Aleksander Brückner
"Bibliografia polska Karola
Estreichera", T. XXXI, Kraków 1936 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 34/1/4, 357-361
PR Z E G L ĄD Y I SP R A W O ZD A N IA 357
wyraża w poetyckim ukształtowaniu wspomniany już wiersz p. Pie- chala („Głowa Norwida“): — w obrazie jasności, w której:
i prawd się nie przyjmuje już, ale w nie wierzy i podnosi się w sobie i sobie ślubuje
być wiernym aż do śmierci temu, co się czuje.
Słowa te mogą służyć za ilustrację tych wartości, które współ cześni w dziełach Norwida znajdują. Miarą znów złożoności jego dzieła i wysiłków koniecznych dla właściwego ogarnięcia jego cało kształtu może być fakt, że ta formuła poetycka wyszła spod pióra tego samego pisarza, którego dyskursywnym ujęciom tak stanowczo trzeba tu się było przeciwstawić.
*
P. S. W świetle wywodów p. St. Pigonia („Czy Norwida Cienie = Quidam ?“ w Ruchu Lit. 1937, s. 86) wzmianki o Cieniach w listach poety nie odnoszą się do Quidama (wbrew temu, co pi sałem, Pam. Lit. X X X III. 1002), lecz do osobnego, dziś zaginio nego utworu.
Warszawa Wacław B orow y
Bibliografia polska K a r o l a E s t r e i c h e r a . Ogólnego zbioru tom XXXI. Wydał Stanisław Estreicher. Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Kraków, 1936, s. VI, 508. Uzupełnienia do [tomu XXXI, s. IV.
Dzieło pomnikowe rośnie, nie tylko zewnętrznie, lecz i we wnętrznie, bo artykuły luźne pęcznieją, treść dzieł coraz obficiej wyłożona, szczegółów coraz więcej się mnoży i nabywamy pew ności, że autor nie pominął nic ciekawszego, że każde dzieło przej rzał i wynotował, nie dbając, czy artykuł nie urośnie na podobę monografii: nie zadowolony opisem dzieł, wyczerpywa treść ich jak i całą literaturę o nich do r. 1936, aż do artykułów po dzien nikach ; artykuł rozrasta się na kilkanaście albo i kilkadziesiąt stron dwuszpaltowych drobnego druku! Nie od razu Bibliografia takich rozmiarów dosięgła; początek, np. litera A, nierównie w treść uboż szy; czym dalej w las, tym więcej drew, ale dopiero syn, podjąw- szy się świętego obowiązku, nawet kosztem własnej pracy literac kiej i uczonej (jako wydawca zabytków prawa niemieckiego!), dzieło śp. ojca doprowadzić do pożądanego końca, z każdym nowym tomem rozszerza noty i wypisy. Moim nader miłym obowiązkiem pozostaje towarzyszyć nowemu tomowi z krótką informacją, co też szczególniej ciekawego zawiera; obieram do tego najprostszą drogę, porządek alfabetyczny, a o wyczerpaniu bogatej treści ani myślę; szczupły wybór uwag winien wystarczyć.
T ann er a, Niemca praskiego, opis legacji moskiewskiej ks. Czar toryskiego z r. 1678, zawiera wiele o Polsce, tłumaczył go też Niem cewicz, ale E. przestrzega przed samowolnym skracaniem tekstu,
opuszczaniem całych rozdziałów itd. Pod Ign. T a ń s k i m są relacje urzędowe o zamierzonym buncie na Ukrainie 1790 r., o machi nacjach duchownych szizmatyckich, na podstawie zabranych pism. Pod Tarczą opis unikatu Jagiellońskiego z r. 1533, tłumaczenia Spiczyńskiego, odmiennego od przekładu w Szczycie d u szn y m ; cie kawa i druga Tarcza uniwersytetu z r. 1623 przeciw P rocy napa dającej uniwersytet ze strony szkół jezuickich. Dalej szczegóły o T a r g o w i c y i pamlletach na nią. O T a r ł a c h i T a r n o w s k i c h moc danych, szczególnie o hetmanie; rozmowę z nim o wojnie tureckiej spisał Strasius r. 1542, a wydał Scheidius r. 1595. Pod T a r w o y n e m plebanem szawelskim niespodzianka: wiersz litewski witający Jerzego Tyszkiewicza, biskupa miednickiego (żmudzkiego), z okazji poświęcenia kościoła szawelskiego 1634 r., przyczynek więc do ubożuchnej literatury litewskiej; E. przedrukował cały wiersz (kilka m yłek: b r a n g u s , nie b r a g u s ; t ur i, nie t u c i ; s i e a s i s , nie s i c a s i s ; wiersze trzynastozgłoskowe, rymowane, za wierają porównanie z feniksem). Pod T ą s z e w s k i m , Wielkopola- kiem, wynotował E. nieco prowincjalizmów i archaizmów z r. 1641, ale to nieraz pisownia zawiniła (skampiec, zostawieł; grobsztyn, falować, są ogólnopolskie). Z t a k s marszałkowskich wypisał E. kilkanaście cen, porównując je między sobą. Pod T a s z y c k i m wypis z A. Grabowskiego o jego wierszu rewolucyjnym D o Galicjan (aby się z Kościuszką łączyli) i surowa ocena jego pozornie rewo lucyjnego pisma o prawach majątkowych kobiet, zniesionych przez Józefa II, co Lwów w Korynt (!) odmieniło. Pod hasłem T a t a r z y bogata jak zawsze literatura, pod T a t r y wzmianki o nich w daw nej poezji. Theairum Europaeum od r. 1629 do 1718 w 21 czę ściach opisuje dzieje Europy; E. przytacza, co w tych nieraz olbrzy mich tomach szczegółów o Polsce się mieści; podobnie niżej z foliantu Th u an a, którego Wacław Potocki wiele powoływał, a dwie no wele o Tresie i Gazeli z wojen hiszpańsko-niderlandzkich z niego przewierszował. Że prawnik E. rzeczy prawnicze szczególnie uwzględ nia, nie dziw, więc np. o 3 broszurach jurysty krakowskiego The- s z n a r o w i c a , wydanych między r. 1688 a 1695, stwierdza, że „objęły razem cały obszar ówczesnej wiedzy o prawie“. Rzecz o przekładach i wydaniach T o m a s z a a K e m p i s nadzwyczaj staranna, najdawniejszych tłumaczeń z r. 1545 i 1561 niestety tylko w notach Jochera ocalały ślady; byłbym przy Grochowskim wspo mniał, że jego przeróbka przewyższa o wiele wszelkie następne, szczególnie Trzebieńskiego z r. 1724 (powołuje „Naszyńca tłoma- czonego“ tzn. chyba, że z przekładu polskiego korzystał?), nie mó wiąc o tłumaczeniu Szyrmy wierszem, z r. 1733, które nieco na parodię zakrawa. Pod T r ę b i c k i m obszerne uwagi prawnicze 0 jego Prawie politycznym i cyw iln ym, o jego odpowiedzi D. Toma szewskiemu itd. Pod T r e m b e c k i m najobfitszy plon rzeczy o nim. Wedle Kratterowych listów-pamfletów na polską Galicję wydał 1 kapitan Tr a u n p a a r , Dreyssig Briefe über Galizien itd. r. 1787, mniej zjadliwe niż pierwowzór, lecz równie Polakom niechętne.
PR Z E G L ĄD Y I SP R AW O ZD A N IA 359
Właśnie na tych dalszych stronicach znajdziemy najobszerniejsze rozprawy, i tak pod T r z e c i e s k i m ( s . 361 — 372) wylicza E. wszyst kich, którym Trzecieski swe epigramy lub elegie wysyłał; w epi gramatach z r. 1565 ad quendam Gallum qui haereiicam fidem docebai, to chyba Piotr Statorius (Stojeński), nauczyciel pińczowski ? E. wyjaśnia wszelkie szczegóły jego zjadliwej z Royzjuszem walki na wiersze i przytacza w całości ostatni makaronizujący epigram na Royzjusza (z r. 1558), którego później Trzecieski wychwalał; zwracam uwagę na o b i e c n ą (nie obecną!) modlitwę z r. 1558; po wyczerpaniu wszelkich dawnych wzmianek o Trzecieskim, na czterech następnych szpaltach cała nowsza literatura o nim spisana i oceniona (przedtem o cudackim pomyśle, odmawiającym Trzecie- skiemu autorstwa biografii Rejowej). Jest to niemal monografia 0 Trzecieskim i nie wiem, czy jaka o nim praca mogłaby coś wię cej wyłowić ; nie wygląda na monografię, jest nią. Ależ podobną rozprawę poświęcił E. Andrz. T r z c i ń s k i e m u (profesorowi kra kowskiemu, później księdzu), z tylu wypisami (i ze wspomnień A. Grabowskiego), żeśmy i o polemice jego z Śniadeckim i o wier szu o płci pięknej, najdokładniej obznajomieni; E. tak się z tym dziwakiem spoufalił, że może jemu przypisać i pismo Sylena z r. 1790; cały wizerunek tego człowieka, wolterianina, nadzwy czaj ciekawy. Opitza przytaczają wiersze przy dziele T r o e s t e r a (z Siedmiogrodu) dlatego, ponieważ Opitz miał z polecenia Włady sława IV dzieje Scytodacji wyłożyć, Troester podjął się tego samego 1 mógłby E. przytoczyć jego dzieło o Scytodacji, gdzie on wywodzi polszczyznę z niemczyzny. Pod T r o j ą powtarza E. domysł, że polską Wojnę trojańską wymieniają wierszyki przy Żywocie C hry stusa 1522 r., na co się nie godzę; jeżeli o jakimś specjalnym dziele tam mowa, to tylko o czeskim, drukowanym nieraz od r. 1466, boć druki czeskie i na Polskę liczyły. O bracie czeskim T u r n o w s k i m znowu bardzo obszerna rzecz; Łaszcza odpowiedź na Jasne oko Turnowskiego w XXI tomie Bibliografii nie była streszczona, więc tu treść szczegółowo podana; mnóstwo ciekawych szczegółów, powoływa E. i moją rozprawkę o niektórych drukach Turnowskiego, jakoby się znajdowały w „Bibl. berliń. państw.“ — to myłka, są one w bibliotece Instytutu węgierskiego przy Uniwer sytecie berlińskim, a to z tego powodu : węgierscy protestanci wy syłali młodzież, przeznaczoną na przyszłych pastorów, na studia do Hali; to stowarzyszenie młodzieży słowackiej posiadało własną bibliotekę, obfitującą w stare druki czeskie (jest i owa Wojna tro jańska), a między nimi i kilka polskich; ta to biblioteka halska przeszła do zbiorów Instytutu. — Tractatus docens modutn legendi z r. 1524 rozebrał E. na części składowe i ustalił ich źródła na s. 271 jak najdokładniej, również i datę druku. O Tobiaszu patrg- arsze z r. 1539 powtarza E. domysł, że i biblia Leopolity i Wujek korzystali z owego tekstu, dla podobieństw, „które nie dadzą się wytłumaczyć faktem, iż są tłumaczeniem tego samego tekstu“ ; próbka przytoczona przez E. nie przekonała mnie, rozstrzygnie byle
praca seminarialna polska, gdzie teksty odnośne pod ręką. O Tr z t y - p r z t y c k i r a z r. 1650 gruntowne roztrząsanie treści i stylu, jedno z późniejszych wydań ma jadłospis dziwaczny (visio macaronica etc.); ten przypomina nieco pyszny wybryk humoru, książeczkę Theses ex universa vinosophia in vinoversitate Ipiliensi... praeside ad manum referendo Domino... Nalibocki miodorum sciendi et vino- sophiae profusore Vitruvius Nieprozniak Vinofurtiensis... sub ructo- ratu Magnivinici Domini de Moczywąs archicellari... omnium auste- riarum visitatoris generalissimi etc. (druk krakowski z połowy XVIII w.; czy nie wcześniejszy?); wyszydza sposoby dysputacyj, egzaminów i uczoności tez winozoficznych ; E. dokładnie to roz biera („wprowadzenie protektora i sposób dysputowania odbiega od wzoru krakowskiego“) i przypuszcza, „iż mimo nazw polskich mamy tu do czynienia z płodem humoru niemieckiego“ (bo są i terminy niemiecko-łacińskie, np. magistrincum zamiast magistrum, gurgulonia; Vinofurtiensis to Erfurt, Ipiliensis to Lipsk?); tych kilka nazw (dodaj : bibalectica i metabystica, zamiast dialectica i meta- physica; zamiast babulissimus na tytule czytałbym bibalissimus) mało mi dowodzą, więcej pedanteria rzeczy za długiej (71 stronic!) Niemców przypomina. W XIX wieku dopisał ktoś, widocznie na Litwie (w kontubernii telszewskiej : godny to Kontryma i Szu brawców wileńskich towarzysz) dedykację Protołyckiemu — ge neralnemu butelskiego i flaszkowskiego wydziału szkół wizytato rowi. Szkoda, że ten cenny dokument uszedł uwagi Tuwima, gdy materiał do antologii pijackiej zbierał. — Szczególną uwagę zwraca E. na relacje obcych podróżników i agentów w Polsce; wyżej już wymieniliśmy Tannera i Traunpaara, dodaj tu jeszcze T e t t a u a , osobliwie zaś T e n d e g o, skarbnika Jana Kazimierza, pod pseudo nimem (Sieur de Hauteville) opisującego w 29 rozdziałach płynnie,
nieco powierzchownie, Polaków; bardzo przychylnie zagranica to przyjęła, często wydawała, tłumaczyła na niemieckie (1697, czyż dwa wydania z tego samego roku i z tą samą liczbą kart, 172, nie są identyczne oprócz tytułu?) i angielskie 1698 (to z licznymi dodatkami, i o arianach — dowód, jak oni Anglików obchodzili, zaznacza E.). Dalej T e c t a n d r a lie r persicum z r. 1669; T e r l o n a posła francuskiego u Karola Gustawa (przychylnego Szwedowi) z r. 1682, a szczególnie majora T r e n c k a obrona rozbiorców prze ciw słusznym Observations sur les déclarations etc., ich potępiają cym. Pod T e r e n c j u s z e m E. twierdzi słusznie, że chyba nie było w XVI w. tłumaczenia jakiej jego komedii, czego się mylnie do- myśliwałem. Mylnie dostały się tu praskie pierwociny jezuity Ti- c i n a z 1679 r. i przytoczona Zdrowaśka, ponieważ to nie polskie, lecz łużyckie dolne. O krakowskim psałterzu T u r r e c r e m a t y z r. 1474 obszerna monografia niby, s. 410—412! E. zna teraz 30 egzemplarzy, dwa odbicia (nie wydania), i K. Hochfedera jako drukarza. Przy T w a r d o w s k i c h (Kasprze i Samuelu) znalazł się i czarnoksiężnik, T. Jan (?), chociaż po nim żaden druk nie ocalał, ale literaturę o nim całą E. wymienił; za to najobszerniej rzecz
PR Z E G L ĄD Y I SPR AW O ZD A N IA 361
0 Samuelu wyraził, szczególnie o Paskwalinie, jej wzorach i źród łach — wątpię, żeby to była przeróbka „z jakiegoś obcego poematu, którego dotąd nie udało się odnaleźć“ ; „hiszpański ubiór“, to wska zówka na Dianę Montemayora, jedyny jej motyw obcy; reszta, to dzieło oryginalne, antyerotyczne, pierwsze, w którym kobieta główną rolę odgrywa, o mężczyznach jakby głucho. O T r e t e r z e , literacie 1 rytowniku, najszczegółowsze studium. Dzieło św. T e r e s y „panny seraficznej“, przedstawił E. jak najdokładniej, bo to reprezentantka mistycyzmu hiszpańskiego, który sobie przez nią i do Polski drogę torował (.Przestrogi jej, dodane do zbioru jej listów w przekładzie z r. 1672, to apokryf). Pod T y s z k ą (Prusakiem) wymienieni 1719 r. wysocy dostojnicy dworscy ( d w a j T e t t a u y i R e i c h e l ) jako „pa troni linguae et studiorum polonicorum“, a do kilku innych, do hr. de Waldburg, Brauchwitza i i. następują przypisania po polsku — dowód, jak się utrzymywała polszczyzna w Prusiech Wschodnich. Pod T y s z k i e w i c z a m i obszerne uwagi szczególnie co do pole micznych dziełek Jerz. Tyszkiewicza z 1610 r. (przeciw zjadliwemu Consilium de pace Herburta, zbijając po kolei każdy z jego punk tów) i z 1615 (przeciw Torunianom). T o r u ń bardzo starannie opra cowany, wedle osobnych rubryk, czasopisma, kalendarze, szkoły itd.; sam rok 1724 i jego tragedia wypełniają s. 243— 254! Tylko w sprawie T y z e n h a u s a Ant. uprościł sobie E. poniekąd trud, bo mógł powołać rozprawę Kościałkowskiego w A teneum Wileń skim V. gdzie 86 druków opisano jak najdokładniej, tak że E. za miast każde pisemko streszczać, odwoływa się do numeru u Ko ściałkowskiego. Wszystkie artykuły pobiją rozmiarami rzecz o je zuicie T y l k o w s k i m , s. 451—473; jezuita wyłożył cały swój system filozoficzny w czterech częściach (logiki, fizyki, matematyki z astronomią, moraliów), każdą z tych części rozłożył osobno, np. fizykę w lO sporych tomach itd. E. zadał sobie trud nadzwyczajny, aby nam treść wszystkich tych i innych tomów przedstawić. Nauka Tylkowskiego i praca olbrzymie, ale stanowisko zacofane, średnio wieczne jeszcze; coraz wybiera najzawilsze, iście sensacyjne pytania i odpowiada na nie wypróbowaną metodą scholastyczną, ignoru jącą rzeczywistość. Tu po raz pierwszy zastanawiająca swoją obfi tością praca Tylkowskiego ujęta w całości.
Obszerny tom T nie zawodzi więc naszej ciekawości; wybra łem z niego tylko garść szczegółów, aby obfitość treści wykazać, a przez to wyrazić głęboką wdzięczność szanownemu autorowi, który dzieło śp. ojca nie tylko do pożądanego ukończenia, ale i do znacznego rozszerzenia doprowadza. Na U—Ż już nie długo czekać wypadnie, ale dopełnienia do całości, do tomów XII—XXXIII (a śle dzi autor i najdrobniejsze przyczynki), zabiorą jeszcze parę tomów! Oby się autor i z nimi tak szczęśliwie uporał, jak z poprzednimi, po czym dopiero objawi się w całej pełni bogactwo dawnych za sobów umysłowych.