• Nie Znaleziono Wyników

Raptularz Kulturalny, 2012, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Raptularz Kulturalny, 2012, nr 4"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

OD WYDAWCY

Porębskie przytulisko kulturalne

Są takie miejsca, do których często powracamy, tęsknimy za nimi. Dzieje się tak dlatego, ponieważ każdy z nas po ciężkiej pracy i nauce potrzebuje odpocząć w zaciszu domowym wśród swoich najbliższych i przyjaciół. Dla ludzi kulturalnie zakręconych takim przytuliskiem jest niewątpliwie dom kultury. Krajobraz kulturalny, pod względem infrastruktury, chociaż trudno będzie w to wielu mieszkańcom naszego miasta uwierzyć, jest bardzo bogaty. Różnej barwy hobbyści, poszukujący przytuliska, gdzie mogą spotykać się osoby o wspólnych zainteresowaniach, nie mogą narzekać (ciasne ale własne). Jednak dom kultury od lat pięćdziesiątych, czyli od czasów jego wybudowania, pełni nieprzerwanie rolę miejsca spotkań kulturalnych i nie tylko dla całej społeczności lokalnej. Starsze pokolenia pamiętają jeszcze czasy, kiedy sala teatralna domu kultury, pękała w szwach podczas przedstawień amatorskich czy tez występów gościnnych znanych artystów estradowych. Porębskie bale karnawałowe przyciągały gości nawet ze stolicy powiatu, niekończące się rozmowy trwające do późnych godzin, kiedy rodziły się pomysły na nowe imprezy kulturalne i sportowe, przynosiły owoce w postaci prezentacji nowych wydarzeń kulturalnych.

Pod tym względem klimat domu kultury nie uległ zmianie. W miejskim przytulisku kulturalnym dalej spotykamy ludzi kulturalnie zakręconych od wieku przedszkolnego a na przedstawicielach złotej jesieni kończąc. Różnorodność ofert skierowanych do mieszkańców naszego miasta, przyciąga do domu kultury miłośników dobrej książki, historii, muzyki itp. Dom Kultury wypełniając swoja misję, w trosce o przyszłość przytuliska kulturalnego, w swojej działalności ogromną rolę przywiązuje do pracy z najmłodszymi. Warsztaty w kołach zainteresowań pozwalają uruchamiać pokłady ich wrażliwości artystycznej, doskonalić umiejętności manualne. Już dzisiaj ze wzruszeniem podziwiamy występy naszych najmłodszych artystów. Ich zapał oraz konsekwencja w doskonaleniu swoich umiejętności, pozwalają z optymizmem patrzeć w przyszłość przytuliska kulturalnego. To wszystko się dzieje (chociaż sceptycy narzekają na brak atrakcyjnych ich zdaniem ofert kulturalnych).

Jeżeli chodzi o przyszłość domu kultury, jako kulturalnego przytuliska możemy więc być spokojni, gdyby nie łyżka dziegciu. Wybudowany ponad pięćdziesiąt lat temu dom kultury wymaga remontu i przystosowania jego pomieszczeń dla współczesnych wymogów. Kierownictwo domu kultury dokłada wielu starań aby przy skromnym budżecie poprawić warunki pracy kulturalnej.

Jednak to wszystko za mało. Być może, kolejny wniosek skierowany do Ministerstwa Kultury o dofinansowanie z przeznaczeniem na remont, spotka się z pozytywnym odzewem. Być może

nasze miasteczko znajdzie wreszcie uznanie w oczach ministerialnych urzędników. Niezależnie od tego warto też uruchomić pokłady wrażliwości przedstawicieli lokalnego biznesu, który w przeszłości też był oparciem dla rodzącej się działalności kulturalnej tak potrzebnej naszej społeczności. Dom kultury, jest istotnym elementem infrastruktury społecznej naszego miasteczka. Nie bez powodu używamy nazwy siedziby Miejskiego Ośrodka Kultury- dom. Przytulisko kulturalne jako miejsce, do którego często zaglądamy jak do przytuliska domowego, potrzebuje naszego wsparcia nie tylko domowników (uczestników wydarzeń kulturalnych) ale również szerokiego frontu przyjaciół, którym zależy na rozwoju naszego miasteczka, we wszystkich jego aspektach w tym również w obszarze kultury.

Zdzisław Kluźniak

SPIS TREŚCI

1. Z życia Biblioteki

(Spotkanie autorskie z Jackiem Fedorowiczem, Biblioteka pozyskała nowych czytelników, działalność DKK w MBP w Porębie)

2. Co słychać w MOK?

(Piosenką promują miasto)

3. Wydarzenia Kulturalne

(Tu jest mój dom z moim życiem w tle, Jubileuszowy Festiwal Prażonek dobiegł końca, Przedszkolaki uczą się zdrowego trybu życia, Mikołajkowy spektakl dla dzieci, Wysokie miejsca festiwalowe)

WYWIAD

4. Znani i nieznani

(wywiad z Radosławem Flakiem)

5. Z Kart historii

(felieton Zdzisława Kluźniaka)

6. Audiencja u McDonalda

(felieton Ewy Olszańskiej – Rok)

7. Kącik poetycki 8. Będzie się działo

(zapowiedzi wydarzeń kulturalnych)

(3)

Podziękowanie za przekazanie 1% na Raptularz Kulturalny

Miejski Ośrodek Kultury w Porębie, serdecznie dziękuje wszystkim osobom, które poprzez Centrum Inicjatyw Lokalnych w Zawierciu przekazały 1% podatku na rozwój działalności kulturalnej w Porębie.

Otrzymane środki w kwocie 699 zł będą przeznaczone na kolejne numery „Raptularza Kulturalnego” oraz działalność Klubu Pasjonatów Historii Lokalnej.

„Raptularz Kulturalny” ukazuje się w wersji elektronicznej co trzy miesiące. Coraz większe zainteresowanie młodych mieszkańców współpracą z redakcją, zaangażowanie członków kolegium pozwala mieć przekonanie, że pismo wydawane jest na wysokim poziomie i cieszy się coraz większą czytelnością mieszkańców /i nie tylko/.

Jednocześnie zapraszamy do współpracy sponsorów oraz wszystkich zainteresowanych, którzy chcą wesprzeć merytorycznie, finansowo czy rzeczowo kulturalne czasopismo. Raptularz Kulturalny jest dostępny na stronach internetowych:www.mokporeba.pl

www.mbpporeba.pl www.umporeba.pl www.e-poreba.pl www.porebianie.pl

Dziękując za przekazane środki, zwracamy się uprzejmą prośbą by w 2013 roku również naszą działalność przekazując 1% podatku.

Redakcja

BIBLIOTEKA POLECA:

Dla dorosłych:

1. M. Gutowska – Adamczyk:

„Cukiernia pod amorem”

2. D. Wałęsa

„Marzenia i tajemnice”

3. I. Lorentz

„Handlarka złotem”

---

Dla dzieci:

1. D. Terakowska

„Władca Lewawu”

2. R. Piątkowska

„Lemoniadowy ząb”

3. C. Galante

„Jestem jaka jestem”

www.mbpporeba.pl

(4)

Z życia Biblioteki

Spotkanie autorskie z Jackiem Fedorowiczem

28 listopada z inicjatywy Miejskiej Biblioteki Publicznej w Porębie w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki i współpracy z Biblioteką Śląską zorganizowano spotkanie autorskie z Jackiem Fedorowiczem

Jacek Fedorowicz

Satyryk, aktor, dyplomowany malarz z humorem opowiadał o swoim życiu – dzieciństwie, czasach studenckich oraz zawodowych, wspominał chwile spędzone w teatrze, radiu i telewizji. Zdradził kilka szczegółów z życia osobistego - opowiedział publiczności w jak "metodyczny" sposób zdobył serce swojej żony. Wspominał o swojej pracy w okresie istnienia PRL-u, o podkładaniu głosu pod wypowiedzi znanych postaci czy omijaniu cenzury.

Nie zabrakło żartów i anegdot. Jacek Fedorowicz opowiadał o kulisach powstania nowo wydanej książki, „Ja jako wykopalisko” (egzemplarz wraz z autografem do wypożyczenia w bibliotece), do której teksty powstały 40 lat temu. Zaproszony gość chętnie i szeroko odpowiadał na pytania publiczności dotyczące m.in. Dziennika Telewizyjnego, postaci "Kolegi Kierownika", współpracy z radiem i i telewizją. Zgromadzona publiczność z ogromnym zainteresowaniem wysłuchała opowieści naszego gościa, brawami nagradzała prezentowane felietony. Na koniec można było otrzymać autograf oraz zrobić pamiątkowe zdjęcie z Jackiem Fedorowiczem.

Jacek Fedorowicz urodził się w 1937 roku w Gdyni.

Jako siedmioletnie dziecko przeżył powstanie warszawskie. Ukończył studia na Wydziale Malarstwa Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku. Był jednym z założycieli m.in. ze Zbigniewem Cybulskim i Bogumiłem Kobielą legendarnego studenckiego teatru Bim-Bom. W czasie studiów rozpoczął współpracę z gdańskim radiem jako autor i aktor, zaś jako autor i rysownik-karykaturzysta z prasą lokalną i ogólnopolską, m.in. „Dookoła świata” i „Szpilki”.

W drugiej połowie lat 60 występował w Telewizji Polskiej, gdzie współtworzył m.in. z Jerzym Gruzą programy rozrywkowe „Poznajmy się”, „Małżeństwo doskonałe”, „Kariera i Runda”. W latach 70 był współautorem radiowego magazynu satyrycznego „60 minut na godzinę”. W latach 60 i 70 występował na estradzie w Kabarecie Wagabunda m.in. z Marią Koterbską, Mieczysławem Czechowiczem i Bogumiłem Kobielą i w programie „Popierajmy się” z Bohdanem Łazuką, Tadeuszem Rossem, Piotrem Szczepanikiem i Ryszardem Markowskim.

Współczesnej widowni kojarzony z autorskim programem „Dziennik Telewizyjny”, który był emitowany w TVP do 2006 roku. Zagrał w 11 filmach, a do filmu „Nie ma róży bez ognia” (zagrał główną rolę) i „Poszukiwany, poszukiwana” napisał scenariusz ze Stanisławem Bareją. Współpracował z Zenonem Laskowikiem i Kabareciarnią w ramach projektu "Filharmonia dowcipu".

Jacek Fedorowicz

Postanowieniem Prezydenta RP z dnia 4 grudnia 2007, za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, został odznaczony przez Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Order ten odebrał 21 marca 2011 z rąk Bronisława Komorowskiego. 20 maja 2009 z rąk ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego odebrał Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".

Gość wieczoru składa pamiątkowy podpis

MOK , foto: Z. Kluźniak

(5)

Biblioteka pozyskała nowych czytelników

23 października w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Porębie odbyła się uroczystość Pasowania na Czytelnika uczniów klas drugich Miejskiego Zespołu Szkół w Porębie.

Czytanie to bardzo ważna umiejętność jaką uczniowie nabywają w początkowym okresie edukacji. Z uwagi, że większość liter poznały już w szkole są przygotowane na tyle, by samodzielnie przeżyć przygodę z książką.

Pierwszoklasiści zapoznali się z księgozbiorem przeznaczonym dla najmłodszych, regulaminem biblioteki i sposobem wypożyczania książek.

Obejrzeli zbiory gromadzone w bibliotece oraz sprzęt pozyskany w ramach Programu Rozwoju Bibliotek.

Uroczyste ślubowanie nowych czytelników

Podczas ślubowania młodzi czytelnicy przyrzekli, że będą szanować książki, korzystać z ich mądrości i sumiennie wypełniać obowiązki czytelnika. Po tym nastąpiło uroczyste pasowanie. Każdy nowy czytelnik wyszedł z pamiątkową zakładką w formie loga biblioteki oraz słodkim upominkiem.

Cieszymy się z pozyskania nowych czytelników.

Czytelnictwo jest jednym z bardzo ważnych źródeł oddziaływania na osobowość dzieci - sprzyja w poznaniu świata, kształtowaniu systemów wartości i postaw moralno- społecznych oraz wypełnianiu wolnego czasu.

Mam nadzieję, że młodzi czytelnicy będą chętnie odwiedzać naszą placówkę, wypożyczać nie tylko obowiązkowe lektury ale sięgać po interesujące książki, które przyczynią się do rozwoju ich zainteresowań - mówi Michał Neszczyński Dyrektor MBP w Porębie.

K. Hadrych

Działalność Dyskusyjnego Klubu Książki w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Porębie.

Dyskusyjny Klub Książki to wspólny projekt Instytutu Książki i Bibliotek Wojewódzkich, stworzony w 2007 roku z myślą o czytelnikach korzystających z bibliotek publicznych. Jego celem jest ożywienie środowiska skupionego wokół biblioteki oraz kreowanie mody na czytanie. Projekt DKK, to adaptacja brytyjskiej idei reading clubs – wspólnego czytania i rozmowy o książkach.

Idea Dyskusyjnych Klubów Książki opiera się głównie na możliwości mile spędzenia wolnego czasu i możliwości wyrażenia swojego zdania na temat przeczytanej lektury. Klub daje możliwość poznania najnowszej literaturze polskiej jak i obcej oraz przedstawieniu swoich odczuć i spostrzeżeń na temat przeczytanej lektury.

Od 2011 roku przy wsparciu finansowym i merytorycznym Biblioteki Śląskiej w Katowicach, również w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Porębie rozpoczął działalność Dyskusyjny Klub Książki. Aby zostać członkiem DKK, korzystać z klubowego księgozbioru, brać udział w spotkaniach klubowych i dyskusjach o książkach należy zgłosić się do moderator Klubu działającego w naszej bibliotece.

Klubowiczem może zostać każdy sympatyk i czytelnik biblioteki niezależnie od wieku czy rodzaju zainteresowań.

Spotkania mogą być okazją do poznania nowych ludzi, sposobem spędzania wolnego czasu, a także poznania nowych autorów i książek. Inicjatywa ta spodobała się miłośnikom książki i zgromadziła ludzi, którzy dużo czytają, dla których taka forma spędzania wolnego jest przyjemnością.

Uczestniczkami spotkań są panie, będące

na emeryturze o różnych

zainteresowaniach i doświadczeniach życiowych, ale łączy je wszystkie chęć spotkania, aby porozmawiać i wymienić poglądy na temat literatury. Ciekawe wypowiedzi klubowiczek dotyczące lektur często przeplatają się z opowieściami z ich własnego życia, co wzbogaca i urozmaica spotkania i wytwarza ciepły nastrój. W miłej atmosferze przy kawie i ciastku klubowiczki spotykają się w każdą ostatnią środę miesiąca, o godzinie 16.00, by dyskutować na temat przeczytanych książek. Na zakończenie

(6)

każdego zebrania uczestnicy otrzymują egzemplarz książki, która jest omawiane na następnym spotkaniu.

W przeciągu dwóch lat, od rozpoczęcia działalności DKK, odbyło się łącznie dwadzieścia spotkań, na których była omawiana różnorodna literatura, między innymi takie tytuły jak: Dzieci Ireny Sendlerowej, autorstwa Anny Mieszkowskiej, , Friszta, czeskiej pisarki Petry Prochazkovej, Zmierzch Stephenie Meyer, Kontrakt panny Brant Miji Kabot, Krucha jak lód amerykańskiej autorki Jodi Picoult, Lala Jacka Dehnala, Płomienna narzeczona Iny Lorentz, Los powtórzony Janusza L. Wiśniewskiego, Lato przed zmierzchem autorstwa noblistki Doris Lessing i wiele innych pięknych, ciekawych, mądrych i kontrowersyjnych książek.

Dyskusyjny Klub Książki daje także możliwość zaproszenia na spotkanie autorskie znanych pisarzy i poetów. Spotkania są organizowane nie tylko z myślą o czytelnikach klubu. Mają one charakter otwarty i uczestniczyć w nich mogą wszyscy zainteresowani literaturą.

26 października 2011 r. w ramach DKK odbyło się spotkanie autorskie z pisarzem, historykiem i publicystą Piotrem Owcarzem, pomysłodawcą Muzeum Hansa Klosa w Katowicach. W maju 2011 roku została wydana jego pierwsza powieść sensacyjno - historyczną Wichman. Krucjata. Autor przybliżył zebranym postać głównego bohatera książki Wichmana oraz nakreślił tło historyczne wczesnego średniowiecza, w której toczy się akcja powieści. Przedstawianym prezentacjom towarzyszyła wyeksponowana półtorametrowa

"Czaszka Barbarzyńcy Wichmana". Po ciekawym spotkaniu i dyskusji z autorem, uczestnicy mogli nabyć omawianą książkę, a także zdobyć autograf autora.

28 listopada 2012 r. z inicjatywy Miejskiej Biblioteki Publicznej w Porębie w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki i współpracy z Biblioteką Śląską zorganizowano spotkanie autorskie z Jackiem Fedorowiczem, satyrykiem, aktorem, dyplomowany malarzem.

Artysta potwierdził nimi swój kunszt i klasę jako autor i wykonawca. Zgromadzona publiczność brawami nagradzała prezentowane felietony. Na koniec autor rozdawał autografy oraz można było zrobić pamiątkowe zdjęcie z Jackiem Fedorowiczem.

Po dwóch latach funkcjonowania Dyskusyjny Klub Książki, wpisał się na stałe w działalność Miejskiej Biblioteki Publicznej w Porębie promując czytelnictwo i literaturę.

Informacji na temat spotkań DKK udziela Miejska Biblioteka Publiczna w Porębie

(kontakt telefoniczny: 32 67 71 866 e-mail:mbpporeba@interia.pl).

Barbara Machura

Co słychać w MOK?

Piosenką promują miasto

28 września, podczas koncertu z okazji otwarcia roku kulturalnego w Porębie odbyła się premiera utworu "Centrum świata". W szczególnym miejscu – na terenie przy Wieży Wyciągowej – najstarszym zabytku Poręby, jedynym takim w województwie śląskim zaprezentowano utwór, do którego tekst napisała Ewa Olszańska - Rok a muzykę Karol Hadrych. Blisko miesiąc przed premierą utworu piosenkę przygotowano i nagrano w studiu.

Wykonawcami utworu, który nie tylko promuje Porębę ale przestawia jej bogatą historię i tradycję są: Marta Drabek, Monika Dworak, Sylwia Góra Katarzyna Kubicz, Joanna Mazur, Martyna Wąż, Katarzyna Mazur, Żaneta Wojaczek, Bartosz Rauk, Kacper Maj, Karol Hadrych.

Wykonawcy utworu

Pomysł na utwór promujący miasto zrodził się w lipcu, kiedy zdecydowaliśmy, że otwarcie roku kulturalnego nastąpi przy zabytku Poręby. Głównym inicjatorem koncertu w tym właśnie miejscu był Zdzisław Kluźniak – prowadzący Klub Pasjonatów Historii Lokalnej w MOK.

Pomysł ten spotkał się z aprobatą Burmistrza Marka Śliwy, który wsparł działania inicjatorów tego wydarzenia kulturalnego. Tekst napisany przez Panią Ewę Olszańską - Rok przedstawia różne okresy czasu – począwszy od legendy o Czarnym Jeziorze a skończywszy na czasach współczesnych. Jetem szczególnie zadowolony, że właśnie młodzież z naszego ośrodka kultury, przygotowana przez Karola Hadrycha podjęła się tego zadania i z wielkim zaangażowaniem, zapałem i sercem zrealizowała ten nowatorski, muzyczny projekt – mówi Michał Neszczyński Dyrektor MOK.

MOK, foto: J. Mońka

(7)

WYDARZENIA KULTURALNE

Tu jest mój dom z moim życiem w tle...

28 września, na terenie przy wieży wyciągowej - najstarszym zabytku techniki w województwie śląskim, odbył się koncert „Tu jest mój dom z moim życiem w tle”, inaugurujący rozpoczęcie Roku Kulturalnego w Porębie. Koncert, który został zorganizowany przy współpracy z Klubem Pasjonatów Historii Lokalnej dostarczył zgromadzonej publiczności wielu wzruszeń.

Gospodarze wieczoru: Ewa Olszańska – Rok, Zdzisław Kluźniak

W koncercie wystąpili lokalni artyści - zespół „Cantio” z MOK w Porębie oraz Katarzyna Żołnowska – Burda. Grupa wokalna w składzie: Marta Drabek, Monika Dworak, Sylwia Góra, Katarzyna Kubicz, Martyna Wąż, Żaneta Wojaczek, Bartosz Rauk, Kacper Maj, Karol Hadrych, zaprezentowała utwory stosowne do miejsca koncertu. Niewątpliwie atrakcją wieczoru było premierowe wykonanie, specjalnie na tą okazję przygotowanej i nagranej piosenki o Porębie – „Centrum świata”, (tekst Ewa Olszańska–Rok, muzyka Karol Hadrych).

Wykonawcy koncertu

Na oboju zagrała Katarzyna Żołnowska - Burda

Poprzez koncert w tym wyjątkowym miejscu organizatorzy chcieli ukazać mieszkańcom i gościom (m.in. z Węgier) zabytek o szczególnym znaczeniu dla Poręby, przekonać, że można go

wykorzystać dla celów

promocyjnych, pozyskać nowych sympatyków i miłośników dla zabytkowej dumy naszego miasta.

Zgromadzona publiczność

Burmistrz Marek Śliwa i Przewodniczący Rady Gabriel Zieliński z grupą Odlewników i członkami

Klubu Pasjonatów Historii Lokalnej z MOK w Porębie

Foto: J. MońkaMOK

(8)

Jubileuszowy Festiwal Prażonek dobiegł końca

29 września na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji odbył się w X Światowy Festiwal Prażonek. Potrawa rodem z Poręby doczekała się dziesiątego, jubileuszowego festiwalu, na którym nie zabrakło atrakcji kulinarnych jak i artystycznych.

Najbardziej żywotna tradycja na ziemi zawierciańskiej

Jak co roku impreza cieszyła się dużą frekwencją.

Nie zabrakło mieszkańców miasta i gości z okolicznych miejscowości. W festiwalu prażonek wzięli również udział znakomite osobowości:

Posłowie na Sejm RP: Beata Małecka-Libera, Anna Nemś, Zbyszek Zaborowski, Europosłanka Małgorzata Handzlik, Starosta zawierciański Rafał Krupa, Prezydent Zawiercia Ryszard Mach, Burmistrz Łaz Maciej Kaczyński i Burmistrz Siewierza Zdzisław Banaś. W jedynej takiej imprezie wzięli również udział goście z partnerskiego miasta Kistelec na Węgrzech. Nie zabrakło również przedstawicieli organizacji społecznych i instytucji z miasta Poręby, powiatu zawierciańskiego i województwa śląskiego.

Burmistrz Marek Śliwa wita zaproszonych gości

Burmistrz Miasta Marek Śliwa uroczyście otworzył imprezę i wraz z zaproszonymi gośćmi zapalił ognisko pod dwoma największymi na świecie kociołkami wpisanymi do księgi rekordów Guinnessa. Z dwóch największych kociołków na świecie wydano blisko 1000 porcji prażonek dla uczestników imprezy.

Tradycyjnie odbył się konkurs na najlepiej przygotowane prażonki. Komisja najwyżej oceniła

prażonki przygotowane przez pracowników Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Wszyscy uczestnicy imprezy mieli okazję poczęstować się węgierskim gulaszem przygotowanym przez delegatów z Kistelec.

Gulasz przygotowany przez Węgrów

W bloku imprez artystycznych wystąpiły zespoły z Miejskiego Ośrodka Kultury:

"Fantazja", "Cantio", „Złota Jesień” i Zespół Pieśni i Tańca „Niwczanki”. Oprócz lokalnych artystów wystąpiła również Męska Grupa Śpiewacza z Żelisławic oraz kapela góralska „Krześni” z Cisca k.

Żywca. Goście z Kistelec zadbali nie tylko o stronę kulinarną ale również artystyczną. Na scenie zaprezentował się zespół „Fuse Band”, który zaprezentował program składający się ze znanych światowych przebojów. Na zakończenie imprezy odbyła się zabawa taneczna z udziałem zespołu „Enia”.

Męska grupa śpiewacza z Żelisławic

„Niwczanki”

(9)

Zespół „Złota Jesień”

Zespół „Fantazja”

50% Grupy „Cantio”

Kapela góralska „Krześni”

Zespół „Fuse Band” z Węgier

Podczas X Światowego Festiwalu Prażonek nie zabrakło dodatkowych atrakcji i imprez towarzyszących. W trakcie trwania imprezy Burmistrz miasta uroczyście przekazał samochód ufundowany przez sponsorów dla straży miejskiej.

Przekazanie samochodu dla Straży Miejskiej

Klub Pasjonatów Historii Lokalnej z MOK z udziałem Adama Bakalarczyka z Towarzystwa Jurajskiego przygotował pokaz wytopu żelaza w dymarkach.

Nie zabrakło atrakcji dla dzieci, na które czekały karuzele, zjeżdżalnie czy dmuchane zamki.

Uczestnicy konkursu na najlepiej przygotowane prażonki

Światowy Festiwal Prażonek w Porębie to nie tylko wydarzenie kulturalne. Ten najbardziej żywotny rytuał kulinarny i artystyczny na ziemi zawierciańskiej jest kontynuacją tradycji zapoczątkowanej przez naszych przodków ponad 100 lat temu. MOK, foto: M. Kot, J. Mońka

(10)

Przedszkolaki uczą się zdrowego trybu życia

23 listopada z inicjatywy Miejskiego Ośrodka Kultury w Przedszkolu nr 1 w Porębie odbył się spektakl teatralny "Małe co nieco tygryska".

Aktorzy z teatru edukacji i profilaktyki "Maska"

w Krakowie: Sebastian Włodek oraz Magdalena Szostak zaprezentowali inscenizację na temat zdrowego trybu życia. Głównym celem spektaklu było kształtowanie w dzieciach postaw prozdrowotnych, uświadomienie skutków braku umiaru w jedzeniu słodyczy, przekazanie wiadomości dotyczących zagadnienia higieny i dobrej kondycji fizycznej, uświadomienie konieczności spożywania potrwa niezbędnych dla zdrowia.

Zaciekawiona publiczność

Spektakl pomógł dzieciom zrozumieć potrzebę zdrowego odżywiania, aktywnego wypoczynku i dbania o czystość. W miłej atmosferze wszystkie przedszkolaki dowiedziały się jak dbać o swoje zdrowie i dobre samopoczucie.

Aktorzy: Sebastian Włodek, Magdalena Szostak MOK

Mikołajkowy spektakl dla dzieci 4 grudnia z inicjatywy Miejskiego Ośrodka Kultury w Porębie, w ramach Mikołajek odbył się spektakl teatralny

"Pan Antenka i Srebrny Kubraczek".

Dzieci z Przedszkola Miejskiego i Szkół Podstawowych z terenu miasta, miały okazję obejrzeć edukacyjny spektakl w wykonaniu artystów z Teatru TRIP, który promuje postawy otwartości, tolerancji, ukazuje proces komunikacji interpersonalnej oraz wyjaśnia, czym są mediacje i jak ważną rolę powinny pełnić w naszym życiu, by sprawnie radzić sobie z konfliktami

Aktorzy z Teatru „Trip”

Akcja spektaklu rozgrywa się w sklepie z zabawkami. Po ciężkim dniu pracy, kiedy sklepikarz Pan Konrad zamyka sklep budzą się do życia zabawki. Każda z nich marzy o tym, by dostać się w ręce dzieci, odnaleźć swojego właściciela i spędzić u niego dzieciństwo. Marzą o przyjaźni i dniach spędzonych na wspólnej zabawie. W nocy walczą one między sobą o miejsca na półkach, dbają o wygląd, pielęgnują ubranka, by być najatrakcyjniejsze. Pewnego dnia w sklepie pojawia się nowa zabawka – Pan Antenka. Piękna, srebrna zabawka o błyszczącym kubraczku, przyciąga wzrok chłopców i dziewczynek! Rozpoczyna się ciężki czas dla Lalek i pluszowych Misiów. Stare zabawki planują pozbyć się nowego przybysza. W najmniej spodziewanym momencie zjawi się u nich Święty Mikołaj, którego rola nie tylko ogranicza się do rozdania prezentów ale do promowania otwartości wobec innych.

MOK w Porębie składa serdeczne podziękowania dla Pani Iwony Muskalskiej – Dyrektor MZS w Porębie za udostępnienie hali sportowej.

MOK

(11)

Wysokie miejsca w wojewódzkich konkursach

22 października 2012 roku w Gminnym Ośrodku Kultury w Dąbrowie Zielonej odbył się XVII Wojewódzki Konkurs Plastyczny "Papierowy świat". Głównym celem konkursu była popularyzacja plastycznej twórczości, wykorzystanie papieru do celów artystycznych, pobudzenie aktywności manualnej oraz wyobraźni plastycznej oraz kształtowanie poczucia piękna.

Prace przygotowane przez dzieci z koła plastycznego z MOK w Porębie wzięły udział w konkursie. Komisja Jury przyznała III miejsce dla Mai Wierzchowskiej oraz wyróżnienie dla Krzysztofa Zawalskiego. 26 października podczas uroczystej gali, laureaci otrzymali nagrody i pamiątkowe dyplomy.

Krzysztof Zawalski

Wykonana praca

Laureaci festiwalu piosenki – J. Frącisz, K. Maj

12 listopada odbyły się przesłuchania w ramach Wojewódzkiego Festiwalu Piosenki "Przeboje są wśród nas". W festiwalu wzięło udział blisko 75 solistów z woj. śląskiego. W kategorii wiekowej klas IV-VI solistka Julianna Frącisz zdobyła I miejsce a w kategorii szkół średnich solista Kacper Maj decyzją Jury otrzymał III miejsce. 18 listopada odbył się koncert laureatów podczas którego wystąpili nagrodzeni przez Jury wykonawcy. Na zakończenie soliści otrzymali upominki ufundowane przez organizatorów.

Kolejne wysokie osiągnięcia młodych artystów są dowodem na to, że w Porębie jest dużo zdolnych, młodych osób, którzy poprzez efektywną edukację artystyczną prowadzoną w MOK w Porębie mogą rozwijać swoją skrzydła, prezentować się w różnych przeglądach i festiwalach, zdobywać wysokie miejsca dzięki czemu miasto ma doskonałą promocję "na zewnątrz".

Laureaci z opiekunem K. Hadrychem

MOK

(12)

Z cyklu Znani i nieznani

W każdym numerze prezentujemy sylwetki lokalnych artystów – pasjonatów, którzy promują kulturę i inne dziedziny życia artystycznego w naszym mieście oraz poza granicami kraju

Radosław Flak –

mieszkaniec Poręby, chłopak o wielkich zdolnościach. Radek to jeden z najzdolniejszych

porębskich rysowników, posiadający naprawdę duży talent i szeroką wyobraźnię.

Wywiad z Radosławem Flakiem przeprowadziła Marta Drabek

Marta: Kiedy odkryłeś w sobie talent do rysowania?

Radek: Talent? (śmieje się) Zainteresowanie przyszło po gimnazjum, w wolnym czasie trochę bazgrałem. W wakacje przed liceum zainteresowała mnie sztuka i popkultura japońska, która próbowałem kopiować a potem spróbowałem również innych dziedzin.

M: A co najbardziej lubisz rysować?

R: Najbardziej lubię skupiać się na postaciach, obojętnie czy dynamiczne czy statyczne- ważne by miały w sobie jakiś przekaz. Najczęściej jednak rysuję je z własnej wyobraźni.

M: Postaci realne? Czy, tak jak już wcześniej wspomniałeś, te pochodzące z popkultury japońskiej?

R: To zależy od nastroju który mam w danej chwili, jednak najczęściej są to te pochodzące z popkultury japońskiej.

(13)

M: Czy rysowanie to dla ciebie tylko hobby, czy może zamierzasz uczynić go źródłem utrzymania, wiązać z nim swoją przyszłość?

R: Kiedyś wiązałem z rysunkiem większe nadzieje, ale nie czuję się w tej dziedzinie na tyle pewnie by móc zarabiać dzięki niej na chleb, oczywiście od czasu do czasu przydarzy się jakieś zamówienie wśród znajomych.

Jednak moje umiejętności nie pozwalają na jakieś stałe zarobki w tej kwestii. Kiedyś planowałem przyszłość w ASP ale siły mnie opuściły i zrezygnowałem.

M: A na jakie rysunki dostajesz zamówienia? Są to najczęściej portrety czy może jakieś specjalne życzenia „klientów”? jak często masz takie zlecenia?

R: Różnie z tym bywa, ale wśród zamówień zdecydowanie górują portrety, na drugim miejscu zaś klasyfikują się jakieś krajobrazy, ex aequo z kotkami i innymi „słodkimi słodkościami” w mniemaniu Pań proszących o rysunek.

M: W jaki sposób rozwijasz swoje umiejętności? Chodzisz na jakieś zajęcia, lekcje rysunku?

R: Najpierw korzystałem z okazji i wykorzystywałem lekcje klasy policealnej w której co sobota były 6 godzinne zajęcia z rysunku, potem przez krótki okres brałem prywatne lekcje, następnie wylądowałem w Młodzieżowym Ośrodku Kultury. Tam urzędowałem przez jakieś 4-5 lat raz w tygodniu, jednak polegało to bardziej na dobrej zabawie niż dobrej nauce.

M: Jakie jest twoje największe osiągniecie w dziedzinie rysunku? Może jakiś wygrany konkurs lub ważny projekt?

R: Nigdy nie czułem się na siłach by uczestniczyć w konkursach, jeżeli już dochodziło do czegoś podobnego to były to jakieś szkolne plakaty na konkursy międzyszkolne w których niekoniecznie uczestniczyłem.

M: Bardzo Ci dziękuję za rozmowę, życzę samych sukcesów i samych udanych prac!

R: Również dziękuję.

(14)

Z kart historii

Felieton Zdzisława Kluźniaka

foto: porebianie.pl

„Śląski kopciuszek” i pruski hrabia

właściciele Zawiercia i Poręby w latach 1865-1874

Druga połowa XIX wieku to czas wielkich zmian własnościowych i gospodarczych na ziemi zawierciańskiej. W 1864 roku miało miejsce uwłaszczenie chłopów. Rok później od Adolfa Krygiera dobra o nazwie Poręba Mrzygłodzka z wsiami Poręba, Niwki, Krzemienda, Zawiercie (Wielkie i Małe), Marciszów, Łośnice, Mrzygłódka i miasto Mrzygłód zakupili Joanna i Hans Ulryk von Schaffgotschowie.

Niezwyczajna historia niezwyczajnej pary Porzucona przez matkę sierota Joanna Gryczik została przygarnięta przez Karola Godulę nazywanego „królem cynku”. W wieku 6 lat w 1846 roku została jedyną spadkobierczynią największej fortuny na Śląsku. W 1855 roku król pruski osobiście nadał jej tytuł hrabiowski . Od tej pory nazywała się Joanna von Schomberg (Szombierki ). W rok później została żoną przedstawiciela jednego z najstarszych pruskich rodów arystokratycznych Hansa Ulryka von Schaffgotsch (nadanie Joannie tytułu hrabiowskiego było związane z tym wydarzeniem).

Ta niezwykła para odziedziczoną przez Joannę wielomilionową fortunę (19 kopalni galmanu, 40 kopalni węgla kamiennego, 3 huty cynku itd.) pomnożyła wielokrotnie, angażując się w coraz to nowe przedsięwzięcia gospodarcze. Byli oni również posiadaczami wielkich dóbr ziemskich oraz pałacy na Śląsku Górnym i Opolskim. Joanna znana była i jest za to do dzisiaj doceniana na Śląsku z powodu swojej działalności charytatywnej na rzecz robotników, kościoła i mieszkańców należących do niej wsi. Wiele do zawdzięczenia mają tej niezwykłej parze takie miasta jak chociażby Ruda Śląska czy Bytom.

W ich życiu i działalności gospodarczej miał miejsce również epizod zawierciański.

Prekursorzy nowoczesnej gospodarki rolnej

Długo jeszcze po 1864 roku na ziemiach Królestwa Polskiego zarówno właściciele ziemscy jak również chłopi preferowali wymyślony we wczesnym średniowieczu trójpolowy sposób uprawy. Za czasów Schaffgotschów wprowadzono w Porębie i Zawierciu (w ich folwarkach) płodozmian i nawożenie gleby. Dla wdrożenia nowych metod sprowadzili ze swoich dóbr na Śląsku karbowych, ekonomów i rządców folwarków w Niwkach, Porębie, Dziechciarzach oraz Zawierciu. Ich zarządzanie tymi dobrami ziemskimi nosiło również znamiona nowoczesności.

Nad całością dóbr czuwał ustanowiony w tym celu pełnomocnik o nazwisku Peszel (Peschel?) sprowadzony z Wrocławia, który miał do pomocy kasjera (księgowego). Na folwarku w Zawierciu było również stanowisko zawiadowcy (dyrektora). Niektóre z nazwisk sprowadzonych wówczas oficjalistów dworskich funkcjonują do dzisiaj w Zawierciu.

Do swoich lasów sprowadzili ze Śląska leśniczych i gajowych (w Łośnicach Benkendorf) a dla przybyłych robotników

leśnych wybudowano budynek

mieszkalny w Niwkach .

W Marciszowie postawiono piętrowy amerykański młyn wodny (niedawno wyburzony), tutaj też osiedlił się przybyły z Prus majster tartaczny. W związku z dynamicznym rozwojem przemysłu włókienniczego na terenie Królestwa Polskiego w folwarkach zaprowadzono hodowlę owiec. Dobra Poręba Mrzygłodzka były za Schaffgotschów najlepiej zarządzanymi w tej części Guberni Piotrkowskiej .

(15)

Ożywienie i rozwój przemysłu

Głównym powodem dla którego Joanna i Hans Ulryk nabyli Porębę Mrzygłodzką były odkryte tutaj na przełomie XVIII/XIX wieku złoża węgla brunatnego, znane od czasów średniowiecza pokłady rudy żelaza a przede wszystkim fabryka żelaza w Porębie . Na Śląsku już w końcu pierwszej połowy XIX wieku zaczęło brakować miejscowych złóż rudy. Wielu przedsiębiorców, aby ominąć bariery celne dla prowadzenia handlu z chłonnym rynkiem rosyjskim, zakupywało dobra ziemskie na pograniczu Królestwa Polskiego z Prusami.

Wcześniej poznaliśmy Adolfa Krygiera, który jako właściciel Poręby budował konstrukcje mostowe i zaliczany był do największych posiadaczy ziemskich w guberni radomskiej. Pomimo spektakularnych i intratnych realizacji projektów i on nie potrafił uniknąć problemów związanych z posiadaniem wielkich obszarów ziemskich. Już w 1862 z powodu zadłużenia dobra Poręba Mrzygłodzka zostały wystawione na licytację ale dopiero udało się je sprzedać w 1865 roku.

Trudno określić jakie innowacje hutnicze wprowadzili nowi właściciele. Za Schaffgotschów pojawiała się nowinka techniczna – maszyna parowa do odpompowywania wody z kopalni węgla, której nadano nazwę jej właścicielki

„Joanna” (kopalnia ta znajdowała się za Szkołą Podstawową Nr 2 a nazwa tej części Poręby - Górka ma związek z pierwszą polską średniowieczną nazwa kopalni: gora).

Prawdopodobnie za Schaffgotschów wybudowano jeden z najstarszych budynków fabrycznych tzw.

Dom Dyrektora. Również w fabryce tak jak w folwarkach wprowadzono nowoczesny system zarządzania (zawiadowca i kasjer, pojawili się również pierwsi dyrektorzy fabryki). Przybyli również formierze z Katowic i okolic Rudy Śląskiej oraz kowale, murarze i cieśle, którzy na stałe osiedlili się w Porębie. Prawdopodobnie wówczas na terenie Zawiercia wybudowano dwie cegielnie i wapienniki.

Tylko w 1870 roku, przybyły do dóbr Poręba Mrzygłodzka 93 osoby ( dla porównania Zawiercie Duże liczyło w 1877 roku 226 mieszkańców).

Działalność socjalna – bytowa Schaffgotschów

Joanna von Schomberg – Schaffgotsch nigdy nie zapomniała o swoim rodowodzie. Utrzymywała stały kontakt z przybranym rodzeństwem (jej matka trzykrotnie wychodziła za mąż) a jej szwagier Alfons Sommer z Pyskowic przebywał we dworze w Porębie. Znanej z charytatywnej działalności hrabinie poświęcił jedną ze swoich powieści Gustaw Morcinek - „Pokład Joanny”.

Dbałość o robotników i ich rodziny były widoczne również na terenie Poręby i Zawiercia. W tym czasie powstały na terenie Poręby wielorodzinne domy dla robotników „ koszary” i „szklarnia” (w pierwszym mieszkało wówczas 19 rodzin a mieszkańcy miasta dzisiaj jego nazwę kojarzą z czasami I wojny światowej i pobytem tutaj żołnierzy austriackich). W 1871 roku wybudowano szkołę w Niwkach i im prawdopodobnie należy zawdzięczać wybudowanie pierwszej szkoły w Zawierciu do której w 1878 roku uczęszczało 70 dzieci. O zawierciańskiej szkole w Zawierciu Małym pisał w jednym z artykułów Bolesław Prus, przy okazji relacji dziennikarskiej z pożaru fabryki bawełny braci Ginsberg. Na początku lat siedemdziesiątych Schaffgotsch nabył również części gruntów w Rodakach.

Działalność gospodarcza Hansa Ulryka

Uwłaszczenie chłopów miało miejsce w 1864 roku. Prawdopodobnie jeszcze Adolf Krygier otrzymał część należności za przekazaną chłopom własność gruntów.

Natomiast Hans Ulryk von

Schaffgotsch był tym właścicielem, który musiał przebrnąć przez cały proces związany z formalnym przekazaniem gruntów chłopskich.

To właśnie za jego czasów sporządzono tabele likwidacyjne, z nazwiskami nowych chłopskich właścicieli. Tabele te, ponieważ nie zakładano ksiąg wieczystych, jeszcze po II Wojnie Światowej były dowodem własności wykorzystywanym w postępowaniach spadkowych. Przy tej okazji powstał również pierwsze mapy geodezyjne Poręby, z których do dzisiaj zachowała się tylko jedna, która dotyczy Niwek. Co ciekawe, jest na niej zaznaczone miejsce pod wiejską szkołę.

(16)

Swoje liczne majątki na Śląsku Schaffgotschowie traktowali podmiotowo licząc na osiąganie zysków zarówno z działalności przemysłowej jak i rolnej.

Tymczasem gleba zawierciańska nie była tak urodzajna jak śląska. Jeszcze przed 1864 rokiem chłopi okolic dzisiejszego Zawiercia płacili najniższy czynsz w Królestwie Polskim wg IV kategorii.

Reformę uwłaszczeniową przeprowadzono za ich czasów bez konfliktów (w zaborze pruskim uwłaszczenie chłopów miało miejsce 40 lat wcześniej). Fabryka żelaza również nie przynosiła spodziewanych zysków z uwagi na wysoki koszt wytopu w piecach, w których wykorzystywano węgiel drzewny (o wiele tańszy był koszt wytwarzania żelaza na Śląsku z użyciem koksu). Również pokłady rudy żelaza nie były tak bogate jak przewidywano. Kopalnie węgla z reguły miały swoje krótkie życie (do wyczerpania niewielkich złóż) a węgiel tutaj wydobywany nie przedstawiał takiej wartości kalorycznej jak z kopalni śląskich.

Niewątpliwie, pomimo krótkiego pobytu na ziemi zawierciańskiej, Joanna i Hans Ulryk von Schaffgotsch pozostawili tutaj swój trwały ślad:

zmiana sposobu upraw wcześniej jak w innych częściach Królestwa Polskiego rozbudowa fabryki w Porębie, przeniesienie na grunt ziemi zawierciańskiej nowoczesnego systemu zarządzania dobrami ziemskimi i fabrykami a wybudowane domy fabryczne jeszcze do dzisiaj służą kolejnym pokoleniom ich mieszkańców.

Zapoczątkowane przez nich przemiany oblicza Zawiercia i Poręby zaowocowały w następnych dziesięcioleciach jeszcze bardziej dynamicznym

rozwojem regionu zawierciańskiego.

Warto podkreślić, że Hans Ulryk nigdy nie był właścicielem odziedziczonego przez Joannę majątku. Dobra porębskie były wyjątkiem, ponieważ jak wskazuje jeden zodnalezionych dokumentów z tego okresu prawdopodobnie hrabia był ich samodzielnym posiadaczem.

Zdzisław Kluźniak

W Miejskim Ośrodku Kultury w Porębie rozpoczęły się zajęcia artystyczne i spotkania klubowe. Kto jeszcze nie miał okazji uczestniczyć w zajęciach serdecznie zapraszamy.

Zajęcia taneczne dla dzieci odbywają się w każdą środę o godz. 16.30

Zajęcia wokalne do uzgodnienia z prowadzącym.

Zajęcia muzyczne /nauka gry na instrumentach: gitara, keyboard, pianino/

do uzgodnienia z prowadzącym.

Zajęcia plastyczne odbywają się w każdy piątek od godziny 16.30.

Siłownia - Poniedziałki, środy, piątki w godzinach 13.00-21.00, wtorki i czwartki w godzinach 8.30-16.30

Aerobik - erobiku w każdy poniedziałek i środę o godz. 18.00.

W ramach współpracy z Klubem Strzeleckim

„Baskila” zapraszamy na strzelnicę pneumatyczną w każdy wtorek i piątek od godz. 17.00

Szkoła Sztuk Walk „Seimeikan”, zapraszamy we wtorki i piątki od godz.

17.00

Spotkania Klubu Pasjonatów Historii Lokalnej odbywają się raz w miesiącu.

Koło Szachowe – soboty godz. 9.30.

(17)

Felieton Ewy Olszańskiej – Rok Odkrywanie Ameryki

foto:porebianie.pl

Audiencja u McDonalda. Część II.

Gdzieś w bardzo dalekiej dali budziła się ze snu nasza kochana, opłakująca nas (niewątpliwie) Poręba, gdy właśnie nasza niezmordowana czwórka przemierzała amerykańskie podmiejskie drogi.

Ponieważ euforia, z jaką wydostaliśmy się z podejrzanego samolotu wprawiła nas zaraz potem w stan narkotycznej błogości, nie zauważyliśmy podobieństwa między naszą nową drogą (również życiową) a nawierzchnią trasy, którą pokonaliśmy na warszawskie lotnisko. Każdą jej wyboistość traktowaliśmy jako kokieteryjny żart i pomijaliśmy pobłażliwym milczeniem. Było już bardzo późno, gdy oczom moim ukazały się niezbyt duże, szeregowo ustawione szare budynki, bliźniaczo podobne do siebie oraz przywołujące na myśl zabudowania wojskowe, które mijaliśmy zwykle w drodze nad polskie morze…

- „Zobacz , mamusia, jakieś koszary…”- szepnęły dzieci, gdy mijaliśmy zabudowania całkiem porządnego (czytaj: drogiego), jak później przekonaliśmy się, osiedla.

Z pewną ulgą odetchnęłam, gdy je minęliśmy zbliżając się do innego wyłaniającego się z nocnej mgły. Sympatyczne, dwupiętrowe „bloki”, zbudowane z czegoś, co wtedy zdało mi się być czerwoną cegłą, ze spadzistymi dachami, białymi balkonami i wykończeniami nam przypominały osiedle, które właśnie opuściliśmy w Porębie.

Najpiękniejsze osiedle pod słońcem…

Uciszając się wzajemnie znaleźliśmy się w nieco dusznej małej klatce schodowej, z zieloną wykładziną na schodach, które wydały nam się dziwnie mało stabilne pod naszym pokaźnym ciężarem. Spostrzegłam, że wszystko wokół mnie i pode mną przypomina wnętrze tekturowej bombonierki. Instynktownie odsunęłam swój bagaż od ściany, by jej nie uszkodzić. Jak się później okazało: zupełnie słusznie.

Mimo wielkiego zmęczenia wciąż rzucałam ukradkowe, lecz czujne spojrzenia we wszystkie kąty i zakamarki korytarza, przez który szliśmy.

Nie bez powodu. Moje badawcze „rzuty oka”

miały jeden cel: potwierdzenie (lub nie) czy jak głosiła przerażająca wieść, która niemal w ostatniej chwili dotarła w Polsce do naszej wiadomości, iż w Ameryce „najwierniejszym przyjacielem człowieka” jest pospolity, lecz dorodny, karaluch! Moja histeria związana z przyjęciem tej wiadomości przerodziła się szybko w całkowitą obsesję ciągłego wypatrywania

potencjalnego wroga. Jednego wroga, wobec którego (nawet w myślach) czuję absolutną bezsilność i takie przerażenie, iż w nawet w zupełnie nie zasługujących na podejrzenie o

obecność tego popularnego

przedstawiciela amerykańskiej flory i fauny, z desperacją atakuję każdą ciemniejszą plamkę na ścianie lub podłodze.

Drzwi od naszego służbowego mieszkania za sprawą ojcowskiego zaklęcia otwarły się i naszym

zmęczonym oczom ukazał się nowy świat. Najdziwniejszy ze światów, jakie dotąd widzieliśmy (a widzieliśmy już dość sporo!), bo cały prawie biały i miękki. Mąż – tata - Marek wprowadził nas na przestrzeń, która nas oszołomiła swą miękkością, puszystością, przytulnością, zwłaszcza, iż rozciągała się pośród zaświeconych stojących lamp roztaczających wraz ze światłem bardzo przyjazny nastrój. Mieszkanie okazało się dosyć duże, czyste i wygodne. Cztery pokoje wyposażone w dyżurne” lecz gustowne, jasne sprzęty, duże schludne łazienki, nowocześnie wyposażona kuchnia i balkon z widokiem na pusty na razie basen zachwyciły nas. Czujnym okiem „rzuciłam” znów we wszystkie kątki, które nie wskazywały jednak na zamieszkiwanie przez wspomnianych wcześniej „sublokatorów’. Największą jednak zaletą nowego domu okazał się duży gar rosołu z kurzymi nogami i z makaronem ugotowanego na naszą cześć przez niewątpliwego naszego dobroczyńcę męża -tatę – Marka.

Okazaliśmy natychmiast głęboką wdzięczność pałaszują błyskawicznie znaczną jego część (rosołu, nie męża i ojca!), po czym już zupełnie się zadomowiliśmy.

Mimo wyraźnie nocnej pory dzieci rozszalały się po pokojach przydzielając je „odgórną” decyzją silniejszego, penetrowały „zadziwiający drewniany”

balkon, w przerwach huśtając się na fantastycznie „resorowanych” łóżkach.

Umknęło jakoś naszej uwadze, że jednocześnie huśtał się imponujący stół ze szklanym blatem, sześć krzeseł, sofy, stojące lampy, ława i… cała miękka, puszysta podłoga.

Huśtało się całe piętro!...

*****

Po przeciągających się oblucjach całej rodziny wszyscy zapadli w iście kontynentalny sen, który przeciągnął się do godzin południowych następnego (a

(18)

właściwie już tego samego) dnia. Szczęśliwie dla naszego taty i męża była to niedziela (która nawet dla niego bywa tutaj czasami dniem wolnym) zatem nikt nie został „pociągnięty za konsekwencje” za taki brak dyscypliny.

Pierwszym dźwiękiem, który dotarł do moich uszu po przebudzeniu był odgłos dzikich gęsi, przelatujących tuż za naszymi oknami.

Były tak blisko, że można je było widzieć za szybą nie podnosząc się z łóżka. Oniemiałam z zachwytu. Prawie bo właśnie mój syn doniósł mi rozbawionym głosem, że jedna z pięknych przedstawicielek stada zostawiła mu na szybie zielonkawo cieknącą „pamiątkę”. Potraktowałam to jako dobry znak niebios: dziecko zostanie wójtem. Może nawet burmistrzem…

Podbudowani tą myślą zjedliśmy poranne chrupki zalane zimnym mlekiem z plastikowego kanistra. A ponieważ niedzielny rosół został skonsumowany uprzednio więc postanowiliśmy w ramach obiadu rozpocząć poznawanie nowego kontynentu (i tym samym umożliwić mu poznanie nas. Wszak już w momencie przybicia wizy w naszych wysłużonych paszportach został na to skazany) .

Władowaliśmy się więc ponownie do samochodu i przytknęli nosy do szyby, by lepiej widzieć upragnione Chicago. Myślałam właśnie o tym śmiesznym zjawisku, jakim jest zmiana czasu i o tym, że w naszej cichej Porębie wszyscy pokładli się spać. I o naszych rodzicach, którym się pewnie śnimy całą czwórką (sen raczej dosyć męczący!)… I o innych mieszkańcach naszego uroczego miasta, którym pewnie nigdy nie będzie dane ujrzeć blasku Chicago. I o biednych chicagowianach, którzy nigdy nie zobaczą Poręby… I o naszym burmistrzu, któremu śni się zapewne piękny sen o oddłużeniu miejscowego zakładu pracy…A tu świat z marzeń i filmów, który właśnie nam się objawi… Już za chwilę!

Za oknem samochodu wciąż przesuwały się szare obrzeza dróg, a nad głowami co jakiś czas uśmiechała się zjadliwie bezwstydna, jaskrawa rdza często mijanych mostów i wiaduktów. Potem zobaczyliśmy zamglony zarys dalekiego, strzelającego w niebo szarymi lufami wieżowców, miasta. Zarys ten jednak ciągle się jakby oddalał, choć za szybą zgęstniało:

pojawiły się brudne, obdarte domy, nastroszone resztkami powybijanych szyb oczodoły dziwnych budynków, uliczki nawet przy najszczerszych chęciach nie budzące naszego zaufania.

- „To są przedmieścia”- wyjaśnił mąż, uodporniony już na ten widok.

- „Yhm”… odmruknęło wyrozumiale nasze trio.

Nagle zrobiło się jakby ciemniej i chłodniej. Powiało elegancją i solidnością wykonania. Wjechaliśmy między wieżowce. To

było wspaniałe uczucie! Miałam wrażenie, że nasz samochód rozgarnia strzeliste łodygi czy pnie szarych wysmukłych roślin kończących się gdzieś wśród chmur. Każdy z tych monstrualnych pni miał inny, dziwny ornament. Inną architekturę, inny styl, inny odcień szarości.

Siedzieliśmy grzecznie, jak trusie, chłonąc ten czar kamiennej dżungli (Analogia była uzasadniona też pod tym względem, iż prawie nigdzie nie było śladu żywego człowieka.) Wtem oślepiło nas światło słoneczne. To był już koniec. Obejrzeliśmy się szybko za siebie: miasto widniało jak na dłoni Jechałam do niego pół roku.

Przejechałam je w niecałe pięć minut…

*****

Później mąż zawiózł nas w miejsce, gdzie groźnie i jeszcze zimowo połyskiwało jezioro. Na jego brzegu pełniła straż kopuła planetarium i kilka innych słynnych przybytków tutejszej kultury i nauki. Zatrzymaliśmy się by odpocząć nad brzegiem jeziora Mitchigan i podziwiać widok miasta.

Razem z nami stali: Kopernik a po drugiej stronie Kościuszko.

-„Dwaj sławni Polacy!” - powiedziałam do dzieci z dławiącym w gardle poczuciem dumy narodowej tak wyszydzanej przez Gombrowicza – wielkiego emigranta. Podnieśliśmy w górę oczy, gdyż nad głową zza chmury wyłonił się księżyc.

- „Rzeczywiście wszędzie nas pełno!

dodałam i pomachaliśmy

porozumiewawczo jeszcze jednemu słynnemu rodakowi :Twardowskiemu!

c.d.n Ewa Olszańska-Rok

(19)

Kącik poetycki

„Dogoterapia”

Przed wejściem do szpitala nieco po lewej stronie na wysłużonej ławce siedzi rodzina cała i pacjent

po operacji

ale mu nie mówią...

Domowy rosół zjedzony kompot z wiśni w słoiku na potem

wszyscy zajęci sobą i szeptaniem po bokach Tylko ON jeden

C a ł y jest z pacjentem wie wszystko

Przytuleni głowa przy łbie

futro do piżamy w paski

ON całym ciałem wsłuchuje się w serce bijące jeszcze...

Obaj Razem

W sekrecie przed całym światem Targują się z Panem Bogiem kupują wspólną chwilę za całe życie wieczne...

Ewa Olszańka – Rok

„Pazerna”

Upatrzony obraz miałam Na wystawie ludzkich marzeń I choć prawdę dobrze znałam Chciałam zmienić bieg wydarzeń

Chciałam więcej, niż mi trzeba Zabrać go bez żadnej zgody Chciałam bułek zamiast chleba,

Chciałam windy, mając schody Dosyć miałam łez mych rzeki Chciałam zmienić życia przebieg

Zdjęłam go z pinakoteki Żeby obraz mieć dla siebie Wystraszona więc się skradam

Mając w oczach przerażenie By móc, choć to nie wypada, Uciec przed swym przeznaczeniem

Nagle wyszedł mi naprzeciw Kustosz ludzkich snów i losu Wciągnął mnie do swej zamieci

Robiąc zamęt z moich włosów Tak porywał mnie wciąż dalej I niczym w nieświadomości

Oplótł ciało me jak szalem Swym spektaklem namiętności

Wtedy stało się już jasne Że choć inne mam marzenia

I choć plany snuję własne Nie uniknę przeznaczenia Wyciągnęłam dłoń do niego Urzekł mnie swym pięknym tańcem

Teraz wiem, że chcąc lepszego Żyłam jak w mydlanej bańce Serce już nie krzyczy z żalem, Już stłumiłam rąk mych drżenie

Daj też opleść się tym szalem

I żyj w zgodzie z przeznaczeniem!

Marta Drabek

(20)

BĘDZIE SIĘ DZIAŁO

Zespół Szkół w Porębie, godz. 10.00

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bilety sprzedaje oraz udziela informacji sekretariat Domu Kultury telefon 34-40.. Druk

Na scenie zobaczymy jj Witolda Dąbrowskiego, aktora, • który specjalizuje się w singerów- skich opowiadaniach.. Spektakl przedstawia

To zgoda na to, że nasze doświadczenie istnieje w tym, co konkretne i namacalne, w punkcie czasoprzestrzeni, i „gdzieś” jest zawsze „tu” i „tu” się

Tym samym komunizm odnosił się do mitycznych wzorców, które zakładają zburzenie starego porządku, co miała uczynić rewolucja, a po- tem zbudowanie drugiego porządku, który

Uczniowie głośno zastanawiają się, jakie informacje zawierałoby sprawozdanie z wyjścia do teatru, a jakie – recenzja przedstawienia teatralnego.. Połowa grup ma za

Burmistrz Marek Śliwa złożył serdeczne podziękowania za wspaniałe przyjęcie, za możliwość prezentacji młodzieży z Poręby oraz zaznaczył, że dalsza współpraca

W naszej ślicznej, maleńkiej Porębie żyło nam się, jak u samego Pana Boga za kaloryferem: w ładnej, zalesionej i nie całkiem zatrutej jeszcze okolicy, wśród znajomych z

To dziedzina sztuki, która jest bardzo wymagająca od uczącego się.. Nie można stać się instrumentalistą w przeciągu kilku lekcji, lub