• Nie Znaleziono Wyników

Kamena : dwutygodnik społeczno-kulturalny, R. 45 nr 16 (658), 6.VIII.1978

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kamena : dwutygodnik społeczno-kulturalny, R. 45 nr 16 (658), 6.VIII.1978"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

na studia

nad jeziorem

PO EGZAMINACH czyli jak zdawano w tym roku Za wcześnie umierać młodym poetom • Paradoksy

l u b l i n ROK ZAŁOŻENIA 1933

LUBLIN 6 VIII 1978 NR 16(658)

Rys. Franciszek Maśluszczak

DWUTYGODNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY CENA 3 ZŁ

Magister milusiński

Maria Barczentewicz

„Po to człowiek odkrył słowo By przemilczeć to i owo99

— powiedziałby p e w n i e S. J. Lec o zatwierdzonych' Już i o p u b l i k o w a n y c h p r o g r a m a c h dla klasy I, Il»

III. Ech, czego tu nie b r a k u j e ? Jest absolutni®

wszystko, żeby przerazić nauczyciela natłokiem wiedzy i Informacji, które m a zaaplikować s w y m milusińskim.

Aż Iza się w oku kręci, bo gdzie te czasy, kiedy to nauczyciel wiedział, że musi małego szkraba w p r o w a d z i ć w różne zawiłości znaczków pisanych n a papierze i umiejętności odczytywania później t a j e m n i c z y c h kresek, kółek l laseczek. A czasami rok to dla wielu dzieci za mało, aby się tego n a u - czyć. A ileż razy zżymać się przyszło, że dziecię trzy godziny dziennie w ławce nie wytrzymuje 1 woli pohasać t r o c h ę po klasie. Wymyślać więc trze- ba było z a b a w o w ą f o r m ę uczenia, bo strawniejsza dla dzieci, a I pokręcić się trochę można bez n a r a - żania się na karcące „wszechwiedzącej i wszechmoc- n e j p a n i " spojrzenia (oby tylko!). A 1 pani nie m a się co dziwić, bo gdy się o p a n o w a ć musi żywą

Dokończenie na str. IZ

• Zjednoczenie Budownictwa Przemysłowego „Wschód" w Lubli- nie • Ministerstwo Komunikacji • „Depolma'' w Dusseldorfie • odpowiadają na publikacje. „Kamenyp\

nicnia rzeczywistych potrzeb p o i p o d a r - ki n a r o d o w e j . Jest rzeczą zrozumiałą, te stawia to przed generalnym wyko-

nawcą. t) Lubelskim Przedsiębiorstwem Budownictwa Przemysłowego w Lubli-

nie. z a d a n i a polegające na zaangaZo- r o n i u na budowla Odlewni £unt;i:*zu-

nogo potencjału produkcyjnego przy równoczesnym k o n t y n u o w a n i u I n n y c h wałnych Inwestycji przemysłowych

Jut na przestrzeni ostatniego okresu nastąpiła mobilizacja wysiłku przedsię- biorstwa Rezultaty aa uchwytne Plan pierwszego półrocza został wykonany w wysokości 373 J ml7i zł, co w p o r ó w - n a n i u do planowanego limitu rocznego 772.5 min zl dato z a a w a n s o w a n i e zadań rocznych w wysokości 48.6 proc Uka- zanie sle u c h w a ł y nr 64 Rady Ministrów e dnia 29 mała br | zwiększenia limi- tu na budowle o 300 min zl postawiło przedsiębiorstwo wobec konlecznolcł w y k o n a n i a produkcji w /II k w a r t a l e o wartolcl 2to min <(, zaś w fV kwartale

— fS# m i n z! T e a m b i t n e p l a n u przed- steblorstwo jest w s t a n i e wykonać. o Ue r a d y k a l n i e ulegnie p o p r a w i e za- opatrzenie. m a t e r i a ł o w e

C)pubUkowany przez „Kamenę" a r t y - chwycił Istotę w y s t ę p u j ą c y c h t r u d - noici, słusznie postulując podjęci'* sku- tecznych I skoordynowanych działań na szczeblu z a i n t e r e s o w a n y c h resortów.

W ' t y m • kontekście krytyka p r a s o w a

•kazała się społecznie uzasadniona.

DROGI DO NIEPODLEGŁOŚCI

kameny

„NIEPOKOJĄCY SPOKÓJ"

Uprzejmie informujemy, Ze z z a i n t e -

resowaniem przyjęliśmy zamieszczony w „ K a m e n i e " z d m a 30 kwietnia b r . a r t y k u ł Macieja Podgórskiego pt „Nie- pokojący spokój" Autor publikacji d o i ć wnikliwie i obiektywnie przedsta- wił zasadnicze problemy, związana c budową Odlewni Żeliwa w Lublinie.

Tłeatlzacja tej inwestycji — m i m o « • znania jej ca szczególnie watną tfł*

gospodarki narodowej — przebiega * p e w n y m i t r u d n o i c l a m i . wynikającymi z niepełnego zaopatrzenia te kruszywo, stał konstrukcyjną l sprzęt oraz z nte- k o m p ł e t n o i c l d o k u m e n t a c j i projektowej.

Wlete komplikacji nastręcza nlewtaJct- wa koordynacja i b r a k należytego współdziałania wszystkich uczestników procesu I n w e s t y c y j n e g o oraz m a ł a efektywna staranność i wysiłek s p a c i a - li stycznych vrtedsieblorstw w r/ko na w*

crych

W f # j sulunrii Istnieje pilna k o n l e e r -

*a46 nadrobienia opóinleń i u względy

C o d z i e n n y

L u b l i n 1 9 1 8 r

Zjednoczenie B u d o w n i c t w a P r z e m y s ł o w e g o „Wschód" w L u b l i n i e

G ł ó w n y Specjalista d/s. Organizacji I Zarządzania Asystent Naczelnego D y r e k t o r a

mgr Jan Stek

LUDOWY TYMCZASOWY

M

0 2 N A przypuszczać. -że Z a d u - szki 1918 r o k u nie byty t a k

rozświetlone epitafijnie, Jak w poprzednich latach. Nie d l a - tego, ze b u r z l i w e czasy zmuszały l u - dzi do myAlenia przede wszystkim o i y c i u , lecz z zupełnie innych powodów, koniec końców związanych Jednak z e - g z y s i e n c j ą ; teraźniejszą l przyszłą,

Ireneusz J. Kamińsk]

p a ń s t w o w ą ł narodową. O U lublinia- nie. m i a s t palić Łwieczkł 1

k w i a t y na grobach najbliższych, r ó w - n o w a r t o ś ć tych symboli pamięci p r z e - k a z y w a l i w walucie na f u n d u s z org**

n f c a c y j n y w o j s k a polskiego, n a s k a r b narodowy, na najbiedniejszych o o y w a -

(2)

LAUREACI NAGRÓD PAŃSTWOWYCH 1978

W ZAKRESIE LITERATURY NAGRODY 1 STOPNIA OTRZYMALI:

ARKADY FIEDLER — u całokształt twórczości l i - terackiej.

EDMUND JAN OSMANCZYK — za całokształt twórczości publicystycznej ze szczególnym u w - zględnieniem książki .Jizeczpospol ii a Polaków", WOJCIECH 2UKROWSKJ — za całokształt t w ó r -

czości literackiej.

NAGRODĘ II STOPNIA OTRZYMAŁ

ZYGMUNT LANOWSKI — za przekłady z literatur skandynawskich.

za- W Z A K R E S I E S Z T U K I NAGRODY I S T O P N I A O T R Z Y M A L I :

H E N R Y K CZYŻ — za całokształt twórczości w kresie d y r y g e n t u r y ,

doc. G U S T A W HOLOUBEK — za wybitne k r e a c j e a k t o r s k i e : S k r z y p k a w „K*einiM S. Mrożka oraz . Króla Leara w d r a m a c i e W. S h a k e s p e a r e a . A L F O N S KARNY — za całokształt twórczości w

dziedzinie rzeżbv,

W I T O L D L U T O S L A W S K I — za ..Preludia i juvę na 13 instrumentów smyczkowychm oraz „ M i p a r t i i na orkiestrę symfoniczną

prot. TADEUSZ ŁOMNICKI — za wybitne k r e a c j e aktorskie: Goji w „Gdy rozum śpi" A.'B. V a He j o i P r y s y p k i n a w „Pluskwił" Wł. Majakowskiego. | prof. S T A N I S Ł A W T E I S S E Y R E — za całokształt

osiągnięć twórczych w dziedzinie m a l a r s t w a .

znotatnika

22 VII. Święto Ochr>dz*inia. W tym rokii ma ono szczególny c h a r a k t e r — k r a j wita pierwszego polskiego kosmo- nautę.

A ja spaceruję po ulicach Szczecina, p o ulicach miasta, z którym niegdyś związały się moje losy. To n i e g d y ś było i d a w n o i niedawno, zależy jaką miarą mierzyć. W każdym razie przy

końcu lat pięćdziesiątych nie było i Sta- rego Miasta i nowego centrum, a Ale- j e Wojska Polskiego, główna wówczas

ulica, też straszyły szczerbami. Gdybym nie odwiedzał dość regularnie, kierowa- ny sentymentem. Ziemi Szczecińskiej i niespodziewanie na przykład znalazł się na lewo od Placu Żołnierza albo stanął w centrum Nowogardu, trudno byłoby mi poznać dawne ulice. Sądzę, że takie same odczucie ma ten, kto na przykład dziś, po dziesięciu, dwudziestu latach nieobecności przyjeżdża do Lublina lub Chełma...

Święto Odrodzenia zawsze nasuwa wiele refleksji. Ciągle m a m w pamięci ów schron wykopany w ogrodzie, w którym schroniliśmy się 21 lipca 1944 roku, kiedy przez Sawin koło Chełma przewalał się f r o n t J a k a ż to radość nas opanowała, kiedy nad schronem pochy- lił się k r a s n o a r m i e j e c wołając „ger- mańców u was niet?"

A później Chełm J widok, niezapom- niany widok, maszerujących żołnierzy Wojska Polskiego — Kościuszkowców...

Jeszcze dziś bezbłędnie wskażę miejsce, gdzie czytałem rozplakatowany na pło- cie Manifest PKWN. T r u d n o było się doń przecisnąć, wydawało się, że ludzie uczą się całych zdań na pamięć..'.

Ówczesnych dni. tamtego klimatu nie oddadzą żadne słowa. T o trzeba było p o prostu p r z e ż y ć .

26 VII. Biorę do ręki lubelską gazetę dowiaduję się o śmierci Edwarda N a -

dulakiego. Znakomity plastyk, w s p a n i a - ły człowiek, przed laty, jeszcze przed moim powrotom do Lublina, członek ko- legium redakcyjnego „Kameny". P o -

grzeb, znów spotkanie na c m e n t a r z u

— obok miejsca, gdzie niedawno po- chowaliśmy J u r k a Dostatniego, kolejna

mogiła bliskiego człowieka.

Leszek Siemion powiedział kiedyś, że coraz więcej z n a j o m y c h spotyka dzi-

siaj na Lipowej, niż na K r a k o w s k i m Przedmieściu. „Na Lipowej", a więc na cmentarzu. Nieubłagana kolejność, ale

i okrutny czas. który z grona żywych przedwcześnie zabiera, p o r y w a ludzi, których się znało, z klórymi się r o z m a - wiało, dyskutowało, zgadzało lub nie, ludzi, którzy byli k i m ś . W ostatnich latach kultura lubelska poniosła niepo- w e t o w a n e straty. J a k ż e szvbko z a p e ł - nia się Aleja Zasłużonych. T o już zresz- tą nie aleja, ale pokaźna część c m e n t a -

rza.

We wrześniu 1973 roku przypaoała 40 rocznica założenia „ K a m e n y " . Wyciszy- liśmy ją. b - właśnie w tym roku i właśnie w tym miesiącu zmarł Kazi-

mierz A n d r z e j Jaworski, z którego ini- cjatywy pismo powstało. W tym roku przed 45 rocznicą ukazania się p i e r w - szego n u m e r u odszedł długoletni s e k r e - tarz redakcji ..Kameny", Jerzy Dostat- ni. Co za tragiczne zbiegi okoliczności!

Są pisma, które z p o m n ą ś w i ę t u j ą pięciolecia, piętnastoletnie jubileusze. Z w i e l k ą p o m p ą zaczekamy chyba do pięćdziesięciolecia. Pozostało jeszcze

tylko pięć lat. T y l k o pięć lat, czy a ż pięć lat?

A swoją drogą d y s k u t u j e m y w r e d a k - cji. ostatnio coraz b a r d z i e j w n i k l i w i e nad pewną zmianą profilu pisma. Na j e - sieni zamierzamy we wschodnich wo- jewództwach, do których „ K a m e n a "

przede wszystkim dociera, p r z e p r o w a - dzić wiele spotkań z czytelnikami, się- gnąć myślą d o przeszłości i do przysz- łości. Sądzimy, że to wzbogaci naszą wiedzę o czytelnikach, o ich zaintereso- waniach, może zrodzą się nowe koncep- cje.

Zawsze z uwagą czytamy listy, które przychodzą do redakcji. Głównie to są

prośby o ocenę u t w o r ó w poetyckich. Ko- lega Zygmunt Mikulski, który r e d a g u j e

„Pocztę literacką", nie może n a r z e k a ć na b r a k pracy. Cieszylibyśmy się, gdy- by wśród przesyłek znalazło się więcej u w a g czytelników na t e m a t poszczegól- nych pozycji. Czy na przykład „Listy

do Gerwazego" budzą jakieś r e f l e k s j e ? Czy ostatnia kolumna „No*" spotyka się z przychylnym przyjęciem? Czy re- cenzjo filmowe, plastyczne m a j ą swoich odbiorców? Który z naszych a u t o r ó w jest n a j c h ę t n i e j czytany? 1 tak dalej,

i tak dalej.

Piszcie więc d o n a s ! R u b r y k ę „Lis- tów do r e d a k c j i " zawsze możemy roz- szerzyć.

30 VII. K o r z y s t a j ą c ze słonecznej po- gody, a tych słonecznych dni nie tak wiele w tym roku. w p a d ł e m do Józe- f o w a nad Wisłą, ale przedtem jeszcze z a t r z y m a ł e m się w Kluczko wicach O- środek wodny ogólnie dostępny. Na miejscu coś w rodzaju bufetu. Ciepła lemoniada. Nasza gastronomia poza za- k ł a d a m ! S i e w e n t u a l n i e I kategorii nie nauczy śle chyba nigdy, że n a p ó j po- winien być z lodówki. Ale, bierz licho, lemoniadę. Z zdumieniem jednak z a u - ważyłem w tym s k r o m n y m bufecie baterię n a j z n a k o m i t s z y c h t r u n k ó w . Takiego wyboru mogłaby pozazdrościć

„Unia". Dla kogo to? Dla tych k ą p i ą - cych sie?

Józefów ma duż6 u r o k u , ale na t u t e j - s z e j plaży to tylko siąść i płakać. Brud, smród i ubóstwo. G r o m a d y o p a l a j ą c y c h się w towarzystwie... krów.

Czy m i e j s c o w e władze nie widzą te- go? Nie chcą widzieć?

K r a j o b r a z y w i d z i a n e z okien s a m o - chodu między J ó z e f o w e m a Świeci echo- wom — cudowne. Ale po drodze żad- nego p a r k i n g u ! Czy na to potrzebne są m i l i o n o w e f u n d u s z e ? Tu śłę turystów nie rozpieszcza, nie zachęca się ich. by przyjeżdżali. A gdzieś podobno są wsie, które tylko z turystyki żyją, a jeśli nie żvją. to sobie na niej solidnie d o r a b i a - ją. Józefów i okolice na p e w n o na t e j liście nie są. Dlaczego, p a n i e naczelni- k u ?

P r o g r a m z a g o s p o d a r o w a n i a Wisły, ge- n e r a l n e g o zagospodarowania — to wiel- ka rzecz. Ale często na wielką rzecz s k ł a d a j ą się również rzeczy male.

M A J

EDWARD NADULSKI

g \ M LIPCA b r . zmarł E d w a r d

£ I Nadulski: a r t y s t a - m a l a r z , działacz społeczny i poli- tyczny, człowiek szczególnie zasłu- żony dla kultury lubelskiej. W dniu jego śmierci czynna jeszcze była w fcf? i e w> 's l a w a malarstwa, na której pokazał pejzaże, kwiaty, por- trety, budowane spontanicznie, sze- rokimi uderzeniami pędzla, w y r a ż a - jące autorską radość istnienia. Nie- co wcześniej sposobił się do prac

Piauy c£n yfh 0 2 n a c* n i c większej skali. Twórca lirycznych k r a j o b r a - zów, opartych na motywach z oko- lic rodzinnej Kamionki w pobliżu L u b a r t o w a , gdzie urodził się w 1914

*o*u. mimo n ę k a j ą c e j go od d a w n a choroby był ciągle człowiekiem a k - tywnym, o t w a r t y m do życia, planu- J S S Z m nowe przedsięwzięcia a r t y s -

tyczne. i

SjyeJfc przekonania, amUęJe } zdolności realizował E d w a r d N a d u l - ski w różnych rejonach tycia spo- łecznego. W okresie międzywojen- nym działał w młodzieżowym r u c h u , lewicowym, a b y zaraz po opuszcze-

niu sanacyjnego więzienia, do któ- l e g o trafił po procesie politycznym,

p o d j ą ć n a u k ę w Wolnej Szkole M a - larstwa i R y s u n k u im. L. M c h o f f c - r o w e j w Lublinie. Podczas o k u p a c j i znalazł się w szeregach Ruchu Opo- ru GL i AL. Po wyzwoleniu dał się poznać Jako wybitny organizator ży- cia^ gospodarczego na szczeblu c e n - tralnym, ale już w 1948 r o k u w s t ą - pił do w a r s z a w s k i e j Akademii S z t u k Pięknych, którą ukończył w 1955 ro- ku — cały czas łącząc studia z p r a - cą zawodową I społeczną. Następnie osiedlił się w Szczecinie, gdzie objął stanowisko dyrektora oddziału P r a - cowni Sztuk Plastycznych, p r o j e k t u - jąc jednocześnie w dziedzinie g r a f i - ki użytkowej. W latach 1960—1964 był kierownikiem Wydziału K u l t u r y Prezydium WRN w Lublinie i J e m u właśnie środowisko plastyczne m i a - sta i województwa może zawdzię- czać polepszenie swoj sytuacji p r o - fgfjomilno-bytowcj. W t y m czasie zainicjował współpracę k u l t u r a l n ą czterech wschodnich województw, która skonkretyzowała się szeregiem w y s t a w plastycznych, oraz rzucił myśl organizowania w Lublinie cy- klicznej w y s t a w y ogól nooolsk lej, która nosi dziś nazwę „Przeciw

Wojnie". W latach 1964—1972 pełnił f u n k c j ę prezesa O k r ę g u L u b e l s k i e - go Związku Polskich A r t y s t ó w P l a - styków. O k r e s k i e r o w a n i a przezeń lubelskim Biurem W y s t a w A r t y s -

tycznych (1972—1976) należy do n a j - wartościowszych w historii t e j i n - stytucji.

Od m o m e n t u p r z y j a z d u do L u b l i - na E d w a r d N a d u l s k i coraz częściej zaczął p o w r a c a ć do m a l a r s t w a , k t ó - r e stało się dlań czymś b o d a j n a j - w a ż n i e j s z y m w życiu. P o d e j m o w a ł t e m a t y k ę lat w o j n y i okupacji, lecz przede wszystkim malował pejzaże, kwiaty, m a r t w e n a t u r y , p o r t r e t y i a k t y : i n d y w i d u a l n e w wyrazie, ł a t - wo rozpoznawalne wśród p r a c i n - nych a u t o r ó w , choć przynależne do szerokiego n u r t u polskiego koloryz- m u . W ostatnich latach wiele w y - stawiał: w Lublinie, w r a m a c h e k s - pozycji ogólnopolskich, za granicą.

Jego prace z n a j d u j ą się w zbiorach M u z e u m Narodowego w Warszawie, muzeów okręgowych, w i n s t y t u c j a c h p a ń s t w o w y c h i u osób p r y w a t - nych.

E d w a r d Nadulski był odznaczony Krzyżem K a w a l e r s k i m O r d e r u O d - rodzenia Polski, Krzyżem P a r t y z a n - ckim, Medalem Zwycięstwa i Wol- ności oraz odznaką „Zasłużonemu

dla Lubelszczyzny".

Żegnamy E d w a r d a Nadulskiego z Jnlem i w przekonaniu, że odszedł od nas człowiek wartościowy, go-

dzien szacunku.

S Z P A L T A O SPORCIE

s KZON letni nie Jest w iiiof*

f t i o i i w n ozorkowym, ale przerwa w r o z g r y w k a c h pił- karskich trochę p o w o d u j e t a k i e wrażenie. T y m c z a s e m przeży- w a m y Wyścig Dookoła Polski, m i - strzostwa pływackie k r a j o w e , m i - strzostwa świata w szermierce. Do- c i e r a j ą do nas wieści o wielkich m i - t y n g a c h lekkoatletycznych i o m n i e j - szych Imprezach Jak np. rozgrywki o p u c h a r Michałowicza juniorów w piłce nożnej.

Z t u r n i e j u tego lubelski Motor przywiózł c z w a r t e miejsce, ale zdo- był też nagrodę lair play w konsek- w e n c j i nieotrzymania żadnych czer- wonych i żółtych kartek. Brawa po- w i n n y być większe niż za złoty m t -

dali / Nagrodę fair play przyznano t r i

zdobywcy czwartego miejsca w t u r - n i e j u s z p a d o w y m mistrzostw świa- ta J a b ł k o wskiemu. który gdyby był p r z e g r a ł ostatnią w a l k ę jednym p u n k t e m , zdobyłby s r e b r n y medk). a po stanowczej obronie trafiony po czasie postał razem ze swym prze- ciwnikiem uznany za pokonanego, co spowodowało b a r a ż czterech szer- mierz y. którego już po k o n t u z j i ' k o n - d y c y j n i e nie wytrzymał. Ale nie k a l - k u l a c j e i wyliczenia były jego m y ś - lą przewodnią, była nią m a w dziwa s p o r t o w a walka i to je ; właśnie f a - ir. Bo to jest sport, a nie b u c h a l t e r a p u n k t ó w .

J a k ż e inaczej widzą te s p r a w y działacze sportowi, większość kibi- ców i liczący tylko wyniki i p u n k t y niektórzy dziennikarze.

Dlatego też znaczną dozę n i e s m a - k u wywołała - ci cc y z j a k i e r o w n i c t w a k a d r y kolarskiej, które wycofało w czasie t r w a n i a Wyścigu Dookoła P o l - ski kilku czołowych z a w o d n i k ó w — n a j b a r d z i e j z n a n y c h i popularnych, t ł u m a c z ą c to p l a n a m i przygotowań d o mistrzostw świata. Nie fair to ze s t r o n y k i e r o w n i c t w a k a d r y szosow- ców v* stosunku do kibiców, nie fair t a k ż e w stosunku do imprezy, która była przecież impreza jubileuszową I k t ó r e j chcemy n a d a w a ć jak n a j w y ż s z ą r a n g ę i pozyskiwać dla n i e j jak n a j - lepszych zawodników europej- kich.

C h y b a nie tędy droga do uzyskania przez T o u r de Pologne t a k i e j rangi, j a k i e j b y ś m y sobie życzyli. T o nie f a i r . p a n o w i e działacze kolarscy, to po prostu f a u l na k o l a r s k i m sporcie!

Ale cóż! M a t e m a t y k a sportowa, k o m p u t e r y z a c j a itp. m a j ą według n i e k t ó r y c h podnieść sport na u yiszy poziom, a faktycznie zaczynają m u

o d b i e r a ć to. co w nim jest n a j p i ę k - n i e j s z e — e m o c j ę w y n i k u .

M a t e m a t y k a miejsc i rekordów przesłania też n i e k t ó r y m wielki w y - siłek sportowca, a nawet uzyskanv przez niego w y m i e r n y rekord. S p r a - w o z d a w c a z mistrzostw pływackich Polski j e d n e r o z lubelskich dzien- n i k ó w t a k pisze ... a tym razem po

dwóch dniach mamy tylko jeden — srebrny Joanny Pt zoń (Lubłinrcnka) na 400 m zmiennym — 5.03.2 min.

Trudno to jednak uznać za sukces.

Na jednym ze swych koronnych dys- tansów lubliniańka nic tylko prze- grała z Marla Słonina. ale i straciła na jej rzecz rekord Polski.

Z a p o m i n a j e d n a k dodać, co wyni- ka z poprzednio przez niego, poda- nych w y n i k ó w , że o 4.8 sek. p o p r a - w i ł a s w ó j rekord życiowy i rekord okręgu. Świadczy to o o g r o m n e j p r a - cy, j a k ą ta młodziutka zawodniczka włożyła w trening. Świadczy o tym, że nadal się rozwija, a to, że prze- grała, to dowód, że już nie jest s a m a w Polsce, ale w k o n k u r e n c j i z d r u g ą d o b r ą pływaczką (0.2 sek. — to n i e - wielka różnica) będzie się d a l e j roz- w i j a ć . Z a p o m i n a n i e o tym to nie l a - ir ze strony dziennikarza w sto*un~

k u do dziewczyny, która jest blis!:a osiągnięcia w y n i k ó w europejskich, w czym współzawodnictwó k r a j o w e m o ż e j e j tylko pomóc.

Fair i tylko fair powinni walczyć nie tylko zawodnicy. Fair w stos'•in- ku do z a w o d n i k ó w i kibiców po- winni postępować działacze, fair o o l b r z y m i e j pracy a i kolosalnym wy- siłku powinni pisać dziennikarze.

Każdy f a u l n a w e t popełniony w imię wyższych rzekomo Interesów będzie

zawsze faulem. P i ę t n u j ą c i karz-ic f a u l e na boisku nie p o p e ł n i a j m y ich.

w działalności orsranitacykne). Niech sport będzie przede wszystkim spor- tem.

I w g

(3)

Za wcześnie umierać

młodym poetom S

Ą j e d n a k L u b e l s k i e P r e z e n t a c j e P o e t y c -

kie. t o m i k i p o e t ó w n a s z e g o region u s p o - r y m wy d a r z e n i e m , s k o r o wiele c z a s o p i s m o ilch j u z n a p i s a ł o Nie p o p r z e s t a j ą n a o c e - n a c h periodyki, ale s i ę g a j ą p o n o w e w i e r s z e p o e t ó w z lubelskiego ś r o d o w i s k a m ł o d o l l t e r a c k i e g o dla u - d o s t ę p n i e n i a c z y t e l n i k o m n o w y c h n a z w i s k . W s z y s t - k i e o n e od d a w n a goszczą n a l a m a c h „ K a m e n y * . Jeszcze w t y m r o k u w t e j s a m e j serii oraz w w y d a - w n i c t w a c h z a w o d o w y c h u k a ż e się p o n a d dziesięć dalszych t o m i k ó w , co d o b r z e w r ó ż y d a l s z e m u r o z - w o j o w i L u b e l s k i e g o O d d z i a ł u Z w i ą z k u L i t e r a t ó w Polskich.

S t ó w a p o e t ó w p o w i n n o się b r a ć p o w a ż n i e , o d b i e - r a ć n i e z w y k l e w r a ż l i w i e , b o c h y b a r o z w a g a i w r a ż - liwość. n a d w r a ż l i w o ś ć n a w e t , je p o d y k t o w a ł y . P o - w i n i e n e m więc żywić o b a w y , czy w s p o m n i a n y j u ż Oddział Z L P rzeczywiście tak b a r d z o l i c z e b n i e się r o z w i n i e jak z a p o w i a d a j ą p r o g n o s t y c y życia a r t y - stycznego I k u l t u r a l n e g o P r z y c z y n ą w c a l e n i e jest m ó j p e s y m i z m , ant. z ł o w r ó ż b n e f a t u m , a l e s a m i m ł o - dzi poeci Niestety, c h o ć n a co d z i e ń tak w i t a l n i I z a - pobiegliwi — cn jest w p o r z ą d k u !' n o r m a l n e — w swoich wierszach, n i e s t e t y zbyt wielu p r a g n i e u m i e * rać już. zaraz, a l b o w n a j b l i ż s z e j przyszłości — a to jest nie w p o r z ą d k u » n i e n o r m a l n e . M u s i to niepoKoić n i e t y l k o m a m u s i e i b a b u n i e p o - e z j u j ą c y c h , ale i c z y t e l n i k ó w . Młodzi s t a j ą się p o - woli własnością s p o ł e c z n ą , c h o ć b y d l a t e g o , że z d e - cydowali się p u b l i k o w a ć s w o j e u t w o r y . T a k i e j e s t p r a w o życia, a oni w ł a ś n i e żyć w c a l e nie p r a g n ą , l u b u j ą się w ś m i e r c i i j u ż l S k o r o n a l e ż ą n i e t y l k o do siebie, m a m y w i ę c f>rawo n i e p o k o i ć się o Ich los razem z wielbicielkami i m i ł o ś n i k a m i Ich t a l e n t ó w . Skąd u nich t a k i p e s y m i z m , s k ą d aż t a k liczne r o z - s t r o j e n i a i r o z t r o j e n i a . s k ą d t a k u p o r c z y w e s z u k a - nie ścieżek do k r a i n y z m a r ł y c h ? G d y b y m m i a ł c y - tować w e d ł u g u k ł a d u g r a f i c z n e g o , jaki n a d a l i w a n - tologii . P r z e b u d z e n i e " oraz w o ś m i u t o m i k a c h z

„ P r e z e n t a c j i " , a t a k ż e w k l i k u I n n y c h - k s i ą ż e c z k a c h sami poeci, nie s t a r c z y ł o b y c a ł e j s t r o n y naszego c z a - s o p i s m a . zresztą ten g r a f i c z n y zapis słów i t a k n i e z a w s z e Jest w pełni u z a s a d n i o n y . N i e b ę d ę też p r z y c y t o w a n y c h w e r s a c h d o p i s y w a ł n a z w i s k , bo lista b y ł a b y d ł u g a i r z a d k o kogo z piszących m o g ł a b y p o m i n ą ć . Chodzi o z j a w i s k o , m o i m z d a n i e m , n i e - z w y k l e n i e p o k o j ą c e i d l a t e g o p o t r a k t u j m y je z p e ł n ą p o w a g ą S p r ó b u j m y :

Mam dwadzieścia cztery Łata /t jeszcze się nie utopiłem/ n a s t ę p n e l a t o spędzę w górach więc pra- wdopodobnie się nie utopię I co najwyżej skręcę

kark (...) / ostatnio zaczęły mnie nawiedzać mary senne / pewnej nocy odtańczyły wokół mmc taniec

śmierci / następnego dnia p o p e ł n i ł e m s a m o b ó j s t w o (...) i mam nóż l za którym muszę / — g a r d ł e m / B i o - r ę do ręki n o i / stal błyszczy drwiąco (...) Za oknem szczur / płowy grzbiet t cztery łapy I choć życie bywa sznura warte / , wara szczurowi od mej cha- ty — broni się j e d n a k poeta, k t ó r y w Innych u t w o - r a c h dowodzi, że życie kocha. I n n y m o t - t a szuka u F r i e d r i c h a W. N i e t z s c h e g o : Midas: Co najlepsze i na: wyborniej sze .u c z ł o w i e k a ? Syłen:

Pierwszym najlepszym — 6yć niczym / Drugim naj- lepszym — u)fum umrzeć Tyle c y t a t u z a c z e r p n i ę t e - go przez poetę, k t ó r y nta o d d ź w i ę k nie t y l k o w n a j - bliższym utworze. A u i n n y c h ?

t umierać spokojnie z dnia na dzieA. rozważnie / w dzień oczy mieć szeroko otwarte f nocą śnić o n a - dziejach ua wspaniałe jutra / cali w swych spra- wach nie cierpiących zwłoki / dom — aby przezyć / żyć aby zostać t ilad w roczniku statystycznym / kropką I nagrobkiem I słowa I kim jeęt ten / k t ó -

r y we mnie t kaze ml ostrzyć not na moje gardło / i umierać powoli lecz ostatecznie (...) kim Jest ten / tak ostateczny ze nawet kwiat krwawi / kiedy się go dotknie / kim jest / dyktując s t r a c e n i e naprze- kin historii / t czasem przywykłem / do łatwoici umierania / * czasem też / nauczyłem się dostrzc- gać / precyzję choroby / z czasem tez przywykłem / do posługiwania się słowem śmierć / jakby go mo- żna było używać"/ -więcej niż raz w życiu:

W każdej kryjówce czyhał na mnie / budził nasta-

wiony na godzinę śmierci (...) Pustka schwyciła mnie za gardło /

Maska pośmiertna stawia mi pytanie: Dla kogo zapadła kurtyna moich powie/c Kto był aktorem, a kto*/ widzem?? Czy spektakl skończony, czy trwa w zająkniemu? / Dzwon żałobny j to duzo braw na jakie nie stać / żywych a n i zmarłych (...)

Chciałbym z a m a r z n ą ć / wsiąknięty w granit / obedrzeć p a r n i e5 cudsą / ze siebie / aby zapomnieć

— m e wszy«tek umrę.

T o o s t a t n i e m i e r z e n i e się z p r a g n i e n i e m odejścia, m i m o w s z y s t k o posiada w sobie coś z n a t u r a l n e j

Tadeusz Jasiński

s a m o o b r o n y , z chęci w p i s a n i a się s w o j ą k r ó t k ą o - becnością n a t r w a ł e . W s p o m a g a n i e się z n a n y m i w e r s e t a m i Non omntz moriar H o r a c e g o j e s t o b e c n e t a k ż e u i n n e g o m ł o d e g o p o e t y : — z prochu po- wstałeś — memento woła / — nie wszystek umrę — echo odpowiada. Z n a l e ź ć m o ż n a n a d t o p i ę k n e t r a - w e s t a c j e : kocham więc j e s t e m . I n n y a u t o r z po- g ł o s ó w l e k t u r G o r k i e g o w y s n u ł : ja to brzmi / d u m - n i e / ostatecznie / i głupio. Dl*i d w u i n n y c h a u t o - r ó w , choć z n a t u r y i z większości u t w o r ó w s ą d z ą c .

A życic jest przecież piękne—

F o t L. Leo

p e s y m i s t a m i i n i h i l l s t a m l n i e są. p a t r o n a m i , n a k t ó r y c h lubi się w w i e r s z a c h p o w o ł y w a ć , s ą A n d r z e j B u r s a l u b R a f a ł W o j a c z e k . Nasza p o e z j a n a trzydzieści pięć l a t p o w o j e n n e g o r o z w o j u n i e o b f i t o w a ł a w z b y t w i e l e s a m o b ó j s t w . Więc i t a zbiorowa z a p o w i e d ź , to liczne o s w a j a n i e sjjj p r z e d czasem ze ś m i e r c i ą , m a m n a d z i e j ę , p o w i n n o b y ć b r a n e r a c z e j za r e k w i z y t poetycki, /•» c z y n i ą c y s p o - r e w r a ż e n i e o z d o b n i k , m o ż l i w o ś ć . m i s t y c z n y c h n a - w e t odskoczni, p r ó b ę s p r a w i e n i a w r a ż e n i a n i e z w y k - ło! głębi filozoficznej, t a j e m n i c z o ś c i i n i e z w y k ł o ś c i . J e s t e m p r z e k o n a n y , n i e s t e t y za r z a d k o na p o d s t a - w i e p o e z j o w a n l a , że a u t o r z y cl i a u t o r k i k o c h a j ą życie l siebie n a d w y r a z . A k c e n t u j ą s w o j ą obec- ność, n i e r a z u r o k l i w ą , n a w e t e k s t r a w a g a n c k ą , p r ó - b ą . t w o r z e n i a w«pólcze. n e j c y g a n e r i i . P r e t e n s j o - n a l n i e d e c y d u j ą się ua d w o j e imion i c h ę t n i e . g d y ? by to było u n a s p r z y j ę t e , p o s z u k a l i b y jeszcze k i l - k u . Nie p o p r z e s t a j ą n i e k t ó r z y n a w ł a s n y m n a z w i s - k u , bo d w g m a m o c n i e j się m y ś l ą u t r w a l i ć . N a w e t h i s z p a ń s c y i l a t y n o a m e r y k a ń s c y pisarze, c h o ć w

k u l t u r z e I b e r y j s k i e j J**t to p r / y j ę t e , r z a d k o p r z e - d ł u ż a j ą t a k b a r d z o k a r t y t y t u ł o w e »woicb k*ią>ek I w niczym Im to nie u j m u j e . Przeciwnie. A w i ę c n a s i młodzi poect )edn c h y b a życia I siebie k o - c h a j ą — 1 to Jest o p t y m i s t y c z n e , p o z w a l a a i e u f a ć t a k b a r d z o zbyt licznym o p ł a k i w a n i e m s a m y c h sie- bie w Ich t o m i k a c h . N a w e t ś m i e r ć tak u p i ę k s z o a a niusi p r z e r a ż a ć ; m i m o że w e r s włożony Jest w u s t a tego, k t ó r y uszedł s k o m o r y g a z o w e j : Nie bójete suę jej nie jest taka / straszna m e tylko łakomy na- pa stliury wzrok Jak / kobieca którą nerwowa roz*

bierast ze wstydu f i w tym tntimenc ie ona chce już tytko ciebie.

Nie t y l k o w p o w y ż s z y m w e r s i e poety, k t ó r y n i e n a ó u z y w a s ł o w a : śmierć, a l e u wielu Jego kolegów I k o l e ż a n e k s p o t y k a się wręcz n i e u s t a n n ą s e k c j ę j e j znaczenia, a t o m i z a c j ę , b y lepiej się w j e j istocie r o z p a t r z y ć 1 p r z y m i e r z y ć do w ł a s n e g o losu. S ł o w o : życie p o j a w i a się r z a d z i e j , a gdy się j e d n a k p o j a w i *

— zbyt często, jak na m ó j g u s t i p o t r z e b y e s t e t y c z - n e , Jest t y l k o n a j k r ó t s z ą d r o g ą do u n i c e s t w i a j ą c e ! w s z y s t k o ś m i e r c i .

Zycie — słowo tak bogate w miraże. / Umykają- ca zapadnia pod drżącymi stopami.

Cios Istnienia przekracza granice poznania.

Nadal nie możemy się dowiedzieć czy śmierć jest powrotem I czy odejściem świadczącym o pobycia poza miejscem tęsknot / powszednich opłakiwan u~

traconego bohaterstwa

Wypoczywanie w zmęczeniach l u s t e r n a k l e j a n i e / Na czoła skrzętnie nekrologów braci / Więc ja n i e mogę — móu/tę — a mówię umieram / Mówią że może umarłem — m&wię że już zwłoki (...) Nasz garnitur wpięty w cztery deski.

W przygotowania do seansów znlkań ( Składamy w o k u łóżko ourpurową śmierć / Zaskakującą w głowę przy pełnej kontroli (...) Lecz gdy milczymy ścieiąc czarne prześcieradła / Oni z boków się czuj- nie pi zy słuch u ją krwią.

Można więc lada chwila umrzeć strasznie / Zdy- chać nawet w t a k i m marszu.

Jakże t r u d n o s p o t k a ć , choćby kilka linijek, o a f i r - m a c j i życia, p r z e c i w s t a w i a n i a się śmierci. Dla ucz- ciwości o b r a z u nie m o ż n a ich p o m i n ą ć , szczególnie t y c h w e r s ó w , k t ó r e m ó w i ą o t y m b e z p o ś r e d n i o :

5}/u u / strach przed ostatecznym / nie jest stra- chem życia I umierać / to mieć twarz podniesioną \ i IŚĆ na przekór gwiazdom i głosom umarłych / z krwią i 2 k w i a t e m w dłoni / z gniewem / ale nie przeciw ie jesteś stworzony.

Oczywiście, k t o k o l w i e k z e c h c e z m o i m i n i e p o k o - j a m i p o l e m i z o w a ć z n a l a z ł b y w i ę c e j p r z e s ł a n e k n a u d o w o d n i e n i e , że nie t y l k o śmierć, g ł ó w n i e w ł a s n a , j e s t m u z ą m ł o d y c h p o e t ó w Zycie p u l s u j e w tych w i e r s z a c h , t y l k o j a k i e ? U b r u k a n e . uciemiężone, n i e - u d a c z n e . b r z y d k i e , o d r a ż a j ą c e . T a m , gdzie Jawi s i ę pięknie, ach, j a k a w ó w c z a s ulga, gdy się n a t r a f i n a coś j a ś n i e j s z e g o , s z l a c h e t n e g o , nie z b r u k a n e g o , c h o ć - b y t a k ą o h y d ą , j a k Bardzo trzeźwe zwierzenie męż- czyzny:

przed chu;ftą / wypatroszyłem ciało f mojej ko- biety / leży teraz / na stole / posypane solą / głowę przybiłem / do ściany — / poszerzyła rząd moich trofeów / resztę I zawiozę jutrp / do p u n k t u skupu / a po j a tym / nie wyszło /- więc teraz juz tylko / głowę pchnąć przyszło

I r z e c z y w i ś c i e ! J a k ą filozofią j a k i m i z a p a t r y w a - n i a m i n a życie p r z e j ę c i są w s w e j s p o r e j g r u p i e m ł o d z i poeci? N a w e t r o m a n t y c y , choć w ich d r a - m a t a c h szczególnie t r u p ścielił się gęsto, to przecież o p i e w a l i p i ę k n o życia i uczuć z n i m z w i ą z a n y c h . P o d o b n i e n e o r o m a n t y c y . N a w e t d e k a d e n c i przeczyli s o b i e i coś t a m w a r t o ś c i o w e g o p o t r a f i l i wokół s i e - b i e dostrzec. Nie chodzi mi o p r o g r a m o w y o p t y - m i z m . p o e t a m a p r a w o r ó w n i e ż do Jego p r z e c i w - s t a w i e n i a . T u j e d n a k p r z y g n ę b i a j ą c a a t m o s f e r a Jest n i e m a l p o w s z e c h n a i d o m i n u j ą c a . Przecież ci a u t o - r z y , j a k o ludzie n o r m a l n i , n o r m a l n i e k o c h a j ą . P o - s z u k i w a ć s i e b i e z d a r z a się i m c h y b a t a k ż e na w e - selszą, r a d o ś n i e ; s z ą n u t ę , a nie wyłącznie w m u - zyce ż a ł o b n e j . N i e t y l k o o p ł a k u j ą siebie p r z e d - w c z e ś n i e . coś do Ucha im s i $ - w życiu u d a j e —•

c h o ć b y to że skończyli s t u d i a , przebyli b a r i e r ę d r u k J. s ą bliscy nobilitacji l i t e r a c k i e j , spłodzili l u b d o c z e k a j ą u d a n y c h dzieci, k t ó r e s t a n ą się Ich w ł a s - n y m p r z e d ł u ż e n i e m , n a d e wszystko, że p o s i a d a j ą d a r t w o r z e n i a — a l e gdzie s p o t k a ć tego w y r a ź n i e j - s z e ś l a d y ? J e d e n z a u t o r ó w w odniesieniu do r Jas- n e j poezji o b j a ś n i a c z y t e l n i k a w a p o s t r o f i e : Teksty te ma;o stwarzać pewne . . s t r u k t u r y otwarte . w które poezję można wpirywać wedle własnych p o - t r z e b ; f Bo ewentualnie do czytania jest tylko to. co każdemu się pisze we śnie (...) Ale też. nie LazJy potrafi to odczytać, a już na pewno nie każdy za- pisać. - • .<• „ .

O d y b y to k u r t u a z y j n e pozostawienie czytelnikowi p r a w a do w ł a d n e j w y o b r a ź n i , do w ł a s n y c h nów i Jaw o d n i e ś ć nie tylko do jednego poety, a l e do całości u k a z a n e g o t u z j a w i s k a , to do Jakich s n ó w , d o j a k i c h w ł a s n y c h p r z y p i s a ń i i n t e r p r e t a c j i , w r e s z - cie m o ż l i w i e bliskich i n t e n c j o m a u t o r ó w odczytań b y l i b y n a m a w i a n i ich czytelnicy? J a k i e d a n o Im p r z e s ł a n k i , oprócz tych. k t ó r e s ą obce n a t u r a l n e m u u k o c h a n i u życia I s p r a w m u t o w a r z y s z ą c y c h ? W l u d z i a c h jest crepliwoić życia, a n i e . w y z y w a n i e ś m i e r c i l s a m o u n i c e s t w i e n i a . J e s t to t a k ż e we m n i e . S t ą d m ó j s p o k o j n y , ale j e d n o z n a c z n y sprzeciw.

fm b a r d z i e j , w i s młodzi w z b u r z y m ó j a r t y k u ł , t y m o c z y w i s L z y będzię to d o w ó d , że j e d n a k j«.L to wasze, pisanie w t e n s p o s ó b o śn)!ercl o k r e s o w ą po/4, a m ó j n i e p o k ó j z c z a s e m s t r a c i p o d s t a w y . Swoich racji nie u d o w a d n i a j c i e spełnieniem iiiyźb z a w a r t y c h w w i e r s z a c h . Przecier, p r a g n ę , abyście t w o r / y l i n o w e u t w o r y , a l e dopuścili w nich do gło- s u t a k ż e ton jaśniejszy.

Kamena str. 3

(4)

C o d z i e n n y L u b l i n 1 9 1 8 r .

LUDOWY

TYMCZASOWY

teli miasta, którzy z przerażeniem cze- kali na wczesną zimę; 450 koron k o - s/.tował pud węgla grubego, a 320 — tzw. pospółki. Ofiarność społeczeństwa przejawiała się także przy innych oka- zjach i w różnej postaci, zależne] od indywidualnych możliwości. Na przy- kład niejaka pani Laubowa złożyła na s k a r b narodowy co n a s t ę p u j e : cukier- nicę srebrną, pierścionek zloty z b r y - lancikiem (..brak drugiego", skrzętnie odnotowano w gazecie), łańcuszek srebrny, 20 rubli i monetę srebrną.

Natomiast ochotnicza straż pożarna w Głusku uzbierała na ten cel 850 koron, 5 m a r e k i jeden rubel — podczas u r o - czystości poświęcenia własnego s z t a n - d a r u w miejscowym kościele.

Do wzbogacenia n a r o d o w e j k a s y przyczyniły się także t e a t r y i kina l u - belskie. „Powszechny", gdzie szły k i n o - d r a m a t y , a przed każdym seansem chór śpiewał „Warszawiankę", aż 50 proc.

dochodu z biletów w s t ę p u lokował n a społecznym koncie Dyrekcja artystycz- na „literackiego teatru?* „Wesoły Ul"

okazała się nie gorsza i połowę dochodu n e t t o z dwóch przedstawień oraz pełny

*e sprzedaży p r o g r a m ó w przeznaczyła na identyczny cel. Podobnie znalazł się i „Teatr Wielki".

Historyczny przełom znalazł p o n a d - t o odbicie w r e p e r t u a r z e scen lubel- skich. Owszem, nadal cwałowały po deskach „Siarczyste dziewuchy", wdzię- czyły się „Figlarne kobietki", a „Kró- lowa dolarów" budziła straszne tęskno- ty za statusem życiowym, k t ó r y zape- w n i a j ą dewizy,' ale coraz częściej obok takich niezobowiązujących do niczego poza śmiechem i łzawym wzruszeniem k o m e d y j e k pojawiały się w t e a t r a c h przedstawienia o c h a r a k t e r z e p a t r i o t y - cznym. „Wesoły Ul" zapraszał n a

„przegląd polskiej pieśni w o j s k o w e j w prozie i muzyce", t r a k t u j ą c s k ł a d a n k ę Jako „hołd złożony naszemu s z a r a k o - wi", a „Teatr Wielki" w y s t a w i ł „Alza- c j ę " Gastona Leroux i Lucjana C a m i l - la oraz „Sybir" Zapolskiej. Akcja t e j pierwszej sztuki, m a j ą c e j , jak się z d a - je, znaczne powodzenie wśród publicz- ności rozgrywała się na pograniczu F r a n c j i i p r u s k i e j Alzacji, przed s a - mym wybuchem T wojny światowej.

J e j bohater, J a k u b d'Orbey. tak się za- durzył w p e w n e j Niemce, że uciekł przed mobilizacją na gallijskiej s t r o - 5?®J1 w ogóle zachował się haniebnie.

Kiedy j e d n a k na ulicy usłyszał wycie P r u s a k ó w : „Precz z F r a n c j ą I". odzys- kał nagle poczucie tożsamości narodo- wej. Recenzent ..Ziemi Lubelskiej" tak referował finał przedstawienia: „Duch szczerego patrioty odzywa się potęż- nym, bohaterskim protestem Jednostki wobec rozwścieczonego tłumu. J a k u b woła: „Niech żyje F r a n c j a " i pada ugo- dzony kulą". Pan Konarski w roli głównej wzbudził swoją kreacją

„dreszcz grozy wśród widowni" która zresztą wstała z miejsc przy śpiewie jMarsylianki". Lublinianie reagowali

Polsku. A potem śpieszyli

•ię. aby przed 22-ą być w domu

™ , p o l s k i m " skradziono k o -

1 0 0 *y s l<c? .k o r° n . Po dwóch la- wr/rfira obe cności wróciła do Lublina wróżka i n f o r m u j ą c o tym w prasie.

K u r s y języków obcych - ulgi dla m l £ dzieży szkolnej - oczekiwały słucha- czy Ludzie poszukiwali mieszkań i handlowali nieruchomościami: p r z y - zwoity dom kosztował 30 tysięcy rubli Po wykupieniu biletu każdy obywatei mój?! przysłuchiwać się obradom r a d y miejskiej. Młody r e k r u t postrzelił się

w żołądek, innego żołnierza, stojącego na straży przed magazynem w o j s k o - wym, u b i t o ' g r a n a t e m w celach r a b u n - kowych. „ R u t y n o w a n y hodowca r y b — z długoletnią p r a k t y k ą — poszukuje budowy gospodarstwa rybnego, a d m i - nistracji lub dzierżawy", ogłaszała g a - zeta. Równie długą p r a k t y k ą chwalił się w prasie felczer C h / R . , specjalista od chorób wenerycznych, p r z y j m u j ą c y przy ul. Dolna P a n n y Marii 24 m. 18...

P e w n e poruszenie odnotowano na r y n k u pracy. Miejskie Biuro P o ś r e d n i - ctwa P r a c y przy K r a k o w s k i m P r z e d - mieściu 78 czekało na n a t y c h m i a s t o w e zgłoszenie się następujących f a c h o w - ców: 15 kelnerek, 5 k u c h a r e k . 3 k u c h a - rzy, kowala dworskiego z czeladnikiem do Królestwa, stelmacha dworskiego do Królestwa, historyka do Galicji, m a t e m a t y k a i dwóch przyrodników — także do Galicji, dwóch f o r m i a r z y - g i - serów na drobne roboty — oczywiście, do Galicji. 2 stolarzy i 60 robotników zwyczajnych, czyli n i e w y k w a l i f i k o w a - nych..; Ten niewielki anons p o t w i e r - dzał dwie ważne prawidłowości pol- skiego życia: że zawsze ceniliśmy so- bie dobrą kuchnię, że zawsze, w n a j - trudniejszych momentach historii, t r o - szczyliśmy się w y j ą t k o w o o n a r o d o w ą oświatę. Czterech nauczycieli poszuki- wała na Lubelszczyźnie Galicja...

Począwszy od 5 listopada historia przyśpieszyła s w ó j bieg po b r u d n y c h i miejscami cuchnących ulicach L u b l i n a . W tym dniu s p e c j a l n y m pociągiem przyjechał do miasta szef sztabu WP, generał Tadeusz Rozwadowski, zwol- niony d w a lata wcześniej z armii a u s - triackiej za protestowanie przeciw pod- łemu t r a k t o w a n i u ludności Galicji przez władze wojskowe. N a z a j u t r z g e - nerał, późniejszy dowódca oddziałów rządowych podczas p r z e w r o t u m a j o - wego w 1926 roku, przyjął defiladę b a - talionu piechoty i jednostki artylerii.

„Przybyłe oddziały — informowała z d u m ą „Ziemia" — odznaczają się ś w i e - tną prezencją, znać na nich znakomite wyszkolenie w o j s k o w e oraz doskonałe w y e k w i p o w a n i e " Krótką tylko w z m i a - nką w tym samym numerze gazety skwitowały powstanie Rady Delegatów Robotniczych miasta Lublina, u t w o r z o - n e j z inicjatywy S D K P i L i PPS-lcwlcyf

przy współudziale PPS. Obszernie o te- go rodzaju wydarzeniach i n f o r m o w a ł jedynie „Dziennik Lubelski", pismo o orientacji radykalnej, redagowane przez Z y g m u n t a Dreszera.

7 listopada obwieszczono w mieście, że władzę obiął Tymczasowy L u d o w y Rząd Republiki Polskiej, którego p r e - m i e r e m został Ignacy Daszyński, m i - nistrem s p r a w wewnętrznych— S t a n i - sław T h u g u t t (notabene autor a l b u m i - ku ciekawych fotografii z Kazimierza

Dolnego, o czym niewielu dziś p a m i ę - ta) Kierownictwo pozostałych f e s o r - tów powierzono m in. J ę d r z e j o w i Mo- raczewskiemu. Tomaszowi Arciszew- skiemu, Julianowi Poniatowskiemu i Wacławowi Sieroszewskiemu, którego zastępcą został wkrótce A n d r z e j S t r u g vel Tadeusz Gałecki S p r a w y w o j s k o - we oddano w ręce mfonowanego g e n e - rałem Edwarda Rydza-Smlgłego. a b - solwenta w a r s z a w s k i e j szkoły sztuk pięknych, lecz przede wszystkim blis- kiego współpracownika Józefa P i ł s u d - skiego i K o m e n d a n t a Głównego P O W od lipca 1017 roku.

W w y d a n y m „Manifeście do L u d u Polskiego" rząd zapewniał g w a r a n c j e p r a w n o - u s t r o j o w e dla wolności s u m i e - nia, słowa, zgromadzeń, związków za- wodowych. s t r a j k ó w , obiecując z a r a - zem ośmiogodzinny d z k ń pracy. W przyszłości Selm miał zatwierdzić r e - f o r m y o charakterze zasadniczym: nac- jonalizację kflku podstawowych gnłe*.l przemysłu i komunikacji, przejecie

prze* masy pracujące IrednfeJ I wiel- k i e j własności ziemskiej...

Utrzymany w duchu demokracji b u r - ż u a z y j n e j program nowego rządu nie budził zachwytu ani s k r a j n e j lewicy, ani prawicy. Ale to problem nie nale- żący do naszego tematu, który rozwi- ja się wokół s p r a w codziennych Lu- blina 1018 rok a A na tym poziomie powitano rząd Daszyńskiego i radością proporcjonalną do znaczenia obietnicy o np. ośmiogodzinnym dniu pracy, któ- rą zresztą wprowadzono później w t y - cie. W okolicach mostu na Bystrzycy pojawiły się co p r a w d a okopy i k a r a - biny maszynowe wojsk prorządowych, ale już rankiem 7 listopada tłumy mie- szkańców przybyły pod hotel „Victo- riaM, gdzie / balkonu przemawiali n o - w o m i a n o w a n i ministrowie. O b y w a t e - lom Lublina towarzyszyła orkiestra, na domach powiewały flagi narodowe, na ten dzień w y j ą t k o w y zamknięto skle- py. biura i fabryki.

Koło południa na placu przed k a t e - drą odbyło się zaprzysiężenie oddzia- łów i organizacji wojskowych, lojal- nych wobec rządu Republiki Polskiej.

Na uroczystość przybyło ponad 300 żołnierzy 1 oficerów 2 batalionu 2 puł- k u piechoty, tego samego, który dwa dni wcześniej defilował przed genera- łem Rozwadowskim, ściganym właśnie przez nowe władze nakazem areszto- wania. W zgromadzeniu — ozdobio- n y m dwoma a r m a t a m i — wzięły po- n a d t o udział liczne oddziały POW, m i - licja robotnicza i miejska, orkiestry: 2 pułku i strażacka, grupa Dowborczy- ków, niewielki oddział Straży Bezpie- czeństwa Publicznego i oddział byłych żołnierzy armii austriacko-węgierskiej.

Dostrzeżono też kilka s z t a n d a r ó w ro- botniczych i rzemieślniczych. Naokoło placu rozlokowały się wielkie tłumy lublinian

Przysięgę odbierał generał Rydz — Śmigły, „przy "czym Jeden z księży k a - pelanów trzymał wzniesiony w górę krzyż" Rota przysięgi nakładała na

żołnierzy obowiązek wierności i posłu- szeństwa wobec Republiki oraz goto- wość walki w obronie k r a j u i p r a w l u - du. W tym czasie na ziemiach polskich istniały dwa rządy — warszawski 1 lu- belski — mówiło się o powstaniu t r z e - ciego. w Krakowie, a w Paryżu f u n k c j o - nował Komitet Narodowy, jeszcze w 1917 roku uznany przez Ententę za p r a - wowitą władzę polityczną Polski W róż- n e j scenografii polityczno-gcograficznej s k ł a d a n o więc wówczas przysięgi, co chyba mogło ludzi dezorientować, w p r o - wadzać zamieszanie w serca i umysły.

W c z o r a i : niech żyle Rozwadowski, dzi- s i a j : ścigajmy generała!

wiadomo, Tcobfcfy nte m a j ą wtad/.y, k

tylko kąp*ą we wschodnich ,«Jir>- rach". A tymczasem wokół kinoteatrów działy się rzeczy brutalnie realne.

Ludowy R/ąd Republiki Polskiej głosił hasła podważające niektóre stru- k t u r y dotychczasowego porządku spo- łecznego. zatem prawica różnego auto- r a m e n t u próbowała mobilizować prze- ciw niemu opinie publiczną, stosując tzw. szeptaną propagandę Plotkowano po k n a j p a c h i kabaretach, że nowe wła- dze zamierzają skonfiskować gotówkę obywateli, z n a j d u j ą c ą się w bankach, co spowodowało m a s o w e wycofywanie wkładów. I n f o r m u j ą c o mianowaniu komisarzy ludowych w 12 powiatach i dwóch miastach Lubelszczyzny — w s a m y m Lublinie f u n k c j ę tę pełnił Wła- dysław Kunicki — „Gazeta Lubelska"

dodawała z cicha pęk. że „są to osoby w pracy publicznej w ogóle nieznfcne, l u b znani z organlzacy.fno-agitacyjnej działalności w ruchu radykalnym".

We wsiach lubelskich m a s o w o w y b u - chały s t r a j k i służby folwarcznej.

Na porządku dziennym były napady bandyckie, dokonywane pod wodzą o- wych zbiegów z więzienia na Zamku, z których 48 udało się Jednak ująć.

Mimo niepewności politycznej i zło- dziejsko - spekulanckiej hossy, społe- czeństwo lubelskie zaczęło budować niepodległość przy pomocy faktów m o - że nie przeliczalnych od razu na koro- ny, ale niezwykle ważnych dla przysz- łości narodu. Zorganizowała się M a - cierz Szkolna, ogłoszono zapisy na k u r - sy przygotowawcze do egzaminów d o j - rzałości I na pierwszy rok studiów w

nowo powstałym Katolickim Uniwersy- tecie Lubelskim, którego kancelaria mieściła się przy ul. Zamojskiej, w gmachu pomisjonarskim. Uczelnia mia- ła kłopoty ze skompletowaniem kadry, więc s t a r a n o się pozyskać naukowców młodych, reprezentujących przecież przyzwoity poziom. P r z y p o m n i j m y , bo warto, w a r u n k i angażu.

„... każdy z powołanych, choćby t y l - ko na docenta, albo zgłaszający się do prowadzenia wykładów w charakterze docenta prywatnego, nawet gdyby po- siadał doktoraty i mógł się wykazać poważnymi pracami, mtisi b e z w a r u n - k o w o być habilitowany w Jednej z dwóch w s p o m n i a n y c h (krakowskiej i l w o w s k i e j — uw. aut.) wszechnic na- szych. O ile nie posiada habilitacją przyjęty zostaje w roli zastępcy docen- ta, względnie zastępcy docenta p r y - watnego. pod w a r u n k i e m wszakże, że n a j d a l e j w ciągu dwóch lat uzyska v c - niam legendi; jeśli t e m u w a r u n k o w i

P o zakończeniu ceremonii minister w o j n y wzniósł okrzyk m. in. na cześć Republiki I armii, a minister p r o p a -

g a n d y i agitacji — na cześć jenerała Śmigłego. W i w a t u j ą c e t ł u m y w s p o m a - gała orkiestra 2 pułku, która po każ- d y m t o a ś c i e grała strofę „Jeszcze Polska nie zginęła*9.

Nieco później Rydz — Śmigły p r z y j ą ł defiladę wojskową przed pomnikiem Unii Lubelskiej. Wieczorem obwiesz- czono zniesienie w mieście stanu w y - j ą t k o w e g o I przepustek nocnych;

W tym czasie kinoteatr „Corso" d a w - niej „Oaza** zachęcał publiczność do o - bejrżenia „Niewolnicy Maharadży*', al- bo „wspaniałego d r a m a t u w 5-ciu czę- ściach z piękną Medy Christiana w roli główne!", natomiast „Powszechny" w a - bił widzów „ K r w a w y m morderstwom na zamku", a ..Cud" — „Zakochanym artystą". Absolutnie obce. p r o b l e m a t y - ce społeczne! c/y polityczne 1 e k r a n y kin lubelskich kwitowały różne s p r a - w y współczesności w „nadprogramach", poświęconych np. produkcji g r a n a t ó w ręcznych.

Film k-rowtłl świaf na wzór Arkrdll, w n«%'gotSA>m w y p a d k u Lai emu, gdzie,

nie uczyni zadość, zmuszony będzie u - niwersytet opuścić."

Sys tem ten miał chronić uczelnię przed n a p ł y w e m miernoty n a u k o w e j i umożliwiać rozwój młodej kadry.

10 listopada Józef Piłsudski p r z y j e - chał z Magdeburga do Warszawy, gd?:e n a z a j u t r z Rada Regencyjna przekazała m u władzę wojskową, a po trzech ko- lejnych dniach władzę zwierzchnią nad k r a j e m . U listopada rząd lubelski w y . s*ał depesze do Komendanta odddjac się bez zastrzeżeń do )e::o dyspozycji.

Kiedy Piłsudski pojawił się w W a r - szawie, w Lublinie Polska Partia Soc- jalistyczna zwołała wielki wiec w ogro- dzie na „Rusałce" z udziałem pięciu ty- sięcy ludzi. Mówcy. m. in W Kunicki, występowali w obronie rządu tymcza- sowego „lako siły wyłońlonei dla wcie- lenia w tycie żądań klasy robot nicie j*\

potrzebu łąceJ „obrony przed k o n tre - woluclą*'. Manifestacja nie miała Jed- nak wpływu na rozwój wydarzeft p o - litycznych w k r a j u

Lublin przestał być „stolicą", eo w niewielkim stooniu zmienno koloryt Jero codzienności Ks^hI c, ok u c r ', l v «•- L^watclorn typowe bokjczl.i okresu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zbir, jak mucha, na stromą drapiący się ścianę. przed- stawieniach dla dorosłych, szczelnie zapełniających widownię teatrzyku p. Makowskiego, noizącym o- becnie szumną

Slad na białym śniegu czyli cena płetw... „Szyłem flagę

Zbigniew Puchalski Konrad Ziętal Bolesław Wł... POLONIJNE SPOTKANIA

Założyciele Kazimierz Andrzej Jaworski i Zenon

LUBLIN 19 111978 Nr 4 (646) DWUTYGODNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY Witold

Mamy obecnie w Polsce około 6 tysięcy zespołów amator- skich działających w większości w oparciu o fachową pomoc, chociaż wciąż jeszcze za mało jest instruktorów i to:

Czasami ludzie czytają wiersze i plączą....

wtedy, o miły, nie trwoży mnie nic co się potem wydarzy.. Nie cofaj twego błogosławieństwa, pozostaw mi