• Nie Znaleziono Wyników

"La vie quotidienne des dieux grecs", Giulia Sissa, Marcel Detienne, Paris 1989 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""La vie quotidienne des dieux grecs", Giulia Sissa, Marcel Detienne, Paris 1989 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

odw ołując się znowu także do późnej tradycji udowadnia, że kontakty ze Wschodem b yły bardzo wczesne i ogromnie zaciążyły na materialnym i duchowym rozwoju Gre­ ków. Również udział Greków w wydarzeniach politycznych na Wschodzie (bunt A m asisa w Egipcie, najem nicy greccy na wybrzeżu syro-fenickim i ich zastosowanie w konfliktach państw Mezopotamii z Egiptem) potrafi autor udokum entować i in­ terpretow ać przekonywająco i wyczerpująco.

Zam ierzeniem autora było om ów ienie w książce w szystkich problem ów okresu archaicznego, zabrakło chyba tylko wczesnej tyranii, ale i o niej pojawiają sią tu i ów dzie drobne wzm ianki, chociaż zjawiska tego autor nie analizuje. Starał sią za to om ów ić stosunki gospodarcze, k w estie ustrojowe, stratyfikacją społeczną, problema­ tyką prawa, rolą kolonizacji i wreszcie całość zagadnień kontaktów ze Wschodem. Z w yżej form ułowanych uwag jasno już chyba wynika, że zdaniem recenzenta autor tej interesującej i w sum ie bardzo udanej książki potraktował w iele zagadnień zbyt skrótow o i powierzchownie, co przy dyskusyjności w szystkich niem al k w estii musi b y ć pew ną wadą, przynajmniej z punktu widzenia mniej obeznanego z tem atem czytelnika. Szeroki wachlarz zagadnień i konieczność bardziej szczegółowego omó­ w ien ia niektórych przynajmniej danych źródłowych skłaniają do wniosku, że re­ cenzow ana praca przy tych zam ierzeniach winna być co najm niej podwójnej obją- tości. Może jednak chodziło autorowi głów nie o prezentacją w łasnego punktu w i­ d zen ia i zachątą do dyskusji. Jeśli tak, to praca z całą pewnością spełnia sw oją rolą. N ie ulega w ątpliw ości, że znajdzie ona m iejsce w literaturze naukowej i że badacze zajm ujący się okresem archaicznym będą m usieli do niej sięgać. Z pewnością też należy ona do tych prac radzieckich, które z całą ostrością dowodzą, jak błędne jest stanow isko zgodne z dawnym, gorzkim stwierdzeniem w ielkiego M. R o s t o w c e w a : R ossica sunt, non leguntur.

W łodzim ierz Lengauer

Giulia S i s s a, Marcel D e t i e n n e , La vie quotidienne des dieu x grecs, Hachette, Paris 1989, s. 302, ilustr.

T ytuł tej pasjonującej książki może budzić zdziwienie. Stanow i wręcz prowo­ kacją. Pozycja pióra dwojga historyków czy może raczej antropologów religii grec­ kiej ukazuje się w znanej serii „życie codzienne” zasłużonego w ydaw nictw a parys­ kiego. Czy jest to w ięc tylko próba dostosowania się do w ym ogów serii? Czy można m ów ić o „życiu codziennym ” bóstw olimpijskich? Autorzy w e w stępie nawiązują do ty ch w ątpliw ości przypominając koncepcje H. L e f e b v r e ’ a z jego „La vie quoti­ d ien n e dans le monde m oderne”. Otóż u podstaw przekonania o m ożliwości w y ­ odrębnienia w badaniu danej społeczności „życia codziennego” leży założenie, że istn ieje także jakieś inne życie, życie „nie-codzienne”. Owa „codzienność” byłaby w ręcz, zdaniem L efebvre’a, szczególną formą alienacji, bowiem zakłada milcząco od­ d zielen ie sfery codziennego życia prywatnego od innych form życia społeczności alb o też, jak to ujm ow ał Lefebvre, podział na prozę życia i jego poezję. Można przy­ pom nieć, że podobne w ątpliw ości były udziałem także autorów innych tom ów o po­ dobnym tem acie dotyczącym antyku. Na przykład w w ypadku popularnej książki R. F l a c e l i è r e („Życie codzienne w Grecji za czasów Peryklesa”, Warszawa 1985) zachodziło pytanie, czy zaliczyć do sfery codzienności aktywność polityczną obyw a­ te li i zw iązaną z nią w alkę polityczną. Ateńczyk przecież w in ien był brać udział w obradach zgromadzenia m niej w ięcej cztery razy w m iesiącu i polityka stanow iła dla

(3)

698

R E C E N Z J E

niego niew ątpliw ie elem ent codzienności. Flacelière zdecydował się jednak pozosta­ w ić tę problem atykę poza zakresem sw ych zainteresowań. Tym w iększe w ątpliw ości budzi sprawa bóstw, których egzystencji nie da się podzielić na różne sfery. Zresztą w wypadku bogów pojawiają się i inne w ątpliw ości. Codzienność polega na tym, że żyjem y chw ilą bieżącą, życie odmierzane dniami ma swój początek i kres. Stosunek bogów do czasu jest zupełnie inny. Słusznie problem atyka ta znajduje odbicie w om awianej książce (rozdział III, „L’em ploi du tem ps”, s. 58—73). G. S i s s a w ska­ zuje, że bogowie żyją w łaściw ie poza czasem. Co prawda ich w ieczność nie jest zupełna, bo każde z bóstw m iało swój początek, pojawiło się bądź urodziło w okre­ ślonym m omencie, ale odtąd ma już istnieć zawsze. Ponadto bogowie nie podlegają działaniu czasu. Ich wieczna m łodość to przecież niezmienność w odróżnieniu od egzystencji ludzkiej. W edle pew nych koncepcji greckich jednostka ludzka tak bardzo zm ienia się w czasie, że aż jeden i ten sam człowiek jest zależnie od fazy sw ego życia trzema różnymi istotami. Takie przekonanie tkw i przecież u podstaw słynnej zagadki Sfinksa rozwiązanej przez Edypa.

Mimo tych uzasadnionych w ątpliw ości G. Sissa utrzym uje, że można m ówić 0 istnieniu „codzienności” w w ypadku bogów. Jest to codzienność z perspektyw y ludzkiej, innym i słow y — wyobrażenia ludzi o życiu bogów takim, jakie pędzą wśród siebie i dla siebie, niezależnie od św iata ludzi.

W tym m iejscu pojawia się niezm iernie ważna cecha greckich wyobrażeń reli­ gijnych, czasem szokująca a czasem zapominana w kręgu w spółczesnej kultury euro­ pejskiej, gdzie religijność jest określona przez koncepcje judeo-chrześcijańskie. Idzie tu o szczególne w yodrębnienie św iata bogów, który istnieje w pew nym sensie n ie­ zależnie od św iata ludzi. G. Sissa akceptuje mocno tę odrębność polegającą na tym, że bogowie w religii greckiej nie są za św iat odpowiedzialni, bo nie oni go stworzyli. Można dodać, że nie ma też w religijności greckiej — takiej, jaką znamy z Homera 1 z okresu klasycznego — przekonania o m iłości bogów do ludzi.

Recenzowana książka składa się z dwóch części. Pierwsza, pióra G. Sissa, nosi tytu ł „Homère anthropologue” (s. 25—155) i zajmuje się św iatem wyobrażeń religij­ n ych ukształtowanych przez Homera. Drugą część („Les dieux au plaisir de la cité”, s. 159— 164) napisał M. D e t i e η n e, podejmując w nowy sposób klasyczny wątek badawczy religii polis.

Osią przewodnią części pierwszej jest refleksja nad tak zw anym antropomorfiz- m em religii greckiej. Od pierwszych przecież lektur z zakresu m itologii greckiej przekonani jesteśm y do poglądu, że najistotniejszą cechą wierzeń starożytnych Gre­ ków był w łaśnie konsekw entny i nieom al do absurdu posunięty antropomorfizm czyli skłonność do wyobrażania sobie bogów dokładnie na podobieństwo ludzi. Już zresztą w starożytności krytykow ano i Homera, i w ogóle popularne wyobrażenia re­ ligijn e w łaśn ie z powodu takiego naiwnego ujęcia postaci bogów.

Tym czasem autorka potrafi przekonująco wykazać, że pogląd o owym naiwnym antropomorfiźmie typow ym jakoby dla Homera nie jest dobrze ugruntowany i b ie­ rze się z ujęcia bardzo powierzchownego. G. Sissa zwraca uw agę na podstawową cechę bóstwa olim pijskiego, jaką jest posiadanie własności, co prawda ludzkich (siła, mądrość) ale w stopniu absolutnie niem ożliw ym do osiągnięcia przez człowieka. I na­ w et więcej: próby dążenia do zdobycia takich przym iotów na obraz bóstwa (już choćby w tedy, gdy idzie tylko o daną człow iekow i ale niezw ykłą cechę w postaci niebyw ałego piękna) są w yzw aniem rzuconym bogom i muszą kończyć się upadkiem człowieka. Nad Parysem czy H eleną ciąży fatum w łaśnie z powodu ich w yjątkowej urody, Diom edes m usi przyznać, że jego m ęstw o i siła nie mogą się równać z w a­ lecznością bogów. N aw et w w ypadku Achillesa widać, że jego niezw ykłe sukcesy prowadzą go do fatalnego końca — śm ierci w młodym wieku.

(4)

Bogowie, podkreśla G. Sissa, żyją w łasnym życiem, w e w łasnym św iecie. I cho­ ciaż tak dla Hezjoda, jak i dla Homera, bogowie i ludzie są na równi dziećm i Gai,, to jednak różnica m iędzy tym i kategoriam i istot jest nie do pokonania. Ludzie wprawdzie starają się o utrzym anie stałej łączności ze św iatem bóstw, formą ko­ m unikacji jest tu ofiara, skądinąd zaw sze miła bogom z lubością wchłaniającym dym spalonej ofiary ale w łaściw ie nie potrzebującym jej. Ofiara n ie jest bowiem po­ karm em boskim, nie jest potrzebna im do istnienia. Bóstwo homerowe nie jest oczy­ w iście deu s otiosus, także dlatego, że nie jest bogiem -twórcą, ale ma pew ne cechy deus otiosus — m ianowicie sporo obojętności w stosunku do człowieka i jego św iata. Znów wydaje się to sprzeczne z pierwszym wrażeniem, jakie w ynosim y z lektury Homera; przecież w szyscy bogowie biorą czynny udział w w ojnie trojańskiej i na­ w et uczestniczą w walkach. Niezależnie od tego, że jest to konwencja epicka, obraz taki nie oddaje istoty rzeczy. Ingerencje boskie w ynikają bowiem z sym patii czy kaprysów bogów, ale nie z głębokiego, autentycznego zainteresowania losam i świata.

Pew ną słabością czy niedostatkiem ^w yw odów autorki jest pozostawienie na uboczu sprawy sił kierujących całym św iatem niezależnie od bogów. Idzie tu o kon­ cepcję przeznaczenia, widoczną przecież też u Homera (Moira), któremu podlegają także bogowie. Autorka świadom ie i celowo ograniczyła się do Homera, bo jej zda­ niem (jak najsłuszniej) w łaśnie ten w ielk i poeta ujm uje zagadnienia religii podob­ nie jak antropolog. A jednak można mieć w ątpliwości, czy wolno analizować św iat greckich wyobrażeń religijnych bez uwzględnienia niezależnego od Homera m ate­ riału m itycznego i bez danych z tragedii greckiej odwołującej się przecież nierzadko do w ątków i koncepcji starszych niż Homer.

Krótki- szkic kończący tę część (rozdział VIII, „Les dieux et les jours”, s. 140— 155) sygnalizuje zaledwie niezm iernie w ażną problematykę. Idzie tu o pew ne kon­ sekw encje wynikające z greckiego ujęcia bóstwa i o lin ię rozwoju wyobrażeń reli­ gijnych, która od św iata bogów hom erowych prowadzi aż do epikureizm u negującego całkow icie zainteresow anie bóstw życiem ludzi. W spominając Cycerona wskazuje autorka na ważną cechę antycznej m entalności — bez bogów św iat n ie miałby sensu. W nioski pozostawia G. Sissa najwyraźniej czytelnikowi, ale przekonująco zdołała wykazać, że w łaśnie taki obraz bogów był potrzebny m ieszkańcom starożytnej Grecji i stanow ił część greckiej kultury. Bogow ie istnieją, żyją w łasnym życiem nigdy nie osiągalnym dla człowieka a czasem ingerują w jego życie, przy czym w łaściw ie nie wiadom o dlaczego i po co to czynią.

Tak przygotowany czytelnik przystępuje do lektury części drugiej, która ma z kolei wykazać rolę bóstw w życiu społecznym greckiej polis. Problematyka, zda­ w ałoby się, banalna i wyczerpująco przedstawiona w pracach dotyczących religii greckiej, w tym także w pozycjach najnowszych (chociażby przez W. В u r k e r t a). N ovum proponowanego przez M. D etienne ujęcia polega na tym, że w yw ody jego ściśle w ynikają z rozważań zawartych w części pierwszej. Czytelnik może sobie bo­ w iem postaw ić pytanie, czego mogą oczekiwać ludzie od tego oddalonego świata chłodnych bóstw, których egzystencja jest tak różna od ludzkiej, i czy z kolei ci odlegli i doskonali bogow ie potrzebują ludzi, ich pobożności i czci z ich strony. Autor zajm uje się w łaśnie tym i w zajem nym i stosunkami łączącymi św iat polis greckiej i św iat bogów.

Okazuje się bowiem, że z kolei życie codzienne ludzi w każdej greckiej polis jest przesycone obecnością bogów. G. Sissa rekonstruowała św iat bogów istniejących dla siebie i niezależnie od ludzi; autor drugiej części przedstawia bogów zajętych sprawam i świata ludzkiego, który bez ich obecności nie m ógłby istnieć.

Według greckich wyobrażeń, jak w ykazuje M. Detienne, polis jest elem entem

(5)

700

R E C E N Z J E

codzienności bogów, bo świątynia, która jest m ieszkaniem bóstwa, jest zarazem absolutnie niezbędnym składnikiem polis (rozdział XII, „De l ’autel au terroir: l ’habi­ tat des puissances divines”, s. 202—217).

Całe życie obywatela, jak je interpretuje Detienne, przesycone jest obecnością bóstw, które towarzyszą mu tak w e w szelkich sprawach pryw atnych (rodzina, dom, gospodarstwo) jak i w całej sferze aktyw ności obywatelskiej (wpis do fratrii i de­ mu, życie polityczne, przedstaw ienia teatralne). Cała część D etienne’a jest niejako odpowiedzią na pierwszą część książki pióra G. Sissa. Tam m ieliśm y do czynienia z przedstawieniem świata bogów, którzy mogą lecz nie muszą zajm ować się ludźmi, tu jaw i się obraz ludzi, którzy włączają w swój św iat bogów, bez których życie polis nie m iałoby sensu, (rozdział XIII, „Affaires des dieux, affaires des hom m es”, s. 218—230).

Oboje autorzy nie form ułują żadnych wniosków. Książka opatrzona jest we w stęp, ale brak jest sym etrycznego zakończenia. P ew ne konkluzje nasuwają się jednak same. Pisząc o „życiu codziennym ” bogów, autorzy przedstaw ili codzienność ludzką przesyconą religijnością. C zytelnik '•otrzymał niezw ykle inteligentną, cenną pozycję traktującą o greckiej w izji bogów i o funkcjach religii greckiej.

Na zakończenie lektury tej książki nie można oprzeć się jeszcze jednej myśli. Otóż w ydaje się, że analiza św iata greckich wyobrażeń religijnych mówi nam coś nie tylko o starożytnych Grekach lecz także o nas sam ych i o naszym św iecie. Chyba w łaśnie o to chodziło autorom.

W łodzim ierz Lengauer

Edouard W i l l , Claude O r r i e u x , Joudaism os-hellenism os. Essai sur le ju daïsm e ju déen à l’époque hellénistiqu e, P resses Universitaires de Nancy, N ancy 1986, s. 228.

Elias J. B i c k e r m a n , The Jew s in the G reek Age, Harvard U niversity Press, Cambridge Mass., London 1988, s. 338.

Poza podobną tem atyką istnieją jeszcze co najm niej dwa powody, by obie te książki omawiać łącznie. Pierw szy to fakt, że reprezentują one w istocie ten sam gatunek pisarstwa historycznego — esej naukowy z am bicjam i syntezy lecz raczej bliżej ujęcia popularnego niż ściśle naukowego. Autorzy francuscy w krótkiej notce w stępnej uprzedzają o tym czytelnika zastrzegając też, że niekoniecznie pretendują do nowych rozstrzygnięć i oryginalnych w niosków pozostawiając uznaniu odbiorcy co i w jakim stopniu stanow i n ovu m w ich książce, której tezy są zresztą starannie dokum entowane tak poprzez analizę źródeł, jak i odsyłanie w przypisach do litera­ tury przedmiotu. W pracy stricte naukowej oczekiw alibyśm y jeszcze i indeksu, któ­ rego tu, niestety, brak.

Książka zmarłego w 1981 r. w ybitnego uczonego am erykańskiego, E. B i c k e r - m a n a , nosi chyba jeszcze bardziej popularny charakter, co m oże jest spowodo­ w ane także i historią tego tekstu. Ukazał się on w kilka lat po śm ierci autora, wiąże się n iew ątpliw ie z jego zainteresowaniam i badawczym i z dawniejszego okresu (w 1937 r. ukazała się do dziś podstawowa, klasyczna praca Bickerm ana „Der Gott der Makkabäer”, której nieco zm ieniony przekład angielski wydano w 1979 r.) i stanowi owoc w ykładów uczonego w Jew ish Theological Sem inary of Am erica prowadzo­ nych w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. Co prawda w ydaw cy wyraźnie stw ier­ dzają, że Bickerman ukończył ostateczną w ersję tej książki przed śmiercią, ale była ona gotowa w pierwszej redakcji, o czym też piszą, już w roku 1963. Można w ięc

Cytaty

Powiązane dokumenty

A challenging signal processing problem is the blind joint space- time equalization of multiple digital signals transmitted over mul- tipath channels.. This problem is an abstraction

In order to realize a reliable start-up behavior with a much lower loop gain value, which benefits the noise performance, a well-controlled amount of energy

Zdarzały się również przy­ padki kilkakrotnego wystawiania przywilejów lokacyjnych dla tej samej osady, przy czym zwykło się przyjmować, iż w takich wypadkach

Mieszkający zw artą m asą M azurzy n ieu stan n ie przyjm ow ali do swego grona przybyw ające do nich pojedyncze osoby obcojęzyczne 7... Pogranicze północno-zachodnie

Wszyscy członkowie rady duszpasterskiej otrzymują swój mandat od biskupa diecezjal­ nego, jednakże statut tej rady, zatwierdzony przez tegoż biskupa, może

rozpoczął pracę na Wydziale Prawa Kanonicznego A kadem ii Teologii Katolickiej w Warszawie, na stanowisku adiunkta, zdobywając po roku stopień naukowy

M arkow a w skazuje następujące tendencje destrukcji zaw odow ych: dezintegracja roz­ w oju zaw odow ego, rozpad św iadom ości zaw odow ej; zniekształcenie rozw oju

deformujące odstępstwo od normy – rozwijanie wiedzy językowej i wrażliwości na znaczenia wyrażone w języku – kształtowanie wiedzy na temat zasad.. funkcjonowania świata,