• Nie Znaleziono Wyników

Symbolika a składnia w "Zamku kaniowskim" Seweryna Goszczyńskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Symbolika a składnia w "Zamku kaniowskim" Seweryna Goszczyńskiego"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Halina Krakowska

Symbolika a składnia w "Zamku

kaniowskim" Seweryna

Goszczyńskiego

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 13, 5-13

1978

(2)

I. ROZPRAWY NAUKOWE

Halina K rukow ska

S Y M B O L IK A A S K Ł A D N IA W Z A M K U K A N IO W S K IM SE W E R Y N A G O S Z C Z Y Ń S K IE G O

Pierwsze a zarazem najlepsze polskie rom antyczne powieści poetyckie w swych najgłębszych w arstw ach znaczeniowych są przede wszystkich p r z e s ł a n i e m p o ­ z n a w c z y m n a t u r y , rozum ianej inaczej niż w ośw ieceniu1. M aria A ntoniego M alczewskiego, Konrad Wallenrod A dam a M ickiewicza i Z a m ek kaniow ski Se­ weryna G oszczyńskiego przyniosły trzy różne jej ujęcia. W powieści M ickiewi­ czowskiej m a o n a sens antropologiczny, oznacza trw ającą w sercu i pamięci jednostki pierw otną h arm onię życia i pierw otną czystość m oralną. N ato m iast u M alczew­ skiego i G oszczyńskiego, chociaż u każdego z nich inaczej, n a tu ra odsłania swój sens kosm ologiczny, jest organizm em autonom icznym w obec św iata ludzkiego i tylko właściwym dla siebie językiem m oże odpow iedzieć n a pytanie, czym jest ona sama i czym je st człow iek2.

N a tu ra w Z a m k u kaniowskim odpow iada na to pytanie ciem nym językiem sym­ bolu. C hociaż w wielu teoriach rom antycznych symol był rozum iany rozm aicie, jednakże wszystkie one były zgodne w tym , że jego siłą spraw czą jest n a tu ra 3. W y­ daje się, iż to , co sądził G asto n Bachelard o istocie obrazu poetyckiego, m ożna odnieść i do języka rom antycznej n a tu ry 4. O braz sym boliczny zaw arty w czterna­ stym fragm encie części I Z a m k u jest w sensie B achelardow skim m etafizyką m i­ gaw ką; w jed n y m rozbłysku ujaw nia pierw otną stru k tu rę kosm osu i pierw otną jak o ść duszy lu d zk iej5. U jaw nia je d n ak nie w prost, ale ja k antyczna wyrocznia przekazuje tajem nice n atu ry i znaki człowieczego losu mgliście i niejasno. O braz w takim sensie stanow i c z y s t y przekaz natury.

O znacza to , że odkryw a on o n t o l o g i ę p i e r w o t n ą . T ak ą głębię poznaw czą posiada w ym ieniony obraz w Z a m k u kaniow skim . Pogrążony w m arzeniu b o h ater utw o ru przed zw ierciadłem w odnym dośw iadczył dziwnej dw oistości indyw idual­ nej i dw oistości kosm osu. D w oistość ta została w yrażona przez antynom ię św iatło - ciem ność. U derzające jest, że obraz ten nie posiad a stru k tu ry statycznej, gdyż n a­ stępuje w niej przem ienność członów :

Mierzchnące nieba gasi, to rozżarza.

(3)

Gęściejszym zmierzchem już się niebo mroczy, W bledszym zachodzie zorza zaigrała;

(cz. I, w. 382-384)

W tej przem ienności m ożna je d n a k zauważyć dom inację pewnego typu następstw a, bowiem w dalszym fragm encie obrazu jego stru k tu ra zam ienia się, znika jeden z jej antynom icznych członów - światło, a pozostaje ciem ność:

A ż nagie zorza chowa się w obłoku; W idmo zniknęło, ciem ność na dnie stoku:

(cz. I, w. 396 - 397)

D ynam iczna stru k tu ra obrazu, a więc przem ienność antynom icznych jego czło­ nów i szczególnego rodzaju ich następstw o, czyli proces przepływ u znaczeń od światła do ciemności jest jednocześnie o t w i e r a n i e m p e r s p e k t y w y g ł ę b i : „ciem ność na dnie sto k u ” . W obrazie tę perspektyw ę szkicuje wiele m otyw ów : „ n a dnie prze­ zroczy” , „w w odzie” , „głęboko myśli w nim zanurzy” , „n ad ciche źródło schylił ciemne czoło” - a więc motywy związane z sym boliką zwierciadła, które w Z a m ku pow tarza się kilkakrotnie ja k o obraz ujaw niający to, co sk ry te 7. Perspektywę głębi sugerują także m otywy zachodzącego słońca i zm ierzchu oraz m otyw y prze­ strzenne nieba i góry: „zm ierzchłe nieba bledną” , „w itał w stające nad wzgórzem obłoki” , „W idzi, ja k z góry k ro k przyśpiesza skory” . Światło, chociaż jest w górze, na niebie, a więc w pierwszej fazie obrazu w aloryzow ane dod atn io , w późniejszej jest złudne i gasnące. W strukturze om aw ianego sym bolu m otyw gaśnięcia św iatła należy d o najistotniejszych, gdyż najsilniej wiąże się z procesem w skazyw ania głębi, z jej ciem nością. Jeżeli o braz poetycki, ja k sądzi B achelard, je st ujawnieniem się czasu pion o w eg o 8, to w Z a m k u kaniow skim czas ten nie wznosi się w górę, nie p o ­ siada więc waloryzacji pozytywnej, ale opadając w dół jest czasem „negatyw nym ” . Z arów no n a tu ra, ja k i dusza ludzka są w tym utw orze „bytam i głębinow ym i” i to jest istota ich ontologii pierw otnej.

R om antycy byli przekonani, że język n atury najlepiej jest znany ludowi, którego w yobraźnia pow ołana została do istnienia przez sam ą n atu rę i dla jej własnych ce­ lów. P rzekonanie to znalazło oryginalny w yraz w Z a m ku . Świat poetycki tego utw oru zanurzony został w zabobonach i w ierzeniach ukraińskiego gm inu, gdyż one były dla rom antyka-G oszczyńskiego najczystszą w yobraźnią i poezją pierw otną. Poezja ta, ja k o najbliższa natury, zdolna jest przekazać jej tajem nice i dotrzeć do ukrytych jej głębi. Perspektyw ą poznaw czą pierw otnej poezji jest tu w yobraźnia ja k o nadrzędna rom antycznej perspektyw y poznawczej. A to jest - co wyżej sy­ gnalizow ano opisując stru k tu rę zasadniczego obrazu-sym bolu Z a m ku - p e r s p e k t y ­ w a g ł ę b i .

C entralna dla rom antyzm u figura poznaw cza „zstępow anie w głąb” 9 znalazła w utw orze Goszczyńskiego swą niem al m odelow ą realizację. M ożna naw et sądzić, m ówiąc językiem krytyki tem atycznej, że stała się „tajem niczym rusztow aniem ” Z am ku, ujaw niającym się we wszystkich jego w arstw ach: symbolicznej, k o m p o ­ zycyjnej, składniow ej. W szystkie one zostały bowiem o b c i ą ż o n e z n a c z e n i a ­ mi g ł ę b i n o w y m i . U w ażna lektura powieści pozw ala przypuszczać, że istnieje

(4)

w niej istotnie sw oista odpow iedniość pom iędzy stru k tu rą sym bolu a stru k tu rą składni i kom pozycji. Z aw arte w strukturze sym bolu charakterystyczne następstw o znaczeń, sugerujące jednocześnie ich hierarchię, m ożna dostrzec i na niższych p o ­ ziom ach utw oru. W ażność głównego obrazu-sym bolu dla m odelow ania linearnego niższych poziom ów utw oru wydaje się bezsporna. Jego sem antyka ja k o s e m a n ­ t y k a n a t u r y jest wciąż o t w a r t a . N a tu ra przedstaw ia się tu bowiem ja k o byt niewspółm ierny z ludzkim poznaniem , m a swe oblicze ciemne, tajem nicze, skryte „ n a dnie sto k u ” . Stąd w powieści poznanie jej przebiegać musi długą i k rętą drogą podsuw ania lub cofania dom ysłów , przypuszczeń lub pytań. K onsekw encją tego proce u jest szczególne następstw o jednostek składniow ych i kom pozycyj­ nych. O to fragm ent pokazujący, co decyduje o ruchu składni w Z a m k u kaniow skim :

Pono, nie we śnie rządcy biły dzwony, N ie we śnie rządcy trąby grały głośno, N ie we śnie rządcy płonęły pożary: Trudno jest poznać śród nocy zgęszczonćj, A le nad miastem jakieś dymy rosną I zasłyszane wrą tam jakieś gwary. „Czyż zaraz każde ma trwożyć zjawisko? Milczenie nocy jest nocy kapłanką, Milczenie nocy jest marzeń kochanką, W niemym jej łonie próżnych mar siedlisko. Com wziął za oręż, za tętnienie koni, Ani to konie, ani błysk oręży.”

Szyldwach zam kowy, gdy ok o snem cięży, Tak sobie myślał i usnął na broni.

Lecz zawsze błyska, lecz zawsze coś dzwoni, N iby blask stali, niby tętent koni;

I coś się wznosi podobne do huku - Tutaj przed zamkiem, a tu już po bruku. Razem zagrzmiało, wrzało, zabrzęczało: Zginąłeś, zamku! Piekło się zaśmiało!

(cz. II, w. 640 - 659)

N astępstw o zdań w ynika tu z trudności zidentyfikow ania podm iotów poetyc­ k ic h 10. W ukształtow aniu składniow ym tego fragm entu odnotow ać należy trzy­ k rotnie pow tarzane, symetrycznie zbudow ane zdania przeczące. Kiedy wydaje się, że następne zdanie przyniesie konstatację potw ierdzającą, ja k by to w ynikało ze schem atu takich konstrukcji, to n a rra to r zaskakuje stw ierdzeniem : „tru d n o jest poznać śród nocy zgęszczonej” . Tym sam ym odw leka właściwą inform ację, tzn. identyfikację podm iotu poetyckiego przesuwa w głąb tekstu. Tem u przesuw aniu, a więc budow aniu szczególnego rodzaju następstw a członów składniow ych, słu­ żą także zabiegi polegające na użyciu w zdaniach przydaw ek i podm iotów w yra­ żonych zaim kiem nieokreślonym „jak iś” , „ c o ś” oraz na użyciu charakterystycznego dla tego kontekstu wyrazu „n ib y ” . Ja k o jeden ze sposobów r o z c i ą g a n i a l i ­ n e a r n e g o utw oru należy wymienić przeryw anie tekstu prow adzącego i wtrącenie przytoczeń zajm ujących sześć wersów. W rezultacie dopiero aż w kolejnym dw u­ dziestym wersie tego fragm entu zostaje um ieszczona inform acja: „P iekło się zaśm

(5)

ia-ło i” , czyli podm iot poetycki tego fragm entu. W arto zaznaczyć, że powyższy ury­ wek zaw iera bezpośrednio wyrażone konstatacje, tak n a rra to ra , ja k i cytow anego b o h atera, związane z kłopotam i w rozpoznaw aniu podm iotów . A zatem związki m iędzy zdaniam i w ynikają tu z niejasnych znaczeń, jakie całem u utw orow i narzucił sym bol. Jednakże niejasność nie oznacza, co podkreślono, b rak u ich hierarchii. W skazuje na nią charakterystyczne następstw o jednostek składniow ych, ciążące ku w yrazom kończącym zdania lub w ypowiedzenia. Zasygnalizow ane reguły składni poetyckiej Z a m ku widać najlepiej w następującym krótkim fragm encie:

Szelest po krzakach. Czy ptak pierzchnął z gniazda? Coś majaczeje, coś po drodze bieży.

Tfu! W imię Ojca... T o tumany diable.

(cz. I, w. 34 - 36)

W czterech kolejnych zdaniach zw raca uwagę nieokreśloność sem antyczna pod­ m iotów . W pierwszym zdaniu p o dm iot „szelest” w yrażony celow o rzeczownikiem odczasow nikow ym nazywa czynność, a nie jej sprawcę, czyli w sensie poetyckim podm iotu tu nie ma. U w aga czytelnika skierow ana zostaje tym sam ym na zdanie następne, gdyż znów pod m io t ,,p ta k ” został zakw estionow any przez partykułę „czy” i wzniesienie intonacyjne. W następnych zdaniach identyfikacja podm iotów spraw ia rów nież trudności. Zostały one przecież wyrażone zaim kiem nieokreślo­ nym „co ś” . N ależy podkreślić, że czasownik „m ajaczeje” p osiada także w artość stylistyczną, gdyż jego znaczenie nie sugeruje sprawcy. Podm iot składni poetyckiej został zidentyfikow any w ostatnim zd aniu: „T o tum any diable.” D o d ać należy, że identyfikacja ta została przesunięta na linii tekstu em ocjonalnym i w ykrzyknikam i: „T fu! W imię O jca...” W om aw ianym fragm encie widać charakterystyczne n a ­ stępstw o zdań jak b y poszukujących swego podm iotu.

Jednym z najważniejszych i najczęściej spotykanych sposobów osiągania s k ł a d ­ n i o w e g o s c h o d z e n i a w g ł ą b jest w Z a m k u kaniow skim szyk antycypacyjny:

Lecz z przeciwnego dnieprowego brzega, Jak nawałnica, gdy się na świat zwala, Grożąca ciem ność czarny bór zalega:

(cz. I, w. 235 - 237)

P o d m io t „grążąca ciem ność” przesunięty jest n a dalsze, g ł ę b s z e miejsce n a linii tekstu. N a początku znajdują się składniki antycypujące go: rozbudow any przy- daw kam i okolicznik miejsca i rozszerzony zdaniem przydaw kow ym okolicznik porów naw czy. N ależy podkreślić, że nie tylko przesunięcie po d m io tu wskazuje na jego ważność sem antyczną w kontekście. Z ostał on w ydobyty z tła także przez inicjalną pozycję w wersie. Isto tn y je st rów nież fakt, że p o d względem znaczenio­ wym pozostaje on identyczny z ciem nością ja k o elem entem sym bolu, co - ja k się wydaje - pozw ala na bezpośrednie przejście z poziom u składni n a wyższy poziom sym boliczny. N ie tylko sam o znaczenie, ale i charakterystyczne następstw o jego części pozw ala na bezpośrednie przejście z jednego poziom u n a drugi. W p rzy to ­ czonych niżej fragm entach Z a m k u dostrzec m ożna rów nież przejaw y g łę b i s k ł a d ­

n io w e j realizowanej za p o m ocą szyku antycypacyjnego;

(6)

Gdzie w ciasnym łożu skręconej odnogi W rzący nurt R osi i błyska, i pluszcze, A wiatr pobrzeżną oszczekiwa puszczę, A w niej gwar dziki klekoce ponuro, A mgła kłębata, co ciemnieje górą,

N ad jej sklepieniem w krąg się już rozwlekła - Jakby tam anioł śmierci i zagłady

Warzył dla ziemi nad płom ieniem piekła W szystkie dom ow ych zaburzeń szkarady - N ie darmo czujne pałają ogniska

I jacyś zbrojni leżą u płomieni, G dy wieńce borów zrywa wiatr jesieni, A szron sędziwy na darniach połyska.

(cz. II, w. 51 - 63)

W ypowiedzenie zajm uje aż trzynaście wersów. Jego zdanie nadrzędne: „N ie d arm o czujne pałają ogn isk a/i jacyś zbrojni leżą u płom ieni” antycypow ane jest przez rozbudow ane, siedm ioczłonow e zdanie podrzędne i pojaw ia się w odległych w ersach fragm entu - dziesiątym i jedenastym . Bieg linearny w ypowiedzenia m ożna porów nać do schodzenia w jego głąb, tzn. do członów znajdujących się na m iejscach odległych od początku. U Goszczyńskiego są to miejsca uprzyw ilejow ane styli­ stycznie, tutaj zwykle um ieszcza on wyrazy lub zdania korespondujące bezpośred­ nio lub pośrednio ze znaczeniam i sym bolu.

N aw et n a przestrzeni jednego zdania - wersu poeta często osiąga perspektyw ę głębi za pom ocą szyku antycypacyjnego:

Wietrzna, jesienna zawyła noc z dala, (cz. I, w. 11)

N astępstw o części zdania jest tu bardzo charakterystyczne dla Z a m ku . D w a okre­ ślenia zapow iadają p o d m io t „ n o c ” , któ ry jednakże na lirii tekstu został od nich o d dalony przez w trącenie orzeczenia „zaw yła” . Goszczyński posługuje się swoistym następstw em wyrazów i zdań sugerującym hierarchię znaczeń, sygnalizow aną w stru k tu rze sym bolu. Jednocześnie należy podkreślić, że podm ioty poetyckie, k tó ­ rym i m ogą być różne części mowy, eksponuje n a m iejscach w ażnych w budow ie m etrycznej utw oru.

N ie tylko układ w yrazów w zdaniu, ale i u k ład m otyw ów w powieści G oszczyń­ skiego o p a rty jest na tej samej zasadzie antycypacji. O to fragm ent tekstu pokazujący, ja k przejaw ia się ona n a obu poziom ach utw oru - składni i kom pozycji :

Cyt! „H o-hop! h o -h o p !” - odgłos smutny, znany, Smutny jak odgłos sow y pośród cienia,

Coraz wyraźniej, coraz bliżej woła. „Topielec K senia! ach, topielec Ksenia Zbliża się do nas!” - w ołano dokoła. Razem ustały i tańce, i śpiewy: Ciasnym okręgiem skupiły się dziewy, Wzrok niespokojny zwrócili parobcy

(7)

— 10 —

„H o-h op!, N iebabo! ho-hop, atam anie!” - Bliżej i bliżej, i bliżej hukanie.

A ż oto razem i straszydło stanie!

(cz. I, w. 2 7 6 -2 8 8 )

N a rra to r wcale nie spieszy się pokazać czytelnikowi bohaterkę, chow a ją ja k b y w głębi przestrzennej. Z anim da w ostatnim wersie jej ujęcie ogólne, najpierw w prow adzi szereg sygnałów zapow iadających grozę tej postaci. Pierwszym z nich jest odgłos - w ołanie Kseni, a więc wrażenie słuchowe stopniow o potęgow ane, sugerujące istnienie postaci w dali. D rugim m otywem antycypującym jest reakcja tłum u, następnie znów głos Kseni i dopiero na końcu ona sam a. Tę zasadę w ydo­ byw ania bohaterki z głębi przestrzennej za pom ocą sygnałów zapow iadających, w idoczną na poziom ie kom pozycji, m ożna pokazać i n a poziom ie składni. O to n a pozycję inicjalną w ersu i zdania w ysunięty został tekst przytaczany: ,,H o-hop! h o -h o p !” i przez trzy dalsze wersy nie w iadom o, do kogo on należy. N a rra to r długo charakteryzuje głos bohaterki - „sm utny, znany,/Sm utny ja k odgłos sowy pośród cienia” , a więc w tym w ypadku perspektyw ę głębi składniow ej realizuje szyk progresyw ny w grupie podm iotow ej - liczba określeń je st chyba znacząca stylistycznie - a w grupie orzeczeniowej szyk antycypacyjny - „co raz wyraźniej, coraz bliżej w oła” , orzeczenie zostało ja k o wyraz tu najważniejszy um ieszczone na końcu zdania. Dalszy fragm ent zaw iera także dow ody potw ierdzające naszą tezę. Znów pow tarza się dw ukrotne przytoczenie „Topielec K senia” , następnie pojaw ia się przerzutnia; uw ydatnia ona w yraz „zbliża się” , a tym sam ym opóźnia bieg składni. B ohaterka w yprow adzona została jak b y z głębi przestrzennej, stąd wy­ razy związane z określeniem przestrzeni nacechow ane są stylistycznie. N ie tylko orzeczenie „zbliża się” w ydobyte jest z kontekstu, ale i określenie „w stronę” , gdyż w skazuje miejsce przebyw ania m ieszkanki głębi - K seni, której n a rra to r wciąż nie pokazuje. W dalszym ciągu w prow adza tekst przytaczany, by w następnym , jedenastym ju ż wersie fragm entu, pow tarzać jeszcze trzykrotnie określenia „Bliżej i bliżej, i bliżej h u k an ie” . A zatem następstw em jednostek kom pozycyjnych i skład­ niow ych w tym fragm encie rządzi zasada antycypacji, b u dująca n a obu tych pozio­ m ach perspektyw ę głębi.

W strukturze sym bolu charakterystyczna jest linearność uw ydatniająca nie jego człon pierwszy - światło, ale człon następny, wysuwający stan n atury pośredni m iędzy światłem a ciem nością, lub sam ą ciem ność z jej głębią. W strukturze składni rów nież w idać podobny układ linearny znaczeń. U w ydatnia on, ta k sam o ja k układ znaczeń sym bolu, najważniejsze - z p u n k tu w idzenia nadrzędnej m otyw acji w utw o­ rze, sygnalizowanej w krótkiej, poetyckiej konstatacji „ciem ność n a dnie sto k u ” - wyrazy i zdania znajdujące się nie na pozycjach początkow ych, ale na końcow ych. M ożna chyba stwierdzić, że istnieje swoista odpow iedniość pom iędzy stru k tu rą znaczeń w sym bolu i rozkładem znaczeń n a poziom ie składni. Sym bol zaw ierał znaczenia otw ierające perspektyw ę głębi. M ożna sądzić, że składnia także p o w ta­ rza ja k b y jeden ruch schodzenia do coraz bardziej ukrytych „ n a dnie sto k u ” przeja­ wów ciemności.

(8)

sym bol i składnia, porządkiem linearnym znaczeń. I na tym poziom ie utw oru działa zasada poprzedzania członów nadrzędnych przez szereg członów p odrzęd­ nych, co oznacza, że ostatnie w ydarzenia w świecie poetyckim Z a m k u zostały p o ­ przedzone licznymi sygnałam i zapow iadającym i ich tragiczny finał. W śród takich sygnałów m ożna wymienić np. ju ż w „ P ro lo g u ” śmiech puszczyków, k tó re „rad e słyszą wyroki, co niosą zagładę” , czy pojawienie się Kseni w następnych częściach utw oru. K om pozycyjne sygnały antycypacyjne m ożna porów nać - m ów iąc ję ­ zykiem G oszczyńskiego - do „wieszczby klęski” .

N ajbardziej wyrazistymi sygnałam i antycypującym i na poziom ie kom pozycji są m otyw y - obrazy zw iązane z procesem gaśnięcia św iatła i stopniow ym potęg o ­ waniem się ciem ności:

Księżyc rumiany niby się krwią zbroczył, W posępne chmury, jak do śmierci łoża,

N a cichych ranku wiatrach się zatoczył, I jak złej wieszczby wyszła drżąca zorza.

(cz. II, w. 325 - 328) Skoro wieczorem powstały tumany Od nasępionej strony Zaporoża I mglistą bielą osłoniona zorza Z rózgą komety, jak lampa złej doli, G asnąć w obłokach zaczęła pow oli; Zdw oił się w mieście przestrach niesłychany: Głuszej się zdały bełtać Dniepru szumy Jęczeć okropniej wichry Ukrainy I groźniej ciemnieć sklepienia dębiny. Jak po cmentarzu nieme duchów tłumy, Snują się milczkiem po ulicach miasta Tłumy mieszkańców trwogą omroczone;

A wieszczba klęski, w którą pojrzysz stronę! (cz. II. w. 473 - 485) Wieczór gęstnicjsze rozsiewa tumany, Brudniejszym niebo obłokiem zaciemia, Z ciemniejszym niebem zasępia się ziemia;

(cz. III, w. 499 - 501)

W ybrane fragm enty - obrazy w Z a m k u - p o k azu ją proces potęgow ania się ciem ­ ności w m iarę posuw ania się w dalsze partie utw oru. K om pozycja m a więc, podobnie ja k sym bolika i składnia, następstw o znaczeń ciążących w stronę ciemności. M o ty ­

wy zw iązane z nią są członam i nadrzędnym i, um ieszczonym i w linearnym p orządku kom pozycyjnym w miejscach końcow ych każdej jego sekwencji. W Z a m k u buduje się więc rów nież głębia kom pozycyjna tak, aby to, co w niej skryte - ciem ność „cała wcześnie przestraszyć św iata nie zechciała” .

Jeżeli przedstaw ione wywody są przekonyw ające, to m ożna twierdzić, że w p o ­ wieści Goszczyńskiego istnieje swoisty izom orfizm pom iędzy stru k tu rą linearną sym bolu, a stru k tu rą linearną składni i kom pozycji. T e trzy poziom y utw oru, właściwymi dla każdego z nich środkam i, p o w tarzają ten sam gest sem antyczny - schodzenie w głąb. G est ten stanow i podstaw ow y tem at Z a m k u kaniowskiego i je st zasadniczym w yznacznikiem jego rom antycznego charakteru,

(9)

— 12 —

W zajem ne związki pom iędzy poziom am i u tw oru to problem tru d n y i rzad k o w dotychczasow ych badaniach literackich podejm ow any. Z ajm ow ał się nim m .in. R oland Barthes. We W stępie do analizy strukturalnej opowiadań stw ierdził, że „rozum ieć opow iadanie to nie tylko śledzić rozwój historii, ale także rozpoznaw ać « p iętra» , rzutow ać poziom e pow iązania «n ici» narracyjnej na oś im plicite p io ­ n o w ą; czytać (słuchać) opow iadanie to nie tylko przechodzić od słow a do słowa, lecz także z poziom u n a poziom ” 11. Przechodzić, ale w jak ich m iejscach? Ja k o d ­ naleźć sygnały wskazujące je w powieści G oszczyńskiego? W ydaje się, iż wyżej pokazany izom orfizm trzech jej poziom ów - sym boliki, składni i kom pozycji sygna­ lizuje m om enty w znoszenia się jej stru k tu ry pionow ej. K ażdy w yraz lub zdanie przesuw ane n a poziom ie składni n a dalsze m iejsca jej p orządku linearnego będzie wskazywać p unkty przejść n a wyższy poziom kom pozycji. A zatem miejsce w p o ­ rządku linearnym składni je st sygnałem, że w yraz zajm ujący je m ożna trak to w ać ju ż ja k o cząstkę funkcjonalną poziom u wyższego. Jednocześnie należy podkreślić, że skrupulatne prześledzenie od strony sem antycznej w yrazów i zdań, k tó re są przesuw ane w głąb linii tekstu, pozw ala sądzić, że czasam i k o respondują one bez­ pośrednio ze znaczeniem sym bolu. Tym sam ym , ja k się wydaje, nie tylko miejsce wyrazów czy zdań w p orządku linearnym składni, ale także ich znaczenie może czasam i wskazywać, że są one funkcjonalne i n a wyższych poziom ach. P raw id ło ­ wość ta, ujaw niająca się w składni, obow iązuje rów nież na poziom ie kom pozycji. W rozpoznaw aniu kolejnych jej sekwencji, czyli jej stru k tu ry pionow ej pom aga analogiczny typ linearności ciążącej ku dalszym p artio m utw oru, tzn. tam , gdzie podm ioty poetyckie dają się rozpoznać od strony sem antycznej. Stw ierdzono na początku szkicu, że w zasadniczym obrazie - sym bolu Z a m k u najw ażniejszy jest m otyw gaśnięcia światła. Jeżeli ta k jest istotnie, to k ażda zm iana w kierunku świa­ tło - ciem ność będzie funkcjonalna n a poziom ie kom pozycji, tzn. wskazywać m oże granice jej sekwencji. T rzeba zatem szukać tych miejsc utw oru, które swoim zna­ czeniem przypom inają zasadniczy m otyw sym bolu. M ożna w tym miejscu przyw o­ łać trzy cytow ane wyżej fragm enty - obrazy Z a m k u (cz. II w. 325 - 328: cz. II, w. 473 -4 8 5 ; cz. III, w. 4 9 9 - 501) oparte właśnie n a m otyw ach gaśnięcia światła. O brazy te, posiadając analogiczne znaczenia co sym bol, są kanałam i przejść z p o ­ ziom u kom pozycji na poziom sym bolu i przeciwnie. Z powyższych konstatacji w ynika, że decydującym w yznacznikiem po rząd k u linearnego Z a m ku , ja k i jego p orządku pionow ego - jest sym bol. S kładnia i kom pozycja m ów ią tylko jego głosem.

P r z y p i s y

1 Zasadnicze przeciwieństwo ośw ieceniow ego i romantycznego rozumienia świata om awia przekonywająco M. Peckham w: Toward a Theory o f Romanticism (w zbiorze: Romanticism. Ed. R. F. Gleckner G. E. Enscoe, Englewood Cliffs, 1962 s. 5 - 23). Polski przekład M. Orkan- -Łęcki, O koncepcję romantyzmu. „ Pamiętnik Literacki” 1978, z. 1 Rom antyczne rozumienie natury jest częstym tematem prac M. Janion. Najważniejsza z nich to Kuźnia natury z książki Problem y

(10)

2 Pojęcia ,.antropologiczny i kosm ologiczny sens natury” zaczerpnięte z książki M. Janion

Rom antyzm rewolucja, m arksizm. G dańsk 1972, s. 86.

3 Zob. M. Janion, Kuźnia natury op. cit. s. 20.

4 Sugestie takiego podobieństwa znajdują się w studium M. Janion Kuźnia natury. 5 Por. G . Bachelaid, Chwila p oetycka i chwila m etafizyczna. Przelcł. H. Chudak, „Poezja” 1977, nr 1.

6 Cytaty wg wyd. S. Goszczyński, Z am ek kaniowski. Oprać. M. Grabowska i M. Janion, Warszawa 1958.

7 Por. H . Krukowska „Nocna strona” romantyzmu w: Problem y polskiego romantyzmu, s. 2. 8 Pojęcie czasu pionow ego wprowadzam za G . Balchelardem op. cit.

9 Termin M. Janion z artykułu Kuźnia natury, op. cit. s. 31.

10 Terminu „podm iot poetycki” nie należy kojarzyć z terminami „podm iot liryczny” czy „pod m iot gramatyczny” . Nadrzędnym podm iotem Zam ku jest „ciem ność na dnie stoku” . Podm io­ tam i poetyckim i na niższych poziom ach utworu są wyrazy, zdania czy cząstki kompozycyjne utworu przesuwane na linii tekstu w głąb. (Czasami podm iot poetycki pokrywa się z podm iotem grama­ tycznym na linii składni).

Cytaty

Powiązane dokumenty

koło Skupowej we wiosce Hołowach, należącej do parafji krasno- ilskiej, oświadczając, aby poczekali na niego, zapomniał bo­ wiem jeszcze coś powiedzieć matce,

"Problemy radzieckiego

Trzecie w ydanie znanego już zbioru zaw iera przepisy dotyczące praw a loka­ lowego, najm u lokali, budownictwa mieszkaniowego prezydiów rad narodow ych i zakładów

Dziesiątki wypowiedzi na temat ogranizacji obsługi prawnej jednostek gospodarki uspołecznionej, rozważania na temat, czy tylko ad­ wokaci, czy również i nieadwokaci

Besides the ability in reproducing the propagation of jam waves, the proposed model keeps the linear property of previous ones, which makes it applicable into a

Although a proper evaluation of the three variations and of the applicability of coding theory to chap cannot be based on just these examples, it is evident that the

7R LOOXVWUDWH DQG WHVW WKH '6$ FRQFHSW IRXU GLIIHUHQW VRXUFH XQLW W\SHV DUH QXPHULFDOO\

This paper uses the results of new full-scale loading test data to provide an unbiased assessment of two recently developed serviceability limit state (SLS) procedures for the