano’s stu­ dies which appear to be a sui generis synthesis of the main motifs of his lengthy investigations into ancient historiography and its m odem continuations. He pauses to consider the typology proposed by Momigliano for ancient historiography (whose models include the works by Herodotus and Thucydides) and the fu rth er functio­ ning of styles of writing about the past, created at th at time, in European culture.

DISCUSSIONS

J. S. MATUSZEWSKI — The Beauty of the Sixteenth-Century Bureaucracy (in Connection with Andrzej W y c z a n s k i ’ s Book about the Secreta­ ries of Sigismund the Old in the Years 1506—1 5 4 8 ) ... 743

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krystyna Trembicka przedstawiła stosunek człon- ków Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP) do wydarzeń związanych z faktem ogłoszenia niepodległości przez

W kwestii wielkości gospodarstw rolnych (biorąc pod uwagę art. o obrocie nieruchomościami rolnym i, który ustala normy obszarowe) należy — zdaniem Autora —

Przew idziane uchwałą d la prezesów okręgow ych kom isji arbitrażowych za­ dania w ykonują prezesi kom isji, na których obszarze działania znajduje się sie­

III KRn 483/58, uchylającym w trybie rewizji nadzwyczajnej błędne orzeczenie Sądiu W ojewódzkiego, Sąd' Naj­ w yższy stwierdza, co następuje: „Jeśli się

[r]

P rzypisuje mu się także portrety biskupa Andrzeja Załuskiego i prym asa M ichała Poniatow skiego oraz obrazy ze św.. rysunek herbu Junosza biskupa Felicjana

W wyni­ ku sprawdzenia 25 ofert zakupu, sukcesywnie napływających w ciągu roku z terenu całego województwa kieleckiego, oraz poszukiwań prowadzonych przez

the experiment, upstream of the bend entrance the bed shear velocity is equa1 to u*- 0.044 mis while the fal1 velocity of the suspended sediment is: w - 0.017 mis (from the