• Nie Znaleziono Wyników

Formuła "ad relacionem" w kancelaryi polskiej. (1393-1492). (Dokończenie)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Formuła "ad relacionem" w kancelaryi polskiej. (1393-1492). (Dokończenie)"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

formuła „ad relacionem" w kancelaryi polskiej.

Już wyżej zaznaczyłem, że formułę „ad relacionem “ dopisy­ wano nieraz w jakiś czas po ingrossow aniu dokum entu. Odbijało się to na zew nątrz bądź odmiennym atram entem , bądź naw et in­ nym charakterem ręki, niż całość dokum entu. Niewątpliwie, iż bliż­ sze badania, zwłaszcza porów nanie rąk, pozw oliłyby tu jeszcze w wielu w ypadkach oznaczyć dokładniej czas, kiedy dopiski takie mogły być uczynione. Na razie, w obec braku takich studyów spe-' cyalnych, muszą te bliższe i dokładniejsze badania być pozosta­ wione na uboczu. Tłum aczenie jednak, iż dopisyw ano tę formułę później dlatego, że w chwili kiedy notaryusz ingrossow ał doku­ ment, nie było wiadom em kancelaryi, kto w imieniu króla zaordy­ now ał dokum ent i kto udzielił kancelaryi informacyi, je st wysoce niepraw dopodobne. Czyżby w całej kancelaryi nie było nikogo, ktoby o tem wiedział? i jakież sposoby miała kancelarya, by się o tej odpowiedzialnej osobie dowiedzieć? Za to późniejsze dopi­ syw anie tej form uły logicznie się tłum aczy, jeżeli przypuścim y, że zależała ona nie od tego, kto rozkaz przynosi i informacyi udziela, lecz od tego, kto kontrolę nad w ykonanym aktem przedsiębierze. W tedy nie zawsze mógł pisarz wiedzieć, kogo ma w formule ozna­ czyć, kto spraw dzi zgodność napisanego dokum entu z w olą i de- cyzyą króla i rady. D latego też i w M etryce koronnej brak tak często tej formuły,—ale skoro w ielokrotnie zdarzało się, że rege- stracya była czyniona w edług konceptów a nie czystopisów, to ten brak nas nie zdziwi, owszem, musi być uznany za całkiem

(3)

turalny, — a dziwnem by było, iżby tak często brakow ało tej for­ muły, gdyby miała ona takie znaczenie, jakie jej L indner przy­ pisuje.

Nie mogąc jedn ak badać strony zew nętrznej tej formuły, zwła­ szcza w w ypadkach jaw nych późniejszego jej dopisyw ania, posta­ ram się jeszcze przedstaw ić wyniki rozbioru jej w ew nętrznego w tych wypadkach, które wskazują, iż formuła „ad relacionem “ stoi w sprzeczności chronologicznej z czasem akcyi praw nej. Nie­ które z przytoczonych poniżej przykładów wykluczają w prost mo­ żność łączenia form uły relacyjnej z pośrednictw em rozkazu,—r e k ­ torzy przy akcyi być nie mogli, rozkaz musiał być dany przez cał­ kiem inne osoby, a spotykane obok siebie dwie serye urzędników kancelaryjnych, wcześniejszych (współczesnych akcyi prawnej) i późniejszych (znajdujących się w relacyi), w skazują wyraźnie, iż relacyi z akcyą praw ną i po niej następującym rozkazem łączyć nie można. W skazuje na to też ten szczegół, że w dokum entach, w których część elem entów chronologicznjrch odnosi się nie do akcyi praw nej, lecz do spisania, nie napotykam y w formule rela­ cyjnej nigdy osób wcześniejszych niż czas spisania, coby musiało się trafiać, gdjrby formuła „ad relacionem “ miała Lindnerow skie znaczenie. Przeciw nie zaś spotykam y często w tej formule osoby późniejsze znacznie, niż akcya praw na, akcyi praw nej niewspół- czesne.

Z tego zakresu przytaczam kilka bardzo ciekawych i chara­ kterystycznych przykładów . Mamy dokum ent d. d. Gliniany, 1410, 19 m a ja 1), którego form uła relacyjna brzmi: „Relacio venerabilis domini Johannis decani et canonici C racoviensis, regni Polonie vi- cecancellarii“. O tóż w tym dokumencie, przechow anym w orygi­ nale, i nie budzącym żadnych w ątpliw ości ani pod względem ze­ w nętrznym ani w ew n ętrzn y m 2), są dwie niemożliwości: nie m ógł być Jagiełło w czasie wskazanym w Glinianach, bo bawił w K ra­ kowie przed w ypraw ą pruską, pow tóre nie mógł bjm w r. 1410 wymienionym w relacja jako podkanclerzy Jan Szafraniec, bo pod- kanclerzjun bjd wówczas Mikołaj Trąba, po nim Dunin ze Skrzjm na, po tego zaś śmierci (22 lipca 1418) został dopiero podkanclerzym S z a fra n ie c 3), który poprzednio, o ile wiadomo, żadnych funkcyi

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 1 4 7

*) Kod. dypl. p o lsk i 1. 160.

2) Cf. R. M aurer: U rz ę d n ic y k a n c e la ry jn i W ła d y s ła w a Ja g ie łły , p. 46. 3) S tąd też w y n ik a, iż d o k u m e n t d. d. 24 m a ja 1417 (Kod. dypl. kat. krak. II. b76) w y m ie n iając y S zafrań c a m ię d z y św iadkam i jako p o d k an c le rz eg o , nie m ó g ł być sp isan y w cz eśn iej, ja k d o p ie ro po 22 lipca 1418.

(4)

1 4 8 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

w kancelaryi nie spraw ow ał. I nie było w r. 1410 w kancelaryi odpow iedniego miejsca dla tak ju ż w owym czasie znacznej figury, jak Szafraniec. P rotonotaryuszem był w r. 1410 Dunin, po nim Zbigniew Oleśnicki, sekretarzem bjd zaś niedługo już potem S ta ­ nisław Ciołek. W ynika więc z tego, że mamy do czitnienia z da- tacyą niepraw idłow ą, w której elem ent roczny odnosi się do akcyi praw nej, reszta zaś elem entów, zapew ne całkowicie, odnosi się do m om entu spisania 4. W ynika więc z tego, że spisanie nastąpiło znacznie później, niż akcya praw na, w każdym razie nie m ogło mieć miejsca rychlej jak po 2 2 lipca 1418 r. Przy tak późnem spisaniu niniejszego dokum entu łatw ą jest łączność w ym ienionego w formule relacyjnej Jan a Szafrańca ze spisaniem, nie z akcyą prawną, po której następow ał zwykle rozkaz m onarszy,—przj/ akcyi praw nej bowiem Szafraniec nie był obecny, gdyż nie był urzędni­ kiem kancelaryi,—zatem ani poleceń nie mógł otrzym ywać, ani nie był w stanie kancelaryi o sp raw ie’informować.

Podobne w ypadki mam}? do zanotow ania i z czasów Kazi­ mierza Jagiellończyka. D okum ent d. d. P iotrków 1456, 2 2 w rze­ ś n ia 2) ma: „Relacio reverendissim i patris domini Johannis sancte ecclesie G ńesnensis archiepiscopi et prim atis, ac Regni Polonie cancellarii". Otóż kanclerz Jan G ruszczyński był w r. 1456 bisku­ pem włocławskim, nie arcybiskupem gnieźnieńskim , — został n a ­ stępnie biskupem krakow skim , wreszcie 3 lipca 1464 roku został obrany arcybiskupem gnieźnieńskim, i zapew ne nie prędzej jak pod koniec tego roku m ógł być konsekrow any. W tym czasie, między w yborem a konsekrac}?ą, pisze się „postulatus G nesnensis", na­ stępnie dopiero „archiepiscopus et prim as“ 3). Na podstaw ie tego należy stwierdzić, że w pisanie relacyi w niniejszym dokumencie (a zapewne i spisanie jego samego) nie mogło mieć prędzej miej­ sca, ja k po konsekracyi Gruszczyńskiego, t. j. chyba nie wcześniej, ja k w samym końcu 1464 r. Czy po latach ośmiu lub więcej, które między akcyą p raw ną a w ykonaniem przeszły, notow anoby tego, kto rozkaz przyniósł i objaśnień udzielił? W ydaje mi się to w y­ soce w ątpliw e i niepraw dopodobne.

P Cf. R. M aurer, op. cit. p. 46. M aurer oznacza ja k o czas sp isan ia n i­ n iejszego d o k u m e n tu r. 1423, 31 m aja, w G linianach, co mi się w y d aje ze w zględu n a itin e ra ry u m n ie u sp ra w ied liw io n e, cf. P alacky: B e iträ g e I. 276 i Cod. epist. sec. XV. I1· 57.

2) A kta grodz, i ziem sk. V, 149.

8) Cf. R. M aurer: U rz ęd n icy k a n c e la ry jn i kró ló w p o lsk ich z lat 1434— 1506, p. 13, 14.

(5)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 1 4 9

Tom asz ze S trzępina był przez czas bardzo krótki podk an cle­ rzym. Zapew ne niedługo po sw3un wyborze na biskupa krakow ­ skiego, co miało miejsce 25 maja 1455 r. ustąpił z podkanclerstw a— w każdym jednak razie na krótko przedtem , bo pod 13 x) i 20 m a ja 2) t. r. wymieniono go jako jeszcze działającego podkanclerzego. Ale posiadam y akt d. d. T oru ń 1455, 17 lu te g o 3), który ma w formule relacyjnej już następcę Strzępińskiego, Lutka z Brzezia: „Relacio venerabilis Johannis Lutek de Breszye utriusque iuris doctoris, sacri palacii apostolici causarum auditoris, archidiaconi Gneznen- sis, regni Polonie vicecancellarii“ 4). Otóż gdyby dokum ent ten był spisany bezpośrednio po akcjd praw nej, nie m ógłby w formułę relacyjnej wym ieniać Lutka, skoro podkancłerzjm i był Strzępiński. Ze kw estyonow any dokum ent został spisany znacznie później, po­ tw ierdza to fakt, iż w M etryce koronnej w bezpośredniem jego s ą ­ siedztwie spotykam y szereg w pisów znacznie późniejszych, które w skazują też na późniejsze spisanie 5). Jak widzimy, dokum ent ni­ niejszy został spisany już w czasie, kiedy L utek z Brzezia był pod- kanclerzjim. N iepraw dopodobną zaś je st rzeczą, by czynność Lutka, w yrażona w formule relacyjnej, odnosiła się do rozkazu królew skiego do kancelaryi, który Lutek otrzymał, nie będąc jeszcze podkancle­ rzym, w pisano go zaś później z tym tytułem , który w chwili spi­ sania dokum entu posiadał. O ile nam bow iem wiadomo, Jan Lu­ tek z Brzezia przed objęciem podkanclerstw a nie piastow ał za cza­ sów Kazimierza Jagiellończjdca żadnego urzędu w kancelaryi, n a­ wet nie było w niej dla niego odpow iedniego stanow iska. Był on w praw dzie poprzednio sekretarzem kolejno W itolda, Jagiełły i Zofii, ale następnie przez lat praw ie dwadzieścia nie ma go w kancela­ ryi, zajmuje się sprawami kościelnemi, i od czasu do czasu tylko byw a używ any w poselstw ach. Zarów no więc fakt późniejszego spisania tego dokumentu, jak i w szystko to, co o L utku wyżej po­ wiedziałem, w ykluczają możliwość, byśmji się mogli w7 nim dopa­ tryw ać tego, kto kancelaryi przyniósł rozkaz królew ski i objaśnie­ nie o stronie praw nej.

A le najwięcej tego rodzaju obserw acyi możemy poczynić nad szeregiem dokum entów W ładysław a Jagiełły z r. 1423, t. j. z tego

') Kod. dypl. polski III. 211; cf. R. M aurer, op. cit. p. 25.

2) T. W ierzb o w sk i: P rz y w ile je k ró lew sk ie g o m iasta sto łeczn eg o S tarej W a rsz a w y , 11.

s) T. W ierzb o w sk i: S u m m aria I. 235.

4) S zczegół, ła sk aw ie m i u d zielo n y p rze z p ro f. T. W ie rz b o w sk ie g o . 5) Cf. T. W ie rz b o w sk i: S u m m aria I. 241, 281, 382, 383, 449,522, 577,582.

(6)

150 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

mom entu w kancelaryi, kiedy miał ustąpić kanclerz W ojciech J a ­ strzębiec, a w związku z tem miały zajść pow ażne zmiany w łonie kancelaryi.

Dnia 4 grudnia 1422 zmarł arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba. O bsadzenie po nim arcybiskupstw a w yw ołało szereg pro- pozycyi. W ojciech Jastrzębiec i członkowie rady królew skiej p ro ­ ponow ali Zbigniew a Oleśnickiego na opróżnioną katedrę, Jagiełło zaś, który baw ił w tenczas na Litwie, za nam ow ą W itolda p ro p o ­ now ał na arcybiskupstw o W ojciecha Jastrzębca, a na biskupstw o krakow skie Jana Szafrańca. Jastrzębiec jednak nie życzył sobie przeniesienia, król zaś po nowej w tej mierze naradzie z W ito l­ dem zażądał od kapituły gnieźnieńskiej zmiany term inu w yboru arcybiskupa z 6 stycznia na 25 stycznia, i w yboru albo Jastrzębca albo też Oleśnickiego, W żądanym term inie odbyła się elekcya, mniejszość kanoników obrała dziekana gnieźnieńskiego W incentego z M arcinkowa, m aior et sanior pars W ojciecha Jastrzębca. P odo­ bnie na katedrę krakow ską po Jastrzębcu miał pójść zgodnie z ży­ czeniem królew skiem Oleśnicki. Marcin V te zmiany potw ierdził, jak zapew nia Długosz, pismem z 10 lipca t. r.1).

W ojciech Jastrzębiec zjechał się z królem, wracającym z Li­ twy, w Jedlni, około 17 lutego, i tu dał się wreszcie nakłonić do przyjęcia arcy b isk u p stw a2). Rów nocześnie zapewne m usiały zapaść decyżye co do przyszłych zmian w kancelaryi. Jastrzębiec miał złożyć kancłerstw o, które miało przypaść pom iniętem u przy obsa­ dzeniu w akansów Szafrańcow i, podkancłerstw o zaś m iał dostać Stanisław Ciołek, daw ny sekretarz królew ski, od łat paru poróż­ niony z dworem. Zm iany te w kancelaryi zależały oczywiście od odpow iednich zmian w biskupstw ach w akujących, stąd elekci ocze­ kiwali jeszcze decyzyi papieskiej, która, jak widać z daty pisma M arcina V, prędzej jak w sierpniu nadejść do Polski nie mogła. Rzeczywiście jeszcze w dokumencie z 1 1 i 13 lip c a 3) w ym ieniony jest W ojciech Jastrzębiec jako biskup krakow ski i kanclerz, S za­ franiec jako podkanclerzy, zaś w dokumencie d. d. W iślica 22 sierp­ n ia 4) je st ju ż W ojciech w śród św iadków w ym ieniony jako arcybi­ skup, Zbigniew Oleśnicki jeszcze jako elekt „confirm atus“ krakow ­ ski, zaś Ciołek w formule relacyjnej jako podkanclerzy. Poniew aż

*) Cf. J. Długosz: H istoria, t. IV p. 309—311. 2) Ibid. p. 311, 312.

3) Kod. dypl. m ałop. IV. 1211, 1212; A. P ro ch ask a: M ateryały, 46. b Kod. dypl. m. K rak o w a I. 120; Kod. dypl. m ałop. IV. 1213.

(7)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M ' , W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 151

Zbigniew Oleśnicki 29 sierpnia został uroczyście przyjęty w K ra­ kowie, zaś 7 w rześnia w S an d o m ierzu 4), przeto przyjąć możemy za rzecz pew ną, iż w ciągu sierpnia przybyło do Polski zatw ier­ dzenie papieskie, i że w tym czasie nastąpiły zaznaczone powyżej zmiany w kancelaryi.

Mimo to jednak, choć początek kanclerstw a Jana Szafrańca i podkanclerstw a S tanisław a Ciołka zacząć się nie mógł wcześniej ja k w sierpniu 1423 r., posiadam y kilka aktów wcześniejszych niż miesiąc sierpień, które w ym ieniają ju ż S zafrańca jako kanclerza, bądź Ciołka jako podkanclerzego, bądź rów nocześnie W ojciecha Jastrzębca i Jan a Szafrańca jak o kanclerzy i tegoż Jan a Szafrańca i S tanisław a Ciołka jak o podkanclerzych.

Pierw szy taki w ypadek mamy w jednym z listów W ładysła­ wa Jagiełły do elektorów , znanym nam tylko z odpisów , którego data je s t niepew na, bądź 1 0 kw ietnia 1423 z K rak o w a2), bądź 18 kw ietnia t. r. z K ro s n a 3). Nie ulega w ątpliw ości, że pierw sza data utrzym ać się nie da, albow iem Jagiełło 9 kw ietnia w yjechał z Le- voczy i przez Bardyów, Biecz, Ł ańcut udał się na R u ś 4), gdzie przebyw ał aż do św. J a n a 5). K rosno mu zatem było po drodze z Biecza do Łańcuta, w K rakow ie zaś być w owym czasie nie mógł. Tak, zdaje się, data kodeksu kórnickiego, z którego w ydał list ten dr. A. Prochaska, ma więcej uzasadnienia w itineraryum królew skiem niż tek st A ndrzeja z R atyzbony, w ydany przez Hóf- flera. A le między tymi dwoma tekstami są pew ne jeszcze różnice i to dość zasadnicze, które w ym agają zbadania i rozwiązania, a mia­ nowicie:

Prochaska

D atum in Crosszno XVIII die mensis A prilis anno domini mil­ lesimo quadringentesim o vige­ simo tercio. ‘) J . D ł u g o s z : H i s t o r i a t. I V . p . 3 15. 2) H ö f f l e r : G e s c h i c h t s s c h r e i b e r d e r H u s s i t s c h e n B e w e g u n g I I p . 4 3 3 , P a l a c k y : B e i t r ä g e z u r G e s c h i c h t e d e s H u s s i t e n k r i e g e s I. p . 2 8 9 . C f. R . M a u r e r : U r z ę d n i c y k a n c e l a r y j n i W ł a d y s ł a w a J a g i e ł ł y p . 4 4 — 4 6. 3) A . P r o c h a s k a : C o d . e p i s t . V i t o l d i , 1078. *) J . D ł u g o s z : H i s t o r i a , I V . p . 3 14; K o d . d y p l . p o l s k i I I I . 196; K o d . d y p l . m a ł o p . I V . 1209. s) J . D ł u g o s z : H i s t o r i a I V . p . 3 1 4 , 3 15; A k t a g r o d z , i z i e m s k . I I . 4 2 ; I I I 92 ; P a l a c k y : B e i t r ä g e I p . 3 0 3 , C o d . e p i s t . s e c . X V . I 1· 57. H öffler

D atum in Cracovia X m en­ sis A prilis a n n o d o m i n i MCCCCXXIII.

(8)

152 F O R M U Ł A ,, AD R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

A d m andatum domini regis, domino A lberto episcopo Cra- coviensi cancellario regni P o ­ lonie refferente.

Ad m andatum domini regis A lbertus episcopus Cracovien- sis cancellarius regni Polonie. S tanislaus Czolek vicecancel-

larius regni Polonie etc.

R eferens S tanislaus Czolek vicecancellarius.

O tóż przy poważnych różnicach, które między obu teksta­ mi zachodzą, zwrócić przedew szystkiem należy uw agę na to, że obok siebie w ystępują jako działające osoby W ojciech Jastrzę­ biec i Stanisław Ciołek, co, ja k w ynika z poprzednich uwag, je st niemożliwe, a już w akcie z kw ietnia zupełnie wykluczone. T en szczegół tak uderzył M aurera *), że zaproponow ał tu popraw kę daty z 1 0 kw ietnia (znał wówczas tylko tekst Höfflera) na 1 0 sierpnia, co uspraw iedliw iało się i przez itineraryum W ładysław a Jagiełły 2) i pozw alało pomieścić na akcie Stanisław a Ciołka. P onadto zwrócił M aurer uw agę na słow a listu Jagiełły, że otrzym ał od elektorów „litteras v estras de mense Julii proxim e preterito nobis scrip tas“, i z tego pow odu wnioskuje, zdaje się słusznie, że list ten nie może pochodzić z kwietnia, skoro mówi o dopiero co przeszłym miesiącu lipcu. Rozstrzygnięcie tego zagadnienia jest niezwykle trudne, w y­ m agałoby specyalnego zbadania zbiorów kancelaryjnych z czasów Jagiełły ja k i pracy A ndrzeja z R atyzbony i ich źródeł, czego bez odpow iednich studyów nie można przedsięwziąć. Zadowolić się musimy tylko przypuszczeniem , które przy dalszych i dokładniej­ szych badaniach nad kancelaryą W ładysław a Jagiełły może kiedy zostanie sprawrdzone. N ajprostsze przypuszczenie w niniejszym w y­ padku przy dacie określonej kodeksu kórnickiego, którą uznać m u­ simy za uspraw iedliw ioną, jest, że list został skoncypow any w kw ie­ tniu, a w ykończony nie prędzej jak w sierpniu. T akie jed n ak przy­ puszczenie może być pod jednym tylko w arunkiem p raw dopodo­ bne. L ist rzeczywiście skoncypow ano w K rośnie, 18 kw ietnia, ale ek sped3mya jego z nieznanych nam pow odów nie nastąpiła. D o­ piero później na skutek listu elektorów do króla, użyto jako wzoru do odpowiedzi konceptu poprzednio ułożonego, w którym w pro­ wadzono odpow iednie zmiany, ja k zacytow ane powyżej słow a o otrzym aniu listu elektorów z lipca „proxime p re te rito “. Oczywiście w oryginalnej ekspedycyi zapew ne i elem ent chronologiczny i geogra­ ficzny uległy zmianie, ja k zapew ne i imiona kanclerz3^,—ale z p o p ra­

*) R . M aurer: U rz ę d n ic y k an c elary jn i W ła d y s ła w a Ja g ie łły , p. 44—46. 2) Cf. D ługosz: H isto ria , t. IV. p. 314.

(9)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C T O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 153 wianego konceptu, który pośrednio był źródłem tekstu kórnickiego (a zapew ne i H öfflera) kopista odpisał tekst taki, jaki zastał, t. j. w prow adzone popraw ki, jakich w junagała chwila, datę pierw otną, k tó ra widocznie w koncepcie nie była popraw iona, i obu urzędni­ ków^ kancelaryjnych, choć obaj obok siebie są niemożliwi, i cho­ ciaż w kancelaryi polskiej „ad m andatum domini re g is“ wykluczało użycie relacyi. Z tego pow odu należy przypuścić, że tekst kon­ ceptu z K rosna 18 kw ietnia nosił uw agę kancelaryjną w formie, która w tenczas i później była używaną: „Ad m andatum domini regis, A lbertus episcopus Cracoviensis, cancellarius regni P o lonie“ 4 , zaś późniejsza ekspedycya miała tylko formułę relacyjną z w ym ienio­ nym w niej Stanisław em Ciołkiem. Inne rozw iązanie tej kw estyi nastręczałoby trudności znaczniejsze, przedew szystkiem trzebaby przyznać popraw ność tekstow i formuł kancelaryjnych u Höfflera, jako zgodniejszych ze zwyczajami kancelaryjnym i (co w ynika z p o ­

szukiw ań niniejszej pracy), zwłaszcza gdybyśm y chcieli przyznać w spółudział w pracy nad t3?m listem W ojciechowi Jastrzębcow i i Stanisław ow i Ciołkowi.

Inny ciekawy przjdcład zachował się nam w dokumencie W ła­ dysław a Jagiełły d. d. S am bor 1423, 18 czerw ca2). Mamy tu „da­ tum per m anus reverendi in C hristo patris domini A lberti episcopi Cracoviensis, regni Polonie cancellarii, nec non venerabilis domini Johannis decani Cracoviensis eiusdem regni vicecancellarii, sincere nobis dilectorum. Ad relacionem Stanislai Czolek vicecancellarii“. Jasnem jest, że rów nocześnie Szafraniec i Ciołek nie mogli być podkanclerzjm ń; jeżeli ich tu obok siebie spotykam y, to formuła relacjijna musi pochodzić już z tych czasów, kiedy Stanisław Cio­ łek był podkanclerzym, a Szafraniec p rzestał nim być, zostaw ­ szy kanclerzem. D ostała się ona zatem do dokum entu w je- dnem z późniejszych stadyów jego pow staw ania. Ciołek wreszcie w maju bierze udział w poselstw ie królew skiem na Litw ę, bawi w Trokach u W itolda, następnie dopiero spotyka się z Jagiełłą „in Oziminjf prope S am b o r“ 3), zatem około 19 czerwca. Czy był ju ż 19 czerwca w Sam borze, kiedy miała miejsce akcya praw na

') Cf. A kta grodz, i ziem sk. V. 41, Kod. dypl. m ałop. IV. 1461; Cod. epist. sec. X V I 2. 1d4. II. 192, 301, W a śk o w sk i: Z p rz e sz ło ś c i O lkusza, 14; Cod. epist. Vitoldi 713, 1264, D o d ate k 43; H ru sz e w sk ij: M ateriały do ist. U kr. R u si I, 29.

2) A kta grodz, i ziem sk. II. 42.

3) D ługosz, H isto ria t. IV p. 314. Ż e D łu g o sz ju ż w tym czasie n az y w a C iołka p o d k an c le rz y m , n ie p o w in n o n as dziw ić, i do tego n ie m ożna p rz y w ią ­ zyw ać w iększej wagi.

(10)

1 5 4 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

niniejszego dokum entu, spraw dzić nie można, widać jed n ak z for­ muły „datum p er m anus", iż z dokum entem tym mieli do czynie­ nia przedew szystkiem W ojciech Jastrzębiec i Jan Szafraniec.

Z dokum entem tym łączą się dwa inne d. d. N. M. Korczyn 1423, 25 cze rw ca1), oba w ystaw ione dla tegoż samego odbiorcy, kościoła katedralnego krakow skiego, oba wreszcie na prośbę i za interw encyą tej samej osoby, Elżbiety księżny ziembickiej. Bardzo pouczającem je st zestaw ienie formuł końcowych kancelaryjnych obu tych przywilejów:

Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej, t. II.

Nr. 614.

D atum per manus rev eren­ dissimi in C hristo patris domini A lberti episcopi C racoviensis regni Polonie cancellarii et v e­ nerabilis domini Johannis de­ cani Cracoviensis regni Polonie vicecancellarii, sincere nobis di­ lectorum.

A d relacionem venerabilis Stanislai Czolek, cantoris C ra­ coviensis, regni Polonie vice­ cancellarii.

Z powyiższego zatem przykładu w ynikałoby, że w dniu 26 czerwca 1423 r., było rów nocześnie dwu kanclerzy, W ojciech J a ­ strzębiec i Jan Szafraniec, i dwu podkanclerzych, tenże sam S za­ franiec i Stanisław Ciołek! Albo też może dnia tego nastąpiły zmiany w kancelaryi, jeszcze rano urzędow ał W ojciech Jastrzębiec jako kanclerz, Jan Szafraniec jako podkanclerzy,—po południu zaś W ojciech ustąpił, Ja n Szafraniec zaaw ansow ał na kanclerza, a S ta­ nisław Ciołek został podkanclerzym ? Takie, pozornie najpraw do­ podobniejsze przypuszczenie, które popierałby jeszcze szczegół, że nr. 615 w ym ienia m iędzy świadkam i Jastrzębca bez tytułu kan­ clerskiego, nie w ytrzym uje jednak krytyki. Już wyżej wskazałem, że zmiany w kancelaryi nie m ogły zajść prędzej, ja k dopiero w sierp

-Nr. 615.

Presentibus ibidem reverendo in Christo patre domino A lber­ to dei gracia episcopo Craco- viensi, nec non magnificis, no- ; bilibus et strennuis viris etc.

j Relacio venerabilis Johannis

I decani Cracoviensis, regni Po-

j Ionie cancellarii. i

!) Kod. dypl. kat. k rak . II. 614, 615; te n ostatni p rz e d ru k o w a n o p o w tó r ­ n ie z te k N aru sze w icz a w kod. dypl. m ałop. IV. 1210.

(11)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 155

niu, i że jeszcze dokum enty z 11 i 13 lip c a 1) wymieniają W ojcie­ cha Jastrzębca jako kanclerza i biskupa krakow skiego. Podobnie i Jan Szafraniec jest jeszcze przynajmniej do 13 lip c a 2) na daw nem stanow isku, a dopiero 2 2 sierpnia t. r. je st już nazyw any S zafra­ niec kanclerzem , Ciołek podkanclerzym , zaś W ojciech Jastrzębiec arcy bisku p em 3). Zastanaw iając się dalej nad obu tymi przyw ile­ jam i dla katedry krakow skiej, trzeba stwierdzić, że rzeczywiście skoro były one uzyskane za interw encyą jednej i tej samej osoby, i dla tegoż samego odbiorcy, musi ich akcya praw na przypadać na ten sam czas i toż samo miejsce. Rzeczywiście oba posiadają iden­ tyczne elem enty chronologiczne i geograficzne, mimo to jednak mam pew ne w ątpliw ości, czy elem enty te w całości odnoszą się do akcyi praw nej. Elem ent chronologiczny roku, bez w zględu na interpretacyę innych elem entów, je st tu bezw arunkow o popraw ny,— skoro obok siebie w ystępują Jastrzębiec kanclerz, Szafraniec p o d ­ kanclerzy, i Szafraniec kanclerz, Ciołek podkanclerzy. D okum ent taki, noszący r. 1423 ma ten elem ent zgodny ze zmianami, które tego roku zaszły w kancelaryi. Inaczej przedstaw ia się rzecz, jeżeli cho­ dzi o elem ent geograficzny t. j. N. M. Korczjm i zgodność tego elem entu z elem entem chronologicznym dnia, t. j. 25 czerwca. W ie­ my, z prz3d<ładu poprzedniego, iż jeszcze 16 czerwca baw ił W ła­ dysław Jagiełło na Rusi, w Sam borze 4). Z Sam bora je st co praw da w linii powietrznej do Korczyna nie wiele więcej jak 2 1 0 km, je­ żeli jednak drogę tę obliczymy w edług utartych szlaków podróży królewskiej, wyniesie ona niew ątpliw ie więcej niż 300 km., co da nam już w ysoką średnią 37,5 km. dziennego marszu, nie licząc w to koniecznych podczas dłuższej podróży przerw , któreby tę średnią jeszcze podnieść m u sia ły 6). W edług D ługosza wreszcie, który o itineraryum króla w tym roku je st bardzo dobrze poinfor­ m o w an y 6), bawić m iał Jagiełło na Rusi do św. Jana, a ta w iado­ *) Kod, dypl. m ałop. IV. 1211 (w fo rm u le re la c y jn e j); 1212 (w „datum p e r m an u s“ i w fo rm u le rela cy jn e j); A. P ro c h ask a : M ateryały, 45 (w form ule rela c y jn e j).

2) Kod. dypl. m ałop. IV. 1212; P ro c h ask a : M atery ały , 45 (w obu w fo r­ m ule „datum p e r m an u s“).

3) Kod. dypl. m ałop. IV . 1213; Kod. dypl. m. K ra k . I. 120 (obaj k an c le­ rz e w fo rm u le „datum p e r m a n u s“. C iołek w form ule rela cy jn e j).

4) A kta grodz, i ziem sk. II. 42.

s) Cf. St. K ętrzyński: O e lem e n ta ch ch ro n o lo g iczn y c h d o k u m e n tó w K a­ zim ie rz a W ielk ieg o , R o z p ra w y w ydz. hist, filozof. A kad. Urn. w K rakow ie t. L V I p. 122—125.

6) D la sp ra w d z e n ia w iaro g o d n o śc i D łu g o sza, św ia d ec tw a p ó źn iejszeg o , ze sta w iam ite n e ra ry u m , w y n ik a ją c e z D ługosza, H isto ria t. IV p. 311—317, z

(12)

iti-156 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

mość D ługosza w połączeniu z pobytem Jag iełły jeszcze 16 czer­ wca w Sam borze, pozw ala nam pow ażnie pow ątpiew ać, czy mógł być król ju ż 25 czerwca w Korczynie. S tąd, jeżeli jeszcze bawił

n e r a ry u m dyplom atycznem . Jak w idzim y, z w y jątk iem d ro b n y c h w ątpliw ości co do p o b y tu w B odzęcinie, (m ógł ta m być je d n a k d w a ra z y ) itin e ra ry u m D ługosza zg a d za się z itin e ra ry u m dyplom atycznem .

D ługosz 1. c. p. 311. Ja g ie łło baw i 1 stycznia n a L itw ie, sk ąd p rz e z

Ż ołądek, S łonim , Z d ziech ó w T u r R atno L u b o m ię P a rc z e w , podąża do Je d ln i, gdzie j e s t 17 lutego, z Je - dlni p rz e z S a n d o m ie rz N. M. K o rczy n , W o jn icz C zchów do N o­ w eg o S ącza, gdzie je s t 14. m a rc a, stą d p rze z C z o rszty n do K ez m ark u (D ługosz 1. c. p. 312) D nia 4 i 6 kw ietnia baw i w L e v o c zy (D ługosz, 1. c. p. 313) stąd w yjeżd ża 9 k w ietn ia (D ługosz ibid.), i przez

B ardyów , B iecz u d a je się n a R uś, g d zie baw i do św. J a n a (24. czerw ca, cf. Długosz 1. c. 314).

W O zim inach koło S a m b o ra sp o ty k a się z p o w ra ca jąc y m z L itw y C ioł­ kiem (D ługosz 1. c. p. 315)

W e d łu g D łu g o sza (1. c. 314), o k o ło 22 lipca p rz y b y w a do S an d o m ierza, n a s tę p n ie p rz e z O patów , B odzęcin, Chęciny, Ję d rz e jó w , Ż arn o w iec , Olkusz, R a b sz ty n , S ław ków ,

C irca stagnum T u r 29 stycznia: R a ­ czyński, C od. dipl. L itu a n iae p. 299

K e z m a rk 30 i 31 m arca, D ogiel: Cod. dipl. P o l. I. 52, R aczy ń sk i. Cod. dipl. Lit. p. 300. Cod. epist. V itoldi, 1073, 1075.

K ro sn o , 18 kw ietnia, Cod. epist. V i­ toldi, 1078; Ł ań c u t 25 kw ietnia. Kod. dypl. p olski III, 196, Kod. dypl. m ałop. IV. 1209: M edyka 2 m aja, A kta g ro d zk ie i ziem sk ie III, 92; T rę b o w la 27 m aja, P alacky: B ei­ trä g e I p. 303; H alicz 2 cz e rw c a , Cod. epist. sec. XV. I 1. 57; S a m b o r 16 czerw ca, A k ta grodz, i ziem sk, II. 42;

B odzęcin 11 i 13 lipca, Kod. dypl. m ałop, IV. 1211, 1212 P ro c h a sk a : M ateryały, 45.

(13)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 1 5 7

w tym czasie na Rusi, trudno przyrpuścić, by elem ent dnia odnosił się do akcyi prawnej; raczej ze względu na odbiorcę i interw e­ nienta, należji przyjąć, iż rzecz miała się odw rotnie, mianowicie, iż miejsce, elem ent geograficzny, odnosi się do akcyi praw nej, ele­ ment zaś chronologiczny dnia do innego m om entu. W takim ra ­ zie akcya praw na m iałaby miejsce w Korczynie, kiedyi przez miasto to Jagiełło w drodze z Jedlni do Nowego Sącza przejeżdżał, t. j. po 17 lutego a przed 14 marca. D ata dzienna zapew ne nie mogła się odnosić do innego stadyum akcyi praw nej, która sama w so­ bie prosta i krótka, m usiała być odrazu załatwiona. Musi się przeto odnosić do jakiegoś stadyum pracy kancelaryjnej. Nie odnosi się oczywiście do mom entu w ygotow ania czystopisu, co, wnioskując z wymienionych Jana Szafrańca kanclerza, Stanisław a Ciołka pod­ kanclerzego, i W ojciecha Jastrzębca jeszcze biskupa krakow skiego, w nrze 615 już bez tytułu kanclerskiego, nastąpiło zapew ne nie prędzej ja k po 13 lipca z przed 22 sierpnia. Zapew ne odnosi się zatem ta data dzienna do zatw ierdzenia konceptu, przyczem jesz­ cze mogli brać udział wymienieni w dokum encie jako kanclerz J a ­ strzębiec, jako podkanclerzy Szafraniec. Otóż w tym w ypadku, który swem podobieństw em łączy się ściśle z poprzednim , akcya praw na miała miejsce wtenczas, gdy Ciołek nie spraw ow ał

jesz-B iałobrzegi, T y n iec, p rz y b y w a do K rakow a, gdzie je s t 15 sie rp n ia. Z K ra k o w a p rz e z K orczyn do S an d o m ierza, gdzie

W iślic a 22 sie rp n ia, Kod. dypl. m. je s t 7 i 8 w rześn ia, D ługosz 1. c. 315.

n a stę p n ie p rz e z L u b lin na

K rak. I. 120; Kod. dypl. m ałop. IV. 1213.

R uś, gdzie sp ę d za jesień .

S o le c 14 w rz eśn ia, W ierzb o w sk i: S u m m aria III. p. 1 95 n. 94; S olec, 20 w rz eśn ia, Cod. epist. V itoldi, 1103, 1104, 1105, D o b ro s ta n y 27 w rz e śn ia , 4 i 6 p aź d ziern ik a, A k ta g ro d z, i ziem sk. III 95; VIII 46; R a ­ czyński: Cod. dipl. Mai. P ol. 115; L w ó w 9, 11, 13 p aź d ziern ik a. A kta grodz, i ziem sk. III, 96; Cod. ep ist. sec. XV. I ł· 62, 63; M edyka 31. paźdz. (?), Cod. epist. Vit. 1111. D nia 11 listo p ad a i n a s tę p n e w N ie­

połom icach, D ługosz 1. c. p. 317. Biecz 15 i 16 paźdz.; R aczyński: Cod.

dipl. Lit. p. 309; P ro c h a sk a : M ate- te ry a ły 46.

(14)

1 5 8 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

cze żadnej funkcyi w kancelaryi, dla tego też cała praca k an ce laryjna, poprzedzająca czystopis, dokonana została przy Jastrzębcu- i podkanclerzym Szafrańcu, ja k dow odzą tego odpow iednie for­ muły, i ja k zdaje się to poświadczać pow yższy rozbiór elem entów chronologicznych tych dw u przyw ilejów . Między świadkam i akcyi praw nej, (że są nimi, potw ierdza to fak t, iż są to świadkow ie kra- kow sko-sandom ierscy, tacy, których łatw o można było spotkać w Korczynie), mamy w ym ienionego tylko Jastrzębca, b rak tam obu relatorów , zarów no Szafrańca ja k i Ciołka. Dowodzi to, że polece­ nia i informacyi m ógł dokonać Jastrzębiec, nie Ciołek lub Szafra- niec, relatorzy. Dlaczego wreszcie dla tych dw u dokum entów , któ­ rych akcya praw na miała niew ątpliw ie miejsce tego samego dnia, przeznaczonych dla tego samego odbiorcy i uzyskanych przez tego samego interw enienta, w ybrano dwu różnych ludzi jako relatorów , gdyby relacya oznaczała rozkaz, — i to takich, którzy przyr akcyi nie byli obecni? Nakoniec fakt, że i w tym w ypadku, ja k i w po­ przednich, relacya w formie nam znanej pow stać m ogła dopiero w ostatnich stadyach pracy kancelaryjnej, św iadczy raz jeszcze wraz z argum entam i poprzednim i przeciw tłum aczeniu tej formuły w duchu Lindnera.

w *

*

W szystko to są zjawiska, k tóre w wysokim stopniu pozw a­ lają nam pow ątpiew ać o praw dziw ości teoryi Lindnera i jego zwo­ lenników, i kw estjm now ać znaczenie form uły „ad relacionem “, jako formuły, określającej tego, kto rozkaz królewski przyniósł kance­ laryi i udzielił jej odpow iednich o spraw ie informacyd, potrzebnych do sporządzenia dokum entu. T eo ry a taka, ja k to widać na p odsta­ wie powyższych poszukiw ań, zbyt często napotyka trudności, któ­ rych przezwyciężyć nie je st w stanie, na sprzeczności, których nie umie rozwiązać, grzeszy wreszcie przy bliższem wejrzeniu w n ie­ praw dopodobieństw a i niemożliwości. I jakiż byłby cel takiej for- muły? Zw olennicy teoryi Lindnerow skiej tłumaczą, że form uła ta, zdejmująca z niższymh urzędników kancelaryjnych odpow iedzial­ ność za fakt w ystaw ienia aktu i jego treść praw ną, którą ponosił relator, rów nocześnie i stronom daw ała gw arancyę bezpieczeństwa, gdyby bowiem dokum ent w ypow iadał co innego, niż to co było było wolą króla, mogła stro n a poszkodow ana, czy król, pociągnąć do odpowiedzialności osobę relatora, gdy inaczej w yluycie spraw cy złego przedstaw iać m usiało trudności znaczniejsze. Sądzę, że zda­ nie takie polega na nieporozum ieniu. Nigdy bowiem niżsi urzęd­ nicy kancelaryjni nie byli i nie mogli być, zarów no u nas jak

(15)

gdzie-kolwiekbądź, odpowiedzialni za akt przez siebie napisany, skoro już sama pieczęć świadczyła o tem, kto dokument w imieniu króla upełnomocnił. Odpowiedzialność należała więc tylko do tych, któ­ rzy mieli prawo posługiwać się pieczęcią królewską, zatem do kan­ clerzy, a u nas w okresie omawianym do kanclerza i podkancle­ rzego, lub sekretarza (secretarius primus, annularis). Dlatego też formuła ta nie zdejmowała odpowiedzialności z niższych funkcyo- naryuszy kancelarjjnych poprostu dlatego, że ci funkcyonaryusze owej odpowiedzialności nie ponosili. Stąd też stronom dawała p ie­ częć, oraz ewentualnie (i to tylko dodatkowo) podpis króla lub kancle­ rza gwarancyę bezpieczeństwa, nigdy zaś formuła relacyjna, która sama przez się żadnej siły uwierzytelniającej nie miała i mieć nie mogła. Poza tem czy fakt, iż w dokumencie wymieniono tego, kto rozkaz monarszy przyniósł i informacja udzielił, mógł zabez­ pieczyć prawidłowość wystawienia dokumentu, zgodnie z wolą i de- cyzyą monarchy? Stanowczo nie. Bo czyż informator był w stanie przyjąć na siebie odpowiedzialność, że akt, wedle jego informacja wystawionjr, zgodny jest rzeczywiście z wolą monarchy, uchwałą rady i jego własną informacyą? Przecież notarjmsz, w złej czy do­ brej wierze mógł wprowadzić do dokumentu zmianjr, które były rozbieżne i niezgodne z wolą wjLStawcy. Czy relator-informator mógł być za to odpowiedzialny? Nie,—odpowiedzialnym był tylko ten, komu król w swem najwyższem zaufaniu powierzył swą pie­ częć.

Wspomniałem już powyżej, że formuła relacyjna w Polsce pokrywała się zawsze i z zasadj? z podpisem kanclerskim, a to od chwili, gdji w r. 1472 podpis do kancelaryi wprowadzono, jak i z pieczęcią, również od chwili, gdy ka żd y z kanclerzy posiadł swą własną pieczęć, jem u tylko przysługującą1). F akt ten wzaje­ mnego pokrj· wania się formuły z podpisem uważam za wjisoce zna- miennji i charakterystyczny dla w jjaśnienia znaczenia formuły „ad relacionem“. Jeżeli zawsze ten tylko, kto podpisał dokument i w y­ ciskał swą pieczęć, bywał wj?mienianjr w formule relacjrjnej, to zgodność ta w pracj' kancelaryjnej nad dokumentem dwu czynno­ ści końcowych, mających na celu uwierzj’telnienie dokumentu, z formułą relacyjną, wjnraźnie nas objaśnia o tem, że te trzji ele­ menty muszą się łączyć ze sobą chronologicznie, a zatem formuła „ad relacionem “ musi się odnosić do czjmności końcowych, nie początkowjmh. Gdjibjrśmy tak, jak Lindner i inni, formułę tę

ro-F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 159

‘) Cf. S tan isław K u trzeb a: U rz ę d y k o ro n n e i n a d w o rn e , p. 41; cf. w y ­ padki w y jątk o w e w ym ien io n e u E. N ow ickiego, 1. c. p. 126.

(16)

1 6 0 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

zumieli, trzeba by twierdzić, że zawsze i z zasady ten tylko kan­ clerz, podkanclerzji lub sekretarz, który polecenie monarsze otrzy­ mał i objaśnień kancelaryi udzielił, przeprowadzał całkowicie spra­ wę przez kancelaryę, — od początku do końca, — skoro tylko jego podpis, i tylko jego pieczęć figurują na dokumencie. Już powyższe dowody wykluczają taką hypotezę: nie świadczą za nią ani te przy­ kłady, w których osoby, nie będące świadkami akcyi prawnej, są wymienione w formule relacyjnej, ani te, które wymieniają ludzi znacznie późniejszych, niż czas akcyi prawnej, za to współczesnych spisaniu, ani te wreszcie, które wyraźnie zaprzeczają, by formuła ta mogła mieć Lindnerowskie znaczenie. Nawet jednak bez tych dowodów, tak wyraźnych i bezwzględnych, można stwierdzić na podstawie samego doświadczenia, że było to niemożliwe: wiado­ mo, że proces powstawania dokumentu w kancelaryi zabierał гЬз^ często tak dużo czasu, iż w chwili akcyi prawnej nie można było przewidzieć, który z kanclerzy będzie mógł być czynnym przy ukończeniu pracy w kancelaryi. Jakim więc sposobem możnaby się spotkać ze zjawiskiem, iż tylko ten, kto rozkaz odebrał, także i swą pieczęć i podpis umieszczał? Przy takiem znaczeniu formuły „ad relacionem“ musielibyśmy mieć bardzo dużo wyjątków, t. j. kogo innego wymienionego w relacyi, a czyjś inny podpis i pie­ częć. Ale tych wyjątków, któreby musiały być liczne, brak nam z u p e łn ie 1). A świadczy to raz jeszcze bardzo silnie za słusznością powjfższego w ywodu o związku relacyi z formalnościami końco- wemi, i wyklucza zarazem pogląd Lindnerowski.

W cytowanym już przezemnie dokumencie Kazimierza J a ­ giellończyka d. d. N. M. Korczyn 1472, 7 k w ie tn ia 2), czytamy: „Re- lacio venerabilis Sbignei de Olesznicza, scolastici Cracoviensis, regie maiestatis secretarii“, zaś w korroboracyi powiedziano: „in cuius rei testimonium signetum nostrum in absencia sigilli presen- bus est su bappensum “: Cóż by znaczyła ta „absencia sigilli“ w chwili spisania dokumentu, gdyby w relacyi decydującym mo­ tywem było to, kto kancelaryi przyniósł rozkaz królewski, a nie to, kto dokument utwierdza? Czy w momencie akcyi prawnej i roz­ kazu była już przewidziana „absencia sigilli" w chwili spisania,

skoro tu obciążono sekretarza relacyą, oczywiście w znaczeniu Lin- dnerowskim? Bo nie bardzo, zdaje się, przynajmniej w momencie

*) E. N ow icki, 1. c. p. 126, cy tu je zn a n e sobie c z te ry w ypadki o d s tę p ­ stw a od r e g u ły w u ży w an iu pieczęci, ani je d n e g o o d stę p stw a od r e g u ły u ży ­ w an ia podpisu.

(17)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ . W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 1 6 1

akcyi prawnej, mogła być długą owa „absencia sigiłli“, albowiem kanclerz Jakób z Dębna był prawie ciągle przji dworze obecny. Jeżeli po powyższych w ywodach mamy użyczać jeszcze wiary szczegółom, zaczerpniętym z relacyi i łączyć je z danemi chrono­ logicznemu odpowiednich dokumentów, to Jakób z D ębna mógł być prz3i dworze w dniach 30 marca i 10 k w ie tn ia 1), zatem już w trzy dni po akcjd prawnej powyższej z 7 kwietnia. A mimo to wszjistko „absencia sigilli“ zmusiła kancelarjię do użycia pieczęci sygnetowej, a z nią do wymienienia w formule relacyjnej sekretarza.

W przykładzie powjiższym zaznaczenie w korroboracyi sy­ gnetu i „absencia sigilli“ jest w każd3un razie rzeczą w3'jątkową,

zapewne już do konceptu c3rtowanego dokumentu wprowadzoną.

W inn3/ch znatrych nam wypadkach ге1асзп sekretarskiej z czasów Kazimierza Jagiellończ3dia jest w коггоЬогасзч mowa t3dko o „si­ gillum“, a nie, jakbyśmy, się mogli spodziewać, o „signetum“,— co tem należ3i tłumaczyć, że notaryusz naw et w chwili, gxty in- grossow ał dokument, nie wiedział jeszcze, że nie kanclerz łub pod- kanclerz3i, lecz sekretarz dopełni końcow3ich cz3mności uwierz3i- telnienia. To także nam tłumacz3i, dlaczego od czasu, kied3i uży­ cie pieczęci większej lub mniejszej zależało od tego, czy kanclerz, czy też podkanclerz3i był w formule „ad relacionem“ wymieniony, nie wyrobił się w kancelaryi polskiej zwyczaj, Ьз*· w коггоЬогасзп określać jakość pieczęci; — formuła korroboracyjna steoretypowo powtarza „sigillutn nostrum “, a niczem w niej pieczęć większa kan­ clerska, mniejsza podkanclerska, naw et S3rgnetowa sekretarska, nie bywają wyróżnione. Było bowiem rzeczą niemożliwą do przewi­ dzenia z góry, który z kanclerzy uwierz3itelnienia dokona, któ^r zatem w formule „ad relacionem“ będzie wymieniony. Przeciwmie zaś, gd3ib3i formuła „ad relacionem“ oznaczała tego, kto rozkaz królewski przyniósł i informac3d udzielił, nie byłoby trudności przewidzieć, kto dopełni swą pieczęcią aktu uwierz3/telnienia dokumentu, — a śwnadomość tego znalazłaby prawdopodobnie w brzmieniu коггоЬогасзд swój W3naz, tem łatwdej, iż zw3mzaj da­ wniejszy kancelaiyjiy, z przed czasów wydzielenia każdemu z kan­ d e l i osobnej pieczęci, dość pilnie notow ał w коггоЬогасзу czy „sigillum maius“, czy też „sigillum m inus“ było do dokumentu przywieszone.

Powyższe uwagi o stałym związku formuły relacyjnej z uwie- rz3itelnieniem dokumentu świadczą już o jej znaczeniu w kancela­ ryi. Ponieważ przed daniem dokumentowi znaków wierzytelnych

*) T. W ierzb o w sk i: S u m m aria 1. 803, 808.

(18)

1 6 2 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

należało sprawdzić, czy przygotow any akt zgadza się ze stanem rzeczy praw njim i odpowiada wszystkim wjimaganjun warunkom, zatem odpowiedzialnjr za uwierzytelnienie kanclerz musiał tego rodzaju kontrolę w odpowiednim momencie przeprowadzić. Do takiej kontroli, niezbędnej i koniecznej, należy odnieść czynność, w formule relacjijnej wyrażoną. W ażnem byłoby tylko jeszcze dokładniejsze określenie i objaśnienie, do jakiego momentu pracji kancelarjfjnej odnosiła się owa kontrola kanclerska, zaw arta w for­ mule „ad relacionem". Wiadomo bowiem, że kontrola taka bywała zwjdde dokonyw ana dwukrotnie, jako aprobata konceptu i jako aprobata czystopisu. Po aprobacie konceptu otrzjunywał pisarz rozkaz wykonania czjistopisu, który przed przyłożeniem pieczęei podlegał nowej rewizyi. Nie ulega wątpliwości, że sporządzenie konceptu i jego aprobata były momentem bardzo ważnym, kance­ laryjnie trudniejszym i ważniejszym, aniżeli sporządzenie czysto­ pisu, pracy kaligraficznej. Ale prawnie ważniejszym był moment kontroli czystopisu, który, opatrzony znakami wierzytelności, mial służyć odbiorcji jako świadectwo prawne. W nauce niemieckiej przeważa pogląd, iż czynność relacjijna odnosiła się do „Ferti­ gungsbefehl“, zatem przedewszystkiem do zatwierdzenia konceptu i polecenia wykonania czjistopisu. U nas odpowiedź ścisła na to pytanie je st bardzo trudna przy obecnjun stanie badań nad kan- celaryą trzech pierwszych Jagiellonów. Bez zbadania odpow ie­ dniego orjiginałów, jak i ksiąg Metryki koronnej, poznania dokła­ dnego pow staw ania pierwszych i systemu regestracjd w drugiej, nie podobna tej kwestyi rozwiązać z tą dokładnością, którejby m o­ żna sobie życzyć. Na podstawie jednak dostępnego materyału, przypuszczam, że moment kontroli kanclerskiej, wjirażonej w for­ mule „ad relacionem“, odnosił się przedewszystkiem do czystopisu. Świadczą o tem następujące dane: Dokument wjiżej już cytowany d. d. Jedlnia 1428, 18 lu te g o 1) wyraża się: „scriptum per Leonem notarium de Clocłnicza predicto domino vicecancellario referentem “. Sądzę, że chodzi tu o czynność reiacj/jną Stanisława Ciołka, połą­ czoną z ingrossowaniem (scriptum) niniejszego dokumentu przez notaryusza Leona. Podobnie tłumaczjdbym formułę relacyjną do­ kumentu królowej Zofii d. d. Biecz 1447, 31 m a ja 2) „ad relacio­ nem solius domine regine et dominorum supra descriptorum 'b J e ­ żeli królowa Zofia w otoczeniu świadków, wjunienionjich n a końcu dokumentu, dokonjiwa tu wspólnie czynności relacjjnej, to nie mo­

‘) A k ta grodz, i ziem sk. III. 103. 2J A kta grodz, i ziem sk. III. U l.

(19)

F O R M U L A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 1 6 3

gło to być inaczej wykonane, jak odczytaniem królowej i św iad­ kom sporządzonego dokumentu, tak, iż świadkowie ci są świadka­ mi dokumentu, a elementy geograficzny i chronologiczne, połączone z „datum “, odnoszą się również do momentu spisania. Co więcej, zdaje się wynikać z treści, że prośba plebana bobowskiego o p o ­ twierdzenie jego darowizny dla szpitala w Bieczu i o przyzwolenie królowej, miały miejsce dawniej, a spisanie dokumentu królowej Zofii od akcyi tej poprzedniej było zupełnie niezależne, opierało się na tem, że darowizna ta „sine nostro consensu non potuit fieri speciali“; czyli akcyę praw ną stworzył tu właściwie już przygotowany dokument (Geschäftsurkunde, dispositive Urkunde).—W Metryce ko­ ronnej mamy bardzo liczne wypadki zaregestrowania dokumentów bez podania formuły relacyjnej,—ponieważ zaś, jak dowodzi dr. No­ wicki, bardzo często regestrow ano za Kazimierza Jagiellończyka dokumenty według konceptów, stąd wniosek, że w konceptach tej formuły nie było. (Nb. ten szczegół należałoby sprawdzić, i roz­ strzygnąć, czy te regestracye, które są opatrzone formułą „ad re- lacionem“, robione były według oryginałów, co, jak się zdaje, w wielu wjrpadkach nie da się wykluczyć, czy też może w pewnych wypadkach kołlacyonowano jeszcze wpisy z konceptu z czy- stopisem i dopisywano znajdującą się już w oryginale relacyę). W dalszym ciągu świadczy o tem ścisły związek między relacyą a pieczęcią i podpisem, wreszcie fakt częstego dopisywania formuł relacyjnych innym atramentem lub inną ręką. Gdyby formuła re ­ lacyjna odnosiła się do konceptu, zapewne musiałyby się w kon­ ceptach znajdować odpowiednie uwagi kancelaryjne, a wtenczas nie brakowałoby ich tak często we wpisach w Metryce, a później­ sze dopisywanie tej formuły w oryginałach nie zdarzałoby się zu­ pełnie. Nadto, ponieważ zawsze między sporządzaniem konceptu a czystopisu mijał pewien czas, należy przypuszczać, że zasada za­ leżności pieczęci od formuły „ad relacionem“ nie dałaby się tak ściśle przeprowadzić, gdyby formuła ta odnosiła się do aprobaty konceptu. Mamy wreszcie dowód, że wpis3wvano formułę tę do czystopisu już w ostatniej chwili, gdy miano robić zakładkę, tuż przed przywieszeniem pieczęci. Oto w dokumencie d. d. Ropczyce 1448, 12 lipca Ł), formuła relacyjna świeżo napisana i jeszcze mo­ kra, odbiła się na wewnętrznej stronie zakładki, którą dla przy­ wieszenia pieczęci zawcześnie zrobiono. W dokumencie zaś d. d. Szydłów 1408, 28 listo p a d a 2), na końcu, już po świadkach i po

') A kta grodz, i ziem sk. VII. 48 (O ry g in a ł w B ibliotece O ssolińskich). 2) A kta g ro d z, i ziem sk. IX . 15.

(20)

1 6 4 F O R M U Ł A „A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

„datura per m a n u s“ dodano jeszcze jedno zdanie, należące do dy- spozycyi: „Et hoc eciam interiecto, quod scismatici in predicta villa habitantes iure Theotonico uti non d ebeb u n t“. Oczywiście wskazuje to na kontrolę czystopisu, podczas której zdanie pow yż­ sze zostało dopiero w oryginale dodane. Podobnie w dokumencie d. d. Medynicze 1414, 14 października1) i w wielu innych.

Na czera polegała cz^mność relacyjna, satna kontrola kancler­ ska? Odpowiedzi na to pytanie podać nie jestem w stanie. Tech ­ nika kancelaryjna XV w., naw et za czasów Kazimierza Jagielloń­ czyka, odkąd przychodzi nam z pomocą bogaty materyał w za­ chowanych księgach Metryki koronnej, jest nam do dnia dzisiej­ szego prawie zupełnie nieznaną i niezbadaną. A priori przyjąć mu­ simy, że dla swych celów i swej prac}/ musiała posiadać kancela- rya odpowiednie środki, być może coś w rodzaju protokułów rady i rozporządzeń królewskich, na podstawie których badanie kancle­ rza, czy akt sporządzony odpowiada uchwale, było możliwem. Czy przedkładano mu równocześnie koncept, jako jeden ze środków kontroli, od czyjej aprobaty zależał ów koncept, nie potrafimy ró­ wnież odpowiedzieć, a dotychczasowe badanie przechowanych w Metryce koronnej konceptów nie jest jeszcze tak daleko posunięte, by dać pozytywną podstawę dla dociekań. Nie ulega jed n ak w ątpli­ wości, że jakaś aprobata konceptów istnieć musiała, bez niej nie można by sobie wyobrazić prawidłowej pracy w tak rozwiniętej kan­ celaryi, jak Kazimierza Jagiellończyka. Podobnie trudno sprawdzić bez badań specyalnych, czy w kancelaryi Kazimierza Jagiellończyka, zwyczajem wielu innych kancelaryi, dokument gotow y nie był j e ­ szcze kollacyoncwany z odpisem w Metryce, opierającym się, jak wykazał dr. E. Nowicki, przeważnie na koncepcie. Tob y tłumaczyło dlaczego wiele aktów w Metryce posiada formuły relacyjne, a n a­ wet przepisane podpisy kanclerskie, chociaż mogły to być także wpisy metryczne, czynione według oryginałów, które również były w kancelaryi polskiej p ra k ty k o w a n e 2). W każdym wypadku w y­

‘) M. H ru szew sk ij: M ateriały do ist. U kr. R usi, I. 16. K o n tro lę, w y ra ­ żan ą fo rm u łą „ad re la c io n e m “ odnosi ró w n ież do czystopisu Lud. L ew iński: Die b ra n d e n b u rg isc h e K anzlei und das U rk u n d e n w e se n w ä h re n d d e r R e g ie ­ ru n g d e r b eid e n e rste n H o h en z o lle rsc h e n M argrafen (S tra s sb u rg 1893), p. 75 i nast. Na o d w ró t je d n a k cytow any p rzy k ła d pow yżej d. d. N. M. K orczyn 1472, 7 kw ietnia, In w e n ta rz dypl. Bibl. ord. hr. K rasińskich, N. 180, p o w ierz ch o w n ie p rzy n a jm n ie j św iad czy łb y o k o ntroli konceptu.

2) T u z w ró c ić n ależ y u w ag ę , że zjaw iają się ju ż często w XV w . na d okum entach k ró le w sk ic h n o ta tk i, św iad czące o re g e stra c y i, co dow odzi, że nie rzadko dok o n y w an o re g e s tra c y i w e d łu g czystopisu. N ajw cześniejszy zn a n y

(21)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J , 165

padło by stwierdzić, że zasady te nie mogły być ściśle i konse­ kwentnie przez kancelaryę wykonywane, co jest i dotychczasowenii badaniami nad Metryką koronną potwierdzone.

Mówiłem do tej chwili o udziale kanclerzy w funkcyi rela­ cyjnej. Jakiż jednak był udział wymienionych osób postronnycii, które zwłaszcza za Jagiełły i W arneńczyka niejednokrotnie w for­ mule „ad relacionem“ się zjawiają? W mej pracy daw niejszej1) sądziłem, że działalność osób, nie należących do kancelaryi, mu­ siała mieć inny charakter, niż kanclerzy. Nie jestem dziś tego sa­ mego zdania, i nie widzę potrzeby, by odmawiać im praw a kon­ troli przygotowanego dokumentu przed jego upełnomocnieniem przez kanclerza. Dowodzi to tylko tego, że w pierwszej połowie XV w. kancelarya królewska nie posiadała sama dostatecznych środków kontroli, i w pewnych wypadkach posługiwała się oso­ bami, dobrze ze spraw ą obznajmionemi lub zainteresowanymi. W przeważnej części bowiem wypadków relacyi osób postronnych da się uchwycić pewien związek, mniej lub więcej dokładnie, mię- d zy sprawą, będącą przedmiotem dokumentu, a takim prz3/godnym re la to r e m 2). Z biegiem czasu wjirabiała się i doskonaliła technika kancelaryjna, a z nią rosły środki kontroli i możność załatwiania spraw bez odwoływania się do ротосзг zzewnątrz. W drugiej p o ­ łowie XV w. już wyjątkowo tylko trafiają się osob3r postronne w formule „ad relacionem“, od chwili zaś objęcia podkanclerstwa przez Wojciecha Żyćhlińskiego, w3Tpadki takie już się nie trafiają. Kaucelarya stanęła w tym punkcie rozwoju, w k t ó y m swjun za­ daniom samodzielnie mogła sprostać i podołać.

A teraz z kolei jeszcze jed n a kwestyą. Mówiłem wyżej za­ wsze o rozkazie monarszym, skierowanym do kancelaryi, który spo- wodowyw ał zamianę dokonanej akcyi prawnej w formę kancela­ ryjną dokumentu. Pytanie jednak, czy taki W3iraźny akt woli kró­ lewskiej istniał jeszcze w swej całej rozściągłości w tym okresie. Nie ulega wątpliwości, że dokumenty, opatrzone notatką kancela­ ryjną: „Dominus rex per s e “, „Comissio propria domini regis",— „Ad mandatum domini regis“, są niewątpliwie oznaką, iż tu nastąpił

mi p rz y k ła d j e s t z r. 1431, Akta g ro d zk ie i ziem sk. V. 51, 82, 159; VI, 20, V II. 73, 74, 75, 76, 77, 87, 93; V III. 86, 100.

1) U w agi i p rzy c z y n k i do stu d y ó w n ad k a n e e la ry ą k o ro n n ą K azim ierza Ja g iello ń czy k a, 1. c. p. 103 -106.

2) Cf. ibid. p. 104. Nie m nożąc p rzy k ła d ó w , zw rac am u w a g ę je sz c z e np. na sz ereg p rzy w ile jó w , zw łaszcza dla R usi i L w ow a, k tó re w y szły „ad rela cio ­ n e m “ arc y b isk u p a lw ow skiego, cf. A k ta g ro d z, i ziem sk. III. 96, IV. 33, 75, 76, lub V. 77, 78.

(22)

1 6 6 F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

wyraźny rozkaz monarszy. Czasami dowiadujemy się naw et czy rozkazu tego udzielił król osobiście, czy też przesłał go za czyimś pośrednictwem, np. „Dominus rex per secretarium" x),— „Dominus rex per venerabilem magistrum Gregorium notarium “ 2) „Ad m an ­ datum domini regis Johannes decanus Cracoviensis regni Polonie cancellarius“ 3) — Dominus rex per Johannem Craska, prepositum Leopoliensem“ 4)—-„Dominus rex per predictum Lassotam canoni­ cum Cracoviensem confessorem domini reg is“ 5) — „Dominus rex per me Johannem Zenowicz“ 6) — „Ad mandatum regie maiestatis Johannes Rey sancti Michaelis prepositus“ 7) — „Off die bevelinge des herrn keniges Jo. Lutek etc. undercanceler“ 8), — „Ad m anda­ tum domini regis Wladislaus de Oporow decretorum doctor regni Polonie vicecancellarius“ 8),— „Ad mandatum domini regis, Sbigneus scolasticus et canonicus Sandomiriensis prothonotarius“ 10),-„ A d man­ datum domini regis Wladislaus de Opporow decretorum doctor p r e ­ positus Szredensis“ u ),— „Ad mandatum domini regis Sbigneus sedis apostolice prothonotarius, prepositus Floriani ante Cracoviam“ 12)— „Dominus rex per Johannem Odrowaz notarium “ ł3),—lub niewątpli­ wie osobiście udzielony rozkaz: „Ad mandatum domini regis per se" u ). Czasami i inne okoliczności bywają tu określone, np. „Do­ minus rex de consilio prelatorum et b aro n u m “ 15), „dominus rex ex consilio“ 16), „Ad mandatum domini regis subscripcio Petri de Szczekocini regni Polonie vicécancellarii manu propria, protunc capitanei Chelmensis“ l7), „Ad mandatum regie maiestatis A lber­ tus de Szichlino prepositus Calissiensis et canonicus Gneznensis s st“ 13) lub: „Dominus rex p er venerabilem Jo. Odrcwansch

ratifi-A k ta grodz, i ziem sk. II. 50. A kta gro d z, i ziem sk. II. 64.

A k ta grodz, i ziem sk. V. 41. Ci. W aśkow ski: Z p rze szło ści O lkusza, 14. A kta gro d z, i ziem sk. VI. 21.; Kod. dypl. m ałop. IV. 1429.

B. U lanow ski: A cta capitulorum , II. 693. K od. dypl. m ałop. IV. 1371.

Kod. dypl. m ałop. IV. 1461. i Cod. ep ist. s. X V . II. 301. Cod. epist. s. XV. I2. 154.

Cod. epist. s. XV. II. 192. Cod. epist. V itoldi, 713. Cod. epist. V itoldi, 1264. Cod. epist. V itoldi, D odatek, 43.

M. H ru szew sk ij: M a tery ały do ist. U k ra in y -R u si I. 29. A kta g ro d z, i ziem sk. III. 85.

A kta gro d z, i ziem sk. II. 86, 87, 88. Kodeks'-· tyniecki, 238.

P ro c h ask a : M ateryały 137. xt) Kod. dypl. m. K rak o w a I. 160.

(23)

F O R M U Ł A „ A D R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J . 167

cavit" 4). Czasami brak wymienionej wyraźnie osoby króla, któ­ rego rozkazu jed n ak należy się domyślać ze stylizacyi formuły, np. „Comissa Sbigneo de Oleschnica et manu eius subscripta" 2), со zapewne zastąpić ma tu zwyklejszą: „Comisio propria domini re­ gis p er NN. etc." Czy jednak taki rozkaz we wszystkich tych w y ­ padkach, w który niema wyraźnej wzmianki kancelaryjnej, był w y­ dawany, i dlaczego w jednych dokumentach rozkaz ten jest w y ­ raźnie zaznaczony, w drugich zaś pominięty?

Jak wiadomo, w e Francyi, przy bardziej rozwiniętych urzą­ dzeniach administracyjnych, niż u nas, istniały już w XIV w. organa, które miały prawo samodzielnie w imieniu króla załatwiać pewne czynności i polecać kancelaryi królewskiej wystawienie dokumen­ tów odpowiednich pod imieniem króla i jeg o pieczęcią. Są to, ja k to udowodnił na podstawie przykładów O. M o rel3) wszystkie te dokumenty, które noszą formułę relacyjną (per regem ad relacio­ nem dominorum NN, — p er regem ad relacionem consilii,—per re ­ gem ad relacionem consilii in quo erant NN., — podczas gdy akta, opatrzone formułą: per regem,—per regem presentibus NN.,—per regem in consilio,—per regem in consilio in quo erant NN.,—per regem in suis requestts, — per regem in suis requestis ubi erant NN, były decydowane przez króla, k tó ry odpowiednie polecenie wydawał sam kancelaryi). I w Niemczech, ja k sądzi W . E r b e n 4), w tych czasach już bardzo często miało się zdarzać, że polecenie w ystaw ienia dokumentu nie było przez władcę wyraźnie w y d a­ wane. W Polsce oczywiście przy wiele prostszych urządzeniach adm inistracjjnych nie może być mowy o organach, któreby miały wyznaczony sobie przez króla stały zakres samodzielnego działania i wystawiania w imieniu władcy dokumentów. J e ­ dnakże możnabjr sądzić, że, o ile w XIV w. wyraźny roz­ kaz monarszy, skierowany do kancelaryi, był jeszcze momentem stałym, kończącym każdą akcyę p r a w n ą 5), to w X V w. zasada

ł l A . P r o c h a s k a : M a t e r y a ł y , 8 9. ·) K o d . d y p l . p o l s k i I I . 5 96, 61i>. C f. j e d n a k C o d . e p i s t . s . X V . I. 2. 2 1 7 g d z i e n o t a k a n c e l a r y j n a b r z m i : A d m a n d a t u m d o m i n o r u m c a n c e l l a r i i e t v i c e ­ c a n c e l l a r i i S b i g n e u s d e O l e s n i c z a s c o l a s t i c u s C r a c o v i e n s i s m a n u p r o p r i a s c r i - r i p t u m ( ? ) . 3) L a m e n t i o n „ p e r r e g e m a d r e l a c i o n e m “ i n s c r i t e s u r l e r e p l i d e s a c t e s r o y a u x a u X I V s , 1. c . p . 7 3 -8 0 . ' ) W . E r b e n , L . S c h m i t z - K a l l e n b e r g , O . R e d l i c h , U r k u n d e n i e h r e , I . p . 2 6 2 , n . 3. 5) A l e z a K a z i m i e r z a W i e l k i e g o w o s t a t n i c h l a t a c h r z ą d ó w s p o t y k a m y j u ż w z m i a n k i o w y r a ź n y m r o z k a z i e m o n a r s z y m , c o p o z w a l a n a m p r z y p u s z

(24)

-168 F O R M U Ł A ,, AD R E L A C I O N E M “ W K A N C E L A R Y I P O L S K I E J .

ta traci ju ż swe bezwzględne zastosowanie. W p ły w a na to nie­ wątpliwie rosnące znaczenie rady królewskiej, a z niem wzma­ gającą się silę urzędu kanclerskiego i większą emancypacyę w za­ kresie działania. Już z czasów W ładysława Jagiełły, z r. 1420 ma­ my świadectwm, że król zarzuca kanclerzowi Wojciechowi Jastrzęb ­ cowi, iż pewien ważny akt wystaw ił „iniussu suo, eo etiam v ê ­ tante" O- W tymże samym czasie tenże Wojciech Jastrzębiec od­ mówił przywieszenia pieczęci do sporządzonego już na rozkaz króla przywileju na hrabstwo dla Jana Pileckiego, „dum autem litterae creationis huiusmodi conscriptae forent, Albertus Jastrżambyecz episcopus Cracoviensis creationis huiusmodi se constantissime opposuit, creationemque et donationem huiusmodi, perniciem R e ­ gno Poloniae allaturam omnibus conatibus perosus, etiam ad si­ gillandum litteras, velut cancellarius regni, nullo pactu poterat in­ d u ci“ 2). W ynika z tego, że już w tym czasie mogty się zdarzać wypadki, w których wychodziły z kancelaryi akty „iniussu“ króla, naodw rót wszystkie akty, naw et zaordynowana przez króla, o któ- rych kanclerze mogli naw et nie mieć wiadomości (jak zdaje się było właśnie z przywilejem dla Pileckiego), musiały, by otrzymać pieczęć, przejść przez kontrolę kanclerza, który w pewnych w y­ padkach mógł nawet odmówić posłuchu rozkazowi królewskiemu. Król chciał kanclerzowi odebrać pieczęć, następnie wyznaczył mu termin na zjazd Łęczycki, aby tam „iure de culpa, si cui foret obno­ xius, eum convinci" 3). Na zjeździe tym była jednak mowa tylko o akcie kom prom isu4), nie o przywileju dla Pileckiego, albowiem Wojciecha Jastrzębca „renitentia et oppositione creatio prefati Jo­ hannis de Pilcza in comitem infecta et abrogata e s t“ 5). W tym względzie, ja k widać, kanclerz swą spraw ę wobec króla wygrał, skoro król swój rozkaz cofn ął6). T o jest jed n ak jedyne, niestety mało mówiące źródło, do tej sprawy. Jeżeli jed n ak weźmiemy pod

czać, iż m oże ju ż nie zaw sze b y w a ł on w y d aw an y p rz e z króla. Cf. A dr. R auch: R e ru m A u str. S c rip to re s, III p. 92, n. 22, (r. 1362); S c rip tu m v e ro m anu H ein- rici dicti C ro p e lin T h eu to n ici n o ta rii n o stri et curie n o s tre iu rati de e x p re sso n o s tro m an d ato et consensu; Kod. Т уп. 99 (r. 1367): ad m an d atu m dom ini r e ­ gis speciale p e r m e C lem entem .

*) I. D ługosz: H isto ry a t. IV. p. 258, 262. 2) D ługosz: H isto ria t. IV. 258.

3) D ługosz: H isto ria t. IV . 259. 4) D ługosz: H isto ria t. IV'. 262. 5) D ługosz: H is to ria t. IV. 258.

6) St. K u trz e b a : U rz ę d y k o ro n n e i n a d w o rn e p. 37, na k tó re g o w y w o d y w tej sp ra w ie nie m ó g łb y m się w e w sz y stk ie m zgodzić.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W szelako w roku 1826 razcył Nayiaśnieyszy Pan król F ryderyk Wilelm III., za wstawieniem się ow czasow ego Xięcia Biskupa W arm iyskiego Jozefa Xiążęcia H ohen-

Dzięki temu udało mi się zbadać jak dzielą się poszczególne odcinki w dowolnym równoległoboku, trapezie równoramiennym, a wreszcie w dowolnym czworokącie, przechodząc stopniowo

Pierwsze dwa przyk≥ady liczb Fermata, dla których nie tylko nie znamy dzielników pierwszych, ale o których nie wiemy nawet, czy sπ pierwsze, czy z≥oøone, to F 22 i F 24..

Liczbę całkowitą dodatnią p nazwiemy dobrą, jeżeli liczba 666!. (666 silnia) ma dzielnik, który stanowi

Wyka», »e je±li funkcja ma pochodn¡ dodatni¡ (ujemn¡, nieujemn¡, niedodatni¡), to jest w tym przedziale rosn¡ca (malej¡ca, niemalej¡ca, nierosn¡ca).. Wyja», »e

Okrąg wpisany w trójkąt ABC jest styczny do boku AC w punkcie D, odcinek DE jest średnicą tego okręgu?. Na bokach równoległoboku ABCD zbudowano na

28. Dany jest zbiór M złożony z 2001 różnych liczb całkowitych dodatnich, z których żadna nie dzieli się przez liczbę pierwszą większą od 27. Udowodnić, że ze zbioru M

To bardzo żenujące upominać się samemu o należną pozycję, cóż jednak poradzić, jeśli w kraju jestem na indeksie, jeśli potężna rozmiarami antologia Matuszewskiego i