• Nie Znaleziono Wyników

Ideologia znaku literackiego - znak teoretycznej ideologii : o aktualnej sytuacji teorii literatury w Jugosławii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ideologia znaku literackiego - znak teoretycznej ideologii : o aktualnej sytuacji teorii literatury w Jugosławii"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Vladimir Biti

Ideologia znaku literackiego - znak

teoretycznej ideologii : o aktualnej

sytuacji teorii literatury w Jugosławii

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 81/3, 225-252

(2)

III.

P

R

Z

E

K

Ł

A

D

Y

B A D A N I A L I T E R A C K I E W J U G O S Ł A W I I

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X X I, 1990, z. 3 P L I S S N 0031-0514

VLADIMIR BITI

IDEOLOGIA ZNAKU LITERACKIEGO — ZNAK TEORETYCZNEJ IDEOLOGII

O AKTUALNEJ SYTUACJI TEORII LITERATURY W JUGOSŁAWII

Czy m ając zamiar opatrzyć komentarzem współczesną rodzim ą m yśl teoretycznoliteracką należy wiedzieć jasno, co to jest teoria literatury ? 1 Istnieje znane postępowanie dowodowe, którego tradycja sięga P latona 2. Przemawia ona za pozytywną odpowiedzią na takie pytanie. Istnieje również przeciwna linia argum entacji. A ugustyn w W yznaniach (11, 14) wymienia czas jako przykład jednego z tych pojęć, o których myślimy, że wiemy, co znaczą, dopóty, dopóki ktoś nie poprosi nas o ich

objaśnie-[Vladimir B i t i (ur. 1952), chorwacki badacz literatury, profesor teorii lite ­ ratury na uniw ersytecie zagrzebskim, interesuje się zw łaszcza teorią dyskursu, teorią form narracyjnych i m etodologią badań literackich. Wydał książki: B ajka

i predaja. P ovijest i pripovijedanje (1981), Interes pripovijednog teksta (1987), P ri- pitom ljavanje drugog. Mehanizam domaće teorije (1989).

Przekład w edług: V. В i t i, Ideologija knjizevnog znaka — zn ak teorijske ideo-

logije. O naśoj aktualnoj kn jizevnoteorijskoj situaciji. „Filozofska Istrazivanja”

7 (1987), nr 4, s. 1095—1116.

Prace do tego cyklu w ybrał V ladim ir B i t i . Redakcja naukowa: Jan W i e r z ­ b i c k i . ]

1 Artykuł opiera się na w ykładzie wygłoszonym 9 XI 1987 na uniw ersytecie harwardzkim. Przygotow ując go do druku, tekst wykładu nieco przerobiłem i roz­ szerzyłem, podstaw ow a koncepcja została niezm ieniona. Ani w tedy, ani obecnie nie zm ierzałem do w yczerpującego opisu w szystkiego, co zdarzyło się w jugosło­ w iańskiej teorii literatury w ciągu ostatnich piętnastu lat, lecz do krytycznej oceny głównych tendencji. Jeśli pom inąłem kogoś z w ażniejszych teoretyków całkow icie lub w jakim ś istotnym aspekcie jego koncepcji, uczyniłem to w przekonaniu, że w grę wchodzi problem atyka zasługująca na oddzielne om ówienie. Skłonny b ył­ bym jednak twierdzić, że poza zakreślonym tutaj polem n ie pozostał żaden ze świadom ych bądź nieśw iadom ych wyborów m etodologicznych. W tym sen sie mój artykuł pretenduje do tego, żeby być wyczerpującym przedstaw ieniem problem a­ tyki.

2 Tradycją tego postępow ania dowodowego zajm ował się w sposób pouczający H ubert L. D r e y f u s w e w stępnym rozdziale swojej książki W h at C om puters

Cannot Do. N ew York 1972.

(3)

nie: wówczas nasza wiedza kończy się. W ybieram ten, w swych źró­ dłach Arystotelesowski, n u rt myślenia, ponieważ sądzę, że teoria litera­ tu ry w czasach nowszych znalazła się wśród takiego rodzaju pojęć. Augustyn, oczywiście, nie pisał rozpraw y naukowej i nie zwracał się do czytelnika, który domagałby się rozwinięcia tezy. Mnie jednak kontekst zmusza do przedłożenia powodów sprawiających, że pytanie „co to jest teoria literatu ry ?” w ywołuje zakłopotanie specjalisty.

Jako powód pierwszy narzuca się kryzys przedm iotu teorii literatury , nie rokujący rychłego zażegnania. Pojęcie „litera tu ry ”, jakie naszem u stuleciu pozostawił w spadku rom antyzm , zostało zakwestionowane już przez formalistów, którzy — w ostatniej fazie swej działalności — ode­ brali m u znaczenie substancjalne i nadali funkcjonalne. L iteratu rę uznali za w ytw ór różnicujących stosunków na otw artym rynku „szeregów”. „Literackość” nie może być związana z określonym zbiorem przedm io­ tów, jeśli jakość tę osiąga się jedynie poprzez odpowiednie krzyżowanie szeregów. Giętkość i łatwość przemieszczania literatu ry w ynika z rozpadu konsensu przedteoretycznego rozumienia literatury. Doprowadził do nie­ go, w w yniku bezprzykładnego zwielokrotnienia profilu publiczności literackiej, wiek technicznej reprodukcji dzieł literackich. Szeregi w y­ chodzące z nowo powstałych, bardzo różnych pozycji w kom unikacyjnej strukturze św iata życia, nieuchronnie muszą krzyżować się w różny spo­ sób. Czescy strukturaliści jako dziedzice spuścizny formalistów zostali w końcu zmuszeni do uwzględnienia konsekw encji takiego rozumienia literatury. Próbowali przeto znaleźć rozstrzygnięcie uw ydatniając neu­ tralność perspektyw y teoretycznej. W późniejszej argum entacji m eto­ dologicznej doprowadziło to — niemal w linii prostej — do konstruktu „idealnego czytelnika”, nieubłaganego detektora tekstowych odchyleń od norm y 3. Pomijając fakt, że zapał lingwistyczny i kom petencja kogoś

8 M. C e r v e n k a , K n jiz evn o djelo kao znak. „Knjizevna reć” 1982, nr 189, oraz L. D o l e ż e l , The Scheme of Literary Communication, j.w., w ydan ie m ię­ dzynarodowe 1982. Początek dyskusji na tem at „idealnego czytelnika” zw iązany jest z krytyką poglądów Jakobsona przeprowadzoną przez M. R i f f a t e r r e ’ a,

Opis struktu r literackich: D wie pró b y analizy w iersza Baudelaire’a „K o t y ”. „Pa­

m iętnik Literacki” 1973, z. 3, s. 211 (po raz pierw szy artykuł ukazał się w r. 1966). R iffaterre wyprowadza funkcję poetycką z reakcji podmiotu postrzegającego, nie rejestrującego w s z y s t k i e g o , lecz jedynie stylowo nacechow ane odpow iednio- ści w utw orze poetyckim. Takiego czytelnika nazywa on archilecteur bądź super-

-reader. N ie rozwiązuje to jednak problemu, odsuw ając go jedynie na drugi plan,

konieczne < jest bow iem określenie kontekstu, w którym ujawnia się nacechow anie „ stylistyczne pewnych m iejsc utworu. Krytyczne ujęcie trudności Riffaterre’a w roz­

strzygnięciu tego problemu przedstawia R. W a r n i n g , Rezeptionsästhetik als lite ­

raturwissenschaftliche Pragmatik. W : Rezeptionsästhetik. Hrsg. R. W a r n i n g , W. F i n k . München 1975, s. 26—28. Jak zwraca uw agę J. C u l l e r w rozdziale

Riffaterre and the Semiotics of Poetry swej książki The Pursuit of Signs (London

and H enley 1981, s. 80—99), koncepcja idealnego czytelnika Riffaterre’a, również w form ie rozwiniętej w książce Semiotics of Poetry (Bloomington 1978), nadal oscyluje między opisem zachowań czytelników i recept, jak mają się zachowywać.

(4)

w rodzaju Jakobsona nie są szczególnie rozpowszechnione wśród czy­ telników, pozostawało rozstrzygnięcie problem u podstawowego. Czytel- nik-laik nie musi się mianowicie zgadzać z rozpoznaniem jakości lite­ rackiej dokonanym przez specjalistę (czyli z jego rozumieniem normy), literatu ra zatem jest dla niego czymś innym.

Ew entualne powoływanie się na au to ry tet akademicki — a wiemy, że w nauczaniu prak ty k u je się je bez rezerw y do dzisiaj — zakłada uzurpację praw a do praw dy w odpowiedzi na pytanie, czym jest lite­ ratu ra. Odpowiadałoby to z grubsza biorąc sytuacji filozofa, który chciał­ by człowiekowi z ulicy za wszelką cenę narzucić w łasną odpowiedź na pytanie, czym jest życie, nie bacząc na tw arde doświadczenie życia, jakie ów człowiek w ypraktykow ał na swojej skórze. Liczba osób z ulicy czy­ tających rozpraw y filozoficzne nie jest wcale mniejsza od liczby miłoś­ ników literatu ry czytających rozpraw y literaturoznaw cze. Widoki na upowszechnienie „praw dy naukow ej” są zatem znikome, ale w arto uwzględnić taką oto perspektyw ę: czyż są uczeni nie chodzący po uli­ cy? — lub raczej — czyż są teoretycy literatury, których stosunek do przedm iotu ich refleksji nie jest wartościująco naznaczony całym ich doświadczeniem życiowym?

Trudno sobie wyobrazić istnienie takich teoretyków , a przecież upie­ ranie się przy kryteriu m indywidualnego bądź grupowego doświadcze­ nia prowadziłoby nieuchronnie do powszechnego relatyw izm u, powiedz­ m y w rodzaju „wspólnot in terpretacyjnych” F is h a 4. Staje się przeto

jasne, czego tak bardzo obawiali się formaliści i ich następcy usiłujący nadać naukow y charakter studiom nad literaturą. Dzisiaj te obawy w y­ dają się nam tylko w części uzasadnione, gdyż decyzja, czym będzie dla kogoś literatura, nie zależy wyłącznie ani od jednostki, ani od wspól­ noty. Z reguły zależy ona w części od stru k tu ralnie nieświadomych wzorów osadzonych w naszej świadomości przez tradycję, wychowanie, szkołę, kontakty pryw atne i publiczne. Znaczy to, że literatu ra jest in­ stytucją o specyficznych cechach historycznych i społecznych, przeja­ w iających się w jej w ytw orach w postaci określonych „znamion gwa­ ran cy jn ych ”, niewidocznych zwrotniczych kierujących na odpowiedni tor przysw ajanie treści literackich. Gdybyśmy zdecydowali się za Eagle- tonem powiedzieć, że literatu ra jest „tym, co w pew nych okolicznościach jest uznaw ane za nią przez określoną grupę ludzi na podstawie ustalo­ nych kryteriów i w świetle istniejących celów” 5, m usielibyśmy jednak brać pod uwagę, że zbiorowości mogą rozporządzać środkami i techni­

4 Por. S. F i s h , Is There a T ext in This Class? The A u th ority of In terpreta­

tiv e Communities. Harvard U niversity Press, Cambridge 1980. Krytykę przepro­

w adza E. G o o d h a r d t , T e x t and the In terpretative Community. „Daedalus” 1983, nr 3. Bardzo interesującą dyskusję, w której R. Rorty obiera rolę obrońcy Fisha, m ożna znaleźć w „New Literary History” 17 (1985), nr 1.

(5)

kami narzucania swego stosunku do lite ratu ry innym zbiorowościom, ale same nigdy nie są całkowitymi panam i tego stosunku, albowiem budują go w odziedziczonych, historycznych konstelacjach. W tym sen­ sie literatu ra nigdy nie może stać się p r z e d m i o t e m naszego indy­ widualnego bądź grupowego zajęcia, bo zanim się nią zajmiemy, ona już zawsze zajm uje się nami.

Dotarliśmy w ten sposób do drugiego powodu, dla którego pytanie „co to jest teoria litera tu ry ?” staje się niestosowne. Skoro bowiem lite­ ratu ra za pomocą mechanizmów swego filogenetycznego i ontogenetycz- nego zapośredniczenia w przew ażającej części określa sposób, w jaki będziemy ją widzieć — choćby to był sposób dla każdej wspólnoty i dla każdej jednostki inny — wówczas sposoby jej rozumienia są w yzna­ czone pozycją w kom unikacyjnej stru k tu rze świata życia, nie możemy przeto pretendować do ich n eu traln ej i ogólnej ważności. Przeciwnie, im bardziej upieram y się, że nasze sądy są w swej oczywistości niezbite, tym bardziej utrw alam y je nieproblematycznie we wbudowanej stru k ­ turze ocen i przekonań akceptującej ideologiczny status quo. Zrozumie­ nie tego na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zwróciło uwagę teorii na kontekstową, intertekstow ą oraz — bynajm niej nie na ostatnim miejscu — tekstową konstytucję jej przedm iotu i sprawiło, że dyskurs teoretyczny nabierał coraz bardziej autoreferencjalnego charak­ teru. Opublikowane w owym czasie prace F o u c a u lta 6 uzmysłowiły, że teoria daleka jest od tego, żeby posługiwać się przezroczystym językiem w celu spokojnego opisania przedm iotu i żeby mogła stąd czerpać prawo do prawdziwości swoich sądów. Nie jest ona czymś więcej niż jedną wśród wielu prak ty k dyskursyw nych, przeto w każdej epoce i w każ­ dym społeczeństwie przypadają jej odmienna przestrzeń i odmienny status, odmienny w pływ i odmienna siła. Zgodnie z koncepcją Foucaulta dyskurs odpowiedniej dyscypliny naukowej, ustanaw iając porządek pro­ blemowy i pojęciowy, uzyskuje z jednej strony prawo promocji swych instytucji (kierunków studiów, katedr, konferencji, edycji, czasopism, doktoratów itd.), z drugiej zaś, co ważniejsze, prawo promocji swych podmiotów. Elisabeth Bruss, przeprowadziwszy finezyjną analizę, odsła­ nia korzenie głębokich transform acji współczesnego pisma teoretyczne­ go. Przedstaw ia w niej m.in. położenie podmiotu dyskursu jako funk­ cję kilku wielkości: stanu badań, zainteresowania i kompetencji publicz­ ności, do której się zwraca, rozwinięcia i wpływów teoretycznego dyskur­ su w obrębie języka, jakim się on posługuje, terminologicznej spójności tego dyskursu itd.

Po to, żeby w ogóle pisać — konstatuje — należy pozostawać w zgodzie z prawam i aktualnie rządzącymi dyskursem określając, co i jak można p ow ie-e Por. zwłaszcza M. F o u c a u l t : Archie-eologia w iie-edzy. Przie-ełożył A. S i ie-e m ie-e k . Słow em w stępnym opatrzył J. T o p o l s k i . W arszawa 1977; L ’Ordre du discours. Paris 1971.

(6)

dzieć, uw zględniw szy pozycję obserwacyjną i komunikacyjną. Tę pozycję, „pod­ m iot” dyskursu teoretycznego, można konstruować w kilka różnych sposobów.

[...] W ybierając jakąkolw iek opcję, dyskurs teoretyczny przyjm uje im plikacje sięgające poza jego otwarcie w ypow iedziane twierdzenia i nie będące już pod jego nadzorem, lecz w ystaw iające go na w szelakie sposoby lektury sym pto­ m atycznej — historyczne, ideologiczne i psychologiczne 7.

W platanie się niewypowiedzianej treści w dyskurs teoretyczny w y­ nika ze stosunku, jaki on przez samo swoje pojawienie się ustanaw ia z innym i praktykam i dyskursyw nym i na aktualnym polu komunikacji. N astępuje w ym iana założeń, m ająca zresztą charakter dw ustronny, rów ­ nież bowiem dyskurs teoretyczny wydobywa ze zbioru założeń swoich ryw ali odpowiednie jądro pojęciowe i narzucając konfrontację z nim, znosi możliwość ich teoretycznej abstynencji. Nie ma już dyskursu, któ­ ry w dzisiejszej sytuacji może nie „zajmować się teorią”. Dla nowo uform owanej świadomości receptyw nej każdy dyskurs w jednej ze swych części jest zarazem w łasną teorią. Ja k w ykazuje Elisabeth Bruss, w y­ miana wpływów między dyskursem teoretycznym i literackim rozw ijała się ku końcowi naszego stulecia, z coraz większą intensywnością dopro­ wadzając do uteoretycznienia pisma literackiego i uliteraturow ienia teo­ retycznego 8. W rezultacie w ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci od czasu, gdy literatu ra była jeszcze długotrw ale nieproblem atycznym przedm io­ tem dyskursu teoretycznego, teoria litera tu ry również przestała się wią­ zać z ograniczonym korpusem tekstów naukowych i zamiast tego za­ częła widzieć siebie jako przemieszczalną jakość na konkurencyjnym polu dyskursu. Zniesiony został tym samym jej status p r z e d m i o t u 0 w yraźnych i raz na zawsze ustalonych granicach, co stworzyło nową 1 dla wielu trud ną do zniesienia s y tu a c ję 9, w której nie można już umknąć przed reperkusjam i teoretycznym i. Ci, którzy chcieliby uchro­ nić przed nimi literatu rę całkowicie, czynią to w ostatecznej konsek­ wencji jedynie w imię jakiegoś odziedziczonego zespołu założeń, umożli­ wiającego im „wygodne przystosowanie lite ra tu ry ”, „pewność wiedzy, że ich oczekiwania będą spełnione, a ich czytelnicza kom petencja

nagro-7 E. W. B r u s s , Beautiful Theories. Spectacle of Discourse in Contemporary

Criticism. The John Hopkins U niversity Press, Baltim ore and London 1982, s. 127.

8 Ibidem, s. 70.

• A ntyteoretyczne nastroje w idoczne są wszędzie. W Niem czech w ostatnim czasie dał im upust S. J. Schmidt, postulując em piryczną naukę o literaturze. W Stanach Zjednoczonych najbardziej jaskrawy w yraz znalazły w artykule S. K n a p p a i W. B. M i c h a e l s a, A gainst Theory. „Critical Inquiry” 1982, nr 8, s. 723—742. D yskusja na ten temat w „Critical Inquiry” 1982, nr 9, s. 725— 789, tamże odpow iedź autora, s. 790—800. Z jugosłowiańskich przejaw ów tych nastrojów należy zwrócić uwagę na w ystąpienie Ivo V i d a n a podczas Zagrzeb- skich Rozmów Literackich w r. 1985, druk w „Republice” 1986, nr 7—8, pod tytu­ łem Terorizam teorije. Czy trzeba specjalnie podkreślać, że Vidan pow iedział je­ dynie głośno to, co m yślą (lub m ówią nieco ciszej) inni?

(7)

dzona” 10. Uparcie nieprzychylni teorii — w yostrzył ten wniosek Eagle- ton w sformułowaniu, które już zwróciło na siebie uwagę — zazwyczaj staw iają jedynie opór teoriom i n n y c h 11.

Fakt, że dyskurs teoretyczny nie znajduje już sposobu, żeby uniknąć przesłanek ideologicznych, nie znaczy w żadnym razie, że wszystkie przesłanki ideologiczne są równoprawne. W sytuacji, która nie umożli­ wia wyjścia z ideologii, ideologiczne piętno najm ocniej odciska się na tych „praktykach interpretacyjnych, które z pozoru są najbardziej od­ dalone od otw artych interesów politycznych i są prowadzone pod osłoną czysto bezinteresownego poszukiwania praw dy” 12. P rak ty k i owe nabie­ rają w działaniu znaczenia ideologicznego per definitionem dlatego, że istniejące stosunki panowania w społeczeństwie reprodukują w sposób, który czyni je niewidzialnymi bądź zrozumiałymi same przez się. Zro­ zumienie tego ma szczególną wagę, gdy mowa o naszej rodzim ej teorii literatury. Począwszy od swej pow ojennej inauguracji, daje ona zdecy­ dowany odpór otwarcie ideologicznie-politycznemu traktow aniu litera­ tu ry w obronie prawowitości zdystansowanej naukow ej analizy i opisu. Byłoby naturalnie bezsensem negować oczywiste pozytywne skutki takiej dezideologizującej postawy — choć zakłada ona, że w ostatecznej kon­ sekwencji ideologami są zawsze c i i n n i — wtedy, gdy otw iera ona przestrzeń dla m niej pragm atycznych i bardziej przem yślanych typów mówienia o literaturze. K oresponduje ona pod tym względem z rów no­ ległymi nurtam i światowymi, jak np. niemiecka szkoła interpretacji, czeski i francuski strukturalizm albo am erykańska Nowa K rytyka. Za­ m ierzam jedynie wykazać, że takie „podejście do dzieła literackiego”, niepostrzeżenie rozszerzywszy swoje w pływ y i przeobraziwszy się w ka­ non edukacyjny, nabrało z czasem w yraźnie ideologicznych konotacji. Jeśli w poniższym omówieniu staram się je oznaczyć, czynię to ze względu na zasięg wpływów tzw. obiektywnego podejścia w rodzimej teorii literatury, co najm niej taki sam jak w Ameryce lub w Niemczech, jeśli nie — z braku perm anentnej dyskusji teoretycznej charakterystycz­ nej dla tych krajów — jeszcze większy.

Sytuację am erykańską w połowie la t siedemdziesiątych opisywał Jo ­ nathan Culler w sposób następujący:

Bez w zględu na to, jaką przynależność krytyczną dla siebie wybierzem y, w szyscy jesteśm y Nowym i Krytykami, bo trzeba dużego w ysiłku, żeby uniknąć

10 В r u s s, op. cit., s. 483.

11 E a g l e t o n , op. cit., s. 8. Eagleton cytuje C. N o r r i s (The C on te xt of

Faculties. Philosophy and Theory after Deconstruction. Methuen, London and

N ew York 1985, s. 6), zw racając uwagę na ideologiczne konsekw encje zdroworoz­ sądkowego pragmatyzmu, który pojaw ia się jako w ybór alternatyw ny w obec zainte­ resowań teoretycznych.

12 H. W h i t e , The Politics of Historical Interpretation: Discipline and D e-Su ­

(8)

pojęcia autonom ii dzieła literackiego, w agi uwydatnienia jego jedności i po­ stulatu close reading 1S.

P eter Rabinowitz zupełnie niedawno potwierdził tę opinię:

Ślady blizn Nowej Krytyki, jak to podkreśla Lentricchia, można odnaleźć nie tylko w dziełach w spółczesnych teoretyków. Nowa Krytyka w niem al n ie­ zm ienionej postaci w ciąż jeszcze stanow i podstawę edukacji w am erykańskiej szkole średniej, w łącznie z edukacją, która ukształtow ała w iększość am ery­ kańskich postanow okrytyków , i kontynuacją w nauczaniu studentów, których oni kształcą d z is ia j14.

Mówiąc o sytuacji niemieckiej, C hristian Enzensberger rozdział za­ tytułow any Literatura jako idol naukow y kończy następującym i rozw a­ żaniami:

Na całym obszarze rozpatrywanej tutaj nauki o literaturze na podstaw ie przekonań i przesłanek przypisuje się jej kluczową pozycję, co jest pow aż­ nym nieporozum ieniem w obec w artości jej rzeczywistego położenia kultural­ nego. W takiej postaw ie dostrzec można niew idzialną granicę m yślową, która nie przeszkadza w trzeźwym, krytycznym badaniu literatury, lecz w yw ołu je też chw ilow ą ucieczkę w przeciwnym kierunku ślepej zaciekłości uspraw ied li­ w ienia. Oczywiście, pobudki w iążą się przede w szystkim z interesam i samej nauki o literaturze: n ie chcąc dopuścić do zakw estionow ania w łasnego zna­ czenia społecznego przecenia ona bezrefleksyjnie w agę w łasnego przedm iotu i to (...) poprzez bezprzykładną naiw ność w k w estii interesowności, naiw ność tę jednakże daje się w yprowadzić ze zdolności samej literatury do ukryw ania w łasnej in teresow n ości15.

K rytyczny program Enzensbergera pokryw a się z perspektyw ą zain­ teresow ań tego artykułu:

Jest oczyw iste, że granicę m ożna przekroczyć jedynie dzięki ukierunko­ wanem u, przeciw nie zorientowanemu zbadaniu w szystkich twierdzeń na tem at, czym literatura rzekomo jest lub czym m oże być; w tym celu należy ją od­ nieść do m ożliw ego do prześledzenia czytelniczego doświadczenia, odrzucając optatyw ne konstrukcje i sam ooszukiw anie się, szukając tego, czego sam o czy­ telnicze dośw iadczenie nie chciało i n ie pragnęło ie.

Spróbuję zatem towarzyszyć tekstom teoretycznym , o których mowa, aż do tego nieświadomego poziomu, na którym ich własne rozum ienie literatu ry przestaje „być w stanie wiedzieć o sobie” 17, a sposób, w jaki literatu ra narzuca się w konkretnym momencie historycznym , sponta­ nicznie nabiera teoretycznego znaczenia jako jej nadhistoryczna jakość. L iteratu ra jest dzisiaj tow arem inaczej oferow anym naszej przyjem ności

18 C u l l e r , op. cit., s. 3.

14 P. J. R a b i n o w i t z , Before Reading. Narrative Conventions and the P o ­

litics of Interpretation. Ithaca and London 1987, s. 4.

15 C. E n z e n s b e r g e r , Literatur und Interesse. Eine politische Ä sth e tik m it z w e i Beispielen aus der englischen Literatur. Frankfurt am Main 1981, s. 21 n.

10 Ibidem, s. 22.

17 Sform ułow anie T. E a g l e t o n a w Criticism and Ideology. A S tu d y in

(9)

niż np. w starożytnej Grecji. Grek uważał za literatu rę tylko to, co zaspokajało jego potrzeby, natom iast nasze potrzeby są zaspokojone je­ dynie w tedy, gdy coś jest literaturą. „Im bardziej nieubłaganie zasada w artości w ym iennej zabiera ludziom wartości użytkow e”, zauważył w Dissonanzen Adorno, „tym m niej przejrzyście wartość w ym ienna m askuje się jako przedm iot przyjem ności” 18. W takiej sytuacji pisa­ rzem nie zostaje się z powodu (absolutnej) wartości swoich tekstów, lecz ze względu na sposób, w jaki narzucają się one w lekturze w określonym czasie historycznym. Do połowy XVIII w. nie do pomyślenia było cen­ traln e (przynajm niej do niedawna) pytanie współczesnej teorii litera­ tury: kiedy pewien tw ór językowy staje się literaturą? Było jasne, jak należy przyswajać treści dram atu, jak liryki, a jak epiki, i dopiero, gdy doszło do uprzedmiotowienia dzieła literackiego, sposób jego użytkowa­ nia stał się sporny. Oddzielenie książki od sfery bezpośredniego użytko­ wania, jaka otaczała jeszcze utw ory ustne, dało impuls różnym techni­ kom literackim ukierunkow ującym użytkowanie książki. Każda z nich estetyzow ała jakąś nową jakość, wyłączoną w danej chwili przez pro­ ces racjonalizacji z obszaru świata życia.

M niej więcej od początku naszego stulecia literatu ra ukierunkow uje swoje rozumienie za pomocą stylu, uw ydatniając językową jakość swoich w ytworów w takim stopniu, w jakim proces racjonalizacji w ypiera tę jakość z pozostałej komunikacji językowej. Tego rodzaju literacka „stra­ tegia ograniczania” cechowała w jakiejś mierze całą myśl teoretycznoli- teracką XX w. 19 Chorwaccy badacze litera tu ry skupieni w połowie lat sześćdziesiątych wokół czasopisma o sym ptom atycznym ty tule „Um jet- nost rijeći” [„Sztuka Słowa”], bez względu na zróżnicowanie swoich specjalistycznych zainteresowań i bez żadnych rezerw, proklamowali „szczególną organizację języka” jako cechę w yróżniającą literatu rę wśród innych tworów językowych. Ulegali oni — wraz ze swymi europejskim i kolegami — pew nej przedteoretycznej przesłance na tem at przyczyny spraw czej literatury: literatu ra m iałaby powstawać w w yniku pew nej kreatyw nej interw encji w u ta rte mechanizmy językowe w celu narusze­ nia ich czysto referencyjnych funkcji. Język, referując, ukazuje już istniejącą przedmiotowość, stylizując, buduje własną i jedyną 20.

18 T. W. A d o r n o , Dissonanzen. Musik in der v e rw a lte te n Welt. Göttingen 1956, s. 19.

19 Pojęcie „strategii ograniczania” (strategy of containment) w prow adził F. J a- m e s o n , The Political Unconscious. N arrative as Socially S ym bolic Act. Cornell U niversity Press, Ithaca and London 1981, s. 53 n., 193 n. W jego rozum ieniu owa strategia polega na nieuchronnej i zm iennej m etodzie, za pomocą której dzieła literackie (lecz rówież teorie naukowe), usuw ając na dalszy plan sprzeczności Historii, osiągają jedność i całość. Por. rów nież w artościow e rozw inięcie tej pro­ blem atyki w rozdz. 4 książki W. C. D o w 1 i n g a, Jameson, Althusser, M arx.

An Introduction to „The Political Unconscious”. Ithaca and N ew York 1984, s. 76—93.

20 Por. W. K a y s e r , Das sprachliche Ku nstw erk. Eine Einführung in die

(10)

Była to dwojako problem atyczna teza, a w brew owej problem atycz- ności zachowała swe wpływ y aż do naszych dni. Przedmiotowość jest oryginalna w stopniu zależnym od stopnia oryginalności kreatyw nego substratu, który ją w ytworzył, ale substrat nie może poświadczyć owej oryginalności inaczej niż poprzez reorganizację wyznaczonych przez tr a ­ dycję układów językowych. Dochodzimy w taki sposób do wniosku, że nieświadomy sub strat jako jądro indywidualności tw oru literackiego jest w istocie złożem historii literackiego użytkowania języka i na każdym kroku swego artykulacyjnego dążenia musi się mierzyć ze swoją, w y­ tworzoną w rozwoju historycznym, naturą.

Zagrzebscy stylistycy zostali doprowadzeni do takiej konkluzji nie­ mal nieubłaganie: ilekroć ustalili układ stylistyczny, który m iałby po­ służyć jako fundam ent niepowtarzalności tw oru literackiego, tylekroć odwracał on ku nim swoją pow tarzalną ponadhistoryczną tw arz. P a dwudziestu latach doprowadziło to nie tylko do znacznego rozciągnięcia pierw otnej definicji stylu, lecz również do uświadomienia, że żadna k a­ tegoria nie jest sama w sobie dostateczna, żeby konstytuow ać indyw i­ dualność dzieła. Skoro te same cechy napotykam y w różnych kom plek­ sach, te same kompleksy w różnych gatunkach, te same gatunki w różnych system ach itd., indywidualność ma, być może, podstawę poza obszarem analizy nauki o literaturze. Ale gdzie? Przy uw ażnej lek tu rze zbioru prac Zdenka Skreba i A leksandra Flakera Stïlovi i razdoblja, ogłoszonego w 1964 r., znaleźć można tw ierdzenie Skreba, że literatu ra nie zawiera w sobie zasady rozwojowej i dlatego jej rozwój zależy od rozwoju gospodarczego; oraz definicję Flakera, w myśl której form acja stylistyczna jako historycznie pow stały typ w sztuce o w yrażonym sto­ sunku do człowieka i społeczeństwa w ynika ze światopoglądu w łaściwe­ go określonej epoce h isto ry c zn ej21. Czy zatem form acje stylistyczne sta­ nowią funkcję formacji społecznych, czy znaczenia różnicującego nabie­ rają dopiero w owej pozaliterackiej sferze?

W późniejszej o ponad dziesięć lat książce S tu d ij knjizevnosti (Za­ greb 1976) Skreb nadal zaleca specjaliście, żeby interpretację przepro­ wadzoną metodami nauki o literatu rze na koniec weryfikować „badając historyczne, ekonomiczne i polityczne w arunki powstania dzieła” 22, F ia­

ker zaś w książce Stilske jormacije (Zagreb 1976) daje o wiele bardziej rozwinięte ujęcie stosunków „szeregów” literackiego i społecznego. F or­ m ację stylistyczną tra k tu je on jako wielką, ukształtow aną historycznie i najczęściej ponadnarodową całość stylistyczną, która w obrębie historii różnych literatu r narodowych otrzym uje różne funkcje społeczne, zmie­

21 Z. S k r e b , Teoretske osnove literarn o-historijske periodizacije. W zbiorze: Z. S k r e b , A. F i a k e r , Stilo vi i razdoblja. Zagreb 1964, s. 124. — A. F I а к e r ,

M otivacija i stil, ibidem, s. 161.

(11)

niając swoją stru k tu rę i stopień homogeniczności. Dlatego nie pokryw a się ona z pojęciem okresu, czasowym wycinkiem historii społecznej: w jednym okresie mogą współistnieć ślady różnych form acji stylistycz­ nych, zazwyczaj w różnych segm entach system u gatunków literackich, bądź jako przeżytki minionych, bądź jako zapowiedzi przyszłych for­ m acji 23. Dzięki tem u pewien styl, walcząc o swą indywidualność, może przejm ow ać zdobycze odległych form acji stylistycznych, przechowywa­ nych dzisiaj w pozbawionych w artości niskich formach, gdy zaś osiąga indyw idualność i kanonizuje się, sam z kolei podlega try w ializa cji24. Istnienie linii przecinających rozw arstw ienie w ertykalnie-hierarchiczne (w obrębie formacji) i horyzontalnie-historyczne (między form acjam i)’ skłania w końcu Flakera do przyznania, że „dialektyka procesu histo­ rycznoliterackiego objawia się niekiedy w jednym utworze, w którym stru k tu ry zu ją się cechy dwóch lub więcej form acji” 25, a ponieważ utw o­ rów takich jest w istocie bardzo dużo, „na koniec dochodzimy do druzgo­ cącego wniosku: czyste modele form acji stylistycznych najlepiej można interpretow ać na przykładzie utw orów epigońskich” 26. Wobec tego, że w ielki su bstrat stylistyczny został rozbudowany w ertykalnie, horyzon­ talnie i w stronę szeregów pozaliterackich, jakie go otaczają w danej epoce historycznej, okazało się, ż e w a n i j e d n y m s w y m p r z e ­

j a w i e n i e j e s t o n k o n s t y t u t y w n y w i d e n t y c z n y s p o ­ s ó b . W każdym przejaw ie działa inna zasada jednoczenia, inny roz­ kład poziomów stylistycznych, zależnie od funkcji, w której się one łączą. Gdyby F laker chciał konsekw entnie wyciągnąć wnioski z anty- strukturalistycznego charakteru takiego ujęcia, m usiałby rozbić ram y swoich form acji stylistycznych jako „stru k tu ry stru k tu r”. Nie jest przy­ padkiem, że cechy konstytutyw ne przez niego odkryw ane — naw et dla siebie sam ych — należą do różnych poziomów ogólności! C haraktery­ styczna hierarchia klasycystycznego system u rodzajów wywiedziona jest

zatem z jego funkcji społecznej, wyznacznikiem rom antyzm u jest lirycz­ na sytuacja wyznania, podstawę pojęcia realizm u stanowi socjopsycho- logiczna m otywacja działania postaci, definicja aw angardy opiera się na funkcji przew artościowania estetycznego 27. Są to cechy w sposób oczy­ w isty heterogeniczne, o niejednakow ym wpływie na uczestników for­ macji, którą konstytuują. Czy może być usprawiedliwione sprowadza­ nie ich do jednolitego pojęcia stylu? Jeśli styl jest rezultatem nieśw ia­ domego działania jakiegoś światopoglądowego substratu, przedzierającego

28 A. F l a k e r , Stilske formacije. Zagreb 1976, s. 25 n.

24 Por. w związku z tym objaśnienie tzw. zasady nieciągłości w książce A. F l a ­ k e r a , Poetika osporovanja. Zagreb 1982, s. 356, oraz przedstaw ienie funkcjonali- zacji awangardy, ibidem, s. 328, 334, 349 n.

25 F l a k e r , Stilske formacije, s. 23. 28 Ibidem, s. 24.

(12)

się przez naw arstw ione techniki literackie w dążeniu do w łasnej specy­ ficzności, wówczas sposobów jednoczenia tekstu literackiego, jakim i po­ sługiwano się np. w średniowieczu, renesansie, baroku i klasycyzmie, nie można nazwać stylistycznym i. W tych form acjach styl jest dobry lub zły zależnie od um iejętności pisarza w stosowaniu przepisanej ilości pro­ cederów retorycznych, natom iast począwszy od rom antyzm u „styl to człowiek” 28. Indywidualność kategorii stylu konstruuje się w odniesie­ niu do jakiejś ogólności, jeśli zatem aw angardę określa zakwestionowa­ nie sztuki jako instytucji, należy pamiętać, że w poprzednich epokach istytucja taka nie istniała.

Proces zachodzący w literaturze między form acją średniowieczną i awangardową określany byw a jako przejście „od uspołecznienia tego, co estetyczne, do estetyzacji tego, co społeczne”. Nie można stąd jednak wyciągać od razu wniosku o linearności procesu, społeczeństwo bowiem włączało w siebie sztukę, ale sztuka w ykluczała społeczeństwo, dążąc do całkowitego usamodzielnienia. Tym dążeniem sztuki napiętnow ane są wszystkie teorie literackie w. XX, najw yraziściej zaś teorie uw ydat­ niające funkcję estetyczną jako dom inantę literackiego dzieła sztuki. Pointę takiego dążenia można by w yrazić następująco: znak językowy realizuje swój elem ent oznaczony w kontekście, którego sensowna stru k ­ tu ra jest jedynie p r z y w o ł a n a poprzez łańcuch elementów ozna­ czających, natom iast znak literacki czyni to w kontekście o sensie stru k ­ turalnie wyznaczonym przez ów łańcuch i w rezultacie zneutralizow a­ nym w swych pozaliterackich właściwościach. Istnieją one nadal, ale są pozbawione charakteru prawodawczego. To właśnie miał na myśli Mukarovskÿ, twierdząc, że funkcja estetyczna jest dialektycznym za­ przeczeniem funkcjonalności w ogóle 29, i to samo chce powiedzieć F ia­ ker, mówiąc, że społeczna funkcja tek stu literackiego może w ynikać je­ dynie z jego w ew nętrznej o rg an iz acji30. Przyw racając dziełu literackie­ mu utracone jakby kantowskie świadectwo „funkcjonalności bez fu n k ­ cji”, ci „dogmatycy form y”, jak ich nazw ał David C a rro l31, okazują się dłużnikami historycznie ograniczonego i już wyjałowionego sam orozu- mienia litera tu ry jako likw idatora funkcjonalnych stosunków w świecie

98 W k w estii przejścia od esencjalnego do egzystencjalnego rozum ienia pojęcia stylu por. esej M. S o 1 a r a, Stil i s v ije t knjizevnog djela. W : Pitanja poetike. Zagreb 1971, s. 93 n. P rzejście od retoryki do stylistyki szczegółowo opracował także F. J a m e s o n w książkach: M arxism and Form. T w e n tieth -C en tu ry D ia­

lectical Theories of Literature. New Jersey 1974, s. 332 n., oraz The Political U n ­ conscious, s. 192 n.

2Э J. M u k a r o v s k ÿ , Studie s estetik y. Praha 1966, s. 123.

80 Por. zwłaszcza F i a k e r , Stilske form acije, s. 45 n., oraz P oetik a osporo-

vanja, s. 327.

81 Por. końcowy rozdział książki: D. С a r o l l , The S ubject in Question. The

Language of Theory and the Strategies of Fiction. Chicago and London 1982,

(13)

życia. Kiedy Fiaker, w tym w ypadku pod dyktando Skreba, domaga się, żeby tekst był podstawą analizy literaturoznaw czej, należałoby to zro­ zumieć w świetle następującego spostrzeżenia Welleka, poczynionego zresztą ante rem:

Form aliści głoszą tezę, że poem at jest nie tylko przyczyną, aktualną i po­ tencjalną, doświadczenia poetyckiego, które staje się udziałem czytelnika, lecz także specyficzną, w ysoko zorganizowaną kontrolą tego doświadczenia, dają­ cego się wobec tego najlepiej określić jako dośw iadczenie p oem atu 82.

Rozumienie lek tu ry jako rule-governed activity [działalność podpo­ rządkow ana regule], u F lakera jeszcze bogato i w sposób złożony za- pośredniczone, może przybrać również postać bardziej drastyczną, jeśli rule zostanie określone węziej. W czasie, gdy Flaker opracowywał swoją szeroko znaną koncepcję, na jugosłowiańskiej scenie teorii lite ra tu ry pojaw iły się książki sarajewskiego (później belgradzkiego) autora, No- vicy Petkovicia: Jezik u kn jizevnom delu (Beograd 1975) i Od form alizm a ka semiotici (Beograd—P riśtina 1984). Wychodząc z założenia, że litera­ tu ra „opiera się całkowicie na jednostkach, którym i się na ogół umow­ nie posługujemy, czyli na znakach”, za przedm iot nauki o literatu rze uznaje on kod, a za jej zadanie — „odkryw anie strukturalnego izomor­ fizm u możliwie największej ilości zjawisk literackich i językowych” 33. W rozum ieniu Petkovicia ustalanie kodu w procesie kom unikacji lite­ rackiej polega na przenoszeniu czytelnika przez autora z jednego do d ru ­ giego kodowego rejestru, za pomocą sygnałów m etatekstow ych im plicite i explicite. Porozumienie następuje wtedy, gdy czytelnik po szeregu prób i nie spełnionych oczekiwań osiąga ostatni kod, jaki mu dzieło sugeruje. Sądząc po niedawnym arty k u le Petkovicia, m iałby to być kod operis p o e ty 34. Nie konfrontując tego rozwiązania z rozstrzygnięciami Łotmana, w arto zauważyć, że problematyczność umownej koncepcji ko­ m unikacji polega już na przesłance, jakoby człowiek swobodnie w ybie­ rał i kombinował kody, chcąc przedstawić lub zrozumieć jakąś treść. Staw iając tezę o umownej naturze znaku językowego, de Saussure nie zam ierzał twierdzić, że uczestnicy kom unikacji są tymi, którzy um aw iają się. Mówi on wyraźnie, że „elem ent znaczący w stosunku do społeczno­ ści językowej, która się nim posługuje, nie jest dowolny, lecz narzu­ cony” 3S. Twierdzi też: „W każdym momencie solidarność z przeszłością góruje nad wolnością w yboru” 36. Dla de Saussure’a było zatem jasne,

82 R. W e 11 e k, A. W a r r e n , Teoria literatury. Przekład pod redakcją

i z posłow iem M. Ż u r o w s k i e g o . W arszawa 1970, s. 342.

88 N. P e t к o V i ć, Od form alizm a ka semiotici. Beograd, Priśtina 1984, s. 8. 84 Por. N. P e t k o v i c , Kako ćitamo pesme. „Knjizevna reć” 1986, nr 287, s. 23.

85 F. d e S a u s s u r e , Ku rs ję z y k o z n a w s tw a ogólnego. Tłum aczyła K. K a ­ s p r z y k . W arszawa 1961, s. 82.

(14)

że — za pośrednictwem przedmiotu, sytuacji lub rozmówcy — k o d y w y b i e r a j ą m ó w i ą c e g o . Jeśli naw et nie czynią tego wszystkie i czynią to niezupełnie, w yboru dokonują przynajm niej niektóre i przy­ najm niej w swej stru k tu raln ie nie opanowanej części. Znak jest a rb itral­ ny nie dla uczestnika historii, lecz dla jej obserwatora.

Staw ia to pod znakiem zapytania drugą z koronnych tez Petkovicia, twierdzenie, że literatu ra pow staje z potrzeby modelowania i odwzoro­ w ania totalności ludzkiego losu 37. Przypom ina ono uderzająco tezę sfor­ mułowaną w arty ku le chorwackiego lingw isty Radoslava Katićicia. K a- tićić sądzi, że pisarz może swbodnie w ybrać każdą z możliwości zawie­ rających się w języku, ponieważ „ich treść urzeczywistnia się w całym uniw ersum człowieka” 38. W odróżnieniu od Petkovicia, k tó ry wolność w yboru przyznaje każdemu mówiącemu, Katićić uważa, że mówiący w rów nym stopniu jak jego słuchacz jest spętany „rzeczywistym kon­ tekstem ” w ypow iedzi39. W sytuacji wypowiedzi literackiej, przeciwnie, ciśnienie param etrów pragm atycznych jest pozbawione mocy, co znosi rzeczywisty (ograniczony) i wprowadza światowy (totalny) charakter kontekstu, w którym urzeczywistnia się treść znaku literackiego. Wy­ wodząc z uniwersalnego kontekstu kom unikacji literackiej wolność auto­ ra i czytelnika od nakazów „zewnętrznej sytuacji”, Katićić konsekw ent­ nie przypisuje ich czynnościom charakter twórczy 40.

Mając na względzie to, co zostało powiedziane o pryncypiach szkoły zagrzebskiej, można zrozumieć, że włączenie osobistego doświadczenia czytelnika do konstytucji dzieła literackiego napotkało opór Zdenka Skre- b a 41. Jeśli bowiem zależnie od swego miejsca w historii, a naw et od swego wieku, czytelnik może za każdym razem czytać utw ór literacki inaczej, dla ścisłych badań dzieła literackiego wytyczone zostają bardzo wąskie granice. Katićić z pozoru przychylił się w tym w ypadku do sta­ nowiska Svetozara Petrovicia z jego książek K ritika i djelo (Zagreb 1963) i Priroda kritike (Zagreb 1972), znacznie je, jak zobaczymy, rozszerza­ jąc 42. Petrovic tw ierdził mianowicie, że „specyficzną funkcją kryty k i literackiej jest kreatyw ne ustalanie kontekstu, w jakim przeżywa się dzieło literackie” 43, przy czym kreatyw ność polega na absolutnie

indy-87 P e t к o V i ć, Od form alizm a ka semiotici, s. 233.

88 R. K a t i ć i ć , K n jiz evn o st i jezik. W zbiorze: Uvod u knjizevnost. Red. Z. S k r e b , A. S t a m a ć . Zagreb 1986, s. 125.

88 Ibidem, s. 124. 40 Ibidem, s. 124, 128.

41 Por. polem ikę podjętą przez Śkreba w Studij knjizevnosti, s. 15 n., kon­ tynuowaną w nadzwyczajnym num erze czasopism a „Um jetnost rijeći”, pośw ięco­ nym teorii recepcji (1977), i zakończoną w nrze 21 tego czasopisma z 1977 r.

42 W komentowanej bibliografii dołączonej do cytow anego artykułu K a t i ­ ć i ć (Uvod u kn jizevnost, s. 131) stw ierdza wprost, że jego podejście do zjawiska literackiego i podejście Petrovicia są „kom plem entarne”.

(15)

w idualnej „bezpośredniej reakcji całej osobowości k ry ty k a”. Taka spon­ taniczna, subiektyw na reakcja, której nie można uniknąć w żadnej le k tu ­ rze, dotyka dzieła w tym, „w czym jest ono nowe, indyw idualne, nie­ pow tarzalne” 44 i w czym żadne instrum entarium teoretycznoliterackie zajm ujące się stru k tu ram i jednoczącymi poszczególne utw ory w lite ra ­ tu rę dotknąć go nie może 45.

Należy zwrócić uwagę, że tak radykalne oddzielenie teorii lite ra tu ry i k ry ty k i zostało do pewnego stopnia skorygowane w ostatniej książce Petrovicia ОЫгк i smisao (Novi Sad 1985), zbiorze prac o wierszu, po­ w stałych w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Ustaleniom teoretycznolite- rackim przypisuje w niej Petrovic większe znaczenie dla „kreatyw nego ustalenia kontekstu, w którym przeżywa się dzieło”. Teoria wiersza nie rozporządza wprawdzie wyjaśnieniem „tej skrajnie niewiadomej rzeczy, jaką mogłaby być ew entualnie istota poezji” 46, ale „daje klucz lub przy ­ n ajm niej jeden z kluczy do całości, totalności dzieła” 47, albowiem w ybór norm y budowy wiersza w konsekwencji stanowi zapośredniczenie „świa­ topoglądu poety” 48. W obrębie tak zakreślonego pola można odkrywać innowacje w obrębie wyznaczonej przez historię konw encji w ersyfika- cyjnej. Ma ona moc ograniczania przestrzeni receptyw nej odpowiedzi i tym samym redukow ania jej indywidualności.

Teza Petrovicia, że każda forma w ersyfikacyjna zawiera rozpozna­ w alne instrukcje znaczeniowe, których nie może ominąć żadne z zasto­ sowań owej form y (afirm atyw ne lub negujące), stanowi jeszcze jedną — w kontekście jugosłowiańskiej teorii autonomiczną — próbę stworzenia ponadhistorycznej sceny dla historycznej, kreatyw nej interw encji autora lub czytelnika. A ponieważ scena ta m a charakter w ybitnie literacki — Petrovic energicznie przeciwstawia się bowiem sprowadzaniu wiersza do praw języka naturalnego, czyli możliwości jego użytkowej tryw iali- zacji — podstawową cechą wspólną jego próby oraz innych wyżej omó­ wionych staje się o b r o n a a u t o n o m i i d z i e ł a l i t e r a c k i e g o .

Skoro zaś scena ta nie może jednak całkowicie określić przedstawienia, jakie się na niej w konkretnym przypadku będzie odgrywać, następną cechą wspólną tej i pozostałych prób jest w y j a ś n i a n i e h i s t o ­ r y c z n e j n i e p o w t a r z a l n o ś c i / n o w o ś c i d z i e ł a z a p o ­ m o c ą p a r a m e t r ó w p o z a l i t e r a c k i c h .

R ozpatryw ana z takiego p unktu widzenia pozycja metodologiczna Petrovicia, w raz z wszelkimi wprowadzonymi przez niego m odyfikacja­ mi, podlega krytyce w duchu uwagi Milivoja Solara, który zarzucał Petroviciow i kantowskie oddzielenie „królestw a konieczności” od „kró­

44 Ibidem, s. 321. 45 Ibidem, s. 65, 324.

49 S. P e t r o v i c , ОЫгк i smisao. Novi Sad 1985, s. 20. 47 Ibidem.

(16)

lestwa wolności” 49. Zważywszy, że pozycja Petrovicia nie jest zasadni­ czo odrębna od pozycji reszty szkoły zagrzebskiej, lecz że jest ona w znacznym stopniu dla całej szkoły wspólna, należy się zająć nią nieco dokładniej, niż to uczynił Solar, i odkryć jej przedkantow skie źródła. Wydaje się, że autentycznym miejscem narodzin takiej pozycji metodo­ logicznej, jeśli pozostaniemy w czasach nowożytnych, jest klasyczna episteme w postaci, w jakiej opisuje ją Michel Foucault. Odrzuca ona mianowicie renesansowe wyobrażenie świata jako tekstu, oparte na apriorycznym założeniu wzajemnego podobieństwa w szystkich rzeczy i zjawisk, wprowadza natom iast technikę intuicyjnego porównywania. Odwołując się do wyobrażenia określonego szeregu, episteme klasyczna wyróżnia identyczne jądro wspólne dla zjawisk będących przedm iotem obserwacji. Porównać dwie wielkości, powiada Foucault, znaczy odtąd: zastosować do ich analizy wspólną jednostkę.

Podobnie, porównanie wielu wielkości oznacza, że zostają one w łą­ czone do szeregu, który konstytuuje cecha prosta i który ujaw nia różni­ ce jako stopnie kompleksowości. W ten sposób „Praw da znajduje swą obecność i swój znak w oczywistym i w yraźnym postrzeganiu” 50. Nie z b l i ż a m y się do niej jak w renesansie w drodze in terp retacy jn ej metody czytania tekstu świata, lecz r o z p o z n a j e m y w akcie in tu i­ cji. W chwili, gdy historia zjawiska oddzieliła się od jego naukowego opisu, opis natom iast zaczął dotyczyć jedynie tego aspektu, który umiesz­ cza zjawisko w określonym szeregu, narodził się em piryzm jako specy­ ficzny dla naszych czasów stosunek do świata. Opiera się on na aksjo­ macie, że nauka nie może zajmować się tym, co indyw idualne, lecz wyłącznie ogólnym aspektem przedm iotu. To, co prawdziwe, musi być jednakowo ważne dla całej grupy zjawisk. To, co różne i należy jedynie do poszczególnych wielkości, nie podlega naukow ej weryfikacji.

Św iat podobieństwa, zarazem n ie określony i zam knięty, pełny i tautolo- giczny zostaje rozkojarzony i jakby od środka rozwarty. Na jednym krańcu znajdą się znaki, które stały się narzędziam i analizy, cechami tożsam ości i róż­ nicy, zasadami w prow adzania ładu, kluczam i do taksonom ii; na drugim — em piryczne i nie rzucające się w oczy podobieństwo rzeczy, owo przyciszone podobieństwo, które czerpie spod m yśli nieskończoną m aterię dla cięć i roz­ graniczeń. Z jednej strony ogólna teoria znaków, podziałów i klasyfikacji; z drugiej — problem bezpośrednich podobieństw, spontanicznego działania w y ­ obraźni, powtarzania natury 51.

Trudności, na jakie m usiała natrafić taka koncepcja, sugerowaliśmy już uprzednio. Wszystko, co zostaje uznane za prawdziwe, czyli osiągnięte

4# Por. M. S o l a r , Osnovno iskustvo knjizevnosti. W : Pitanja poetike. Za­ greb 1971, zwłaszcza s. 27.

10 M. F o u c a u l t , Ład. Przełożyła E. R z a d k o w s k a . „Pam iętnik L ite­ racki” 1970, z. 2, s. 378.

(17)

metodą „prostego empirycznego porów nyw ania”, podlega w końcu rela­ tywizacji. Uogólnienia na tem at „znakowych in stru k cji” określonego schem atu w ersyfikacyjnego muszą się chcąc nie chcąc wywodzić z ja­ kiegoś nacechowanego historycznie korpusu (bądź idei). Czy zachowają ważność, jeśli wiersz zostanie przeniesiony do innego kontekstu gatun­ kowego, ów kontekst do innego systemu, system zaś zostanie skonfron­ tow any z innym i praktykam i dyskursyw nym i? W brew intencjom Pe­ trovicia tryw ializacja wiersza w użytku reklam ow ym bądź w szlagierach ma zwrotne następstw a dla znaczeniowego profilu wiersza. Ludowy dzie- sięciozgłoskowiec epicki przestaje być znakiem treści bohaterskich od momentu, w którym pow stają i są rozpowszechniane za pośrednictwem mediów wiersze w rodzaju: „Na pościeli parę kropli krw aw ych, to znak, miły, żeś był dla mnie pierw szy” 52.

Skoro trudności tego rodzaju napotyka każda próba, żeby ponadhisto- ryczną scenę kreatyw nej interw encji historycznej rozpoznawać w jakimś typie s p e c y f i c z n i e l i t e r a c k i e j o r g a n i z a c j i j ę z y k a , łatw iej można zrozumieć, co skłoniło Katićicia, żeby stanowczym anty- strukturalistycznym gestem wyzwolić świadomość człowieka z „więzie­ nia języka” i przyznać ontologiczny p rym at treściom pozajęzykowym. Treści te, jak twierdzi, w swych „społecznych, historycznych, myślowych, uczuciowych” stru k tu rach nie poddają się dowolnemu m odelow aniu53. W sytuacji zwykłej kom unikacji językowej opór taki w ynika z pojedyn­

58 W tej k w estii w sposób najbardziej bezpośredni naukowa koncepcja Petro­ vicia kłóci się z pew nym postm odernistycznym doświadczeniem , które dla tego teore­ tyka i m yślących podobnie jest całkow icie obce. Mowa o doświadczeniu w yczerpa­ nia wzorów literackich i językowych, znanym od czasu, gdy w program owym eseju zwrócił na n ie uw agę John Barth. W ypaczone lub pozbawione treści form y są nośnikam i raczej ideologii niż sensu; mogą być używane do różnych celów, w m ia­ rę potrzeby. D latego cytow anie (explicite lub im plicite ) n ie oznacza przyłączenia w ypow iedzi do tradycyjnie ukształtow anego sensu, lecz raczej przeciw nie nadanie sensow i w ypow iedzi zawierającej cytat tradycyjnej perspektyw y (a tym samym jego relatyw izację), jego, rzec można, inscenizację. Cały problem literackiego w y ­ powiadania się, powiedziałbym , sprowadza się dzisiaj dla autora w ypow iedzi do następującej kw estii: czy m ożliwa jest inscenizacja referencjalnego uniwersum innych kom unikacyjnych realizacji w takim stopniu, żeby jednocześnie uniknąć inscenizacji referencjalnego uniwersum własnej realizacji z ich strony? Zrozumiałe, że rozwiązania mogą być jedynie tymczasowe, bo każdy podział sym ptom atycznych ról, jaki zakłada realizacja komunikacyjna, wymaga planu autora, który bierze za ten podział odpowiedzialność, sam zaś plan podlega w krótce potem inscenizacji. Intencję autora jako w yparte signifiés hom ogenizujące sym ptom alne signifiants utworu rozpatruje M. R i f f a t e r r e w rozdz. 1 Semiotics of Poetry, s. 1—22. W k w estii struktury prozy charakterystyczne jest zdanie U. E c o (Peirce and

the Semiotic Foundations of Openness: Signs as Texts and T exts as Signs. W: The Role of the Reader. Explorations in the Semiotics of Texts. Bloom ington 1979,

s. 197) : „Jeśli w łaściw ie interpretuję Peirce’a, całe Czerw one i czarne Stendhala można by uważać za interpretację propozycji: »Napoleon umarł w 1821 roku«”.

(18)

czych sfer przedm iotow ych i pojęć „zadanych” percepcji poprzez, jednoznaczne w zajem ne ukierunkow anie partnerów komunikacji. W sy­ tuacji kom unikacji literackiej, kiedy to partnerzy są oddzieleni i nie wiedzą o sobie nawzajem, opór staw iają stru k tu ry świata rzeczywistego w całości. Opór przemieszcza się ze stru k tu ry percepcji do m ateriału percepcji i dlatego przestaje być p r z y c z y n ą , lecz zmienia się w m o- t y w а с j ę w ytw arzania i odbioru w ypow iedzi54. W ten sposób można dojść do wniosku, że nowość utw oru literackiego zostaje umożliwiona dzięki przekształceniu świata rzeczywistego z narzuconej — w przybli­ żeniu — m o ż l i w o ś c i w i d z e n i a w bardziej lub m niej dyspozy- cyjny p r z e d m i o t p a t r z e n i a . A utor rozporządza światem w taki sposób, że w akcie tw orzenia organizuje jego stru k tu ry w dzieło lite­ rackie w zgodzie ze swoim doświadczeniem literatury. Czytelnik nato­ m iast rozporządza dziełem, konfrontując jego stru k tu ry w akcie rozu­ m ienia z w łasnym doświadczeniem świata. Te dwa, skądinąd różne do­ świadczenia, nie są jednak pozbawione wspólnego g runtu „możliwości w idzenia”, które poszerza się ze zwężonego pola sygnałowego do symbo­ licznego „pola ukazyw ania się”, w którego rozczłonkowaniu zawiera się' tradycja całej ludzkiej p r a k ty k i55. Pisarską operację tw orzenia dzieła i czytelniczą operację jego odbioru nadzoruje zatem ponadosobowy sen­ sowny horyzont świata z danym w tradycji rozkładem swoich ideolo­ gicznych akcentów. Wielkodusznie zaakceptowana mnogość konkretnych historycznych sensów sprzyja w istocie intencjonalnem u porządkowi utrw alonem u przez stale rozszerzającą się reprodukcję. Dostrzegł to bez­ błędnie Umberto Eco, gdy z owej mnogości wyciągnął wnioski dla swo­ jej koncepcji „dzieła otw artego” :

W istocie bow iem otw arcie i dynamizm dzieła polegają na tym, że pod­ daje się ono procesow i różnych integracji, włączając się w ten proces wraz z całą żywotnością strukturalną, którą zachowuje w e wszystkich różnorodnych formach 53.

„Dzieło o tw arte” Umberto Eco można nazwać tradycyjnie „jednością w różnorodności” bądź nowocześniej „signifié transcendentalnym ”, istot­ ne jest wszakże to, że wyzwala ono swoje wszystkie zmienne m anifesta­ cje elementów znaczących o em pirycznie-św iatow o-m aterialnym charak­ terze, przekształcając je w zwykłe epifenomeny. Oglądany z takiej

54 Paradygmatyczny opis tego przejścia zawarł H u s s e r l w Logische U nter­

suchungen. „Husserliana” 19, 1, Hague, Boston, Lancaster 1984, s. 34 n.

55 Pojęcie sygnałow ego i sym bolicznego pola ukazywania się pochodzą z pracy B i i h l e r a , Sprachtheorie. Darstellungsfunktion der Sprache. Stuttgart 1965, s. 81. Bühler określa tutaj w ęzłow ą problematykę swej książki jako teorię dwóch pól: sygnałowego, w którym następuje dem onstracja ad oculos, i sym bolicznego, w któ­ rym dem onstracja tego, co istnieje, zostaje zastąpiona przez nazw anie tego, co nie istnieje.

55 U. E c o , Dzieło otw arte. Forma i nieokreśloność w poetykach w spółcze s­

nych. Tłum aczyli J. G a ł u s z k a , L. E u s t a c h i e w i c z , A. K r e i s b e r g i M. O 1 e к s i u k. W arszawa 1973, s. 53.

(19)

perspektyw y „pozajęzykowy św iat” Katićicia, świat, którym operuje autor, odciśnięty w „totalności życiowego doświadczenia”, którą operuje czytelnik, jako rozstrzygnięcie teoretyczne w kw estii organizacyjnego sub stratu dzieła ma w porów naniu z innym i już omawianymi widoczne zalety. Ani nacechowanie stylistyczne lub kompleks, jak u wcześniej­ szego Skreba, ani rodzaj m otyw acji lub form acja stylistyczna, jak u Fla- kera, ani gatunek literacki u późniejszego Skreba, ani typ wiersza lub utw oru poetyckiego, jak u Svetozara Petrovicia, nie mogą być j e d n a ­ k o w o w a ż n e dla dzieł literackich we w szystkich okresach historycz­ nych. Ze względu na swoją językową m aterialność pozostają elem enta­ mi znaczącymi i dlatego podlegają tak samo podziałowi, jak redukcji. N atom iast byt idealny Katićicia jest jednocześnie niepodzielny — po­ szczególne dzieła literackie odnoszą się do niego w całości — i nieredu- kow alny — żadne dzieło literackie nie może go w sobie znosić. Stąd też nasuw a się myśl, że jest on z definicji „transcendentalnym signifié”.

Owa niewątpliw a zaleta rozpatryw ania możliwości zakwestionowania koncepcji Katićicia okazuje się wszakże w yraźnym niedostatkiem, gdy rozpatrujem y możliwość dowodu jej słuszności. Przeprowadzenie takiego dowodu wymagałoby bowiem nieco większego otw arcia na kontrargu­ m enty Skreba, a nie w ykazyw ali go dotąd zwolennicy koncepcji K ati­ ćicia 57. Brak otwarcia można właśnie uznać za sym ptom nadchodzącego nowego klim atu teoretycznego:

Jeśli pytacie o jakieś racjonalne teoretyczne uzasadnienie tych wartości, w ykazujecie tym samym ich zupełne niezrozum ienie: życie się czuje albo się go nie czuje. W ielka literatura w pokorze otw iera się na Życie, a czym jetst Życie, pokaże nam w ielka literatura 68

Precyzyjnie zjadliwy kom entarz Eagletona do program u teoretycz­ nego czasopisma Leavisa „S crutiny” nader trafnie ujaw nia konsekwen­ cje koncepcji Katićicia, w edług Katićicia bowiem literatu ra istotnie po­ kazuje, czym jest życie:

Można by p ew nie powiedzieć, że jedną z w ażnych przyczyn istnienia li­ teratury jest w łaśn ie to, że poszerza ona i wzbogaca, pobudza i czyni ostrzej­ szym ludzkie określanie się w obec wartości. Stanowi dzięki temu rekom pen­ satę jednostronności pojedynczych nurtów życia, rekompensatę, która sprawia, że antynom ie wartości pozostają niew yrażone i słabo dostrzegalne. Stąd bierze się zrozum iałe poczucie, że literatura wzbogaca nas i uszlachetnia. Rozwija ona w czytelnikach podobne orientacje i daje im w spólny system w a rto ści6D.

Taka kluczowa rola staw ia litera tu rę ponad nauką, albowiem

w zbogacanie i pielęgnow anie osobistych przeżyć oraz orientacja na w artości językow e, pozajęzykow e oraz pow stałe przez połączenie jednych i drugich, 67 Por. np. przedm owę S. Novaka do wyboru tekstów K atićicia w edycji Pet

stoljeća hrvatske knjizevnosti, Zagreb 1984, s. 357—377, zwłaszcza s. 374 η.

68 E a g l e t o n , op. cit., s. 54 η. 50 K a t i ć i ć , op. cit., s. 129.

(20)

są dziedziną, która pozostaje poza obszarem nauki o literaturze w w ęższym s e n s ie 00.

Zakończmy ten zainscenizowany za pomocą montażu dialog, oddając głos raz jeszcze Eagletonowi:

Odpowiedź poezji inaczej niż odpowiedź nauki respektuje uczuciową in ­ tegralność przedmiotu, którym się zajm uje: nie jest to [dla niej — przypis tłum.] sprawa racjonalnego poznania, lecz sprawa uczucia łączącego nas z „cia­ łem św iata” religijną w istocie więzią. Sztuka m oże nam przywrócić w yobco­ w any św iat w całej jego bogatej różnorodności. Poezja w swym kontem pla- tyw nym charakterze n ie skłania nas do zm iany świata, lecz do uszanowania go takim, jakim on jest, uczy nas zbliżać się do niego z bezinteresow ną p ok orą51.

A rtykuł Katićicia m iał propedeutyczny charakter i autor nie mógł zająć się w nim poszukiwaniem „subuniw ersów ”, które korespondowa­ łyby z niższymi poziomami literackiej i językowej organizacji w taki sposób, w jaki totalność życiowego doświadczenia koresponduje z lite­ raturą, a to, co pozajęzykowe — z językiem jako całością. Zadanie to podjął znany przedstawiciel młodszej generacji kręgu zagrzebskiego, Zoran K ravar, w książce Funkcija i struktura opisa u hrvatskom barok- nom pjesnistvu (Zagreb 1980). Dostrzegł on bez w ątpienia, że brak w stępnej pracy analitycznej uniemożliwia bardziej konkretną odpowiedź na pytanie, w jaki sposób utw ór literacki uw ikłany jest w zależności wobec świata życia.

Ponadto, w ydaje się, że koncepcja Katićicia skryw a w sobie sprzecz­ ność, którą należałoby rozwiązać. Na pytanie, czym jest literatu ra, odpo­ wiedzi ma udzielić czytelnikowi pełnia jego życiowego doświadczenia. Cóż jednak począć z czytelnikami, których tok życia jest jednostronny i w w yniku tego „antynom ie wartości nie są wyrażone i słabo dostrze­ galne”? Czy ich sąd o literackiej wartości można uznać za m iarodajny? Katićić widocznie sądzi, że nie można, bo literatu ra powinna ich uszla­ chetniać i wzbogacać, rozwijać ich „możliwość orientacji”, „możliwość ustosunkowania się do św iata” 62 — słowem, ma ich obdarować „wspól­ nym systemem w artości”. Kto jednak ma weryfikować „św iatotwórczą” rolę dzieł literackich? Czyją pełnię życiowego doświadczenia można uznać za autentycznego reprezentanta wartościowej hierarchii pozajęzykowego świata? Katićić odpowiada: „Za pomocą naukowej analizy dzieła lite­ rackiego odkryw a się i ustala ram y dla indywidualnego przeżycia lite­ rackiego i w yboru w artości” 63. Tak radykalny podział czytelników na dwa obozy: tych, których literatu ra ma uczyć życia, i tych, których życie ma uczyć literatu ry , nieuchronnie nasuw a pytanie, czy istnieje jakakol­

60 Ibidem.

81 E a g l e t o n , op. cit., s. 59. n K a t i ć i ć , op. cit., s. 130. M Ibidem, s. 129.

(21)

wiek „podstawa wyjściowa” wspólna dla obu obozów i określająca ich stosunek do języka i literatury? Jeśli nie istnieje, czy m am y praw o twierdzić, „że język wobec nieprzyjaznego dla nas uniw ersum stw arza odpowiednią przestrzeń, w której człowiek może żyć” 64 lub, że lite ra ­ tu ra jako „jeden z najważniejszych” „rodzajów działań służących prze­ trw aniu człowieka” tworzy „w s p ó 1 n y system w artości” 65?

Zgodnie z wyjściową tezą K ravara selekcja i kom binacja znaków językowych tworzących określoną całość wypowiedzeniową może być zrozumiała dopiero w obrębie horyzontu przedm iotowo-tematycznego, ustanowionego przez określone akty świadomości. Owe horyzonty są „ostatnim i, nie rozkładającym i się na nic cechami specyficznymi” po­ szczególnych rodzajów wypowiadania 66. Przedm iot opisu dany jest nam w sposób bezpośrednio naoczny, co w arunkuje jego prym arnie przestrzen­ ne atrybuty. Przedm ioty łączą się w przestrzeni asocjacyjnie i „dlatego opis można określić jako ponadzdaniową całość m ającą podstawę w prze­ strzennie metonimicznej więzi jednostek znaczenia” 67. Tak zarysowaną koncepcję rozwinął K ravar trzy lata później, wywodząc ze szczególności przedmiotów gatunkowe szczególności całych modusów lite ra c k ic h 68. W tym rozumieniu przedm iot utw oru lirycznego należałby do „św iata subiektywnego albo osobistego”, natom iast przedm iot gatunków n a rra ­ cyjnych — do „obiektywnego świata społecznego” 69. Między horyzon­ tem przedm iotowo-tem atycznym organizującym określony rodzaj w ypo­ wiedzi oraz tym, który organizuje modus literacki, istnieje jednak spe­ cyficzna różnica. Opis nie może uzyskać charakteru literackiego przez sam fakt, że w ynika z naoczności swojego przedm iotu. Nabiera go dopie­ ro wtedy, gdy ów przedm iot zostaje mu podsunięty przez literacką ca­ łość, w której występuje.

Łącząc się tem atycznie z w iększą całością, opis staje się funkcją w szyst­ kich jej poziomów. W tej swej funkcji nabiera cech całkow icie odm iennych niż opisyw anie poza literaturą. Musi reagować n ie tylko na tem atyczne po­ trzeby całości, lecz również na szczególność jej struktury kom pozycyjnej, na jej rodzajowe cechy, na jej stylow e a m b ic je 70.

Rozwijając się od poziomu ś w i a d o m o ś c i do poziomu j ę z y k a , a następnie do poziomu s t y l u , gatunek usamodzielnia się w w ypo­ wiedzi od partykularnego korelatu przedmiotowego, podporządkowując się z kolei uniw ersalnem u kontekstowi literackiem u. Tym samym

porzu-M Ibidem, s. 130.

05 Ibidem, s. 129. Podkreślenie V.B.

00 Z. K r a v a r , Funkcija i struktura opisa u h rvatskom baroknom pjesniétvu. Zagreb 1980, s. 20.

07 Ibidem, s. 24.

08 Z. K r a v a r , Lirska pjesma. W zbiorze: Uvod и knjizevnost. 61 Ibidem, s. 387.

Cytaty

Powiązane dokumenty

FIGURE 12 Effect of varying vortex generator (VG) parameters on the maximum lift coefficient for a NACA4415 airfoil at Re = 2 × 10 5 [Colour figure can be viewed

Kultura adaptacji Podstawą teatru w zachodniej kulturze jest adaptacja nie tylko tekstu dramatycznego, tekstu słownego, ale rozmaitych artefaktów i porządków kulturowych oraz

W O L P O F F [1980] podobnie jak wielu innych sugeruje, że tylko jedna gru­ pa prymatów z tego okresu, to jest ,/am a- pithecine” (Wolpoff nie definiuje tej grupy w

Zauważmy ponad- to, iż zasady, do których odwołuje się Platon w powyższych wypowiedziach, jako żywo przypominają dwie zasady, które według Frazera są – jak się zdaje

Na miejscu okazało się, że osobą zakłócającą ciszę nocną jest 54-letni Jeremiasz S., który w chwili interwencji Policji znajdował się w stanie wskazującym.. Ponadto groził im

R ozum ność pozw ala sam odzielnie po­ znaw ać, w olność p ozw ala p odejm ow ać decyzje.. D ziałanie Boga to is

gdy Jahwe znów przyjdzie z pomocą, starzec – psalmista przyrzeka wielbić wierność Jego, której do- świadczał od lat młodości, przy dźwiękach kinnōr [lira] i nēvel

Jednocześnie należy podkreślić, że okaz z Kobylan znacznie różni się od pięściaków zaliczanych u nas do kultury aszelskiej (Kondratówka, pow.. W konsekwencji należy