• Nie Znaleziono Wyników

Raptularz Kulturalny, 2012, nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Raptularz Kulturalny, 2012, nr 3"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

OD WYDAWCY

Tradycja

Córce dam na imię Tradycja!

-Przecież nie ma takiego imienia... Tradycja...

-Mam tu wyraźnie napisane w gazecie:

"W Poznaniu narodziła się nowa tradycja"

Ten cytat z kultowego już filmu „Miś” ilustruje jak różnie może być rozumiana tradycja.

Zwolennicy tego słowa często powołują się na bogatą tradycję. Jej przeciwnicy, odżegnujący się od przeszłości i artykułujący nieraz głośno swoją niechęć do tego co jest związane z kultywowaniem przeszłości, sami często czerpią z bogatej tradycji mniej lub bardziej świadomie. Część z nas kultywuje rodzimą tradycję. Negaci często od niej odstępują sami tworząc nową (niejednokrotnie czerpiąc coraz częściej wzorce z odległych kontynentów).

Sami jednak, oczekując na występy ulubionej grupy muzycznej, pytają: kiedy wystąpi kapela? Przecież to słowo wywodzi się z tradycji wiejskich i ulicznych zabaw sprzed wielu wieków a jednak nas nie razi, nie wywołuje bolesnych skurczów mięśni twarzy.

Tradycyjnie (dwa razy do roku) mieszkańcy naszego miasteczka gremialnie biorą udział w obchodach „Dni Poręby” i „Festiwalu prażonek”.

Wspólnej genezy tych spotkań możemy się doszukiwać w odległym średniowieczu i świątecznych jarmarkach odpustowych.

Narodziny świętowania podczas „Dni Poręby”

postrzegałbym jako alternatywę dla parafialnych odpustów. Ich narodziny przypadają bowiem na epokę, do której odwołuje się cytat z „Misia”. O kilkadziesiąt lat młodszy „Festiwal prażonek”, który jest przewodnim wątkiem bieżącego numeru Raptularza, narodził się na bazie rodzimej - porębskiej tradycji rodzinnych posiłków w czasie prac polowych. Z czasem nabrały one bardziej uroczystego, żeby nie powiedzieć świątecznego charakteru, poszerzając krąg przy prażonkach o przyjaciół i znajomych.

Niewątpliwie porębskim prażonkom dodatkowej estymy przysporzył klasyczny wyrób miejscowej fabryki - kociołek. Również ten największy na świecie, przy którym spotykamy się w Porębie tradycyjnie przy końcu września. Nawet przeciwnicy utożsamiania się z rodzimą tradycją muszą przyznać, że z tradycyjnych prażonek nie zrezygnują. I to jest właśnie moc i szczególny walor porębskiej tradycji prażonek.

Zdzisław Kluźniak

SPIS TREŚCI

1. Z życia biblioteki

(Spotkanie autorskie z Grzegorzem Seredyńskim, Biblioteka poleca)

2. Co słychać w MOK?

(o bieżącej działalności MOK, kołach zainteresowań (wywiad z instruktorem koła plastycznego), zespołach, planach i bolączkach informują: Michał Neszczyński i Karol Hadrych)

3. Wydarzenia Kulturalne

(XXXIX Dni Poręby, Wybrano laureatów XVII PTAMS, Wieczór muzyczny II, Otwarto Pracownię Orange, Podsumowanie wakacji, Sukcesy festiwalowe, Udane występy Zespołu Pieśni i Tańca

„Niwczanki”, Wizyta w partnerskim mieście Kistelek. )

WYWIAD

4. Znani i nieznani

(W numerze Klaudia Ciepak – pasjonatka rysunku).

5. Z kart historii

Felieton Zdzisława Kluźniaka

6. Ja i Ty – Prażonki

Felieton Ewy Olszańskiej - Rok

7. Kącik poetycki

8. O podróżach kociołka i nie tylko...

Felieton Włodzimierza Pucka

9. HYDE PARK

10. Będzie się działo!

(zapowiedzi wydarzeń kulturalnych)

Biblioteka poleca:

Dla dorosłych:

1. M. Wojciechowska „Kobieta na krańcu świata”

2. T. Revay „Biała wilczyca”

3. I. Lorentz „Córka tatarskiego chana”

Dla dzieci i młodzieży:

1. D. Grace „Sekretnik 2. M. Fox „Anoreczka”

3. M. McDonald „Hania Humorek”

B. Machura / L. Dziechciarz

(3)

Z życia biblioteki Spotkanie autorskie

z Grzegorzem Seredyńskim

W dniu 14 czerwca z inicjatywy Miejskiej Biblioteki Publicznej w Porębie w sali konferencyjnej MOK w Porębie odbyło się autorskie spotkanie z Grzegorzem Seredyńskim, autorem książki biograficznej

„Adam Mickiewicz”.

Grzegorz Seredyński z Dyrektorem MBP Michałem Neszczyńskim podczas spotkania autorskiego w porębskiej bibliotece

W spotkaniu uczestniczyli uczniowie z Gimnazjum im. Stanisława Staszica i Zespołu Szkół im. Mikołaja Kopernika. Uczniowie mieli okazję poznać ciekawostki z życia Adama Mickiewicza ze szczególnym uwzględnieniem czasów młodości, domu rodzinnego, nauki w Nowogródku i studiów w Wilnie.

Autor książki, polonista, znawca literatury polskiej opowiedział również o swoim warsztacie pracy, zdobywaniu materiałów i etapach powstawania książki.

Uczniowie poszerzyli także wiedzę na temat życiorysu poety, a tym samym przypomnieli sobie lektury szkolne – „Dziady” i „Pan Tadeusz”.

Na zakończenie spotkania Grzegorz Seredyński zarekomendował dwie książki autorstwa swojego syna Adama Seredyńskiego

„Przyjaciele z Breslau” i „Przyjaciele z leśniczówki”.

W. Pucek

Co słychać w MOK?

Otwarto pracownię Orange

20 czerwca w MOK w Porębie odbyło się uroczyste otwarcie Pracowni Orange.

Symbolicznego przecięcia wstęgi dokonał Burmistrz Marek Śliwa, przedstawiciel Orange Polska Marek Piątkowski oraz Dyrektor MOK Michał Neszczyński.

Symboliczne przecięcie wstęgi

Spośród 751 wniosków zgłoszonych do programu wyłoniono zwycięską 50. MOK w partnerstwie z Urzędem Miasta w Porębie wziął udział w programie. Powstała grupa inicjatywna w składzie: Marek Śliwa, Michał Neszczyński, Tomasz Kołton, Mariusz Rok, Zdzisław Kluźniak i Karol Hadrych, która przygotowała stosowną dokumentację i złożyła wniosek do programu. Z województwa śląskiego wybrano tylko dwie miejscowości: Porębę oraz Ujsoły.

W Orange myślimy o przyszłości – wspieramy rozwój i dbamy o dostępność rozwiązań telekomunikacyjnych. Głównym celem akcji Pracownie Orange jest zapewnienie obywatelom małych społeczności lepszego dostępu do technologii i informacji. Dodatkowo, poprzez projekt chcemy zainspirować

mieszkańców do podejmowania

samodzielnych działań twórczych oraz większego zaangażowania w lokalne życie społeczne - mówi przedstawiciel Orange Polska Marek Piątkowski.

Grupa inicjatywna składa podziękowanie Katarzynie Migoń-Kasperlik za projekt i wykonanie aranżacji wokół Pracowni i Panu Arkadiuszowi Dworakowi za nieodpłatne wykonanie instalacji internetowej oraz wszystkim osobom zaangażowanym w powstanie Pracowni.

W. Pucek

(4)

KOŁA ZAINTERESOWAŃ

KOŁO PLASTYCZNE

Rozmowa z Katarzyną Kasperlik - Migoń, prowadzącą zajęcia plastyczne dla dzieci w MOK w Porębie.

K.H: Plastyka jest dla dzieci wspaniałą przygodą.

Czy to jednak tylko zabawa?

K.M-K: Wszystko co jest przyjemne jest zabawą, ale mam nadzieję, że dzieci, które chodzą na zajęcia przeżywają też ciekawą przygodę artystyczną wędrując przez różne techniki malarskie, poznając możliwości jakie dają np.

papier czy nasza wyobraźnia.

K.H: Czy zauważa Pani jakieś zmiany rozwojowe w dzieciach uczestniczących w zajęciach plastycznych?

K.M-K: Oczywiście. Dzieci sprawniej posługują się pędzlem, ołówkiem, ale też ich myślenie jest inne. Zaczynają obserwować otaczającą ich przyrodę, widzą więcej niż inne dzieci. Są wrażliwe na kolor i kształt i bardziej kreatywne.

K.H: Co dzieci lubią robić najbardziej na zajęciach, co sprawia im najwięcej przyjemności?

K.M-K: To czego nie mogą robić w domu, bo mama boi się, że np. się ubrudzą. Tutaj mogą malować i mieć umorusane noski.

Dzieci podczas zajęć poznają różne techniki plastyczne

K.H: Ile obecnie osób liczy koło plastyczne w MOK w Porębie?

K.M-K: Koło liczy około 30 osób. Dzieci są podzielone na dwie grupy w wieku od 3 do 7 lat i od 8 do 13 lat.

K.H: Jak ocenia Pani poziom zaangażowania uczestników zajęć?

K.M-K: Dzieci są bardzo zaangażowane. Na zajęcia chodzą od kilku lat. Zaczynały jako przedszkolaki, dziś to już nastolatki.

Dzieci aktywnie biorą udział w zajęciach

K.H: Autorzy prac plastycznych mają już na swoim koncie mniejsze lub większe sukcesy. Ich prace były nagradzane na wielu regionalnych czy wojewódzkich przeglądach plastycznych. Proszę przybliżyć czytelnikom ten temat.

K.M-K: To prawda mamy wielu laureatów konkurów wojewódzkich i ogólnopolskich.

Są dzieci, które już wielokrotnie wygrywały np. Natalia Zawalska czy Aleksandra Cupiał.

K.H: Czy są jakieś trudności w działalności koła plastycznego w MOK w Porębie?

K.M-K: Większych trudności nie ma.

Muszę przyznać, że Pan Dyrektor Michał Neszczyński bardzo nas wspiera i pomaga.

Ośrodek kupuje potrzebne materiały mimo kryzysu, który nie omija Poręby.

K.H: Jakie ma Pani plany na najbliższe miesiące w obszarze działalności koła plastycznego?

K.M-K: Plany są duże: udział w konkursach. Jeżeli chodzi o zajęcia to chcę robić z dziećmi więcej prac

„ekologicznych”, używając materiałów, które dla ludzi widziane są jako „śmieci”.

K.H: Czy zdarzyła się jakaś zabawna sytuacja na zajęciach, o której może Pani opowiedzieć naszym czytelnikom?

K.M-K: Tak. Pewnego razy robiliśmy prace na konkurs „Moja rodzina”. Dzieci malowały swoich najbliższych, którzy ledwo mieścili się na kartkach. Pięcioletnia Ola namalowała tylko dom i siebie.

Zapytałam – a gdzie reszta rodziny? Ola spojrzała na mnie zdziwiona i powiedziała:

„Jak to gdzie? W domku!”.

K.H: Dziękuję za rozmowę. Życzę powodzenia w dalszej działalności koła plastycznego.

K.M-K: Dziękuję. Pozdrawiam czytelników.

Do zobaczenia!

(5)

WYDARZENIA KULTURALNE

XXXIX DNI PORĘBY

W dniach 16-17 czerwca odbyły się obchody XXXIV Dni Poręby. Uroczystości rozpoczęto przed budynkiem Urzędu Miasta. Tradycyjnie Burmistrz Marek Śliwa przekazał klucze do bram miasta młodzieży szkolnej, która wraz z mieszkańcami w asyście Jurajskiego Szwadronu Kawalerii im.

króla Jana III Sobieskiego przemaszerowała do amfiteatru. Wśród wielu zaproszonych gości obecni byli m.in. Radny Wojewódzki Witold Grim, Starosta zawierciański Rafał Krupa, Prezydent Zawiercia Ryszard Mach oraz delegacje organizacji społecznych i instytucji z miasta Poręba, powiatu zawierciańskiego i województwa śląskiego.

Burmistrz Marek Śliwa wręcza młodzieży szkolnej klucze do bram miasta

Jurajski Szwadron Kawalerii

W zawodach wędkarskich o puchar Burmistrza zwyciężył: Dariusz Drabek przed Łukaszem Jaroszem i Andrzejem Drabkiem a w zawodach strzeleckich w poszczególnych kategoriach zwyciężyli: młodzicy – Oskar Radwan, juniorzy – Beniamin Wideman, seniorzy kobiety – Agnieszka Radwan, seniorzy mężczyźni – Krzysztof Niesterak. Puchar Burmistrza otrzymał Rafał Białas – 82 pkt.

Barwny korowód w drodze do Amfiteatru przy MOSiR

Wspaniałą atrakcją było wspólne kibicowanie podczas meczu EURO 2012 Polska - Czechy, w specjalnie przygotowanej "strefie kibica"

usytuowanej na boiskach do siatkówki plażowej.

Porębska Strefa Kibica

Licznie zebrani mieszkańcy obejrzeli koncert laureatów XVII Przeglądu Artystycznego Młodzieży Szkolnej oraz występy zespołów: Slang, The Postman – (polscy Beatlesi), Power Play – (zespół disco–polo) i występ Tomasza Niecika.

Koncert Tomasza Niecika

Zespół Power Play

(6)

Drugi dzień XXXIX Dni Poręby rozpoczęto wycieczką rowerową. Uczestnicy przemierzyli trasę: Poręba – Zazdrość – Siewierz - Poręba. W bloku imprez popołudniowych zaprezentowali się zespoły z MOK w Porębie: ”Złota Jesień”,

„Niwczanki”, "Fantazja", "Cantio" oraz soliści:

Oskar Kozłowski i Karol Hadrych. Oprócz lokalnych artystów wystąpiły zaproszone zespoły:

"Trio Vega”, „Sonet” i kabaretu „Szarpanina”.

XXXIX Dni Poręby zakończył żywiołowy koncert Jacka Stachurskiego.

Zespół Złota Jesień z MOK w Porębie

Zespół Pieśni i Tańca „Niwczanki” z MOK w Porębie

Zespół „Fantazja” z MOK w Porębie

Organizatorzy składają specjalne podziękowania sponsorom: HDI Rathdowney Polska, "Porębskie kociołki", SEZ-PL, PHU ROLNIK Leszek Karcz, KOLZŁOM - Włodzimierz Kowalczyk, Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska, Fabryka narzędzi

"Poręba", PPHU "KOLMET" - Maria Lebiecka Zakład Doradztwa Technicznego - Zbigniew Gawkowski, TPK Mariusz Sobczyk, Spółdzielnia Mieszkaniowa Poręba, MPGKiM Poręba, MPWiK Poręba, Biuro podróży

"Leniwiec Ani", Ośrodek Szkolenia Kierowców

"Elka", Pizzeria "Fratelli".

Żywiołowy koncert Jacka Stachurskiego

Stachursky w dialogu z publicznością

Jak zawsze porębska publiczność nie zawiodła

Prezentacja zespołu i Podziękowania Stachuskiego

W. Pucek / K. Hadrych foto. J. Mońka

(7)

Wybrano Laureatów XVII PTAMS

12 czerwca w Miejskim Ośrodku Kultury w Porębie odbył się XVII Przegląd Twórczości Artystycznej Młodzieży Szkolnej - Poręba 2012. Tegoroczna edycja festiwalu była podzielona na dwa etapy. W pierwszym etapie prezentowali się uczniowie przedszkola, szkół podstawowych, gimnazjum i szkół średnich. W kategorii wiekowej klas IV-VI oraz gimnazjum-szkoła średnia uczestnicy prezentowali utwory artystów scen krakowskich, a w kategorii I-III oraz przedszkola utwory o tematyce dziecięcej.

Do przeglądu organizowanego przez MOK i MBP w Porębie zgłoszono blisko 60 wykonawców. Jury w składzie: Irena Szlachta, Grzegorz Piłka, Roman Grabowski po wysłuchaniu wszystkich prezentacji, nominowało do II etapu następujące osoby:

Katarzynę Kubicz, Żanetę Wojaczek, Kacpra Maja, Juliannę Frącisz, Maję Zygmunt, Natalię Kuban, Kamilę Sułkowską, Amelię Skop, Ksymenę Ślusarczyk, Dobrosławę Smugorzewską, Macieja Rauka, Aleksandrę Kuban, Daniela Strojca, Emilię Wójcik, Julię Bąk, Małgorzatę Wnuk, Kaję Gałecką oraz Joannę Pantak.

Laureaci XVII PTAMS podczas gali wręczenia nagród

Burmistrz Marek Śliwa i Dyrektor MOK Michał Neszczyński wręczają nagrody dla Laureatów

Wszyscy laureaci wystąpili 16 czerwca podczas uroczystego koncertu, który odbył się w Amfiteatrze Miejskim w ramach XXXIX Dni Poręby. Podczas koncertu Burmistrz Miasta Marek Śliwa wspólnie z Dyrektorem MOK - MBP Michałem Neszczyńskim wręczył nagrody oraz dyplomy dla wszystkich laureatów Przeglądu.

Wyniki Przeglądu

kategoria klas gimnazjum – szkoła średnia I miejsce – Żaneta Wojaczek

II miejsce – Katarzyna Kubicz III miejsce – Kacper Maj kategoria klas IV – VI I miejsce – Julianna Frącisz II miejsce – Natalia Kuban III miejsce – Kamila Sułkowska kategoria klas I – III

I miejsce – Amelia Skop II miejsce – Kaja Gałecka III miejsce – Małgorzata Wnuk Wyróżnienia kategoria klas I – III:

Julia Bąk, Aleksandra Kuban, Dobrosława Smugorzewska, Ksymena Ślusarczyk, Maciej Rauk.

Kategoria przedszkole:

I miejsce – Daniel Strojec II miejsce – Emilia Wójcik III miejsce – Joanna Pantak Grand Prix – Maja Zygmunt

Maja Zygmunt podczas przesłuchań finałowych.

Główna nagroda GRAND PRIX

K. Hadrych

(8)

Wieczór muzyczny II

22 czerwca w sali konferencyjnej w Miejskim Ośrodku Kultury w Porębie, z inicjatywy instruktora muzyki Romana Grabowskiego odbył się „Wieczór muzyczny II”. W I części wystąpili młodzi instrumentaliści z MOK: Wojciech Kubicz, Paulina Korczyna, Karol Mikoda, Jan Bańka, Martyna Smoleń, Weronika Rogacka, Jacek Kieres, Aleksandra Mazur, Antonio Schoenborn, Stanislaw Schoenborn (obaj gościnie, mieszkają w USA) Klaudia Wyszyńska, Kamila Sułkowska, Wiktoria Drozdowska, Natalia Dziwińska, Milena Szczepanek, Agnieszka Mazur, Kinga Palla, Karolina Kuźniar, Adrian Dworak, Maja Zygmunt, Weronika Szota, Karol Marcisz, Krzysztof Brzoza, Weronika Mikoda, Wiktor Wróblewski, Olivia Migoń, Jakub Grabowski, Żaneta Nguyen Huu i gościnnie na flecie Joanna Sokołowska.

Joanna Sokołowska

Żaneta Nguyen Hoo

Krzysztof Brzoza

Agnieszka Mazur

Kulminacyjnym momentem koncertu był występ Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej

„Symfonia Sonore” pod batutą Romana Grabowskiego.

„Symfonia Sonore”

Zgromadzona publiczność

Po zakończeniu koncertu Burmistrz Marek Śliwa i Dyrektor MOK-MBP Michał Neszczyński złożyli serdeczne gratulacje i podziękowania dla wszystkich instrumentalistów życząc efektywnego rozwoju artystycznego i sukcesów estradowych.

Podziękowania od Burmistrza Marka Śliwy W. Pucek / K. Hadrych / G. Mularczyk

(9)

Turniej Piłkarzyków w Pracowni Orange

13 lipca z inicjatywy Orange Polska oraz MOK w Porębie został zorganizowany Turniej Piłkarzyków Stołowych. W turnieju wzięły udział dwuosobowe drużyny, które walczyły o bardzo cenne nagrody ufundowane przez firmę Orange. Rozgrywane mecze dostarczyły bardzo dużo emocji zarówno uczestnikom jak i oglądającym.

Zacięta rywalizacja

W końcowej klasyfikacji: I miejsce: Patryk Grabny i Marcin Piskała, II miejsce: Tomasz Zych i Norbert Piżuch, III miejsce: Kamil Majewski i Bartosz Chołuj, IV miejsce: Piotr Makowski i Mateusz Wolff.

Uczestnicy oraz Organizatorzy Turnieju

Po zakończonym turnieju, Dyrektor Michał Neszczyński złożył podziękowania za udział w turnieju i wręczył nagrody zwycięzcom.

Karol Hadrych

Udane występy Zespołu Pieśni i Tańca „Niwczanki”

29 lipca br. w ramach Dni Żarnowca odbył się Międzygminny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich „Dary Lata”. Celem turnieju to m.in. zachowanie dziedzictwa kulturowego i kulinarnego regionu, prezentacja potraw oraz integracja KGW.

Smakowicie zaprezentowało się KGW z Niwek, które przygotowało m.in.:

kotleciki z kaszy gryczanej, faszerowane skrzydełka z kurcząt, placki tarte faszerowane z cukinią, „nagie gołąbki”, pierożki nadziewane warzywami i wędlinami, pieczarki ala schabowy, sałatka gyros, roladki rybne z serem feta a do popicia kozie mleko.

Jury, zgodnie oceniło, że wszystkie stoiska zaprezentowały bardzo smaczne posiłki i przyznało każdemu KGW nagrody pieniężne po 700 zł.

Międzygminny Turniej KGW „Dary Lata”

zakończyła degustacja prezentowanych potraw oraz występy KGW.

Zespół Pieśni i Tańca „Niwczanki” w Żarnowcu

18 sierpnia Zespół Pieśni i Tańca

„Niwczanki” wystąpił na I Jarmarku z

„Jajem” w Kłomnicach. Grupa z Poręby zaprezentowała program składający się z utworów: "Porębianka", "Jesienią, jesienią" oraz "Kogut spoko". Niwczanki otrzymały wyróżnienie oraz pamiątkowy dyplom.

Zespół Pieśni i Tańca „Niwczanki” w Kłomnicach W. Pucek / K. Hadrych

(10)

Sukcesy Festiwalowe

8 czerwca 2012 roku odbył się IV Diecezjalny Festiwal Piosenki Religijnej "Ichtis" w Pławnie. Do festiwalu zgłosiło się ponad 50 podmiotów

wykonawczych. Miasto Poręba było

reprezentowane przez artystów z MOK w Porębie:

Młodzieżową Orkiestrę Kameralną "Symfonia Sonore" pod kierownictwem Romana Grabowskiego oraz solistę Karola Hadrycha.

Grupa młodych muzyków zaprezentowała utwory:

J.S. Bacha – "Symfonia" Marco Frisina – "Aprite le porte a Cristo" a solista Karol Hadrych kompozycję autorską. Po wysłuchaniu wszystkich uczestników, Jury festiwalu przyznało I miejsce w kategorii solistów powyżej 18 lat dla Karola Hadrycha.

Symfonia Sonore i Karol Hadrych

W dniach 7-8 lipca w muszli koncertowej przy parafii św. Jacka w Gliwicach odbył się Jubileuszowy XXV Ogólnopolski Festiwal Piosenki Religijnej - Cantate Deo. Do festiwalu napłynęło bardzo dużo zgłoszeń z całej Polski. Miasto Poręba było reprezentowane przez Karola Hadrycha z MOK w Porębie. Solista pomyślnie przeszedł eliminacje i wystąpił w przesłuchaniach finałowych. Po wysłuchaniu wszystkich prezentacji Jury przyznało nagrody i wyróżnienia. W kategorii solistów II miejsce otrzymał Karol Hadrych, który wykonał dwa autorskie utwory.

Karol Hadrych podczas koncertu laureatów

W. Pucek

Podsumowanie

COOLturalnych wakacji z MOK w Porębie

Tegoroczne wakacje niestety dobiegły

końca. Jednym z głównych

organizatorów letniego wypoczynku w mieście był Miejski Ośrodek Kultury w partnerstwie z Miejską Biblioteką Publiczną w Porębie, który przygotował szereg warsztatów i zajęć zorganizowanych w ramach "COOLturalnych wakacji".

Uczestnicy programów artystycznych

Przez cały okres wakacji odbywały się bezpłatne zajęcia artystyczne: nauka gry na instrumentach, zajęcia wokalne, warsztaty plastyczne. Młodzież pozostająca w domu mogła bezpłatnie korzystać z siłowni.

Dużym zainteresowaniem cieszyła się pracownia Orange, w której można było korzystać z nowo pozyskanego sprzętu komputerowego oraz wspólnie spędzić czas.

Uczestnicy zajęć wokalnych

Dla najmłodszych mieszkańców organizatorzy przygotowali bajki interaktywne: "Pomarańczowa Pantera",

"Kot Filon", "Złośliwości jej królewskiej mości".

Na zakończenie wakacji odbył się pokaz iluzji w wykonaniu wicemistrza Polski Sebastiana "Alkadiassa" Grabowskiego.

(11)

Sebastian „Alkadiass” Grabowski zaczarował publiczność

W ramach COOLturalnych wakacji odbyło się spotkanie Klubu Pasjonatów Historii Lokalnej poświęcone sylwetce pierwszego proboszcza parafii św. Józefa w Porębie - ks. Franciszka Pędzicha.

Również w filii Miejskiej Biblioteki Publicznej w Niwkach odbywały się zajęcia wakacyjne. Dzieci i młodzież chętnie odwiedzały placówkę biblioteczną, w której korzystały z pozyskanego sprzętu w ramach Programu Rozwoju Bibliotek.

Bajki interaktywne dla dzieci cieszyły się dużym zainteresowaniem

Nowy rok kulturalny przed nami. Oficjalne otwarcie roku kulturalnego nastąpi 28 września (piątek) o godz. 18.00 na terenie starego zakładu przy zabytku "Wieży wyciągowej". Odbędzie się koncert „Tu jest mój dom z moim życiem w tle”

zorganizowany przez MOK w partnerstwie z poetką Ewą Olszańską - Rok oraz historykiem Zdzisławem Kluźniakiem.

Przed nami kolejne imprezy kulturalne i sportowe, jak i nowe nabory do kółek zainteresowań.

Nie siedźmy w domu skorzystajmy z ciekawej i bogatej oferty MOK w Porębie.

Szczegółowa oferta zajęć wraz z cennikiem na stronie internetowej www.mokporeba.pl

K. Hadrych

Wizyta w partnerskim mieście Kistelek

W dniach 19-21 sierpnia delegacja z miasta Poręby - Burmistrz Marek Śliwa, Kierownik Referatu Promocji i Zamówień Publicznych Tomasz Kołton oraz artyści z Miejskiego Ośrodka Kultury pod kierownictwem Romana Grabowskiego i Karola Hadrycha, uczestniczyła w uroczystościach z okazji święta narodowego św. Stefana w partnerskim mieście Kistelek na Węgrzech.

Młodzież z MOK z Burmistrzem Markiem Śliwą

Główne uroczystości odbyły się 20 sierpnia. Rankiem nastąpiło uroczyste wciągnięcie flag państwowych: Węgier, Polski i miasta Kistelek przez Burmistrza Kistelek Nagyego Sandora i Burmistrza Poręby Marka Śliwę. W godzinach porannych odbył się maraton uliczny, w którym brali udział mieszkańcy Kistelek.

Po zakończeniu maratonu rozpoczęły się oficjalne uroczystości na placu ratuszowym.

Burmistrz Kistelek Nagy Sandor

Po przemówieniach Burmistrza Nagyego Sandora i gości zaproszonych odbył się koncert Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej "Symfonia Sonore" z MOK w Porębie pod kierownictwem Romana Grabowskiego.Orkiestra zaprezentowała repertuar składający się m.in z utworów Jana Sebastiana Bacha, Mozarta, Pasiniego.

(12)

Niespodzianką dla mieszkańców Kistelek był odegrany hymn węgierski przez młodzieżową orkiestrę z Poręby.

„Symfonia Sonore” podczas występu w Kistelek

Następnie odbyła się uroczysta msza św. podczas której zaprezentował się zespół "Liberi Deus".

Wieczorem odbył się koncert zespołu "Cantio" z MOK w Porębie. Grupa zaprezentowała takie utwory jak "I just called to say i love you",

"Yesterday", "Parole, parole" czy "We are the world". Owacją na stojąco nagrodzono zespół za wykonanie węgierskiej piosenki "Dziewczyna o perłowych włosach" z repertuaru zespołu Omega.

Bardzo ciepło przyjęto występ wicemistrza Polski w iluzji Sebastiana „Alkadiassa” Grabowskiego współpracującego z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Porębie. Młody mag zaprezentował program „z szybą” i „obręczami”.

Grupa wokalna „Cantio” podczas koncertu w Kistelek

W drodze powrotnej grupa z Poręby miała okazję zobaczyć i podziwiać zabytki Budapesztu Ogromne wrażenie na gościach, zrobiła zmiana warty żołnierzy przed siedzibą prezydenta na placu zamkowym.

Pobyt w Kistelek był również okazją do spotkań roboczych z przedstawicielami partnerskiego miasta. Strona węgierska jest mocno zainteresowana rozwojem współpracy z miastem Poręba. Jak podkreślił Burmistrz Nagy Sandor, współpraca partnerska niesie bardzo wiele korzyści dla obu miast.

Gospodarz Kistelek zaznaczył, że występy młodych artystów z Poręby były bardzo dobrze przygotowane, mieszkańcy byli

zaskoczeni wysokim poziomem

artystycznym i wspaniale się bawili.

Sebastian „Alkadiass” Grabowski podczas pokazu iluzji w Kistelek

Węgierska Publiczność

Burmistrz Marek Śliwa złożył serdeczne podziękowania za wspaniałe przyjęcie, za możliwość prezentacji młodzieży z Poręby oraz zaznaczył, że dalsza współpraca z Kistelek będzie na pewno kontynuowana.

Gospodarz Poręby zaprosił delegację węgierską na X Światowy Festiwal Prażonek, który odbędzie 29 września.

W drodze powrotnej młodzież zwiedziła Budapeszt

Karol Hadrych foto Marta Drabek

(13)

Z cyklu Znani i nieznani...

W każdym numerze prezentujemy sylwetki lokalnych artystów – pasjonatów, którzy promują kulturę i inne dziedziny życia artystycznego w naszym mieście oraz poza granicami kraju.

Klaudia Ciepak o sobie:

Mam 15 lat, mieszkam w Porębie. Uczęszczam do Gimnazjum. Interesuję się rysowaniem portretów.

Portretuję najczęściej osoby, które mnie czymś zainspirują. Lubię słuchać muzyki, głównie hip hop i rock zagraniczny. Cenię takie wartości jak:

przyjaźń, szacunek do drugiego człowieka, rodzina, patriotyzm.

O pasji rysunku, inspiracjach plastycznych rozmawia Marta Drabek.

Pragnę przedstawić wam dzisiaj 15-letnią mieszkankę naszego miasta. Klaudia Ciepak, bo o niej mowa, w tym roku będzie uczęszczać do ostatniej klasy gimnazjum o profilu językowym.

Ma niebywały talent plastyczny, który sami Państwo możecie ocenić dzięki jej pracom- próbki jej talentu zostały umieszczone na tej stronie.

Zapraszam do przeczytania wywiadu z Klaudią.

M.D: Kiedy odkryłaś w sobie umiejętności plastyczne?

Klaudia: Zawsze lubiłam rysować, chyba jak każdy. Większe umiejętności odkryłam w poprzednie wakacje.

W domowym zaciszu Klaudia pracuje nad kolejnym rysunkiem

Kolejna praca już prawie gotowa

M.D: A czy ktoś ci w tym pomógł?

Nauczyciel, rodzice?

Klaudia: Nie, nikt mi nie pomagał. Z początku rysowałam bez żadnej wiedzy o rysownictwie, nigdy nie przeczytałam żadnej książki o tej tematyce. Rodzice nie pomagali mi bezpośrednio, jednak zdolności plastyczne odziedziczyłam po mamie. Bardzo dużo zawdzięczam też mojej nauczycielce od plastyki, która bardzo mi pomogła w kształceniu się pod tym kątem.

M.D: A obecnie, chodzisz na jakieś zajęcia dodatkowe lub kola zainteresowania związane z rysownictwem?

Klaudia: Nie, i w sumie nigdy na takie za bardzo nie uczęszczałam. Wolę zajmować się tym w domu.

Młoda artystka już wiele potrafi

(14)

Akcent sportowy

M.D: A masz zamiar wiązać z tym hobby swoja przyszłość? Szkoła plastyczna, jakieś studia idące w kierunku rysowania?

Klaudia: Obecnie się nad tym intensywnie zastanawiam, na pewno nie przestanę rysować, ale obawiam się że samo rysowanie nie zapewni mi przyszłości. Wolałabym znaleźć sobie inny zawód a swoje hobby rozwijać dodatkowo.

Jeszcze nie podjęłam konkretnej decyzji co do tego.

Postać Michała Szpaka zwycięzcy polskiej edycji X-Facotr

Tej grupy nikomu nie trzeba przedstawiać

M.D: Co najbardziej lubisz rysować?

Klaudia: Swoich idoli, ludzi którzy mnie inspirują i są dla mnie autorytetem, ale zajmuję się też portretowaniem moich rówieśników. Wykonuje też pracę na zamówienia znajomych.

Chyba każdy się zgodzi, że to wschodzący talent

M.D: Czy osiągnęłaś już sukcesy dzięki rysowaniu? Jakieś wygrane konkursy itp.?

Klaudia: W przedszkolu udało mi się wygrać hulajnogę za pomocą jakiegoś bazgroła (śmiech). I to jest chyba mój jedyny sukces, bo raczej nie biorę udziału w konkursach, głównie dlatego że jest tam narzucana tematyka a ja nie lubię rysować czegoś co mi się nie spodoba. Może kiedyś znajdzie się jakiś konkurs, który mnie zainteresuje.

Slash – gitarzysta Guns N'Roses

M.D: W takim razie życzę dalszych sukcesów i powodzenia w rozwijaniu swojego talentu!

Klaudia: Bardzo dziękuję.

(15)

Z Kart Historii

Felieton Zdzisława Kluźniaka

Foto: porebianie.pl

Król prażonek albo Pan Ziemniak.

W niemieckim Offenburgu w 1853 roku postawiono pomnik, który przedstawia najsłynniejszego angielskiego korsarza.

Widać na nim postać trzymającą w ręku kwiat ziemniaka. Na postumencie umieszczono napis: „Sir Francisowi Drake'owi, który rozpowszechnił ziemniaki w Europie. Miliony rolników całego świata błogosławią jego nieśmiertelną pamięć. To ulga dla biedaków, bezcenny dar Boży, łagodzący okrutną nędzę”

.

Ziemniak, a właściwie Psianka ziemniak (Solanum tuberosum), dotarł do Europy około 1554r. za sprawą Francisco Pizarro - hiszpańskiego konkwistadora. Po podboju Imperium Inków razem z ich złotem sprowadził na nasz kontynent również bulwy ziemniaka. Występował on wtedy w dwóch odmianach. Jedna z nich była dziko rosnąca, zakwitała na czerwono i można ją było spotkać na skalistych zboczach (odmiana niejadalna). Drugą, kwitnącą na biało, można było spożywać po ugotowaniu lub upieczeniu.

Indianie nazywali ziemniaka papas lub patata.

Inkowie znali je od setek lat. Europejczycy jednak jeszcze długo ich nie doceniali. Nie odpowiadał im nie tylko smak, ale często mówiono też, że jest to diabelska i wywołująca przeróżne choroby roślina.

Warzywo wkrótce trafiło również do Włoch, ale również tutaj uprawy zostały porzucone. Z uwagi na kwiaty, ziemniak jako roślina ozdobna zaczął robić dworska karierę (wielu dostojników na dworze papieskim przyozdabiało kwiatami ziemniaka swój strój). Uprawy ziemniaka zaczęły się rozpowszechniać około 1700 roku w austriackich Niderlandach (Belgia), gdzie też początkowo był tylko rośliną ogrodową. We Francji ziemniaka też przyjęto z oporami.

Sytuacja zaczęła zmieniać się wraz z zainteresowaniem się ziemniakiem francuskiego ekonomisty i ministra finansów - Anne Roberta Turgota. Za jego przyczyną zaczęto rozdawać za darmo sadzonki ziemniaczane, głównie rolnikom i proboszczom wiejskim.

To między innymi pod jego wpływem król Francji Ludwik XVI bardzo często jadał ziemniaki, zaś królowa Maria Antonina nosiła kwiaty ziemniaka wpięte w garderobę. Podobnie kartofle przyjęły się w Prusach. W połowie XVIII wieku Królestwo Prus szykowało się do wojny z Austrią. Fryderyk II Wielki specjalnym dekretem zobowiązywał chłopów na Pomorzu i Śląsku do uprawy ziemniaków.

Bulwy rozdawano chłopom za darmo, zaś jednym z obowiązków dragonów w kraju było pilnowanie czy rzeczywiście są sadzone. Decyzja Fryderyka II miała uchronić Prusy od klęski głodu. Ziemniak stał się wkrótce ważnym „surowcem wojskowym”. 5 sierpnia 1778 roku Fryderyk II nakazał 154-tysięcznej armii pruskiej wkroczyć na pograniczne terytorium Czech. Jedynym większym wydarzeniem przedłużającej kampanii była bitwa a raczej potyczka pod Polską Ostrawą. Długie okresy bezczynności przyczyniły się do masowej dezercji wśród armii obu stron konfliktu. Wojska pruskie miały ponadto problem z chorobami żołnierzy i dużą śmiertelnością wśród koni.

Armie obu stron konfliktu zmuszone były do żywienia się ziemniakami, które konfiskowano chłopom bezpośrednio z pola i z kopców. Bezsensowna cała ta kampania z opisanych powyżej powodów otrzymała nazwę Kartoffelkrieg, czyli wojna ziemniaczana.

Podobno pierwszymi, którzy zaznajomili się z ziemniakami na terenach polskich, byli aptekarze wrocławscy końca XVI wieku. Według niektórych przekazów w połowie XVII wieku ziemniak miał być uprawiany ponoć przez małopolską szlachtę ariańską. Powszechnie jednak przyjmuje się, że to król Jan III Sobieski, wracając ze słynnej wyprawy na Wiedeń w roku 1683, miał przywieźć sadzonki specjalnie dla ukochanej, królowej Marysieńki. Były one podarunkiem od cesarza austriackiego Leopolda I, z jego wiedeńskich ogrodów. Uprawę ziemniaka rozpoczął w Warszawie, w ogrodzie na Nowolipkach ogrodnik Łuba.

(16)

Polski historyk Jędrzej Kitowicz(1727/1728 – 1804) w swoim „Opisie obyczajów za panowania Augusta III” poświęcił im osobny rozdział zatytułowany „O kartoflach”:

Jabłka zaś ziemne, czyli ziemniaki, a po teraźniejszemu kartofle, bądź świeże, bądź stare w jednej utrzymując się porze, równą też apetytowi sprawują satysfakcję. Zjawiły się najprzód (w Polszcze) za Augusta III w ekonomiach królewskich, które samymi Niemcami, Sasami osadzone były, a ci dla swojej wygody ten owoc z Saksonii z sobą przynieśli i w Polszcze rozmnożyli. Długo Polacy brzydzili się kartoflami, mieli je za szkodliwe zdrowiu, a nawet niektórzy księża wmawiali w lud prosty takową opinię, nie żeby jej sami dawali wiarę, ale żeby ludzie przywyknąwszy niemieckim smakiem do kartofli, mąki z nich jak tamci nie robili i za pszenną nie przedawali, przez co by potrzebującym mąki przez się pszennej do ofiary ołtarzowej, mąką kartoflową, choćby i z pszenną zmieszaną, zawód świętokradzki czynili. Na końcu panowania Augusta III kartofle znajome były wszędzie w Polszcze, w Litwie i na Rusi.

Warto wspomnieć, że pod koniec XVIII wieku zaczęto wyrabiać z ziemniaków skrobię oraz alkohol. W związku z tym powierzchnia upraw w Polsce stale się powiększała. Niepozorny ziemniak pomógł przeżyć milionom ludzi. Warto pamiętać, że zaraza ziemniaczana w Europie w latach 1844- 1851 przyczyniła się między innymi do masowej emigracji Irlandczyków do USA (dotkliwie jej skutki odczuł również nasz region).

Trudno datować czas pojawienia się ziemniaka w okolicach Poręby. Być może stało się to już w pierwszej połowie XVIII wieku, chociażby z uwagi na fakt, że kolejni właściciele tych okolic zaliczani byli do klienteli dworskiej. Niewątpliwie bliskość granicy z Prusami a później okres po trzecim kolejnym rozbiorze Polski (1795r.) i utworzeniu Nowego Śląska (jako części Prus) sprzyjało najpierw przenikaniu nowinek również rolniczych a później umocnieniu pozycji ziemniaka w strukturze upraw. Informacje o licznych gorzelniach w 1788r., mogą być dowodem mocnej już w tym czasie pozycji ziemniaka. Pojawienie się ziemniaka było szczególnym dobrodziejstwem dla mieszkańców wsi w okolicach Poręby, których grunty zaliczane były do bardzo lichych (w tabelach podatku gruntowym zaliczane były do ostatniej najsłabszej kategorii). Uprawa ziemniaka pozwoliła naszym przodkom, dysponującym niewielkim areałem ziemi uprawnej, na intensyfikację produkcji zwierzęcej a to poprawiało z kolei również żywienie wielodzietnych rodzin chłopskich. Można byłoby w tym miejscu również wspomnieć o roli ziemniaka w rozwoju miejscowej fabryki na przełomie XIX/

XX w. W jej bogatym i szerokim asortymencie znajdowały się zarówno produkty dla rolnictwa jak i przemysłu spożywczo- przetwórczego.

Spotkanie dziewcząt z Poręby i Zawiercia na prażonkach w początkach lat trzydziestych

W Polsce spotykamy wiele nazw regionalnych popularnego ziemniaka np.:

bandura w gwarze kresowej (Lwów i okolice), kartofel (z niemieckiego Kartoffel) w języku śląskim, pyra w gwarze poznańskiej, grula w gwarze góralskiej wschodniego Podhala, bulwa w języku kaszubskim, perka – dawna nazwa pochodząca od nazwy państwa Peru, rzepa z Orawy- zachodnie Podhale.

Główny składnik porębskich prażonek doczekał się wielu pomników, w tym również w Polsce w Biesiekierzu oraz w Poznaniu na Łęgach Dębińskich. Możemy jego pomniki podziwiać w: w Słowackiej miejscowości Šenčur, odsłonięty 25 maja 2008 roku.,w chorwackiej miejscowości Ananova., w ścianie kościoła w austriackim mieście Prinzendorf, w Muzeum Ziemniaka w Idaho (USA).

W drodze na rodzinne prażonki

Nie ma drugiego takiego produktu, z którego można przygotować tak wiele dań co z ziemniaka. Ziemniaki można przyrządzać gotowane i smażone, pieczone i tarte, mielone i suszone, duszone i faszerowane. Ziemniaka można też tańczyć. „Bulba” (ziemniak) to bowiem pełen temperamentu taniec białoruski a nazywa się tam ziemniaka drugim chlebem, jego „młodszym bratem”, układa się tam o nim pieśni oraz opowieści. Nic też dziwnego, że rok 2008 ustanowiono Międzynarodowym Rokiem Ziemniaka.

Adam Mickiewicz, nasz wieszcz narodowy, twórca polskiego romantyzmu, doceniając ogromną rolę ziemniaka (zwanego ziemlanką) w ratowaniu ludności od klęski

(17)

głodu po wojnach napoleońskich, napisał w 1819 roku ku jego chwale „Kartofla”- Poemko we czterech pieśniach:

„Ten zboża w ziemię rzuca, sad innego trudzi, Wtem mróz podetnie drzewa, nasiona wystudzi.

A kartofla, w głąb warstwę przekopawszy skrzepłą,

Na łonie wielkiej matki potrzebne ma ciepło I owoc z tysiącznego dająca porostu, Wygłodzonych oraczów zachowa od postu.

Gdzie krainy przedajnych dłoń uprawia czarna I po bagnach hoduje białych ryżów ziarna, Ileż razy ubóstwem albo zbytkiem wody Plon zaginął, a ziemlanka odpędziła głody I z wnętrza ziemi sącząc potrzebne wilgocie, Równie była obfitą w suszach i we słocie”.

Dla wielu uczestników i gości Festiwalu Prażonek w Porębie, spotkanie przy kociołkach z prażonkami jest doskonałym pretekstem do radosnego, tradycyjnego spotkania towarzysko – integracyjnego, zapoczątkowanego przez naszych przodków ponad 200 lat temu. Dla mnie jednak jest to od niedawna również szczególny wyraz hołdu mieszkańców naszego miasta dla brzydkiej, niekształtnej, sprowadzonej pięćset lat temu byliny z Peru nazwanej u nas ziemniakiem.

Jeszcze kilkanaście lat temu przypadkowo zasłyszałem, jak leciwa mieszkanka naszego miasteczka tłumaczyła swojemu synowi, konstruktorowi FUM Poręba: „Ty nie pilnuj fabryki, bo z niej nie wyżyjesz, a teraz zasuwaj na pole zbierać ziemniaki”. Te proste słowa, których raczej nie da się porównać z mistrzowskimi strofami naszego wieszcza, tłumaczą jednak również, jaką w życiu społeczeństwa naszego miasteczka odgrywał w przeszłości kartofel albo inaczej ziemniak.

Drzewiej nie tylko kociołki do prażonek odlewaliśmy.

Miesiąc wrzesień w Porębie to czas tradycyjnego festiwalu, podczas którego już po raz dziesiąty zostanie rozpalone ognisko pod największym kociołkiem.

Paradoksalnie to brzmi, ale olbrzymi kociołek do przygotowania prażonek to jeden z ostatnich spektakularnych odlewów miejscowej fabryki – w przeszłości dumy miasta.

Przeglądając publikacje, które traktowały o historii Fabryki Urządzeń Mechanicznych trudno nie odnieść wrażenia, iż koncentrowały się one w głównej mierze na akcentowaniu związków z hutnictwem od czasów średniowiecza po koniec XIX wieku oraz czasów, kiedy wytwarzane tutaj obrabiarki były naszym znakiem rozpoznawczym.

Tymczasem studiując przeszłość naszego miasteczka nie mogę się oprzeć wrażeniu, że lata wielkiej prosperity przypadają na czasy funkcjonowania tutaj odlewni żeliwa (dotyczy to również okresu ostatnich kilkudziesięciu lat).

Początki odlewnictwa w Porębie to połowa XIX wieku, kiedy jako właściciel dóbr Poręba Mrzygłodzka pojawia się Adolf Krygier - baron z Drezna. Przejęcie dóbr odbyło się w atmosferze małego skandalu.

Okazało się bowiem, że poprzedni właściciel Franciszek Kleniewski, pomimo wcześniejszych zobowiązań, nie zapłacił należnych obciążeń hipotecznych na rzecz córek Zuzanny Rokossowskiej.

Okładka katalogu poświęconego naczyniom kuchennym produkowanym w miejscowej fabryce oraz

jedna ze stron

Adolf Krygier wobec zagrożenia unieważnienia transakcji kupna Poręby Mrzygłodzkiej, uregulował należności i mógł rozpocząć realizację swoich zamierzeń związanych ze znajdująca się tutaj hutą żelazną. Był to rok 1857. Dwa

(18)

lata później, pragnąc efektywnie wykorzystać ubogie syderytowe rudy żelaza uruchomił pierwszy kopulak. Był to początek ponad sto pięćdziesięcoletniej tradycji odlewnictwa żeliwa.

Zapoczątkował tym samym nową erę w historii porębskiej fabryki. Po uruchomieniu odlewni sprowadził z Prus modelarzy, formierzy, mistrzów odlewniczych, którym oprócz godnych ich mistrzowskim fachom zarobkom, oferował działki rolne o powierzchni 6 morgów każda. Ponieważ większość z nich była ewangelikami, w roku 1861 roku założył dla nich cmentarz, który miał być zalążkiem przyszłej ewangelickiej parafii. W swoich dworskich zabudowaniach zezwolił na spotkania ewangelickich wyznawców, do których specjalnie z Piotrkowa przyjeżdżał pastor.

Zapoczątkowane przez zapomnianego dzisiaj w Porębie prekursora nowego rozdziału w dziejach fabryki zaowocowały w przyszłości dalszym rozwojem sztuki odlewniczej. Wytwarzano tutaj potężne, wielkogabarytowe koła pasowe nawet o średnicy 6 m, kadzie do cukrowni i hut, kotły wiadrowe o pojemności prawie 2000 l. Poważny udział w strukturze wyrobów stanowiły odlewy sprzętów dla gospodarstw rolnych i domowych.

Na przełomie XIX/XX wieku w swoich anonsach reklamowych właściciele fabryki szczycili się tym, że byliśmy największym w Królestwie Polskim producentem żeliwnych garnków (stąd droga do prażonkowych kociołków była już bliska). W miejscowej odlewni zrealizowano wiele spektakularnych projektów, których inne odlewnie nie były w stanie wykonać.

Kopulak – najstarszy żeliwiak, na krótko przed rozbiórką (początek lat trzydziestych)

Jeden z wielkich odlewów jakie wykonywano w miejscowej fabryce – kadź odlewnicza

Byli pracownicy odlewni z pewnością sporządziliby ich długą listę. Na jej czele znalazłaby się również belka suportowa dla jednej z obrabiarek w Kuźni Raciborskiej. Sama waga odlewu 53 tony (nawet jeżeli jak niektórzy twierdzą ważyła ona 40t to i tak potęga) i jego długość 22 m robi wrażenie. Aby wykonać ten rekordowy odlew jednocześnie pracowały trzy piece a formę zalewno z trzech kadzi, z których największa o pojemności 25 t nazywana była „Batory”

(tak jak nasz największy statek pasażerski).

Nic też dziwnego, że z chwilą narodzin w kręgu Koła Pasjonatów Historii Lokalnej pomysłu przeniesienia pamiątkowego obelisku upamiętniającego zbudowanie ostatniej odlewni na nowym zakładzie w 1956r., w skromnym gronie aktywnych

mieszkańców naszego miasta

uczestniczących w tej „operacji” znaleźli się też odlewnicy: Andrzej Rauk i Edward Drabek. Usytuowany w sąsiedztwie wieży gichtowej z 1798 roku będzie nam przypominał o hutniczej i odlewniczej potędze, która legła u podstaw dnia dzisiejszego naszego miasteczka.

Wróćmy jeszcze na chwilę do barona Adolfa Krygiera (bo warto przypomnieć i zapamiętać jednego z najbardziej światłych i odważnych przemysłowców jacy pojawili się w Porębie).

Kiedy przybywał do Warszawy, miejscowe gazety anonsowały jego przyjazd i powrót do Poręby Mrzygłodzkiej. Czyniły tak nie tylko z uwagi na fakt, że był jednym z najbogatszych właścicieli dóbr ziemskich w guberni radomskiej. W skład jego przemysłowego latyfundium oprócz naszej Poręby, Zawiercia i Mrzygłodu, od 1861 roku wchodziły również dobra Kroczyce z przyległościami, ze złożami rudy żelaza, wapienia i lasami. Ale nie to decydowało o jego pozycji i zainteresowaniu dziewiętnastowiecznych mediów prasowych. Kiedy w 1864 roku ogłoszono konkurs na budowę mostu na Wiśle we Włocławku, wśród jego wykonawców obok hr Andrzeja Zamojskiego zwycięzcą okazał

(19)

się właściciel Poręby Mrzygłodzkiej. I tutaj nawet odlewnicy z pokorą pochylą głowy nad ogromem pracy przemysłowca związanego z Porębą.

W stosunkowo krótkim czasie powstał most o długości 600 m. No i co też z pewnością zdziwi nas- współczesnych Porębian, koszt budowy okazał się niższy od założonego. Ponieważ była to spektakularna inwestycja warto o niej napisać kilka zdań.

Budowa mostu rozpoczęta dnia 17 marca 1865 roku ukończona została dnia 17 października tegoż roku. Uroczyste poświęcenie i otwarcie mostu odbyło się dnia 29 października przy udziale biskupa Michała Marszewskiego oraz Namiestnika Królewskiego hr. Berga, Naczelnika Zarządu Komunikacji w Królestwie Polskim generała lejtnanta Szuberskiego oraz wielu innych osobistości.

Most był konstrukcji metalowo-drewnianej. Jego długość wynosiła około 600 metrów, szerokość zaś - 6 metrów. Zbudowany był na 82 blaszanych łyżwach, z których każda miała 1,5 metra długości. Łyżwy związane były w 40 tafli mostowych, utrzymywanych w miejscu dzięki kotwicom i łańcuchom. Po obu stronach mostu znajdowały się drewniane przyczółki Na okres zimowy segmenty mostu składowano w specjalnie dla nich wybudowanych szopach.

Most na Wiśle we Włocławku, którego współwykonawcą był Adolf Krygier – właściciel Poręby Mrzygłodzkiej.

Początkowo most był wypuszczany w dzierżawę wraz z dochodami z opłat mostowych, przewozowego i spławnego, pobieranych przez dzierżawcę według zatwierdzonej przez Rząd Królestwa taryfy, która około roku 1867 została obniżona za otwieranie mostów od statków i tratew, należących do obywateli austriackich.

Most ten został zniszczony przez Rosjan na początku I Wojny Światowej w 1914 roku. I nie był to jedyny spektakularny udział właściciela Poręby w realizacji wielkich inwestycji.

Kaliski most na Bernardynce z 1866r. uchodzi za najstarszą przeprawę żelazną zbudowaną przez Polaków. Z belgijskich fabryk poprzez porty w Antwerpii i Gdańsku cenny materiał sprowadził baron Adolf Kryger z Poręby(?).

Dalsze losy Adolfa Krygiera podobne były do innych życiorysów pionierów przemysłu w Polsce (przychodzi tutaj na myśl np. Piotr Steinkler – właściciel Żarek). Po sprzedaniu dóbr Poręba

Mrzygłodzka w 1865 roku, protoplasta porębskiego przemysłu odlewniczego nabył w latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku dobra Niechcice k.

Sieradza, gdzie z powodzeniem uruchomił fabrykę drożdży, krochmalnię, słynny browar i gorzelnie. Za władzy Krygiera drożdże i spirytus z Niechcic otrzymały na

"Wystawie Higienicznej w Warszawie"

(1896 r.) złote medale. Jednak pod koniec swojego życia popadł w długi i jego spadkobiercy właśnie z tego powodu zmuszeni zostali do sprzedaży Niechcic.

Kolejni właściciele porębskiej fabryki kontynuowali tradycje krygierowskiej odlewni z powodzeniem aż po początki XXI wieku. Wtedy to na skutek nie do końca przemyślanych decyzji najpierw zamknięto, a potem zburzono ostatnią wybudowaną w 1956 roku odlewnię na nowym zakładzie. Kiedy demontowaliśmy znajdujący się w jej sąsiedztwie pamiątkowy „monument”, upamiętniający jej uruchomienie 21 lipca 1956 roku usłyszałem, że pracownicy znajdującej się obecnie tam firmy nazywają go „Ostatnim Porębskim Odlewnikiem”. W tym miejscu przychodzi na myśl tylko taka mała infantylna być może ale prawdziwa puenta, iż nowe miejsce przygotowane dla ostatniego porębskiego odlewnika, jest godne jego zasług dla rozwoju przemysłowego naszego miasteczka.

Zdzisław Kluźniak

(20)

Z potrzeby serca...Ja i Ty

Felieton Ewy Olszańskiej - Rok

Foto: porebianie.pl

Pożegnalna kuchnia Małolata dla całej rodziny

PORĘBSKIE PRAŻONKI

Drodzy Czytelnicy i Dzielni Eksperymentatorzy Kuchni Malolata! Czas szybko płynie i „R.O.K.I.”

już wkrótce wracają do Polski. Do swojej kochanej Poręby. (Tak, tak! To maleńkie lecz bardzo fajne miejsce!)

Chwile spędzone z Wami, a także z Całą Redakcją magazynu „JA i TY”, zawsze będziemy wspominać bardzo miło i ciepło (zwłaszcza będąc w kuchni!). Zatem w ostatnim odcinku naszych zmagań kulinarnych, na pożegnanie i jako pamiątkę od nas, chcieliśmy Wam przedstawić coś bardzo specjalnego. Coś, co może umilić czas całej rodzinie albo paczce przyjaciół, pomoże nawiązać przyjaźń, zacieśnić więzy rodzinne i może jeszcze spełnić wiele pożytecznych funkcji. A to z tej prostej przyczyny, że jest to potrawa...magiczna!

Polega ona nie tylko na zwyczajnym przepisie (niedrogim i nietrudnym), ale i na stworzeniu pewnej atmosfery. (I również na przestrzeganiu zasad bezpieczeńśtwa, gdyż przygotowuje się ją na ognisku, na dworze i jeszcze na dodatek w odpowiednim naczyniu). Są to:

PORĘBSKIE PRAŻONKI!

Niezbędne składniki:

1. Około 4 kg ziemniaków,

2. Około 1 kg kiełbasy (zwyczajnej, wędzonej, polskiej),

3. około ½ wędzonego boczku, 4. 4-5 dużych cebul,

5. 2-3 duże liście białej kapusty,

6. duża łyżka soli, łyżeczka zmielonego czarnego pieprzu,

7. około dwóch łyżek smalcu do smażenia.

A teraz najważniejsza sprawa. W Porębie i okolicach prażonki od dziesiątek lat piecze się w specjalnym żeliwnym „kociołku” (duży garnek, na trzech łóżkach – do ustawienia w ognisku, z grubą, hermetycznie przykręcaną pokrywą). Jednak tu w Ameryce też można czasem znaleźć odpowiedni „sprzęt”.

Na przykład w każdym „K-Markecie” są duże żelazne garnki z uchem z grubego drutu, firmy

„Wagner's – 1891”, wyglądające zupełnie jak garnki amerykańskich pionierów, które do tego celu nadają się dość dobrze. (Koszt około. $20 ale jest to wydatek na lata!) Trzeba tylko uważać na tłukącą się (z żaroodpornego szkła)

pokrywę. No i te naczynia nie posiadają nóżek, zatem na ognisku najlepiej zrobić garnkowi jakąś stabilną podkładkę. Na przykład z trzech-czterech cegieł ustawionych wokół ogniska. Te „kociołki”

nadają się również na prażonki pieczone w domu, na kuchni gazowej lub elektrycznej, gdy chcemy mieć na przykład gorącą kolację w deszczowy dzień. Lub jeśli nie dysponujemy odpowiednim terenem na rozpalenie ogniska.

A teraz robimy tak: zwołujemy całą rodzinę lub znajomych i... przydzielamy zadania! Jedni obierają i płuczą ziemniaki, i krają je na kawałki (mogą być grube plastry). Inni to samo robią z cebulą i kroją ją na plasterki. Jeszcze inni krają kiełbasę i boczek, też w plastry.

Liście kapusty, umyte, posłużą jako aromatyczny uszczelniacz pod pokrywką. Gospodyni smaruje wnętrze garnka smalcem. No i zaczynamy pierwszą część rytuału: układanie składników w garnku. Wykładamy dno i boki garnka boczkiem. A teraz kolejno warstwy:

– ziemniaki (posolić, popieprzyć) – cebula (posolić, popieprzyć)

– kiełbasa i trochę boczku (nie solić!

Nie pieprzyć!)

I tak „w koło Wojtek” układamy te warstwy, dopóki starczy składników. No i miejsca w garnku. Trzeba dobrze uciskać, zwłaszcza, gdy wielu

„wspólników” czeka na efekt końcowy.

Na wierzch wykładamy jeszcze trochę smalcu. Potem przykrywamy to wszystko liśćmi kapusty (tak aby ich brzegi wystawały poza garnek) i przykrywamy szczelnie pokrywą.

Ustawiamy już w przepalonym nieco ognisku i... siadamy wokół. Albo obok ogniska. I gawędząc przyjaźnie(!) lub nawet śpiewając pilnujemy, by ogień płonął równomiernie a nie za mocno.

Prażonki będą gotowe po jakichś czterdziestu lub pięćdziesięciu minutach.

Ale ich fantastyczny zapach rozejdzie się już wcześniej i będzie drażnił nosy w rozległej okolicy. A wtedy właśnie wokół można spodziewać się czarów...Aż do późnej nocy. Uwaga dla wszystkich:

prażonki świetnie smakują z dodatkiem najzwyklejszej sałatki z pomidorów (z cebulką, solą i pieprzem). Uwaga dla pełnoletnich: prażonki, to potrawa pyszna lecz ciężkostrawna, więc można je „przetrawić” bardzo niewielką ilością dobrego (i nie słodkiego) alkoholu.

(21)

Ale niekoniecznie. Nastrój i bez tego jest gwarantowany.

A teraz na potwierdzenie tych całych wywodów przytoczę poniżej fragment z folderu naszego małego (lecz bogatego w tradycje!) miasta, mówiący właśnie o tym kulinarnym obrzędzie.

„Bez względu na to, jak różne i niekiedy burzliwe były dzieje Poręby, bez względu na przeszkody czy wymagania, jakie przed żyjącymi tu ludźmi stawiał czas, nie ograniczali się porębianie do spraw bytowych, lecz z uporem godnym sprawy pielęgnowali dobre tradycje, kulturowe (…) z dumą przekazywane z pokolenia na pokolenie przez historyczne już niemal porębskie rody, a również chętnie przejmujących je przybyszów. Obok imprez artystycznych, kulturalnych, oświatowych organizowanych w obiektach zamkniętych czy w amfiteatrze, wielką popularnością przez wiele lat cieszyły się festyny niedzielne w tzw. „modrzejkach” (lub

„modrzewkach”, zależnie od upodobań) byłoby wielkim grzechem wobec dawnej i dzisiejszej Poręby pominięcie najpopularniejszej, najpowszechniejszej i słynnej bodaj na całym świecie (są na to dowody) tradycji naszego miasta, jaką są prażonki.

Nie jest to jedynie zwyczaj o charakterze kulinarnym lecz zjawisko kulturalne, towarzyskie a niekiedy też prestiżowo – popularyzatorskie.

Właściwie kulturowy zasięg żeliwnego kociołka wypełnionego ziemniakami prażonymi w towarzystwie przedniego boczku, cebuli, kiełbasy, spożywanych grupowo, biesiadnie, obowiązkowo na łonie natury, nie jest jeszcze całkowicie zbadany. Specjalny kodeks przyrządzania, pieczenia, konsumpcji i wszelkich czynności ubocznych z prażonkami związanych, potrąca niemal o magię a przynajmniej zobowiązuje do szczelnej etykiety, właściwej tylko prawdziwym porębianom.

Prażonki są ze swym odwiecznym zamiłowaniem do biesiad leśnych i działkowych (wynikających zapewne wprost od etymologii samej nazwy miasta) bodaj najbardziej żywotną tradycją, obrzędem prawie, który oparł się przeciwnościom losu i burzom dziejowym. Zapewne dlatego, iż są też wyrazem solidarności, przyjaźni, akceptacji tutejszego społeczeństwa i jako zwyczaj jedyny w swoim rodzaju są po prostu wieczne.

Są prażonki w każdym kolejnym kociołku symbolem łączącym tradycję z przyszłością, i z tą obecną, jedyną w wieczności chwilą spędzoną przy ognisku.

(E. O-R) Tyle literatury. A teraz nasi Drodzy Czytelnicy – Kuchmistrze i nasi Przyjaciele, jeśli kiedyś będziecie przypadkiem w naszych stronach, serdecznie Was zapraszamy na prawdziwe prażonki. Porębskie, pod gwiazdami, gdzieś na leśnej polanie. A więc: do zobaczenia w Porębie!

R.O.K.I.

Ja i Ty COMPANY, CHICAGO, Czerwiec 1998r.

KĄCIK POETYCKI

Marta Drabek: uczennica L.O im. S. Żeromskiego w Zawierciu, pisze wiersze, rysuje, fotografuje, śpiewa – kulturalnie zakręcona...

Światowy Dzień Prażonek Dziś w Porębie radość wielka Bowiem dzień to kartofelka!

Więc widelczyk każdy chwyta Aby najeść się do syta.

Także szykuj sobie stołek, Rozpal żeliwny kociołek, Zaproś wujka i sąsiada - Każdy niech sobie nakłada!

Dziś w przyjaznej atmosferze Opróżniane są talerze.

Więc na jutro odłóż diety, Do lodówki włóż kotlety,

Gdyż raz w roku taki dzionek- Nasz Światowy Dzień Prażonek!

Marta Drabek

(22)

O podróżach kociołka i nie tylko...

Felieton Włodzimierza Pucka

„Prażonki” rodem z Poręby.

Z regionem zawierciańskim i zagłębiowskim a w szczególności z Porębą od wielu pokoleń związana jest potrawa zwana prażonkami. W produkowanych tu od ponad 200 lat garnkach, zwanych kociołkami piecze się, a popularnie mówiąc - praży, ziemniaki z dodatkiem kiełbasy, boczku, cebuli, smalcu, soli i pieprzu, tworząc specyficzną potrawę rodem z Poręby. Pierwsze garnki dla potrzeb lokalnych zaczęto odlewać, jak podają stare kroniki, w 1799 roku. Z początku zatrudnionym ludziom garnki te dawano jako częściową zapłatę za pracę. Z biegiem czasu robotnicy woleli garnki od pieniędzy, gdyż lepiej na tym wychodzili, ponieważ w tym czasie masowo były dostępne jedynie garnki gliniane.

Popyt ten doprowadził do uruchomienia produkcji garnków, tym bardziej, że w pobliskiej karczmie przysmakiem, który ściągał okoliczną ludność były prażonki. Pisali o tym też znani regionaliści Michał Poleski i Michał Fedorowski opisujący tradycje i zwyczaje ziemi zawierciańskiej.

Prażonki są odzwierciedleniem odwiecznego zamiłowania do biesiad i bodaj najbardziej żywotną tradycją w zawierciańskim. Już w latach przedwojennych, później w latach 50 i 60 z orkiestrą i całymi rodzinami odbywały się niedzielne festyny. W latach 70 i 80 tradycją były organizowane przez FUM Poręba prażonki wydziałowe, połączone z zabawą taneczną.

Zwyczaj ten kontynuowany jest także w szkołach, a tradycją stały się do dziś klasowe prażonki we wrześniu.

Porębskie dwa największe kociołki na świecie

Można powiedzieć, że nie jest to zwyczaj o charakterze tylko kulinarnym, lecz zjawisko towarzyskie i kulturowe. Dzięki powiązaniom rodzinnym prażonki rozpowszechniły się w różnych rejonach Polski i za granicą (prawie w całej Europie, trafiły nawet do Japonii, Australii i USA).

Przygotowywali je, bowiem pracownicy FUM Poręba w czasie pobytu na

„serwisach” u swoich kontrahentów, smakowali je również zagraniczni goście fabryki, których na pożegnanie obdarowywano kociołkami do prażenia.

Ten zwyczaj spędzenia wolnego czasu przy ognisku jest symbolem łączącym tradycję i przyjaźń, symbolem zaakceptowanym przez tutejsze środowisko.

Przygotowanie potrawy w ramach Targów Kulinarnych we Wrocławiu.

Potrawę smakowali również gości z Azji.

W Porębie od 2003 roku organizowany jest we wrześniu Światowy Festiwal Prażonek.

Wszedł on już do stałego kalendarza imprez, bowiem corocznie przybywa wielu gości z różnych stron naszego województwa, kraju a nawet z zagranicy by spróbować prażonek z największego na świecie kociołka z którego wydawanych jest około 600 porcji. Wchodzi do niego 160 kg ziemniaków, 25 kg kiełbasy, 15 kg boczku, 12 kg cebuli a także posypuje się do smaku sól i pieprz.

Każdego roku Światowy Festiwal Prażonek cieszy się coraz większym zainteresowaniem

Ten największy kocioł wykonany w FUM Poręba uczestniczy w różnych imprezach lokalnych i kulinarnych na terenie całego kraju. W 2006 roku uczestniczył w I Światowych Targach Kulinarnych we Wrocławiu. Podczas tej trzydniowej imprezy na terenach wystawowych IASE obok Hali Ludowej oraz przed Hotelem Orbis Wrocław, prezentowały się polskie miasta i gminy, restauracje, producenci żywności, firmy turystyczne i gospodarstwa agroturystyczne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uhonorowanie ich przez władze miasta jest do- wodem przekonania o tym, że na sukces lokalnej społeczności składa się działalność różnych osób, organizacji

Mikołajkowy spektakl dla dzieci 4 grudnia z inicjatywy Miejskiego Ośrodka Kultury w Porębie, w ramach Mikołajek odbył się spektakl teatralny?. "Pan Antenka i

W naszej ślicznej, maleńkiej Porębie żyło nam się, jak u samego Pana Boga za kaloryferem: w ładnej, zalesionej i nie całkiem zatrutej jeszcze okolicy, wśród znajomych z

To dziedzina sztuki, która jest bardzo wymagająca od uczącego się.. Nie można stać się instrumentalistą w przeciągu kilku lekcji, lub

Rubryka Podziękowania za wpłaty służyła do potwierdzania przekazywa- nych do wydawnictwa wpłat i w związku z tym jej zasadniczą treścią były po- dziękowania za

Podziękowania kieruję także do Ryszarda Januszewskiego i jego mał- żonki, Pani Jagody, którzy – jadąc na doroczny zjazd koleżeński klasy lice- alnej Józefa Kozieleckiego w

Szczególnie dziękuję władzom Instytutu Stu- diów  Międzynarodowych oraz Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.. Za inspirację i nieodzowną pomoc

[r]