Kurjer Lubelski 1932-03-25, Nr 85, s. 3
Groźna banda włamywaczy przed Sądem.
Niezwykły incydent w czasie przewodu sądowego.
W listopadzie ub. roku miejscowe władze bezpieczeństwa zaalarmowane zostały szeregiem bezczelnych kradzieży, dokonanych w śródmieściu przez nieuchwytną początkowo i dobrze zorganizowaną szajkę włamywaczy.
Ofiarą pierwszego „występu” rabusiów stało się mieszkanie Natana Temkina przy ulicy Radziwiłłowskiej Nr. 3. Złodzieje korzystając z nieobecności domowników, otworzyli dobranym kluczem drzwi kuchenne i dostali się wieczorem do wnętrza mieszkania. Przeszukali wszystkie
szafy i szuflady, unosząc ze sobą jako łup: srebrny lichtarz, szereg wartościowych papierów, weksle, książeczkę oszczędnościową, garderobę i.t.p. na łączną sumę około 45000 złotych.
Energiczne śledztwo nie dało chwilowo konkretnych wyników.
Włamywacze zachęceni sukcesem dali znów znać o sobie i w niespełna tydzień ograbili mieszkanie p. Wierońskiej, przy ul. Niecałej Nr 10, gdzie wyłamali zatrzask u drzwi wejściowych.
Trzecim „występem” włamywaczy była głośna kradzież w hurtowni tytoniowej. Albina Domiczki i w sklepie bławatnym, Zygmunta Rudigera, przy ulicy Kościuszki 2. Rabusie oderwali kłódkę od strychu, następnie wywiercili otwór w suficie i w ten sposób dostali się do hurtowni, skąd po oderwaniu kłódki od drzwi, łączących dwa sklepy, wtargnęli do magazynu Rudigera. Łupem bandy padły wyroby tytoniowe w większej ilości, teczka z papierami, gotówka w kasie, chusteczki inne materjały bławatne. I tym razem zdołali ujść bezkarnie, a następnej nocy ograbili mieszkanie Bajli Fajnzylber, zabierając różną garderobę oraz gotówkę. Lecz tutaj powinęła im się noga, władze bezpieczeństwa bowiem wkrótce wpadły na trop przestępców i groźną szajkę zlikwidowały, osadzając w więzieniu.
Głównym „hersztem” był znany włamywacz ze Lwowa 23 – letni Antoni Samotyj, mający bogatą przeszłość m. in. zuchwałą ucieczkę z Sali rozpraw i ukrywanie się przed policją. Jego nieodłącznym kompanem był Zygmunt Pelczarski, również „as” w świecie kryminalnym. Ponadto – do pomocy mieli obaj włamywacze – dwie kobiety: Annę Pelczarską i Walerię Zalewską oraz Izydora Bindera. Cała „trójka” zajmowała się paserstwem.
W wyniku przeprowadzonych dochodzeń ustalono, że sprawcami wyżej wspomnianych kradzieży byli Samotyj i Pelczarski, wobec czego cała banda w liczbie pięciu osób znalazła się onegdaj na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Przewodniczył rozprawie sędzia p. Masiukiewicz przy udziale sędziów p.p. Korczaka i Kusza, oskarżał wiceprokurator pan Quirini.
W czasie przewodu sądowego zdarzył się niezwykły incydent. Oto oskarżony Samotyj, w czasie zeznawania jednej ze współoskarżonych, a jego dawnej kochanki – mocno go obciążających – rzucił się gwałtownie na nią i usiłował odgryźć jej nos, wymyślając przytem ohydnemi wyrazami. Szaleńca z trudem oderwano od kobiety i skuto w kajdany, jednocześnie zdwojono przy nim posterunek, by czasami nie przyszła mu chęć powtórzenia swego eksperymentu ze Lwowa.
Sąd po zbadaniu szeregu świadków i wysłuchaniu przemówień stron, uznał oskarżonych winnymi zarzucanego im przestępstwa i skazał: Zygmunta Pelczarskiego na 5 lat ciężkiego więzienia, Antoniego Samotyja na 4 lata ciężkiego więzienia, zaś wspólniczki: Pelczarską na 5 mies. więzienia i Zalewską na 6 mies. więzienia z zawieszeniem. Bintera Sąd uniewinnił.