• Nie Znaleziono Wyników

Pamiątkowa tablica ku czci Juliusza Słowackiego w krakowskim kościele św. Anny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pamiątkowa tablica ku czci Juliusza Słowackiego w krakowskim kościele św. Anny"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Karol Lewicki

Pamiątkowa tablica ku czci Juliusza

Słowackiego w krakowskim kościele

św. Anny

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/3, 215-221

(2)

PAM IĄTKOW A TABLICA KU CZCI JU LIU SZA SŁOW ACKIEGO W KRAKOW SKIM KOŚCIELE ŚW. ANNY

A rty k u ł niniejszy o p arty je st z jednej strony na nieznanym m a ­ teriale archiw alnym , z drugiej — na niektórych drukow anych p rzy ­ czynkach życiorysowych, odnoszących się do Juliu sza Słowackiego i jego rodziny. Ma on przedstaw ić dzieje jednego i bodajże n a j­ w cześniejszego na ziem i polskiej objaw u pozgonnej czci Słowackiego. J e s t nim zn ajd u jąca się po dziś dzień w krakow skim kościele św. A nny tablica pam iątkow a, w m urow ana w r. 1850 na poprzecznej północnej ścianie lew ej naw y. Tablica ta pow stała, jak zobaczymy, z in icjaty w y i na pew no na koszt m atk i poety, pani Salom ei Bécu. R ealizatorem in icjaty w y był zam ieszkały w K rakow ie znany m alarz W ojciech K orneli S ta ttle r x. Dlaczego spośród kilkudziesięciu św ią­ ty ń krakow skich w y b rał on na ten cel w łaśnie akadem icki kościół św. Anny? Może jego barok podobał się pani Bécu, gdy w r. 1848 gościła d w u k ro tn ie u S ta ttle ra i zapew ne zwiedziła p rzy sposobności m iasto? W olno też przypuszczać, że S ta ttle r — połączony ty lu w ę­ złam i z U niw ersy tetem Jagiellońskim — o w yborze tego m iejsca zadecydow ał sam.

Z ajm ując się niezw ykle gorliw ie tą spraw ą, S ta ttle r dochowyw ał tym sam ym poecie w iernej przyjaźni, której nie przerw ał grób na

1 W ojciech K orn eli S ta ttler (1800— 1875) — w y b itn y m alarz, profesor m a­ la rstw a na U.J. i w K rakow skiej S zk ole T echnicznej (1834— 1857). N a u czy cie­ lam i S ta ttlera w kraju byli: B rodow ski, Lam pi, P eszka; w R zym ie (1818— 1830): A gricola C am m ucci i Pozzi oraz rzeźbiarz T hordw aldsen. S tattler jest tw órcą szeregu p ortretów i scen (słynni „M achabeusze“ znajdują się w k rak ow sk im M uzeum N arodow ym ). S ta ttler przyjaźn ił się m. in. ze S łow ack im i M ick iew i­ czem , który b y ł drużbą na ślu b ie m alarza z K lem en tyn ą Zerboni (Rzym 27 V II 1830). S ta ttlerem i jego tw órczością ostatnio zajm ow ali się: E m il M e c n a - r o w s k i ( S p r a w o z d a n i a T o w a r z y s t w a N a u k o w e g o W a r ­ s z a w s k i e g o . W ydz. II. W arszaw a 1949, s. 67—70) i E lżbieta S y m b r a t o - w i с z (A rch iw u m U.J., rkps pracy m agisterskiej).

(3)

216 K A R O L L E W I C K I

odległym M o n tm artre. Słow acki nigdy nie liczył w swoim życiu w ielu przyjaciół. Na em igracji, zwłaszcza w końcow ym okresie życia poety, do jego p rzy jaciół należeli m. in.: spośród obcych — rzeźbiarz C harles P etin iau d, spośród Polaków — okresow o baw iący w P a r y ­ żu S ta ttle r, n a stę p n ie Józef R eitzenheim , C yprian N orw id i — szczególnie um iłow any przez Słowackiego — Szczęsny Feliński. To b yła w łaśnie ta „m aleńka d ru ż b a “, ta garstka, k tó ra w ubożuchnym kondukcie podążyła 5 kw ietn ia 1849 za tru m n ą poety z ulicy P on- th ieu i kościoła St. P h ilip p e du Roule na cm entarz M ontm artre.

Znajom ość Słow ackiego ze S ta ttle re m (pośredniczył jej S ew eryn Goszczyński) została z a w a rta w P a ry żu w r. 1843 i rychło przerodziła się w serdeczną przyjaźń . Z ty ch p ary sk ich spotkań w pracow ni m a­ larskiej S ta ttle ra pochodził (nie zachow any) p o rtre t Słowackiego zrobiony w r. 1843, podobno niezw ykle tra fn y . P oeta był z niego raczej niezadow olony, n arzek ając n a daną m u przez S ta ttle ra „tw arz b olesną“ 2. P o w ró t S ta ttle ra do k ra ju nie zachw iał uczuciem p rzy ­ jaźni. Z nalazła ona swój w yraz nie tylko w u trzy m y w an iu korespon­ dencji, lecz tak że w e w zajem nych przysługach, w różnych grzecz­ nościach oraz in n y ch dow odach życzliw ej pam ięci. W im ię tej p rzy ­ jaźn i S ta ttle r dał w r. 1844 sw em u pierw orodnem u synow i im ię J u liu s z 3. W yw ołało to praw dziw y zachw yt poety. W ysłał prośbę do m atki, by dla m ałego Ju liu sza posłała z K rzem ieńca jakiś p ra k ­ tyczny p o d aru n ek lub choćby cukierek 4. N a tym tle m iędzy p an ią Bécu a S ta ttle re m została naw iązana, na razie listow na, znajom ość. Osobiste zetknięcie się obu stro n n astąpiło w czerw cu 1848. S ta ttle r, na prośbę poety, zajął się bardzo szczerze spraw ą podróży pani Bécu, jadącej przez K raków do W rocław ia, aby po osiem nastu latach roz­ łąki zobaczyć się tu z um iłow anym jedynakiem . W ysadziwszy pan ią Bécu z przybyłego ze Lw ow a dyliżansu, S ta ttle r gościł ją p arę dni

2 J. S ł o w a c k i , L is t y . T. 3. W arszaw a 1915, s. 273 i n.

3 Ju liu sz S ta ttler (1844— 1901) — u zd oln ion y m u zy k -p ed a g o g i krytyk m u ­ zyczny, u czy ł w W arszaw sk im In sty tu cie M uzycznym .

4 J. S ł o w a c k i , L is t y . T. 2. L w ó w 1889, s. 218. O przyjaźni S ło w a ck ieg o ze S ta ttlerem zob. M iec zy sła w T r e t e r , P r z y j a c ie l S ło w a c k i e g o W ojcie ch

K o r n e li S ta t tl e r . W książce: C ie n iom J u liu sza S ło w a c k i e g o R y c e r z a n a p o w i e t r z ­ n e j w a lk i , k tó r a się o n a r o d o w o ś ć n aszą to czy. L w ó w 1909, s. 35 (i odbitka).

L isty p o ety do S ta ttlera z la t 1844— 1848 (J. S ł o w a c k i , Dzieła. T. 12. W rocław 1949, s. 245—267) w y rażają całą serd eczn ość p rzy ja cielsk ieg o uczucia, co p o d ­ k reśla sam S t a t t l e r w sw o im p a m iętn ik u P r z y p o m n ie n i e s ta ry c h z n a j o ­

moś ci. Na p a m ią tk ę K lem en ty n ie z Z erbonich S ta ttlero w ej. K ł o s y , 1873,

(4)

w swoim zam iejskim , w śród ogrodów położonym, dzisiaj n ieistn ie ją ­ cym dom ku przy ulicy W esołej 298 (późniejsza ul. K opernika 29). To niezw ykle czułe i serdeczne przyjęcie (o którym pani Bécu za­ pew ne opow iadała synowi we W rocławiu) skłoniło poetę do napisa­ nia, w p a rę dni po przyjeździe m atki, listu, w k tórym dziękow ał S tattlero w i za pomoc i za „dobre, stałe i poczciwe serce Twoje. M atka m oja przen ikn io na czcią i wdzięcznością dla Ciebie“ 5. Jeszcze raz dziękow ał p oeta w pół roku potem (25 X II 1848), pisząc tym razem o gościnie i pom ocy udzielonej m atce w czasie jej podróży pow rotnej: z W rocław ia przez K rak ó w do podlwowskiego Ubienia. W arto wspom nieć, że z okresu drugiej trzydniow ej w izyty pani Bécu po­ chodził jej ołówkowy p o rtre cik narysow any przez S ta ttle ra 10 lipca 1848 6. Były to ostatnie przysługi oddane poecie u k resu jego życia. Dalsze n astąp iły już po zgonie Słowackiego i zlokalizow ały się na terenie K rakow a. Możliwe, że to np. w pływ S ta ttle ra, jednego z lu ­ m inarzy k ultu raln eg o życia podw aw elskiego grodu, zaw ażył rów ­ nież n a fakcie (nie zwrócono na to dotąd uwagi), iż m iasto to, jedno z pierw szych w Polsce, w d w a t y g o d n i e po zgonie Słow ac­ kiego złożyło hołd W ieszczow i w ysokiego ducha 7. Był to zatem je ­

5 S ł o w a c k i , Dzieła, t. 12, s. 262—266, list z 22 VI 1848.

6 L. M é y e t , Z n ie z n a n y c h p a m i ą te k . T y g o d n i k I l u s t r o w a n y , 1897, nr 3, s. 46— 47. Tutaj reprodukcja portreciku S alom ei B écu. T en sam portre­ cik p u b lik o w a n y b y ł po raz drugi przez M é y e t a w artyk u le Z k a r t ż a ł o b ­

n y c h r o d z i n y S ło w a ck ich . T y g o d n i k I l u s t r o w a n y , 1899, nr 13.

7 G a z e t a K r a k o w s k a , 1849, nr 84, z 1 6 IV. T en ch arakterystyczny, p ierw szy nekrolog poety u ję ty b y ł w form ę artyk u łu w stępnego:

„Sm utna doszła nas w iad om ość o śm ierci JU L IU SZ A SŁOW ACKIEGO, b ył to śp iew a k sła w y n arodow ej, w ieszcz w ysok iego ducha, długo po n im osieroco­ nej L iry p olsk iej n ie p o d n iesie ręka do jej poruszania zdolna — Liry b u ch ają­ cej ogniem , to grom em , to sypiącej perłam i słó w , to podnoszącej w ielk o ścią n atch n ien ia aż do Boga; um arł m łodzian ognisty, um arł A rty sta n iep orów n a­ ny, um arł na k on iec prorok n ieszczęśliw eg o narodu. Gdyby ży cie jego z tej tylko strony uw ażać, b yłab y to p ołow a jego istoty. W ostatnich d niach już on nie śp iew ał, n ie w ieszczył, on już w y k o n y w a ł p ieśń sw oją, on już zaczął b y ł p a ­ n ow an ie ducha, w oln ości, p raw d y i m iłości, oddał się w szystk im , którzy się doń zbliżali, w le w a ł stru m ien ie nadziei w piersi rodaków i do czyn ów zachęcał, było to w ięc ży w e źródło, z k tórego każdy brał w m iarę sił sw oich. Ju liu sza życie op isyw ać m am , będęż p ra w ił o szkołach, o naukach w ielk ich ? N iech się tym szkolarze trudzą; o sercu jego chcę m ów ić, to serce bolało m ękam i narodu, m gły m elan ch olii długo się po n im sn u ły, pokąd n ie w y b ił się na jaśnią, w której

K r ó la Ducha, ten najznakom itszy z całej przeszłej i obecnej literatu ry w sz y st­

kich narodów p oem at n a p isa ł — p oem at dla przyszłości, która go m ięd zy ob ja­ w ien ia św ię te zaliczy i u w ierzy w eń.

(5)

218 K A R O L L E W I C K I

den z najw cześniejszych, zarazem i nielicznych głosów, któ re odczu­ ły ogrom s tra ty narodow ej. Szerszy ogół s tra ty tej, niestety, w tedy nie z ro z u m ia ł8.

W róćm y tera z do w spom nianej n a w stępie tab licy w kościele św. A nny. J a k w ynika z kolejności faktów , pan i Bécu praw dopodob­ nie około poł. 1850 r. zw róciła się do S ta ttle ra listow nie z prośbą o zrealizow anie pom ysłu. J a k w spom niano, zostaw iła S ta ttle ro w i — być może — w olny w y b ó r kościoła. 29 lipca S ta ttle r zwrócił się z n astęp u jący m listem 9 do ówczesnego re k to ra U n iw ersy tetu Ja g ie l­ lońskiego, Józefa M ajera:

D o J a śn ie W ielm ożnego R ektora

U n iw e r sy te tu Ja g iello ń sk ieg o .

N iżej p odpisany, w im ien iu R od zin y ś.p. J u liu sza S łow ack iego, n ajp o­ korniej uprasza J a śn ie W ielm ożnego R ektora U n iw ersy tetu J a g iello ń sk ieg o o ła s k a w e p o zw o len ie u m ieszczen ia nagrobku zm arłem u p oecie, w k ościele św . A n n y w głó w n ej środ k ow ej n a w a c ie 10, na d rugim słu p ie po lew ej stro­ nie, w ed łu g rysu n k u i n ap isu tu dołączon ego 11. N iżej p od p isan y m a n a d zie­ ję, iż to u czczen ie n iezm ord ow an ej pracy literack iej, u w ień czon e darem sam ejże n atury, przez J a śn ie W ielm ożn ego P an a R ektora a P rześw ietn y S en a t A k a d em ick i p rzy ch w a lo n y m b ęd zie i ry ch ły m w y d a n iem p ozw olen ia zaszczycon ym zostan ie.

Z n a jg łęb szy m u szan ow an iem

W ojciech K o r n e l S t a t t l e r

„W alki je g o z ludźm i, z życiem , z sobą — o p isy w a ć dłu giego by potrzeba czasu; b io g ra fo w ie d op ełn ią to, k ied y m y b y śm y radzi w sz y stk ie jego słow a do lu d zi p o w ied zia n e w jed n ą k się g ę n a szeg o zakonu zebrać; b y ły b y to nauki w ie lk ie i św ię te i sp o d ziew a m y się, że słu ch a cze i z w o len n icy jeg o podadzą k ied y ś dla ludu sło w a proroka.

„Po śm ierci B ajron a G recja, którą on op iew ał, p rzyw d ziała grubą żałobę, rozp łak ała się; po śm ierci J u liu sza zn ajd zież się jed n a łza? — N iestety , alboż n ie w iem y , że prorok w n arod zie sw o im odbiera p rzek leń stw o i śm ierć.

„N ie w y m a g a jm y w ięc, czego otrzym ać n ie m ożna, p rzyszłość nagradza ta k ich ludzi.

„Jeśli jed n a n iezn ajom a n ie w ie ś c ia isto ta za m y śli się o n im przed M aryi obrazem , to dosyć dla jego ziem sk iej połow y, dla je g o d uchow ej stron y cała p rzyszłość tu i ta m o tw a rta “.

8 J. K a l l e n b a c h , G e n iu s z o w i p o e z j i w ho łd z ie w a w e l s k i m 27—28 c z e r w ­

ca 1927 ro ku. K rak ów 1927, s. 9.

9 A rch iw u m U. J., akta S en a tu A k ad em ick iego, fasc. 172 d. 12. L istu tego n ie zn ał dotąd żad en badacz zajm u jący się osobą S tattlera.

10 N aw ie.

(6)

Ju ż następnego dnia, tj. 30 lipca, rek to r M ajer otrzym ał prośbę S ta ttle ra i przedstaw ił ją na najbliższym posiedzeniu S enatu A ka­ demickiego. Odbyło się ono 5 sierpnia. Senat — w następującym skła­ dzie profesorskim : re k to r M ajer; dziekani: ks. Laurysiew icz (teolo­ gia), Sow iński (prawo), H echel (medycyna), Steczkow ski (filozofia); prodziekan Skobel (medycyna) — uchw alił przychylić się do prośby prof. S ta ttle ra i w ezw ał równocześnie obecnego na posiedzeniu prof. Steczkowskiego, aby ten, jako przew odniczący tzw. Dozoru Kościel­ nego p a ra fii św. A nny 12, porozum iał się z jej proboszczem, ks. prof. Sosnowskim, oraz inspektorem budynków uniw ersyteckich M ajew ­ skim i w spólnie z nim i opracow ał problem um ieszczenia tab licy ku czci poety. Pow iedziano przy tym , iż w w ypadku, gdyby w skazane przez S ta ttle ra m iejsce nie było odpowiednie, należy znaleźć inne, bardziej stosowne, i o tej zm ianie uw iadom ić S enat Akadem icki. Osobnym pism em poinform ow ano o uchw ale S ta ttle ra 13, a ten zako­ m unikow ał ją pew nie pani Bécu.

M iejsce proponow ane przez S ta ttle ra nie okazało się w istocie odpow iednie i tablicę umieszczono nieco dalej, tam , gdzie zn ajdu je się do dzisiaj. Nie wiem y, kto był w łaściw ym p ro je k tan te m tablicy: sam S ta ttle r czy ktoś inny. Tablica jest z ciem nego m arm u ru . W y­ konana została w znanej krakow skiej pracow ni artystycznej rzeź- biarsko -kam ien iarskiej E dw arda S te h lik a 14, jest, być może, jego dłuta, posiada u góry m edalion przedstaw iający profil głowy poety patrzącego w lewo. Pod spodem napis układu, zdaje się, p an i Bécu:

P a m i ę c i Ju liu sza S łow ack iego

syn a Euzebiusza, u rodzonego w K rzem ieńcu,

zm arłego w Paryżu,

12 Tzw. D ozór K o ścieln y kościoła św . A n n y op ierał się na sp ecjaln ym roz­ p orządzeniu S en atu R ządzącego W olnego M iasta K rakow a. S en at A kad em ick i U. J. d eleg o w a ł jako p rzew od n iczącego Dozoru jednego z profesorów , który sp ra w o w a ł tak ie p rzew od n ictw o z kadencją sześcioletn ią.

13 A rch iw u m U.J., rkps 409; protokoły p osied zeń Sen atu za okres: 20X 11 1845 — 8 I I 1851, p o sied zen ie z 5 V III 1850, p unkt 19.

14 Edw ard S teh lik (1825— 1888) — rzeźbiarz krakow ski, w ła śc ic ie l p ra co w ­ n i arty sty czn o -k a m ien ia rsk iej. K ształcił się w k rakow skim In sty tu cie T ech ­ n iczn ym (1836— 1843), b y ł tutaj asy sten tem w latach 1844— 1847 — p ra w d o ­ podobnie przy katedrze rzeźby prof. C eptow skiego (ucznia T hordw aldsena). S teh lik p o zo sta w ił szereg prac.

(7)

2 2 0 K A R O L L E W I C K I

który w a lk ę poezyi k u odrodzeniu się ducha i

u czucia ludzkości po chrześcijań sk u w dniu 3 k w ie tn ia 1849 roku

zak oń czył w żalu n ieu tu lo n a M atka

p o św ięca

U dołu w y ry ty podpis: „E. S te h lik “.

Stało się zatem zadość życzeniom m atk i wieszcza. S ta ttle r docho­ w ał w iern ie przy jaźni, a U n iw ersy tet Jagielloński p rzyczynił się do pierw szego na ziem i polskiej uczczenia pam ięci poety. Kosztów spo­ rządzenia tab licy nie znam y, nie w iem y też, kto je pokrył: tylko pani Bécu czy m oże także S ta ttle r. Tablica ta 15 — w m urow ana w y ­ soko, nie w yróżnia się spośród szeregu innych, w ypełniających dzi­ siaj ściany n aw kościoła św. A nny, ani w yrazistością blasku kam ie­ nia, ani złotem liter, k tó re przyblak ły, dlatego uchodzi raczej spo­ strzegaw czości w idzów podziw iających uro k barokow ej św iątyni.

W ro ku 1927, w ro k u przew ożenia Ju liu sz a Słowackiego z Paryża, przy p o m n iał społeczeństw u tę tablicę Józef K allenbach, podówczas przew odniczący głów nego k o m itetu sprow adzenia zw łok poety do k raju . 28 czerw ca 1927 k o n d u k t pogrzebow y, idący z B arb akan u na W awel, został na w niosek K allenbacha skierow any um yślnie na ul. św. A nn y i w iozący tru m n ę ry d w a n celowo i po raz pierw szy na trasie k o n d u k tu zatrzy m ał się w łaśnie przed kościołem. K allenbach przem ów ił z w iodących do kościoła stopni:

P rzystan ął r y d w a n w try u m fa ln y m p och od zie W ieszcza na W aw el. K tóż go tu zatrzym ał? M atki um iłow an ej głos, w k o ściele ty m przed 70 la ty w m arm urze u trw a lo n y głos, p rzek azu jący potom nym , że J u liu sz S łow ack i „3 k w ie tn ia 1849 roku w a lk ę p o ezji k u odrodzeniu się ducha i u czucia lu d z ­ kości po ch rześcijań sk u zak oń czył“. T ylk o m iłość M atki w żalu n ieu tu lon ej m ogła tak w k ilk u w y ra za ch ująć isto tę p o lsk ieg o gen iu sza p o e z j i16.

Salom ea Bécu zm arła w K rzem ieńcu, w czasie panującej epidem ii cholery, 26 lipca 1855 w w ieku 65 la t i została pochow ana na m iejsco­ w ym cm en tarzu tu n ickim ,,pod czereszeńką“, w rodzinnym grobow ­ cu, na k tó ry m po lew ej stro nie um ieszczono tablicę z napisem po­

15 R eprodukcję ta b licy i tek st pod aje Ju liu sz K l e i n e r w d ziele Ju liusz

S ło w a c k i. T. 4, cz. 2. W arszaw a 1927, s. 496 (reprodukcja) i 504 (tekst).

16 O pisy pogrzeb u oraz w y ją tk i z m o w y K a l l e n b a c h a podały: C z a s (L X X IX , 1927, nr 146, z 30 VI) oraz I l u s t r o w a n y K u r i e r C o d z i e n ­ n y (III, 1927, nr 174, z 26 V I; tu fo to g ra fia tablicy).

(8)

w stałym może za jej życia i będącym niejako odpow iednikiem tek stu z tablicy w kościele św. Anny:

J U L IU S Z O W I SŁ O W A C K IE M U U rodzony w K rzem ieńcu 23 sierpnia 1809 r. zm arł w Paryżu 3 k w ietn ia 1849 r. i M elanii Januszew skiej w n u k om Teodo[ra] i A leksandry Jan u szew sk ich 17

W arto na ty m m iejscu wspom nieć także o dwóch innych tab li­ cach, k tó re pow stały w latach późniejszych, a k tó re m iały spełniać identyczny jak tam te cel: uczcić pam ięć wieszcza. M ianowicie: jedną tablicę 26 listopada 1900 odsłonięto w w arszaw skim kościele św. Krzyża, dru gą — w dziesięć lat potem — w praw ej bocznej naw ie kościoła, w rodzinnym m ieście poety — K rzem ieńcu. Tablicę odsło­ nięto w stu le tn ią rocznicę urodzin, a w sześćdziesiątą zgonu. Na m a r­ m urow ym prostokącie tablicy w yryto napis:

D . O. M. P am ięci Ju liu sza S łow ack iego U rodzonego w K rzem ieńcu D nia 23 sierp n ia 1809 roku

Z m arłego w P aryżu dnia 3 w rześn ia 1849 r. K rzem ieńczanie 23 sierpnia 1909 r . 18

W tekście ty m czytelnik łatw o spostrzeże dwa błędy. M ianowicie datę urodzin podano w edług starego stylu (podobnie jak na tablicy na cm entarzu krzem ienieckim ), faktyczną zaś datę zgonu, 3 kw ietnia 1849, zm ieniono na 3 w rześnia.

17 K rz e m ie n i e c . P raca zbiorow a. W arszaw a 1926, s. 65—70. 18 T y g o d n i k I l u s t r o w a n y , 1909, nr 38.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W niektórych krajach inicjatywa pozostawiona jest przedsiębiorcom prywatnym (Stany Zjednoczone, Szwajcaria), w nie­ których innych komputeryzacją zajmują się organy

Ograniczając się w tym miejscu do stwierdzenia, że sprawa uregulo­ wania modelu obsługi prawnej statusu radców prawnych jest sprawą o ogromnym społecznie

Należy więc uznać.za pewnik, że Stendhal nie przeprowadzał korek­ ty drugiej połowy drugiego tomu powieści. Nie przeprowadzał więc korekty rozdziału pt.

Zasada, że urząd adwokata jest powołany na pożytek i dobro pra- wujących sią, obraca sią na ich zgubą: każdemu adwokatowi wol­ no, tak jak mu sią podoba,

Od czasu kiedy w roku 1956 zaczęto regularnie co roku urządzać wal­ ne zgromadzenia — najpierw całej Izby, a później delegatów — ustaliło się w Izbie

Tylko za najbliższy skutek czynu można pociągać człowieka do odpowie­ dzialności; dalsze skutki są własnością bogów, którzy robią, co im sią po­ doba, a

Zwłoka ze strony adwokata w regulowaniu zobowiązania pienięż­ nego, co doprowadziło do procesu cywilnego i postępowania egzeku­ cyjnego przeciwko temu adwoka­

przyjęło do wia­ domości inicjatywę Zarządu Głównego Zrzeszenia Prawników Polskich i Za­ rządu Głównego Związku Socjalistycz­ nego Studentów Polskich w