• Nie Znaleziono Wyników

Żmichowska wobec romantyzmu francuskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żmichowska wobec romantyzmu francuskiego"

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)

Wanda Morzkowska-Tyszkowa

Żmichowska wobec romantyzmu

francuskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 30/1/4, 352-389

(2)

WANDA MORZKOWSKA-TYSZKOWA.

ŻMICHOWSKA

W OBEC ROMANTYZMU FRANCUSKIEGO.

ROZDZIAŁ I.

P o g l ą d y f i l o z o f i c z n e i s p o ł e c z n e Ż m i c h o w s k i e j w l a t a c h 1838 — 1850.

Przyczyny sceptycyzmu lat młodzieńczych. Wrażliwość Żmichowskiej na „ducha czasu“. Zetknięcie się z naczelnemi prądami filoz. - społecznemi ówczesnej Francji. Atmosfera ideowa Paryża w latach 1838—39. Rola pism Lamennais’go w zmianie poglądów Narcyzy. Wpływ Piotra Leroux. Wy­ znanie zasad Gabryelli : „Wyjątki z podróży kobiety" są w istocie wiernem streszczeniem fiJozofji Leroux. Wpływ francuskiego myśliciela na „Pogankę“. „Książka pamiątek“ jako najcharakterystyczniejszy w twórczości Gabryelli wyraz oddziaływania na nią ducha francuskiej myśli romantycznej. Dzia­ łalność patrjotyczna Żmichowskiej w związku z wyznawaną ideologją. Sto­

sunek Żmichowskiej do mistycyzmu na tle jej wrodzonych skłonności.

Na tle okresu życia narodowego, w którym rozwija się twórczość Gabryelli, postać jej rysuje się niezmiernie wyraziście.

Upadek powstania listopadowego pozbawił Królestwo naj­ lepszych jednostek, spowodował długi okres apatji, w którą za­ padło wyczerpane, zubożone materialnie i duchowo społeczeń­ stwo. Na tle tego zmierzchu, który po roku 1848 przerodził się w ciemną noc reakcji, odcina się jasną plamą działalność koła Entuzjastów i Entuzjastek. Trafnie tem mianem określiła później Gabryella grupę, skupiającą się od r. 1842 około „Prze­ glądu Naukowego“. Cechą ich najwybitniejszą, istotną nie jest bowiem ani określony, jednolity program działania, ani wspól­ nie wyznawana doktryna. Każdy z nich nieledwie odmienne ma poglądy i innemi drogami kroczy w życiu. Tem, co ich łączy naprawdę i zarazem silnie wyodrębnia od zgnębionego ogółu, jest żarliwość, z jaką dążą naprzód, mimo zapór ze­ wnętrznych, jest stosunek niezmiernie gorący do wszystkich zagadnień, wykraczających poza ramy życia codziennego, obej­ mujących sprawy narodowe, ogólnoludzkie lub metafizyczne.

(3)

I. R O Z P R A W Y . — Ż m ichow ska wobec ro m a n ty z m u fran c u sk ieg o . 353

Ten entuzjazm w stosunku do wszystkich przejawów życia duchowego, nie znajdując dostatecznego pokarmu dla siebie w ubogim dorobku duchowym własnego społeczeństwa, musi zwracać' się przedewszystkiem ku zdobyczom kulturalnym za­ granicy. Entuzjaści starają się być w nieustającym kontakcie z prądami, górującemi na Zachodzie, aby tchnieniem ożywczem tych prądów poruszać atmosferę w kraju.

Najwytrwalszą działaczką w tej dziedzinie jest Żmichow­ ska. Gdy inni zamilkną lub przejdą do obozu reakcji, ona wytrwale dążyć będzie dalej do wciągania życia naszego ogółu w obręb duchowego życia Europy. W dążeniach tych przeciw­ stawi się zarówno zastojowi panującemu w kraju, jak i prądom płynącym z emigracji, a będącym wyrazem idealizowania pol­ skości i słowiańszczyzny i chęci oderwania się od zachodniej kultury. Ta „europejskość* naszej autorki, połączona z niezmier­ nie silnem wżyciem się w grunt rodzimy i jego zrozumieniem, tworzy z niej na tle epoki zjawisko odrębne i niezmiernie inte­ resujące. Zarazem zaś stw arza konieczność rozpatrywania jej twórczości w związku nietylko z atmosferą polską, ale łącznie z prądami współcześnie panującemi na zachodzie. W tym za­ kresie istnieje w życiu Żmichowskiej moment przełomowy: jest nim wyjazd jej do Paryża w r. 1838.

Dotychczasowe życie dziewiętnastoletniej Narcyzy upły­ nęło szaro i jednostajnie. Pamiętnik, pisany po wyjściu z pensji, ukazuje, jak boleśnie odczuwała swoje sieroce osamotnienie w domu nielubianej wujenki, pustkę uczuciową i intelektualną swego otoczenia. Chciwie pochłaniane książki potęgują jeszcze wewnętrzne niezadowolenie. Dzieła pierwszych rom antyków 1 przez swą ocenę życia, przez pogardę dla codzienności, nastrój buntu lub głębokiego rozczarowania i rezygnacji oddziaływają silnie na stworzony przez warunki zarówno osobiste, jak i kra­ jowe pesymizm. Żmichowską w chwili wyjazdu do Paryża prze­ pełnia sceptycyzm, przesądzający ujemnie dziedziny jeszcze nie dotknięte doświadczeniem, barwiący nieufnością wszystko, co zdaje się przeczyć jej śmiałym i popartym bystremi argum en­ tami negacjom. Zasadniczą zmianę przynosi pobyt w Paryżu, dzięki zetknięciu się z bratem Erazmem. Erazm staje się po­ średnikiem między Narcyzą a atmosferą ówczesnego Paryża. Listy z tej epoki odtwarzają walkę, jaką stacza z bratem i rów­ noczesną powolną zmianę, jaka dokonuje się w jej duszy, roz­ grzanej podmuchem nowych zagadnień, stwarzając możliwości przyjęcia pozytywnego poglądu na świat. Przedewszystkiem dusza leczy się z niszczących pierwiastków i chłonie. Przy tym procesie otrząsania z siebie poprzedniego stosunku do życia,

1 Żmichowska zna już wtedy pierwsze powieści George Sand, uczy się na pamięć Lamartine’a (Méditations), zachwyca ją V. Hugo („Pamiętnik pisany w pierwszej młodości“, Świt 1886).

(4)

354 I. R O Z P R A W Y . — W a n d a M orzkow ska-Tyszkow a.

uderza jedna charakterystyczna cecha Żmichowskiej : niezmierna jej wrażliwość na atm osferę środowiska, w którem się znajduje. Jej czuły aparat psychiczny chwyta, bierze pod uwagę i notuje każdy podmuch, przewiewający przez mózgi i serca ogółu. Na skutek tej wrażliwości właśnie życie Żmichowskiej będzie wy­ pełnione nieustanną pracą w ew nętrzną nad objęciem, zrozumie­ niem i zawarciem we własnym systemie każdego nowego zja­ wiska, ukazującego się na horyzoncie duchowego życia ogółu. Po przyjeździe swym do Francji, Żmichowska przejmuje się chwilowo ową rozlaną szeroko za monarchji lipcowej atmo­ sferą, której wyrazem było hasło Guizota „ Enrichissez-vous* ! Rada, którą daje bratu, w harmonji jeszcze z nastrojem scep­ tycznym, jest jednocześnie odbiciem „esprit bourgeois“, tryum ­ fującego po długich w strząsach napoleońskich wojen: „Ja, gdy­ bym miała twoją moc duszy i twoją energję, mój bracie, to spróbowałabym najpierw zrobić wielki majątek, na wszystkie strony wspierałabym ubogich, a potem starałabym się nigdy wyżej nie spoglądać i nie dbać o nic więcej“ *.

Ostatni to odruch sceptycyzmu. Erazm wprowadza Narcyzę w inną atmosferę — elity umysłowej ówczesnej Francji, tworzącej zwartą, mimo różnic w systemach, opozycję przeciw duchowi rządu. Żmichowska trafiła na niebyłe jaki moment w życiu Pa­ ryża. Lata 1838 i następne stanowią jeden z ważnych okresów w dziejach tej nieustannej rewolucji duchowej, jaką przechodzi Francja w ciągu pierwszej połowy XIX wieku. Lata te wpro­ wadzają pewien porządek w chaos mnożących się sekt, uspo­ kojenie wezbranej fali uczuć, która zerwała tamy zimnego racjonalizmu XVIII wieku i osiągnęła swój szczyt w r. 1830. Wprawdzie jest więcej niż kiedykolw iek2 stronnictw, wprawdzie napływają ciągle nowi wyznawcy, ale następuje pewna równo­ waga i otrzeźwienie. Upadła rodzina saint-simonistów, której ojciec Enfantin wraca z Egiptu złamany, nie myśląc już o ja­ skrawych wystąpieniach z przed kilku lat. Przeszła burza, wy­ wołana rewolucyjnemi pismami księdza Lamennais’go. Z tych różnorodnych fermentów, po odrzuceniu jednych, po skrystali­ zowaniu się innych czynników, wypłynęła jedna zasadnicza cecha, która stanowi podstawę wszystkich ówczesnych teoryj społecznych: jest nią ujmowanie zagadnień socjalnych, a nawet ekonomicznych z wyższego, bardziej ogólnego, filozoficznego lub metafizycznego punktu widzenia. Żadna doktryna ówczesna nie ogranicza się do rozwiązania zagadnień społecznych, każda ogarnia całą ludzkość na przestrzeni wieków, ogarnia często

1 Listy Żmichowskiej, tomów 3. 1906 r., t. I, str. 18.

2 Dla charakterystyki tego okresu patrz: I s a m b e r t G. „Les idées socialistes en France de 1815 à 1848“. L o u v a n c o u r t He n r i , De Henri de Saint-Simon à Charles Fourier. Etude sur le socialisme romantique français de 1830“. W e i l l G. „La France sous la monarchie constitutionnelle 1 8 1 4 -1848“.

(5)

I. R O Z P R A W Y . — ż m ich o w sk a w obec ro m a n ty z m u fran cu sk ieg o . 355

i życie pozaziemskie. W r. 1838 każda z tych czołowych doktryn, zarówno Fourier’a, jak Ludwika Blanca, czy Piotra Leroux jest ostatecznie sformułowana.

Zanim Żmichowska odczuje potrzebę określonego system u, samą postawę wobec życia zmieni w niej swem płomiennem słowem Lamennais \ Poprzednie rozumowania upadają wobec ukazanego przez Lam ennais’go innego kryterjum prawdy, ja­ kiem jest w iara i miłość. Ten nowy sprawdzian usuwa nagro­ madzone przez rozum, zdawałoby się nieprzezwyciężone, argu­ menty pesymistyczne. Poprzednio pisała do brata: „Natura ich (t. j. ludzi) do równości nie stw orzyła; jeden ma siłę i moc, drugi jest słaby i powolny. Ten ma bystre i żywe pojęcie, tam ­ ten niedołężny i ograniczony um ysł; stąd wynika, że zawsze silny nad słabym, mądry nad nieumiejętnym przewodzić m u s i2. W „Słowach wieszczych“ znajduje odpowiedź na tę, jak jej się wydawało, niemożliwą do pogodzenia sprzeczność natury ludz­ kiej z ideałami demokratycznemi: że podstawą przyszłego spo­ łeczeństwa musi stać się miłość, jedyna potęga, zdolna prze­ szkodzić przemocy mocniejszego nad słabszym i złączyć dość silnie uciśnionych, aby mogli odnieść zwycięstwo nad ustrojem, dotychczas panującym. „Księgi L udu“ i „Słowa wieszcze“ były najbardziej charakterystycznym wyrazem entuzjazmu dem okra­ tycznego, przepełniającego opozycyjne środowiska Francji, wy­ razem wiary, pogardzającej rozumowaniem, parcia do czynu rewolucyjnego. Niewątpliwie w ywarły one ogromny wpływ na Narcyzę w zakresie pobudzenia jej uczucia, stłumionego smut- nemi warunkam i dzieciństwa, rozgrzania natury, dominowanej przez czynniki rozumowe i łatwo poddającej się a p a tji3. — One to zrobiły ze sceptycznej, rozumującej chłodno Narcyzy, en tu ­ zjastkę, zdolną do rozwinięcia żywej działalności po powrocie do kraju.

Natomiast umysłowość jasna, logiczna Żmichowskiej nie mogła poprzestać na ogólnych wskazaniach Lam ennais’go. Narcyza zarówno w czasie pobytu w Paryżu, jak i po powrocie do kraju, bada różne systemy, znając już dzięki Erazmowi źródła, skąd można czerpać nowe idee.

W „Zeznaniu“ 4, które pisze na żądanie władz rosyjskich

1 W listach do brata do Reims donosi mu, że przeczytała uważnie „Słowa wieszcze“ (t. I, str. 19), że uczy się na pamięć „Ksiąg Ludu“ (L, 1 .1, str. 29) i w tajemnicy przed Zamoyskimi nabyła „dzieła Lamenego“ (Listy, wydane przez Boya w Pamiętniku Warszawskim, Listopad 1930).

2 Listy, t. I, str. 6.

8 Żmichowska skarży się często na swą skłonność do apatji, nazy­ wając ją „wodą rodzinną“ : „Wszak kilka razy już Ci wspominałam o chro­ nicznej mojej chorobie — o apatji..., ja się urodziłam apatyczną... Apatja była zmorą mej wyobraźni“... (Listy do Wandy Grabowskiej, wydane przez Boya-Żeleńskiego p. t. „Narcyssa i Wanda“, str. 184).

4 Zeznanie I, napisane przez Żmichowską w listopadzie 1849 r., wy­ dała Anna Minkowska w swej książce p.t. „Organizacja spiskowa 1848 roku“.

(6)

356 I. R O Z P R A W Y . — W a n d a M orzkow ska-T yszkow a.

w więzieniu, tak charakteryzuje ten okres: „Soki, z różnych książek wyciśnięte, ferm entow ały w mej głowie i wdawałam się nawet w rozbiory system atów rządowych, czy to były de­ mokratyczne, czy komunistyczne, czy monarchistyczne, czy teokratyczne... Demokracja nie mogła n a m 1 w ystarczyć8, ko­ munizm znosił całą dram atyczną piękność społeczeństwa. Saint- simonizm, Fourieryzm znosiły rodzinę“... W zeznaniu tem Żmi­ chowska, starając się jak najmniej mijać z prawdą, wymazuje jednak ze swego życiorysu wszystko to, co mogłoby rzucić światło na istotne jej poglądy i działalność. To też znając jej utwory i korespondencję z tego okresu, należy uznać, że była szczera, pisząc o tem, co nie odpowiadało jej w analizowanych poglądach, natom iast nie jest prawdą, że nie przyjęła żadnej z ówczesnych francuskich teoryj filozoficzno-społecznych.

Żmichowska wyjechała do Francji pod wybitnym wpływem saint-simonizmu i wpływ ten pogłębił się jeszcze w k ra ju 3 przez zaznajamianie się stałe z pismami saintsimonistycznemi i obco­ wanie z osobami, przenikniętemi tymże duchem.

Saintsimonizm w ywarł wpływ ogromny na cały wiek XIX. Łączył on w sobie najwybitniejsze tendencje rom antyczne z po­ glądami, które dały początek pozytywizmowi i socjalizmowi. Romantycznem było ujmowanie przez jego twórców swej dok­ tryny, nietylko jako pewnego myślowego system u, ale i jako objawienia, dającego pełne wyjaśnienie tajemnicy życia. Ro­ mantycznym był stosunek ich do uczucia i do artyzm u; obu tym czynnikom bowiem przyznawali rolę istotną w odkrywaniu prawdy i najwyższą rolę w kierowaniu życiem. Równocześnie jednak dzięki całemu szeregowi najcharakterystyczniejszych swych rysów, saintsimonizm wiąże epokę oświecenia z pozy­ tywizmem i stanowi najw ybitniejszy wyraz francuskiego „ro­ mantyzmu społecznego“, niezmiernie różnego od właściwego romantyzmu. Saintsimonizm wbrew romantyzmowi, czerpiącemu

1 „Nam“ t. j. jej i bratu Januszowi, o Erazmie oczywiście nie mogła wspominać.

2 Żmichowska nie uważała się nigdy za „demokratkę“ — to też mylne są ogólniki, powtarzane za Chmielowskim, że we Francji przejęła się dzięki bratu „ideologją demokratyczną“.

s W listach Żmichowskiej z tego okresu wzmianki o saintsimonistach mają charakter specjalny: powołuje się na nich jako na autorytet, np. chcąc przekonać B. Moraczewską o konieczności rozwodu Zofji Mielęckiej, pisze: „czytujesz te i tamte książki E n f a n t i n e ’a i M i c h e l e t a, więc biorę jako dogmat w całej tej sprawie, że serce swoje kobieta wyemancypować powinna, że jej musi być wolno kochać“ („Listy“, t.. III, 1845 r., str. 203). W swej ostatniej powieści, charakteryzując własną młodość, tak przedstawia ten okres: „W wiejskiem obywatelskiego życia uśpieniu o całą godzinę spóźnił się zegar mych pojęć w stosunku do zegaru bijącego słowami przewodniemi ludzkości. Już powietrzem płynęły doktryny s a i n t s i m o n i s t ó w , parabole Lamennais’ego („Czy to pow ieść?“ str. 14). W jednym z listów znajduje się też świadectwo, że współcześni uważali ją za saintsimonistkę („Listy“, t. 1, str. 86).

(7)

I. R O Z P R A W Y . — Żm ichow ska w obec ro m a n ty z m u fran cu sk ieg o . 357

ze źródeł germ ańskich, wysuwa na plan pierwszy nie jednostkę, ale zbiorowość. Nie indywidualność jest święta, ale ogół jest święty. Za cel tego ogółu uznaje saintsimonizm zgodnie z ideami oświecenia nieustanny postęp i maluje wizję nowej społeczno­ ści, która obali wszystkie dotychczasowe przywileje i oprze swój porządek na nowej sile: na p r a c y .

Żmichowską, tak jak i innych polskich romantyków, mniej zajęły te zagadnienia, które stanowią podstawę systemu u jego twórcy Saint-Simona, to jest cała strona ekonomiczno-socjalna nauki. Natomiast w ywarły na nią silne wrażenie głoszone przez jego uczniów hasła wyzwolenia kobiety, a wreszcie pociągnęła ją specjalnie silnie nauka tego saintsimonisty, który najwy- bitniej reprezentow ał tendencje sekty do przekształcania nauki mistrza w system fiiozoficzno-metafizyczny, a zarazem uniknął jaskrawości i ekstraw agancyj, w jakie popadła część szkoły z Enfantinem na czele. Tym wybitnym odszczepieńcem saint- simonizmu był Piotr L eroux1. Okres, spędzony przez Żmichow­ ską w Paryżu przypada na jego wzmożoną działalność. W prze­ ciwieństwie do innych członków „rodziny“, którzy w tej epoce rozpraszają się i milkną, Leroux redaguje w tym czasie „Revue Indépendante“ w raz z najgorliwszą swą adeptką George S an d 2. W krótce potem wydaje w r. 1840 główne swe dzieło „De l’Hu­ m anité“ i rozpoczyna drukow anie całości swych p ism 3.

Ideologja jego, oparta na zasadach saintsimonizmu, przy­ nosiła zmiany, które specjalnie odpowiadać musiały Żmichow­ skiej, gdyż podkreślały konieczność takich instytucyj społecz­ nych, jak wolny naród i rodzina4. Wiernem odbiciem tej ideologji jest programowy utw ór Żmichowskiej z tych czasów: „Wyjątki z podróży kobiety“ 5.

W formie filozoficznego poematu ujęła Gabryella wszystkie zasadnicze elementy filozofji Piotra Leroux. Pierwszy uryw ek pod tytułem „G ibraltar“ przedstawia zgodny z nauką saintsi- monistów pogląd na dzieje ludzkości: ludzie w nieustannem posuwaniu się naprzód przechodzą kolejne stadja doskonalenia się; w początkach swego istnienia wszystkie siły obrócili na zwyciężenie przyrody; teraz zaś dla tych, którzy, jak mie­

1 Żmichowska znała doskonale pisma Leroux, jak to wynika z licznych wzmianek o nim w listach do B. Moraczewskiej. Nie wymienia jednak ani razu tytułu. Daty i treść wzmianek wskazują, że było to prawdopodobnie „De l’Humanité“. Poza tem zaś musiała znać te pisma Lerouxa, które dru­ kował w „Revue Indépendante“, gdyż czytuje w tej epoce ów przegląd („Listy“, t. III, str. 202 — 7).

2 „Revue Indépendante“ opuszcza Leroux w 1844 r.

3 „De l’Humanité“ Paris 1840 2 vol. W okresie pobytu Żmichowskiej w Paryżu, Leroux współpracował również w „l’Encyclopédie nouvelle“ (od 1836—1843).

4 „La famille, la patrie, la propriété sont les trois modes nécessaires de la communion de l’homme avec ses semblables et avec la nature“ („De l’Humanité“, t. I, str. 168).

(8)

358 I. R O Z P R A W Y . — W a n d a M orzkow ska-Tyszkow a.

szkańcy Europy, ukończyli już walkę z przyrodą, nadszedł czas wysiłków duchowych dla zdobycia prawdy. Prawdy bowiem nikt nie może objawić; oblicze jej odsłania się dzięki n ieustan­ nym wysiłkom pokoleń. — Naczelną ideą saintsimonizmu, obok postępu, była idea łączącej wszystko, co istnieje, solidarności. Leroux kładł specjalny nacisk na silną spójnię, łączącą jednostkę z Ludzkością. Według niego „nous n’existons en tant qu’ hommes que dans et par l’h u m an ité1. Żmichowska rozwija w „Burzy„ tę myśl: Celem życia jednostki, wobec całkowitego pochłonięcia jej przez ogół, nie jest jej własne szczęście, tylko praca dla ogółu i z ogółem. Z jednej strony więc znaczenie jednostki nieskończenie maleje, gdyż zasadniczą wagę ma nie to, kto się do postępu przyczyni, ale sam postęp. Z drugiej strony, jeśli jednostka zrozumie swoje cele i jeśli dąży do wspólnego wszystkim ideału, dzięki tej samej ścisłej jej spójni z ogółem, zwiększa się jej pewność, że ideały jej nie zginą wraz z nią, że dobro, które jej było dane pełnić tylko przez chwilę i nie­ doskonale, kiedyś zostanie zrealizowane całkowicie i trwale. Jedynie więc stworzony w duszy i realizowany id e a ł2 zdolny jest przemijającemu życiu człowieka nadać charakter podnio- słości i trwałości. On sprawia, że panujemy nawet nad śmiercią. Gabryella przeciwstawia odwagę w czasie burzy kapitana, oswo­ jonego z niebezpieczeństwem, traktującego śmierć jako fatal- ność — odwadze wierzącej kobiety, która po raz pierwszy znaj­ duje się wobec niebezpieczeństwa, nie lęka się go, gdyż pojęła tajemnicę życia i zagadkę śmierci. Tajemnicą życia jest nie­ ustanny postęp, który jednostka może przyspieszyć, ale którego nie może wstrzymać. Tajemnicą śmierci jest przechodzenie dusz w nowe ziemskie istnienia, wieczne odradzanie się. Żmichowska przyjęła całkowicie naukę Leroux w zakresie zagadnień m eta­ fizycznych. Uznała jego wiarę w wędrówkę dusz i konsekwentnie cały jego stosunek do religji. Leroux mianowicie połączył w swej doktrynie wiarę w Boga i istnienie duszy z ogranicze­ niem celu istnienia człowieka do jego wędrówki ziemskiej za pomocą właśnie swego poglądu na przechodzenie dusz. Ponie­ waż dusza człowieka nieustannie znajduje się w coraz nowych cielesnych formach na ziemi, więc celem jej jest przekształca­ nie i udoskonalanie życia ziemskiego. W związku z tym po­ glądem odrzucił nietylko religję katolicką, ale i wogóle wszystkie religje, dające pewien system, objaśniejący życie zaziemskie i kierujące ludzi ku niemu, i uznał za prawdę w kolejnych

1 Thomas, Pierre Leroux, str. 211.

1 Porówn. Leroux „Encyclopédie nouvelle“ : „Nous devenons morale­ ment libres... par la création de l’idéal: avant l’idéal, point de liberté, mais, la fatalité et la nécessité; après l’idéal les mêmes facultés, qui nous con­ stituaient esclaves, nous imposent le devoir et c’est alors que placés entre le devoir et la passion nous sommes libres. C’est l’idéal qui nous affranchit et il nous permet d’opposer un désir à un autre désir“ (str. 199).

(9)

I. R O Z P R A W Y . — Żm ichow ska w obec ro m a n ty z m u fran cu sk ieg o . 359

religjach ludzkości jedynie uczucie, które je stworzyłoL Po­ nieważ uczucie to w miarę postępu ludzkości coraz się dosko­ nali, przeto przyjm uje ono coraz doskonalsze formy i tylko o tyle jedna religja jest od drugiej wyższa. Ostatni uryw ek „W yjątków“ poświęcony jest tem u zagadnieniu. Głosi w nim Gabryella, że tylko ludzie mało samodzielni, nie wyrobieni uczuciowo i intelektualnie, potrzebują określonego system u re­ ligijnego dia pojęcia nadzmysłowości. Jednostki, głęboko czujące, przenikają miłością tajemnicę wszechświata, osiągając tym spo­ sobem prawdę absolutną.

Wpływ Lerouxa, sięgając do roku 1848, t. j. do chwili uwię­ zienia Żmichowskiej, obejmie dwa główne utwory Gabryelli z tego okresu: „Pogankę“ i „Książkę pam iątek“.

Życie Benjamina, bohatera „Poganki“, dzieli się na dwa okresy: w pierwszym rozwija się ono harmonijnie, dzięki do­ datnim pierwiastkom jego duszy; w drugim, wskutek zatrucia pierwiastkami ujemnemi, życie jego paczy się, obniża aż do zupełnej moralnej śmierci. W yjątkową wartość moralną Benja­ mina w jego młodości stworzyła atmosfera rodziny, wśród której upłynęło jego dzieciństwo. Idealna rodzina Benjamina, wychowująca wzorowo młode pokolenie, jest wiernem odbiciem poglądów Leroux. Według niego, człowiekowi dla ścisłego związku z ludzkością, dla „kom unji“ z nią, potrzebne są trzy instytucje „społeczne“ : ojczyzna, rodzina i własność. Ani jedna z nich jednak nie jest jeszcze odpowiednio do tego celu zorga­ nizowana, gdyż we wszystkich rządzi dotąd niewola i egoizm. Na to, aby rodzina, wyszedłszy poza ciasny obręb własnych jedynie interesów, stała się instytucją dla ogółu pożyteczną: „il faut qu’elle perm ette à ceux, qui la composent, de se dé­ velopper et de progresser dans son sein sans y être opprim és; il faut qu’elle serve en outre à la communion infinie de l’homme avec ses semblables et avec l’univers“ 2. Rodzina w „Pogance“ realizuje ową nieustanną komunję ze światem. Ojciec wita no­ wonarodzonego syna słowami : „Oto człowiek światu się naro­ dził“. I Benjamin istotnie wśród swoich uczy się kochać cały świat. Malując tę miłość, którą wpajają Benjaminowi do w szyst­ kiego, co istnieje, Żmichowska nietylko charakteryzuje idealną organizację rodziny, przygotowującej jednostkę wartościową nie dla siebie, ale dla ludzkości, ale nadto odtwarza inny pogląd Lerouxa, polegający na twierdzeniu, że człowiek powinien silnie

1 Leroux, De l’Éclectisme, 2*ième Partie § 17 „L’idée n’est qu’une enveloppe, une forme, nécessaire il est vrai; mais ce qui est réellement, c’est ce qui est sous cette forme, c’est le sentiment, qui a pris cette enve­ loppe et doit la quitter pour en prendre une autre“. Żmichowska, pisząc do В. Moraczewskiej, jasno wyraża, że przyjęła całkowicie ten pogląd: „Jeśli w prawdziwem znaczeniu ten wyraz weźmiemy, religją będzie uczucie, będzie miłość, a religijnym człowiek, mogący najwięcej ukochać“.

(10)

360 I. R O Z PR A W Y . — W a n d a M orzkow ska-T yszkow a.

i głęboko przywiązywać się do wszystkiego, co go otacza, ku czemu pcha go naturalny popęd uczuciowy. W edług Lerouxa błędem chrześcijaństwa jest fałszywe ujmowanie stosunku czło­ wieka do Boga i do tego, co go otacza w życiu ziemskiem, a mianowicie wymaganie miłości bezpośredniej, wznoszącej się ku Bogu, podobnie jak i ujmowanie naszego stosunku uczucio­ wego do wszystkiego co doczesne, wyłącznie poprzez nasze uczucia dla Stwórcy. Leroux uważał, że takie odrywanie czło­

wieka od ziemi, wyrabianie pogardy dla niej jest wielkiem złem, utrudniającem postęp i jest sprzeczne z naturą ludzką. W za­ kresie bowiem naszego życia czynnego wyrabia rezygnację, w zakresie życia wewnętrznego oschłość i wyziębienie uczuć. To też żąda przeciwnie, aby dawać pełnię swej miłości temu, co istnieje na ziemi, gdyż w tem wszystkiem zawiera się cząstka Boga: „Aimez Dieu, mais ne prétendez pas l’aimer directem ent et pour ainsi dire face à face, il ne se revèle pas à nous, que par Tintermédiaire de la v ie“ K Benjamina nie uczą miłości ku Bogu, tak jak nie uczą go żadnej określonej re lig ji2, rozwijają natomiast jego uczucia w stosunku do wszystkiego, co istnieje, aż dusza jego sama, wzniesiona przepełniającemi ją uczuciami, staje się zdolna do pojęcia źródła tych wszystkich uczuć, za­ czyna tęsknić do niego i nazywają mu wtedy przedmiot tej nieokreślonej tęsknoty — Bogiem 3.

W idealną duszę Benjamina brat Cyprjan rzuca ziarno zgubnych pożądań: rozbudza w nim żądzę egoistycznego szczę­ ścia, chęć używania życia, tęsknotę do niezwykłej, wymarzonej kochanki. Używanie życia czyni z Benjamina przedwczesnego starca, złamanego przytem strasznym zawodem, jaki mu przy­ niosły jego marzenia o miłości i szczęściu. Miłość taka nie istnieje, bo tak doskonałe szczęście, jakieby ona dała, zatrzym a­ łoby człowieka w jego nieustannem dążeniu naprzód, byłoby sprzeczne z postępem 4. „Poganka“ uczy więc, jak zgubne są miraże egoistycznego szczęścia, jak uboży i niszczy jednostkę „pogańskie“ używanie życia. Taki sens moralny, w ysnuty z dzie­ jów Benjamina, jest całkowicie zgodny z nauką Lerouxa, gło­ szącego, że nie szczęście, ale doskonalenie się jest celem czło­ w iek a5, i że cierpienie jest konieczne, jako czynnik pobudzający do postępu. Mimo to jednak „Poganka“ nie jest najbardziej

1 Stówa Leroux, zacytowane przez Thomasa: „Pierre Leroux“, str.252. 2 „Poganka“, str. 57, wyd. Bibl. Narodowej.

8 Widać tu, jak poglądy Lerouxa były bliskie filozofji Rousseau’a. * „W takiej chwili — pisze Żmichowska — człowiekby świata i Boga zapomniał, więc mu Bóg dobry takich chwil nie daje“ („Poganka“, str. 163, wyd. Bibl. Nar.).

5 Leroux, „De l’Humanité“, t. I, str. 17 — 20. Żmichowska używa wprawdzie często słowa „szczęście“, ale głosząc np., że „ono wszystkim się należy“, nie pojmuje go w ogólnie przyjętem znaczeniu, tylko definjuje zgodnie z nauką Lerouxa, jako wszystko to, co przyczynia się do postępu („Poganka“, str. 10, wyd. Bibl. Naród.).

(11)

I. R O Z P R A W Y . — Żm ichow ska w obec ro m a n ty z m u fran cu sk ieg o . 361

charakterystycznym przykładem zależności Żmichowskiej od francuskiego myśliciela. Mimo bowiem całej surowej jego mo­ ralności, mimo poglądu, który znalazł wyraz w „Pogance“, że nie szczęście jest celem życia, filozof ja jego, jak i wogóle saint- simonistów, nosi przedewszystkiem charakter r e h a b i l i t a c j i ż y c i a we wszystkich jego pierwiastkach. Nawet to surowe usuw anie szczęścia z naczelnego stanow iska w życiu oparte było na przyjęciu życia takiem, jakiem ono jest, na zaakcep­ towaniu w niem naw et takiego czynnika, jak cierpienie. Saint- simonizm i Leroux odrzuca ze w strętem wszystko to, co od życia oddala, wszelką ascezę i wszelką moralność, niezgodną z naturą ludzką; każe kochać samo życie. Ten właśnie cha­ rakter nauki pochwyciła z entuzjazmem i wyraziła w swych utworach George SandL Dlatego też przepojona tymże duchem „Książka pam iątek“ jest utworem najbliższym tendencją tw ór­ czości George Sand. Panuje w niej to samo, co w powieściach francuskiej autorki: potępienie sztucznego stosunku do życia, moralności opartej na „gimnastycznych ćwiczeniach“ 2 z w łasną duszą, odrzucenie wszelkiej cnoty nielitościwej lub wyniosłej, a nadewszystko głoszenie, że nie wolno rezygnować, wyrzekać się dobrowolnie tak wielkiego zbawczego dobra, jakiem jest m iłość3. Żmichowska przedstawi w „Książce pam iątek“ cały szereg jednostek wybitnie wartościowych, pełnych miłości dla ideału, które jednak tego ideału zrealizować nie mogą, gdyż duchowy ich rozwój poszedł w kierunku sztucznym: zam iast udoskonalenia wrodzonych władz, one chcą je przekształcać, zmieniać, zmuszać do przyjęcia takich lub innych cech według przyjętego zgóry planu. Każda z nich, na skutek tego sztucznego stosunku do życia, wyrzeka się miłości, odrzuca ją przez zbytek skrupułów lub przez sprzeczne z nią dążenia i życie każdej wskutek tego wyrzeczenia się wartości, zdolnej je podnieść i udoskonalić, paczy się i marnieje.

„Książka pam iątek“ jest ostatnim utworem, napisanym w epoce wpływów myśli romantycznej francuskiej na naszą powieściopisarkę. Z chwilą uwięzienia Żmichowska zrywa z po­

1 W rozdziale II analizuję powody, jakie ją zbliżyły do Lerouxa i na­ stępstwa przyjęcia doktryny w twórczości G. Sand i Żmichowskiej.

2 „Książka pamiątek“, str. 85, t. III, wyd. z r. 1861.

3 „La vraie force — pisze G. Sand w „Jacques’u“ — est-elle d’étouffer ses passions ou de les satisfaire? Dieu nous les a-t-il données pour les abjurer? Et celui qui les éprouve assez vivem ent pour braver tous les de­ voirs, tous les malheurs, tous les remords, tous les dangers, n’est il pas plus hardi et plus fort que celui dont la prudence et la raison gouvernent et arrêtent tous les élans“. Liczne urywki z listów Żmichowskiej z tego okresu stwierdzają to samo stanowisko. W 1847 r., a więc w okresie wyda­ wania „Książki pamiątek“ pisze do B. Moraczewskiej, że ma „najsilniej reli­ gijnie wyrobione zdanie“, że „jednostki nawet mają prawo żądać wszystkiego i brać wszystko, co tylko jest podobieństwem, możliwością w losie ich“. (Listy, t. III, str. 265.)

(12)

362 I. R O ZP R A W Y . — W an d a M orzkow ska-T yszkow a.

przednim poglądem na świat i wypracowuje sobie nowy od­ mienny zupełnie.

Poglądy Żmichowskiej w ciągu całego jej życia przechodzą trzy fazy: w pierwszej pozostaje pod wpływem filozofji fran­ cuskiej, w drugiej przenika je pokrewny Towiańskiemu m isty­ cyzm, w trzeciej wreszcie uzależniają się od pozytywizmu. W każdym z tych okresów Żmichowska dąży do całkowitego uzgodnienia swego życia i swych stworzonych przez własne doświadczenie poglądów z przyjętą teorją. Ta w ewnętrzna praca myślowa i zmaganie się z własną natu rą jest w każdej fazie powodem bolesnych wewnętrznych przejść. Nieustannie przez całe życie Żmichowskiej borykają się w niej dwa czynniki: tendencje wewnętrzne, treść jej własna duchowa — i pierwiastki teoretyczne. Okres pierwszy jest pod tym względem okresem najszczęśliwszym dla Żmichowskiej. Nadewszystko jest to jedyny okres intensywnej działalności w życiu Żmichowskiej. Narcyza czuje się niezmiernie szczęśliwą wśród tego życia czynnego, upaja się nadziejami patrjotycznemi, rozkoszuje się możnością działania. Listy jej z tych czasów mają niespotykane później u niej tętno żarliwego pośpiechu, radosnej energji. Otóż ta de­ cyzja na patrjotyczny czyn, tyle dająca zadowolenia, tak rozja­ śniająca jej szare życie, intensywne i pełne jedynie w tym okresie, nie była spowodowana ani zetknięciem się z Towa­ rzystwem Demokratycznem, ani nawet motywami uczuciowemi. Towarzystwo Demokratyczne i później będzie wiele razy na­ mawiać ją gorąco, licząc się z jej wpływem na społeczeństwo, do wzięcia udziału w nowych poczynaniach patrjotycznych — ona zawsze się uchyli. Żmichowskiej obcy był duch partji. Niemożli- wem było dla niej zamknięcie się, właściwe partji, w jednym problemacie, działanie, opanowane jedną, oderw aną od reszty myślą \

Pisze też wyraźnie w tym okresie do b r a ta 2, że nie ide- ologja Towarzystwa pociągnęła ją, tylko charakter jego czynny, zgodny z niezależną od poglądów demokratycznych uprzednią decyzją na czyn, powziętą w związku z całością wyznawanej ideologji.

Żmichowska nie kieruje się nigdy również czynnikami

1 Ta właściwość jej natury poróżni ją z Bibianną Moraczewską, dla której sprawa polska była zawsze jedynie kwestją uczuć patrjotycznych, wyrażających się wiernem oddaniem partji, najlepiej reprezentującej te uczu­ cia, niezależnie od całości wyznawanej ideologji.

2 Charakteryzując stronnictwa demokratyczne, istniejące na terenie Poznańskiego, tak przedstawia bratu swoje stanowisko: „Otóż co do mnie, przyznam ci się, że napróżnobym zupełnie odpowiedniego mej duszy szu­ kała... sama więc sobie jestem systemem, stronnictwem, wiary wyznaniem, ale wiem dobrze, że takim eklektyzmem w praktycznem życiu nie można się lubować i że jest kara śmierci na tych, co stanowczo się za tą lub ową stroną nie oświadczą. Zrobiłam mój wybór i przystałam do n a j c z y n n i e j - s z y c h “ (Listy, t. I, str. 84).

(13)

I. R O Z P R A W Y . — Żm ichow ska wobec ro m a n ty z m u fran c u sk ieg o . 363

wyłącznie uczuciowemiL Gdy później potępi występowania zbrojne i spiski, będzie straszliwie cierpieć nad tem wyrzecze­ niem się Polski w obrębie własnego życia2, głosząc mimo to bolesne dla uczuć przekonanie. Zwróciwszy się ku poglądom chrześcijańskim, szukając przyczyn klęski, jaka dotknęła spi­ sek, potępi wtedy swą miłość do Polski, nazywając ją „bałwo­ chwalczą“ — w okresie poprzednim ogromna radość, jaką od­ czuwa, płynie z tej sankcji, jaką dali francuscy autorowie jej patrjotycznym uczuciom, pozwalając im wybuchnąć w całej pełni, głosząc, że należy całą duszę zatopić w tem, co ziemskie, w tem, ku czemu nas prą naturalne nasze skłonności. Gabryella więc, entuzjastka, porywająca innych swym zapałem, rozpło­ mieniona nadziejami patrjotycznemi, jest bezpośrednim wyni­ kiem obcowania bliskiego Żmichowskiej z romantycznemi prą­ dami francuskiemi.

Specjalnie zaś saintsimonizm odpowiadał Żmichowskiej ze względu na inną zasadniczą, obok konsekwencji, cechę jej uspo­ sobienia: jej wysoce rozwinięty zmysł realny. Żmichowska pod względem intelektualnym , przez swą zdolność analizy i bystrość obserwacji jest urodzoną realistką. To też nauka Lerouxa odpo­ wiada jej przez swoje oparcie się na rzeczywistości, przez pod­ kreślanie, że wszystko odbywa się na ziemi środkami ziem- skiemi, przez rehabilitację „ciała“. Żmichowska, znalazłszy się w więzieniu, utraciwszy kontakt z rzeczywistością, zwraca się ku Bogu. Środki ziemskie, w których owocność wierzyła i które ją zawiodły, zastępuje modlitwa, wiara w postęp zmienia się na wiarę w Opatrzność. To uchwycenie się mistycyzmu wy­ warło na razie wpływ zbawienny na zamkniętą w więzieniu Narcyzę, było w tych warunkach konieczne, ale w istocie zu­ pełnie nie odpowiadało jej wrodzonym skłonnościom. Żmichow­ ska zbyt głęboko interesuje się wszystkiem, co realne, zbyt kocha rzeczywistość, aby móc pogrążyć się pogodnie w m isty­ cyzmie. Jest to okres nieustannego ferm entu wewnętrznego. Żmichowska nie może już wrócić do zburzonych wierzeń, a równocześnie tęskni ciągle do tego, co one jej dawały 3.

To też utw ory jej po wyjściu z więzienia odbijają walkę między tem, co uznała za prawdę, a tem, w co wierzyła po­

1 Nawet wbrew głoszonym poglądom na supremację uczucia, a idąc za swą z gruntu refleksyjną naturą.

2 „Czasem z kawałami serca odrywam zastarzałe przesądy o powstaniu ulicznem“... (Listy do T. Dębskiej).

8 „Bardzo często z żalem i zazdrością na ubiegłe moje lata spoglądam, lata niewiary — ale takiej pewności lata... brak prawdy — ale taka praw­ dziwość w każdym kroku i w każdym uczynku. Co mi po tej krytyce zasad? Jaki owoc wydała pokorna dążność ku wewnętrznej doskonałości — pokorne uznanie błędów i pomyłek? Cóż lepszego zrobiłam, jeśli to prawda, że dziś lepszą idę drogą? Martwo mi i zimno w duszy — zburzyłam i podkopałam dawnych bóstw ołtarze, a nowe, jaśniejsze bóstwo mego Boga do pustej świątyni jeszcze nie chce zstąpić“. (Listy, t. I, str. 205).

(14)

364 I. R O Z PR A W Y . — W a n d a M orzkow ska-T yszkow a.

przednio i co zrosło się silnie z najgłębszemi potrzebam i jej duszy *.

Żmichowska tęskni za odebraną przez m istycyzm rzeczy­ wistością, za możnością włożenia w nią w szystkich swych n a­ dziei, zachw ytow i w ysiłków 2, za możnością skierow ania całego uczucia ku przedmiotom konkretnym , a rozumu ku swobodnemu, jasnem u poznawaniu rzeczywistości. Czuje, że w mistycyzmie zapada w apatję; nie chce jej się żyć, nie wie, poco ma żyć, skoro wobec Wszechmocy Boga wszystko jest m arne i znikome tu na ziemi. Pozytywizm zwraca jej świat realny. Z niezwykłą energją i młodzieńczym zapałem zaczyna badać, uczyć się, po­ głębiać swą wiedzę o rzeczywistości. Nagrodą za to skrupulatne zbadanie zjawisk rzeczywistości ma być osiągnięcie prawdy. Żmichowska czuje jednak z bólem, że już nie starczy jej życia na zdobycie tą mozolną i długą, ale jedyną drogą upragnionego wyjaśnienia życia. I tu odsłania się inna zasadnicza cecha Gabryelli: jej niezmiernie silnie rozwinięty zmysł moralny; z niego to płynie poszukiwanie ciągłe w świecie harmonji wyższego rzędu, do której należy dostosowywać życie. To też równie boleśnie, jak utratę podstaw realnych w mistycyzmie, odczuwa Żmichowska zanik ideału w filozofji pozytywistycznej. Jedynie saintsimonizm realizował pojęcie o prawdzie, zgodne z wszystkiemi jej pragnieniam i, ‘ gdyż jedynie on uznał za prawdę według własnego określenia Żmichowskiej, kilkakrotnie powtarzanego w ciągu życia, „punkt przecięcia ideału z rzeczy­ wistością“, związanie „ducha z ciałem “.

ROZDZIAŁ II.

A r t y s t a i „ k o b i e t a f a t a l n a “ w t w ó r c z o ś c i Ż m i c h o w s k i e j .

Poglądy Lamennais’go i saintsimonistów na poetę. Wymagania, stawiane artyście przez Lerouxa. „Szczęście poety“ oraz „Maina i Kościej“ jako wierne odbicie poglądów myślicieli francuskich. Załamanie, wywołane śmiercią brata Janusza, powoduje zmianę stosunku do artysty. Talent ukazuje się Żmichow­ skiej jako fatalna siła. Artysta jako człowiek niższy od ogółu, moralnie upo­

śledzony. Postaci artystów w twórczości Żmichowskiej.

Druga postać naczelna utworów Gabryelli: niezmienna w swej duchowej treści kobieta. Koncepcja jej powstała na gruncie konfliktu rezultatów

1 Do tych utworów należą całe „Niektóre pisma Bezimiennej Autorki“. Chmielowski widział w nich wystąpienie przeciw reakcji, panującej w spo­ łeczeństwie po r. 1848; są one jednak raczej zwalczaniem „reakcji“ w samej sobie, przekonywaniem samej siebie o konieczności porzucenia zapatrzonego w niebo mistycyzmu.

2 „Zbawienie obiecujesz, stryju, jeśli z przemiennej doczesności moja dusza gołębicą uleci i spocznie. Kiedyż ja tej duszy właśnie od tego, co kocham, wydzielić nie umiem; odbierz mi tylko miłość ludzi i ziemi, a już nie wiem, czy mam duszę“. — „Taka mnie żałość ogarnęła, jakgdyby mnie głodnej żebraczce ostatni kawałek chleba z rąk wydzierano... Ratujcie... Nie oddam sztuki, poezji, dziejów ludzi, ziemi i wody — nie oddam piękna, szczęścia i zapału“. (Niek. pisma, str. 31—35, wyd. z r. 1861).

(15)

I. R O Z P R A W Y . — Żm ichow ska w obec ro m a n ty z m u fran cu sk ieg o . 365

introspekcji z poglądami na kobietę, wysnutemi ze społecznego romantyzmu francuskiego. Kobieta w romantyzmie francuskim. Postaci kobiece u G. Sand. Bohaterki Żmichowskiej jako negatywny wyraz tej samej ideologji, której wyrazem pozytywnym są kobiety George Sand. Oryginalność koncepcji wewnętrznej bohaterek Żmichowskiej. Wpływ romantyzmu francuskiego na sposób ich malowania. Aspazja jako przykład niewolniczej zależności od

literatury francuskiej. Żmichowska a Balzac.

„Szczęśliwa stokrotnie, kto, jak ja, powiedzieć może: nie dało mi niebo szczęścia wedle świata, ale dało szczęście wedle ducha i serca“ x, pisze Narcyza do Erazma, charakteryzując zmianę, jaka zaszła w niej pod wpływem nowej ideologji. Prze­ ciwstawienie „szczęścia wedle św iata“ i tego, które stało się jej udziałem, jest wyrazem cierpień i rozczarowań, jakie przeszła ambitna dziewczyna, odczuwająca boleśnie brak urody i ubóstwo u progu smutno zapowiadającego się ży cia2. Zetknięcie się z prądam i, panującemi we Francji, zmienia nietylko pogląd jej na świat, ale na własne jej życie, na wartość jego. W okresie najgorszym, tysiącznych upokorzeń, jakie biedna „guw ernantka“ znosiła w domu Zamoyskich, ukazują jej nowi mistrze, Lamen­ nais i saintsimoniści, skarb bezcenny, będący jej udziałem. Tym skarbem jest jej talent poetycki.

Według saintsim onistów 8, tak samo, jak i Lamennais’g o 4, poeta jest prorokiem, objawiającym ludzkości nowe drogi, prze­ wodnikiem, który winien prowadzić ją ku nowej epoce. Zdol­ ność marzeń, natchnienie poetyckie posiada według nich za­ sadniczą wartość dla osiągania najwyższych prawd dla których, zdobycia rozum ani doświadczenie nie w ystarcza5. Poeta więc to istota wybrana, przedstawiająca dla społeczeństwa najwyższą wartość dzięki swej zdolności zdobywania prawd, niedostępnych dla zwykłych śmiertelników, i udzielania ich zapomocą swej twórczości. Leroux kładł specjalny nacisk na tę ważną rolę rozpowszechniania prawdy, jaka przypada poecie6. W swym

1 Listy, t. I, str. 47.

2 W „Zeznaniu“ pierwszem opisuje swoje młodociane ambicje, chęć wybicia się (opowiada, że była na balu dworskim i postanowiła sobie zająć kiedyś „niepoślednie w towarzystwie miejsce“), a potem upokorzenia w domu Zamoyskich, które posłużyły jej jako „nauczające doświadczenie, aby nigdy w żadnym charakterze do wyższych sfer towarzystwa się nie wdzierać".

3 Karénine Wladimir w „George Sand“ poświęca obszerny ustęp roli, jaką w saint-simouiźmie grało pojęcie artysty i wpływu, jaki ten pogląd wywarł na całą współczesną literaturę.

4 Lamennais, „Esquisse d’une philosophie" 1840 r. „La religion de l’avenir projette ses premières lueurs sur le genre humain en attente et sur ses futures destinées: l’artiste en doit être le prophète“, str. 272.

6 Thomas, „Pierre Leroux": „Pour Pierre Leroux la philosophie relève à la fois et de l’art et de la science : tie la science, puisqu’elle s’appuie sur l’experience, sur l’histoire et sur le raisonnement; d e l ’ art, p u i s q u ’e l l e é c o u t e l e s s u g g e s t i o n s du c o e u r et p a r u n e s o r t e d e p r o c é d é d i v i n c r é e u n e o e u v r e q u i d é p a s s e l e s d o n n é e s m ê m e d e l a s c i e n c e " , str. 181.

(16)

366 I. R O Z P R A W Y . — W an d a M orzkow ska-T yszkow a.

słynnym artykule „Aux A rtistes“ 1 potępia twórców, którzy nie rozumiejąc lub nie chcąc rozumieć swego posłannictwa, idą jedynie za pragnieniem rozgłosu lub potrzebą tworzenia, nie oglądając się na to, czy to, co dają ogółowi, jest fałszem czy prawdą, czy będzie miało wpływ zbawienny czy zgubny: „Si oubliant que l’art c’est la vie — pisze Leroux — vous faites de l’art uniquem ent pour en faire, souffrez, que je ne voie pas en vous le prophète, le vates, que l’hum anité a toujours cherché dans ses poètes“ 2. A dalej jeszcze silniej: „Malheur à l’artiste qui finit par n ’avoir d’autre religion sociale que le culte de l’art, la religion de l’a rt“. Ten pogląd Lerouxa surowy i wymagający w stosunku do obowiązków, złączo­ nych z talentem, odbił się niezmiernie żywem echem w twór­ czości romantyków nietylko francuskich3, ale i polskich. Pod jego wpływem kreśli Słowacki przedmowę do III tomu wyda­

nych w Paryżu „Poezyj“ (w r. 1833)4. Pogląd ten również odegrał wybitną rolę w dziejach twórczości Gabryelli. W okresie, który trw a do śmierci brata Janusza, powstają utwory, świad­ czące o upojeniu, w jakie wprawiła Narcyzę ukazana jej rola p o e ty 2. Twórczość swoją wyobraża sobie jako snucie marzeń, w których odsłania się prawda. W „Mainie i Kościeju“ kapłan Niklot nie pozwala budzić śpiącej Mainy, gdyż:

„Może równo z bohaterów czyny Światowid, co światem rządzi, Prowe, co żyjących sądzi,

Równo może zważyli jeden sen Mainy“.

Krótko trwają te chwile, pełne gorącej wiary w swe po­ słannictwo, opromienione współpracą z b rate m 6, niezastąpio­ nym doradcą i krytykiem pierwszych prób literackich. Dnia 30 marca 1843 Janusz umiera. Narcyza broni się przed bo- lesnem odrętwieniem, które przyniósł z sobą straszny cios. Pisze do Erazma, że nie rozpacza, bo jest przecież jego „siostrą i uczennicą“. Równocześnie jednak skarży się, że żyje jak w letargu, prosi o jakieś nowe słowo, zdolne wywołać dawny entuzjazm, z jakim pisała swoje wyznanie wiary: „Wyjątki z podróży kobiety“. Jedynie rozumem pojmuje nadal dawne

beau nom qui mériterait d’être conservé: le prosélytism e de la persuasion. Quand on croit posséder la vérité, il faut la prêcher, propagander“.

1 „Aux Artistes“ ; artykuł ten, głośny w swym czasie, ukazał się w r. 1831 w Revue Encyclopédique (cahiers de novembre et de décembre), potem wy­ drukowano go w I tomie „Pism“ w r. 1841.

2 „Aux Artistes“, Oeuvres, tom I, str. 69.

3 Porównaj Amédée Guiard, „La Fonction du poète chez V. Hugo“,

Paris 1920. ·

4 Wpływ Lerouxa na poglądy, zawarte w tej przedmowie, wskazuje prof. J. Kleiner w swej monografji o Słowackim (t. IV, część II, str. 373—374).

5 „Szczęście poety", „Maina i Kościej“ (1841—43).

6 Brat Janusz odegrał w stosunku do jej twórczości równie ważną rolę, jak Erazm odnośnie do jej poglądów.

(17)

I. R O Z P R A W Y . — Ż m ichow ska wobec ro m a n ty z m u fran c u sk ieg o . 367

prawdy, w sercu zamiast nich osiadła boleść, gasząc źródła natchnienia. Żmichowska nie może już pisać tak, jak poprzednio. W miejsce dawnych pomysłów, cisną się pod pióro utwory „rzewliwe, rozstrajające“l. Autorka nie pozwala im dojrzeć w sobie, a naw et napisane już — niszczy2. Z właściwą sobie konsekwencją stosuje do swej twórczości wyznawane poglądy na poezję, wydaje wyrok potępienia na utwory, któreby mogły zasiać zw ątpienie3). Chcąc się utwierdzić w tym wyroku, wy­ danym na całą twórczość, do jakiej w danej chwili jest zdolną, powtarza kilkakrotnie bratu, że wewnętrzny smutek, że własny upadek w ewnętrzny nie powinny w żadnym razie znaleźć wy­ razu w dziele, przeznaczonem dla o gółu4.

Z tego konfliktu między narzuconym sobie poglądem i w ew nętrzną treścią rodzą się skargi na zamieranie talentu, lub postanowienie niepisania. Nie mogąc być wieszczem, Ga- bryella postanawia odrzucić pióro zupełnie i wprząc się do cichej, mrówczej p ra c y 6. I wtedy rozpoczyna się w ew nętrzny dram at, który zmieniając zasadniczo pojęcia Narcyzy o artyźmie i rzucając wiele nowego dla niej światła na treść własnej jej duszy, stworzy główną postać wszystkich pierwszych jej utwo­ rów: „artystę“.

Żahamowany gwałtem talent woła o swoje prawa. Natura artystyczna nie może się nagiąć do narzuconego jej sposobu życia, do wypełniania codziennych jedynie obowiązków. Wzbie­ rająca fala uczuć, pragnień, tęsknot, podważa nieustannie po­ zorną równowagę. Z walki między teorją i wołającemi o wyraz władzami twórczemi rodzą się utwory, przedstawiające talent jako przekleństw o6, albo traktujące artystę z gryzącą iro n ją 7. Żmichowska doszła do przekonania, że talent to fatalna siła, której nie można opanować, która mając za cel stworzenie dzieła, używa człowieka za ślepe narzędzie. Najpełniej wyrazi ten pogląd w „Pogance“ w postaci Cyprjana, który, pchany fatalną koniecznością ukończenia swego obrazu, niszczy życie brata. „Capriccio“ smaga z ironją uwielbienie, którem rozbrzmie­ wała literatura francuska dla artysty, wyszydza zapatrywanie,

1 Listy, t. I, str. 66. 2 Listy, t. I, str. 66.

3 Porówn. Leroux „Aux Artistes“, „Les philosophes ont engendré le doute: les poètes en ont senti l’amertume fermenter dans leur coeur et ils chantent le désespoir; ils chantent glorieux mais tristes entre une tombe et un berceau, entre un ordre social qui achève de s’écrouler et un nouveau monde qui va naître et nous leur reprochons de tenir plutôt les yeux tournés vers le passé que vers l’avenir“, str. 61.

4 „Ja nie chcę się skarżyć, bo mam gruntowne przekonanie, że już skarga na nic w świecie ludziom się nie przyda, bo już całą gamę smutków i tęsknoty we wszystkich oktawach ludzie prześpiewali, bo nakoniec ja do­ tychczas najwięcej na poetów - mazgajów powstawałam“ (str. 67, 1.1).

5 Listy, t. I, str. 68 i następne, oraz „Capriccio“.

6 „Przekleństwo“, „Wstęp do poematu Lilja“ 1844, „Poganka“ 1846. 7 „Capriccio“ 1845, „Książka pamiątek“ 1847.

(18)

368 I. R O ZP R A W Y . — W an d a M orzkow ska-T yszkow a.

widzące w artyście wieszcza, proroka, objawiciela nowych prawd.

Poglądy Ksawery, kochającej poetę Juljana, są wyrazem poprzedniego stanowiska samej autorki. Ksawera, nie znając Juljana, wyobraża go sobie jako proroka, zdolnego wyjaśnić jej tajemnicę wszechświata, olśnić mocą i pięknością swego charakteru. Spotyka ją bolesny zawód. Juljan nietylko tak, jak wszyscy śmiertelnicy, pyta, wątpi i rozpacza, jest słaby i pełen najpospolitszych wad, ale co gorzej, jest niższy od ogółu, gdyż n i e j e s t z d o l n y d o p o p r a w y : czynniki, które pomagają innym do doskonalenia się, takie jak miłość np., wspierają u niego jedynie jego talent. Ksawera spodziewa się, że jej uczucie uratuje Juljana, otacza go atmosferą miłości, pociesza go w cierpieniu i wspiera wszystkiemi skarbam i swej duszy, sądząc, że w ten sposób podnosi człowieka, gdy tymczasem jedynie żywi talent. Rezultatem jej wysiłków są przysłane jej przez Juljana wiersze. Poeta zapomniał w obrębie swego życia o tem, co go łączyło z Ksawerą, ale utrw alił treść ich stosunku w poezji.

Żmichowska więc doszła do zupełnie odrębnych w sto­ sunku do literatury francuskiej poglądów na twórcę. Zamiast świadomej siebie siły twórczej, skierowanej ku wzniosłym ce­ lom, przedstawiła siłę ślepą, nie mającą żadnej dodatniej w ar­ tości społecznej, lub co gorsza, o wartości ujemnej. Zamiast postaci, uświęconej i wywyższonej talentem, przedstawiła czło­ wieka niższego od ogółu ludzi, gdyż pozbawionego zdolności doskonalenia się. To potępienie poety jest zjawiskiem równie charakterystycznem dla romantyzmu, jak i apoteozowanie go. Zrodziło się ono z wywyższenia ponad wszystko poezji, której w pojęciu romantyków nie mogły objąć zbyt ciasne ramy sztuki. Wyższość poezji życia nad poezją słowa podkreślał specjalnie silnie romantyzm niem ieckix. Spojenie tych poglądów z rezultatami wniknięcia we własną organizację psychiczną, nastąpiło po raz pierwszy w polskim romantyzmie u Krasiń­ skiego, wyrażając się sądem nad poetą — hr. Henrykiem. Równie silnie i na tej samej podstawie autoanalizy rozwinął się ten problemat u Gabryelli. Jej sylwetka poety, mimo po­ krewieństw w założeniu i w najogólniejszych rysach z hr. Hen­ rykiem, jest jednak tworem, istniejącym samodzielnie, dzięki przeżyciu zagadnienia przez autorkę i dzięki jej umiejętności subtelnego cieniowania psychologicznego postaci.

Obok artysty drugą naczelną postacią utworów Żmichow­ skiej jest bohaterka kobieca.

Zjawia się ona równocześnie z postacią artysty, następnie zajmuje miejsce główne i wreszcie występuje jako postać, na

1 Zagadnienie to przedstawił wyczerpująco prof. J. Kleiner w swej monografji o Krasińskim (t. I, str. 156—159).

(19)

I. R O Z P R A W Y . — Ż m ichow ska wobec ro m a n ty z m u fran cu sk ieg o . 369

której skupia się całe zainteresowanie autorki. Niewątpliwie podobnie, jak postać artysty wynikła z analizy własnych pier­ wiastków artystycznych, postać kobiety jest sumą ogólną całej wiedzy o własnem wnętrzu Żmichowskiejx.

Dla zrozumienia silnych związków, łączących bohaterki Narcyzy z nią samą, trzeba sięgnąć aż do dzieciństwa Narcyzy. Pam iętnik z lat 1835 — 1837 ukazuje nam dziwny typ dziew­ częcia. Niekochana przez nikogo sierota, żyjąca samotnie w oto­ czeniu obcem jej pod każdym względem, nie wiąże się uczu­ ciowo z niczem wśród otaczającej ją rzeczywistości, zamyka się całkowicie we własnym świecie wewnętrznym. Jej żywa, wiecznie spragniona myśl nie znajduje ujścia dla swej energji w świecie czynu ani pokarmu w sferze nauki — bo ubogi jest jeszcze pensjonarski zaledwie zasób wiedzy — traw i się sama w sobie. Za przedmiot swych zainteresowań bierze własne w nętrze, analizując i ujmując w myślowe karby wszystkie jego poruszenia. Narcyza dochodzi do niezwykłej na swój wiek umiejętności wglądania w sieb ie2, odnajdywania i odróżniania najskrytszych, działających w niej czynników. Zainteresowanie to przetrwa całe życie, w ciągu którego nieustannie będzie badać samą siebie, szukać przyczyn we własnem w nętrzu dla wyjaśnienia toku swego życia, sądzić je zapomocą wyznawa­ nych teoryj. W tej wysoko rozwiniętej zdolności introspekcji leży geneza wszystkich głównych postaci Żmichowskiej. Po­ nieważ obok czystej analizy istnieje u Żmichowskiej zawsze oświetlenie krytyczne, zaczerpnięte z całości poglądu na życie, należy więc zastanowić się, wobec jakiego ideału kobiety po­ stawił ją romantyzm francuski, a w szczególności saintsimonizm. Romantyzm dzieli się — jeśli chodzi o postaci kobiece — na dwie fazy. W pierwszej dominuje kobieta niezrozumiana, zbuntowana, pogardzająca warunkami, w których społeczeństwo zmusza ją żyć. W drugiej w związku z prądem społecznym,

1 Powstanie postaci kobiecej, tak charakterystycznej w swych nie­ zmiennych w ciągu całej twórczości Gabryelli pierwiastkach, przypisują Paulinie Zbyszewskiej. Jest to niesłuszne. Koncepcja takiej kobiety nietylko przetrwała zerwanie z Pauliną i pozostała niezmienna do końca życia Nar­ cyzy, ale co więcej, p o p r z e d z a tragedję dwóch przyjaciółek, zjawiając się po raz pierwszy w „Prządkach“, wyd. w r. 1844 w chwili, gdy Żmichowska była jeszcze całkowicie pod urokiem Pauliny. Zerwanie ze Zbyszewską, sta­ nowiące nieoczekiwany i niezmiernie bolesny zawód dla Narcyzy, nastąpiło dopiero w rok potem.

2 Opisując w swym „Pamiętniku“ radość, jaką sprawiła jej wujenka przywiezionym prezentem, w ten sposób ta szesnastoletnia dziewczynka analizuje i sądzi doznane uczucia: „Śmiałam się z radości i z samej siebie, że sukienka... nowa i ładna mogła mi taką przyjemność zrobić. Zapewne mogłabym się przed samą sobą usprawiedliwić, że mnie więcej ucieszyła pamięć Wujenki o mnie, niżeli dowody, jakie mi jej dała: l e c z j a b a r d z o d o b r z e u m i e m z r o z u m i e ć w s z y s t k i e m o j e u c z u c i a i z ż a ­ l e m s p o s t r z e g ł a m , ż e p r ó ż n o ś ć m ł o d e j d z i e w c z y n y s i l n i e mą w d z i ę c z n o ś ć w s p i e r a ł a “.

(20)

370 I. R O ZP R A W Y . — W a n d a M orzkow ska-Tyszkow a.

który ogarnął Francję po r. 1830, powstaje zupełnie odmienny typ kobiety, pełnej miłości, dobroci i prostoty. W yniosłą Ko- rynnę, rozgoryczoną Lelję zastępuje słodka, pełna poświęcenia Consuelo. George Sand stworzy całą galerję tego rodzaju ko­ biet. Zarówno na George Sand, jak na Zmichowską w tych samych prawie latach równie silnie oddziałał Piotr Leroux, wywierając niewątpliwy wpływ na ukształtowanie się ich bo­ haterek.

George Sand pochwyciła z łatwością zasadniczy charakter nauki słynnego saintsimonisty, gdyż znalazła w nim uspraw ie­ dliwienie dla swego bujnego życia, dla mnóstwa postępków, które w niej samej, jak wskazuje „Lelja“, wzbudzały bolesny niesmak. O ile poprzednie utw ory malowały ten niepokój, a naw et rozpacz, jaki cechuje życie G. Sand aż do zetknięcia się z Lerouxem, utwory, przepojone nauką mistrza, tchną harmonją duchową, polegającą na usprawiedliwieniu, zrozumieniu w samej sobie własnego życia. Utwory te przedstawiają kobiety, pełne gorącego uczucia i tem peram entu, kochające życie, związane z niem wszystkiemi fibrami swej żywo reagującej, wrażliwej psychiki. Popełniają one cały szereg czynów, wykraczających poza ram y ogólnie uznanej moralności, a jednakże w oświetleniu autorki stoją niezmiernie wysoko pod względem etycznym, gdyż ten właśnie sposób życia, niezależny, zgodny z ich naturą, uwolniony z pod przemocy i hipokryzji społecznej, rozwija w nich najbardziej wartościowe moralnie cechy: głęboką dobroć, wyrozumiałość, pogodę i zrozumienie, pełne miłości dla bliźnich.

W „Paulinie* przeciwstawi G. Sand dwie kobiety: jedną, która zrywa z warunkami ciasnemi i dusznemi swego dzieciń­ stwa, aby stworzyć sobie życie nowe, niezależne, zgodne z wrodzonemi jej upodobaniami i skłonnościami — drugą, która pozostaje w atmosferze życia szarego i małego, poddaje się narzuconym przez społeczeństwo utartym pojęciom. Pierwsza rozwija w życiu, odpowiadającem jej zdolnościom, wszystkie najszlachetniejsze władze swej duszy, staje się rozumną, bar­ dziej dobrą i wyrozumiałą — druga powoli obniża się, zacieśnia, staje się małostkową, podobnie, jak jej otoczenie, i pełną zawiści wobec tych, którzy umieli zdobyć sobie szczęście. W „Lukrecji Floriani“ dała G. Sand apoteozę tego typu kobiety uszlachet­ nionej, wywyższonej dzięki możności rozwinięcia wszystkich władz swego uczucia.

Żmichowska ceniła dzieła G. Sand z tej epoki i zachwy­ cała się niemi, zgadzając się całkowicie na poglądy francuskiej em ancypatkil. Sama jednakże w swej twórczości inną poszła drogą w zakresie charakteru przedstawianych postaci.

1 Czytała wszystkie główne powieści G. Sand — w czasach później­ szych, w okresie „romans champêtres“, krytykując ostro francuską autorkę — natomiast nawet w tym okresie powołuje się na „Comtesse de Rudolfstadt“, jako na autorytet w sprawach miłości i małżeństwa („Kasia i Marynka“).

(21)

I. R O Z PR A W Y . — Żm ichow ska wobec ro m a n ty z m u fran cu sk ieg o . 371

Odwrotnie, niż G. Sand, Żmichowska w świetle filozofji Lerouxa, na tle całej atmosfery francuskiego romantyzmu, do­ strzegła we własnem życiu ogromne braki. W świetle głoszonej przez Lerouxa konieczności rodziny dla „komunji“ z ludzkością, własne sieroctwo przedstawia jej się nietylko jako kwestja braku szczęścia, ale jako kalectwo duchowe, które pozbawiło ją możności rozwinięcia się normalnego, odseparowało ją od reszty ludzi. Podobnie życie późniejsze, pozbawione silnych naturalnych wpływów uczuciowych, łączących ją z ludźmi, wy­ daje się jej wobec apoteozy miłości, przyniesionej przez ro­ mantyzm, nietylko szare i ubogie, ale również kalekie, a nawet grzeszne1. To też we wszystkich swych bohaterkach Żmichowska oskarża własne życie i samą siebie. — Bohaterki Żmichowskiej są zawsze sierotam i2, albo też młodość ich upływa w w arun­ kach specjalnych 3, wśród ludzi zimnych, zamkniętych w obrębie towarzyskich formułek.

W szystkie one są wyposażone w wyjątkowe zdolności i zalety: mają ogromną wrażliwość uczuciową i estetyczną, wybitną inteligencję, umiłowanie dobra, niezwykłą duchową czystość. Równocześnie jednak sieroca samotność nadaje tym wszystkim przepysznym władzom specjalny kierunek, polega­ jący na tem, że rozwijają się one tylko wewnętrznie, bez kon­ taktu z życiem rzeczywistem. Intelekt, talent artystyczny rozwi­ jają się bujnie i oryginalnie mimo tej izolacji, natom iast cierpi na niej uczucie, które dla swego wzrostu potrzebuje koniecznie kontaktu z życiem, wyjścia poza siebie. Pozbawione go, istnieje jedynie w stanie pierwotnym, nieokreślonej wrażliwości, nie ma w sobie dojrzałej, pewnej siebie siły. Taka jest duchowa prze­ szłość bohaterek Żmichowskiej4. W chwili, w której je wpro­

1 „Są pewne wystarczające sobie indywidualności, spokojne tempera­ menta, a badawcze umysły, które nie mogą w sobie przyznania swych wrażeń wyrobić. Zalicz mnie do ich rzędu. C z e k a ł a m na m i ł o ś ć , a m i ­ ł o ś ć w y ł ą c z n a n i e p r z y s z ł a , bo nie każdy, jak widać, ma talent do niej =— ja miałam talent do przyjaźni i szacunku, lecz zmarnowałam go, t. j. nie rozwinęłam przynajmniej, oglądając się na p e ł n i e j s z e d ź w i ę k i , których pierś moja w y d a ć n i e b y ł a z d o l n a “ (Listy, t I, str. 330). „Już prawda, że też moje serce więcej ma do przyjaźni, niż do miłości talentu, a nie sądź, abym to sobie za pochwałę uważała, oh nie!“... (Listy do Tekli Dębskiej, 1. XVIII, 1851 r.)

2 Maina, Marja Regina, Napoleona. * Biała Róża, Marynka.

4 „Według prawa Bożego postęp w bycie naszym rozwija się w nie­ przerwane ogniwa ciągłych a kolejnych uczuć. Matka wypełnia dzieciństwo, młodość pierwszą, jest owym cementem, który nas w związku ze światem ogółu utrzymuje, póki w nas samych siły do kochania potrzebne nie w y­ robią się, póki znowu nas doskonalsza wyłączność szczęścia, łączność uczucia nie pochwyci, na wznioślejsze nie posunie stanowiska, zupełniej z Bogiem i z ludzkością nie zjednoczy. M a t k a n a s u c z y k o c h a ć . . . Bez matki... na całe życie zostanie jakiś rozstęp, jakaś próżnia, jakiś znak zapytania w każdem serca uderzeniu. Taka wczesna sierota nawet kochać nie potrafi... zwątpiała i zimno-szydercza aż po grobową deskę — to jest kobieta, co matki nie miała“ (Książka pamiątek, t. II, str. 251).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okazuje się jednak, że środek ciężkości wierzchołków trójkąta pokrywa się ze środkiem ciężkości trójkąta wyciętego z kartonu i jest to geometryczny środek trójkąta

odrzucamy, ponieważ nie znamy odchyleń standardowych badanych populacji. Model III również odrzucamy ponieważ mamy małe próby a w tym modelu próby muszą być duże..

Przede wszystkim jednak tradycja nie jest jedna, należy bowiem pamiętać, że w obrębie na- wet samej kultury, którą pragnęlibyśmy postrzegać jako homogeniczną (co do koń- ca

Przede wszystkim jednak tradycja nie jest jedna, należy bowiem pamiętać, że w obrębie na- wet samej kultury, którą pragnęlibyśmy postrzegać jako homogeniczną (co do koń- ca

osób, które odzyskały pełną sprawność znalazły się przede wszystkim te poddane krótkiej hospitalizacji - do 7 dni (72,1%), prawie połowa z nich to ludzie

Perspektywa paryska ma dwojakie konsekwencje roku – przejęcie od Oskara Milosza takiej wizji świata, która, aby mieć ludzki sens, musi być zakorzeniona w transcendencji,

wobec osób „złośliwie naruszających regulamin poprawczej kolonii pracy” sąd mógł zamienić odbywanie kary w kolonii na karę pozbawienia wolności na okres nie

Zarządzanie przez cele stwarza korzystne warunki usprawnienia organizacji, jednak może się zakończyć niepowodzeniem gdy nie ma wsparcia kierownictwa naczelnego szczebla.. Może