• Nie Znaleziono Wyników

"Słowo o wyprawie Igora" w przekładach polskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Słowo o wyprawie Igora" w przekładach polskich"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Antonina Obrębska-Jabłońska

"Słowo o wyprawie Igora" w

przekładach polskich

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 43/1-2, 408-441

(2)

A N T O N I N A O B R Ę B S K A - J A B Ł O N S K A

„SŁOWO O W Y P E A W IE IG O BA ” W PRZEKŁADACH PO LSK ICH

Stanowisko Słowa w literaturze rosyjskiej mierzyć można p o ­ niekąd ilością jego przekładów na język 'współczesny. Same zaś przekłady i stosunek opracowań artystycznych do dosłownej wersji prozą stają się znów z kolei odbiciem pojęć estetycznych poszcze­ gólnych okresów. W nikliwą charakterystykę tego stanu rzeczy dał Szambinago w arty k u le o artystycznych przekładach Słowa1.

W stronie formalnej artystycznych przekładów Słowa uwidocznił on panujące style estetyczne na przestrzeni ubiegłego wieku, poczy­ nając od najwcześniejszych, wzorowanych n a tzw. „wierszu karam - zinowskim” (trocheiczno-daktylicznym 9-zgłoskowcu) jak Sjeria- kowa (1803), Jazwickiego czy Lewitskiego z nalotam i mody senty­ m entalnej („achanie” ), z bogoojczyźnianymi dygresjam i лу okresie wojen napoleońskich; wreszcie przekłady кошНиолуапе dokładnie według zasad neoklasycyzmu, z sztywnym dekłam atorstwem i ogólnymi, budującym i sentencjam i (Palicyn, 1807), będące znów kiedy indziej swobodnymi wariacjam i na tem at Igora, a z\yłaszcza Jarosła\yny (Bielustin, 1819, i in.).

Okres rom antyzm u przyniesie лу 2. ńwierci X IX stulecia prze­

róbki pewnych fragm entów Słowa лу stylu „готапволу” (Kozłow)

lub przekłady wzoroлvane na m otywach ШВолуусВ na wzór lermon- towski (L. A. Miej, 1850). Wreszcie pojaw iają się przekłady, roz- członkowujące Słowo n a szereg pieśni o różnej m etryce, z zastoso- л у а т е т rym u lub лу1ег8га białego (Gerbel, 1854). Ten ostatni spo­ sób obejścia się z przekładanym uOvorem, dający szerokie możli- лли^с! лу trafnym i bliskim лvyrażeniu n astroju Słowa, był лл1е1о-

krotnie potem pow tarzany przez dalszych tłum aczy Słowa i ten

1 С. Ш а м б и н a r o , Худож ест венные переложения ,, Слова“, w w y d a w n i­ ctw ie A k a d em ii N a u k Z SR R ; Слово о полку Игореве. М осква —Л ен и н град 1934,

(3)

„SŁO W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 409

„sty l” przekładu, pomnożony o zwielokrotnione odmiany rytm iki pieśni ludowej, ewoluujący od licencji poetyckiej do coraz wierniej­ szego respektowania oryginału, stanie się poniekąd wzorem czy prototypem techniki przekładowczej Słowa także w języku polskim.

1. Z ta k późnym okresem (połowa X IX w.) nie należy jednak wiązać pierwszych przekładów polskich Słowa. Najwcześniejsza wzmianka o Słowie przypada w Polsce na r. 1804, a wychodzi spod pióra Cypriana Godebskiego w 3. tomie wydawanych przez niego w Warszawie wespół z Ksawerym Kosseckim Z a b a w P r z y j e m ­ n y c h i P o ż y t e c z n y c h . Godebski we wzmiance tej korzystać musiał ze źródła niemieckiego, które prawdopodobnie czerpało też z Karamzinowskiego kom unikatu w S p e c t a t e u r d u N o r d . Brzmi ona jak następuje: „Nie możemy tu zamilczeć sławnej pieśni Igors [sźc!], hrabi Aleksego Iwanowicza Mussyn-Puszkina, z dawnego b ar­ dzo rękopismu w yjętej, a którą sławne periodyczne pismo, pod tytu łem : le S p e c t a t e u r d u N o r d , z najpiękniejszą pieśnią Osjana porównywa” 2.

W dwa lata później pomieszcza Godebski obszerniejszy ustęp poświęcony Słowu wraz z częściowym polskim przekładem w 5. tomie tychże Z a b a w (1806) лу rozprawie O literaturze zagranicznej (dalszy ciąg Literatury rosyjskiej).

W obu lyypadkach (i \vzmianki o Słowie, i szerszego omówienia poem atu) nie jest to — jak można wnosić — oryginalna praca Godeb­ skiego. Przez cały okres wydawania Z a b a w Godebski pomieszcza w każdym tomie pod poiyyższym tytułem swobodny przekład czy streszczenie informacyjnego przeglądu, którego autorem być musiał August Kotzebue, o ile można sądzić po nagłówku w t. 1.: O Lite­ raturze zagranicznej z Dzienników IP . Kotzebue. Literatura Rosyjska. W następnych tom ach dopisek: „z Dzienników J P K otzebue” już się nie powtarza, choć naghnvek i tem atyka zachowane są nadal. Że zapoznawał Godebski publiczność polską ze Słowem i piśmien- nictAyem rosyjskim za posrednictivem obcego przekładu, na to w ska­ zuje гаголупо jego ролуо!уллгаше się na opinię niemieckich krytyków 3, jak i pisownia nazwisk rosyjskich załam ana лу pryzmacie zachodniej

m aniery graficznej i frazeologicznej: Chemnizera (ros. Хемницер), Ismaiłowa, Ossypowa, Kniesznina, Karamsyna, Szeraszkowa, Gsak,

2 Z a b a w y P r z y j e m n e i P o ż y t e c z n e , . 1804, 3, s. 38.

3 „ B łą d ta k o w y u d erzył n aw et stronnego w y d a w cę onej w n iem ieck im ję z y k u ” — pisze na te m a t luki treściow ej w Słowie, gd zie śpiew ak pom ijając za p o w ied zia n e dzieje W łodzim ierza rozp oczyn a od razu pieśń od ks. Igora.

(4)

410 A N T O N IN A O B R Ę B S K A -J A B Ł O N S K A

Kontszak zam iast Gzak, Konczak (ros. Гзак, Кончак), Izeslawa (zam iast Izjasława lub Izasława oddającego formę ruską Изяслав), Swetosława. O statnie dwa imiona w postaci Izeslawa i Swetosława, a nie, jak powinniśmy oczekiwać, Izasława, Światosława, odbijają zachodnią, niemiecką manierę transkrypcyjną ruskich połączeń я (ja) po spółgłosce: ros. я tran sk ry b u ją niemieckie periodyki współ­ czesne Godebskiemu ä lub | (ae) Святослав jako Swätoslaw, Igor Swätoslawitsch, rzeka Серебрянка jako Silberfluss vel Sserebreanka, ros. заря zorza jako sarea. (Np. w B u s s . M i s z e l l e n z r. 1804, s. 1 1 4 -1 1 5 , 146, 150).

Charakterystyczne też dla niewątpliwego pośrednictwa zachod­ niego są zw roty Swetosława z Rylska, zam iast Światoslawa Rylskiego, ta k ja k to brzmi w rosyjskim wzorze: Рылъскаго Князя Свято­ слава Олеговича; Wsewoloda z Trubszewa, gdy po rosyjsku: Труб- чевскаго Князя Всеволода', Jarosławie z Halicza wobec starorus. Галичкы Ярославе i utartego epitetu polskiego Jarosław Halicki.

Pisownia wyrazów: Szeraszkow zam. CMeraskow (ros. Херасков), Trubszew zam. Trubczew, musiała podsunąć przypuszczenie, że Go­ debski w przekładzie Słowa posługiwał się tłumaczeniem francuskim. Przeczą tem u choćby d aty tłum aczeń Słowa na języki obce, gdzie przekłady niemieckie i czeskie (najwcześniejsze) w yprzedzają na wiele la t francuskie i inne. Że zaś K otzebue mógł być źródłem inform acji o Słowie dla naszego wydawcy Z a b a w , tego — przy niemożności dotarcia do wzmiankowanych Dzienników Kotzebu- ego — pozwala się jednak domyślać August Bielowski, k tó ry Kotze- buego jako jednego z wcześniej szych popularyzatorów pieśni o Igorze wymienia we wstępie do swego przekładu Słowa: „W języku nie­ mieckim dał ją naprzód poznać uczonemu światu August Kocebue, w piśmie czasowym: D e r F r e i m ń t h i g e . Porównywa on ją z pieś­ niami Osjana, a w ogóle wysokie o jej wartości daje wyobrażenie. Później dali ją poznać w całkowitych przekładach Józef Müller w Pradze, 1811, Sederholm, Swoboda, i in n i”4.

J e s t także wczesny, z r. 1803, przekład niemiecki Słowa, do­ konany przez B iehtera i wy drukow any w N o r d i s c h e Mi s с e i l e n w Bydze5. Gdyby nie notka „z Dzienników J P . Kocebuego” w 1. to ­ mie Z a b a w i w yglądająca na wiarogodną inform acja o nim Bie- lowskiego, można by rolę najpierwszego inicjatora wiadomości

4 W y p r a w a Ig ora n a Połowców. L w ów J833, s. V I.

5 P or. О р л о в , Слово о полку Игореве, изд. 2. М осква—Л ен и н гр ад 1940, 8, 182, А кадем ия П аук СССР,

(5)

SŁO W O O W Y P R A W I E IG O R A ” 411

o Słowie u Godebskiego przypisać Bichterowi. Zważyć jednak należy, że B ichter (Johann Bichter, przebywający w Bosji) zasilał swym piórem także inne periodyki, np. B n s s i s c h e M i s c e l e n , wychodzące w Lipsku, gdzie też w zesz. 3., a w 1. tomie swego w y­ dawnictwa pisze o Słowie (na co się powołuje w r. 1804 przy innej okazji), może naw et podaje przekład fragmentów. Czy jednak są to u niego relacje z pierwszej ręki, czy już powtórzone — może za Kotze- buem — wiadomości, o tym trudno wnosić na niewidziane.

Trudno jednak przyjąć bez udokum entowania twierdzenie B. Vy- d ry 6 i M. K rid la7, że Godebski przekładu swego dokonywał z ru s­ kiego oryginału. O wierności z pierwowzorem trudno tu przesądzać: zatarta granica w prozie między streszczeniem a przekładem, licen­ cje poetyckie w wersji wierszowanej stw arzają szerokie pole dla dowolności interpretacji. Jedynym punktem zaczepienia byłoby powołanie się Godebskiego na dokładniejsze wiadomości o Słowie w momencie przekładowym, niż to było parę lat przedtem, gdy ,,...nie... m ając pod ręką dzieła” musiał poprzestać na wzmiance. Jakie to było dzieło — oryginał, tłumaczenie rosyjskie czy inno- języczna rozprawa inform ująca — o tym głucho. Obaj zresztą rzecz­ nicy przekładu Godebskiego z pierwszej ręki zignorowali zupełnie ta k i szczegół filologiczny, jak transkrypcja niemiecka (czy zachod­ nia?) imion własnych zabytku. A przecie wobec niemożności dotarcia w tej chwili do niemieckich periodyków z pierwszego dziesięciolecia X IX w. (prócz luźnych tomów nie ma w Polsce kompletów tych czasopism), jest to jedyny argum ent jako tako realny. To, i fakt, że polskie przekłady z języka rosyjskiego tej epoki nie posługują się podobnym systemem transkrypcyjnym ruskich imion własnych.

Dopiero dotarcie bezpośrednio do źródła, na jakim się opierał Godebski, pozwoliłoby ocenić ciężar gatunkowy jego sądów o Słowie. Jego sceptycyzm co do autentyczności zabytku (Godebski autorstw o pastiszu lub co najmniej jego podmalowanie przypisywał Musinowi- Puszkinowi) wspierać się zdaje na sądach innych8, ale za samodzielną

e Boh. V y <1 ra , ,,Slovo o pluku Jgorovë” , jeho ohlasy a v li v y v literature polskê a ceské. S h o r n , p r a c ! I s j e z d u S l o v . F i l o l . v P r a z e 1929, s.. 431 — 433. T oż, obszerniej w t. 4 (r. 1930) B r a t i s l a v y , s. 528 — 579.

7 JM. K r id l, The F ir s t Translation of the „ S lo v o ” . R u s s i a n E p i e Studies. M é m o i r e s o f t h e A m e r i c a n F o l k l o r e S o c i e t y . V ol. 42 (1947). P h ila ­ delp h ia 1949.

8 „O św iad czył on [soil. M u sin -P u szk in ] w p raw dzie, iż ty lk o b y ł tłu m a czem tej pieśni ze sta ro ży tn eg o rękopisu [ . . . ] , ale g d y w i e l u w ą t p i o p o d o b n y m

(6)

412 A N T O N I N A O B R Ę B S K A -J A B Ł O N S K A

i zgoła rozsądną na owe czasy uznać trzeba motywację pożytku ze znajomości Słowa u nas:

W sp o m n ieliśm y o p ieśn i rzeczonej w 3-cim to m ik u Z a b a w , ale [ . . . ] nie [ . . . ] m ając p o d ręką dzieła, p rzesta liśm y na w zm ian ce. Teraz m ogąc dać o nim d ok ład n ą w iad om ość, ud zielam ją w p rzekonaniu, iż n ie b ęd zie o b o jętn ą dla cz y te ln ik a , już to p od w zględ em litera tu r y , już z p ow od u zw y cza jó w , charak teru i m i t o l o g i i d a w n y ch S klaw onów , już dla h is to ­ ry czn y ch z a b y tk ó w te g o narodu, sp o jo n y ch , że ta k p o w iem y , z d ziejam i n a szy m i; narodu na k on iec, z k tó ry m p rzezn aczen ie różne nam nad aw ało s to s u n k i9.

W róćmy jednak do sprawy głównej, mianowicie do przekładu Słowa pióra Godebskiego. W ydaje się, że Godebski nie miał pod ręką pełnej treści Słowa, tylko jego tekst okrojony przez niemiec­ kiego pisarza i wydawcę (pełny niemiecki przekład Słowa ukazał się dopiero po śmierci Godebskiego). Stąd pierwszy przekład polski Słowa nie przekracza rozm iaram i połowy całego zabytku, a i wybór tłumaczonego tekstu podyktow any być mógł doborem miejsc cel­ niejszych, według upodobań estetycznych jeszcze chyba niemiec­ kiego przekładowcy. In n ą za to, samorodną, ja k się zdaje, innowację wprowadza Godebski, mianowicie części polskiego tłum aczenia doko­ nuje prozą, części natom iast nadaje formę poetycką10.

Przekład prozą, z granicą miejscami z a ta rtą między zwykłym streszczeniem a swobodną parafrazą, nie przedstaw ia nic godnego uwagi, chyba tylko stanowi typow y specimen nijakości stylu, kształ­ towanego na tekście z drugiej ręki:

P o zw ó lcie nam [ . . . ] bracia sm u tn ą p o w ieść o w y p ra w ie Igora w j ę ­ zy k u sta r o ż y tn y c h czasów ! L ecz to p roste i rzeteln e p ien ie n ie b ęd zie ozdobne ob razam i, ja k są p ieśn i m ądrego B o ja n a , k tó r y głosząc sław ę ry cerzy, raz n a w ierzch ołki w zla tu je drzew a, drugi raz, p o d o b n y str a sz ­ n em u w ilk o w i, po ziem i się sn u je, zn ow u , n a k sz ta łt g ó rn o lo tn y ch orłów , pon ad o b ło k i się w z b ija 11.

z r z ó d l e [ . . . ] , śm iem y w ię c ją u w ażać jako płód p o d rzu tn y (apokryf) a p r z y ­ najm niej ja k obraz p rzek szta łco n y w sw oim o d n o w ien iu ” ( Z a b a w y , 5, s. 71); (rozstrzelen ia m oje — A . O .-J.).

9 Z a b a w y , 5, s. 72.

10 „Z akres n aszego d ziełk a n ie d ozw ala n a m um ieszczen ia całk ow itej p ieśn i; p r zesta jem y w ięc n a w y ją tk a c h celn iejsz y ch i o d p o w ia d a ją cy ch p o w y ­ żej przez n as w ym ien ion ej p o b u d ce. Że zaś k ażd e rym ow an e d zieło tra ci w s w o ­ im p rzelan iu n a zw y cza jn ą m ow ę, o d w a ży liśm y się n iek tó re m iejsca oddać w ierszem , zb liża n y m bardziej do w ierności, n iżeli ozdób, ja k ie ta pieśń z a ­ w iera ” ( Z a b a w y , 5, s. 78 — 79). W id ać z teg o , że G odebski w y o b ra ża ł sobie S ło ­ wo, k tórego o rygin ału n ie ogląd ał, jak o u tw ór ry m o w a n y ,

(7)

„SŁ O W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 413

Trudno zresztą innego przekładu się spodziewać, gdy nie wypływa on z bezpośredniego odczucia oryginału. Toteż i fragm enty poe­ tyckiego tłumaczenia cechuje, mimo całej biegłości лу rzemiośle

poety, popra\vność i szablonowość przy zupełnym braku wyczucia elementów poezji ludowej, którą Godebski, zgodnie ze stanowiskiem pseudoklasyka, bierze nie tyle za prostotę, ile za prostactw o12. Oto na przykład, jak niewiele zostało z pięknego, лу duchu twórczości ludoлvej лyytrzymanego tropu poetyckiego, opartego na zaprzeczeniu jednej m etafory przeciлvлvażonej przez drugą: ,,To nie burza za­ niosła sokoły przez pola szerokie, kawki stadam i ciągną ku Donoлvi wielkiemu” . W przekładzie C. Godebskiego:

Żadna burzy gw ałtow n ość, zgłod n iałych jastrzębi N ie p on iosła śród step ów niezm ierzon ych głębi. D o w sp an iałego D on u ciągną kaw ek stad a, I w rzask ich przeraźliw y złą w różbę pow iada.

I dalej snuje tłumacz stvój лyątek w duchu górnej deklamacji, ujętej w ram y 13-zgłoskotyca, atrakcyjnej jednak miejscami poprzez swoiste klasyczne луа1огу języka poetyckiego tam tych czasów:

W szy stk o zw ia stu je trw ogę: Ju ż n ad su lsk ie konie P rzeczu w ając znak b oju, rżą po ta m tej stronie. Już się sław a w K ijow ie w zn osi pod n ieb io sy ; W N ow ogrod zie grzm ią surm y chrapliw em i g ło sy ; Szm er g łu ch y chorągw iam i w P u ty w lu p o m ia ta ; A I g o r czeka ty lk o na p rzy b y cie brata.

W s e w o ł o d , ch ciw y sław y, sp ieszn ym krokiem zm ierza, I tem i się odezw ie słow y do rycerza:

„ T y ś dla m nie jasnem św iatłem , ty ś mój brat je d y n y , Igorze! m y je ste śm y Sw etosław a sy n y :

K aż siodłać tw e rum aki ku św ietnej potrzeb ie: M oje z daw na już w K ursku gotow e dla ciebie.

12 R ozróżnienie p ro sto ty od p rostactw a w epoce G odebskiego n ie jest je d ­ nak ty m sa m y m , czy m b y ło b y dzisiaj, jak się tego d o m y śla ć m o żem y z p r z y to ­ czonego w y ją tk u : „ ...c h c ie liśm y ty lk o zastan ow ić u w agę nad ty m i dw om a szcze­ gółam i, to je s t: c z y li ją [scil. pieśń o Igorze] słusznie porów nano z p ieśn iam i O sjana, i czy m a w sobie p iętn a sta ro ży tn eg o ducha. — Co do p ierw szego, śm iem y tw ierd zić, iż p ism a zagraniczne, pow yżej rzeczone, m niej b y ły tr a f­ n y m i w porów nania figurze, n iżeli daw ni rosyjscy bardow ie, k tó rzy b oh aterów p rzyrów n yw ali do jastrzęb i. — Co do drugiego, w m iejscu sta ro ży tn y ch p ro ­ s t o ty , którą śp iew ak d zisiejszy chciał n aślad ow ać, p o strzeg liśm y raczej p o w ie ­ w a ją cy g d zien iegd zie duch daw nego p ro sta ctw a [czyli ch yb a „ p ierw o tn o ści” ? ], rzucone zaś po w ielu m iejscach k w ia ty okazują w id oczn ie, że to są p ło d y p r z y ­ rodzenia, k u n szto w n ą przesadzone ręką” ( Z a b a w y , 5, s. 77 — 78).

(8)

414 A N T O N IN A O B R Ę B S K A -J A B Ł O Ń S K A

T am n a m oje ro zk a zy p o czet m ężn y czek a: K u rsk an ie [sic!] z w y k li trafiać do celu z daleka. P o c z ę li się i w zrośli w śród w ojennej w rzaw y; K o leb k ą ich — p rzy łb ica ; d om em — p o le sła w y ; T rafne w łó czn i rzucenie p ierw szą w p raw ą dłoni, P o d a w a n o im jadło k oń cem ostrej broni; S ajd ak i n ie za w a rte, lu k za w sze n a p ię ty , A m iecze za o strzo n e, oto są ich s p r z ę t y 13.

Pseudoklasyczność stylu najbardziej widać w „żalach Jaros- ław ny” . Godebski wyłączył je z ciągłego przekładu Słowa i, wyprze­ dzając w ty m rosyjskich autorów, uczynił przedm iotem osobnego poem atu, pomieszczonego w Z a b a w a c h w dziale Poezyj. Z czaru poezji ustnej, z bezpośredniego liryzmu nie odnajdujem y nic w ob­ razach snutych przed polskim czytelnikiem. (Już to trzeba przyznać, że żaden chyba z polskich przekładów Słowa nie dał płaczu Jaros- ławny na poziomie dorównującym czy to oryginałowi, czy opraco­ waniom tłum aczy rosyjskich. Ale bo i zadanie jest wyjątkowo złożone: zachować elementy twórczości ludowej przy równoczesnej wyszukanej formie kompozycji. Eosyjscy tłumacze przychylali się w tedy nieraz k u biegunowi ludowości; naszym autorom styl ludowy w yraźnie tu mniej odpowiadał).

Na przestrzeni 100 wierszy z górą, pisanych 11-zgłoskowcem, a zatytułow anych: Żal Eufrozyny Jarosławny po mężu swoim Igorze, w ątek skargi roztapia się niemal bez śladu w patriotycznych re­ fleksjach, oderwanych4 apostrofach i sentym entalnej frazeologii, nie pozbawionej charakteru jako sam dokum ent epoki i ówczesnego stylu. Oto apostrofa do słońca, z refrenem przesuniętym z pozycji inicjalnej na koniec okresu:

T y , co p rzen ik asz sw ą zrzen icą jasn ą, G w iazdo! p rzed k tórą w sz y stk ie in n e gasn ą, Co w sz ę d y n iesiesz p o c ie c h y , n ad zieje I w sz y stk o tw o jem ob liczem ja śn ieje, O słońce! n ie zarż ogn istej p o żo g i,

W b ezw o d n y ch step a ch , gd zie Igor m ój drogi Co d zień om d lew a p od zn o jó w ciężarem ,

Za cóż go d ręczysz p ragn ien iem i skw arem ? • ' C zyli za ch o d zą , czy li w sta ją zorze,

P u ty w e l św iad k iem łez m y ch p o I g o r z e 14.

13 ibid., s. 80 — 81. 14 Z a b a w y , 5, s. 100.

(9)

„SŁ O W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 415

Potem autor puszcza wodze fantazji, stwarzając sytuacje nic ze skargą Jarosław ny nie mające wspólnego:

P o m n ę, n ie s te ty , dzień ów , k ied y rano D o n ieszczęsnego pochodu znak dano : W przód całe m iasto zajął szm er ponury, P o te m się w ojska sn u ły na k szta łt chm ury; Za n iem i żon y, koch an k i i m a tk i...

A n ie zn ające n ieb ezp ieczeń stw d ziatk i, S w ym głoskiem ojców w yw ołu jąc z szyk ów , R o b iły czu ły w id ok z w ojow ników .

Igor, nim w zło te strzem ię w ło ży ł nogę, P rzyszed ł — i coż m i pow iedział na drogę? ,,Żegnam cię, żono, rzekł do m nie w zap ale; P o św ięćm y m iłość narodow ej chw ale. Może się w ięcej nie zobaczeni z sobą!...

T yś m i przed w szy stk iem — o jczyzn a przed to b ą ” . To rzek łszy zn ik n ął p od ob n y do b łysk u ,

J a k b y się lęk ał sw ej żony u ś c isk u 15.

2. Po mieszanej, prozaiczno-wierszowanej próbie przekładu fragmentów Słowa mija okres la t blisko 30, znaczący się jedynie kilkoma prozaicznymi urywkami Słowa. Jeden z nich spotykam y w Lindego tłumaczeniu historii literatury rosyjskiej Griecza16 z do­ datkiem Bestużewa i Karamzina, co jest znowu podaniem Słowa z drugiej ręki (za Karamzinem), praw da że w gładkiej formie, lecz zdradzającej wyraźną zależność od wzoru rosyjskiego. Np. w apo­ strofie do Jarosław a Halickiego :

Siedząc w y so k o na tron ie złoto k u ty m , T y podpierasz góry K arp ac­ kie żela zn y m i T w oim i pu łk am i, zatw ierasz w rota D u n aju , otw ierasz drogę ku K ijow ow i, p u szczasz strza ły w ziem ie o d d a lo n e 17.

lub w opisie śmierci ks. Izasława, syna W asilka:

D ru ży n ę T w oję, K siążę, p tak i drapieżne p rzy o d zia ły sk rzyd łam i, a zw ierzęta krew jej p o liza ły . T y sam w yroniłeś perłow ą duszę T w oję z m ocnego ciała przez z ło ty n a sz y jn ik 18.

15 ibid., s. 101.

16 S. B. L in .d e , M iko ła ja Grecza ,,B y s historyczny literatury r o s y js k i e j ” z dodatk am i m. in. ...Bestużewa i K a r a m z in a . W arszaw a 1823.

r 17 О. c . , s. 383. 18 о. c., s. 384.

(10)

416 A N T O N I N A O B R Ę B S K A -J A B Ł O Ń S K A

A oto fragm ent z ucieczki Igora:

R zek ę tę rym op is oży w ia , a ona ta k w ita K sięcia : N iem ało T obie, Igorze, św ietn o ści, ch a n o w i K o n cza k o w i zm a rtw ien ia , a ruskiej ziem i w e ­ sela! [N a to K sią ż ę :] N iem ało T obie, D o ń cze, św ietn o ści, k ied y T y Igora k o ły szesz na w ełn ach T w oich , ścielesz m u tra w ę m ięk k ą na brzegach sreb r­ n y ch , od ziew asz m ię ciep ły m i m głam i p o d cien iem drzew a zielon ego, ochraniasz ja k cy ra n k ę na w od zie, jak cza jk ę przy zdrojach , jak czarno- gardła n a p ow ietrzu .

Tak się złożyło, że przekład urywków Słowa, podany przez Lindego, ma swoją replikę, wywodzącą się z tegoż wzoru, z jakiego korzystał Linde (tj. z wielkiego 12-tomowego dzieła K aram zina), a podaną w polskim przekładzie Karamzinowskiej H istorii państwa rosyjskiego pióra Grzegorza Buczyńskiego (wyd. w Warszawie w la ­ tach 1824 — 1830). W tomie 3. wymienionego dzieła przy om a­ wianiu k u ltu ry Busi średniowiecznej K aram zin streszcza Słowo o wyprawie Igora, ilustrując je celniejszymi w yjątkam i. W szystkie one trafiły do przekładu Buczyńskiego i dokładnie te same zużytko­ wał Linde.

Zestawienie jednego przynajm niej fragm entu u Buczyńskiego z przekładem zasłużonego leksykografa odsłoni nam niezależność obu przekładów od siebie. Przekład Lindego cechują niezaprzeczone walory literackie, u Buczyńskiego uderza specyficzność interpretacji tek stu rosyjskiego, na co zwracali już uwagę współcześni mu krytycy. Oto przekład rozmowy z Księciem:

N iem a ło ci, Igorze, w sp a n ia ło ści, ch a n o w i K on czak ow i g n iew u , a r u ­ skiej ziem i radości. [K sią żę o d p o w ia d a :] N iem a ło dla cieb ie, o D o n ie, w sp a n ia ło ści, g d y t y n a sw oich n u rtach k o ły szesz Igora, u ściełasz m u traw ę m ięk k ą n a brzegach sreb rn ych : odziew asz go ciepłą poin rok ą [!] pod c ie ­ niem drzew a zielo n eg o , ocalasz ży c ie na w od zie p o m o cą k rzyk ów , na stru gach czajk am i, n a p o w ietrzu ły s k a m i19.

Ciekawą in terp retację językową dostaje tu ptactw o wodne w y­ m ieniane w Słowie: gogoła (starorus. гоголь), czyli nura zastąpił tłu ­ macz przez wyraz krzyk, oznaczający chyba ptaka łąkowego kszyka z rodziny bekasów. Podobną osobliwość stwarza starorus. чернядь ‘odm iana dzikiej kaczki’, z której Linde zrobił czarnogardła20, B u ­ czyński zaś łyskę21. Bogate i zróżnicowane słownictwo łowieckie

19 H ist, p a ń s t w a rosyjskiego, t. 3, s. 205.

20 Por. S ło w n ik w a rsz a w s k i: p ta k w ró b lo w a ty z rod zin y p liszek .

21 Ł y s k a albo kaczka łysic a (łac. fulica atra) — p ta k p o d k a sa ły k u rod ziob y z rod zin y d erk aczy (S ło w n ik w arszawski).

(11)

„SŁ O W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 417

zostało indywidualnie przedstawione w urywkowych tłumaczeniach Słowa prozą.

Pierwszą konfrontację polskiego przekładu z tekstem staro- ruskim spotyka czytelnik polski w 2-tomowym dziele J. B. R ako­ wieckiego pt. Prawda ruska22. R iestety i tu taj nie m amy do czynienia z całością Słowa. Je st ono podane w nielicznych fragm entach jako ilustracja rysu historycznego Słowian, ale autor, wydawca i komen­ ta to r wcześniejszych od Słowa zabytków staroruskich, równolegle do przekładu polskiego cytował tekst oryginalny naszego utworu. Jest to p i e r w s z y p e w n y p r z y k ł a d p o l s k i e g o t ł u m a c z e n i a z b e z p o ś r e d n i e g o ź r ó d ł a . Dla popularyzacji jednak Słowa u szerszej publiczności, jako pomieszczony w bardzo specjalnym studium naukowym, nie miał on znaczenia.

Fragm enty przekładu Rakowieckiego noszą na sobie rysy ów­ czesnych luk znajomości słownictwa czy też realiów średniowiecz­ nych, co zresztą w równym stopniu cechowało i wszystkie inne współczesne mu przekłady Słowa. Spotykam y się więc z życiem zam iast mieniem, wnukami Dadziboga (błąd, którego uniknie dopiero Tuwim, i to dopiero w swoim drugim przekładzie Słowa)-, kawki nazwane będą wronami i będą ze sobą rozmawiały, zam iast wrzask podnosić. Oto próbka przekładu:

W ten czas, za Olga H orysław icza rozsiew ały się i rosły n iezgod y, okropną n ędzą uciśnione b yło życie w nuków D ad zib oga, dla n iezg o d y k siążąt ży cie się lu d zk ie skracało. W ten czas w ruskicłi krajach rzadko się k ied y rolnik u śm iech n ął, lecz często kruki d zieląc p o m ięd zy sieb ie tru p y , krakali [sic !), a w ron y chcąc p olecieć na żerow isko m ięd zy sobą rozm aw iały. Tak to b yło w czasach klęsk i w ojen; lecz o takiej w ojn ie jeszcze n ig d y nie s ły s z a n o 23.

W arto podnieść szczególny walor przekładu Rakowieckiego — zdobycz bezpośredniego obcowania z oryginałem — a mianowicie uwydatnienie momentów rytm icznych Słowa, np. лу ustępie:

Od rana do ivieczora od w ieczora do św itu lecą hartow n e strza ły ;

22 P r a w d a Ruslca, czyli P r a w a w. xiecia Jarosła w a W ła d ym iro w icza tu ­ dzież Trakta ty Olga у Igora TTr. ТГ. X . X . K it owskic h z cesarzami greckimi у M ścisława D awidowicza X . Smoleńskiego z Rygą, zawarte, których Texta obok z Polskićm tłomaczeniem poprzedza R y s historyczny zwycza iów, O byczaió w , Re- ligiy, P ra w у J ę z y k a dawnych słowiańskich у słowiańsko-ruskich narodów. Т. 1. W arszaw a 1820. T. 2. W arszaw a 1822.

23 о. с., 1, s. 79.

(12)

418 A N T O N IN A O B R Ę B S K A -J A B Ł O Ń S K A

grzm ią szab le o szy sza k i; k ruszą się k op iie sta lo n e,

w p olu n iezn ajom em w śród ziem i p ołow ieck iej, Czarna ziem ia k o p y ta m i stra to w a n a , kośćm i zasian a, a krw ią p o la n a , i po ea ły m kraju ruskim sm u tek p o w sc h o d z ił84.

J est jeszcze jeden przekład fragm entu Słowa w oparciu — jak wszystko na to wskazuje — o oryginał, a niemal współczesny prób­ kom pokazanym w dziele Rakowieckiego : jest to „dosłownie, jak może być najwierniejsze” tłumaczenie płaczu Jarosław ny w Roz­ prawie o elegii Kazimierza Brodzińskiego25. Brodziński całe Słowo określał jako „heroiczną elegię” , formę zaś elegijną w twórczości Słowian zilustrował w rozprawie swej płaczem Jarosław ny, znanym mu także z parafrazy Godebskiego, k tórą oceniał krytycznie.

Oto fragm ent przekładu, dokonanego prozą, odbijający zarówno kulturę literacką i sumienność tłum acza, jak pewne rysy filolo­ gicznej zależności od obcych mu realiów i zwrotów,

J arosław p a p ła cze rano w P u tiw lu na p o ręczy : O w ie tr z e ! czem u w iejesz ta k g w a łto w n ie, czem u n iesiesz ch ań sk ie strza ły na n iestru d zon ych Skrzydłach n a ro ty m ojego k o c h a n k a ! Mało to b ie w iać pod ob łok am i, na gprach, k o ły sa ć o k ręty na n ieb iesk im m orzu, d laczego zw iałeś m oję rozkosz znad trą w y P u tiw lu f

Brodziński nie radzi sobie z obcym mu term inem dawnej tech ­ niki obronnej : забрало? забороло, oddając go przez poręcz (!); pod staroruskie нетрудны ‘lekki niefrasobliwy’ podstaw ia polski zwrot niestrudzony. Całość jednak mimo tych usterek jest w ytrzym ana w jednolitym stylu prozy artystycznej.

3. Dotychczasowe polskie tłum aczenia w yjątków Słowa omó­ wione tu zostały w ty m celu, by nie uronić skromnych naw et prze­ jawów zainteresowania k ry ty k i polskiej ty m niezwykłym utworem, Właściwą jednak pozycję pierwszego pełnego przekładu Słowa, przekładu niewątpliwie dokonywanego z wersji oryginalnej zabytku, i to w dwóch postaciach — artystycznej wierszem i dosłownej pro­ zą — zawdzięczamy Augustowi Bielowskiemu : Wyprawa Igora na Połowców. Poemat słowiański (Lwów 1833).

W ram ach cienkiego tom iku, nie przekraczającego wraz z obu przekładam i i objaśnieniam i 50 stron druku małej ósemki, zaznaja­

84 о. с., I, s. 80.

85 Por. R o c z n i k i T o w . K r ó l e w s k i e g o W a r s z a w s k i e g o P r z y j a , e i ó ł К a u k , T, 16 (1823), s, 1 2 9 - 1 3 0 ,

(13)

„SŁO W O Q W Y P R A W IĘ IG O R A 4’

419

mia się czytelnik polski w zwięzłej formie z historią odkrycia za­ bytku, jego 1. wydania, jego tłumaczeń rosyjskich i innojęzycz-= nych, Bielowski wymienia także polskie przyczynki na tym polu, omawiając krytycznie poglądy Godebskiego na genezę Słowa i za­ rzucając mu mylne i niedokładne wiadomości.

Studium Bielowskiego, którego poważny umysł i nieprzeciętne zdolności zyskują uznanie nie tylko ówczesnych, lecz i późniejszych krytyków , z dwóch względów zasługuje na uwagę: z jednej strony jego przekład wierszowany jest rzetelnym osiągnięciem pisarskim, znamionuje go odczucie artyzm u Słowa i opanowanie sztuki poe­ tyckiej ; z drugiej strony przekład dosłowny rzuca nam ciekawe światło na to, jak pojmował Bielowski zadanie literalnego tłum acze­ nia tekstu. Jego dosłowną transpozycję Słowa na język prozy ce= chuje specyficzna m aniera: podstawienie pod tekst staroruski nie tyle polskich odpowiedników znaczeniowych, ile identycznie brzm ią­ cych tworów niby polskich, wyglądających na pseudoarchaizację, a właściwie będących może pseudorutenizacją czy slawizacją polskiej wersji.

Te niedociągnięcia, o wiele widoczniejsze w przekładzie prozą, obwarowanym wymogami wierności w stospnku do oryginału, tłu ­ maczą nam pośrednio pociąg rosyjskich i obcych autorów do podej­ mowania przekładów raczej artystycznych Słowa, gdzie dopuszczalne jest swobodne operowanie tekstem oryginału, a z opuszczenia miejsc trudnych czy niejasnych nie czyni się pisarzowi zarzutu. Zbieg okoliczności, jak z Bielowskim, gdy oba przekłady pochodzą od jed­ nego pióra, pozwala nam to naocznie stwierdzić, Oto na przykład tłumaczenie literalne Bielowskiego ;

...Rioi K u rszczanie św iad om i km iecie, pod trąb am i pow ici, p od h e ł­ m am i w y k o ły sa n i, końcem k op ii w ykaripieni, p u ty iin w iad om e, jarugi zn ajom e, łu k i u nich n aprężone, tu ły o tw arte, szable w y o strzo n e sk aczą w p ole jak sire w ilk i, szu k ając sobie części, księciu sła w y . W te d y w stąp ij k siążę Igor w zło te strzem ię i pojechał po c z y sty m polu, Słońce jem u ćm ą p u t za stęp u je; noc obudziła p ta ctw o stęk ające m u g r o z ą ,..26

Polski tłumacz wprowadza tak liczne identycznie brzmiące z ruskimi polskie wyrazy, że stwarzając wrażenie pozornej bliskości tłumaczenia, nasyca je równocześnie — bodaj czy nie zanadto przeciągniętą — atm osferą niby kresowej polszczyzny, akcentem ru s­ kiej składni albo w najlepszym razie wrażeniem pseudoarchaizacji,

?6 W y p r a w a Igora ną Połoivcówt s, 40,

(14)

420 A N T O N IN A O B R Ę B S K A -J A B Ł O Ń S K A

Tak np. wyraźnie niepolską składnię ma zw rot: luki u nich naprę­ żone) świadomi kmiecie znaczą po polsku co innego niż сведоми кмети tekstu staroruskiego, a kresowe puty i jarugi, sire (z u k ra ­ ińska) wilki, czy wreszcie ćma (лу pierwoAvzorze тьма), groza i stę­ kające (w pierwo\\rzorze гроза i стонущи) ptactwo (właściwde noc, a nie ptaki) mechanicznie powtórzone zostały za tekstem ruskim zam iast ciemności, burzy czy ję k u ; лvreszeie forma części zam iast czci (spotykana u Sknvackiego — лл^с może jaki kresoAvy regio­ nalizm !) dopełnia tej osobliwej stylizacji przekładu.

W szystkie te niedociągnięcia czy usterki przekładu filologicznego zostają znacznie złagodzone lub pominięte лу wersji poetyckiej

Słowa, o której рополлту луу0аллтса przekładu Bielowskiego w r. 1906, Bohdan Lepki, poллdedział лу swoim wstępie, że ,,wiersz jego jest

piękny, a język оллиапу duchem oryginału” :

K u rszczan ie m oi w kres p od ążą szy b k o . T rąb y p ielu ch ą , hełm b y ł im k olebką. O strze dzid jad ło n iosło im zw y cza jn e, Z nane im szlak i, jarugi n ie tajn e. N a p ię te łu k i w ieczn ą strzałą św iszczą, Z o tw a r ty m tu lem , z ostrą szab lą k ’cięciu J a k p łow e w ilk i lecą w step , aż z y szczą W ieczn ą cześć sobie, w ieczn ą sław ę K sięciu .

I w stą p ił K siążę Igor w zło te strzem ię: M gły ćm ią m u drogę, p ta c tw a w rzask złow ieszczy N o c r o z b u d z iła ...27

I w innych miejscach dosłownego przekładu Bielo wskiego n a ­ trafiam y na лyyrazowe identyzm y albo na kalki ze staroruskiego л у у ^ е п czasem niepojętych dla samego tłum acza:

G d y b y ś t y tu b y ł, b y łb y C z a g a po n o g a cie, k o s z c z e j po rezanie. Bo t y u m iesz p o s u c ł i u ż y w y m i s z e r s z i r a m i strzelać, jak u d a ł e sy n y G leba [ ...

1

Lecz ju ż, K sią że Igorze! u cierp iała św ia tło ść słońca, a drzew o n i e b o l ę - g i e i n liść zron iło; po R osi, po Suli grod am i się p od zieliło, a Igora chrobrego p u łk u n ie w sk rzesić ! I)on cię w o ła i w y z y w a k sią żą t do zw y cięstw a . Chrobrzy k sią żęta O lgow icze d o s p i e l i ju ż do b r o n i28.

Кгеолуаше imion rzekom ych chanÔAV połowieckich z tureckich apelatyw ów czaga 'b ra n k a 5, koszczej 'jeniec5, czy wreszcie

роллТо-27 о. c., s. 13.

(15)

„SŁ O W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 421

rżenie bez polskiego zastępstwa szerszirów nie dziwi nikogo, bo ów­ czesna znajomość orientalnych elementów Słowa nie mogła im podołać. Ale za ruskim wzorem powtórzone niby polskie kresowe zwroty, w rodzaju dospieli już do broni (доспели на брань), nie tr a ­ fiają лу sedno znaczenia i za przykładem udałych synów Gleba mogą uchodzić za rusycyzującą pseudoarchaizację. N atom iast dziwacz­ nym nowottvorem jest np. kalka z wyrazu, którego Bielowski nie zrozumiał: niebolęgiem, starorus. не бологом 'nie na dobre, nie ku dobremu’. I znów przekład poetycki лууchodzi najczęściej obronną ręką z tych nieporadności filologicznych:

O przyb ąd ź ku nam , w ten czas będ zie, bracie, K o s z c z e j w art rezan, C z a g a po n ogacie; B o t y p o z i e m i ży w em i s z a r s z u n y 29 J a k sy n y G leba um iesz siać p io r u n y 30. ...Igorze! ju ż słońce B lask sw ój straciło, a d r z e w o k w i t n ą c e S z e r o k o z i e m i ą liść zroniło m łody. N ad R osią, Sułą w róg się d zieli grody, Igora p u łk u n ik t w skrzesić nie zdoła. K siążę! D on w ielk i do zw y cięstw cię w oła, W oła K siążęta, tow arzysze tw o je;

Ju ż O lgow icze dorośli na b o je 31.

Trudno przytaczać w nieskończoność paralelizmy etymologiczne, od których się roi przekład literalny Bielowskiego. Miejscami sla- \vizująca czy archaizująca charakteryzacja sprawia \vrażenie ja ­ kiegoś m akaronizm u: ,,\vybierali dań po biele od dwora... O książę! tąga(\) um twój połoniła... już się przewierzgnął dziw na ziemię” 32. W ydaje się, jakby oba przekłady dokonywane były niezależnie od siebie; ллпегвголуапу jest opracowany staranniej, ma wytrzym ane artystycznie fragm enty, gdy w \versji doslotvnej zdarzyło się палл^ opuszczenie (czy skrót?) tekstu. Oto przytoczonym poniżej pięknym opisie porażki \vojsk Igora miejsca ujęte w kwadratowe паллпаву pominięte zostały w wersji literalnej:

T akie to n iegd y ścierały się m ocy! L ecz takiej w ojn y nie słyszan o jeszcze: 29 S zarszu n — rodzaj szabli (L inde).

30 о. c., s. 21. 31 о. с., s. 22 — 23.

(16)

422 An t o n i n a Ob r^b s k a-j a b ł oNs k a

Öd râ n n ÿ ch św itó w do n o cy , od n o cy D o św itu , g ę ste strzał się leją d eszcze,

S ły ch a ć g rzm o t szab el śród trzask u oszczep ów W dalekiej ziem i p o ło w ieck ich step ó w .

A czarny obszar k oń sk iem i k o p y ty Zorany, k o śćm i za sia n y , krw ią z m y ty , W y d a ł dla R u si p lon b u jn y — n i e d o l ę . . .

[Co za szu m r a n o ! co za dźw ięk przez p ole? Igor Zawraca p u łk i, żal go bodzie

Za to b ą , m iły bracie W sew ołod zie! I dzień, i drugi trw a pobój za ja d ły , W trzecim szta n d a ry w ojsk Igora p a d ły ; T u b rat się z b ratem nad b y strą K ajałą Żegna — krw aw ego w in a im n iesta ło . S k o ń czy ło u c z tę chrobre fu sk ie p lem ię, P o c z c iw sz y w rogi, p ad ło za sw ą z ie m ię !...] Ż ałośna tra w a ziem ią liść rozściela Î drżew o tęsch n e p rzek łan ia kon ary, B o w sta ły c z a sy , n i e cza sy Wesela: P u sty n ia całe zalęgła ob szary —

W d zied zin ie w n u k ó w D a d źb o g a , n iezn an a W zeszła d ziew ica na ziem ię T rojana: N i e d o l a , w sk rzyd ła p la sn ęła ła b ęd zie, A po kraj m orza i u D o n u rzeki Ze snu m ordercze zb u d ziły się w ie k i...33

Trudno bez szczegółowej analizy wersyfikacyjnej ustalić walory rytm iczne dzieła Bielowskiego. Jego zaletą niewątpliwą jest w ytrzy­ manie całego utw oru w m etryce 11-zgłoskowca (5 + 6 ) bez rów no­ czesnego wrażenia nużącej monotonii. Tę. rozmaitość ma do zaw­ dzięczenia przekład (pomijając tro p y stylistyczne) dość bogatej i zmiennej sekwencji rymów.

4. Współcześnie z poetyckim przekładem, jaki dał Bielowski, pojaw iają się w druku fragm enty Słowa, przełożone wierszem przez Lucjana Siemieńskiego34. Przytoczony poniżej urywek, równoległy do przekładu Bielowskiego, pozwoli porównać wyniki dwu przyjaciół, działających współcześnie na polu słowiańskich przekładów:

Cóż to mi szu m i, jak i ok rzyk dziki? Igor do b oju zaw raca sw e sz y k i — Żal m u W sew ło d a — w a lc z y li dzień ca ły , W a lczy li drugi, w dniu trzecim książęce 33 о. c., s. 1 7 — 18.

34 C z a s o p i s m o N a u k o w e Z a k ł. N a r ó d . im . O s s o l i ń s k i c h . L w ów 1833. R oczn ik V I, z. 2, s. 71 — 72.

(17)

„SŁ O W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 423

P a d ły sztan d ary. N ad brzegiem K ajały Raz się u ścisły jeszcze bratnie ręce. Tu ju ż się krw aw e w y to czy ło w ino — S k oń czyłaś g od y, o ruska drużyno! I g ościom sw oim dolałaś obficie, I za O jczyznę p o łożyłaś ży cie .

Rozpoczęta przez Siemieńskiego praca nie została jednak do­ kończona. Znamienne, że jest to próba podjęta лу kółkn młodych literatów, grupujących się dokoła Bielo wskiego. I nie była to próba odosobniona, jak na to tyskazują dane dotyczące Lud\vika Nabie- laka35, który drukując w H a li c z a n i n i e (Lwów 1830, t. 1 i 2) Zabytki starożytnej poezji słowiańskiej w przekładach, zaczyna od Rękopisu królodworskiego, zaopatrując go wstępem, gdzie zapowiada, że zamierza dać w dalszym ciągu polskie przekłady Pieśni o wypra­ wie Igora i serbskich Pieśni bohaterskich. W tomie 2. H a l i c z a n i n a po wydrukowanych pieśniach falsyfikatu H anki oznajmia луnawiasie:

„N a ty m kończymy rękopis królodworski. W następującym tomie zamieszczona będzie Pieśń o wyprawie Igora na Połowców” 36. W y­ gląda na to, że tłumaczenie zapoлл7iedzianego utw oru było gotowe lub przynajm niej znacznie zaaлvansowane. N iestety, następny tom H a l i c z a n i n a nie ukazał się, a z nim nie doczekał się druku i prze­ kład Nabielaka.

Nie wiemy też, czy był on napisany ллпегвгет, czy prozą, a ta k samo żadne bliższe szczegóły nie są nam znane na tem at polskiego przekładu Słowa, który miał być dokonany przez Ju lian a Szotar- skiego na emigracji ллте Francji. Na fakt ten ролуокф się korzys­ tający podobno z rad Szotarskiego Eichhoff, tłumacz i лvydaлvca Słowa лу języku francuskim лу r. 1839: des conseils diun ami parti­

culièrement versé dans cette étude (m r. Szotarski, auteur dlune tra­ duction polonaise de ce poème)37. W spuściźnie pisarskiej Szotarskiego nie doclm val się ślad tej pracy. Z pamiętników jego ллг8р01сге8пусЬ (doktora Szokalskiego) ллriadomo tylko, że za pobytu sлvego лу Darm-

stacie w r. 1835 „trudniła go niesłychanie Wyprawa Igora na Po- łowców, której tekst лу bibliotece odnalazł. Przedsięлvziął sobie prze­

35 W iad om ość o próbach tłu m aczeń S łow a przez B rod ziń sk iego, S iem ień ­ skiego i N ab ielak a p o d a ł В . У у d r a na I zjeździe filologów słow iań sk ich w P ra ­ dze, por. S b o r n ilc p r ą c i I s j e z d u S l o v . F i l o l . v P r a z e 1929, s. 431 — 433, po czy m obszerniej w R. 1У (1930) B r a t i s l a v y , s. 528 — 579.

36 H a l i c z a n i n , L w ów 1830. T. 1, 2, s. 107. 37 por. О р л о в , о. c., s. 184,

(18)

424 A N T O N IN A O B R Ę B S K A -J A B Ł O Ń S K A

tłumaczyć go na język niemiecki, literacko opracować i w ydać” 38. W ypadki nie pozwoliły mu w tedy doprowadzić dzieła do końca. W kilka la t potem w P aryżu śm iertelna choroba położyła kres pracom literackim tego utalentowanego podobno krytyka, siostrzeń­ ca Brodzińskiego, zaprzyjaźnionego blisko z Mickiewiczem. Jego uzdolnienia i związki z ludźmi pióra dopuszczają prawdopodo­ bieństwo zamierzeń" literackich. Na tym prawdopodobieństwie też tylko musim y poprzestać, zważywszy, jak niewiele ocalało z jego rękopisów.

5. Można by powiedzieć, że okres 13 lat, od Rakowieckiego do Bielowskiego, jest epoką choć nierównych, ale ożywionych zaintere­ sowań Słowem. N a środowisko warszawskie składają się próbki tłum aczenia prozą (Rakowiecki, Linde, Buczyński, Brodziński); Lwów hołduje poetyckiej formie przekładu (Bielowski, Siemieński).

W szystkie powyższe prace polskich autorów zatrzym ują na sobie uwagę k ry ty k i: w C z a s o p iś m ie N a u k o w y m Z a k ł. N a r. im . O s s o li ń s k ic h we Lwowie pojawia się dłuższa recenzja, podpisana inicjałami K. S., pt. Uwagi nad polskimi przekładami pieśni o w y­ prawie Igora Swiatosławicza na Połowców39. Je st to bodaj jedyna próba porównawczego rozpatrzenia przekładów Słowa i skontrolo­ wania ich z transliterow anym obok tekstem staroruskim . Nieznany k ry ty k 40 trafnie w ychw ytuje błędy bądź dowolności tekstu pol­ skiego: Kałaja u Brodzińskiego — zam iast K a ja ła ; zmartwiały (Brodź.), gorący (Biel.) — zam iast twardy (starorus. на жестоцем теле)-, prostuje niewłaściwą terminologię: zabrało tłum aczy jako wał, okop, co jest niejakim postępem wobec poręczy Brodzińskiego i

wie-38 P a m . L i t e r . , X X I V , 1927, s. 198.

39 R. V II, 1834, s. 3 3 - 4 0 , 1 2 1 - 1 2 8 , 2 2 3 - 2 4 0 , 3 4 5 - 3 7 9 .

40 K ry p to n im K . S . nie zo sta ł d o ty ch cza s rozw iązan y. W y d a je m i się, że m o g ły b y to b y ć in icja ły K arola S ien k iew icza (1 7 9 5 — 1860, urodź, na U k r a ­ in ie, k rzem ień czan in a), p o e ty i h isto ry k a , k tó ry , zan im się zn alazł na em ig ra ­ cji, był w la ta c h 1 8 3 3 — 1834 k u stoszem Z akładu O ssolińskich w e L w ow ie, skąd też n asu w a się p raw d o p o d o b ień stw o jego d ziałaln ości pisarskiej jako K . S. w w y m ien io n y m w yżej czasop iśm ie. P rzeciw ko te m u p rzyp u szczen iu p rzem a ­ w ia pon iek ąd fa k t, że K . S ien k iew icz p osłu giw ał się p seu d on im em „ K arol z K a lin ó w k i” i że w y d a n ie p ośm iertn e jego prac literack ich z r. 1864 w P a ­ ryżu n ie zaw iera ślad ów ani jego in n ego p seu d on im u , ani recenzji polskich p rzek ład ów Słow a. A le też n ie m a p ew n o ści, że w y d a n ie parysk ie ob ejm u je całość tw ó rczo ści pisarskiej S ien k iew icza, krajow ej i zagranicznej. U derza też w jego paryskiej biografii p rzem ilczen ie jego zw iązk ów z Z akładem O ssolińskich w e L w ow ie.

(19)

„SŁO W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 425

кусу Bielowskiego. Skromny poziom wiadomości z dziedziny realiów i kultury dawnej Busi oraz silna zależność od literackich wzorów pseudoklasycznych czynią Uwagi K. S. już tylko dokumentem historycznym, przebrzmiałym w zasobie wiadomości, ale nie odbie­ gającym wiele od dzisiejszego sposobu roztrząsania takich samych filologicznych zagadnień.

W związku z sądami krytyki polskiej nie tyle o przekładach polskich Słowa, ile w ogóle o Słowie, warto zatrzym ać się przy p re­ lekcjach paryskich Mickiewicza, jako przy źródle zasilającym i zbie­ rającym w sobie elementy polskiego życia umysłowego emigracji. Oczywiście w wykładzie literatur słowiańskich nie chodzi o przekład Słowa dawany przez Mickiewicza podczas wykładów, bo jako w y­ głaszany, jak cały wykład, po francusku, nie wnosi nic do zagad­ nienia polskich przekładów Słowa. Mimo jednak że prelekcje poety, wygłaszane ustnie i dopiero a posteriori restytuowane i publikowane w różnym czasie i w kilku językach z zapisek słuchaczów, mogą nie oddawać z całą ścisłością myśli Mickiewicza, w arto przecież zapoznać się z odkształconą choćby opinią o Słowie największego ' poety polskiego. Mickiewicz znać musiał Słowo w oryginale choćby z w ydania Eichhoffa, które wyszło po francusku z tekstem staro- ruskim w r. 1839, bo w prelekcji XV (w ogóle Słowu poświęcone były prelekcje X IV i XV z dn. 12 i 16 lutego 1841 r.) po zwróceniu uwagi, jak swoista i odrębna od zachodniej czy starożytnej jest poezja słowiańska (bo poezja Normanów nurza się w obłokach i fantazji, Grecy swych bohaterów ziemskich czy boskich otaczają mocami tajemniczym i, zaś ,,u Słowian brak całkowity elementów nadzmysłowych. Ich poezja jest zupełnie realna, ziemska” 41), dodaje poeta, że ,,ogólne uwagi n a tem at kompozycji poem atu nie wyjaśnią go wcale, a zwłaszcza nie pozwolą ocenić zalet pieśni Igora i czaru, jakiego czytając ją doznaje Słowianin. Xie podobna zaczynać łiistorii literatury od takich utworów. Należałoby wykładać o nich na końcu kursu. Trzeba by także w tym celu zapoznać się jeśli nie z językiem, to przynajmniej z historią tego narodu” 42.

Mickiewicz pozostaje wyraźnie pod urokiem Słowa, musiał je znać w oryginale. N atom iast, o ile można polegać na francuskim

41 Л. M i c k i e w i c z , Les Slaves, histoire et littérature des n ation s polonaise, bohème, serbe et russe. Cours professé au Collège de F rance (1 8 4 0 — 1842). Paris 1860. T . 1, s. 198.

(20)

426 A N T O N IN A O B R Ę B S K A -J A B Ł O Ń S K A

przekładzie prelekcji, wyglądałoby na to, że musiał być mało zorien­ tow any co do poinformowania opinii polskiej o Słowie, a już zupełnie chyba zignorował przekład Bielo wskiego z r. 1833, skoro w r. 1841 m iał się następująco wyrazić o środowisku polskim w k raju : ,,Polacy nie wiedzieli zupełnie o istnieniu Pieśni Igora. Czesi ją ogłaszali i wydawali, lecz raczej z p u n k tu widzenia filologicznego i nie zajm ując się wiele jej zaletami poetyckim i” 43.

Taka była mimo pewnych przeoczeń najbardziej dojrzała, a jeśli chodzi o sytuowanie Słowa na tle poezji światowej, też najwnikliwsza bodaj wypowiedź kry ty k i polskiej o Słowie w dobie rom antyzm u. Inne, wychodzące przeważnie w k raju w kompendiach historii lite­ ra tu ry polskiej bądź słowiańskiej nie zasługują na więcej uwagi, gdyż cechuje je naiwne naukowo, bądź mgliste, gdy chodzi o defi­ nicje narodowościowo-regionalne, zaliczanie języka Słowa do „polsko- ruskiego narzecza” , czy nazywanie nieznanego autora Słowa „śpie­ wakiem naszej ziemi” . Moment regionalny czy pobieżna znajomość zabytku, a najprędzej pow tarzanie opinii Pożarskiego o polsko- ukraińskim podłożu językowym Słowa, przysłania tu spojrzenie na wszechstronne walory zabytku. Dlatego poprzestaniem y na wymie­ nieniu nazwisk pisarzy polskich, u których spotykam y wzmianki o Słowie: Łukaszewicz — 1836, Wiszniewski — 1840, Wójcicki — 1845, Maciejowski — 1847. Dopiero znacznie później, bo w r. 1887, spotykam y obszerne omówienie Słowa wraz z częściowym przekładem prozą w Dziejach literatury powszechnej Bronisława Grabowskiego.

6. W artość estetyczna pracy Bielo wskiego szczególnie się uw y­ datni, gdy ją porów nam y z późniejszym przekładem Słowa, doko­ nanym przez bisk. A dam a St. Krasińskiego. Między obu tym i opracowaniami upłynęło niem al ćwierć wieku. W ciągu tego czasu rozszerzyły się zainteresowania filologiczne Słowem (czego przykła­ dem choćby 90 przypisów do Słowa u Krasińskiego wobec 49 u Bie- lowskiego), pomnożyły sposoby ekspresji w zmiennej strofie i wierszu.

Pierwsze w ydanie przekładu Krasińskiego ukazało się лу P eters­ burgu w r. 1856, wzorowane na rosyjskim wydaniu Słowa sporzą­ dzonym przez Sacharowa, z podziałem na 10 pieśni, co zbliżyło do pewnego stopnia jego ujęcie do rozbitej na 12 pieśni transpozycji Słowa, dokonanej w r. 1854 przez Gerbela, a mającej potem лу1е1и naśladowców лу rozczłonkowaniu treści i ujęciu formalnym. Do ich

liczby należał też K rasiński. Toteż gdy w r. 1887 zainicjowane

(21)

„SŁO W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 427

zostało we Lwowie nakładem J. Sołtyka-Bomańskiego ponowne луу danie Słowau o ambicjach bardziej źródłowego оргасолуаша, bo лу Aversji czterojęzycznej : ze znormalizo\yanym tekstem staro-

ruskim, wersją prozaiczną czeską pióra Karola Jar. Erbena i prze­ kładem poetyckim rosyjskim M. Gerbela, wybór лу doborze tekstu

polskiego zapada niemal naturalną drogą na dzieło Ad. Krasińskiego, dające się dostosoлyać rozbiciem treści do Gerbeknyskiego podziału Słowa na 12 pieśni. Opracowanie tekstu polskiego, zaлvierające prócz wierszoлvanego przekładu wstęp i objaśnienia, лvięcej zdradza

лу tłum aczu zadatków na filologa niż na poetę. W kom entarzu

zdobywa się czasem Krasiński na własne, nie zawsze udane objaś­ nienia, ale лvidać u niego żyłkę filologiczną, gdy demaskuje jakiś falsyfikat runiczny z r. 1812, rzekomy hymn daлynego bojana na cześć Mścisława (facsimile wydane przez Dierżawina).

Krasiński pokusił się o z indy widualiz o wanie treści za pomocą różnej długości wiersza i zmiennej strofy, lecz efekt ten nie daje л у ^ е т а ta k artystycznej jedności, jaką znajdujem y na przykład u Bielowskiego. Przekład, dokonany językiem роргаллтут, zilu­ stru ją następujące лvyjątki:

W te d y kniaź Igor w zło te w stą p ił strzem ię. P o c zy stem polu p o m k n ęły rum aki;

A w tem się słońce zaćm iło, na ziem ię N oc sp ad ła, burza p obudziła p ta k i. W ilki przeciągle g d zieś w y ją za górą, Z w ierzchołka drzew a jęczy D iw ponuro.

(P ieśń II, strofa 10)

Obok jednorodnej na ogół Ьх^олуу лу1ег8га лу ramach poszcze­

gólnych fragmentów pieśni I I (11^1о8коллйес ty p u 5 + 6 ) uderza nas kiedy indziej rozmaitość ллйегвга лу obrębie jednego tylko ustępu:

W ia try , w n u k i Stryboga, S trzałam i w ieją przez m orze, N a tw o je chrobre p u łk i, Igorze, K ojam i id ą ćm y w roga.

T ętn i ziem ia pod k o p y ty ,

K łębem się w ije kurz po polu w z b ity , A w pław p rzeb y ta m ętno p ły n ie rzeka, Z w iatrem szta n d a ry szeleszczą z daleka.

(P ieśń II I , strofa 5)

44 Słowo o pólku Ig o ra — starosłow iań ski poem at X I I w ieku. L w ów 1887. W i e n i e c s ł o w i a ń s k i c h p o e t ó w . Т. 1.

(22)

428 A N T O N IN A O B R Ę B S K A -J A B Ł O N .S K A

Z celniejszych ustępów warto przytoczyć w yjątek pieśni X I (ucieczka Igora):

B lado ju ż zorza dogasając św ieci, A Igor jeszcze n ie skleił p ow iek i: I ty lk o m yślą m ierzy step daleki, M yślą znad D o n u na brzeg D o ń ca leci.

N oc g łu ch a — zarżał koń w iatron ogi, Za rzeką Owlur św isnął z d alek a; Z nanego h asła K siążę daw no czeka, J u ż w am Igora nie w id zieć, w rogi.

Zagrzm i, z a tę tn i ziem ia pod k o p y ty , B u jn a po ste p ie traw a zaszu m iała,

W ież P o ło w ieck ich w e m gle n ik n ą sz c z y ty , Igor p o lecia ł ja k strzała.

To gron ostajem trzcin y przeb yw a, To b ia ły m n u rkiem rzeki p rzep ływ a, P o d b ieży w ilk iem , to d o sia d łszy konia, Szerokie D o ń ca p rzelatu je błonia.

To m gły ja k sok ół p rzerzyn ając w p ędzie, W lo t bije d zikie gęsi i ła b ęd zie;

One w ieczerzą, one m u ob iad em . A w iern y O w lur K siążęcia śladem P ó ty gn ał w ilk iem po zroszon ym błon iu , P ók i o sta tn i d uch n ie u sta ł w koniu.

(S trofy 2 — 6)

7. W iek X X przynosi dwa nowe artystyczne przekłady Słowa. X a początku naszego stulecia wyszedł spod pióra ukraińskiego powieściopisarza i poety, Bohdana Lepkiego, przekład poetycki Słowai5. Tenże au tor w rok później opracowuje ponownie wydanie Słowa, ale w znanym nam już przekładzie wierszowanym Bielow­ skiego, dodając od siebie wstęp, objaśnienia i przekład dosłowny z ab y tk u 46.

O statnią polską wersję poetycką Słowa zawdzięczamy Julianow i Tuwimowi. Dwa w ydania jego przekładu47, zam ykają szereg pol­

45 Słowo o p u łk u Igora. K raków 1905, s. 55.

46 Słowo o p u łk u Igora. P rzek ład A u g u sty n a B i e l o w s k i e g o z o b ja śn ie­ n iam i i w stęp em B ohdana L e p k i e g o . B rody 1906, s. 55. A r c y d z i e ł a P o l ­ s k i c h i O b c y c h P i s a r z y .

47 P ierw sze w B i b l i o t e c e N a r o d o w e j , seria II, nr 50, ze w stęp em A l. B r ü c k n e r a z r. 1928, oraz p on ow n e, ze zm ia n a m i, w L a Geste du prince Ig o r, pracy zbiorow ej nad Słow em , pod redakcją R . J a k o b s o n a , w y d . w N o ­ w ym Y orku w r. 1948.

(23)

„SŁ O W O O W Y P R A W IE IG O R A ” 429

skich przekładów Słowa. Przekład Tuwimowski najpełniej łączy w sobie polot poetycki z filologiczną wiernością. Zanim go bliżej rozpatrzym y, należy zatrzym ać się nieco nad obu wersjami (wier­ szem i prozą) B. Lepkiego; zwłaszcza że na tle wcześniejszych i naj- ostatniejszych tłumaczeń Słowa stanowią one ogniwo лу eAvolucji techniki przekładowej polskich tłumaczeń zabytku.

Lepki лу przekładzie wierszoлyanym skorzystał z zapoczątko- \vanej przez rosyjskich tłumaczy swobody ллйегвга i strofy. Miał on swego poprzednika лу osobie bisk. Ad. Krasińskiego, lecz przerósł

go kunsztem poetyckim. Wprawdzie co do wartości artystycznej nie ustępuje mu przekład Bielo wskiego, a nawet miejscami taki na przykład sen Ś\sdatosława walczy o pierwszeńsWo przed A\rersją Lepkiego48, lecz przekład Lepkiego cechuje jako całość większa

48 Sen Św iatosław a w tłu m aczen iu B i e l o w s k ie g o : I w ysiad ł Igor ze złotego siadła

W siadło K oszczeja; zachw iały się grody; Znikło w esele; a przez snu zw ierciadła Ś w ia to sła w sm u tn e oglądał przygody:

W K ijew ie (rzecze) na górach, ze zm ierzchem W czarnym m ię bracia! k ładliście ubiorze, K ojąc m ą żałość, n a cisow e łoże;

P o ili w inem z tru cizn ą zm ieszanem , A w różb p ogań sk ich o tw artym kołczanem N a łono m oje sp ad ła perła w ielka;

Siedzibo m oja, w ieży z zło ty m w ierzchem ! Sklep ien iem tw o jem dziś deski bez belka . . . Od błoń P leseń sk a ku debrzom K isania C ałą n o c kruki szerzy ły krakania; M am że słać k ’m orzu?

(о. c., s. 19) Sen Ś w iatosław a w tłu m aczen iu L e p k i e g o :

S m u tk iem o k ry te sto ją grodów m ury, R adość zm arniała i zw iędła.

D ziś w n ocy, Ś w iętosław ow i śnił się sen p on u ry I m ętn y.

,,0 t o leżałem — pow iad a — w n iem o cy Z w ieczora, na D nieprow em w zgórzu,

N a ło żu z lim b y zrobionem , pod czarną K apą . . .

N apój podano m i w krużu Siny, z w ina i tru cizn m ieszany. A próżne, p ołow ieck ie kołczany N a o b n ażon e łono moje.,

Okliwiąc m ię, perły ogrom ne sy p a ły . . . Moje książęce, zło ciste pokoje

B ez belki głów nej u pow ały S ta ły grożąc ruiną . . .

(24)

430 A N T O N I N A O B R Ę B S K A -J A B Ł O Ń S K A

niż w poprzednich różnorodność wiersza, indyw idualna stylizacja poszczególnych pieśni, bogactwo i świeżość rymów (zdarzają się kadencje nie tylko żeńskie, ale i męskie, obok rymów końcowych i wewnętrznych spotyka się także wiersz biały). Do ulubionych efektów w strukturze treściowej wiersza należy przerzutnia, zacie­ rająca czasem niemal do szczętu tok rytm iczny pewnych fragmentów (por. np. cytow any sen Światosława). Godna uwagi jest też zróżni­ cowana stylizacja poszczególnych fragm entów przekładu i cienio­ wana przez różną długość wiersza zmienność nastroju.

Przytoczm y n a przykład bodaj czy nie najcelniejszą pieśń I I I — wyruszenie Igora w pole i złowróżbne znaki n atu ry ;

S łysząc to Igor w strzem ion a zło ciste W stą p ił i ru szy ł po p olu rozłogiem . B y ł w ieczór. S łońce za ćm io n e i m gliste G asło. N oc czarna w estch n ien iem złow rogiem B u d ziła p ta c tw o . K rzyk zw ierząt rozbrzm iew ał. N a w ierzch u sw ego drzew a z ły D y w n a w o ły w a ł W o łg ę, P o su le, Surąż, K orsuń i P om orze; B u d z ił ze sn u dalek ie, n iezn a jo m e ziem ie, A n a w e t, n a w e t ciebie, b a łw o ch w a lcze książę T m u to ro k a ń sk ie,

,,C zujcie! N ieszczęście nie drzem ieJ’5 T ak w ołał. I w n e t tłu m y P o ło w có w p o g n a ły

K u D o n o w i. S ły sza łeś, ja k po drogach grały T eleg i p o ło w ieck ie, żałośn ie sk rzyp iące, J a k o sta d a ła b ęd zie z m iejsca w zla tu ją ce. A ty m c z a se m step a m i ku D o n o w i zm ierzą Igor z w o jsk iem .

L ecz przyrod a m u nied ob rze w ięszpzy. W rzeszczy p ta c tw o , k lęsce jego rade,

W jarach sły c h a ć w ilka g ło s zło w ieszczy , Orły k lek cąc, p rzy w o łu ją zw ierza, N a w o jen n ą o b fitą b iesiadę. L is n a tarczę p urpurow ą szczek a ,.. R u sk a ziem io , ja k żeś m i d a lek a !... D łu ż y się czarna noc,

J u trzen k a ze św ita n iem zw łek a, N a p o la ch tu m a n u pleśń,

S łu ch am , oto ch m ary B iesich w ron, sp a d łszy w P lisn esk u n a b łon iach T u d zież o b sia d łszy aż do Sanu jary,

P rzez całą n o c bez w y tc h n ie n ia kraczą I n ie lecą ku m orzu . . .

(25)

„SŁO W O O W Y P R A W IE IG O R A ’ 431

S łow ik ów m ilknie pieśń, G aw ronów stad o gra... Przez m orze dzikich pól Szeregi ru sk ie gna N iezn a n a jak aś m oc Po sław ę i po cześć.

(P ieśń I I I ,

I.

1 3 — 14)

Obok zmiennego rytm u narastającego rozmiarami wiersza, przy ­ oblekającego tok narracyjny 11-zgłoskowca w formę zwykłego heksam etru, m am y zmianę nastroju w skróceniu wiersza z 13 zgłosek do 10, 9, 7, wreszcie 6, a z tym dramatycznieje i nasyca się szyb­ szym rytm em opis zwierząt, przeczuwających klęskę, i obraz poranka przed starciem wojsk Igora z Połowcami. E ym męski, w platający się ku końcowi, by się utrwalić czystym, oksytonicznym finałem, współdziała znakomicie z artystycznym zamierzeniem tłumacza.

In n ą odmianę 13-zgłoskowca ze stałym oksytonem przed śred­ niówką (6 + 7) spotykam y we fragmencie pieśni I I :

Za Sułą konie rżą, w K ijow ie d zw on y dzw onią, W ojen n e tr ą b y grzm ią w ulicach N ow ogroda. W P u ty w lu sto i p u łk ; na koniach i pod bronią, L ecz czeka Igor k n iaź, na brata W sew ołod a.

(P ieśń II , s. 12)

Obok quasi wiersza wolnego czy prozy rytm icznej, jakiej próbkę spotykam y w pieśni V II:

Od św ita n ia aż do zm ierzchu, a od zm ierzchu do św ita n ia L ecą strza ły h artow an e,

G rzm ocą szable o pancerze, T rzeszczą k op ie stalow e W n iezn a n y m polu, W śród ziem i p ołow ieck iej... Czarna rola k o p y ta m i poorana, K rw ią skropiona, k ośćm i zasiana, W y d a ła gorzki plon — tę sk n o tę ..,

(P ieśń V II, s, 20)

marny i wiersze miarowe typu 7 + 6, 7 + 6 (a może to trzynasto- zgłoskowiec o średniówce 7 + 6 ? ) jak w następującym ustępie pieśni V I ;

P rzeszły w iek i Trojana, la ta Jarosław a;

Cytaty

Powiązane dokumenty

na zdolność do zawarcia małżeństwa w świetle prawa kanonicznego i polskiego prawa cywilnego, napisaną pod kierunkiem ks.. Goleniewska Magdalena, przedkładając pracę

Największa liczba wzmianek dotyczących marki Roleski pojawiła się 1 maja, głównie na Facebooku, forach internetowych oraz Twitterze.. Pojawiły się arty­ kuły

A zatem również proces, jako narzędzie wymiaru spra­ wiedliwości, powinien być z tego punktu widzenia ten sam, niezależnie od cha­ rakteru i ukierunkowania prawa

Stanisława Garlickiego za publikację z zakresu prawa cywilnego, zamieszczoną w „Palestrze” lub. wydaną w formie

W pracy przedstawiono rezultaty badań symu- lacyjnych przy pomocy modelu WetSpass (o pa- rametrach przestrzennie rozłożonych) głównych składników bilansu wodnego:

W pierwszej kolejności przeanalizowano wcześniejsze wyniki badań autorów dotyczą- ce elektroutleniania pochodnych ropy naftowej oraz olejów roślinnych [Włodarczyk i

Praca prezentuje własności fizyczne, skład chemiczny i zawartości naturalnych izotopów promieniotwórczych oraz względnych wartości d 18 O, d 2 H wybranych wód butelkowanych

Op basis van bovenstaande overwegingen hebben we een eerste indeling gemaakt van risicovolle woonsituaties: gebieden met een verhoogde kans op bepaalde rampen