• Nie Znaleziono Wyników

O niektórych przyczynach niepowodzeń tomizmu / Stefan Swieżawski.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O niektórych przyczynach niepowodzeń tomizmu / Stefan Swieżawski."

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

B ib lio te k a U n iw e r s y te c k a K U L STEFAN s w i e ż a w s k i *1000 558 534

O NIEKTÓRYCH PRZYCZYNACH NIEPOWODZEŃ TOMIZMU *

W ydawać się może, że w sam ym temacie tych rozważań k ry je się jakaś w ew nętrzna sprzeczność. Bo jakże to rozpatry­

w ać przyczyny niepowodzeń tomizmu, kiedy tyle faktów zdaje się świadczyć o tym , że mało który kierunek m yśli ludzkiej może się poszczycić takim i osiągnięciami i m a tak mocną po­

zycję w dorobku k u ltu ry ogólno-ludzkiej jak właśnie tomizm?

Czy nie m a więc jakiegoś zasadniczego nieporozum ienia, gdy rozp atru je się pew ne niedociągnięcia i słabe strony tego kierun­

ku, k tó re nie pozostają w żadnej proporcji, podkreśla się, do nie m ającego równego sobie osobistego triu m fu Tomasza z Ak­

w inu w ciągu wieków, i do siły i zasięgu jego myśli? Czy sam fa k t w pływ u i powagi, jakim i cieszy się w chwili obecnej odra­

dzająca się od drugiej połowy XIX w ieku filozofia i teologia Tomaszowa nie jest już w ystarczającym argum entem , który świadczy o żywości młodzieńczej prężności tego n u rtu myślo­

wego? Czy ogrom ne bogactwo współczesnej literatu ry tomi- stycznej i jej poziom nie mówią już same za siebie, zwłaszcza, jeżeli 'dodamy jeszcze do tego żywe kontakty tomizmu z wszyst­

kim i odcieniami k u ltu ry umysłowej współczesności lub rolę m yśli tom istycznej w sam ym Kościele katolickim , gdzie decyzją w ielkich papieży Leona X III i Piusa XI został św. Tomasz uro­

czyście ogłoszony patronem wszystkich szkół katolickich, przy czym nauczyciele filozofii i teologii obowiązani są w sum ieniu do nauczania secundum m en tem sancti Thom ael W perspekty-

* Wykład wygłoszony na Akademii ku czci św. Tomasza z Akwinu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w dniu 11 marca 1956. d h i o o l Ii

(2)

wie takich horyzontów i sukcesów, czyż "właściwe i zgodne z rzeczywistością jest analizowanie jakichś, urojonych może i niepozornych w gruncie rzeczy, niepowodzeń?

A jednak przy bardziej wnikliwej obserwacji i analizie okazuje się, że niepowodzenia tomizmu nie są tylko pozorne i nie należy swej opinii o filozofii Tomasza budować na m y­

lących się często statystykach liczbowych. Niczym nie sfałszo­

wana praw da będzie zresztą najwłaściwszą pochw ałą dla św.

Tomasza, który całe swe życie poświęcił w zupełności służbie dla Praw dy. — Jest więc faktem niewątpliwym , że m yśl Toma­

szowa nie spełniła w ciągu wieków naw iązujących do X III w. tej roli, jaka powinna była być spełniona przez nią jako przez jeden z najpotężniejszych kierunków myśli ludzkiej. Nie można się więc dziwić, że u wielu osób zastanaw iających się nad tymi spraw am i budzą się daleko naw et sięgające uprzedzenia wobec tomizmu. Czy uprzedzenia te i niechęci są jednak wszystkie tak bardzo nieuzasadnione? Czy nie n u rtu ją one w um ysłach ludzi poważnych i głębokich? Czy oparte są one tylko na nieporozu­

mieniach? W ielu gorliwych zwolenników filozofii tomistycznęj nie chce w ogóle dopuścić do tego, by uznać, że niechęci współ­

czesnych do tomizmu są choć częściowo uzasadnione i uspra­

wiedliwione. Co znacznie jednak gorsze, niektórzy z tomistów nie zdają sobie lub nie chcą sobie zdawać spraw y z ich istnienia.

F akty pozostają jednak faktam i:; na niektóre z nich skieruj- jn y naszą uwagę. Oto dzieje nowożytnej myśli europejskiej poka­

zują nam tomizm jako jeden z wielu mniej lub bardziej zm artwia­

łych nurtów całej powodzi piśm iennictw a „drugiej scholastyki", nie w ywierającego na ogół żadnego w pływ u na te wszystkie poglądy, które napraw dę formowały umysłowość człowieka re­

nesansu, baroku czy oświecenia. Nie zw racając już naw et uwagi na najważniejszą, jak zobaczymy, sprawę, m etafizyki św. To­

masza i jej losów stwierdzić się musi zupełnie bezstronnie, że zadziwiająco hum anistyczna i „nowoczesna11 filozoficzna teoria człowieka w ypracow ana przez Tomasza zupełnie nie znalazła oddźwięku w epoce nowożytnej i nie um iała przeniknąć „życia'1, skoro w m inim alnym tylko stopniu potrafiła wpłynąć na ka­

(3)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IE PO W O D Z E Ń 237

tolicką ascezę. — Przestaw iając się zaś z historii na obserwację współczesności, widzi się jak w iele ośrodków tom istycznych re ­ prezentuje coś w rodzaju ,,klerykalnego g hetta“ oraz jak z w ła­

snej w iny lub w skutek celowo nieraz w ytw arzanych w arunków czołowi przedstaw iciele tomizmu znajdują się jak gdyby poza ogniskami myśli filozoficznej, które w chwili obecnej trzebaby uznać za ośrodki najwyższe. Gdy przypatrzym y się wreszcie dzi­

siejszym żyw otnym środowiskom katolickim to nieraz przyjdzie nam stwierdzić, że m inęła już niejako tak żywa w nich tem u la t dwadzieścia czy trzydzieści ,,moda“ na tomizm i że inne fi­

lozofie uchodzą tam obecnie za napraw dę nowoczesne i postę­

powe, tom izm uważa się w tych kołach za orientację przesta­

rzałą i za m iniony już etap, który się dawno przekroczyło (une positiop, depassee, jak to się czasem słyszy z ust katolików fran­

cuskich).

Wobec tego wszystkiego ludziom dzisiejszym, którzy m yślą i „zadają sobie p y tan ia1' może się nasuwać poważna wątpliwość, dotycząca całej w ogóle „spraw y tomizmu". Czy wielkość to­

m izm u nie jest więc sztucznie i propagandowo, dla celów po- za-filozoficznych rozdymana? Czy znaczenie tego kierunk,u m yśli ludziej nie wyrosło z jakichś nieuzasadnionych i nie­

naukow ych założeń i czy nie jest ostatecznie oparte na nieporo­

zumieniu? Czy nie jest wreszcie słuszne stanowisko hum a­

nistów renesansowych, uznających tomizm wraz z całą scho­

lastyką za jedną w ielką pomyłkę, za przerw ę w rozwoju um y­

słowym ludzkości, jak to np. w yrażał jeszcze na przełomie XVIII i XIX w ieku jeden z Wodzów Illum inatów W eishaupt 1, twierdząc, że jedynie uspraw iedliw ioną i sensowną filozofią jest tylko filozofia platońska i neoplatońska (ta, którą dziś Aldous H uxley nazyw a philosophia perennis) 2, arystotelizm zaś i to­

mizm to ciemna luka i wsteczne zaham owanie postępu?

1 Adam Weishaupt (4-1830) b. Jezuita i profesor prawa kanonicznego w Ingolstadt kierował niemieckimi Illuminatami, gnostyczno-okultystyczną sektą o wolnomyślicielskich i rewolucyjnych tendencjach.

2 Por. wydaną w latach czterdziestych książkę A. H u x le y a , P erm nial philosophy.

(4)

W ydaje się, że najwłaściwszą odpowiedzią na te, nie obce każdem u głębiej zastanaw iającem u się człowiekowi pytania jest próba bliższego określenia p r z y c z y n tego, co staraliśm y się do tej pory w największym skrócie określić jako historyczne i współczesne niepowodzenia tomizmu. Zaznaczyć przy tym trzeba, że przez „tomizm“ rozumiemy tu zarówno owoc tw ór­

czości filozoficzno-teologicznej samego św. Tomasza jak i to wszystko, co następcy przyznający się do przynależności do

„szkoły Tomasza", a więc tomiści od w. X III do XX, dołożyli do dzieła Tomaszowego. — W pewnej upraszczającej i może zbyt uogólniającej perspektyw ie w ypadnie chyba zgodzić się na wniosek, że w ysiłek tomistów w ogromnej większości wywołał skutki dla samego tomizmu ujem ne, a tylko niektóre osiągnię­

cia tom istów ostatniej doby w ydają się napraw dę i głęboko wartościowe; są to jednak przede wszystkim te, które wynikły z rzetelnego i wnikliwego kontaktu tych tom istów z dziełem samego Tomasza.

Po tych w stępnych uwagach w ypadnie zaproponować w tych rozważaniach zastosowanie dychotomicznego podziału przyczyn niepowodzenia tomizmu na przyczyny: wewnętrzne i zew nętrzne.

I. P r z y c z y n y w e w n ę t r z n e związane z samą treścią filozoficznej koncepcji św. Tomasza dadzą się chyba sprowadzić do dwóch zasadniczych; zew nętrznych narzuca się w ięcej.

1. Wielkość Tomasza u p atru je się zwykle w tym , że stwo­

rzył on uniw ersalny, syntetyczny system filozoficzno-teolo­

giczny. Pogląd ten jest niew ątpliw ie prawdziwy, ale kryje się w nim także pew ne niebezpieczeństwo. Otóż, urzekające piękno konstrukcji dzieła Tomaszowego łatwo może przesłonić jego wartość najw iększą i podstawową. System stanowi tu walor w tórny, a największym osiągnięciem Tomasza jest to, że w y­

pracow ał on teologię jako filozof, jako ktoś, kto m iał swoistą, zw artą i bardzo konsekwentną w i z j ę rzeczywistości. W tym (nie tyle zaś w systemie) leży prawdziwa wielkość św. Toma-

(5)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IEPO W O D ZEŃ 230

sza — i w tym był on jak każdy genialny filozof odosobniony.

W św ietle obecnych, gruntow nych i w nikliw ych studiów histo­

rycznych jaw i się przed nam i Tomasz może jako jedyny w świe- cie chrześcijańskim , w pełnym słowa tego znaczeniu spadko­

bierca starożytnego ideału „życia filozoficznego" BLoęq>ilooo(piHÓę, ideału coprawda głęboko przemienionego i wprzęgniętego w „królew ską służbę teologii".

Filozoficzna w izja Tomaszowa nie jest psychologizują- cym intraw ertyzm em , lecz spojrzeniem mądrości na pełną bo­

gactw a i różnorodności rzeczywistość. Od najwcześniejszych lat, kiedy to przechadzając się po pagórkach otaczających Monte Cassino nie opuszczało go ponoć pytanie: „czym jest Bóg?“ — aż do przedwczesnej śm ierci oddaje się Tomasz z całym entuzjaz­

m em i z całym zasobem swych zdolności tej wiedzy, którą A rystoteles nazw ał filozofią pierwszą, a którą za nim średnio­

wiecze ochrzciło m ianem scientia divina; był więc w pełnym słowa tego znaczeniu filozofem. Ale bardzo niew ielu było i jest praw dziw ych filozofów. Nigdy /iie był i nie będzie liczny „tłum filozofujących" (plebs philosophantium , jak mawiano w średnio­

wieczu) i dlatego każdy praw dziw y geniusz filozoficzny rośnie jak potężny, sam otny dąb na wzgórzu.

Tak samo było i z ‘Tomaszem. Jest' on w brew wielu pozo­

rom sam otnikiem ; mimo licznego grona uczniów najczęściej m yśli Tomaszowe trafia ją w próżnię. W tym, co stanowi jego u k ry te „ja“, w treści jego w izji filozoficznej, nadającej sensu całej jego teologii był św. Tomasz zasadniczo sam otny; nie ro­

zum ieli go naw et najbliżsi, bezpośredni uczniowie. Brak więc zrozum ienia i uznania tego, co w Tomaszu najgłębsze w sensie przyrodzonym — a co dojrzewało w „klimacie łaski" — tego, czym żył i tw orzył jako geniusz m etafizyczny jest pierwszą przyczyną w ew nętrzną rozważanych przez nas niepowodzeń tomizmu.

2. D ruga z przyczyn w ew nętrznych, na k tórą należy wska- zaś jest tylko jednym z wniosków (ale chyba zasadniczym) wyciągniętym z pierwszej. — Życie umysłowe i problem atyka filozoficzno-teologiczna, którą żyło łacińskie średniowiecze były

(6)

właściwie bez reszty neoplatońskie. Neoplatonizm dom inuje u św. Augustyna, do cna neoplatońskie były pism a Pseudo-Dio- nizego, neoplatonizm wsączał się poprzez Boecjusza i inne znane średniowiecznym łacinnikom teksty sta ro ż y tn e 3, a oddziału­

jący potężnie na myśl średniowieczną i sto lat wcześniej znany od A rystotelesa A w icenna4 jest również tak mocno przypra­

wiony neoplatonizmem, że więcej w nim swoistego platonizmu niż czystej m yśli arystotelesow skiej. Sw. Tomasz w tym dość jednolitym nurcie zachodnio-europejskiej m yśli filozoficznej stanow i niew ątpliw ie w yrw ę. Nawiązując do samego A rystote­

lesa tw orzy on swą własną, z gruntu realistyczną metafizykę, której kam ieniem węgielnym jest nowe w dziejach metafizyki pojęcie bytu.

Do sprecyzowania tego pojęcia pomogła Tomaszowi central­

na w jego metafizyce, zaczerpnięta od Awicenny ale głęboko przem ieniona i pogłębiona nauka o złożoności wszystkich bytów poza Bogiem z istoty i z istnienia. W tej perspektyw ie m etafi­

zyka nie zajm uje się odciętym i od istnienia, ,,czystymi“ esen­

cjami, lecz przedm iotem jej dociekań jest b y t j a k o rzeczy­

wiście, konkretnie i s t n i e j ą c y , a ujęty tylko dogłębnie i swoiście przy pomocy filozoficznej refleksji. Tego najistotniej­

szego n o vu m filozofii Tomaszowej, włączającego istnienie w te­

ren badań m etafizycznych, traktującego je jako ostateczny akt istoty (actus essentiae) i ujm ującego Boga jako samoistne istnie­

nie (ipsum esse subsistens) nie mogli zrozumieć uczniowie i słu­

chacze św. Tomasza; a może i on sam nie zdawał sobie sprawy z ogrom u odkrytych przez siebię perspektyw ?

Coraz bardziej precyzyjne badania historyczne pozwalają stwierdzić, że istotnie wprowadzone przez Tomasza egzysten­

cjalne pojęcie bytu rozum ieją już jego bezpośredni następcy

3 Należy tu przede wszystkim wymienić komentarz Chalcydiusza do platońskiego Timaiosa, wraz z przekładem tego dialogu — oraz Makro- biusza komentarz do słynnego S n u Scypiona Cycerona.

4 Por. A, M. G o ie h o n , L a philosophie d ‘Avicenne et son influence en Europę medi&vale, Paris 1951.

(7)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCŻYNACH N IEPO W O D ZEŃ 241

po swojem u, pojm ując m niej lub bardziej po aw iceniańsku istnienie jako przypadłość istoty: modus se habendi essentiae.

Pozornie m inim alne odstępstwo u podstaw doprowadziło do ogrom nych rozbieżności w dalszym rozwoju tomizmu. Tomiści nie um ieli pójść za Tomaszem i w yrw ać się w metafizyce z augustyńsko-platońsko-aw iceniańskiego nurtu, w którym po­

zostali nadal pogrążeni w raz z całym tomizmem.

W ydaje się, że dotykam y tu najgłębszej spośród wszelkich przyczyn w ew nętrznych deform ujących filozofię św. Tomasza a przez to samo najistotniej przyczyniających się do jej niepo­

wodzeń. W skutek deform acji pojęcia bytu tomizm paczy się w samej swej istocie; zachowując pierw otną „literę" zatraca ożywiającego go ducha, — m aterialne rozumienie tomizmu (wedle często wypow iadanych słów O. J. Woronieckiego unie­

możliwia jego zrozum ienie właściwe, formalne. Stąd sama syn­

teza filozoficzno-teologiczna tomizmu stw arza podstawę do za­

rzutów , że jest ona oderw ana od rzeczywistości i że buduje się n a m artw ej i skostniałej metafizyce. Pozbawiona właściwej, sprecyzow anej przez św. Tomasza koncepcji bytu m etafizyka tom istów w ogromnej ilości w ypadków przem ieniła serce żywe i tętniące na serce kam ienne, stała się „rewią nierzeczywistych esencji", subtelnym tw orem myśli, raczej dziełem sztuki nie zaś poznawczą w izją pełni rzeczywistości. Stąd bardzo głęboko tkw iące, choć przez przeciwników tomizmu nie dostrzeżone podstaw y zarzutu, obwiniającego tomizm o statyzm , obcość dla postępu i o „myślową reakcyjność".

II. Poza tym i najistotniejszym i przyczynami narastających w tomizmie spaczeń i wywodzących się stąd uprzedzeń wskazać m ożna na szereg powodów mniej lub bardziej zewnętrznych;

kilka z tych p r z y c z y n z e w n ę t r z n y c h będzie obecnie

przedm iotem naszych rozważań.

1. Kreśląc najogólniejsze zarysy dziejów „wieczystej filo­

zofii" bytu podkreśla się nie bez uzasadnienia znaczenie Arysto­

telesa i Tomasza z Akwinu; są to istotnie dwaj najw ybitniejsi przedstawiciele realistycznej m etafizyki. Jest też niezaprzeczo-

1 6 — R o c z n ik i F ilo z o fic z n e , t . V ; z. 4.

(8)

nym faktem , że św. Tomasz zapoznawszy się bezpośrednio’

z tekstam i Arystotelesa (chyba jako pierw szy w ybitny filozof w Europie chrześcijańskiej) był prawdopodobnie w ogóle pierw szym myślicielem, który czerpiąc z oczyszczonych źródeł tekstow ych poważnie i dogłębnie zajął się m etafizyką A rystote­

lesa na to, by jaknajobiektyw niej zromumieć arystotelesowską koncepcję bytu.

A jednak to podkreślanie związków Tomasza z A rystotele­

sem i częste szafowanie term inem „filozofia arystotelesow sko-to- m istyczna“ przyczyniło się i przyczynia nadal do zatarcia głębokich różnic, jakie w rzeczywistości zachodzą pomiędzy arystotelesow ską a tomaszową koncepcją bytu i budującą się na niej m etafizyką. Różnic tych współcześni św. Tomaszowi do­

kładnie sobie nie uśw iadam iali; w yraźniej podkreślano Wśród * myślicieli franciszkańskich (św. B onaw entura, Duns S zkot)5 całą przepaść pomiędzy arystotelizm em a tradycyjną myślą chrześcijańską. Pozostanie w ielką zasługą Dunsa Szkota, że zagadnienie tych różnic tak mocno zaakcentował. Jednak histo­

ryczna i treściow a analiza tekstów Arystotelesa i Tomasza coraz w yraźniej prowadzi dziś do poglądu, że bardzo głębokie i istotne rozbieżności zachodzą między podstawowymi tezami obu filozofii.

Coraz to konsekw entniej prowadzone badania, zainicjo­

w ane w dużej mierze przez Gilsona skłaniają do wyraźnego stw ierdzenia, że w pojęciu bytu Arystoteles nie przekroczył porządku is to ty 6 i że w sensie ontycznym nie zaznacza się na­

w et u niego m etafizyczny problem różnicy pomiędzy istotą i istnieniem . O statnim słowem, które ma Arystoteles do po­

wiedzenia na tem at bytu tó teza, że bytem w pełnym słowa tego znaczeniu jest Substancja; przez to samo nie wychodzi on właściwie poza porządek istoty i w tym najwidoczniej zaryso­

w uje się cała głęboka r ó ż n i c a m i ę d z y A r y s t o t e l e - 5 Por. od tej strony książki E. G ils o n a , L a philosophie de S . Bona- venture, Paris 1943 — i Jean D uns Scot, Introduction d ses positions fo n ii- mentales, Paris 1952.

6 Por.: E. G ilso n , L*etre et Ves8ence, Paris 1948.

(9)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IEPO W O D ZEŃ 243

s e m a T o m a s z e m . — Pokazuje się, że ten radykalny esen- cjalizm , to zatrzym anie się na poziomie istoty odbija się echem w całej filozofii arystotelesow skiej; Bóg jako pierwszy poruszy- ciel św iata m aterialnego, poddany koniecznym i anonimowym praw om n atu ry (dvdyxrj), a więc w raz ze św iatem uw ikłany w sieć zależności nieuniknionych (necessytaryzm) w praw ia kosmos w ruch nie jako przyczyna sprawcza, lecz jako najw yż­

sze Dobro (rem iniscencje z Platona: idea dobra!), a więc jako przyczyna celowa, jako przyciągająco działający Cel osta­

teczny 7. Nie rozumiejąc, że istnienie to akt istoty, nie mógł A rystoteles rozum ieć we w łaściw y sposób przyczyny sprawczej i nie mógł mieć żadnego pojęcia o Bogu jako o Stw órcy u trzy ­ m ującym w istnieniu cały wszechświat, któryby się inaczej obrócił w nicość. Szeroko rozpowszechniony pogląd, w myśl którego m etafizyka tom istyczna w niczym istotnym nie różni się od arystotelesow skiej oparty jest więc na nieznajomości klasycznych tekstów i na nieporozum ieniu. Tego rodzaju za­

patryw anie, podkreślające nie tyle związki genetyczne, zacho- dząc^ pom iędzy filozofią Tomasza a arystotelizm em (co nie tylko jest praw dziw e ale winno być jaknajbardziej uw ydatnianie i ujaw niane) — ile zasadniczą tożsamość obu filozofii — pro­

w adzi do bardzo prostego wniosku, deform ującego właściwe oblicze tomizmu, a mianowicie do równie szkodliwego powiąza­

nia go w sposób nierozłączny- z m etafizyką Arystotelesa jak pełnym niedobrych następstw było, jak zobaczymy, znacznie jeszcze gorsze zblokowanie tomizmu z arystotelesowską fizyką.

2. P an u je powszechne przekonanie, że myśl filozoficzno- teologiczna św. Tomasza związana jest nieodłącznie ze scho­

lastyką. Niektórzy skłonni by naw et byli do postawienia znaku równości między tom izmem a scholastyką. Zagadnienie, które tu pow staje podobne jest w swej strukturze i treści do pytania, dotyczącego współzależności chrześcijaństw a i k u ltu ry euro­

7 Por.: ks. M. J a w o r s k i, Teoria przyczyny sprawczej u Arystotelesa i u św. Tomasza na tle pojęcia bytu, praca doktorska na Katolickim U ni­

wersytecie Lubelskim w r. 1954 (w druku).

16*

(10)

pejskiej. Jedynie właściwym jego rozwiązaniem w ydaje się pogląd, że chrześcijaństwo w istocie swej zupełnie jest nieza­

leżne od k u ltu ry europejskiej i mogłoby się skojarzyć rów nie dobrze z każdą inną. Jest jednak zarazem nieodw racalnym faktem historycznym , iż właśnie w konkretnej kulturze grec- ko-rzym skiej, a nie gdzie indziej pojawiła się i rozw ijała Dobra Nowina. Zupełnie podobnie ma się ze stosunkiem tom izmu do scholastyki. W ewnętrznie i zasadniczo jest sama koncepcja Tomaszowa od scholastyki niezależna. Myśl filozoficzno-teolo­

giczna św. Tomasza trw ałaby i zachowałaby całą swą istotną wartość naw et, gdyby została u jęta i wyłożona w zupełnie innej szacie. Uznając taką w ew nętrzną n i e z a l e ż n o ś ć t o m i z m u o d f o r m y s c h o l a s t y c z n e j trzeba jednak zawsze pa­

m iętać, że twórczość św. Tomasza jako konkretny fakt histo­

ryczny wyrosła ze scholastyki i jest jako dzieło X III wieku tw o­

rem z g runtu scholastycznym. Każdy uczciwy historyk myśli ludzkiej musi się zdobyć na tyle obiektywizmu, aby umieć od­

różnić samą, niezależną od w arunków czasowo-przestrzennych myśl od jej 'historycznych, konkretnych realizacji.

Nie jest naszym zadaniem podać ścisłe określenie schola­

styki. Ogólnie możemy powiedzieć, że jest to precyzyjny i szcze­

gółowo przez wieki wypracowany, konkretny styl działalności naukow o-dydaktycznej, wypróbow any i stosowany w szkołach (przede w szystkim średniowiecznych, a głównie chrześcijań­

skich, bo mówi się również i o scholastyce w ieku XVII czy XVIII, a także o scholastykach żydowskich, czy arabskich). Nie miejsce też, by scholastykę oceniać, określając dokładnie jej za­

lety i wady. — W ystarczy nam znów i w tym ograniczyć.się do pew nych ogólników. Sam wysokiNstopień precyzji m yśli i wy­

rażania się, samo możliwie najszersze stosowanie rozbudowanej i subtelnej logiki, sama surowa kontrola toku rozum ow ań i wy­

kładu jest niewątpliwie praw dziw ą i dużą w artością dla wszyst­

kich czasów i dla wszystkich ludzkich poczynań, m ających cha­

ra k te r działalności naukow ej,

Jest jednak niezaprzeczonym faktem , że form a scholastycz- na w późnym średniowieczu, przyczyniając się zapewne do roz­

(11)

kw itu samej logiki, przybrała jednak postać niejako patologicz­

ną. Ta właśnie forma scholastyczna rozrastając się w coraz bar­

dziej skom plikowany schematyzm , połączony ze swoistym zwy­

rodnieniem języka technicznego w pożyteczny technicznie „żar­

gon", bardzo już jednak daleki od giętkości języka potocznego, przyczyniła się w alnie do skostnienia problem atyki filozoficz­

nej i do położenia nacisku na polemikę i dyskusję ćwiczebną z pominięciem żywego i twórczego rozwoju samej myśli.

Zakorzenione przeświadczenia o tym , że nie może być filo­

zofii tom istycznej i tomaszowej syntezy filozoficzno-teologicznej bez szaty scholastycznej stało się znów jedną z przyczyn dość powszechnie rozpowszechnionej niechęci do tomizmu jako do tw oru z g ru n tu scholastycznego, a więc obarczonego nie tyle zaletam i, ile wszystkim i minusami, towarzyszącymi twórczości scholastyków. — Z tych względów nie w ydaje się właściwe uży­

wanie term inu „neoscholastyka" na oznaczenie współcześnie od­

radzającej się filozofii tomaszowej.

&. Dalszą przyczyną niepowodzeń tomizmu zdaje się być rola, jaka tomizmowi przypadła w udziale w zakresie urźędu nauczania w Kościele katolickim , w jego M agisterium — i zwią­

zany z tą specyficzną rolą stosunek tomizmu do teologii. Dla w ielu jludzi sam fak t jakiegoś zbliżenia filozofii do religii, a tym bardziej do jakiegoś system u konfesyjnego, do jakiegoś kościoła dyskw alifikuje już tę filozofię jako filozofię. W yrazem tego rodzaju przekonań w odniesieniu do tomizmu jest cho­

ciażby (oparta coprawda na głębokim nieporozumieniu) wypo­

wiedź B ertranda Russell’a poświęcona św. Tomaszowi. Zdaniem R usell’a liczący się z powagą dogmatów Tomasz nie jest w ogóle filozofem i nie powinno się go zaliczać do w ybitnych umysłów reprezentatyw nych dla m yśli eu ro p ejsk ie j8. Podobne zdanie słyszy się nieraz z ust rzetelnie i samodzielnie m yślących osób, które na poparcie swego stanowiska chętnie przytaczają fak t,

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IEPO W O D ZEŃ 2 4 5

* Por.: B. R u s s e ll, H istory of western philoaophy, London 1947, a.

4 8 4 -4 8 5 .

(12)

że ostatni papieże, a zwłaszcza Leon X III i Pius XI oficjalnie zo­

bowiązali uczących filozofii i teologii w szkołach katolickich, by nauczali zgodnie z doktryną św. Tomasza.

Ma to wymownie świadczyć o tym , że całe dzieło Tomaszo- w e nie powtało jako wolny owoc swobodnych poszukiwań filo­

zoficznych, ale że jest po prostu wykonaniem bardzo konkretne­

go kościelnego „zamówienia społecznego". Istotnie, trzeba głę­

bokiej wnikliwości i subtelnej zdolności rozróżniania, aby do­

brze zrozumieć, do jakiego stopnia tomizm jest rzeczywiście ze­

spolony z Kościołem katolickim, do jakiego zaś jest od katoli­

cyzmu niezależny. Otóż, synteza tom istyczna jest katolicką syn­

tezą teologiczną i spośród w ielu innych podobnych syntez Ko­

ściół miał swoje racje, że tę właśnie uznał za najwłaściwiej w y­

rażającą całość teologii. Miał też Kościół pełne prawo na tej właśnie doktrynie oprzeć swe oficjalne nauczanie.

A jednak, mimo to Tomaszowa w izja filozoficzna rzeczy­

wistości, choć powstała niew ątpliw ie w klimacie w iary i w swym .stawaniu się korzystała z pewnością z bodźców pochodzących z terenu w iary, jest jednak praw dziw ą filozofią; jest tworem przyrodzonej ludzkiej mądęości — i dlatego, ściśle się w yra­

żając, nie jest ani katolicka, ani nie-katolicka, jeżeli przez w y­

raz „katolicki" rozumiemy: w ynikający z zespołu dogmatów

■wiary katolickiej. Żadna teza filozofii św. Tomasza nie opiera :się na przesłance wyrażającej jakąś praw dę objawioną. Dlatego też nie m usi się być katolikiem, by być zwolennikiem filozofii tom istycznej; zdarzają się istotnie rzeczywiście (choć bardzo je­

szcze nieliczni) tomiści wyznaniowo wielce naw et dalecy od ka­

tolicyzmu. Jest chyba czymś aż nadto zrozumiałym, że zupeł­

nie inaczej przedstawia się spraw a teologii św. Tomasza.

J e ż e l i u z n a n i e p r z e z K o ś c i ó ł t o m i z m u za oficjalną podstawę nauczania teologicznego jest w zupełności uzasadnione i powinno być tylko dobrze zrozumiane, aby nie wywoływać uprzedzeń i niechęci, to jednak dużo szkody w yrzą­

dza zarówno tomizmowi jak i samej prawdzie ,,światopoglądo- wo-apologetyczne“ traktow anie i zużytkowywanie filozofii To­

masza z Akwinu. I znów podobnie jak w poprzednich w ypad-

(13)

O NIEKTÓRYCH PRZYCZYNACH NIEPOWODZEŃ 247

%

kach: synteza filozoficzno-teologiczna św. Tomasza może z całą.

pewnością oddać niezastąpione usługi w budowie katolickiego- poglądu na świat, może też stanowić zdatne i jedyne w swoim rodzaju narzędzie do obrony w iary. Pam iętać jednak należy, że dla filozofii tomaszowej ta funkcja budowy poglądu na świat, i obrony w iary jest funkcją uboczną i drugorzędną; pierw szym zadaniem filozofii jest samo poznawanie praw dy i z uwagi n a t ę właśnie funkcję pełni ona ową „królew ską służbę teologii". Ży­

wiołem każdej filozofii, a więc i tom istycznej jest pew na

„wzniosła bezużyteczność": poznawanie praw dy dla niej samej..

A słusznie ktoś powiedział, że jeśli miłość jest doskonalsza od w iary, to jednak w artość praw dy nie ustępuje w artości m iłościt

Ale jest jeszcze jedna sprawa, k tórą w tym m iejscu należy poruszyć. U wielu teologów katolickich daje się współcześnie za­

uważyć w yraźne uprzedzenie do tomizmu. To uprzedzenie teo- t logów płynie często stąd, że zachwiane dziś zostało przekonanie o sensowności teologii spekulatyw nej, w ykorzystującej m eta­

fizykę w celu w yjaśnienia treści zaw artej w wypowiedziach Objawienia, a synteza tom istyczna jest tak ą właśnie teologią, w ypracow aną w czasach, w których szczęśliwa harm onia mię­

dzy w iarą i wiedzą filozoficzną, między n atu rą i łaską, między intelektem i wolą pozwalała tworzyć nie tylko k atedry z ka­

m ienia ale przede w szystkim „katedry m yśli": wielkie syntezy teologii spekulatyw nej.

Pom ijając już to, że niewłaściwe sprzęgnięcie m etafizyki to­

m istycznej z arystotelizm em odbija się ujem nie nie tylko na sam ej m etafizyce ale i na scalonej z nią teologii, — zaznaczyć- trzeba, że panująca dziś, a m ająca bardzo daw ne (bo sięgające- jeszcze XIV wieku) tradycje niechęć do wszelkiej teologii spe­

kulatyw nej, a zwłaszcza do tomizmu m a swoje ostateczne przy­

czyny w głębokim sceptycyzmie, który podcina rację bytu nie- tylko m etafizyki tom istycznej, ale wszelkiej filozofii bytu w ogóle. Często dziś zalecany ideał teologii pozytywnej lub- teologii „now ej" nie jest właściwie niczym innym jak zamasko­

w aną, sceptyczną ucieczką od filozofii i schronieniem się- w przybytkach nauk „pozytyw nych" czyli szczegółowych. Jest.

(14)

to jednak najczęściej kapitulacja, kryjąca się pod pozorami po­

stępowości.

4. Często spotkać się można ze zdaniem, że tomizm jako tw ór X III w. w całej swej strukturze filozoficznej jest do tego stopnia uzależniony od ówczesnego przyrodoznawstw a, że tezy filozoficzne Tomasza opierają się na tw ierdzeniach panującej wówczas fizyki. Zresztą, podkreśla się nieraz, jest to w zupeł­

ności zrozumiałe, boć każdą filozofia jest przecież funkcją i uogólnieniem danego stanu nauk przyrodniczych. W ydaje się, że spraw ę należy postawić zasadniczo i w yraźnie zdemaskować pozytywistyczne pochodzenie poglądu, który w m niejszym lub większym stopniu czyni z filozofii wypadkową nauk szczegóło­

wych, zwłaszcza zaś m atem atyczno-fizycznych i' biologicznych.

Trzeba mocno podkreślać, że filozofia i nauki szczegółowe są w swej strukturze głęboko różne i o tych różnicach należy zawsze pamiętać.

Świadomość zasadniczej odrębności m etafizyki i szczegó­

łowych nauk przyrodniczych powinna iść w parze z przekona­

niem o skuteczności w zajem nych spotkań tych dyscyplin i o prawdziwych korzyściach, jakie czerpie filozof z pogłębienia sw ej znajomości współczesnego przyrodoznawstwa. Wielu tom i- stycznych konserw atystów i skrajnych ,,integrystów“ wpada bo­

w iem często w błąd izolacjonizmu i upraw ia filozofię, a naw et i filozofię przyrody w zupełnym odcięciu od nauk szczegóło­

wych. Mając świadomość tego niebezpieczeństwa, zarówno fi­

lozof jak i' przyrodnik nie powinni tracić sprzed oczu prze­

świadczenia o pewnej absolutności tw ierdzeń filozoficznych oraz o względności i hipotetyczności przyrodniczych; filozofia nigdy nie może się sprzęgać z jakąś określoną fizyką, gdyż każda, naj­

genialniejsza naw et fizyka po jakim ś czasie zostaje w yparta przez inną i potomni patrzą na nią jako na czcigodny w praw ­ dzie, ale i naiw ny zabytek.

W tym świetle staje się jtsn e, że fakt z b l o k o w a n i a t o m i z m u , a ściślej m etafizyki tomaszowej z f i z y k ą a r y - s t o t e l e s o w s k ą , dokonany przez wczesnych tomistów, a przyjm ow any jeszcze obecnie przez wielu za jedno z najistot­

(15)

O N IEK TÓ R Y CH PRZYCZYNACH N IE P O W O D Z E Ń 2 49

niejszych znamion filozofii tom istycznej — jest fatalną pom yłką i stanow i deformację ciążącą do dziś na poglądzie w ielu współ­

czesnych na syntezę św. Tomasza. Przez szereg wieków trw ało u czołowych przedstawicieli doktryny kościelnej przeświadcze­

nie o nierozłącznym sprzęgnięciu teologii z m etafizyką tom i- styczną rozum ianą właśnie w taki sposób, a więc ściśle uzależ­

nianą od arystotelesowskiej fizyki; stało się to w późnym śred­

niowieczu i w początkach czasów nowych przyczyną wielu błę­

dów i katastrofalnych w prost skutków. Przecież stosunek

„doktorów schol’astycznych“ do K opernika czy do Galileusza znajdował właśnie swe uzasadnienie u w ybitniejszych i skąd inąd szlachetnych jednostek właśnie w źle pojętej trosce o do­

bro teologii. Skoro nowe koncepcje astronomiczne — rozumo­

wano — w yw racają założenia fizyki arystotelesowskiej, to za­

grażają one również i związanej z nią m etafizyce (choć to roz­

różnienie między fizyką i m etafizyką nie było na ogół zakorze­

nione w ówczesnej świadomości, skoro i dziś panuje na ten te­

m at tyle różnych poglądów), w następstw ie czego zachwiany zostaje przez to w swych posadach także cały gmach spekula- tyw nej teologii.

Oto głębsze przyczyny potępień, procesów inkw izycyjnych i wielu szaleńczych w prost w swym „wstecznictwie" posunięć, które pozostaną na zawsze czarną plam ą na naszej, europejskiej kulturze. Uczeni scholastyczni tak byli zacietrzewieni w k u r­

czowym trzym aniu się przyrodoznawstw a arystotelesowskiego i w oporze przeciw nowym prądom w fizyce, iż słynny fakt, 0 którym pisze Galileusz do Keplera, że mianowicie któryś z je­

go kolegów, wróg nowych teorii astronom icznych nigdy nie chciał popatrzeć przez teleskop, aby nie porzucić sw ych daw­

nych przekonań, bynajm niej nie był odosobniony. — Tymcza­

sem nie należy zapominać, że już w X III w. krystalizuje się 1 wciąż potężnieje n u rt podważający od podstaw daw ne kon­

cepcje przyrodnicze i rzucający podwaliny pod nowe, w yem an­

cypowane spod w ładztw a filozofii matematyczno-doświadczalne przyrodpznawstw o. Uwaga nasza powinna się tu kierować za­

równo ku początkom szkoły oksfordskiej z Robertem Grosse-

(16)

te ste i jego uczniem Rogerem Baconem na czele, jak i ku „wy­

rzuconym poza b urtę oficjalnej nauki" alchemikom, jak np.

P io tr z M aricourt nauczyciel Bacona 9. Na czoło w ysuw ają się jednak w tym aspekcie koryfeusze nowej fizyki, którzy znacznie rozwinęli trzynasto-w ieczne .zalążkowe koncepcje, przedstaw i­

ciele teorii im petus w XIV w., z Janem B urydanem czy Miko­

łajem Oresme na czele 10. .

„Nowa fizyka" m iała już poza sobą liczne trium fy, pierwsze jęj średniowieczne próby i pomysły zostały już zastąpione przez nowe odkrycia, zdobycze i teorie, w r. 1572-4 ukazała się zdu­

m iew ającej mocy gwiazda super-nova, w idzialna naw et za dnia, a w krótce potem zjaw iła się potężna kom eta i oba te zjaw iska naocznie wykazywały błędność koncepcji arystotelesowskiej

•o zupełnej niezmienności św iata nad-księżycowego i o sztywnej nieprzenikliwości, a zarazem przeźroczystości sfer niebieskich

— a uczeni przedstawiciele zdegenerowanej nauki scholastycz- nej wciąż jeszcze kurczowo bronili dawnych, zupełnie już bez­

sensownych teorii. Lepiej zrozumiem y całą głębię i cały tragizm sarkazm u Moliera, gdy uświadom im y sobie, że jeszcze w r. 1624 ci „doktorowie scholastyczni" powodują w parlam encie pary­

skim uchw ałę, grożącą k arą śm ierci tym , którzy odważyliby się głosić lub brać w obronę nauki, będące przeciwne arystoteliz- mowi u .

Można rozmaicie oceniać zdum iewający rozkw it nauk przy­

rodniczych w epoce nowożytnej. Można i należy podkreślać głę­

boki utylitaryzm tkw iący u podstaw nowożytnej k u ltu ry euro­

p ejskiej, której owocami dziś żyjem y i której „kołem napędo­

w ym " były od samego początku sny o zaw rotnych osiągnięciach

9 Por.: S. S w ie ż a w s k i, U źródeł konfliktu nowożytnego przyrodo­

znawstwa z filozofią scholpstyczną. A ta k Rogera Bacona na mistrzów pa­

ryskich, „Roczniki Filozoficzne", I, 1948.

10 Por.: ks. K. M ic h a lsk i, L a physiąue nouvelle et les differents cou- rants philosophiąues au X IV -e siede, Bulletin internat, de l1 Academie polo- Tiaise des seiences et des lettres, 1927, Nr 4 —6.

11 Por.: Ign. D iir in g , Von Aristoteles bis Leibniz, „Antike und Abend- land“, IV (1954) 147 i 152.

(17)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IE PO W O D Z E Ń 251

postępu technicznego, o urokach kom fortu i o rozkoszach znacz­

nie przedłużonego, pozbawionego chorób i boleści ludzkiego ży­

cia. Można wskazywać na zatru te żądło, które cywilizację naszą, wprowadziło na tory, wiodące w prost do koszm aru bomby ato­

mowej — i do zalewającego nas zewsząd naturalizm u. Ale n ie sposób odmówić osiągnięciom i rozpędowi nauk przyrodniczych w ostatnich w iekach praw dziw ej wielkości i rzetelnych w arto­

ści; każda filozofia, a tym bardziej realistyczna filozofia b y tu powinnk się ustosunkować pozytywnie do tych wartości, a przy­

najm niej im się nie przeciwstawiać.

Tymczasem ocena tom izmu z tej perspektyw y w ypada na ogół u współczesnego człowieka bardzo ujem nie. N ajpierw , nie um iejąc uniezależnić m etafizyki od zespołu poglądów kosmolo- giczno-przyrodniczych, uważa się,- że filozofia św. Tomasza jest nierozdzielnie związana z fizyką arystotelesow ską, że więc w raz z upadkiem tej fizyki straciła i filozofia tom istyczna wszelką rację bytu. — Co więcej: to właśnie tom izm jako rzekomo n a j­

bardziej u schyłku średniowiecza i w w iekach nowych w pływ o­

wa spośród filozofii tradycyjnych (via antoąua) je st przede wszystkim odpowiedzialny za w szystkie grzechy scholastyki wobec nowoczesnego przyrodoznawstw a. W pierw szym więc rzędzie na tomizm spada odium za potępienia Giordana Bruno i Kopernika, za m ilczenie nałożone siłą Galileuszowi i za tępotę paryskich m istrzów Sorbony w XVII w.,' m iotających bezsen­

sowne anathem a n a praw dziw ą naukę!

Najw łaściw szą odpowiedzią na te wszystkie zarzuty, przy­

czyniające się zresztą zapewne w największej m ierze do uprze­

dzeń wobec tomizmu, jest gruntow ne wyłączenie z syntezy To- maszowej treści czysto filozoficznej i wykazanie, że jest ona niezależna od fizyki arystotelesow skiej, czy jakiejkolw iek innej.

Stąd uznając poglądy św. Tomasza w zakresie fizyki za dawno przebrzm iałe, uw ydatnia się tym bardziej poza-czasowość i abso­

lu tn ą niejako w artość jego osiągnięć w zakresie filozofii.

Pozostają jeszcze dalsze odnogi podstawowego zarzutu: czy sam Tomasz nie był na gruncie nauk przyrodniczych, w sto­

sunku do jem u współczesnego stanu wiedzy wsteczny — i czy

(18)

dziś filozofia tom istyczna nie jest zr istoty sw ej wroga wobec współczesnego nam przyrodoznawstwa? — Tomasz był niew ąt­

pliw ie jednym z największych geniuszy filozoficznych — ale nie był (bo zapewne nie mógł już być!) tak uniw ersalnie tw ór­

czym umysłem jak A rystoteles. Nie m iał bliższej styczności ze środowiskiem oksfordskim i z tym i, którzy reprezentow ali n aj­

nowsze koncepcje metodologiczne na terenie nauk m atem atycz­

no-fizycznych (optyka), ale był za to w bardzo zażyłych stosun­

kach ze św. A lbertem Wielkim, niew ątpliw ie najbardziej nowo­

czesnym i najw ybitniejszym przedstawicielem nauk biologicz­

ny ch w wieku XIII. Mimo to praw dziw a twórczość św. Toma­

sza ograniczała się wyłącznie do filozofii i do teologii.

Zgodnie z założeniami Właściwie rozumianego tomizmu fi­

lozofia nie tylko nie jest wroga wobec przyrodniczych nauk szczegółowych ale pomiędzy tym i naukam i a m etafizyką zacho­

dzi wiele wzajemnej wym iany usług. M etafizyka nie jest w praw ­ dzie w żadnym sensie syntezą nauk przyrodniczych, nie mniej jed n ak znajomość osiągnięć tych nauk niezw ykle poszerza ho­

ryzonty intelektualne filozofów i może być pośrednio źródłem

"bodźców twórczych naw et na terenie m etafizyki. Z drugiej stro­

n y metodologiczna analiza nauk szczegółowych zw raca coraz częściej uwagę wnikliwszych badaczy na to, że każda z tych nau k opiera się na jakichś założeniach podstawowych, najczę­

ściej bardzo ukrytych, które są natu ry filozoficznej i których udziela jednak filozofia pierwsza: m etafizyka!

5. Uprzedzenia do tomizmu, a co za tym idzie — jego nie­

powodzenia w ypływ ają, jak widzieliśmy, w wielkiej mierze z niewłaściwego ujęcia stosunku filozofii do nauk szczegółowych w łonie tom izmu; odnosi się to nie tylko do nauk przyrodni­

czych ale i do hum anistycznych. Temu aspektow i zagadnienia przypatrzm y się na zakończenie naszych rozważań. — J e ­ żeli w epoce nowoczesnej prym wiodące nauki szczegółowe zepchnęły na drugi plan filozofię i ograniczyły ją w dużej mierze do teorii poznania, to w średniowieczu teologia speku- latyw na, umieszczająca w sercu swych dociekań m etafizykę przygniatała niejako swym ogromem nauki szczegółowe i u tru d ­

(19)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IE PQ W O D Z E Ń 253

niała im swobodny, samodzielny rozwój. Ten stan rzeczy, ma­

jący swe źródło w jednostronności oficjalnej nauki głoszonej na średniowiecznych uniw ersytetach dotyczył obu typów nauk szczegółowych.

W łaśnie r e a k c j a n a u k h u m a n i s t y c z n y c h p r z e c i w uprzyw ilejow anem u stanow isku s p e k u l a c j i f i l o z o f i c z n e j znajduje się naw et jako jeden z zasadni­

czych elem entów u podstaw tego zdum iewającego zjaw iska dziejowego, jakim jest tzw. renesans. Tylko, że ,„duch renesań- su“, jak wskazuje na to Gilson, przejaw ia się już bardzo wcześnie i można jego w yraźne znamiona odnaleźć w XIH, a naw et i w X II wieku! Otóż przygniecione ciężarem teologii spekulatyw nej nauki filologiczne bronią się jak tylko um ieją przed całkow itym poddaniem ich pod władztwo filozofii: gra­

matycy pragną znów nauczać gram atyki i czytać klasycznych autorów, — filozofia natom iast usiłuje ująć gram atykę w swe władanie i uczynić z niej gram atykę spekulatyw ną, a więc dyscyplinę filozoficzną. Starcie między tym i dwieftia tenden­

cjami obrazuje nam znakomicie poem at d’Andelys, La bataille des sept arts, w którym gram atyka, walcząca zrazu po stronie Filologii, zdradza ją i przechodzi do obozu F ilozofii12.

Tego rodzaju „zdrady" było napraw dę niem ało i nie można się dziwić, że pokrzywdzona filologia (hum anistyka) szukała sposobności do odw etu i nosiła w sobie głęboki uraz i żal do filozofii i do spekuiatyw nego ideału teologii. Nastawienie to narastało powoli ale trw ale — i z tej właśnie postawy ducha zrodził się cały renesans z jego hum anistycznym , a zarazem antyfilozoficznym obliczem; oto głębokie źródła niechęci hu ­ m anistów renesansow ych do scholastyki i do jej koncepcji wiedzy i kultury. O brak zrozum ienia dla słusznych żądań hum anistyki nie oskarżano ludzi i instytucji w yrosłych z at­

m osfery swoiście średniowiecznego ,,sakralizm u“, lecz całe odium spadło na filozofię i na filozoficzną koncepcję spekula-

12 P oi.: E . G ils o n , L a philosophie au moyen-age, Paris 1944: L ‘exil des belles letres, ss. 400—412.

(20)

tyw nej teologii. Stąd zaś już krok tylko do tego, by, podobnie jak w w ypadku nauk przyrodniczych, całą w inę tłum ienia nauk hum anistycznych przez spekulację filozoficzną zrzucić na to- mizfti jako na tego kozła ofiarnego, który w oczach w ielu ponosi wszystkie konsekwencje tego, co dokonali scholastycy i zwolen­

nicy Arystotelesa!

Jakże głębokie nieporozumienia tkw ią u podłoża tego właś­

nie zarzutu, kierowanego do tomizmu, a będącego znów jedną z przyczyn jego niepowodzeń. Tu właśnie znajdziem y w yjaśnie­

nie tego trudno zrozumiałego faktu, dlaczego tak często myśl św. Tomasza tak głęboko hum anistyczna jest dla w ielu przed­

staw icielką tendencji wręcz odwrotnych, tych w łaśnie nurtów i nastaw ień, które tłum ią zdrowe tendencje hum anistyczne we wiedzy i w kulturze, elim inując osobiste, subiektyw ne przeży­

cie, uniem ożliwiając znajomość konkretu, zabijając w zalążku w szelką wolną twórczość i bujne życie konkretnych, swo­

bodnych i z pasją dokonywanych dociekań.

Głęboka niechęć do filozofii zakorzeniona wśród pokrzyw­

dzonych średniowiecznych filologów, a naw iązująca chyba do starożytnych sporów filozofii z re to ry k ą 13 w ydała jako owoc swoistą koncepcję teologii zasadniczo ró ż n ą , od teologii speku- latyw nej i przeciw staw iającą się jej. Jakże 'n a m ta ówczesna

„nowa teologia" i w yrosła na jej podłożu duchowność religijna, tzw. devotio moderna przypom inają propagowane dziś końcepcje

„nowej teologii" i związanej z nią rzekomo najodpowiedniej­

szej dla dzisiejszego człowieka religijności przeżycia i irracjo­

nalnie lub w oluntarystycznie pojm owanej w iary! Zarówno średniowieczno-renesansowa jak i dzisiejsza „nowa teologia"

ma być programowo teologią bez filozofii, a w każdym razie bez filozofii m etafizycznej; jej rolę w objaśnianiu Objawienia m ają spełniać nauki szczegółowe, zwłaszcza hum anistyczne, a w śród nich przede wszystkim dyscypliny filologiczne. Speku­

lacja filozoficzna uw ażana jest w prost za przeszkodę w rzetel­

nym życiu religijnym , a Tomasz a Kempis, czołowy przedstaw i-

18 Np. spór młodego Arystotelesa ze szkołą słynnego retora Isokratesa-

(21)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IE PO W O D Z E Ń 2 55

ciel owej devotio moderna woła w prost w swym Naśladowaniu Jezusa Chrystysa: ,,Cóż nam po rodzajach i gatunkach!"

(Quid nobis de generibus et speciebus) 14.

Zapom niało się już o krystalicznej głębi horyzontów odkry­

w anych w pełnej spokoju kontem placji, przyrodzonej i nad­

przyrodzonej, przypom inającej słoneczną, pogodną przejrzystość jesiennej dali krajobrazu — a tak istotnej dla tom istycznej w izji św iata i Boga. Zmęczona, zdolna już tylko do „załamanego

•ostrołuku" jesień średniowiecza i w yczerpana dogłębnie dzisiej­

sza ludzkość nie są widać zdolne do tych perspektyw ; trzeba dopiero uzdrowić naszą k ulturę, by nas nie raził blask słońca w kontem placji i aby nas nie m ęczył obiektyw izm tomizmu.

Kto wie jednak, czy lekarstw o na naszą chorą k u ltu rę i gwa­

rancja prawdziwego hum anizm u nie znajdują się w tym , czego się boimy i przed czym ta k często uciekam y: w czstym, suro­

wym blasku obiektyw nej P raw dy, nie zaś w uczuciowych tylko narkotykach psychologizmu, intraw ertyzm u i subiektyw istycz- nej sam o-analizy.

*

W w yniku przeprow adzonych rozważań trzeba stwierdzić, że jest raczej czymś dziwnym, jeżeli m yślący człowiek współ­

czesny nie jest do tom izm u uprzedzony. N iestety niewiele osób posiada głębsze filozoficzne (ściślej: metafizyczne) i historyczne w ykształcenie — i dlatego tyle trudności, rodzących tego ro­

dzaju uprzedzenia pozostaje bez żadnej odpowiedzi. Na ogół więc bezradny jest właściw ie każdy, przed kim zjaw i się tomizm

•obarczony tylu, tak ważkimi i tak różnorodnym i zarzutam i; wi­

dzi się go w różnych, niekorzystnych dlań aspektach — i tyle ty ch aspektów ile związanych z nim i niepowodzeń tomizmu.

Przejdźm y je raz jeszcze w w ielkim skrócie.

W ielu więc dzisiejszym umysłowościom przepojonym tym i uprzedzeniam i przedstaw ia się tomizm:

14 Thomas & K e m p is , Im itatio Jesu Christi; tractatus I, caput 3, v. 1.

(22)

— jako filozofia o najbardziej rozbudowanej sieci form uł esencjalnych, a więc jako m artw y i statycznie wykoń­

czony system, nie zaś jako żywa w izja rzeczywistości;

— jako zaw ierająca na wszystko gotowe recepty esencj^l- na m etafizyka (przy czym późna scholastyka nie jest pojmowana jako spaczenie, lecz jako udoskonalenie i rozwinięcie tomizmu!);

— jako wskrzeszenie i „Ochrzczenie" arystotelizm u bez właściwego zrozumienia go, a za to z program ow ym na­

ginaniem go do potrzeb teologicznych;

— jako filozofia i styl filozofowania nieodłącznie zwią­

zany z tym , co nazywam y scholastyką;

— jako filozofia katolicka rozum iana w tym sensie, że tw ierdzenia jej w ynikają z tez objawionych;

— jako filozofia wrogo i obco ustosunkow ana do nauk przyrodniczych i ham ująco w pływ ająca na ich rozwój;

— jako sposób m yślenia i upraw iania nauki pozbawiony zupełnie zrozumienia dla tego wszystkiego, co istotne w naukach hum anistycznych, — jako filozofia a-hum a- nistyczna, a-historyczna, a-filologiczna.

Błędna jest wszelka „polityka strusia"; trudności nigdy nie należy um niejszać lecz z całym realizm em widzieć je i doce­

niać. Co praw da nie łatwo o ten realizm, a ustosunkowanie się nasze (zwłaszcza nas Polaków!) do filozofii, a do metafizyki w szczególności jest o w iele bardziej uczuciowe niż rozumowe;

z większą usilnością szuka się wzniosłości i namaszczenia (unctio) niż prawdziwości czyli prostej zgodności naszych kon­

cepcji z tym , co jest. Dlatego też j w krytyce różnych kierunków filozoficznych przew ażają niechęci i uprzedzenia nad przeświad­

czeniami opartym i na uzasadnionych argum entach. Ale o tego rodzaju uprzedzenia nam teraz nie chodzi. Rozpatryw aliśmy te trudności i wątpliwości, które rodzą się w um ysłach ludzi rze­

telnie myślących i głębiej wykształconych.

Analiza kilku przyczyn niepowodzeń tomizmu, przeprow a­

dzona w toku tych rozważań nie powinna, jak sądzę, u zwolen­

ników i miłośników św. Tomasza wywołać myśli ponurych i pesy­

(23)

O N IE K T Ó R Y C H PRZYCZYNACH N IE PO W O D Z E Ń 257

mistycznych. Wręcz przeciwnie: okazuje się, że ostateczną przy­

czyną chyba wszystkich ważniejszych niepowodzeń tom izm u nie jest jakiś brak tkw iący w filozofii samego Tomasza, lecz jest nią zawsze mniej lub bardziej zasadniczy błąd w rozum ieniu ca­

łego dzieła Tomaszowego, a specjalnie przenikającej je dogłębnie i całkowicie filozofii. — Zresztą w tych w szystkich perspekty­

wach i ocenach nie chodzi o tomizm i o św. Tomasza; chodzi 0 teologiczną i filozoficzną Praw dę. Aby ją zaś zrozumieć 1 ugruntować, aby uczynić ją bliską naszych czasów nie należy budować neo-scholastyki i neo-tom izm u, lecz sięgnąć do możli­

wie najczystszych, a nam stosunkowo najbliższych w czasie źródeł m etafizyki i spekulatyw nej teologii.

System atyka zaś filozoficzna i historia filozofii pokazują nam zgodnie, że takim i źródłam i są teksty samego św. Tomasza.

Dlatego najbardziej potrzebnym dla dzisiejszych czasów i zarazem najnow ocześniejszym dziełem w dziedzinie tw ór­

czości m etafizycznej nie jest tw orzenie neo-tom izmu, lecz, wedle słów M aritaina, rozbudowa i zbliżenie do umysłowości współczesnej paleo-tom izm u! I niech nas nie dziwi, że najbliż­

szą nam w czasie jest m etafizyka Tomaszowa. W dziejach filo­

zofii etapy rozwoju i postępu liczy się nieraz na tysiąclecia!

Dopiero głębokie powiązanie spekulacji m etafizycznej z jej historią odsłania nam praw dziw e perspektyw y problem atyki filozofii pierw szej. Być może, że dojrzeliśm y już do tego, by dobrze zrozumieć Tomasza, jeżeli przeszło piętnaście wieków trzeba było czekać n a to, by z m etafizyki A rystotelesa wydo­

być jej pełną i zasadniczą treść, aby do niej nawiązać i na niej budować, ale by ją też w najistotniejszych punktach rozwinąć i przekroczyć, jak to uczynił Tomasz z Akwinu.

INI

1 7 — R o c z n ik i F ilo z o fic z n e , t . V ; z . 4 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/2,

Jeszcze inne pytania rodzą się, gdy uświadomimy sobie, że dzięki inżynierii genetycznej możliwe jest wykrycie wielu anomalii genetycznych płodu, które w

O 7-ej biją wszystkie dzwony, organista śpiewa godzinki, potem jutrznia, następnie lud z organistą śpiewa różaniec, w czasie różańca msza czytana, aspersja, procesja,

Autor omawianej książki jest licencjatem nauk biblijnych, doktorem teologii i profesorem egzegezy na wydziale teologicznym w Tuluzie. Oprócz recenzowanego dzieła

Aby w pełni zrozumieć w jaki sposób osoby niepełnosprawne uczestniczą w życiu społecznym oraz jaki jest do nich stosunek społeczeństwa należy przeanalizować, poza

zdanie, iż nieprawdą jest, jakoby badania jakościowe były łatwiejsze (i tańsze) od ilościowych oraz wymagały mniej pracy. Nakłady pracy są w tym wypadku co najmniej porównywalne,

Wyrażenie znajdujące się wewnątrz znacznika <pattern> jest prostym wyrażeniem regularnym języka AIML, jest więc pisane w całości wielkimi literami i może zawierać