• Nie Znaleziono Wyników

Zewnętrzne przyczyny upadku Kościoła w Afryce Północnej w świetle współczesnej literatury przedmiotu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zewnętrzne przyczyny upadku Kościoła w Afryce Północnej w świetle współczesnej literatury przedmiotu"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Waligórski

Zewnętrzne przyczyny upadku

Kościoła w Afryce Północnej w

świetle współczesnej literatury

przedmiotu

Studia Theologica Varsaviensia 27/2, 99-128

1989

(2)

Studia Theol. Vars. 27 (1989) rur 2

WOJCIECH WALIGÓRSKI

ZEWNĘTRZNE PRZYCZYNY UPADK U KOŚCIOŁA W AFRYCE PÓŁNOCNEJ

W ŚWIETLE WSPÓŁCZESNEJ LITERTURY PRZEDMIOTU

T r e ś ć : Wstęp; I. Skutki najazdu wandalskdego; II. Panowanie bi­ zantyjskie; III. Polityka arabska w zgłęlem chrześcijan północnoafry- kańskieh.

WSTĘP

Warunki, w jakich żyje i działa Kościół są wypadkową w ie­ lu czynników, z których część, jak stosunki polityczne, czy stan gospodarki jest od niego niezależna. Czynniki te, które m ożem y nazwać zewnętrznymi, oddziaływały także na losy Kościoła w Afryce Północnej. Odpowiedź na pytanie w jaki sposób przyczyniły się one do jego upadku ni>e została dotąd przez historyków w pełni « M elo n a . Dokonywali oni wpraw­ dzie w ielu analiz, jednakże dotyczyły one tylko wybranych elem entów tego zagadnienia, pewne wnioski formułowano tak­ że na marginesie rozważania szerszych problemów historii A fry­ ki Północnej.

Mimo to, ilość istniejących publikacji rzucających choć w części światło ma przyczyny upadku Kościoła w Afryce pozwa­ la pokusić się o próbę syntezy. Synteza taka dotąd nie została napisana. Dokonując jej opierano się na -pracach uczonych XIX i X X w ieczn y ch .1

1 Do najważniejszych, wykorzystanych tu pozycji należą: Ch. C o u r ­ t o i s , G rég o ir e VII et VA f r i q u e d u N ord, „Revus historique” 69(1945); t e n ż e , L e s V a n d a les et l’A friqu e, Paris 1955; M. D a l l ’A r c h e ,

S c o m p a r s a del cri s ti a n e s i m o ed espan s ion e d e l l ’Is la m n ell’A fr i c a s e t - te n trio n a le, Roma 1967; R. D e v r e s s e , L ’Eglise d ’A f r i q u e du ra n t l’o cu p a tio n b y z a n t in e , „Melanges d’archeologie et d’his'tcùre” 57(1910); Ch. D d e h l , L ’A f r i q u e b y z a n tin e , Painls 1896; H.-J. D i e s n e r , D er U n te r g a n g d e r rö m is c h e n H e r rsc h a f t in N o r d a fr i k a , Weimatr 1964; t e n ­ ż e , Das V andalenreich, Leipzig 1966; Y. D u v a l , L oca s a n c to ru m

(3)

100 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I [2]

Zależność losów Kościoła półnoenoafrykańskiego od narzu­ conych mu z zewnątrz warunków egzystencji stała się wyraźna po roku 429. W okresie tym wyodrębnić można trzy zasadni­ cze epoki: wamdalską (429— 533), bizantyjską (533— 698) i arab­ ską (po 698).

H. S K U T K I N A J A Z D U W A N D A L S K I E G O

Inwazja Wandalów na Afrykę Północną i ipolityka utworzo­ nego przez nich państwa w stosunku do ludności podbitej, w szczególności katolików stanow iły dla Kościoła Afrykańskiego bardzo trudne doświadczenie. Pozostawiło «no skutki, w oce­ nie których badacze przedmiotu nie są zgodir

Różnice zdań w ystępują już przy próbie opisu samego prze­ marszu Genzeryka i toczonych w cz-sie tej kampanii działań wojennych. Mesnage kładzie duży nacisk na rozmiar szkód, jakie kampania ta miała przynieść ludności prowincji afrykań­

skich, w szczególności zaś Numidii, Afryce Prokonsularnej i

Byzaoenie. Opiera się on na porównaniu ilości biskupstw afry­ kańskich w roku 430 z ich liczbą w roku 484 oraz na świa­ dectwach Wiktora z W ity i Posydiusza. Porównanie to wyka­ zu ie. że jeśli w 430 roku istniało w Afryce Północnej około 675 biskupstw, to pół w ieku później było ich już tylko c74.2

Za giówną przyczynę tego upadku uznaje autor zniszczenia i okrucieństwa wojenne dokonane przez Wandalów w czasie podboju. Relacje o nich zaczerpnięte z Wiktora z W ity i

Po-Nord , P a ó s 1927; L . R . H o l m e , T h e e x c in t io n o f th e Christian c h u r ­ ch es in N o r th Afr ica, L o n d o n 1898; H . R . I d r i s s, F êtes chrétien n es en I f friq iy a , „ R e v u e A f r i c a i n e ” 98(1954); L . E . I s e 1 i n, D er U n t e r ­ g a n g d e r c h ristlich en K ir c h e in N o r d i f r i k a , „ E v a n g e lis c h e s M is s io n s M a g a s in ” , B a s e l 62 (1.9-18); C h . - A . J u l i e n , H istoire de l’A f r i q u e d u N o rd , t. I — II, P a r is 1956; F . G . M a i e r , L ’Ë p isc o p a t de l’A f r i q u e ro ­ m a in e , v a n d a l e et b y z a n t in e , G e n è v e 1973; G . M a r ç a i s , L e s A r a b e s e n B é rb e rie , P a r is 1-913; t e n ż e , La B e r b e r i e au I X e s !ècle d ’a p rès E l-Y a g o u b i, w : M élan ges d ’histoire et d ’arc héologie de l’occid e nt m u ­ su lm a n , A lg e r 1953; W . M a r ç a i s , C o m m e n t l’A f r i q u e d u N o rd a é t é arabisée, „ A n n a le s d e l ’I n s t it u t d ’Ë tu d e s o r ie n t a le s ” 4(1938); J. M e ­ s n a g e , L e c h ristia n is m e en A friqu e. D éclin et e x ti n c ti o n , A l g e r 191,5; D . R a t t i n g e r , Der U n te r g a n g d e r K i r c h e N o r d a fr i k a s i m M i tt e la l­ ter, .. Z e it s c h r if t f ü r K a t h o lis c h e T h e o lo g ie ” 1883; W . S e s t o n . Sur le s d e r n i e r s t e m p s d u c h r i s ti a n is m e en A fr i q u e , „ M é la n g e s d ’ a r c h é ­ o lo g ie e t d ’h is t o ir e ” 53<1916); C . J . S p e e l , T h e d is a p p e a ra n c e of C h r is ti a n ity f r o m N o r th A fr ic a in t h e w a k e of v is e of I s la m ,. „ C h u r c h h is t o r y ” 29t(19S0) i in n e .

(4)

P ] P R Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N . 101

sydiusza mówią rzeczywiście o krwawym przebiegu kampanii oraz dają obraz kraju w jej efekcie niemal wyludnionego. W podobnym tomie pisał też w okresie przed Soborem w Efezie biskup Kartaginy C apreolus.3

Ze względu na to, że danych archeologicznych, które m ogły­ by dać rzeczyw isty obraz .zniszczeń z okresu inwazji jest nie­ w iele, potwierdzenia lub zaprzeczenia powyższych stwierdzeń można było szukać jedynie w świadectwach literackich. Ich analizy dokonał Ch. Courtois. Zakwestionował on w pewnym stopniu wiarygodność Posydiusza i Wiktora z W ity jako pi­ sarzy tendencyjnych, przedstawiających wyłącznie katolicki punkt w id zen ia.4 Stwierdził, że ich relacje odznaczają się nie­ precyzyjnością i małą ilością danych oraz powtarzaniem się pewnych fragmentów tekstu. Jedynie relacje o gwałt?ch po­ pełnionych na zakonnicach uznał on w św ietle listów papieża Leona Wielkiego za dokładnie poświadczone. Opierając się na­ tomiast na innych anonimowych relacjach zebranych w Patro­ logia Latina Courtois doszedł do wniosku, że podczas podboju Wandalowie nie przekroczyli poziomu okrucieństw i grabieży charakterystycznego dla tamtej epoki. Inwazja była krwawa, to prawda, ale choć nie jest m ożliwe oszacowanie stra't ludz­ kich, to można według miłego orzec, że nie załamało się w tedy życie miejskie, a kraj nie został wyludniony. Autor jest wpraw­ dzie skłonny za Posydiuszem i autorem De tempore barbarico

II s przyznać, że ze szczególną siłą barbarzyńcy uderzyli w

Kościół, ale ogólnie uważa za zupełnie nieuzasadnione przece­ nianie rozmiaru zniszczeń i uważanie tej inwazji za rujnującą kraj. Taką była dcpiero inwazja hillaleńska w XI wieku i ją uważać należy za cezurę w gospodarczych dziejach Afryki Północnej. 6

Fakt zaniku w ciągu pięćdziesiąciu lat około stu biskupstw należy więc w m niejszym niż by się wydawało stopniu przy­ pisać przemarszowi Wandalów, więcej natomiast zwrócić uwagi na szkody, jakie wyrządziły walki toczone przez ostatniego komesa rzymskiego, Bonifaejusza z najeźdźcami berberskimi z południa w latach 428— 429. Mesnage zauważył bowiem, że

wie-3 Tamże, s. 269.

4 C h . C o u r t o i s , L e s V a n d a l e s e t VA f r i q u e , P a r i s 1955, s. 166;

L. R. Hol me , dz. c y t ., s. 85—.90.

5 Był nim prawdopodobnie m etropolita kartagiński Quodvu'tdeus. Tak twierdzii P. C o u r e e l l e , H istoire li tt é r a i r e des gran ds in vasions

g e rm a n iq u e s, Paris 1948, s. 105 nn.

(5)

102 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I [4]

le biskupstw z południowej Byzaeeny i Numidii istniejących w 430 roku nie jesit już wzm iankowanych w roku 484. 7

a. Polityka gospodarcza

Mesnage zwrócił uwagę przede wszystkim na politykę sto ­ sowaną przez Wandalów wobec podbitej ludności rzymskiej już po ustabilizowaniu się ich władzy. Obszar nowego pań­ stwa, obejmujący w przybliżeniu tereny Afryki Prokonsular- nej, Numidii i Byzaeeny został decyzją Genzeryka podzielony na dwie części. Rejon najbliższy Kartaginie obejmujący w przybliżeniu Afrykę Prokonsularną nadał on w posiadanie sw ym wojownikom, resztę zatrzymał dla siebie. Realizacji tego posunięcia służyły m asowe wywłaszczania, z początku w łaści­ cieli w ielkich posiadłości ziemskich, później i drobniejszych po­ siadaczy, zakrojone na dużą skalę konfiskaty mienia rucho­ mego. Na ten aspekt polityki wandalskiej kładli nacisk w szy­ scy badacze przedmiotu. 8

Różnili się jednak zasadniczo w ocenie skutków tej polityki dla losów Kościoła katolickiego. W pracach starszych domi­ nowało przekonanie, iż masowy exodus ludności rzymskiej nie mającej nadziei na przetrwanie w nowych warunkach, lub wprost zmuszonej do tego pnzez Genzeryka spowodował ruinę gospodarczą i w yludnienie kraju. Iselin pisał o upadku miast, ruinie system ów nawadniających, nierozważnej polityce go­ spodarczej jajko o czynnikach wzmagających jeszcze fasowaną przez państwo emigrację i dających taki efekt, że mimo iż przybycie Wandalów oznaczało wzrost ludności, to po stu la­ tach liczba mieszkańców Afryki bardzo zm alała.9 W podob­ nym tonie wyrażał się Mesnage, dla którego fakt ten oznaczał poważny krok ku zmniejszeniu tej części ludności, na której w poważnej mierze opierał się Kościół k atolicki.10

Bardzo dokładna, źródłowa praca Ch. Courtois doprowadzi­ ła do rewizji tych ocen. Po pierwsze wykazał on, że konfiskat mienia rzymskiego dokonywali W andalowie jedynie w pierw­ szych latach rządów Genzeryka. W czasach późniejszych w łaś­ ciciele m ogli już być pewni swego prawa własności. W efekcie wielka własność rzymska pozostała przez cały czas panowa­

7 J . M e s n a g e . L e C h r is ti a n is m e en A friq u e . Déclin, s. 16.

8 Tamże, s. 6; L. E. I s e l i n , art. cyt., s. 139; Ch. C o u r t o i s , dz. cyt., s. 277—280.

P L . E . I s e l i n , a ir t. c y t . , s . 10 9 .

(6)

nia wandalskiego dość silna. W jeszcze większym stopniu do­ tyczyło to posiadłości drobnych kolonów rzymskich.

Po drugie ów m asowy exodus nie był procesem ostatecz­ nym . Począwszy od roku 460, na pewno zaś przed 462, za­ częto zwracać ziemię a nawet część skonfiskowanych dóbr by­ łym właścicielom, którzy wyem igrowali poza Afrykę. Nastąpił ich powrót, własność rzymska, która nigdy nie przestała istnieć na nowo uległa wzmocnieniu. Courtois stw ierdził nawet, iż re- konkwistę bizantyjską poprzedziła rekonkwista społeczna. Oczy­

w iście proces względnego wyludniania kraju i upadku gospo­ darki, a w szczególności miast, na który zwracali uwagę Me­ ssage i Iselin dokonywał się, jednakże zdaniem Courtois nie był on tak intensyw ny, jak to sobie wyobrażano.

Okires wandalski nie był może złotym wiekiem gospodarki Afryki, jednakże tak produkcja rolnicza, jak i działalność przemysłowa oraz handel pozostawały na poziomie porówny­ walnym z okresem późnorzymskim. Miasta wprawdzie z w ol­ na upadały, jednakże proces ten zaczął się już wcześniej na­ w et przed początkiem piątego wieku, a poza tym był on bar­ dzo powolny, niemal nieodczuwalny przez mieszkańców, któ­ rym w wandalskiej Afryce żyło się względnie, dostatnio. Nie mogło to w pływ ać stymulując© na proces emigracji. Pogląd ten potwierdzają współczesne badania archeologiczne.11

Jeśli chodzi o tereny państwa wandalskiego, to jedynie w południowej Numidii można mówić o totalnej transformacji, która nastąpiła w ciągu ich panowania. Polegała na zaniku w iel­ kich latyfundiów i proletariatu rolnego, często gwałtownym i w większości definityw nym uipadku miast a w efekcie na zmia­ nie charakteru kraju z rolniczego na pasterski i równolegle na upadku znaczenia ludności rzymskiej. Wandalowie byli jednak tylko pośrednio winni temu procesowi przez swą decyzję zbu­ rzenia murów miejskich w całym państwie przez co miasta południowe zostały wystawione na ataki koczowniczych ple­

P R Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N . J0 3 31 C h . C o u r t o i s , Les Vandales ..., s . 2 7 8 nn., 3 1 3 — 3 2 3 ; C h . D i e h l , L ’Afrique byzantine, P a r i s 1 8 9 3 , s . 4 1 6 . O p e w n e j s p r z e c z n o ś c i m i ę d z y d a n y m i a r c h e o l o g i c z n y m i , p o t w i e r d z a j ą c y m i ż y w o t n o ś ć m i a s t w e p o c e w a n d a l s k i e j , a p r z e k a z a m i l i t e r a c k i m i ś w i a d c z ą c y m i o i c h p o w o l n y m u p a d k u z o b a c z ; J . K o l e n d o , T. K o t u l a , Centres et périphéries de la civilisation antique en Afrique du Nord, phénomène urbain, S a n F r a n c n s k o 1 9 7 5 , s . 1 0 n . i t y c h ż e a u t o r ó w : Quelques problèmes du d é ­ veloppem en t des villes en Afrique romaine, „ K l i o . B e i t r ä g e z u r A l t e n

(7)

1 0 4 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I 1 6 ]

mion berberskich.12 Sam jednak fakt upadku znaczenia tego regionu i ludności rzymskiej nie dowodzi od razu w koniecz­ ny sposób upadku tamtejszego Kościoła, choć czyni go praw­ dopodobnym.

Podobne procesy ekonomiczne zachodzić m ogły tym bardziej na terenach pozostających poza granicami w pływ ów wandal- skich. Najazd ich doprowadził bowiem do rozszerzenia się w Afryce obszaru tzw. „ziemi niczyjej”, który to proces miał

trwać już aż do czasu inwazji arabskiej, i do izolacji znaj­

dującego się tam Kościoła. B yły to tereny których nie byli w stanie opanować Wandalowie, a na których po wycofaniu się Rzymian panowali lokalni władcy ber/berscy, opierający zre­ sztą swą władzę na pozostałościach dawnej administracji ce­ sarskiej. Obejmowały one głownie bvłe prowincje Mauretania Caesariensis i Mauretania Tingitana. Katolicy tamtejsi uniknęli wprawdzie prześladowań wandalskich, jednak brak kontaktu z resztą chrześcijaństwa afrykańskiego, z jego elitą, utrudnio­ ne w yśw ięcanie biskupów, a więc i jednocześnie obsadzanie stanowisk w łaściw ym i ludźmi, wreszcie niepewna sytuacja po­ lityczna m ogły wywrzeć w p ły w na losy tamtejszego Kościoła. Według Iselina poniósł on duże straty tak ilościowe jaik i w sensie swej żywotności. Inni badacze uważają jednak, że mo­ gło być wprost przeciwnie. Odnotowując wzrost liczby bis­ kupstw mauretańskich na przestrzeni V wieku Frend uważa, że dopiero wycofanie się Cesarstwa doprowadziło do rozwoju tamtejszego K ościoła.13

b. P o lit y k a r e lig i j n a a r ia n

Największe zainteresowanie historyków badających dzieje królestwa wandalskiego budziły prześladowania Kościoła ka­ tolickiego przez posługującą się arianizmem jako religią pań­ stwową władzę. Ich znaczenia dla dalszych losów Kościoła w Afryce nie sposób przecenić. Prześladowania te osiągały w różnych okresach różne nasilenie. Decydującą była w każ­ dym przypadku rola króla. Każdy jednak z nich kierował się fundamentalną zasadą polityki wandalskiej: chęcią zapewnie­ nia jedności państwa przez podporządkowanie wszystkich jed­ nej religii pań stw ow ej.14 Różniły się jedynie m etody postępo­

12 E. F. G a u t i e r , d z . c y t . , s. 2 3 4 ; D a l l ’A r c h e , d z . c y t . , s. 1 8 ; L . R . H o l m e , d z . c y t . , s . 9 5 ; W . M a r ę a i s , Comment, s. 7 ni.

13 L. E. I s e l i n , a r t . c y t . , s. 1 3 9 ; W. H . C. F r e u d , Donatism. T he

(8)

[7] P R Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N . 105

wania. Pierw szy król i organizator państwa, Genz-eryk (428— 477), traktowany przez niektórych badaczy jako taki sam okru- tnik i prześladowca jak jego następca Huneryk, w pracach in­ nych ukazany jest jako bardzo inteligentny mąż stanu, dążący raczej do zapewniania swem u ludowi i wyznawanej przez nie­ go religii uprzywilejowanej pozycji w państwie, niż do likw i­ dacji katolicyzmu.

Temu właśnie słu żyły konfiskaty posiadłości kościelnych czy szeroko opisywane zsyłanie przez Genzeryka biskupów katolic­ kich poza Afrykę. Ten ostatni proceder ponad wszelką wątpli­ wość miał miejsce, jednakże Courtois wykazał dobitnie, iż miał on ograniczony charakter.15 Szerszy zasięg miała akcja zam y­ kania Kościołów katolickich i przekazywania ich kapłanom ariańskim oraz deportacji biskupów na tereny odległe od ich m acierzystych diecezji. Na ziemiach nadawanych w e władanie Wandalom król zakazał także celebracji kultu katolickiego. Te i inne ograniczenia, jakkolwiek bardzo dotkliwe nie były ró­ wnoznaczne z metodyczna, fizyczną likwidacją K ościoła.18

Obrazu względnej tolerancji za czasów Genzeryka, o której istnieniu świadczyć może fakt niezakłóconej działalności klasz­ torów w Afryce Prokcnsularnej nie zmienia ja-nieliczne przy­ kłady krwawych rozpraw z katolikami. Stanow iły one jedy­ nie przejaw w alki z opozycją polityczną a nie z religią kato­ licka jako ta k a .17

Sytuacja pogorszyła się raptownie około roku 482, w piątym roku panowania drugiego króla, Huneryka. Nie jest celem tej pracy relacjonowanie przebiegu rozpętanych przez ni?go krwa­ w ych ■prześladowań, porównywanych jedynie z Diokleejański- mi. W ystarczy stwierdzić, że w szyscy badacze przedmiotu za przyczynę prześladowań uznają chęć narzucenia arianizmu ca­ łemu społeczeństwu. 18 W szyscy też zgodni są bo do oceny

,me-14 C h . C o u r t o i s , Les Vandales, s. 2 8 5 ; L . R . H o l m e , d z . c y t .

s. 8*.

15 C h . C o u r t o i s , Les Vandales, s . 3 9 2 ; W. H. C . F r e n d , Dona- tism... s. 29. 16 P o 4 6 7 z o s t a ł w r ę k a c h k a t o l i k ó w K a r t a g i n y t y l k o j e d e n k o ś c i ó ł , p o t e m i t e n o d e b r a n o . P o r . C h . C o u r t o i s , Les Vandales, s . 2 8 4 . 2 9 1 . 17 T a m ż e . s. 3 9 2 . 18 L . E . I s e l i i n , a r t . c y t . , s. 1 3 9 ; J . M e s n-a g e , Le christianisme en Afrique. Déclin, s. 18; L . R . H o l m e , d z . c y t . , s . Ii23— 1 4 7 . C h . C o ­ u r t o i s w L e s Vandales... n a s . 298 w y s u w a t e ż h i p o t e z ę , ż e w ł a ś c i i w ą p r z y c z y n ą b y ł u d z i a ł k a t o l i k ó w w s p i s k u p r z e c i w k o H u n e r y k o w i w

(9)

1 0 6 W O JC IEC H W A L IG Ó R S K I [8]

tod i zakresu prześladowań. Skierowane one były przede w szy­ stkim przeciwko klerowi katolickiemu, z którego łącznie ponad pięć tysięcy osób zesłano na Korsykę i w rejon Chott-el-Hod- ■na gdzie Maurowie część z nich obrócili w niewolników.

W następstw ie spreparowanej pseudodyskusji teologicznej dekretem z dnia 7 II 484 r. król zarządził całkowitą konfiska­ tę kościołów i dóbr kościelnych oraz ich przekazanie arianom. Nowym dekretem z dnia 25 II 484 r. nakazał wszystkim podda­ nym przejście na arianizm do dnia 1 VI tegoż roku pod karą sankcji, jakie dawniej cesarze chrześcijańscy stosowali prze­ ciwko heretykom. W ypędzeniu biskupów towarzyszyły tortu­ ry, b yły wypadki śmierci.

Represje wobec kleru, aczkolwiek bardzo groźne były jed­ nak bez porównania mniej krwawe niż posunięcia przeciwko osobom świeckim. Zazwyczaj chrzczono je po raz drugi pod przymusem, a dla opornych najczęstszą była kara śmierci. Świadectwa starożytne mówią o tysiącach ofiar, większość ba­ daczy współczesnych nie kwestionuje tych relacji. Nawet Ch. Courtois potwierdza ogromny zasięg i zaciekłość prześladowa­ nia oraz powszechną wolę oporu. Uważa on jednak, iż wśród chrześcijan wystawionych na tę próbę przeważali raczej w y ­ znawcy niż m ęczennicy.19

Wydaje się, iż można przyznać rację tym badaczom, którzy bez zastrzeżeń przyjmują wersję o tysiącach zamordowanych. Reprezentatywny może być tu pogląd Y. Duval w yrażony w pracy poświęconej całkowicie zagadnieniu męczeństwa i kultu męczenników w Afryce Północnej. 20 Pisze ona, iż prawdziwości- przekazów nie kwestionuje fakt ich nieprecyzyjności, podawa­ nia małej ilości nazwisk. Autorka tłumaczy ten stan rzeczy tym, że prześladowanie prowadziło do śmierci głównie ludzi prostych, natomiast do dobrowolnej, bądź wym uszonej emigra­ cji elity katolickiej. Stąd też zrozumiały jest brak relacji, nie stało bowiem tak osób, które znane byłyby powszechnie już wcześniej, nie tylko z racji swego męczeństwa, jak i osób, które relacje o tych męczeństwach m iałyby spisywać. Poza tym fakt, iż znane są jedynie nieliczne nazwiska spośród bar­ dzo licznego grona męczenników jest zdaniem autorki charak­ terystyczny dla każdego okresu historii Afryki chrześcijańskiej. Kolejna fala prześladowań, po przerwie przypadającej na dwunastoletnie panowanie króla Guntamunda (484— 496), które

19 Y . D u v a l , Loca s a n c t o r u m A fricae, R o m e 1 9 8 1 , s . 4 9 0 . 20 L . E . I s e 1 : n , dz. c y t . , s . 2(9*9.

(10)

pozwoliło odnowić zerwaną uprzednio więź biskupów z ludem, rozpoczęła się za Trazamunda (496—523). W powszechnej opi­ nii uważane jest ono za łagodniejsze, operujące bardziej w y ­ rafinowanymi środkami, częściej perswazją i przymusem eko­ nomicznym niż siłą. Dopiero Ch. Courtois zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa jakie ono z sobą niosło.

W jego ujęciu miało ono bowiem na celu zupełnie zniszcze­ nie ortodoksji katolickiej w Afryce, przez co upodobniało się raczej do krwawych irozpraw Huneryka niż do pragmatycznej polityki religijnej. Genzeryka. Swój cel zamierzał Trazamund osiągnąć poprzez stopniową likwidację episkopatu. Zdając so­ bie sprawę z roli, jaką urząd biskupi pełnił w Afryce nie za­ dowolił się zamknięciem kościołów, lecz zabronił wyświęcać nowych biskupów. Episkopat afrykański dovsfconale oceniał nie­ bezpieczeństwo, jakie niosło ze sobą osłabienie nauczania bi­ skupiego, stąd zdecydował się na tajne wyśw ięcanie następców. W odpowiedzi na to zesłano na Sardynię stu dwudziestu bisku­ pów. 21 Autor uważając, że zsyłano tylko tych, którzy łamiąc edykt królewski zostali potajemnie w yśw ięceni oceniał na około sto dwadzieścia liczbę nieobsadzonych w 502 r. siedzib bisku­ pich. Sam ten już fakt wskazuje jakie szkody- przyniosła Ko­ ściołowi dotychczasowa polityka Wandalów.

Sumarycznie skutki, jakie niemal stuletnie panowanie ariań- skie w Afryce Północnej wywarło na życie Kościoła katolickie­ go oceniane są pirzez wszystkich autorów zasadniczo jako zde­ cydowanie negatywne. Każdy z nich kładzie jednak naciek na inny aspekt szkód (poniesionych przez katolicyzm. Zauważa s^ę dość znaczny zasięg apostazji od katolicyzmu. Potwierdzeniem tego są akta Synodu Laterańskiego 487 roku dotyczące lapsi afrykańskich. Sam fakt omawiania tego problemu na wspom­ nianym synodzie zdaje się z drugiej strony świadczyć, że owe apostazje nie b y ły zbyt trwałe.

Przede w szystkim jednak dostrzeżono, do jakiego stopnia pa­ nowanie wandalskie było zabójcze dla instytucji biskupstwa w Afryce. P. Mesnage pisał, że o ile w 411 roku episkopat pro­ wincji Afryki Prokonsularnej liczył około sto sześćdziesiąt do stu siedem dziesięciu osób, to po prześladowaniu Huneryka tylko 'trzy biskupstwa były obsadzone. Na nowo do tej liczby spadła ilość biskupstw tej prowincji pod koniec panowania

Tra-20 J . M e s n a g e , L e c h ristia n is m e en A fr i q u e , Déclin, s . 2 2 p o d a j e z a r fr ż n y m d a u t o r a m i s t a r o ż y t n y m i lic z fo ę 1 2 0 , 2 2 5 , 2 3 0 l u b in ia w e t 5 5 0 z e ­ s ł a n y c h b i s k u p ó w , t w i e r d z ą c , ż e w i e l k o ś ć o s t a t n i a w l i c z a p r a w d o p o d o b ­ n i e o s o b y t o w a r z y s z ą c e b i s k u p o m n a w y g n a n i u .

(11)

1 0 8 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I [10]

zamunda. Nawet jeśli tolerancyjna polityka Hilderyka polepszy­ ła 'sytuację, to jednak w sum ie (rządy Wandalów doprowadziły do zaniku w ielu biskupstw, szczególnie w Afryce Prokonsular- n e j .22

Jeśli synod 525 roku gromadzący sześćdziesięciu jeden bisku­ pów n,ie jest reprezentatywny, to już synod 534 roku uznaje się powszechnie za dający pełny obraz stanu Kościoła katolic­ kiego w Afryce po okresie wandalskim. Synod ten zgromadził dwustu dwudziestu biskupów, skąd przyjm uje się, że całkowi­ ta ich liczba nie mogła wynosić w.ięcej niż dwieście pięćdziesiąt w porównaniu do około siedm iuset przed najazdem. 23

Tak ogromny spadek nie był jedynym skutkiem polityki wandalskiej w stosunku do episkopatu. Ch. Courtois analizu­ jąc skład osobowy uczestników synodu 525 roku tłumaczył praktyczną na nim nieobecność przedstawicieli Numidii i By- zaceny nie kiepskim stanem bezpieczeństwa na drogach, jak to czynił Mesnage, lecz zatargami m iędzy metropolitą Kartagi­ n y a prymasem Byzaceny. 24

W trakcie prześladowań poszczególne prowincje nie tylko straciły w iele swych biskupstw, ale i przyzwyczaiły się do mo­ żliwości partykularnego, niezależnego od Kartaginy istnienia i działania. Spowodowany polityką wandalską długoletni wakat na stolicy św. Cypriana tę możliwość niejako potwierdzał.

Prześladowania więc, choć trw ały zbyt krótko by zniwe­ czyć dzieło ewangelizacji trzech wieków i choć z pewnością doprowadzały do konsolidacji bardziej zaangażowanej części społeczności katolickiej^ to w sumie przyniosły opłakane skut­ ki. Bardzo osłabiły siłę i jedność episkopatu, nie doprowadziły

do powszechnego odrodzenia wiary. Iselin pisał nawet, iż odtąd Afryce 'katolickiej brakowało wielkich osobowości, chrześcijań­ skich charakterów7. Kościół afrykański był już w powszechnej ocenie Kościołem bardzo osłabionym .23

Omawiając poglądy współczesnych historyków na skutki pa­

22 J . M e s n a g e , d z . c y t . , s . 1 6 ; C h . C o u r t o i s , L e s Vandale s, s . 3 0 5 . 23 N a l e ż y j e d n a k z a u w a ż y ć , ż e n a s y n o d iz iie o b e c n i b y l i z a s a d n i c z o t y l ­ k o b i s k u p i t r z e c h p r o w i n c j i w c h o d z ą c y c h b e z p o ś r e d n i o w s k ł a d p a ń ­ s t w a w a n d a l s k i a g o . W t a k i m u j ę c i u l i c z b a s t o l i c b i s k u p i c h z m a l a ł a z 2 3 6 w 4 8 4 r . d>o c k . 2 2 0 . J e s t t o i t a k z n a c z n y r e g r e s , j e d n a k w s k a z u j e n a f a k t , i ż . n a j w i ę k s z e s z k o d y p a n o w a n i e g e r m a ń s k i e w y r z ą d z i ł o n i e t e r e n o m lim p o d l e g ł y m , l e c z p o ł o ż o n y m n a z a c h ó d o d K o n s t a n t y n y . 24 C h . C o u r t o i s , L es V a n d a les, s . 3 0 5 . 25 L . E . I s e l i n , a r t . c y t . , s . 1 3 9 ; L . R . H o l m e , d z . c y t . , s . 1 0 3 ran.. 1 6 3 .

(12)

(11] PR Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N . 1 0 9

nowania germańskiego w Afryce należy zwrócić baczniejszą uwagę na artykuł C. J. Speela ogłoszony w 1960 roku w am e­ rykańskim czasopiśmie „Church History”. Autor ten wysunął tezę, iż wandalski arianizm narzucony ludności północno afry­ kańskiej stanowił główną i zasadniczą przyczynę, dla której islam w tak łatw y i tak gwałtowny sposób wyparł chrześcijań­ stwo z tych terenów. Nie negując istnienia innych przyczyn natury politycznej, kulturowej czy religijnej przypisał on suk­ ces islamu arianizmowi, który miał zdominować afrykańską m yśl religijną w okresie wandalskim i zostawić trw ały ślad w epoce bizantyjskiej. 23

Według Speela arianizm b ył pod wielom a względami bliższy islamowi niż katolicyzmowi. Posiadał organizację kościelną ści­ ślej związaną z państwem, niż katolicyzm czy donatyzon, co jest skądinąd bliskie isbm ow i. Przede wszystkim jednak bliż­ szy był islamowi teologicznie. By to zrozumieć należy mieć na uwadze, iż arianizm Wandalów nie był filozoficznym arra- nizmem Ariusza, lecz arianizmem ukształtowanym przez prze­ m yślenia i nauczanie W ulfilii oraz kulturę i m yśl religijną Ger­ manów.

Speel powołuje się tu na C. A. A. Scota, który twierdził, że Goci i Wandalowie przyjęli chrześcijaństwo, w którym Chrystus nie był Bogiem, lecz jedynie stworzeniem takim jak człowiek, wywyższonym nad ludzi mocą i wolą Boga-Ojoa, stworzeniem na wzór germańskich herosów plemiennych.

Przedstawiony był on jako król-władca ziemi, otoczony gro­ madą wiernych wojowników słuchających jego rozikazów.27

Tak pojęta subordynacyjma chrystologia ariańska była zda­ niem autora bardzo podobna do obrazu Jezusa zawartego w Koranie, analizowanego przez autora na podstawie sury 19. Ten stan rzeczy ułatwiał, jego zdaniem, arianom przyjmowanie islamu, gdyż z psychologicznego punktu widzenia konwersja stanowiła dla nich krctk naprzód w wierze, Muharnmad czczo­ ny był wszak jako największy z proroków, a więc większy od Jezusa.

Przeciwnie, dla katolików była krokiem do tyłu, dla nich Je­ zus był przecież Bogiem. Na tej podstawie autor podtrzy­ m uje tezę Laitouretta, że konwersje na islam dokonywały się głównie kosztem religii niechrześcijańskich, a nie chrześcijań­ stwa. Dodaje jedynie, że m iały one miejsce nie tylko kosztem

26 C . J . S p e e 1, a r t c y t ., s . 3'79— 3 8 2 . 27 T a m ż e , s. 3 9 2 .

(13)

110 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I

[ 1 2 ]

religii niechrześcijańskich, ale i kosztem chrześcijaństwa nie- trynitam ego. 28

Teza postawiona przez autora mogłaiby stanowić dostatecz­ ne wytłum aczenie nieporównywalnego z innym i terenami suk- cesiu islamu i klęski chrześcijaństwa w Afryce, gdyby udało mu się dowieść, iż rzeczywiście arianizm zdominował afrykań­ skie chrześcijaństwo po 430 roku. To zaś znaczyłoby wykazać, że arianizm bardzo się rozprzestrzenił tak wśród rzymskiej, jak i beirberskiej ludności podbitych prowincji, że nie pozo­ stał jedynie religią Wandalów.

Rzeczywiście, autor kilkukrotnie taką opinię prezentuje. Twierdzi, że arianizm dzięki polityce prześladowań wyparł ka­ tolicyzm z miast, że po reikonkwiście Justyniana jedynie na­ pływow a kupiecko-urzędniczo-wojskowa warstwa ludności gre­ ckiej wyznawała katolicyzm.

Co więcej, religia Germanów miała, jak kilkukrotnie zazna­ cza, poczynić duże postępy wśród Berberów, większość z nich miała w VI w ieku być już arianami. Twierdzi też, że pomimo programu rekatolizacji kraju realizowanego z dużym nakła­ dem środków przez Justyniana ludność Afryki Północnej po­ została ariańska i nie przeszła w jakiejś większej liczbie na katolicyzm. Powołuje się w tym miejscu na dwóch autorów anglosaskich: C. H. Beckera i E. L. W oodwarda.29

Na poparcie swej tezy przytacza w yniki badań archeologicz­ nych, które wykazały brak występowania w znaleziskach po­ chodzących z terenu i okresu państwa wandalskiego jakichkol­ wiek wzmianek trynitarnych, co świadczyłoby o szerokim roz­ przestrzenieniu arianizmu.

Próbując ocenić wiarygodność tezy Speela należy przede w szystkim podkreślić, iż praca jego w m inim alnym stopniu oparta jest na m ateriale źródłowym. Nie cytuje on niem al żad­ nych autorów starożytnych. Poza w yżej wzmiankowanymi zna­ leziskami archeologicznymi, których zresztą w najbardziej na­ w et ogólny sposób nie omawia, nie przedstawia żadnych do­ wodów na poparcie swych twierdzeń. Tymczasem analiza prac późniejszych niż obie, na których się oparł pozwala zgroma­

dzić w iele spostrzeżeń, które czynią jego hipotezę mało prawdo­ podobną.

28 Tamże, s. 392 nn.

C. H. B e c k e r , T h e ex p a n sio n of th e S aracen sAfrica and E uro­

pe, w : C a m b r i d g e M e d i e v a l H is t o r y , N e w Y o r k -USES; E . L . W o o d w a r d ,

C h r i s t i a n i t y a n d N a tio n a l is m in th e L a t e r R o m a n E m p ire, L o n d o n

(14)

P R Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N . 1 1 1

Badacze problemu nie przeczą w ielkiej energii, z jaką pro­ wadzona była akcja nawracania na arianizm, przyznają fakt li­ cznych apostazji, jednakże w ich ogólnej ocenie akcja ta po­ niosła fiasko. Ch. Courois pisze, że większość pozostała wierna ortodoksji, a Kościół katolicki zachował swą żywotność, mimo propagandy ariań sk iej.30

H. J. Diesner stwierdza, że mimo wszechstronnego poparcia ze strony państwa oddziaływanie m isyjne arianizmu pozosta­ ło dość ograniczone. Stawiając pytanie o siłę Kościoła ariań- skiego odpowiada, że czasowe sukcesy zawdzięczał on raczej przemocy państwa niż swej wewnętrznej wartości, natomiast każdy odpływ fali prześladowań obnażał jego słab ość.31

W przeciwieństwie do arianizmu katolicki Kościół afrykań­ ski dysponujący większą siłą wewnętrzną, lepszą organizacją i powiązaniami z solidaryzującym się z nim Kościołem po­ wszechnym mógł naw et w najtrudniejszych okresach obronić swój stan posiadania, a naw et oddziaływać na Wandalów. Li­ czne dowody skuteczności propagandy katolickiej wśród arian w przeciągu całego stuletniego okresu ich panowania zgroma­ dził Ch. Courtois. 32

W takiej sytuacji należałoby raczej przyjąć,' że w zasadzie jedynymi arianami, jakich wkraczający do Afryki Północnej muzułmanie m ogli spotkać byli sami Wandalowie. Tych jednak w owym czasie już w Afryce praktycznie nie było — rozpro­ szeni lub zasymilowani zanikli całk ow icie.33

I I P A N O W A N I E B I Z A N T Y J S K I E

Powrót Cesarstwa do władzy nad Afryką, w itany radośnie przez jej ludność zdawał się zwiastować okres odnowy i wzmo­ cnienia Kościoła. Pozornie tak też się stało. Ustawodawstwo Justyniana objęło katolicyzm szczególną opieką, przeciwko do- natystom, arianom i Żydom zastosowano ostre środki represji, zainicjowano budowę i odbudowę w ielu kościołów i klasztorów. Mimo tego jednak w łaśnie polityka bizantyjska w Afryce przy­ czyniła się w ocenie badaczy w znacznym stopniu do upadku

80 C h. C o u r t o i s , L e s V a n d a les, s. 304.

81 H . J . D d e s n e r , Das V a n d a len reich , s. 72 n ., s. 139.

82 C h. C o u r t o i s , L e s V a n d a les, s. 222 n n .; H .- J . D i e s n e r , dz. c y t., s. 72 n.

83 C h . D i e h l , dz. c y t., .s. ®8; C h . C o u r t o i s , L e s V a n d a le s,s. 221; H . - J . D i e s n e r , Das V a n d a len reich , s. 108.

(15)

112 W O JC IEC H W A L IG Ó R S K I [ 1 4 ]

tamtejszego chrześcijaństwa. Oddziaływała ona na losy Koś­ cioła'tak pośrednio, jak i bezpośrednio.

a. Upadek znaczenia ludności rzymskiej

W pływ pośredni sprcwadzał się do wytworzenia takiej sy ­ tuacji gospodarczej i politycznej, która doprowadziła do stop­ niowego ogołccenia kraju z dawnej ludności rzymskiej. Afryka rządzona była przez Bizancjum jak kraj podbity, zależny, nigdy w okresie między 533 a 698 rokiem nie była podmiotem polityki. Administracja cesarska troszczyła się o zapewnienie spokoju i bezpieczeństwa na podległym jej terytorium i o za­ chowanie w przyzwoitym stanie zbudowanego przez siebie sy ­ stem u umocnień. Nie była jednak w stanie zapewnić na te cele funduszy inną drogą niż przez zwiększanie obowiązują­ cych podatków. Doprowadziło to do gigantycznego ucisku fis­ kalnego, który przez wszystkich historyków oceniany jest jako najbardziej charakterystyczna cecha panowania bizantyjskiego w Afryce. Towarzyszyły m u procesy stopniowego przekształ­ cania się Afryki w państwo urzędnicze i zmilitaryzowane.

Eiurckraeja grecka, oddalona od kontroli centrum w Kon­ stantynopolu poczynała sobie samowolnie, m nożyły się grabie­ że ludności cyw ilnej dokonywane tak przez urzędników, jak i wojsko. Dochodziła do tego niekompetencja dowódców i anar­ chia w armii. W takiej sytuacji dochodziło do wypadków emi­ gracji. W ocenie Iselina był to proces masowy. 35

Jeszcze gorsze w skutkach dla ludności katolickiej b yły to~- czome od 533 r. do końca VI wieku walki z plemionami berber- skimi, tak koczowniczymi, jak i csiadłymi. Lata te stanowiły okres wyraźnego odradzania się i umacniania żywiołu berber- skiego. Choć Bizantyjczykom udało się w końcu utirzvmać nominalną władzę nad niemal całością terytorium wewnątrz limesu, poważnie, w porównaniu z jego najdalszym zasięgiem okrojonego, to jednak w praktyce kończyła się ona poza mu- rami miast. Na rozległych płaskowyżach tw orzyły się zalążki państw berberyjskich oraz mini-państewka powstałe z byłych w ielkich latyfundiów.

Długotrwałe w ojny doprowadziły do zamienienia ogromnych 34 L . E . I s e l i n , a rt. c y t., s. 163; C h .- A . J u l d e n , dz. cyt., t. I, s. 261.

85 C h .- A . J u l i e n , dz, c y t., t. I, s. 270; D a l l ’ A r c h e , . dz. cy t., s. 43; L . R . H o l m e w dz. c y t. s. 1.89 z w r a c a , u w a g ę , że d o e m ig r a c j i p r z y c z y n ił o s ię t a k ż e u s ta w o d a w s t w o r o d z in n e J u s t y n ia n a .

(16)

P R Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N . 1 1 3

połaci kraju w pustynię i do fizycznej eksterm inacji dużej części ludności. Pięćdziesięcioletni pokój w lata-ch 595— 647 trwał zbyt 'krótko, by umożliwić naprawienie szkód, tym bar­ dziej, że nadużycia administracji nadal były czynnikiem rozkła­ du, a nawet przybrały na sile po utworzeniu egzarchatu. 36

Do jakiego stopnia w ojny berberslkie przyczyniły się do zu­ bożenia liczby członków Kościoła przekonać się można śledząc gw ałtow ny spadek liczby biskupstw, szczególnie w prowincjach południowych. Najhardziej dotknięta najazdami Byzacena liczą­ ca jeszcze w 484 roku stu piętnastu biskupów, 37 w 646 roku zgromadziła na sw ym synodzie już tylko czterdziestu trzech. Zważywszy, że tuż po rekonkwiście posiadała jeszcze szacun­ kowo 90— 100 'biskupstw, to widać wyraźnie, iż największe stra­ ty, około 50— 60 biskupstw poniosła w łaśnie w okresie bizan­ tyjskim.

W Numidii, narażonej na równie częste ataki wzmiankowa­ no w okresie bizantyjskim łącznie zaledwie 27 biskupstw. Na­ w et jeśli za P. Mesmage przyjąć, że z dużym prawdopodobień­ stw em było ich w ięcej to i tak prowincja ta musiała stracić większość ze sw ych 123 biskupstw istniejących na jej terenie jeszcze w 484 ro k u .38

Jedynie Afryka Prokonsularna zwiększyła w czasie panowa­ nia greckiego liczbę biskupstw na jej terenie w 'porównaniu do okresu wandalskiego. Był to wzrost o około 30 m iędzy 525 a 646 rokiem aż do liczby około 90 bisk u p stw .39 Mimo tego nie powróciła do okresu świetności z czasów rzymskich, gdy

jej episkopat liczył 160—170 osób.

Emigracja ekonomiczna i fizyczna eksterminacja ludności rzymskiej w w yniku wojen z plemionami rdzennych mieszkań­ ców to tylko dwa z trzech czynników w yw ołanych pośrednio działaniem cesarskiej administracji a mających negatywny w pływ na losy Kościoła w Afryce. Trzecim czynnikiem była zwielokrotniona emigracja do Europy spowodowana inwazją arabską.

Według Ch. Diehla proces ten rozpoczął się już po pierwszej wielkiej klęsce Greków pod Abetilą w 647 roku, już bowiem w 649 ir. można było spotkać w Rzymie mnichów —

ucieki-80 L . E . I s e l i n , a r t . c y t., s. 162; L . R . H ' o l m e , d z . c y t., s. 173 im .; J. M e s n a g e , L e c h r i s ti a n is m e en A fr i q u e . Déclin, s. 53 n i 270.

37 F . G . M a i e r, IJÊ pis copat d e l’A f r i q u e c h rétien n e, v a n d a le et b y ­ z a n t in e , G e n è v e 197®, s. 87 n n .

38 J , M e s n a g e , Le c h r i s ti a n is m e en A friq u e . D é c lin , s. 57. 39 T a m ż e , s. 55.

(17)

1 1 4 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I [ 1 6 1

nierów z Afryki. Ten sam autor przytacza jednak opinie in ­ nych badaczy, według których emigracja ta datuje się raczej na okres po kolejnej wyprawie arabskiej w 669 r. i założeniu Kairouanu. 40 Masowe rozmiary przybrała ona pod sam koniec bizantyjskiego panowania w Afryce, w czasie decydujących po­ sunięć wojennych Hassana ibn Nomana. Skierowana głównie na w yspy Morza Śródziemnego i do Europy doprowadziła do opuszczenia Afryki przez większość ludności rzymskiej, a także grecki personel w ojskow y i administracyjny.

Nie był to exodus całej ludności pochodzenia europejskiego, przybrał jednak ogromne rozmiary pozostawiając kraj niemal op u stoszały.41

Musiał on stanowić dla Kościoła cios decydujący, tym bar­ dziej, że nałożyły się nań jeszcze skutki uprowadzeń w niewo­ lę, będących efektem trwajacych od pół wieku najazdów m u­ zułmańskich. Według Ch. Diehla w samym tylko 669 roku Arabowie mieli uprowadzić z Afryki 80 000 jeńców, a więc tyle, ile dwa i pół wieku wcześniej przybyło na ten konty­ nent W andalów .42

■b. Spory Wschodniego Kościoła na terenie Afryki Polityka bizantyjska oddziaływała na losy Kościoła także w sposób bezpośredni. Osobiste zaangażowanie cesarzy w sprawy religijne zaznaczyło się w Afryce już od samego początku. Justynian przychylając się do różnych próśb kierowanych do niego przez synod 534 roku rezerwował sobie prawo do rzą— dzenia sprawami religijnym i na równi ze świeckimi. Kościół

afrykański został wkrótce wbrew własnym intencjom wciągnię­ ty w zaciekłe spory dogmatyczne w yw ołane bezpośrednim za­ angażowaniem cesarza w sferę teologii.

Spory chrystologiczne były dotąd raczej obce duchowi chrześ­ cijaństwa afrykańskiego, skoncentrowanemu na problemach zbawienia człowieka. Stąd też początkowe odpowiedzi episko­ patu Afryki na wyrażone przez Justyniana żądanie potępie­ nia trzech pism Teodora z Mopswestii, Teodoreta i Ib asa były bardzo nieliczne i powściągliwe. Dopiero przyłączenie się papie­ ża Wigiliusza pismem „Judicatum” do potępienia ow ych „Trzech

40 C h . D i e h l , dz. c y t., s. 561.

41 J. M e s n a g e, Le christianisme en Afrique. Déclin, s. 273; C h . - A . J u l i e n , dz. c y t., t. II, s. 20; E . F . G a u t i e r , de. c y t., s. 227.

42 C h . D i e h l , dz. cyt., s. 146; L . R . H o l m e , d z . c y t . ,s. 218; M . D a 1 l ’A r c h e w dz. cy t., s. 150 p o d a je je s z c z e w ię k s z e lic z b y .

(18)

P R Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N .

1 1 5

rozdziałów” w yw ołało w Afryce burzę. W 550 rolku episkopat afrykański w ykluczył z komunii Kościoła papieża i w ysłał do Justyniana list żądający usunięcia Wigiliusza z urzędu.

W odpowiedzi cesarz zawezwał do Konstantynopola czterech przedstawicieli biskupów afrykańskich. Dwóch z nich uwięził, dwóch siłą zmusił do uległości. Gdy Afryka odmówiła przy­ jęcia uchwał soboru 553 rclku potępiającego ostatecznie „Trzy rozdziały” administracja cesarska rozpoczęła akcje represjono­ wania opornych. Narzucono siłą nowego metropolitę Kartagi­ nie, były przypadki uwięzienia i wygnania. Efektem tej afery bvły, w ooinii historyków, głębokie niesm aki i podziały w łonie Kościoła afrykańskiego.43

Nałożyły się one na trwające od dłuższego czasu konflikty związane z rywalizacją m etropolity Kartaginy z prymasem By- zaceny. Niezdecydowana postawa cesarza nie doprowadziła do szybkiego zakończenia tego sporu.

Efekty powyższych podziałów pogłębiły podkreślaną przez licznych badaczy słabość Kościoła w Afryce na przełomie VI i VII wieku. Upadła w tedy ranga synodów prowincjonalnych, w Kościele panowała korupcja, symonia, niesubordynacja i wza­

jemne intrygi kleru. W ybuchały konflikty m iędzy opatami, a zakonnikami oraz m iędzy biskupami o zwierzchnictwo nad spornymi parafiami.

W takiej sytuacji w zrosły bardzo, tradycyjnie w Afryce sil­ ne, ranga i w p ływ y papiestwa. Przyczynił się do tego nie­ w ątpliw ie osobistv temperament i energia Grzegorza W ielkie­ go. Przede w szystkim jednak w opracowaniach zwraca się uwa­ gę na fakt, że dla ludności uciskanej przez pozbawioną kontro­ li administrację Kościół był jedyną zorganizowaną siłą, ze strony której mogła się ona spodziewać pomocy. Skoro jednak Kościół m iejscowy był słaby, zaczęto w w ielu sprawach zwra­ cać się wprost do Rzymu. W rezultacie Grzegorz Wielki, dy­ sponujący w Afryce kilkoma zaufanymi ludźmi nie ograniczał się do interwencji w sprawy (kościelne, lecz bezpośrednio anga­ żował swój autorytet w sprawy związane z funkcjonowaniem państwa.

Miało to, w przekonaniu badaczy negatyw ny w p ływ na spo­ istość, a w dalszej perspektywie na losy egzarchatu, było jed­ nym z elem entów prowadzących do jego dezintegracji.44

Ża-4® R . D e v r e s s e , L ’Eglise d ’A f r i q u e s. 148 ;n.; C h . D i i e h l , dz.

cyt., s.

44 C h. D i e h l , dz. cyt., s. 509— 514; C h. A. J u l i e n , dz. cyt., t. s. 274.

(19)

1 1 6 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I [ 1 8 ]

den z nich jednak nie z/badał jaki był bilans skutków aktyw­ ności papiestwa na terenie kościelnym , czy doprowadziła ona do wzmocnienia, czy przeciwnie, do osłabienia chrześcijań­ stwa.

Zdecydowanie negatyw nie oceniane jest natomiast wciągnię­ cie Kościoła w spór monoteletystycziny. Afryka w ystąpiła jako zdecydowany przeciwnik monoteletyzmu, faworyzowanego przez ówczesne cesarstwo, na czterech synodach prowincjonalnych w 646 rdku oraz na synodzie laterańskim w roku 649. Ostre to w ystąpienie pogłębiło jeszcze różnice między Afryką a B i­ zancjum. B yły one spowodowane im. in. 'działalnością prowa­ dzoną w Afryce przez niektórych z uciekinierów, których w y ­ gnał ze Wschodu strach przed inwazją arabską. Część spośród wywodzących się głównie z Egiptu i Syrii duchownych i świe­ ckich emigrantów wyznawała m onofizytyzm . Zaczęli oni upra­ wiać bardzo aktywną działalność misyjną, uzyskali pewien suk­ ces. 45 Przeciw nim w ystąpił jednak ogół wiernych i biskupów Afryki. Fakt wzięcia m onofizytów w obronę przez cesarzową Martynę w yw ołał ogromne wzburzenie i wzrost nastrojów antybizantyjskich, których wyrazem b y ły wzm iankowane w y ­ żej synody.

Wobec braiku danych na tem at życia Kościoła afrykańskiego w II połowie VII w ieku przyjmuje się naszkicowany wyżej stan Kościoła jako reprezentatyw ny także i dla tamtego okre­ su. Wobec zbliżającego się islam u Kościół stawał poważnie osłabiony. Polityka bizantyjska zamiast do jego odnowy dopro­ wadziła do radykalnego zmniejszenia liczby jego członków,, oraz do konfliktów z władzą cywilną i będących ich odbiciem konfliktów wewnętrznych. W ocenie Iselina w okresie tym zaprzepaszczona została ostatnia szansa na odnowę i wzmoc­ nienie chrześcijaństwa w A fr y c e .46

III . P O L I T Y K A A R A B S K A W Z G L Ę D E M C H R Z E Ś C I J A N P Ó Ł N O C N O - A F R Y K A Ń S K I C H

Opracowania dotyczące schyłkowego okresu istnienia chrześ­ cijaństwa w Afryce Północnej omawiające stosunek jej arab­ skich zdobywców do ludności chrześcijańskiej kładą nacisk na konieczność rozróżnienia teorii .od praktyki tego postępowania.

Koran narzuca normy obowiązujące prawowiernych muziuł-45 R . D e v r e s s e , dz. c y t., ,s. ,155; C h. D i i e h l , dz. c y t., s. 544.

(20)

PR Z Y C Z Y N Y U P A D K U K O Ś C IO Ł A W A F R Y C E P Ł N . 117

manów w różnych .dziedzinach życia, także te, które określają sposób postępowania w stosunku do niewiernych.

Wśród tych ostatnich wyróżnia się dwie kategorie.

Pierwszą stanowią poganie określani najczęściej mianem po~ Mteistów. Dla nich zw ycięscy Arabowie stawiający sobie za cel szerzenie, w razie konieczności także m ieczem , wiary w jednego Boga m ieli do zaoferowania jedynie alternatywę: islam lub śmierć.

Drugą grupę wśród ludności podbitej stanowili wyznaw cy wielkich religii objawionych: Żydzi d chrześcijanie.

W języku Korami określani są o:ni mianem „Ludów K się­ gi” i zasadniczo szanowani za wierność otrzymanemu w „Księ­ dze” objawieniu. Islam dąży jednak do ich nawrócenia, uwa­ żając, iż objawieniu tem u nie byli dość wierni, że zniekształcili je domieszką w łasnych wyobrażeń. Chęć ich nawrócenia nie jest’ jednak w Koranie i w tradycji muzułmańskiej wiązana z użyciem siły. Ludy Księgi, a wśród nich i chrześcijanie m iały zagwarantowaną wolność religijną. Wolność ta musiała być jednak w dosłownym znaczeniu tego słowa okupiona. Zmusze­ ni byli oni uznać nad sobą władzę kalifów oraz zapłacić spe­ cjalny trybut. Podatek ten składał się zasadniczo z dwóch części: dżizji czyli podatku ipogłównego będącego wyrazem niż­ szości ich stanu i haradżu, czyli podatku gruntowego. W mo­ mencie nawrócenia się na islam neofita zwolniony był od po- głównego.

Zapłacenie trybutu umożliwiało chrześcijanom swobodne sprawowanie kultu, posiadanie kościołów, zapewniało rodzaj częściowej autonomii, gdyż nie podlegali pod ustawodawstwo islamskie, lecz pod własne sądy oparte na prawie kanonicz­ nym. Wolność Kościoła nie była jednak pełna, pozbawiony był on pod władzą arabską m ożliwości prowadzenia działalnoś­ ci m isyjnej. Warunkiem swobodnego sprawowania kultu było bowiem wstrzym anie się od wszelkiej działalności proze.lityc.z- nej w środowisku muzułmańskim.

Badacze przedmiotu nie stwierdzili, aby na terenie Afryki Północnej obowiązywały w teorii zasady postępowania odbie­ gające od ogólnej normv. Zwrócili natomiast uwagę na fakt, że Koran jest księgą bardzo niespójną i można w nim znaleźć ustępy stojące w jawnej sprzeczności z głoszoną zw ykle prze­ zeń zasadą względnej tolerancji. Tak więc naw et teoretycznie ogolna ta zasada, choć i tak zapewniająca przewagę arabizmo- w i i stwarzająca wyznawcom nie arabskim lepsze warunki niż niewiernym, nie mogła być uważana zawsze i w każdym przy­

(21)

118 W O JC IE C H W A L IG Ó R S K I [ 2 0 ]

padku za nienaruszalną. Iselin stw ierdził nawet, żs wspomnia­ ne niekonsekwencje w Koranie, wezwanie do świętej w ojny, związek państwa z religią, a także istniejące od zawsze w isla­ m ie tendencje do traktowania chrześcijaństwa jako niemal po- gańsitwa ze względu na jego kult obrazów i dogmat o Trójcy Św iętej czyniły tę tolerancję iluzoryczną.47 Rodziło się stąd pytanie: jak było faktycznie?

a. Okres podboju

Podbój arabski miał dla Kościoła afrykańskiego katastrofal­ ne skutki. Najlepiej oddaje je zestawienie ilości biskupstw istniejących w Afryce Północnej przed i po inwazji dokonane przez P. Mesnage. W połowie VII wieku istniało na omawianym terenie około 150—200 biskupstw, w sto lat później już tylko około 30—40. Tę ostatnią liczbę uzyskał autor analizując trzy podstawowe dokumenty dotyczące tego zagadnienia. Pierw szym była lista zamieszczona w Geographia sacra Karola od Św ię­ tego Pawła, uzupełniona przez Feregiusa w Pendecta canonum, a pochodząca z przełomu VII—VIII w ie k u .48

Drugim był tzw. Thronos Alexandrinos czyli spis biskupstw podległych patriarsze Aleksandrii po reorganizscji administra­ cyjnej Ifrikji dokonanej przez Hassana w latach 702— 703. Opublikowany przez H. Gelzera i datowany przez niego oraz Ch. Diehla na początek VII wieku, według Mesnage i Courto- iisa pochodził z okresu po definitywnym opanowaniu Afryki przez Arabów (około 700— 710).49 Jeszcze inaczej twierdził R. Devresse, dla którego oddawał on stan posiadania Kościoła z okresu panowania w Maroku Idrisa I, a więc z końca VIII wieku. Dopiero w 1961 r. E. Honnigmann udowodnił, że Thro­

nos Alexandrinos jest pozbawiony jakiejkolwiek wartości hi­

storycznej plagiatem dwóch rozdziałów z Geohraphie episco-

paHs breviarum autorstwa Philippa Labbe SJ z 1661 r. 50

Trzecim dokumentem była lista Leona Mądrego, spisana L . E . I s e l i n , a r t . c y t., s. 169; p o r. J . M e s n a g e , dz. c y t., s. 250 n>n.

48 J . M e s n a g e , L e ch r i s ti a n is m e e n A fr i q u e . Déclin, s. 180— 185; C h . C o u r t o i s , G ré g o ir e V II e t l’A f r i q u e d u N ord, „ R e v u e h is t o r iq u e ” 69 (1915), s. 1.08.

49 J. M e s n a g e , L ’A f r i q u e ch rétien n e. É v ê c h é s e t R u in es a ntiques,

A l g e r 1914, s. 183; C h . C o u r t o i s , G rég o ir e V II ..., s. 108.

50 R . D e v r e s s e , ax t. cyt., s. 163; E . H o n n i g m a n n , T r o is M é m o i­ r e s p o s t h u m e s d ’h is to ire et d e g é o g ra p h ie d e l’O rie n t C h ré tie n , S o c ié té d e s B o lla n d d s te s , B r u x e lle s , 1961.

(22)

wprawdzie w 883 r., ale będąca jedynie kopią dzieła Grzegorza z Cypru, pochodzącego z przełomu VI—VII wieku. 51

Niezależnie od różnic zdań na temat dokładnego datowania okresu, z którego pochodzą dokumenty pierw szy i trzeci mo­ żna uznać, iż potwierdzają one fakt, że w w yniku działań w o­ jennych prowadzonych przez Arabów i ich polityki w pierw­ szych latach po podboju przestało ną zawsze istnieć około 80% biskupstw afrykańskich wzm iankowanych w połowie VII w ie­ ku.

Pozostaje odpowiedź na pytanie czy katastrofa ta spowodo­ wana b y łi w większym stopniu skutk-m i działań nr.rtarnych, grabieżami itp., czy też była wynikiem polityki antychrześci- jańskiej? Za pierwszą wersją przemawiałby dostrzeżony pr^ez R. Devresse fakt, że proporcjonalnie w ięcej biskupstw ocalało w obu Mauretaniach, szczególnie w Tingitanie, co tłum aczyć można m iędzy innymi słabszym impetem najeźdźcy w końco­ w ych latach podboju. Również emigracja dość licznych grup ludności chrześcijańskiej w góry W ielkiej i Małej Kabylii oraz na Saharę w okolicę Wargła spowodowana została prawdopo­ dobnie okrucieństwem z jakim zdobywcy traktowali tych, któ­ rzy ośm ielili się stawić im

0

'pór. 52.

Wielka The Cambridge History oj Islam stwierdza, iż jak­ kolwiek niew iele wiadomo o przebiegu podboju Afryki, to z tych wiadomości, jakie są dostępne wynika, iż Arabowie nie postępowali tutaj z podobnym umiarkowaniem jak podczas sw ych licznych podbojów z Hiszpan/i a włącznie. Opór stawia­ li im głównie Berberowie wobec których stosowano literalnie zasadę ,,islam lub śmierć”, mimo tego jednak impet najeźdźcy m usiał się siłą rzeczy zwracać także iprzeciwko wym ieszanym z autochtonami potomkom kolonô^v rzymskich. 53

Mesnage pisze, że podbój arabski dokonał zniszczenia Koś­ cioła katolickiego niejako dwoma drogami. Po pierwsze dopro­ wadził do ruiny kraju, wraz z miastami upadło wiele biskupstw. Po drugie chrześcijanie tak berberscy jak i rzymscy aposta- zjowali niemal w komplecie i bardzo szybko od chrześcijań­ stwa i przyjmowali islam. Fakt ten należy chyba uznać za absolutnie decydujący dla upadku Kościoła afrykańskiego. Impet i rozmach najazdu, związane z nim okrucieństwa i

gra-51 J . M e s n a g e , Le christianisme en Afrique. Déclin, s. 189. 62 T a m ż e , s. 190— 193. A u t o r p r z y t a c z a r ó ż n e p r z y k ł a d y z a c h o w a n y c h d o d z iś z w y c z a j ó w k a b y ls ik :'c h i t u a r e s k i h m a j ą c y c h p r a w d o p o d o b n ie e h rz e ś ij a ń s k i ro d o w ó d . P o r . M . D a l l ’ A r c h e , dz. cyt., s. 171 n n .

58 The Cambridge History of Islam, C a m b r id g e 1970, t. II, s. 215.

(23)

bieże oddziaływały na dwa różne sposoby prowadzące jednak do jednego celu. W iele plemion foerberskich, szczególnie k o­ czowniczych Botr dostrzegło w przyjęciu islamu szanse nie tylko na przetrwanie, ale i na realizację wrodzonych sobie tendencji do graibiieży. Religia' 'ta obiecywała wszak now e pod­ boje.

Chrześcijanie przeciwnie, w przyjęciu islamu w idzieli m ożli­ wość uniknięcia dalszych grabieży, zachowania swego mienia. Motywacja ta potwierdzona była przez kronikarzy arabskich. 54 Czy znaczy to, że Arabowie nie stosowali podczas podboju Maghrebu tej polityki -tolerancji wobec ,,Ludów K sięgi”, jaką nakazuje Koran? Mesnage usiłując odpowiedzieć na ten pro­ blem pisze, iż jest mało prawdopodobne, by zdobywcy kiero­ wali się innym i zasadami niż przy podboju Egiptu, Syrii czy Hiszpanii. Z tą częścią ludności chrześcijańskiej, która nie stawiała oporu musiano w ięc zawierać traktaty obiecujące po­ kój, wolność kultu i autonomię w zamian za trybut. Przemawia za tym nie tylko argument a priori o m ałym prawdopodobień­ stw ie stosowania w Afryce innej polityki niż na przykład w Hiszpanii. Mesnage cytuje także takich autorów arabskich jak El-Bekri czy Ibn Chaldun, którzy odnotowali zawarcie tego typu układów w Tunisie, Tozeur, Bisikrze, Tobna i w rejonie N efza w a .55

Nie zachował się wprawdzie żaden taki dokument traktato­ w y, jednakże autor zebrał sporo świadectw o tym, że prawo to było przestrzegane. Spośród nich wym ienić należy przede w szystkim notatkę u Ibn Chalduna mówiącą, że Hassan orga­ nizując w latach 702— 703 administrację Ifrikji sporządzał li­ sty płatników podatku po-głównego m. in. spośród tych Ber­ berów, którzy pozostali wierni chrześcijaństwu. Również W. Se- ston prezentuje pogląd, że zdobywcy Maghrebu: Sidi Oqba ibn Nafi i Hassan ibn Noman przestrzegali nakazanych przez Ko­ ran ogólnych zasad postępowania z „Ludami K sięgi”. 56

Wydaje się więc, że podczas podboju nie stosowali jednej,

sztyw nej taktyki. Najlepiej scharakteryzował to L. E. Iselin

pisząc, że posługiwali się oni siłą, jednakże tam, gdzie spotkali

2 2 0 W O JC IEC H W A L IG Ó R S K I ' J g g ]

64 T a m ż e , n a s. 132— 136 w o p a r c iu o ź r ó d ła a r a b s k ie ; t a k ż e 147, 291. es T a m ż e , s. 061— 265. M . D a l l ’A r c h e d o d a w a ł, że w A f r y c e P ó łn o c n e j w a r u n k ie m s t a w ia n y m c z ę s to p r z e z A r a b ó w p irz y z a w ie r a n iu te g o t y p u t r a k t a t ó w b y ło , o b o k z a p ła c e n ia t r y b u t u , o d d a n ie je d n e j p ią t e j p o d id a - ją c e j s ię lu d n o ś c i w n ie w o lę . M . D a l l ’A r c h e, dz. c y t., s. 52 n., 69 m.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Według doniesień w piśmiennictwie wśród najczęstszych przyczyn hospitalizacji na oddziałach we- wnętrznych, w grupie chorych powyżej 60–65 lat, wy- mieniane są choroby

fanowska jest tworzona w innym celu i (jako taka, bez niezbędnych przeró- bek) nie może być włączana do głównego obiegu, poza tym fanfik oczywiście może używać parodii

Brzozowski likwiduje w ten sposób metę, czyli miejsce, w którym uciekający mogliby się schować, po- nieważ jest ona zawsze dla nich inną „metą”, końcem ich ucieczki

Teoria handlu socjalistycznego po rozpra­ wieniu się na kilku zaledwie stronach z pojęciem usług i ich przejawami (pojęcie to jest ujęte o wiele za wąsko) przechodzi do analizy

Ostatnio dodałem plik „Zastosowania równań różniczkowych zwyczajnych w kinetyce chemicznej”, w którym jest dużo przykładów oraz pięd zadao.. Czeka nas jeszcze

W ew angelii Piotra ta sam a czynność jest pierwszym aktem dokonanym w celu zabezpieczenia grobu i uniknięcia ew entualnego zm artw ychw stania *.. Ponadto

The way Marlow practises the gaze and translates his visual perception into the discourse articulating his search after the truth, might be elucidated with a reference to

W kontekście debaty dotyczącej dzieci na progu szkolnym, oraz oma- wianych w związku z tym potencjalnych obszarów ryzyka, chciałybyśmy zwrócić szczególną uwagę na w