186
H E C E N Z J Edziedzinie, a .więc i w historii przem ysłu są 'luki, n ie jest jednak praw dą, że badanie zakładów i przedsiębiorstw przem y słow y ch „'uprawiane od dawna w w ie lu krajach... p ozosta je u nas w zaniedbaniu” (s. 7). P ow ojen n a h istoria gospodarcza rozw in ęła na początek w łaśnie badania mikroanalityczm e, b y z oałą św iadom ością [przechodzić od ekon om iki p rzedsiębiorstw do ekon om iki gałęzi, do badania p r ob lem ów (kapi tałów , m on op oliza cji, ’klasy rob otn iczej itd.), a w przyszłości — do syn tezy d ziejów gospod a rczych P olski. O bogatym dorobku w zakresie m ikroanalizy św iadczą ch oćb y pu blikow ane w zbiorze ,,m ateriały d o b ib liogra fii” o ra z kom unikaty. Nie wydaje· s-ię, b y k tok olw iek m óg ł postu low a ć opraoow anie m on ografii w szystkich w a żn iej szych za k ła d ów na ziem iach polskich. D la przyszłej syntezy w ysta rczy zbadanie p rzyk ła d ow e jed n ostek ty p ow y ch oraz skrajn ych . K o n fe re n cja m iała duże znaczenie dla w ykazania, czy posiadana rep rezen tacja jest dostateczna, czy — i gdzie — potrzebn e są uzupełnienia. I tak np. w iem y, że posiadam y ob ra ź zakład ów górn iczo- -h u tn iczy ch i w łók ien n iczych , a bra k nam 'cukrow nictw a, że w iem y sporo o przed siębiorstw ach dużych, m ało — o średn ich i drobn ych itd. W sum ie jednak w iem y ju ż bardzo d u żo i chyba słusznie J. Jaros zastanawia się nad n ajw łaściw szą k o n cen tracją w y s iłk ó w badaczy — zw łaszcza p rzy ogra n iczon ych m ożliw ościa ch w y daw n iczych (s. 163— 164). W arto natom iast p od ch w y cić i rozw in ą ć jego postulat p op u la ry za cji w ied z y o historii p rzem ysłu i zakład ów , słabość b ow iem dorobku tk w i w ła śn ie w tym , że n ie znaleziono atra kcyjn ych form u pow szechnienia go i za prezentow ania szerszym kręgom czytelników . P op u la ry za cja w ied zy h istoryczn ej w P olsce m a w ielk ie sukcesy, z żalem jed n a k trzeba stw ierdzić, że m im o -p ie r w szych, jakże p ó ź n y ch prób, w sukcesach tych nie uczestniczy historia gospod a rczo- 'sp ołeczn a .
Elżbieta K aczyńska
F. S k a l n i a k , Bank E m isyjn y w P olsce 1939— 1945, przedm ow ą opatrzył WitcÄd K r z y ż a n o w s k i , PW E, Warszaiwa 1886, s. 259. W ostatnich latach badania n ad dziejam i ziem p olsk ich w okresie ok u p a cji n ie m ieck iej 1939— 1945 r. kon cen tru ją się p ra w ie w yłą czn ie z jed n ej strony na 'kwe stiach m a rtyrologii ludności, z drugiej zaś na opisach waGki zb rojn ej z okupantem . P r a w ie zupełnie natom iast p om ija n a jest problem atyka gospodarcza, m im o że bez n ie j obraz ok u p a cji sta je się siłą rzeczy dość jed nostronn y i .niepełny. Duże zaanga żow an ie h istoryk ów w studiach n ad ekon om icznym i .aspektami o k u p a cji m ożn a b y ło ob serw ow a ć ty lk o w okresie bezpośrednio pow ojen n y m , w lataoh czterdziestych —■ p óźn iej m a la ło on o coraz bardziej. W efek cie w y tw orzy ła się dość paradoksalna sytu acja, gdyż p od staw ow ym źród łem w ied z y o zja w isk a ch gospod arczych ‘lat 1939— 1945 jest do dziś napisana jeszcze w latach w o jn y książka W. J a s t r z ę b o w s k i e g o p i „G osp oda rk a niem iedka w P o ls ce 1939— 1944” (W arszawa 1946). O czyw iście n ie trzeba w yjaśn ia ć, że autor pisząc sw ą pracę w w arun kach k on sp ira cy jn y ch m iał dostęp do bardzo ograniczonej gru py źródeł, a ty m sam ym w ied zia ł o d ok on u ją cych się p rocesa ch m n iej n iż w iem y dziś, dzięki udostępnieniu różn orod n ych a rch iw ów i opu blikow aniu w ielu prac. M im o to n o w e p u b lik a cje k sią żk ow e trak tu ją ce o dzie ja ch gospodarczych la t ok u pa cji h itlerow skiej są ciągle rzadkością.
Z tego punktu w idzenia w yd a n ie p r a c y F. S k a l n i a k . a przedstaw iającej działalność „B an ku E m isyjn ego w P olsce” należy p ow ita ć z uznaniem. T rak tu je ona b ow iem o tem acie, k tó ry dotychczas b y ł praw ie zupełnie p om ija n y w opracow a niach. Z regu ły autorzy piszący o oku pacji ograniczali się do stw ierdzenia, że N iem cy na ziem iach p olsk ich prow adzili polityk ę in fla cy jn ą i że ich narzędziem b y ł „B an k E m isy jn y w P olsce” . D opiero jednak Skalniak zadał sob ie tru d n au k ow ej w ery fik a cji ty ch tez i ich dokum entacji. P op ełn ił p rzy tym jeden, ale za to bardzo
R E C E N Z J E 187
istotny w k on sek w en cja ch błąd. W ykorzysta! b ow iem ty lk o część dostępnej d ok u m en ta cji źród łow ej. M ia n ow icie iprze-badał akta „B an ku E m isyjn ego w P o ls ce ” ora z
je g o K o m is ji L ik w id a cy jn ej p rzech ow yw an e w M inisterstw ie Finansów , pom inął natom iast izupełnie ■akta „Baraku E m isyjn ego w P olsce” zn a jd u ją ce się już od 1962 r. w A rch iw u m A k t N ow y ch w W arszawie. C h odziło p rzy tym n ie o jakieś p ojed yn cze d oku m en ty, ale o iprzeszło 300 w ią zek n ajróżn orod n iejszy ch akt. W y d a je się, że w sytu a cji, gd y autor sam stw ierdza, że posiadane „m a teriały archiw alne są dalekie o d kom pletn ości, zaw ierają lulki ch ronologiczn e i m erytory czn e” (s. 10), talkie p om in ięcie ,poważnej gru py źród eł a rch iw a ln ych jest b a rdzo istotnym m an ka m entem .
K w estia ta rzu tu je oczyw iście n a całą -pracę. A u tor w w ielu w yp a d k a ch m usiał b ow iem opierać się n a -danych w y cin k ow y ch , k tó r e nie zaw sze m o g ły stan ow ić p o d stawę dla w ycią ga n ia ba rdziej o g óln y ch w n iosk ów . Bardzo zu bożyło to książkę. Sžkoda społeczn a jest tym w iększa, że tru d n o przypuszczać, aby w n ajbliższych laitach ktoś in n y p o d ją ł -ponownie opracow an ie m on ogra fii „B an ku E m isyjn ego w P o ls ce ” ; ty m -samym n a długi okres czasu w obiegu pozostanie opracow an ie znacznie uboższe -od tego, -które m ożna b y ło stw orzyć.
Piszę o -tym sp ecja ln ie tak obszem-ie, gdyż sądzę, że o ile w pracach syn tetycz n y ch dotyczących historii n ajn ow szej n ie m ożn a w ym ag ać o d a u torów zapoznania się z całym dostępnym zasobem źródeł, o ty le w pracach w ą sk o m on ogra ficzn ych jest to -wymóg bezw zględn ie kon ieczn y. W w yp a d k u -nieprzestrzegania p ow yższej zasady d osta jem y b ow iem nie ty le -produkt gtotowy, co jakiś p ółfa b ryk a t, opa rty 0 dość p rzyp a d k ow o dobrane in form a cje. Co w ię c e j /trudno n aw et w tym w ypa d k u ustalić, czy w w yn iku p rzyp a d k ow ego dob oru źród eł nastąpiła d eform acja rzeczy w istości i w jakim poszła -ona kierunku. S iłą rzeczy pewine -tezy autora — n aw et jeżeli są praw d ziw e i słuszne —· czytelnik m a p r a w o p rzy jm ow a ć z zastrzeżeniam i, gdyż m oże zakładać, że w w yp a d k u u w zględnienia całości przek a zów ź ród łow y ch pog lą d autora -uległby jakim ś m od y fik a cjom .
Błąd, k tó r y -popełnił F. Skalniak, jest b łęd em dość ty p ow ym dla ek on om istów p o d e jm u ją c y ch badania w zakresie historii n ajn ow szej. E konom istę pooiąga b ow iem dążenie d o uogólnień, znalezienie praw id łow ości, M ó r e -często m ożn a ustalić -nie kon ieczn ie b a d a ją c -cały m ateriał. C o n ie m n iej w ażne, ekon om iści ty lk o sp ora d y czn ie za jm u ją cy -się badaniam i h istoryczno-g-ospodarczym i, n ie zaw sze n aw et w iedzą, gdzie sziukać b ra k u ją cy ch in form a cji. W w yp a d k u S kalniaka p rzyczyn y n ie w yk orzysta n ia akt „B an k u E m isyjn ego w P olsce” zn a jd u ją cy ch się w A A N nie są d la m n ie jasne, igdyż przecież a u tor w archiw um ty m szukał źród eł do s w e j p ra cy 1 w yk orzysta ł n iek tóre -dokumenty rzą d u G ubernatorstw a -oraz akta M inisterstw a Przem ysłu , H an dlu i Ż eglu gi rządu em igra cyjn ego w L on dyn ie.
W y stępu ją ce w kisiążce lu k i w doku m en tacji i w opisie poszczególn ych p r o b le m ó w są -dość liczn e. Z w ra ca n a to u w a gę w w ie lu m iejsca ch sam autor, w id oczn e isą orne rów n ież -dla -czytelników. Np. w rozdziale I, w pa ra grafie p ośw ięcon ym -ew olucji system u -bankowego w Gu-bem-i, -stwierdza -autor m .in .; „A p a ra t b a n k ow y w G G został zorganizow an y b ą d ź rea k ty w ow a n y w ciągu p ierw szego p ółrocza 1940 r. W la ta ch p óźn iejszych nie zaszły w ięk sze zm iany w ilościow y m stanie insty tu cji k red y tow y ch ” (s. 36). Tym czasem z ta b licy 4 (s. 40) w yn ika jasno, że w 1941 r. n astąpiły pew n e n o w e -posunięcia orga n iza cyjn e w dziedzinie b a nkow ości, w w yn ik u k tórych p ow sta ł n o w y Ї pow a żn y .Bank K om u n ik a cy jn y , -o k tó ry m w ogóle n iczego w ię c e j n ie m ożn a d o w ied zieć się z pracy. L iczb ę takich przyk ła d ów m ożn a b y m n ożyć.
O czyw iście n ie m a sensu pła k a ć n ad rozlan ym m lekiem . D latego też trzeba ocen ić książkę w ta k iej postaci, w ja k iej otrzym ał ją czytelnik. Istotną zaletą opra cow ania jest logiczn y układ. K siążka zapoznaje b ow iem na w stęp ie z system em b a n k ow ym w Guberni, następnie z działalnością K as K red y tow y ch R zeszy N ie
188 R E C E N Z J E
m ieck iej, stan ow iących pierw szą fo rm ę ok u p a cyjn ej in stytu cji em isy jn ej. W dal szym ciągu autor daje ogólną charakterystykę działalności op isyw a n ego B anku (m.in. charakteryzuje m o ty w y u tw orzenia ,3 a n k u E m isyjn ego w P olsce” ) i fu n k cjo n ow a n ia Banku w dziedzinie em isy jn ej, k red y tow ej, rozliczen iow ej. O sobne r o z działy traktu ją o sile n a b yw czej złotego -okupacyjnego i długu p u b liczn ym w Gu bern i. P od su m ow a n ie rozw ażań zaw arte zostało w ostatnim rozdziale m ów ią cy m ogóln ie o skutkach p olity k i pien iężn ej okupanta w P olsce.
Z asadnicze tezy autora w św ietle przedstaw ion ej doku m en tacji w y d a ją się słuszne. T w ierdzi ·οη b ow iem , że w R zeszy N iem ieckiej działał system środków , k tórego fu n k cje p oleg a ły na zapew nieniu rów n ow a g i gospodarczej. „W interesie N iem iec leżało n ie dopuścić do przeniknięcia ·ζ zew n ą trz czynników , k tóre by m o g ły ją zakłócić. D latego stw orzon o odrębn y — nie w łą czon y d o R zeszy — orga n izm adm inistracyjny, celny, deiwiaowy i w a lu tow y ” (s. 15). T em u ce lo w i m ia ło też służyć pow oła n ie w G eneralnym G ubernatorstw ie „B an ku E m isyjn ego w P o ls ce ” . A u tor ‘analizując działalność Bianku i memielcką politykę w a lu tow ą i finan sow ą w o b e c Guberni pokazuje, że N iem cy b y n a jm n iej nie ograniczali się — ja k się na ogół uważa — do stosow ania posu n ięć typu in fla cy jn eg o, ale stosow ali rów n ież w iele posu nięć o charakterze d e fla cy jń y m . W spółistnienie elem en tów p olity k i in fla cy jn e j i d e fla cy jn e j daw ało b ow iem w ła d zom n iem ieckim n ajw ięk sze m ożliw ości ograniczania stopy ży ciow ej lu dn ości polsk iej i 'Stwarzało k orzy stn e w arun ki dla zd obyw ania dużych ilości tow a rów i u słu g bez żadnego ekw iw alentu. A o to w p o li tyce fin a n sow ej okupantom przed e w szystkim ch odziło. Zasadniczą fu n k cję w w y pracow an ym przez N iem ców system ie pien iężn ym odg ryw a ł „B an k E m isyjn y w P olsce” . D la stw orzenia w społeczeństw ie polsk im klim atu zau fan ia w o b e c jego p oczyn ań .— co zresztą nie udało się —■ w ła d ze zd ecyd ow a ły się n a u m ieszczenie w nazw ie B anku określenia „W P olsce” , i posta w ien ie n a Ozele in stytu cji P ola k a — Feliksa M łynarskiego. N iem cy sądzili, że w ten sposób u da się przełam ać n ieufność lu dn ości w o b e c n eok reow an ej złotów ki i p rzeciw dzia ła ć u jem n y m zja w isk om na ryn k u ;pdeniężnym.
D okon yw a n e p rzez autora analizy działalności Baníku są in teresu jące, szcze góln ie w zakresie m ikroekonom iczn ym . A n alizy m a k roek on om iczn e są ba rd ziej u bogie i n ie w noszą sp ecja ln ie n o w y ch ustaleń. Natom iast bardzo ciek a w e są z g ro m ad zon e w p ra cy w licznych ta b licach i p o raz pierw szy p u b lik ow a n e m ateriały statystyczne.
Na podkreślenie zasługuje opracow an ie red ak cyjn e. K sią żk ę czytałem już w m aszynopisie. M ogę w ięc stwierdzić, że ob ecn a w ersja jest 'znacznie doskonalsza od p ierw otn ej. N adal jednak n ie w iem , co oznacza w ielok rotn ie używ ane w p racy określenie „cięża r gru n tow y” (np. s. 68, 121). Nadal też m am w ą tp liw ości co do słuszności p ew n ych szczegółow ych tw ierdzeń autora — np. czy rzeczyw iście ryn ek nielegalny w G ubernatorstw ie przew yższał rozm iaram i ry n ek lega ln y (s. 134), czy też do słuszności tw ierdzenia, że „d o p o ło w y 1940 r. p rzy w óz z Rizeszy d o G ubern a torstw a przew ażał nad w y w o ze m ” (s. 186). T a ostatnia 'teza jest ty m b a rd ziej za skakująca, że autor k ilk a stron w cześn iej stwierdzał, że N iem cy z ziem G G w y w ieźli w ok resie od 21 października 1939 d o k w ietn ia 1940 r. sam ych su ro w có w na k w otę ponad 1,5 m iliarda zł (s. 184). A przecież w yw ozili i inne dobra — czy m w ię c rów n ow a żyli ten specy ficzn y „ek sp ort” ?
T ra d ycyjn ym zw y cza jem na k o ń cu recen zji należy pod su m ow a ć p o g lą d y re cenzenta n a om aw ianą książkę. C h cę w ię c stw ierdzić, że uważam ją za z d e cy d o w anie pożyteczną, ale rów n ocześn ie n ie m og ę nie napisać, że gd yb y uw zględniała w szystkie dostępne źród ła archiw alne „B an ku 'E m isyjnego w P dlsoe” , m og ła by b y ć jeszcze ba rd ziej w szechstronna, pog łęb ion a i pełna, a tym sam ym jeszcze bardziej pożyteczna.