Władysław Sieracki
"Przestępstwa dokonane przez
zaniechanie — Zagadnienia
podstawowe", Leszek Kubicki,
Warszawa 1975 : [recenzja]
Palestra 21/10(238), 76-83
by, k tó ra uzyskała m ieszkanie w d ro dze dziedziczenia, a je s t członkiem spółdzielni i posiada m ieszkanie spół dzielcze. W ątpliw ości te m ożna by mnożyć.
Do m arginesow ych szczegółów n a le żałoby zaliczyć p ew n ą nieścisłość, ja k a się w k ra d ła na str. 232 książki, gdzie a u to r podaje, że pierw sze zapow iedzi dotyczące u d ziału bud o w n ictw a spół dzielczego pojaw iły się w d rugiej po łow ie la t pięćdziesiątych. W rzeczyw i stości u chw ała n r 269 P re zy d iu m R zą du w spraw ie spółdzielni m ieszkanio w ych i zadań spółdzielczości w z a k re sie bud o w n ictw a m ieszkaniow ego (Mo- ń ito r Polski N r A 59, poz. 292) nosi d atę 8 m a ja 1954 r. Z ałącznikam i do tej
uch w ały b yły w zorow y s ta tu t sp ółdziel czego zrzeszenia budow y dom ów je d norodzinnych i s ta tu t spółdzielni budo- w lano-m ieszkaniow ych. W w yliczeniu zaś budynków i lo k a li m ogących s ta now ić o d ręb n e nieruchom ości (str. 15 i 16) pom inięto b u d y n k i na te re n a c h tzw. daw nej W arszaw y, k tó re sta ły się przed m io tem o drębnej od g ru n tu w łasności n a zasadzie d e k re tu z 26.X. 1945 r. o w łasności i użytkow aniu g ru n tó w w m .st. W arszaw ie.
U w agi te p o zo stają bez w pływ u na w ysoką ocenę w artości książki, k tó rej le k tu ra je st nie tylko pożyteczna, ale i in teresu jąca.
ad w. Ja n C zerw ia ko w ski
2
.
Leszek K u b i c k i : P rze stęp stw a d o konane p rze z zaniechanie — Zagadnienia p o d
staw ow e, W yd a w n ictw o P raw nicze, W arszaw a 1975, s. 216
M onografia doc. d ra hab. Leszka K ubickiego pośw ięcona je s t szczegól n ie skom plikow anej p roblem atyce, k tó ra od daw na i wciąż budzi żywe zainteresow anie, zw łaszcza teo rety k ó w p ra w a karnego, wobec czego każda niem al p u b lik a cja z a w ierając a próbę rozw iązania k tó rejk o lw iek k w estii do tyczącej tej p ro b lem aty k i w yw ołuje odpow iedni rezonans (najczęściej o a k centach polem icznych) w p iśm ien n i ctw ie praw niczym . D ow odem tego je st chociażby fa k t, że o m a w ian a p ra c a L. K ubickiego była ju ż p rzedm iotem nie tylko obszernych i n ie w ą tp liw ie in te resu jący ch reflek sji za w arty ch w r e cenzjach opracow anych przez prof. M. C ieślaka 1 i doc. W. M ą c io ra ,1 2 * 4 ale ta k że ciekaw ej dy sk u sji zorganizow anej w dniu 5 m a ja 1976 r. przez Zespół P ra w a K arnego In s ty tu tu P a ń stw a i
P ra w a PAN.* Do n ie k tó ry ch poglądów a u to ra p rzedstaw ionych w o m aw ianej p rac y (a w szczególności odnoszących się do zagadnienia przyczynow ości za niechania) n aw ią zu je prof. W. S w idą w o p ublikow anym w „P ań stw ie i P r a w ie” a rty k u le pt. „O przyczynow ości zan iech an ia i k ilk u innych za g ad n ie n iach zw iązku przyczynow ego”. *
W św ie tle w ym ienionych p u b lik a cji, m ających w y raźn ie c h a ra k te r dociekań teoretycznych, o pracow anie jeszcze je d n e j recenzji z o m aw ianej m onografii nie je s t rzeczą ła tw ą dla p ra w n ik a - -p ra k ty k a , k tó ry z je d n ej stro n y chciałby się u strzec p rzed fo rm u ło w a niem reflek sji m ogących sp raw ia ć — niestosow ne w tym w ypadku — w ra żenie pochw ały, a z d rugiej stro n y p rag n ą łb y u n ik n ą ć ak c en to w a n ia w y łącznie tych poglądów a u to ra , k tó ry ch 1 P o r. „ P a ń s tw o i P r a w o ’* n r 2 z 1977 r., s. 123—12«. 2 P o r. „N ow e P ra w o ” n r 5 z 1976 r „ s. 780—797. 8 P o r. o p ra c o w a n e p rz e z B. S. i J. S. s p ra w o z d a n ie z t e j d y s k u s ji, o p u b lik o w a n e w P IP n r 2 z 1977 r., s. 166—168. 4 P o r. P iP n r 2 z «1977 r., s . 114—120. B a rd z o in t e r e s u j ą c e r e f le k s je i u w a g i p r z e d s ta w ia R. H o l l y : P sy c h o lo g ic z n e k r y t e r i a p r z e s tę p s tw a p o p e łn io n e g o p rz e z z a n ie c h a n ie , P i P n r 1 z 1977 r., s. 130—*136.
trafn o ść je s t lu b m oże być d y sk u sy j na. Z n an ą je s t bow iem rzeczą, że e k s ponow anie tylk o tych tez au to rsk ich , któ ry ch ju ry d y c z n a słuszność budzi w ątpliw ości lu b je s t d y skusyjna, nie d aje rzeczyw istego o b raz u całości p r a cy, p rze ciw n ie — su g e ru je dokonanie je d n o stro n n e j lub w ręcz ten d en cy jn ej jej oceny. T rudność ta zaznacza się w szczególny sposób przy o m a w ian iu m o nografii L. K ubickiego w łaśn ie ze w zględu n a jej w alory, k tó re nie m o gą nie być w y raźn ie podkreślone. Acz kolw iek o m a w ian a m onografia m a ch a ra k te r ro zp raw y o zdecydow anej p rzew adze ro zw ażań teoretycznych, to je d n a k p ra w n ik w sw ej p ra w n o k a rn e j działalności p rak ty c zn e j m oże znaleźć w tej m o n o g rafii w iele cennych m y ś li, zw łaszcza w kw estiach, k tó re stały się przed m io tem dociekań a u to ra w rozdziale I I I om aw ian ej p rac y („Od pow iedzialność za p rz e stę p stw a s k u t kow e popełn io n e przez zaniechanie”,
str. 142— 192).
Z pełn y m u znaniem p ow inna się spotkać m eto d a, k tó rą a u to r zastoso w ał przy tw o rzen iu sw ojego dzieła, przy czym podkreślić należy, że słow a „m etoda” użyłem tu ta j w sensie nie jako „w a rsz ta to w y m ”, oznaczającym zespół śro d k ó w technicznych, k tó ry m i posłużył się a u to r przy p rezen to w an iu i rozw iązy w an iu w y b ran y ch przez sie bie „podstaw ow ych zagadnień” w cho dzących w zakres p ro b lem aty k i p rze stę p stw a popełnionego przez zan iech a nie. Z asadniczą cechą ro zw ażań a u to r a w ty m zak resie przeprow adzonych je s t ro zw in ię ta histo ry czn a an a liz a p o glądów w yrażonych w odniesieniu do poszczególnych k w estii zarów no w n a uce b u rżu a zy jn e j ja k i socjalistycznej, ze szczególnym uw zględnieniem p o l skiej doktry n y . A u to r d okonuje przy tym nie tylko sta ra n n e j i dokładnej, niekiedy n a w e t drobiazgow ej in w e n ta
ry zacji o ra z system aty zacji poglądów i stanow isk, ale p o d d aje je także bądź k rytycznem u, bądź też ak c ep tu jąc em u rozbiorow i, i to zarów no w aspekcie ich im p lik acji p raw n y ch (nie tylko w sferze p ra w a karnego, lecz także p ra w a cyw ilnego i p ra w a pracy), ja k i im p lik acji psychologicznych oraz so cjologicznych.5 Tego ro d za ju w szech stro n n e ujęcie, ch a ra k te ry z u ją c e om a w iane studium , pozw oliło au to ro w i u jaw n ić szeroką sk alę istotnych i in te re su ją cy c h problem ów , a w k o n se k w encji stw orzyło m ożliw ość dokonania p ełniejszej analizy b ad a n ej p ro b lem a ty k i i uchroniło p rze d je d n o stro n n o ś cią grożącą tym autorom , k tórzy w sw ych dociekaniach p o słu g u ją się p e r sp e k ty w ą w łaściw ą tylko je d n ej dys cyplinie. P odkreślić rów nież należy, że k rytyczny sto su n ek a u to ra do n ie k tó ry ch w yrażonych ju ż w lite ra tu rz e p raw niczej poglądów w określonej m a te rii nie p rze ra d za się je d n a k w po le m iczny im pet, lecz odznacza się p r a w dziw ym um iarem , co w szak nie ozna cza, aby p rze d staw io n a przez a u to ra arg u m e n tac ja , zm ierza ją ca do uzasad n ien ia w niosków i tez, pozbaw iona by ła osobistego zaangażow ania i tw óczej pasji. To w szystko (przy rów noczes nym uw zględnieniu sam okrytycznego stosunku a u to ra do w cześniej w yrażo nego przezeń błędnego poglądu — str. 164 i 165) sp raw ia , że nie m ożna oprzeć się w y n ik ającem u z .le k tu ry o m a w ia nej m onografii w rażeniu, k tó re pozw a la stw ierdzić duże poczucie odpow ie dzialności a u to ra za to, co pisze. T aka p o sta w a au to ra , u nikającego reto ry c z nej a rg u m e n ta c ji i uzasadniającego — zgodnie z p rzekonaniem — w sposób dostatecznie w szechstronny p re z e n to w ane przezeń poglądy, stanow i w yraz należnego szacunku wobec czytelnika i tylko ta k a p o sta w a pow in n a budzić szacunek czytelnika.
5 W ty m k o n te k ś c ie n a le ż y z a u w a ż y ć , iż a u to r w y s u w a s łu s z n ą c h y b a s u g e stię , „ a b y ze w z g lę d u n a s w o ją i n te r d y s c y p lin a r n ą f u n k c ję p r o b le m a ty k a c z y n u 1 je g o p o sta c i (a ta k ż e , j a k są d z ę , p r o b le m a ty k a p rz y c z y n o w o ś c i z a n ie c h a n ia — d o p . m ó j W .S.) w łą c z o n a z o s ta ła w s z e rs z y m z a k r e s ie iw o b r ę b o g ó ln e j t e o r i i p raiw a” (s tr. 8).
2. O m aw iana m on o g rafia sk ład a się z trzech rozdziałów , w ra m a c h k tó rych a u to r p oddaje kolejno a n a liz ie 6 n a s tę p u ją c ą p ro b lem aty k ę: I. zaniecha nie jako postać czynu (str. 31—101), II. przyczynow ość zaniechania (str. 102—,141), III. odpow iedzialność za p rze stęp stw a sk utkow e popełnione przez zaniechanie (str. 1412—191).
W rozdziale I a u to r p o d ją ł p róbę udow odnienia, że zaniechanie — obok d ziałania — je st pod staw o w ą postacią czynu, przy czym defin iu jąc m e ta p ra w - ne określenie czynu stw ierdza, że „czy nem je st (...) każdy a k t zachow ania się (człow ieka — dop. mój W.S.), n ie za leż nie od jego sk u tk u , celu, k ie ru n k u , treści św iadom ości, k tó ry n a s tę p u je w stan ie »czuwania«, tzn. w stanie um ożliw iającym o dbieranie i p rz e tw a rza n ie in fo rm ac ji” (str. 58'—59). Z dając sobie sp raw ę z tego, że zdefiniow ane w ten sposób pojęcie czynu je st zbyt szerokie, au to r tra fn ie p odkreśla, że z zakresu tak określonej istoty czynu „należy (...) w yłączyć t y l k o t r z y k a t e g o r i e zachow ania się człow ie ka: a) rea k cje n a s tęp u jące podczas snu, b) rea k cje w postaci odruchów bezw arunkow ych, k tó re przeb ieg ają poza k o n tro lą ośrodkow ego u kładu nerw ow ego (np. konw ulsje, odruchy w yw ołane gw ałtow nym bólem itp.), c) rea k cje stanow iące w ynik oddziaływ a nia czysto fizycznego (przypaki ok reś lan e jako vis absoluta)” (str. 59).
Z aniechanie określa a u to r „jako n ie podjęcie p rzez ipodmiot o b iek ty w n ie możliwego w danym czasie i m iejscu działan ia w określonym k ie ru n k u ” (str. 79). W tym kontekście L. K ubicki t r a f nie zaznacza, że k a te g o ria .„możliwości d ziała n ia”, odnosząca się do czynu w ogóle (a w ięc do obu je g o . postaci: d ziałania i zaniechania), będąc fu n d a m en taln y m i k o n sty tu ty w n y m elem en tem czynu w jego ontologicznym
(me-ta p ra w n y m ) znaczeniu, m a w praw dzie „szczególny i znacznie szerszy za k res” w odniesieniu do za niechania (str. 77), jed n ak że „obejm uje tylko czynniki n a tu ry o b ie k ty w n ej” (str. 78). Ilu stru ją c przykładow o trzy sy tu acje, w któ ry ch pasyw ności człow ieka nie m ożna uznać za czyn ze w zględu n a istnienie f i zycznej przeszkody un iem o żliw iają cej podjęcie d ziałania w określonym k ie ru n k u , a u to r słusznie stw ierdza, że w y czerpujące w yliczenie „w szystkich typów okoliczności w yłączających w k o n k re tn e j sy tu acji »możliwość dzia łania« (oczywiście w określonym k ie ru n k u — dop. mój W .S.) n ie je st chyba m ożliw e” (str. 78).
W ra m a c h m ożliw ości pow stan ia pew nych stosunków u w aru n k o w an ia m iędzy działaniem a zaniechaniem („przeszkodzenie” lu b „negatyw ne przeszkodzenie” 7) au to r, k o n ty n u u ją c w ypow iedź prof. W. W oltera, zw raca uw agę n a szczególny w ypadek c h a ra k te ry z u jąc y się tym , że podm iot dys p o nujący w określonej sy tu a cji m ożli w ością d ziałania sam pozbaw ił się tej m ożliw ości przez u p rzed n ie podjęcie pew nej czynności uniem ożliw iającej działanie w określonym n o rm aty w n ie k ie ru n k u . O w ą sw o istą ko m b in ację d ziałania z zan iechaniem — ja k to za znacza a u to r — prof. W olter o kreślił jako „zaniechanie przez d ziałan ie” (str. 79). T rafn y m p rzy k ład em tego, że pod ję ta przez podm iot u p rzed n ia czynność u n iem ożliw iająca m u działan ie w określonym k ie ru n k u , może stanow ić przestęp stw o sui generis, je s t podane przez a u to ra przestęp stw o o k reślone w przepisie a rt. 327 § 1 k.k. (str. 79—80).
S tw ierd za jąc popraw ność podziału p rze stęp stw popełnionych przez zanie chanie na dw ie kategorie: tzw. w łaści w e (form alne — delicta m ere om issiva) i niew łaściw e (m aterialn e — delicta
per om issionem com m issa) p rze stęp
-8 W w y n ik u te j a n a liz y a u to r f o r m u łu je w p o sz c z e g ó ln y c h k w e s tia c h o d p o w ie d n ie w n io sk i i p o g lą d y .
stw a z zaniechania, a u to r fo rm u łu je dw ie in te re su ją c e uw agi, a m ian o w i cie że 1) „w łaściw e” zaniechanie (...) je s t »czystym« n i e w y k o n a n i e m o b o w i ą z k u , »niewłaściw e« zaś — n aru szen iem z a k a z u poprzez niew y ko n an ie n a k a z u ”, 2) pom im o n ie uw zględnienia p o stu lató w doktryny, aby kodeks k a rn y (tak ja k to czynią kodeksy k a rn e n ie k tó ry ch innych państw ) u reg u lo w a ł w specjalnym p rz e p is ie 8 kw estię k o n stru k c ji p rz e stę p stw m a te ria ln y c h z zaniechania, „kodeks k a rn y z 1969 r. stw a rz a n o r m atyw ne podstaw y k o n stru k c ji czy nów per om issionem com m issa”, przy czym a u to r uw aża, że owe n o rm a ty w ne podstaw y tk w ią w treści przepisów arf. 120 § 1 i a rt. 4 k.k. '(str. 81, 15,6— 158). W ydaje się, że pow ołane p rz e pisy nie sta n o w ią podstaw y k o n stru k - c j' p rze stęp stw m a te ria ln y c h z zanie chania. N o rm aty w n e podstaw y k o n stru k c ji tych p rze stęp stw m ożna — ja k sądzę — w y in te rp reto w a ć tylko z odpow iednich przepisów części szcze gólnej lu b w ojskow ej kodeksu k a r n e go (albo in n ej ustaw y k arn e j), o k reś lających typy poszczególnych p rze stę p stw skutkow ych, jeżeli ustaw ow e znam iona stro n y przedm iotow ej w sk a zu ją bądź n a zaniechanie jako w yłącz n ą lu b a lte rn a ty w n ą postać zachow a nia się spraw cy, bądź też o k re śla ją to zachow anie się w ta k i sposób, iż do puszczalne je s t zaniechanie jako m oż liw a postać czynu zabronionego. N a tom iast w y d aje m i się, że pow ołany przez a u to ra przepis a rt. 11 & 1 k.k. (str. 82) m oże stanow ić p odstaw ę k o n stru o w an ia odpow iedzialności k arn e j za m a te ria ln e p rze stęp stw a z zanie chania, jeżeli podm iot — w b re w szczególnem u obow iązkow i działania — um yślnie nie p rzedsięw ziął czynności przeciw działającej skutkow i, który je d n a k — z przyczyn od pom iotu n ie
zależnych — n ie nastąp ił. N atom iast gdy w ta k im w y p ad k u sk u tek n a s tą pił, podm iot pow inien odpow iadać za dokonane m a te ria ln e przestępstw o z
zaniechania.
W rozdziale II a u to r analizu je w y soce k o n tro w ersy jn y w nauce problem przyczynow ości zaniechania na tle do tychczasow ych rozw ażań d o k try n a l nych ze szczególnym uw zględnieniem w tej m a te rii stanow isk oraz poglą dów d o k try n y polskiej i p ań stw so cjalistycznych. A u to r opow iada się w yraźnie za tezą o przyczynow ym c h a ra k te rz e za niechania i n aw iązując do znanego sform ułow ania J. S. M illa p odkreśla, że „wobec rów now artości w szystkich w a ru n k ó w koniecznych do p o w sta n ia sk u tk u , znaczenie k auzalne zaniechania czegoś przez d a n ą osobę je st ró w norzędne ze znaczeniem w a ru n k ó w a k ty w n y c h ” (s. 133). Tezę, że zaniechanie m oże być realistycznie ro zum ianą conditio sine qua non skutku, a k c en tu je a u to r często w dalszych roz w ażaniach (str. 142, 151, 187).
P oniew aż zasadnicze poglądy a u to ra w yrażone w przed staw io n y ch rozdzia łach om aw ianej m onografii były już przedm iotem uw ag i reflek sji za w ar tych w p u b lik acjach , k tó re w ym ieni łem na w stępie, przeto dalsze uw agi należy pośw ięcić treści trzeciego roz działu tej m onografii, a to chociażby z tego w zględu, że rozw ażania au to ra dotyczące odpow iedzialności za p rze stęp stw a sk utkow e popełnione przez zaniechanie m a ją niew ątp liw ie pow aż ny w alor praktyczny.
P rzede w szystkim podkreślić należy, że o g raniczony ilościowo (w sto su n k u do skutkow ych p rze stęp stw z działania) z a k res odpow iedzialności k a rn e j zą p rze stę p stw a per om issionem com m issa
w ynika — zdaniem a u to ra — z do datkow ego elem en tu norm atyw nego, podyktow anego aksjologicznym i za
8 T eg o r o d z a ju s p e c ja ln y p rz e p is b y ł p rz e w id z ia n y w a r t. 27 p r o je k tu k o d e k s u k a rn e g o z 1963 r. P rz e p is te n w d o sło w n y m b rz m ie n iu p rz y to c z y ł a u to r w o s ta tn im a k a p ic ie n a s tr . 155.
łożeniam i określonego system u p o lityki p ra w a (str. 146). Ten elem e n t n o rm a tyw ny, m ający c h a ra k te r w y raźn ie po- w innościow y, sprow adza się do n a s tę pu jącej, nie k w estionow anej k o n k lu zji: „za przestęp stw o sk utkow e p o p eł nione przez zaniechanie m oże odpo w iadać tylko ten, n a kim ciąży szcze gólny obow iązek p rzeciw staw ien ia się n astąp ien iu sk u tk u szkodliw ego dla określonego d o b ra praw nego, k to sp e ł n ia wobec tego dobra fu n k c ję g w a r a n ta ” (str. 147). W zw iązku z tym a u to r w pełni ak c e p tu je (str. 148) trafn o ść w yrażonego przez prof. W. W oltera poglądu, że „przestępstw o m a te ria ln e (skutkow e), k tó re w y stę p u je w postaci p rze stęp stw a pow szechne go, sta je się p rze stęp stw em in d y w id u alnym z chw ilą, gdy w m iejsce działa nia w stę p u je zaniechanie (nieprzeszko- dzenie). To zaś dlatego, że sp raw cą takiego p rze stęp stw a m a teria ln eg o przez zaniechanie (...) nie może ju ż być k tokolw iek bądź, ale je d y n ie osoba, na k tó rej ciąży szczególny obow iązek p rzeciw d ziałan ia”. 9 10
N ależy — m oim zdaniem — a k c e ptow ać w yrażony przez a u to ra po gląd, że przepisy a rt. 4 k.k. u z a sa d n ia ją w p ełn i tezę, iż sp ra w c ą p rz e stęp stw a popełnionego przez zaniecha nie może być jedynie p odm iot „obo w iązany do d ziała n ia” (str. 158), przy czym w o dniesieniu do m a te ria ln y c h p rze stę p stw z zaniechania chodzi o t a kie — ja k to ak c e n tu je a u to r — p o stulow ane działanie, k tó re stanow iłoby u k ie ru n k o w a n e treśc ią obow iązku „działanie o chronne wobec o k reślo n e go (...) dobra p raw n eg o ” (str. 160), b ę dącego przedm iotem ochrony w edług danego przepisu praw n o k arn eg o . W zw iązku z tym a u to r słusznie p o d k re ś la, że „chodzi tu o obow iązek s p r a w ow ania (przez g w a ra n ta — dop. mój W.S.) nad tym dobrem p i e c z y (...)” (str 160).
W dalszych rozw ażaniach L. K u b i ck i dok o n u je analizy poszczegól nych elem en tó w w yróżnianych w t r a dycyjnej triad zie źródeł obow iązku, k tó ry m i — ja k w iadom o — są: u s ta wa, um ow a oraz u p rzed n ie zachow a nie się określonego podm iotu, k tó ry sw oim zachow aniem stw orzył sy tu a c ję grożącą niebezpieczeństw em n a s tą p ie nia sk u tk u zabronionego przez p ra w o karn e.
W odniesieniu do u sta w y ja k o ź ró d ła obow iązku należy w szczególności zwrócić uw agę n a n astęp u jące , słuszne poglądy au to ra :
a) Różnica m iędzy tzw. w łaściw ym i a niew łaściw ym i p rze stęp stw am i z z a n iech an ia sprow adza się do tego, że w odniesieniu do w łaściw ych p rze stę p stw z zaniechania p o d sta w ą obow iązku d ziałania je s t w zasadzie sam przepis k a rn y penalizu jący niesp ełn ien ie obo w iązku adresow anego do ogółu p o d m iotów (np. przepisy art. 1254 § 1, 164 § 1 k.k.). N ato m iast w odniesieniu do m a teria ln y ch p rz e stę p stw z za n ie ch a nia przepis k a rn y odw o łu je się do obow iązku, k tó ry zakotw iczony je s t w przepisie p raw n y m (poza o b ręb e m p ra w a karnego) o k reśla ją cy m szczegól ny obow iązek odw rócenia szkodliw ego sk u tk u i k tó ry je s t ad re so w a n y do sp e cja ln ie oznaczonej gru p y osób (str.
162—J163).
b) P od staw o w e obow iązki o b y w ate l skie skatalogow ane w p rze p isac h a rt. 90—93 K o n sty tu c ji P R L nie m ogą s ta now ić sam oistnego źródła o k reślo n y ch obow iązków k reu ją cy c h fu n k c ję g w a ra n ta , a zatem „szczegółowe u n o rm o w a n ie obow iązków o b y w ate la z p u n k tu w idzenia p ra w a karn eg o pow inno się znajdow ać w p rze p isac h szczegól n y ch ”, 19 stanow iących rozw inięcie i k o n k rety z ac ję przepisów k o n sty tu c y j
nych (str. 164—‘165).
c) O bow iązek społeczny (o k tó ry m np. tr a k tu je przepis a rt. 256 § 1 k.p.k.) 9 P o r . W . W o l t e r : op. c it., s. 85—86.
10 J e s t to a k c e p to w a n a p rz e z a u to r a w y p o w ie d ź p r o f. J . B a fii, p r z e d s ta w io n a w czasie d y s k u s ji n a s e s ji P A N z 1953 r. p o ś w ię c o n e j p r a w n o k a r n e j p r o b le m a ty c e k o n s ty tu c ji.
nie m oże stanow ić podstaw y do u s ta le n ia fu n k c ji g w a ra n ta , gdyż je s t to obow iązek, którego n iedopełnienie nie rodzi sk u tk ó w w sferze p ra w a k a r n e go, a m oże jed y n ie być n ap iętn o w a n e w stosu n k ach społecznych (str. 165— 166).
d) U staw ow e obow iązki p raw n e
sensu stricto, re le w a n tn e dla u s ta le
nia g w aran ta, c h a ra k te ry z u ją się tym , że:
— adreso w an e są do w yraźnie ozna czonej k ateg o rii podm iotów o p ew nych w łaściw ościach osobisto-rze- czowych lu b zn ajd u jący ch się w w yróżnionej ustaw ow o sytuacji faktycznej (poniew aż obow iązki te nie m a ją c h a ra k te ru pow szechnego, lecz odnoszą się do zindyw idualizo w anych podm iotów , przeto m ożna je nazyw ać obow iązkam i szczegól nymi),
— za w ie ra ją w swej treści n ak a z po d ejm o w an ia działań ochronnych, tzn. o d w racających szkodliw e s k u t k i dla w yróżnionych dóbr p ra w nych, lu b też n ak az p odjęcia d zia łań zabezpieczających w zw iązku z ja k ą ś p rzedsięw ziętą działalnością (stw orzoną sytuacją) grożącą n ie bezpieczeństw em dla określonego d o b ra praw nego (str. 167).
e) Ź ródłem szczególnych obow iąz ków m oże być nie tylko u sta w a sensu
stricto (np. kodeks rodzinny i opiek u ń
czy, kodeks pracy), lecz rów nież akty p ra w n e niższego rzędu, w ydaw an e na p odstaw ie i w ram a ch ustaw ow ego upow ażnienia, a także o p arte n a p r a wie polecenia i rozkazy służbow e (str. 176). W zw iązku z tym zaznaczyć n a leży, że w odniesieniu do żołnierzy, pełniących zw łaszcza o k reślo n ą służbę szczególną (np. służbę w artow niczą, służbę p atro lo w ą lu b służbę w ew n ętrz ną) w u ję ciu a rt. 325 k.k., źródłem *
szczególnego obow iązku praw nego są odpow iednie reg u la m in y w ojskow e, k tó re bądź o k reśla ją szczegółowo obo w iązki żołnierzy ta k ą służbę p e łn ią cych, 11 bądź też u s ta la ją obow iązki g w ara n tu ją c e np. bezpieczne obcho dzenie się z b ro n ią w ojskow ą, am u n i cją, m a te ria łe m w ybuchow ym lu b in nym śro d k iem w alki, co m a istotne znaczenie na tle p rzepisu art. 322 k.k.
W odniesieniu do um ow y (autor tr a f n ie p odkreśla, że b ardziej ad e k w a tn y m określeniem byłby te rm in „do brow olne zobow iązanie” — str. 177) ja k o źródła obow iązku g w a ra n ta a u to r słusznie zw raca uw agę n a to, że pojęcie „um ow y” n ie zaw sze zbieżne je s t z cyw iln o p raw n y m rozum ieniem k o n tra k tu . W aspekcie p ra w a karnego isto tn ą rzeczą je s t nie fo rm a i inne w a ru n k i w ym agane przez praw o cy w iln e dla w ażności i skuteczności um ow y, lecz fa k t rzeczyw istego objęcia fu n k c ji g w a ra n ta oraz niedopełnienie szczególnego obow iązku odw rócenia k u tk u w określonej sy tu a cji fa k ty c z nej (str. 176—177). W yw ody tej m a te rii dotyczące kończy au to r stw ie r dzeniem , że dobrow olne zobow iązanie jako źródło szczególnego obow iązku praw nego określonego podm iotu — aby było re le w a n tn e dla p ra w a karnego — m usi być w yraźne co do treści oraz faktycznie podjęte. O bow iązki z tego zobow iązania w yn ik ające n ie m ogą w ykraczać poza zakres dobrow olnie p rzy ję ty i ograniczone są w yłącznie do przedm iotów , któ ry ch w w yniku dobrow olnie naw iązanego stosunku praw nego bezpośrednio dotyczą (str.
178).
U dzielając odpow iedzi n a p ytanie, czy i n a ja k ie j pod staw ie trzeci człon klasycznej tria d y (uprzednie zachow a nie się spraw cy) może być źródłem u P rz e p is a r t. 325 k .k . s ta n o w i: „ Ż o łn ie rz , k tó r y (...) n a r u s z a o b o w ią z e k w y n ik a ją c y z p r z e p is u lu b z a rz ą d z e n ia re g u lu ją c e g o to k (...) słu ż b y (...), je ż e li n a s tę p s tw e m cz y n u (tzn. n a r u s z e n ie o b o w ią z k u — d o p . m ó j W .S.) Je st s z k o d a , k tó r e j w y z n a c z o n a s łu ż b a m ia ła z a p o b ie c (...)” . P rz e p is § 2 a r t. 325 k .k . w s k a z u je w y r a ź n ie n a o c h r o n n ą f u n k c ję g w a r a n ta , r a n ta .
obow iązku p rzeciw działania n a s tą p ie n iu grożącego sk u tk u , a u to r w yraża za p atry w a n ie, że n a tle polskiego sy ste m u praw nego p odstaw ę tę stan o w i przepis art. 439 kodeksu cyw ilnego (str. 182). Z ap a try w a n ie to zostało odczyta n e w te n sposób, że „skoro a u to r z n a lazł no rm aty w n e u zasadnienie dla tego elem en tu triady, to tym sam ym strac ił on (tzn. ten elem en t — dop. m ój W.S.j c h a ra k te r odrębnego źródła, sta ją c się źródłem u staw ow ym ”, 12 co su g e ro w a łoby istn ien ie ty lk o dw óch źródeł (ustaw a i um ow a) obow iązków g w a ra n ta. „A utor opow iedział się je d n a k za u trzy m an ie m tradycyjnego tró jp o d z iału źródeł, gdyż inne obow iązki u staw ow e ciążą na spraw cy ex antę, zaś obow ią zek przew idziany w p rze p isie a rt. 439 k.c. w y ra sta ex post z (...) zachow ania się” sp ra w c y .13 P rzytoczone w y ja śn ie nie a u to ra nie je st — m oim zdaniem — pozbaw ione w alo ru przekonyw ającego
arg u m en tu .
O m aw iany rozdział m onografii k o ń czą rozw ażania dotyczące p ro b lem u innych jeszcze (tzn. w y k ra c z a ją cych poza ra m y klasycznej triad y ) źródeł obow iązków g w aran ta. P ro b le m ten zrodził się n a tle w ystęp u jący ch nie tylko w polskiej d o k try n ie te n dencji do rozszerzenia trad y c y jn ie u j m ow anych źródeł obow iązków g w a ra n ta. U po d staw tych te n d e n c ji legło przekonanie, że klasyczna tria d a m oże okazać się n ie w y starcz ająca w obec „potrzeb życia” (str. 186). A u to r p rz e ciw staw ia się tym tendencjom i słusz nie wywodzi, że w szczególności zasa dy w spółżycia społecznego n ie m ogą być uznane za źródło p raw n y ch obo w iązków g w a ra n ta i w u za sa d n ian iu tego stanow iska posłu g u je się m iędzy innym i p rze k o n y w a jąc ą a rg u m e n ta c ją A. W ąska, k tó ry stw ierdza, że „jeżeli zasady w spółżycia społecznego m iały b y stanow ić źródło obow iązków d ziałania, to n iepotrzebne byłoby w skazyw anie
na pozostałe źródła, ja k u sta w a czy u m ow a” (str. 187).
A n alizu ją c isto tn ą w o m a w ian y m te m a cie kw estię obow iązków zaw odow ych, tra k to w a n y c h przez n ie k tó ry ch au to ró w ja k o sam o istn e źródło fu n k c ji g w a ra n ta, a u to r tra fn ie — zdaniem m oim — w yw odzi, że ta k ateg o ria obow iązków spełnia w istocie tylko u z u p e ł n i a j ą c ą rolę w odniesieniu do klasycz nych źródeł zobow iązań g w aran ta, gdyż tego ro d zaju obow iązki dotyczą jedynie skali w y m a g a ń , ja k ie m o gą być staw ian e g w aran to w i w r a m a c h jego obow iązków w y n ik a jących z ustaw y, dobrow olnego zobo w iązan ia czy uprzedniego zachow ania się (podkreślenia autora — str. 191) P ogląd au to ra , że nie is tn ie je potrze b a „rozszerzenia tradycyjnego zestaw u źródeł obow iązków g w a ra n ta ” (str. 190), pow inien być w p ełn i aprobow a ny, gdyż je s t to pogląd, k tó ry — zw ła szcza z praktycznego p u n k tu w idze n ia — oznacza w sw ej k onsekw encji ograniczenie zakresu p en a liz ac ji za m a te ria ln e p rze stęp stw a z zaniechania. W tym kontekście zaznaczyć należy, że g w a ra n t zobow iązany do działania m ającego przeszkodzić n a s tą p ie n iu za bronionego przez p ra w o k a rn e s k u t k u sp ełn ia sw ój obow iązek w tedy, gdy uczyni w szystko, co w określonej sy tu a c ji je s t m ożliw e, aby zapobiec po w sta n iu sk u tk u , chociażby to p rzeciw działan ie ze stro n y g w a ra n ta okazało się nieskuteczne.
N a tle le k tu ry om aw ian ej m onografii m ożna by było p rze d sta w ić jeszcze d a l sze uw agi szczegółowe. N ie p o zw alają je d n a k n a to ra m y recen zji. P o w ra c a ją c do ogólnej c h a ra k te ry sty k i tej pracy, nie m ożna pom inąć fa k tu , że rozw aża n ia przed staw io n e w poszczególnych je j rozdziałach uzupełnione zostały w ielom a przypisam i, k tó re zaw ierając w sw ej treści (oprócz w y korzystanej w szerokim zakresie lite r a tu r y polskiej i
12 P a r . op. c it. w p r z y p is ie 3, s tr . 16«, u T a m ż e , s. 168.
obcojęzycznej) in te re su ją c e u w ag i i cen n e w yjaśnienia au to ra , p re z e n tu ją bogactw o m a te ria łu poznaw czego i b i bliograficznego. J e s t to rzecz szczegól nie pożyteczna, gdyż nasycone zw łasz cza treśc ią e k sp lik a cy jn ą odsyłacze i przepisy um ożliw iają czytelnikow i się gnięcie do odpow iednich m a te ria łów w określonej p ro blem atyce, k tó r ą — w m ia rę o dpow iednich z a in te re sow ań — p ragnęłoby się dodatkow o pogłębić, czy też skonfrontow ać z w łasn y m i w danej k w estii p rze k o n a
niam i.
P e łn e uznanie budzić pow inien fak t, że a u to r nie uchylił się od p rz e a n a li zow ania takich spornych problem ów , k tó ry c h ro zw iązan ia d o k try n a ln e są ciągle dyskusyjne. K o n tro w e rsy jn e problem y p rze d staw ia a u to r w sposób nacechow any obiektyw izm em o raz rz e teln o ścią arg u m e n tac ji p ro i co n tra. D zięki tem u czytelnik, w prow adzony w obszar różnych z a p atry w ań w od niesieniu do określonych kw estii, m a
m ożliw ość uzyskania o brazu istn ie ją cych w ątpliw ości i w ielu trudności, j a kie p o w sta ją przy podjęciu próby de finityw nego rozw iązania danego p ro blem u.
W szechstronna p e rsp e k ty w a te o re tyczna i b ra k lakoniczności w p olem i ce z od m ien n y m i rozw iązaniam i i za p a try w a n ia m i pozw ala czytelnikow i na w ery fik ac ję trafn o śc i przedstaw ionych przez a u to ra poglądów i k onkluzji, co w k onsekw encji sp raw ia, że le k tu ra om aw ianej m onografii w zbudza żywe zain tereso w an ie i w yzw ala aktyw ność in te le k tu a ln ą . Z u znaniem podkreślić należy tro sk ę a u to ra o k o m u n ik a ty w ność ję zykow ą i stylistyczną. Dzięki tem u śledzenie m yśli a u to ra nie n a stręcza czytelnikow i trudności. W św ie tle przedstaw ionych re fle k sji należy w pełn i aprobow ać opinię prof. M. Cieś la k a, że m on o g rafia L. K ubickiego n a leży do jednej „z n ajlepszych (...) na niw ie naszych n a u k p e n a ln y c h ” 14.
W ła d ysła w Sieracki
14 P o r. p rz y p is 1, s. 126.
3
.A n toni K ę p i ń s k i : P sychopatie, W arszaw a 1977, P Z W L , s. 162
P ro b le m tzw. p sychopatii należy do szczególnie w ażnych i p ierw szoplano w ych zagadnień społecznych. In te re s u je on nie tylko lekarzy, ale także p e dagogów , socjologów i praw n ik ó w . Z najom ość zagadnienia w iąże się z p raw id ło w y m funkcjonow aniem w y m ia ru spraw iedliw ości, gdyż odsetek p sychopatów m ających k o n flik ty z p ra w e m i n orm am i w spółżycia spo łecznego je s t znaczny. D zieje się ta k w sk u te k tru d n o ści a d a p ta cy jn e j p sy cho p ató w do ogólnie zaakceptow anych społecznie norm , aczkolw iek żaden ro dzaj psychopatii n ie p re d e sty n u je osobnika n ią dotkniętego do p o p ełn ie nia. określonych przestępstw . Z n ajo
mość osobowości k lie n ta je s t zaw odo w ym obow iązkiem ad w o k a ta i z tych przyczyn zachodzi n ie w ą tp liw ie ko nieczność znajom ości podstaw ow ej lite ra tu r y p sychiatrycznej, um ożliw iającej poznanie i zrozum ienie osobowości o d biegających od tzw. n o rm y psychicz
nej.
Ja k k o lw ie k lite r a tu r a n au k o w a pol ska i zagraniczna dotycząca psychopatii je st dość bogata, to je d n a k nie zawsze pozw ala ona n a d o kładne zorientow anie się w om aw ianej p roblem atyce, z n a tu ry sw ej dość n ie ja sn e j. W ielość d efi n ic ji naukow ych, podziałów typolo gicznych, sprzeczności poglądów na etiologię, c h a ra k te ry sty k ę zjaw iska i