• Nie Znaleziono Wyników

Uroki mroku : uwagi o tłumaczeniach Adorna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Uroki mroku : uwagi o tłumaczeniach Adorna"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Agnieszka Hudzik

Uroki mroku : uwagi o

tłumaczeniach Adorna

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (132), 169-186

2011

(2)

Uroki mroku

(uwagi o tłumaczeniach Adorna)

Je d er Satz spricht: d eu te m ich,

un d k ein er w ill es dulden.

T h .W . A d o rn o

N in iejszy arty k u ł pośw ięcony jest zagad n ien io m p rze k ład u te k stu eseistycz­ nego. Eseistyka rzadko bywa traktow ana jako osobny te m at tran slato lo g ii. W ydaje się, że najb ard ziej ch arakterystyczne problem y, jakie w ystępują przy pracy n ad tłu m ac ze n iem tego g atu n k u piśm iennictw a - osobliwego, heterogenicznego, sytu­ ującego się m iędzy lite ra tu rą a filozofią - pojaw iają się także w p rze k ład a ch tw ór­ czości eseistycznej T h eodora W. A dorna. Styl jego pisarstw a jeszcze za jego życia zyskał sobie sławę. Jako przykładow y tekst do analizy w ybieram esej pt. Aufzeich­

nungen zu K afka, k tó ry został przetłu m aczo n y na język polski pierw szy raz przez

K rystynę K rzem ień-O jak a d ru g i raz przez A nnę W ołkowicz1. D laczego tłu m ac z­ kom niełatw o jest oddać język A dorna w polszczyźnie? Jak ie p rzy jm u ją one ko n ­ cepcje lub strategie tłu m aczen ia te k stu , z jak im i tru d n o ściam i m uszą się w zw iąz­ k u z tym zm ierzyć, no i w reszcie - jak p o trafią je rozwiązać?

Th.W . A dorno S zkice kafkow skie, w: tegoż, S z tu k a i sztuki. Wybór esejów, przel. K. K rzem ień-O jak, W arszaw a 1990, s. 199-227 (cytaty lokalizuję w tekście po skrócie K) oraz Th.W. A dorno Z a p iski o K afce, przeł. A. W ołkowicz, „ L ite ra tu ra na Św iecie” 1991 n r 6(239), W arszaw a, s. 149-176 (cytaty lokalizuję w tekście po skrócie W ). W szystkie pod k reślen ia w cytatach m oje - A.H.

69

(3)

17

0

O stylu Adorna

E seistyka autora D ialektyki negatywnej jest te m atem godnym osobnej uwagi, której - jak w ynika z p rzeg ląd u sta n u b ad a ń - jeszcze się nie doczekała. Jego re­ fleksja, b liska lite ra tu rz e i sztuce, stała się dostępna polsk im czytelnikom dopiero na p o czątk u lat 90. (Sztuka i sztuki. Wybór esejów w ro k u 1990, Teoria estetyczna w 1994). W cześniej znany był głów nie jako teoretyk m uzyki (Filozofia nowej m uzy­

ki, 1974) zw iązany z m arksizm em , do czego przyczynił się m .in. Leszek Kołakow­

ski w swoich głośnych Głównych nurtach marksizmu (I wyd. 1976-1978). K rytyczne wobec szkoły fran k fu rck iej uwagi Kołakowskiego sprow adzały się głów nie do za­ rz u tu , że była ona jedynie „objaw em rozk ład u i p a ra liż u ” i nie w niosła praw ie nic nowego do filozofii, oferowała w rzeczyw istości co najwyżej „nostalgię za przed- k ap italisty czn ą k u ltu rą e lita rn ą ”2. Tą charakterystyką został objęty także A dorno - ch arak tery sty k ą dla jego tw órczości niespraw iedliw ą. D opiero w raz z ukazaniem się jego eseistyki udało się go zrehabilitow ać w św iadom ości polskich odbiorców, oderw ać od niego etykietę m ark sizm u , k tó ry w jego p rzy p a d k u m iał ch a rak te r ra ­ czej „dekoracyjny” . W te n sposób A dorno został w Polsce na nowo odkryty i do tej p ory cieszy się zainteresow aniem w śród wydawców i intry g u je czytelników 3.

Twórczość eseistyczna A dorna sytuuje się w niem ieckiej trad y cji eseju. M ożna ją traktow ać jako kolejne ogniwo w ła ń cu c h u ta k ich nazw isk, jak F rie d ric h Schle­ gel, Sim m el, Lukacs, Bloch, K raus, K racauer czy B en jam in 4. A dorno był nie tylko ich kon ty n u ato rem . W eseju na dobre rozw inął swój sposób filozofow ania, k tóry w N iem czech już na początku lat 60. stał się leg en d arn y 5. N iesystem atyczny z za­ 2 L. K ołakow ski G łów ne n u rty m a rksizm u, t. 3, Poznań 2001, s. 462.

3 O czym m oże świadczyć fakt, że jego prace są nad al w ydaw ane - o statn io tom pt. 0 literaturze. Wybór esejów, przekl. i posłowie A. W ołkowicz, wyb. L. B udrecki, W arszaw a 2005 o raz w znow ienie dzieła: M in im a moralia. Refleksje z poharatanego ży cia, przeł. M. Łukaszew icz, K raków 1999, 2009.

4 Por. K. S au erlan d Wstęp, w: Th.W . A dorno S ztu k a i sztuki. Wybór esejów, przeł.

K. K rzem ień-O jak, W arszaw a 1990, s. 6.

5 H e n n in g R itte r nazywa przypisyw aną stylowi A dorna cechę niezrozum iałości 1 zaw iłości legendą w łaśnie, która w edług niego w ynikała z faktu, że na początku lat 60. był on w niem ieckich d eb atach ak ad em ick ich bardzo często cytowany. Jego dźw ięczne nazw isko stało się niem alże arg u m en tem ostatecznym , k tóry przesądzał o w szystkim (Diskussionstotschlagsformel), dlatego z czasem zaczęło wywoływać „reakcję o b ro n n ą ”, tj. zaczęto przypisyw ać A dornow i niezrozum iałość języka, aby zakw estionow ać jego nieom ylność. P on ad to a u to r zauw aża, że problem y ze zrozum ieniem herm etycznego stylu A dorna b iorą się z niem ożności streszczenia jego wywodów. S tw ierdza rów nież, że choć w ielu starało się bez sk u tk u naśladow ać d u k tu s swego m istrza, tylko n ieliczni byli w stan ie tw órczo go kontynuow ać, jak np. H e inz-K laus M etzger. Zob. H. R itte r Adornos Stil. Wenn Adorno spricht, „ F ra n k fu rte r

A llgem eine Z e itu n g ” 11.10.2008,

http://w w w .faz.net/s/R ub4521147C D 87A 4D 9390D A 8578416F A 2E C /

(4)

łożenia esej um ożliw iał m u odejście od form szablonow ych i rygorów języka. K on­ testu jąc wzorce popraw ności językowej i sem antyki słów, w ypracow ał swój zawi- kłany, tru d n y do zrozum ienia styl. We w spom nianym już k o m e n tarzu Kołakow­ skiego do szkoły fra n k fu rck iej zn a jd u je się osobny passus pośw ięcony stylowi A dorna: „[A dorno pisze] (najoczyw iściej celowo) za pom ocą n iesłychanie zawiłej skład n i oraz że posługuje się bez żadnych prób w yjaśnienia [...] żargonem , jak gdyby stanow ił on wzór jasności”6. Polski filozof zarzuca m u nawet: „p re ten sjo ­ n aln y język, m glistość” czy w ręcz „pogardę dla czy teln ik a”7. Z daje się, że te uwagi są chybione, nie trafia ją w in ten cję A dorna, k tóry ściśle łączy swój styl p isarski z p rze k o n an ia m i filozoficznym i, niczym form ę z m aterią. Z godnie z w ypracow a­ ną przez siebie te o rią A dorno poddaw ał krytyce p an u jąc e m yślenie filozoficzne, które de facto legitym izow ało społeczne i polityczne status quo.

M yślenie to m iało sprawować swoją realn ą w ładzę n a d św iatem za pom ocą ję­ zyka, b ro n i a w końcu m aszyn8. Żeby je zdem askow ać i stawić m u opór, A dorno uznał za konieczne zbliżenie filozofii do sztuki, która to stanow iła dla niego jedy­ ną drogę prow adzącą do św iata w olnego od technokratycznego panow ania. Swoją m yśl filozoficzną, krytyczną i dem askatorską wobec istniejących porządków m e n ­ talnych i społecznych, A dorno form ułow ał w języku, który z założenia m iał być zawiły, nieprzystępny, tru d n y do pow ielenia - do „zobiektyw izow ania” . Jako tak i m iał on za zadanie u chronić „różnicę” - jednostkę, ko n k ret, szczegół - p rze d uni- w ersalizującym rozum em O św iecenia, w ypow iadającym się za pom ocą języka p re ­ cyzyjnego, jednoznacznego, roszczącego sobie p reten sję do „obiektyw izm u” . W e­ dług niego zatem filozof, podobnie jak artysta, m a za zad an ie m nożyć sensy, za­ ciem niać jednoznaczność po to, żeby dopuścić do głosu to, co „ in n e ” (das Andere) i w te n sposób w ym usić na cz ytelniku uw ażną lek tu rę, to znaczy taką, któ ra go n i e z n i e w a l a , n ie zam yka w gotowych szablonach języka i m yślenia, lecz em an- cypuje - w y z w a l a jego auten ty czn e sam odzielne m yślenie.

M ożna odnieść w rażenie, że w szystkie założenia A dorna, któ re dotyczą jego strateg ii pisarskiej, z n a jd u ją swoją wzorcową realizację w w ybranym przeze m nie eseju o Kafce, pośw ięconym pisarzow i, k tóry podo b n ie jak on sam lubow ał się w zaw iłym stylu i niem al m rocznym klim acie dzieła. F ilozof p ró b u je się w n im nie tylko zm ierzyć z tw órczością Kafki, z jego recepcją, ale rów nież w d ru g im tle dokonuje pew nego ro d zaju rozliczenia z w łasną eseistyką-pisarstw em , której zd a­ je się przyśw iecać n astęp u jący cel: „rozzłościć czytelnika” (K, s. 209)9, by w ten sposób wyrwać go ze schem atów m yślenia. W kolejnych częściach p o sta ra m się przeanalizow ać, jak z tym nie lada w yzw aniem p oradziły sobie tłum aczki. 6 L. K ołakow ski G łów ne n u rty m arksizm u, s. 418.

7 Tamże.

8 H. M örchen, W ładza i pan o w a n ie u Heideggera i A d o rn a , przeł. R. M arszalek i M. H erer, W arszaw a 1999, s. 218.

9 Co praw da ta uw aga A dorna tyczy się stylu K ierkegaarda, ale id ea ln ie pasuje do

(5)

17

2

Strategie tłumaczeń

Esej A dorna pt. Aufzeichnungen zu K afka z 1953 ro k u 10 m a złożoną stru k tu rę w ew nętrzną. Z budow any jest z dziew ięciu części, któ re znaczeniow o w pisują się w jeden ciąg m yślenia, choć każda z n ic h oddzielnie m ogłaby rów nie dobrze sta­ nowić odrębną, autonom iczną całość. N ie dotyczy więc jednego tylko te m atu , nie zaw iązuje się wokół jednej tezy przew odniej. P u n k t w idzenia na różne spraw y jest jed n ak za każdym razem te n sam: A dorno staje w opozycji do obiegowych op in ii

(kurrente Meinungen - już w pierw szym zd a n iu pojaw ia się niechęć do n ic h )11 na

te m at Kafki. K onstatuje fakt jego zaszufladkow ania przez badaczy literatu ry , i sta­ wia sobie za zadanie zdem askow anie i zm ianę ich optyki. F orm a eseju, o której pow iada się, że jest krytyczna par excellence, doskonale m u do tego celu służy. W k o ­ lejnych częściach te k stu otw iera niem al z h u k ie m szuflady, w k tórych zatrza śn ię­ to K afkę, krytykuje i obnaża fałszywość obow iązujących jego odczytań. Chce p rze­ bić się przez te teo retyczno-literackie klisze, aby dotrzeć n iejako do pierw otnego tek stu , k tó ry obrósł g rubą w arstw ą niezliczonych, m ylnych in te rp re ta c ji i analiz.

A dorno prezen tu je zatem czytanie Kafki ab ovo, jego intencją jest w ierność ory­ ginałowi. Taka strategia badawcza skazana jest z góry na zw ieńczenie w postaci opra­ cowania szkicowego zaledwie. Esej A dorna jest dlatego zarysem , próbą zbliżenia się, dotknięcia i krytycznej analizy całości dzieła „klasyka”. Taki jego ch a rak te r za­ sygnalizowany jest już w sam ym tytule Aufzeichnungen zu Kafka. Podając za D ude- nem , Aufzeichnung pochodzi od czasownika aufzeichnen, który ma kilka znaczeń. Po pierw sze, oznacza on tyle, co ‘narysować, naszkicować, zarysować’ (auf etw. zeich­

nen). Po drugie, ‘wskazać na coś, w yjaśniać’ (np. drogę erklärend hinzeichnen). Po

trzecie wreszcie, ‘zapisać, spisać coś, aby to udokum entow ać’ (np. w spom nienia „zur D okum en tatio n schriftlich [...] festhalten”) 12. A dorno świadom ie używa w tytule tego wieloznacznego słowa, które od razu sugeruje wstępny, próbny, nie do końca określony, labilny ch arak ter tekstu. N ie używa stosowanego przez siebie wielekroć w innych w ypadkach słowa V e r s u c h (tj. próba, zob. na przykład „Versuch, das E ndspiel zu v erstehen” czy „Versuch über W agner”). Aufzeichnungen wobec tego, bardziej znanego i przyjętego w teorii lite ra tu ry te rm in u , jest pojęciem szczególnie nieprecyzyjnym ; potęguje ono jeszcze bardziej „rozm ycie gatunkow e” eseju13. 10 Esej pow staw ał w latach 1942-1953, p ierw o d ru k ukazał się w „D ie N eue

R u n d sc h a u ” (1953).

11 Th.W. A dorno Aufzeichnungen zu K a fk a, w: Versuch, das „Endspiel”zu verstehen. A u fsä tze zu r L ite ra tu r des 20. Ja h rh u n d erts I, F ra n k fu rt a. M. 1973, s. 127. Poniżej jako A.

12 W szystkie cytow ane znaczenia czasow nika aufzeichnen i in n y ch słów w dalszej części a rty k u łu pochodzą z: D u d e n - D eu tsch es U niversalw örterbuch, M an n h e im 2003. 13 A dorno, nadając ty tu ły swoim tekstom , lu b u je się sk ąd in ąd w tego typu

niedookreślonych i m etaforycznych pojęciach, takich jak np. P rism en, D issonanzen,

E in g riffe. Zob. Prism en. K u ltu rk ritik u n d Gesellschaft, F ra n k fu rt 1955; D issonanzen. M u sik in der verw alteten W elt, G öttin g en 1956; E ingriffe. N e u n kritische M odelle,

(6)

A dorno, jeśli m ożna ta k pow iedzieć, odpow iednio przygotow uje odbiorców do le k tu ry swojego eseju. W sam ym ty tu le sygnalizuje, czego m oże się on spodziew ać po treści. Także dla tłum acza ty tu ł stanow i m om ent new ralgiczny, poniew aż w p ro ­ w adza go na określone ch a rak te ry sty k i te k stu nie tylko stylistyczne, ale ostatecz­ nie rów nież i in te rp re tac y jn e. I ta k też jest w w ypadku dwóch jego polskich tłu ­ m aczeń, z których jedno nosi ty tu ł Szkice kafkowskie, dru g ie zaś Zapiski o Kafce.

Szkice kafkowskie, tłu m aczen ie K rystyny K rzem ień-O jak sugeruje, że A dorno w pi­

suje się w zastany dyskurs o Kafce, nie chce się zajm ować bezpośrednio sam ym jego dziełem , p rzede w szystkim in te resu je go debata i sta n w iedzy o n im (kafko- znawstwo, kafkologia). Z kolei Zapiski o Kafce, tłum aczenie ty tu łu A nny W ołko- wicz podkreśla, że autor zajm uje się raczej p rzede w szystkim sam ym dziełem Kaf­ ki. D rugim problem atycznym aspektem polskich tytułów jest sem antyka słów „szki­ ce” i „zapiski” . Słownikowe znaczenie w yrazu „szkic” to „artykuł, rozpraw a n a­ ukow a, publicystyczna, krytyczno-literacka itp .” 14, a więc tekst w pew ien sposób logicznie i stru k tu ra ln ie uporządkow any. S ynonim em zapisków są n ato m iast n o ­ ta tk i, na przy k ład zeszyt m oże być p ełen chaotycznych zapisków. Jak w idać, już na sam ym w stępie pracy tran slato rsk ie j n a d om aw ianym te k ste m tłu m ac zk i m u ­ siały rozstrzygnąć, z czym w łaściw ie m ają do czynienia: czy jest to tekst A dorna o dziele Kafki, czy o lite ra tu rz e na jego tem at, oraz czy jest to - w w arstw ie zn a­ czeniowej - tekst gotowy i zam knięty, czy tylko m yśl rozproszona, zapis luźnych skojarzeń i propozycji interp retacy jn y ch .

Te w ybory i decyzje tłum aczek w ażą na sensie całości tekstu. Idąc za w stęp­ nym „ciosem ”, starają się one konsekw entnie trzym ać w ytyczonego to ru , by nie w ikłać obranego k u rsu w niekonsekw encje (sem antyczne, słownikowe, stylistycz­ ne i in.), któ re m ożna byłoby p otraktow ać jako oznaki b ra k u św iadom ości au to rek przekładów o swoim u dziale we w spółkreow aniu ostatecznego znaczenia tekstu. A nna W ołkowicz konsekw entnie realizuje swoją w ersję odczytania eseju A dorna, któ rą zaznaczyła już w ty tu le - jej zdaniem , tekst dotyka b ezpośrednio dzieła Kaf­ ki. O bjaw ia się to w szczegółach, które dodaje „od siebie” .

K iedy na p rzy k ła d A dorno cytuje dwie odezwy - obszerny fra g m en t z K afki (A, s. 146-147), n ie podając p rzy tym odsyłacza do n ic h , W ołkowicz o d n ajd u je je w d z ie n n ik u K afki oraz w p o śm ie rtn ie o p u blikow anych zap isk ach . N aw et w trą­ cony przez au to ra k ró tk i zw rot K afki Z um letztenm al Psychologie (A, s. 134) - „Po raz o sta tn i p sy c h o lo g ia” (W, s. 155) o p atrz y d o k ła d n y m p rzy p isem . P oczątek A dornow ego zdania: „Am E nde des K ap itels aus d em Schloß” (A, s. 135-136) zostaje przełożony: „Pod koniec c z w a r t e g o ro zd z iału Z a m k u ” (W, s. 156). Bez­ osobowa form a „[etw as] w ird gesag t” (A, s. 145-146) zostaje rów nież sprecyzo­ w ana jako: „d ow iadujem y się w Z a m k u ” (W, s. 162). Ż eby czy te ln ik nie m iał żad n y ch w ątpliw ości, „tro tz dem P ro test seines F re u n d e s” (A, s. 129) to „wbrew p ro te sto m M a x a B r o d a ” (W, s. 150). Te i in n e d ro b n e zm iany, jak chociażby

14 W szystkie znaczenia polskich słów podaję za: S ło w n ik ję zy k a polskiego, t. 1-3,

W arszaw a 1978.

17

(7)

17

4

dodaw anie im io n do nazw isk (W alter B en jam in , W, s. 150; D a n ie l D efoe, W, s. 170), nie św iadczą o h ip e rd o k ład n o śc i W ołkowicz, chęci ro zja śn ia n ia te k stu , o wy­ ja śn ia n iu jego zagadkow ości, po to, b y w yręczyć „n ie k o m p e te n tn e g o ” cz y te ln i­ ka, ale raczej o a u to re fle k sji tłu m a c z k i, św iadom ej swojego z a d an ia, o k o n se­ k w entnym p o d ą ż a n iu raz w yznaczonym to rem in te rp re ta c y jn y m dzieła jako zbio­ r u k o m e n tarzy A dorna do tw órczości K a f k i. D lateg o też tłu m ac zk a d elik atn ie przesuw a akcenty, stara się jak n ajb ard zie j w yeksponow ać „obecność” utw orów K afki w eseju, np. z d a n ie „Wie ein H u n d ”s tirb t Josef K., u n d K afka te ilt die F o rsc h u n g en eines H u n d e s m it” (A, s. 131) b rzm i: Józef K. u m ie ra „jak p ie s”,

D o c i e k a n i a p s a to ty tu ł jednego z o pow iadań (W, s. 152). G ra słow na zo sta­

je u je d n o zn a cz n io n a i o p atrzo n a n a d d a n ą in fo rm acją. U k ład a ją ce się w św iado­ m ą strateg ię zabiegi W ołkowicz są jeszcze b ard ziej w idoczne w p o ró w n a n iu z d ru ­ gim p rze k ład e m . O to k ilk a przykładów : A dorno, pisząc o Neigung aller Frauen zu

den G e f a n g e n e n im „Prozeß” (A, s. 154), m a na m yśli skłonność w szystkich

k o b iet w Procesie nie do „jeńców ” (K, s. 219), a do „aresztow anych” (W, s. 168). A utorka p rz e k ła d u Zapiski o Kafce sk u p ia się na p recyzyjnym doborze słów, p il­ n ie tro p i naw ią za n ia do tre śc i utw orów K afki, p am iętają c że Jó zef K. n ie był jeńcem w ojennym , a tylko pew nego ra n k a został po p ro stu aresztow any. P o dob­ n ie z frazą: „die e n ig m atisch e n S t ü c k e u n d E p iso d en , wie die «Sorge des H a u ­ svaters» oder den « K ü rb e lreiter» ” (A, s. 130), W ołkowicz p a trz y na te k st A dorna p rzez p ry zm a t K afki i stara się go n ie za ciem n iać, dlatego zam iast: enig m aty cz­ ne s z t u k i i epizody, jak „Troska ojca ro d z in y ” czy „Jazda na k u b le ” (K, s. 201), pisze o enigm atycznych f r a g m e n t a c h i epizo d ach (W, s. 151), słowo sztu k i b u d z i bow iem au to m aty czn ie kon o tacje ze sz tu k am i te a tra ln y m i, k tó ry ch K afka n ig d y nie p isał. Co w ięcej, choć nie m a p rzy p isu , tłu m ac zk a n a jp ra w d o p o d o b ­ niej odszu k u je i spraw dza owe fragm enty, czy n ie u k azały się już one w cześniej w p o lsk im p rze k ład z ie. M ożna to w yw nioskow ać po użyciu przez n ią ty tu łu Tro­

ska gospodarza domu, po d k tórym k ilka lat w cześniej opublikow ano fra g m en t prozy

K afk i15. O b ra n a przez W ołkowicz strateg ia w ym aga n ie tylko bezw zględnej z n a ­ jom ości tw órczości K afki, ale i śled zen ia na bieżąco jego rec ep cji w Polsce, aby n ie w prow adzać zam ieszan ia u czy telniczek i czytelników . A by podążać tą drogą in te rp re ta c ji eseju, p o trze b n a jest w iedza w ykraczająca poza sam te k st A dorna oraz odpow iednie „w yczulenie”, spostrzegaw czość i w rażliw ość na K afkę. Jako p rzy k ła d służyć m oże n a s tęp u jące zdania:

N u r w er a u s d en schw arzen B roschüren K u rt Wolffs, d e m „Jü n g sten Tag”, das „ U rte ­ il”, die „V erw andlung”, das „ H eiz er”-K apitel k en n t, h a t K afka in seinem a u th e n tisch e n H o rizo n t erfah re n , dem des E xpressionism us. (A, s. 151)

K rzem ień-O jak tłum aczy je „słowo po słow ie” :

15 Zob. F. K afka Troska gospodarza dom u, przeł. S. Tyrowicz, „L itera tu ra na Św iecie” 1987 n r 2(187), s. 42-44. Jest to n u m er w całości pośw ięcony Kafce, przypom nę: rok w ydania tłu m aczen ia W ołkow icz to 1991, a K rzem ień -O jak - 1990.

(8)

Tylko ten, kto S ą d ostateczny, W yrok, P rze m ia n ę, rozdział o P alaczu zna z czarnych broszur K u rta W olffa, przeżył Kafkę w jego autentycznym horyzoncie, horyzoncie ekspresjoni- zm u. (K , s. 216)

W oryginale rodzajnik przy pierw szym tytule „Jüngster Tag” jest w trzecim przy­ p ad k u (jego tyczy się przyim ek aus), co jest autom atycznie wskazówką dla niem iec­ kiego odbiorcy, że nie jest on jednym z w yliczanych dzieł Kafki. Wyrok i Przemianę m ożna zatem znać z czarnych broszur K urta Wolffa, z „Jüngster Tag” (dosłownie z „D nia Sądu O statecznego”). Der Jüngste Tag była to seria wydawnicza, którą od 1913 publikow ał K urt Wolff. W niej ukazywała się najlepsza literatu ra ekspresjoni- styczna, m .in. Kafki czy Georga Trakla. Zachow anie kolejności tytułów prow adzi do błędnego przypisania „nieznanego dzieła” Kafce i tym sam ym do kom icznej sytu­ acji, w której Adorno, krytykujący stan w iedzy na tem at Kafki, m yli serię z jego twórczością. D la porów nania druga w ersja tego samego zdania brzm i tak oto:

Tylko ktoś, kto czytał W yrok, P rzem ianę i P alacza w w ydaw anych przez K urta W olffa czar­ nych bro szu rach „Sądnego d n ia ” (D er Jü n g ste Tag), dośw iadczył K afki w jego a u te n ­ tycznym horyzoncie - horyzoncie ek spresjonizm u. (W, s. 166)

T łum acząc A dorna, W ołkowicz k o n cen tru je się na przedm iocie eseju, czyli na dziele K afki, dlatego trafn ie rozpoznaje tytuły. W d ru g im tłu m ac ze n iu m ożna się n ato m ia st dopatrzeć strateg ii w prost przeciw nej. Rów nież K rystyna K rzem ień- O jak sygnalizuje już w ty tu le swój tor in te rp re tac ji. Szkice kafkowskie nie są dla niej esejem bezpośrednio o twórczości Kafki, a raczej o debacie na jej tem at. W edług niej au to r chce p rzede w szystkim zająć się pow szechnie obow iązującym i odczyta­ n ia m i dzieł K afki, przy okazji jed n ak jego szkice na te n tem at stają się „kafkow­ skie”, pisane są w s t y l u Kafki, n ab ierają c h a ra k te ru literackiego. Tekst krytycz­ ny A dorna p rzem ien ia się w lite ra tu rę , autor zaciem nia różnicę m iędzy lite ra tu rą a dyskursem ją opisującym . Św iadom ie zam azuje granicę m iędzy n im i, by tym sam ym p arad o k saln ie zbliżyć się do sedna tw órczości K afki, by spojrzeć na n ią nie z perspektyw y n ad rz ęd n ej, n arzucając n a ń schem aty pojęć, lecz by spróbow ać opi­ sać ją jej w łasnym językiem . A dorno odrzuca pozycję niezaangażow anego k ryty­ ka, k o n te m p lu ją ce g o z bezpiecznej odległości obiektyw nie istn iejącą stru k tu rę dzieła, i staje się pisa rz em odkryw ającym we w łasnym języku te sam e p ytania, które od zawsze stawia lite ra tu ra 16. D latego dla tłu m ac zk i b o h aterem eseju staje

16 M.P. M arkow ski N ic i z chiazm u (uwagi o tłum aczeniu B la n c h o ta ), „L itera tu ra na

Św iecie” 1996 n r 10(303), s. 243. Ta uwaga tyczy się co praw da pisarstw a B lanchota o Kafce, zarazem jed n a k id ealn ie w pisuje się w sens eseju A dorna. W artykule M arkow ski, kom en tu jąc (i ostro krytykując) polskie w ydanie Wokół K a fk i B lanchota w tłu m aczen iu K rzysztofa K ocjana (KR, W arszaw a 1996), zw raca uwagę, że teksty B lanchota pośw ięcone Kafce nie są szkicem na tem at K afki, ale „pisanym obok dzieł K afki dziełem now ym ” (tam że, s. 242), dlatego zadanie tłum acza polegać ma na uchw yceniu tejże literackości, na w ynalezieniu jej godnego „polskiego id io m u ”

(czem u, wg M arkow skiego, nie udało się sprostać). Ta z askakująca analogia m iędzy

17

(9)

17

6

się tekst A d o r n a sam w sobie, chce ona p rzede w szystkim podkreślić jego auto- referen cjaln y ch a rak te r i wydobyć lu b przy n ajm n iej nie zaciem nić jego lite ra c ­ kiego stylu.

Je d n ą z podstaw ow ych i jednocześnie n a jtru d n ie j p rzek ład aln y ch właściwości jego stylu (może naw et aporią), z jaką m u siały się zm ierzyć tłu m aczk i, są długie, w ielokrotnie złożone zdania. C zęsto stosowane przez niego - po m istrzow sku - w trącone zdania poboczne, k o m p lik u ją odbiór, zm uszają do ponow nego ich p rze­ czytania i zastanow ienia się. Strategia drugiego tłum aczenia zakłada, że te n zabieg językowy jest istotny w w arstw ie znaczeniow ej tekstu. D latego też K rzem ień-O jak stara się nie zm ieniać długości zdań A dorna.

Przykładow e zdanie w ielokrotnie złożone:

D en beid en großen R om anen „S chloß” u n d „P ro zeß ” scheinen, w enn schon n ich t im D etail, so jedenfalls im g ro ß en Philo so p h em e a u f die S tirn geschrieben, die tro tz ih res g e d an k lich en G ew ichts den T itel „B etrach tu n g en ü b er S ünde, L eid, H offnung u n d den w ah ren W eg” keinesw egs L ügen strafen, den m an einem th eo re tisch en K onvolut Kafkas v erlieh en hat. (A, s. 130)

Pierw sze tłu m aczen ie rozbija je na kilka polskich odpow iedników:

Jego z apiski teoretyczne, w ydane jako „R ozw ażania o grzechu, c ierp ien iu , nadziei i słu sz­ nej d ro d ze”, m im o swej wagi myślowej zasługują na ty tu ł jakim je opatrzono. O bydw ie w ielkie powieści „Z am ek ” i „P roces”, zdają się nosić p iętn o tych tez filozoficznych - jeśli nie w każdym szczególe, to p rzynajm niej jako całość. (W, s. 151)

D zięki te m u rozbiciu i zm ianie kolejności zdań p o drzędnych zostaje w ydoby­ ty sens w ypow iedzi. Tekst jest ry tm iczny i czyta się go p łynnie, jednakże tra c i on swoją m eandryczną stru k tu rę. W d ru g im tłu m ac ze n iu zachow uje on nato m iast swoją oryginalną stru k tu rę:

W obydwie w ielkie powieści Z a m e k i Proces w pisano w yraźnie - jeśli nie w szczegółach to w ogólnym zarysie - filozofemy, które m im o swej doniosłości myślowej, nie zad ają kła- m u tytułow i R o zw a ż a n ia o grzechu, cierpieniu, nadziei i słusznej drodze, którym o patrzono

teoretyczną konw olutę Kafki. (K, s. 201)

M im o że „polszczyzna” zostaje nadw yrężona i zdan ie trac i na klarow ności, Krze- m ień -O jak w swojej strateg ii św iadom ie opow iada się za zaw iłością A dornow skiej składni i odpow iadającą jej m o m e n ta m i m rocznością k o m u n ik a tu . Są one dla niej

spojrzeniem B lanchota i A dorna na Kafkę oraz stylem ich p isarstw a krytycznego zasługuje na osobne porów nanie, tym bardziej że łączyło ich podobne rozum ienie literatury, która m a za zad an ie koncentrow ać się na swojej sile kw estionow ania tego, że rzeczyw istość m a m onopol na określanie lu d zk ich m ożliwości. Por. V. L iska Two sirens singing. L itera tu re as contestation in M aurice B la n c h o t and Theodor W A d o rn o, w: The p o w e r o f contestation, Perspectives on M aurice B la n c h o t,

ed. K. H art, G.H. H a rtm a n , Jo h n s H o p k in s U niv ersity Press, B a ltim o re-L o n d o n 2004, s. 80-101.

(10)

w ażniejsze niż płynność i „polskie b rz m ie n ie ” przek ład u . Choć te dwie w artości n iekoniecznie m uszą się w ykluczać, to jed n ak tru d n o jest je w praktyce ze sobą pogodzić - potrzeba n iem alże zdolności ekw ilibrysty, aby zachować równowagę pom iędzy zaw iłą kom pozycją A dorna a p rzejrzystą popraw nością językową.

T łum aczka Szkiców kafkowskich b ro n i konsekw entnie nie tylko długości zdań, ale rów nież elips i „niedopow iedzeń”, których A dorno b ardzo często używa. N ie precyzuje ich, nie rozjaśnia ich sensu. W ybrana przez n ią strategia jest jeszcze lepiej w idoczna w ze sta w ien iu z tłu m a c z e n ie m Zapisków o Kafce. S pójrzm y na wyrywkowy katalog przykładów . Złożone zdanie A dorna:

D ieser gesch ich tlich e A ugenblick, n ich t ein angeblich d u rc h G eschichte h in d u rc h sche­ in en d es Ü b erzeitlich es ist die K ristallisa tio n seiner M etaphysik, u n d E w igkeit bei ihm k e in e a n d e re a ls d ie d e s e n d lo s w ie d e r h o lte n O p fe rs , a u f g e h e n d am B ild e d e s j ü n g s t e n . (A, s. 145)

w p rze k ład a ch b rzm i następująco:

Jego m etafizyka kry stalizu je w tym w łaśnie m om encie historycznym , nie w ponadczaso- wości prześw itującej rzekom o p rzez historię. Jedyna wieczność, jaka w ystępuje u Kafki, to wieczność bez końca pow tarzanej ofiary, o dsłaniająca się w obrazie o f i a r y o s t a t ­ n i e j . (W, s. 162)

Ten m o m en t historyczny, a nie rzekom o prześw iecająca p rzez histo rię ponadczaso- wość jest osią krystalizacji jego m etafizyki, a wieczność nie jest u niego żad n ą in n ą jak tylko w iecznością pow tarzanej w nieskończoność ofiary, otw ierającej się w obrazie o s t a t ­ n i e j . (K, s. 212).

W pierw szym tłu m ac ze n iu zdanie zostało rozbite na dwie części, ponad to na ko ń ­ cu pow tórzono rzeczow nik „ofiara”, poniew aż w języku polskim n ie jest on wy­ m ie n n y z przy m io tn ik iem , k tóry m oże występować przede w szystkim w fu nkcji przydaw ki. K rzem ień-O jak zachow uje ciągłość zdania i pozostaw ia na k ońcu sam p rzym iotnik. Choć zdanie m oże wydawać się „urw ane”, tłu m aczk a konsekw ent­ nie nie dodaje rzeczow ników, chcąc tym sam ym „ u tru d n ić ” czytelniczkom i czy­ te ln ik o m le k tu rę, by potykając się raz jeszcze przeanalizow ali myśl, k tórą sform u­ łował A dorno. Podobnie jest w p rzy p ad k u następującej frazy:

D en n kleine W elt könnte e in h e itlich e r sein a l s d i e b e k l e m m e n d e , die er d u rch s M itte l d e r K lein b ü rg eran g st z u r T o talität zu sam m en p resst. (A, s. 144)

T rudno bowiem o św iat bardziej jed n o lity n i ż p r z y g n ę b i a j ą c y ś w i a t K a f ­ k i , sprasow any w totalność d robnom ieszczańskim lękiem . (W, s. 161)

G dyż żaden św iat nie może być bardziej jed n o lity n i ż t e n u c i s k a j ą c y , który on u g n iata w totalność z pom ocą drobnom ieszczańskiego strach u . (K, s. 211)

W tym p rzy p ad k u rów nież W ołkowicz precyzuje m yśl autora, uściśla, że przygnę­ biający jest rzeczow nik „św iat”, a naw et św iat K a f k i , jak to w ynika z w cześniej­ szego ko n tek stu . Z godnie ze strategią Zapisków o Kafce p isarz został raz jeszcze uw idoczniony. N ato m iast K rzem ień-O jak, kieru jąc się w ybranym przez siebie to ­ rem in terp retacy jn y m , n ad al nie dopow iada, tylko eksponuje styl eseisty, dom a­

17

7

(11)

17

8

gając od czytających uważnej w spółlektury. Z achow uje m roczny sposób wypowie­ dzi filozofa, podkreśla jego zagadkowość, np.:

E r u n ters ch e id e t v o n d e m v i e l Ä l t e r e n , n a t u r w i s s e n s c h a f t l i c h G e s i n ­ n t e n sich n ich t d u rc h zarte S p iritu a litä t, sondern in d em er ih n in d e r S kepsis gegen das Ich w om öglich noch üb erb ietet. (A, s. 136)

U W ołkowicz zdanie to brzm i:

Z n a c z n i e s t a r s z e g o , n a s t a w i o n e g o r a c z e j p r z y r o d n i c z o F r e u d a p rzerasta K afka nie su b teln iejszą duchow ością, lecz - jeśli to w ogóle możliwe - jeszcze w iększym sceptycyzm em wobec ludzkiego „ja”. (W, s. 156)

N ato m iast w w ersji K rzem ień-O jak:

O d o w i e l e s t a r s z e g o , u s p o s o b i o n e g o p r z y r o d o z n a w c z o , różni się nie d e lik atn iejszą spiry tu aln o ścią, ale tym , że, o ile to m ożliwe, przewyższa go jeszcze scep­ tycyzm em wobec ego. (K, s. 206)

A dorno używa w tym zd a n iu n atu ra ln y c h dla języka niem ieckiego p rzym iotnika i im iesłow u w fu n k cji p odm iotu, co w polskiej sk ła d n i nie w ystępuje. W tłu m a ­ czeniu W ołkowicz pada nazw isko Freud, zdanie staje się tym sam ym od razu b a r­ dziej zrozum iałe i czytelne. K rzem ień-O jak podchw ytuje n ato m iast zagadkowość autora i zakłada, że sens zostanie wychw ycony z kontekstu.

S trategia drugiego tłu m aczen ia, które chce p rzede w szystkim w yeksponow ać niepow tarzalny, literac k i styl A dorna, objawia się rów nież w doborze słownictwa. D la każdego słowa A dorna tłum aczka o d n ajd u je pojedynczy odpow iednik, n ie ­ rzadko posługując się m etodą słowotwórstwa. Stara się ona za w szelką cenę u n i­ kać naw et najm niejszych opisów, na przy k ład „kram pfhafte W iderstandslosigke­ it” (A, s. 137) to u K rzem ień-O jak „konw ulsyjna bezoporność” (K, s. 207), a nie „kurczow e niestaw ienie o p o ru ” (W, s. 157). Podobnie z frazą: „fensterlose M o n a­ d e” (A, s. 137) - „bezokienna m o n a d a” (K, s. 207), nie zaś „pozbaw iona okien m o n a d a” (W, s. 157) lu b „subjektlos” (A, s. 153) to po p ro stu „bezpodm iotow a” (K, s. 218) a nie „pozbaw iona p o d m io tu ” (W, s. 167). M ożna by przypuszczać, że au to rk a p rze k ład u Szkice kafkowskie postanow iła, niekiedy uciekając się do neo lo ­ gizmów, tłum aczyć w szystkie złożenia A dorna z sufiksem „-los” i zap rzeczenia z p refiksem „u n -” za pom ocą przedrostka „bez-”, co w idać szczególnie w p rzy p a d ­ ku „die S chuldlosigkeit des U n n ü tz e n ” (A, s. 165), czyli „bezw inności bezpoży- tecznego” (K, s. 226) zam iast „niew inność rzeczy bezużytecznych” (W, s. 175).

Je d n ak strategia tłu m aczk i Szkiców kafkowskich nie do końca jest realizow ana konsekw entnie. Z grzytem , który zachw iał strategią p rze k ład u , jest pew nego ro ­ dzaju b ra k w rażliw ości retorycznej, objaw iający się w tym , że pow tarzane przez A dorna w yrazy i sform ułow ania n ie są w eseju jednolicie tłum aczone. Przyjm ując założenie, że p rze k ład m a skupić się na w iernym o d d an iu stylu A dorna, n ie p rz y ­ padkow o pow tarzane przez au to ra frazy rów nież pow inny zostać p otraktow ane przez tłu m aczk ę jako istotny elem ent jego retoryki. P rzykład m oże stanow ić for­

(12)

m uła „So ist es”, któ ra pojaw ia się w tekście A dorna aż cztero k ro tn ie (A, s. 129, 133, 141, 157). W ystępuje ona w cudzysłow ie w fu n k cji cytatu, przysłow ia, m oże naw et „lejtm otyw u”. W Zapiskach o Kafce jest tłum aczona jednolicie jako „tak w łaś­ nie je st” (W, s. 151, 154, 159, 170), n ato m iast w Szkicach kafkowskich są p ro p o n o ­ w ane aż trzy różne wersje: „to jest ta k ” (K, s. 200), „tak to jest oto „(K, s. 204), „tak to je st” (K, s. 209, 221). Podobnie jest w p rzy p a d k u , kiedy w eseju pojaw ia się freudow skie pojęcie Fehlleistungen (A, s. 131, A 137) - poniew aż jednym z p ro b le­ mów, z ja k im i k o n fro n tu je się A dorno, jest standardow e czytanie K afki przez pry ­ zm at F reu d a - K rystyna K rzem ień-O jak tłu m aczy je raz jako „przejęzyczenia” (K, s. 202), raz jako „chybione efekty” (K, s. 206) - u W ołkowicz są to „czynności om yłkow e” (W, s. 152, 157). D y sk u rs psychoanalityczny, z k tó ry m p o lem izu je A dorno, zostaje tym sam ym zaciem niony. P rzekład term in ó w technicznych, poja­ w iających się w lite ra tu rz e sekundarnej o Kafce, w sposób in tu icy jn y jest pew ną niekonsekw encją, zakłóca w cześniej w ybraną lin ię in te rp re tac y jn ą i nie chodzi tu o znajom ość term in o lo g ii F reu d a, którego zaczęto popularyzow ać i tłum aczyć na polski dopiero od początku lat 90., ale o jednolitość oraz o w rażliwość na pow tó­ rzenia i styl autora.

Trudności i błędy

Jedną z najw iększych trudności translatorskich, jakie n apotkały tłum aczki eseju A dorna, był z pew nością pro b lem zw iązany z kono tacjam i erudycyjnym i pojaw ia­ jącym i się w tekście. Jego w yszukany język - p o d p atrz o n y u w ielkich niem ieckich poetów, szczególnie u H ö ld erlin a - m a skłaniać do uważnej lektury, która - jak ko m en tu je pisarstw o niem ieckiego filozofa K arol S au erlan d - pow inna „wymagać takiego sam ego sk upienia jak czytanie w iersza” 17. Jest ta k dlatego, że sm akuje się on w słowie i m a do tego o pinię jednego z najb ard ziej oczytanych lu d z i w pow o­ jennych N iem czech. A to pow ażne w yzw anie dla tłum aczek, któ re niem al na każ­ dym kro k u m u siały stawać na wysokości zadania, poszukując i dobierając n a jb a r­ dziej adekw atnych słów. Oto przykładow e zdanie:

Kafka, V erächter d er Psychologie, ist ü b erreich an psychologischen E in sich ten , gleich d er von B eziehung zw ischen trieb h aftem u n d Z w a n g s c h a r a k t e r . (A, s. 131) W Szkicach kafkowskich b rzm i ono tak:

K afka, gardzący psychologią, jest przebogaty w obserw acje psychologiczne, w rodzaju tej o relacji m iędzy ch arak terem uległym popędom i uległym p r z y m u s o w i . (K, s. 202) T łu m aczen ie jest całkow icie popraw ne, jednakże odnosi się w rażenie, że jego au ­ torka zadow oliła się pierw szym znaczeniem słowa Zwang. Sięgając do D udena,

17 K. S au erlan d Wstęp, s. 12. N ie tylko styl A dorna, ale rów nież styl sam ego Kafki bywa zestaw iany z tw órczością H ölderlina. Zob. M. B lanchot W okół K a fk i,

przeł. K. Kocjan, W arszaw a 1996, s. 82.

17

(13)

08

1

w idzim y n a to m ia st, że oznacza ono m .in.: p rzy m u s („von N o rm en au sg eü b te r D ru c k ”); w ew nętrzny im peratyw („starker D ra n g in jm d m .”); silny wpływ, k tó re­ m u nie m ożna się oprzeć („starker E influss, dem sich jm dm . nicht entziehen k an n ”); w znaczeniu psychologicznym rów nież „bycie ow ładniętym , opętanym przez wy­ obrażenia i im p u lsy w brew własnej w oli” („das B eh errsch tsein von V orstellungen, H an d lu n g sim p u lse n gegen den bew ussten W illen”), jest to rodzaj choroby psy­ chicznej, na k tórą się cierp i (unter einem Z . leiden), coś przypom inającego obłęd, psychozę, paran o ję, m anię itp. A teraz druga polska w ersja tego zdania:

Twórczość Kafki, gardzącego psychologią, o bfituje w obserwacje psychologiczne, jak choć­ by powyższa o zw iązku po p ęd u z o b s e s j ą . (W, s. 152)

W ołkowicz nie uległa pokusie stosow ania pierw szych, w u k ładzie słownikowym , zn aczeń wyrazów. P odobne p o tk n ię c ie /n ie d o p ra c o w a n ie tra n sla to rsk ie znaleźć m ożna w cytowanej przez A dorna odezw ie-ogłoszeniu o p ięciu k a ra b in ac h dzie­ cięcych. A utor pisze: „[Sie] h än g e n in m ein em K a s t e n , an jedem H aken eines” (A, s. 146). D osłow ny p rzek ład brzm i: „Wiszą w m ojej skrzynce, każdy na oddziel­ nym h a k u ” (K, s. 213). Pierw sze znaczenie słowa Kasten to skrzynia, skrzynka. In n e znaczenie tego słowa, którego używa się szczególnie w południow ych N ie m ­ czech, A u strii i Szw ajcarii, to „szafa” („südd., österr., schw eiz”) - Schrank). I to ona w łaśnie sem antycznie bardziej pasuje do k o n te k stu - skrzynka jako zd ro b n ie­ n ie kojarzy się bow iem raczej z czym ś niew ielkim , nie sposób więc, żeby m ieściło się w niej jeszcze pięć karabinów .

O prócz groźby zw iązanej ze zbyt łatw ym odnajdyw aniem polskich odpow ied­ ników, tłu m ac zk i m u siały także w ystrzegać się pokusy posługiw ania się k alkam i językow ym i, co nie zawsze się udaw ało. N a przy k ład w pew nym m om encie A dor­ no pisze o h ie ra rc h ii społecznej i o czarze, „[der Z auber], der bei Kafka M enschen, z u m a l n i e d r i g e m i t h ö h e r e n z u s a m m e n tr e ib t” (A, s. 135). P rz e k ła d dosłow ny - „który u K afki spędza razem lu d zi, zw łaszcza n isk ich z w yższym i” (K, s. 205) - b rzm i dw uznacznie. W ołkowicz zdecydow ała się na p rze k ład opiso­ wy: „K afkowskich lu d zi - zwłaszcza tych z dołu do wyżej postaw ionych” (W, s. 156). C zasam i kalka z języka niem ieckiego m oże okazać się fa u x ami, p o trze b n e jest w yjaśnianie i dopow iadanie, np. w w yliczeniu: „Typen wie U nteroffizieren, K a ­ p i t u l a n t e n u n d P o rtie rs” (A, s. 149) p o słu ż en ie się w yrazem „ k a p itu la n t” (K, s. 215) nie oddaje właściwego sensu słowa, poniew aż po po lsk u oznacza ono „osobę ogłaszającą k a p itu la c ję ”, a patrząc na te n w yraz w kontekście w cześniej w ym ienionych podoficerów i treści Zam ku, do którego uwaga A dorna się odnosi, n ie o to znaczenie chodzi. N ato m iast n iem ieckie Kapitulation to nie tylko poddać się, skapitulow ać (das Kapitulieren), ale rów nież - nieco starom odnie - podpisać um owę, któ ra przed łu żała służbę wojskową - „(veraltet) Vertrag, der den D ienst eines Soldaten v erlä n g ert”. D latego sensowne jest rozbudow anie w yliczenia w d ru ­ gim tłu m aczeniu: „typy podoficerów , odźw iernych, żołnierzy dobrow olnie p rze d ­ łużających służbę” (W, s. 164). P odobne posłużenie się opisem w ydaje się rów nież p otrzebne w p rzy p ad k u innego wyliczenia:

(14)

D as R eich des déjà v u w ird von D op p elg än g ern bevölkert, W i e d e r k e h r e r n , P o j a t - z e n, chassid isch en T än z ern , K n a b e n , die d e n L eh rer n ach m ach en u n d plötzlich u ra lt aussehen, archaisch; (A, s. 139)

W przek ład ach b rzm i ono tak:

Państw o déjà vu zalu d n io n e jest sobow tóram i, z m a r t w y c h w s t a ń c a m i , p a j a ­ c a m i , chasydzkim i tancerzam i, chłopcam i, którzy n a ślad u ją nauczycieli i nagle zaczy­ n ają wyglądać p rastaro , archaicznie; (K, s. 208)

K rainę déjà vu z alu d n ia ją sobowtóry, w r a c a j ą c e z z a ś w i a t ó w u p i o r y , w e ­ s o ł k o w i e , t a n c e r z e c h a s y d z c y , k t ó r z y p rz ed rz eź n ia li nauczyciela i nagle po p rzem ien iali się w archaicznych starców. (W, s. 158)

W pierw szym tłu m ac ze n iu neologizm om przyporządkow ano pojedyncze słowa - odpow iedniki, choć „zm artw ychw stańcy”, kojarzą się z członkam i polskiego zgro­ m adzenia zakonnego (założonego w X IX w ieku). D ru g i p rze k ład p ro p o n u je n a to ­ m iast w ersję dłuższą, choć skraca rów nież oryginał - tłum aczka zapom niała o K na­

ben, czyli chłopcach, którzy p rze d rz eźn iali nauczyciela.

Z darzyły się rów nież takie sytuacje, k iedy tłu m ac zk i sięgały nie tyle po kalkę językową, ile wręcz posiłkow ały się językiem n iem ieckim , np.:

S ich tb ar u m d u n ste t die Z im m erh e rrn , als ih re E m a n atio n , d e r H orror, d e r vordem u n m erk lich fast in dem W ort m itschw ang. (A, s. 142)

H o rro r od daw na pobrzm iew ający w słowie „ Z im m e rh erre n ”, otacza teraz sub lo k a­ torów jako ich w idzialna em anacja. (W, s. 160)

W zd a n iu A dorna w ażna jest warstw a brzm ieniow a. W w yrazie Zimmerherr i Hor­

ror w ystępuje dw uk ro tn ie głoska r, co daje - szczególnie w głośnym czy tan iu -

efekt lęku. M ożna zarzucić te m u zabiegowi, że jest to pójście na łatw iznę. F aktem jest jednak, że ak u ra t dla tej gry słownej tru d n o znaleźć polski ekw iw alent, co potw ierdza z kolei drugie tłum aczenie:

W idocznym oparem otacza sublokatorów , jako ich em anacja, horror, który niezauw aże­ nie n iem al w spółdźw ięczał w słowie. (K, s. 210)

S ublokator niew ątpliw ie b rzm i zbyt „d e lik a tn ie” .

Poza kalk am i pojedynczych słów n iekorzystnie na p rzek ład wpływa również kopiow anie całych w yrażeń i s tru k tu r zdaniow ych. Z danie:

Z uw eilen lösen die W orte, insb eso n d ere M e tap h ern , sich los u n d g e w i n n e n e i g e n e E x i s t e n z . (A, s. 131)

b rzm i p łynnie w w ersji:

N iektóre słowa, zwłaszcza przenośne, odryw ają się jakby od reszty i z a c z y n a j ą ż y ć w ł a s n y m ż y c i e m . (W, s. 152)

N ato m iast dosłow ny przekład:

N iekiedy słowa, a zwłaszcza metafory, u sam odzielniają się i z d o b y w a j ą w ł a s n ą e g ­

(15)

18

2

nieco szarpie ry tm zdania i b rzm i sztucznie, poniew aż w języku polsk im nie wy­ stępuje taka kolokacja. Podobnie rzecz m a się przy pró b ach pow ielania niem iec­ k ich s tru k tu r gram atycznych. N a przykład:

D er jüngste Stand ein er Sprache, die d enen im M unde q u illt, die s i e sprechen (A, s. 133) w polsk im p rzekładzie brzm i:

O statn i stan jakiegoś języka, k tóry p ęcznieje w u stach ludzi n i e m ów iących; (K, s. 204). Otóż słowo „n ie” m a tu p ełnić tę sam ą funkcję, co w oryginale zaim ek sie (który odnosi się do die Sprache - do języka). N a podstaw ie przyw ołanego tłum aczenia m ożna sądzić, że „n ie” oznacza negację-zaprzeczenie.

Język w o statn im stad iu m rozw oju pęcznieje w u stach mówiących. (W, s. 154)

W d ru g im tłu m ac ze n iu te n szczegół zostaje p o m in ięty na rzecz jednoznaczności. C zasam i jed n ak sens zdań w tekście A dorna n ie jest tak w yrazisty i jednoznaczny, bow iem w łaśnie niejasność, m roczność, w ieloznaczność to kolejne m om enty new ­ ralgiczne dla tłum aczek. T rudno jest na przy k ład oddać w przek ład zie n a stę p u ją ­ cą dw uznaczność:

A n tin o m istisch ist K afkas T heologie - w enn a n d ers von e in er solchen die Rede sein k an n - gegenüber d em selben G o t t , dessen B e g r i f f L essing gegen die O rthodoxie verfocht, d e m d e r A ufklärung. D as ist aber ein d eu s absconditus. (A, s. 161)

P roblem polega na tym , iż nie do końca w iadom o, do jakiego w yrazu odnosi się tu zaim ek relatyw ny dem: czy do der Gott (Bóg) czy do der B egriff (pojęcie). Oto dwa przekłady:

Teologia K afki jest antynom iczna - jeśli w ogóle m ożna o czym ś tak im mówić - w sto ­ su n k u do tego sam ego Boga, którego pojęcia b ro n ił L essing przeciw o rto d o k sji, o rto d o k ­ sji p o j ę c i a oświeceniowego. Jest to w szakże deus absconditus. (K, s. 224)

A ntynom istyczna teologia K afki - jeśli w ogóle m ożna o takowej mówić - odnosi się do tego sam ego Boga, którego pojęcie L essing b ro n ił p rzed o rto d o k sją - do B o g a O św ie­ cenia. Ów zaś to Bóg ukryty, deus absconditus. (W, s. 172)

Choć z pozoru m oże się wydawać, że jest to rzecz b ła h a, ale decyzja o p rzy p isa n iu zaim ka relatyw nego d an e m u rzeczow nikow i m a wpływ na znaczenie całego zd a­ nia. Poniew aż jed n ak na k ońcu pojaw ia się w yrażenie deus absconditus, tylko druga in te rp re tac ja m ów iąca o „Bogu O św iecenia” jest popraw na.

In n y przykład:

In K afkas E ingaben an den, w elchen es b etreffen m ag, w ird d a s G e r i c h t ü b er den M enschen b eschrieben, um d a s R e c h t zu ü b erfü h ren . Am m y thischen C h a ra k ­ ter d e s l e t z t e r e n h a t er keinen Zw eifel gelassen. (A, s. 162)

W Kafkowskiej petycji do tego, kogo to m oże dotyczyć, opisany jest sąd nad człow ie­ kiem , aby dać dow ód prawa. N ie pozostaw ił on żadnych w ątpliw ości co do m itycznego c h ara k te ru tego s ą d u. (K, s. 224)

(16)

Jego petycje - ktokolw iek byłby ich ad resatem - o p isu ją sąd nad człow iekiem , aby udow odnić w inę praw u. Co do m itycznego c h a ra k te ru p r a w a nie pozostaw ia Kafka żadnych w ątpliw ości. (W, s. 173)

P ytanie, jakie się od ra z u narzu ca, b rz m i następująco: do czego odnosi się des

letzteren, do das R echt czy też do das Gericht? W tym p rzy p a d k u tłu m aczk i również

m uszą rozstrzygnąć, jaki sens chcą nadać zd a n iu A dorna. N ajbliżej w yrażenia „des le tz te re n ” pojawia się w yraz das R echt - praw o, zatem znow u druga w ersja p rze d ­ stawia praw idłow ą in te rp re tac ję zawiłej m yśli filozofa. Z dania A dorna często m ają ch a ra k te r aforyzmów, co dodatkow o w ym usza stosow anie oszczędnego i precyzyj­ nego słownictwa. Podobnie m a się rzecz z odw iecznym pro b lem em consecutio nega­

tionis. W tym p rzy p a d k u w ieloznaczne użycie p arty k u ł negujących urasta do za­

gadki logicznej:

N ic h t dass es an K afkas W erk n ic h ts zu k ritisie ren gäbe. (A, s. 140) W konsekw encji pow stają dwie sprzeczne wersje:

R zecz w tym , że w dziele K afki nie byłoby niczego do skrytykow ania. (K, s. 209) N ie znaczy to, że nic u K afki nie zasługuje na krytykę. (W, s. 159)

Pierw sza z n ic h tw ierdzi, że dzieła K afki są idealne, druga, przeciw nie, że m ożna im coś zarzucić. N a powyższe zdanie należy spojrzeć w kontekście. Owszem, jak w iadom o, w języku n iem ieckim , zgodnie z praw em logiki, podw ójne zaprzeczenie oznacza potw ierdzenie. I ta k należałoby faktycznie to zdanie rozum ieć, tym b a r­ dziej, że w zd a n iu , k tó re po n im n a s tę p u je rzeczyw iście jest m owa o b ra k a c h (Mängel) w pow ieściach.

Tekst A dorna staw ia wysoko poprzeczkę p rze d swymi tłum aczk am i. Zaw iła składnia, w yszukane słow nictwo i form y eliptyczne, w szystko to razem absorbuje je do tego stopnia, że zdarzają się im naw et lapsusy ta k proste, jak na przy k ład te oto: „K afkas W erk ist ein V ersuch, diese [M acht] zu a b s o r b i e r e n ” (A, s. 140) - „Proza K afki p ró b u je a b s t r a h o w a ć tę siłę.” (W, s. 158); „N icht w endet das A b s o l u t e dem b ed in g ten G eschöpf seine a b s u r d e Seite z u ” (A, s. 163) - „ A b ­ s o l u t nie zw raca się ku uw arunkow anem u stw orzeniu swoją stroną a b s o l u t ­ n ą . ” (W, s. 173). O ile przejęzyczenia dadzą się zrozum ieć, to przeoczenia lub in te n cjo n aln e skróty zm ien iają już sens całości. Tak jest na przy k ład w zdaniu:

W er nachvollziehen w ill, wie es zu den a b n o rm en E rfah ru n g en kom m t, d i e b e i K a f k a d i e N o r m u m s c h r e i b e n , m uss e in m al in e in er groâen S tad t ein en U nfall e rlitte n haben: [...]. (A, s. 138)

Jak dochodzi do takich anorm alnych dośw iadczeń, może się przekonać ktoś, kto uległ w ypadkow i w mieście: [...]. (W, s. 157)

Z tego zdania czytelnik nie dow iaduje się, że te an o rm aln e dośw iadczenia stan o ­ w ią u K afki norm ę. Podobnie jest w w ypadku p rz e k ła d u w ypow iedzi o n au czy ­ cielce Gizie. A dorno pisze o niej:

(17)

18

4

Oto przekłady:

Giza „która jako jedyna z K afkow skich pięknych d ziew cząt” (W, s. 164) Giza to „jedyna piękna dziew czyna, o k ru tn a i m iła jak zw ierzątko” (K, s. 215) W pierw szej w ersji zu p ełn ie um yka inform acja o b ohaterce, n ato m iast druga w er­ sja p ro p o n u je n ieadekw atny odpow iednik, p rzy m io tn ik tierlieb oznacza kogoś lu ­ biącego zw ierzęta, p odobnie jak kinderlieb - lubiący dzieci. N iek ied y w p rze k ła­ dach b ra k u je wyrazów, np. Autofriedhof (A, s. 165) - cm entarz sam ochodów (W, s. 175) w Szkicach kafkowskich jest zw ykłym cm en ta rz em (K, s. 226), lub naw et całych zdań, np.: zdan ia „So w eit sp a n n t K afka den E x p ressio n ism u s” (A, s. 163) - „Tak szeroko ro zp in a K afka ek sp resjo n izm ” (K, s. 225) n ie m a swojego odpo­ w iednika w tłu m ac ze n iu W ołkowicz (na stronie 173 m iędzy „...w ygląd piekielny. P odm iot o b ie k ty w iz u j e .”). To są szczegóły, lecz istotne dla sensu całości. W p rzy­ pow ieści Lessinga o kaznodziei i jego rodzinie p o m inięcie drobnego fragm entu: „u n d die F am ilie re tte t sich s a m t e i n e m K a t e c h i s m u s ” (A, s. 158) - „ro­ dzina lą d u je na b ezlu d n y ch w ysepkach” (W, s. 170) zam iast „rodzina ra tu je się w raz z k atec h izm em ” (K, s. 222), czyni niezro zu m iały m całość opow iadania. K a­ tech izm jest w n im bow iem do p o in ty n iezb ęd n ie potrzebny, poniew aż kilka gene­ rac ji później na ową wyspę dociera h eski k aznodzieja, k tó ry zauw aża, że p o to m k o ­ wie rozbitków m ów ią językiem L u tra - całkow icie zużyli katech izm , pozostały z niego tylko deseczki i choć sam i nie p o trafią czytać, tw ierdzą, że w tych desecz­ kach od k atec h izm u zn a jd u je się cała ich wiedza.

Zakończenie

Tekst A dorna Aufzeichnungen zu K afka był nie lada w yzw aniem dla tłum aczek. M usiały one zm ierzyć się nie tylko z głębią m yśli filozofa, snującą się wokół tak zawiłego te m atu , ja k im jest twórczość Kafki, ale także z wyjątkowo skom plikow a­ nym sposobem wypow iedzi samego autora. Obie nieco inaczej zinterpretow ały tekst A dorna i każda z n ic h w ypracow ała swoją w łasną strategię tłum aczenia. W rez u l­ tacie pow stały dwa rów norzędnie dobre przekłady, któ re m im o inaczej postaw io­ nych akcentów i różnic w in te rp re ta c ji, z pow odzeniem w ydobyły głów ną m yśl eseju, skoncentrow aną na koncepcji roli pisarza, artysty, filozofa.

Tekst A dorna zaczyna się w spaniałym m o ttem z P rousta: „Jeżeli Bóg Ojciec stworzył jakąś rzecz i n ad a ł jej im ię, to artysta odtw arza ją, pozbaw iając ją im ienia lub n adając jej in n e im ię” (K, s. 199) i to d ic tu m przyśw ieca esejowi. A rtysta, czyli pisarz, ale rów nież i filozof, którego styl filozofow ania m a oscylować w k ie ru n k u literatury, posiada w ładzę rów ną Bogu, poniew aż m a d ar lub obow iązek nazyw a­ n ia na nowo otaczającego św iata. N ie pozostaw ia starego im ienia, albo je zabiera, albo nadaje inne. W p racy n adaw ania im ienia, k tórą zajm uje się artysta, A dorno u p a tru je istotę sam ego pisarstw a. Język artysty n ie m a pow tarzać zastanych im ion w łasnych an i fabuł, przeciw nie, m a je zm ieniać, zacierać, zaciem niać ich sens, un ik ać jednoznaczności, co dziennych oczyw istości; m a nie tyle przyglądać się

(18)

światowi i go rejestrow ać, ile tworzyć ab ovo. Jest wolny, nieskrępow any żadnym i k sz tałtam i zastanego świata. N ie m a wobec niego pow inności odtw arzania go. Po­ stu lat zaw arty w m otcie z n a jd u je swoje dopełnienie i sem antyczną p o in tę w o stat­ n im zd a n iu eseju, które m ówi, że jedynie im ię jest „rękojm ią n ie śm ie rteln o śc i” (K, s. 227), tylko w n im w ystępuje „cząstka n ie śm ie rte ln a ” (W, s. 176) („D er N am e allein [...] steh t ein fürs u n ste rb lich e T eil”; A, s. 166). Im ię n ad a n e przez artystę podw aża „ p a n u ją ce” słow niki i dyskursy, k o n te stu je u ta rte schem aty m yślenia, w ytrąca z a u to m aty zm u . Jego język d em ask u je m e ch a n izm y rząd zące słow em a służce u j a rzm ian iu i ideologii, odsłania struktury, w k tórych społeczeństwo zwy­ kle fu n k cjo n u je nieśw iadom ie. W św ietle form ułow anych przez te słow niki i dys­ k u rsy oczekiw ań - gram atycznych, leksykalnych, sem antycznych - im ię to jest w rezu ltacie nieokreślone, n iejednoznaczne, m roczne, ale dlatego też - em ancy­ pacyjne dla jego użytkow nika. A dorno zn a jd u je u K afki takie w łaśnie rozum ienie tw órczości i języka. I sam je od niego p rzejm uje.

O m aw iany esej z tego pow odu jest więc w pewnej m ierze autoreferencjalny, A dorno w idzi w Kafce swój p o rte-parol. U stosunkow ując się do stylu pisarstw a K afki, stw ierdza, że „m ożem y czytać po k ilka razy [jego] utw ory i jeszcze nie uzy­ skam y pew ności, co n iek tó re zdania znaczą, choć wiemy, że zn aczą”18. Tak samo jest z m eandrycznym sposobem w ypow iedzi A dorna. W pew nym m om encie pada naw et odnośnie do K afki następujące zdanie: „Jeder Satz spricht: deute m ich, un d kein er w ill es d u ld e n ” (A, s. 129). To sam o m ówi niem al każde zdan ie niem ieck ie­ go filozofa. K ażde dom aga się in te rp re tac ji, „mówi: daj m i w y kładnię” (K, s. 200), „wyjaśnij m n ie ”, ale tak n apraw dę nie m oże tej in gerencji znieść, nie to le ru je jej, nie dopuszcza do siebie (W, s. 150-151). Tę am biw alencję A dorna wobec języka, z jednej strony zachw yt n a d siłą, jaką dysponuje, z drugiej zaś nieufność wobec niego, która objawia się w „urokliw ym m ro k u ” jego w ypow iedzi i w której on ob­ jawia swoją koncepcję em ancypacji w sztuce, m am w rażenie, że udało się uchw y­ cić w obydwu tłum aczen iach , w k ażdym na swój sposób.

18 K. S au erlan d Wstęp, s. 10.

18

(19)

98

1

Abstract

Agnieszka HUDZIK University of Warsaw

The charms of obscurity (remarks on Polish translations of Adorno’s works)

T he article deals with issues accruing in translating essays, discussed on the example of T heo d o r W Adorno's Aufzeichnungen zu Kafka which has had tw o Polish translations to date. T he author's detailed linguistic analysis of these translations (identifying semantic and syntactic relations/associations: the structure of sentences/clauses, phraseology, etc.) is confronted with the features of the source text. T he discussion focuses on tw o questions: (i) W h a t is the central difficultly about translating Adorno's essays into Polish about? And, (ii) h o w have the (female) translators dealt with it?

Cytaty

Powiązane dokumenty

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Bywa, że każdy element zbioru A sparujemy z innym elementem zbioru B, ale być może w zbiorze B znajdują się dodatkowo elementy, które nie zostały dobrane w pary.. Jest to dobra

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie: