• Nie Znaleziono Wyników

Między nami

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Między nami"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Leszek Stugocki

Między nami

Palestra 28/11(323), 50-59

(2)

50 M a ł g o r z a t a I w a n o w s k a

--- 1 N r 11 (323)

Nie chcąc, b y grosz m ój szedł n a parod, p iliję Nic m u n ie zapisuję, niechaj ja k ło tr gnije. S ługom m oim , co w iern ie służą m i czas długi Mój synow iec w y p łaci trz y le tn ie zasługi. T a w ola m o ja m a być w y k o n an a święcie! O statn i jeszcze le g at p rzeznaczam (rejencie P isz pręd zej, bo ci o łe b k a ła m a rz roztrącę!). S um a złotych dw adzieścia i cz te ry tysiące Ma być u lo k o w an a n a fu n d u sz w ieczysty

Na dob rach n ie ru c h o m y ch , a fu n d u sz z niej czysty Ma być p łacony co r a k te m u z uczniów szkoły P io trk o w sk iej, co z chłopskiego sta n u idąc, goły K ończąc n a u k i złoży n ajlep szy egzam en.

Ju ż koniec, (niech w as p o rw ą w szyscy djabli!) Am en. (W alenty! przy n ieś pan o m w in a na trak ta m e n t!). Na ty m skończył te s ta to r, a ja te n te sta m e n t S pisany, ja k d yktow ał, bez żadnych d odatków O dczytałem P łoskiem u w obecności św iadków , K tó ry -g o w ysłuchaw szy — długo kiw ał głow ą A w k ońcu rzek ł, że w ola je g o słow o w słowo. D obrze je s t sp isan a, że nic dodać n ie ma. Po czem za ra z te s ta to r z św ia d k am i czterem a Bez p rz e rw y p rz y ty m ak c ie obecnych n a sali I w raz ze m n ą r e je n te m a k t te n podpisali. Idący z te g o św ia ta przed M a je sta t B oski W łasną rę k ą się sk re śla m — ja K azim ierz P ło sk i Ja k o obecny u p roszony św iadek J a n G oim ski, J a k o obecny św iad ek J a n K w ieciński,

J a k o św iadek dziedzic Ś w ity Roch W ierzbięta, P roszony św ia d ek P io tr S trzębosz, dziedzic S k rę ta. B rzezińskiego p o w iatu R e je n t A ktow y

M agister P ra w a M ichał Borow y. A k t ten w y d a n y w ca łe j jego treści Na ste m p lu złotych czterdzieści.”

W ybrała M. Iw a n o w s k a

H S J Ę B łW Y / l A i f l

1

.

O STARYCH ADWOKATACH

K ażdy zaw ód sta w ia p rz e d sobą zadania w łaściw ego w y k o n y w an ia celów, do re a liz a c ji k tó ry c h zosrtał pow ołany. O gólnopolski Z jazd A d w o k atu ry zw ołany w p a ź ­ d z ie rn ik u 1983 r. u ch w a lił zasady, k tó re po w in n y być rea lizo w a n e przez n ow o w y ­ b ra n e w ładze sam orządow e ad w o k a tu ry .

(3)

N r 11 (323) O sta rych a d w o ka ta ch 61

I W śród licznych pro b lem ó w o m a w ian y c h na Zjeździe, znalazły się także zagad­ n ie n ia b y to w e zaw odu. W ażnym p ro b lem em bytow ym ad w o k a tu ry , k tó ry rz u tu je n a społeczną ocenę zaw odu, je s t pro b lem sta ry c h , często także niedołężnych a d ­ w okatów . W szyscy byli kiedyś m łodzi, w szyscy też będ ą kiedyś starzy. P ro b le m p rz e m ija n ia je st p ro b lem em ogólnoludzkim , k tó ry w ra m a c h każdego zaw odu p o ­ w in ie n być ro zw iązy w an y z lu d zk ą tro sk ą o tych, co po la ta c h n ie ra z w ielkiej św ietności zaw odow ej p o p a d a ją w nied o łęstw o w ieku starczego.

P ierw szy ogólnopolski Z jazd A d w o k atu ry , zw ołany w 1983 r. w ram a ch p rz e ­ pisów p ra w a o ad w o k a tu rze, w śród w ielu u ch w a ł p o d ją ł n a mój w niosek rów nież u ch w a łę o b udow ie dom u stareg o adw o k ata.

K oło A dw okatów 7 E m e ry tó w o pracow ało w tej sp ra w ie an k ietę, k tó ra została ro ­ zesłana do w szy stk ich członków koła. W n u m e rz e w rześniow ym „ P a le stry ” u k a ­ za ła się u ch w ała N aczelnej R ady A dw okackiej o p ow ołaniu sp e cja ln ej kom isji do s p ra w b u d o w y D om u A d w o k ata S eniora. Z treści tego k o m u n ik a tu w yn ik a, że zbudow anie takiego dom u je s t s p ra w ą n ie p ew n ą, kosztow ną, a w k ażdym ra z ie odległą. P rzez pew ien czas m ów iono o tym czasow ym zlokalizow aniu takiego o śro d ­ k a w oficynie D om u P ra c y T w órczej w G rzegorzew icach, ale o tej in ic ja ty w ie p rz e sta ło się obecnie mówić.

P la n y przyszłego, w spaniałego D om u A d w o k ata S eniora budzą w ielk ie nadzieje. W ierzę, że kiedyś u d a się to zrealizow ać. K o m u n ik a t N aczelnej R ady A dw okackiej je s t za początkow aniem rea liza cji p ro b lem u zasygnalizow anego przez Z jazd. Ale w om aw ian ej d ziedzinie istn ie ją ró w n ież inne p ro b lem y chw ili bieżącej, p rzy czym sp raw a je st p ilna, nagląca.

L ek a rz e, aktorzy, literac i, zbow idow cy i inne g ru p y społeczne i zaw odow e ro zw iązały ju ż sp raw y zniedołężniałych członków sw ojego zaw odu i od d aw n a p o sia d a ją dom y sp o k o jn e j starości. U w ażam , że w obecnych w a ru n k a c h istn ieje n ag ląc a p o trze b a zo rganizow ania choćby prow izorycznego sch ro n ie n ia dla s ta ­ ry c h adw okatów . W idzę n a s tę p u ją c e m ożliw ości zorganizow ania ta k ie g o ośrodka: je d n ą z nich b y łoby zlo kalizow anie prow izorycznego sch ro n ie n ia w p aw ilonie w G rzegorzew icach, d ru g ą — u zy sk an ie od któregoś z istn iejący c h dom ów d la sta rc ó w w ydzielonej części przeznaczonej w yłącznie dla ludzi naszego zaw odu i p rzy g o to w a n ej do za m ieszk an ia w edług naszych p otrzeb, w reszcie trzecią b y ­ łoby u zy sk an ie w o próżnionym lo k a lu (sta re j zabudow y), tym czasow ej siedziby sc h ro n ieniow7ej.

P r a w a biologii są nieu b łag an e. Ci n ajm ło d si spośród ad w o k ató w te ż b ęd ą k ie - dyć sta ry m i. Ci n a jm ło d si spośród ad w o k ató w p rze d w o jen n y ch są b ard z o starzy ju ż dzisiaj. A n ie k tó rzy spośród nich są już n a w e t niedołężni, p rz y czym w ielu

z n ic h nie ma ju ż w te j ch w ili żadnych b lisk ich sobie ludzi.

T e ra z n a s tę p n y problem . N iektórzy z w iekow ych ad w o k a tó w p o sia d ają w łasne m ieszkania, n ie ra z p ięk n ie w yposażone, p e łn e w artościow ych przedm iotów , cen­ n y ch bibliotek, g rom adzonych przez la ta zbiorów . N iektórzy z nich są jeszcze w p e łn i sił um ysłow ych, ale w iększości z n ic h b ra k je s t sił tych d rugich, tj. fi­ zycznych. P ię k n e m ieszkania, zasobne b ib lio te k i giną w ięc w k u rz u i n iepo­ rzą d k u . S p rz ąta n ie w łasnego m ieszkania p rzez starcó w je s t zadaniem dla w ielu z n ic h w ręcz n iew ykonalnym . O dw iedziłem kiedyś, w dalszej ju ż przeszłości, d w a ta k ie m ieszkania. W je d n y m z n ic h w ala ły się po podłodze resz tk i jedzenia i ro b ac tw o biegało po podłodze. W d ru g im zaś m ie sz k an iu piękne, sta re m eble u sta w io n e były w kozły, p rz y czym jed en pokój był w ogóle zam k n ięty . W zględny p o rz ą d e k p an o w a ł tylk o w pobliżu ta p cz an u sta re g o ad w o k ata. D alej ju ż n ik t ni* z a m ia ta ł, leżały zw ały ku rzu .

(4)

52 K a r o l P ę d o w s k i

--- 1 N r 11 (323) W szyscy zd a je m y sobie spraw ą, że sam e p ieniądze niczego n ie załatw ią. N a ­ w e t ci, k tó rz y po la ta c h ciężkiej, w y d ajn e j p rac y zapew nili sobie w zględny d o b ro ­ b y t, nie m ogą go te ra z spożytkow ać. P rzy u trac o n ej zdolności sw obodnego p o ­ ru sz a n ia się n ie m a ją m ożności znalezienia p ła tn e j pomocy. P onadto pom oc p ła tn a je s t b ard z o kosztow na, a chętnych do jej pełn ien ia je s t b ard z o niew ielu.

P ro b le m y staro ści były, są i będą b ardzo tru d n e w k ażd y m społeczeństw ie. Są o n e tru d n e n a w e t w ted y , gdy sitarzy ludzie m a ją rodziny: dzieci, w nuki. W ówczas głów ny ciężar obow iązków spoczyw a n a bliskich. Często zb y t skąpo, zbyt n ie s ta ­ r a n n ie u d ziela ją oni tej pom ocy. W tedy je d n a k za los sw oich przodków p rze d e w szystkim oni, ci najb liżsi, rodzina, są odpow iedzialni.

K ażda k o m ó rk a społeczna p o w in n a rozw iązyw ać sw oje pro b lem y p rze d e w szyst­ kim we w łasn y m zakresie. A d w o k a tu ra je s t także' k o m ó rk ą społeczną. I d la teg o oprócz sw ych zadań zaw odow ych, oprócz zagadnień dotyczących praw orządności, w olności obyw atelskich, obrony człow ieka m u si ta k ż e zajm ow ać się p ro b lem am i sw oich członków . I w pew n y m sto p n iu rolę tę spełnia ta k że w sto su n k u do a d ­ w o k ató w sta ry c h . M iędzy innym i zapew nia im do p łaty do em ery tu r. K oło A d ­ w o k ató w i E m erytów roztacza p rzez sw ych członków opiekę nad sta ry m i, n ie ­ d o łężnym i ad w o k a tam i, choć n ie je s t to pom oc w y starczająca.

P rz ed w ład zam i sa m o rz ąd u adw okackiego został w y raźn ie p ostaw iony p ro b lem niedołężnej staro ści adw okackiej, k tó ry pow inien być ro zw iązan y w ra m a c h a d ­ w o k a tu ry . U w ażam , że byłoby rzeczą w sty d liw ą i o b niżającą pow agę i rolę a d ­ w o k atu ry , gdyby s ta ry nied o łężn y ad w o k a t p rze b y w a ł w ogólnych dom ach dla sta rc ó w . S p ra w a w ięc bud o w y dom u sta re g o adw o k ata, o czym b y ła ju ż w yżej m ow a, choćby prow izorycznego, je s t pro b lem em w ielkiej w agi i w ielk iej p il­ ności.

P ro b le m e m ró w n ie w y m ag a ją cy m n aty ch m iasto w e j in te rw e n c ji je s t zap ew n ien ie n a jb a rd z ie j podstaw ow ej pom ocy dom ow ej niep ełn o sp raw n y m ad w o k a to m m iesz­ k ając y m sam otnie. B ezp łatn a pom oc koleżeńska nigdy n ie rozw iąże tej kw estii. W y d aje m i się. że zo rg an izo w an ie ta k iej pom ocy je st n a w e t w ażniejsze niż do­ p ła ta do em ery tu ry . Z aan g ażo w an ie sp rzą tac ze k bardzo dobrze p ła tn y ch , k tó re co ja k iś czas porząd k o w ały b y m ieszkania sta ry c h adw okatów , zostałoby p rz y ję te po ­ w szechnie ja k o ogrom ne dobrodziejstw o.

Czy są to p roblem y ilościow o w ielkie? Nie sądzę. O czyw iście n ie ro zp o rząd zam d an y m i liczbow ym i. A le dan e ta k ie m a chyba Koło A d w okatów E m e ry tó w n a p o d sta w ie w ynik ó w rozp isan ej a n k iety . Z organizow anie o m aw ian ej pom ocy d o ­ m o w ej w żad n y m stopniu n ie p rze k ra cza m. zd. m ożliw ości działań w tej m ierze sa m o rz ąd u adw okackiego.

P o w stan ie dom u starego ad w o k a ta je s t oczyw iście p roblem em o w iele kosztow ­ n iejszym i tru d n ie jszy m . N aw et je d n a k zorganizow anie d o raź n ie takiego dom u w oficynie (paw ilonie) D PTA w G rzegorzew icach byłoby chyba obecnie zu pełnie w y sta rc za jąc e. P o staw ie n ie w p aw ilo n ie k ilk u ścianek działow ych ro zw iązałoby całkow icie problem . N ie pow inno to być n ad m ie rn ie kosztow ne; zresztą, m oże nie trz e b a by było przeznaczać całej oficyny n a te n cel. D om ta k i m u sia łb y być tylk o częściowo odpłatny, ta k żeby sta rz y adw okaci m ogli się zm ieścić w g ra n i­ cach swmich b udżetów o p arty c h n a em ery tu rze . W ydaje m i się, że byłoby to je d ­ n a k w ja k iś sposób o p ła ca ln e dla DPTA , gdyż w pływ y b y ły b y sta łe p rze z cały ro k , a o ddaw ane k a rtk i żyw nościow e w znacznym stopniu zm niejszyłyby koszty u trzy m an ia .

P ow aga ad w o k a tu ry , a ta k że poczucie m iędzypokoleniow ej so lid arn o ści zaw o­ dow ej p o w in n y przyspieszyć zn alezienie w łaściw ego ro zw iązan ia tych p aląc y ch

(5)

N r 1/1 (323) Z e w s p o m n ie ń a d w o k a ta — r a d c y p ra w n e g o 53

- I problem ów sta ry c h adw o k ató w . K onieczność zajęcia się zniedolężnialym i człon­ k a m i sw ojego zaw odu zrozum ieli lekarze, lite ra c i, a k to rz y i p rze d staw ic ie le w ielu in n y c h zawodów. Czyż nasz zaw ód, c h a ra k te ry z u ją c y się udzielaniem pom ocy po ­ krzyw dzonem u człowiekowi, nie może ro zw iązać p ro b lem u sw ych sta ry c h k o le­ gów? I to zarów no w tedy, gdy liczba osób p o trze b u jąc y ch ta k iej pom ocy je st znaczna, ja k i w tedy, gdy są to w y p a d k i nieliczne. Z ająć się n im i — to o b o w ią­ zek ad w o k atu ry !

U w ażam , że podjęcie pró b y ro zw iązan ia ty c h p ro b lem ó w je st je d n y m z z a ­ w odow ych i sam orządow ych obow iązków a d w o k a tu ry .

K arol P ęd o w sk t

2.

ZE WSPOMNIEŃ ADWOKATA — RADCY PRAWNEGO

U w a g i p o n iż s z e z a w ie r a ją w s p o m n ie n ia a u to r a , ra d c y p ra w n e g o z la t 1953—1969, c h a r a k te r y z u ją c e s p e c y fik ą p r a c y a d w o k a ta r a d c y p ra w n e g o w ó w c z e s n y m o k r e ­ sie . A u to r a in te r e s o w a ło b y , czy to ś w ie tle o b o w ią z u ją c y c h o b e c n ie p r z e p is ó w o r a d c a c h p r a w n y c h z a s z ły ja k le S i s to tn ie js z e z m ia n y w sp o so b ie w y k o n y w a n i a o b o w ią z k ó w , o ra z w w a r u n k a c h p r a c y r a d c y . M o że z a b ie r ze g ło s w t e j k w e s t i i k to ś z ra d c ó w m ło d s z e g o p o k o le n ia T

U w agi m oje n ie p r e te n d u ją do ja k ie jś całościow ej a n a liz y p ra c y m o je j ja k o ra d c y praw nego, a je d y n ie są c h a ra k te ry s ty k ą w ycinkow y.

P ra c ę ra d c y p raw n eg o m o żn a było w ów czas ro z p a try w a ć w k ilk u płaszczyz­ n ach , a m ianow icie w ra m a c h :

a) w zajem nych sto su n k ó w m iędzy k ie ro w n ik iem o bsługiw anej je d n o stk i a rad cą, b) ułożenia sobie d obrej w sp ó łp racy z p erso n e lem i zdobycie pew nego a u to r y ­

te tu ,

c) u sta le n ia w a ru n k ó w i czasu pracy, zależnych od m iejscow ych zarządzeń, d) za p o zn a n ia się ze specyfiką i o rg an iz ac ją o bsługiw anej jednostki.

U m ow y o p rac ę z a w ie ra n e b y ły przez m n ie w zasadzie n a pół lu b ćw ierć e ta tu , gdyż ty lk o ta k i system m ożna było stosow ać, w y k o n u ją c jednocześnie p ra c ę w zespole adw okackim . N ie m uszę dodaw ać, że w celu należytego w y k o n y w a n ia sw y ch obow iązków m u siałem d o k ład n ie rozdzielać czas pracy , co w d u c h u n a z y ­ w a łe m „m inutow ym p ro g ra m e m ” . P ra c a ta była w yczerp u jąca, lecz je d n o cz eśn ie d a w a ła saty sfak cję, jeżeli ty lk o n ie sp o tk a łe m się z za rz u ta m i z ty tu łu m ej „ d w u ­ to ro w e j” pracy. M uszę je d n a k szczerze stw ierdzić, że z pew n ą u lg ą p rz y ją łe m p rze p isy za k az u ją ce łączenia p rac y w zespole z p ra c ą w c h a ra k te rz e rad c y p r a w ­ nego, w y b iera jąc tę ostatn ią.

J a k ju ż w yżej podałem , po każdorazow ym o bjęciu stan o w isk a ra d c y o d b y w a­ łe m rozm ow ę z d y re k to re m lu b kiero w n ik iem danej jedn o stk i. T em ate m tej ro z ­ m o w y było ścisłe sp recy zo w an ie m ych p rzyszłych obow iązków i u p ra w n ie ń . C za­ sa m i doręczano m i n a s tę p n ie n a p iśm ie zak resy m y c h obow iązków . N a ogół je d n a k d y re k to rz y d aw a li m i du żą sw obodę w p la n o w a n iu z a k re su i czasu m ej pracy , choć zd areały się tu i p ew n e rozdźw ięki. P am ię ta m , gdy w p ew n e j sp ó

(6)

ł-5 4 A d o l f S t ę p o l e s k i N r 11 (323)

«Lzielni, gdzie dokonano bezp o d staw n y ch w y p ła t p rem ii, co stw ie rd z iła k o n tro la w e w n ę trz n a , zw rócono się do m n ie o w ytoczenie procesów sądow ych o re w in ­ d y k a c ję tych prem ii. Z aopiniow ałem , że w św ie tle p rzepisów k.z. o n ie n ale żn y m

św iad czen iu procesy te n ie ro k u ją szans pow odzenia, gdyż odbiorcy p re m ii d zia­ ła li w dobrej w ierze. R e w id en t u p ie ra ł się je d n a k p rzy sw oim stan o w isk u , nie m o g ą c zrozum ieć istoty spraw y. N ie m ając innego w yjścia, zażądałem pisem nego p olecenia, a le uprzedziłem , że p o w sta n ą kosaty sąd o w e i ad w o k ack ie w sk u te k p rz e g ra n ia procesów . M imo to otrzy m ałe m polecenie n a piśm ie, by sk ie ro w a ć sp ra w y do sądu. P rocesy oczyw iście p rze g ra łem , n a ja d łe m się p rzy tej okazji w sty d u , a Spółdzielnia poniosła n ie p lan o w a n ą s tr a tę . Tego ro d za ju k o n flik ty b y ­ w a ły zatem , a le tylko w y jątk o w o dochodziło do ta k ie j sy tu a cji, ja k opisałem w yżej.

P e w ie n dośw iadczony ad w o k a t, k tó ry w sw ej p ra k ty c e obsługiw ał rów nież osoby p ra w n e , rad z ił mi pół żartem , pół serio: „P anie kolego, P a n m usi «w ychow yw ać» so b ie kiero w n ik ó w jed n o stek , ale ta k n iepostrzeżenie i cierpliw ie, by w reszcie z u p e łn ie P a n u zau fali i nie decydow ali o ż a d n y ch k ro k a c h rodzących sk u tk i p r a w n e — bez uprzedniego zasięgnięcia P a ń sk ie j o p in ii”. P osłuchałem d obrej ra d y , zacząłem ją stosow ać w p ra k ty c e i nie m iałem ju ż p otem w zasadzie opi­ s a n y c h w yżej lu b podobnych k o n flik to w y ch sytu acji.

J a k ju ż w spom niałem w yżej, n ie byłem w zasadzie k ręp o w a n y w zakresie czasu i częstotliw ości p obytu w p rzed sięb io rstw ie. B odajże ty lk o w jed n y m w y p ad k u a d m in is tra c ja u p a rła się, b y o k reślić dni i godziny m ego p o b y tu w biurze. W obec d u ż e j liczby term in ó w sąd o w y ch i a rb itra żo w y ch o k azało się rychło, że u rzę d ­ n ic z e ujęcie tej sp raw y było nonsensem .

W y p a d a m i też poruszyć tu ta j kw estię zdarzająceg o się n ie k ied y pom ieszania pojęć, jeśli chodziło o isto tę p rac y p ra w n ik a w in sty tu c ji. Chodzi m ianow icie o to, ż e czasam i d y re k c ja u siłu je uczynić z rad c y b iu ra listę , pro sząc lub żą d ając, by b r a ł u dział w czynnościach w y łąc zn ie ad m in istra c y jn y c h , k tó re w cale n ie w y m a­ g a ją o p in io w a n ia lu b czynności praw n y ch . W w y p a d k a c h tak ich by łem sta n o w ­ czy i o d m aw iałem z zasady u d ziału w tego ro d z a ju posiedzeniach, n a ra d a c h itp. P ew n eg o ra z u w ezw ano m n ie n a posiedzenie Z arzą d u spółdzielni „S połem ”, d la za o p in io w a n ia pew nej uchw ały. Chodziło o to, że n ie k tó re to w ary uległy w m a ­ g az y n ac h n ad p su ciu i n ie n a d a w a ły się do sprzedaży w sklepach. Z eb ran i p o s ta ­ n o w ili sk ie ro w a ć te p ro d u k ty do zakładów zbiorow ego żyw ienia. Gdy z ob u rze­ n ie m za p ro testo w a łe m p rzeciw ko tem u, p an i prezes z triu m fe m rzek ła: „My s to ­ su je m y się do okólnika C e n trali. Czyżby P a n go n ie zn a ł? ”. Na ta k ie d ic tu m o p u ściłem posiedzenie i w k ró tce zrzekłem się ra d c o stw a w tej spółdzielni.

W czasie m ej p rac y sp o ty k a łe m się z reguły z p ew n y m sta n e m faktycznym , gdzie po d jęcie decyzji w k ażd y m w y p ad k u m ożna było zakw estionow ać. Z ak res czynności za w arty w um ow ie o p rac ę nie p rze w id y w a ł obow iązku u dzielania p rz e z ra d c ę p ry w a tn y c h p o rad p ra w n y c h p raco w n ik o m danej firm y. E w en tu a ln a ta k a pom oc p ra w n a , u d zielan a przecież społecznie i gratisow o, b y ła su i generis n ie lo ja ln o śc ią w stosunku do kolegów p ra c u ją c y c h w zespołach adw okackich. J e d n a k ż e odm ow a ta k iej p o rad y budziła w e m nie m o ra ln y sprzeciw , zw łaszcza gdy chodziło np. o w ażne i p iln e sp raw y z zak resu p r a w a rodzinnego, egzekucyjnego i in., w k tó ry ch często źle p ła tn i i n ie obeznani z p ra w e m u rzędnicy o kazyw ali s ię b ez rad n i. T oteż często ud zielałem w ta k ich s y tu a c ja c h p o ra d koleżeńskich, r a ­ d zą c je d n a k w sp raw ac h sko m p lik o w an y ch zw racać się do zespołu ad w o k a ck ie­ go, jeśli sp ra w a ro k o w a ła szansę je j w ygrania.

(7)

N r 11 (323) Ze w sp o m n ie ń a dw ohata — radcy praw nego 55 - I wyższego szczebla w h ie ra rc h ii danego pionu. K o n tro le te b yły sp o rad y c zn e i z r e ­ guły fo rm a ln e , a dotyczyły np. ew id en cji s p ra w i sta n u ich p rze b ieg u o raz efektów , term inow ości egzekw ow ania zasądzonych sum itp. N igdy je d n a k n ie się ­ gały one m e ritu m sp raw — p rzy n a jm n ie j ja w ciągu 13 la t p ra c y rad c o w sk iej z tym się nie spotkałem .

Do przy jem n y ch m om entów p rac y n ależ ały zd a rzając e się p o zy ty w n e opinie, w y ra ża jąc e u zn a n ie za dok ład n o ść w w y k o n y w an iu postanow ień sądow ych lub arb itra żo w y ch oraz za sk ła d an ie pism p rocesow ych w zakreślonych te rm in a c h .

O bsługiw ałem m.in. k ilk a jed n o stek h a n d lu w ew nętrznego. P ro b le m a ty k a była tam dość m onotonna: w iele sp ra w m ankow ych, d użo sp ra w z zak resu p ra w a p rac y (w tym sporządzanie ew. doniesień do u rzęd ó w p ro k u ra to rsk ich ), a ta k że sporo s p ra w arbitrażow ych. W obec n aw a łu p rac y o trzy m y w a łem czasem pom oc w p o ­ sta ci przydzielonego do m ej dyspozycji re fe re n ta p raw nego, m a g istra p raw , k tó ry w y konyw ał zlecone m u czynności pom ocnicze. Na procesach w y stęp o w ałem ty l­ ko w tedy, gdy sp raw a by ła sp o rn a, a je j w y n ik n ie był z góry w iadom y.

W zw iązku z k o d y fik acją p ra w a p rac y oraz ro zp o rząd zen iam i w y k o n aw cz y ­ m i do k.p., dział radcy p raw n eg o b y w ał obarczan y zleceniem o p ra c o w a n ia u a k ­ tu aln io n y ch regulam inów p rac y (z u w zględnieniem ew. u k ła d u zbiorow ego d a n e j branży). Szczegółowość przepisów k.p. i w iążący ch się z nim a k tó w p ra w n y c h rz u to w a ła rów nież n a n ad m ie rn ie ro zb u d o w an e reg u la m in y obow iązujące p r a ­ cow ników . O pracow yw ałem je, k o rzy sta ją c z pom ocy re fe re n ta p raw n eg o . P o n ie ­ w aż p ra c a ta była żm u d n a, p rac o ch ło n n a i w y m ag a ją ca d odatkow ego czasu p rac y , przeto n a ogół w y k o n y w an a była n a p o d sta w ie od ręb n ej um ow y zlecenia.

P rz e jd ę te ra z do om ów ienia sam ych opinii praw n y ch . O pinie te b y ły d w o ja ­ kiego ro d zaju :

a) opinie dotyczące pew nego s ta n u faktycznego, określonej um ow y itp. Po o trz y ­ m a n iu d o k u m e n tac ji i po jej p rze an alizo w a n iu bez zw łoki — b ąd ź ak c ep to w a łe m propozycje danej kom órki fachow ej przez położenie podpisu pod m o ją u rzędow ą pieczątką, bąd ź też w p ro w ad załem k o rek ty . Jeżeli sp ra w a w y d aw ała się b e z n a ­ d ziejn a w św ietle przepisów , w ydaw ałem odpow iednią opinię k ry ty c z n ą n a p iś ­ mie, k tó ra stanow iła dostateczną p o d staw ę do d o konania od p o w ied n ich k się g o ­ w ań, sposobu lik w id acji k o n flik tó w z za k resu um ów o p ra c ę itd. O pinie te nie b y w ały w zasadzie k w estionow ane, gdyż sta ra łe m się o ich ja k n a jle p s z ą t r a f ­ ność, licząc się z ew e n tu a ln ą odpow iedzialnością za nią i k o n s u ltu ją c sp o rn e z a ­ g ad n ien ia z kolegam i lu b sięgając po in fo rm ac je do b ib lio tek i a d w o k a ck ie j w S ądach;

b) opinie p raw n e w y ja śn ia ją c e przep isy p raw a, ale n ie w iążące się z k o n k r e t­ nym stosunkiem p raw n y m (tzw. opinie teoretyczne) były w y d aw an e p rze ze m nie z reguły ustnie, gdyż żą d a ją c y m to w ystarczało. Na żąd an ie w y d aw ałem oczy­ w iście o pinie pisem ne, lecz należało to do w y jątk ó w .

N ależy tu ta k że w spom nieć o o trzy m y w a n y ch z ko m ó rek służbow ych d o k u m e n ­ tach z p ro śb ą o skierow anie sp raw y do są d u lub a rb itra ż u . C zęstokroć o k az y w ało się, że te m a teria ły były fra g m e n ta ry c z n e i nie d a w a ły m ożliw ości sk u te c z n e j w in d y k ac ji roszczenia. Z achodziła w ięc konieczność ich zw rotu do u zu p e łn ie n ia b ra k u ją c y m i dowodam i. W w y p ad k u ta k im m u siałem być fo rm a lis tą , k w itu ją c bow iem o dbiór w yspecyfikow anych dok u m en tó w , żądałem rów nież k w ito w a n ia ich odbioru, gdy zw racałem je do u zupełnienia. P om inięcie tych fo rm a ln o śc i m ogło m n ie n a ra z ić n a odpow iedzialność m a te ria ln ą w raz ie p rz e d a w n ie n ia lu b p r e - k lu zji roszczenia, a ta k ie w y p ad k i m ogły się zdarzyć, gdyby ra d c a nie d y sp o ­ n o w ał dow odem z d atą, w y k az u jąc y m b r a k w in y z jego strony.

(8)

56 L e s z e k S l u g o c k i N r 11 (323)

---i B ardzo częste były w yp ad k i, że roszczenia sądow e lu b a rb itra ż o w e zgłaszano n a przysłow iow e ..pięć m in u t p rzed d w u n a stą ” , tj. bezpośrednio przed u pływ em p rze d aw n ien ia, a to głów nie z pow odu n ie d b alstw a re fe re n tó w lub księgow ych. N ie było n a to ra d y i trze b a było b ra ć p lik d okum entów do dom u, by móc sp o k o jn ie i na czas oprocow ać pozew lub w niosek, a potem osobiście' dopilnow ać jego n a p isa n ia n a m aszy n ie i w y ekspediow ania pocztą listem poleconym . T e fa k ty zn a n e są dobrze n ie jed n e m u rad c y p raw n em u , gdyż stw a rz ały zaw sze w iele kło­ potu i w y tw a rz a ły sta n n erw ow ej pracy.

W ym ieniłem ch y b a głów ne czynności i w a ru n k i p rac y rad c y p raw nego w o k re ­ sie. k tó ry podałem n a w stę p ie niniejszych uw ag. C zynię to głów nie po to, by d a ć św ia d ec tw o p raw dzie, ja k odpow iedzialna i ciężka je st p ra c a p ra w n ik a , gdy m a on am b icję rzetelnego w y k o n y w an ia um ow y z kiero w n ictw em p rze d sięb io r­ stw a . K rz y w d zą ce są bow iem w ygłaszane czasem niepow ażne głosy, iż rad c o - stw o to ja k a ś sy n ek u ra, boć przecie p an m ecenas nie siedzi długo w biurze, a w ięc m a m ało pracy. T akie w ypow iedzi nie w y m ag ają kom entarzy!

Na zakończenie chciałbym w yrazić sw oją su b ie k ty w n ą opinię na te m a t cech, ja k ie m.zd. pow inien m ieć ra d c a p ra w n y z praw dziw ego zdarzenia. P ow inien on być w ięc fachow o przygotow any i sta ra ć się poznać choćby ogólnie o rg an izację i sp ecyfikę m ie jsc a sw ej pracy. P ow inien posiadać d o b rą znajom ość lu dzkiej p sychiki, być up rzejm y m , lecz jednocześnie' stanow czym w obro n ie sw ego sta n o ­ w isk a w b re w opozycji dyrek cji, gdyż tylko w tedy zdobędzie należny a u to ry te t. N iepow ażne głosy, że p ry n cy p ialn o ść może pociągać za sobą u je m n e dla rad c y konsek w en cje, są w św ie tle m ojej p ra k ty k i n ie tra fn e , osobiście bow iem nigdy nie sp o tk a łe m się z zarzutem za trw anie' n a stan o w isk u zgodnym ze słusznością i obo w iązu jący m praw em .

adw . A d o lf S tę p o w s k i

3.

P r o b le m y p o ru s z a n e w r e fle k s ja c h a d w . L. S łu g o c k le g o n ie są a n i ta k p ro s te , a n i ta k o c z y w is te , ja k je p r z e d s ta w ia a u to r . U m o w y m ię d z y n a r o d o w e , z w y c z a je m ię d z y n a r o d o w e , o b r ó t p r a w n y z za g ra n ic ą , s to s u n e k ty c h a k tó w m ię d z y n a r o d o ­ w y c h d o p ra w a w e w n ę tr z n e g o i v ic e v e r s a , fo r m a o g ło sze n ia i sp o só b p o d a n ia d o w ia d o m o ś c i p u b lic z n e j — to t y l k o n ie k tó r e z a g a d n ie n ia z t e j ta k b a rd z o o b ­ s z e r n e j, k o n tr o w e r s y jn e j d z ie d z in y w ie d z y p r a w n ic z e j. A le w ła ś n ie d la te g o k a ż d e o p r a c o w a n ie , c h o ć b y n a w e t w fo r m ie r e fle k s ji, z a s łu g u je n a p u b lik a c ję , bo z m u ­ sza d o r o z w a ż e n ia ty c h p r o b le m ó w . A o to p r z e c ie ż g łó w n ie ch o d zi.

R e d a k c ja

REFLEKSJE

NA TLE ROZMOWY RED. J. SZCZĘSNEGO Z DREM P. DARANOWSKIM

OPUBLIKOWANEJ W N-RZE 2/84 „PALESTRY"

G dy w pierw szych la tac h pow ojennych stu d io w ałem praw o, ów czesny w y k ła ­ d o w ca prof. J. N am itkiew icz, sp e cja lista od p ra w a handlow ego n ie ty lk o w a s p e k ­ cie p ra w a w ew nętrznego, ale i m iędzynarodow ego, sp e cja lista od m iędzynarodo­

(9)

N r 11 (323) R e fle k sje na tle ro z m o w y red. J. Szczęsnego (nr 2184 „P a lestry”) 57

w ego p ra w a pry w atn eg o , opow iedział n a m na w y k ład zie n a s tę p u ją c ą d a w n ą a n e g ­ d o tę fra n c u sk ą : O jciec, p ra w n ik p ro w in cjo n a ln y , w ysyła syna n a stu d ia do P a ry ż a n a S orbonę i udziela m u ta k ie j ojcow skiej rad y : „Synu, słuchaj p iln ie p ro fe so ­ ró w , m ag istró w , słuchaj uczonych, ale p am ię ta j sy n u : c z y t a j t a k ż e ' u s t a - w y ” .

Z ap a m ię tałem dobrze tę an e g d o tę opow iedzianą przez w ybitnego uczonego i z a ­ ra z e m w ybitnego p r a k ty k a ad w o k ata, p ro fe so ra U n iw ersy te tu W arszaw skiego, a po w ojnie U n iw e rsy te tu Łódzkiego, sędziego S ądu N ajw yższego, od ro k u 1921 sędziego m ieszanego T ry b u n a łu polsko-niem ieckiego w P ary żu , rozjem cy polskiego w sp ra w a c h o u sta la n ie w łasności p rzed sięb io rstw n a G órnym Ś ląsku, a w o s ta t­ n im eta p ie k a rie ry praw n iczej — znów adw okata.

P rzy szłe mi ona na m yśl (w yskoczyła z m ojej podśw iadom ości) w zw iązku z rozm ow ą red. J. Szczęsnego z drem P. D aran o w sk im o p u b lik o w a n ą w n -rz e 2/84 „ P a le s try ” pt.: Skuteczność um ow y m iędzynarodow ej. Rozm ow a ta to czy ła się n a t l e analizy M iędzynarodow ego P a k tu P ra w O byw atelskich i P olitycznych (będę go w dalszym ciągu n azy w ał „ P a k te m ”). Oczywiście' naukow cy m ogą toczyć d y s­ k u sje , p rze d staw ia ć poglądy, zgadzać się m iędzy sobą lu b n ie zgadzać n a ja k iś te m a t. To ich praw o, za to im pań stw o płaci, bo są to p rze jaw y ich ak ty w n o ści n a u k o w e j (czasam i tylko).

A le istn ieje coś jeszcze, co nazy w a się p ra w e m pozytyw nym . S ą to u staw y , p rz e p isy w ykonaw cze i in n e a k ty p ra w n e opu b lik o w an e w D zienniku U sta w , k tó ­ r e je śli m a ją — choćby n a w e t różne — fo rm u ły św iadczące o ich w ejściu w ż y ­ cie i stosow alności, to d y sk u sja n a te m a t ich mocy w y d a je się ja ło w a alb o o d ­ w ro tn ie — „bardzo n a u k o w a ”.

P on iew aż jestem y ad w o k a tam i, zajm ijm y się k w estią obrony oskarżonego. W m a te rii tej P a k t sta n o w i w a r t. 14 ust. 3 lit. d, co n astęp u je:

„K ażda osoba o skarżona o popełnienie p rze stęp stw a m a p ra w o , n a za­ sadzie pełnej rów ności, co n ajm n ie j do n a s tęp u jący c h g w aran c ji: do o b ec­ ności na ro zp raw ie i b ro n ien ia się osobiście lu b przez obrońcę p rze z sie b ie w ybranego; do o trzy m an ia info rm acji, jeżeli n ie m a obrońcy, o istn ien iu powyższego p ra w a oraz p o sia d an ia obrońcy w yznaczonego d la niej w ów czas, k ie d y in te resy spraw ied liw o ści tego w y m ag a ją , bez ponoszenia p rz y ty m k o sz­ tów obrony, jeżeli o skarżony nie posiada d o statecznych środków n a ich p o ­ k ry c ie ”.

O czyw iście każdy, kto zna obow iązujący w P olsce system p raw n y , pow ie, że n a sz e p ra w o już od daw n a, w celu zapew nienia obrony, poszło d alej niż P a k t — i będzie m iał rację. M nie je d n a k idzie o coś innego, a m ianow icie, o to, czy — n iezależn ie od tego, że nasze p raw o zapew nia szerzej obronę, niż p rz e w id u je to P a k t — pow yższy przep is P a k tu je st w P olsce bezw zględnie obow iązujący. P rz e ­ śledźm y, ja k ta sp ra w a u n as przebiegała.

W Dz. U. N r 38 z 29.XII.1977 r. opublik o w an y został pod poz. 167 n a ­ stę p u ją c y tekst:

„M iędzynarodow y P a k t P ra w O byw atelskich i Politycznych o tw a rty do podpisu w N ow ym J o r k u dnia 19 g ru d n ia 1966 r.

W im ieniu P olsk iej R zeczypospolitej L udow ej

R ada P a ń stw a P o lsk iej R zeczypospolitej L udow ej po d aje do w ia d o ­ m ości: (...)

P o zaznajom ieniu się z pow yższym P a k te m R ad a P a ń stw a u zn a ła go i u zn a je za słuszny zaró w n o w całości, ja k i k aż d e z p o sta n o w ień w nim

(10)

58 L e s z e k S ł u g o c k i Nr 11 (330)

z a w arty ch ; ośw iadcza, że w ym ieniony P a k t je st p rzy ję ty , r a ty fik o w a n y i po­

tw ierdzony, oraz p rzy rzek a, że będzie niezm iennie zachow yw any.

N a dow ód czego w y d an y został A k t n iniejszy, op atrzo n y P ieczęcią Polskiej

R zeczypospolitej L udow ej.

D ano w W arszaw ie dnia 3 m a rc a 1977 r.”

A w ięc P a k t został p rz y ję ty , ra ty fik o w a n y i potw ierdzony, będzie' niezm iennie

zach o w y w an y . T reść ta, czyli zakres pojęciow y tych słów je s t jednoznaczny. Może

je d y n ie słow o „ ra ty fik o w a n y ” w ym aga bliższego w yjaśn ien ia. W tej m a te rii p rag ­

n ę się odw ołać do n a jb a rd z ie j au to ry taty w n eg o S łow nika Ję zy k a P o lsk ie g o P o l­

skiej A k ad em ii N auk, k tó reg o re d a k to re m naczelnym b y ł w ielk i uczony proL W i­

told D oroszew ski. N apisano tam : „R aty fik a cja — uznanie, za tw ie rd z e n ie um ow y

m ię d zy n a ro d o w e j przez pow ołany do tego o rg an p ań stw o w y ”.1 Na p ew n o zasadnie.

D latego w szy stk ie pojęcia, ja k ie z n a jd u ją się w tekście R ady P a ń stw a , dadzą się

sp ro w ad zić do la p id a rn e g o stw ierd zen ia że P a k t je s t p rz y ję ty ja k o p ra w o obow ią­

zu jące bez żadnych w yłączeń.1 2 O czywiście R ada P a ń stw a d ziała ła w ra m a c h sw o ic h u p ra w n ie ń , gdyż K o n sty tu c ja P R L stanow i w a rt. 30 ust. 1 p k t 8, że R ada P a ń ­

stw a r a t y f i k u j e i w y p o w iad a um ow y m iędzynarodow e.

P o tw ierd ze n iem takiego stan o w isk a je st o p u b lik o w a n ie w tym sa m y m Oł U.

(pod poz. 168) w „O św iadczeniu R ządow ym z d n ia 23 k w ie tn ia 1977 r. w sp raw ie

r a ty f ik a c ji przez P o lsk ą R zeczypospolitą L udow ą P a k tu P ra w O b y w ate lsk ic h i P o ­

lityczn y ch , o tw arte g o do podpisu w N ow ym J o r k u dnia 19 g ru d n ia 1966 r ." n a ­

stę p u ją ceg o te k stu : „W ym ieniony P a k t w chodzi w życie w sto su n k u do P o lsk iej

R zeczypospolitej L udow ej d n ia 18 czerw ca 1977 r . ” — T akie ośw iadczenie p o tw ier­

dza m oje u p rzed n ie stw ierd zen ia. J e s t ono m oim zdaniem zasad n e choćby d la­

tego, że P o lsk a ra ty fik o w a ła P a k t b e z z a s t r z e ż e ń . N ato m iast je śli chodzi

o in te re su ją c y nas tu ta j a rt. 14 ust. 3 lit. d, to zastrzeżen ia zgłosiły (wg cyto­

w an eg o w yżej O św iadczenia Rządowego): R ep u b lik a F e d e ra ln a N iem iec, F in ­

la n d ia , Z jednoczone K ró lestw o W ielkiej B ry ta n ii i P ółnocnej Irla n d ii w odniesie­

n iu do B ry ty jsk ic h W ysp D ziew iczych i innych (szczegółowo w y m ienionych), G u ­

ja n a .

S koro P a k t p rz y ję ty został jako praw o obow iązujące w Polsce, to m usi po­

w sta ć p ro b lem , ja k m a ją się u stosunkow ać do niego sądy. Na g ru n c ie a r t 14

ust. 3 lit. d, o k tó ry m tr a k tu ję w tych m oich reflek sjac h , zag ad n ien ie to je s t

o ty le nieaktualne', że ja k już nap isałem w yżej, n a sz e p ra w o ju ż od daw n a —

w za k re sie z a p ew n ie n ia o b ro n y oskarżonego — poszło d a le j n iż P a k t.

Może d ało b y się znaleźć w orzecznictw ie sądow ym p rzy k ła d y uw zględniania

um ów m iędzynarodow ych? T ak, m am ta k i je d en p rz y k ła d pod ręk ą , k tó ry w p raw ­

dzie m oże budzić m ieszane uczucia, ale pow inien być p rz y ję ty sine ira e t stu d io . Id zie tu m ianow icie o orzeczenie Sądu N ajw yższego z dnia 10 listo p a d a 1980 r .

dotyczące re je s tra c ji „S olidarności”. N iestety, orzeczenie to n ie zostało opubliko­

w a n e w zbiorze „O rzecznictw o Sądu N ajw yższego”. Mogę w ięc je ty lk o cytow ać

w ed łu g tre śc i o p u b lik o w a n ej w „P raw ie i Ż yciu”.3 Otóż u za sa d n ien ie SN (w praw ­

dzie u stn e , a le n ie w ą tp liw ie było ta k i w pisem nym ) p o w o łu je się n a konw encje

M iędzynarodow ej O rg an izacji P racy , a także n a in te re su ją c y n as P a k t (którego

ty tu ł został nieco zniekształcony). T ak w ięc m ożna przy jąć, że skoro SN, to rd w

-1 T o m V II. W a rsz a w a -1965, s. 832.

2 S łu s z n ie z a te m p isz e Z . R e s i c h (M ię d z y n a ro d o w a o c h ro n a p r a w c z ło w ie k a . W a rs z a ­ w a 1981, s. 59): „ P a k ty z c h w ilą o g ło sz e n ia Ic h w D z ie n n ik u U Staw z o s ta ły in k o r p o r o w a o e w n a s z w e w n ę tr z n y s y s te m p r a w n y ” .

(11)

Protokoły — Jm p o n d erab ilia — K o n se k w en c je 59 N r 11 (323)

m eż i in n e sądy m ogą się pow oływ ać n a pow oływ any w te j w ypow iedzi P a k t. T ak p rz y n a jm n ie j ja w idzę tę sp raw ę.

N a zakończenie jeszcze jeden problem : czy istn ie je u nas system p ra w n y je d ­

n o lity („m onistyczny”), czy też dualistyczny? Sam o p o sta w ien ie tego p ro b le m u p rz y p o m in a m i dyskusje p ra w n e z d ru g iej połow y la t czterdziestych. D y sk u to w a ­

n o w ów czas na tem at, czy w p row adzenie ta k zw anego „m ałego k o d ek su k a r n e ­ g o ” * stw o rzy ło dualistyczny system p ra w a karnego, czy też w ydanie m .k.k. było p rz e k sz ta łc e n ie m system u karnego n a jakościow o now y system p ra w a k arn e g o P o łs k i L udow ej. Oczywiście zwyciężył pogląd, że istn ie je jeden sy stem p ra w a

k aniego. I słusznie. Inaczej być nie mogło.

W p a ń stw ie p raw o rz ąd n y m istn ieje tylko je d en system p raw ny. G dyby dopuścić

np. dualizm , to w iedzie on w prost do ta k iej sy tu a cji, że przepisy w iążą je d n y ch , a r a e w iążą d ru g ich (innym i słowy, są do prze strzeg a n ia ich p rze z je d n y ch , a do

o m ijan ia przez drugich). Czy m am przypom inać fa k ty z naszej n ie d a w n e j p rz e ­

szłości i p rzypom inać, co z tego w ynikło? Z byt dobrze to p am iętam y i zbyt dobrze

sk u tk i takiego dualizm u po dziś dzień odczuw am y wszyscy.

K ró tk o m ów iąc, w p ań stw ie p raw o rz ąd n y m może obow iązyw ać jeden, czyli m o­

nistyczny sy stem p raw n y . Jeden, pow szechny i dla w szystkich. Bez w zględu na to,

n a ja k ic h źródłach p ra w a je st op arty , byleby ty lk o legalnych. TUk;e je'st m oje niew zruszone przekonanie.

L e s z e k S lu g o c k i

« D e k r e t z d n ia 13 c z e rw c a 1946 r. o p r z e s tę p s tw a c h sz czeg ó ln ie n ie b e z p ie c z n y c h w o k r e ­

s i e o d b u d o w y P a ń s tw a (Dz. U. N r 30, poez. 192).

f«O

SZĘ O

G Ł O S

JANUSZ NOWACKI

PROTOKOŁY — IMPONDERABILIA — KONSEKWENCJE

W o b o w iązującym poprzednio kodeksie p ostępow ania karn eg o p rze w id zia n e były

d w ie fo rm y protokołów : sporządzany pism em zw ykłym , tra d y c y jn y i — w y ją tk o ­ w o — p ro to k ó ł opracow any przez ste n o g ra fa n a p odstaw ie jego ste n o g ra m u . Z d o ­ p u sz cz aln o śc ią u trw a le n ia przebiegu czynności proto k o ło w an ej za pom ocą fo to g ra fii,

film u lu b m ag n eto fo n u spotykam y się później, m ianow icie dopiero w k.p.k. o b o w ią ­

zującym obecnie. K iedyś, gdy sten o g rafii n ie znano, a potem gdy jej nie doceniano,

w szechw ładnie pan o w ał protokół trad y c y jn y .

P ro to k ó ł trad y c y jn y ostatecznie p a n u je do dzisiaj, bo ulepszenia tech n ic zn e w y ­ szczególnione w yżej n ad a l s ą stosow ane rzadko, tylk o w yjątk o w o . P o stęp te c h n ik i

pociągnął za sobą — ja k w idać — dążen ie do u doskonalenia protokołów , do uzys­

k a n ia ich lepszego poziom u w zakresie p rz e d sta w ia n ia rzeczyw istości. J e s t rzeczą zro z u m iałą, że postęp te n w ykorzystyw ano w p rzekonaniu, iż protokół z załączonym i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Burger zapoznaje czytelnika z ogólnym pojęciem świadomości ekologicznej, oraz zwraca uwagę na to, iż problem ekologiczny może być przedmiotem badań socjo­ logicznych..

Masłowskiej w kontekście problematyki tożsamości polskiej nie jest jed- nak umotywowane wyłącznie tym, że świat przedstawiony jej utworów jest ściśle umiejscowiony

w ostatnich dniach życia pacjenta w szpitalu to także starania personelu medycznego o to, aby chory cierpiał jak najmniej. Chory wierzy swojemu le- karzowi. Wie, że ten

Urząd Miasta zaprzecza jednak tym in- formacjom i zapewnia, że znajdujący się tam chodnik i ścieżka rowerowa, pozo- staną, a na wiosnę pojawią się nowe, du- że drzewa.. –

– W czasie wizyty u nas warto także wspomnieć o tym, gdzie wybieramy się na wyjazd oraz jaki charakter będzie miała podróż. Przyda się bowiem parę porad –

Dodatkowo należy zaznaczyć, że powiązanie określonych elementów wewnętrznej struktury przestępstwa z poszczególnymi elementami wewnętrznej struktury norm dekodowanych

Nowoczesny świat tradycyjnych wartości w powieści Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi 13 Temat 4.. Zamykamy wszystkie sekrety książki w

Wzrost produkcji obuwia 37, długotrwała, cierpliwa kontrola podróżnych na przy­ stanku kolejowym Przytkowice i innych stacjach kolejowych, wszelkiego rodzaju