• Nie Znaleziono Wyników

cierz... a w mgle nocy w ciszy opuszczenia, w bólu straszliwym poczyna czasami wspomnienie duszę rozrzewniać.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "cierz... a w mgle nocy w ciszy opuszczenia, w bólu straszliwym poczyna czasami wspomnienie duszę rozrzewniać."

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

„Z A CARA".

Iść musiał.

Gdy przyszedł rozkaz wymarszu na Wschód — ku Japonii — zdało mu się, iż wrósł w ziemię, jak dąb, że nie ruszy go żadna siła... zabiją, a nie popę­

dzą z Ojczyzny. Jednak pognali. Zdawało mu się, iż pierwszy ból był najcięższy, ten ból, który go ze- sztywnił, przykuł, zabił na chwilę. Ale po nim szły coraz cięższe cierpienia i bóle, spadały na serce co­

raz większe g'Iazy zwątpienia, owijały się około duszy coraz czarniejszych myśli chmury.

— Za co? — Za kogo?... Za cara idziesz wal­

czyć, cierpieć, ginąć? Za cara?... Za tego, który ojca twego rozstrzelać kazał, który stryja twego przykuł do taczki sybirskiej, który w wiosce naszej kościół kazał przed laty zamknąć i krzyże porąbać, co wśród pól stały?.

— O! tak!... odpowiadał Polak, ubrany w mun­

dur moskiewskiego sołdata, — idę walczyć za cara, za tego, który dusi Ojczyznę mą miłą, który zabija matkę moją najokropniejszemi męczarniami, który jest

(3)

nieszczęściem i dopustem Bożym dla narodów —/ ja za niego iść muszę do walki — ja Polak, mierzyć będę musiał w pierś ludu miłującego wolność... bo taka jest kolej wydarzeń na ziemi nieszczęsnej, taki los ludzi w niewolnicze szaty obleczonych.

I poszedł.

Nie pożegnał ojciec biedny drobnych dzieci swoich, nie przytulił do serca żony swej ukochanej, nie popatrzył raz ostatni na zagrodę swą miłą, bo go chwycili w brankę nagle, ubrali w szynelę i pognali w świat....

A za nim wlokła się straszna mara tęsknicy czarnej i szedł głos, raniący serce ciągle jednem i tem samem słowem: Za cara... za cara!

W ostatniej walce padł ranny.

Wąski strumień krwi sączył mu się z piersi i zsuwał krople rubinowe na ziemię dalekiego kraju...

— Za kogo krew tę polską siejesz w ziemię cudzą, pyta rannego szmer wody pobliskiej... a on szepcze ze smutkiem głękoldm:

— Za cara ją sieję, ja syn ziemi krwią całej przesiąkłej!

— Za kogo cierpisz w tęsknocie i smutku, pyta gwiazda wschodząca na niebie?... a on w pół senny i omdlały szepcze:

— Za cara!... za tego, który niechce życia mej Ojczyzny... Ojcze... nasz!...

Jęknął — szarpnął się z bólu i nową strugą krwi pierś swą broczy...

Zasłonił oczy dłonią, szepce ostatni może pa-

2

(4)

3

cierz... a w mgle nocy — w ciszy opuszczenia, w bólu straszliwym poczyna czasami wspomnienie duszę roz­

rzewniać.

— Pamiętasz?... Ta sama gwiazda świeciła, gdy matka do świętej wigilii wołała... Ta sama gwiazda jaśniała przed oknem domostwa, gdyście pierwszą kolędę nucić poczynali...

— Za cara — wymawia ranny cicho... — O!

Ojcze! który jesteś... w niebie...

— »Pamiętasz? pyta wspomnienie, jakoby łez szelestem mówiące: — tamtego roku, dzieci cię ota­

czały, wieszały się u szyi twojej, najmłodszy rączkami obejmował twe czoło — świeciła ta sama gwiazda, byłeś w domu — śród swoich — święty wieczór wi­

gilijny był szczęścia pełen?... gdzieś teraz ty? gdzie dzieci twe biedne? żona osierocona?

— Za cara — szumi fala morska.

Ranny oczy otwiera, szuka gwiazdy. — Z piersi wydziera się krzyk pacierza:

— Bądź wola Twoja!... Boże!...

— Pamiętasz? mówi wspomnienie ... potem dzwony grały wielką pieśnią wesela i radości, potem chór wiejski ogłaszał »W żłobie leży«, potem świtał dzień wielkiej radości i chwały... a w y byliście razem...

— Boże!... Przyjdź — już — królestwo Twoje«!

jęknął skargą i prośbą żałośną ranny i zebrawszy wszystkie siły, rzucił się, dźwignął, wstał...

Dokoła cisza... morze gra w dali — niebo za­

siewa się gwiazd krociami — od fortu słychać cza­

sem szept lub jęk... Posunął się krok — dwa — za­

wadził o skostniałe ciało również rodaka, zwrócił się

(5)

4

na lewo — to trup i krew. Ból czoło mu pali, z piersi krew się sączy, myśli rwą go w stronę daleką, a wspo­

mnienie znów pyta:

— Widzisz twą wioskę i dom? Obielony, nie złoci się blaskiem światła z okienek, nie dzwoni echem pieśni twych dzieci..

Tam wszystko smutne i ciche. Przy wigilii nie miała z kim się podzielić opłatkiem żona twa biedna, nie było komu zaśpiewać z dziećmi... a gdy sieroty pytały ze łzami, gdzie ojciec? matka odpowiadała:

— Za cara się bije.

— Ach! »Odpuść nam... winowajcom«... przerywa ranny — Za cara się bije?... Precz!... Milcz! pokuso!

nie męcz mię tym szeptem! Nieprawda! Ja się za cara nie biję, ja za niego nie walczę, jam Polak... ja kaj­

danami tu wleczony ginę. Boże! przyjmij krew moją i bóle moje i śmierć, i nie dawaj na zagładę krwi dzieci Ojczyzny mojej, skróć bóle narodu w niewoli, a od śmierci broń i zachowaj!...

Gwiazdka jasna wyjrzała z za chmur — lekki wiatr przesunął swe skrzydło spokojnie... z rany piersi Polaka sączyła się krew, a wspomnienie jeszcze stało z rozpiętemi skrzydłami i czekało, kiedy będzie można znowu mu szeptać.

W godzinę potem — znalazł omdlałego brat jego Stanisław. Niósł go długo w noc ciemną, po tru­

pach i kałużach krwi stąpając, aż zmęczony, ułożył go przy najbliższem ognisku.

Zebrani w koło żołnierze, nucili z cicha: »W żło­

bie leży«. Po licach ich sączyły się łzy gorzkie, ciężkie łzy bólu i tęsknoty za Ojczyzną... a od tej pieśni,

(6)

5

pełnej smutku szło echo dalekie po załomach nad­

brzeżnych fal i powtarzało echem raz po raz:

— Za cara! — Za cara!

Ranny otworzył oczy, poznał rodaków i wycią­

gnął dłoń, jakby ich chciał powitać — ręka opadła bezwładnie.

W tem rozległ się strzał — dano hasło do no­

wej walki. W szyscy poszli do szeregu, a na ziemi wilgotnej konał wpatrzony w gwiazdę jasną ten, któ­

remu wspomnienie szeptało długo: — Dzieci twe tu­

liły się do ciebie, żona cię błogosławiła, dzwony grały, święto było i w sercu i w życiu i dookoła...

Ale ranny nie słyszał już tych słów — zapa­

trzony w niebo jęknął po raz ostatni słowem: Ale nas zbaw!... zbaw Polskę!

A tam — w cichej wiosce Polesia, w domu osie­

roconej rodziny, mija wieczór wigilijny w bólu i smutku.

Matka łzami zalana klęczy przed obrazem Naj­

świętszej Panienki i modli się głośno. Dzieci drobne złożyły rączęta i powtarzają słowa pacierza. Nie za­

nuci nikt wesołej kolędy, nie uweseli się nikt szcze­

rze, choć to chwila radości dla całego chrześcijań­

skiego świata.

— Módlmy się o szczęśliwy powrót ojca, szepce matka podnosząc wzrok ku Bogarodzicy...

A dzieci z łkaniem żałośnem wołają chórem:

— Najświętsza Panienko! wróć nam tatusia, przy­

prowadź go z dalekiej wojny.

(7)

6

Wtem głosy umilkły... Zbladły usta dziecięce, matka, drżąca ku drzwiom się zwróciła. Słychać było brzęk broni — kroki pod oknami.

— Otwieraj! ozwał się ostry głos sołdata... we­

szło pięciu uzbrojonych, chmurnych, strasznych.

— Czego szukacie? — pyta kobieta zbielałemi usty.

— Pójdziecie w areszt, roznosicie listy bunto­

wnicze, namawiacie ludzi, aby na wojnę nie szli, aby kobiety swoich mężów i synów nie puszczały, mamy o wszystldem powiadomienie — a podpisy na adres do jakiegoś tam Papa rymskaho czyście nie zbierały...

Tu nie Papa rymski jest Pan — tu car — Plosudar!

Jest rozkaz — zabierać się!

— Mamo!... jęknęły dzieci... mamo! nie idź od nas!

— Za cara będziesz jeszcze i ty cierpieć, szepce najstarszy synek.

Lecz ciężka, żelazna dłoń sołdata już mu usta zamknęła, obaliła chłopczynę na ziemię, oczy mu biel­

mem zaszły.

— Zabieraj się! woła stanowy.

Sołdaci kobietę ciągną i wloką, dzieci z rozpa­

czą wieszają się u rąk matki.

Krwią zbitych dzieci zabarwiła się ściana ubo­

giej chaty. Łzami matki skrapiała się ścieżka śniegu, po której wleczono żonę polskiego żołnierza, konają­

cego w oddali na polu bitwy.

A z dalekiej strony od boru ciemnego słychać echo grających dzwonów,. zwołujących lud z wioski na mszę pasterską w noc Bożego Narodzenia.

(8)

7

— Za cara giną waszych szeregi, szeptały stare drzewa w wiosce ubogiej, idźcie się modlić o zlito­

towanie Boże, by krwi niewinnej nie dawał na w y­

tępienie !

— Za cara męczą i katują te istoty, które chcą żyć i pracować dla Polski i wolności, mówiły gwiazdy drżące... idźcie się modlić, by Bóg dał dzień pokoju i sprawiedliwości!...

— Za cara cierpi naród polski... wołały dzwony rozkołysane... błagajcie Odkupiciela o świt lepszej doli — niech ogłosim jak najprędzej chwilę tryumfu i wolności w Polsce.

I szły dzieci spłakane, szepcąc:

— Ojcze nasz!

— O! Ojcze! kiedy się skończy niedola i siero­

ctwo najbiedniejszej i najwierniejszej Ci dziatwy?

B

...

W

K r a k ó w . — N a k ła d e m r e d a k c y i »P r a w d y * . D r u k W . L . A n e z y e a i S p ó łk i. 1905.

(9)
(10)

Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Opolu

CM KEK 331842

000-331842-00-0

Cytaty

Powiązane dokumenty

SPŁYW - szybkie przemieszczanie się masy gruntowej bez wytworzenia wyraźnej powierzchni poślizgu przy współudziale wody np.. spływy

Na podstawie zeszłotygodniowego filmiku, który oczywiście wszyscy obejrzeliście, proszę odpowiedzieć na pytania znajdujące się poniżej i przesłać je na adres

 potrafi dokonać analizy dokonanego wyboru zabezpieczeń dla maszyn, urządzeń i instalacji elektrycznych;.  potrafidokonać analizy środków

 potrafi dokonać analizy dokonanego wyboru zabezpieczeń dla maszyn, urządzeń i instalacji elektrycznych;.  potrafidokonać analizy środków

Następnie komen- tuje (w formule, która pojawia się także w analogicznych raportach za rok 1953 i 1955; mamy zatem do czynienia z rodzajem szablonu sprawozdawczego): 1) pro-

Lecz człowiek jest czarodziejem, jego magia sprawia, że gdy wyrzeknie zaklęcie: „Victoria!” – zja- wia się Victoria.. Ach, nie chcę waszych książek, zadrukowanych

Autorowi Ewangelii, którym jest umiłowany uczeń, świadek śmierci Jezusa na krzyżu (19,23-26.34) i świadek Jezusa zmar- twychwstałego (21,7), bardzo zależy na tym, aby

Dodatkowo Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych (jeœli pragnie siê utrzymaæ tê nazwê) powinien mieæ zrównowa¿one finansowanie dotycz¹ce nowotworów krwi.