przyznania racji owym zabiegom upatrując w nich przejaw chęci uzdrowienia 'sto
sunków. R zeczywiście, były przypadki usuw ania sędziów przekupnych czy prowadzą
cych się niem oralnie. Sam jednak fakt, że przypadek sędziego Lecourbe, który swego czasu bronił Moreau, stał się najprawdopodobniej powodem akcji „oczyszczania”, n a
suw a poważne w ątpliw ości co do szczerej intencji owej akcji.
M ateriały z sesji nie zostały opatrzone żadnym artykułem podsumowującym.
I chyba dobrze się stało. W tym stadium roboczej dyskusji byłoby to m oże przed
w czesne, choć narzucają się pew ne konstatacje. Pierwsza: o ile czasy K onsulatu i Ce
sarstw a oznaczały dla Francji cofnięcie rewolucji, złagodzenie wstrząsów które spo
w odowała, o tyle dla Europy stały się tych w strząsów początkiem. Druga łączy się ze zdziwieniem jak mało spójna była w tym czasie gospodarka Francji, jak bardzo różna w poszczególnych regionach i trudna do przeliczenia na skalę ogólnokrajową, mimo półtorawiecznej tradycji absolutystycznego centralizmu.
Barbara Grochulska
Andrzej Z a h o r s k i , Z d ziejów legendy napoleońskiej w Polsce, PZWS, Warszawa 1971, s. 190.
Legendę uznajem y także za fakt historyczny, podlegający badaniom historyka, socjologa, językoznawcy. Niektórzy utożsam iają legendę z m item i twierdzą, że b a
dania Rogera C a i l l o i s , Mircea E l i a d e , L é v i-S t r a u s s a, Rolanda B a r t h e - s a c z y R. M. M a c I v e r a w n iosły w iele do poznania struktury, funkcji i techniki m itu lub też legendy w sensie socjologicznym, a nie tylko opisowo historycznym.
W każdym razie w tych badaniach teoretycznych ujawniono doniosłość funkcji m itu- legendy jako czynnika w iążącego określone grupy społeczne w pewną całość oraz m odulującego poglądy w określonej dziedzinie i w określonym kierunku. R. M. Mac- Iver sprecyzow ał to następująco: „Każda cywilizacja, każdy okres, każdy naród posiada swoją w łasną całość m itów. W niej leży tajem nica społecznych jedności i spo
łecznych spójności, a jej zm iany stanow ią w ew nętrzną historię każdego społeczeń
stw a” 1. W ynika stąd, że badanie genezy, struktury i funkcji narodowych m itów i legend należy także do zadań nauki historycznej, a w ynikające stąd w nioski w znacznym stopniu mogą w zbogacić naszą w iedzę o świadom ości zbiorowej narodu polskiego. Legenda napoleońska jest i trudnym i wdzięcznym tem atem dla historyka.
Trudnym, bo funkcjonow ała głów n ie w społeczeństw ie francuskim i spełniała w X IX w ieku w ieloaspektow ą rolę polityczną, wdzięcznym , a naw et pasjonującym tematem, bo jej rola w okresie, gdy naród polski n ie m iał w łasnej państw owości była par excellence polityczna i w yjątkowo doniosła w podtrzymaniu narodowej świadomości, odrębności duchowej od zaborców. K siążka Z a h o r s k i e g o , aczkolwiek napisana bardzo przystępnie, jest dziełem bardzo oryginalnym , można powiedzieć — in icju jącym szersze badania. Zgodzimy się z autorem, że „całość zjaw iska jakim jest legenda napoleońska, o ile ma być w szechstronnie przedstawiona, m usi być dzie
łem zbiorowym, m usi powstać przy w spólnym w ysiłku specjalistów w ielu dziedzin nauk społecznych” (s. 6).
Legenda ta pow staw ała jeszcze za życia cesarza w okresie pełnej jego aktyw ności politycznej, chociaż przybrała k ształt doskonałej konstrukcji już po zesłaniu, w w ie l
kiej, przemyślanej sam oobronie Napoleona. Zakładał on, że będzie to broń wyborna, która pew nego dnia utoruje drogę do tronu jego synowi. N ie był „bogiem w ojn y”, kochał pokój, w ojny zostały m u narzucone przez zaw istnych sąsiadów i rywali. Nie b ył despotą, a przejściow y despotyzm był nieunikniony, gdy anarchia i chaos legły
i C y t u j ę z a J . A d a m u s e m , M o n a r c h iz m i r e p u b lik a n iz m w s y n te z ie d z ie jó w P o ls k i, Ł ó d ź 1961, s. 48.
u drzwi Francji. N ie szukał m iłości w łasnej nigdy, jego celem była „wielkość ojczyz
n y”. Przegrał, ponieważ był zbyt pobłażliw y w obec sił Ancien Régim e’u, które nigdy nie m ogły w spółistnieć z siłam i rew olucji 1789 r. On sam był „reprezentatem R e
w olucji” i niósł narodowi francuskiem u i Europie św iatło cywilizacji. Teraz, z jego porażką poniosła też klęskę cyw ilizacja europejska, ale w przyszłości siły przez niego reprezentowane w ezm ą rewanż. C’est une bataille perdue pour la civilisation, la ci
vilisation prendra sa r e v a n c h e 2. Te poglądy Napoleona przekazane przez ex-szam - belana Las Casesa w jego „Le M émorial de Sainte H élène (1823) stały się rewelacją, objaw ieniem dla rom antyków, biblią dla w szystkich niezadowolonych, dla w szystkich przeciwników reżim u burbońskiego w e Francji. Wraz z wcześniejszym „Manuscrit venue de S ainte-H élèn e” (ogłoszone w Londynie w 1817 r. w edług badań E. D r i a u 1- t a zdaje się przez niejakiego Lullien de Chateaurieux) rew elacje Las Casesa w znako
m itym stopniu przyczyniły się do rozpow szechnienia legendy napoleońskiej w Euro
pie. Podbudował ją w 1846 r. sw ym i relacjam i „towarzysz niedoli cesarza” hr. Mont- holon, który oprócz swojej w ersji m ęczeństw a cesarza, dodał jego „testam ent politycz
n y”. Trafnie pisze Zahorski iż „Napoleon w latach 1815— 1848 przestał być despotą, cezarem, zapomniano m u tyranię i m ilitaryzm , stał się oswobodzicielem ludów, w y razem ich dążeń niepodległościow ych. I to jest najw ażniejsza cecha legendy n a poleońskiej tych lat” (s. 61—62).
Przypom nijm y jej funkcję i rolę w w ew nętrznej polityce Francji. Stała się ona określoną siłą polityczną, sztandarem skupiającym nieom al całą opozycję w obec rzą
dów Ludwika Filipa, od liberałów do republikanów. Najzręczniej dyskontow ał ją Lud
w ik Napoleon, syn Ludwika Bonaparte i Hortensji de Beauharnais, który już w 1836 roku uczynił pierwszą, bardzo nieudolną próbę przechwycenia władzy. Po ucieczce do Nowego Yorku powrócił następnie do Londynu i tutaj ogłosił w 1839 r. pracę pt. „Des Idées N apoléoniennes”. Było to uzupełnienie legendy Las Casesa. Cesarz był nie tylko liberałem , w yzw olicielem ujarzmionych narodów, lecz także sym patykiem ruchów radykalnych, projakobińskich, socjalistycznych. Podjęta przez Ludw ika N a
poleona w 1840 r. w Boulogne nowa próba zamachu stanu zakończyła się nie tylko kompromitacją, ale osadzeniem na dożywotni w yrok w twierdzy Ham. U ciekł z niej w 1846 r. do A nglii. Ale, jak podkreśla celnie autor (s. 183) w dobie W iosny Ludów istniała silna potrzeba na romantyczną, dem okratyczną, ludową legendę o N apo
leonie. W poważnym stopniu utorowała ona drogę do w ładzy Ludw ikow i Napoleonowi
\v grudniu le si^ r. Jako cesarz Napoleon III zadał bodaj najgłębszy cios legendzie napoleońskiej w e Francji. Jego udział w w ojnie krym skiej, aby powstrzym ać „marsz Rosji przeciw cyw ilizacji” był m ierny i pełen błędów, jego am bicje by stać się arbitrem Europy poniosły pod Sedanem cięższą klęskę niż am bicje podboju N apole
ona I.
Inna była struktura i przede w szystkim funkcja m itu napoleońskiego w Polsce:
w dobie rozbiorów, zrywów powstańczych i prac organizacyjnych. Generalnie rzecz biorąc legenda napoleońska uderzała w zaborców, bowiem „dał nam przykład B ona
parte jak zwyciężać m am y”. Tym i nieśm iertelnym i słow y Józef W ybicki zainicjował legendę napoleońską i ukierunkow ał ją przeciw zaborcom. Aż do 1918 r. ta, n azw ij
my ją, „funkcja zew nętrzna” legendy dominowała, przeważała znakom icie nad rolą w rozgrywkach w ew nętrznych W ielkiej Emigracji (czy też w Polsce po 1918 r.). D odaj
my, że legenda napoleońska w znacznym stopniu utrwalała zw iązki narodu p ol
skiego i francuskiego X IX wieku. Jak wspom ina J. N. Janowski o sw ych kontaktach z Francuzami „nie było bowiem praw ie domu, w którym by obok portretu N apo
leona nie w isiał na ścianie portret wodza polskiego, wiernego mu do końca w zapasach ze skoalizowaną przeciw niem u Europą” 3. Warto na m arginesie legendy napoleoń
2 J . L u c a s - D u b r e t o n , N a p o lé o n , P a o s 1969, s . 227.
3 J . N . J a n o w s к i, N o t a t k i a u to b io g r a fic z n e 1803—1853, W r o c ł a w 1950, s. 427.
skiej zastanowić się czy n ie towarzyszyła jej paralelnie legenda lojalnego, wiernego do śm ierci w odza ks. Józefa i czy zjawisko to w ystępowało w t-ych sam ych środo
w iskach społecznych i zawodowych?
Przekonyw ająco podkreśla Zahorski istotną rolę naszych w ielkich twórców epoki rom antyzm u w kształtowaniu legendy napoleońskiej (s. 74). Warto zasygnalizować, że zw rot ku tej legendzie zaczął się dokonywać już w okresie filom ackim . Adam Suzin w 1821 r. napisał referat o antynapoleońskiej broszurze Piotra Bogorskiego, zaś J. Czeczot „Dumę nad m ogiłam i Francuzów”. Bodaj najbardziej w nikliw ie om ówił Zahorski stosunek do legendy napoleońskiej M ickiewicza. B ył on jej wzruszającym w ielbicielem , w iernym naw et wówczas, gdy w e Francji staw ała się narzędziem sił konserw atywnych. Interesującym szczegółem do biografii poety może być fakt, że w okresie Tow iańskiego (który popierał kult Napoleona), poeta w prywatnych roz
m owach krytycznie i pesym istycznie oceniał w ypadki na L itw ie w 1812 r. Do A nto
niego Ostrowskiego w 1841 r. m ów ił następująco: „Powiedziawszy prawdę, na co się zdały zabiegi i ruchy L itw inów w 1812? Na co by się było zdało, gdyby w tedy w siadł na koń mój ojciec? Dobrze zrobił, że został w domu”. A le jednocześnie niem al do Jana Ledóchowskiego m ówił, że w olność ludom przyniesie „człowiek z silną prawicą, m oże to będzie duch Napoleona, który w cielony zostanie w postać innego człow ieka” 4.
Czy nie można raczej m ówić o koegzystencji sceptycyzm u wobec konkretnych p o
czynań i działań cesarza z wiarą, że następca Napoleona podejm ie znów sprawę polską?
Juliusz Słow acki oglądał im ponujące uroczystości w Paryżu związane z przenie
sieniem zw łok cesarza do Inwalidów. Znajdował się na dachu domu nr 9 Rond Point de l’Arc de Triomphe z grupą naszych em igrantów. Zdum iewające, że w tymże tow a
rzystw ie znajdow ał się także ks. Adam Czartoryski z żoną i d ziećm i5!. Warto także przypom nieć o opowieści starego Grzegorza w „Kordianie” o b itw ie pod Piramidami.
Słow acki oglądał w Paryżu w idow isko Prospera Le Poitevin de Legreville, „La R é
publique, l ’Empire et les Cent Jours”. Zahorski podaje, że w latach 1831—1839 w y staw iono w Paryżu aż dziewięćdziesiąt sztuk na cześć Napoleona, uczęszczali na te przedstaw ienia i nasi emigranci. Pod urokiem legendy napoleońskiej był też Zygmunt Krasiński. Z dworu opiniogórskiego swego ojca, z „sali napoleońskiej” w yniósł Kra
siński z lat dziecinnych silny kult Napoleona. D ał tem u wyraz w swej twórczości.
W „Rozmowie Napoleona z A leksandrem I na Polach Elizejskich” (1826) Napoleon m. in. mówi: „I ja w dniach mojej w ielkości opiekowałem się i kochałem ten w alecz
ny naród; pierwszą u niego cnotą jest kochać Ojczyznę, cóż teraz z nim się sta
n ie”? Spadek po Napoleonie m iał przejąć Aleksander I, niem niej życzliw y Polakom.
W yrażał tutaj m łody K rasiński nadzieje i życzenia sporego odłamu byłych napoleoń- czyków, którzy po klęsce cesarza przeszli do obozu cara Aleksandra I. Tak było z Józefem W ybickim, tak też z W incentym Krasińskim, tyle że ten ostatni poszedł za daleko, stał się służalcem i utracił w ięź z w łasnym narodem. Legendzie napoleoń
skiej Zygmunt Krasiński pozostał w ierny i na emigracji. W 1830 r. napisał „Spo
w iedź Napoleona”. Uczcił też sprowadzenie prochów Napoleona do Paryża °.
Jeżeli chodzi o stosunek Niem cew icza do Napoleona (s. 83), warto może podkreślić, że autor „Śpiewów historycznych” był pod silnym w pływ em ks. Adama Czartorys
kiego, ideow ego i politycznego przeciwnika Napoleona, zdeklarowanego anglomana i liberała. W ymowne, że n aw et N iem cew icz kolekcjonow ał portrety cesarza, które nabyw ał u bliskiego sobie malarza polskiego Józefa Łęskiego. Łęski um iejętnie na
4 A G A D , A r c h i w u m O s t r o w s k i c h z U j a z d u : A . O s t r o w s k i , P a m ię tn ik , d o ty c z ą c y s to- s u n k ó w z M ic k ie w ic z e m i T o u ń a ń s z c z y z n ą (18І1—1842), k . 54 n n .
б J . S t a r n a w s k i , S ło w a c k i w e w s p o m n ie n ia c h w s p ó łc z e s n y c h , W r o c ł a w 1956, s . 84—
—85 ( w e d ł u g n o t a t e k L·. N i e d ź w i e c k i e g o ) .
o M . J a n i o n , Z y g m u n t K r a s iń s k i — d e b iu t i d o jr z a ło ś ć , W a r s z a w a 1962 s. 165; B . C y g - l e r , S p r o w a d z e n ie p r o c h ó w N a p o le o n a B o n a p a r te d o P a ry ż a , „ L i t e r y ” 1970, n r 12, s . 29—30.
śladow ał m alarstw o Davida, spod jego pędzla w yszedł m.in. „Napoleon na koniu”
i „Napoleon” na dużym płótnie, w „kolorycie prawie takim sam ym ” dla Niem cew icza 7.
Krytycyzm L elew ela w stosunku do Napoleona w ypływ ał moim zdaniem z jego przekonań republikańskich. Stąd ideowo bliższa mu była postawa i sceptycyzm K oś
ciu szk i8. M ochnackiego (s. 90) om awiałbym raczej po Lelewelu, bo jednak był on w swoich poglądach na instytucje Rzeczypospolitej pod silnym w pływ em Lelewela.
N ie ma rzeczyw iście dowodów na to, by Mochnacki należał do entuzjastów legendy napoleońskiej. Przeciwnie, na em igracji ostro polem izował z M ickiewiczem , odżegny
w ał się od w ypraw y Zaliwskiego, ale pozostała mu jakaś żarliwa w iara w e Francję:
„ciągle powtarzać będę, że tylko z Francji i z nikąd tylko z Francji w iek dalej pój
dzie” 9. 'W sumie uważam, że dobór pamiętnikarzy i historyków zaprezentowanych w książce Zahorskiego przekonywająco charakteryzuje zasadnicze opinie społeczeń
stwa polskiego o legendzie napoleońskiej w X IX stuleciu.
Czy Szym on A s k e n a z y był tylko gloryfikatorem legendy napoleońskiej? P e w ne jego teksty świadczą, że um iał spojrzeć krytycznie na osobę cesarza. W ytykał mu liczne i poważne błędy popełnione w 1812 r. z wyraźną krzywdą Polaków. W idział też brutalność i bezwzględność Napoleona: „Nie był jagnięciem , urodzony ze szponami i instynktem drapieżcy, z niebyw ałym napięciem osobistej energii, niebyw ale trafną, bezwzględną nielitościw ą celow ością osobistych w idoków i dążeń i tutaj tkw iła jego żyw iołowa siła samolubna i sam ozachowawcza” 10. N iezależnie od takiej krytycznej refleksji sąd Zahorskiego bliski jest prawdy, bo w m iarę m ożliwości A skenazy tłum a
czył i uspraw iedliw iał politykę Napoleona wobec Polski. H a n d e l s m a n szedł w swych badaniach drogą utorowaną przez Al. R e m b o w s k i e g o i znakom icie roz
szerzył sferę problem ów badawczych co do K sięstw a W arszawskiego. A le „Napoleon Handelsm ana jest m niej demiurgiczny, mniej wszechpotężny od Napoleona Askena- zego” n .
Książka Zahorskiego oprócz niezm iernie istotnej i ciekawej treści inform acyjnej, ma też drugi aspekt. A dresowana jest do odbiorcy m asowego: nauczyciela, licealisty czy stUjdenta. A w ięc nie tylko zakres i poprawność inform acji podanych lecz także sposób wykładu, przystępność języka i zastosowanej term inologii ma w tym przy
padku duże, podstawowe znaczenie. Otóż m oim zdaniem i w tym drugim aspekcie książka Zahorskiego jest dziełem przem yślanej konstrukcji i pięknego języka, zro- zumiałegto dla odbiorcy będącego naw et w liceum . Jasność i przejrzystość stylu czyni jego książkę lekturą przyjemną. Oryginalność tematu, w ysoki kunszt zapre
zentowany w konstrukcji i znakom ity język są m ocnym i atutami książki Andrzeja Zahorskiego.
W łady sław Z a je w sk i
Karl O b e r m a n n , Die ungarische Revolution von 1848/49 und die demokratische Bewegung in Deutschland, Akadém iai Kiadó, Budapest 1971, s. 70.
Badania nad w pływ em rew olucji węgierskiej na sytuację polityczną Europy roz
poczęto już na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Ukazały się w spom
7 A . R y s z k i e w i c z , F r a n c u s k o -p o ls k ie z w ią z k i a r ty s ty c z n e , W a r s z a w a 1967, s. 167—168.
8. „ N ie w ie T e o d o r [ M o r a w s k i ] ż e m z a r e p u b l i k ą o t w o r z y ł u s t a , b o m w y d r u k o w a ł P o r ó w n a n i e t r z e c h k o n s t y t u c j i n a s z y c h 1791, 1807, 1815” . J . L e l e w e l , L i s t y e m ig r a c y jn e t . V , w y d .. H . W i ę c k o w s k a , W r o c ł a w —K r a k ó w 1956, s. 55 ( l i s t d o A . O s t r o w s k i e g o z 22 s i e r p n i a 1833); J . D u t k i e w i c z , D zia ła ln o ść p o lity c z n a L e le w e la w p o w s ta n iu lis to p a d o w y m , „ Z e s z y t y N a u k o w e U n i w e r s y t e t u Ł ó d z k i e g o ” s e r i a I, 1962, z. 24.
9 M . M o c h n a c k i , P is m a r o z m a ite , P a r y ż 1836, s. 437.
10 S z. A s k e n a z y , D w a s tu le c ia , W a r s z a w a 1901, s. 320.
n J . D u t k i e w i c z , M a rc e li H a n d e ls m a n ja k o b a d a c z e p o k i n a p o le o ń s k ie j, P H L V I I , 1966, n r 4, s. 516.