ANDRZEJ POŚPIECH, WOJCIECH TYGIELSKI
Społeczna rola dworu magnackiego XV11-XV111 wieku
A rty k u ł ten jest próbą spojrzenia na problem roli i form oddziaływ a
nia społecznego dworu m agnackiego w Rzeczypospolitej szlacheckiej.
P rzy postępującej ju ż w X V II w ieku swoistej decentralizacji państwa i za
niku pełnienia naturalnych fu n kcji przez centralny ośrodek w ład zy i ad
m inistracji, fu n kcje te przejm ow ały stopniowo dw ory m agnackie. Ich zna
czenie w ydatnie wzrasta. To one, poprzez sw oje rosnące potrzeby kadro
we, stw arzały możliwości zatrudnienia ubogiej, pozbawionej ziemi szlachty oraz am bitnych, pragnących zrobić karierę przedstaw icieli „stanu trzeciego” . D wór m agnacki staw ał się zasadniczym ośrodkiem życia spo
łecznego na danym terytorium , a środowisko skupione w okół magnata i z nim powiązane — jedną z podstaw ow ych form życia społecznego i po
litycznego.
Zagadnieniu temu poświęcono dotąd jedynie m arginalne uw agi w pracach dotyczących historii społecznej i gospodarczej om awianego okre
su. Koncentrowano się na form ach gospodarki m agnackiej oraz organizacji adm inistracji i produkcji w dobrach w ielkiej własności. Prace z zakresu historii k u ltu ry prezentow ały problem y obyczajowości, trad ycji szlachec
kiej i stru ktu ry dworu. Brak było jednak spojrzenia na rolę społeczną dworu m agnackiego w X V II i X V III wieku.
1. OGÓLNA STRUKTURA DWORU
Literatura przedm iotu przedstaw ia podział skupisk dw orskich R zeczy
pospolitej na dwór i aparat adm inistrujący dobrami, ten ostatni dzieląc w ew nętrznie na pion stricte adm inistracyjn y i pion kontroli *. Hierarchię stanowisk dworu m agnackiego m ożna schem atycznie przedstaw ić w kształcie piram idy, na w ierzchu której stoi magnat, a jej w a rstw y nośne tw orzą licząc od góry oficjaliści, dworzanie respektowi i płatni oraz zn aj
dujący się na sam ym dole pokojow cy i barwa.
Na czele dworu stała grupa oficjalistów . N aczelnym oficjalistą b y ł m arszałek dworu, jego kierow nik i druga po m agnacie osoba, w ydająca rów nież samodzielne dyspozycje, prowadząca ponadto działalność nadzor
czą i spraw ująca sądownictwo dworskie. Poza nim do w ażniejszych oficja-
1 W. A. S e г с z у к, G ospodarstw o m agnackie w w o je w ó d z tw ie p odolskim w dru giej po ło w ie X V III w ., Wirocław 1965, s. 31 n; B. S m o l e ń s k a , O ficjaliści dóbr W ilanow skich (1800—1851), [w:] S połeczeń stw o polskie X V III i X I X w . t. IV, War
szawa 1970, s. 121 nn; Z. S z k u r ł a t o w s k i , O rganizacja a dm in istracji i p ra cy w dobrach w ie lk ie j w łasności feu daln ej w Polsce X V II i X V III w . w św ie tle in stru k ta rz y ekonom icznych, „Zeszyty Naukowe U niw ersytetu W rocławskiego”, Seria A, nr 8, 1957, s. 150 nn.; M. R ó ż у с k a-G 1 a s s o w a, G ospodarka rolna w ie lk ie j w łasności w Polsce X V III w ., Warszawa 1964, s. 18.
P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X I X , 1978, Z E S Z . 2.
216 A N D R Z E J P O S P I E C H , W O J C IE C H T Y G IE L S K I
listów zaliczano sekretarza, koniuszego i podskarbiego, wym ienianych zw ykle w tej kolejności. Do tej grupy należeli również podczaszy, łowczy, szatny i inni. Ważne funkcje na dworze pełnili kuchm istrz i krajczy nad
w orny. Następną grupę sług stanowili dworzanie — dzieleni zw y k le na respektow ych czyli honorowych i płatnych. Ostatnią w hierarchii dw or
skiej w yraźną grupą sług b yli pokojow cy i tzw. barw a — chłopcy, pazio
wie, laufrow ie, kredencerze 2.
Równolegle funkcjonow ał pion zarządzania i adm inistracji dóbr. W najw iększych latyfundiach podstawowe jednostki gospodarcze — folw ar
ki — łączono w klucze; te ostatnie, w związku z często dużym rozrzuce
niem terytorialnym dóbr grupowano (w X V III w.) na zasadzie geograficz
nej w tzw. kom isariaty. Całością gospodarki kierow ał ekonom generalny, którem u podlegali kierow nicy poszczególnych kom isariatów, bądź — jeśli kom isariatów nie wyodrębniano — ekonomowie kluczy, będący jednocześ nie bezpośrednimi zwierzchnikam i ekonomów fo lw a rk ó w 3. K ierow nicy poszczególnych szczebli posiadali zw ykle kilkuosobowe grono pomocników z pisarzem prow entow ym na czele.
Pion adm inistracji b y ł w zasadzie odrębny od stru ktu ry dworu. Jed
nakże ekonomowie generalni rekrutow ali się najczęściej spośród oficjali
stów, natomiast ekonomowie kluczy i folw arków często pełnili wcześniej funkcje dworzan płatnych.
W spomniany w yżej pion kontroli adm inistracji w yodrębnia się z pew nością później — około połow y X V III w. W stuleciu poprzednim działa on akcydentalnie — na zasadzie konkretnych, jednorazow ych poleceń kontroli w ydaw anych danej osobie bądź grupie osób (rew izorzy)4.
Przedstaw iony schemat struktury ośrodka dworskiego, jak każdy ogól
ny model, ma ograniczoną wartość poznawczą. W konkretnych skupis
kach dworskich można natrafić na zjaw iska znacznie bardziej złożone i różnorodne. Poznanie pod tym kątem rozm aitych środowisk dworskich w ym agałoby przebadania w szystkich podstawowych, współcześnie istnie
jących archiw ów podworskich. W stępnym zabiegiem ukazującym potrzebę tak szerokich badań archiw alnych może być konfrontacja przedstawio
nego schematu z w ynikam i analizy wybranego ośrodka magnackiego.
W niniejszym artyku le pragniem y przedstawić niektóre cechy orga
nizacji system u dworskiego na przykładzie dworu Zam oyskich w okresie panowania dwóch ordynatów — Tomasza i Jana Sobiepana (1605— 1665).
W ybór rodziny Zam oyskich podyktow any został w yjątkow o dużą, usta
bilizowaną potęgą tego rodu, tym samym ogromną skalą terytorialnego, a także społecznego i politycznego oddziaływania ich państewka. Nie bez znaczenia był również fakt stosunkowo dobrego zachowania i kom plet
* J. D. O c h o c k i , P am iętn iki t. I, W arszawa 1857, s. 91 nn.; J. K i t o w i c z , Opis o byczajów za panow ania A ugusta III, W rocław 1951, s. 407 nn.; S t. C z e r n i e c - k i, D w ór, w spaniałość pow aga i rządy JOJW P S ta n isła w a ... L ubom irskiego, [w:] T e ka kon serw atorska, Warszawa 1956, z. 3, aneks 1, s. 48 n.
3 M. B. T o p o l s k a , Dobra szkłowslcie na Białorusi zachodniej w XVI I i XVI I I w., W arszawa 1969, s. 27 η.; I. R y c h l i k ó w a, K lu cz w ielkoporębski W odzickich w dru giej połow ie XVI I I w ., Wrocław 1960, s. 74 nn.; A. T a r n a w s k i , Działalność gospodarcza Jana Z am oyskiego, kanclerza i hetm ana w . koronnego 1572—1605, Lw ów 1935, s. 124 n.; J. K i t o w i c z , op. cit., s. 409; B. S m o l e ń s k a , op. cit., s. 122;
M. R ó ż y c k a-G 1 a s s o w a, op. cit., s. 18; Z. S z k u ; l a t o w s k i , op. cit., s. 152 nn.
4 B. S m o l e ń s k a , op. ciit., s. 121 n.; Z. S z k u i ł a t o w s k i , op. cit., s. 160 nn.
i 190. Por. B. R a d z i w i ł ł , Inform acja dom ow a i polityczn a x. B. R a d z iw iłła ... [w:]
P rzyczyn k i do historii d o m o w ej w Polsce, w yd. W. S y r o k o m l a , Wilno 1858, s. 49 nn.
ności archiw aliów tego rodu 3. Pom inęliśm y okres rządów Jana I, co wiąże się z podnoszonym w historiografii problemem drugiego i trzeciego poko
lenia rodzin świeżo aw ansowanych do ścisłej elity m a g n a ck iej6. Jan I, kanclerz i hetman w ielki koronny, intensyw nie budował swoją potęgę;
tjm samym środowisko, które w okół siebie tw orzył, było in statu na
scendi. A n alizując środowisko skupione w okół jego syna i wnuka, m am y szansę badania zjaw iska bardziej statycznego — a zatem w iększe prawo do generalizacji i uogólnień. K w erendę archiw alną uzupełnia w ybór opu
blikowanych pam iętników szlacheckich z X V II i X V III w. A k ta podwor
skie prezentują mechanizm funkcjonow ania latyfundium m agnackiego kładąc nacisk na pragm atyczną, form alną stronę zagadnienia. Natomiast subiektyw ne w ypow iedzi pam iętnikarskie, przenoszą punkt ciężkości na obiegowe opinie funkcjonujące w świadomości szlachty.
2. ORGANZACJA SYSTEMU DWORSKIEGO ZAMOYSKICH METODY ZARZĄDZANIA I KIEROWANIA DOBRAMI
Dwór Zam oyskich liczył w połowie X V II w. około 150 osób, z usta
loną hierarchią stanowisk 7. O ficjalistą pierwszoplanowym był w nim pod
skarbi nadworny, co w ynika zapewne z w yjątko w o silnego związania dw o
ru Zam oyskich z aparatem urzędniczym ordynacji, którym z regu ły kie
rował podskarbi. W ydaje się, iż na usunięcie (pozorne?) w cień m arszałka nadwornego w p łyn ął też fakt, że ordynat sprawował sądownictwo dw or
skie osobiście albo przez ludzi specjalnie do tego w yznaczonych 8.
Zachowane rejestry sług dzielą zbiorowość dworską na kilkudziesię
cioosobową grupę n ajw yższych urzędników (oficjalistów) i rezydentów szlacheckich, grupę sług będących in officio lub extra officium oraz na trzecią kategorię, w której znaleźli się słudzy „obroki m ający” lub „obroki pretendujący” , gdzie kryterium w yróżn iającym było stołowanie się na dworze 9.
Podczas w yjazd ó w ordynatów z Zamościa tw arzyszyło im stosunkowo niewiele · osób, na m iejscu zaś pozostawał pozbawiony swej gło w y dwór, a raczej ta jego część, która nie podlegała w takich w ypadkach redukcji.
Analiza tych sytuacji pozwala w yselekcjonow ać z całej stru ktu ry dw or
skiej elem enty najtrw alsze — podstawowe dla je j funkcjonowania. „O rd y
D W O R M A G N A C K I W X V II —X V I I I w. 217
5 Bezpośrednio wykorzystano archiwalia opatrzone sygnaturami AGAD, Archi
wum Zamoyskich [cyt. dalej AZ] nr 289, 309, 2375, 2376, 2405, 2412, 2430, 2479, 2490, 2494, 2499, 2502, 2503, 2521, 2523, 2526, 2579, 2580, 2594, 2597, 2627, 2672, 2676, 2694, 2740, 2769, 2776, 2778, 2779 oraz rękopisy B iblioteki Ordynacji Zamoyskich [cyt. da
lej BOZ] z B iblioteki Narodowej w W arszawie nr 1596, 1602 (kopiariusz korespon
dencji Tomasza Zamoyskiego), 1638 (kopiariusz korespondencji Szymona Szymano- wica).
6 Rozróżnienie to podkreśla ostatnio A. W i t u s i k , Tom asz Z am oyski (1594—
1638), s. 57 n. (maszynopis pracy doktorskiej). Por. też A. K e r s t e n, P roblem w ła dzy w R zeczyp o sp o litej czasu W azów , [w:] O n apraw ę R zeczypospolitej XVII—XVIII wieku. Prace ofiarow ane W. C zapliń skiem u w 60 rocznicę urodzin, W arszawa 1965, s. 29 nn.
7 Było to jedno z najw iększych skupisk dworskich tego okresu. Szacunki liczeb
ności innych d w orów m agnackich w ynoszą odpowiednio: Stanisław a Lubom irskiego
— około 270, W ładysława D. Zasławskiego — około 130, Jerem iego W iśniowieckiego i Jerzego K alinow skiego po około 50 osób. Por. W. C z a p l i ń s k i , J. D ł u g o s z , Zycie codzienne m agn aterii p olskiej w XVI I w. , W arszawa 1976, s. 56. W edług da
nych z A rchiw um Sanguszków dwór Jerzego Zasławskiego w 1630 r. liczył ok. 150 osób (WAP Kraków, Archiwum Sanguszków, sygn. 95, s. 9 nn.).
8 Por. A. T a r n a w s k i , op. cit. s. 282 n.
• AZ nr 2769.
3
218 A N D R Z E J P O S P IE C H . W O J C IE C H T Y G IE L S K I
nacje w yjazd o w e” , dotyczące funkcjonowania państewka zamojskiego w czasie nieobecności pana 10, w yznaczały zw y k le dwóch quasi m arszałków dworu, z których jeden stale przebyw ał w Zamościu, drugi zaś obdarzo
ny znacznym i kom petencjam i, działał zw ykle poza ordynacją. Obaj ci oficjaliści w spółpracowali z podskarbim nadwornym i z księdzem dzieka
nem zamojskim. P ierw szy czuwać miał nad w łaściw ym w yko rzystyw a
niem zasobów finansow ych pana oraz osobiście kontrolować funkcjono
wanie gospodarki latyfundium , drugi pełnił funkcję zaufanego doradcy.
Czasem jedna osoba kom asowała funkcje m arszałka i podskarbiego, zaw sze jednak wyodrębniano trzy strefy działalności — zarząd dworem i la ty fundium, reprezentację prawną ordynacji oraz funkcję doradczą spra
wowaną przez duchownego. W szystkie ordynacje w yjazdow e łączy ta sa
ma zasada polegająca na w yznaczeniu kilku zaufanych odpowiedzialnych za poszczególne dziedziny spraw dziejących się w państwie zamojskim pod nieobecność właściciela. N ależy jednak postawić sobie niezw ykle w aż
ne dla tego tem atu pytanie o istotę zmian w życiu ordynacji spowodowa
nych dłuższym w yjazdem pana. Wiąże się to z następnym pytaniem o ro
lę ordynatów w ich w łasnym państewku. Skoro jego organizm mógł funkcjonować bez najm niejszych zakłóceń bez udziału pana, można b y wnosić, że aktualny w łaściciel nie był dla tego działania niezbędny. B yć może jest to sugestia m yląca, dotycząca tylko jednostajnego funkcjono
wania ordynacji, a nie dokonywania w niej jakichkolw iek zmian. P ow aż
niejsze decyzje dotyczące np. obrotu ziemią czy kontraktów dzierżawnych nie m ogły być podjęte bez udziału w łaściciela n .
Ordynacje w yjazdow e pozwalają uchw ycić jedynie oficjalną grupę kie
rowniczą, odpowiedzialną za sprawne funkcjonow anie całego państewka magnackiego. Nie zawsze można tę grupę utożsamiać z pojęciem elity dworskiej, a więc z grupą ludzi o najw iększym na dworze znaczeniu. Zna
czenie danego człow ieka na dworze było prostą funkcją tego związku z patronem; poza racjonalnie, pragm atycznie zbudowaną strukturą dworu, ludzie skupiali się w okół magnata na zasadzie jego indyw idualnych sym patii (charakterystyczny typ sługi totumfackiego). K ręgi tych osób nie m usiały, choć oczywiście mogły, pokryw ać się z elitą dworską, w yselek cjonowaną przez kryterium pełnionych w ażnych fu n k c ji12.
System kierowania ordynacją cechow ały dwie, z pozoru tylko sprzecz
ne tendencje — centralistyczna i decentralistyczna. Uosobieniem pierw szej b ył sam ordynat — do niego należały decyzje zarówno w sprawach zasadniczych, ja k i drobnych. W praktyce oczywiście nie mógł sam o w szystkim decydować. Stosował w ięc zasadę przekazywania, najczęś
ciej jednorazowego, sw ych kom petencji zaufanym sługom, a zachowując prawo natychm iastowej zm iany decyzji, zapewniał sobie kontrolę nad w szystkim i sprawami. W ten sposób działał cały pion kontroli i częściowo adm inistracji dóbr. Siady takiego postępowania znajdujem y w uniw ersa
łach, w ydaw anych do m ieszkańców włości, w których — obok ogólnych 10 AZ nr 2490, s. 1—8, 48—49, 80.
11 W najobszerniejszych dyspozycjach w yjazdow ych w ydanych w 1613 r. przez Tomasza Zamoyskiego (AZ nr 2490, s. 5 n.) w yjątkowo wskazani są naw et ludzie podejm ujący ostateczne decyzje w sytuacjach spornych i szczególnie ważnych, a w ięc w ykonujący funkcje, których w łaściciel z reguły się nie pozbywał.
12 Na istnienie na dworze ludzi w pływ ow ych nie będących w ysokim i oficjali
stam i w skazuje St. Ż u r k o w s k i (Ż yw o t Tom asza Zam oyskiego kanclerza w . koron nego, wyd. A. B a t o w s k i , Lw ów 1860, s. 7) infoim ując, że zgodnie ze sw ym p la
nem dnia czas m iędzy 1030 a II30 m łody Tom asz „obracał na rozmowie ze starym i nieboszczyka ojca sw ego sługam i”.
D W O R M A G N A C K I W X V I I —X V I I I w . 2 1 9
postanowień — zaw arte b y ły nierzadko zapowiedzi kierowania danego sługi w teren z określeniem jego zadań i zazw yczaj z apelem b posłuszeń
stwo wobec jego d e c y z ji1S.
W ysłannicy m agnata kierow ani w teren otrzym yw ali na ogół znaczną swobodę działania i prawo samodzielnego podejm owania decyzji. Podobną swobodą obdarzani byli stali nam iestnicy ordynata, którzy w ydaw ali de
cyzje w kw estiach personalnych, podpisywali kontrakty z aren darzam i!4, a niekiedy naw et w ydaw ali sami un iw ersały do m ieszkańców podległego im terytorium 1S. Mimo, iż stale pow oływ ali się na osobę ordynata, zakres kom petencji jego przedstawicieli, kontrasygnujących naw et niekiedy pis
ma swego pana 16, był chyba dość znaczny. Z drugiej jednak strony ob
szerne i szczegółowe instrukcje, w ydaw ane w każdej praw ie sytu acji przez Zamoyskich, zaw ierały w ytyczne, których słudzy m usieli się trzym ać bez
względnie, gdyż w każdej chw ili groziła im kontrola, bądź zmiana perso
nalnej decyzji ordynata 17. Rozbudowany system sprawozdawczości infor
mował Zam oyskich o w szystkich sprawach dziejących się w ich pań
stwie 18.
Dopiero około połow y X V III w. w ielkie latyfundia w eszły w stadium zdecydowanych reform system ów zarządzania i ad m in istracji19. Podziały kom petencyjne w ew nątrz środowiska dworskiego zaczęły się rysow ać wcześniej. O postępującej specjalizacji wśród urzędników dw orskich świadczyć może podpisywanie niektórych rozporządzeń ordynata — oprócz niego samego — przez urzędnika zajm ującego się stale danym zakresem spraw 20. Proces ten zaczął się zapewne od sfery finansowej, która stosun
kowo wcześnie stała się w yraźną domeną podskarbiego nadwornego. W całym badanym okresie kierow ał on samodzielnie skarbem ordynacji, roz
liczając się tylk o przed aktualnym ordynatem 21.
W uniw ersale do poddanych zakazującym „staw ianie koszar w lasach z szkodą Jegom ości” Jan Zam oyski ustalał następującą zasadę: pozwole
nie na ew entualne postawienie „koszar” m ieli w ydaw ać nam iestnicy Zamku Zam ojskiego; dozór zniszczenia postawionych nielegalnie należeć miał do m iejscowego dzierżaw cy, egzekucją postanowień ordynata w inien się zajm ować m iejscow y leśniczy 22. W bardziej skom plikow anych i nie
jasnych sprawach ci sami urzędnicy dw orscy referow ali zagadnienie ordy
natowi, oczekując szczegółowych instru kcji 23. Podobne stosunki obowią
zyw ały na niższym szczeblu hierarchii, np. m iędzy podskarbim a działa
jącym i na jego polecenie sługam i 24. Stosunkowo najdalej — z p rzyczyn
13 Por. AZ nr 2490, s. 148: „Uniwersał na dozór lasów , dóbr leśnych i podda
nych”. Por. też BOZ nr 1602, k. 94; AZ nr 2490, s. 112 i 124.
14 Por. AZ nr 2694, s. 18.
15 Por. AZ nr 2490, s. 146.
le Por. AZ nr 2490, s. 109, 116, 125.
17 Por. BOZ nr 1602, k. 135; AZ n r 2778, s. 267; nr 2694, s. 18; nr 289, s. 88.
18 Por. AZ nr 2672, s. 13; BOZ nr 1602, k. 51 i 135; AZ nr 2503, s. 39.
“ M. M a t u s z e w i c z , P a m ię tn ik i... kasztelan a brzesk o -litew sk ieg o t. IV, w yd.
A. P a w i ń s k i , W arszawa 1876, s. 80.
20 W przyw ileju z 12 m aja 1647 r. w ystaw ionym przez Jana Sobiepana Zam oys
kiego Janowi Zakrzewskiem u na pew ne dobra ziem skie znajdujem y następujący passus: „Na oo d la lepszej pew ności panu podskarbiemu, rząd domu mego i rem oeconom icam ode m nie zleconą mającem u przy pieczęci skarbowej podpisać się ka
załem” — AZ nr 2490, s. 108.
21 Por. AZ nr 2376, s. 68; nr 2579, s. 11; nr 2523.
22 AZ nr 2490, s. 111.
23 Por. AZ nr 2676, s. 9; nr 2778, s. 9 i 163.
24 Por. AZ 2499, s. 214.
2 20 A N D R Z E J P O S P IE C H , W O J C IE C H T Y G IE L S K I
oczyw istych — posuwali się magnaci w udzielaniu prerogatyw oficerom, dowodzącym siłami zbrojnym i — przekazując im najczęściej pełnię w ła
dzy nad żo łn ierzam i2S.
Podjęcie każdej akcji przez dwór poprzedzało zw ykle szczegółowe przygotowanie kadrowe: „Przedm ieszczanom w szystkim miasta mego Kraśnika do wiadomości podaję, iż rzeczy moje niektóre, na własną do
mową potrzebę moją w Gdańsku pokupione, wodą do Kazim ierza na stat
kach już są przyprowadzone, jako mi o tym pan Zachariasz, sługa mój da
je znać” — zawiadam iał Jan Zamoyski, nakazując jednocześnie dostarcze
nie podwód. M iał na nie oczekiwać w Kazim ierzu niejaki Pełka. Inny słu ga, jeszcze nie ustalony miał kontrolować, czy w szyscy zobowiązani do dostarczenia podwód w ykonali swój obowiązek. „D la lepszej w ia ry ” zle
cił Zam oyski podpisać się pod dokumentem W alentem u z Pleszow ic F re
drze, łowczem u ziemi przem yskiej „w Zam ku Zam ojskim obecnie rezydu
jącem u” , któ ry m iał zapewne kierow ać całą operacją 26.
Dbałość o jakość kadr widać w posunięciach ordynatów, którzy sta
rali się usuwać ze sw ych oddziałów najem nych jednostki mniej w arto
ściowe 27.
Sługom sw ym w ydaw ali Zam oyscy listy polecające, których pierw o
w zory (form ularze — różne w zależności od rodzaju zadania i pozycji społecznej sługi) zachow ały się w znacznej liczbie w brulionach Jana Za
moyskiego 28. M iały one chronić sługę przed trudnościami z zewnątrz, um ożliwić mu korzystanie z w p ływ ów patrona, ułatw iać w ykonyw an ie obowiązków. Pisma te przygtow yw ano in blanco (tzw. membrana), co zdaje się świadczyć o powszechności tej form y działania, a także o stereotypo- wości form i sposobów postępowania w sferze adm inistracyjno-gospodar
czej.
Z powierzonej mu m isji sługa rozliczał się przed ord yn atem 29. Jeśli w grę w chodziły finanse — szczególnie poważniejsze k w oty — magnat w ydaw ał słudze specjalne zaświadczenie na piśmie, „jak o b y przed aktami którym ikolw iek grodzkim i w ieczystym i zeznane b y ło ” 30. N aw et bowiem w codziennych stosunkach magnat-podskarbi obow iązyw ał system pisem
nych potwierdzeń dokonania w yp łaty pewnej sum y i poświadczenia tego przez ordynata 31. System pokwitowań przy w szelkich operacjach finanso
w ych był jedną z głów nych zasad postępowania w o rd y n a c ji32. Zdarzały się w ypadki, kiedy adresat podawał na piśmie szczegółowe rozdysponowa
nie otrzymanej sum y 33. W aktach zachow ały się naw et k w ity za w y p ła
coną jałm użnę będące świadectw em otrzym ania przez kościół pieniędzy z rąk odpowiedniego urzędnika o rd y n a c ji34.
W zachowanej korespondencji napotkać można także ostre reprym endy udzielane sługom niew łaściw ie bądź niedokładnie w ykonującym pow ie
25 Por. AZ 289, s. 128 nn.; „Artykuły” Tomasza Zamoyskiego, „które są przeło
żone i przeczytane jego piechocie niem ieckiej przez komisarza J. M.”.
26 AZ nr 2490, s. 150.
27 Por. tamże, s. 127 i 134.
28 AZ nr 2490, s. 116, 125 i 149.
29 Por. AZ nr 289, s. 43.
30 AZ nr 2490, s. 150: „Kwit generalny z administracyjej skarbow ej”.
31 Por. AZ nr 2523, s. 22;. nr 2526, s. 18.
32 Masowo w ystępuje w źródłach kw itow anie wybranej sumy na konkretny za
kup dla potrzeb dworu — por. AZ nr 2526, s. 48; nr 24f'9, s. 103.
33 Por. AZ nr 2526, s. 16, 34.
34 AZ nr 2526, s. 24.
D W O R M A G N A C K I W X V I I —X V I I I W .
rzone zad an ia3S. Odpowiedzialność sługi dotyczyła zarówno konkretnych spraw ja k i całokształtu działaln ościse. W w ypadku niewłaściwego działa
nia sługi, patron dysponował różnym i form am i represji, „bo jeślib y skarga na którego była, tedy nam iestnik tam eczny w Tarnopolu m ieszkający ma w ięzienie skarne proportionaliter za nieposłuszeństwa” — groził Jan So
biepan Z a m o ysk i37. Również w momencie, gd y dzierżawca naruszył (w ocenie ordynata) w arunki arendy, dochodziło często do jej jednostronnego rozwiązania — co zmuszało arendarza do dodatkowych w ysokich opłat na rzecz skarbu ordynacji 38. N ajostrzejsze represje groziły jednak za niesu
bordynację i opieszałość w sytuacji wojennej. Za niestawienie się na służ
bę w chorągw iach ordynacji Tomasz Zam oyski 14 października 1622 r.
groził mieszkańcom sw ych włości na U krainie konfiskatą m ajątku, a na
w et "śmiercią 39
O p recyzji działania system u dworskiego św iadczyć może następująca notatka, niestety nie datowana, lecz pochodząca z X V II w.: „P rzyczy n y, że są, które nam czynią podejrzenie, ż e --- ci, co najw ięcej nacierają na konfederacyję 40, najm niej zasłużonego mają. Ingoszowski m arszałek — jedno 40 złotych. Tarnowski dopiero na sejm ie służyć począł z panem Buczarskim. Kw aśniow ski ledwo do półtorej ćwierci. Białoskorski nic, ani służył. Mroczek, on co do waszmości zjechał też w obozie nie b y ł” 41.
Św iadczy ona, naszym zdaniem, o doskonałej orientacji kierow nictw a or
dynacji, które w każdej chw ili potrafiło określić wysokość należności do w ypłacenia poszczególnym dworskim. Inne jeszcze cechy świadczą o orga
nizacji dworskiego system u finansowego — istniała możliwość odbierania pieniędzy w imieniu drugiej osoby, a także poza stolicą państewka, co niew ątpliw ie redukowało ilość zbędnych p o d ró ży 42. Skarb ordynacji nie
kiedy kredytow ał sum y unikając ich przesyłania przez posłańców i tym samym ułatw iając operacje p ien iężn e43. P rzy w szelkich m anipulacjach finansowych niezbędne było pisemne zaświadczenie. „Ja o pieniądze teraz się nie przykszę, b yle w zapomnienie nie poszło, iż to pisma na to nie masz” — m artw ił się sługa Zabański w liście do podskarbiego Jerzego Iwaszkowieza z 15 sierpnia 1629 r . 44. Mimo częstych opóźnień, posiadanie wystaw ionego przez ordynata pisma gw arantow ało prędzej czy później otrzym anie należnej sum y 45. Zam oyscy przestrzegali zasady w yw ią zy w a-
38 „Gwoli tej spraw ie z p. kanclerzyną zjedźcie do Krasnego Stawu i jakoście mnie w ten labirynt wprow adzili sw ym nieostrożnym postępkiem, tak m nie w y wiedźcie koniecznie z niego” — pisał w 1621 r. T. Zamoyski do słu gi Markowskiego (BOZ nr 1602, k. 85).
M Tomasz Zam oyski powróciwszy w 1628 r. do domu po rocznej nieobecności, ostro w yrażał sw e niezadowolenie pod adresem słu gi odpowiedzialnego za stan w ło
ści: „Dorna cały rok sw ych rzeczy nie pilnując, bo mi dwiem a sejm y, traktaty i kura zdrowia zszedł, m iasto intraty powinnej jednom skwierk zastał poddanych, sług, gospodarzów” (AZ nr 289, s. 81).
37 AZ nr 289, s. 81 — w tym wypadku chodziło o „zaciąganie na sw oją potrzebę gorzałki skądinąd”, a nie ze źródeł wyznaczonych przez ordynata.
38 AZ nr 289, s. 104.
w BOZ nr 1602, k. 58.
4,1 Konfederację taką zaw iązyw ali nieopłaceni słudzy magnaccy żądając w y
płacenia im należności; najczęściej m iało to m iejsce po śm ierci pana.
41 AZ nr 2740, s. 25.
48 Por. AZ nr 2526, s. 38; nr 2597, s. 5.
43 AZ 2778, s. 97.
44 AZ nr 2776, s. 181. Podobnie w ierzyciele Zamoyskich po odebraniu sw ych na
leżności osobiście bądź pośrednio, zostaw iali w kasie pisem ne pokw itow anie — por.
AZ nr 2430, s. 2.
45 Por. AZ nr 2579, s. 25.
A N D R Z E J P O S P I E C H , W O J C IE C H T Y G IE L S K I
nia się ze sw ych zobowiązań, co znakomicie zw iększało zaufanie sług do patrona. Dużą precyzję działania system u dworskiego w idać rów nież w li
stach dzierżawców uspraw iedliw iających się z zalegania ze świadczeniami.
Ton tych listów w skazuje w yraźnie na w yjątkow ość takich s y tu a c ji4β.
Nowoczesność tego system u nie mogła oczyw iście zniw elow ać m anka
m entów typow ych dla feudalno-ekstensyw nej gospodarki m agnackiej.
System płatniczy ordynacji działał na zasadzie „skoków ” , w yn ikających z jednorazow ych w p ływ ó w pieniędzy, które natychm iast rozdysponow y
wano na najpilniejsze p o trz e b y 47. Widoczne są niekiedy w źródłach braki w ykw alifikow an ych kadr adm inistracyjnych i rzem ieśln iczych 48. Dbano przeto o przyw iązyw an ie potrzebnych rzem ieślników drobnym i dodatka
mi, przydzielanym i poza ustaloną płacą 4e. Odkładano też moment w yp ła
ty pełnego w ynagrodzenia do czasu w ykonania w szystkich prac przew i
dzianych kontraktem 50. W celu optym alnego w ykorzystania sił i środków konsultowano się z fachowcam i, działającym i w środowisku d w o rskim 51 ; oficjaliści chętnie odw oływ ali się do doświadczenia sw ych poprzedników, postępując zw y k le zgodnie z ich su gestiam i52.
Trzeba tu zasygnalizow ać nie całkow icie jasn y problem arend. C zy rozpowszechnione w tym czasie w ydzierżaw ianie dóbr przez latyfu n d y- stów dyktow ane było tylko względam i ekonom icznymi — chęcią zapew nienia sobie stałego dopływ u gotów ki i uniknięcia kosztów i kłopotów, zw iązanych z organizowaniem produkcji rolnej w takiej skali? W ydaje się, że w przekonaniu Zam oyskich istniało w yraźne iunctim m iędzy dzier
żawieniem gruntów a w ejściem w kontakt służebny. Oto fragm ent listu Tomasza Zam oyskiego z 5 września 1635 r. do niejakiego Jałowieckiego, dotyczącego sporu z nieposłusznym arendarzem Wronowskim, któ ry Za
m oyski pragnął zakończyć odebraniem arendy: „B o każdy u mnie co arenduje w raz i sługą zostaje i ten p. W ro n o w sk i--- tę miał ode mnie obiekcję, że służąc komu innemu m ajętności u m nie trzym ać nie mógł, ale za subm isją sw oją tak, jako i drudzy, majętność ode mnie w arendę otrzym ał” 53. Tak w ięc każdy dzierżawca staw ał się autom atycznie sługą!
W naszym przekonaniu, dla genezy system u dzierżaw jest to elem ent nie mniej istotny niż racje ekonomiczne. Poprzez system arend ród m agnacki w iązał ze sobą szersze rzesze m iejscow ej społeczności, wzm acniał tym sam ym w p ły w y, zw iększał zaplecze sw ej działalności, nie powiększając jednocześnie swego dworu i nie ponosząc w ydatków . System arend pełnił w ięc rolę podwójną: upraszczał (z punktu widzenia właściciela) organi
zację rozległego latyfundium oraz, co ma dla tego tem atu w iększe znacze
nie, rozszerzał środowisko dworskie i w p ły w y jego patrona.
Można na ten problem spojrzeć także z innej strony. Zdaniem A le k sandra T a r n a w s k i e g o arendarzam i zostawali z zasady (w każdym razie w czasach Jana I Zamoyskiego) ludzie ju ż zależni i co ważniejsze,
« Por. AZ nr 2405, s. 1.
« AZ nr 2521, s. 70 nn.
44 Por. AZ nr 2503, s. 15; nr 2594, s. 92; nr 2589, s. 59.
48 Por. AZ nr 2490, s. 49. ч 50 Tamże.
51 Tamże.
и Por. AZ nr 2499, s. 194 — Jerzy Szornel do podskarbiego W acławowicza (list pisany 24 czerw ca 1659 r. w Lublinie): „Proszę tylko, żebyście W aszmościowie serio o tym w szystkim co tam piszę (radzili i czynili” — ton listu świadczy o ogromnym autorytecie, jakim cieszył się Szornel u aktualnego ^podskarbiego. (Szornel był pod
skarbim Zamoyskich w latach czterdziestych).
53 AZ nr 289, s. 98.
222
D W O R M A G N A C K I W X V I I —X V I I I W .
za u fa n isi. T ym samym arenda w zm acniałaby tylk o ju ż istniejącą w ięź patrona i sługi. Przypadek W ronowskiego, któ ry zostaje sługą na skutek dzierżawienia gruntów Zam oyskiego w y d aje się przeczyć tej tezie, ale jest może w ypadkiem w yjątkow ym . W ronowski bowiem, pragnąc zostać dzier
żawcą ziemi Zam oyskiego b y ł ju ż czyim ś innym sługą. Wpisanie go na li
stę arendarzy mogło budzić obawę przed infiltracją obcego elementu, a mogło też staw iać Zam oyskiego w niezręcznej sytuacji pana kaptującego sobie cudzych ludzi. Jan D uklan Ochocki skądinąd stwierdza: „Taka szlachta [uboga — przyp. autorów] po kilkanaście i w ięcej lat trzym ała dobra pańskie, nie tylko więc p rzyw iązyw ali się do ziemi, jak do swej ro
dzinnej, ale i do panów, od których ją dzierżaw ili” 55.
3. WIĘZI SPOŁECZNE W SRODOWISKU DWORSKIM
Funkcje pełnione na dworze ustalały hierarchię społeczną, w obrębie której funkcjonow ać musiał szereg w zajem nych relacji. W iele spraw tego środowiska w ogóle nie docierało do ordynata — zatrzym ując się na po
ziomie m arszałka, bądź podskarbiego nadwornego. Do podskarbiego zw ła
szcza adresowane b y ły listy w sprawach gospodarczych — o przysłanie pieniędzy lub dodatkowych dyspozycji, inform acje o m ożliwościach zaku
pu tow arów itp. Do niego lub do m arszałka kierowano też skargi na niż
szych urzędników, których sw aw olę bądź niesubordynację oficjaliści b yli w stanie ukrócić. Ludzie dw orscy z terenu zw racali się rów nież o w sparcie ich autorytetu jakim ś pismem czy rozporządzeniem. Przez osobę któregoś z oficjalistów prowadziła najczęściej droga do ordynata 36. Oni to, dzięki własnej pozycji i stałym kontaktom z ordynatem , mogli służyć ludziom dworskim protekcją i pomocą w trudnych sytuacjach, pilnować załatw ie
nia przez patrona ich postulatów 57. Do nich więc kierowano prośby o od
powiednio w ysokie, w stosunku do pow ierzonych słudze zadań zaopatrzenie finansowe, oni mogli przyczynić się do term inowej w y p łaty zasłużonych należności oraz służyć ochroną i protekcją zagrożonym słu g o m 58. Listy, w których słudzy zabiegają o w zględ y oficjalistów , ilustrują ich ogrom ny prestiż 59. Do oficjalistów , jako do osób dobrze zorientowanych, często k ie
rowano prośby o inform acje, bądź to pryw atne, bądź też o szerszym zna
czeniu 60. Do nich też, a nie do ordynata, kierowano najczęściej prośby o interw encję w razie naruszenia praworządności w stosunkach m iędzy słu g am i61. To ostatnie zjaw isko rzuca interesujące światło na stosunek
54 A. T a r n a w s k i , op. cit., s. 126 nn.
55 J. D. О с h о с к i, op. cit. t. I, s. 153.
58 Por. AZ nr 2778, s. 11 i 59; nr 2490, s. 96: „Do Żydów także jeśli się zda J. M.
napisać, aby mnie słuchali, arendarze też kontrakt postanowiony ze mną trzym ali”
— prosił podskarbiego sługa Stefan Trzciński. Por. też AZ nr 2776, s. 83: list n ie
znanego autora do podskarbiego Jurkowskiego z początku XVIII wieku.
57 Por. AZ nr 2503, s. 23; nr 2779, s. 11; nr 2502, s. 160.
58 Por. AZ nr 2503, s. 47; nr 2776, s. 135; nr 2499, s. 170 i 127; nr 2778, s. 195;
nr 2502, s. 160.
5· AZ nr 2502, s. 160. Por. też AZ nr 2776, s. 125.
«° Por. AZ nr 2499, s. 170; nr 2778, s. 263.
41 Kupiec Orsetti oszukany w 1650 r. przez niejakiego Lurenca Rosmana Gry- gienwica, który kilkakrotnie u siłow ał odebrać należne Orsettiemu pieniądze fałszując jego pieczęć i podpis, ziwracał się z prośbą do podskarbiego W alentego Fredry: „Aby waszmość М. P. kazał go szukać i aby odniósł karanie podług jako zasłużył, albo albo każ w aszm ość М. P. onego tu kazać przyw ieźć na mój koszt” — AZ nr 2503, S. 51. Por. też AZ nr 2499, S. 166.
A N D R Z E J PO S'PIIEC H , W O J C IE C H T Y G IE L S K I
w ładzy państwowej do aparatu kierującego państewkiem magnackim.
W ydaje się, że zw yczajow o poszkodowani zw racali się raczej do władz ordynacji, licząc zapewne na większą skuteczność ich działania.
N ajw yżsi urzędnicy w środowisku dworskim tw orzyli własne grupy ludzi zależnych, niejako obok struktury oficjalnej. N iektórzy pracownicy terenowi działali często (obok sw ych obowiązków urzędowych) na rzecz kogoś wysoko postawionego w centrali ordynacji, kupując sobie tym sa
m ym jego przychylność i ewentualną protekcję. Usługi te polegały np. na dostarczaniu ulubionych przez danego oficjalistę potraw bądź napojów:
w ysokogatunkow e wino, jarząbki, m elony, chleb węgierski, sery siedmio
grodzkie — to najczęstsze artyku ły, którym i kupowano sobie przychylność konkretnego protektora 62. „Czego waszmość M P na dalsze czasy po mnie potrzebować będziesz, lub to w sprawach JM P K an clerzyn y mej w ielce MP i Dobrodziejki, lub w swych, sługę do w szelkiego usłużenia zastaniesz waszmość mój M P ” 63 — pisał w 1646 r. do podskarbiego Szornela sługa Zamoyskich, Worlemb. O ficjaliści starali się również organizować sieć in
form atorów terenow ych, którą w yko rzystyw ali zapewne nie tylko w sw ych urzędowych czynn ościach64. Zjaw isko to, potęgujące się w początkach X V III w.65, zdaje się świadczyć o rosnącym skom plikowaniu struktury środowiska dworskiego. Istnienie w jego obrębie grupy u p rzyw ilejow a
nej dodatkowo poszerzało sieć w zajem nych powiązań i interesów. P rz y kładowo, niejaki Szornel z Tarnowca, brat Jerzego Szornela, podskarbiego nadwornego Zam oyskich, znalazłszy się w 1647 r. w trudnej sytuacji gos
podarczej spowodowanej głównie nieurodzajem zbóż, mógł liczyć na po- rnoc w pływ ow ego brata; prosił go o zorientowanie się w miejscach, w któ
rych pszenica najlepiej obrodziła i gdzie ceny m ogły być najniższe, o za
mówienie niezbędnej ilości zboża i „stargow anie” jego ceny. List Szorne
la z 23 lipca m iał formę niezw ykle ugrzecznioną, b ył pełen w yrazów głę
bokiego szacunku i poważania dla wysoko postawionego brata 6e.
W ięzi społeczne w środowisku dworskim Zam oyskich cechowała ogrom
na, zw yczajow o usankcjonowana trw ało ść67. W ięź m agnat-sługa nie w y gasała nawet po śmierci którejś ze stron. W testam entach obu ordynatów widać dbałość o w yw iązanie się z m oralnych zobowiązań wobec służby i o jej in te re sy 68. W iele dowodów św iadczy też o trwałości stosunku słu
żebnego, podtrzym ywanego z pokolenia na pokolenie wśród ludzi służeb
nych 69.
O powiązanie ze sobą ludzi dworskich zabiegali w łaściciele ordynacji, przestrzegając tu zasady wyłączności. Nie do pomyślenia było kontaktow a
Por. AZ nr 2499, s. 115; nr 2778, s. 195. Liczne zwroty w korespondencji ilu strują zabieganie niższych sług o w zględy oficjalistów. Por. AZ nr 2778, s. 29 (w liście do podskarbiego): „abym się nie zdał być leniw ym , tą kilką słów zdrowie wasz- mości nawiedzam ”.
63 AZ nr 2499, s. 115.
64 Por. AZ nr 2776, s. 129 nn.
65 Por. AZ nr 2776, s. 117 n.; nr 2494, s. 9.
M AZ nr 2499, s. 137.
87 AZ nr 309, nr 2 — skarga niejakiego Bohdaszewskiego z 8 listopada 1634 r.
adresowana do Tomasza Zamoyskiego na pana M itkowskiego, „który był przed tym sługą waszm ości mego MP”.
68 Por. AZ nr 2375, s. 88 i 90; nr 2376, s. 90.
60 Warto wspom nieć choćby o treści licznych nadań ziemi będących w ynagro
dzeniem za w ierną służbę, w których bardzo często zasługi przodków danego sługi dla domu Zamoyskich w pisane są na konto jego osobistych zasług. Innym śladem są pewne, powtarzające się w całym badanym okresie', nazwiska ludzi wchodzących w skład tego środowiska dworskiego.
D W O R M A G N A C K I W X V I I —X V I I I W . 2 2 5
nie się sług z jakim kolw iek konkurencyjnym domem magnackim czy szla
checkim 70. O śladach silnych w ięzi m iędzyludzkich św iadczy też okazy
wana gotowość oddania ostatniej posługi w w ypadku śmierci kogoś z Z a
m oyskich i p rzybycia w tym celu naw et z bardzo daleka 71. W grę w p raw dzie m ogły wchodzić pobudki bardziej przyziem ne: ciekawość, chęć ucze
stniczenia w niecodziennym wydarzeniu, jednak poczucie moralnego obo
w iązku — ja k można sądzić z tonu korespondencji — było w takiej sy tuacji jednym z głów nych m otyw ów uczestniczenia w pogrzebie.
Dużego zaufania w e w zajem nych stosunkach dowodzą rzesze w ierzy cieli Zam oyskich w yw odzące się głów nie ze środowiska d w o rsk ieg o 72.
Z pełnym zaufaniem pożyczano patronowi naw et znaczne sum y. Na zew nątrz magnat brał pełną odpowiedzialność za postępowanie swoich ludzi, żądając kierow ania do siebie w szelkich ew entualnych pretensji, bądź za
strzeżeń. „O n się też sam jako przystoi wszędzie zachowa. A jeślib y też miał kto co do niego, u mnie, jako sługi mego, ma go p atrzyć” 73 — pisał Jan Zam oyski w liście polecającym dla jednego ze swoich faktorów.
K lim at bardzo osobistych stosunków cechowała duża bezpośredniość w kontaktach niższych sług z patronem i jego urzędnikami, oparta na obustronnej życzliw ości, zainteresowaniu dla drobnych życiow ych spraw i w zajem nej p om o cy 74. Nie było to zjaw iskiem w yjątkow ym : słudzy go
ścili na przykład u K rzysztofa Z aw iszy na przyjęciu im ien in ow ym 75;
ekonom M arcina M atuszewicza, Nowicki, trzym ał do chrztu jego synka 7β.
Nie spotkaliśm y także w źródłach śladów podkreślania dystansu m iędzy osobami będącym i na różnych szczeblach hierarchii zam ojskiej; można na
tomiast odnaleźć tendencje takie w w ypow iedziach w łaścicieli innych latyfundiów 11.
W pam iętnikach pojaw iają się opisy rozpaczy sług w zw iązku ze śm ier
cią patrona: „Z e śmiercią tą runęły nadzieje moje, zostałem praw dziw ym sierotą, straciłem drugiego ojca” 78 — pisał Jan Duklan Ochocki w chw ili śmierci swego protektora, w ojew ody Stempkowskiego. Podobne uczucia i reakcje wzbudziła śmierć hetmana M ichała Radziw iłła u M arcina M a
tuszewicza 79; silnym ciosem dla Stanisław a Oświęcima b ył zgon hetmana Stanisława K on iecp olskiego80. Pam iętniki podkreślają szczególnie zw ią
70 Por. AZ nr 2376, s. 17.
71 D otyczyło to zarówno reakcji słu g jak i szeroko pojmowanego grona przyja
ciół ordynatów. Por. AZ nr 2499, s. 117.
72 Por. np. AZ nr 2412, s. 1: „Płaoone długi po wyjeździe JM w roku 164siud- mym”: lista obejmuje 44 wierzycieli, wśród których liczne są nazwiska osób zapewne ze środowiska dworskiego (szlachta: Kołudzki, Szornel, Piaskowski, Trzciński, Ossow
ski; kupcy: Porcjusz i Orsetti; Marconi?); uderza w ysokość sum pożyczanych i ich znaczna rozpiętość (od 798 do 60 tys. zł). Por. też AZ nr 2523, s. 22 — Jan Zamoyski potwierdza na piśm ie 13 kwietnia 1657 r.: „Wziąłem od pana Łukasza Zielo.polskie- go, arendarza staw ów mych, złotych polskich sześćset na potrzebę moją, które so
bie w ratach tej arendy potrąci”.
73 AZ nr 2490, s. 149.
74 Por. AZ nr 2499, e. 127.
75 K. Z a w i s z a , P a m iętn iki... w o je w o d y m ińskiego (1666—1721), wyd. J. B a r t o s z e w i c z , Warszawa 1862, s. 37.
7β M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 16.
77 Por. S. P a w l i k , P olskie in stru ktarze ekonom iczne t. I, Kraków 1929, s. 235 nn.; B. R a d z i w i ł ł , op. cit., s. 45.
78 J. D. O c h o c k i , op. cit. t. II, s. 131.
79 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 175.
8,1 S t. O ś w i ę c i m , D yariusz 1643—1651, wyd. W. C z e r m a k , Kraków 1907, s. 125.
226 A N D R Z E J P O S P I E C H , W O J C IE C H T Y G IE L S K I
zanie sług z konkretną osobą pana 81, a nie z jego dworem, natom iast ana
liza środowiska zamojskiego pozostawia w rażenie istnienia stosunków b ar
dziej instytucjonalnych, niezależnych od aktualnego właściciela. To w ra
żenie w ynika zapewne z charakteru źródeł. Pam iętniki pisała na ogół szlachta zamożna, silniej związana z osobą samego m agnata; w m ateriale podworskim w ystępuje masowo szlachta uboga, związana z dworem jako instytucją.
W w ypadku śmierci kogoś ze sług Zamoyskich konieczność przybycia na pogrzeb i oddania ostatniej posługi swemu towarzyszowi była dla ludzi dworskich równie oczywista, jak w wypadku śmierci patrona; odchodził po prostu jeden z nich, trzeba więc go było należycie, niem al rodzinnie, pożegnać82. Do tej grupy zjawisk zaliczyć też można solidarne działanie na rzecz zwolnienia zniszczonych w ojną rejonów od opłat do skarbu pań
stwa; w tej sytuacji żywotne interesy ordynata i mieszkańców danych włości dokładnie się p o k ry w ały 83. O poczuciu zbiorowego intereśu świad
czyć mogą również opłaty na rzecz wzmocnienia obronności Zamościa, uiszczane sam orzutnie przez miejscowych Żydów 84.
Te i inne przykłady, świadczą, jak się w ydaje, o w ytw arzaniu się w środowisku dworskim silnych więzi w ew nętrznych, rozbudowanego po
czucia zbiorowej solidarności. Więzi te opierały się z powodzeniem naci
skowi konkurencyjnych „rynków pracy” sąsiednich ośrodków dw or
skich 85.
Znaczenie spraw nie działającego system u zarządzania w zrastało wraz z wielkością latyfundium . Jest to zapewne główna przyczyna dbałości Za
moyskich o spraw ną organizację systemu dworskiego. Trudno przypisać podobną precyzję organizacyjną również mniejszym ośrodkom.
4. D W Ó R A S P O Ł E C Z N O S C L O K A L N A
Dwór m agnacki oddziaływał także na społeczność terytorium , na któ
rym się znajdował. W związku z tym do środowiska dworskiego trzeba za
liczyć, w naszym rozumieniu, oprócz ludzi dworskich, również wszystkich znajdujących się w orbicie wpływów dworu magnackiego — zatem wszystkie osoby dobrowolnie związane z m agnatem , pozostające w zależ
ności od niego, w ykonujące Jego jednorazowe polecenia lub prośby, bądź stale pracujące na dworze czy też w adm inistacji dóbr.
W tak szeroko pojętym środowisku dworskim w ypada rozróżniać lu dzi związanych z dworem formalnie (słudzy) i nieform alnie (ludzie znaj
dujący się tylko w orbicie ośrodka dworskiego). W terminologii socjolo
gicznej kategorię sług można określić m ianem grupy sformalizowanej, o jednoznacznej zasadzie przynależności. N atom iast ludzie znajdujący się w orbicie wpływów dworu, określeni być mogą socjologicznym pojęciem kręgu społecznego — społeczności lokalnej opartej na zasadzie codziennej styczności face to face.
81 Por. tamże, s. 137 — ·ρο śmieroi St. K oniecpolskiego (11 marca 1646), autor pozostaje na służbie u Aleksandra Koniecpolskiego tylko przez dwa miesiące.
82 Por. BOZ nr 1638, s. 37.
*» Por. BOZ nr 1602, k. 59.
84 Por. AZ nr 2579, s. 17.
85 Jedyna znana nam wzm ianka na tem at istnienia takiego problemu pochodzi — rzecz charakterystyczna — z okresu n iepełnoletno'ci Tomasza Zamoyskiego i do
tyczy tylko żołnierzy zaciężnych. Wiadomość tę podaje S t . Ż u r k o w s k i (BOZ nr 1596, s. 28)
DWOR MAGNACKI W XVII—XVIII w. 227
Określenie „społeczność lokalna”, częstokroć używane w języku n au kowymi i potocznym, zawiera w sobie szeroki zakres problemów 8®. S ta
nowi ją zespół ludzi zamieszkujących wspólne terytorium , co stw arza możliwość bezpośrednich i częstych styczności, a więc także więzi niefor
malnych. Ten konglom erat wszelkiego typu więzi jest podstawą ogrom
nej spoistości grupy, decyduje o jej względnej izolacji od oto czen iaS7.
Cechy te nabierają szczególnego znaczenia w sytuacji Rzeczypospolitej szlacheckiej XVI—XVIII wieku, z typowym dla niej przeniesieniem pun k tu ciężkości życia gospodarczego, politycznego i społecznego na prowincję szlachecką 88.
Nas tu interesuje nadal dwór magnacki, proces jego oddziaływania na ogół szlachty zamieszkującej określone terytorium . Próba ustalenia zmiennego czasie zasięgu oddziaływania ośrodka dworskiego przyspa
rza wiele trudności. Jedyną metodą postępowania może być próba okreś
lenia wpływów badanego dworu poprzez ograniczenie ich zasięgu od
działywaniem dworów sąsiednich, z tym że istniały zapewne tereny „po
graniczne”, gdzie wpływy różnych ośrodków magnackich ścierały się ze sobą 89.
Sama społeczność lokalna istniała obiektywnie, bez koniecznego udzia
łu dworu magnackiego. A. Z a j ą c z k o w s k i nazwał ją naw et n ajb ar
dziej typow ą form ą życia społecznego w epoce feudalizmu. W skład jej wchodził, jego zdaniem, dwór z właścicielem wsi i jego rodziną, służba domowa i gospodarcza (przeważnie szlachecka), ponadto pańszczyźniana wieś w raz z księdzem i k arczm arzem 90. Dopiero na tak ogólnie zaryso
wanym tle obserwować można oddziaływanie dworu magnackiego. Ma
gnat wciąga w orbitę swych wpływów szlachcica drobnego czy średnie
go — miejscowych posesjonatów, au to ry tety lokalne m ałych społeczności folwarcznych. Jego w pływ jednoczy te mikrospołeczności, buduje z nich nową jakość, wyższą formę — dworską społeczność lokalną 91.
Nasuwa się pytanie — co leży u podstaw procesu oddziaływania dwo
ru magnackiego na społeczność lokalną? Jak i jest jego zasięg? Spróbuje
my odpowiedzieć na to obserwując szlachtę najsilniej związaną z dworem, tj. służbę magnacką.
Związanie się z dworem m agnata stanowiło w owym czasie ważną decyzję życiową. Przedstaw iciele niższych w arstw społecznych szukali na dworze magnackim aw ansu i kariery; związanie się z potężną rodziną ka
rierę tę w bardzo wielu wypadkach rzeczywiście umożliwiało. Świadczą o tym liczne pam iętniki. Matuszewicz przytacza przykłady zdobycia na tej drodze znacznego m ajątku i prestiżu społecznego, a naw et osiągnięcia niższego urzędu senatorskiego, pośrednio dzięki sukcesom odniesionym w
88 S. N o w а к o w s ik i, Społeczność lokalna a zagadnienie upow szechnienia k u l
tu ry, „Przegląd Socjologiczny” t. XI, 1957, s. 262. Por. też A. K ł o s k o w s k a , Za
gadnienie m ałych grup społecznych w socjologii, tam że t. XII, 1958, s. 24.
87 Charakterystykę społeczności lokalnej podaje Z. B a u m a n , Z arys socjologii, W arszawa 1962, s. 257 nn.
88 N ajw ięcej m iejsca poświęcił temu zagadnieniu A. Z a j ą c z k o w s k i , G łów ne elem en ty k u ltu ry szlach eckiej w Polsce. Ideologia a stru k tu ry społeczne, Wrocław 1961, s. 59 nn.
89 Widoczne jest to doskonale w całym pam iętniku M. M a t u s z e w i c z a.
90 A. Z a j ę с z к o w s к i, op. cit., s. 59.
81 K. K o ź m i a n , P am iętn iki t. I, W arszawa 1972, s. 192: „Miała w ięc Polska pod demokracją arystokratów krajowych wichrzących krajem, m iały w ojew ództwa pod ich w pływ em swoich arystokratów wichrzących w yłącznie województw am i i po
w iatam i, m iały parafie sw oich arystokratów górujących nad zagonową szlachtą”.
228 A N D R Z E J P O S P IE C H , W O J C IE C H T Y G IE L S K I
służbie dworskiej 92. Poczobut Odlanicki opisuje naw et wypadek całkowi
tego zatarcia płebejskiego pochodzenia s łu g i93. A nalizując losy poszcze
gólnych jednostek można wyodrębnić stereotypową drogę życiową, która zaczynała się najczęściej służbą w pryw atnym wojsku magnata, po niej
następowało stanowisko na dworze, a po tym kolejne awanse w h ie ra r
chii dworskiej, kończyła się zaś otrzym aniem z rąk patrona dożywotniej dzierżawy, połączonej — w optym alnym w ypadku — ze skutecznym pro
tegowaniem na urząd ziemski. Istniały oczywiście w arianty tego stereo
typu: Joachim Jerlicz długą służbę wojskową poprzedził pobytem na dwo
rze podkanclerzego Jędrzeja Lipskiego w charakterze sługi kancelaryjne
go 94; liczne też były wypadki służenia kolejno na kilku dworach (bracia M askiewiczowie)9S. Im ponującą karierę życiową osiągnęli przez związanie się z dworem Zamoyskich znany zagończyk Stefan Chmieiecki, czy też Mikołaj Podlodowski, późniejsi wojewodowie k ijo w scy 96. Lew Sapieha dzięki poparciu Radziwiłłów w stosunkowo krótkim czasie doszedł do wielkiej fortuny i osiągnął godność kanclerza wielkiego litewskiego 95.
Trudno uznać te przykłady za typowe, pokazują one jednak skalę możli
wości protekcyjnych najpotężniejszych magnatów.
Korzyści, jakie przynieść mogła służba dworska uzależnione były od walorów kandydata na sługę, od jego pozycji społecznej, od protekcji oso
by trzeciej, która daw ała rękojmię zalet osobistych98: rzetelności, lojal
ności, pracowitości. Mogła to być wreszcie jakaś usługa wstępna, którą kandydat wyświadczał patronowi " . Mimo stabilizacji, którą gw arantow ał związek z patronem, nie zawsze była to droga łatwa. Sługa magnacki pod
legał rygorom dyscypliny; był zobowiązany do stałej gotowości w ykony
wania różnorodnych poleceń pana 10°. Liczne przykłady trudności w uzy
skaniu chwilowego zwolnienia ze służby znajdujem y w pam iętnikach Ma- skiewiczów. Matuszewicz podaje przykład sekretarza kasztelana krakow skiego Mniszcha, niejakiego Ważyńskiego, który „nie mógł się uwolnić, wpóki by kogo na miejscu swoim nie rekomendował do sek retary i” 101.
Z drugiej strony, znajdujem y w źródłach wypowiedzi uskarżające się na uciążliwość służby. „A na straw ę proszę WMM Pana raczył co przysłać, bom ja nie angieł, trzeba mi jeść i pić, a o głodzie służyć nie zw ykłem ” — pisał sługa Szymon Dąbrowski do podskarbiego ordynacji, Ungiera 102.
„Począłem sobie mierzić tę służbę i z kosztu wielkiego, który ustawnie na bruku mieszkając być musi, i z pracy, a bardziej z niewdzięczności” —
92 M. M a t u s z k i e w i c z , op. oit. t. I, s. 237.
93 P am iętn iki Jana W ładysław a Poczobuta O dlanickiego (1640—1648), wyd. L. P o- t o c k i i I. K r a s z e w s k i , Warszawa 1877, s. 45 n.
94 J. J e r l i c z , L atopisiec albo kroniczka t. I, wyd. K. W ł. W ó j c i c k i , War
szawa 1853, s. 76.
95 P am iętn iki Samuela i Bogusława K azim ierza M askiew iczów , oprać. A. S a j- k o w s k i , Wrocław 1961, s. 213, 223, 225; przykłady takie daje też K. Z a w i s z a , op. cit., s. 390 nn. Innym wariantem tej drogi było po opuszczeniu służby zaciągnięcie się zbrojne (tamże s. 391 nn.).
99 S. Ż u r k o w s k i , op. cit., s. 81, 133; W. C z a p l i ń s k i , J. D ł u g o s z , op.
cit., s. 59. '
97 S t. I n g 1 o t, S p ra w y gospodarcze L w a Sapieh y 1588—1607, [w:] Studia z h is
torii społeczn ej i gospodarczej pośw ięcone prof. dr F. B u jakow i, Lw ów 1931, s. 166.
98 J. D. O c h o c k i , op. cit. t. I, s. 181, 183; M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. I, s. 59 n. i t. III, s. 214.
99 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 77. ( 100 S. P a w l i k , op. cit. t. II, s. 5 nn., 235 nn. ■' 101 Μ. M a t u s z e w i с z, op. cit. t. I, s. 82.
192 AZ nr 2778, s. 91.
D W Ó R M A G N A C K I W X V II —X V I I I W . 2 2 9
czytamy w pam iętniku Samuela Maskiewicza 103. Z reguły jednak m agna
ci starali się zagwarantować swym ludziom należyte w arunki pracy. W opinii społecznej oceniano ich między innym i na podstawie prezencji sług bądź innych osób im towarzyszących, lub działających w ich im ieniu 104.
Trzeba także pamiętać, że ludzie przyjęci przez m agnata na służbę mogli też działać niezgodnie z jego interesam i i odnosić przy tym osobiste ko
rzyści, że przy okazji służenia panu organizowali sobie niekiedy wygodne życie jego kosztem 105.
Wizja kariery przyciągała do dworu; z drugiej strony tę samą rolę pełniły potrzeby m agnata i jego otoczenia. Wielość funkcji, jakie pełnił na co dzień dwór magnacki (centrum adm inistracyjne dóbr, centrala poli
tyczna terenu, ośrodek życia towarzyskiego i publicznego)loe, w ymagała wielkiego, dobrze zorganizowanego zaplecza ekonomicznego i personalne
go. Zaplecze to stanow ili właśnie słudzy zatrudnieni na dworze i w adm i
nistracji dóbr. G rupa ta, podobnie jak cały stan szlachecki, nie była jed
nolita. Obok przedstawicieli średniej szlachty, m ających według określe
nia Ochockiego „dziedzictwa odwieczne”, znajdowali się tu, chyba w większości, reprezentanci szlachty drobnej czy ubogiej, przeważnie nie- posesjonaci107. Wśród stanowisk służebnych istniały funkcje wyższe (ofi
cjaliści, dworzanie honorowi i częściowo płatni, ekonomowie generalni) i niższe (pokojowcy, kredencerze, hajducy, pajucy). Analiza m ateriału pa
m iętnikarskiego wskazuje, że oba podziały — w arstwowy dla stanu i funkcyjny dla dworu — nakładają się na siebie praw ie bez wyjątków.
Nie każdy zatem mógł objąć dowolną posadę na dworze; nie każdemu gw arantow ał dwór określony typ kariery. Marszałek dworu musiał być koniecznie pósesjonatem, a według Ochockiego naw et urzędnikiem po
wiatowym czy wojewódzkim; podobnie inni oficjaliści, dworzanie honoro
wi, ekonomowie większych kompleksów dóbr 108. Ten motyw jest zrozu
miały z punktu widzenia m agnata. Wyżsi słudzy znajdując się w nabliż- szym otoczeniu pana służyli mu także swą „nieprzeciętną” pozycją spo
łeczną i prestiżem. Pozycja ta przydaw ała się zwłaszcza przy montowaniu akcji politycznych i kap.towaniu sojuszników, dochodziła do głosu w kon
taktach tow arzyskich prowadzonych w im ieniu magnata. W ydaje się, że wśród powierzanych oficjalistom funkcji najwięcej miejsca zajmowały właśnie usługi polityczne 109.
Przy obsadzaniu niższych dworskich stanowisk nie dostrzegamy tak ścisłych kryteriów doboru no. Przeważnie posady te obejmowała szlachta
103 S. i B. M a s k i e w i c z o w i e , op. cit., s. 205.
104 Por. T. V e b l e n , Teoria k lasy próżn iaczej, Warszawa 1971, s. 69 nn.
ms p or M_ M a t u s z e w i c z , op. cit. t. I, s. 60 n.
1M J. M a c i s z e w s k i , S połeczeń stw o, [w:] Polska XVI I w ieku , Warszawa 1974, s. 163.
107 Odwołujem y się tu do powszechnie w ystępującego w źródłach podziału stanu szlacheckiego na „panów — m agnaterię”, „ziemian — obyw ateli”, szlachtę średnią i szlachtę ubogą, zdając sobie spraw ę z nieprecyzyjności tych terminów. Por. J. D.
O c h o c k i , op. cit. t. I, s. 148.
108 Tamże t. I, s. 94 i t. II, s. 150. Por. też M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. I, s. 227 i t. III s. 160; K. Z a w i s z a , op. cit., s. 389.
109 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. IV, s. 7.
110 Wobec znacznej przewagi chętnych nad ilością m iejsc na dworach zwracano np. uw agę na prezentację kandydata (potr. J. K i t o w i c z , op. cit., s. 421); P. B u c h - w a l d ó w n a , „M ałpa-człowiek" anonim owa sa ty ra z początku XVI I I w ., [w:] Mi s - celanea staropolskie t. VI, Warszawa 1962, s. 275.