• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn misjologiczno-religioznawczy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn misjologiczno-religioznawczy"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Władysław Kowalak

Biuletyn

misjologiczno-religioznawczy

Collectanea Theologica 50/4, 139-154

(2)

C o llectanea Theologica 50 (1980) fase. IV

BIULETYN MIS JOLOGICZNO-RELIGIOZN AW CZ Y

Zawartość: I. IN FO R M A C JE. 1. M isjonarze polscy w 1979 r. — 2. P ra re lig ia i p ra o b ja w ie n ie w u ję c iu W. S ch m id ta. II. O PR ACO W AN IA. 1. O k o n ie cz­ n o śc i i niem ożliw ości dialo g u m iędzy relig iam i. — 2. K u lt ca rg o w p ro w in c ji S e p ik W schodni (P a p u a N ow a G w inea) *.

I. IN FO R M A C JE 1. M isjonarze polscy w 1979 r.

W 1979 r. w y jec h ało z k r a ju do p rac y n a te re n a c h m isy jn y ch 95 p o l­ sk ic h m is jo n a re k i m isjo n arzy : 59 księży zakonnych, 8 księży d iecezjalnych,

1 alu m n , 1 b r a t zakonny, 25 sió str zak o n n y ch oraz 1 osoba św iecka. Na p rz e s trz e n i o sta tn ic h k ilk u n a s tu la t je s t to liczba n ajw ięk sz a, w k tó ry c h w y ja z d y z P o lsk i n a m isje k sz ta łto w a ły się n astę p u ją c o : w 1974 r. w y jec h ało 76 m isjo n arzy ; w 1975 r. — 68; w 1976 r. — 93; w 1977 r. — 53; w 1978 —· 93 m isjo n arzy .

1. D i e c e z j e :

T a rn ó w — 4 (Ludow a Rep. Kongo) L u b lin — 1 (Zam bia)

D ro h iczy n — 1 (B razylia) Łom ża — 1 (B razylia)

S iedlce — 1 (B razylia) j

2. Z g r o m a d z e n i a z a k o n n e ż e ń s k i e : F ra n c isz k a n k i z O rlik a — 4 (Libia) K an o n ic zk i D ucha Ś w iętego — 4 (B urundi) K a rm e lita n k i D zieciątk a J. ·— 4 (B urundi) P a llo ty n k i — 4 (R w anda)

S łu żeb n iczk i S taró w . —· 3 (Rep. P łd. A fry k i ■— 2; Z am b ia ■— 1) B o ro m e u szk i — 1 (Zam bia)

B e n e d y k ty n k i — 1 (Libia) M is jo n a rk i Sw. R odziny — 1 (Zam bia) A d o ra to rk i K rw i C hr. — 1 (Boliw ia) S e ra fitk i — 1 (A lgieria)

Sw. R od zin y z B o rd ea u x — 1 (Rep. P łd. A fryki) 3. Z g r o m a d z e n i a z a k o n n e m ę s k i e :

W erbiści — 14 (B razylia — 4; A rg e n ty n a — 3; E k w ad o r — 2; P a p u a N ow a G w i­ n e a — 2; A ngola — 2; Togo ·— 1) * R e d a k to re m n iniejszego b iu le ty n u je s t ks. W ład y sław К o w a 1 а к SVD , W arszaw a.

(3)

P a llo ty n i

F ra n c isz k a n ie K onw . M isjo n arze Św. Rodz. S a lw a to ria n ie C h ry stu so w cy M isjo n arze CM K am ilia n ie S ale zja n ie M a ria n ie M ichalici O blaci S erca n ie F ra n c isz k a n ie O rioniści R ed em p to ry ści Z m a rtw y c h w sta ń c y 6 (R w an d a — 4; B raz y lia — 2) 5 (B razylia — 4; B oliw ia — 1) 5 (B razylia) 5 (Tanzania)

4 (B razy lia — 3; A u s tra lia — 1) 4 (Z air — 2, M a d a g a sk a r — 2) 3 (M adagaskar) 3 (Z air — 1; Ja p o n ia — 1; H o n d u ra s — 1) 2 (B razylia) 2 (Zair) 2 (K am erun) 2 (Zair) 1 (Libia) 1 (B razylia) 1 (B razylia) 1 (B razylia)

1 (Ludow a Rep. Kongo) 4. Ś w i e c c y :

M isjo n arze ci u d a li się do 21 różnych k ra jó w św ia ta , p rzy czym n a j­ w ięk sza g ru p a w y je c h a ła do A fry k i (57): do B u ru n d i — 8, do R w a n d y — 8, n a M a d a g a sk a r ·— 8, do L ib ii — 6, do L udow ej R ep. K ongo — 5, do T a n z a n ii — 5, do Z a iru — 5, do Z am b ii — 4, do R ep. Płd. A fry k i ■— 3, do A ngoli — 2, do K a m e ru n u — 2, do A lg ierii — 1 i do Toga — 1. Do A m ery k i P łd. w y je ­ chało 34 m isjo n arzy : do B ra z y lii — 22, A rg e n ty n y — 7, E k w a d o ru — 2, B oliw ii — 2 i do H o n d u ra su — 1. Do A u s tra lii i O ceanii — 3: do P a p u i N ow ej G w inei — 2, do A u s tra li — 1 oraz do A zji — 1 (Japonia).

N a w y p oczynku w P olsce p rze b y w a ło 150 m isjo n arzy , a zm arło 4 księży, 1 b r a t za k o n n y oraz 1 sio stra zakonna. Z różnych w zględów zrezygnow ało z p ra c y m isy jn e j 23 m isjo n arzy .

Z p o czątk iem 1980 r. n a te re n a c h m isy jn y ch (w raz z A u stra lią ) p ra c o ­ w ało ogółem 1130 m is jo n a re k i m isjo n a rz y polskich:

K sięża — 774 S io stry — 294 B rac ia zak. — 5 3

Ś w ieccy — 9

ks. W ła d ysła w K o w a la k SV D , W arszaw a

2. Prareligia i praobjaw ienie w ujęciu W. Schm idta

D y sk u sje i p o le m ik i dotyczące p ra re lig ii i p ra o b ja w ie n ia n ie u s ta ją od czasów W. S c h m i d t a i sta le są a k tu a ln e . N ajn o w szą d y se rta c ją n a te n te m a t, ja k a p o w sta ła n a W ydziale F ilozoficznym P ap iesk ieg o U n iw e rsy te tu U rb a n ia n u m , je s t p ra c a ks. S y lw e stra P a j ą k a 1. J e s t to p ra c a dotycząca h isto rii relig ii w u ję c iu W. S ch m id ta, jednego z p rzo d u ją cy c h religioznaw ców p ie rw sz ej połow y naszego stu lecia. W p ra c y om ów ione zo stały dw a w ażn e z a g ad n ien ia : ja k i o b ra z p ra re lig ii ludzkości n a k re ś la W. S ch m id t oraz ja k w y ja ś n ia on p o w sta n ie te j p ra re lig ii.

1 S. P a j ą k SVD, U rreligion un d U ro ffe n b a ru n g bei P. W. S c h m id t, S a n k t A u g u stin 1978, s. 235 (S tu d ia In s titu ti M issiologici S o cieta tis V erb i

D ivini, n r 20). S. P a j ą k je s t w y k ład o w c ą w S e m in a riu m D u ch o w n y m w L ed a le ro w Indonezji, d o k ąd w y je c h a ł z P o lsk i w r. 1965. W arto w sp o m ­ nieć, że p rze d w y ja z d e m n a m isje stu d io w a ł n a W ydziale F ilozofii C h rześci­ ja ń sk ie j A k ad em ii Teologii K ato lick iej w W arszaw ie.

(4)

O b r a z p r a r e l i g i i

S. P a ją k p rz e stu d io w a ł p o n ad 100 pozycji z b ib lio g ra fii W. S ch m id ta; p o m in ą ł je d n a k p ie rw sz ą w iększą jego p ra c ę relig io zn aw czą p t. G ru n d lin ie n

ein er V erg leich u n g der R elig io n en u n d M yth o lo g ien der a u stro n esisch en V ö lk e r (1909, wzgl. 1910), w k tó re j om ów ione zostało n ie p o w sta n ie religii,

lecz o b raz Isto ty N ajw yższej z późniejszych ok resó w ro zw o ju ludzkości. S. P a ją k n ie u w zg lęd n ił rów n ież w sw oim w y k az ie lite ra tu r y , pom im o z a ­ in te re so w a n ia m etodologicznym n a s ta w ie n ie m W. S ch m id ta, r e f e r a tu z 1908 r. pt. P a n b a b ilo n ism u s u n d ethno lo g isch er E le m e n ta rg e d a n ke , w k tó ry m W. S ch m id t z d e k la ro w a ł się ja k o s k r a jn y rze czn ik id ei p o d staw o w ej (Ele­

m en ta rg e d a n k e ) A . B a s t i a n a, ta k sam o ja k później s ta ł się s k ra jn y m rze czn ik iem zw iązk u historycznego i jedn o razo w eg o p o w sta n ia podobnych zjaw isk .

W iększość rozdziałów p rac y S. P a ją k a nosi ty tu ły w ażn iejszy ch p u b li­ k a c ji W. S ch m id ta: „ P o w sta n ie id e i B oga” (L ’O rigine de l’Id ée de D ieu, 1908 r.), „Z naczenie P ig m ejó w w h isto rii ro zw o ju lu d zk o ści” (Die S te llu n g

d er P y g m ä e n v ö lk e r in d er E n tw ic k lu n g sg e sc h ic h te des M enschen, 1910 r.),

„ P ra o b ja w ie n ie p o cz ątk iem o b ja w ień B oga” (Die U ro ffe n b a ru n g als A n fa n g

der O ffe n b a ru n g e n G ottes, 1911 r.), „ P o w sta n ie id ei B oga” (Der U rsprung d e r G ottesidee, t. I, 1912; sk ró t: UdG), „ P o d ręc zn ik po ró w n aw czej h isto rii

re lig ii” (H andbuch der ve rg le ic h e n d e n R eligionsgeschichte, 1930 r.), „P ow ­ sta n ie id ei B oga” (UdG II—VI, 1929—1935). Z o stały ró w n ież u w zględnione a r ty k u ły z ta m ty c h la t. W je d n y m z rozdziałów pt. Das J a h r ze h n t bis 1922 (s. 81—121) S. P a ją k p o d d aje an a liz ie 13 rec en zji k sią że k p ió ra W. S ch m id ta i w y k az u je, że w y p o w iad a się on w nich znacznie ja śn ie j niż w sw oich g łów nych dziełach, szczególnie w ted y , gdy p o le m iz u je z badaczem , k tó ry m y śli w o p arc iu o in n ą fac h o w ą term inologię.

O tym , że S. P a ją k nie szedł po lin ii n ajm n ie jsze g o oporu, m ogą św iadczyć n a s tę p u ją c e dane. W. S ch m id t re fe ro w a ł w S e m in a riu m M isy jn y m w St. G a b rie l k. W ied n ia ju ż w 1896 r. o id ei B oga (s. 14). S. P a ją k po ra z p ie rw ­ szy p o d a je d o k ła d n y ty tu ł i d a tę (1902 r.) w ygłoszenia r e f e r a tu przez L. v o n S c h r ö d e r a, k tó ry w y w a rł ta k w ażn y w p ły w n a W. S ch m id ta (s. 13). P o d o b n ie ja k o p ierw szy p o d a je ty tu ł r e f e r a tu w ygłoszonego przez W. S c h m id ­ ta w B o n n (1906 r.), k tó ry s ta ł się im p u lsem do n a p isa n ia przez niego 12- -tom ow ego d zieła (s. 15). E. G r o s s e , k tó reg o znaczenie w w y p ra co w a n iu sy stem u k ręg ó w k u ltu ro w y c h je st duże p rzez p ow iązanie o k reślo n y c h fo rm g o sp o d a rk i z o k reślo n y m i fo rm a m i ro dziny, zo stał u zn a n y — ja k stw ie rd z a S. P a ją k — w p ie rw sz ej części k sią ż k i V ö lk e r u n d K u ltu r e n za ew o lu cjo n istę, podczas gdy nieco d a le j (s. 85) s ta je się a u to ry te te m w n au c e o k ręg a ch k u ltu ro w y c h . T u ta j n a le ż y rów n ież d o k ła d n a an a liz a p o ró w n aw cza ró żn y ch w y d a ń U ro ffe n b a ru n g (s. 58) oraz pierw szego to m u U dG w ra z z p o p rze d za­ ją c y m go L ’O rigine de l’Idée de D ieu (s. 73—77).

S. P ają k nie gubi się jednak w tego rodzaju szczegółach. W ykazują to

c y ta ty z p u b lik a c ji W. S ch m id ta, sta ra n n ie u p o rzą d k o w a n e chronologicznie, k tó re już p rzez sam ą k o n fro n ta c ję jego. sp rzecznych w ypow iedzi s ta ją się źródłem k r y ty k i: W. S ch m id t p rze ciw W. S chm idtow i. A by sp raw d zić tym sposobem pogląd y W. S ch m id ta, S. P a ją k w zm a cn ia te k o n se k w e n cje, k tó ­ ry c h W. S ch m id t n ie dostrzegał.

R ów nocześnie z o sta je p o d an y przy czy n ek do m etodycznego ro zw o ju p o ­ danego p rzez W. S ch m id ta. W ro z p ra w ie L ’O rigine de l’Id ée de D ieu o p iera się on głów nie n a d an y c h pochodzących z południo w o -w sch o d n iej A u stra lii, in te rp re to w a n y c h w ścisłej łączności z po g ląd am i A. L a n g a . W dziele do­ ty c zą cy m P ig m ejó w k u ltu r a i relig ia są w edług W. S ch m id ta pow iązan e r a ­ sowo; poniew aż ra sa p ig m e jsk a w y k a z u je cechy em b rio n aln e , dlatego zo sta­ ła u z n a n a przez niego za n a js ta rs z ą ra sę ludzką, ja k o em b rio n a ln e sta d iu m ro zw o ju ludzkości. R ów nież życie duchow e ty c h ludów n isk o ro sły c h je s t

(5)

w ed łu g niego zależne od ich fo rm y som atycznej, tzn. ta k ż e e m b rio n aln e , dziecięce (s. 46). I d la teg o ich k u ltu r a i relig ia sta n o w ią początek k u ltu r y i ro zw o ju relig ijn eg o całej ludzkości w ogóle. T a k i to k ro zu m o w a n ia je s t d la teg o m ożliw y, p oniew aż W. S ch m id t w ty m m iejscu je s t zd ecy d o w an y m rze czn ik iem te o rii ew o lu cji. J e d n a k ro k później pod n ac isk iem c e n zu ry k o śc ieln ej p o p u la rn o -ap o lo g ety c zn e g o d zieła (chodzi o U ro ffen b a ru n g z 1911 rok u ) p o rzu c a te o rię d esce n d en cji i op o w iad a się coraz b a rd z ie j ja k o je j zdecydow any p rze ciw n ik . P o zo sta ł n im n a w e t w ted y , gdy Kościół ak c e p to w a ł te o rię ew olucji. N a zaw sze je d n a k P ig m eje p o zo stali jego u lu b io n y m lu d em ; n a p o tw ie rd z en ie ich p ie rw o tn o śc i i n a js ta rs z e j ra sy lud zk iej p rz y ta c z a in n e d an e: p ro sto ta , f a k t zep ch n ięcia ich n a obce te re n y , g o sp o d a rk a zb ie ra c k a i ty m podobne.

W raz z u k a z a n ie m się U dG t. I w 1912 r. W. S ch m id t uczynił d e c y d u ją cy k ro k w k ie ru n k u p o ró w n aw czy ch fo rm k u ltu ro w y c h , językow ych i re lig ij­ nych. P o w sta ł duży tr a k t a t o relig ii m ieszkańców p o łu d n io w o -w sch o d n ie j A u stra lii. S. P a ją k n a k ilk u stro n ic a c h (s. 73—79) w y k a z a ł p o d sta w o w e z n a ­ czenie pierw szego to m u U dG w o d różnieniu od L ’O rigine de l’Idée de D ieu dla nauk o w eg o ro zw o ju W. S ch m id ta. F a k t te n je st ta k ż e du ży m o siągnię­ ciem n iezależn ie od szczegółow ego te m a tu p ra c y S. P a ją k a .

W n a s tę p n y c h to m ach U dG W. S ch m id t d alej ro z w ija m e to d ę p o ró w ­ naw czą. N a niej, a nie n a k rę g a c h k u ltu ro w y c h , o p ie ra się dow ód W. S c h m id ­ ta dotyczący n a js ta rs z e j relig ii ludzkości. S. P a ją k p rz e d sta w ił w du ży m schem acie logiczną s tr u k tu r ę tego m ozolnego dow odu (por. szczególnie s. 167— — 177 oraz g raficzn y sc h e m a t p rz y k ońcu książki). T a logiczna s tr u k tu r a , m ian o w icie w ja k i sposób W. S ch m id t dochodzi do z re k o n stru o w a n ia n a j s t a r ­ szej relig ii ludzkości p rze d sta w io n e j w pie rw sz y ch sześciu to m ach U dG , n ie 'została jeszcze w te n sposób p rzez żadnego innego a u to ra p rz e d sta w io n a . C hociaż w łaściw y dow ód W. S ch m id ta n a n a js ta rs z ą relig ię n ie o p iera się n a k rę g a c h k u ltu ro w y c h , to je d n a k system k ręg ó w k u ltu ro w y c h , co po w i­ n ie n S. P a ją k podk reślić, o dgryw a n ie b a g a te ln ą ro lę w m etodologii W. S ch m id ta; m ianow icie sy stem te n polega n a w y łączen iu elem e n tó w m a ­ te ria ln y c h i to te m isty cz n y ch , tzn. elem en tó w niem o n o teisty czn y ch . S y stem k ręg ó w k u ltu ro w y c h p o zw a lał W. S ch id to w i n a k re ślić m ożliw ie czysty m o­ noteizm .

J a k zatem d aleko w przeszłość sięga ta porów naw cza p rac a? N a jsta rsz ą re lig ią jest, ja k często m a w ia ł W. S chm idt, „etnologicznie n a js ta rs z a re lig ia ” . Co on przez to rozum ie, n ied w u zn aczn ie w y ja ś n ia S. P a ją k c y ta te m z m a ­ n u s k ry p tu W. S ch m id ta z 1937 r., dop iero p o śm ie rtn ie opublik o w an eg o (s. 201—204): „(Dowody) nie p ro w a d z ą n as do p oczątków człow ieka, gdyż ja k d otychczas żad n a dziedzina n a u k i n ie je st jeszcze w sta n ie do nich d otrzeć. P o z w a la ją je d n a k poznać te ze zn a n y ch n a m ludów , k tó re sto ją n a jb liż e j początków człow ieka (...) Czy poza n im i i m iędzy n im i a p o cz ątk iem człow ie­ k a w y stę p u je jeszcze w ielość fo rm lu d zk ich i czy m ożna je poznać, tego rów n ież nie zna ża d n a d ziedzina n a u k i” (s. 219—220).

Do u k sz ta łto w a n ia się „now ych fo rm lu d z k ic h ”, tzn. ra s, m ogą być p o ­ trze b n e ty siąclecia, a n a w e t dłuższe okresy. T a k sam o odległa od p o cz ątk ó w ludzkości je s t z re k o n stru o w a n a p rze W. S ch m id ta p ra re lig ia .

W k ry ty c e o b raz u n a js ta rs z e j relig ii, ja k i W. S ch m id t n a k re ślił, S. P a ­ ją k w ychodzi p rzed e w szy stk im z jego te rm in o lo g ii (s. 213—218): stw o rzen ie, w szechw iedza, w szechm oc i w ieczność. Czy są to w y o b ra że n ia o p a rte o w ia ­ rę n a jsta rsz y c h ludów , czy też je d y n ie su g estie filozoficzne p rzy g o to w an eg o in te r p re ta to ra ? W a n a liz ie S chm idtow skiego w y ja ś n ie n ia o fiary p ry m ic ja ln e j S. P a ją k sta w ia p y ta n ie : czy ta k p o jm u ją ją tubylcy, czy są to w y łąc zn ie m yśli W. S ch m id ta? J e s t to o ty le uzasad n io n e, że isto tę b a d a n e j p rzez sieb ie relig ii W. S ch m id t w idzi n ie w je j fo rm a ch ze w n ętrzn y c h , lecz w duch o w y m je j p rze ży w an iu przez poszczególne je d n o stk i. Jeszcze b a rd z iej S. P a ją k po d ­ d a je w w ątp liw o ść słuszność sto so w an ia te rm in ó w m onoteizm , m onoteizm

(6)

etyczny itp . W yrażenie „ w ia ra w Isto tę N ajw y ż szą”, rów n ież sto so w a n e od czasu do cz asu przez W. S ch m id ta, u w aż a za sfo rm u ło w an ie b a rd z iej tra fn e . J e ż e li a u to r, k tó ry w sw oich u w ag a ch k ry ty cz n y ch je s t b ard z o zachow aw czy, co d la uw ażnego c z y te ln ik a sta je się w y sta rc z a ją c o jasn e, to pom im o w szy st­ ko m ożna w y razić życzenie, aby w fo rm u ło w a n iu sw ojej k r y ty k i był b a r ­ dziej o tw a rty .

P o w s t a n i e p r a r e l i g i i

D ru g im za g ad n ien ie m om ów ionym w p ra c y je s t p ro b le m w y ja ś n ie n ia p rzez W. S c h m id ta p o w sta n ia zre k o n stru o w a n e j przez niego n a js ta rs z e j r e ­ ligii (s. 207—213). W raz z A. L a n g e m W. S ch m id t p oczątkow o p rzy ją ł, że lu d y sz u k ały przy czy n y p o w sta n ia św ia ta i przez w n io sk o w an ie doszły do p o zn a n ia I s to ty N ajw yższej. W te n sposób u jm o w a n a p rzy c zy n a p o w sta n ia św ia ta n ie m u sia ła być osobow a. Do osobow ej Isto ty N ajw yższej ludzkość doszła n ie p rze z m y ślen ie przyczynow e, lecz n a drodze nieco ir ra c jo n a ln e j, przez sk łonność do p e rso n ifik a c ji, k tó ra w d a n y m ok resie ro zw o ju ludzkości b y ła b ard z o siln ie ro zw in ię ta. Tego p o g lą d u W. S ch m id t b ro n ił w ra z z A. L a n g e m (s. 36—42; 55). S. P a ją k n ie p y ta je d n a k , ja k m ożna pogodzić ir ra c jo n a ln ą skłonność do p e rso n ifik a c ji z w yso k ą rac jo n aln o ścią , k tó rą W. S ch m id t p rzy p isy w a ł w szy stk im ludom , rów n ież ty m n a jsta rsz y m .

P oza ty m W. S ch m id t od p o cz ątk u p rzy jm o w a ł m ożliw ość w czesnego o b ja w ien ia , choć p rze p ro w a d z e n ia dow o d u n a te n f a k t p o d ją ł się dopiero w VI tom ie UdG. W. S ch m id t ro zró żn ia — to stw ie rd z en ie S. P a ją k a je st b ardzo w ażne — ideę Boga od życia relig ijn eg o , k tó re k o n c e n tru je się w okół idei Boga. P o w stan ie id ei Boga m ożna w y ja śn ić przez m yślenie przyczynow e, W. S ch m id t je d n a k p o m ija te n d e n c ję do p e rso n ifik a c ji i nie w y ja śn ia , w ja k i spo­ sób m y ślen ie p rzyczynow e p ro w a d z i do po jęcia osobow ej, o stateczn ej p rzy c zy ­ n y p o w sta n ia św ia ta. B ogate zaś życie re lig ijn e , k tó re W. S ch m id t p rz e d s ta ­ w ia w z re k o n stru o w a n e j przez siebie religii, n ie da się w y jaśn ić przez sam o m yślenie przyczynow e. Do tego k o nieczne je s t osobow e sp o tk a n ie w czesnego człow ieka z Is to tą N ajw yższą. P rz ez to W. S ch m id t opuszcza płaszczyznę r e ­ ligioznaw czą, a sta je się filozofem lu b teologiem . Czym w y tłu m a cz y ć to n ie ­ zw ykłe p o stę p o w an ie m etodyczne w w ysokiej ja k o ści dziele religioznaw czym ? S. Pająk: sięga tu ta j do tezy p rez en to w an e j ju ż przez piszącego n in ie jsz ą r e ­ cenzję i b ro n i p odstaw ow ej zm iany zachodzącej w u ję c iu przez W. S chm idta p rac y n au k o w e j; podczas gdy w 1900 r. i później b y ł on rzecznikiem „czystej n a u k i” , to około 1933 r. opow iada się za koniecznością u p ra w ia n ia n a u k i in sp iro w a n e j przez teologię k ato lick ą.

G dy po le k tu rz e k sią żk i S. P a ją k a czyta się rec en zje VI to m u UdG, k tó re u k a z a ły się n a ła m ac h czasopism „ A n th ro p o s”, „ Z e itsc h rift f ü r E th n o ­ logie” , „T heologische R e v u e” czy „T heologische L ite ra tu rz e itu n g ” , to dla k a ż ­ dego s ta je się ja sn e, że teza S. P a ją k a rzu c a ca łk ie m now e św ia tło n a dzieło W. S ch m id ta. R zy m sk i k lim a t, w k tó ry m p o w sta ła, je s t ledw o w yczuw alny, np. gdy S. P a ją k od czasu do czasu zau w aża, iż „ n ie ro z tro p n e ” było u ży w a­ n ie p rzez W. S ch m id ta tak ieg o czy innego te rm in u . Isto tn y w ty m p rz y p a d k u je s t je d n a k n ie b r a k ro ztro p n o ści, lecz b r a k logicznej popraw ności. N ależy p rz y ty m p o tw ie rd z ić du żą obiektyw ność a u to ra , bez k tó re j niem o żliw e b y ­ łoby d la niego n ie je d n o ro zw ią zan ie p ro b lem u i p o zn an ie naukow e.

T en sam obiek ty w izm pozw ala a u to ro w i zakończyć jego p o d sta w o w e b a ­ d a n ie k ry ty cz n e, w istocie n eg a ty w n e, p ie śn ią p o ch w a ln ą n a cześć dzieła W. S ch m id ta. D zięki W. S ch m id to w i zo stała sk ie ro w a n a u w ag a badaczy n a fo rm y Isto ty N ajw yższej w śró d lu d ó w p ie rw o tn y c h . B a d an ia te re n o w e p o ­ szczególnych m isjo n a rz y d o sta rc za ły sta le p o w ięk sza jąc ą się liczbę re la c ji o Isto cie N ajw yższej. T eo rie o p ó źniejszym i w tó rn y m ro zw o ju m onoteizm u zostały o d p a rte ró w n ież przez tych, k tó rzy nie p rzy jm o w a li h isto ry c zn y c h r e k o n s tru k c ji W. S ch m id ta. „Z a ra ze m ró sł szac u n ek dla re lig ijn y c h w y o b ra ­

(7)

żeń tzw . lu d ó w p ie rw o tn y c h (...). R ósł ró w n ież szac u n ek dla lu d zk ich w a r ­ to śc i ty c h ludów . G dy szczególnie szkoła f ra n c u s k a n ie d o strze g ała osoby w tych dużych w sp ó ln o ta ch k u ltu ro w y c h , gdy L é v y-B r u h 1 w ra z z sze­ ro k im k ręg ie m n astęp c ó w ro zw ija ł te o rię o prelogicznej m e n taln o ści ludów p ie rw o tn y c h , to w. S ch m id t przez w alk ę z ty m u m n ie jsz an ie m w arto śc i dużej części ludzkości p rze fo rso w ał ocenę re a listy c z n ą i do w arto ścio w ał sw oiste cechy ty c h ludów . P rzez to W. S ch m id t uzy sk ał zaszczytne m iejsce nie tylko w h isto rii religii, lecz ta k ż e ja k o obrońca godności lu d ó w p ie rw o tn y c h w szedł do ogólnej h isto rii k u ltu r y lu d zk o ści” (s. 222).

P o p rze czy tan iu tych k ry ty cz n y ch b a d a ń c h ę tn ie zgodzim y się z pozy­ ty w n ą oceną dzieła życia W . S ch m id ta. K sią żk a S. P a ją k a p o w in n a znaleźć się w rę k a c h nie ty lk o każdego religioznaw cy, lecz ta k ż e w ielu teologów , b ez w zględu n a w yznanie.

ks. F ritz B o rn e m a n n SV D , R z y m T łu m . ks. B ern a rd G uhs SV D , P ieniężno

II. O PR AC O W A N IA

1. O konieczności i niem ożliw ości d ialogu m iędzy relig iam i

Istn ie je w iele ro d za jó w p o sta w d ia lo g aln y ch i w za jem n y ch sp o tk a ń m ię ­ dzy ludźm i różn y ch relig ii, k tó re n ie są a n i konieczne, a n i m ożliw e, a m im o to b ard z o pożyteczne, w zb o g acające i u sz c z ę śliw ia ją c e 1. N iem al zaw sze n ie ­ um yślność p rz y ja ź n i u m ożliw ia w za jem n e zro zu m ien ie tego, co n ajg łęb iej różni ludzi — ich p rze k o n a n ia i dośw iadczenia relig ijn eg o , oraz za ak c ep to ­ w an ie tego, co pozostaje n iezro zu m iałe. W te n sposób s ta je się m ożliw e re sp e k to w a n ie tożsam ości dru g ieg o człow ieka i jego szacunku. Z naczenie tej n ieu m y śln o ści w p rz y ja ź n i o k az u je się w tym , że często w łaśn ie te n a jb a r ­ dziej niekonieczne, n ie k o rz y stn e i n ie za an g a żo w an e sp o tk a n ia są n a jc e n n ie j­ szym i d o św iad czen iam i w z a k resie dialo g u m iędzyreligijnego. M am tu n a m y śli sp o tk a n ia w czasie d łu g ic h podróży z przy jació łm i, k tó ry c h się nie „ro b i” , a n i n ie „ tra c i”, lecz z n a jd u je .

J e ś li je d n a k p rze jd zie m y n a płaszczyznę za an g a żo w an ia i społecznego życia, to znaczy tam , gdzie coś m usi zostać o siągnięte w splocie w ielu in te ­ resów , w ów czas rozm ow a m iędzy zw o le n n ik a m i różnych relig ii n a p o ty k a n a p ow ażn e tru d n o ści. J e ś li p rzy ty m ograniczym y się do rozm ow y w y łącznie relig ijn ej, to m ożna n a w e t m ów ić o niem ożliw ości rozm ow y. T ę n ie m o żli­ w ość ch ciałb y m p rz e d sta w ić d o k ła d n iej, p rz y czym n ie będę m ów ił w iele o konieczności „niem ożliw ego” dialogu, p o n iew aż w życiu d u chow ym często coś je s t ty m b ard z iej konieczne, im b a rd z iej w ychodzi poza lu d zk ie m ożli­ w ości, ja k n a p rz y k ła d stra c ić sw oje życie, by je zyskać.

P ow yższe w stę p n e u w ag i u k a z u ją , p rz y n a jm n ie j w fo rm ie p rzy p u szcze­ n ia , sposób, w ja k i m ogą zostać przezw yciężone te nie do o bejścia tru d n o śc i n a drodze d ialogu w iary , m ianow icie w n iezam ierzo n ej p rz y ja ź n i i b e z in te ­ reso w n ej m iłości. N asze z a d an ie je st w ięc nieco uproszczone; chcem y m ów ić o niem ożliw ości dialo g u m iędzy relig iam i, m a ją c jednocześnie n ad z ie ję, że

1 A u to r a r ty k u łu prof. A. A. R o e s t С r o 11 i u s S J, je s t w y k ład o w c ą relig io zn a w stw a w P a p ie sk im U n iw ersy te cie G re g o ria ń sk im w R zym ie oraz teologii islam u w P a p ie sk im In sty tu c ie S tu d ió w A rab isty czn y ch . Je d n o cz eś­ n ie p ro w a d zi w y k ła d y zlecone w In n sb ru c k u , je s t k o n su lto re m S e k re ta ria tu R e lig ii N iec h rześcijań sk ic h oraz d o rad c ą g e n e ra ła je zu itó w do s p ra w islam u. T łum aczony a r ty k u ł je s t w y k ła d e m w ygłoszonym w u n iw ersy te cie w M ona­ chium i o p u b lik o w an y m w L ’O sse rv a to re R om ano 36(1979)8—9 (wyd. n ie ­ m ieckie).

(8)

z tego ro zw aż an ia okaże się, iż dialog je s t konieczny. U niem o żliw iają dialog ró żn e przeszkody.

P o j ę c i e d i a l o g u

Ja k o pie rw sz ą przeszkodę m ożna w ym ienić pojęcie dialogu. M ów im y tu 0 d ialogu ja k o rozm ow ie m iędzy c h rz e śc ija n a m i i w ie rn y m i relig ii n ie c h rz e ­ ścijań sk ich , p rzy czym p a rtn e rz y d ialogu u z n a ją siebie w za jem n ie ja k o w ie r­ nych różnych relig ii i czynią sw o ją w ia rę p rze d m io te m rozm ow y lub też w y p o w ia d a ją się n a te m a t w spólnych problem ów , n a p o d sta w ie im w ła ś c i­ w ej św iadom ości w ia ry , gdzie znow u w ia ra jed n y ch lub d rugich, p rz y n a j­ m n ie j pośred n io , w cią g n ię ta zostaje do te m a tu rozm ow y. T ak i dialog, k tó ry m ożną by o k reślić ja k o d ialog w ia ry (in te r - ja ith dialogue), m oże być zro ­ zu m ian y ty lk o n a p o d sta w ie w iary . N a tu ra ln ie m ożna próbow ać zgodzić się n a określone, w spólne p ojęcie dialogu, je d n a k ż e n a w e t w ów czas będzie to p ojęcie ro zu m ian e przez różnych p a rtn e ró w dialo g u n a tle im w łaściw ej św iadom ości w iary .

D la tych, k tó rzy w ie rz ą w o b ja w ien ie Boże, rozm ow a w w ierze i z w iary będzie m ia ła za w zór ro d za j i sposób boskiego m ów ienia, ta k jak. ono byw a d ośw iadczane przez człow ieka w w ierze. W różn y ch re lig iac h d ośw iadczenie 1 p o jm o w a n ie o b ja w ien ia je s t b ard z iej lu b m n ie j dialogalne. Istn ie ją , religie, gdzię słow o Boże zesłane zo staje ja k o rozkaz, ja k np. w objaw io n ej księdze islam u. Is tn ie ją też religie, gdzie boskie słowo dośw iadczane je s t ja k o słowo, k tó re ro z ra sta się w głębi ludzkiego „ ja ”, np. w różnych re lig iac h Indii. Z rełigijno-fenom enologicznego p u n k tu w id zen ia n ie istn ie je ża d n a in n a tr a d y c ja re lig ijn a , w k tó re j boski Logos o kazyw ałby się b ard z iej ja k o d ia -

-logos, ja k to m a m iejsce w p rz y p a d k u tra d y c ji ju d e o ch rze ścijań sk iej.

W św iadom ości w ia ry S tareg o P rz y m ie rz a Bóg i człow iek sto ją w za jem n ie w obec siebie ja k o J a i Ty, p rzy czym Bóg je s t zaw sze P o czą tk ie m i. P ie r w ­ szym , a słow o lu d zk ie je s t zasadniczo zaw sze odpow iedzią. W N ow ym P rz y ­ m ierzu Słow o Boże sta ło się n a jb a rd z ie j d o sk o n ałą lu d z k ą odpow iedzią, a ty m sa m y m otw orzyło głęboką, boską p rze p aść w sto su n k u do słow a człow ieka, przepaść, k tó ra je st p o d staw ą w olności jego odpow iedzi, a ta k ż e u sp ra w ie d li­ w ien iem jego w olności.

D ialog w ięc w ia ry m iędzy z w o le n n ik a m i różnych religii, w k tó ry c h sp o ty k a ją , się różne fo rm y św iadom ości w iary , ro zu m ian y i p ro w ad zo n y b ę­ dzie, przez p a rtn e ró w rozm ow y na różne sposoby. T ak i dialog m ożna p o ró w ­ n ać z budow ą, n a k tó re j p ra c u ją różni ludzie, każdy z n ich je d n a k m a w łasny, o d ró żn ia jąc y się od innych, p la n budow y. Co w y n ik n ie z ta k ie j b u ­ dow y? Czy w ogóle zostanie coś zbudow ane?

P l u r a l i z m k u l t u r o w y

Je śli prócz tego w eźm ie się pod uw agę, pozo stając przy w spom nianym obrazie budow y, że k ażdy z b udow niczych m a do d y spozycji in n ą te c h n ik ę i in n y m a te ria ł budo w lan y , to n a pew no do b rze trz e b a się zastan o w ić n a d b ra n ie m u d ziału w ta k im przedsięw zięciu. A ta k im w łaśn ie p rzedsięw zięciem je s t dialog w iary , gdzie nie ty lk o in sp ira c ja , u d ział i o czekiw ania poszczegól­ n y ch uczestn ik ó w rozm ow y są różne, lecz ta k ż e za k ła d a n e są in n e norm y, zw yczaje i w arto śc io w an ie w sto su n k u do rozm ow y, szczególnie w w ielk ich k u ltu r a c h u fo rm o w a n y ch przez poszczególne religie. P o niew aż je d n a k różnice k u ltu ro w e n ie sta n o w ią specyficznej tru d n o śc i w d ialogu w iary , zw rócim y n a n ie ty lk o uw agę. N ależy p rzy ty m zauw ażyć, szczególnie z chrześcijań sk ieg o p u n k tu w idzenia, że w obec p lu ra liz m u k u ltu ro w e g o dialog w ia ry je s t p o sta ­ w iony p rzed in k u ltu ra c ją . T ra k to w a ć pow ażnie inne k u ltu ry i w edług m ożli­ w ości w łączać się w nie, oznacza — m ów iąc zgodnie z ch rz e śc ija ń sk ą p o sta ­

(9)

w ą w ia ry ·— rzeczyw iste W cielenie Słow a w n ie p rz en ik a ln o ść i różnorodność ciała. Z dośw iadczenia w y n ik a, że ta k a in k u ltu ra c ja , ja k o w y m ia r d ialogu w ia ry , je st zu p e łn ie zro zu m iała i w y k o n aln a ty lk o n a p o d sta w ie w ia ry w e W cielenie S łow a Bożego oraz że in n e p o sta w y w ia ry p o sia d a ją in n e m o ż li­ w ości i cele, gdy idzie o z a a k c ep to w a n ie in n y c h k u ltu r.

H i s t o r i a

P o stw ie rd z e n iu dw óch w yżej w ym ien io n y ch tru d n o śc i d ialogu w ia ry , tzn. różnicy w za k re sie w ia ry i ró żnorodności k u ltu r, p o w o d u jąc y ch od m ien ­ n e u jm o w a n ie i re a liz a c ję p ro w a d ze n ia dialogu, s ta je się ja sn e, że k a ż d ą p róbę dialogu, tzn. p róbę w y m ian y słów, w in n a poprzedzać w y m ia n a m il­ czenia. W p rze ciw n y m w y p a d k u n ie n a s tą p i ża d n a w y m ia n a, a d ialog b ę ­ dzie p olegał n a m nożeniu m onologów , w k tó ry c h w iele zo stan ie z a p ro p o n o ­ w ane, lecz nie p rz y ję te . M ilczenie zaś je s t z n a k ie m i u rze czy w istn ie n iem go­ tow ości p rzy ję cia drugiego; m ilczenie, z k tó reg o ty lk o w te d y p o w sta n ie d ia ­ log, je śli n a s tą p i po obu stro n a c h . S p o tk a n ie w m ilczeniu pop rzed za s p o tk a ­ n ie w rozm ow ie.

Czy je d n a k sp o tk a n ie w m ilczeniu, p rze d w y pow iedzeniem słow a, je s t w ogóle m ożliw e? Czyż zw ykle n ie b y w a ta k , że nasze sp o tk a n ia pop rzed za w iele słów , p o lem ik i apologetyki, kied y m ów i się b ard z iej od siebie, niż do siebie? I gdyby ty lk o n a słow ach sp ra w a się kończyła. Czyż nie je s t w zw iązku z ty m n aiw n o ścią sądzić, że w ierz ący różn y ch re lig ijn y c h tra d y c ji m ogą się sp o tk a ć bez w za jem n y ch up rzed zeń ? Rozgłos h isto rii, w k tó re j rac zej rozchodzono się niż schodzono razem , te n rozgłos h isto rii i jego echo, k tó re jeszcze nie ustało, b lo k u ją d rogę do m ilczenia. Z ałożyw szy n a w e t, że istn ie je ta k ie m iejsce m ilczenia, w y sta rc z a ją c o odległe od rzeczyw istości h isto ry czn ej, i że są ochotnicy do p o djęcia d ialogu w te j la b o ra to ry jn e j s y ­ tu a c ji (a b stra h u ją c od z a g ad n ien ia pożyteczności takiego ek sp ery m en tu ), to n a w e t w ów czas m ilczenie n ie je s t g w a ra n c ją m ożliw ości sp o tk a n ia , ja k to zobaczym y niżej.

T e o l o g i a

W d ialogu w ia ry b io rą zw y k le u d ział ta k że uczen i w P iśm ie i teologow ie różn y ch religii. J e s t to d o b re i pożyteczne; p o w inniśm y bow iem być dobrze p o in fo rm o w a n i o różn y ch relig iach , a teologow ie p rzecież zaw odow o n ie czy­ n ią nic innego, ja k ty lk o m ów ią o Bogu i religii. Je d n a k ż e znajom ość n a u k i w ia ry je d n e j relig ii uniem o żliw ia sp o tk a n ie z p rz e d sta w ic ie la m i in n e j religii, po n iew aż w k aż d ej teologii czy n au c e w ia ry istn ie je u ro b io n y ju ż obraz 0 in n y c h religiach. W k aż d ej z relig ii „in n o w iercy ” k la sy fik o w a n i są n a ró żn e sposoby. Na p o d sta w ie w łasn ej teologii p a rtn e rz y z n a ją siebie w zajem n ie, m a ją o sobie ja k ą ś id eę i n ajcz ęśc iej ta k ż e w y ro b ili sobie ocenę in n e j r e ­ ligii. W relig iac h ty p u pro fety czn eg o w szyscy n ie u z n a ją c y orędzia o sta te cz­ nego n osiciela o b ja w ien ia u w aż an i są za niew ierzący ch . W relig iac h ty p u m istycznego w y stę p u je skłonność do u zn an ia, że w szy stk ie relig ie są d rogą do celu ostatecznego; z p o lito w a n ie m też tr a k tu je się ograniczoność do g m a­ ty c zn ą tych, k tó rz y chcieliby w ykluczyć „in n o w iercó w ” od zb a w ien ia i p ra w ­ dy. Je śli idzie o ch rześcijań stw o , to odnosi się w rażen ie, iż n a u k a dotycząca relig ii n ie ch rz e śc ija ń sk ic h b a la n s u je m iędzy w sp o m n ia n y m i w yżej dw iem a po sta w am i: z je d n e j bow iem stro n y sp o ty k a m y ek sk lu zy w izm zbaw czy 1 ekskluzyw izm p raw d y , w łaściw y religiom p ro fety czn y m , z d ru g ie j zaś s tro ­ n y istn ie je a firm a c ja niew id zialn eg o c h rz eśc ija ń stw a, k tó re jednoczy w szy st­ k ie religie w n ie w id zia ln e j h isto rii zb a w ien ia i o bjaw ienia.

N ie je s t n aszy m z a d an iem om aw ian ie ty c h różn y ch te o rii i p o staw . S y g n aliz u je m y je d y n ie ich istn ien ie. P oglądy sp o ty k a n e w różnych n a u k a c h

(10)

w ia ry odnośnie od in n y c h relig ii nie są też zgodne z poglądam i, ja k ie p o ­ s ia d a ją w ierz ący tych relig ii o sobie sam ych. W d ialogu za te m w ia ry m iędzy p rze d sta w ic ie la m i dw óch relig ii do głosu dochodzą w łaściw ie cz te ry religie: re lig ia w ła sn a , p rze ż y w a n a i ro z u m ia n a przez p rze d sta w ic ie li dw óch różnych re lig ii oraz ta in n a re lig ia zn a n a i o ce n ia n a w n a u c e w ia ry przez p a rtn e ra rozm ow y. To p o d w o jen ie je s t n ie u n ik n io n e , p o g lą d u bow iem , ja k i się m a o in n e j relig ii, n ie m ożna się w yzbyć bez n ie w iern o ści w sto su n k u do w ła s­ n e j n a u k i w iary . M ożna n a jw y ż e j p rz y słu c h a n iu „w łączyć” sw oje ro zu m ie­ nie w ro zu m ien ie tego d ru giego; m ożna je czasow o „w yłączyć”, by — gdy m ow a o w łasn ej relig ii — znów je dopuścić do głosu. T ym sam y m je d n a k dialog sta je się w y m ia n ą m onologów . In n ą m ożliw ością je s t to, że k aż d y z u cz estn ik ó w dialo g u w ia ry znosi w sa m y m sobie n ap ięc ie w sp ó łistn ien ia dw óch p o glądów o p a rtn e rz e rozm ow y: w łasnego p o g lą d u i p o g ląd u p a r tn e ­ ra . B yć m oże u fa się p rz y tym , że w łaśn ie dialog m oże przy czy n ić się do zm n iejsze n ia tego n a p ię c ia — p rzy za łożeniu je d n a k , że n a p o d sta w ie u p rz e d n ic h w y ja ś n ie ń n ie stra c iło się odw agi do dialogu. W ówczas je d n a k p o ja w ia się n a s tę p n a przeszk o d a, k tó ra najczęściej łączy się z tru d n o śc ią te o lo g ic zn o -d o k try n aln ą .

J ę z y k

P ro w ad z ąc rozm ow ę używ a się ję zy k a . Ję z y k je s t w y ra z e m i fo rm ą tego, co żyje w e w n ę trz u człow ieka, a je d n o cz eśn ie p ię tn e m i o b razem h isto rii k u ltu ro w e j oraz istn ie ją c y c h sto su n k ó w społecznych. T ak rów nież u k s z ta łto ­ w a ł się ję zy k re lig ijn y ; p o w sta ł on n a fu n d am e n cie n ie p o w tarza ln eg o d o ­ św iad czen ia w ra m a c h tra d y c ji i społeczeństw a, k tó re odnosi się do d a n e j relig ii. J ę z y k re lig ijn y m oże być zro zu m ian y p o p ra w n ie ty lk o w św ietle do św iadczenia, k tó reg o je s t w y ra ze m , oraz w ra m a c h w spólnoty, w k tó re j się u k sz tałto w ał.

W ielu u cz estn ik ó w rozm ów m iędzy p rze d sta w ic ie la m i różn y ch relig ii odnosi w ra że n ie, że d la dialogu w ia ry z p rz e d sta w ic ie la m i in n y c h relig ii n ie istn ie je w spólny język. „W spólny ję zy k ” n ie oznacza je d n a k , że k ażd e p o ­ jęcie m oże być ro zu m ian e ty lk o n a je d e n je d y n y sposób. W ieloznaczność pojęć d a n a zo stała w ra z z żyw otnością języ k a, a ta je s t w a ru n k ie m m ożli­ w ości rozm ow y m iędzy lu d ź m i, k tó rz y z ko lei są ró żn i w aspekcie d o św ia d ­ czenia i ich m ie jsc a w tr a d y c ji i społeczeństw ie. Is tn ie ją je d n a k g ran ic e w ieloznaczności pojęć; w y stę p u ją qne w ted y , gdy jedność p o ję cia zostanie p rz e ła m a n a przez w ielość m ożliw ości in te rp re ta c y jn y c h lu b (w te rm in o lo g ii k lasy czn ej) je śli ek w iw o k a ty w n o ść z a stą p i analogię. T ę g ra n ic ę w ielo zn a cz­ ności osiągnie się szybciej, je śli języ k re lig ijn y p rze k sz ta łc i się w języ k f a ­ chow y, k tó ry m a te n d e n c ję do u n iw o k aty w n o ści. D latego też rozm ow a m ię ­ dzy sp e c ja lista m i ró żn y c h relig ii, ja k np. teo lo g am i i uczonym i w P iśm ie, osiąga w iele szybciej g ra n ic ę m ożliw ości d ialogu i ła tw o p rze k szta łc a się w m onologiczną w y m ia n ę słów.

K ażde za te m sp o tk a n ie dialogow e pow inno polegać p rzede w szy stk im n a sz u k a n iu w spólnego języ k a. Ję zy k relig io zn a w stw a m oże się okazać pom oc­ ny, n ie m oże on je d n a k ze w zględu n a sw ój k u u n iw o k aty w n o ści z m ie rz a ją ­ cy c h a r a k te r sam w sobie re p re z e n to w a ć różn y ch dośw iadczeń w ia ry w r a ­ m ach tra d y c ji różnych w sp ó ln o t re lig ijn y ch . W sz u k an iu w spólnego ję zy k a w aż n iejsze je st zw rócenie u w ag i n a różnice niż n a podob ień stw a. W n aszej d zisiejszej p o sta w ie o d w ro tu od p o lem iki zb y t ła tw o zad o w ala m y się je d y n ie p rz y ję c ie m p o sta w y zgodności. P rz ez ire n iz m je d n a k n ie dążym y an i do p o zn a n ia p raw d y , an i do w zajem n eg o zrozum ienia. S ta łe i d o k ła d n e ro z p r a ­ cow anie różnic je s t d lateg o ta k w ażne, gdyż zm usza do słu c h a n ia innych i p oznania, ja k im i oni rzeczyw iście są, a n ie ja k im i są w naszy m p rz e k o n a ­ niu. Ire n ic z n a n iecierp liw o ść nie zezw ala je d n a k n a ta k ą d y sk u sję w d ialogu

(11)

w ia ry ; często o g ranicza się w ięc do pobożnych, p o w ierzchow nych w y ja śn ie ń w sp ra w ie w iary , gdzie je s t się św iadom ym głębokich różnic, ab y n a s tę p n ie m ów ić o sp raw ac h , o k tó ry c h m ów ić m ożna n a p o d sta w ie w spólnego do-, św iadczenia .i o tym , gdzie w idzi się w spólne zadanie,, ja k n a przykład- p ro b lem y społeczne. Je d n a k ż e i tu ta j ja w i się n ie p rz ez w y c ię żaln a p rzeszkoda.

H i s t o r y c z n a m i s j a

Może się w yd aw ać, że d ziedzina sp raw ied liw o ści i p o k o ju to p ra k ty c z n y p rze d m io t rozm ow y w dialo g u w ia ry , o czym rzeczyw iście m ożna rozm aw iać, poniew aż w szyscy w ra m a c h określonego spo łeczeń stw a są u cz estn ik am i w spólnego dośw iad czen ia rzeczyw istości społecznej i sto ją w obec tych s a ­ m y ch p roblem ów w te j rzeczyw istości. Byłoby to m ożliw e, gdyby chodziło o rozm ow ę m iędzy socjologam i i politykam i. W d ialogu je d n a k w iary , gdzie o ty c h w spólnych p ro b lem ach m ów i się n a pod staw ie określonćj św iadom ości w iary , je s t całk iem m ożliw e, że p ro b lem y okażą się n ie je d n a ­ kow e; p rzy k ła d o w o : za g ad n ien ie p ra w człow ieka, szczególnie zaś w olności relig ii i sum ienia, k tó re w różn y ch re lig iac h są ró żn ie in te rp re to w a n e . Z ało ­ żyw szy je d n ak , że m ożna w y k az ać p ew n e w spólne p roblem y, to n a w e t w ó w ­ czas nie ty lk o in te r p re ta c ja tych p ro b lem ó w b ard z o często będzie różna, lecz ta k że będziem y m ieli do cz ynienia z całkow icie różnym i k o n ce p cjam i z a d a ń człow ieka w życiu społecznym , ta k ja k one ro z u m ia n e są w odnośnej n a u c e w ia ry . R óżne św iato p o g ląd y , d an e w ra z z p lu ralizm e m relig ijn y m , n ależy rozum ieć n ie ty lk o w sensie teo rety czn y m , lecz ta k ż e p ra k ty c z n y m ja k o w ielość p ro je k tó w zm ierza ją cy ch do polep szen ia św ia ta, czem u św ia d o ­ m ość w ia ry d aje in sp ira c ję , siłę i w yznacza k ie ru n e k . W w iększości p rz y ­ p a d k ó w ze św iadom ością w ia ry zw ią za n a je s t też św iadom ość p o sła n n ic tw a, To sam o zad an ie dotyczące p ro b lem ó w społecznych b ę d z ie . ro zu m ian e odpo­ w ied n io do ró żn ej św iadom ości posłanniczej, ja k o in n e za d an ie m isyjne. W y­ n ik a ją c e z tego zd erzen ie różnych, n ie ra z sprzecznych, z a d a ń m isy jn y ch , p rzy c zy n ia się do niep o w o d zen ia d ialogu w iary . N ie m ów im y tu ex p licite o re lig ijn y m za d an iu m isy jn y m w różnych re lig iac h o c h a ra k te rz e u n iw e r ­ saln y m . S przeczność je s t po p ro stu w b u d o w an a w dialo g w ia ry n a te m a t m isy jn eg o z a d a n ia p a rtn e ra . D la tych, k tó rz y nie chcą kroczyć błędnymi, drogam i, sy n k rety z m u , nie istn ieje, ja k dotąd, ro zw iązan ie tej sprzeczności.

Z a k o ń c z e n i e

N a koniec k ilk a w n iosków w y p ły w ają cy c h z pow yższych ro zw aż ań o n ie ­ m ożliw ości d ialogu w ia ry ; n ależy p rz y ty m jeszcze raz podkreślić, że ro z w a ­ ż a n ia pow yższe nie chcą zam knąć, lecz w łaśn ie o tw orzyć d rzw i do d ialogu w iary , je d n a k ż e bez pow ierzchow nego p rz y k ry w a n ia rzeczyw istych za d ań i p e rsp e k ty w tego dialogu.

1. N iem ożliw ość d ialogu w ia ry m oże zostać z ro z u m ian a i przezw yciężona ty lk o przez m iłość, k tó ra u z n a je i p rz y jm u je drugiego ja k o drugiego i in ­ nego.

2. D ialog w ia ry m iędzy p rz e d sta w ic ie la m i różnych relig ii z a k ła d a proces in k u ltu ra c ji, w k tó ry m w ia ra zm ierza do w y ra ż e n ia się w fo rm a c h (w ro z­ m ow ie n az y w a się to językiem ) w łaściw y ch in n e j k u ltu rz e . P ro ces te n n ie p o zo staje bez zn aczen ia dla ro zw o ju tej k u ltu r y i w zbogacenia m ożliw ości w y ra z u i do św iad czen ia sam ej w iary .

3. D ialog w ia ry a b s tra h u ją c y od rzeczyw istości h isto ry c zn e j i społecznej relig ii zaan g ażo w an y ch w dialog w n ajlep szy m p rz y p a d k u n ależy uw ażać za n iep o w ażn ą grę. P rz ed e w szy stk im zaś dialog w ia ry n ie m oże p o m in ąć p ro b le m a ty k i p ra w człow ieka.

(12)

4. R ad o sn y irenizm , k tó ry m ożna n ie ra z zaobserw ow ać w różnych z a k re ­ sa ch d ialogu w iary , w n o si m n iej do w zajem n eg o zro z u m ien ia w p raw d zie, n iż cierp liw e „ro z p ra w ie n ie się”, w k tó ry m różnice zo stan ą rz e te ln ie u k az an e i w yrażone.

5. Z ad a n ie m dialogu w ia ry je s t w y p ra co w a n ie now ego etosu m isy jn eg o w śró d religii.

6. P o d jęc ie dialo g u w ia ry oznacza zadow olenie się tym , co p ro w izo ry cz­ ne. J e s t to p ro s ta i cie rp liw a odw aga p o d ję cia się niem ożliw ego za d an ia, k tó reg o u rz e czy w istn ie n ie n ależ y do Tego, u k tó reg o nie m a rzeczy niem oż­ liw ych.

ks. A. A. R o est C rollius S J , R z y m T łu m . ks. R o m a n M a łek SV D , T a ip ei (T a jw a n ) 2. K u lt cargo w p ro w in c ji S epik W schodni

(P a p u a N ow a G w inea)

K u lty cargo w y stę p u ją c e w P a p u i Nowej G w inei bu d zą żyw e z a in te ­ reso w an ie, szczególnie po d ru g ie j w o jn ie św iato w ej, zarów no uczonych, ja k i czynników a d m in istra c y jn y c h o raz m isjo n arzy ta m p rac u jąc y ch . U p o d sta w ideologii k arg isty c z n e j leży w ia ra , że d o b ra m a te ria ln e b iały ch (okręty, sa ­ m oloty, sam ochody, a m u n icja, sta lo w e siek iery , a rty k u ły h an d lo w e , p ie n ią ­ dze) n ie ' są w y tw o re m te chnologii przem y sło w ej, lecz pochodzą spoza lu d z ­ kich źródeł; są p rz y sła n e p rzez p r z o d k ó w 1. C h a ra k te ry sty c z n y m p rz y k ła d e m p rz e ja w u te j ideologii je s t k u lt cargo, k tó reg o lid e re m s ta ł się M atias Y a 1 i- w a n, d z ia ła ją c y a k tu a ln ie w okolicach Y an g o ru w p ro w in c ji S èpik W s c h o d n i2.

E t n o g r a f i a r e g i o n u

P ro w in c ja S ep ik W schodni o b ejm u je 43.770 k m 2 i liczy ok. 199 tys. lu d ­ ności, z k tó ry c h 19 tys. żyje w okolicach Y angoru w d y stry k cie M aprik. N ajw ięk sze g ru p y ję zykow e to A belam , A ra p esh , B oikin i Saw os. L udność żyje z u p ra w y ziem i, głów nym zaś p ożyw ieniem je s t y am i taro . R egion c h a ra k te ry z u je się b o g atą k u ltu r ą m a te ria ln ą oraz ro zb u d o w an y m i ry tu a ła m i m agicznym i, szczególnie zw iązanym i z u p ra w ą yam u. D la celów k u lto w y c h b u d o w an e są sły n n e haus ta m b a ra n (dom y duchów ), w k tó ry c h p rze ch o w u je się rozliczne p rze d m io ty m agiczne i obrzędow e. W w ierz en ia ch relig ijn y ch w a ż n ą ro lę o d g ry w a ją duchy z m arły ch przo d k ó w k o r i-y a v a , a k aż d y k la n w ierz y w istn ie n ie n a d n a tu ra ln y c h by tó w duchow ych zw an y ch m asalai. S ą to b y ty m ityczne, zam ie szk u jąc e m ie jsc a św ię te (łąki, busz, góry) i p rz e d s ta ­

1 P or. W. К o w a 1 a k, M e la n e zy jsk ie k u lty cargo, C o llectan ea T h eo lo ­ gica 44(1974) z. 3, 164— 168; t e n ż e , C argizm , w : E n cy klo p e d ia K a to licka II 1331— 1332; E. N o w i c k a , B u n t i ucieczka . Z d erze n ie k u ltu r i ru c h y spo­

łeczne, W arszaw a 1972, 147— 197.

2 P or. L. H w e k m a r i n i in., Y a n g o ru Cargo C u lt 1971, J o u r n a l of th e P a p u a N ew G u in ea S ociety 5(1971) n r 2, 3—27; R. S. M a y , T h e V ie w

fr o m H u ru n . T h e P eli A ssociation o f East S e p ik , N ew G u in ea R e sea rch U n it

D iscussion P a p e r No. 8, 1975 (mps. A rc h iw u m P o rt M oresby U n iv ersity , sygn. AQ 301·4510995446 M 467 I),: M. K n i g h t , T h e P eli Ideal. A n E va lu a tio n

of th e Ideology of th e P eli A ssociation, C a ta ly st 5(1975) n r 4, 3—22;

W. R. S t e n t , A n In te rp r e ta tio n of a Cargo C ult, O ceania 47(1977) n r 3, 187—219.

(13)

w ia n e b y w a ją zazw yczaj w p o staci w ęża, zw ierzęcia lub n a w e t człow ieka U chodzą one za d uchy złe; ich d ziałaln o ść k o ja rz y się szczególnie z k lę s k a ­ m i i nieszczęściam i żyw iołow ym i, chorobam i, p rz y p a d k a m i ta jem n icz ej ś m ie r­ ci, sa m o b ó jstw a m i, n ie u ro d z a je m i słab y m i zbioram i. L udność okolicy Y an - g o ru w ierzy w istn ie n ie „najw yższego m asalai” zw anego W a le -ru r’n. M ieszka on n a szczycie góry H u ru n (Mt. T u ru , 1213 m) w pobliżu Y angoru. T a w ła ś­ n ie g ó ra b y ła m iejscem p o w sta n ia jednego z n a jb a rd z ie j dynam iczn y ch k u l­ tó w cargo.

K o n ta k ty lud n o ści ro d zim ej z b ia ły m i się g ają początków obecnego s tu ­ lecia, ale aż do d ru g ie j w o jn y św ia to w ej były one raczej sp o rad y czn e i nieliczne. M isje k a to lic k ie rozpoczęły d ziałalność w 1914 r. w A m b u k an ja, n ie d a le k o Y angoru, a w la ta c h trzy d z iesty ch o siedlili się w M a p rik p o sz u k i­ w acze złota z E uropy. W czasie d ru g ie j w o jn y św iato w ej w p ro w in cji S epik W schodni toczyły się ciężkie d ziała n ia w ojenne, k tó ry c h fin a ł (k lęsk a J a p o ń ­ czyków ) m ia ł m iejsce w łaśn ie w okolicach Y angoru.

D opiero po d ru g ie j w o jn ie św ia to w ej k o n ta k ty te bard zo się w zm ogły i zaczęły w y w ierać coraz w iększy w p ły w n a tra d y c y jn e s tr u k tu r y społeczne i relig ijn e. B ezpośrednio po zakończeniu d ziała ń w o jen n y c h u tw o rzo n o w Y an g o ru p o s te ru n e k a d m in istra c y jn y , sy stem a ty cz n ie p e n e tru ją c y region. W la ta c h 50-tych w p row adzono system m o n e ta rn y zachodni oraz h an d e l k a ­ w ą, ryżem , orzecham i ziem nym i i k ak ao , a w la ta c h 60-tych rozpoczęto bu d o w ę dróg, k tó re w 1968 r. połączyły Y angoru z W ew ak i M ap rik . W 1948 ro k u rea k ty w o w a n o s ta c ję m is y jn ą w A m b u k an ja, a n a s tę p n ie otw orzono no w ą sta c ję w N egrie, n a zachód od Mt. T u ru , oraz k ilk a ou tsta tio n s w oko li­ cy. W Y an g o ru rozpoczęło d ziałać T o w arzy stw o B oga (A ssem bly of God, od I960 r.), a w okolicy Ś w iad k o w ie Je h o w y oraz A d w en ty śc i D nia Siódm ego.

W 1962 r. Y an g o ru sta ło się siedzibą sa m o rz ąd u lokalnego, w sk ła d k tó ­ rego w chodziło 38 in sp e k to ró w oraz 45 członków ; rozpoczęło rów nocześnie d ziała ln o ść T o w arzy stw o R ozw oju W si i R o ln ic tw a (C ooperatives a n d R u ra l P ro g re s Sociétés). P o stęp i rozw ój rzeczyw iście się dok o n ał w regionie Y an ­ goru, ale nie za d o w ala ł oczekiw ań ludności, k tó r a ju ż zdążyła poznać te c h ­ n iczne w yposażenie a rm ii ja p o ń sk ie j, stopę życiow ą b iały ch oraz ich o b ie tn i­ ce dotyczące d ó b r m a te ria ln y c h (cargo) dan e w czasie w o jn y w z a m ia n za w sp ó łp rac ę w w a lk a c h p ro w a d zo n y c h p rzeciw Japończykom . To n iezadow o­ lenie zn alazło sw ój w y ra z w p ew n e j a n ty p a tii do a d m in is tra c ji lo k a ln ej, w e w zm ożonej m ig ra c ji ludności sz u k ają ce j m ożliw ości zdobycia p ieniędzy w in ­ n y ch m iejscow ościach oraz w p o w sta n iu k u ltu cargo, k tó reg o lid e rem był M atias Y a 1 i w a n.

M a t i a s Y a l i w a n

M atias Y aliw a n u ro d z ił się ok. 1933 r. w w iosce M a ra m b a n ja , n ied alek o Y angoru. W la ta c h 50-tych służył k ilk a la t w policji w G oroka i M adang, ale jego za ch o w a n ie o k reślo n o ja k o „dziw ne”. P rz e b y w a ł przez p ew ie n czas w sz p ita lu n a k u ra c ji, a po w y jśc iu ze sz p ita la zrezy g n o w ał w 1962 r. ze służby w p o lic ji i p rze n ió sł się do W ew ak, gdzie zo stał z a tru d n io n y n a ta m ­ te jsz ej s ta c ji m isy jn ej; p ra c o w a ł n a jp ie rw w p aw a haus, a później n a lo t­ n isk u m isy jn y m w W irui. W y d a je się, że w łaśn ie tu zaczęły się fo rm o w ać w m e n taln o ści Y aliw a n a pierw sze idee k u ltu cargo. W ty m czasie b y ł g o r­ liw y m członkiem L egionu M aryi, o rg an izo w ał sp o tk a n ia o c h a ra k te rz e re li­ g ijn y m i szerzy ł idee legionu. W 1966 r. rozpoczęła d ziałaln o ść p o lity cz n ą C h rz e śc ija ń sk a P a r tia D em o k ra ty cz n a (C h ristia n D em o c ratic P a rty ); Y a liw a n opuścił m isję i w stą p ił w szeregi p a rtii, m ia ł bow iem z a m ia r zostać w y b ra ­ n y m w w y b o ra ch pow szechnych z ra m ie n ia p a rtii do Izby Z grom adzeń, a le o trz y m a ł b ardzo m ało głosów.

(14)

W 1969 r. Y aliw a n zorganizow ał w M a ra m b a n ja w ielk i singsing, w k tó ­ ry m b ra ły u d ział se tk i ludzi z okolicy. W ielu z nich przyszło dlatego, że rozeszła się pogłoska w śró d lud u , iż po całonocnym singsingu, ra n o w czasie w y k o n y w an ia u ro czy sty ch tańców , zm a rli przo d k o w ie p o w sta n ą z grobów i p rzy n io są ze sobą cargo. Y a liw a n je d n a k nie głosił tego w y ra źn ie; m ów ił je d y n ie, że „w y d arzy się coś n iezw y k łeg o ” (i gat w a n p e la sa m tin g bat i к а ­

т а р ), gdyż w szystko, co czyni, pochodzi z n a tc h n ie n ia Bożego i je st re a liz a c ją

p rz y m ie rz a za w a rte g o m iędzy n im a B ogiem (p rom is bilong m i w a n ta im

God). T w ierd ził też, że Bóg d a ł m u zdolność p rze p o w ia d a n ia przyszłości; że

jego ziom kow ie są oszu k iw an i przez m isje; że B iblia z a w iera u k ry tą p raw d ę

(to k bokis), k tó rą z n a ją ty lk o biali, i że jeżeli N ow ogw inejczycy n ie b ęd ą

słu c h ać głosu Bożego, nie zdobędą d o b ro b y tu m a teria ln eg o . W czasie sin g ­ sin g u n ie w y d arzy ło się je d n a k nic n adzw yczajnego.

K u l t c a r g o

W spom niano, że w 1962 r. rozpoczęło d ziałalność w Y an g o ru T o w a rz y ­ stw o R ozw oju W si i R oln ictw a. G ru p a uczonych a m e ry k a ń sk ic h z tego to ­ w a rz y stw a o tw a rła trz y p la có w k i badaw cze, zlo kalizow ane n a szczycie M t. T u ru (H urun), m ie jsc u św ię ty m p rze b y w a n ia m asalai W a le -ru r’n. P o le tk a b ad aw cze i d o św ia d cz aln e o znakow ano cem en to w y m i słu p k am i. T en ia k t u zn a n o w 1969 r. za p rzyczynę n ie w y d a rz e n ia się zapow iedzianego „czegoś n ie zw y k łe g o ” . W ierzono, że p la có w k i badaw cze, a p rzed e w szy stk im cem en ­ tow e słu p k i, zbeszcześciły m iejsce św ięte, ro zgniew ały m asalaia W a le -ru r’n nie r e s p e k tu ją c tra d y c y jn y c h w ierzeń i w efekcie p rzyczyniły się do n ie- n a d e jśc ia cargo.

Z p o cz ątk iem 1971 r. k u lt p rz y b ra ł n a sile. M atias Y aliw a n oraz jego p rz y ja c ie le D an iel H a w i n a i P e te r К о е zażąd ali u su n ięcia ce m e n to ­ w ych słu p k ó w z Mt. T u ru , zaczęli zb ierać sk ła d k i w śród okolicznej ludności, a Y aliw a n zapow iedział te rm in głów nych uroczystości k u lto w y c h n a dzień 7 siódm ego m iesiąca (lipiec), 1971 r. K ażdy m ężczyzna był zobow iązany zapłacić 10— 12 dolarów , k o b ie ta — 2 dolary, a osoby b a rd z ie j zam ożne — 25 d olarów lu b n a w e t w ięcej. Dó d n ia 7 lip c a 1971 r. zeb ran o w te n sposób 21.572 d o la ­ ry. Różne były p ro p o zy cje p rze zn ac ze n ia ty c h pieniędzy: 1. część z nich z o stan ie ro z d a n a żołnierzom am e ry k a ń sk im , pozostała zaś część będzie o fia ­ ro w a n a z m a rły m przodkom , k tó ry c h gro b y z n a jd u ją się w A u stra lii, a ich im io n a są w y p isa n e n a ta b lic y w M uzeum N arodow ym w C a n b e rra ; 2. z o sta ­ n ie w zniesiony p o m n ik d la u p a m ię tn ie n ia w y d arzeń , ja k ie n a s tą p ią w d n iu 7 m ie sią ca siódm ego; 3. u tw o rzo n e zo stan ie sto w a rz y sze n ie k u lto w e ; 4. p ie ­ n ią d ze te w m agiczny sposób rozm nożą się w dw ó jn asó b i k aż d y o trzy m a z p o w ro te m p o d w ó jn ą sum ę złożonej ofiary ; 5. zo stan ą p rze k a z a n e czyn n ik o m a d m in istra c y jn y m i m isjom .

P o w stało rów nocześnie w śró d lu d u w iele sp e k u lac ji, co się m a w y darzyć w ow ym 7 d n iu m iesiąca siódm ego; 1. będzie w ów czas w y ją tk o w o dłu g a noc, n ależ y w ięc z a b rać ze sobą drzew o opałow e, okrycia, pożyw ienie; 2. w cz a ­ sie n a s ta n ia długiej nocy w szyscy p o w in n i zn a jd o w ać się w d om ach i nie w ychodzić z nich ; 3. n ależ y u su n ąć z dom ów w szelkiego ro d z a ju broń, gdyż m oże ona obrócić się przeciw ko w yznaw com k u ltu i zabić ich; 4. w czasie tr w a n ia d ługiej nocy uczestnicy k u ltu sta n ą się biali; 5. w czasie nocy u każą się m asalai, in se k ty , w ije, stonogi i w szelkiego ro d z a ju w ęże z p y to n e m n a czele, k tó ry p rzy jd z ie z Mt. T u ru i będzie m ia ł postać pół-w ęża, pół-człow ie- k a ; 6. w nocy te j p ta k i, św inie i różnego ro d z a ju zw ierzęta w rócą ta m , sk ąd się w yw odzą; 7. w śró d w ielk ich ciem ności gęsta m gła o k ry je górę i zostanie ona za la n a w ysoką fa lą ; w całej okolicy b ęd ą szerzyć się epidem ie i stra s z li­ w e choroby; 8. po długiej nocy b ia li i N ow ogw inejczycy, k tó rzy p rze ży ją to w szystko, s ta n ą się przy jació łm i, b ęd ą p rz y je d n y m sto le spożyw ali posiłki;

(15)

9. w ted y przy b ęd zie 300 sam o lo tó w a m e ry k a ń sk ic h (Boeing) 707, w y lą d u ją one n a szczycie góry i w y rz u cą z siebie w ielk ie ilości to w aró w (cargo)' i p ie ­ niędzy.

M atias Y a liw a n w y d a ł rów n ież in s tru k c ję i n azn ac zy ł tab u , ja k ie należy p rze strzeg a ć w 7 d n iu m iesiąca siódm ego. In s tr u k c je te były p rze strz e g a n e przez w iększość ludności okolic Y an g o ru i M aprik. P rz ed e w szy stk im w szys­ cy m ieli się m odlić, czytać B iblię i n a p ra w ia ć sw oje złe uczynki. P rz e s trz e ­ g ano n a s tę p u ją c y c h ta b u : 1. zak az p a le n ia ty to n iu ; 2. zakaz żucia orzechów betelo w y ch ; 3. p o w strzy m a n ie się od pracy ; 4. zakaz u ży w a n ia noży; 5. za­ k a z b ęb n ien ia n a g a ra m u ta c h ; 6. zakaz sto su n k ó w sek su aln y ch · 7. zakaz ro b ien ia h ałasu ; 8. zakaz p rze k lin an ia.

D w a d n i (5 lipca) p rzed 7 dn iem m iesiąca siódm ego rozpoczął się m arsz ze w szy stk ich k ie ru n k ó w okolicznej ludności k u Mt. T u ru . W iększość z nich zgro m ad ziła się w p rze d d zie ń w ieczorem w Y angoru. W e w to re k , 7 lipca 1971 г., o godz. 300 n a s tą p iło b u d ze n ie pielgrzym ów , a n a s tę p n ie w chodzenie n a Mt. T u ru . N a czele około 6-tysięcznej rzeszy kro czy ł M atias Y aliw a n w ra z z d w u n a stu „ a p o sto łam i” i o d m aw iał różaniec. D roga na szczyt by ła b ło tn ista i śliska, szczególnie o sta tn i jej o dcinek b y ł b ardzo strom y, ludzie w d ra p y w a li się n a czw orakach. G dy osiągnęli szczyt, rzu c ali się n a różne p rze d m io ty p ozostaw ione przez p laców ki badaw cze. U w agę sw ą sk u p ili n a dośw iadczalnej z a p ra w ie cem entow ej, b ęd ą ce j p rze d m io te m b a d a ń p la ­ ców ek nau k o w y ch . Z a b ie ra li je ze sobą w celach m agicznych lu b też n a p am iątk ę. In n i zaś obchodzili szczyt naokoło, zb ierali poszycie szczytu, liście z drzew (szczególnie liście z „ ta n g e t” — T a etsia fructicosa), rów n ież d la ry tó w m agicznych o d p ra w ia n y c h w ogrodach lu b w celach leczniczych·. P rz y ­ bysze byli b ard z o podnieceni, ale zach o w y w ali się spokojnie, cicho, ż god­ nością. Po p ew n y m czasie w ygłosił przem ów ienie D aniel H a w i n a, p rz y ­ ja c ie l Y a liw a n a (treść p rze m ó w ien ia ułożył Y aliw an). Z w rócił się on do obecnych, aby pom ogli znieść z góry cem entow e słupy w y zn a cz ają ce m iejsce n a p o le tk a dośw iadczalne. N astęp n ie Y aliw a n podszedł do ty c h słupów , w ło ­ żył n a n ie ręce, m odlił się n a d n im i i w ezw ał obecnych, ab y zechcieli znieść je z góry, gdyż zd arzy się tu coś „nad zw y czajn eg o ”. G dy słupy znoszono do Y angoru, obecni n a szczycie u tw o rzy li szpaler, d o ty k a li je d o b ro tliw ie i od­ m a w ia li różaniec. P óźnym po p o łu d n iem w szyscy rozeszli się w m ilczeniu do sw oich w iosek. N a Mt. T u ru nic nad zw y czajn eg o nie w y d arzy ło się.

S e v e n A s s o c i a t i o n

U sunięcie cem entow ych słupów z Mt. T u ru oznacza zakończenie je d n ej fazy działalności k u ltu cargo w okolicach Y angoru. R ów nocześnie je d n a k ro zpoczyna n a s tę p n ą fazę. W listo p ad z ie 1972 r. Y a liw a n ogłosił p o w sta n ie sto w a rz y sze n ia pod naz w ą C h rze śc ijań sk o -D em o k ra ty cz n e S to w arzy sz en ie Mt. H u ru n (Mt. H u ru n C h ristia n D em ocratic A ssociation), później p rze k szta łc o n e i do dziś istn ie ją c e S even A ssociation, k tó re przy ciąg a w ielu zw olenników zarów no z p ro w in c ji S epik W schodni, ja k i S ep ik Z achodni. K w a te ra głów na sto w a rz y sze n ia z n a jd u je się w H okitow n, p rzy głów nej tra s ie W ew ak—M a­ p rik , ok. 50 m il od W ew ak, w sp e c ja ln ie w y b u d o w an y m w 1975 r. osiedlu M a tia sa Y a liw a n a i jego n ajb liższeg o otoczenia.

W m a rc u 1973 r. M atias Y aliw a n ośw iadczył, że S ev en A ssociation je st sto w arzy szen iem ch rz eśc ija ń sk im i że jego zw olennicy w ie rz ą w Boga; celem zaś sto w arzy szen ia je st w p ro w ad zen ie w życie p ra w a Bożego (O lgeta m an

i m a s i sta p a n in it long ol g a v m a n — „K ażdy n iech będzie p o d d an y w ładzom

sp ra w u ją c y m rzą d y n a d in n y m i”. Rz 13,1). W ty m za k re sie S ev en A ssociation nie p o w o d u je k o n flik tó w a n i z w ład z am i a d m in istra c y jn y m i, a n i z m isjam i. Y a liw a n w y ra źn ie odcina się od w szelkiej d ziałaln o ści ekonom icznej i p o li­ ty c zn e j; tw ie rd z i, że z z e b ran y ch sk ła d ek członkow skich n ależy budow ać szkoły i szpitale, lecz nie drogi, gdyż to n ależy do a d m in istra c ji.

(16)

N a p rzełom ie 1974/75 r. Y a liw a n jeszcze ra z z a in try g o w a ł opinię p u b lic z­ ną: rozeszła się pogłoska, że m a dać się ukrzyżow ać. Je d n a k ż e tego Y aliw a n nie głosił; w zy w ał je d y n ie w szy stk ich do jed n o ści i m ów ił, że S even A ssocia­ tio n p ow inno w nieść sw ój sk ro m n y w k ła d do u zy sk an ia niepodległości. W ieść rów nież niosła, że coś m a się w y d arzy ć nad zw y czajn eg o 7 V II 1977 r. Nic się je d n a k n ie w ydarzyło.

D z i a ł a l n o ś ć r y t u a l n a

G łów na działalność ry tu a ln a k o n c e n tru je się w o k ó ł p ro b lem u p om noże­ n ia p ien ięd zy i zasto so w an ia o dpow iednich środków , aby cel te n osiągnąć. Z asadniczo sto su je się dw a śro d k i: p a w a haus oraz „ c m e n ta rz e ” („działki p a m ią tk o w e ”).

W celu u zy sk a n ia w iększej su m y p ien ięd zy (rozm nożenia ich w sposób m agiczny) b u d u je się tzw . p a w a ha u s — siłow nie. P rz e c h o w u je się w n ich ró żn e p rze d m io ty m a g icz n o -k u lto w e oraz p ie n iąd z e pochodzące ze sk ład ek . W edług w ierz eń k a rg istó w w p a w a h aus rozm nożą się one ta k sam o, ja k w b a n k a c h ro śn ie p ro c e n t od złożonych ta m kw ot. A le należy w ty m celu w y k o n ać sp e cja ln y r y tu a ł w a sim m a n i — m ycia p ieniędzy lu b p a itim dis — p rz e le w a n ia ich z n ac zy n ia do naczynia. R y tu a ł te n był w y k o n y w an y przez

w o k b o i (pracow ników ) i plaua gel (dziew częta od kw iatów ). Je śli czynność

zo stan ie w y k o n a n a p o p raw n ie , pien iąd ze w sposób m agiczny rozm nożą się. Je śli zaś pien ięd zy nie będzie w ięcej, przyczyny należy d o p atry w a ć się nie w b ra k u efe k ty w n o ści ry tu a łu p a itim dis, lecz w jego b łę d n y m w y k o n a n iu . T rz eb a w ięc czynność pow tórzyć i próbow ać (ani tra im ta so l) ta k długo, aż w reszcie czynność okaże się skuteczna. S zczytow a a k c ja bud o w y paw a haus i rea lizo w a n ia ry tu a łu p a itim dis p rzy p a d a n a la ta 1971— 1974. Było w ów czas cz ynnych w okolicach Y angoru 49 p a w a haus, r y tu a ł p a itim dis w y k o n y w ało 60 plaua gel, a p la n o w a n o w y budow ać dalszych ok. 600 pa w a haus. P ie n ią ­ dze ze sk ła d e k „płynęły ja k rz e k a ”, m ów i P e te r К о е . A k tu a ln ie je d n a k d ziałaln o ść ta nieco przy g asła, pa w a haus sta p n a tin g (są nieczynne).

D ru g i ro d zaj czynności ry tu a ln y c h polega n a k ła d ze n iu pien ięd zy do im ita c y jn y c h grobów n a „ c m e n ta rz a c h ” („działkach p a m ią tk o w y c h ”). N ieraz p ieniądze zam yka się w w alizk a ch i n a stę p n ie zak o p u je do ziem i. Gdy po p ew n y m czasie, w edług w ierz eń k arg istó w , odkopie się je, b ęd ą pełne p ie ­ niędzy. W 1972 r. w y k u p io n o w okolicach M a ra m b a n ja i Y angoru ok. 800 d ziałe k i tw orzono im ita c y jn e groby (g ia m a n m a tm a t). N a k aż d y m grobie został um ieszczony d re w n ia n y krzyż, z w y p isa n y m im ien iem o fiaro d aw c y p ieniędzy (10 dolarów ). N aoczni św iadkow ie tw ie rd z ą, że gdy po p ew nym czasie o d k opano „g ro b y ” i w y jęto z nich w alizk i, n ie było w n ich w ięcej pieniędzy, a w n ie k tó ry c h p o je m n ik a ch były k am ien ie. M atias Y aliw a n w y ­ ja śn ia f a k t n ie ro zm n o żen ia się p ieniędzy „ n iep rze strze g an ie m p r a w a ” (lo), tzn. tra d y c y jn y c h n o rm za ch o w a n ia się i społecznego p o stęp o w an ia. N ależy w ięc w yznać sw e w in y i czynność pow tórzyć. In sp e k to r a d m in istra c y jn y z N u k u w sp raw o zd a n iu za ro k 1973 podaje, że n ie m al cała okoliczna lu d ­ ność b y ła za an g a żo w an a w k u p o w a n iu „d ziałek p am ią tk o w y c h ” i sk ła d a n iu ofiar; z e b ran o ok. 200 tys. dolarów . T ru d n o pow iedzieć, co się z tą sum ą p ieniędzy stało.

Z a k o ń c z e n i e

K u lt cargo w p ro w in c ji S epik W schodni, ogn isk u jący się w okół osoby M a tia sa Y aliw a n a, je s t je d n y m z n ajw ięk sz y ch , n a jb a rd z ie j dynam iczn y ch i p o te n c ja ln ie n a jb a rd z ie j ro zw o jo w y m k u lte m w s tu le tn ie j h isto rii ru c h u karg isty czn eg o n a Now ej G w inei. C h a ra k te ry z u je się on odm iennością sto ­ so w an y ch śro d k ó w (paw a haus, gia m a n m a tm a t) oraz zacieśnionym zak resem

Cytaty

Powiązane dokumenty

"Język osobniczy jako przedmiot badań lingwistycznych", podczas której pracownicy Zakładu (J. Suder) wystąpili z

Na podstawie nielicznych zachowanych dokumen- tuw rekonstruuje stan ówczesnych dekoracji i kostiumów, omawia prace kolejnych dekoratorów (m.in. Łukasza Kozakiewicza,

LUDOROWSKI Lech: O wartościach Uniwersalnych "Trylogii" Henryka Sienkiewicza. /W:/ Między literaturę a

Zadaniem, jakie wyznaczył sobie autor studium, było pre- cyzyjne określenie cech swoistych prozy Robbe-Grilleta.. W tym celu stara się uwydatnić różnice dzielące

Zdaniem autora, nauczyciel winien obrać drogę pośrednią między dydaktykę bohatera literackiego, którą preferują uczniowie, a dydaktykę

Miasto interesowało uczestników sesji jako przedmiot refleksji, jako obiekt rozwi­ jającej się od stuleci, od czasów Arystotelesa i Platona myśli urbanistycznej,

Zdaniem autora prócz dominacji właściwych epoce tendencji pro­ zatorskich istotne znaczenie dla zastosowania elementów repor­ tażu miało przekonanie, iż literatura

3ako jeden z pierwszych zwrócił uwagę na język ukraiński jako język odręb­ nego narodu, wzywał do prowadzenia badań terenowych w dziedzi­ nie folkloru,