• Nie Znaleziono Wyników

Widok „Odkrywanie Innego” — echa twórczości Ryszarda Kapuścińskiego u czterech hiszpańskich reporterów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok „Odkrywanie Innego” — echa twórczości Ryszarda Kapuścińskiego u czterech hiszpańskich reporterów"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Universidad Miguel Hernández de Elche (Hiszpania)

„Odkrywanie Innego” — echa twórczości Ryszarda Kapuścińskiego

u czterech hiszpańskich reporterów

1. Wprowadzenie: styl Kapuścińskiego

Ryszard Kapuścinski zajmował się dziennikarstwem w latach 1959–1981. Był wów- czas korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej oraz członkiem wielu redakcji. Współpraca z takim gazetami, jak: „Time”, „Th e New York Times” i  „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, przyniosła mu międzynarodową sławę. Jest uznawany za jednego z najlepszych reporterów na świecie. Od 1962 roku łączył pracę dziennikarską z twórczością literacką i wykładami w wielu uczelniach oraz w Fundacji Nowego Dziennikarstwa Iberoamerykańskiego (Fundación Nuevo Periodismo Iberoamericano). Jest autorem 19 książek, sprzedanych w nakładzie oko- ło miliona egzemplarzy, wiele z nich nagrodzono.

Twórczość Ryszarda Kapuścińskiego spotkała się z  dużym zainteresowaniem w świecie hispanojęzycznym. Jego eseje na temat dziennikarstwa, reportaże i książ- ki publikują w języku hiszpańskim wydawnictwo Anagrama oraz Fundacja Nowego Dziennikarstwa Iberoamerykańskiego. Dzięki doskonałej pracy tłumaczki, Agaty Orzeszek, jego teksty żyją.

W naszym kraju sławę przyniosły mu dwie nagrody: w 2003 roku otrzymał Na- grodę Księcia Asturii w zakresie Komunikacji i Działania na rzecz Ludzkości (Pre- mio Príncipe de Asturias de Comunicación y Humanidades). W 2006 przyznano mu V Nagrodę Dziennikarską imienia Miguela Gila (Premio de Periodismo Miguel Gil), ufundowaną przez wydawnictwo Random House Mondadori oraz Fundację Migue- la Gila Moreno, upamiętniającą hiszpańskiego korespondenta, który zginął w 2000 roku w Sierra Leone w zasadzce zastawionej przez partyzantów. Kapuściński, odbie- rając tę ostatnią nagrodę, podkreślił, że Miguel Gil był urodzonym reporterem, który

(2)

„oddał się służbie ofi arom konfl iktów zbrojnych” i który „wiedział, że media masowe nie tylko relacjonują i podają wiadomości, ale także kreują poglądy”, dlatego też nale- ży pokazywać wszystkie punkty widzenia, aby „obraz ukazywany w mediach był jak najbardziej prawdziwy”. Kapuściński zwrócił uwagę na to, że „na dziennikarzu, który chce mówić prawdę, spoczywa ogromna odpowiedzialność”.

Można udowodnić, że Kapuściński stworzył nowy rodzaj reportażu i wyjątkowy sposób opowiadania. W swoich utworach łączy różnorodne techniki i gatunki, takie jak: esej, wywiad, kronika, reportaż, artykuł naukowy i  opowiadanie. Mówi się, że łączy informację z bardzo literackimi opisami i portretami w taki sposób, że czytelnik jest w stanie zobaczyć w jego książkach to, co ujrzał reporter, a jego spojrzenie nie służy zdystansowaniu, lecz pozwala się przybliżyć1 .

Polski dziennikarz był człowiekiem o wielu twarzach — uczonym, historykiem, kro- nikarzem i  antropologiem. Normy literackie Kapuścińskiego są zgodne z  wymogami integralności dziennikarskiej, chociaż dopuszczają szeroką gamę środków obecnych w dobrej literaturze. W swoich artykułach, pogadankach, wykładach przedstawił całą fi - lozofi ę zawodu i swojej pracy. W jego myśli szczególne znaczenie ma spotkanie z Innym:

Spotkanie z Innym, z innymi ludźmi, od zawsze było jednym z podstawowych i uniwersalnych do- świadczeń naszego gatunku. […] Powinniśmy starać się go zrozumieć, dążyć do dialogu z nim. Inni, w ciągu wielu lat nauczyli mnie, że otwartość na drugą istotę ludzką jest jedyną podstawą, która może poruszyć w nim tę strunę humanizmu2.

To przeświadczenie przenika jego twórczość i przekracza granice.

Celem niniejszego artykułu jest ukazanie pewnych aspektów wpływu Kapuściń- skiego na dziennikarską drogę czworga hiszpańskich dziennikarzy: Miguela Gila, Vicente Romera, Rosy Maríi Calaf i Gervasia Sáncheza. Z założenia nie ma to być próba zebrania wypowiedzi świadczących o ich związkach z pracą i twórczością Ka- puścińskiego, lecz próba wskazania szczególnych cech w  praktyce zawodowej oraz sposobie pracy tych reporterów, które, naszym zdaniem, pozwalają łączyć ich z uzna- nym polskim dziennikarzem.

2. Poświęcenie Miguela Gila

Jest rzeczą podstawową, aby reporter wszedł pomiędzy ludzi, o których ma zamiar pisać. Większość ludzi na świecie żyje w bardzo ciężkich, okropnych warunkach i, jeśli ich z nimi nie dzielimy, zgodnie z moim morale i moją fi lozofi ą, nie mamy prawa do pisania.

R. Kapuściński3

1 J.L. Aucoin, Epistemic responsibility and narrative theory, „Journalism” 2, 2001, nr 1, s. 5–21.

2 R. Kapuscinski, Al encuentro del otro, „Le Monde Diplomatique” czerwiec 2006, s. 22.

3 Wszystkie cytaty wprowadzające poszczególne podrozdziały pochodzą z  wypowiedzi Ryszarda Kapuścińskiego pt. Skóra reportera (La piel del reportero), opublikowanej przez wiele gazet hispanoję- zycznych, dostępnej na stronie: http://www.lainsignia.org/2007/enero/cul_041.htm.

(3)

W wieku 25 lat zmęczyła go biurowa praca adwokata w Barcelonie i postanowił zająć się tym, co zawsze go pociągało: stać się korespondentem wojennym. Na po- czątku 1993 roku wyruszył na motorze do Mostaru (w dawnej Jugosławii) — od roku toczyła się tam wojna, ale nie docierała nawet pomoc humanitarna. Nie miał pojęcia, jak należało pisać korespondencje. Żył z ludźmi przeżywającymi dramat, współdzie- lił ich cierpienie i zdobywał zaufanie. Uczył się w najlepszej szkole reportażu, jaką była wojna. Miguel Gil chciał zdobyć świat poprzez dziennikarstwo. Drogę otwo- rzyła mu w pewnym sensie praca kierowcy wozu opancerzonego, którym przewoził dziennikarzy i  pracowników organizacji pozarządowych. Dzięki temu przekraczał linię frontu i nauczył się obsługiwać kamerę. Zdaniem jednej z jego koleżanek, Aidy Cherkez-Robinson z  Associated Press, nigdy nie przestał być adwokatem, tylko że teraz występuje w imieniu pokrzywdzonych, stojąc twarzą w twarz z publicznością, i przemawia w ich imieniu4.

W Sarajewie Miguel Gil nauczył się techniki i sposobu dokumentowania tej okrut- nej tragedii śmierci i nienawiści. Agencja Associated Press zatrudniła go jako opera- tora kamery w 1995 roku. W Bośni Miguel wypracował podstawy tego, co w przyszło- ści stanie się jego znakiem rozpoznawczym — być we wrogim środowisku, w którym żyją, cierpią i umierają, wbrew powszechnej międzynarodowej bierności. Z kamerą na ramieniu „składał doniesienia” na tę rzeczywistość. To była siła, która prowadziła go do ostatnich dni. Ta pasja zawiodła go między innymi do Czeczenii, Konga, Zairu, Sudanu, Kosowa czy Sierra Leone. Zginął 24 maja 2000 roku w Rogberi w odległo- ści 80 kilometrów od stolicy sierraleońskiej, kiedy to konwój, z którym podróżował, wpadł w zasadzkę rebeliantów.

W czasie relacjonowania wyniszczających świat konfl iktów specjaliści od komu- nikacji muszą stawić czoła wielu wrogom: kłamstwu, ukrywaniu prawdy, cenzu- rze, interesom politycznym, ale też wymaganiom wielkich koncernów medialnych, uczestnicząc w  widowisku, jakim stają się informacje, przekształceniom na rzecz propagandowej machiny czy manipulowaniu historią.

Miguel Gil przeciwstawiał się dyktatowi publiki i komercjalizacji informacji, które obowiązywały w dużych stacjach telewizyjnych. W 1998 roku, kiedy przyznano mu ważną nagrodę w dziedzinie reportażu Rory Peck Award, Gil wyznał, że jego praca jest wewnętrznie sprzeczna:

Czuję się jak paparazzi. Tak właśnie się czuję. Widzę, że zaspokajam potrzeby zachodniego świata.

Ten świat potrzebuje takiej lady Diany trzy, cztery razy w tygodniu i odrobinę „bang bang” co tydzień lub dwa. Podobnie jak potrzebuje wygłodzonych dzieci w Afryce. I jeszcze za to płaci. Nie rozumiem dlaczego, ale płaci. Nie próbuję tego zrozumieć, nie jestem psychiatrą. Ale problem w tym, że my jeste- śmy częścią tej machiny i serwujemy pewien produkt5.

4 C. Álvaro Roldán, Una vida entregada el periodismo de guerra. Especial Sierra Leona, „El Mundo”

2002, http://www.elmundo.es/internacional/sierraleona/cronicas/obituario.html.

5 Cyt. za: M. Leguineche, G. Sánchez (red.), Los ojos de la guerra, Barcelona 2001, s. 54.

(4)

Zdaniem Gila nie ma dwóch takich samych wojen. Pomimo wielu lat doświadczeń wciąż dziwił się reakcjom ludzi na ból.

Widzisz rzeczy, które napawają cię dużą nadzieją. Ale jednocześnie odkrywasz, że ci tam, są tacy jak ty i ja. Wkrótce dociera do ciebie, że to umierające z głodu Murzyniątko, które widzisz w telewizji, mogłoby być twoim synem lub bratem i odczuwasz zdziwienie, masz omamy6.

Istnieje stały dylemat na terytorium wojennym: jeśli reporter jest zbyt daleko, nie ma odpowiedniego obrazu, jeśli jest zbyt blisko, może nie być w stanie opowiedzieć o tym, co widzi. Najpierw ludzie, a potem news. Miguel Gil dokładnie wiedział, dla- czego wykonuje tak niebezpieczny zawód:

Ryzykuję życie, ponieważ jest wiele innych osób, które robią to codziennie. Wykonuję tę pracę po to, aby nikt nie mógł powiedzieć, że o czymś nie wiedział7.

Jak napisał Vicente Romero:

Miguel Gil był uosobieniem tego niezastępowalnego czynnika ludzkiego: zdolności do decydowania na bieżąco, jak dotrzeć trochę dalej, niż jest to możliwe, stawiając czoła niebezpieczeństwom, które wydawałyby się zbyt duże jakiejkolwiek innej osobie pracującej w innym zawodzie. Posiadał też umie- jętność angażowania się osobiście w każdą sytuację, którą portretował8.

Miguel twierdził, że w pewnych historiach „najniebezpieczniejsze jest nie zaryzy- kować życia, aby o nich opowiedzieć, i przestać je fi lmować”. I właśnie dlatego on nie wahał się relacjonować konfl iktów z pierwszej linii ognia, gotów zostać w Groznym czy w  Prisztinie, kiedy inni już sobie pojechali, aby dać świadectwo o  niesprawie- dliwościach, nadużyciach i  zbrodniach oraz pogwałceniu praw człowieka. Według dziennikarki Christiane Amanpour „obrazy Miguela były kluczowe, decydujące, ni- czym ikony, miały charakter historyczny, a on używał ich siły do tego, by móc rato- wać życie, setki istnień ludzkich”9.

3. Vicente Romero: krytyczne spojrzenie

Ważną cechą naszej pracy jest pokora. Powinniśmy zrozumieć, że poczucie wdzięczności dla dru- giego człowieka jest podstawą. Miałem przyjaciół, którzy zaczęli pracować w  tym zawodzie wiele lat temu i odeszli, ponieważ mieli w sobie za dużo arogancji, za dużo koncentrowali się na samym zawodzie i dlatego zostali wykluczeni. Dla mnie istotne jest zrozumienie tego, ile skromności ma w sobie praca dziennikarza, nie ma bowiem innego zawodu, który zależałby tak bardzo od innych.

R. Kapuściński

6 Cyt. za: C. Álvaro Roldán, op. cit.

7 Cyt. za: ibidem.

8 M. Leguineche, G. Sánchez, op. cit.

9 Ibidem, s. 127.

(5)

Vicente Romero (urodzony w Madrycie w 1947 roku) dołączył do redakcji nie- istniejącego już „Diario Pueblo” w  1969 roku. Pracował jako specjalny wysłannik przez piętnaście lat, relacjonując takie wydarzenia, jak: wojny w Wietnamie i Kam- bodży, wojny niepodległościowe w koloniach portugalskich w Afryce, zamachy sta- nu w Chile i Argentynie itd. Był współpracownikiem czasopisma „Triunfo” i szefem działu informacji ze świata w tygodniku „La Calle”. W 1984 roku znalazł zatrudnienie w serwisie informacyjnym TVE, gdzie pracuje od tamtej pory dla programów „Infor- me Semanal” (Tygodniowy raport), „En Portada” (Na pierwszej stronie) i „Teledia- rio” (Dziennik telewizyjny). Romero relacjonował nieogłoszoną nigdy wojnę w Kam- bodży; był świadkiem wojny w Wietnamie, klęski głodu w Afryce, rzezi w Ruandzie;

końca marzeń o reformie politycznej w Chile za czasów Salvadora Allende i odkrycia zbrodni państwowych w czasie dyktatury argentyńskiej. Ten korespondent-weteran zauważa, że stacje telewizyjne solidarnie milczą na temat tak poważnych i długotrwa- łych kryzysów, jak wojna domowa w Angoli, na temat setek tysięcy wykluczonych, skazanych na zapomnienie albo na temat Afganistanu czy Timoru, które praktycznie zniknęły z panoramy informacyjnej.

Romero twierdzi, że nie ma żadnego sposobu, aby zbliżyć się do osób przeżywa- jących tragedię:

po prostu ludzie czują, że jesteś jednym z  nich. Jeśli jesteś w  stanie usiąść na ziemi, rozmawiać, patrząc prosto w oczy, nie przyjmując przy tym postawy sztucznej wyższości, tak charakterystyczny dla mediów w krajach bogatych, rozmowa toczy się, ponieważ jesteśmy istotami ludzkimi. Ludzie opowiadają o tym, co przeżyli tak samo, jak i ty opowiadasz, używając tych samych środków, cho- ciażby język nie zawsze był ten sam. Bardzo ważna jest postawa jaką przyjmujesz i to, aby utożsamili się z tobą10.

Zaleca, by dziennikarz

działał tak, jak osoba, która musi stawić czoła określonym sytuacjom i która to ma przywilej opowiada- nia, nie odrzucając przy tym własnego punktu widzenia11 .

Romero tak uzasadnia to, że reporter powinien angażować się w losy tych najbar- dziej nieszczęśliwych:

Nie potrafi ę zrozumieć, jak można jechać w miejsca nieszczęścia i nie wzruszać się. Dzień, w którym przyzwyczaję się do niesprawiedliwości, będzie znakiem, by przestać jeździć. Dopóki potrafi sz wzruszać się i złościć na innych i nie wpadasz w pułapkę obiektywizmu dziennikarskiego, ten zawód nie tylko ma sens, ale też jest tym, który najbardziej ubogaca i jest najbardziej użyteczny w dziennikarstwie ze względu na to, że charakteryzuje go solidarność z innymi i obrona ostatniego okopu, jakim jest bieda — najbardziej radykalny przykład niesprawiedliwości12.

10 V. Romero, [wywiad] „Quince Días, Revista de Solidaridad y Medio Ambiente” nr 56, 6 lutego 2006.

11 V. Romero, [wywiad] „Presencia 7. Revista de la Conferencia Marista Española” czerwiec 2004.

12 V. Romero, [wywiad] „El Magazine de El Mundo” nr 36, 4 czerwca 2000.

(6)

Zdaniem Romero reporter powinien przyjąć konkretne stanowisko wobec bar- barzyństwa i niesprawiedliwości i przekazywać widzowi swój gniew lub wzruszenie, aby pomóc mu rozpoznać okrucieństwo i winnych. I dlatego też niekiedy

dążenie do zachowania obiektywizmu graniczy z byciem współwinnym. W obliczu niesprawiedliwości czujesz się dziennikarzem czy człowiekiem? Jeżeli czujesz się człowiekiem, nie starasz się wyproduko- wać informacji, lecz opowiedzieć ją. Gdy podróżujesz do Etiopii i widzisz miliony ludzi zaatakowanych przez gospodarczego kolosa, który ich skazuje na śmierć, musisz się za czymś opowiedzieć, nie możesz pozostać bezstronny.

Reporter stacji TVE uważa, że na dziennikarzach spoczywa obowiązek poruszania widzów, docierania do ich uczuć, pod warunkiem jednak, że nie przekształci się to w poszukiwanie sensacji i granie na emocjach. I ilustruje to konkretnym przykładem:

kiedy podają ci współczynnik umieralności po trzęsieniu ziemi, udaje ci się poznać jego ludzki wymiar tylko wtedy, gdy poznasz historię ludzi, którzy ucierpieli w wyniku trzęsienia ziemi. Ta umiejętność ko- munikowania za pomocą serca, nie tylko za pomocą rozumu, jest właściwie zabroniona zgodnie z nor- mami poprawnego politycznie dziennikarstwa. Sądzę jednak, że jest to najlepszy sposób, aby ludzie uświadomili sobie, zrozumieli, dostrzegli za pomocą serca to, czego na podstawie danych obiektywnych, za pomocą rozumu, pojąć nie można13.

Romero cytuje Ryszarda Kapuścińskiego, który twierdził, że „w dyktaturze używa się cenzury, w demokracji — manipulacji”. Największa forma manipulacji zinstytu- cjonalizowana przez media

ukrywa się za przerażającym neologizmem, czyli tym, co amerykańscy semiotycy określają mianem infotainment, co można by przetłumaczyć jako infospektakl/ widowisko, a który to termin utworzony został, by zdefi niować godny pożałowania gatunek dążący do połączenia informacji i rozrywki14.

Tradycyjne media rzadko powracają do informacji na temat sytuacji w  krajach, w których miał miejsce jakiś kataklizm czy też poważny kryzys społeczny. Kiedy znika- ją przyciągające wzrok obrazy, spada zainteresowanie dziennikarskie. Tak więc ogniska informacyjne są ulotne, a tragedie ukryte. Widzowie nigdy nie dowiadują się, co wyda- rzyło się po huraganie, po wojnie; podejrzewają, że głód i bieda nadal trwają, ale nie do- starczają „wystarczającej” liczby zmarłych, aby być newsem. W swojej pracy Vicente Ro- mero walczył o to, by przerwać tę zmowę milczenia o zapomnianych, nieszczęśliwych, wykluczonych. Piętnował nie tylko wybiórcze podejście do podstawowych składników informacji, dotyczących przede wszystkim kontekstu, ale także starał się relacjonować te tematy, dla których nie było miejsca w tradycyjnych serwisach informacyjnych.

W 2004 roku, kiedy go zapytano: „jakim okiem patrzysz na państwa, w których kręcisz swoje repor- taże?”, doświadczony reporter odpowiedział: „okiem osoby, która stara się sama zobaczyć, a nie poprzez historię, którą ktoś usiłuje nam opowiedzieć, fałszując przy tym rzeczywistość”15.

13 V. Romero…, 6 lutego 2006.

14 Ibidem.

15 V. Romero…, czerwiec 2004.

(7)

4. Rosa María Calaf: pasja opowiadania

Nasz zawód pełen jest zagadek, na które nie znamy odpowiedzi. Ciągle zaczynamy od nowa. Przez cały czas się uczymy.

R. Kapuściński

Rosa María Calaf jest korespondentką-weteranką w telewizji TVE, kobietą z trzy- dziestosiedmioletnim doświadczeniem dziennikarskim na karku. Była prawdziwą pionierką w tym zawodzie. W 1970 jako jedna z niewielu kobiet została zatrudniona w  Radiotelevisión Española. Zaczęła jako redaktor w  Radio Nacional, a  następnie pracowała w programie reporterskim Giravolt, który był emitowany w katalońskim oddziale TVE. Począwszy od 1976 roku współpracowała z takimi programami, jak

„300 millones” w  TVE, co umożliwiło jej podróżowanie po Ameryce Łacińskiej.

Wchodzi w skład redakcji „Informe Semanal” (Raport Tygodniowy) i pracuje jako specjalna wysłanniczka TVE.

W 1983 roku została wysłana do Nowego Jorku na kluczową dla korespondenta placówkę, wymagającą opanowania polityki północnoamerykańskiej i  przekazy- wania ogromnej ilości informacji, aby odpowiedzieć na zapotrzebowanie dzien- ników telewizyjnych i innych programów. Przebywała tam do 1987, kiedy to, jak- by przewidując, gdzie skupi się uwaga świata, zamieniła Nowy Jork na Moskwę.

Otwierała placówkę w  Związku Radzieckim, kiedy blok krajów socjalistycznych zaczynał się rozpadać, a  prezydent Gorbaczow wprowadził w  życie plan demo- kratyzacji kraju, tak zwaną pieriestrojkę. W listopadzie 1989 roku była świadkiem upadku muru berlińskiego. Pod koniec roku przeniosła się do Buenos Aires ze zobowiązaniem opowiedzenia o  transformacji ustrojowej w  Argentynie i  Chile.

W 1993 wróciła do Europy, aby przekazywać informacje o pontyfi kacie Jana Pawła II i włoskiej polityce. Przełożeni zlecili jej nowe zadanie: relacje dotyczące krajów Europy Wschodniej z Wiednia. To czas napięć — wojna w Jugosławii, wchodze- nie do Unii Europejskiej z kurtyną w tle. Pod koniec 1996 roku Rosa María Calaf wróciła do Moskwy, gdzie ujawniała machlojki za czasów Borysa Jelcyna i wojny w Czeczenii.

Telewizja hiszpańska postanawia poszerzyć sieć swoich korespondentów za gra- nicą i wysyła ją do Hongkongu w 1999 roku. Powierzono jej funkcję korespondenta nadzorującego strefę Azja-Pacyfi k. I  tym razem dziennikarka przekazywała infor- macje z dużego obszaru cieszącego się zainteresowaniem — od Pakistanu do Nowej Zelandii. W 2007 roku przeniesiono ją do Pekinu, gdzie napotkała duże utrudnienia w pracy wynikające z ograniczeń wolności mediów i cenzury narzuconej przez chiń- ski rząd. Stamtąd informowała o  manipulacjach związanych z  igrzyskami olimpij- skimi, zamieszkach w Tybecie, biedzie na Filipinach. Jednak w styczniu 2009 została zmuszona do przejścia na emeryturę przez rozporządzenie ERE wydane przez Ra- diotelevisión Española.

(8)

Rosa María Calaf była narratorką najważniejszych wydarzeń, które miały miejsce w różnych częściach świata. Relacjonowała setki konfl iktów, była naocznym świad- kiem największych niegodziwości, nieszczęść i dramatów ludzkich. I właśnie dlatego, według niej:

Dziennikarstwo to znacznie więcej niż tylko praca, niż zadanie z  grafi kiem. Ono staje się częścią życia. Jesteś dziennikarzem od momentu, kiedy wstajesz z łóżka do chwili, kiedy kładziesz się spać16.

Korespondenta defi niuje jako

gatunek na wymarciu, jako osobę, która zna teren, ma kontakty, myśli i analizuje to, co się dzieje. Teraz mamy wysłanników specjalnych, którym nie wystarcza czasu, aby się przygotować.

Jeśli idzie o formę pracy, korespondentka TVE podkreśla, że

do informacji należy podchodzić z wielką pokorą i dużą odpowiedzialnością, ponieważ ma się w rę- kach coś niezwykle wartościowego. Ponadto ważne są: entuzjazm, prawdziwe powołanie i  cierpli- wość17.

Rosa krytkuje nadmierną tendencję do upraszczania, którą przyjęto w  dzienni- karstwie telewizyjnym. Wyjaśnia, że kiedy była korespondentką w  Nowym Jorku, w  1983 roku, kronika w  dzienniku trwała trzy minuty, w  1988, w  Moskwie, nieco ponad dwie; w Buenos Aires obniżono czas do minuty i czterdziestu pięciu sekund;

w Rzymie, w 1996, do minuty trzydzieści, a „w Azji uzyskanie minuty było prawdzi- wym wyczynem”18. W tym kontekście dziennikarka domaga się

dziennikarstwa mniej napiętego, mniej skupionego na chwili, przeciwstawiającego się powierzchowne- mu traktowaniu tematów, dla których jest coraz mniej miejsca.

Jej ostatnia podróż w  charakterze wysłannika specjalnego hiszpańskiej telewizji publicznej zaczęła się w Cagayan de Oro na południu Filipin i doprowadziła ją do głównych miejsc, w  których nastąpiła eskalacja przemocy, aż do obozu buntowni- ków, ukrytego w dżungli:

mam wrażenie, że być może mogłam zrobić więcej, napiętnować więcej przykładów niesprawiedliwości.

Przygniata mnie myśl, że ciągle powtarzają się te same konfl ikty. Czasami opowiadasz i  opowiadasz, a sprawy nie postępują naprzód,

skarży się.

Niemniej jednak robiłam do tej pory to, co chciałam: zajmowałam się dziennikarstwem z pasją19.

16 R.M. Calaf, [wywiad] „233 grados” 17 września 2009, http://www.233grados.com/blog/2009/09/

rosa-maria-calaf.html.

17 R.M. Calaf, [wywiad] „TGA Puzzle” 2007, http://www.sixmillionfaces.com/tgapuzzle/Entrevi- stas/RMCalaf.html.

18 R.M. Calaf, [wywiad] „El País” 8 stycznia 2009, http://www.elpais.com/articulo/sociedad/Rosa/

Maria/Calaf/Ahora/tengo/devolver/algo/aprendido/elpepusoc/20090108elpepusoc_5/Tes.

19 R.M. Calaf..., 17 września 2009.

(9)

Według niej kierujący mediami przywiązują większą wagę do tego, co szokujące, niż do tego, co ważne. I przez to dziennikarstwo nie idzie w dobrym kierunku:

kiedy odbieram jakąś nagrodę, korzystam z okazji, aby mówić o dziennikarstwie w państwie demokra- tycznym, a także o walce o wolność słowa, ponieważ wciąż istnieją miejsca jej pozbawione. Dziś mamy więcej krajów pozbawionych wolności prasy niż tych, które ją mają. Sądzę, że czas, abyśmy znowu się zaangażowali, wrócili do walki20.

Rosa María Calaf zwraca uwagę w szczególności na aktualny problem dziennikar- stwa, jakim jest zależność ekonomiczna i polityczna:

Jeśli w  danej gazecie, rozgłośni czy stacji telewizyjnej nie można podawać swobodnie informa- cji o fi rmie X, bo po prostu jest udziałowcem agencji prasowej, w której pracujesz, to kończ z tym i spadamy. Niezależność informacyjna musi istnieć. Mamy stać się zwykłymi lektorami komunika- tów prasowych? Ten rodzaj obopólnej szkody w połączeniu ze znanymi już klasycznymi problemami dziennikarskiego świata, jak zamordowanie dziennikarzy w Moskwie czy Neapolu, stanowią niedobrą podstawę dla dziennikarstwa. Mamy obowiązek publicznego piętnowania tych zamachów na wolność prasy i zacząć działać już na poziomie redakcji i w gronie kolegów. Informacja jest prawem, nie za- pominajmy o tym.

Tak samo jak Vicente Romero, Calaf krytykuje informację audiowizualną, która zmierza w kierunku widowiskowości i banału. Dąży się do niespełnienia celu — in- formowania, zgodnie z hierarchią ważności dla obywatela.

Przeciwstawiać się jest obowiązkiem zawodowym — powiedziała — opierać się, mówić nie, jeśli zdarzy się tak, że w redakcji pytają cię, dlaczego nie wrzuciłeś jakiegoś trupa na swoje zdjęcia.

I dodaje:

To, co szokuje, jest ważniejsze od tego, co jest naprawdę istotne. Wiadomości są bardzo ulotne, wy- czerpują się natychmiast. Zamachy w Bombaju zajmowały dzienniki przez dwa i pół dnia, o tych w Lon- dynie mówiło się przez wiele tygodni. Wśród zmarłych są ci ważniejsi i mniej ważni21.

5. Gervasio Sánchez: głos zapomnianych

Jedną z najważniejszych cech reportera jest dla mnie empatia, ta zdolność do poczucia się członkiem rodziny. Dzielenie bólu, problemów, radości ludzi, którzy natychmiast rozpoznają, czy jest to rzeczywi- ście jeden z nich, czy też jest to ktoś, kto przybył, rozejrzał się i odjechał.

R. Kapuściński

Gervasio Sánchez brał udział jako fotoreporter w konfl iktach zbrojnych w Ame- ryce Łacińskiej oraz w wojnie w Zatoce Perskiej, w Bośni oraz w innych konfl iktach, których źródłem był rozpad dawnej Jugosławii. Ponadto relacjonował różne konfl ik-

20 R.M. Calaf..., 2007.

21 R.M. Calaf..., 17 września 2009.

(10)

ty w  Afryce i  Azji. Pracował dla różnych mediów, chociaż przeważnie jako wolny strzelec: między innymi dla Heraldo z Aragonii, El Magazine z La Vanguardia, la Ser, hiszpańskiego serwisu BBC i czasopisma „Tiempo”.

W 2008 roku wywołał polemikę swoim wystąpieniem w trakcie odbierania Na- grody Ortegi y Gasseta w kategorii dziennikarstwa (Premio Ortega y Gasset de Pe- riodismo) — oskarżył wówczas rząd Hiszpanii o sprzedawanie broni i jednoczesne propagowanie pokojowej polityki.

Smuci mnie mój kraj, który jest szóstym eksporterem broni na świecie. Smucą mnie moi euro- pejscy ziomkowie, bo Europa jest największym sprzedawcą broni lekkiej na świecie. Nikt nie umiera trafi ony w głowę pociskiem broni atomowej. To właśnie lekka broń jest prawdziwą bronią masowej zagłady. Ja jestem tylko dziennikarzem. Bardzo mnie denerwuje, kiedy ktoś nazywa mnie dzienni- karzem zaangażowanym. Tak samo jak nie przyjmuję etykietki reportera wojennego, nie lubię też określenia „dziennikarz zaangażowany”. Dziennikarstwo powinno oznaczać zaangażowanie z defi - nicji i  może pomagać poprawiać pewne sprawy. Problem w  tym, że ten zawód coraz bardziej jest wplątany w politykę medialną, w wielkie interesy. Kiedy otrzymałem Nagrodę im. Ortegi y Gasseta wygłosiłem przemówienie, które było moim obowiązkiem, dlatego, że mówiłem w  imieniu ofi ar.

Miało to pewne reperkusje ze względu na obecne tam władze, ale ja nie powiedziałem niczego nie- przyzwoitego22.

Okrucieństwa wojny (Los horrores de la guerra)23 to wystawa zdjęć, która opowia- da o doświadczeniach tak zwanych „dzieci żołnierzy” w Sierra Leone — w oczach tych nastolatków odbija się przemoc, strach i  utrata niewinności. Przyglądanie się Irakijczykowi, dziewiętnastoletniemu Fanarowi Zekriemu, który modli się oparty na swoich kikutach, spoglądając w stronę Mekki (zdjęcie z tej serii przyniosło Sanche- zowi nagrodę Króla Hiszpanii w kategorii fotografi i w 2009), wywołuje ból, ale na pewno większe cierpienie odczuwa ten młody człowiek. Dziennikarz pokazuje swoją niezależność, wybierając media, w których chce publikować historie.

„Zacząłem tę pracę, bo w wieku trzydziestu sześciu lat straciłem niewinność i czułem się rozczaro- wany dziennikarstwem”, twierdzi Gervasio. W ten sposób odrzucił pracę dla tych, którzy nie są zdolni do okazywania należnego szacunku tematom ważnym i przedkładają swój interes ponad wszystko. Jed- nocześnie zaznacza, że nie uważa siebie za dziennikarza zaangażowanego, „ponieważ dziennikarstwo i zaangażowanie to masło maślane. Po prostu, jestem dziennikarzem”24.

Styl Gervasia Sáncheza określić można przy użyciu dwóch elementów: dobór tematów i sposób ich opracowania. Zajmował się niemalże wyłącznie konfl iktami wojennymi. Zaangażowanie i  zobowiązanie wobec bohaterów zdjęć, bardziej niż wobec tematów, jest ważniejsze nawet niż ich robienie, co sprowadza się niekiedy do schowania kamery, aby zrozumieć wielkość tragedii rozgrywającej się na jego oczach.

22 G. Sánchez, [wywiad] „La prensa gráfi ca” (El Salvador) 5 kwietnia 2009.

23 Wystawa poświęcona ofi arom wojny otwarta w Saragossie we wrześniu 2008 roku.

24 G. Sánchez..., 5 kwietnia 2009.

(11)

Fotoreporter jest bardzo krytyczny w stosunku do tych, którzy twierdzą, że dzien- nikarstwo zaprzepaściło coś tak bardzo ważnego, jak reportaż:

wymówką tych, którzy opowiadają się za redukowaniem miejsca, jest to, że dziś nikt już nie chce czytać wielkich reportaży. To, że duży reportaż nikogo nie interesuje, to tylko wymówka — ich produkcja jest droga. To bardzo ważny rodzaj dziennikarstwa i bardzo mi go brakuje. Technologia pozwala na to, że wszyscy robią te same kroniki, wszyscy chodzą do tych samych miejsc, aby informować poprzez te same źródła, a prawie wszystko, co się czyta, co się widzi i czego się słucha jest podobne25.

Ujednolicenie treści zaszkodziło bardzo warsztatowi informacyjnemu. W erze ko- munikacji i technologii cyfrowej w większości mediów powtarzają się te same infor- macje, chociaż objętość informacji znacznie wzrosła.

W tym kontekście Gervasio podkreśla wagę dziennikarstwa o wysokim kompo- nencie etycznym:

Pracuję w ten sam sposób kiedy robię wywiad, zdjęcie czy fi lm dokumentalny. Etyka musi być obec- na w życiu dziennikarza bez względu na to, co robi, nawet jeśli pracuje w Internecie czy tworzy blog.

Nikt nie może używać dziennikarstwa po to, aby obrażać, krzywdzić czy kłamać, pozostając przy tym anonimowym26.

Obraz i słowo to narzędzia, które służą Sánchezowi do opowiadania wybranych historii, i wkłada w nie cały swój wysiłek. Ponadto na podstawie zdjęć tworzy teksty tak, aby umieścić obrazy w odpowiednim kontekście:

za pomocą tekstu mogę opisać to, co dzieje się poza klatką, przekazać więcej informacji. Ponadto mam szczęście, że potrafi ę robić kilka różnych rzeczy naraz. Na początku kariery mówiono mi, że pisałem kroniki bardzo obrazowe oraz że dało się zauważyć rękę fotografa. Nie sądzę, aby właśnie to było po- wodem, lecz fakt, że ja tam byłem. Tekst pozwala mi opisać to, co dzieje się poza klatką. Jeśli jesteś w jakimś miejscu i nagle spada granat moździerzowy, który zabija dziesięć osób, możesz zrobić cztery, pięć zdjęć, ale wysyłasz tylko jedno. Tymczasem słowa pozwalają opisać to, co się dzieje i są nośnikiem informacji27.

Gervasio uważa, że dziennikarz powinien mówić o  tym, co dzieje się w  danym miejscu,

a nie o swoich problemach. Wiem, że jest to podejście staroświeckie, bo z każdym dniem dziennikarze mówią coraz więcej o sobie. A należy mówić o ofi arach. Całą przestrzeń, której miałbym użyć, aby mówić o sobie, odebrałbym bohaterom moich opowieści. Jako dziennikarze jesteśmy pośrednikami, jeździmy w  różne miejsca, aby szukać historii i  opowiadać je. Musisz opowiedzieć historię, która przekaże ludziom istotę problemu. A na wojnie, w której są ofi ary, to jest przybliżanie historii wojny innym28.

25 Ibidem.

26 J.M. Rodríguez, P. Irala Hortal, [wywiad z Gervasiem Sánchezem] „Nuestro Tiempo” styczeń–luty 2010, http://www.unav.es/nuestrotiempo/es/temas/gervasio-sanchez-los-grandes-trabajos-fotografi cos- son-fruto-de-muchas-lagrimas-mucho-dolor-y-mucho-esfuerz.

27 Ibidem.

28 G. Sánchez, Declaraciones en una mesa redonda celebrada en la Universidad Carlos III sobre, „Pe- riodismo Social en imágenes” 2007.

(12)

6. Na piedestale zaangażowanego dziennikarstwa

Zmiany w strukturze technologicznej, w zarządzaniu przedsiębiorstwem i obowią- zujących praktykach zawodowych pociągają za sobą zmiany w postawach etycznych i przedefi niowanie reguł. Mimo że dziennikarstwo przekształciło się w biznes, w któ- rym zarządzający grupami medialnymi dążą do zwiększenia zysków za wszelką cenę, a w agendzie mediów ceni się to, co powierzchowne i nastawione na sensację, wciąż można znaleźć profesjonalistów na miarę tych, o których tu mowa, będących uciele- śnieniem wartości dziennikarskich oraz istoty tego zawodu.

Nie ma ścisłej dyscypliny, którą można by zastosować w  celu określenia pozio- mu prawdy w sposobie kreowania informacji przez dziennikarza. Tylko jego wersja prawdy ma znaczenie. Im bardziej będzie świadomy swoich porażek, słabości, tym szybciej przyzna, że nie ma obiektywnego dowodu tej prawdy, a jego opowieść opie- ra się na jego własnych stereotypach, wewnętrznym kodzie oraz jest zgodna z jego własnym interesem. Angielska szkoła dziennikarstwa opiera się na „obiektywizmie”.

Natomiast według europejskiej dziennikarz ma przyjąć pewną postawę. W tradycji angielskiej media postrzegane są jako „czwarta władza” i właśnie dlatego nie powin- ny opowiadać się po żadnej stronie. Prasa europejska narodziła się wraz z tradycją przynależności partyjnej. I należy mówić otwarcie, niczego nie ukrywać: dziennikarz musi się za czymś opowiedzieć i być aktywnym członkiem społeczeństwa.

Profesjonaliści zastanawiają się nad tym, do jakiego stopnia dziennikarz może manipulować rzeczywistością w  określonym tonie, ponieważ manipulacja, w  szer- szym znaczeniu, zawsze istnieje. Ale odwołujemy się tutaj do manipulacji podyk- towanej interesem, której celem jest wykreowanie określonej postawy, zmiana kon- tekstu zdarzeń lub faworyzowanie jednej sprawy. Lęk przed manipulacją powinien być zrównoważony zobowiązaniem wobec prawdy. Mit obiektywizmu powinien zo- stać zastąpiony zaangażowaniem w ukazywanie jak najdokładniejszej wersji rzeczy- wistości: zrównoważonej i skontrastowanej, wielopostaciowej, a nie monolitycznej, co uzyskuje się przez uczciwą pracę obejmującą fakty i polegającą na informowaniu o nich przy poszanowaniu ich istoty, chociażby można było spoglądać na nie i oce- niać je z różnych perspektyw.

Dziennikarstwo należy postrzegać w wymiarze etycznym. Etyki nie możemy z sie- bie zdjąć, bo nie jest to rodzaj „pancerza”, który pojawił się nie wiadomo skąd i który to wpada, aby „popsuć zabawę” swoimi zasadami i  nakazami. Wyrażenie podsta- wowych zasad etycznych oznacza ustalenie reguł gry, ponieważ nie da się dokonać wyraźnego podziału pomiędzy etyką zawodową a  etyką osobistą. Media zmieniają rzeczywistość i upraszczają niezwykłą złożoność naszego otoczenia. Aby widzowie to zrozumieli, nie sposób wyjaśnić złożoności wydarzeń codziennie w pół godziny29.

29 R. Cayuela Gally, [wywiad z Ryszardem Kapuścińskim] La fragilidad del mundo, „Letras Libres”

2002, s. 24–30.

(13)

W  pewnym sensie wielkim „komunikatorem” jest ten, który zdoła skondensować całą złożoność chwili w paru słowach, myślach, obrazach.

Wspólny mianownik tej czwórki dziennikarzy krąży wokół zobowiązań etycz- nych. Ich wrażliwość, ich zdolność do zajmowania się problemami zwykłych ludzi, ich miłość do tych pozostających na marginesie, wykluczonych. Dać głos Innemu, o czym mówił Ryszard Kapuściński. Dzięki jego zdolności do obserwowania rzeczy- wistości ci reporterzy, tak jak ich znakomity kolega z Polski, zrozumieli, że bycie od- powiedzialnym wykracza poza chłodne relacjonowanie zdarzeń.

Tłumaczenie i opracowanie wersji polskiej Małgorzata Kolankowska

Cytaty

Powiązane dokumenty

W roku 2003 – za- sługa niezwykła Natalii Antoniuk – Imperium ukazało się w nakładzie tysiąca egzem- plarzy tylko na Ukrainie.. Pięćset egzemplarzy Imperium wydanych

W ten sposób, podobnie jak we wcześniej wspomnia- nym systemie fundholdingu, rozszerza się możliwości sprawowania opieki nad pacjentem przez lekarzy POZ i wykorzystania ich

Dodatkowo Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych (jeœli pragnie siê utrzymaæ tê nazwê) powinien mieæ zrównowa¿one finansowanie dotycz¹ce nowotworów krwi.

Nauczyciel prezentuje uczniom reportaż (fragment reportażu) telewizyjny lub radiowy, a następnie pyta, z jaką formą twórczości mieli możliwość przed chwilą się zaznajomić.

Zamiast zdjęcia możesz też wykorzystać jedną z gotowych swoich prac plastycznych lub

Kontekst Wyznań prowadzi mianowicie Bauera do konstatacji mówiącej o redukcji teraźniejszości, aktualności (Z. Bauer, Paradoksy prawdy, w: „Życie jest

Jeśli posiadasz umiejętności lub hobby, które można rozwijać bezpiecznie z domu (np. taniec, gotowanie, poezja, fitness, sztuka), możesz dzielić się nim z przyjaciółmi

Temat prac y domowej: Obejrzyj film.Wpisz do zeszytu pojawiające się na. ekranie słówka,