• Nie Znaleziono Wyników

Michael Bond. ilustracje Peggy Fortnum. Paddington. za granicą

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Michael Bond. ilustracje Peggy Fortnum. Paddington. za granicą"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Michael Bond

Paddington

za granicą

ilustracje Peggy Fortnum

Pa ddingto n z a gr anic ą

Michael Bond

Nowe wydanie przygód niedźwiadka z dalekiego Peru

Mały zagubiony miś trafił do państwa Brown i na dobre się zadomowił. A teraz razem z nimi

wyjeżdża na wakacje do Francji. Czy spodoba mu się podróż samolotem? Czy będzie chciał spróbować ślimaków? Jak zakończy się jego

wizyta u wróżki?

Nowy film o przygodach Paddingtona wkrótce w kinach!

Cena 26,90 zł

(2)

Paddington

za granicą

Michael Bond

przełożyła Anna Pajek ilustracje Peggy Fortnum

(3)

Paddington

za granicą

Michael Bond

przełożyła Anna Pajek ilustracje Peggy Fortnum

(4)

Rozdział pierwszy

Paddington przygotowuje się

W pokoju Paddingtona panował bałagan. Jako że nasz bohater należał do niedźwiedzi, które często pakują się w kłopoty, nie był tym zbytnio zdziwiony. Jednak gdy wstał i rozejrzał się po swojej sypialni, nawet on musiał przyznać, że sprawy przedstawiają się gorzej niż zazwyczaj.

Wszędzie poniewierały się mapy i kawałki papieru, nie wspominając o rozsianych tu i ówdzie paskudnie wy- glądających plamach po marmoladzie oraz o śladach łap.

Ślady zaczynały się na mapie, rozłożonej na puchowej

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Bezpłatna infolinia: 0800-130-082, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl

Tytuł oryginału Paddington Abroad Projekt okładki Maria Gromek

Ilustracje Peggy Fortnum Projekt środka Kamil Rewieński Opieka redakcyjna

Aleksandra Smoleń Korekta Piotr Mocniak Kamila Zimnicka-Warchoł Copyright © Michael Bond 1961 Illustrations copyright © Peggy Fortnum and William Collins Sons and Co. Ltd. 1961

Copyright © for the Polish edition by SIW Znak sp. z o.o., 2017 Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo BIS

ISBN: 978-83-240-4611-9

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie II, Kraków 2017

Druk i oprawa: CPI Moravia Books s.r.o.

(5)

Rozdział pierwszy

Paddington przygotowuje się

W pokoju Paddingtona panował bałagan. Jako że nasz bohater należał do niedźwiedzi, które często pakują się w kłopoty, nie był tym zbytnio zdziwiony. Jednak gdy wstał i rozejrzał się po swojej sypialni, nawet on musiał przyznać, że sprawy przedstawiają się gorzej niż zazwyczaj.

Wszędzie poniewierały się mapy i kawałki papieru, nie wspominając o rozsianych tu i ówdzie paskudnie wy- glądających plamach po marmoladzie oraz o śladach łap.

Ślady zaczynały się na mapie, rozłożonej na puchowej

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Bezpłatna infolinia: 0800-130-082, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl

Tytuł oryginału Paddington Abroad Projekt okładki Maria Gromek

Ilustracje Peggy Fortnum Projekt środka Kamil Rewieński Opieka redakcyjna

Aleksandra Smoleń Korekta Piotr Mocniak Kamila Zimnicka-Warchoł Copyright © Michael Bond 1961 Illustrations copyright © Peggy Fortnum and William Collins Sons and Co. Ltd. 1961

Copyright © for the Polish edition by SIW Znak sp. z o.o., 2017 Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo BIS

ISBN: 978-83-240-4611-9

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie II, Kraków 2017

Druk i oprawa: CPI Moravia Books s.r.o.

(6)

Paddington przygotowuje się 7

Paddington zerwał się na równe łapy i z malu- jącym się na pyszczku poczuciem winy zaczął zgar- niać pod łóżko, co się tylko dało. Bo chociaż mógł- by przedstawić kilka doskonałych usprawiedliwień, wyjaśniających stan jego pokoju, to jakoś wątpił, by pani Brown czy pani Bird zechciały go wysłuchać – zwłaszcza w porze śniadania, gdy wszyscy okropnie się śpieszyli.

– Obudziłeś się już, Paddingtonie? – zawołała pani Brown, pukając do drzwi.

– Nie, niezupełnie – odkrzyknął Paddington nie- wyraźnie, bo właśnie próbował wepchnąć pod szafę słoik z marmoladą. – Chyba skleiły mi się powieki.

Ponieważ Paddington był w głębi duszy prawdo- mównym niedźwiadkiem, zamknął oczy i parę razy westchnął, zbierając jednocześnie resztę swoich rze- czy. Przez chwilę macał wokoło w poszukiwaniu pió- ra i atramentu, a potem wpakował je pośpiesznie do swego starego kapelusza, ten zaś nasadził na głowę i zbierając po drodze resztę map, zaczął po omacku torować sobie drogę do wyjścia.

– Co tu się dzieje? – krzyknęła pani Brown, kiedy drzwi nagle się otworzyły i stanął w nich Paddington.

Miś o mało nie przewrócił się ze zdumienia, kiedy zobaczył panią Brown z tacą w dłoniach.

Paddington za granicą 6

kołdrze na łóżku. Był to wielki plan Londynu, a w sa- mym jego środku, tuż przy pierwszym odcisku łapy, znajdowało się kółko, które oznaczało położenie do- mu Brownów pod numerem 32 przy Windsor Gardens.

Dalej ślad prowadził przez całą mapę w kierunku południowym, przekraczał koniec łóżka, przechodził na inną mapę, rozłożoną na podłodze, i ciągnął się dalej – cały czas w kierunku południowym – dopóki nie osiągnął kanału La Manche i trzeciej mapy, leżą- cej przy oknie i ukazującej północne wybrzeże Francji.

Tutaj ślad się urywał, znikając w gąbczastej masie, zło- żonej z okruchów starych ciastek, małego kopczyka marmolady i plamy czerwonego atramentu.

Paddington westchnął głęboko i z nieobecnym wyra- zem pyszczka zanurzył łapę w wilgotnej masie. Uklęknął na podłodze i spojrzał na swój pokój przez na wpół zamknięte powieki, w próżnej nadziei, że w ten spo- sób pomieszczenie będzie wyglądać nieco korzystniej.

Niestety, oglądana z tej pozycji sypialnia przedstawiała jeszcze gorszy widok, ponieważ wszystko, co dało się zauważyć, sprowadzało się do załamań i wypukłości.

Już miał położyć się na plecach, aby spokojnie wszystko przemyśleć, gdy nagłe brzęczenie naczyń i towarzyszący temu odgłos kroków przywołały go z powrotem do rzeczywistości.

(7)

Paddington przygotowuje się 7

Paddington zerwał się na równe łapy i z malu- jącym się na pyszczku poczuciem winy zaczął zgar- niać pod łóżko, co się tylko dało. Bo chociaż mógł- by przedstawić kilka doskonałych usprawiedliwień, wyjaśniających stan jego pokoju, to jakoś wątpił, by pani Brown czy pani Bird zechciały go wysłuchać – zwłaszcza w porze śniadania, gdy wszyscy okropnie się śpieszyli.

– Obudziłeś się już, Paddingtonie? – zawołała pani Brown, pukając do drzwi.

– Nie, niezupełnie – odkrzyknął Paddington nie- wyraźnie, bo właśnie próbował wepchnąć pod szafę słoik z marmoladą. – Chyba skleiły mi się powieki.

Ponieważ Paddington był w głębi duszy prawdo- mównym niedźwiadkiem, zamknął oczy i parę razy westchnął, zbierając jednocześnie resztę swoich rze- czy. Przez chwilę macał wokoło w poszukiwaniu pió- ra i atramentu, a potem wpakował je pośpiesznie do swego starego kapelusza, ten zaś nasadził na głowę i zbierając po drodze resztę map, zaczął po omacku torować sobie drogę do wyjścia.

– Co tu się dzieje? – krzyknęła pani Brown, kiedy drzwi nagle się otworzyły i stanął w nich Paddington.

Miś o mało nie przewrócił się ze zdumienia, kiedy zobaczył panią Brown z tacą w dłoniach.

Paddington za granicą 6

kołdrze na łóżku. Był to wielki plan Londynu, a w sa- mym jego środku, tuż przy pierwszym odcisku łapy, znajdowało się kółko, które oznaczało położenie do- mu Brownów pod numerem 32 przy Windsor Gardens.

Dalej ślad prowadził przez całą mapę w kierunku południowym, przekraczał koniec łóżka, przechodził na inną mapę, rozłożoną na podłodze, i ciągnął się dalej – cały czas w kierunku południowym – dopóki nie osiągnął kanału La Manche i trzeciej mapy, leżą- cej przy oknie i ukazującej północne wybrzeże Francji.

Tutaj ślad się urywał, znikając w gąbczastej masie, zło- żonej z okruchów starych ciastek, małego kopczyka marmolady i plamy czerwonego atramentu.

Paddington westchnął głęboko i z nieobecnym wyra- zem pyszczka zanurzył łapę w wilgotnej masie. Uklęknął na podłodze i spojrzał na swój pokój przez na wpół zamknięte powieki, w próżnej nadziei, że w ten spo- sób pomieszczenie będzie wyglądać nieco korzystniej.

Niestety, oglądana z tej pozycji sypialnia przedstawiała jeszcze gorszy widok, ponieważ wszystko, co dało się zauważyć, sprowadzało się do załamań i wypukłości.

Już miał położyć się na plecach, aby spokojnie wszystko przemyśleć, gdy nagłe brzęczenie naczyń i towarzyszący temu odgłos kroków przywołały go z powrotem do rzeczywistości.

(8)

Paddington przygotowuje się 9

Pani Brown westchnęła, zamykając drzwi. Doś- wiadczenie podpowiadało jej, że wszelkie próby uzy- skania od Paddingtona wyjaśnień, kiedy znajdował się w jednym ze swoich trudnych nastrojów, były z góry skazane na niepowodzenie.

– Gdyby mnie kto pytał – powiedziała pani Bird, kiedy pani Brown dołączyła do niej w kuchni i opo- wiedziała o dziwnym zachowaniu Paddingtona – to młody niedźwiedź nie jest jedyną osobą w tym domu, która nie zachowuje się normalnie. I pani dobrze wie dlaczego.

Pani Brown trudno byłoby się z tym nie zgodzić. Od poprzedniego wieczoru nic w gospodarstwie Brownów nie szło zwykłym trybem.

A wszystko się zaczęło, kiedy pan Brown przyszedł po pracy do domu, taszcząc pod pachą olbrzymi stos map i kolorowych broszur, po czym oznajmił rodzinie, że zabiera wszystkich na wakacje do Francji.

Od tej chwili spokój i porządek w domu pod nume- rem 32 przy Windsor Gardens zostały nieodwołalnie i bezpowrotnie zakłócone.

Letnie wakacje stały się pierwszym tematem, jaki po- ruszono podczas obiadu, i ostatnim przed pójściem spać.

Z nieużywanych od dawna szafek powyjmowano stare piłki plażowe i kostiumy kąpielowe, omówiono plany,

Paddington za granicą 8

– Myślałem, że jest pani kredensem, pani Brown – oświadczył, chowając pośpiesznie mapy za plecami i cofając się w stronę łóżka. – Chyba poszedłem złą drogą.

– Najwidoczniej – powiedziała pani Brown, wcho- dząc za nim do pokoju. – Nigdy dotąd nie słyszałam takiego rumoru i łoskotu.

Pani Brown rozejrzała się podejrzliwie po pokoju, lecz wszystko zdawało się stać na swoim miejscu, zno- wu zwróciła więc uwagę na Paddingtona, który siedział na łóżku z bardzo dziwnym wyrazem pyszczka.

– Jesteś pewien, że wszystko w porządku? – spy- tała zaniepokojona, stawiając przed nim tacę. Przez jedną okropną chwilę zdawało jej się, że widzi czer- woną strużkę spływającą po lewym uchu Paddingtona, lecz zanim zdążyła bliżej się temu przyjrzeć, niedź- wiadek wcisnął kapelusz głębiej na głowę. Ponieważ pani Brown niespecjalnie przepadała za kapeluszem Paddingtona, czym prędzej oddaliła się od łóżka. Przy drzwiach zawahała się jeszcze – na wypadek gdyby coś jednak było nie w porządku.

Tymczasem Paddington nie mógł się doczekać, aż pani Brown wyjdzie i zamknie za sobą drzwi. W po- śpiechu zapomniał bowiem zakręcić buteleczkę i teraz

czerwony atrament ściekał mu po głowie.

(9)

Paddington przygotowuje się 9

Pani Brown westchnęła, zamykając drzwi. Doś- wiadczenie podpowiadało jej, że wszelkie próby uzy- skania od Paddingtona wyjaśnień, kiedy znajdował się w jednym ze swoich trudnych nastrojów, były z góry skazane na niepowodzenie.

– Gdyby mnie kto pytał – powiedziała pani Bird, kiedy pani Brown dołączyła do niej w kuchni i opo- wiedziała o dziwnym zachowaniu Paddingtona – to młody niedźwiedź nie jest jedyną osobą w tym domu, która nie zachowuje się normalnie. I pani dobrze wie dlaczego.

Pani Brown trudno byłoby się z tym nie zgodzić. Od poprzedniego wieczoru nic w gospodarstwie Brownów nie szło zwykłym trybem.

A wszystko się zaczęło, kiedy pan Brown przyszedł po pracy do domu, taszcząc pod pachą olbrzymi stos map i kolorowych broszur, po czym oznajmił rodzinie, że zabiera wszystkich na wakacje do Francji.

Od tej chwili spokój i porządek w domu pod nume- rem 32 przy Windsor Gardens zostały nieodwołalnie i bezpowrotnie zakłócone.

Letnie wakacje stały się pierwszym tematem, jaki po- ruszono podczas obiadu, i ostatnim przed pójściem spać.

Z nieużywanych od dawna szafek powyjmowano stare piłki plażowe i kostiumy kąpielowe, omówiono plany,

Paddington za granicą 8

– Myślałem, że jest pani kredensem, pani Brown – oświadczył, chowając pośpiesznie mapy za plecami i cofając się w stronę łóżka. – Chyba poszedłem złą drogą.

– Najwidoczniej – powiedziała pani Brown, wcho- dząc za nim do pokoju. – Nigdy dotąd nie słyszałam takiego rumoru i łoskotu.

Pani Brown rozejrzała się podejrzliwie po pokoju, lecz wszystko zdawało się stać na swoim miejscu, zno- wu zwróciła więc uwagę na Paddingtona, który siedział na łóżku z bardzo dziwnym wyrazem pyszczka.

– Jesteś pewien, że wszystko w porządku? – spy- tała zaniepokojona, stawiając przed nim tacę. Przez jedną okropną chwilę zdawało jej się, że widzi czer- woną strużkę spływającą po lewym uchu Paddingtona, lecz zanim zdążyła bliżej się temu przyjrzeć, niedź- wiadek wcisnął kapelusz głębiej na głowę. Ponieważ pani Brown niespecjalnie przepadała za kapeluszem Paddingtona, czym prędzej oddaliła się od łóżka. Przy drzwiach zawahała się jeszcze – na wypadek gdyby coś jednak było nie w porządku.

Tymczasem Paddington nie mógł się doczekać, aż pani Brown wyjdzie i zamknie za sobą drzwi. W po- śpiechu zapomniał bowiem zakręcić buteleczkę i teraz czerwony atrament ściekał mu po głowie.

(10)

Paddington przygotowuje się 11

– No cóż – powiedziała, zmieniając temat – on tak się z tego cieszy! Wie pani, jak lubi wszystko, co zwią- zane z pisaniem.

– Hmm! – chrząknęła wymownie pani Bird. – I nie- wątpliwie to „wszystko” znów wyląduje na pościeli albo nie nazywam się Bird. Marszruta, też mi coś!

Prychnęła i zerknęła ponuro na sufit, gdzie na pię- trze znajdowała się sypialnia Paddingtona.

Doświadczenie zdobyte podczas długich godzin żmudnego prania pościeli podpowiadało pani Bird, że Paddington i atrament to dwie rzeczy, które zdecy- dowanie lepiej jest trzymać osobno. Tym razem jed- nak martwiła się niepotrzebnie, ponieważ Paddington właśnie przestał pisać i siedział na łóżku, uważnie przy- glądając się wielkiemu arkuszowi papieru rysunkowego, który trzymał w łapach.

Na górze arkusza widniał nagłówek, sporządzony dużymi, czerwonymi literami:

Masztruta Padingtuna

Tuż obok widać było specjalny odcisk łapy, którym Paddington poświadczał zwykle to, co napisał.

Nie był co prawda pewny, jak pisze się słowo „marsz- ruta”, ale choć sprawdził w słowniku pana Browna

Paddington za granicą 10

a pani Bird zaczęła już nawet prać i prasować spory stos odzieży, przygotowując ją na nadejście wielkiego dnia.

Paddington był podekscytowany bardziej niż po- zostali Brownowie. Od kiedy został członkiem rodziny, nieraz zabierano go na całodzienne wycieczki, które stanowiły dla niego źródło ogromnej przyjemności, lecz nigdy dotąd nie był na prawdziwych wakacjach i teraz wyczekiwał ich z niecierpliwością.

Na dodatek pan Brown w przypływie wspaniało- myślności uczynił go odpowiedzialnym za mapy i coś, co nazywało się „marszrutą”.

Z początku Paddington nie był pewny, czy podoła czemuś, co nosiło tak poważną nazwę, lecz kiedy Judyta wytłumaczyła mu, że marszruta to nic innego, jak tyl- ko lista miejsc, które odwiedzą, i rzeczy, które będą robili, niedźwiadek szybko zmienił zdanie. Uwielbiał wszelkie listy i spisy, zaś „sporządzanie listy” brzmiało szczególnie ciekawie.

– Zobaczy pani – powiedziała pani Bird ponuro, gdy omawiały tę sprawę z panią Brown podczas zmy- wania – jeśli temu młodemu niedźwiedziowi odda się pod opiekę mapy, będziemy potrzebowali dwóch ty- godni, żeby dokądkolwiek dotrzeć. To dopraszanie się o kłopoty. Nie wiadomo, gdzie wylądujemy.

Pani Brown westchnęła ponownie.

(11)

Paddington przygotowuje się 11

– No cóż – powiedziała, zmieniając temat – on tak się z tego cieszy! Wie pani, jak lubi wszystko, co zwią- zane z pisaniem.

– Hmm! – chrząknęła wymownie pani Bird. – I nie- wątpliwie to „wszystko” znów wyląduje na pościeli albo nie nazywam się Bird. Marszruta, też mi coś!

Prychnęła i zerknęła ponuro na sufit, gdzie na pię- trze znajdowała się sypialnia Paddingtona.

Doświadczenie zdobyte podczas długich godzin żmudnego prania pościeli podpowiadało pani Bird, że Paddington i atrament to dwie rzeczy, które zdecy- dowanie lepiej jest trzymać osobno. Tym razem jed- nak martwiła się niepotrzebnie, ponieważ Paddington właśnie przestał pisać i siedział na łóżku, uważnie przy- glądając się wielkiemu arkuszowi papieru rysunkowego, który trzymał w łapach.

Na górze arkusza widniał nagłówek, sporządzony dużymi, czerwonymi literami:

Masztruta Padingtuna

Tuż obok widać było specjalny odcisk łapy, którym Paddington poświadczał zwykle to, co napisał.

Nie był co prawda pewny, jak pisze się słowo „marsz- ruta”, ale choć sprawdził w słowniku pana Browna

Paddington za granicą 10

a pani Bird zaczęła już nawet prać i prasować spory stos odzieży, przygotowując ją na nadejście wielkiego dnia.

Paddington był podekscytowany bardziej niż po- zostali Brownowie. Od kiedy został członkiem rodziny, nieraz zabierano go na całodzienne wycieczki, które stanowiły dla niego źródło ogromnej przyjemności, lecz nigdy dotąd nie był na prawdziwych wakacjach i teraz wyczekiwał ich z niecierpliwością.

Na dodatek pan Brown w przypływie wspaniało- myślności uczynił go odpowiedzialnym za mapy i coś, co nazywało się „marszrutą”.

Z początku Paddington nie był pewny, czy podoła czemuś, co nosiło tak poważną nazwę, lecz kiedy Judyta wytłumaczyła mu, że marszruta to nic innego, jak tyl- ko lista miejsc, które odwiedzą, i rzeczy, które będą robili, niedźwiadek szybko zmienił zdanie. Uwielbiał wszelkie listy i spisy, zaś „sporządzanie listy” brzmiało szczególnie ciekawie.

– Zobaczy pani – powiedziała pani Bird ponuro, gdy omawiały tę sprawę z panią Brown podczas zmy- wania – jeśli temu młodemu niedźwiedziowi odda się pod opiekę mapy, będziemy potrzebowali dwóch ty- godni, żeby dokądkolwiek dotrzeć. To dopraszanie się o kłopoty. Nie wiadomo, gdzie wylądujemy.

Pani Brown westchnęła ponownie.

(12)

Paddington przygotowuje się 13

pów, wyprowadził swój wózek na kółkach i zniknął z domu. W jego oczach dał się zauważyć błysk zde- cydowania.

Zatrzymawszy się tylko na chwilkę w piekarni, gdzie odebrał swe stałe zamówienie – świeżo upieczo- ne bułeczki – Paddington skręcił w Portobello Road i skierował się w stronę zapełnionego aż po sufit an- tykami sklepu pana Grubera.

Pan Gruber podzielał upodobanie Paddingtona do kakao i świeżych bułeczek, więc nieraz zdarzało im się prowadzić przy nich długie rozmowy. W czasach swej

Paddington za granicą 12

wszystkie wyrazy zaczynające się od „maszt”, niczego takiego nie znalazł. Nie zdziwiło go to specjalnie. Nie był zbyt dobrego zdania o słownikach, ponieważ ile- kroć usiłował znaleźć w nich jakieś szczególnie trudne słowo, nigdy mu się to nie udawało.

Pierwszy punkt planu na liście głosił:

7 godzina – Opfite Śniadańko a dalej

8 godzina – Wyjazd z Domu (32 Windsor Gardens) 9 godzina – Pszekonska

11 godzina – Drugie Śniadańko

Paddington przeczytał spis kilka razy, a potem, po dodaniu słów 12 godzina – Wejście na pokład Samolotu – Obiad, poskładał papier i schował go do sekretnej

przegródki w walizce. Planowanie wakacji – zwłasz- cza wakacji za granicą – okazało się o wiele bardziej skomplikowane, niż sobie wyobrażał, więc zdecydo- wał, że nie pozostaje mu nic innego, jak tylko zasięg- nąć w tej sprawie porady przyjaciela, pana Grubera.

Umył się szybko i po paru minutach zbiegał już po schodach. Na dole wziął od pani Bird listę zaku-

(13)

Paddington przygotowuje się 13

pów, wyprowadził swój wózek na kółkach i zniknął z domu. W jego oczach dał się zauważyć błysk zde- cydowania.

Zatrzymawszy się tylko na chwilkę w piekarni, gdzie odebrał swe stałe zamówienie – świeżo upieczo- ne bułeczki – Paddington skręcił w Portobello Road i skierował się w stronę zapełnionego aż po sufit an- tykami sklepu pana Grubera.

Pan Gruber podzielał upodobanie Paddingtona do kakao i świeżych bułeczek, więc nieraz zdarzało im się prowadzić przy nich długie rozmowy. W czasach swej

Paddington za granicą 12

wszystkie wyrazy zaczynające się od „maszt”, niczego takiego nie znalazł. Nie zdziwiło go to specjalnie. Nie był zbyt dobrego zdania o słownikach, ponieważ ile- kroć usiłował znaleźć w nich jakieś szczególnie trudne słowo, nigdy mu się to nie udawało.

Pierwszy punkt planu na liście głosił:

7 godzina – Opfite Śniadańko a dalej

8 godzina – Wyjazd z Domu (32 Windsor Gardens) 9 godzina – Pszekonska

11 godzina – Drugie Śniadańko

Paddington przeczytał spis kilka razy, a potem, po dodaniu słów 12 godzina – Wejście na pokład Samolotu – Obiad, poskładał papier i schował go do sekretnej przegródki w walizce. Planowanie wakacji – zwłasz- cza wakacji za granicą – okazało się o wiele bardziej skomplikowane, niż sobie wyobrażał, więc zdecydo- wał, że nie pozostaje mu nic innego, jak tylko zasięg- nąć w tej sprawie porady przyjaciela, pana Grubera.

Umył się szybko i po paru minutach zbiegał już po schodach. Na dole wziął od pani Bird listę zaku-

(14)

Paddington przygotowuje się 15

– Wydaje się, że dzisiaj wszyscy spędzają waka- cje za granicą, panie Brown – powiedział, wręczając Paddingtonowi stosik książek. – Nie zostało mi już zbyt wiele wydawnictw o Francji, lecz mam nadzieję, że te się panu przydadzą.

Paddington z rosnącym przerażeniem spoglądał na powiększającą się w szybkim tempie stertę książek, a kiedy pan Gruber nagle się wyprostował, trzymając w dłoniach stary czarny beret, niedźwiadek o mało nie spadł z kanapy.

– Jest trochę za duży – powiedział pan Gruber przepraszająco, oglądając nakrycie głowy pod świat- ło – i chyba mole wycięły w nim jedną czy dwie dziury, ale to prawdziwy francuski beret i będzie mi miło, jeśli zechce go pan używać.

– Dziękuję bardzo, panie Gruber – powiedział Paddington z wdzięcznością. – A te dziury bardzo się przydadzą. Wystawię przez nie uszy. Wie pan, uszy niedźwiedzia są dosyć sterczące i trudno je wcisnąć pod nakrycie głowy.

– No cóż, mam nadzieję, że przyda się panu to wszystko – powiedział pan Gruber, zadowolony z wrażenia, jakie wywarła na Paddingtonie jego ope- ratywność. – Będzie pan potrzebował wielu książek, aby sporządzić właściwą marszrutę, a zawsze lepiej się

Paddington za granicą 14

młodości pan Gruber wiele podróżował i Paddington był pewien, że jego przyjaciel wie wszystko, co trzeba wiedzieć o spędzaniu wakacji za granicą.

Kiedy pan Gruber usłyszał, z czym przyszedł Paddington, od razu poprowadził niedźwiadka ku wy- pchanej końskim włosiem kanapie na zapleczu sklepu, gdzie siadywali, gdy mieli do omówienia jakiś szcze- gólnie poważny problem.

– Co za przyjemna niespodzianka, panie Brown – powiedział, stawiając na kuchence rondelek z mle- kiem. – Nie przypuszczam, by wiele niedźwiedzi mogło spędzać wakacje za granicą, więc musi pan wycisnąć z tego tyle przyjemności, ile tylko się da.

Jeżeli mógłbym w czymś pomóc, proszę tylko powie- dzieć.

Pan Gruber wysłuchał uważnie wyjaśnień Pad- dingtona, przygotowując jednocześnie kakao. Jego twarz przybrała poważny wyraz.

– Muszę powiedzieć, że sporządzanie marszruty to bardzo odpowiedzialne zadanie jak na tak młodego niedźwiedzia – oświadczył, wręczając Paddingtonowi parujący kubek kakao i częstując się bułeczką. – Zobaczę, co da się zrobić.

Nie zwlekając, ukląkł i zaczął przerzucać wielką stertę starych książek schowanych w pudle za sofą.

(15)

Paddington przygotowuje się 15

– Wydaje się, że dzisiaj wszyscy spędzają waka- cje za granicą, panie Brown – powiedział, wręczając Paddingtonowi stosik książek. – Nie zostało mi już zbyt wiele wydawnictw o Francji, lecz mam nadzieję, że te się panu przydadzą.

Paddington z rosnącym przerażeniem spoglądał na powiększającą się w szybkim tempie stertę książek, a kiedy pan Gruber nagle się wyprostował, trzymając w dłoniach stary czarny beret, niedźwiadek o mało nie spadł z kanapy.

– Jest trochę za duży – powiedział pan Gruber przepraszająco, oglądając nakrycie głowy pod świat- ło – i chyba mole wycięły w nim jedną czy dwie dziury, ale to prawdziwy francuski beret i będzie mi miło, jeśli zechce go pan używać.

– Dziękuję bardzo, panie Gruber – powiedział Paddington z wdzięcznością. – A te dziury bardzo się przydadzą. Wystawię przez nie uszy. Wie pan, uszy niedźwiedzia są dosyć sterczące i trudno je wcisnąć pod nakrycie głowy.

– No cóż, mam nadzieję, że przyda się panu to wszystko – powiedział pan Gruber, zadowolony z wrażenia, jakie wywarła na Paddingtonie jego ope- ratywność. – Będzie pan potrzebował wielu książek, aby sporządzić właściwą marszrutę, a zawsze lepiej się

Paddington za granicą 14

młodości pan Gruber wiele podróżował i Paddington był pewien, że jego przyjaciel wie wszystko, co trzeba wiedzieć o spędzaniu wakacji za granicą.

Kiedy pan Gruber usłyszał, z czym przyszedł Paddington, od razu poprowadził niedźwiadka ku wy- pchanej końskim włosiem kanapie na zapleczu sklepu, gdzie siadywali, gdy mieli do omówienia jakiś szcze- gólnie poważny problem.

– Co za przyjemna niespodzianka, panie Brown – powiedział, stawiając na kuchence rondelek z mle- kiem. – Nie przypuszczam, by wiele niedźwiedzi mogło spędzać wakacje za granicą, więc musi pan wycisnąć z tego tyle przyjemności, ile tylko się da.

Jeżeli mógłbym w czymś pomóc, proszę tylko powie- dzieć.

Pan Gruber wysłuchał uważnie wyjaśnień Pad- dingtona, przygotowując jednocześnie kakao. Jego twarz przybrała poważny wyraz.

– Muszę powiedzieć, że sporządzanie marszruty to bardzo odpowiedzialne zadanie jak na tak młodego niedźwiedzia – oświadczył, wręczając Paddingtonowi parujący kubek kakao i częstując się bułeczką. – Zobaczę, co da się zrobić.

Nie zwlekając, ukląkł i zaczął przerzucać wielką stertę starych książek schowanych w pudle za sofą.

(16)

Paddington przygotowuje się 17

zdecydował się usiąść, by nieco odpocząć, a przy okazji przyjrzeć się bliżej beretowi i książkom.

Położył na ziemi swój stary kapelusz i ostrożnie umieścił na łebku beret, a potem zaczął wyjmować po kolei książki z wózka.

Pierwsza z nich okazała się słownikiem, następna zaś francuską książką kucharską, pełną kolorowych ilu- stracji, na których widok misiowi natychmiast pociekła ślinka. Potem zobaczył przewodnik, pełen map i in- formacji o tym, jakie miejsca warto odwiedzić i jakich rozrywek spróbować. W kilku innych książkach także znajdowały się głównie zdjęcia i obrazki.

W końcu dotarł do bardzo poważnie wyglądającego, oprawionego w skórę tomu. Na jego okładce wytłoczo- ny złotymi literami napis głosił: Zwroty i wyrażenia przydatne dla podróżujących za granicę.

Paddington czym prędzej przebiegł przez ulicę i zanurzył łapy w najbliższym poidle dla koni – pan Gruber wyjaśnił mu bowiem, że książka jest bardzo stara i poprosił, aby Paddington obchodził się z nią szczególnie ostrożnie.

Dopiero kiedy uznał, że jego łapy są już dostatecz- nie czyste, wyjął książkę z koszyka i usiadł, by bliżej się jej przyjrzeć. Była niezwykła; Paddington nigdy dotąd nie widział czegoś, co byłoby do niej podobne.

Paddington za granicą 16

zabezpieczyć. Nigdy nie wiadomo, co może się przy- darzyć, gdy jest się za granicą, panie Brown.

Tu pan Gruber przystąpił do opisywania niektórych rzeczy, jakie Paddington z pewnością zobaczy podczas wakacji. Nic dziwnego, że zanim niedźwiadek wytarł resztki kakao z pyszczka i wstał, minęło sporo czasu.

Kiedy rozmawiało się z panem Gruberem, czas zwy- kle mijał bardzo szybko, ponieważ pan Gruber umiał uczynić wszystko bardziej interesującym, niż kiedy mówili o tym inni ludzie.

– Spodziewam się, że zobaczy pan wiele rzeczy godnych opisania w pańskim dzienniku, panie Brown – powiedział pan Gruber, pomagając Paddingtonowi za- ładować wózek. – Nie mogę się doczekać, by o nich przeczytać.

Paddington pomachał przyjacielowi łapą na do widzenia i zataczając się nieco z wysiłku, pomaszero- wał Portobello Road. Wózek był tak ciężki, że bardzo trudno się nim kierowało i misiowi parę razy zdarzyło się uderzyć w ustawione wzdłuż ulicy stragany.

Niedźwiadek był niezwykle podniecony. Tyle spraw wymagało przemyślenia, że nie wiedział, od której za- cząć, a na dodatek kusiło go, aby przymierzyć beret pa- na Grubera. Niezwykle interesujące wydawały się także niektóre spośród jego książek. W końcu Paddington

(17)

Paddington przygotowuje się 17

zdecydował się usiąść, by nieco odpocząć, a przy okazji przyjrzeć się bliżej beretowi i książkom.

Położył na ziemi swój stary kapelusz i ostrożnie umieścił na łebku beret, a potem zaczął wyjmować po kolei książki z wózka.

Pierwsza z nich okazała się słownikiem, następna zaś francuską książką kucharską, pełną kolorowych ilu- stracji, na których widok misiowi natychmiast pociekła ślinka. Potem zobaczył przewodnik, pełen map i in- formacji o tym, jakie miejsca warto odwiedzić i jakich rozrywek spróbować. W kilku innych książkach także znajdowały się głównie zdjęcia i obrazki.

W końcu dotarł do bardzo poważnie wyglądającego, oprawionego w skórę tomu. Na jego okładce wytłoczo- ny złotymi literami napis głosił: Zwroty i wyrażenia przydatne dla podróżujących za granicę.

Paddington czym prędzej przebiegł przez ulicę i zanurzył łapy w najbliższym poidle dla koni – pan Gruber wyjaśnił mu bowiem, że książka jest bardzo stara i poprosił, aby Paddington obchodził się z nią szczególnie ostrożnie.

Dopiero kiedy uznał, że jego łapy są już dostatecz- nie czyste, wyjął książkę z koszyka i usiadł, by bliżej się jej przyjrzeć. Była niezwykła; Paddington nigdy dotąd nie widział czegoś, co byłoby do niej podobne.

Paddington za granicą 16

zabezpieczyć. Nigdy nie wiadomo, co może się przy- darzyć, gdy jest się za granicą, panie Brown.

Tu pan Gruber przystąpił do opisywania niektórych rzeczy, jakie Paddington z pewnością zobaczy podczas wakacji. Nic dziwnego, że zanim niedźwiadek wytarł resztki kakao z pyszczka i wstał, minęło sporo czasu.

Kiedy rozmawiało się z panem Gruberem, czas zwy- kle mijał bardzo szybko, ponieważ pan Gruber umiał uczynić wszystko bardziej interesującym, niż kiedy mówili o tym inni ludzie.

– Spodziewam się, że zobaczy pan wiele rzeczy godnych opisania w pańskim dzienniku, panie Brown – powiedział pan Gruber, pomagając Paddingtonowi za- ładować wózek. – Nie mogę się doczekać, by o nich przeczytać.

Paddington pomachał przyjacielowi łapą na do widzenia i zataczając się nieco z wysiłku, pomaszero- wał Portobello Road. Wózek był tak ciężki, że bardzo trudno się nim kierowało i misiowi parę razy zdarzyło się uderzyć w ustawione wzdłuż ulicy stragany.

Niedźwiadek był niezwykle podniecony. Tyle spraw wymagało przemyślenia, że nie wiedział, od której za- cząć, a na dodatek kusiło go, aby przymierzyć beret pa- na Grubera. Niezwykle interesujące wydawały się także niektóre spośród jego książek. W końcu Paddington

(18)

Michael Bond

Paddington

za granicą

ilustracje Peggy Fortnum

Pa ddingto n z a gr anic ą

Michael Bond

Nowe wydanie przygód niedźwiadka z dalekiego Peru

Mały zagubiony miś trafił do państwa Brown i na dobre się zadomowił. A teraz razem z nimi

wyjeżdża na wakacje do Francji. Czy spodoba mu się podróż samolotem? Czy będzie chciał spróbować ślimaków? Jak zakończy się jego

wizyta u wróżki?

Nowy film o przygodach Paddingtona wkrótce w kinach!

Cena 26,90 zł

Cytaty

Powiązane dokumenty

Proszę podać, jakie przepisy prawne regulują zasady ustalania granic podczas wykonywania modernizacji ewidencji gruntów i budynków, które granice podlegają ustaleniu i w

Rozmawiamy chocia¿by z Agencj¹ Restrukturyzacji Przemys³u, której do- œwiadczenia chcemy wykorzystaæ przy tworzeniu agencji do spraw restrukturyzacji d³ugów szpitali –

II. Analiza i interpretacja tekstów kultury. Uczeń zna teksty literackie i inne teksty kultury wskazane przez nauczyciela...

Zdaję sobie sprawę z istniejącego zagrożenia w aktualnej sytuacji epidemiologicznej oraz że znane mi jest ryzyko na jakie jest narażone zdrowie mojego dziecka mimo wprowadzonych

Wtedy już odwiedzało się Panią Profesor we współlokatorskim mieszkaniu przy ulicy Chopina.. Jej pokój wypełniał regał z książkami, skromne biurko,

oraz test online (ścieżka dostępu: należy kliknąć na stronie www.gwo.pl, zakładkę strefa ucznia → szkoła podstawowa → klasa 7 → matematyka → test online

Zdarzyło się tak, że postawiłem jednej pani ocenę bardzo dobrą, drugiej trójkę, i okazuje się, że to były panie, które się znały.. Z jednej strony była to nauczycielka

Bardzo nam dziś potrzeba, Najmilsze Dzieci, takich ośrodków, gdzie skupiałoby się i odnawiało nasze życie religijne.. Dlatego tak często odbywają się dzisiaj wędrówki