Konstanty Wojciechowski
"Génie du christianisme a prądy
umysłowe w Polsce porozbiorowej",
Maryan Szyjkowski, Lwów 1908 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 7/1/4, 660-664
660
R ecenzye i S praw ozdania.jeszcze obraz ten uzupełnić. T ak n. p. w opisie działalności W o ro nicza w w arszaw skiem T o w arzy stw ie przyjaciół nauk pom inięty zo s ta ł referat poety o rozpraw ie K opczyńskiego : „O duchu ję z y k a pol sk ieg o “ , w ygłoszony n a posiedzeniu z d. 11. listopada 1 8 0 4 .; refe ra t ten ch arak tery zu je dobrze miłość, z ja k ą W oronicz odnosił się do języ^ka ojczystego. (Sama rozpraw a K opczyńskiego pojaw iła się
w IV -ym tomie roczników T ow arzystw a).
D ru g a część pracy ks. Jo u g a n a poświęcona je s t przestaw ieniu działalności hom iletycznej W oronicza. W szeregu rozdziałów opraco w ane są „N auki parafialne“ W oronicza, jego „K azania p rz y g o d n e “, „Mowy pogrzebow e“, „H om ilie i lis ty p a ste rsk ie “, oraz podana b ib lio grafia jego utworów hom iletycznych. W dwóch rozdziałach „W oro nicz jak o krasom ów ca“ i „P rzym ioty krasom ówcze W oronicza“ w y raża ks. Jo u g a n swój sąd o W oroniczu jako o kaznodziei; cała ta część monografii, opracowana bardzo g ru n to w n ie i staran n ie, usuw a się częściowo z pod kom petencyi h isto ry k a lite ra tu ry .
W zakończeniu podnosi ks. Jo u g a n bardzo słusznie potrzebę zbiorowego w ydania w szy stk ich utw orów hom iletycznych W oronicza. D odajm y, że ta sama potrzeba zachodzi w zakresie twórczości poety ckiej W oronicza przedew szystkiem z pierw szej epoki, z której ty le utw orów je d y n ie w ułam kach je s t nam d zisiaj znanych.
K . Jarecki.
Szyjkowski Maryan Dr.
: G é n i e d u c h r i s t i a n i s m e a p r ą d y u m y s ł o w e w P o l s c e p o r o z b i o r o w ej. Lwów,1908, księgarnia Gubrynowicza i Schmidta, str. VIII + 222. 8°.
K siążka godna uw agi dzięki swej treści, nie pozostającej z resztą bardzo często w zw iązku z przedm iotem określonym w ty tu le. P rz e czytać k siążk ę w arto — wiele z niej można skorzystać, ale — po wiedzm y otw arcie — nie łatw o j ą przeczytać A u to r chcąc w yśledzić w pfyw „G énie du ch ristia n ism e “ na piśm iennictw o polskie, poczynił stu d y a bardzo obszerne, p rzejrzał mnóstwo arty k u łó w , broszur, dzieł polem icznych, romansów, przerzucił szereg czasopism (do r. 1822.), ale też cały m ateryał nieprzetraw iony w tłoczył w swe dzieło, tak źe czytelnik, chcąc zoryentow ać się w tej obfitości szczegółów, m usi dopiero robić sobie n otatki, w yciągi, odrzucać, co niepotrzebne, i tw orzyć k onstrukcyę na w łasn ą rękę.
Głów nym celem autora było w ykazanie i objaśnienie zw iązku prądów relig ijn y c h z literackim i, prądów relig ijn y ch — o ile pozo s ta ją w łączności ideowej z „G en ie“. Z ajął się więc obszerniej sa mem dziełem C h ateau b rian d ’a, n a k re ślił genezę jego „z ducha c z a su “ , genezę „z ducha tw órcy“ , poczem rozsnuł „zasadnicze m y śli“ dzieła (piękno estety czn e chrystyanizm u) i podkreślił p ierw iastk i „sta n o w iące podw alinę nowego prąd u w lite ra tu rz e “ (pierw iastek uczuciowy,
Recenzye i Spraw ozdania. 661
zw rot do wieków średnich, tudzież um iłow anie przyrody i malowni cze jej obrazy). T a część pracy tra k to w a n a metodycznie, bez zarzu tu . Z kolei szkicuje dr. S zyjkow ski k ilk u rysam i p rą d y umysłowe w Polsce m niej więcej od połow y ośm nastego stulecia do r. 1793, uw zględniając ich tendencye antikościelne. Obok tego jed n a k zw raca (mniej potrzebnie) uwagę na inne znam iona ruchu um ysłow ego (ataki na „m ocarzy europejskich“, a rty k u ły o balonach, o piorunie itd .).
R eakcya katolicka w Polsce objaw ia się w edług a u to ra w y ra źnie i stale ju ż — od r. 1793, zatem na 9 la t przed ukazaniem się „G eniusza c h rześcijań stw a“ . P ierw szy m jej heroldem je s t W . R. K arczew ski, au to r kom pilacyi z dzieł francuskich p. t. „O praw ach fizycznych i m oralnych ś w ia ta “ (T. I —I I I . 1 7 9 2 ; T. I V — V. 1793). Do tomu V. dołączony przekład b ro szu ry ks. P ey „L a loi de la na tu re développé..,“, rozpatrującej chrześcijaństw o z estetycznego p u n k tu w idzenia. K s. P e y je s t zatem ja k b y prekursorem C h ate au b rian d ’a, a oddziaływ a na nas ju ź w X V III. w ieku. Rzecz isto tn ie in te re su ją c a , a za zwrócenie na n ią uw agi należy się wdzięczność drowi
Szyjkow skiem u. E stetycznej stro n y chry sty an izm u nie pomija również przeróbka ks. K onitzera „C hrześcijanin m odny te ra ź n ie jszy “ (1793). P u b lik acy e, wym ienione przez a u to ra w dalszym ciągu, zw alczają racyonalizm z innego p u n k tu w idzenia — nie pozostają te d y z te m atem rozpraw y w ściślejszym zw iązku.
W kraczam w progi w ieku X IX -go. Tu istotnie k ilk a znam ien nych objawów: rozpraw a I. K. Szaniaw skiego „System c h ry stia n iz m u “ (1803), podkreślająca pierw iastek uczuciowy, tegoż „ R z u t oka na dzieje filozofii“ (1803), ks. Jaro ń sk ieg o „O Filozofii“ (1812), odwo łu jąca się w yraźnie na C hateaubrianda, polem ika ks. T rzciń sk ieg o ze Stanisław em Potockim p. t. „D uch X ięg i N a tu ry “ (1812) z w ielu stycznym i z dziełem C hateaubrianda i i. A u to r jed n ak słu szn ie za znacza, że ty c h „sty czn y ch m yślow ych“ m iędzy pism am i polskiem i a „G énie“ nie trzeb a k łaść w yłącznie „n a karb bezpośredniego w pływ u dzieła Ch, “, tem bardziej, że „m yśli tak ie nap o tk aliśm y ju ż w o statn ich latach X V III. w iek u “ . Zatem prąd an alogiczny, ale najczęściej te z zw iązku genetycznego. N aw et tam , gdzie an alogia dość daleko sięga (n. p. w rozprawce „O poezyi w ogólności“ w N. P a m ię tn ik u 1802), zw iązek ów niepew ny.
O ile się w pływ „G énie du ch ristia n ism e “ zaznaczył na ówcze snym rom ansie i dram acie polskim ? A utor omawia rom ans Józefa L ip iń sk ieg o „H alina i F irle y czyli niebezpieczne z a p a ły “ (w „ W y borze powieści 1804— 5), „dram m a“ R utkow skiego „M ałżeństw o nie szczęśliw e“ (1807), dalej rom anse M ostowskiej (1806 i 1809), ale c zy teln ik nie łatw o może się zoryentować, dlaczego au to r to czyni. U w agi au to ra o c h arak terz e i znaczeniu om aw ianych przezeń u tw o rów są trafne, czasem cenne, nie pozostają wszelako z zagadnieniem zasadniczym w logicznym zw iązku i dlatego psują k o n stru k cy ę pracy, a cz y teln ik a, pragnącego pochwycić w ątek wywodów, zdolne są p rzy p raw ić o zdenerwowanie.
6 6 2 Recenzye i S praw ozdania.
K ończą tę część pracy k ry ty c zn e uw agi o przekładach dzieł C hateau b rian d a na ję z y k polski ( „ L is t p. S zatobrian do p rzy jac iela“ 1806, „D uch w iary ch rz e śc ijań sk iej“ 1816 i „ A ta la “ 1817). T łu macze polscy posługiw ali się p rzy przekładzie „D ucha w ia r y 4 w y daniem paryskiem z r. 1806 z d ru k a rn i braci Marne, a a u to r poró w nał bardzo sum iennie to w ydanie z o ryginałem i w ykazał, że na szczęście nie za tra c iły się w niem zasadnicze m otyw y dzieła C hateau- b rian d a. N atom iast „w przekładzie polskim niejedno w yszło blado, n iezręczn ie“.
Od r. 1816 zjaw iają się pow rotne fale h aseł wieku ośw iecenia. Szeroko o nich w książce. C zytam y więc o rozkw icie masonii polskiej w la ta c h 1 8 1 6 — 1819, o działalności T ow arzystw a biblijnego, To w arzy stw a Szubrawców, o „ lite ra tu rze św istk ó w “ , o Potockiego „P o dróży do C iem nogrodu“ i o pokrewnej m yślam i „Podróży do Szaro- g ro d u “, poczem omówione a rty k u ły saty ry c zn e z tendencyą sk iero w an ą przeciw klerow i i ary sto k racy i. N iektóre bardzo ja sk ra w e : np. w „Pszczółce k ra k o w sk ie j“ z r. 1820 „O A rj'sto k ra c y i“ , lub obszerna k sią ż k a Ig n . Skarbka K iełczew skiego „R ozpraw a o a ry sto k ra c y i“ (1818), pozbaw iona wszelako zupełnie tendencyi antik lery k aln ej, ja k to stw ierd za sam a u to r na s tr. 161. W obronie katolicyzm u w y stę pu ją w tym czasie ks. Surowiecki i A. Ledochow ski - niedołężnie. Czy m asonia polska by ła isto tn ie bojow niczką w imię haseł racyonalizm u — pozwalam sobie w ątpić. Do lóż m asońskich należeli B ro d ziń sk i i K o ź m i a n — p o w tarzam : konserw atyw ny w każdym w zględzie K oźm ian. D ziałalność znów Szubrawców obracała się p rz e w ażnie w sferze m oralizatorskiej — celem ich głów nym by ła popraw a obyczajów, tępienie próżniactw a, alkoholizm u, k a rciarstw a itd . Z na czenie więc owej powrotnej fali a u to r cokolwiek przejaskraw ił.
Z kolei zajmuje się dr. Szyjkow ski powieścią. Czyni w zm iankę o rom ansach Niemcewicza, W irtem berskiej, B ernatow icza, R a u ten strau - chowej i innych, podkreślając znaną z resztą tendencyę m oraliza to rsk ą n aszych pisarzy, poczem streszcza powieść M. B. p. t. „E le onora czyli stałość uw ieńczona“ (1819), tudzież romanse N akw askiej „T rois nouvelles“ (1821) i „Suite de trois nouvelles“ (1821). W reszcie przechodzi do d y sk u sy i teoretycznej, do w alki klasyków z ro m a n ty kami, zaznaczając w k ilk u m iejscach podobieństwo m iędzy poglądam i n aszych teoretyków a C hateaubrianda (w B rodzińskiego rozpraw ie „O klasyczności i rom antyczności“, w „U w agach nad J a n a Ś n iad e ckiego rozpraw ą o pism ach klas. i rom. “ Pam. w arsz. 1819, w Mi ckiew iczu „Rozbiorze Ja g ie llo n id y “ , w Borowskiego „U w agach nad poezyą i wymową p o lsk ą “ (1820)) i stw ierdzając, że „na polskich teoretyków rom antyzm u w yw arł „D uch chrześcijań stw a“ w pływ s ta nowczy, stw ierdzony jednom yślnością ich poglądów na stosunek po ezyi do chrześcijaństw a, id en ty czn y ch z zasadniczą m yślą dzieła C h a tea u b rian d a“ .
I na te w yw ody Szan. au to ra nie zawsze m oźnaby się zgodzić. M ickiewicz proponował zastąpienie w epopei bożków sta ro ży tn y ch
Recenzye i Spraw ozdania. 6 6 3
św iętym i i pow oływ tł się w tem n a „jednego z n ajw iększych prze szłego w ieku poetów*, któ ry u cz y n ił to ju ż „chociaż w nag an n y m sposobie“ . 1) A u to r jsdnak tw ierd zi, źe na M ickiewicza w y w arł tu w pływ rów nież C hateaubriand. Dlaczego ? D latego, że idea zw iązku św iata nadziem skiego z doczesnym będzie m atką D ziadów ? Ależ t u , w teoretyzow aniu o epopei chodzi o środek t e c h n i c z n y , o „ma· s z y n e ry ę “. W t y m w i ę c w y p a d k u o w pływ ie C h ateau b rian d a nie może być mowy.
Kończą k siążk ę dra Szyjkow skiego uw agi o w zm iankach o Cha- teaubriandzie w Polsce i o tłum aczeniach z C hat. na ję z y k polski.
K onkluzya całej pracy ? A u to r podaje ją w ten sposób : „co do ru ch u relig ijn eg o u zyskaliśm y g ran ice czasowe: po rok 1793 li beralizm w ieku ośw iecenia; okres m iędzy 1793 — 1816 reakcya re li g ijn a ; od r. 1816 powrotne fale racyonalizm u. R eakcya relig ijn a łączy się stale z reakcyą społeczną (przeciw ideałom rew olucyi fra n cuskiej) i z reakcyą estetyczną w obronie upośledzonej uczuciowości)... Z odnową h aseł oświecenia po r. 1816 ruch antikościelny łą c z y się konsekw entnie z ruchem an tiro m an ty czn y in “ . A jak a w tem rola dzieła C hateaubrianda? „O dnośnie do w pływ u „Génie du C h ristia n ism e“ w yniki nasze są częściowo negatyw ne : da się odnaleźć u nas ty lk o zasadniczą m yśl dzieła : chrześcijaństw o jako źródło pięk n a — a m yśl tę spotykam y jeszcze przed rokiem 1802. Nie da się ozna czyć rozmiarów w pływ u uczuciowości C hateaubrianda o n astro ju me lancholijnym na rozwój uczuciowości polskiej przed r. 1822. A nalo g ic zn y pogląd na przyrodę, stosunek jej do człowieka spotykam y i u autorów polskich tej doby — ale i to nie musiało iść b ez p o średnio z dzieła C h ateaubrianda ; o w pływ ie formy, w łaściw ości dykcyi i stylu au to ra Génie w tej dobie mowy być nie może“ .
O stateczne zatem w nioski — ja k sam au to r stw ierd za — ne g atyw ne. Nie wina to autora, owszem przyznać trzeba, źe u czy n ił on w szystko, by w pływ u „G enie“ doszukać się i zakres jego określić. In n a spraw a, czy wobec w yników przew ażnie negatyw nych należało przystępow ać do p isania obszernego dzieła i obdarzać je tytułem , zapow iadającym zgoła co innego, niż z tre śc i dzieła w ypływ a. Boć ty tu ł pozwala się dom yślać łączności, a treść w skazuje na rozbie żność dwóch faktów : pojaw ienia się „G enie“ i pow staw ania prądów um ysłow ych w Polsce W dodatku isto ta ty ch prądów niesprecyzo- w ana dość ściśle z powodu zaznaczonej ju ż w ady : brak u zapanow a n ia nad m ateryałem (po co np. autor streszcza rom anse N akw askiej ?). Drobne u ste rk i: „w y raźn ą tendencyę an tidogm atyczną zawie ra ją w ierszyki D w a w r ó b l e “ (W ę g ie rsk ie g o ).. str. 47. (nieporo zum ienie); „nasz K o ź m i a n i K a rp iń sk i to ani sta rz y ani nowi *) Tym poetą „jednym z największych“ był nie Parny, jak autor tw ierdzi za A. C., obrońcą Tomaszewskiego w Pam. Warsz., lecz Wolter. (W „La pucelle d’ Orléans“ występują święci : patron Francyi i Anglii).
6 6 4 Recenzye i S praw ozdania.
lu d z ie “ str. 62. (la p su s); „au to r nie kończył j e “ (studyum ) str. 15. (la p su s); „k sią ż k a duchem czasu z a p o s t u l o w a n a “ s tr. 16 (nie szczęśliw e w yrażenie).
K onstanty Wojciechowski,
Czarnocki Michał.
K r ó t k a w i a d o m o ś ć o t a j n y c h t o w a r z y s t w a c h u c z n i ó w U n i w e r s y t e t u W i l e ń s k i e g o , a ż do i c h r o z w i ą z a n i a w r. 1824. Rocznik Towarzystwa przyjaciół nauk w Wilnie 1907. 8° tom I. od str. 1— 38.
Z przedmowy, ja k ą poprzedził pracę om aw ianą w ydaw ca p. H e n ry k M ościcki, dow iadujem y się, źe M ichał Czarnocki, niegdyś uczeń U n iw e rsy te tu W ileńskiego, opracow aną przez siebie wiadomość o tow arzystw ach tajnych, złożył w darze Tyszkiew iczow i w Łohojsku (w r. 1 8 4 1 ); że Tomasz Zan, powróciwszy z długoletniej tu łaczk i po obczyźnie, p rze jrzał ten rękopis i na żądanie Tyszkiew icza zaopa tr z y ł go w p rz y p isk i i objaśnienia ; źe w reszcie p. H Mościcki w y drukow ał go w raz ze swym i przypiskam i w pierw szym tom ie Rocznika P rzy jació ł N auk. Autor, po krótkiej przedm owie, podaje w zarysie h isto ry ę ośw iaty ua L itw ie : mówi o szkole głów nej, poczynając od S tefana Batorego, przebiega w k ilk u w ierszach jej dzieje za czasów Jezuitów , później kom isyi edukacyjnej ; przechodzi do dziejów U ni- n iw ersy tetu cesarskiego i z kolei rzeczy mówi o sobie jako o członku założycielu pierw szego w W ilnie tow arzystw a literackiego w r. 1815. do 16-, które za przyczynieniem się Z ana przem ianow ane zostało w r. 1819. na stow arzyszenie „S ześciu“ czyli „M yślącej m łodzieży“. Pozostało ścią z r. 1819. są protokóły owego T ow arzystw a i ustaw a, które wydaw ca na końcu pam iętników w całości przedrukow ał.
Jeżeli pominiemy „D ziad y “ część I I I , — pam iętn ik Czarno ckiego, biorąc rzecz ściśle chronologicznie, je s t n ajstarszem z dzieł opisujących stow arzyszenia m łodzieży akadem ickiej w ileńskiej, a ja k w ydaw ca zaznacza: p am iętnik ten „zaw iera niejedną cenną w ska zówkę, nie jeden szczegół nowy, lub też zgoła nieznaną inform acyę o początkach tow arzystw tajn y ch w U niw ersytecie W ileń sk im “ ; prócz tego spraw iedliw ie wydaw ca pisze w przedmowie, źe nam „brak dostatecznych św iadectw ze stro n y najpow ołańszej, ze stro n y uczestników i głów nych działaczów w ty ch sto w arzy szen iach “ . Szkoda więc, źe pam iętnik ten ta k późno pojawia się w druku, po 64 latach, albowiem poprzedziły go rozpraw y podobnej tre śc i: Ignaceg o Zdano wicza (1862), Ignacego Domejki (1872), O dyńca (1884) i pism urzędowych, ogłoszonych przez dra Szeligę (1888), Z y g m u n ta W asi lew skiego (1896) i prof. W ierzbow skiego (1901) — dużo bowiem traci na aktualności i dziś nie spraw i takiego w rażenia, jakżeby bez w ątp ien ia wywołał, g d y b y w swoim czasie został ogłoszony. L w ią część pośw ięcił au to r U niw ersytetow i W ileńskiem u w ogólności, że