• Nie Znaleziono Wyników

Olszewski Gustaw

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Olszewski Gustaw"

Copied!
618
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

2

(3)

v

...

■ .

• j

SPIS ZAWARTOŚCI

TECZKI -

...

5</

0 ^ O l^ ę ltW ■%>

M »<5 " o 4

%

I./l. Relacja u ^ . / t " ^ ^

I./2. Dokumenty ( sensu stricto) dotyczące relatora k ^ 5

& . /i

-

& ^

I./3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące relatora

k /

m

A 5 . 4

II. Materiały uzupełniające relację

h - B H * . A - g k

III./l. Materiały dotyczące rodziny relatora

III./2. Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r.

h .

4

3 A -'U

'

: : .■

kir

f. -'

' III./3. Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji ( 1939-1945)1^.^^ S./l

~dX

I

III./4. Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 —■

III./5. Inne ,<T IV.

i . I ■

Korespondencja .1] , ^

l

__ - W ^

HbR SB Ej H B B

/ivy r . n ^7 . a a .

ij.& .M M ? .

. ł i . rS ćft !>1

p y j.

. J

3 o , { h

h

.)..

m Ł W r .

...

K .,.ś .

... .- 5 .

A

.r.

i .

...

V. Nazwiskowe karty informacyjne

h . ,i <0 r

/7

V

« ' VI. Fotografie

O^oJj& As

4/ ' j' '•

- . -

.

-

I '? 'W.- ; -:f' % S :v l ■'/' ' - ■/: : v''*: i ' • ' S

->"

. . .

- .

3

(4)

4

(5)

5

(6)

6

(7)

7

(8)

8

(9)

9

(10)

10

(11)

11

(12)

12

(13)

13

(14)

14

(15)

15

(16)

16

(17)

17

(18)

18

(19)

19

(20)

20

(21)

21

(22)

22

(23)

23

(24)

24

(25)

25

(26)

26

(27)

27

(28)

28

(29)

29

(30)

30

(31)

31

(32)

32

(33)

33

(34)

34

(35)

35

(36)

36

(37)

37

(38)

38

(39)

39

(40)

40

(41)

41

(42)

cL w i 1 ^

^

c^'"

Gustaw Ignacy Olszewski u r . d n . 2 2 . X I . 1 8 9 8 r .w Czernikowie p o w .L ip n o , w o j.B y dg osk ie s . Edwarda i Leok ad ii z d .C i e s z y ń s k a , gimnazjum klaeye syczne, mianowany p p o r .z rezerwy na podstawie cenzusa, przeszkolony trzy krotnie na ćwiczeniach rezerwy i raz na manewrach garnizonu » Toruńiihiego pod dowództwem G e n .S k i e r s k i e g o , służba wojskowa w

3 p . a . c . a po p r z e j ś c i u do rezerwy p r z y d z ia ł do 8 Sztabu Wyszkolenia A r t y l e r i i w T o run iu.

W kampanii wrześniowej nie otrzymałem powołania pod broń, więc sam odzielnie zorganizowałem o d d zia ł ochotników do w alki z Niemcami.

Tropiliśm y i likwidowaliśmy hittlerowców na teren ie lasów Brzeźn o, fiss Ossówke od Bobrownik pod N ies zaw ą , gdzie na polanach tych p r zes trze ni gęsto była osiedlana ludność pochodzenia n ie m ieck ieg o . Dywersanci c z y n i l i szkody w p asie cofających się wojsk p o l s k i c h , p o d p a l i l i z a ­ grody w i e js k ie czyniąc szkody i s ie ją c popłoch, oraz z a b i j a l i z z a sa 3»

dzek żołnierzy p o lsk ic h w szc ze gó lno ści maruderów. Po k i l k u dniach tych ugonów i z b l i ż e n i u s ię dddziałów h itle r o w s k ic h zmuszony zostałem ten Odd ział rozw ią za ć, a sam na rowerze przekroczyłem most we Włoc­

ławku - myśląc-,że g d zie ś uda mi się p r z y le p ić do a k c j i do ja k ie ś

fo rm a c ji. Kiedy dobrnąłem do Sannik , Niemcy w kroczyli tam z czołgami i b r a l i do n ie w o li naszych ż o ł n i e r z y . . _ W p a ź d z ie r n ik u 1 9 3 9 r . zapoczątkowano w Toruniu organizowanie K . O . P . /Korpus Obrońców P o l s k i / , g d z i e b a r d z i ostrożnie zacząłem organizować na teren ie poi*.Lipna, ałe w krótkim cz a sie Niemcy w e s z li na ś l a d , z a ­ częły s ię dość liczebn a a r e s z t o w a n ia . To też natychmiast przerwałem dalsze organ izo w anie. W c z a sie kampanii cukrowniczej 1 9 3 9 r . przez znajomość dostałem się na wagowego k o l e jk i wąskotorowej. Do tej pracy zo sta ł również p rzy jęty ppor. Konstanty J e ż e w s k i. Dogadaliśmy s i ę , ' wiec mnie za p r zy sią g ł jako p ie r w s z y , w lipnowskim organizowałem ZWz a po skontaktowaniu mnie z Inspektorem "An drzejem " / J ó z e f Olszewski występował pod nazwiskiem Z d a n o w i c z / odtąd pełniłem fu nkcję Kmdta obfiodu L ip n e , występując pod pseudonimem " W o j t e k " .

W st y c zn iu 1 9 4 1 r . zostałem powołany p rzez Szefa Sztabu K . O , na stano­

wisko szefa Łączności ICC I k ryp t, " R e i c ^ " . Funkcję tę pełftiłe-ai- p r z e ­ jąłem od por.Henryka GrUsmachera p s .M ic h a ł i Marta 11 . Agend żadnych nie przejmowałem, ani s i e c i łą c zn o ś c i, które musiałem zorganizować od początku w /g potrzeb o rg a n iza c y jn y c h . Pozostawiono łączność między Inspektoratam i.

W krótkim c z a sie zorganizowałem p rzer zu t p rzez Wyszogród do Generalnego Gubernatorstwa i spowrotem, drugi zaś przez Kutno -Żychlin. Sam S z e f Sztabu korzy stał z tych p r z e jś ć do Warszawy, i ch w a lił te p r z e ­ r z u ty . N i e z a l e ż n i e od tego zorganizowałem łączność k u r ie rsk ą i to

42

(43)

bezp ośred nią Warszawa-Włocławek na punkt drogery jny , który obsługiwałE Helena • Orszt-Burdo p s . K a l a " . Druga l i n i a prowadziła z Warszawy do Gdyni, skąd przez Bałtyk przerzucano oficerów lo tn ictw ą . Tą l i n i ę , zdaje się w 1942 r .p r z e j ę ł a E . G . A K . z ,7-w y .

I I I . Sam cały czas pracy do W-wy nie je ź d zi ł e m . Łączność z 7-wą i Pomorzen odbywała się normalnie dwa razy w tygodniu. Specjalny k u r i e r , który pracował na k o le i i piastował j a k i e ś wyższe stanowisko, a polecony . r‘ lj V/ mi był przez o b .W ie r zc h o le w sk ie g o , do końca wojny był kurierem.

Po wojnie spotkałrm się z nim we Włocławku na u l i c y , a l e jego nazwiskc nie pamiętam.

I V . Było to dnia 2 2 . stycznia 1 9 4 4 r . Dwa dni p rzed tym byłem żegnany w Bydgoszczy p rzez Szefa Sztabu i Szefa Wywiadu KO. D n . 2 1 . I . 4 4 r .b y ł e m na punktach kontaktowych w T o r u n i u ,g d z i e między innymi spotkałem się z Eingedeutschtowanym żołnierzem Wehrmachtu,który dostarczył mi

z d ię c ia ro zk a zów , sfotografowanych p rzez niego w jed n ośc i w ojskowej, odpowiadającej naszemu D . O . K . V I I I . Tego człowieka o so b iśc ie zaprzy- sięgałem i otrzymywałem od-niego dużo m ateriałów, które p rzez S t a n i ­ sława były pokazywane K . G . - Muszę n a dm ie n ić ,ż e człon naszego Sztabi K . O . był skonsolidowany i żeśmy wspólnie sobie przy każdej sposob­

ności pomagali.

Dnia 2 2 . I .4 4 r .w y j e c h a ł e m z Torunia do C z e r n ie w ic , a stamtąd do Kowale na punkt do p p .P o l s k i c h . - Tara wszystko było normalnie - nic nie

wskazywało na t o ,ż e grozi ja k i e ś n ie b e z p ie c z e ń s t w o . M ie s zk a n ie było na p i ę t r z e . Pani Polska czuła się dość dobrze po urodzeniu p rzed dwo­

ma i2rx± tygodniami d z ie c k a . Furmanka, ja k zwykle była zamówiona do Kromszewic do p . P a łu ck ieg o , którego stale jeden albo dwa razy odwie­

dzałem każdego m ie sią ca , relacjonując, mu meldunki od S zefa Sztabu i odwrotnie, odbierając polecenia od pułkownika dla S z e f a . -

Po godzinie dwunastej do drzwi wejściowych domu rozległy się siln e uderzenia i w y s trz a ł y . Od razu zrozumiałem, że to Gestapo, zabroniłen:

otw ierać. Natychmiast zacząłem &xł!x±ś p a l i ć i n is z c z y ć w s z e lk ie kon­

ta k ty ,k t ó re posiadałem przy sobie i to wszystko co znajdowało się w domu i byłoby celem obciążającym. Niemcy wyłamali drzwi i wtargnę­

l i do m ieszkania p . p . P o l s k i c h , a r e s z t u ją c ich o b o je . Kiedy mnie zoba­

c z y li .natychmiast z a c z ę l i mnie b i ć , p y t a l i kim jestem i co tu robię?

Dowód mój był wypisany na nazwisko Stanisława Orłowskiego, ale mojego rodowego nazwiska nie z n a l i p . p . P o l s c y . Rozpoznał mnie jednak gesta ­ powiec Frank,który mnie w i d z i a ł na p lac u 14 p . p . i to k ilk a razy k i e ­

dy zgłaszałem się do pułkownika M isiąga w sprawach P .W .F r a n k był ka­

pralem 1 4 . p . p . i ćwiczył swoją drużynę, a po z a j ę c i u Włocławka odrazu z g ł o s i ł się do Gestapo i dużo krzywd w y r zą d ził Polakom. Muszę nad­

m ie n ić, że moje nazwisko było zasypane od 1940 r.n a jsa m p ier w w Gestapo

-

V

-

43

(44)

G r u d z ią d z , gdzie nawet wypuszczano dwóch l u d z i , którzy się z g o d z i l i p rzy czy n ić się do pojmowania mnie , ale po wypuszczeniu u p r z e d z i l i mnie pośrednio o zam ierzeniu Niemców, a sami wywędrowali do G . G . Już poprzednio ares zto w a n o , którzy z n a l i mnie sprzed w o jn y , podczas b i c ia p r z y z n a l i s i ę , że ja ich zorganizowałem do k o n s p ir a c ji i to

ułatwiło Frankowi moje r o zp o zn an ia . - Natychmiast skuto m n ie , przymo­

cowano łańcuchami do poręczy sied zen ia samochodu, dwuoh Gestapowców pozostało dla dozoru P o l s k i c h , a mnie zawiezio no do gestapo we Włocłew ku na operację i z e z n a n i u , a j e s z c z e tej sa ej nocy konfrontowano

mnie z grupą aresztowanych we Włocławku, ale na s z c zę śc ie h ik t nie znał mojej fu nk cji organizacji lej - nawet P o ls c y , a ja sam postano­

wiłem nie przyznawać się do n ic z e g o , odpowiadając, że p rzez głupotę k il k u lu d zi organizowałem i d z i s i a j tego ż a ł u j ę .

Ta noc była dla mnie koszmarem i sądziłem , że następnego dnia ju ż nie doczekam. Bito mnie pałkami w pirrcjach po 30 - 4 0 r a z y , bito p i ę ś ­ ciam i, wybito mi cztery zęby i doprowadzono do stanu nieprzytom ności, a pokój kaźni tak jakoś śm iesznie ta ń c zy ł, ta ń czy li gestapowcy, tańczył s u f i t i podłoga i najw ięcej tańczyła moja głowa. M a l i g n a , czy p rzedsionek wyzwolenia z życia . . . o p e r a c j a ta odbywała się w obec­

ności współwięźniów, - b y l i tam :Zygmunt Lra ł e c k i , Ludwik O r s z t , Helena O r s z t , Irena sprzyszyńska i j e s z c z e k to ś,k tó r eg o nie pamiętam.

Nad ranem wriesiono mnie do c e l i - n a tu r a ln ie skutego, dano mi kogoś, żeby mnie p iln o w a ł , abym nie p o pełn ił samobójstwo.

Następnego dnia sprowadzono mnie do tej samej E s ł i i z b y , g d z i e zbadał mnie l e k a r z . Jego dotyk do zbity ch m iejsc był dla mnie balsamem.

Plecy ja k g a la r e t k a , głowa w krwawych strupach, a samopoczucie - ofiarny k o z i o ł . Pierwszego dnia mojej bytności w Gestapo podszedł ktoś do w iz je r a i zapytał czy w nocy to nnie b il i,o d p o w ie d z ią ł e m ,ż e trochę : - Ładnie trochę, to było 187 uderzeń, bośmy l i c z y l i .

I tak rozpoczęła się moja bytność w gościnnych progach ic h zamczyska.

Ciągłe zeznania i b i c i a , ale w m niejszych i l o ś c i a c h uderzeń, n ie s p o ­ dzian k i w ich z a p y ta n iac h , z których wywnioskowałem, że ktoś się z a ł a ­ mał i sypnął. Starałem się p rzez kraty okienne wydawać d y s p o z y c je , co d<

do tych zeznań u siłu ją c pokręcić uprzednie z e z n a n i a , groziłem nawet otruciem ty ch ,co tego nie c z y n ią , a w ostateczno ści kazałem wszystko na s i e b i e zwalać.

Konfrontację miałem z p p o r .S w ię c ic k im / i n i e ia nie pam iętam /.B ył on or-endantem rejonu AK w pow. Włocławek. P r z y je ż d ż a ł on czasem na punkt do Kowala do p p , P o l s k i c h ,g d z i e się z nim spotkałem. Gestapo zapytało mnie, czy go znam ,potwierdziłem t o , a l e po w ied zia łem ,że szukałem n i c i o r g a n i z a c y j n e j , gdyż po ucieczce p p o r .S e s z e l s k i e g o z Kowala do G . G , n i c i te zostały przerwane, więc przypuszcza łem,że Świecki może .jg- '$|a w s k a z a ć ,a l e gdy on to u s ł y s z a ł ,t o złapał czapkę i nwet bez po g e t b i ł .

44

(45)

Druga konfrontacja to była z mjr.Sokołowskim,wyparłem się z nim w s z e l ­ k ie j znajomości i że go tu poraź pierwszy w życiu w id zę .

Podczas aresztowania Niemcy przy mnie żadnych dokumentów k o n s p ir a c y j­

nych n ie z n a l e ź l i , wszystko zdążyłem z n i s z c z y ć .

Skład K . 0 . Pomorze znałem I / p u ł k d y p l .P a ł u b ic k ie g o Jana ? /p p u ł k .

Chylińskiego - Jankowskiego 3 / m j r .J ó z e f a Gruss 4 / p u ł k .2 u d o l f a Ostry­

ch uński eg o , jako drugiego IC0. 5 / I n s p . J ó z e f Olszewski p s . A n d r z e j , pó:'nie j był komendantem T ^ ^ k r ę g u Gdynia.* - Kpt Jan Kry siak- i n s p . Włocławka. In s p .p o r .H e n r y k Kopczyński ps.Suma - Inowrocław, Tyrżysk i S z u b in . Inspektor - p s . "W ie s ł a w ” - nazwiska nie pamiętam, były w spółorganizator podokręgu Bydgoszcz - Gdańsk i inspekto r Bydgoski -

kry p t. "F o l w a r k ".

komendantka 'o js k .s ł u ż b y Kobiet Okręgu p s . " Z o f i a " . - Znałem je s z c z e więcej członków o rga n iza cy jn y ch , ale po tylu latach z a t a r l i mi się w pam ięci.

Podczas mojej pracy, j a v o s z e f V K 0 . , nigdy nikomu nie powiedziałem , że pełniłem tę fu n k c ję . Z grupy aresztowanych nawet Polscy nie z n a li mojej f u n k c j i . W i e d z i e l i ty lk o , że orga n izu ję i koniec . . podczas pierwotnego śledztwa gestapo nie spotkałem s ię z tym zarzutem.

Dopiero gdzieś pod koniec czerwca lub na początku lipca 1 9 4 4 r . w Gęsta po w Łodzi w czasie przeprowadzenia dalszego śledztwa zapytano mnie zn ag ła, j a k ie miałem kontakty w łączności na Pomorzu. Zaskoczyło mnie to , ale spokojnie odpowiedziałem, że pierwszy raz słyszę bym pracował na tak wysokim stanowisku. Otrzymałem porcję bykowców , a p rzed w ie ­ czorem włączono moje k ajdanki do kuchenki elek try cznej - a wieczorem wszedł do mojej c e li jeden z Gestapo i kazał mi się z b liż y ć do drzwi Po ja k ich ś d z i e s i ę c i u minutach podprowadzono na wąski kurytarzyk j a k ie goś mężczynę do śc wysokiego w wieku p rzes zło c z t e r d z ie ś t u l a t , z dość du0ymi wąsarai o barwie czarnej i b u jn e j czu p r y n ie, a gestapowiec z mojej cely kazał mi go ro zp o z n a ć ,tw ie rd z ą c że go znam.Te ;o człowieka w:

widziałem naprawdę pierwszy raz w ż y c iu .

Ostatni mój pseudonim, t . z w , służbowy był mi wiadomy przez slzefa Sztabu i Jozefa russa i dla . 0 . brzmiał " G r a c j a n " . Ja jednak z ostrożności na terenie innego inspektoratu występowałem j a k i "Sta n isła w W r o ń s k i",

"O r ł o w s k i" i inne i dlatego nawet członkowie AK g u b i l i się w tym, że naprawdę nie w i e d z i a ł * jaką funkcję p e ł n i ę , co również p rzy czy n iło s ię do t e g o , że Gestapo nie mogło dojść do w n i o s k u ,s ą d z ą c ,ż e to k ilk u l u d z i • dz ia ł a ł o na te r e n ie Pomorza.

uszę przypomnieć, że od ch w ili aresztowania przez k il k a miesięcy nie rozkuwano mnie z k a jda n , a tak zwaną "Gemuzą" z robakami, wlewano do spluwaczek, z którego musieliśmy bez łyżek s p i ja ć p o ży w ien ie. Moje ręce od kajdan były zupełnie z d r ę t w i a ł e , a rozkuwano i zdejnowano kaj-

45

(46)

- / . > / / / ^

kajdanki jedy n ie wtedy, kiedy M l i .

Lluszę jednak wspomnieć o jednym gestapowcu, który mnie z a s k o c z y ł . Było ich dwóch w mundurach gestapo i p e ł n i l i funkcję t . zw . p r o f e s o r . Jeden z nich był prawdopodobnie B a l t e n d e u t s c z , a d r u g i , którego nazy- w aliśm y "sza rą em inencją” , p o chod ził alho z Sudetów, albo nawet ze Śląska lub z Czech. Taki profos podczas swojej słfcżby musiał czekać na delikw en ta, by go po dobrym masażu przez prowadzących śled ztw o , wprowadzić do coli i zamknąć. K ilk a razy był on świadkiem ja k Gestaj powcy zn ę c a li się nade mną i nie mogli ode mnie wycisnąć zezn ań .

Odprowadzając mnie pewnego dnia do c e li Nr 7 , oznaczonej czerwonym krzyżem - p o w ie d z ia ł :

-Daj ręka - odwróć ! i wysypał mi na dłoń garść tabaki do p a l e n i a , b i b u ł k i , zapałki i draskę - Ty j e s t e ś fe s t chłop, ja cię wykąpię, tylko sza , bo nuiie by było tak - i po gardle swoim p r z e je c h a ł patee t. jakby do z a r z y n a n ia . - I fakty cznie na t r z e c i d zie ń t . j . na t r z e c ią noc otworzyły się drzwi c e l i i z b u d z i ł mnie, jak to się ro b iło na z e z n a n i a , zamknął celę i kazał iść za sobą. Okazało s i ę , ż a mnie wpro­

w ad ził dp ł a z i e n k i , r o z k u ł , pomógł mi się ro ze b r a ć , wykąpał, t j . wyny3 mnie, a z b it e miejsca smarował jakąś maścią. W cza sie tych czynności mówił do mnie jakąś gwarą, ch w a lił moją postawę, że nie wydaję nikogc i p o w i e d z ia ł , że czym tylko b ędzie mógł, to będzie mi pomagał, I napi naprawdę od tego czasu kąpał nnie dwa razy w tygodniu i go ił mi rany, otwierał rano kraty wejściowe na moje p i ę t r o , że z innych p i ę t e r mo­

g l i do r« g i£ °? 8 a & h o d zić do w iz je r a i prędko zamienić choć k ilk a słów.

7 przeciwfeństwie do riefeo, drugi profos wymyślał mi od p o lsk ic h świń i p r z e d r z e ź n ia ł słowami " p r e z i d e n t u " .

Po okresie mój opiekun -nazwijmy go " S z a r y " u p r ze d ził mnie , że za dwa dni zostanę wywieziony do Ł o d z i , i p r o s i ł mnie żebym pozo stał takim samym, jakim byłem t u t a j , że w ten sposób prędzej u ratuję swoje ż y c ie , ja k bym miał sypać, I fa k ty c zn ie było to ju ż chyba w drugiej połowie k w i e t n i a , j a k zostałem przew iezio n y do Ł o d z i , n ie wiedząc co

się tam bęcz-ie ze r r ą dziać i j a k i nowym katuszom będę poddany.

Nadmieniam, że j e s z c z e we Włocławku pokręciłem zeznaniami w ten spo&«

sób, że skierowałem p o dejrzen ia na Niemców osadzonych na majątkach i gospodarstwach, że nocami z j e ż d ż a j ą s ię i odbywają zebrania przeciw h i t l e r o w s k i e . Wskazałem okolice Płocka i N i e s z a w y , gdzie było dużo Niemców i gdzie dość s i l n i e d z i a ł a ł "I i e e z i P ł u g " .

Niemcy z a c z ę l i podobno inw igilo w ać te tereny i podobno zdarzgły się zatrzymania do śle d zt w a . Gdy nas przewożono we Włocławku do k-dy

estapo ,która miała s i e d z i b ę n ie da lek o od dworca kolejowego, to sku- wano i nogi w kajdany i doczepiano do n ic h łańcuchy p rzes zło dwumetro wej długości i tak p rzech o dziliśm y do samochodu, który czekał ha u l i c y ,a wlokące się łańcuchy dzwoniły ja k na alarm ostrzegawczy.

46

(47)

-

ł / l f a

prowcck^cy nad gestapowce z bronią w ręku w o ła li : -No uciekaj do T i s ł y ty synu , pokaż co umiesz, a my się zabawimy.- ?! ! " .

Przechodzący u lic ą l u d z i e , u c ie k l i co p r ę d z e j , a na ich o b lic z a c h ma­

lował się przerażający strach .

Jes zcze większy strach opanował w ię ź n ió w ,k ie d y otwierano c e l e , wywołu­

jąc na z e z n a n i a . Każdy z wywoływanych ulegał jakiemuś lęk o w i, który moś że był gorszy od samego b i c i a . Odczuwało się ból na c ie le już uprzednie zmasakrowanym i to właśnie było gorsze od samej r z e c z y w i s t o ś c i , a

każde nowe uderzenie na ciało zgalaretowane było stokroć b o l e ś n i e j s z e od pierwszych uderzeń. 1"o c3l i ode- ody, zdawało się że je s t to tylko krew, która już w krotce u ciekn ie z ż y ł .

N ic wirc dziwnego, że dużo U w i e z i o n y c h z a ła ta ło się będąc pod jakimś panicznym p rzerażeniem , mogli nawet być ludźmi Odważnymi i w zmaganiad bitewnych zasługujących na o k r e ś l le n ie bohaterów, to jednak w ta k ie j kaźni wyrafinowanych metod gestap o , r o b i l i się otumanowyni, bezwolnymi tchórzami i ci odpowiadali prawdę na w szelkie zapytania badają cych.

Nigdy nie powinno s ię angażować do k o n s p ir a c ji lu d z i schorowanych, s t a ­ rych i słabych duchem i ciałem. L u d zie z k o n s p ir a c ji powinni być ideow­

cami i zdecydowani na oddanie ż y c i e , a d z i e l n o ś c i ą ich najwyższe umiło­

wanie Ojczyzny i patriotyzm .

V I I . Śledztwo było prrwdopodobnie w za k r e s ie ogólnego d z ia ł a n ia o r g a n iza ­ cyjnego i ja k s ię zorientowałem, Gestapo musiało mieć m ateriał zbieran;

chjiba od 1940 r .b o zapytywano o różne tereny Pomorza o d z ia ł a l n o ś ć l u d z i , którzy w lw iej części w 19 4 4 r ju ż n ie ż y l i , zapytywali podając n azw isk a, czy znałem t a k i c h , podawano nawet funkcje ich , terenem zainteresow ania było W ybrzeże, B ydgoszcz, G r u d z ią d z , Bory T u c h o ls k ie .

Nie w ien, ale przypuszczam , że ^łówna siedzib a Gestapo była w Gdańsku, a ponieważ było jednak dużo aresztowanych na Pomorzu, to placówki Gesti po były przeładowane pracą i prawdopodobnie aresztowanych w 1 9 4 4 r .p r z e ­ kazywano do Ł o d zi, ażeby p rzy sp ieszy ć zakończenie dochodzeń. Wiem

j e s z c z e , że dochpdzenia w Łodzi były przeprowadzane dużymi rejonami - na przykład K a l i s z , który na początku stycznia 1 9 4 5 r . miał zakończone śled ztw o , aresztowanych przekazano "Yolksgerichtóaiy wywieziono ich w K a l i s k i e , odczytano im wyrok i r o z s t r z e l a n o .

Takiemu samemu losowi m ieli być poddani aresztowani z Pomorza, a termin zawyrokowania miał się odbyć w m-cu lutym 1 9 4 5 r . , l e c z już tej nowej zbrodni nie zdąży li wykonać, bo n astąpiło j e s z c z e w sty czniu oswobodzenie.

Muszę nadm ienić, że po p r z e w ie z i e n iu n ie z Włocławka do Ł o d z i, byłem zakwaterowany w lo!ce4ach Gestapo w c e li Nr 7 na 'n s t a d t a i tam siedziałem p rzez kilka miesięcy w o d o so brie niu , byłem dość często prze prowadzany na zez n a n ia do góry, nie pamiętam na I-sze czy dru gie p ię t r o .

47

(48)

-

/ - I f t l Ą

Zakres zeznań toczył się wokół kontaktów, które g e s t a p o w c y c h c i e l i odemnie wydobyć. Zeznania moje były jednak zawsze te same : organizowałem lu d z i na teren ie Włocławka i to samorzutnie i oparłem się o l u d z i , których aresztowano j e s z c z e p rzed moim zatrzymaniem-, a

/ > W ł ^ - '" i j

którzy z n a li sprzed wojny,-V Któregoś d n ia , a było to albo w czerwcu lub lip c u 1 9 4 4 r . , wezwano mnie w sprawie ppor. S w i vc i 6 : i e g o , ktprego starałem s i ę wyratować we W ł o d a w ’ X : za krzyczano na ni; , że ja wpro­

wadzam w błąd Gestapo, że mają dowody, że na odprawie w e Włocławku był również S w ięciński i że jestem kłamczuch. Domyśliłem s i ę , ż e ktoś nowy został aresztowany i wsypał. Otrzymałem trochę szturchańców i ut uderzeń i po gróżek,że ciężko takiego oszustwa p o ż a ł u ję .

Na drugi albo na t r ze c i dzień wezwano mnie znowu i krótkś a węzłowato oświadczono, że od dnia d z i s i e j s z e g o - żebym za po a n ia ł ja k się nazywałem, ale żebym sobie zapamiętał i to ju ż do końca mojego ż y c i a , że nazywam s ię odtąd deusz K u b ia k , że o śmierci mojej już je s t powiadomiona moja r o d z i n a , że moją. teczkę i d ro bia zgi odesłano r o d z i n i e . Sądziłem , że naprawdę z b l iż a się koniec ż y c i a , że n i e ju ż wkrótce wykończą.

Do końca bytności w G-po nikogo nie ujawniłem i n ie przyznałem się do mojej pracy k o n s p ir a c y jn e j.

V I I I . Z mjr.Grussem nie byłem konfrontowany aui ra z u .B y ć może,że p r z y ­ czyną te.^o postępowania G-po było t o ,ż e r o z g ł o s i l i o mojej ś m ie r c i, lub przez to spodziew ali się osiągnąć j a k i e ś lepsze wyniki prowadzone­

go śled ztw a.

W m iędzyczasie potkałem się z zapytaniem, czy nie byłem w S zta b ie i czv nie miałem kontaktów z ł ą c z n o ś c i. Wyparłem s ię tego z a r z u t u flecz w cza sie zeznań n ie je d n o k r o tn ie powracano do tego tematu.

Po jakimś c z a sie byłem zaskoczony nowym zarzutem, a m ia n o w ic ie ,ż e jestem komendantem wywiadu, że jestem podpułkownikiem - i że masa dużo lu d z i na Pomorzu. Od tego czasu w s&e lkie uprzednio czynione mi z a ­ r zu ty , jakby zup ełn ie nie i s t n i a ł y , zaczęto mnie męczyć p y t a n ia m i, po­

wrócono do b i c i a , wezwano m<> p rzez nos wodę do-płuc, po której to czynności miałem to r sje i nie mogłem nic j e ś ć .

Zastanawiałem s i ę , co spowodowało ten nowy zarzut i nowy system b a ­ dań i w żaden sposób nie mogłem zn ale źć r o z w ią z a n ia . Prawie każdego dnia byłem maltretowany i męczony p y tan iam i. ój system obronny p o l e ­ gał jedynie na za p r ze c z e n ia c h i kategorv cznym odrzucaniu oskarżeń.

Te w rześn iu albś w październiku. 1 9 4 4 r . H-po zakwaterowało uie we wią- z i e n i u na u l . S t o r l i n g a . Od tego czasu bytowanie było lepsze- a le wa­

ga moja ciągle sp adała. Byłem w c e li Nr 9 i tam spotkałem się z dwoma więźniami z G ru d z ią dz a , jeden z nich nazywał s i § P ią t k o w s k i, ale n a z ­ wisko drugiego nie pamiętam. Było j e s z c z e w _tej c e l i czterech albo p i ę c i u , ale także ich nazwiska n ie pamiętam*

48

(49)

Kiedy mnie przewożono na StećYdingflp samochodem,który więźniovsie n a zy ­ w ali : "S u k ą ” , to można było s ię trochę porozumiewać.Skorzystałern również ze stosobności i w "S u c e " nawiązałem rozmowę z jedną w ię ź n ia r k ą ,k tó r a l była z w ię z ie n ia kobiecego na u licy Gdańskiej i zapytałem ,czy ma kogoś J z Pomorza - o d p o w ied zia ła , twierdząco i podała mi nazwisko p . P o l s k i e j .

Przekazałem od s i e b i e t . z n . o d S t a n i s ł a w a ",b o pod tym pseudonimem mnie z n a l i , ż e je s z c z e żyję i proszę w szystkie p anie o wytrwanie.Niemcy rów­

n ie ż powiadomili naszą grupę aresztowanych o mojej śm ierci.Powiadom iłen również i c h ,ż e j e s t Powstanie we Warszawie i że nasi b i j ą Niemców dziel n i e . 0 tym powstaniu dowiedziałem s ię będąc j e s z c z e na Anstadtu od oficerów n a szy ch , którzy z o s t a l i p r z y w i e z i e n i do Łodzi . Porozumienie nasze na Anstadtu odbywało się za pomocą Mors*-'a od ściany do ściany wystukiwaniem. Tej wiadomości u d z ie l ił e m także więźniom ze S t e r l i n g a , Z naszej grupy aresztowanych w tym c z a s i e we w i ę z i e n i u zn ajd o w a li s i ę :

1 / Zygmunt M a r e c k i, 2 / Ludwik O r s z t , 3 / Ś więcicki 4 / jeden z Czerniewic - nafewisko nie pamiętam, 5 / prawdopodobnie mjr F lo r ia n Sokołowski, 6 / Jan K o b y l i ń s k i , 7 / J ó z e f P o l s k i , 8 / Suchorzewski - zmarł.We w i ę z i e ­ n iu na Gdańskiej : l/E u g e n ia Polska p s . "To ta"- o becn ie w K a n a d z i e ,

2 / Olga L id k a -01szewska p s . " L e n a " , 3/A nto n in a Orszt- zg in ęła w Ravens brttck" - 4 /H e l e n a Orszt -Burdą - mieszka w O l s z t y n i e , 5 / Irena Spry - szyńska -mieszka w W arszaw ie, 6 / Suchorzewska - zmarła w Ł o d z i .

! J . . . symbolicznie zadwwoniły dzwony u cmentarnych b r a m ,w i e s z c z ą c ,ż e j e s z c z e k ilk a osób opuściło nasz g lo b , a ich cząstki astralni b y tu ją w p rzestw o rza ch . Ciała ic h n ie wiadomo, g d z ie złożone zostały na wieczny sen - czy dół l e ś n y , czy piece krematoryjne pochłonęły ciała i k o ś c i , czy zostały rzucone na śm ietn iki i tara zamieniły się w p r o c h . . .

W tym c z a s i e buta "Panów Ś w iata" zaczęła s ię k r u s z y ć .W ie l e pora­

żek bitewnych " odwróti-- ż e lazn ej a r m i i , oswobodzenie częś ci P o l s k i , moc strat m aterialnych w sp rzę cie militarnym - wszystko to p r zy czy n iło s ię również do trochę l ż e js z e g o traktowania i nas w ięźn iów . Niemcy da­

w ali więźniom krótkie a nkiety w których były zapytania : czy p o s z l i b y ś ­ my do P o lsk ie j armii przeciwko Wschodowi, b ronić k r a ju p rzed komuniz­

mem ?

Pod koniec 1 9 4 4 r . we W i g i l i ę wolno nam było śpiewać k olendy, to też w szystkie cele w ię z ie n ia były pełne rzewnych , z uczuciem śpiewanych m e l o d i i . . . . - a dnie i noce n ie o d w o ł a ln ie p r z y b liż y ł y ogromną k l ę s ­ kę Niemców, Tylko w r za d k ic h przypadkach zabierano na p rzesłu ch an ie więźniów i o dziwo, prawie że wcale n i e b i l i .

Nasze s i e n n i k i w dzie ń składaliśmy w rogu cely a wieczorami rozcięła lismy je na p o dło dze. Po z g a s z e n iu światła caliśmy p odziurawioną b i e l i z n ę , bo tak , jak w moim przypadku, w b i e l i ź n i e którą miałem w dniu a r e s z to w a n ia , w tej samej wróciłem do p i e l e s z y domowych. Mówiąc żargo­

nem żołnierskim " g a c i e " na pupie były zupełnie wydarte w nogawkach

49

(50)

j f . & * l k 6 nożna było wynaleźć Insekta*1,który podlegał e g z e k u c j i . A że nie mie­

liśmy ani szu bie nic ani g ilo ty n delikwenta rozmiażdżano na p azn o k ciach.

Przy tej czynności zdawało się ,że w c e li słycha ć było pękania tych kąśliwych insektów. Również w p o ślin io n y ch palcach wałkowaliśmy do­

kuczliw e pchły.

Zdaje s i ę , że było to dnia 1 7 . 1 . 1 9 4 5 r . kiedy nagle zaczęto nas w ygarsiać na d z i e d z i n i e c w ięzienny i zaczęto ustawiać celam i. Pierwszy widok nasze oczy uderzyłp t o , że jesteśmy ze w szystkich stron otoczeni gestapowcami, antresola gmachu więziennego były zatłoczone g-po, były karabiny maszyno we - skierowane na d z i e d z i n i e c , a część gestapowców miała " "erk a em y ".

Przy narożnej trzyramiennej szu bienn icy stanęła świta wyższych dowódców, a jeden z n ic h , zastępca jfcakdta w i ę z i e n ia o nazwisku francuskim - w.ydał rozkaz by w ię ź n io w ie , posiadające ostre narzędzia w n i e ś l i je na wskazane m ie js c e . Więźniów było około 800 lu d z i i o dziwo w krotce urosła kupa tych n a rzęd zi do wysokości ponad m etrowej.Były tam n o ż y k j,n o ż e były trzonki wyostrzonych łyżek i t p .

Drugą czynnością było wyczytywanie n a zw is k ,a b y w y s tą p ili z szeregów i z b l i ż y l i się do szubienicy.Wywołanym Gestapo zdejmowało nakrycie głowy i przepasywali je białym i szmatkami, ustawiając w szeregu przy pomoś­

cie s z u b ie n i c y . Razem wywołano 17-u l u d z i . Moje nadane mi nazwisko

"Tadeusz Ku biak " było wywołane jako d r i g i e . Ja k iś dreszcz p r z e s zy ł moje c i a ł o , pomyślałem s o b i e ,ż e to są już ostatnie momenty naszego ż y c i a . Świta Gestapowska zrczęła się naradzać i m yślę, że zamierzeń niemieckich co do nas w szystkich z nich n ik t odpowiedzialności aiie za skutki nie clicisł ; "-’j ć. T vlź już odbyła jeden z nalotów Armii R a d z i e c k i e j , a komendant w ię z ie n ia Werner ze strachu n a w ia ł , ratując s ię p rzed konse­

kwencjami z tytułu swojej f u n k c j i . Wszak podczas jego pracy na d z i e d z i ń ­ cu tego w ię z ie n ia i na tej samej szu bie n icy pod którą stanęliśmy w ie l u lu dzi odeszło w z a św ia ty .

Nasz szereg był ustawiony tyłem do szu b ie n ic y i wtedy właśnie zauwałeś- J »y mjr G r u s s a , stojącego na d z ie d z iń c u z jakąś grupą z krórejś c e l .Z

Zrozumiałem wtedy skąd się w zięło w G-po oskarżenie mnie jako kierownika wywiadu na Pomorzu. Mjr Gruss d ow ied ział się je s z c z e na w o l n o ś c i ,ż e ja ju ż nie ż y j ę , ratując s i e b i e oskarżył mnie o t o , w yjaś n ia ją c, że jestem ppułkownikiem i podał j a k i ś niby m ó j, pseudonim. Tego pseudonimu nie mo­

gę sobie przypomnieć, ale Gestapo zmuszało mnie b ic ie m , ażeby się na­

r e s z c ie do tego p r z y z n a ł . M jr Gruss musiał być aresztowany w czasie kilkumiesięcznym po moim a r e s z to w a n iu .

I X . Moja taktyka obronna była k ró tk a ,g d y ż postanowiłem się do niczego nie p rzy zn ać , a wobec tego, że lu d z ie z o r g a n i z a c ji n ie b y li w t a je m n i c z a n i , jaką organ izacja miała nazwę, więc nie mogli tego wydać w G-po. Ja że swej strony zeznałem, że p rzez głupotę samorzutnie zorganizowałem tych l u d z i

i tego się trzymałem. - Prawda, że ju ż u p r z e d n i o , je s z c z e p rzed moim

50

(51)

aresztowaniem, ktoś wiedzą<c / o mojej fu n k c ji podał to w cz a sie jego zeznania w G ru d zią d zu . G-po Łódzkie miało to w swoich notatkach.

^ Ifieli t a k ż e , że ja k i ś W iśniew ski był wypuszczony z w ię z ie n ia w G rudzią­

dzu, który obiecał Niemcom,że p rzy czy n i się do schwytania mnie.

X . Dowodów żadnych w cza sie śledztwa w G-po nie w idziałem . Męczono mnie tylko,bym wskazał g dzie były przechowywane p ap iery .P y ta n o mnie również czy znałem szyfry : Ja żadnych szyffrów KO nie znałem za wyjątkiem j szy fru lo k a ln eg o f -do inspektprów. S z y f r ten o i l e pamiętam był liczbowy

albo m ieszany. S z e f Sztabu miał kogoś w s z t a b i e , który miał do c zy n ie nia z prac% papierkowni i mówił do mnie, że wystrzega się bardzo roboty p ap ierk o w ej, która je s t bardzo n i e b e z p i e c z n a , szc ze gó lnie na Pomorzu.

Pamiętam, że raz albo dwa r a z y ,k i e d y byłwm u Szefa Sztabu w M le w ie ,n a jego prośbę, wobec tego, że umiałem p is a ć na m aszynie, napisałem dwa rozkazy do inspektoratów, które S z e f zabrał i p o w i e d z i a ł ,ż e da je komuś do za szy fro w a n ia .

X I . G-po interesowało s ię bardzo całym Pomorzen, uważali, że Polacy na Pornos r z u ,j a k o na rodzinnej ziemi nie m ieck iej b y l i napływowymi ludźmi po

pierw szej wojnie św iato w ej. Zabroniono mówić po p o lsk u.

X I I . D zień 1 7 * 1 . 4 5 r . b y ł jednak zaplanowany, jako dzie ń w którym miafto popeł­

nić mord na w ięźniach ze S t e r l i n g a . J a k iś Niemiec u p r z e d ził fu n k c y j­

nych z k u c h n i,ż eb y nie w yc hod zili na d z i e d z i n i e c i żeby dobrze się

nanse Armii R a d z ie c k ie j i Niemcy o tym w ie d z i e l „ 7 „ własneg go. życia powstrzymał ich od dokonania tego planu.Nawet nas siedem­

nastu stojących p rzed trzyramienną s z u b ie n ic ą b a l i s ię ju ż dotknąć

stryczkam i. To też po swej n a r a d z ie a było to po północy - k a z a l i nam e zdjąć b ia ł e przepaski i wracać do swoich c e l .

Tego jednak dnia gmach w ięzienny na Ilad^śzczu wraz z p rz e s zł o 40 0 w ię ź ­ niami zo sta ł spalony. Uratowało się tam tylko jakoby trzech w ięźniów , którzy po wyzwoleniu o p o w ie d z ie li dokładnie o tej t r a g e d i i . .

D E i s i l l 8 . I . 4 5 r . minął jednak naogół dość sp o k o jn ie .

Wieczorem dnia 1 9 . 1 . 4 5 r . pootwierały s ię c e l Ł i gestapowcy w rz a sk liw ie k a z a l i p o zab ierać swoje d ro b ia zgi i także koce i w y p ę d z ili nas na d z i e ­ d z i n i e c . Funkcyjni kuchenni z a c z ę l i rzucaę w gromąy więźniów c h le b . W pewnej ch w ili zastępca ^-unKita w i ę z i e n ia z podium szu b ie nicy odezwał się po niemiecku- a tłumacz po p o lsk i tłumaczył :

-Więźniowie ! ! INadszedł czas że zmuszeni jesteśmy opuścić to m ie js c e . Wyruszymy więc za k il k a chwil razem, udając się do W r o c ł a w i a /B r e s l a u /

Będziemy s z l i zwartymi szeregam i.Uprzedzam je d n a k ,ż e j e ś l i ktoś n aru ­ szy dyscypliny i zrobi choć jeden k ro#- opuszczając szer eg i to natych­

miast zostanie z a s t r z e l o n y .

I brama w ięzienne została ro zw arta, a my otoczeni gęstym kordonem

"essesmanów" ruszyliśmy w n ie z n a n e . W iec zó r był w ietrzny i padał ś n i e g . ukryli w zakamarkach k u c h n i. Drogi jednak b y ł $ ° reko-

51

(52)

- F - i b f t z

Gestapowcy którzy z n a l i l e p i e j niektórych w ię ź n ió w , w ręczy li im dla

"r o z g r z e w k i" swoje dość cię ż k ie w a l i z k i . N iedożywieni i wycieńczeni więźniowie n ie mogli sobie dać rady z tym przymusowym obciążeniem ,to

też niektórzy p o zo s ta w ili na tr a s ie te w a l i z k i , nie dbając o t o ,c o z n nimi się s t a n i e .

Gdzieś w tyle kolumny od czasu do czasu ro z l e g ł s ię w y s trza ł.C zy ż by d o b ija n i nie mogących iść dalej więźniów ?Podobno t a k . Z naszej c eli d z i e w i ą t e j , nie pamiętam jego nazw isko , był starszy człowiek bez n o g i, na p r o t e z i e , też osunął s ię na z ie ię .C z y ż b y i jego spotkało n ie s z c z ę ś cie? - Poza miastem dał się odczuć chłodny powiew w ia t r u , śn ie g b i e ­ l i ł trasę pochodu i zasypał oczy idący ch . W ie lu z idących nakryło się kocami i chroniło głowy p rzed śniegiem . Pod Pabianicam i zepchnięto nas z szosy na prawo, na tory k o l e jk i w ąskotorowej, gdzie było bardzo ciężko i trudno posuwać się naprzó d. Szosa byłe zapełniona furmankami uciekających Nienców, a także szły kolumny Wehrmachtu.

Dochodząc do P a bia n ic musieliśmy się piąć w górę. Tą samą t r a s ą ,j a k si się okazało p ó ź n i e j , godzinę w cześn iej przeprowadzono w ię ź n ia r k i z w ię z ie n ia z u l . G d a ń s k i e j , które utorowały nam źjragę trochę p r z e j ś c i e .

Spad nasypu w stronę szosy musiał mieć za 4 0 ° , a sam nasyp do szosy napewno miał około 20 -tu metrów d ł u g o ś c i. Ja szedłem obok w ięźnia z Ł o d z i , który nazywał się J a n ia k i s i e d z i a ł ze: przynależność do lcomu- nizm u - P .P .R . Umówiliśmy s i ę , że nie ma celu czekać na dalsze n ie sp o ­ d z i a n k i , przy n adarzającej się sposobności będziemy p ryskać. Sposob­

ność ta właśnie się z b l i ż y ł a , więc szybko wyskoczyliśmy z szeregów i biegiem do szo &y . Niemcy z a c z ę l i s t r z e l a ć , ale w górę, bo celując do nas musieliby r a z i ć kulami Niemców na s z o s i e . T r a filiś m y na p r z e j ś c i e przez szosę na maszerującą kompanię w o jsk a , a ż o ł n ie r ze ci wcale nie zwracali uwagi na st r z e la ją c y c h i krzyczących gestapowców. Myśmy spo­

kojnie p r z e s z l i na drugą stronę sz o s y , p rzer zu c iliś m y się na drugą str stronę parkanu tr a filiś m y na schroń p r z e c iw lo t n ic z y i tam p r z e c z e k a ł * liśmy p rzeszło godzinę poczym ruszyliśmy do m ia s ta . Zauważyliśmy, że patrole niem ieckie p o d p a l ą ja k ie ś magazyny, czy też s k ł a d n i c e , więc przed tymi pAtrolami chowaliśmy się we wnękach bram. Frzy sobie nie mieliśmy żadnych dokumentów, a jedynym dowodem pozostały przyszyte czerwone trójkąty z numerami. Dobrnęliśmy tak do p e r y f e r i i .

W jednym z małych domków p rzez szp a rk i zaciemnionych o k i e ń ,z o b a c z y l i ś ­ my bardzo n ikłe ś w ia t ł o , w s ie n i zaś domu usłyszeliśm y rozmowę. Wtedy ju ż upewniliśmy s i ę , że m ie sz k a li tam P o la cy . - Weszliśmy do m ieszka­

nia i p o w ie d z ie liś m y , że jesteśmy u cie kin ie ra m i transportu w ięziennego prosząc o pozwolenie pozostania w tym domu. Zostaliśmy tam około 4-ch

d n i, p rzeszliśm y trzykrotne bonbardowanie lotnictwa*/l£adziedkiego i wspólnie z nimi schodziliśm y do schronu. W tym c z a s ie Niemcy p o dpa la li obiekty w P a b i a n ic a c h ,k t ó r e jednak były gaszone p rzez lu dn o ść. Po za-

52

(53)

- l/ - T /1 ^ 9

Po z a j ę c i u P a b ia n ic p rzez Armię ruszyliśm y z Janiakiem per pedes do Ł Łodzi i to w czasie n a lo tu n ie m ie c k ie g o , który był skoncentrowany.

W Łodzi zwróciliśmy się do władz Urzędu B e zp ieczeń s tw a , skąd otrzyma­

liśmy z a ś w ia d c z e n i a , że byliśmy w ię ź n ia m i.W Łodzi spotkałem się z mjr J Grussem i j e s z c z e z trzema ludźmi z Pomorza, jeden z n ich był z Byd­

goszczy i z nimi wracałem na piechotę do Włocławka. Na t r a s ie s p e c j a l ­ nie wstępowaliśmy na punkty, gdzie nos częstowano pokarmem i przyjmo­

wano s e r d e c z n i e . Na jednym z punktów spotkaliśmy pierwszy raz P o l s k i e ­ go o ficera z Armii P o l s k i e j , k t ó r v ze swoja kompanią był w a k c j i wyzwo- lehia tych terenów. Opowiadał nam po krotce o w a l k a c h ,j a k i e żołn iere polscy st o c z y li na ziemiach n a siej O jc z y z n y . ~ T tak to krótkimi eta ­ pami doszliśmy do Włocławka. Dla p r z e j ś c i a tylu kilometrów z wydarty­

mi na wylot podzelówkami , marsz ten dał mi się we z n a k i , bo dostałem na stopach odgniotkfw, które przy każdym kroku na grudę sprawiały mi b ó l . Byłem również w yc ień czo ny , bo po powrocie do domu ważyłem tylko 51 kg na mój wzrost 176cm, ^o dużo za mało. Z mjr Grussem na temat jego a r e s z t o w a n ia , nie pamiętam ja k ą datę mi p o d ał, ale na pewno to było lutem 1 9 4 4 r . w kilka miesięcy po moim a re s z to w a n iu . P o w ie d zia ł mi ty lk o , że przy innymi spotkaniu się sprawy te omówimy. Pożegnaliśmy się więc we Włocławku i to było moje o statn ie w idzenie się z nim, aż do tego czasu.

X I I I . Z Włoołwka udałem się w li p n o w s k ie , gdzie było moje o s i e d l e n i e . Na po­

czątku 1940 r .r o d z i n a moja została w y s ie d lo n a , a gospodarstwo zostało przekazane j a k ie uś Niemcowi, a p óźn iej P o la k o w i, który miał poparcie od Niemców. Rodzina moja została wywieziona na Żuławy do robót rolnych Wysiedlenie to miało m iejsce nocą. Ja wtedy również byłem w domu,lecz z kolegą który był u mnie nawialiśmy i od tego czasu nie miałem żad­

nego kącika do swojej d y s p o z y c ji , za wyjątkiem w ię z i e n ia we Włocławku i Łodzi t . j . od 2 2 . 1 . 1 9 4 4 r . aż do w y zw o len ia . - Kiedy znalazłem się w domu, zastałem tam ju ż s io s trę H a l i n ę ,k t ó r a pierwsza powróciła pod dach rodzinny .Zdumienie ,że ż y j ę , wypytywania i rozmowy o doli i niedoli Gospodarstwo zrujnowane, budynki w opłakanym s t a n i e , bo niekonserwo- w a n e , inwentarz prawie całkowicie wyplenionj'.

W marcu 1 9 4 5 r . powrócił brat Ka zim ierz z obozu w S t u t t h o f i e , powrócił na k u la c h ,p o prawie c z t e r o l e t n i e j tam b y t n o ś c i . Więc go osadziliśm y na o jc o w iź n ie , a ja w k w ietn iu 1 9 4 5 r . wyruszyłem z m gstr.Łyczko i i m . . Sokołowskim- do Gdańska .Łyczko miał z grupy operacyjnej zezwolenie na zorganizowanie tran sportu. W dniu 12 k w i e t n i a , j e s z c z e na gruzach t l ą ­ cego s ię dworaa kolejowego w Gdańsku postawiliśmy swe stopy i z a ło ż y ­ liśmy s p ó ł d z ie l n i e pod nazwą "S-nia Przewozowo-Spedycyjny"która dość dobrze prosperuje do dnia d z i s i e j s z e g o i je s t wielom ilionowej wartości.

Ja po okresie prawie rocznym wycofałem s i ę z tej pracy i objąłem stano­

wisko kierownika umownych u bezpieczeń na powiat G da ń sk i, a później za-

53

(54)

XIV.

X V .

/

lX U Ji siu'

- x - t H / ź o

zaproponowano mi pracę w Z a r zą d z ie Portu Gdańsk-Gdynia. Kiedy porty te r o zd zielo n o na własny rozrachunek, to mnie przy dzielon o do portu G d y n ia .

Po otrzymaniu I I I - c i e j grupy pracowników umysłowych zostałem k i l k a ­ krotnie wzywany na U . B . Chodziło o t o ,ż e w ży c io r y sie podałem, że byłem członkiem A . K . więc indagowano mnie, czy nie byłem w sz ta b ie

i tu był prawdopodn£ donos o mojej fu n k c ji konspira ej w Nie p r z y ­ znałem się do tego, ale byłem tym podminowany, bo bałem się w i ę z i e ­ n i a , więc zwolniłem się z Zarządu , postarałem się o małe gospodarstw stwo w gminie Przywidz - i tam się p rzen io słem . P raw da,że od tego czasu przestano mnie wzywać na U . B . , ale n aterenie gminy p r z e ś la d o ­ wano mnie terminami i karami terminowych odstaw młocki i t p . -

Po trzech latach męczarni oddałem to gospodarstwo na rzecz skarbu P a ń stw a ,a le wywiązałem się z podatków i w sz e lk ic h zobowiązań w 100%

Po powrocie do Gdańska, kupiłem m ieszkanie po moim p r z y j a c i e l u i n ż . Orzg a,k tóry p r z e c h o d z ił do Warszawy na nowe stanowisko w p r e f a ­ brykatach. Do kwaterunku złożyłem w szystkie potrzebne dokumenty i j e s z c z e p rzed wyjazdem Orzgów do W-y za ieszk aliśm y tam. Po k i l k u miesiącach zamieszkania kwaterunek wezwał mnie do opuszczenia tego lok alu i wyznaczył e k s m is ję . Lloje papiery z Kwaterunku gdzieś znikły i mnie z żoną wyeksmitowano. Jak s ię p óźn iej o k a za ł o ,ja k a ś urzęd­

niczka w zięła łapówkę od ja k ieg o ś starającego się o m ie s z k a n ie , a moje papiery odnaleziono gdzieś schowa ne w s z a f i e z aktam i.

Trzy lata byliśmy bez m ieszkania i ażeby gdzie się p r ze s p a ć , to j e ź ­ dziliśm y po dwarcach. Po jakimś c z a sie przyjęliśm y z żoną pracę w k iosk u "RuchuŚ i tam się sp a ło . Na skutek skargi do prokuratora po trzech latach otrzymaliśmy m ieszkanie w a d a p t a c j i , w którym m ieszka­

my n a d a l .

Łączność była zorganizowana dwutorowymi l i n i a m i , to je s t lokalna - między obwodami i druga między inspektoram i. Bezpośrednia K .G .- G d y n ia ,k tó r ą całkowicie 1 9 4 2 r p rz e ję ł a Komenda Główna L i n ia ta pro­

w adziła p rzez Bałtyk do S z w e c j i , g dzie również przerzucano l u d z i , a sz c ze g ó ln ie lotników.

Druga bezpośrednia l i n i a to Włocławek - K . G . W-wa. Tą l i n i a przecho­

dziły w sze lk ie rozkazy i inne z a r z ą d z e n i a , może nawet i p i e n i ą d z e , które to p ac zu szk i czy p aczk i były doręczane bezpośrednio p rzez innego łącznika do szefa s z t a b u . L i n i ę tą sam zorganizow ałem ,anga­

żując na kuriera stuprocentowego c z ł o w ie k a , który pracował w k o l e j ­ n ic tw ie .W ielo k ro t n ie byłem u niego w m ieszkaniu i zaraz po wyzwole­

n iu 1 9 4 5 r . spotka łem s i ę z nim we Włocławku. J'ówił m n ie,że cały czas ojaupacji przetrwał s z c z ę ś l i w i e . Nie pamiętam ani jego n a z w i s k a ,a n i pseudonimu.Gdybym był we Włocławku,to jestem pewny,żebym to u s t a l i ł .

54

(55)

Kontakt dla niego do W-wy otrzymałem od szefa s z ta b u ,k tó ry oso b iśc ie

■nu wręczyłem, a d z i s i a j tego nie pamiętam, czy to był adres za m iesz­

k a n i a , czy też j a k i ś s k le p . Miałem zawsze jednak z w y c z a j,ż e po wyko­

rz y s ta n iu kontaktów uiszczyłem j e .

^/syły ta k ie zorganizowane przerzuty przez W i s ł ę , j a k również przerzuty lu d z i do G . G . Z przerzutych tych często k o r z y s t a li s z e f s z t a b u ,j a k i s z e f wywiadu.

N a jw a ż n ie js z ą czynnością było organizowanie łączności na użytek b i e ż ą ­ c y ,o r a z przygotowanie łączności " ekstra "na wypadek ogłoszenia m o b il i ­ zacyjnego do p o w stan ia . Z taką ewentualnością lic z y liś m y się b a rd zo , myląc się jednak bo byliśmy pewni, że jako p iew rs i p r z y b l iż ą się do nas z Zachodu. Organizowaliśmy również ekipy dla p r z y ję c ia zrzutów broni i l u d z i .

J XVI . W toku śledztwa ani razu nśe byłem pytany o p ł k .D e n h o ffa ani znałem go z u p e ł n ie , ani nie zetknąłem się z nim w Ł o d z i.

X V I I .J a k o s z e f łączności w c z a sie p r z e s zł o t r z y l e t n i e j mojej pracy w tej fu n k c ji otrzymałem od szefa sztabu trzy albo cztery razy do K ruszw icy , dokąd p rzy jeż dż a ło zawsze po dwóch oficerów na k o n s u l t a c j ę .N i e pamię- r tam d z i s i a j czy b y l i każdorazowo ci sami. Więc wygląda na t o ,ż e K . O .

Poznań miał kontakty na nasz te r e n . 0 tym może w ied zieó tylko s z e f szta bu .

J X V I I I . m j r . d y p l.J e r z e g o Kurpisza p s . "R y ś " n ie znałem w c a l e ,a n i też nigdy o nim nie słyszeniem.

X I X . Pierwszego Kumdta mjr Ratajczaka wcale nie znałem, więc n ic o mnie nie mogą pow iedzieć tylko mus§|z 'Ł,że ktoś mnie poinform ow ał,że z szefem sztabii wywodzili się z jednego ; I’ :u z P o z n a n ia .

V Drugim Kmd-tem był p ł k .R u d o l f Ostryehański p s . " A u r e l i u s z " , a le krótko dowodził z terenu Pomorskiego, bo p rzew ażnie był w W arszaw ie. Na teren ie Pomorza ch ciał s i ę formalnie l e g a l i z o w a ć ,a l e s z e f sztabu mu to odra­

d z i ł i moim zdaniem dobrze z r o b i ł ,b o to p r z e d s i ę w z ię c ie napewno by się nie udało.

j Komendanta " A u r e l i u s z a " poznałem na leśniczówce o nazwie P a l iw o d z in a , p o w .R y p in . Tam byłem wezwany na odprawę, która odbyła się w obecności pułkownika szefa sztabu i m o je j. Odprawa ta trwała p rzes zło dwie godzin;

Na odprawie tej były omówione sprawy o r g a n i z a c y jn e , sytuacja wogóle, wy­

tworzona na Pomorzu p rzez wroga, sprawy łączności i sprawozdania na - s z e ^ d z i a ł a l n o ś c i . S z e f Sztabu bardzo szczegółowo przedstax?ił i w a r u n ­ ki naszej p r a c y ,n i e omijając prawdy o p rześlad ow aniu Polaków, o p u b l i c z ­ nych r o z s t r z e la n i a c h i wogóle o p r ze ś la d o w a n ia c h ,k tó r e zatruwały naszą n a d z i e j ę . . - Kiedy Pułkownik zapytał m n ie , p rzeglą d a ją c mapę, śledząc moje sprawozdania, ja k przyjechałem t u t a j . Odpowiedziałem ża na rowerze

i podałem mu trasę p r z e ja z d u n a t u r a l n i e , że trasa ta była bardzo okrężna do P a l iw o d z in y . To w K . O . s z e f łączności tak jaźd zi?- z a p y ta ł.

55

Cytaty

Powiązane dokumenty

-przemysłowy (A); podaje przykłady działań człowieka służących poprawie stanu środowiska (B); wymienia cechy krajobrazu krasowego (A); wymienia cechy suchorośli

zanieczyszczeń najbliższego otoczenia (A); wyjaśnia, co to są dzikie składowiska śmieci (B); podaje przykłady działań służących ochronie przyrody (B); podaje

Szczególnie dziękuję władzom Instytutu Stu- diów  Międzynarodowych oraz Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.. Za inspirację i nieodzowną pomoc

• z przodu kieszeń zamykana na suwak, a w niej kieszeń z siatki zamykana na suwak, kieszeń zamykana na rzep, miejsce na telefon komórkowy, otwarta kieszeń na drobiazgi, 2 miejsca

Grona to sieci produkcyjne składające się ze współzależnych firm i ich wyspecjalizowanych dostawców, ośrodków wiedzy (uniwersytety, instytuty badawcze), organizacji

W połączeniu z niewielką dawką amnezji prowadzi to do pytań w rodzaju: Jak to się mogło stać, że w Polsce rządzą znowu komuniści?. Dlaczego ataki na Kościół zyskują

wymienia sposoby zwiększa- nia i zmniejszania siły tarcia (B); opisuje znaczenie sił oporu (B); wyjaśnia, czym jest siła elektryczna (B); wy- jaśnia, popierając przykłada-

Ponoć pierwsi uzbrojeniu w taką broń oficerowie mieli pojawić się już we wrześniu 1855 roku... Wiem skadinad, ze rewolwery colta nie sprawdzily sie w armi rosyjskiej ze wzgledu