• Nie Znaleziono Wyników

"Przyjaźń w "Etykach" Arystotelesa, w pismach mądrościowych Septuaginty oraz w Nowym Testamencie", Janusz Nawrot, Poznań 2004 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Przyjaźń w "Etykach" Arystotelesa, w pismach mądrościowych Septuaginty oraz w Nowym Testamencie", Janusz Nawrot, Poznań 2004 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Czajkowski

"Przyjaźń w "Etykach" Arystotelesa,

w pismach mądrościowych

Septuaginty oraz w Nowym

Testamencie", Janusz Nawrot,

Poznań 2004 : [recenzja]

Studia Theologica Varsaviensia 43/1, 228-233

(2)

Jak w idać, p rezen to w an a książka jedynie w ograniczonym zakresie podejm uje się bilansu teologicznego X X w ieku. Przedstaw ione w niej podsum ow ania zm ie­ rzają, zgodnie z wyznaczonym celem , k u naśw ietleniu perspektyw przyszłego ro z­ w oju myśli teologicznej. N ie znajdujem y tu k om pendium rezultatów osiągniętych dotychczas przez poszczególne dyscypliny teologiczne, lecz p ró b ę w yszczególnie­ n ia tych spośród głównych ten d en c ji dostrzeganych w teologii chrześcijańskiej, k tó re w ydają się być szczególnie w ażne i żyw otne n a p ro g u now ego stulecia. N ie tylko konkluzje poszczególnych badaczy, lecz już sam a stru k tu ra dzieła w yznaczo­ n a przez p o d jęte tem aty odzw ierciedla charakterystyczną dla w spółczesnej te o lo ­ gii w rażliwość n a historyczno-kulturow e uw arunkow ania adresatów Ewangelii. Św iadom ość p ro b lem u herm eneutycznego skłania do pójścia d rogą teologii tw o­ rzonej w odpow iedzi n a k o n k retn e problem y lokalnej w spólnoty, lecz jed n o cz e­ śnie poszukującej uniw ersalnego w ym iaru Słow a Bożego. W ynikający stąd p lu ra ­ lizm teologiczny nie podw aża obiektyw nego ch a ra k te ru prawdy.

Z poszczególnych opracow ań wynika jasno, że p o stęp u jące p rzeo b rażen ia e k o ­ nom iczne, kulturow e i polityczne w nieunikniony sposób w pływ ają rów nież na myśl teologiczną. W w arunkach «globalnej pluralistycznej w ioski» problem y takie ja k dialog m iędzy religiam i, ekum enizm , czy te ż społeczny w ym iar E w angelii n a ­ b ierają znaczenia, dom agając się o d teologii zarów no lepszego u k azan ia własnej tożsam ości, ja k i poszukiw ania fu n d am en tu dla sp o tk an ia i dialogu z innymi.

P rezen to w an a p ra c a zbiorow a zasługuje bez w ątpienia n a uw agę, choć zebrane w niej artykuły, zgodnie ze słowam i red ak to ra, nie są w yczerpującą encyklope­ dyczną p a n o ra m ą podejm ow anych zagadnień, lecz sondażam i, k tó re łączą retro- spekcję z o cen ą perspektyw n a przyszłość (por. s. 23). Z aw iera o n a w iele cennych inform acji i analiz dotyczących ostatniego o k resu historii teologii, ja k rów nież w skazów ek n atu ry bibliograficznej. P rzede wszystkim jed n a k skłania k u twórczej refleksji, w skazując n a zag ad n ien ia kluczow e dla p o stę p u w dziedzinie teologii.

D ariusz Piskorski

Janusz N a w r o t , Przyjaźń w „E tykach” Arystotelesa, w p ism ach mądrościowych

Septuaginty oraz w N ow ym Testamencie, W ydawnictwo N aukow e U A M , Poznań

2004, ss. 560.

P raca sk ład a się z czte rech części, racjo n aln ie podzielonych: Świat E ty k Ary-

stotelewskich; Starotestam entalny świat p is m gnom icznych; Św iat Nowego Testa­ m entu; Przyjaźń u Arystotelesa i w Biblii. A n a liza porów naw cza. K ażd a z części

(3)

sk iad a się z dw óch rozdziałów : R zeczyw istość przyjaźni i M otywacja przyjaźni (z dw om a d o d atk am i). A u to r p o słu g u je się m e to d ą źródłow o-porów naw czą, k tó ­ ra łączy w sobie zarów no biblijną m etodę historyczno-krytyczną, ja k i egzegezę tek­

stów filozoficznych (s. 17). Pierw sza część p o k azu je nam św iat E ty k A r y s t o t e ­

l e s a , św iat myśli filozoficznej m ającej liczne o d n ie sie n ia do p rak ty k i życia. Jest to św iat zasadniczo o d m ien n y o d św iata Biblii. D ru g a część an alizu je nam te r m i­ nologię przyjaźni w księgach sapiencjalnych (w te k sta c h gnom icznych) P ierw sze­ go T estam en tu (L X X ). Pow staw ały o n e w czasie ro d z e n ia się i rozw oju filozofii arystotelesow skiej. C zęść trz e c ia p rzen o si nas w świat N ow ego T estam entu. To ju ż n astęp n y e ta p rozw oju p o jęcia przyjaźni, zak o rzen io n y w myśli sta ro te s ta ­ m en taln ej, a przecież otw ierający now e horyzonty. I w reszcie czw arta, o sta tn ia część, najw ażniejsza i najciekaw sza: an aliza porów naw cza koncepcji przyjaźni u A r y s t o t e l e s a i w Piśm ie Świętym . Ks. J. N a w r o t k o n sta tu je sp o rą zb ież­ ność stw ierdzeń i w niosków z tych dw óch ta k różnych św iatów. R yzykuje naw et nazw anie tej części Arystotelesow skim kom entarzem do tekstów biblijnych (s. 18). Poszedł w swej dysertacji d ro g ą „historyczną” : A rystoteles, S ep tu ag in ta, Nowy T estam ent.

C ałość robi św ietne w rażenie. B łędów literow ych praw ie nie m a, interpunkcja rzadko recen zen ta denerw uje (przecinki). Język (styl) rzadko dziwi, ale czasem je d n a k m ocno dziwi: czyż to nieznany recenzentow i dialekt poznański? D zieło jest pięk n ie w ydane. A u to r korzysta z in tern etu . P racuje oczywiście n a oryginalnych tek stach greckich, k tó re n a szczęście obficie cytuje. D aje nam bo g atą d o k u m en ta­ cję - w bibliografii, w przypisach. Przy każdym tekście biblijnym przytacza o d razu w przypisie lite ra tu rę p rzed m io tu (a m oże to p rzesad a?). O p ie ra się n a PW N - -owskim w ydaniu polskiego p rzek ład u dzieł A r y s t o t e l e s a (kto tłum aczył?), a gdy chodzi o Pismo Św ięte, n a polskim textus receptus, n a tzw. Biblii Tysiąclecia; n ie ośm iela się dokonyw ać w łasnego p rzekładu, który jako w ierniejszy byłby b a r­ dziej zgodny z jego m yślą tam , gdzie to byłoby p o trzeb n e. N p. B iblia Tysiąclecia nazywa A b ra h a m a przyjacielem B oga (2 K rn 20,7; Iz 41,8; D n 3,35), chociaż w tekście n ie m a rzeczow nika „filos”, lecz różne form y czasow nika „ag ap ao ” , co ks. d r N a w r o t zauw aża. A gdy L X X o dbiega o d tek stu m asoreckiego - sam zm ienia p rzek ład Biblii Tysiąclecia?

O d razu zaskakuje połączenie w jednej rozpraw ie A r y s t o t e l e s a , pism sa- piencjalnych (Septuaginta) i N ow ego T estam entu. Przecież to trzy różne p arafie (a A r y s t o t e l e s to w ręcz in n a diecezja). I zaraz ro d zą się pytania: czy to nie b ę ­ dzie kosztem dokładnej analizy? Czy nie wystarczyłoby jed n o z owych trzech dzieł? A m oże chodzi o porów nanie czy w ręcz przeciw staw ienie sobie tych trzech ź ró d eł zajm ujących się przyjaźnią? W m iarę jed n a k studiow ania dzieła w ątpliw o­ ści poczynają znikać, zw łaszcza po odkryciu jego zw artej części zaw ierającej w ła­

(4)

śnie analizę porów naw czą owych trzech różnych św iatów (oczywiście o b a Testa­ m enty n ie różnią się m iędzy sobą radykalnie, drugi w yrasta z pierw szego).

U sp o k o jen ie re c e n z e n ta co do zak resu tem atycznego książki nie uw alnia go o d w yrażania pew nych w ątpliw ości ju ż n ie tylko form alnych, ale i m erytorycz­ nych. O to np. N a w r o t pisze o całkowitej now ości n a u k i Jezu sa C hrystusa (s. 283), co m oże być słuszne w p o ró w n an iu ze św iatem antyku greckiego, ale nie w p ełn i słuszne w p o ró w n an iu z religią sta ro te sta m e n ta ln ą . Całkowitą nowością je st n ie nau k a, lecz - ja k słusznie on sam się w yraża (tam że) - centralne miejsce,

ja kie zajął wcielony Syn Boży. A u to r je st lepszym grecystą o d e m nie, w ięc nie

chciałbym się w spraw ach językow ych spierać, ale m oim skrom nym zdaniem (z którym m oże się nie zgodzić!) miłości, jedności, przyjaźni, ja k a istnieje w łonie Trójcy Przenajśw iętszej, w podan y ch przez A u to ra przykładach (s. 284. 303. 354­ -355), nie m o żn a naśladow ać (nie m am y tu taj przysłów ka hos), lecz m o żn a z nich czerpać, m o żn a p róbow ać kochać innych t ą m iłością, ja k a łączy O jca i Syna i k tó ­ r ą my zostaliśm y p o k o ch an i (bo zaw sze w ystępuje przysłów ek kathos). N ato m iast zdecydow anie n ie zgodziłbym się z nim , że E w angelie i in n e księgi now otesta- m e n ta ln e k o m en to w an e n a s. 285-338 n ależą do S tarego T estam en tu czyli do B i­

blii czasów Jezusa (s. 285). Przecież jed y n ą Biblią czasów Jezusa był Stary T esta­

m e n t (o czym o n dob rze wie, ja chcę m u w ytknąć tylko m ałe p o tk n ięcie te rm in o ­ logiczne). N ie rozum iem , dlaczego rozwój m iłości uczniów w yraża się w skutecz­

ności zanoszonych p ró śb ? (s. 331).

S tw ierdza też ks. N a w r o t (s. 366), iż przyjaciele setn ik a z K afarnaum ukazali

motywację zupełnie różną od tej, ja ką zaprezentowała oficjalna delegacja żydowska, dla której nie był w ażny sługa i jego choroba, lecz zasługi setnika dla wspólnoty wie­ rzących w Izraelu (zob. Łk 7, 3-7). Czy to nie jest n ad in terp retacja? Przecież przy­

jaciele setnika żadnej w łasnej m otywacji n ie u k azu ją (że posłużę się językiem ks. N a w r o t a ) , przekazują tylko słow a setnika, n ato m iast starszyzna żydow ska w sta­ w ia się za nim do Jezusa bezinteresow nie (synagoga już stoi) i to żarliwie (w. 4 -

spoudaios). Czasem wywód jest tro c h ę m ętny. N p. problem kontem placji u A r y ­

s t o t e l e s a , w Septuagincie i Nowym Testam encie: m ożliw a czy niem ożliw a?, przeciw ieństw a czy nie? (s. 440-442). P odobnie niezbyt jasn e - przynajm niej dla m n ie - są dywagacje A u to ra n a te m a t m ożliwości przyjaźni z Bogiem (s. 447-449): m ożliw a czy niem ożliw a?, tylko historyczny uczeń czy każdy człowiek? W rozdzia­ le 2,12. Rezygnacja zżyrow ania (s. 490-492) o żyrow aniu (wg słownika: żyrow ać:po­

ręczać zapłatę sum y wekslowej) ani słowa. M oże chodzi o żerow anie n a przyjaźni?

A m oże przyjaciel, k tó re m u A u to r żyruje, w ym azał m u z k o m p u te ra cały n ieb ez­ pieczny rozdział? N ie zauważył jed n a k ów hipotetyczny przyjaciel, iż w Z akończe­

niu dzieła N a w r o t stw ierdza (s. 504), iż korzyści służy także rezygnacja zp o ch o p - nego żyrowania (Prz 17,18; Syr 8,13). [Ale co to znaczy służyć korzyści?].

(5)

M oim skrom nym zdaniem w św ietnej części n ow otestam entalnej za siabo p o d ­ k reśla ks. J. N a w r o t , iż ow a przyjaźń jest najpierw Bożym darem . O to konkretny przykład. Cytuje (s. 291) logion Jezusa: nazw ałem was przyjaciółmi, albowiem

oznajm iłem w am wszystko, co usłyszałem o d Ojca mego (J 15,15). Przecież owo n a ­ zwanie to m ianow anie, nom inacja, uczynienie m n ie przyjacielem . Tak ja k darem

z góry jest oznajmienie, objaw ienie tego, co Jezus usłyszał, otrzym ał o d O jca. N a ­ w et ean w p oprzednim w ierszu nie oznajm ia chyba w arunku: Wy jesteście przyja­

ciółm i m oim i, jeżeli (ean) czynicie to, co w am przykazuję, lecz stw ierdzenie faktu: je ­ steście... skoro czynicie... - najpierw d ar B oga (jesteśm y przyjaciółm i), p o tem o d ­

pow iedź ucznia (skoro czynimy). C zynienie przykazania jest znakiem , że (wcze­ śniej) otrzym ałem d a r przyjaźni. Im peratyw etyczny p oprzedzony jest i u w aru n k o ­ w any indykatywem zbawczym. P odobnie w trudniejszym tekście Ł k 7,47 - słowa Jezu sa do jaw nogrzesznicy, k tó re ta k bym sparafrazow ał: Przebaczone zostały (uprzednio) jej liczne grzechy, skoro (hoti) okazuje m i (teraz) tyle m iłości. C zyta­ m y Ew angelię w d uchu wcześniejszego oręd zia Pawiowego o uspraw iedliw ieniu przez łaskę. Jezus tę łaskę przynosi. O n jest Ł aską Bożą, k tó ra czyni nas Jego przy­ jaciółm i. D latego byłbym też ostrożniejszy o d A utora, który pisze (s. 294), iż u m i­

łowany uczeń Jezusa zasługuje na Jego doskonałą m iłość (s. 294); raczej chyba o d ­

pow iada n a miłość, k tó rą został um iłow any (podobnie np. s. 356: zasłużą w pełni

na m iano bycia filo i samego Pana). N aw et w w ypadku A b rah am a bałbym się cza­

sow nika zasługuje, zasłużył (s. 325).

A tym bardziej bałbym się zyskiwania zbawienia w w ypadku Z acheusza, który

rozdał swój m ajątek ubogim, zyskując w ten sposób m o żn o ść osiągnięcia własnego zbawienia (tam że). Przecież zbawienie stało się udziałem tego dom u (Łk 19,9) przez

sam o wejście do niego Jezusa; ro zd an ie połow y m ajątku ( N a w r o t jest bardziej szczodrobliwy - pisze o całym m ajątk u ) jest tylko odpow iedzią zwierzchnika celni­

ków . N ie zgodziłbym się z tw ierdzeniem ks. N a w r o t a , iż Jezus w celnikach i in ­

nych grzesznikach widzi ludzi wartościowych (s. 296); gdyby byli w artościow i, nie potrzebow aliby Jezusa, Jego przebaczenia, Jego łaski. N ie trz e b a uspraw iedliw iać P an a Jezusa, nie m o żn a osłabiać gorszącej wymowy, nowości, m ocy Ew angelii. To jest jed n a k m oje odczytanie Jezusowych słów w kontekście now otestam entalnym , nie m am praw a narzucać A utorow i takiej interpretacji. A le cieszę się, że prym at Bożego czynu i d a ru darm o danego A u to r w innych m iejscach swej rozpraw y w spaniale i dobitnie podkreśla. Cieszy m n ie przypom nienie, iż przykazanie miłości

znane jest ju ż od czasów Starego Testamentu. (...) Nowością jest jego chrystologiczny fundam ent. Uczniowie (...) poprzez swą m iłość m ają zawsze aktualizować m iłość sa­ mego Pana. (...) Jest to p o n a d wszystko dar (...) by dalej rozdawali go ludziom. (...) M iłość ucznia wypływa z przyjęcia przez niego m iłości Pana. I jeszcze dalej m ow a

(6)

to przede wszystkim ci, którzy pozostają w Jego m iłości i w reszcie, iż teksty now ote-

stam en taln e nie sugerują w żaden sposób uzależnienia Bożej m iłości od postawy

człowieka (s. 356-360 passim ). R ecen zen t jest szczęśliwy.

N iektórych w ięc powyższych i poniższych uw ag nie należy trak to w ać jako z a ­ rzutów krytyka, lecz po p ro stu jako dyskusję kolegów . U d erza m nie np. zdanie:

wiara w Jezusa jest potrzebna dla uzasadnienia m iłości w zajem nej (s. 356-357). N ie

rozum iem . M oże: przez w iarę (zaw ierzenie, jed n o ść paschalną, ontyczną z N im ) d ocieram do źró d ia m iłości, karm ię się nią, by m óc innych obdarzać, kochać? Przy Nowym Testam encie bardzo dobry i bardzo cenny jest p o d k ład sta ro te sta m e n ta l­ ny. Czy chwilami nie jest jed n a k wyolbrzymiony? Je d e n tylko przykład tej dyspro­ porcji: Ł k 7,6 - sp o tk an ie Jezu sa z przyjaciółm i setnika: zrelacjonow ane jest przez ks. N a w r o t a w czterech zdaniach, a su b strat staro testam en taln y - H iob i jego przyjaciele - n a czterech stro n ach (s. 366-370). I czy te i inne o dniesienia do Pierwszego T estam entu n ie są czasem forsow ane tro ch ę „na siłę” ? A le jako ź ró ­ dła, a czasem ilustracje, tekstów now otestam entalnych są bardzo cenne - i n a cza­ sie. Z byt długo lekceważyliśm y pierw szą część Biblii. Z byt długo zapom inaliśm y, iż o b a Testam enty są ścisłe z sobą zw iązane i o b a w inny kształtow ać n aszą teologię i wiarę.

P rzechodzę do oceny ogólniejszej. U d e rz a pozytywnie dokładny, drobiazgowy egzam in tekstów , a szczególnie ich analiza porów naw cza (cz. IV ). To szukanie

zbieżności, ja k i rozbieżności m iędzy myślą wielkiego Stagiryty a tekstem objawionym (...) stanowi całkowite n ovum badawcze (s. 395) - p e łn a zg o d a z tą au to o ce n ą A u ­

to ra . Czy je d n a k analogie nie są czasem tro ch ę - sit venia verbo - wym uszone? K iedy A u to r pokazuje zbieżność myśli arystotelesow skiej z n o w o testam en taln ą w spraw ie szczerości przyjaźni (s. 399-401) i akcentuje podobieństw o w dom aganiu się w zajem ności, recen zen t chciałby o d razu przeczytać o zasadniczej różnicy obu ź ró d eł myśli: o bezinteresow ności Bożej m iłości w edle N ow ego T estam entu; ale chyba słusznie u zn ał d r N a w r o t , że w tym m iejscu nie jest to p o trzeb n e. Z resztą później przytacza teksty Filozofa, k tó re bezinteresow ność ludzką w przyjaźni p ro ­ m ują. B ardzo m ocno i przekonyw ująco pokazuje różnicę w pojm ow aniu boga-Bo- ga u A r y s t o t e l e s a i w Biblii. O by częściej wydobywał nie tylko podobieństw a i różnice o b u źródeł, ale tak że nowość, oryginalność, m oc oręd zia biblijnego, zw łaszcza now otestam entalnego.

A u to r w ykonał o grom ną pracę. W idać, że zn a się n a A r y s t o t e l e s i e , rozum ie go. A le jest też fachowym biblistą. P rzeprow adza d o k ład n ą egzegezę i u d a n ą in ­ te rp re ta c ję tekstów czy w ręcz poszczególnych w ersetów biblijnych. Jego biblistyka jest w p ełn i now oczesna, w ykazuje należytą ostrożność np. w kw estii autorstw a niektórych ksiąg biblijnych (chociaż byłbym ostrożniejszy w przypisyw aniu ap o sto ­ łowi Piotrow i autorstw a 1 P - s. 376). P rezen tu je d o b rą teologię. P racuje (pisze)

(7)

z p oznańską dokładnością, m etodycznie, rzetelnie, z um iłow aniem porządku. U d e rz a jego obiektywizm, p o k o ra i zarazem odw aga naukow ca. Z atrzym uje się w obec pew nych trudności czy pytań np. egzegetycznych, nie staw iając k ro p k i n ad i, pozostaw iając zn ak z a p y ta n ia ... O dw ażnie p o d jął te m a t całkow icie nowy. Przecież naw et sam a myśl arystotelesow ska o przyjaźni zo stała ledw o tk n ię ta w dotychcza­ sowych opracow aniach. P odobnie i Biblia nie doczekała się pow ażnego studium całościow ego jej oręd zia przyjaźni.

N a to m ia st an aliza p orów naw cza tych trzech ( A r y s t o t e l e s , Stary i N owy T estam en t) ź ró d e ł doktryny przyjaźni to z u p e łn ie oryginalny w kład naukow y ks. J. N a w r o t a . U k azał wspólnotę zainteresowań A u to ró w biblijnych i A rystotele­

sa oraz to k rozum ow ania obu stron, udow adniając, że ich w nioski są p o d o b n e: N ie m oże to chyba być przypadkiem , skoro Biblia i filozofia, choć każda na swój sposób - w tym konkretnym przypadku w dziedzinie przyjaźni - obserwują bogactwo życia ludzkiego (s. 500). P rzek o n ał nas, że oba spojrzenia dopełniają się w zajem ­ nie. Tekst Stagiryty przygotow uje niejako wnętrze człowieka do zawierania przyjaźni, której różne oblicza prezentuje z kolei Biblia, a swą doskonałość odnajduje w Jezu­ sie (s. 501). Co w ażniejsze: Arystoteles często wyjaśnia p rzypadki ukazane w Biblii, z drugiej strony P ism o Święte obrazuje poszczególne tezy Stagiryty (s. 505). Oczywi­

ście nie m a raczej mow y o w zajem nej znajom ości i b ezp o śred n iej zależności. L i­ czyłem je d n a k n a bardziej precyzyjną i p o g łę b io n ą odpow iedź n a n arzu cające się p y tan ie, czy o b a ź ró d ła łączy coś w ięcej niż tylko w spólny te m a t przyjaźni. Ta w sp ó ln o ta te m a tu z o sta ła je d n a k u k a z a n a w sposób całkow icie zadow alający.

ks. M ichał Czajkowski

Jan Paw eł II, P am ięć i tożsam ość, W ydawnictwo Z m ak, K raków 2005, ss. 174. N a p o czątk u m arca tego ro k u u k azała się książka J a n a P a w ł a I I Pamięć

i tożsamość. Jeśli naw et intuicyjnie wyczuwano, że jest to o statn ia książka Papieża,

to chyba nikt nie chciał się przyznaw ać głośno do tej myśli. Tak się je d n a k stało. I nie w iadom o, czy z ta k ą w łaśnie in ten cją A utora, książka stała się jed n a k dziełem o statnim i w swojej wymowie niew ątpliw ie testam en tem o szczególnym znaczeniu dla Polaków. Gdyby w ziąć p o d uw agę silną pobożność m aryjną Papieża, m ożna pow iedzieć, że książka w pisuje się w ta k w ażne dla każdego P olaka przesłanie A p elu Jasnogórskiego: „Jestem , pam iętam , czuw am ”, z małym dopow iedzeniem , że czuw anie n a d pam ięcią i tożsam ością stało się naszym czekającym n a d o p ełn ie­ n ie zadaniem .

Cytaty

Powiązane dokumenty

We conclude that all non-physical primaries consist of a product of three reflection coefficients, whereas the amplitude of each physical primary is the local reflection coefficient

konkluzja polemiki cypriana z praktyką udzielania pokoju kościelnego przez wyznawców musi prowadzić do pytania: skoro żaden z ludzi nie jest w stanie skutecznie wyprosić

Hilary /Punkt wyjścia: po edykcie mediolań­ skim nastąpił przełom także myślowy; swoboda w wyznawaniu wia­ ry pociąga za sobą większe niebezpieczeństwo herezji;

Przeciętna liczba stale bezrobotnych wykwalifikowanych robotników budowlanych w okresie międzywojennym na Lubelszczyźnie wahała się w granicach 10—15% ogólnego

Al ruim een eeuw wordt erfpacht gebruikt door de gemeentelijke overheid voor grond- uitgifte, voor woningbouw maar ook voor bedrijfsruimten en -terreinen. Hoewel ooit

słoikach umożliwiło i de ntyfi kację TATP w materiale dowo- dowym zabezpieczonym z leja powybuchowego po 24 go- d zinach od wybuchu oraz p rzechowywanym przez

„Budzenie powołań” jest tym mocnym zwrotem (podobnie Vaticanum II mówi, jak widzieliśmy wyżej, o „obowiązku budzenia powołań” w odnie- sieniu do całej

Owo podejście - jak podkreśla się w Programie Światowej Dekady Roz­ woju Kulturalnego (1988-1997) - kładzie nacisk na potrzeby człowieka w zmiennych warunkach