• Nie Znaleziono Wyników

Nasze samorzutne przeświadczenie o istnieniu Boga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nasze samorzutne przeświadczenie o istnieniu Boga"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Witold Pietkun

Nasze samorzutne przeświadczenie o

istnieniu Boga

Collectanea Theologica 27, 34-52

(2)

NASZE SAM ORZUTNE PR ZEŚW IA D C ZEN IE O ISTN IEN IU BOGA

Jacq u es M aritain niedaw no w y d an ą książeczkę sw oją zaty ­ tuło w ał znacząco A pproches de D ieu *) — Zbliżenia k u Bogu. T y tu ł ta k i p rzyp om ina słow a św. P a w ła z listu do Ż ydów 11,6' „...p rzystęp u jący do Boga w in ien w ierzyć, że Bóg je s t“. W ty m w y p a d k u w y raz „ w ia ra “ oznaczałby w szelkie prześw iadczenie 0 istn ien iu Boga, a n ie ty lk o a k t w ia ry n a d p rzy ro d zo n ej.

W e w stęp ie M a rita in m ówi: „N ie je d n a ty lk o d ro g a jak do oazy p rzez p u sty n ię lub do now ej idei m atem aty czn ej .poprzez p e łn y zasięg n a u k i o liczbie, pro w ad zi człow ieka do Boga: m a on ty le dróg zbliżenia, ile k ro k ó w je s t n a ziem i łu b dróg do w łasnego se rc a “. Z ad an iem je d n a k teodycei jak o um iejętno ści filozoficznej je s t u sy stem aty zo w an ie ty c h „dróg“, b y przez ich zg rupow anie p o w stała je d n a w y m o w n a całość w yznaczona fo r­ m aln y m p rzed m io tem filozofii. Do całości te j n ie w e jd ą ted y

drogi p o zn an ia Boga z o b jaw ien ia ja k o też zbliżenie się k u Bogu dro g ą przeżyć mistyczinych, k tó ry c h zasadniczym ry sem je s t d oznanie n ie zaś pojęciow o w y rażo n e poznanie. J e s t jed n a k jeszcze jed e n osobliw y sposób zbliżenia się człow ieka dio Boga, w y stęp u jący w św iadom ej p ostaw ie człow ieka niezależnie od jego w p ra w y posłu g iw an ia się p ojęciam i jasn y m i i w y raźn y m i 1 niezależnie od um iejętn o ści stosow ania p ra w id e ł logiki. J e s t to droga sam orzutnego prześw iadczenia o ' źródle naszego b y

(3)

towainia. W ery fik acja tego p rześw iadczenia u jaw nio neg o w są ­ dzie „ istn ieje B óg“ stan o w i p rzed m io t obecnych rozw ażań n a m arginesie pierw szego rozdziału cy tow anej książk i M aritaina.

A u to r m ów i ta m o in tu icy jn y m stw ierd zen iu p rzez n a s is t­ nienia, k tó re się u rzeczy w istn ia dzięki istn ien iu B y tu koniecz­ nego. N iezależnie od tego, ja k ie ra c je p rze m aw ia ją za lu b p rz e ­ ciw tego ro d za ju in tu icji, sam o to w y rażen ie n a oznaczenie n a ­ szego poznania Boga sto su je m. i. św. Tomasz, m ówiąc: „przez rozum ienie A u g u sty n p o jm u je tu . in tu icję , polegającą n a ja ­ kim kolw iek ispoisobie obecności w u m y śle p rzed m io tu pozna­ nia: du sza n a sza w te n sposób ro zu m ie zaw sze siebie i B oga“.2 P o znanie in tu ic y jn e istn ie n ia Boga przeciw staw iać będziem y w y raźn em u po zn an iu pojęciow em u, n ato m ia st n ie będziem y przeciw staw iać p o zn an iu pośredniem u, gdyż in tu ic ja istn ien ia Boga n ie w y k lu cza w aru n k o w ej zależności od u przed n iej in tu i­ cji istn ien ia b y tó w przez Boga urzeczyw istnionych. U nikam y przez to całego szeregu 'trudności w y ła n ia jąc y c h się z; ibłędu

ontologdzmu.

S ąd stw ie rd z ają cy istnien ie Boga m ożna rozw ażać dw ojako: jako w y ra z sam orzutnego p rześw iadczenia o istn ien iu Bogą, albo ja k o w niosek z sylogiznfu. Sądy prześw iadczeniow e sam o­ rzu tn e n ie są w yw nioskow ane, lecz są w y rażo n e w zd an iu bez­ pośrednio stw ie rd z ają cy m ja k np. J a n je s t w ysoki, słońce świeci, boli ząb i t. p. Ten rodzaj sądów je s t zasadniczo' różny od sądów o rzekających n a p o d staw ie w nioskow ania. Od raz u widać, że sąd: „ Istn ie je B óg“ należy do tak ich sądów prze- ś wiadczendo w ych.

S ąd y prześw iadczeniow e b ezpośrednie s ą n a tu ry egzy sten ­ cjalnej: u zn a je m y je za p raw d z iw e w g form u ł: „A je s t B “ lu b „A istn ie je “ , n ie zaś w g fo rm u ły „więc A je s t B “ . N ie znaczy

2) „Secundum quod intelligere nihil aliud dicit quam intuitum, qui nihil aliud est quam praesentia intelligibilis ad intellectum quocumque modo, sic anima semper intelligit se et Deum”. I Sent., dist. 3, 2. 4, a. 5. Tekst ten szczegółowo analizuje F.-X. Maquart, Elementa philosophiae 3, Parisiis 1938, 262 nss. Por. Summa I, q. 2, a. 1, ad 1.

(4)

to jednak, żeby sąd u „Istn ieje Bóg“ n ie m ożna b y ło w y d ed u - kow ać z poprzednika, któ reg o je d n a p rze słan k a je s t o p arta o m etafizyczną in te rp re ta c ję w yników dośw iadczenia, d ru g a zaś w y ra ż a zasadę przyczynow ości spraw czej lu b celowej. Owszem, m ożna w ydedukow ać i czynim y to w dow odach m e­ tafizycznych teodycei. A le rozum ow aniem ty m reflek sy jn ie po­ tw ierd zam y prześw iadczenie nasze o istn ien iu Boga. W teody­ cei zatem trz e b a m ów ić n ie ty lk o o rozum ow aniu sylogistyez- nym , stw ierd zający m istn ienie Boga, a le i o sądzie prześw iad - czeniow ym przedfilozoficznym . T en sąd przeświadczem iowy w y ­ d a ją n iem al w szyscy ludzie, podczas g d y ta k i sam sąd n a podstaw ie sform alizow anego w nioskow ania zdolni są u fo rm o ­ w ać tylko zap raw ien i w rozum ow aniu filozoficznym .

W obecnym a rty k u le m ów im y o po znaniu Boga przedfilozo- fdcznym, k tó re się urzeczy w istn ia przez sam o rzu tn ą in tu icję istn ien ia o taczających n a s rzeczy i n a s sam ych. Treść a rty k u łu w y raża n a stę p u jąc e tw ierdzenie:

P rz e d w ejściem w sfe rę p o zn an ia całkow icie u form ow a­ nego i dającego się wypow iedzieć,

w szczególności w sferę pozn an ia m etafizycznego, um ysł lu d zki prześw iadczeniow o p ozn aje Boga przedfilozoficz­ n y m poznaniem ,

k tó re je s t m etafizyczne p otencjalnie.

1.

WYJAŚNIENIE WSTĘPNE

P rześw iadczenie o istn ien iu Boga je s t w cześniejsze od ja ­ k iejk o lw iek sy ste m aty k i naukow ej n a te n tem at. M ówią o ty m prześw iadczeniu ju ż filozofow ie starożytności, zanim k tó ry k o l­ w ie k z n ich p o tra fił sform ułow ać choćby nam iastk ę filozoficz­ nego dow odu, że je s t Bóg i k im O n jest.

P od staw ą do zdobycia tego p rześw iadczenia przez człow ieka je s t ogląd rzeczy go o taczających i sam ego siebie. P rześw

(5)

iad-ozenie to w sposób n a tu ra ln y , jalklby in sty n k to w n ie zaznacza się w pierw szych a k ta c h u m y słu ludzkiego, zanim zostaną w y ­ k laro w a n e p ojęcia i sfo rm u ło w an e w y raźn e zdanie. A k ty te

um ysłow e p rzez M aritain a zostały nazw an e „in tu ic ją n a tu ra ln ą b y tu “, w k tó re j zasięgu z n a jd u je się wszystko* co je s t rzeczy­ w iste, czy je s t rzeczą, czy też sto su n kiem m iędzy rzeczam i. P rzed m io tem tej in tu ic ji je s t rzeczyw istość czyli re a ln e istn ie­ n ie otaczający ch n a s rzeczy oraz, istn ie n ie n as sam ych.

Inaczej się p rze d staw ia poznanie- filozoficzne — ściśle ro ­ zum ow anie m etafizyczne — stw ie rd z ają ce istn ien ie Boga i coś

z Je g o Istoty. Ono też o p iera się n a ob serw acji otaczającego nas św iata, któ reg o n a tu rę w y jaśniając, u jaw n ia m y jego pierw szą i o stateczn ą p rzy czy n ę sp raw czą i celow ą. Poznanie to jed n a k jak o dow ód u w a ru n k o w a n e je s t w yrazistością pojęć m etafizycz­ ny ch i logicznym po w iązaniem zdań w chodzących w slkład do­ w odu jak o przesłanki.

2

.

ROZUMOWANIE WYJAŚNIAJĄCE SŁUSZNOŚĆ POSTAWIONEGO TWIERDZENIA

K ażdy człow iek stw ie rd z a w sobie fa k t uderzający, k tó ry w y raża w pow iedzeniu „ istn ie ję “. Z etk n ięcie się to z w łasn ym istnien iem dokonuje się przez; in tu icję, k tó re j tow arzyszy ra ­ dość lu b n a w e t w s trę t (w w yp ad k ach patologicznych), a w k aż­ d y m raz ie dozn an ie — przeżyw anie w łasnego istn ien ia u d e rz a ­ jące i oszałam iające.

In tu ic ja ta nie zatrzy m u je się n a stw ierd zen iu swego w łas­ nego istnienia, a raczej n ie zaczyna sdę od stw ierd zen ia swego w łasnego istn ien ia: pierw szym , co w y stę p u je w tej in tu icji, to istn ienie p rzedm iotów od n as różnych. N ajp ierw bow iem stw ierdzam y, że istn ie ją rzeczy od n as różne, nam obce, p rz e ­ w ażnie d la n a s obojętne, n iek ie d y życzliw e lu b w rogie. W szy­ stk ie t e rzeczy re a liz u ją w sobie istn ien ie ró żn e od m ojego „ ja “. J a zaś n ie m am w ich istn ien iu żadnego udziału: w ze­ staw ien iu z ty m ich istn ien iem jestem po p ro stu d la niego n i­

(6)

czym, ja k też i ono d la m ego istn ien ia je s t niczym , n ie stan o ­ w iąc jego cząstki. S tw ierd zam zatem rzeczyw iste istnienie przedm iotów oraz stw ierd zam m o je w łasn e istnienie.

A le jak ż e inaczej stw ierd zam istn ien ie olbce od sposobu stw ierd zen ia mego· w łasnego istnienia: o n e istn ie ją i tyle, n a ­ to m iast j a dośw iadczając m ego w łasnego istnienia, dośw iad­ czam jednocześnie jego nietlrw ałości i grozę jego zagłady. J e ­ stem prześw iadczony, że m em u istn ien iu tow arzyszy nicość, b ę­ d ąc Zaś rzeczyw istością, sam o rzu tn ie stw ierd zam istn ien ie b y tu

bez nicości. B y tem ty m n ie są rzeczy w szechśw iata, k tó ry c h realność stw ierd ziłem u początków in tu ic ji istnienia: jednocześ­ n ie b ow iem stw ierdziłem , że ja — b y t z nicością jestem cząst­ k ą w szechśw iata i że p rz e to cały w szechśw iat je s t rów nież b y ­ tem z nicością. I oto trzeci ry s tej 'intuicji istnienia, ry s n a m ocy m ego istn ien ia a firm u jący istn ien ie konieczne i absolutne b ytu, od k tó reg o ze w szechśw iatem i ja zależę. Ucieczka przed nicością, jak a w y z ie ra n a d n ie m ego istnienia, postaw iła m nie w obliczu p e łn i b y tu i źródła mego* by to w an ia: istn ieje Bóg. P ra w d a o Bogu rzeczy w isty m stoi p rze d um y słem m oim w spo­ sób oczyw isty bez form alnego w nioskow ania. D okonało się tu poznanie, k tó re co do sposobu u jaw n ie n ia istn ien ia Boga n a p o d staw ie ograniczonego istn ien ia rzeczy i n as sam ych, m ożna- b y nazw ać m etafizycznym w irtu a ln ie .

J e s t to w y n ik re fle k s ji w olnej od ro zu m ow ania w n iosk ują­ cego, k tó re j tre śc ią je s t in tu ic ja rzeczyw istego istn ien ia św iata i n a s sam ych. In tu ic ja ta w yp ełn ia istn ien ie każdego człowieka, je s t o n a zakorzeniona głęboko w sam ej n a tu rz e m yślącego pod­ m iotu. D la teg o to w szelkie m ów ienie o Bogu ta k łatw o zn aj­ d u je posłuch w k ażd y m człow ieku, k tó ry n a tę m ow ę rea g u je p rzew ażn ie rad o sn ą wdzięcznością, poniew aż każdy z nas w stw ierd zen iu Boga z n a jd u je p o tw ierd zen ie i sens sw ej w łas­ nej rzeczyw istości. To, czego dośw iadczam y od p o czątku swego ograniczonego istn ie n ia w zetknięciu z rzeczyw istością nas ota­ czającą i n a s sam ych, w pew nej chw ili u ja w n ia się w sposób uśw iadom iony i w y raźn y , budząc i w yzw alając n ajgłębsze po­ k ład y naszej osobowości. S tą d się rodzi w ola życia i czynów

(7)

o raz decy zje n a w ią za n ia łączności ze źródłem naszego b y tow a­ nia. T ę łączność u rzeczy w istniam y przez reli-gię.

R ozum iem y przeto, że znajom ość Boga, zanim zostanie od­ k r y ta w dow odach logicznych i w fo rm ach poznaw czych w y ­ kończonych, je s t ow ocem intulicji istnienia, k tó ra n a k a zu je stw ierd zić rzeczy w iste istn ien ie Boga. In tu ic ja t a niie ty lk o d a je nam poznać Boga, aile zbliża całą naszą osobowość k u Bogu. Rodzi się o n a z o d ru ch u u m y słu ludzkiego, z jego dążeń do u trz y m a n ia łączności z Bogiem jak o źródłem naszego b y to w a ­ nia. U m ysł n asz p o d ch w y tu jąc istn iej ący b y t z nicością, w ty m sam ym m om encie n a k a zu je , stw ie rd z a istn ien ie b y tu bez n i­ cości. J e s t to stw ie rd z en ie pro ste, p o c ią g a ją c ą życiodajne i n a ­ k a z u ją c e — im p eraty w n e. T ylko w w y p ad k ach patologicznych

stw ierd zen ie in tu ic y jn e Boga sp o ty k a się z odw róceniem się od Boga, sk iero w u jąc człow ieka k u w łasnej nicości z n e g acją b y ­

tow ania i w szelkich w artości.

Prześw iadczenie to je s t sam o rz u tn ą po staw ą um ysłu, z n a ­ tu r y siwej n astaw ionego n a a firm ację istn ien ia w n a s rozum nej duszy o ra z istn ie n ia Boga.3

3.

KILKA KLASYCZNYCH PRZYKŁADÓW OBRAZUJĄCYCH POWYŻSZE ROZUMOWANIE.

1) N ie ty lk o w życiiu poszczególnego- człow ieka, ale i w d zie­ ja c h m y śli filozoficznej stw ie rd z en ie in tu ic y jn e Boga u p rz e ­ dzało zaw sze -dowody d ialektyczne, k tó re n a ty m stw ierdzeniu b a z u ją i z teg o stw ierd zen ia -czerpią sw ą m oc prz-eświadcze- niow ą. J e ś li bo w iem pew ność je s t w łaściw ością poznania p o ję ­ ciowego (skonceptualizoiwaneg-o), to pozostaje -ona tylko w za­ k resie re la c ji u m y słu i przedm iotu. N ato m iast prześw iadczenie sięga znacznie głębiej, -bo wyraż-a positawę n ie tylko um ysłu, ale i -całej osobowości człow ieka.

N ie n ależy je d n a k rozryw ać, rozdzielać i przeciw staw iać po­ 3 Por. wyżej cytowany tekst Tomasza z Akwinu: str. 35 uw. 2.

(8)

zn an ia pojęciow ego o raz in tu icji o istn ien iu Boga. P ięk n y m przyk ład em tegoi zharm onizow ania obu sposobów tego poznania je s t te k st z „W yznań“ św. A ugustyna.

„A co to je s t (Bóg)? Z ap y tałem ziem ię i rzekła: „N ie je ­ ste m “ i w szy stk ie rzeczy ziem skie to sam o w yznały. Z ap y ta­ łem m orze, o tchłanie i p łazy isto t żyjących,, a odpow iedziały: „N ie jeste śm y Bogiem tw oim , szukaj po n ad n a m i“. Z apy tałem w ia try w iejące i całe po w ietrze z m ieszkańcam i swym i, a od­ rzekło: „M yli się A naksym enes, n ie jesteśm y Bogiem “. Z apy­ tałem niebo, słońce, księżyc, gw iazdy: „I m y n ie jesteśm y Bo­ giem , którego szukasz“ — odrzekły. I d o wszystkiego!, co zm y­ sły ciała m ego otacza, rzekłem : Pow iedźcie m i o Bogu, k tó ry m w y nie jesteście, pow iedzcie m i o N im cokolwiek. I zaw ołały głosem w ielkim : „O n n a s uczynił“. P y ta n ie m oje, to duchow a z m ej stro n y obserw acja, a ich odpow iedź m ieści się w ich p ięk n y m w idoku. Z w róciłem się w reszcie k u sobie sam em u i rzek łem dó siebie: „Ty, coś za je d e n “? I odpow iedziałem : „C złow iek“. I oto je s t w e m n ie ciało i dusza, jed n o n a zew ­ n ą trz , d ru g ie w ew nątrz. W któ ry m że z n ich pow inienem szu­ kać Boga mego, k tó re g o ju ż szu k ałem cieleśnie od ziem i do nieba, dokądkolw iek m ogłem zapuścić p ro m ien ie oczu m oich? Lecz lepsze to, 00 w ew nętrzne, albow iem przed n im j ako prze­ w odniczącym zdaw ały sp raw ę ze sw ych w rażeń w szystkie zm y­ sły ciała, a ono rozsądzało odpow iedzi nieiba, ziem i i w szy st­ kiego, co w n ich je s t m ówiącego: „N ie jesteśm y B ogiem “ i „On n as u czy n ił“. Człowiek w e w n ętrzn y poznał te -rzeczy p rzy po­ m ocy zew nętrznego, ja w ew nętrzn y , ja duCh poznałem te rze ­ czy za pośred n ictw em zm ysłu ciała mego. Z apy tałem ogrom u św ia ta o Boga m ego i odpow iedział m i: ,,Ν-ie ja jestem , lecz On m ię u czy n ił“.4

2) Pow yższa w ypow iedź św. A u g u sty n a j-est echem m yśli w ypow iedzianych przez św. P a w ła w liście do R zym ian 1, 18-26: „S pad a bow iem gniew Boży z n ie b a n a w szelką bez­ bożność i niepraw ość ty ch ludzi, k tó rz y p raw d ę Bożą n ie p ra ­

(9)

wością zagłuszają. Poniew aż to, co m ożna poznać o Bogu, je s t dla n ićh jaw n e, gdyż Bóg im to objaw ił. Bo n iew id zialn e Jeg o rzeczy, naw et' w iek u ista m oc Jego i Bóstwo, od stw o rzen ia św ia ta przez d zieła Jeg o d la u m y słu w id zialn y m i się stały , tak, że od w in y w ym ów ić się n ie zdlołają. A lbow iem poznaw szy Boga n ie złożyli M u ja k o Bogu czci a n i dziękczynienia, ale znikczem nieli w m y ślach sw oich li zaćm ione zostało bezrozum - n e se rc e ich. P o d ając się za m ąd ry c h g łu p im i się stali. I zm ie­ n ili chw ałę niezniszczalnego Boga n a podobieństw o i ob raz śm iertelnego człow ieka, ptak ó w , zw ierząt czw oronogich i płazów .

D latego oddał ich Bóg pożądliw ościom ich serca k u n ie ­ czystości, a b y m iędzy sobą c ia ła sw e hańbili, iż p ra w d ę Bożą zm ienili w kłamstwo·, a oddaw ali cześć raczej stw o rzen iu n iż Stw orzycielow i, k tó ry je s t błogosław iony n a w ieki. A m en.“

W pow yższym tek śc ie A postoła z n a jd u jem y tra fn y opis n a ­ turaln eg o i sam o rzu tn eg o zb liżan ia się człow ieka k u Bogu: w n a tu rz e człow ieka tk w i im p e ra ty w a firm a c ji Boga, p rz y j­ m u ją c y sw ój w y ra z pojęcio w y p rz y re fle k sji człow ieka n a d św iatem go otaczającym . A firm aeją tą w ytyczone zo staje u sto ­ sunk ow an ie się człow ieka do Boga przez u w ielbienie i w y ra z y wdzięczności.

Je że li n a to m ia st ów człow iek zam iast tw ierdzić przeczy ist­ n ien iu Boga, znaczy to, że w y k o n ał o n a k t w olnej w oli W brew n a tu ra ln e j ten d e n c ji u m y słu i całej osobowości. W ty m w y ­ p ad k u dokonało się p rzestęp stw o m o ra ln e sięgające aż d o n a j­ głębszych p o kład ó w ro zu m n ej n a tu r y człow ieka.

A le bez Boga nie m ożna się obejść, skoro pow yższa ten d e n ­ cja tk w i w s tru k tu rz e n a tu ry . D latego odrzuciw szy Boga p ra w ­ dziwego, ludzkość m u sia ła zejść d o b ałw o ch w alstw a w fo rm ie znanej w staro ży tn o ści i do b ałw o ch w alstw a w ysublim ow anego w szystkich czasów („bóg“ rzeczyw iście u tw o rzo n y przez czło­ w ieka).

W niosek:

N a tu ra ln a a firm a c ja Boga je s t im p eraty w em całego n a ­ szego życia: indyw idualnego, k u ltu ra ln e g o i społecznego.

(10)

4.

WYJAŚNIENIA DODATKOWE.

P oznanie Boga przedfilozo fi сzne w części jego w y ja śn ia ją ­ cej tzn. p rz y zastan aw ian iu sdę n a d źródłem naszegDi b yto w a­ n ia zagrożonego p rzez nicość — je s t rozum ow aniem , a le ro zu ­ m ow aniem sam orzu tn y m , ja k sam o rzu tn ą je s t pierw sza in tu i­ c ja istnienia. J e s t to sposób rozum ow ania niesylogicznego, a jed n a k dającego całkow ite prześw iadczenie: w idząc m oje b y ­ to w an ie ograniczone nicością, n a ty c h m ia st dostrzegam b y to w a ­ n ie b e z tego ograniczenia. Lepiej itu m oże m ów ić n ie o jak iejś następczości a k tó w poznaw czych, lecz raczej o dostrzeżeniu,, że m o je ograniczone istn ien ie p rzy w o łu je źródło, od k tórego ono pochodzi.

Poznanie in tu icy jn e przedfilozoficzne w olne je s t od w szel­ kiej d ialek ty k i. Jednocześnie d a je ono- prześw iadczenie o is t­ n ie n iu Boga ta k mocne, ja k m ocnym je s t prześw iadczenie o ograniczoności w łasnego istnienia. D latego poznan ie Boga przedfilozoficzne n ie zn a zarzu tów przeciw ko Bogu, an i p ro b ­ lem u p o zn ania istn ie n ia Boga. Z arzu ty te rodzą się dopiero

p rzy re fle k sji i p rz y dow odach.3

5.

ZAGADNIENIA KOŃCOWE.

1) S y tu a c ja histo ryczn a dow odu przedfilozoficznego. D ow ód ten n ie je ś t now y, b o je s t on d ro g ą w ieczystą ro ­ z u m u ludzkiego, prow ad zącą do Boga. N ow ym je s t sposób, w ja k im umysłowoiść now oczesna doszła d o p rec y z ji i reflek sji,

5) Uwaga praktyczna: Nie należy nigdy w środowisku nieprzygotowa­ nym do myślenia filozoficznego poruszać zarzutów poznanych w teodycei. Słuchacz taki nie jest przygotowany do zrozumienia odpowiedzi, a zarzut zapamięta, chociaż ustosunkuje się do zarzutu niechętnie, ponieważ godzi on w jego naturalne przeświadczenie.

(11)

t ą d ro g ą u ja w n ia ją c in tu ic y jn y jego c h a ra k te r. M yślenie d aw ­ n y c h pokoleń było z b y t m ocno obciążone antropom orfizm am i, tj. jednoznacznym orzekaniem o stw o rzen iach i Bogu, a m im o to obecny był tam sens b y tu : intereso w ało ich i pochłaniało istn ien ie otaczających rzeczy o raz d o g łębn y sens tego ist­ nienia.

Inaczej n a to m ia st p rzed staw ia się um ysłow ość naszej epofki. Rozwój n a u k dośw iadczalnych p o staw ił p rz e d człow iekiem za­ dan ie w y k ry c ia zagadkow ej rzeczyw istości fizycznej przez b a ­ d an ie zjaw isk. Z adanie to sp ełn ia n au k a, po sługując się hipo­ tezam i o raz zastępczym i w y o b rażen iam i — m odele w y ob raże­ niow e. N arzędzia te o kazały się b ardzo skuteczne i zdobywcze. W szystko to je d n a k um ysłow ość w spółczesną sprow adziło n a p e ry fe rie b y tu , którego treść d o głębna — ontologie zna została pom inięta, a później n a w e t zaprzeczona. Ilekroć fizyk jakiś m ów i o rzeczyw istości, stw ierd za on w ów czas rzeczyw iste is t­ n ien ie w ta k im zakresie, w jak im ono je s t dostępne jego d o ­ św iadczeniu. To zaś, czego n ie d a się jednoznacznie n a podsta­ w ie dośw iadczenia u stalić, u w aża o n d la siebie po p ro stu za n ieistn iejące. M ożna tu użyć pew nego porów nania: zachow uje się o n ta k , ja k b y przeczył istn ien iu w szystkiego, czego n ie w i­ d ziały jego oczy, gdyż w czasie jego sn u zam ykały je pówieki.

é

Sam w ięc w y ra z „ je st — n ie m a “ d la niejednego uczonego n aszych czasów znaczy ty le co „dało się dośw iadczalnie s tw ie r­ dzić — n ie dało się w ten sposób stw ie rd z ić “. S tw ierd zen ie zaś tre śc i ontologiicznydh o d b y w a się n ie n a d ro dze dośw iadczal­ nej, lecz n a drodze in tu ic ji um ysłow ej o raz reflek sji. Rozu­ m iem y w ięc po staw ę obecnego człow ieka odwrócloną od ją d ra rzeczyw istości a zw róconą do zjaw isk. Człowiek n a m współ-, czesny ja k b y z a trac ił słudh n a Odgłosy b y tu i za trac ił wzirok, czyli jego in tu icję. S tą d Obudziła się re a k c ja filozoficzna k ie ­ ru n k u zw anego e g z y s t e n c j o n a 1 i z m e m. W innych zaś k ie ru n k a c h filozofii, ja k tom izm , zaczęto ró w n ież egzystencja- listÿczn ie podchodzić do n a ra sta ją c y c h wciąż problem ów . D zięki tem u u w ag a now oczesnego człow ieka od li .tylko zja­

(12)

w iskow ej stro n y b y to w an ia ponow nie została skiero w an a n a zag ad n ien ia dotyczące sam ego bytu.

Znaczenie, jak ie w yrazow i „być“ n a d a je totmizm, zbiega się ze znaczeniem w m ow ie potocznej, n ad aw an y m tem u czasow ­ nikow i. A w y raz te n znaczy t u rzeczyw istość ró żn y ch jestestw : zarów no k a ż d y z nas je s t p odm iotem istnienia, jako też i ró żn y od nas św ia t istnieje. W nas i w e w szedhświecie istn ien ie jest urzeczyw istnione, poniew aż jesteśm y b y te m z nicością. A le sa ­ m o rzu tn e prześw iadczenie dotyczące ontologieznej zależności naszego istn ien ia od b y tu beznicości stw ierdza, że ró w nież i ten b y t istn ieje, tylko w sposób zasadniczo ró żn y od realizo­ w an ia istn ien ia w nas, poniew aż je s t b y tem bez-nicości. Róż­ n y m je s t p rzeto znaczenie n ad aw an e w y razow i „być“ przez n a u k i dośw iadczalne od znaczenia nadaw an eg o te m u w y ra ­ zowi w m ow ie potocznej oraz w m etafizyce: 'tu bow iem tym w yrazem oznaczono rzeczyw istość b y tu w zasięgu uniw ersal­ nym , tj. od b y to w a n ia z — nicością aż pio b y to w a n ie b ez-n i- eości. W yraz ta k i o sw ych desygnatach n ie m oże być orzek an y jednoznacznie, poniew aż oznaczam y n im zasadniczo ró żne spo­ soby b y tow an ia; n ie je s t o n też w ieloznaczny, poniew aż b y to ­ w an ie z-nicością je s t p rzecie rzeczyw iste i pod ty m w zględem um y sł nasz d o strzeg a jeg o zbieżność z rzeczyw istym b y to w a ­ n iem B y tu bez-nicośoi. W m etafizy ce tom istycznej w y raz „ b y t“ technicznie nazw ano analogonem czyli treścią p ro porcjonalnie w spólną w szystkiem u, co- je s t rzeczyw iste. O rzekając przeto w y ra z em „ b y t“ oi Bogu i 01 świecie, nie popełniam y wieloznacz­ ności, a zarazem w sposób do stateczn y zaznaczam y różnicę m ię­ dzy Bogiem i św iatem , do którego i m y należym y.

2) Znaczenie w y ra zu „istnienie“ w odniesieniu do Boga. W edług eg zystencjalistów istn ieć znaczy w ykraczać poza siebie. A le co znaczy „być sob ą“? Je śli m oje „ ja “ z n a jd u je się w g ran icach id ei poznaw czej, to m o je „istn ieć“ rzeczyw iście z n a jd u je się poza m ną. W p rzeciw ny m w y p a d k u p oplątałoby się p orządek poznaw czy, id ea ln y z porządkiem ontologicznym ,

(13)

rzeczyw istym ; a p rzecie m iędzy naszą m yślą o rzeczy, a rz e ­ czą, o k tó re j m yślim y, zachodzi różnica rzeczyw ista.6

Je ż e li n a to m ia st do m ego „ ja “ jak o s tru k tu ra ln y elem ent w łączam ró w n ież istnienie, to n ie m ożna mówić, że istn ieć zna­ czy w ykraczać poza siebie.

T ra d y cy jn ie tłum aczono „ istn ie ć “ ja k o esse e x tr a causas et e x tr a n ih ilu m — zn ajdow ać się poza p rzy czy n ą i poza nice- stw em . To tłu m aczen ie o p a rte je s t o etym ologię słow a „exi- s łe re “ — sis te re — ex czyli istn ieć z 'czegoś. W ty m znaczeniu sło w a n ie m ożna b y ło b y m ów ić „o istn ie n iu “ Boga, poniew aż Bóg n ie m a sw ojej p rzy czy ny o raz n ie m a zapoczątkow ania, k tó re b y ło b y poprzedzone nicością lu b tw orzyw em .

N ie m n iej jed n a k i czasow nik „istn ieć“ odnosim y do Boga. a to n a te j sam ej p o d staw ie o rze k a n ia p rzez analogię, ja k to w yżej w idzieliśm y w o d n iesien iu do czasow nika „by ć“. E ty ­ m ologia słow a w b rzm ien iu jego zwłaszcza łacińskim została z b y t dow olnie p rzetłu m aczo n a z obciążeniam i antropom orficz- nym i. A le jego sen s w łaśaiw y d o ty czy treści prop orcjon alnie w spólnej w szystkiem u, co je s t rzeczyw iste: treść tę bezpośred­ nio w y c z y tu je m y z b y tu m aterialn ego , poniew aż i o n je s t rz e ­ czyw isty. A le w ła śn ie dlatego, że je s t to tre ść rzeczyw istości, w je j zasięgu z n a jd u je się rów nież B yt-bez-nicości. D latego po ­ w iedzenie „Bóg istn ie je “ znaczy to sam o, co „Bóg je s t“, p rzy - czem w obu w y p ad k ach o rzek an ie o d b y w a się n ie w edług spo­ sobu antro p am o rfizu jącej jednoznaczności, an i w ieloznacznego sym bolizm u, lecz w e d łu g analogii p roporcjonalności w łaściw ej.

3) Drogi czy d o w ody istn ien ia Boga?

S am św. Tom asz zam iast m ów ić o dow odach m ów i o d ro ­ g ach p o zn an ia istn ien ia Boga. M aritain tłu m aczy to egzysten- cjalisty czn y m podejściem św. T om asza d o zag ad nien ia pozna- w alności Boga, k tó ry to sposób podejścia w yty czon y je s t sam o­ rz u tn y m prześw iadczeniem o istn ien iu Boga.

e) Akt poznawczy polega na intencjonalnym zjednoczeniu podmiotu z przedmiotem, czyli zjednoczeniu nie przekreślającym odrębności przed­ miotu i podmiotu.

(14)

Coś udow odnić — znaczy zdanie o ty m orzekające nieoczy­ w iste uczynić oczyw istym , w y k azu jąc jego zw iązek z in ny m i zdaniam i oczyw istym i. Otóż istn ien ie Boga je s t fak te m dla nas oczyw istym p rze d dowodem , poniew aż jesteśm y p rz e ­ św iadczeni o ty m fakcie n a pod staw ie prześw iadczenia o z a ­ leżności naszego istn ien ia od istn ien ia A bsolutu.

W szelkie p oznanie nauko w e zw yk le poprzedzone je s t po­ staw ien iem n ieje d n o k ro tn ie b ard zo zaw iłego p roblem u. T ym ­ czasem czyż m oże b y ć problem , k tó ry b y dotyczył istn ien ia b y tu — bez-nicości, skoro prześw iadczeni jesteśm y, że m y jesteśm y b y te m — z-nicością? P op ro stu : in tu ic ja naszego b y ­ to w ania ograniczona odraztu i bezpośrednio u k azu je naszem u um ysłow i b y t nieograniczony.

P rześw iad czen ie o istn ien iu Boga je s t zjaw iskiem pow szech­ n y m w śró d ludzi, zjaw isk iem p o dp ad ający m pod obserw ację oraz m ożliw ym do op isan ia w jego ry sa ć h istotnych. A le za­ daniem filozofii jest, n ie pop rzestając n a opisie zjaw iska, d o ­ trzeć do zasadniczych pow odów czyli ra c ji koniecznych, k tó re to zjaw isko u zasad n iają. N ie tru d n o je s t .stw ierdzić, że ogół ludzi je s t prześw iadczony o zależności sw ego istn ien ia od Boga, znacznie tru d n ie j je s t uzasadnić praw dziw ość tego p rześw iad­

czenia, u jaw n ia jąc o stateczne ra c je zm uszające sąd nasz „ist­ n ieje Bóg“ u znać za praw dziw y .

W tra d y c y jn y m dowodzie tzw . etnologicznym , tj. pow szech­ nego p rzek o n an ia ludzkości o istn ien iu Boga przekonanie to u zasad n ia się nieom ylnością rozum nej n a tu ry ludzkiej. T aka jed n a k a rg u m e n ta c ja p ro b lem praw dziw ości tego prześw iadcze­ n ia pozostaw ia n a d a l otw artym , a to d la n astęp u jący ch dw u racji: 1) są ludzie, naw et' w ykształceni, k tó ry m p rzy n ajm n iej przez p ew ien czas b ra k u je prześw iad czen ia o istn ien iu Boga, 2) są sy stem y filozoficzne, k tó re, ja k egzystencjalizm o z a b ar­ w ie n iu krańcowego, pesym izm u, stw ie rd z ają ograniczoność is t­ n ie n ia siebie i w szechśw iata, a m im o to d la w y tłu m aczen ia tego zjaw iska nie odw ołują się d o koniecznego istn ien ia B y tu poza- światow ego. T rzeba ted y w skazać n a te elem en ty rozum nej n a ­ tu ry człowieka, k tó ry c h bez, popad n ięcia w ab su rd n ie m ożna

(15)

zaprzeczyć, a k tó ry c h u zn an ie zm usza do u zn an ia sąd u „ istn ie je B óg“ za p raw dziw y.

R ozum ow anie ta k ie o d by w a się w edług m eto d y re d u k c y j­ n e j: d la istwierdzoirnego zjaw isk a p o szu k u jem y r a c ji to zjaw isko

uzasadniającyitóh w sposób konieczny.7 E gzystencjalistyczne p o ­ dejście do zagad n ien ia w tra k c ie jego opisu i tłum aczenia w y ­ m aga, żeb y i u z a sa d n ien ie odbyw ało się p rzez ra c je s tw ie r­ dzone eg zy sten cjaln ie i dośw iadczalnie. T akie u zasadnienie jest dostosow ane do m entaln o ści współczesnego człow ieka i je st now e w teodycei, gdzie dotychczas są d „ istn ie je Bóg“ u zasad­ niano p rze d e w szy stk im ontołogicznym i p ojęciam i m ożności i aktu, stosując zasadę przyczyncwościi w znaczeniu m eta fi­ zycznym .

6.

KRYTYCZNA ANALIZA ROZUMOWANIA MARITAINA 1) A u to r ten w cytow anym n a początku dziełku pierw szy rozdział, zajm u ją c y ósmą część książki pośw ięcił zagadnieniu sam orzu tnej in tu ic ji istn ien ia Boga. N ie dość w yraźn ie zazna­ czono tam , że in tu ic ja ow a u jaw n ia istnien ie Boga pośrednio poprzez in tu ic ję ograniczonego istn ien ia rzeczy i nas sam ych. To n ie dość W yraźne zaznaczenie m oże ko m uś nasuw ać m yśl o n aw ro cie now oczesnych filozofów do daw nego1 ontologizm u.

W sam ym w y k ład zie a u to r p o p rzestał n a opisie i w y ja ś­ n ieniach, n ie m a l całkow icie p o m ijając uzasad n ien ie teg o ftk tu . W łaśnie ty m uzasad nien iem obecnie się zajm iem y, poniew aż ono sta n o w i głów ne zad an ie ro zsirząsań filozoficznych. W ynik u zasadnien ia zależy od tego, czy p o tra fim y u jaw n ić ta k i fa k t p ierw o tn y i bezpośrednio oczyw isty, k tó reg o u zn an ie um ożli­ w ia n au k o w e stw ierd zen ie praw dziw ości prześw iadczenia o ist­ n ien iu Boga.

P rześw iadczenie to je s t n a tu r y egzystencjalnej, a p rzeto 7) Dowodową siłę tej metody starałem się wykazać w mojej rozprawce w Collectanea Theologica 26 (1955), 128 mss; por. Communicata, tamże 563.

(16)

i n au ko w e u zasad nienie tego p rześw iadczenia w ym aga p o d ej­ ścia egzystenc j aflisty cznego.

W egzystencj alistycznej filozofii w yróżniono cztery elem en­ t y s tru k tu ra ln e ,8 n azw an e m otyw am i: m o ty w h u m a n izm u is t­ n ien ie człow ieka czyniący p rzed m io tem w łaściw ym filozofii, m o ty w in fin ity z m u dotyczący ustaw icznego sp o ty k an ia o g ra­ niczonego istn ien ia człow ieka z B y tem nieskończonym , m o ty w

trag izm u istn ien ia ludzkiego w ypełnionego tro sk ą i grozą śm ierci, w reszcie m o ty w p e sy m izm u jakoby nicość b y ła u po­ czątkó w i u k re s u istn ien ia ludzkiego. W egzystencj alistycz- n y m stw ie rd z en iu istn ien ia Boga w y stę p u ją m oty w y in fin ity z - m u i tragizm u, m o ty w zaś pesy m istyczn y u stę p u je m iejsca p y ta n iu o ra c ję u rzeczy w istniającą nasze istnienie, a m o tyw h u m an isty czn y z n a jd u je sw e rozw iązanie w personalizm ie.

K ażdy bow iem z n a s je s t osobą p rzez sw ą ro zu m ną n a tu rę o raz p rzez sw e cechy ujednostfcaw iające, k tó re każdego z nas w y o d ręb n iają od in n y ch ludzi. K lasyczną d efin icję osoby po­ d a n ą p rzez B oecjusza — ratio n alis n a tu ra e in d iv id u a su b­ s ta n tia — oraz przez św. Tom asza — d istin ctu m su b sistens in aliq u a n a tu r a in te lle c tu a li — k ró tk o m ożna w yrazić jaiko su p ­ p o situ m rationale — osobnik roizumny. Rodzaj owy elem en t d efin icji „osobnik“ w y raża sposób istn ien ia osoby w yod ręb nio­ n y od in n y ch osób i rzeczy. O rzek ający (g atu nk ujący ) zaś ele­ m e n t d e fin icji „rozum na n a tu r a “ w y raża zdolność świadom ego u sto su n k ow ania się człow ieka - osoby do w szystkiego, co jest rzeczyw iste. Je ste śm y w ięc podm iotem som ostanow ienia i sa- m oodpow iedzialności za w ła sn e.c z y n y , u w a ru n k o w an e n ależy ­ ty m rozw ojem dyspozycji osobowych, k tó re k s z ta łtu ją naszą osobowość. T ak a d e fin icja osoby n ie je s t w ytyczona założenia­ m i filozoficznym i autorów , ani m o tyw am i św iatopoglądow ym i: w y czy tu jem y ją jako fa k t stan o w iący ontologiczną osnow ę n a ­ szego b ytow ania.

E g zystencjalizm od K ie rk e g a a rd a po H eideggera i S a rtre ’a sam ą egzystencję człow ieka m y ln ie u w aża za fa k t n ajb ard ziej

(17)

p ierw o tn y , jalki w y stę p u je w naszej świadomości. Tw ierdzenie tafcie je s t n astęp stw em reisfycznego spojrzenia n a człow ieka ty lk o od s tro n y istnienia, podczas igdy bezpośrednio n a rz u c a ­ jący m się fak te m naszej św iadom ości j est rzeczyw istość d w u ­ biegunow a. W k ażd y m bow iem afccie naszej św iadom ości z a ­ znaczają się n a ra z d w a k o relaty : tra n sc e n d e n tn e istnienie o ta ­ czających nas rzeczy oraz dmmanenitna p o staw a nasza w obec ty c h rzeczy, w y ty czan a w arto ścią sam y ch rzeczy i poznaniem naszym ty c h rzeczy.9 K o relaty te u jaw n ia ją osobow ą osnowę naszego bytow ania, a treść ich stan o w i p rzed m io t sam orzutnej intuicji.

M a rita in p o w stan ie sądu „istn ieje Bóg“ tłum aczy in tu icją istn ien ia odrębnego, k tó ra n a w ra c a k u istnieniu n a s sam ych i poprzez dostrzeżone ograniczenie ty ch istn ień nicością zm ie­ rz a k u istn ie n iu B y tu bez — nicości. Może in tu icja ta fak ­ tyczn ie tak przebiega, ale czy m usi o n a tak przebiegać? O stat­ n ie sta d iu m te j in tu ic ji zm ierza k u Bogu z koniecznością ty lk o w ty m w yp adk u , jeści istn ien ie -b y t w y w o łu je w n a s p y tan ie o jego rację. A le w d a n y m razie chodzi n a m n ie o reje strac ję zjaw isk naszej świadom ości, lecz o odpow iedź n a pytan ie, czy zaw sze ta k b y ć musi. Otóż jeżeli stanąć n a stan ow isku tylko egzystemcjaJästyeznej in te rp re ta c ji ow ej intu icji, to jej podm io­ tem je s t człow iek tylko· jak o b y t czyli rzecz istniejąca, a ta n ie m usi zapytyw ać o se n s w łasnego lu b obcego istnienia: je s t i koniec. Nic dziwnego, że egzystencjalizm ow i tow arzyszy irracjon alizm : w szelka egzystencja w św iacie je s t np. dla S ar- t r e ‘a absurdem .

K iedy n a to m ia st stajem y n a stan o w isk u p ersonalistycznej in te rp re ta c ji owej in tu icji, to jej podm iotem je s t człow iek jak o osoba czyli isto ta rozum na, d op y tu jąca się o sens b y tu , z k tó ry m n a w ią z u je łączność czy to jak o z p ra w d ą omtologiczną, czy to jako z dobrem lub inn ą w artością. D la osóby człowieka rzeczy go otaczające, w chodzące z nim w k ontakt, m ów ią b a r­ dzo dużo, o co najw ażn iejsze, in te le k t człow ieka je s t „słuchem

8) Por. moją rozprawę w poprzednim numerze Collectanea Theologica 26 <1955) 810 nss.

(18)

k u słu ch an iu “ dogłębnej w ym ow y poznaw anego istnienia. P o ­ niew aż istn ien ie ograniczone ra c ji swego urzeczy w istn ien ia n ie zn ajd u je w sw y m podm iocie, a um y sł n ieu stan n ie i koniecznoś­ cią sw ej n a tu r y o tę ra c ję zap y tu je, p o w staje a lte rn a ty w a : albo b ezn ad ziejn y sceptycyzm albo opow iedzenie się z a istn ien iem B y tu nieograniczonego jak o za ra c ją istn ie n ia w szelkiego b y tu łącznie z nam i.

In tu ic ja istn ien ia ograniczonego n ie je s t jeszcze stw ierdze­ niem ontologicznej zależności tego istnienia. Znaczy to, że um ysł n asz stw ierd zając rzeczyw istość b y tu , stw ierd za że on jest, ale p rzez to samo: jeszcze n ie stw ierd za, że ontologicznie zależy on od B y tu bez-ograndczeniia. Zależność t'a u ja w n ia się naszem u u m y sło w i dopiero jako odpow iedź n a p y ta n ie o ralcję urzeczyw istniającą. P y ta n ie zaś p o w staje po zw róceniu naszej uw agi n a sposób b y to w a n ia o taczających nas* rze ­

czy. Oczywistość ontologie zna w sto su n k u do n a s u w a ru n k o ­ w an a je s t oczyw istością epistemoloigiczną, u p o dstaw k tó re j zn a jd u je się in tu ic ja b y tu w yczytanego przez n asz um ysł przede w szystkim i bezpośrednio z rzeczy m a te ria ln e j.

N ie m usi to być rozum ow anie w w ykończonej fo rm ie sylo­ gistycznej: w y sta rc z y p rzeb ieg in tu icy jn y , o ja k im m ów i M a­ rita in . J e śli je d n a k w w y n ik u intuicja m a pow stać pew ność o istn ien iu Boga, sam ą in tu icję trz e b a pojm ow ać jak o fu nk cję osobową zm ierzającą d o u jaw n ie n ia ra c ji bytow ania, z k tó rej każd y b y t czerpie sw ój sens.

P erso n alisty czn a osnow a b y tu człow ieka u k azu je n ie ty lk o skierow anie tego b y tu k u Bogu, dopóki trw a istn ien ie czło­ w ieka, lecz jednocześnie u ja w n ia e le m en t n ie m a te ria ln y duszy ludzkiej, w yk luczając p rzez to p esy m isty czny h u m an izm egzy- stem cjalistów. P rz ez to sam o zostaje u ja w n io n a osobow a w ięź m iędzy człow iekiem i Bogiem, k tó re j psychologicznym w y ra ­ zem je s t dynam izm relig ijn y , p rzez n a u k ę dośw iadczalną u ja w ­ nio n y w s tru k tu rz e naszej osobowości.10 B ad ania n a d ty m d y ­ nam izm em z n a jd u ją się jeszcze w sta d iu m początkow ym . Do­

10) Por. mój artykuł Empiria w naukach religioznawczych, Collectanea

(19)

tychczasow e w y n ik i ty ch b a d a ń w ykazu ją, że jestestw o po­ chodne — esse aib alio w n ajg łęb szy ch sw ych pok ładach je s t zarazem jestestw em ontologieznie sk iero w an y m k u sw ej osta­

tecznej P rzy czy nie — esse ad aliud, jak o celowi. W g łębinach w łaściw ości psychicznej u ja w n ia się naim p rzeto prawdai, k tó rą ongiś w ypow iedział św. A ugustyn: „S tw orzyłeś nas, P anie, d la siebie, i n iespokojne je s t serce nasze, dopóki n ie spocznie w Tobie“.

Człowiek n ie p o p rzestaje na sa m o rzu tn y m prześw iadczeniu o istn ien iu Boga, lecz p o szu k u je rozum ow ego uzasad n ien ia tego fak tu . W naszych czasach p ro b le m aty k ą św iatopoglądow ą za­ intereso w ano szerokie m asy społeczeństw a w zasięgu d o ty ch ­ czas n ie spotyk an ym . Z tego w zględu n ie w y starczy ju ż 'dziś pow ołać się n a sam f a k t pow szechnego p rześw iadczenia o ist­ n ien iu Boga, jak rów nież n ie w y starczy przeprow adzić ty lk o O biektyw ne uzasad nien ie tego fak tu : trz e b a u zasadn ien ie to p rzeprow adzać w k o re la c ji z w y n ik am i n a u k dośw iadczalnych, w yk azu jąc jednocześnie w p ły w id ei Boga n a kształtow an ie w a ru n k ó w życia w szystkich pokoleń.

U p o d sta w teodyicei z n a jd u je się re fle k sja n ad sam o rzu t­ n y m prześw iadczeniem ludzkości o istn ien iu Boga. S am a zaś teodycea jest m etodycznym w n ik an iem w te n fakt, z jego uza­ sad n ien iem re d u k c y jn y m p rze z ra c je m etafizyczne i em piryczne. M a rita in w om aw ian y m tu 'dziełku przeanalizow ał sam fa k t -pod w zględem egzystencjalnym , b y tra d y c y jn y m szlakiem przejść dó jego u zasad n ien ia p rze z ra c je m etafizyczne. W n a ­ stę p n y m a rty k u le recem zyjnym p rz y jrz y m y się tem u u zasad ­ nieniu. N ato m iast uzasad n ien ie ra c ja m i zaczerp nięty m i z n a u k em pirycznych w ciąż je s t p o m ijan e w teodycei, aczkolw iek sam P ius X II zw raca n a to uw agę, ja k to uczynił w sw y m w y k ła ­ dzie n a posiedzeinu P apieskiej A kadem ii N auk w r. 1950 lu b w przem ów ien iu n a V M iędzynarodow ym K ongresie Psycholo­ gów w r. 1954. A p rze c ie p o m ijan ie tej a rg u m e n ta c ji przez filozofów jest. je d n ą z przyczyn, d la k tó ry c h np. cyto w any przez M a rita in a p ro te s ta n t P. T illich ze S tan ó w Z jednoczonych mówi: „udow adniać istnienie Boga to je s t te m u przeczyć“.

(20)

A i u mas inie pozostały bez echa w ypow iedzi J . L acroix, k tó ry za D u b arlem tw ierd zi o niem ożliw ości naukow ego u za­ sadnienia zd an ia „ istn ieje Bóg“.

3) Pozostaje jeszcze rozpatrzyć w y raz ow ego prześw iad­ czenia w w ierzeniach relig ijn y ch .

P rześw iadczenie tak ie zakotw iczone je s t w n ajgłębszych po­ kład ach naszej osobowości i b ra k u je m u w yrazistości pod w zględem poznawczym . D latego Bóg w edług tego prześw iad ­ czenia je s t kim ś bardzo n iezn an y m i bliżej n ie określonym , aczkolw iek ogół ludzi m a pew ność o Jeg o istnieniu, ja k m ów i św. Tomasz:

7,D icendum quod cognoscere: D eum esse, in aliquo com m uni sulb quadam confusione, est nobis n a tu ra lite r in sertu m ; in q u an - tu m scilicet D eu s e s t h o m in is b eatitu d o : horno e n im n a tu ra li­ te r d e s id e ra t b eatitu d inem , e t quod n a tu ra lite r d e sid e ra tu r ab hom ine, n a tu ra lite r cognoscitur ah eodem. Sed hoc n o n e st sim p liciter cognoscere D eum esse: sicu t cognoscere v en ie n ­

tem -non e st cognoscere P e tru m , quam vis s it Peitrus veniens. M u lti enim p erfectu m h om inis bonum , quod est b eatitudo, ex i­ s tim a n t d ivitias: quidem v o luptates, quidam au tem aliquid a liu d “.

Sw. Tom asz p rześw iadczenie sam o rzu tne utożsam ia tu z p rag n ien iem szczęścia bliżej n ie sprecyzow anego. M aritain zaś p rzedm io tem prześw iadczenia czyni Boga jako źródło n a ­ szego b ytow am a. T ak czy o w ak trz e b a jed n a k powiedzieć, że sam o rzu tn e prześw iadczenie ja k o w y ra z skierow ania naszej osobowości fcu Bogu, w yrazistego poznania Boga n ie daje! D latego człowiek, zbyt skło n n y do m y śle n ia anitropomorficz- nego (zależność o d w yobraźni), łatw o popadł w bałw och w al­ stwo, chociaż i ono p o tw ierd za sam o rzu tn e prześw iadczenie o istn ie n iu Boga. W ielkim dobro dziejstw em je s t rów nież pod ty m w zględem re lig ia O bjaw iona, w k tó rej sam Bóg n ie tylk o .pouczył n as O' p raw d ach , lecz w e W cielonym S w ym S y n u d ał n a m przedm iot' swej czci dostosow anej do naszej n a tu ry d u - chow o-oielesnej. A le to ju ż je s t zagadnienie teologiczne i reli­ gioznaw cze ogólne, nie w chodzące do teodycei.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niech zawsze znajdzie się czas choć na krótką modlitwę i niedzielną Eucharystię, aby Jezus wypełniał swą siłą Wasze serca. Z

Niech zawsze znajdzie się czas choć na krótką modlitwę i niedzielną Eucharystię, aby Jezus wypełniał swą siłą Wasze serca. Z

strzeń online” staje się ważnym aspektem badań w obszarze nauk społecznych. Coraz częstsze ataki w sieci ukazują, że ryzyko potencjalnych zagrożeń ukierunkowanych na

Po trzecie, wydaje się, że dość skomplikowany i nie do końca jednobrzmiący stosunek lewitów do kapła­ nów wywodzących się od Aarona jest nie tylko owocem długiego

1959,114), i w opisie przerażenia Apostołów, to dlatego, że umieszcza całe zdarzenie w odmien­ nym kontekście i zupełnie pomija milczeniem scenę chodzenia Piotra po

b/ pracodawca nie może bez zgody rady pracowników zmienić jednostronnie warunków pracy lub płacy na niekorzyść pracownika będącego członkiem rady pracowników w okresie

ją się w Polsce oraz stanu gospodarki w okresie przejścia. Charakter i strategia transformacji systemowej.. Transfom1acja systemowa, która dokonuje się w Polsce, podobnie

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by