• Nie Znaleziono Wyników

Niedoceniony krajoznawca lwowski Antoni Schneider *1825 - †1880

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Niedoceniony krajoznawca lwowski Antoni Schneider *1825 - †1880"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

70.715

DOC. DR ŁUCJA CHAREWICZOW A

N IE DO CE NIONY KRAJOZNAWCA LWOWSKI

A N T O N I S C H N E I D E R

L W Ó W 1 9 3 8

O d b itk a z N r 4 - 5 , r. 1 9 3 8 „ P R Z E G L Ą D U K R A J O Z N A W C Z E G O " - o rg a n u O d d z ia łu L w o w s k ie g o P o l s k i e g o T o w a r z y s t w a K r a j o z n a w c z e g o

(2)
(3)

DOC. DR LUCJA CHAREWICZOWA

NIEDOCE NION Y KRA JOZN AWCA

A N T O N I S C H N Ę

* 1825 - f 1880

LWOWSKI

I D E R

L W Ó W 1 9 3 8

O d b itk a Z N r 4 - 5 , r. 1 9 3 8 „ P R Z E G L Ą D U K R A J O Z N A W C Z E G O " - o rg a n u O d d z ia łu L w o w s k ie g o P o l s k i e g o T o w a r z y s t w a K r a j o z n a w c z e g o

(4)
(5)

A ntoni S chneider w pojęciu w ielu swoich w spółcześników b ył tylko n u d n y m szparga- listą, w ędrow cą - m aniakiem , zdziw aczałym zbieraczem starożytności. Postać to była jed n a k wyższej treści. Zdum iew a ogrom em pracy, m rów czą pracow itością i bezgra­

niczną bezinteresow nością. Budzi żywe za­

ciekaw ienie sw ą pasją dla k rajo znaw stw a i zabytków , n am iętn y m rozm iłow aniem w zbieractw ie archiw alij.

Nie była gładką ani pro stą linia jego ży­

cia. W ichrzył m u ją ciągle i zm ieniał k ie ru ­ nek los nieubłagany, dotkliw y niedostatek.

S krom ne było jego środow isko rodzinne i przez ry ch łą śm ierć ojca w cześnie osiero- ciałe. Ojciec zaś ten, Leopold im ieniem , po­

chodził podobno z B aw arii, jako dym isjono­

w an y k a p ra l od huzarów został skrom nym u rzędniczyną skarbow ym , custos tabaccae.

P o ślubił on córkę rządcy dóbr, szlachciankę T eresę W odnicką. Z tego m ałżeństw a u ro ­ dził się dnia 12 czerw ca 1825 r. w Olszanicy, o m ilę od Złoczowa, A ntoni S c h n e id e r1).

Rodzina ta przeniosła się następnie do

1) P ap iery osobiste i dokum enty A. Schneidra zn ajd u ją się w rkpsie Ossolineum, nr. 3270/III.

(6)

Żółkwi. Po śm ierci ojca pozostało dzieci k il­

koro i szczupła em ery tu ra. Z aledw ie zaczy­

nający swe nau k i chłopak jako syn n a js ta r­

szy, przychodzi z pom ocą bardzo kochanej przez siebie m atce, kosztem rezygnacji ze studiów , w stęp u je jako pisarz do k an celarii pułkow ej ko n systujących w Żółkwi huza­

rów. Poniew aż zaś zam ieszkiw ał z rodziną w obrębie zabudow ań zam ku żółkiewskiego, m iał ta m pierw szą sposobność zetknięcia się z zabytk am i historycznym i a n aw et dostał się do archiw um . Tam n arodziły się archi- w alno-zbierackie zam iłow ania Schneidra.

P otem jed n a k w ypadki dziejow e 1848 r.

cisnęły go aż na W ęgry. B rał udział w po­

w stan iu w ęgierskim , w b itw ie pod K apolną został ra n n y a pod Tem eszw arem w zięty do niew oli. U znany za d ezertera zasądzony zo­

stał n a trz y letn ie w ięzienie w K ufsteinie, gdzie celę dzielił z Telekim . Obaj w e w spól­

n ych rozm ow ach doszli do przekonania, że oprócz w alki o ojczyznę z b ron ią w ręce, je st jeszcze d ru gi rów nie szlachetny sposób słu ­ żenia ojczyźnie przez badanie jej przeszłości i zabytków .

To też S chneider ju ż pow racając z w ięzie­

nia, szedł od w si do wsi, zbierał dokum enty, oglądał m ogiły, zw iedzał ru in y i zabytki.

O siadł w B rodach, gdzie zam ieszkiw ała w ów ­ czas jego ciężko już chora m atka. Ale tam chlebodajnego zajęcia nie znalazł, więc znowu rozpoczął w ędrów ki po k raju , zarabiając do­

ryw czo jako pisarz po dom iniach. C zytał zaś ciągle wiele, uczył się w y trw ale. P rz y p a try ­

(7)

5

w ał się pilnie ludow i, krajo b razow i i budo­

wlom, okopom, k u r h a n o m 2). Po śm ierci m atk i w 1853 r. przeniósł się z B rodów po­

now nie do Żółkwi, z nadzieją w sercu, że teraz poduczony, w yzyska sk arb y zam ko­

wego archiw um . Ale one ju ż poszły w roz­

sypkę. N atom iast zaś z czasem uzyskał tam ra tu ją c ą go od głodu posadę jako drogo- m istrz p rzy gościńcu k rajo w y m Żółkiew- Sokal, a potem jako b u c h a lter przy drodze Bełżec - Ja ro sław i Żółkiew - Sokal. Służ­

bowe w yjazdy w yzyskiw ał n a jsk ru p u la tn ie j dla krajoznaw czych celów. N igdy też nie w racał z podróży z próżnym i rękom a, bo już wówczas m iał cel w ytkn ięty .

Celem zaś ty m było stw orzenie archiw um do k rajo znaw stw a G alicji, opracow anie en­

cyklopedii krajoznaw czej i m apy archeolo­

gicznej k raju .

W 1858 r. przy b y ł do L w ow a i doryw czą p racą po b iu rach zarab iał na życie a jedn o­

cześnie odbyw ał niezliczone wycieczki, prze­

m ierzał sw ym i krok am i całą G alicję, rozko­

p y w ał m ogiły i cm entarzyska. Próbow ał rów nież nauczycielskiego zawodu, pracow ał w lata ch 1862—4 w ad m in istracji w ychodzą­

cego podówczas w e Lw ow ie pod red ak cją Ja n a D obrzańskiego „D ziennika L iterackie- go“. N a łam ach tego pism a ogłosił jed n ą z pierw szych sw ych p rac historyczno - k ra-

2) W łodzimierz Podgórski, A n to m Sznejder, autor E ncyklopedii do krajoznaw stw a Galicji.

Kłosy, t. XX. W arszaw a 1875. s. 115—118.

(8)

ioznaw czych: „M iasta i m iasteczka w Gali- cyi“ (1865).

W lata ch 1865—1871 b y ł d iu rn istą p rzy W y­

dziale K rajow ym , zajm ow ał się k o rek tą d ru ­ ków polskich i niem ieckich za w ynagrodze­

niem m iesięcznym 30 guldenów . Z tej kw oty żył i m nożył sw e zbiory!

W spółcześni opisują jego niew ielki pokoik przy placu C horążczyźnianym , dziś W acław a D ąbrow skiego, zaw alony stosam i m an u ­ sk ry p tó w i książek, w śród k tó ry ch zbieracz sam zaledw ie kilk a stóp k w ad rato w y ch zaj­

m o w a ł3). Życie bow iem zbiegało Schnei- drow i na w y p raw ach na stry c h y an ty k w ar- skie i do handełesow skich składów , gdzie mógł, w e w szystkich papierniach, handlach m a k u la tu ry i re g istra tu ra c h urzędów zaku­

pyw ał za grosz ostatni w yb rak o w ane ak ta urzędow e i stare papiery, grom adząc jed n ak rów nocześnie obok cennych źródeł i m ate ­ riałów historycznych, także i najpospolitsze szpargały. P a sja naukow a i kolekcjonerska Schn eid ra nie była bow iem p o p arta g ru n to w ­ nym w ykształceniem , w szak ja k już w spom ­ niano, w a ru n k i życiowe pozw oliły m u nad er skąpo zaczerpnąć n a u k i szkolnej. W aru n k i m ate ria ln e stale b yły fatalne. Ten sam ouk żył więc ja k an ach o reta i u jm o w ał sobie k ę ­ sów chleba dla pom nażania sw ych zbiorów.

W zrosły one z czasem tak, że nie m iał

3) St. Kunasiewicz, Rocznik dla archeologów, n u m izm a tykó w i bibliografów polskich. R. 1871.

W K rakow ie 1874. s. 381.

(9)

Ryc. 35. Antoni Schneider krajoznawca lwowski

ich gdzie podziać. Udało m u się jed n a k uzy­

skać pom ieszczenie w su teren ach gm achu Ossolineum , za czynszem 5 guldenów . G dy jed n a k Schneider, k tó ry w czasie budow y kopca U nii L ubelskiej dni całe spędzał na

(10)

W ysokim Z am ku i każdą odrzuconą łopatę ziem i p rzepatryw ał, w ykopaliska tam przez siebie zeb rane ofiarow ał Ossolineum , skw i­

to w ał go z tego czynszu k u ra to r ówczesny ks. Je rz y L ubom irski i drug ą jeszcze izbę przydał. Zachow ane listy tegoż księcia ja k i A ntoniego M ałeckiego, najw iększej w ów ­ czas w O ssolineum firm y naukow ej św iad­

czą, iż m ieli oni dla p racy Schn eidra u zna­

n i e 4).

N ie wszyscy tak jed n a k się do biedaka od­

nosili. Mówiono o nim drw iąco, iż jego „ide­

ałem jest zebranie ja k najw iększej ilości sta ­ rych, zbutw iałych papierów , zżółkłych od starości szpargałów , pordzew iałych żelaziw, rozbitych czerepów '1. O pisyw ano archiw um jego jako „pocieszny chaos szczegółów bez­

ład n y ch i bez k ry ty k i zebranych*1, ale jedno­

cześnie jedno przyznać m usiano, iż należy się Schneidrow i jed n a k wdzięczność, bo w śród ty ch jego zbiorów „ileż to spotyka się rzeczy nieznanych, d at i faktów , k tó reby były niechybnie za zawsze przepadły, gdyby nie zabiegi p. S chneid ra" 5).

On zaś czuł w sobie n ieo d p artą chęć ra to ­ w an ia w szystkiego, co pozostało z przeszło­

ści. Z niezm ordow aną skrzętnością, z niczym niezłam aną w olą przez całe życie, niczym niezrażony, pozostał w iern y postaw ionem u sobie celowi. W ustaw icznym jed n a k w ysiłku łam ał się z sw ym i b rak am i naukow ym i i nie­

4) Rkps Ossolineum nr. 3270/III.

5) K unasiew icz 1. cit.

(11)

9

dostatkiem życiowym. Nie znał przecież ani m etody p racy historycznej, an i też zasad naukow ej k ry ty k i. W ierzył, że w szystko zdo­

będzie sam ouctw em , b en ed y k ty ń sk ą praco­

w itością i pośw ięceniem się zupełnym dla um iłow anego przedm iotu. W ielka część jego nieznużonej energii rozpraszała się n a poko­

n yw anie obojętności ogółu, na p rzekonyw a­

nie o słuszności jego zap atry w a ń i poglądów.

Ś w iat zaś uczony nie bardzo zw racał n a ń uw agę. Je d n y m z pierw szych, k tó ry m u po­

dał życzliw ą zachętę b y ł sław ny bibliograf, K arol E streicher, k tó ry zachęcał i ośm ielał Schneidra, zetknąw szy się z nim przy spo­

sobności zb ieran ia insk ry p cyj dla T ow arzy­

stw a naukow ego w K rakow ie. S chneider ze­

b ra ł tak ich napisów dużo po kościołach i gm achach. P asjo n ow ały go bow iem nie tylk o sta re szpargały, ale i sczerniałe k a­

m ienie.

To odgrzebał daw ny napis orm iański nad drzw iam i sali ongiś sądu orm iańskiego

„chuc“ w pałacu arcybiskupim , to znów czy­

n ił sta ra n ia o odnow ienie bardzo ju ż zni­

szczonych herbó w n a arsen ale m ie js k im 6).

O n to zaalarm ow ał opinię lw ow ską stanem pom ników ry cersk ich w podziem iach pod kościołem oo. d o m in ik an ó w 7). O pisał je jak

6) A. Schneider, Płaskorzeźby na daw nym a r ­ senale m iejskim we Lwowie. Strzecha 1869. nr.

220, s. 398—400. Z ryciną K. M łodnickiego.

7) A. Schneider, Pom niki w katakom bach pod kościołem Bożego Ciała OO. Dom inikanów we Lwowie historycznie opisane, a pod w zględem

(12)

mógł i um iał p rzy w spółpracy W ilhelm a Le- opolskiego, k tó ry je znow u pod w zględem arty sty czn y m ocenił.

S chneider też pierw szy opracow ał przew o­

dnik historyczny po L w ow ie8), k tó ry w k ró t­

kim czasie m im o zjadliw ości k r y ty k i 8), osią­

gnął drugie w y d a n ie 10).

Z ajm ow ał się też S chneider przem ysłem krajow ym , skutkiem czego p rz y ję ty został w poczet członków w łaśnie zaw iązanego we Lw ow ie T ow arzystw a Technicznego, gdzie m. in. w śród w ygłoszonych przez niego w y­

kładów , jeden, z 15. X II. 1866 pt. „O w y ro ­ bach g linianych w G alicji od n a jd a w n ie j­

szych czasów“, zakw alifikow any został do d ru k u 11) i p rzy ję ty ta k przychylnie, że go przedrukow yw ano.

P isał też S chneider o Busku, o Dźwino- grodzie, o L ubieniu, Skolem, o S ta ry m Siole,

sztuki ocenione przez W ilhelm a Leopolskiego.

Lw ów 1867, s. 27 i 3 litografie. W ypom ina m u uczynione tam pom yłki i prostuje jego błędy St.

Kunasiewicz, Przechadzki archeologiczni; po Lw o­

wie, s. 137 n. Lwów 1874.

8) P rzew odnik po m ieście Lwowie, w ydany staraniem K om itetu zawiązanego n a przyjęcie go­

ści z W ielkopolski, P rus, Szląska i K rakow a, p rzy ­ byłych na Zjazd do Lw ow a dnia 13 sierpnia 1871.

Lwów, 1871, D ru k K. Pillera. s. 67, in. 12.

o) R. St. Kunasiewicz, Rocznik dla archeolo­

gów, num izm atyków i bibliografów poi. R. 1871.

s. 454—460.

i°) Wyd. Gubrynow icz i Schm idt. Lwów 1875, s. 60. in 8.

13) Ja h resb erich te des technischen Vereines in Lem berg. 1867, i po polsku Lwów 1867.

(13)

11

Stanisław ow ie i o „Starożytnościach m iasta Żółkw i1' 12). Z ajm ow ał się też P rzeglądem archeologicznym , u k ład a ł h erb arz m iast, a owoce jego k w eren d do dziś służą bada­

czom sfragistyk i m iejskiej, przechow ane w Ossolineum.

K oroną jego działalności m iała być „Ency­

klopedia do k rajo zn aw stw a G alicji11, do k tó ­ rej przez la t trzydzieści grom adził tysiączne m ateriały i 32 tysiące arty k ułó w , ja k tw ie r­

d z ił 13), m iał w pogotowiu. „P lan szem atu arty k u łó w Encyklopedii k rajo z n aw stw a 11 po­

d aje dział topograficzny jako VII, m iały tam być zamieszczone a rty k u ły o w szystkich m iastach, m iasteczkach, wsiach, folw arkach i przysiółkach itd. 14).

P o rw ał się jed n a k S chneider na dzieło przenoszące siły jednego człowieka, m ija ­ jące się z zainteresow aniam i jego współcze- śników. Ogłosiwszy p ren u m e ra tę n a owo geograficzno - statystyczn e w ydaw nictw o, po półrocznym oczekiw aniu osiągnął zale­

dw ie 66 prenu m eratoró w . Cudem jed n ak ja ­ kim ś pierw szy zeszyt w y d ru k o w ał w 1868 r.

w 1.000 egzem plarzy. M iędzy w yjściem pierw szego a drugiego zeszytu n astąp iła przerw a, albow iem S chneider m usiał w a l­

1 2) K rótko spisane n a pam iątkę odnowienia kościoła farnego w tern mieście 12 w rześnia 1867.

Lwów 1867. Z ebrane przed rokiem 1848 przez S chneidra m ateriały do przeszłości Żółkwi zużyt­

kow ał H ipolit Stupnicki w „G eografii Galicyi".

13) Dziennik L iteracki 1869.

14) Rkps Ossolineum n r 3270/III.

(14)

czyć z w ydaw niczym i trud no ściam i i n ak ład do połow y obniżyć. N a trzeci zeszyt w ogóle nie m ógł się doczekać abonentów , ale zyskał p rzy n ajm n iej poparcie m oralne tak ich ludzi ja k p rofesor A ntoni M ałecki, ludoznaw ca A lfred M łocki i d y rek to r szkoły lasow ej H en ry k Strzelecki, k tórzy w y jed n ali m u sub­

w encję sejm ow ą w kw ocie 500 złr., a także w ydali odezwę dnia 14 czerw ca 1870 r. z pod­

k reślen iem w artości tego dzieła, zasługują­

cego n a poparcie społeczeństw a polskiego.

D alszą u chw ałą z dnia 16. X. 1871 r. Sejm postanow ił nie ty lko w ydaw ać E ncyklopedię kosztem krajow ym , ale rów nież w yznaczył autorow i pensję roczną i dotację na uporząd­

kow anie zbiorów i ich pom ieszczenie. Zajęły one ju ż wówczas cztery pokoje.

Z pom ocą więc ju ż subw ecji W ydziału K rajow ego doprow adził S chneider sw ą E n­

cyklopedię do krajo zn aw stw a galicyjskiego w 2 tom ach do m iejscow ości B a lin 15). P o ­ niew aż w ty ch tom ach nie trzy m ał się u k ła ­ du podług m iejscow ości, lecz w e tk n ą ł w nie

!5) E ncyklopedya do krajoznaw stw a Galicyi pod względem historycznym , statystycznym , to ­ pograficznym , orograficznym , geognostycznym, etnograficznym , handlow ym , przem ysłowym , sfra- gistycznym etc. etc. Tom pierw szy zebrał i w ydał A ntoni Schneider, pod opieką zebranego k u tem u celowi z grona obyw ateli krajow ych Kom itetu.

Lwów 1868—1871, Z d ru k arn i Zakł. Nar. im. Osso­

lińskich. (z. 1—5). Tom drugi nakładem Wys.

W ydziału Krajow ego, pod zarządem ustanow io­

nego k u tem u celowi K om itetu. Lwów 1873—4.

Z d ru k arn i J. Dobrzańskiego i K. Grom ana.

(15)

13

różne kw estie i in sty tu cje o m ianie zaczyna­

jącym się n a lite rę a, więc w iele w nich za­

w a rł rów nież i w iadom ości o Lw owie. W arto zaś w yszczególnić te L eopolitana, bo one często uchodzą uw agi badaczy.

Znalazły więc tam om ów ienie następ ujące nazw y lw ow skie, in sty tu cje i obiekty: Achin- gerow ski folw ark, A ffendyków ka, A gnieszki św. kościół, A kadem icka ulica, A lem beków lasek, Al term a jero w sk a prochow nia, A lw er- tow ski dw orek, A ndreolego kam ienica, św.

A ndrzeja kościół, A ngielski H otel, A nny św.

bractw o, A n ny św. kościół, św. A ntoniego ochrona chłopców, św A ntoniego ulica, A pte- ki-aptekarze, A rchiw a, A rcybiskupia kam ie­

nica, A rcybiskupia sadzaw ka, A rcybiskupów obrz. łac. pałac, A rcybiskupów obrz. grec.

kat. pałac, A rcybiskupstw o i m etropolia obrz.

łac. (arcybiskupi w ym ienieni do Fr. W ierz- chleyskiego, m ianow anego od 1858 r.), A r­

cybiskupstw o lw ow skie orm iańskie, A rm a- m entaria, A rm e K raem chen, A rpkow ska k a ­ m ienica, A rsenał królew ski, A rsenał m iej­

ski, A rsen ał ks. L ubom irskich, A rsen ał przy cerkw i św. J u ra , A rsen ał Sieniaw skich, Ar- senalska ulica, A rty lle ry a m iejska lw ow ska, A rty stó w sceny polskiej w e Lw ow ie fundusz em ery taln y, A telm ajerow ska pasieka (także tzw. A telm ajerów ka, W ęgliński lasek czyli P o h u la n k a ), A ugustyańszczyzna, A usterya, Babiczow ska kam ienica, B abińskich gru nt, Babi w ójt, B aczyńskiego staw , N a B ajkach, Bal, B ałabanów ka, B ałabanow ska realność, B ałabanow ski dwór, Bałabanow szczyzna.

(16)

Z nał S chneider doskonale każdy kam ień historyczny Lw ow a, znał każdą budow lę, każdą kam ienicę. N azyw ano go też chodzącą k ro n ik ą Lw ow a, bo o w szystkich zdarzeniach przeszłości lw ow skiej u m iał i lu b ił opo­

wiadać.

N iechętnych jed n ak m iał w gronie n a u ­ kow ców w ielu, cięgi k ry ty czn e daw ał m u p rzede w szystkim archeolog i m iłośnik Lw o­

w a d r S tanisław K unasiew icz (* 1842 t 1879), co S chneider napisał, to K unasiew icz sk ry ­ tykow ał, nieubłaganie w y ty k ając pom yłki biednego au to d y d ak ty 16).

Zaczęła też w sferach zainteresow anych przew ażać opinia, że n iew y k on aln ą jest idea w y d an ia Encyklopedii. Sejm więc zadecydo­

w ał odesłanie zbiorów S chneid ra do K ra ­ kow a pod opiekę A kadem ii Um iejętności, gdzie pod nazw ą „Tek S ch n eid ra'1 są one badaczcm dostępne, uporządkow ane alfabe­

tycznie w edle nazw m iejscow ości b. Galicji.

W zam ian za sw e zbiory otrzym ał Schneider dożyw otnie zaopatrzenie w kw ocie 600 złr.

rocznie, począwszy od 1. I. 1878 r. Rozłącza­

jąc się jed n a k z ty m swego sam otniczego ży­

cia dorobkiem , p łak ał Schneider ja k dziecko.

Z biory te bowiem , owoc jego zbierackich tru d ó w b yły całą rozkoszą tego biednego anachorety, żyjącego stale w nędzy. Tylko z pasji i dum y zbieracza p ły n ęła jego siła p rze trw a n ia w szelkich abnegacyj osobistych,

ih) Zrecenzow ał zarówno pracę o pom nikach w podziem iach ko-cioła OO. Dom inikanów, jak i Przew odnik i Encyklopedię.

(17)

15

m ożność zniesienia w pogodzie ducha upo­

korzeń i szyderstw , uśm iechów politow ania i drw in, k tó ry c h n iestety zaznaw ał ponoś niem ało. Tu i ówdzie zyskiw ał on uznanie, to go pochw alił J. I. K raszew ski, to m u k tó ­ reś z tow arzy stw n aukow ych ofiarow ało członkostw o; dyplom y te i dow ody uznania troskliw ie grom adził. W la ta c h też 1877—8 p ełn ił zastępczo fu n k cje k o n serw ato ra a r­

cheologicznego.

P ow stałą w okół siebie po oddaniu A kade­

m ii zbiorów pustkę, s ta ra ł się S chneider w y ­ pełnić grom adzonym i z jeszcze gw ałto w niej­

szą nam iętnością archiw aliam i. Z apał jego kolekcjonerski nie osłabł, lecz osłabło zdro­

wie, zm niejszyła się też w sk u tek tego w i­

docznie odporność n a obojętność ludzką, na b rak uznania. P isał jeszcze, używ ał pseudo­

nim u Sartorius, ale powoli zanikała u niego chęć do życia, a pojaw iły się objaw y przeczu­

lenia. Nic jed n a k nie zdradzało jego zam ia­

rów . N a zachow anej liście jego w y p łat w W ydziale K rajo w y m w idnieje jego podpis p o tw ierd zający pobór pensji za luty, a w prze­

chow anych papierach jego pism em jest w y­

staw iony k w it na pensję n astępną, z w ła­

snoręcznie położoną d a tą 2 m arca 1880 i pod­

pisem. Tym czasem on ju ż k res położył swe­

m u życiu 25 lutego 1880 przez sam obójstw o, u skutecznione w y strzałem z pistoletu. W dniu śm ierci sporządził jeszcze testam en t, p rze­

znaczając uzb ierane jeszcze przez siebie

■zbiory Zakładow i N ar. im. O ssolińskich a w y­

(18)

konaw cą swej w oli zam ianow ał radcę Teo­

dora Kulczyckiego.

T w ierdzą jego współcześni, że b y ł to czło­

w iek cichy, zawsze łagodny i uprzejm y.

T ylko oczy jego rozpalały się n am iętn ie p rzy om aw ianiu przeszkód, doznaw anych w jego poszukiw aniach archeologicznych i archiw alnych. D la znający ch go bliżej śm ierć ta b y ła zagadką psychologiczną — w szak ta k w y trw a ły by ł w swej pasji w gło­

dzie, chłodzie i niepew ności ju tra , a w o stat­

nich lata ch m iał b y t skrom ny, ale zabez­

pieczony.

Po tej nagłej śm ierci przypom niano sobie w ysokie zalety ducha, podnoszono w dzięk tej niezw ykłej postaci najofiarniejszego pro ­ to p la sty polskiego krajo zn aw stw a, k tó ry po­

czytyw ał sobie nie za obowiązek, ale za n a j­

w yższą nagrodę, za rozkosz osobistą, moż­

ność udzielania innym inform acyj k rajo zn a­

wczych i lokalnych. Spuszczaniu jego zwłok do m ogiły tow arzyszyło w estchnienie i sło­

wa: „biedny człowiek! gdyby m ógł b y ł uczyć się w młodości, gdyby m ógł by ł posiąść to, co szczęśliwsi od niego n ab y w ają w szkole, gdyby ta k ciężko nie łam a ł się b y ł z niedo­

statkiem , — czegóż b y łb y nie zrobił w swoim zawodzie, posiłkow any tak ą potężną wolą i tak ą olbrzym ią p racą!“ 17).

/ m \

/ ? ___________ m

17) Gazeta Lwowska 1880, nr. 46, z dnia 26. II.

(19)
(20)

II 70715

Cytaty

Powiązane dokumenty

Każdy tekst powinien być opatrzony podpisem oraz zawierać następujące dane: imię, nazwisko, klasa, numer telefonu. Umieszczony pod tekstem podpis autora jest potwierdzeniem,

Ile stopni ma kąt wpisany oparty na jednej szóstej części okręgu.. Miara kąta

Namiastką ideo- logii stał się egoizm, traktowany jako zrozumiała sama przez się.. postawa

kredy i jury, jak i gdzie przebiega strefa.. Sttuktul"aJna mspapowferzchni stropowej, zasięgu J miqższoścJ jury StructuraJ m&p ot, tóp surface, range and

Jeśli więc mamy porównywać życie Boga z życiem ludzkim (bo zgodnie z przywołanym wyżej metodycznym antropomorfizmem, tylko takie myślenie jest nam dostępne), to życie

Z eschatologicznym wymiarem fundacji wiąże się fakt podania przez Liber mortuorum opactwa w Lądzie śmierci starosty generalnego Wielkopolski Wierzbięty pod

Gdy on ju˝ si´ skoƒczy∏ lub jeszcze nie zaczà∏, to u˝ywam Êwiat∏a..

Rami Darwisz z Aleksandrii Przemiany w świecie arabskim, które rozpoczęły się na przełomie 2010 i 2011 ro- ku, a którym świat zachodni nadał nazwę Arabskiej Wiosny, były