Jeden z okrêtowców Politechniki Gdañskiej (cz. 2)
Czêæ oficerów i in¿ynierów cywilnych o predyspozycjach in¿yniersko-twórczych sta³a siê zal¹¿kiem kolejnej pracow- ni: Automatyzacji okrêtów o elastycznych strukturach stero- wania (sterowanie komputerowe). Kierownikiem jej zosta³ kpt.mar. mgr in¿. Józef Jakubczyk absolwent WAT. Zdolny in¿ynier elektryk-elektronik, umiejêtny organizator pracy ze- spo³owej. Wielu moich kolegów i przyjació³ (tych prawdziwych i tych w cudzys³owie) radzi³o mi, by tego tematu nie rozpoczy- naæ. Po prostu, ¿e brak jest mo¿liwoci realizacyjnych. M³odzi oficerowie oraz mgr in¿. E. £owiec i mgr in¿. J. Szpakowski (absolwenci PG elektronicy) byli dobrej myli. Nawet pe³ni wiary i entuzjazmu, ¿e podo³amy. Ja, w miarê ustaleñ, co bê- dzie konieczne dla realizacji tematu, coraz mniej mia³em wiary w realnoæ przedsiêwziêcia. Brak by³o odpowiedniego kom- putera steruj¹cego w czasie rzeczywistym o ogromnej wów- czas pamiêci operacyjnej. Jak po³¹czyæ komputer z czujnikami i urz¹dzeniami si³owymi ze wzglêdu na ró¿ne napiêcia i ko- niecznoæ przetwarzania wielkoci analogowych na cyfrowe, i odwrotnie, tzn. dopasowywanie sygna³ów obiektowych do po- ziomu i struktury komputera, i na odwrót, sygna³y cyfrowe kom- putera na sygna³y odpowiednie postaci¹ i wielkoci¹ napiêcia dla sterowania urz¹dzeniami wykonawczymi w si³owni. Jak zapewniæ separacjê galwaniczn¹? Bêd¹ konieczne elektryczne silniczki krokowe jako urz¹dzenia si³owe (wykonawcze) i wie- le innych podzespo³ów oraz elementów g³ównie elektronicz- nych, w ogóle niespotykanych wówczas w kraju. Ale moi spe- cjalici zapewniali, ¿e damy radê, byleby zdobyæ ok. 1000 $ na import. Po wstêpnym przygotowaniu konfiguracji systemu, opracowalimy algorytmy sterowania si³owni¹ i instalacjami ogólnookrêtowymi, nawigacj¹ okrêtu oraz czêciowo uzbroje- niem. To pozwoli³o nam na sprecyzowanie wielkoci pamiêci komputera oraz iloci i rodzajów wejæ i wyjæ. Zetknêlimy siê z mgr. in¿. J. Karpiñskim, który w³anie pracowa³ nad pierw- szym krajowym nowoczesnym minikomputerem, póniej na- zwanym K-202. Przedstawilimy problem, zakres sterowa- nia, konieczn¹ wielkoæ pamiêci, a tak¿e inne wymogi maszy- ny. Nasze ¿yczenia potraktowa³ ¿yczliwie i uwzglêdni³ je, aktu- alizuj¹c konstrukcjê prototypu. Okaza³o siê, ¿e moi m³odzi ko- ledzy optymici mieli racjê. Praca rozwija³a siê pomylnie.
Niestety, nie uda³o siê pozyskaæ dewiz na import koniecznych podzespo³ów i elementów elektroniki. To hamowa³o postêpy pracy. Pocz¹tkowo sk³adalimy siê, kupowalimy dolary, prze- kazywalimy pieni¹dze komu z za³óg jachtów p³ywaj¹cych latem po Ba³tyku, a ci kupowali potrzebne nam elementy w Szwecji lub RFN. Nie rozwi¹zywa³o to jednak ca³oci pro- blemu. Zadzia³alimy po partyzancku co prawda niezbyt nie- uczciwie. Dziêki pomocy kilku pañ z Centrali Handlu Zagra- nicznego, nasze potrzeby zosta³y dopisane do wykazu zapo- trzebowañ górnictwa. Przy ich zamówieniu na przesz³o 200 tys.dolarów nasze ok. 800 dolarów stanowi³o zaledwie 0,4%, a nam pozwoli³o na najbardziej nowoczesne rozwi¹zanie auto- matyzacji sterowania okrêtem. Po dwóch miesi¹cach nadesz³y z RFN. Powiadomieni z Warszawy, najpierw odebralimy te nasze, a reszta pojecha³a na l¹sk. Mam nadziejê, ¿e górnicy wybacz¹ nam ten ma³y szwindel. Mylê, ¿e dzisiaj, po latach, mogê wyjawiæ ten w¹tpliwy postêpek ale wyrzutów sumienia
nie dowiadczam. Niestety, wkrótce pojawi³ siê nowy, jeszcze trudniejszy problem. By³a to sprawa zakupu minikomputera.
Jak zwykle chodzi³o o pieni¹dze. Nie moglimy kupiæ maszyny konstrukcji J. Karpiñskiego. W poszukiwaniu innego rozwi¹- zania, perypetie wiod³y nawet przez Moskwê, gdzie dopytu- j¹c siê o minikomputer Donieck (utajniony) zosta³em za- trzymany i pod cywiln¹ eskort¹ po kilkunastu godzinach od- stawiony do samolotu lec¹cego do Warszawy. By³y równie¿
próby rozwi¹zania problemu poprzez umowê o wspó³pracy Wydzia³u Mechaniczno-Elektrycznego WSMW z Instytutem Okrêtowym PG niestety, i to zawiod³o. Nasza maszyna wyl¹dowa³a u innego odbiorcy. Interweniowa³em a¿ u Ministra Przemys³u Wrzaszczyka. Ten zawiesi³ decyzjê IMM na 48 godz., abym móg³ wp³aciæ 3,5 mln z³. Sk¹d je w trybie tak awa- ryjnym zdobyæ? Poratowa³ nas kmdr mgr in¿. Jan Przybylski wówczas z-ca Szefa Techniki i Uzbrojenia Mar.Woj. ds. budo- wy i remontów okrêtów. Jako wysup³a³ te pieni¹dze i wp³aci³.
Jak potem wybrn¹³ z tego nieplanowanego wydatku? Nie wiem. Wyra¿am serdeczne podziêkowanie kmdr. Przybylskie- mu w imieniu pracowników Zespo³u, o którym mówiê, i w imieniu w³asnym, a nawet Uczelni, za sprzyjanie tej Uczel- ni, za wprowadzanie nowych rozwi¹zañ technicznych na okrêtach Mar.Woj., i wreszcie za poratowanie Zespo³u w kry- tycznej sytuacji zakupu minikomputera.
Mo¿e powstaæ pytanie, dlaczego wspominam o tych trudno-
ciach i przeszkodach? Mam nadziejê, ¿e tych kilka przyk³a- dów, a by³o ich znacznie wiêcej, pokazuje, ile trzeba by³o upo- ru, aby co sensownego zainicjowaæ i potem zrealizowaæ.
W efekcie, na dwunastym okrêcie proj.918 zautomatyzo- wanym, a dziewi¹tym z tej serii z mo¿liwoci¹ telesterowania, minikomputer K-202 spe³nia³ rolê centralnej jednostki uk³a- du sterowania si³owni¹ i nawigacj¹, optymalizuj¹c wykonanie postawionych zadañ. Minikomputer pozwoli³ na zminimalizo- wanie iloci komend i informacji zwrotnych. Obejmo- wa³y wszystkie mo¿liwe procesy i sytuacje, pocz¹wszy od przygoto- wania, poprzez p³ywanie naprzód i wstecz z dowolnymi prêdkociami, zatrzymanie okrêtu, uzupe³nianie zapasów w si-
³owni przygotowanie do nastêpnej ewentualnej pracy. Powa¿- nie poszerzono zakres automatyzacji nawigacji okrêtu, co po- zwoli³o na realizacjê ca³ych zadañ taktycznych na podstawie jednej tylko komendy np. pocig za uciekaj¹cym okrêtem.
Mo¿na by³o zaprogramowaæ nawet kilka zadañ nawigacyjnych na podstawie jednej tylko komendy np. w okrelonych termi- nach czasowych byæ kolejno na okrelonych pozycjach w mo- rzu. W ogóle zastosowanie komputera pozwoli³o na bardziej wnikliwe i precyzyjne sterowanie poszczególnymi procesami, na bardziej dok³adn¹ ich realizacjê, na uwzglêdnianie zaistnia-
³ych przeszkód, a po ich wyeliminowaniu komputer wypraco- wywa³ nowe parametry, w celu wykonania uprzednio postawio- nego zadania. Na przyk³ad, dla dojcia okrêtu na okrelon¹ pozycjê i na okrelony czas, komputer dobiera³ kurs okrêtu oraz liczbê pracuj¹cych silników napêdu g³ównego, a tak¿e ich prêd- koci obrotowe zale¿nie od czasu bêd¹cego do dyspozycji, stanu morza, kierunku i si³y wiatru. Uwzglêdnia³ przy tym opo- ry ewentualnych rub niepracuj¹cych. Obowi¹zywa³o kryterium minimalizacji zu¿ycia paliwa. W przypadku, gdyby zadanie by³o niemo¿liwe do zrealizowania np. wymaga³oby przekroczenia dopuszczalnych parametrów d³ugotrwa³ej pracy silników uk³ad informowa³ o tym operatora, a wydane polecenie realizo- wa³ tylko w dopuszczalnym zakresie pracy silników. Jeliby jednak operator zdj¹³ tzw. blokadê wówczas bezwzglêdnie
wykonywa³ rozkaz. Komputer prowadzi³ równie¿ dziennik na- wigacyj- ny okrêtu, dziennik maszynowy si³owni, informowa³ o aktualnym stanie zapasów paliwa, oleju smarowego i czêci zapasowych.
Serdecznie dziêkujê z ca³ego serca kmdr. dr. in¿. Józefowi Jakubczykowi za ten tak wa¿ki i nowatorski etap pracy Zespo-
³u. Imponowa³ mi swoimi zdolnociami in¿ynierskimi i organi- zacyjnymi. Samodzielny w dzia³aniu, kmdr ppor. J. Jakubczyk, po doktoracie z tematyki automatyzacji si³owni okrêtowych, d³u¿ej pozostawa³ w Zespole. Nastêpnie zosta³ skierowany do Centrum Techniki Morskiej (Orodek Badawczo-Rozwojowy Marynarki Wojennej), gdzie obecnie pe³ni funkcjê naczelnego dyrektora tej instytucji.
Odbiór tego etapu pracy Zespo³u odby³ siê w 1976 r. Komi- sjê stanowili: sekretarz naukowy PAN-u, prof. Kaczmarek, ko- ordynator Problemu Wêz³owego 06.1.2, prof. Wêgrzyn, i kto
trzeci nie pomnê. Ze strony d-cy Mar.Woj. by³ kontradmira³ Rudomino. Komisja bra³a udzia³ w p³ywaniu okrêtu oraz ob- serwowa³a pokaz eksploatacji tego¿ okrêtu jako bezza³ogowe- go telesterowanego. Poza tym zapozna³a siê z dokumentacj¹ techniczn¹ zastosowanych rozwi¹zañ, z publikacjami pracow- ników Zespo³u w pismach naukowych i naukowo-technicznych oraz z referatami wyg³oszonymi na ró¿nych konferencjach na- ukowych i sympozjach. Ocena ca³oci by³a wysoka. Sekretarz naukowy PAN zadeklarowa³ kolejn¹ nagrodê tej instytucji. Ze- spó³ otrzyma³ j¹ w 1977 r. Zespó³ zosta³ równie¿ wpisany do Ksiêgi Czynów i Osi¹gniêæ Roku Nauki Polskiej (Rok Koper- nikowski), która mia³a byæ przes³ana do ONZ. Ja osobicie zo- sta³em wyró¿niony Nagrod¹ Pañstwow¹ I stopnia (w Zespole prof. St.Wêgrzyna, 1976 r.).
Wa¿nym elementem by³ rozwój in¿ynierski i naukowy pra- cowników Zespo³u. Pozyskano cztery stopnie naukowe dokto- rów nauk technicznych. By³y patenty. Opublikowano przesz³o 100 artyku³ów w czasopismach naukowych i naukowo-technicz- nych i tyle¿ referatów na ró¿nych konferencjach i sympozjach.
Kwalifikacje cz³onków Zespo³u jako wyk³adowców Uczelni niew¹tpliwie wzros³y.
Jednym z g³ównych imperatywów postêpu technicznego w budownictwie uderzeniowych okrêtów wojennych jest ci¹-
g³y wzrost ich prêdkoci maksymalnych. Szybszy z regu³y zwy- ciê¿a.
Nieco o drugim z wiêkszych zespo³ów konstrukcyjno-badaw- czych. W 1970 r. przyby³o do Katedry Si³owni Okrêtowych czterech m³odych oficerów po kilku latach pracy we flocie absolwentów Wydzia³u Technicznego WSMW. Uwa¿a³em i do dzi to twierdzê, ¿e nic tak nie demoralizuje naukowo m³o- dych pracowników katedr wy¿szych uczelni, jak poza wdra-
¿aniem siê do dydaktyki pozostawienie ich samym sobie.
Konieczne jest wytyczenie im konkretnych kierunków dzia³a- nia naukowo-in¿ynierskiego i dopilnowanie realizacji. Cele powinny byæ ambitne, o nowoczesnej tematyce, nios¹ce w so- bie rozwój naukowy wykonawców, a w efekcie tworz¹ce rzecz konkretn¹ i potrzebn¹ mo¿liw¹ do osi¹gniêcia w realnym cza- sie. Musz¹ byæ do tego zaagitowani, aby nie by³o to odrabia- niem pañszczyzny. Powinni widzieæ w tym szansê w³asnego rozwoju naukowego (podnoszenie kwalifikacji) i powinno to staæ siê ich w³asnym, osobistym celem. Zaproponowa³em Ra- dzie Wydzia³u Technicznego temat: Opracowanie koncepcji, konstrukcja i budowa ma³ego, szybkiego poduszkowca bocz- nociennego. Temat zosta³ zaakceptowany. Podobnie we wszystkich wy¿szych instancjach WSMW i Dowództwa Mar.
Woj. Niestety, z pionu wojska nie przyznano znów ani z³otów- ki. Nie uda³o siê te¿ d³ugo pozyskaæ finansowania z instytucji cywilnych. Nie maj¹c pieniêdzy, nie moglimy zatrudniæ do- datkowo pracowników. Prawie przez piêæ lat, pe³ni¹c jedno- czenie obowi¹zki dydaktyczne, stanowilimy nieformalny Ze- spó³: piêciu doktorantów i st. bsm. liwiñski, pomagaj¹cy im w próbach i badaniach, oraz ja. Jedynie wspomóg³ nas nieco prof. Stefan Wêgrzyn finansuj¹cy z ramienia KNiT-u ww. te- mat kompleksowej automatyzacji i telesterowania okrêtów. Po- zwoli³ mi nieoficjalnie (ustnie) z wy¿ej wspomnianego tematu automatyzacji wykorzystaæ do 0,5 mln z³otych dla realizacji po- duszkowca bocznociennego. W celu oszacowania oporów ru- chu przysz³ej jednostki rzeczywistej, za czêæ tych pieniêdzy zosta³ wykonany ma³y model tego poduszkowca (d³ugoci 1 m) i przeprowadzono jego badania w Basenie Modelowym Centrum Techniki Okrêtowej w Gdañsku-Oliwie. Czêæ pie- niêdzy posz³a na budowê stanowisk badawczych i badania g³ów- nych zespo³ów poduszkowca, bêd¹cych jednoczenie temata- mi 5 prac doktorskich. Tematy te by³y tak ustawione, ¿e roz- wi¹zywa³y najwa¿niejsze problemy techniczne poduszkowca bocznociennego. Jednoczenie stanowiska badawcze mia³y tak dobrane parametry, aby pasowa³y do przysz³ego modelu za³ogowego poduszkowca L=10 m; B=4 m; G=2,5 t. I tak:
1) kpt. mar. mgr in¿. Nowak pêdnik wodnostrumieniowy, jed- nostopniowy, mocy podstawowej Ne = 60 kW, v = 30 w;
2) kpt. mar. mgr in¿. A. Marczewski pêdnik wodnostrumie- niowy, dwustopniowy, mocy podstawowej Ne = 125 kW, v = 40 w;
3) kpt. mar. mgr in¿. Adam Charchalis pêdnik mocy szczyto- wej szybkiego okrêtu turboodrzutowy, SO3 z samolotu
Iskra;
4) kpt. mar. mgr in¿. Kazimierz Wróblewski uk³ad unoszenia poduszkowca bocznociennego i kurtyny;
5) kpt. mar. mgr in¿. Stanis³aw Kuliñski analiza parametrów ruchu obiektu p³ywaj¹cego typu poduszkowiec bocznocien- ny.Wszystkie piêæ doktoratów zosta³y obronione (WAT i Poli- technika £ódzka, WSMW). Cdn.
W³adys³aw Wojnowski Emerytowany pracownik Politechniki Gdañskiej Kompleksowa automatyzacja okrêtu proj.918 w technice
komputerowej. Zestaw komputerowy w sterówce okrêtu: 1 teletype; 2 minikomputer K-202; 3 dodatkowa pamiêæ komputera (zewnêtrzna); 4 monitor ekranowy; 5 kana³ automatyki; 6 drukarka; 7 pulpit sterowania zautomatyzowan¹
si³owni¹ z pominiêciem minikomputera
Wielopokoleniowa rodzina politechniczna
Seniorzy 5.01.2002 r.
Czy zastanawiamy siê, na jakiej podstawie dokonujemy oce ny stopnia cywilizacyjnego rozwoju jakiego spo³eczeñstwa?
Czy bierzemy pod uwagê piêkne, funkcjonalne mieszkania, sze- rokie ulice, zadbane parki, wygodne autostrady i poruszaj¹ce siê po nich samochody? Mylê, ¿e nie s¹ to najwa¿niejsze kryteria rozwoju. Wydaje mi siê, ¿e o poziomie cywilizacyjnym najbar- dziej wiadczy sposób traktowania ludzi niepe³nosprawnych, star- szych i wszystkich innych wymagaj¹cych opieki. Tylko w spo³e- czeñstwach na najwy¿szym szczeblu rozwoju wiêkszoæ jego cz³onków, z liderami na czele, widzi potrzebê i stara siê jak najle- piej pomagaæ pokrzywdzonym przez los i tym, którzy po latach pracy odeszli na zas³u¿ony odpoczynek. Nie tylko choroby, ale i naturalny proces starzenia siê powoduje stopniow¹ utratê zdro- wia i sprawnoci, a tym samym wyzwala coraz silniejsz¹ potrzebê wiêzi ze rodowiskiem, z którego wyroli. Ludzie tacy oczekuj¹ serdecznoci i szczególnie le znosz¹ brak kontaktów ze znajo- mymi, wrêcz cierpi¹ z powodu samotnoci. Potrzebuj¹ bliskich wiêzi z by³ym zak³adem pracy, któremu oddali swoj¹ wiedzê i umiejêtnoci, a potem przekazali miejsca pracy tym, którzy s¹
teraz aktywni zawodowo, czuj¹ siê silni, decyduj¹ o losie innych, obnosz¹ siê ze swoj¹ wa¿noci¹ i nie dopuszczaj¹ do siebie myli o tym, ¿e czas nieub³aganie biegnie i sami nied³ugo zasil¹ szeregi seniorów, a ich miejsca zajmie nowe pokolenie, które ju¿ sposobi siê do tej roli. Tym nastêpcom trzeba nie tylko daæ przyk³ad do naladowania, ale zachêtê do sta³ego udoskonalania relacji z oso- bami, które przygotowa³y nastêpcom cie¿- ki karier ¿yciowych i zawodowych. Cieszê siê, ¿e wród nas s¹ studenci, gdy¿ to oni ju¿ nied³ugo przejm¹ pa³eczkê w sztafecie pokoleñ. Pos³ugê se- niorom niech zawsze traktuj¹ jako wa¿n¹ powinnoæ.
Radoæ budzi nasza wielka, wielopokoleniowa rodzina poli- techniczna. Wszyscy jej cz³onkowie s¹ potrzebni, gdy¿ tworz¹ struktury wzajemnie siê uzupe³niaj¹ce i wspomagaj¹ce. To dziêki seniorom nie ginie tradycja, przechowywane i przekazywane s¹ informacje na temat przesz³oci Politechniki i dochodzenia do jej obecnej wietnoci. Tak siê sk³ada, ¿e na dzisiejsze spotkanie umówili siê najstarsi, a jutro przyjd¹ tu najm³odsi cz³onkowie na-
szej wielkiej rodziny. Ju¿ za chwilê seniorzy, ³ami¹c siê op³at- kiem, z³o¿¹ sobie wzajemnie ¿yczenia, przede wszystkim z tymi, z którymi przez lata razem pracowali. Korzystam i ja z tej okazji,
¿eby Pañstwu jeszcze raz podziêkowaæ za wszystko, cocie dla Politechniki uczynili.
Jutro ten hol zape³ni siê najm³odszymi, byæ mo¿e i Waszymi wnukami. Szczebiot dzieci i okrzyki radoci rozbrzmiewaæ bêd¹ w tych zabytkowych murach. Zwykle w takich sytuacjach zasta- nawiam siê, ilu z tych m³odych goci powróci tu w charakterze studentów? Oby jak najwiêcej. Wzruszaj¹ce s¹ chwile, kiedy dumni dziadkowie przyprowadzaj¹ na Politechnikê wnuczkê lub wnuka, mówi¹c o swoich zwi¹zkach z nasz¹ Alma Mater. Oni pracowali tu lub skoñczyli tê Uczelniê, równie¿ ich dzieci zosta³y jej absol- wentami, a teraz przysz³a kolej, ¿eby j¹ zarekomendowaæ nastêp- nemu pokoleniu. Oby takich zdarzeñ by³o jak najwiêcej.
Z okazji niedawno minionych wi¹t Bo¿ego Narodzenia i dzi- siejszego spotkania ¿yczê Pañstwu wielu radosnych chwil i pogo- dy ducha, ¿eby dopisywa³o Wam zdrowie, a si³y i samopoczucie pozwala³y na korzystanie z ¿ycia na ka¿dym jego etapie. ¯yczê Wam jak najwiêcej kontaktów z ludmi ¿yczliwymi i kochaj¹cy- mi oraz tego, ¿ebymy wszyscy z ufnoci¹ patrzyli w przysz³oæ.
Niech Dzieciê Bo¿e nie szczêdzi ³ask. Podnie r¹czkê Bo¿e Dzie- ciê, pob³ogos³aw Ojczyznê nasz¹, pob³ogo- s³aw nam i naszym najbli¿szym. Zachowaj pokój na Ziemi.
Prof. Aleksander Ko³odziejczyk Rektor Politechniki Gdañskiej (fot. T. Chmielowiec)
In exelsis Deo
Gloria in exelsis, in exelsis Deo
Z dwiêkiem dzwonów w niebiosa p³ynê³o, I tak od wieków, a¿ do naszych czasów.
Nut s³uchaj¹ mieszkañcy ³¹k, pól i lasów, I w niezmierzone g³os biegnie przestrzenie Obwieszczaj¹c wielkie wydarzenie.
Czcijmy Pana co na wysokoci, Szlachetnym gestem, drobin¹ skromnoci, Niech siê brataj¹ sk³ócone dzi dusze, Ho³dujmy radoci nie stroni¹c od wzruszeñ.
Niechaj wygasn¹ tl¹ce siê swary, Ideom boskim dochowajmy wiary Intencje szczere wyniemy na twarze, Przystrójmy umiechem i oczu witra¿em, A ³ami¹c op³atek uwierzmy w ¿yczenia, Mi³oci, pokoju i dobra spe³nienia.
Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹
Bo piêkno na to jest, by zachwyca³o.
Cyprian Kamil Norwid
Ca³ymi latami, kilka razy w ci¹gu roku, Oddzia³ Informacji Naukowej Biblioteki G³ównej przygotowywa³ wystawy, których nikt oprócz niewielkiej grupy osób odwiedzaj¹cych Czytelniê Czasopism oraz pracowników Biblioteki nie ogl¹- da³. Uk³adaj¹c ksi¹¿ki w gablotach, marzy³ymy, by zobaczyli je wszyscy pracownicy Politechniki.
A poniewa¿ marzenia niekiedy siê spe³niaj¹, dlatego i nasze sta³o siê faktem, tak jak S³owo Cia³em siê sta³o.
Akurat wróci³y od ojców dominikanów nasze wystawowe gabloty i trzeba by³o przygotowaæ kolejn¹ wystawê. Pad³ po- mys³ na pokazanie tego, co w okresie Bo¿ego Narodzenia jest najbli¿sze sercu ka¿dego Polaka. W zbiorach bibliotecznych jest mnóstwo albumów, których czytelnicy nigdy nie zobacz¹, poniewa¿ jako ksi¹¿ki wartociowe nie mog¹ byæ wypo¿ycza- ne do domu, a na przegl¹danie ich w czytelni brakuje zazwy- czaj czasu.
Wród najwiêkszych malarzy nie ma takiego, który nie za- chwyci³by siê Bo¿ym Narodzeniem. Po przejrzeniu ton albu- mów okaza³o siê, ¿e zawieraj¹ g³ównie czarno-bia³e reproduk- cje. Trzeba by³o poszukaæ innych róde³. Wspar³a nas filia z Wy- dzia³u Architektury, od której otrzyma³ymy m.in. wspania³e (jak¿e inne od naszych polskich) w³oskie szopki bo¿onarodze- niowe. Nie mog³o oczywicie zabrakn¹æ szopek krakowskich.
Znalaz³am w zbiorach w³asnych stare pocztówki, które po zeskanowaniu i podretuszowaniu za pomoc¹ programów kom- puterowych zaprezentowa³y siê ca³kiem niele. Ze zbio- rów prywatnych pochodzi³y równie¿ pocztówki z inicja³ami (g³ównie z Biblioteki Jagielloñskiej), w które wpisane zosta³y sceny Bo¿ego Narodzenia, oraz pocztówki wi¹teczne, na któ- rych obejrzeæ mo¿na by³o fragmenty lub ca³e obrazy mistrzów malarstwa. Równie¿ zeszyty Wielkich malarzy pochodzi³y ze zbiorów domowych.
Pragn¹c pokazaæ piêkno Bo¿ego Narodzenia w sztuce, szu- kano jak najwiêkszych ilustracji, o które wcale nie by³o tak ³a- two. Przygotowanie wystawy by³o uczt¹ duchow¹ i estetyczn¹, bo nikt nie zakwestionuje piêkna, rysunku postaci i kolorystyki takich mistrzów jak: Botticelli, Cranach, Dürer, El Greco, Giotto, Grünewald, Holbein, Lippi, Murillo, Rembrandt, Rubens, Tie- polo, Tintoretto, Velázquez, Veronese, Leonardo da Vinci, van der Weyden. Z wielkim ¿alem stwierdzono, ¿e polskie malar-
Bo¿e Narodzenie w sztuce,
czyli o duchowo-estetycznych potrzebach in¿ynierów
stwo jest ubogie w tematykê bo¿onarodzeniow¹, ale fragment o³tarza Wita Stwosza trochê ten ¿al pomniejszy³. Z ogromn¹ satysfakcj¹ zosta³y umieszczone natomiast na naszej wystawie dwa obrazy Memlinga, którego znamy wszyscy ze wspania³ego
S¹du Ostatecznego, znajduj¹cego siê w Gdañsku.
Wszystkie zgromadzone albumy, posegregowane chronolo- gicznie od XV do XIX wieku zosta³y umieszczone w gablo- tach, co nie by³o ³atwe, poniewa¿ bardzo czêsto s¹siadowa³y ze sob¹ sceny z Betlejem i Drogi Krzy¿owej.
Jak wspomnia³am wczeniej, na wystawie zosta³y zgroma- dzone albumy z kolorowymi ilustracjami. Wyj¹tek stanowi tu- taj obraz Murilla, a to dlatego, ¿e namalowane przez mistrza pêdzla Dzieci¹tko jest tak piêkne, ¿e nie jest w stanie tego przy- æmiæ nawet czarno-bia³a reprodukcja, zw³aszcza ¿e malarzom (nawet tym najwiêkszym) zazwyczaj nie wychodzi³o malo- wanie ma³ego Jezusa.
Na szczególn¹ uwagê zas³ugiwa³ równie¿ obraz Williama Blakea, wczesnoromantycznego angielskiego malarza i poety, który Bo¿e Narodzenie przedstawi³ w sposób realistyczny, a jed- noczenie symboliczny. Mylê, i¿ Dzieci¹tko le¿¹ce na krzy¿u nieprêdko zostanie wymazane z pamiêci osoby, która Bo¿e Narodzenie ³¹czy z misj¹ Jezusa. Bardzo pasuje tu cytat z Wal- lensteina Friedricha Schillera: ¯ycie jest chmurne, a sztuka radosna.
Istotne jest dla nas, ¿e wystawa zosta³a zauwa¿ona, ¿e ogl¹- dali j¹ zarówno doroli, jak i m³odzie¿. W naszym ¿yciu prze- wa¿a szaroæ, brak radoci, nadmiar problemów, a Bo¿e Naro- dzenie to czas radoci i piêkna, czas nadziei. Dlatego warto by³o na³adowaæ siê nimi, oderwaæ od maszyn, przeró¿nych kon- strukcji i reakcji chemicznych, nasyciæ dobrem duchowym, wch³on¹æ kolory i piêkne kszta³ty.
O tym, jak bardzo pracownikom Uczelni potrzebne jest ode- rwanie siê od codziennoci, niech wiadczy poni¿sza rozmowa z jednym z in¿ynierów z tytu³em doktora. Na pytanie, która z epok w malarstwie najbardziej mu siê podoba³a, zadanym po zauwa¿eniu, z jak¹ uwag¹ wpatrywa³ siê w albumy, odpowie- dzia³: wiêby dachowe.
Z ogromn¹ radoci¹ przygotowywano tê wystawê i z tym wiêksz¹ satysfakcj¹, ¿e na oprawê plastyczn¹ znalaz³y siê w Bi- bliotece G³ównej rodki finansowe.
W zamierzeniach Czytelni Informacji Naukowej jest przy- gotowanie cyklu wystaw promuj¹cych zbiory w³asne Bibliote-
ki G³ównej oraz dzia³alnoæ naukow¹ pracowników naszej Uczelni. Rozpoczêto ju¿ prace nad scenariuszem wystawy pre- zentuj¹cej najwa¿niejsze odkrycia i wynalazki drugiego tysi¹c- lecia, której otwarcie planujemy na jesieñ bie¿¹cego roku, i na któr¹ ju¿ teraz zapraszamy.
Ewa Dyk-Majewska Biblioteka G³ówna (fot. G. S³odnik)
Biblioteka G³ówna Politechniki Gdañskiej zaprasza do obej- rzenia ksiêgi Dziesiêciolecia Polski Niepodleg³ej 1989 1999, która ukaza³a siê w niewielkim limitowanym nak³adzie. Egzem- plarz, opatrzony numerem 2013, otrzyma³ JM Rektor Politech- niki Gdañskiej prof. Aleksander Ko³odziejczyk z r¹k Ma³go- rzaty Niezabitowskiej, autorki koncepcji ilustracyjno-graficz- nej ksiêgi, podczas promocyjnego spotkania rektorów szkó³ wy¿szych. Dzie³o to opracowa³ zespó³ pod redakcj¹ Waldema- ra Kuczyñskiego. Stanowi ono kompendium wiedzy o pierw- szym dziesiêcioleciu wolnoci Polski postkomunistycznej. Na 1131 stronach zawarto informacje z dziedziny polityki, kultury, edukacji, gospodarki oraz wszechstronny opis spo³eczeñstwa polskiego w dobie prze³omu polityczno-gospodarczego.
Na stronie 423 (i nastêpnych) znajdziemy obszerny opis wszystkich problemów dotycz¹cych szkolnictwa wy¿szego pracowników naukowych, studentów, rozwoju i finansowania nauki polskiej.
Ksiêga znajduje siê w Czytelni Informacji Naukowej.
Ewa Dyk-Majewska Biblioteka G³ówna (fot. G. S³odnik)
KSIÊGA PAMI¥TKOWA
Na setnej stronie...
Na setnej stronie tomiku Puszkina, Z³oty, sprasowany, piêkny klonu liæ, A na nim zapis, który przypomina, Kto w ¿ycie kiedy pragn¹³ ze mn¹ iæ.
W tej krótkiej treci dziewczêce marzenie, Bo jej autorka wród gwiazd biega³a, A listu tego takie zakoñczenie, -Twoj¹ na zawsze zostaæ bym chcia³a.
pi liæ na wierszu wierszu Przypomnienie, Ilekroæ przewracam tê stronê tomiku, Widzê jej oczy podkrelone cieniem, I czujê miêkkoæ jej warg dotyku.
Grudniow¹ noc¹ zima j¹ zabra³a, Zginê³a w tangach i w walcach szalonych, Innemu teraz bêdzie pisa³a,
O swych pragnieniach wiecznie niespe³nionych.
W niejednej ksi¹¿ce na stronie sto,
pi¹ suche licie piêknie zapisane, I przypomnienie-wzruszenie ze ³z¹ I obietnice te¿ niedotrzymane
Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹
Jednym z najwiêkszych dóbr ka¿dego uniwersytetu i placów ki naukowo-badawczej jest biblioteka naukowa. Aktualna sy- tuacja informacji naukowo-technicznej w naszym kraju jest bar- dzo trudna, a w dziedzinie nauk matematycznych, fizycznych, przyrodniczych i technicznych wrêcz katastrofalna. Lawino- wemu wzrostowi liczby publikacji i rosn¹cej liczbie czasopism towarzyszy znaczny wzrost cen wszystkich wydawnictw. Z roku na rok odbywa siê coraz wiêcej kongresów, konferencji, sym- pozjów i seminariów, uwieñczonych wydaniem odpowiednich materia³ów.
Zjawisku temu towarzyszy zmniejszenie rodków przezna- czonych w bud¿ecie pañstwa nie tylko na naukê, lecz równie¿
na zakup i prenumeratê ksi¹¿ek oraz czasopism. Zasoby biblio- tek praktycznie przestaj¹ wzrastaæ i grozi nam zapaæ informa- cyjna. To, co prezentuj¹ oficjalne statystyki, nie powinno uspo- kajaæ decydentów, gdy¿ obejmuj¹ one g³ównie skrypty i wy- dawnictwa uczelniane zawieraj¹ce informacje wtórne.
Ponadto, ze wzglêdu na szczup³oæ rodków finansowych resortu edukacji narodowej, wiele uczelni wy¿szych zmuszo- nych jest ograniczaæ wymiary godzinowe programu studiów
Wiarygodne ród³o informacji*
(wyk³adów, æwiczeñ, seminariów i laboratoriów), dokonuj¹c ryzykownego za³o¿enia, ¿e nale¿y przenieæ studentów z sali wyk³adowej do biblioteki, aby nauczyæ ich samodzielnego stu- diowania. To, sk¹din¹d s³uszne, za³o¿enie wymaga jednak spe³- nienia podstawowego warunku samodzielnego studiowania:
zapewnienia miejsca w bibliotece i dostêpu do nowoczesnej bazy informatycznej.
RONIE DYSTANS
Ilustracj¹ bardzo trudnej sytuacji bibliotek naukowych mo¿e byæ przyk³ad rodowiska gdañskiego, gdzie 30 lat temu, w ra- mach konsolidacji si³ i rodków i w wyniku porozumienia rek- torów Politechniki Gdañskiej i Uniwersytetu Gdañskiego, po- wo³ano Miêdzyuczelnian¹ Bibliotekê Czasopism Chemicznych i Biochemicznych, nad któr¹ opiekê merytoryczn¹ sprawuje Biblioteka G³ówna PG. W miarê pogarszania siê sytuacji fi- nansowej pañstwa nast¹pi³y radykalne ciêcia w bud¿etach obu uczelni, tym samym i w nak³adach przeznaczonych na prenu- meratê czasopism. W wyniku kolejnych redukcji liczba czaso- pism chemicznych i biochemicznych prenumerowanych przez PC zmniejszy³a siê o ponad 80 proc., z oko³o 230 tytu³ów pre-
numerowanych w okresie rozkwitu tej unikatowej w skali kraju biblioteki pozosta³y tylko 33, a z oko³o 50 tytu³ów op³acanych kiedy przez UG pozosta³o dzisiaj 21. Dok³adnie taka sama sytuacja istnieje w bibliotekach instytutów nale¿¹cych do Wy- dzia³u Nauk Matematycznych, Fizycznych i Chemicznych PAN.
Liczby te winny budziæ przera¿enie rodowisk naukowych, MEN, polityków i spo³eczeñstwa.
Z drugiej za strony, na wiecie pojawia siê coraz wiêksza baza informatyczna dostêpna w sieci komputerowej. Wiele wydawnictw zaniecha³o wydawania wersji drukowanej (np.
Beilstein) i dostêpne s¹ wy³¹cznie wersje on-line. W Polsce dostêp do tego typu informacji napotka³ barierê popytu. Uczel- nie i instytuty naukowe nie dysponuj¹ wystarczaj¹cymi rodka- mi finansowymi, aby op³aciæ odpowiednie licencje. Warunkiem i podstaw¹ dostêpu do czasopism on-line oraz udzia³u we wszyst- kich konsorcjach, za porednictwem których dostêp jest reali- zowany, jest w zasadzie prenumerata czasopism w wersji trady- cyjnej. Co wiêcej, liczbê tych tytu³ów determinuje równie¿
wysokoæ op³at za dostêp.
Brak rodków finansowych w ostatnich latach spowodowa³
¿ywio³ow¹ akcjê skreleñ ogromnej liczby prenumerowanych tytu³ów bez wzajemnej konsultacji pomiêdzy uczelniami czy te¿ orodkami naukowymi w naszym kraju. Efektem tego jest fakt, i¿ coraz wiêksza liczba tytu³ów czasopism naukowych w Polsce jest niedostêpna. Ostatnia decyzja KBN w³¹czenia roz- dysponowanych rodków finansowych na prenumeraty czaso- pism do dzia³alnoci statutowej jednostek spowodowa³a kolej- ne skrelenia z listy dotychczas prenumerowanych tytu³ów, g³ów- nie czasopism inter- i multidyscyplinarnych.
Obecna sytuacja stanowi nies³ychanie powa¿ne zagro¿enie utrat¹ dostêpu do informacji naukowo-technicznej w naszym kraju. Ronie dystans od pêdz¹cej naprzód nauki wiatowej.
Nie mo¿na dopuciæ, aby dystans ten ci¹gle siê powiêksza³.
NIEKOMPATYBILNY SYSTEM
Rynek wydawniczy ulega stopniowo monopolizacji przez powstaj¹ce, w wyniku porozumieñ i fuzji wydawnictw, konsor- cja. Konsorcja te dyktuj¹ twarde warunki cenowe, a uczelnia, wydzia³y czy instytuty nie s¹ w stanie wynegocjowaæ korzyst- niejszych warunków finansowych.
Dzia³alnoæ bibliotek w naszym kraju regulowana jest usta- w¹ o bibliotekach z 27 czerwca 1997 r. (DzU nr 85, poz. 539) i le¿y w kompetencjach ministra kultury. Ustawa ta jest zdecy- dowanie gorszym rozwi¹zaniem prawnym w stosunku do po- przedniego aktu, tj. ustawy z 9 kwietnia 1968 r. (DzU nr 12, poz. 63) wraz z póniejszymi uzupe³nieniami. Zgodnie z posta- nowieniami nowej ustawy o bibliotekach z 1997 roku, utraci³a moc prawn¹ stara ustawa i wszystkie wydane do niej przepisy wykonawcze, w tym równie¿ zarz¹dzenie nr 1 ministrów kultu- ry i sztuki, nauki, szkolnictwa wy¿szego i techniki oraz sekreta- rza naukowego Polskiej Akademii Nauk z 26 kwietnia 1979 r.
(Dziennik Urzêdowy Ministerstwa Nauki, Szkolnictwa Wy-
¿szego i Techniki, nr 3 z 21 maja 1979 r., poz. 9). Innymi s³o- wy, de iure, nie istniej¹ m.in.: Centrum Informacji Naukowej, Technicznej i Ekonomicznej, biblioteki centralne i tzw. biblio- teki wspó³pracuj¹ce, jak równie¿ Konferencja Dyrektorów Bi- bliotek Szkó³ Wy¿szych.
Do dnia dzisiejszego nadal brak wielu aktów wykonawczych do nowej ustawy o bibliotekach, a efektywnoæ dzia³ania Kra- jowej Rady Bibliotecznej z punktu widzenia przeciêtnego pra- cownika nauki, praktycznie jest niewidoczna. Co wiêcej, w no- wej ustawie powiêcono bardzo ma³o uwagi bibliotekom na- ukowym (rozdzia³ 6. ustawy o bibliotekach z 27 czerwca 1977 r.,
DzU nr 85, poz. 539). Ponadto rozdzia³ 10. obowi¹zuj¹cej usta- wy traktuje o tzw. ogólnokrajowej sieci bibliotecznej, w sk³ad której wchodz¹ biblioteki publiczne. Zadziwiaj¹cy i niezrozu- mia³y jest fakt, i¿ w Polsce nie istnieje formalnie ogólnokrajo- wa sieæ bibliotek naukowych. Co wiêcej, nie istnieje centralna jednostka koordynuj¹ca dzia³ania w tak fundamentalnym za- kresie, jak: bibliografia, ewidencja materia³ów bibliotecznych, elektroniczny system przetwarzania i udostêpniania informa- cji, specjalizacja bibliotek naukowych, prenumerata czasopism naukowych czy te¿ licencje dostêpu on-line do odpowiednich baz danych. Efektem takiego stanu rzeczy jest np.: archaiczny (praktycznie niefunkcjonalny) system wymiany miêdzybiblio- tecznej, istnienie kilku wzajemnie niekompatybilnych elektro- nicznych systemów katalogowych, którymi pos³uguj¹ siê biblio- teki naukowe w naszym kraju, brak analizy rynku wydawnicze- go, w tym dostêpów do baz danych oraz czasopism on-line, a co najwa¿niejsze brak strategicznych dzia³añ w zakresie or- ganizacyjnym i metodycznym zapewniaj¹cych optymaln¹ kom- pletnoæ gromadzonych zbiorów i materia³ów bibliotecznych w bibliotekach naukowych oraz ich racjonalne wykorzystanie do rozwoju nauki, kultury i gospodarki narodowej.
RACJONALNE WYKORZYSTANIE RODKÓW Istniej¹cy stan informacji naukowo-technicznej w Polsce wymaga podjêcia natychmiastowych dzia³añ. Na podstawie ist- niej¹cych przepisów prawnych oraz jednostek organizacyjnych powinnimy niezw³ocznie zbudowaæ Centraln¹ Bibliotekê Nauk Przyrodniczych i Technicznych Ogólnokrajow¹ Sieæ Biblio- teczn¹. Zadaniem takiej rozproszonej biblioteki zorganizowa- nej Sieci by³oby gromadzenie ca³ej dostêpnej literatury facho- wej i zapewnianie dostêpu do niej, za porednictwem sieci kom- puterowej i poczty, wszystkim zainteresowanym zespo³om na- ukowym (w tym magistrantom i doktorantom).
Biblioteka ta powinna posiadaæ mocne, dobrze zorganizo- wane i profesjonalne centrum i szereg filii w ró¿nych orod- kach akademickich kraju. Zdecydowana wiêkszoæ szkó³ wy-
¿szych i instytutów naukowych w³¹czona jest w nowoczesn¹ sieæ komputerow¹ z doskona³ym i nowoczesnym wyposa¿eniem aparaturowym, jak równie¿ posiada wysoko wykwalifikowan¹ kadrê informatyków. Stwarza to mo¿liwoæ zlokalizowania np.
filii biologicznej w Poznaniu, chemicznej w Gdañsku, fizycz- nej we Wroc³awiu, technicznej w Warszawie itd.
Co wiêcej, biblioteka ta mog³aby staæ siê mocnym partne- rem w negocjacjach cen, zamawiaj¹c czasopisma oraz dostêp do baz informatycznych dla ca³ego kraju w liczbie na tyle wy- sokiej, ¿e monopolici byliby zmuszeni oferowaæ atrakcyjne warunki.
Bior¹c pod uwagê fakt, i¿ dostêp do literatury naukowo-tech- nicznej powinni mieæ przede wszystkim pracownicy naukowi, jak równie¿ studenci i doktoranci, CBNPiT OSB powinna byæ finansowana g³ównie ze rodków KBN oraz ró¿nych insty- tucji (ministerstwa, PAN), a w przysz³oci równie¿ ze rodków pozabud¿etowych.
Powo³anie CBNPiT pozwoli na racjonalne wykorzystanie
rodków finansowych, zapewni podstawow¹ bazê literatury naukowo-technicznej w naszym kraju, bêdzie wiarygodnym
ród³em informacji dotycz¹cej zbiorów tej literatury znajduj¹- cych siê w Polsce, jak równie¿ bêdzie koordynowaæ decyzje w zakresie zakupu ksi¹¿ek, prenumerat czasopism naukowych i licencji dostêpu do baz danych oraz czasopism on-line do- stêpnych, wg tej koncepcji, dla wszystkich jednostek uczelnia- nych i PAN.
Profesjonalne centrum CBNPiT OSB, obok koordynacji zadañ organizacyjnych i metodycznych, powinno zajmowaæ siê strategi¹ w zakresie organizacji informacji naukowo-technicz- nej w Polsce.
W naszym kraju nie mo¿na liczyæ na skokowy wzrost nak³a- dów finansowych przewidzianych w bud¿ecie pañstwa na na- ukê i edukacjê, st¹d racjonalne wykorzystanie tych szczup³ych
rodków nale¿y do obowi¹zku elit politycznych i wiata nauki.
Mo¿emy w ostatecznoci nie mieæ pieniêdzy na aparaturê na- ukow¹, ale brak rodków na prenumeratê literatury naukowo- technicznej i dostêpu do baz danych stanowi zagro¿enie roz- woju cywilizacyjnego naszego kraju.
Janusz Rachoñ, Wydzia³ Chemiczny Henryk Szymczak, Instytut Fizyki PAN
* Przedruk z Forum Akademickiego nr 12, grudzieñ 2001 r.
W styczniu tego roku wesz³a w ¿ycie ustawa nakazuj¹ca uczelniom wy¿szym ³¹czenie wszelkich zakupów dokony- wanych w ramach uczelni. cis³e przestrzeganie nowych przepi- sów doprowadzi do sytuacji kuriozalnych, nie maj¹cych nic wspól- nego ze zdrowym rozs¹dkiem. Nic dziwnego, ¿e rodowiska aka- demickie zaczynaj¹ protestowaæ przeciwko zbyt zbiurokratyzo- wanemu podejciu do zamówieñ publicznych w uczelniach. Oczy- wicie nikt nie neguje koniecznoci objêcia dzia³aniem ustawy o zamówieniach publicznych równie¿ szkó³ wy¿szych. Tam, gdzie wydaje siê rodki publiczne, jest to oczywiste. Nikt te¿ nie neguje koniecznoci prowadzenia przetargów w przypadku wznoszenia nowych inwestycji, czy zakupie drogiej aparatury. Natomiast sprze- ciw budzi sposób interpretacji i rozszerzania przepisów ustawy przez urzêdników.
Wprowadzenie nakazu prowadzenia przetargu na ³¹czon¹ pre- numeratê czasopism i zakupy ksi¹¿ek przez biblioteki szkó³ wy-
¿szych jest jaskrawym przyk³adem bezsensownego dzia³ania urzêdników, doprowadzaj¹cego do dezorganizacji pracy i pono- szenia dodatkowych kosztów przez biblioteki szkó³ wy¿szych.
Wiadomo, ¿e zarówno czasopisma, jak i poszczególne tytu³y ksi¹¿ek s¹ wyrobami jednostkowymi i niepowtarzalnymi. Nigdy cena pojedynczego tytu³u nie przekracza ustawowej sumy 3000 ECU. Trudno siê równie¿ spodziewaæ, ¿eby dany tytu³ by³ wyda- wany równoczenie przez kilku konkuruj¹cych ze sob¹ wydaw- ców. Niestety, ten absurdalny punkt widzenia nie jest obcy urzêd- nikom tworz¹cym przepisy prawa. Aby biblioteki uczelniane mog³y zorganizowaæ przetarg publiczny na prenumeratê czasopism lub na zakup poszczególnych tytu³ów ksi¹¿ek u jednego wydawcy (je¿eli ³¹czna wartoæ tych ksi¹¿ek przekracza ustawow¹ sumê 3000 ECU) musz¹ skorzystaæ z us³ug poredników. Oczywicie prowadzi to do podro¿enia zakupu o mar¿ê dla porednika i do wyd³u¿enia czasu realizacji zamówienia, ze wzglêdu na skompli- kowan¹ procedurê zamówieñ publicznych, wymagaj¹c¹ przestrze- gania okrelonych regu³ postêpowania.
Roczne planowanie zakupów prowadziæ bêdzie do wyra- nych opónieñ w dotarciu ksi¹¿ki lub poszczególnych tytu³ów czaso- pism do u¿ytkowników, czyli studentów i nauczycieli akademic- kich. Nie trzeba nikomu t³umaczyæ, jak szybko starzeje siê wie- dza w niektórych dziedzinach naukowych. Niekiedy opónienie kilkumiesiêczne jest strat¹ nie do odrobienia.
Mimo istnienia planów wydawniczych, nie jestemy w stanic przewidzieæ z góry, jaka pozycja literatury bêdzie nam potrzebna za kilka miesiêcy, kiedy podejmiemy nowy temat badawczy. Daw- niej odbywa³o siê to w bardzo prosty i, moim zdaniem, bardzo racjonalny sposób. Pracownicy uczelni przegl¹dali pozycje lite- ratury bezporednio w ksiêgarniach i je¿eli ksi¹¿kê uznali za war- tociow¹, kupowali j¹ na rachunek, który potem by³ im refundo- wany. Unika³o siê dziêki temu zbêdnych zakupów pozycji litera-
Przyk³ady bezsensownego dzia³ania nowych przepisów ustawy o zamówieniach publicznych w szko³ach wy¿szych
tury nikomu nieprzydatnych, ale maj¹cych obiecuj¹ce tytu³y. Te- raz trzeba bêdzie czekaæ, a¿ dana pozycja uka¿e siê w ksiêgar- niach i zaplanowaæ zamówienie do realizacji w nastêpnym roku.
Zazwyczaj ksi¹¿ka nie bêdzie wtedy nam ju¿ potrzebna. Byæ mo¿e twórcom nowych przepisów w³anie o to chodzi, ¿eby nauczyciel akademicki kupowa³ bardzo drogie nieraz ksi¹¿ki z w³asnych, bardzo skromnych przecie¿ rodków finansowych, nie maj¹cych
¿adnego porównania z wynagrodzeniami urzêdników pracuj¹cych w instytucjach finansowych pañstwa (vide: wynagrodzenia cz³on- ków Rady Polityki Pieniê¿nej).
W przypadku prenumeraty czasopism zagranicznych nowe przepisy pozbawiaj¹ biblioteki mo¿liwoci korzystania ze spo- rych rabatów w przypadku, gdy prenumeratê op³aci siê z odpo- wiednim wyprzedzeniem. Niektórzy wydawcy wymagaj¹ doko- nania prenumeraty w okrelonym terminie, w przeciwnym wy- padku wypadaj¹ z prenumeraty ca³e roczniki poszczególnych ty- tu³ów czasopism.
Ustawa o zamówieniach publicznych ma przeciwdzia³aæ po- stawom korupcyjnym. W przedstawionych przeze mnie przyk³a- dach nowe przepisy sprzyjaæ jednak bêd¹ korupcji, gdy¿ skumu- lowane zamówienia osi¹gaæ bêd¹ w uczelniach olbrzymie sumy, a to z kolei sk³aniaæ bêdzie poredników do podejmowania wszel- kich rodków, aby zdobyæ zamówienie. A jest to praktyka dosyæ powszechna w naszym kraju, jak wykazuj¹ badania prowadzone przez niezale¿ne, zagraniczne orodki badawcze. Jak dot¹d, uczel- nie nie by³y przyk³adem instytucji pañstwowych, gdzie problem ten by³ szczególnie nabrzmia³y, oczywicie poza przypadkami incydentalnymi. Czy¿by chodzi³o w tej ca³ej zabawie o wyrówna- nie do redniej krajowej?
Nowe przepisy prawa doprowadz¹ nas w krótkim czasie do ponownego zbiurokratyzowania uczelni, do tworzenia komórek zajmuj¹cych siê zaopatrzeniem na szczeblu centralnym i w po- szczególnych komórkach organizacyjnych uczelni. Nauczyciele akademiccy, szczególnie ci piastuj¹cy funkcje w uczelni, wprzê- gniêci zostan¹ w dzia³ania nie maj¹ce nic wspólnego z podstawo- wymi dzia³aniami statutowymi. Widaæ wyranie, ¿e w rozwijaniu struktur biurokratycznych bardzo szybko staramy siê dorównaæ Unii Europejskiej.
Nie mo¿na tolerowaæ jednak stanu, w którym radosna twór- czoæ przepisów prawa przez urzêdników pañstwowych prowa- dzi do dezorganizacji pracy dydaktycznej i naukowej uczelni wy-
¿szych, a tak¿e do wymiernych strat finansowych w sytuacji i tak bardzo skromnego przecie¿ bud¿etu szkolnictwa wy¿szego.
Dr in¿. W³odzimierz Cichy Cz³onek Rady Bibliotecznej Politechniki Gdañskiej Wydzia³ Budownictwa Wodnego i In¿ynierii rodowiska