• Nie Znaleziono Wyników

O typach metafizyki średniowiecznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O typach metafizyki średniowiecznej"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Gogacz

O typach metafizyki średniowiecznej

Studia Philosophiae Christianae 3/1, 21-54

1967

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian ae A TK

1/1967

M IEC ZY SŁAW GOGACZ

O TYPACH METAFIZYKI ŚREDNIOWIECZNEJ

1. U w a g i w stęp n e. 2. W p row ad zen ie h isto ry czn e. 3. Isto tn e ce c h y śred ­ n io w ieczn eg o n eop laton izm u : 1) R óżn ice m ięd zy k la sy czn y m i śred n io ­ w ieczn y m n eop laton izm em , 2) Z a g a d n ien ie p o d o b ień stw a rzeczy do B oga i sym b olizm śred n io w ieczn y na p rzy k ła d zie u jęć A n zelm a z C anterbury, R yszard a ze Ś w ię te g o W iktora i H en ry k a z G an d aw y, 3) T eoria b ytu w n eo p la to n izm ie śred n io w ieczn y m . 4. Isto tn e cech y śred n io w ieczn eg o a ry sto telizm u . 5. Tak zw an y p laton izm śred n io w ieczn y . 6. P rob lem ty p ó w m e ta fiz y k i śred n io w ieczn ej. 7. O dm iany śred n io w ieczn ej m e ta fiz y k i n e o - p la to ń sk iej i a r y sto te le s o w sk ie j. 8. Z e sta w ie n ie w n io sk ó w arty k u łu .

9. .Z ak oń czen ie.

1. Uwagi wstępne

W książce p t. „O istocie n eo p laton izm u i jego stanow isku w dziejach filozofii” B. Jasin o w sk i za „zrąb ideow y” i podw a­

linę „gm achu neo plato ń sk iej m eta fiz y k i” uw aża dwie, zw iązane z sobą koncepcje: koncepcję „pow szechnego po rząd ku doskona­ łości i b y tó w ” oraz „dynam iczną koncepcję zasady su b sta n ­ c ji” h Jasin o w sk i dodaje, że m ocniej niż P lo ty n dw ie w y m ie­ nione koncepcje, isto tn e w neoplatonizm ie, ro zw ija i u zasadnia P ro k lo s 2. Je że li w ięc k oncepcja p o rząd ku doskonałości i k o n ­ cepcja dynam icznej su b sta n c ji isto tn ie c h a ra k te ry z u ją neop la- tonizm , to w y k ry cie tych k oncepcji w jak im ko lw iek sy stem ie filozoficznym będzie w skazyw ało n a jego n eop latoń sk ą genezę.

1 B . J a sin o w sk i, O is to c ie n eo p la to n izm u i jego sta n o w isk u w d zie­ ja ch filo z o fii, W arszaw a 1917, s. 8.

(3)

Inaczej m ówiąc, jeżeli teza Jasinow skiego je s t słuszna, a nie m a podstaw , b y jej zaprzeczyć, m ożna te dw ie koncepcje uznać za znaki rozpoznaw cze neoplatonizm u.

Teza Jasinow skiego zachęca do po szukania w śród tw ierd zeń m etafizyczny ch różnych filozofii ty ch w łaśn ie ujęć, k tó re s ta ­ now ią „zrąb ideo w y ” lub „podw alinę gm achu d anej m e ta fi­ z y k i”, k tó re po p ro stu tę m etafizy k ę istotn ie c h a ra k te ry z u ją c sta n o w ią jej zn ak i rozpoznaw cze.

T y tu ł a rty k u łu su g eru je, że m etafizy k a średniow ieczna nie je s t jed n o lita, że m ożna w yróżnić k ilk a jej typów . N ie ulega w ątpliw ości, że w średniow ieczu u p raw ia się m etafizy k ę neo- p lato ń sk ą i m etafizy k ę arysto teleso w sk ą. W y starczy przecież w ym ien ić dla neop lato nizm u Pseudo-D ionizego A reopagitę, J a n a Szkota E riugenę, A nzelm a z C a n te rb u ry , A belarda, J a n a z S alisb ury , H ugona ze Św iętego W ik to ra 3 i n aw et B onaw en­ tu rę , a dla ary sto te liz m u A w icennę, A w erroesa, D aw ida z Dî­ n a n t, S ig era z B rab ancji, Tom asza z A kw inu, a b y już n a pod­ sta w ie choćby podręcznikow ych w iadom ości o poglądach w y ­ m ienio n y ch auto ró w urobić sobie obraz odm ian średniow iecz­ nego n eoplatonizm u czy ary sto telizm u . Je że li w ym ienionych tu filozofów m ożna uznać za neo p lato nik ó w lub ary to telik ó w , to — ja k się w y d aje — ty lk o dzięki tem u, że istn ie ją w ich w ypow iedziach tezy rozpoznaw cze, pozw alające zw iązać ich u jęc ia z d an y m ty p em m etafizyki.

T y p y m etafizy k i średniow iecznej zostaną w ty m a rty k u le w yróżnione jako w y n ik poszukiw ania ujęć, stanow iących z n a­ k i rozpoznaw cze d an ej m etafizy k i. N ależy w ięc pow iedzieć, że tre śc ią i zadaniem a rty k u łu je s t poszukiw anie ty ch znaków rozpoznaw czych, a w nioskiem i w y nik iem poszukiw ań w y ró ż­ n ien ie średniow iecznych ty p ó w m etafizyki.

Idąc za G ilsonem , przez „ m etafizy k ę” będzie się rozum iało

w ty m a rty k u le poznanie, u zyskane przez n a tu ra ln ie tra n s c e n ­

d e n tn y rozum , p o szuk u jący pierw szych zasad lu b pierw szych

3 O dm iany n eop laton izm u w XIX w ie k u om aw ia np. A. D em p f, M e­ ta p h y sik des M ittela lters, (brm w ), s. 51— 79.

(4)

przy czy n tego, co d an e jest w po zn an iu z m y sło w y m 4. P o m i­ ja ją c szczegółowe sp o ry n a te m a t p rzed m io tu m e ta fiz y k i5 m ożna się zgodzić, że każdą m etafizy k ę c h a ra k te ry z u je poszu­ k iw a n ie racji, u zasad n iający ch to, co zostało poznane. P rz y ję te

tu określen ie pozw ala objąć średniow ieczną m etafizyk ę zaró w ­ no n eo p lato ń sk ą i jak i arystotelesow ską, a n a w e t tom istyczną, jeżeli za to, co zostało poznane, uw aża się istnienie.

2. W prow adzenie h istoryczne

P rz y stę p u ją c do b ad an ia m eta fiz y k i średniow iecznej należy wziąć pod uw agę dw ié spraw y: a) opinie, w edług k tó ry ch w średniow ieczu nie u p raw ia się osobno żadnej z w yróżnionych dziś dy scy p lin filozoficznych, b) sp raw ę ta k zw anych narzędzi (pojęć, teorii, m etod), p rzy pom ocy k tó ry c h bada się k u ltu rę um ysło w ą średniow iecza.

Ad a) F. v a n S teen b erg h en w książce „A risto te en O cciden t” stw ierd za, że do X III w iek u ani w teologii ani w filozofii nie w y praco w an o żadnej sy n te z y poglądów , i że nie istn ia ły żadne określone k ie ru n k i filozoficzne. U w aża, że istn ia ły tylko, i to głów nie w P a ry żu , stu d ia d ia le k ty k i i stu d ia teologii. Teologia k o rzy sta ła z ró żn y ch ujęć filozoficznych, ale ani a ry sto telizm ani au g u sty n izm nie stan o w iły w ty m czasie odrębn ych sy ste ­ m ów filozoficznych. N aw et ich rec e p c ja jeszcze ńie b yła pełna. N ie m ożna więc m ówić o ren e sa n sie w X II w iek u czy to p la to - nizm u, ary sto telizm u , neoplatonizm u, czy n a w e t au gu sty nizm u, jak o odm iany u jęć n e o p la to ń s k ic h 6. M ożna n ajw y ż ej mówić

4 M eta p h y sics is th e k n o w led g e ga th ered b y a n a tu ra lly tra n scen ­ derit reason in its sea rch for th e fr ist p rin cip les, or fir st cau ses, of w h a t is g iv en in se n s ib le ex p erie n c e. E. G ilson, T h e U n ity o f P h ilo so ­ p h ic a l E x p erien ce, N e w Y ork 1937, s. 308.

5 Por. ch oćb y M. A. K rąp iec, O ro zu m ien ie m e ta fiz y k i, ,,Znak” U l (1963) 1077—1082 i J. K a lin o w sk i, O n tologia czy a itio lo g ia , tam że, s. 1069— 1076.

(5)

0 chrześcijań sk im i w sw ych rozw iązaniach au g u sty ń sk im po ­ glądzie n a św iat lu d zi X II w iek u 7. N ie m a też jeszcze w X II w ieku k a te d r m etafizy k i 8. Z au w ażm y jed n ak , że k o m en tu je się księgi „ F izy k ” i „M etafizy kę” A rystotelesa, jeżeli już w 1210 r. zakazano n auczan ia w łaśn ie „ F izy k i” i „M etafizy ki” A ry sto ­ te le sa 9. S te en b e rg h en zw raca uw agę, że w edłu g M. De W ulfa w szy stk ie d o k try n y pierw szej połow y X III w iek u m ożna naz­ w ać au g u sty n izm em lub raczej „daw ną sch o lasty k ą” , że istn ieje zbieżność system ów filozoficznych średniow iecza, i że E. G il­ son p rzeciw nie a k c en tu je w ielość n u rtó w d o k try n a ln y ch w w ie­ k ach średnich. A p ow ołując się na P ic av e ta S te en b e rg h en p rz y ­ pom ina, że „praw dziw y m m istrzem sch olastyk i ch rześcijańskiej je s t P lo ty n ” . Później dodaje, że ty m m istrzem jest tak że P ro - klos 10. S y tu a c ja zm ienia się z w y stąp ien iem Tom asza z A kw inu 1 recep cją A ry sto telesa. M ożna już m ówić o filozofii i teologii, jako o dw u odręb n ych dziedzinach. Te różnice n a jp e łn ie j uw zględnia Tom asz i D uns S z k o t11.

P rzy to czo n y tu pogląd S te en b e rg h en a streszcza stanow isko w ielu m ediew istów , o pierający ch zresztą śwój pogląd na te k s­ tach średniow iecznych. N ie ulega w ątpliw ości, że dopiero w iek X III p rzy sw o ił m y śli średniow iecznej pełnego A ry stotelesa, że nie istn ia ły w cześniej w ch rześcijań sk iej w izji św iata ujęcia, k tó re m ożna by było nazw ać sy stem am i filozoficznym i. Nie ulega też w ątpliw ości, że p rzy jm o w an o dw a źródła w iedzy: „fid es” i „ ra tio ”, że sch olastyk a ch ara k te ry z o w a ła się łączeniem w jed n ą całość in sp irac ji i w iadom ości, p ły n ący ch z ty ch dw u źródeł, że teologia k o rzy sta ła zarów no z O b jaw ienia jak i z w iedzy p rzyro dzon ej, i że całą tę w iedzę przy ro d zo n ą od d a w n a nazyw ano filozofią. A by się o ty m przekonać w y starczy p rzyp o m n ieć choćby A lkuina, k tó ry uw aża, że w filozofii cho­

7 T am że, s. 40.

8 A. M ignon, L es o rig in es de la sch o la stiq u e et H u g u es de S a in t V ictor, P a ris 1895, t. I, s. 97.

s J. L e G off, In te lig e n c ja w w ie k a c h śred n ich , tłu m . E. B ą k o w sk a , W arszaw a 1966, s. 152.

10 F. V an S teen b erg h en , op. cit., s. 47— 48.

(6)

dzi o „ n a tu ra ru m inquisitio, re ru m h u m a n a ru m d iv in aru m q u e cognitio, q u a n tu m hom in i possibile est a e stim a re ” 12. W ilhelm z C onches doda, że filozofia je s t „eo ru m q u ae s u n t e t non v i­ d e n tu r et eoru m quae s u n t et v id e n tu r v e ra com prehensio” 13. A H ugon ze “Ś w iętego W ik to ra stw ierdzi, że filozofia to „disci­ p lin a om nium re ru m d iv in a ru m a tq u e h u m a n a ru m ratio n es probab iles in v estig a n s” H. O czywiście p a m ię ta m y stanow isko G ilsona, w edług którego śred n iow ieczn y „teolog rozw aża w dziełach filozofa (to, co) rzeczyw iście jest filozoficzne w swej istocie i c h arak terze; teolog zawsze w idzi u P la to n a czy A ry s­ to telesa filozofię, lecz p a trz y n a nią ja k teo lo g” 15. G ilson u w a ­ ża, że ta k i jest pogląd Tom asza z A k w inu i dodaje, że „jeżeli zapom ni się choćby na chw ilę o ty m fu n d am e n ta ln y m sta n o w is­ k u św. Tom asza z A kw inu, w ów czas łatw o n arazić się na r y ­ zyko m ylnego in te rp re to w a n ia jego praw dziw ego sto su n k u do filozofii” 16.

Z rozw ażań ty ch w ynika, co zresztą podpow iada Gilson, że chrześcijań sk ą w izję św iata średniow iecze w ypow iadało w spo­ sób, n a jk ró c ej m ów iąc, e k lek ty czn y i że, gdy tego ek lek ty zm u k toś chciał u n ik n ąć (np. Tom asz z Akw inu), m u siał dokonać in te rp re ta c ji podstaw ow ych pojęć m etafizyki, b ran e j od ja k ie ­ gokolw iek a u to ra 11. W szystko to p row adzi do w niosku, że z je d ­ nej s tro n y istn ieje w iele typów m etafizy k i średniow iecznej, a z d ru g iej znów, że nie d a się u stalić cech w spólnych danego ty p u m etafizy k i. W yjściem z tej pozornej a n ty n o m ii jest za­ bieg addycji, czyli p rzy jęcie w szystkich odpowiedzi. De W ulf

i S teen b erg h en , a tak że M. G rab m an n , m ają rac ję m ów iąc

12 PL 101, 952 A. 13 PL 172, 43 В.

14 P L 176, 752 В, 745 A; por. М. G ogacz, F ilo zo fia b y tu w B en ia m in M a jo r . R yszard a ze Ś w ię te g o W iktora, L u b lin 1957, s. 56— 59.

15 E. G ilson , E lem en ty filo z o fii ch rześcija ń sk iej, tłu m . T. G órsk i, W arszaw a 1965, s. 28.

16 T am że, s. 28.

(7)

0 scholastyce, jako o jed n y m nu rcie, i m a ra c ję tak że A. D em p oraz Gilson, g dy a k c e n tu ją różnorodność odm ian m etafizy ki średniow iecznej lu b zm ianę znaczenia pojęć. E k lek ty zm u p ra w ­ n ia do szukania znaków rozpoznaw czych d an ej m etafizyk i, k o m pilow anej z in n y ch ujęć, a w yróżnione m etafizyki, ty m b ard ziej, gdy dokonano w nich zm ian y znaczenia pojęć, dom a­ g a ją się sch ara k te ry zo w a n ia ty ch zm ian, pokazania różnic, a więc u sta le n ia znaków rozpoznaw czych now ej w e rsji m e ta ­ fizyki. W obydw u w y p ad k ach zadanie a rty k u łu nie p rze staje być ak tu aln e.

Ad b) W ydaje się zrozum iałe, że p o rząd k u jąc w iedzę o śre d ­ niow ieczu G rab m an n posłu ży ł się dw om a pojęciam i: scholas­ ty k a i m isty k a. Tych dw u narzęd zi u ż y ł tak że w sw oich b ad a­ niach ks. K. M ic h a lsk i18. Ale na scholastykę sk łada się przecież ,,fides” i „ ra tio ”, a w zw iązku z ty m teologia i filozofia, o k tó re j m ów i i A lkuin, i W ilhelm z Conches, i H ugon, i Tom asz z A kw i­ nu. Jeżeli p rzy ty m rozróżni się m isty k ę n a tu ra ln ą i n a d p rz y ­ rodzoną w sensie przy ro d zo n ej i n ad p rzy ro d zo n ej k o n tem p la ­ c ji 19, to cały porządek m isty k i n a tu ra ln e j czyli k o n tem p lacji p rzyro d zon ej w ejdzie do „ ra tio ” , a więc do filozofii, sta n o w ią ­ cej czynnik skład o w y scholastyki. P o jęcie w ięc scholastyki 1 pojęcie m isty k i nie są n ajlep szy m narzęd ziem w bad an iach nad k u ltu r ą um ysłow ą średniow iecza. P o m ija ją tak ż e u ży w ane p rzez au to ró w średniow iecznych pojęcie filozofii.

Sam e choćby ty tu ły podręczników h isto rii filozofii śre d ­ niow iecznej w sk azu ją n a to, że i D e W ulf i Ü b erw eg -G eyer odnoszą do średniow iecza p rzy n a jm n ie j trz y p o rządk ujące m a­

18 Por. np. p o d ty tu ł d zieła M. G rabm anna, M itte la lte r lic h e s G e iste s­ leb en : A b h an d lu n gen zur G esch ich te der S ch o la stik und M ystik , M u en - c h e n 1936, t. II. P or. ta k że K. M ich alsk i, M isty k a i sch o la sty k a u D an­ teg o , K ra k ó w 1921.

19 M. D e W u lf rozróżnia w śr e d n io w ieczu m isty k ę n a tu ra ln ą te o r e ­ ty czn ą i m isty k ę n ad n atu raln ą p rak tyczn ą. Por. M. D e W ulf, H isto ire de la p h ilo so p h ie m é d ié v a le , P a ris 19052, t. VI, s. 225—229. Por. ta k że Ch. B au m gartn er, C ontem plation: con clu sion g én érale, D ictio n n a ire de d e sp ir itu a lité a scétiq u e et m y stiq u e, P a ris 1952, t. 14— 15.

(8)

te ria ł pojęcia: filozofia, teologia, m isty k a. A D em pf m ówi w p ro st o „M etaphysik des M itte la lte rs ”. Z naczy to, że w ielu autorów , tak że przecież Cl. B aeu m k er i G. G ru n w ald , w yróż­ n ia ją w całości n a u k i średniow iecznej tak ie zagadnienia, k tó re m ożna nazw ać filozofią lu b naw et, ja k to zrobił D em pf, w p ro st m etafizy k ą. D odajm y, że n a w e t S teen b erg h en , a także D e W ulf, G ra b m a n n i Gilson, om aw iając średniow iecze oprócz w y m ie­ nionych pojęć (filozofia, teologia, m isty k a) u ży w ają także po­ jęcia neoplatonizm u, aug u sty n izm u , ary to teliz m u i w ielu in ­ nych. Z naczy to, że p rec y z y jn ie jsz e lu b b ard ziej p orządk ujące zabiegi badaw cze w y m ag ają w iększej ilości dobrze określonych pojęć. I że m oże tru d badaw czy w w ielu w ypadkach sp ro w a ­ d z a się do w y o d ręb n ien ia d la ty ch pojęć zak resu desygnatów . N ależy dodać, że ab y w ogóle było m ożliw e prow adzenie b a d a ń n a d średniow ieczem , trz e b a p rzy stąp ić do ty ch b a d ań z odpow iednim i n arzędziam i, to znaczy z p ew n ą ilością pojęć, ow szem swoiście a d ek w atn y ch w sto su n k u do u w a ru n k o w a ń history czn y ch , lecz przecież w zięty ch z zew n ątrz, z w a rsz ta tu nauk o w eg o dziś organizow anego i n a p o dstaw ie m etodologicz­ nego oraz m etodycznego dośw iadczenia w spółcześnie u p ra w ia ­ n ej h isto rii filozofii. Chodzi zresztą i o to, „aby u p raw ia n a p rze z nas h isto ria filozofii b y ła rzeczyw iście h isto rią filozofii, a n ie tego, co w poszczególnych sy tu a c jac h czasoprzestrzennych nazyw an o filozofią” . Z te j ra c ji trzeb a, ja k tw ierd z i S. S w ie­ żaw sk i, „ab y h isto ry k filozofii, p rz y stę p u ją c do sw ych studiów m ia ł sam jasn e i p rec y z y jn e (a nie ty lk o ogólnikow e), dające .się w yrazić w k o n k re tn y m k w estio n ariu szu , pojęcie tego, czym w edle niego je st filozofia” 20, a także, dodajm y, m etafizyk a.

O prócz w ięc określonego w „U w agach w stę p n y c h ” pojęcia m eta fiz y k i, jako n arzędzia badań, będzie się używ ało w a r ty ­ k u le także m iędzy in n y m i pojęcia „znaków rozpoznaw czych”, desy g n u jący ch c h a ra k te ry sty c z n e dla d an ej m etafizy k i tw ie r­ dzenia lu b teorie, n a p rzy k ła d teo rie b y tu . Sposób

rozpoznà-20 S. S w ie ż a w sk i, Z p ro b lem a ty k i m etod ologiczn ej badań filo z o fii X V w ., „R oczniki F ilo z o fic z n e ” X III (1965) z. 1, s. 52.

(9)

w a n ia tych tw ierd z eń lu b teo rii sp row adza się do m eto d y e ru - d y cy jn o -h isto ry czn ej, na k tó rą sk ład a się m eto da ad d y cji h isto ­ ry cz n ie d an y ch tw ierd z eń i m etoda elim inacji, stan ow iąca za­ bieg w y b o ru tego, co ty p o w e dla d an ej m etafizy ki. O w yborze d ecy d u je k ry te riu m , k tó ry m jest fak ty czn e tw ierdzenie, za­ w a rte w h isto ry czn ie d an y m tekście, lecz przez n as z in te rp re ­ to w a n e jako isto tn e. U zasadnieniem lu b ra c ją in te rp re ta c ji jest zgodność tego tw ierd zen ia z innym i, spójność teorii, n a k tó rą się składa, teo rii ostatecznie ro zw ażan ej w św ietle p ierw szy ch zasad.

3. Istotne cechy średniowiecznego neoplatonizmu

Z a p y ta jm y po p ro stu , jak rozpoznaw ać średn iow ieczny neo- platonizm ? A by jed n a k cechy te m ożna było w yróżnić, porów ­ n a jm y n a jp ie rw n eo plato n izm k lasy czn y i średniow ieczny.

1) R óżnice m ię d z y k la s y c z n y m i śred n io w ieczn ym n eop la to n izm em .

W edług Jasinow skiego, co już w iem y, k lasy czn y n eo p lato ­ nizm c h a ra k te ry z u ją dw ie koncepcje: konieczność p orządk u doskonałości i zasada dynam iczności su b stan cji. Z naczy to, że droga w dół i droga w górę h ipostaz polega n a ilościow ym zw iększaniu się lub zm n iejszan iu doskonałości i że to jest ko ­ nieczny proces ontyczny, k tó ry m ożem y rozum ieć tak że jako proces koniecznego p ełn ien ia przez k ażdą hipostazę ro li p rz y ­ czyny spraw czej. H ip o stazy bow iem w y p ły w ając z „h y p e rp le- r e s ” J e d n i zw ielo k ro tn iają się w ta k i sposób, że k ażda n a ­ stę p n a w y ła n ia z siebie hipostazę m niej doskonałą. W racając do J e d n i h ip o stazy m n iej doskonałe tra c ą sw oją wielość. S ta ją się w ięc h ipo stazą wyższego p orządku. N a obu d rogach hip o ­ sta z y p o d leg ają p ra w u sto p n i doskonałości i p ra w u o n tyczny ch przekształceń ku wielości lu b k u jedności.

W y d aje się, że cechą neo plato n izm u średniow iecznego jest sym bo listy czn e u stop n io w an ie stw orzeń, k tó ry c h dro ga w dół

(10)

i drog a w górę jest posiadaniem w sensie onty czny m oraz n a ­ byw an iem w sensie m istyczn ym w iększego lub m niejszego po­ dobień stw a do Boga.

S tw o rzenia w ięc w edług neo plato n izm u średniow iecznego nie stan o w ią koniecznego szeregu sam ych p rzyczyn, lecz szereg p rzy czy n i skutków , w k tó ry m to szeregu b y ty p o jaw ia ją się jako w y n ik stw órczego działan ia Boga i różnią się od siebie stop n iem podobieństw a do Boga, a nie sto p niem ilościow ej od­ ległości od Je d n i. W obydw u neoplatonizm ach, klasycznym i średniow iecznym , h ip o stazy czy stw o rzen ia nie różn ią się m iędzy sobą s tru k tu ra ln ie , lecz tylko ilościowo lu b w zakresie podobieństw a. W y rażając m yśl inaczej m ożna pow iedzieć, że w neoplaton izm ie k lasy czn y m ta k zw ane podporządkow anie przy czyn przyg od n e m a ra n g ę p o d p orządkow ania is to tn e g o 21 i ob ejm u je w szy stk ie hip o stazy (w zw iązku z czym w szystkie hip o stazy w ra z z Je d n ią m uszą zaw sze a k tu a ln ie istnieć w p ro ­ cesie w dół lu b k o lejn o znikać w procesie w górę), podczas gdy w neo platonizm ie średniow iecznym , k tó ry nie zawsze uśw iad am iając to sobie rozróżnia te dw a uporządkow ania, sze­ regi p rzy czy n podporządkow anych isto tn ie do m ag ają się a k tu ­ alnego istn ie n ia ty lk o P ierw szej P rzy czy n y , a nie w szystkich stw orzeń jednocześnie. M ożna dodać, że tw ierd zen ie o stw a ­ rza n iu w szystkich rzeczy przez Boga c h a ra k te ry z u je i coraz b ard ziej n a p rze strz e n i w ieków śred n ich k s z ta łtu je n eop lato- nizm średn io w ieczn y jako on ty czn y plu ralizm . N eoplatonizm k lasy czn y b y łb y więc onty czn y m m onizm em z ilościow ym i ró ż­ nicam i w doskonałości hipostaz, neop lato n izm średniow ieczny b y łb y w yd o b y w ający m się z m onizm u o n ty czn ym p lu ralizm em , u p a tru ją c y m różnice m iędzy b y tam i w sto pn iu podobieństw a do Boga.

M ożliwość w y akcento w an ia w neoplato nizm ie średniow iecz­ n y m cechy sym bolistycznego u sto p n io w an ia stw o rzeń i cechy realizo w an ia (posiadania lu b n ab y w an ia) podo bieństw a do Boga m ożna uzasadnić przez odw ołanie się do stosow anego w śred n io w ieczu sposobu dow odzenia tw ierd zeń. D la z ilu stro ­ w an ia tego sposobu w y sta rc z y przytoczenie ujęć A nzelm a

(11)

z C a n te rb u ry , R y szard a ze Św iętego W ik to ra, H e n ry k a z G a n ­ daw y.

2) Zagadnienie podobieństw a rze c zy do Boga i sym b o lizm śred n io w ieczny.

E. G ilson a n alizu jąc dow ód ontologiczny A nzelm a w y kazu je, że zasadniczą rolę w ty m dow odzie sp ełn ia o m aw ian y przez A nzelm a w „D e v e rita te ” teoriopoznaw czy p orządek p rzy czyn i sk u tk ó w 22. A nzelm p rzy jm u je , że „pojęcia nie są ty lk o ’voces’, lecz że k o n s ty tu u je je sw o ista ’re c titu d o ’, po p ro stu p raw d z i­ wość. T a praw dziw ość w y ra ż a zw iązek, k tó ry zachodzi m iędzy znaczeniem i d e sy g n ate m ” 2S. T ylko więc w te d y pojęcie je st p raw dziw e, gdyż w y raża rzecz, k tó rą oznacza. Rzeczy są p ra w ­ dziwe, g d y w ie rn ie re a liz u ją sw oją istotę. Isto ta jest p ra w ­ dziw a w ted y , g d y stan o w i p ow tórzenie idei, zapodm iotow anej w Bogu. Bóg n ie m a już re la c ji do p rzy czy n y i stan ow i po­ czątek p o rząd k u p rzy czy n i skutków . J e s t „p rzy czyn ą p ra w ­ dziwości, k tó ra w iąże Boga z isto tą rzeczy, rzecz z pojęciem , pojęcie ze słow em ” 24 A nzelm a k c en tu je w ty m p o rząd ku p ra w ­

21 W m e ta fiz y c e to m isty czn ej p o d p o rzą d k o w a n ie is to tn e przyczyn p o leg a n a a k tu a ln ej z a leż n o ści jed n y ch p rzy czy n od d ru gich , cz y li na ty m , że p rzy czy n y d ru gie n ie p rzyczyn u ją, gd y n ie d ziałają p rzyczyn y p ie r w sz e (np. ża ró w k a n ie św ie c i, g d y a k tu a ln ie n ie d o p ły w a do n iej prąd). P od p o rzą d k o w a n ie p rzygod n e w y stę p u je w ó w cza s, g d y is tn ie je ty lk o n a stę p stw o w p rzy czy n o w a n iu , a n ie a k tu a ln a zależność (np. zm ian a m ło tk ó w przy ob rabianiu k am ien ia). W p od p orząd k ow aniu is to t­ n y m p rzyczyn seria p rzyczyn d rugich je s t serią ty lk o narzęd zi, p rze­ n o szą cy ch im p u ls od p ierw szej p rzy czy n y do sk u tk u. W szereg u p rzy ­ czyn u p orząd k ow an ych is to tn ie p rzyczyn a p ierw sza n ie m o że od d alać się od sk u tk u w n iesk oń czon ość. W p o d p o rzą d k o w a n iu p rzygod n ym p rzy ­ czyn cią g p rzyczyn n arzęd n ych m oże iść w n iesk o ń czo n o ść. Por. E. M as- c a ll, I s tn ie n ie i a n a logia, tłu m . J. W . Z ieliń sk a , W arszaw a 1961, s. 109— 112.

22 E. G ilson, S en s et n a tu r e d e l ’argu m en t d e sa in t A n selm e, „ A rch i­ v e s d’H isto ir e D o ctrin a le et L itté r a ir e du M oyen A g e ”, I X (1934) 10, 11. 23 M. G ogacz, P rob lem istn ie n ia B oga u A n zelm a z C anterb u ry i p rob lem p ra w d y u H en ry k a z G an d aw y, L u b lin 1961, s. 18.

(12)

dziwość, a w ięc pew ien zw iązek, k tó ry łączy rzecz oznaczającą z rzeczą oznaczaną. J e s t to, ja k m oglibyśm y dziś powiedzieć, ro zp o zn aw an y przez nas p orządek u zasadnień, o p a rty na ty m , co F. B re n ta n o później n azy w ał „skierow aniem aktó w psychicz­ n ych do p rze d m io tu ”, sw oista u A nzelm a in tencjo naln ość rz e ­ czy oznaczającej w sto su n k u do rzeczy oznaczanej. Ta in te n ­ cjonalność, a w języ k u A nzelm a „ re c titu d o ”, w y raża u stop nio - w anie stw orzeń, sy m bolistyczne w sk azy w anie jed n y ch na drug ie.

T eorie „ re c titu d o ” m ożna pow iązać ze średniow iecznym sy m ­ bolizm em .

N ależy od ra z u w yróżnić sym bolizm m etodyczny i ontolo- giczny. Sym bolizm m etodyczny polega n a p o tra k to w a n iu o b ra ­ zów, z a w a rty c h w P iśm ie św. jako podanego ludziom przez Boga p la n u zagadnień i spraw , zasłu g u jący ch n a rozw ażenie 25. Sym bolizm ontologiczny polega na stw ierd zen iu , że rzeczy w i­ dzialne w sk azu ją na rzeczy n ie w id z ia ln e 26. P o słu g u jąc się obydw om a sym bolizm am i R y szard ze Św iętego W ik to ra w y p ra ­ cow uje sw oją m etafizy kę, w k tó re j in te le k t lu dzk i ro z p a tru ją c n a tu rę rzeczy cielesnych, u m ysłow ych i b o s k ic h 27 jak o n ie­ doskonałych, jako będących ty lk o „sap ien tiae sp e cta cu la ”, w y ­ k ry w a d e sy g n at ty ch „sp ectacu la”, m ianow icie najdosko nalszą M ądrość. In te re s u ją c y jest w łaśn ie sposób tego w y k ry w a n ia P ierw szej przyczy ny.

W „B en iam in M a jo r” R y szard w ielo k ro tn ie stw ierd za, że „z po dobieństw a rzeczy w id zialn y ch w znosim y się do u m ysło ­

25 N a p rzyk ład za g a d n ien ia k o n tem p la cji w y c z e r p u je w e d łu g R y ­ szarda ze Ś w ię te g o W iktora (PL 196, 63 С, 193 В) sy m b o l ark i M ojże­ sza. Por. M. G ogacz, F ilo zo fia b y tu w B en ia m in M ajor R yszard a ze Ś w ię te g o W iktora, op. cit., s. 61— 64.

26 P er v is ib ilia m u n d i in v isib ilia D ei cogn oscim u s. R yszard ze Ś w ię ­ tego W iktora, P L 196, 89 D.

27 R yszard w y ró żn ia za B o ecju szem i tra d y cją sc h o la sty czn ą s e n s i­ b ilia , in te llig ib ilia , in te lle c tib ilia . Por. B o ecju sz, In Isa g o g en P o rp h y rii com m en ta, C orpus scrip toru m ec c le sia stic o r u m la tin o ru m , V in d ob on ae

(13)

wego pozn aw ania rzeczy niew idzialnych (ad sp ecu lation em r e ­ ru m in v isib iliu m )” lub że „przez podobieństw o rzeczy w idzial­ n y ch p o zn ajem y jakość rzeczy niew id zialn y ch ” 28. W całym , p rzy jm o w a n y m przez R yszarda, procesie p o znaw an ia i w p ro ­ cesie u zasad n ień n ajw ażn iejsza jest sp ra w a w łaśnie „podobień­ s tw a ”. E. De B ru y n e w teo rii czy m etodzie p o dobieństw a w idzi ow szem filozoficzny i teologiczny sym bolizm średniow ieczny, lecz tra k tu je go jak o uzasad n ien ie sym bolizm u estetycznego 29. N iew ątpliw ie sym bolizm k s z ta łtu je czy n a w e t k o n s ty tu u je e ste ­ ty k ę średniow ieczną. R o zw ijan y jed n ak , jak w iem y, ju ż we w czesnośredniow iecznych tra k ta ta c h litu rg iczn y ch prow adzi przede w szystkim do w yprecy zo w an ia m eto d y teologicznej, op e ru ją ce j ta k zw an ym „sensus anagogicus”. W oparciu o ten „sen su s” n a p o dstaw ie rzeczy w id zialn ych p o zn ajem y „invisi­ bilia D ei” . W y n ik a z tego cały szereg w niosków in te resu jąc y c h m eta fiz y k a i stan o w iący ch m etafizyk ę, a p rzede w szy stk im ten wniosek, że trz e b a dobrze rozpoznać „v isibilia m u n d i”, aby m ożna było pow iedzieć cokolw iek o „invisibilia D ei” . Takie postaw ienie sp raw y , a więc tw o rzen ie w iedzy zależnej od in te ­ lek tu , poznającego św iat w idzialny, n iew ątp liw ie w sk azu je n a m etafizy k ę, poszu k u jącą pierw szych zasad i p ierw szych p rzy czy n tego, co d an e w p o znaniu zm ysłow ym . Tą przyczyną je s t Bóg, któ rego śladem („v estig e”, ja k m ów i De B ru yn e) jest piękno, dobro i p raw d a rzeczy, stw orzonych na obraz i podo­ bieństw o Boże. T en ślad nie ulega w ątpliw ości dla m yślicieli średniow iecznych, w ed łu g k tó ry c h s k u te k nosi na sobie ślad n a tu r y p rzy czy n y

H e n ry k z G an d aw y tłu m acząc ta k zw an ą in n ą drogę pożna- n ia Boga tw ierd z i w „S um m ae qu aestio n u m o rd in a ria ru m ”, że „na p o dstaw ie p ra w d y i d o b ra stw o rzeń po zn ajem y w p rost p raw d ę i dobro. Je że li a b stra h u ją c od tego lub owego dobra m ożem y poznać w p ro st sam o dobro i sam ą p raw dę, nie będące w ty m czy in n y m stw o rzeniu , lecz jako sam o w sobie, to w ty m

28 R yszard z,e Ś w ię te g o W ik tora, P L 196, 195 В, 89 D.

(14)

pozn ajem y B oga” 30. H e n ry k w y jaśn ia, że to przejście od dobra stw orzonego do do b ra sam ego w sobie jest m ożliw e dzięki a n a ­ logicznem u podobieństw u b y tu , dobra, jedności, p raw d y , piękn a w stw o rzen iu i Stw órcy. Dodając, że sk u tek n aślad u je form ę przyczyny, H e n ry k w idzi w p o znaw aniu dobra i p raw d y oraz fo rm y stw o rzeń m ożliwość u jęcia Boga w łaśn ie „sub ratio n e sim ilis”, bo przecież „om ne im p e rfe c tu m ad aliud perfectu m red u cen d u m e s t” 31. M ówiąc k rótko, ontyczne podobieństw o p raw d y, dobra i fo rm rzeczy do Boga u jm u je się zaw sze jako coś niedoskonałego w rela cji do tego, co doskonałe. Podobień­ stw o to w y ra ż a po p ro stu różnicę m iędzy czym ś niedoskonałym i doskonałym . I nie jest m ożliw e poznanie czegoś niedoskona­ łego bez jednoczesnego zestaw ienia z tym , co doskonałe. Ta jednoczesność u jęcia fo rm y rzeczy niedoskonałej czy jej w łas­ ności w p rzeciw ieństw ie do doskonałego b y to w an ia fo rm y lub w łasności jest w a ru n k ie m poznaw alności podobieństw a, a n a ­ w e t ra c ją poznaw anego podobieństw a.

Sposób w ięc dow odzenia tw ierd zeń w m etafizy ce śred n io ­ w iecznego n eoplatonizm u polega m iędzy in n y m i i głów nie, je ­ żeli p rzy k ła d A nzelm a, R yszarda i H en ry k a w y starczająco to ilu stru je , n a u jęciu zw iązku m iędzy czym ś oznaczającym i oznaczanym (Anzelm), na w y k ry w a n iu desy g n atu znaków , k tó ry m i są „visibilia m u n d i” (Ryszard), na od czytaniu przez to, co niedoskonałe, doskonałego p rzedm iotu, w yjaśniającego stopień niedoskonałości rzeczy poznaw anej (H enryk). We w szystkich ty ch w ypadkach tw ierd zen ia o p ierają się n a tezie o podobieństw ie sk u tk u do przyczyny. N eoplatonizm śre d n io ­ w ieczny n ie a k c en tu je tu jed n ak sp ra w y przyczynow ości, jako koniecznej zależności spraw czej sk u tk u od przyczyny, m im o że p rz y jm u je tezę o stw a rz a n iu św iata przez Boga. A k cen tu je raczej podobieństw o sk u tk u i przyczyny. O dczytanie podo­ b ień stw a je s t pośred n im w y kry ciem przyczyny, zobaczeniem

30 H enryk z G andaw y, S u m m ae q u a estio n u m ordinariarum praeconio so le n n is H en rici a G andavo, N e w Y ork 1953, q. 22, a. 5, D i E.

31 T am że, q. 24, a. 6, V i Q. Por, q. 21, a. 2, G. 3 ~ S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h ris tia n a e

(15)

rzeczy w św ietle tłum aczącej ją racji, Z tego w zględu jest m e ta ­ fizyką.

P o w sta je py tanie, na jak ie j zasadzie ch w y ta się podobieństw o sk u tk u i przyczyny. O dpow iedzi są różne. Filozoficznie m niej ciekaw e są te, k tó re odw ołują się do teo rii ośwdecenia Bos­ kiego. Ciekaw sze są te, k tó re a k c en tu ją praw dziw ość rzeczy (Anzelm ), jej poznaw alność (Ryszard), czy po p ro stu apofa- ty cz n y sposób tw orzen ia pojęć (Pseudo-D ionizy). Sposób ten polega n a zanegow aniu pojęć, u robionych na p od staw ie tego co niedoskonałe, i u zy sk an iu tą drogą pojęć oznaczających coś doskonałego 32. Odnosi się w rażenie, że i A nzelm z C an­ te rb u ry i R y szard ze Św iętego W ik to ra i H e n ry k z G ondaw y ostatecznie po słu gu ją się apofaty czn y m sposobem uzyskiw ania pojęć o p rzy czy n ie na po d staw ie poznania skutków . U jęcie podobieństw a byłoby w sw ej n a tu rz e stosow aniem m etod y apo- faty czn ej, pozw alającej rozpoznaw ać rzecz przez p rzeciw sta­ w ienie dw u pojęć: pojęcia o rzeczy i pojęcia urobionego przez negację poznanych treści.

Sym bolizm i m etoda apo faty czn a b y ły b y dw om a krań cam i procesu u jęcia podobieństw a.

3) Teoria b y tu w neo p la to n izm ie średniow iecznym ..

Isto tn ą więc cechą średniow iecznej m etafizy ki n eo p lato ń - skiej b y łab y teza o sym bolistycznym ustop n iow an iu stw orzeń, rea liz u jąc y c h podobieństw o do Boga. M etodą rozpoznaw ania tego podobieństw a b y ło b y apo fatyczne tw orzenie pojęć. Teza o podobieństw ie i sposób u jm o w an ia podobieństw a w skazują n a przed m io t i m etodę neoplato ń sk iej m etafizy k i śre d n io ­ w iecznej .

P rzy jęliśm y , że przez m etafizy k ę będzie się rozum iało po­ znanie, u zy sk an e rozum em , szu k ający m pierw szych zasad

32 N a tem a t m etod y n e g a c ji w m e ta fiz y c e w czesn o śred n io w ieczn ej g łó w n ie u A n zelm a z C anterbury por. M. G ogacz, P rob lem istn ien ia B oga u A n zelm a z C anterb u ry i p rob lem praw d y u H en ryk a z G an­ d a w y , op. cit., s. 31— 37.

(16)

i pierw szych przyczy n tego, co dan e w u jęciu zm ysłow ym . To, co u jm u ją w ładze poznaw cze poprzez zm ysły, jest n a tu rą rz e ­ czy, a tym , co poznawczo w yczerpują, jest byt. N a podstaw ie tego, co c h a ra k te ry z u je m etafizy k ę n eoplatońską, m ożna p o k u ­ sić się o zarysow anie n eo p lato ńskiej teo rii b y tu.

M. C ruz H ern an d ez zastan aw iając się nad teo rią b y tu w tek stach A nzelm a z C a n te rb u ry dochodzi do w niosku, że w czasach A nzelm a te o ria b y tu jest w ypadkow ą w ielu prądów filozoficznych i relig ijn y ch . N ie je s t to teo ria filozoficzna w ta ­ kim sensie, jak esencjalizm u P lato n a, czy su b stancjalizm u A rysto telesa. J e s t to raczej teo ria, k tó rą p odsunęła relig ia i to zarów no chrześcijańska, jak żydow ska i m uzułm ańska. W ty ch p ersp ek ty w ach b y t jest czymś, co przeciw staw ia się nicości, co jest re z u lta te m a k tu stw órczego Boga, co jest więc darem Boga 33. W iążąc to u jęcie z tezam i R yszarda i H en ry k a m ożem y dodać, że b y t sam w sobie je s t podobieństw em , d a ro ­ w any m m u przez Boga, aby w sk azy w ał jako rzecz w idzialna na „invisibilia D ei”. To podobieństw o b y tu do Boga, udzielane przez Boga, je s t darem . Ta s y tu a c ja d a ru może n ajm ocniej w y raża w łaśnie k rea c jo n isty c z n y c h a ra k te r b ytu . M ożna więc tw ierdzić, że teza o stw a rz a n iu rzeczy przez Boga c h a ra k te - zu je i k s z ta łtu je ontyczny p lu ra liz m średniow iecznego neo­ platonizm u.

M ożna też dodać, że p rzed m io t m eta fiz y k i n eop latońskiej, a więc b y t, k tó ry jest tym , co w sk azu je sobą n a Boga (ślad M ądrości) jest p oznaw an y przez człow ieka zależnie od potrzeb relig ii lub teologii. M ówiąc inaczej nie ty le rzeczyw istość, n a ­ rzu cająca się poznawczo intelek to w i, w yznacza zakres p y ta ń i odpow iedzi filozoficznych, ile raczej problem , in te re su ją c y teologa lub w ogóle człow ieka, każe m u szukać w rzeczyw is­

33 M. Cruz H ern an d ez, Les caractères fo n d a m en ta u x de la p h ilo so ­ p h ie de S a in t A n selm e, W: S p icileg iu m B eccen se, C ongrès In tern a tio ­ n al du IX e c en ten a ire de l ’arrivée d’A n selm e au B ec, L e B e c -P a r is 1959, t. I, s. 10.

(17)

tości ty ch danych, k tó re w y starczą do zadow alającego rozw ią­ zania staw ianego problem u 34.

Może tak ie stanow isko m a źródło głów nie jed n a k w scholas­ tyce, ro zu m ian ej przecież jako „przen ik an ie rozum u w p raw d y w ia ry ” 35, jako więc usiłow anie zrozum ienia p raw d objaw io­

nych, jako „fides q u aeren s in te lle c tu m ”, jako akcep tacja całej rzeczyw istości p rzyrodzonej i nadp rzyro d zon ej, jako sy n teza w iedzy o tej całej rzeczyw istości. N ie u leg a w ątpliw ości, że neoplato n izm średniow ieczny akcentow ał tłum aczenie rzeczy ­ w istości p rzy pom ocy O bjaw ienia, że rozpoznaw ał rzeczyw is­ tość w stopniu, k tó ry w y sta rc z a ł do zrozum ienia „fides” . S tw ierd źm y w yraźn ie, że n eoplatonizm średniow ieczny jest w sw ych rozw iązaniach chrześcijański, co nie znaczy, że d a je zaw sze praw d ziw e odpow iedzi w zak resie m etafizy ki. F o rm u ­ łu je je p ro p o rcjo n aln ie do p y tań teologicznych, k tó re przecież z konieczności nie zawsze m ogą służyć bezpośrednio rozpozna­ w an iu w szystkich p raw d m etafizyki.

W ydaje się, że je s t w ięc m ożliw e rozpoznaw anie neop lato­ nizm u średniow iecznego poprzez jego dw ie isto tn e cechy: 1) sym bolistyczne usto p nio w an ie stw orzeń, 2) będących podo­ bieństw em , d aro w an y m im przez Boga, aby w sk azy w ały jako rzeczy w idzialne na „invisibilia D ei” . G dy m ów im y o podo­ b ień stw ie posiadanym , chodzi n am o ontyczną stro n ę rzeczy. G dy p o d k reślam y n ab y w an ie podobieństw a do Boga, d ajem y m iejsce p ersp e k ty w ie m istyki, w k tó re j droga człow ieka w gó­ rę a k te m tę sk n o ty pogłębia to podobieństw o, by w reszcie w pełn i upodobnić człow ieka do Boga dla życia „ tw arzą w tw a rz ” . Z ag adnienia m isty k i pom ijam y, poniew aż nie m iesz­ czą się w tem acie a rty k u łu . D la całości obrazu dodajm y, że to podobieństw o do Boga poznajem y w procesie apofatycznego

34 Por. M. G ogacz, O p rzed m io cie m e ta fiz y k i w X II w . (Z h isto rii sto su n k u m e ta fiz y k i do m isty k i na tle zagad n ien ia odm ian n eo p la to n iz­ m u), „R oczniki F ilo z o fic z n e ” V (1957) z. 3, s. 70 i 73, 75.

t 35 Por. J. P iep er, S ch o la sty k a , tłu m . T. B rzo sto w sk i, W arszaw a 1963, s. 33.

(18)

tw orzen ia pojęć, czyli w procesie odczytyw ania rzeczyw istości, dan ej n am poznawczo poprzez zm ysły.

4. Isto tn e cechy średniow iecznego ary sto telizm u

S zuk ając isto tn y ch cech średniow iecznego n eoplatonizm u posługiw aliśm y się głów nie trz e m a narzędziam i: pojęcie m e ta ­ fizyki, teo ria b y tu , sposób u zasadn ian ia tw ierdzeń. I u s ta la ­ liśm y rozum ienie ty ch trzech spraw . Tę sam ą drogę p rzy jm ie ­ m y dla b ad ań nad średniow iecznym arystotelizm em .

N ie ulega w ątpliw ości, że in n a jest ary stotelesow ska w sw ej genezie m etafizy k a A w icenny, in n a A w erroesa, D a ­ w ida z D inan t, S igera z B rabancji, A lb erta W ielkiego, B ona­ w e n tu ry , czy Tom asza z A kw inu. Nie ulega też w ątpliw ości, że z ra c ji sw ej ary sto teleso w skiej genezy m etafizy k i te m ają cechy w spólne. S zu k ajm y ty ch cech.

Średniow ieczną m etafizy k ę ary stotelesow sk ą c h a ra k te ry z u je przed e w szystkim 1) teo ria bezpośredniej zależności każdego b y tu od P ierw szej P rz y cz y n y spraw czej i 2) rec e p ty w n e odczy­ ty w a n ie w e w n ętrzn e j s tr u k tu ry rzeczy poprzez odszukanie tłu ­ m aczących je i uzasad n iających ra c ji ostatecznych, lecz w za­ k resie w yznaczonym w yłącznie przez rzeczy poznaw czo n a rz u ­ cające się zm ysłow o-um ysłow ym w ładzom człow ieka. N ależy dodać, że jak k olw iek teo ria przyczynow ej zależności rzeczy od Boga jest cechą najisto tn iejszą, to jed n a k w kolejności jest druga, po odczytaniu w rzeczach ich ontycznej s tru k tu ry , u za­ sadnian ej w łaśnie w y k ry tą P rzy czy n ą P ierw szą. W w y n ik u odczytania poprzez ru c h w ew n ętrzn ej s tr u k tu ry rzeczy p o ja ­ w ia się 3) teo ria złożenia b y tu z a k tu i możności. T eoria ta prow adzi do p rzy jęcia p lu ra liz m u bytów i p lu ra liz m u sk ła d a ­ jących się na nie czynników . U zasadnieniem tego p lu ralizm u sta je się sam a n a tu r a rzeczy, a nie teza o kreacjonizm ie, jak w m etafizyce neo platońskiej.

Różnica z neoplatonizm em polega w łaśn ie na m ocniejszym zaakcentow aniu i uzasad nieniu p lu ra liz m u przez odw ołanie się do sam ej rzeczy oraz n a p o d k reślen iu su b stan cjaln ej o d ręb ­ ności rzeczy, a przez to bezpośredniej zależności od P ierw szej

(19)

P rzyczy ny . Ta su b sta n c ja ln a i analogiczna odrębność rzeczy tłu m aczy się sam ą s tru k tu rą b y tu i jej o statecznym i racjam i. I d aną rzecz c h a ra k te ry z u je odrębność s tr u k tu ry ontycznej, a nie podobieństw o do Boga.

Sposób rozpoznaw ania ontycznej budow y rzeczy poprzez analizę ru ch u , a więc filozoficzne u w y ra ź n ie n ie danych doś­ w iadczenia sprow adza się do w y k ry cia u n iesprzeczniających rzecz czynników ontycznych i u zasadnienia ich konieczności przez odw ołanie się do rozpoznanych w bycie pierw szych zasad oraz p rzy czy n i w spom nianych ostatecznych racji.

D opiero in te rp re ta c ja a k tu i m ożności oraż in te rp re ta c ja pierw szych zasad i ra c ji pow oduje p ow stanie różnych w ersji a ry sto telizm u średniow iecznego. Inaczej w idzi zw iązek ak tu fo rm y z m ożnością m ate rii D aw id z D in an t, inaczej to samo zagad nien ie rozw iązu je B o n a w en tu ra i zupełnie in n e ujęcie w y p ra c o w u je Tom asz z A kw inu.

Tomasz, jak tw ierd zi J . P iep er 36, b y ł zafascynow any przede w szystkim ary sto teleso w ską a firm a c ją rzeczyw istości p rzy ro ­ dzonej. M usiał jedn ak , w edług G ilsona, stw orzyć w łasną filo­ zofię, ab y un ik n ąć eklek ty zm u , aby nie łączyć w sw ych odpo­ w iedziach na p rzy k ła d d efin icji duszy w edług A ry sto telesa z dow odam i jej nieśm ierteln o ści w edług P lato n a. Tom asz tw o ­ r z y filozofię przez z in te rp re to w an ie podstaw ow ych pojęć m e­ tafizy k i A ry sto telesa w św ietle p raw d y chrześcijańskiej эт. P o ­ jęciem m etafizyczn y m A ry sto telesa n ad aje in ną treść. I w zw iązku z ty m stw ierd źm y , że Tom asz z A kw inu, w ro z­ w iązaniach filozoficznych rzeczy w isty a ry sto te lik oraz posze­ rz a ją c y a ry sto telizm o teo rię istn ien ia i istoty, zbudow anej przecież na p lu ralizm ie a k tu i możności, owszem tw ó rca no­ w ej teo rii b y tu , odbiegającej od rozw iązań A ry sto telesa, lecz jed n a k tw orzon ej w ram ach jego in te rp re ta c ji zdrow orozsąd­ kow ego dośw iadczenia, p rzek ształcając treść arystotełesow skicb

36 J. P iep er, T om asz z A k w in u , tłum . Z. W łod k ow a, K ra k ó w 1966, s. np. 42— 43.

(20)

pojęć filozoficznych k ie ru je się, jak neoplatonicy, po trzebam i teologii. A więc problem , in te re su ją c y Tom asza jako teologia, każe m u szukać w rzeczyw istości ty ch danych, k tó re m u poz­ wolą poprzez ujęcie ich w teo rię filozoficzną zadow alająco rozw iązać zagadnienie teologiczne. P rzed m io tu jego m etafizyki ostatecznie więc nie w y znaczają rzeczy jako rzeczy, lecz p ro ­ blem y teologiczne. Tom asz oczywiście o d czytuje rzeczyw istość przyrodzoną, s tru k tu rę b ytu , ra c je ostateczne rzeczy w spo­ sób p rzek raczający jakość odpow iedzi A rystotelesa, lecz je d ­ nak, jeśli w ierzyć G ilsonow i, teologia a nie „visibilia m u n d i” , k ie ru je go do m etafizy k i, w yznacza m u p rzedm io t jego m e ta ­ fizycznych analiz. I w ty m w łaśnie sto su n k u do przed m io tu m etafizyk i jest n eoplatonikiem , co nie przeszkadza m u być jed n y m z najw iększych m etafizy k ó w św iata w ram a ch p lu ra ­ listycznego realizm u arystotelesow skiego. Z naczy to tylk o tyle, że Tom asz u m iał lepiej niż n eo p lato nicy realisty czn ie w i­ dzieć rzeczyw istość n a w e t jako teolog.

T a teza o neop latoń sk im p o tra k to w a n iu przez Tom asza p rzed m io tu m etafizy k i jest m ały m dodatk iem do w ielkich stw ierd zeń C. Fabro, że Tom asz zsy n tetyzo w ał platon izm i a ry sto telizm p rzek ształcając n a te re n ie zagadnienia p rzy czyn y plato ń sk ą teo rię p a rty c y p ac ji w re a ln e złożenie b y tu z isto ty i istn ien ia 38.

N ie w y n ik a z tego, że A w icenna, A w erroes, D aw id z D inant, Siger z B rabancji, A lb ert W ielki, czy B o n aw en tu ram nie u n ik n ęli w m etafizyce p ostaw y chrześcijańskiego neoplaton iz- m u. Raczej w w iększym stopniu w nim tkw ili, poniew aż n aw et szczegółowe zagadnienia a ry sto telizm u rozw iązali w m yśl za­ łożeń, ograniczających o b iek tyw n e odczytyw anie s tr u k tu ry bytu. A w icenna zafascynow ał się teo rią in te le k tu , A w erroes poszedł za nim , D aw id z D in a n t nie o p arł się fascynacji, w y ­ w ołanej problem em m aterii, S iger problem em p raw d y, A lb ert W ielki cenił w swoiście ekum eniczny sposób w szy stkie odpo­ w iedzi nauki, B o n a w en tu ra zau fał tra d y c ji. Tom asz d ał się

(21)

za-fascynow ać w szystkiem u, całej rzeczyw istości przyrodzonej i n adp rzy rodzo n ej, lecz nie popełnił błędów , k tó re są ,,in m i­ n u s” w ym ienionych filozofów. A może po p ro stu stw ierdźm y, że Tom asz z A kw inu, podobnie jak n eoplatonicy, jest w pełn i ty lk o filozofem chrześcijańskim , to znaczy tak im człowiekiem , k tó ry , jak to określa Gilson, „dokonuje w y b o ru m iędzy zagad­ n ien iam i filozoficznym i... (i) będzie się in te reso w ał w yłącznie lub szczególnie tym i... k tó ry c h rozw iązanie m a jakieś znaczenie d la jego życia relig ijn eg o ” 39. D odajm y, że filozofią chrześci­ jań sk ą Gilson n azyw a „w szelką filozofię, k tó ra rozgraniczając fo rm a ln ie obydw a p orządki poznania (przyrodzony i n a d p rz y ­ ro dzo ny — M. G.) u zn aje jed n a k objaw ien ie ch rześcijańskie za n iezbęd ną pomoc dla ro zu m u ” 40.

Tom asz jest Tom aszem i je s t ary sto telik iem , poniew aż p rz y j­ m u je w łaściw ą postaw ie ary stotelesow skiej różnicę m iędzy teologią i filozofią, łaską i n a tu rą . N eoplatonizm ty ch różnic nie przestrzega.

W edług C ruz H ern an d esa a ry sto telizm średniow ieczny ope­ r u je pojęciem b y tu substan cjaln eg o . Coś jest bytem , to znaczy jest k o n k rete m dzięki sw ej substancjalności. B ytem w pełni, w iecznym i niezm ien ny m jest B ó g 41. Jeżeli sub stan cja d e te rm in u je by t, w y p ełn ia go i stanow i, to z a p y ta jm y w duchu zadań tego a rty k u łu , lecz słow am i G ilsona: „po jakich znakach po znaje się obecność su b sta n c ji? ” G ilson odpow iada re fe ru ją c m yśl A rystotelesa, że „bezpośrednim znakiem obecności ja k ie jś su b sta n c ji jest obecność działań, jak ie ona spełnia, i zm ian, jak im ś aktem ... A k t to to, co czyni, że jak aś rzecz jest, lecz k tó re zdradza obecność substancyi, jest jeszcze ty lk o zew n ę trz ­ n y m w skaźnikiem ich n a tu ry . Substancje... w y k azu ją różno­ ro d n ą aktyw ność, poniew aż każda z nich przede w szystkim jest

jak im ś aktem ... A kt to to, co czyni, że jak aś rzecz jest, lecz

39 E. G ilson , D uch filo z o fii śred n io w ieczn ej, tłum . J. R yb ałt, W ar­ szaw a 1958, s. 39.

40 T am że, s. 38.

(22)

n ie w te n sposób, w ja k i je s t wówczas, g d y je s t w m ożności’ ” 42. N ajkrócej mówiąc, w edług A ry sto telesa „b y t znaczy to, co je s t” ... to, co jest w p ierw szym tego słow a znaczeniu, to b y t lub rzeczyw istość (ousja); rzeczyw istość ta utożsam ia się z kolei z ty m , czym jest rzecz, to znaczy... z tym , co stano w i jej ’q u id - d ita s ’ lu b isto tę ” 43. „Q uidditas każdego b y tu to... to czym jest

d an a rzecz” 44.

„W d o k try n ie św. Tom asza, k tó rą p rzen ik a od k rań c a do k rań c a m yśl A ry stotelesa... su b sta n c ja jest, ’ty m co’ istn ie je ” 45.

W idzim y więc, że ary sto telizm średniow ieczny u n ik n ął przede w szy stk im w szechw ładnego sym bolizm u, że realizow ał m etafizyk ę b y tu jako b y tu odczytując w bycie jego u n ie- sprzeczniające go i k o n sty tu u jąc e czynniki, zrozum iałe jedynie w pow iązaniu z przyczynam i, z k tó ry c h pierw sza bezpośrednio jest pow iązana spraw czo z k ażd y m bytem .

5. Tak zw any platonizm średniow ieczny

J a n z S a lisb u ry m ów i o B ern ard zie z C h artres, że był „p er- fectisim us in te r platonicos” 46, a w e w stęp ie do „S ancti Thom ae die A quino su p er L ib ru m de causis ex positio” H. D. S a ffre y tw ierd zi, że Tom asz w ty m k o m en ta rz u k o n fro n tu je a ry s to te ­ lizm z plato n izm em P ro k lo sa.47 Im ię P ro k lo sa rozw iązuje p ro ­ blem . Chodzi oczywiście o n eo platonizm lu b n ajw y żej o p lato ­ nizm czerpany z n eoplatońskich źródeł. Sp raw ę m ożna by zam knąć, gdyby nie a u to ry te t G ilsona, k tó ry w „H istory of C h ristian P h ilosop h y in th e M iddle A ges” m ów i w łaśnie także o platonizm ie w X II w ieku. D em pf ak cen tu jąc w italizm szkoły

42 E. G ilson , B y t i istota, tłu m . P. L u b icz i J. N ow ak , W arszaw a 1963, s. 44. (U A r y sto te le sa , M etafizyk a, 1048 a 30).

43 T am że, s. 47. (U A ry sto telesa , M etafizyk a, 1028 b 2). 44 T am że, s. 49.

45 T am że, s. 81 i 88.

46 Por. p od ręczn ik i, np. W. H ein rich , Z arys h isto r ii filo zo fii śred ­ n io w ie c z n e j, W arszaw a 1963, s. 110.

47 H. D. S a ffr e y , S a n cti T hom ae de A quino super lib ru m de cau sis ex p o sitio , F rib o u rg -L o u v a in 1954, s. IX.

(23)

w C h a rtre s nie po d k reśla rozw iązań platońskich, a ty lk o p la­ tońsk ie źródła stu dio w an e w tej szkole. T rzeba by sta ra n n ie przestud iow ać te k sty G ilb erta z La P o rré e , T h ie rry z C hartres, C laren b ald a z A rras, czy J a n a z S alisb u ry , ab y się o ty m p la- tonizm ie przekonać. Gilson oczywiście stw ierd za, że szkoła w C h a rtre s poznaw ała plato n izm ze źródeł neoplatońskich. P lato n izm ten, w k tó ry m zresztą je st m iejsce na rozw ażanie p raw d y o T rójcy Ś w iętej (G ilb ert z La P o rrée), je s t z koniecz­ ności plato n izm em średniow iecznym , czyli u w zględniającym , ja k neoplatonizm i arysto telizm , p ro b lem y teologii ch rześcijań ­ skiej. Posług u jąc się tak im i term in am i, jak „ o u sja” , „exem ­ p la r ”, „ u n iv e rsale ”, „ id ea”, G ilb ert tw o rzy sw oją teorię istot, b y tu jący ch , jak tw ierd z ą h isto ry cy filozofii, n a sposób idei platoń skich. Gilson nazyw a jego ujęcie „th e realizm of essen­ ces” 48.

N ależy w ięc uśw iadom ić sobie cechy p lato ń sk iej lub śred n io ­ w iecznej teorii b y tu , aby m ożna ją było rozpoznaw ać w b a­ danych tek stach .

C ruz H ern an d ez uw aża, że w edług p lato n izm u b y tem są istoty, z n a jd u jąc e się poza rzeczam i. Rzeczą jest to, czego racja, czyli istota, nie p rzeb y w a w tej rz e c z y 49. Z adan iem m e ta fi­ zyki esencjalisty czn ej jest poznanie racji, stanow iących św iat idei.

W edług G ilsona przez b y t P la to n rozum ie ,, ’to, co’ jest, albo w łaściw ość p rzy n ależn ą ’tem u, co’ jest, z ra c ji sam ego fa k tu że ’je s t’... Ilekroć m ów im y o ’by cie’, zawsze nasuw a się p ytanie... czy m a się na m yśli ’rzeczyw istość’ czy też ’istn ie ­ n ie ’; czy m y ślim y o ’ty m , co’ z n a tu r y zasługuje na nazw ę rzeczyw istego b y tu , czy też o fakcie, że ta rzeczyw istość a k tu ­

aln ie istn ie je ” 50.

Cechą więc rozpoznaw czą p lato ń sk iej teo rii b y tu jest p rze ­ niesien ie ra c ji tego, czym rzecz jest, poza tę rzecz. N

eoplato-48 E. G ilson, H isto ry of C h ristian P h ilo so p h y in th e M id d le A ges, N e w Y ork 1954, s. 144; por. s. 130— 153.

49 M. Cruz H ern an d ez, op. cit., s. 11. 50 E. G ilson, B y t i isto ta , op. cit., s. 25.

(24)

nizm śred n io w ieczn y to, czym rzecz jest, a więc jej podobień­ stw o do Boga, u m ieścił już w rzeczy, będącej wciąż sym bolem Boga, czymś w skazu jącym na „invisibilia D ei”, lecz rac ję tego podobieństw a um ieścił w Bogu poza rzeczą. A rystotelizm , to czym rzecz jest, w idział w sam ej rzeczy, a ty lk o za jej p rz y ­ czynę u zn ał A kt czysty, k tó ry dla Tom asza jest sam ym w so­ bie Istnieniem .

'6. Problem typów m etafizyki średniowiecznej

A, D em pf w „M etaphysik des M itte la lte rs ” rozróżnia b a r­ dzo w iele odm ian m etafizy k i średniow iecznej. Po p rzestu d io ­ w aniu książki dochodzi się do w niosku, że D em pf w ty m rozróżnianiu m etafizyki k ie ru je się p rzy n a jm n ie j dw iem a za­ sadam i podziału: a u to ra m i dzieł lub szkołam i i głów nym i te ­ m atam i ich rozw ażań. M ożna dodać, że w łaśn ie w edług D em pfa

tem aty , po dejm ow ane przez au to ró w średniow iecznych, dzielą ich na szkoły. D em pf m ów i na p rzyk ład , że A nzelm z C a n te r­ b u ry u p raw ia m etafizy k ę A bsolutnego D ucha, że filozofia A be- lard a je s t nom in alisty czn y m p e rso n a liz m e m 51. Oczywiście często szkoła jest owocem w ielk iej indyw idu aln ości m istrza, często jed n a k sk u tk iem w a ru n k ó w czasow oprzestrzennych. Nie m ożna oprzeć się przypuszczeniu, że D em pf po prosu rozróż­ n iając szkoły k ie ru je się założeniem ty ch różnic. C iekaw a jest, przytoczona tu już opinia S teen b erg h en a, że De W ulf p odkreśla zbieżność n u rtó w filozoficznych średniow iecza, podczas gdy G ilson przeciw n ie a k c en tu je ich różnorodność. D em pf, na ile m ożna było się zorientow ać, nie tłu m aczy sw ojego stanow iska. Z u jęć S te en b e rg h en a w ynikałoby, że G ilson k ie ru je się zasadą w pływ ów , w yznaczających rozw iązan ia problem ów filozoficz­ nych. G ilson p o d k reśla na p rzy k ła d różnice m iędzy ary sto - telizm em i aug u sty n izm em średniow iecznym tw ierdząc, że po­ w oduje je p rz y ję ta w augu sty n izm ie fran ciszkań skim teo ria ośw iecenia Boskiego. A rozw ażając p ro b lem istn ien ia rozróżnia aug u sty n izm ary sto te liz u jąc y i au g u sty n izm aw icenizujący. De

(25)

W ulf om aw iając u jęcia G ilsona zauw aża, że różnice m iędzy ary sto telizm em i au g u sty n izm em X III w ieku zaznaczają się b ardziej na te re n ie m etafizy k i niż na te re n ie teo rii poznania, i że w zw iązku z ty m należy m ówić raczej o aug ustyn izm ie aw icebronizującym , a nie aw icenizującym , poniew aż w pływ A w icebrona na m etafizy k ę p rzed to m isty czn ą jest przecież za­ sadniczy 52. U jęcie D e W ulfa w rela cji S te en b e rg h en a p o tw ier- działoby przypuszczenie, że Gilson w y ró żn iając odm iany m e ta ­ fizyki średniow iecznej k ie ru je się zasadą w pływ ów . Są pod­ staw y, aby tak ą zasadę uznać. N ajw ażn iejsza z nich je s t ta, że dzięki sprecyzow aniu choćby teo rii b y tu i p rzede w szystkim tej teo rii u poszczególnych au to ró w p o rząd k u je się język filo­ zoficzny i um ożliw ia porozum ienie, którego przecież pierw szym w a ru n k ie m jest rozum ienie te k stu i m yśli badanego auto ra. Są też podstaw y, ab y uznać w ysiłek D em pfa w k ie ru n k u w y do ­ b y w an ia n a w e t tem aty czn y ch różnic, pozw alających określać i rozpoznaw ać u jęcia filozoficzne au to ró w średniow iecznych.

D ążenie D em pfa i G ilsona do pokazania odm ian m etafizyk i średniow iecza na pierw szy rz u t oka jest w kolizji z te n d e n c ją tego a rty k u łu do u jęc ia cech w spólnych m etafizy k i śred nio ­ w iecznej. D odajm y też, że ta ten d e n c ja m ija się z p o d kreśle­ niem przez De W ulfa zbieżności m iędzy k ie ru n k a m i filozo­ ficznym i w średniow ieczu. Nie chodzi w a rty k u le o zacieranie różnic m iędzy poglądam i filozofów średniow iecznych, czy o u jednolicenie filozoficznego dorobku w ieków średnich. Cho­ dzi ty lk o o znalezienie klucza, a raczej znaków , pozw alających w każdym tekście średniow iecznym rozpoznaw ać ty p d anej m etafizy k i, w y stę p u ją c ej w różnych odm ianach i ujęciach lub w pow iązaniu z tezam i in n y ch m etafizyk. Gilson w „ L ’ê tre et 1’essence”, zreszą i w inn y ch pracach, te n klucz i znak także w idzi przecież w sposobie u jęcia przez danego a u to ra p ro b le­ m u istnien ia. T en sposób u jęcia o d czy tu je często poprzez u s ta ­ len ie w pływ ów d o k try n a ln y ch n a danego au to ra, w yznacza­ jących podobne rozw iązania n a p rzy k ła d w aug usty nizm ie

(26)

i aw icenianizm ie, co w sum ie m oże dać au g usty nizm aw icenni- zujący. Z agadnienie istn ien ia je st tak że dla Gilsona drogą do odczytania u danego a u to ra całej teo rii b y tu. Z resztą nie ty lk o zagadn ien ie istnienia. N adzw yczajnie głębokie a n a ­ lizy w „L ’ê tre et 1’essence” są p oszukiw aniem w łaśnie „speci­ fic u m ”, k tó re isto tn ie c h a ra k te ry z u je całą dan ą teo rią b y tu i pozw ala ją odróżnić od innych. C elem poszukiw ań w ty m a rty k u le jest „specificum ” nie teo rii b y tu , lecz głów nych te n ­ den cji m etafizy k średniow iecznych, głów nych ry só w ty ch m e ­ tafizy k jako całości. Z akładam oczywiście, że m etafizy ki śre d ­ niow ieczne nie w y czerp u ją się w teo rii b y tu, że znaki rozpoz­ naw cze teo rii b y tu , jako części m etafizyki, różnią się od znaków rozpoznaw czych d an ej m etafizy k i jak o całości. W cale na p rz y ­ k ład neo p lato ń sk a teo ria b y tu , jako czegoś ukon stytu ow an ego przez d a r przeciw staw ionego nicości podobieństw a rzeczy do Boga, nie pok azu je w p ełn i c h a ra k te ry sty c z n y c h cech całej m e ­ tafizy k i n eo plato ń sk iej. N ie u jm u je przecież sym bolistycznego u stop n io w ania stw orzeń, cechy ta k bardzo isto tn ej dla rozpoz­ n a n ia drogi w dół i drogi w górę, w yznaczających śred n io ­ w ieczny neoplatonizm , o tw iera ją c y sp raw ą ty ch dróg p e rsp e k ­ ty w y dla m istyki.

Jeżeli więc jest uspraw ied liw ion e poszukiw anie isto tny ch cech m etafizy k i średniow iecznej, to należy stw ierdzić, że w średniow ieczu dadzą się w yróżnić zasadniczo dw a ty p y m e ta ­ fizyki: n eop lato ńska i ary stotelesow ska. N iektó rzy badacze w y ­ ró żn ia ją jeszcze m etafizyk ę p lato ń sk ą. W nioski a rty k u łu są w ięc w jak im ś sensie ubogie. S ta ją się in teresu jące, g dy się uw zględni w y n iki poszukiw ania isto tn y ch cech m etafizyk i neo­ p lato ń sk iej i m etafizy k i ary sto teleso w sk iej, jako zasadniczych o rie n tac ji filozoficznych średniow iecza; O dszukanie tych cech w śród tw ierd zeń filozoficznych średniow iecza poszerza sp raw ę k ry te rió w , pozw alających rozpoznaw ać poszczególne m e ta fi­ zyki. Stosow ano bow iem nie to, u stalo n e w a rty k u le , im m an en- tn e k ry te riu m : cechy istotn e ty p u m etafizyki, zn anej w róż­ nych odm ianach, lecz k ry te r ia zew n ętrzn e, ja k w p ły w y d o k try ­ n aln e (np. G ilson, De W ulf), głów ne te m a ty rozw ażań (np.

(27)

Dem pf), au to rstw o dzieł (np. logik, poniew aż nap isał „ K a te ­ g o rie” ; m etafizy k , poniew aż n ap isał ,,De en te e t e sse n tia ” ; teo ­ log, poniew aż n ap isał „Sum m a Theologiae”), czy w spólny język szkoły (np. G ra b m a n n 53).

7. Odmiany średniowiecznej m etafizyki neoplatońskiej i arystotelesowskiej

S teen b erg h en podkreślając, że n ie m a w średniow ieczu w y ­ raź n ie zarysow anych „systèm es philo so ph iq ues” i m ów iąc 0 d łu g o trw a łej asym ilacji platonizm u, a ry sto telizm u i neopla- tonizm u, w ypow iada sw oje m y śli w ta k i sposób, jak gd yb y od początku p rzy jm o w ał obecność w średniow ieczu ary sto telizm u 1 aug u sty nizm u , ćzyli neo p lato n izm u w w e rsji A ugu sty na. To ro zróżnienie dziw i ty m bard ziej, że S teen b erg h en p rzeciw sta­ w iając się G ilsonow i p o d k reśla zgodność ty ch dw u m etafizyk, ta k głęboko przecież, ja k tw ierd zi, u jaw n io n ą przez Tom asza w jego filozoficznej sy n tezie 54. W edług in fo rm acji S te en b e rg ­ h en a n a p rzy k ła d także E hrle w yróżnia ary sto telizm i a u g u sty ­ nizm , M an d o n net w idzi w średniow ieczu ary sto telizm chrześci­ jań sk i (alberty ńsko -to m isty czn y ) i ary sto telizm aw erro isty czn y oraz k ie ru n e k p lato ń sk o -au g u sty ń sk i, G ilson w ym ienia a ry s to ­ telizm oraz dw a augu sty n izm y : a ry sto te liz u jąc y i aw icennizu- zujący. T en au g u sty n izm aw icen n izu jący De W ulf, jak w iem y, w o lałb y nazw ać au g u sty n jzm em a w ic e b ro n iz u ją c y m 55. W ięk­ szość więc h isto ry k ó w filozofii zgadza się n a obecność w śre d ­ niow ieczu głów nie a ry sto telizm u i neoplatonizm u.

S te en b e rg h en w y ró żn ia a ry sto telizm e k lek ty czn y i neopla- to n iz u ją c y B o n aw en tu ry , a ry sto telizm rac jo n alisty c z n y A lb er­ ta W ielkiego, ary sto telizm chrześcijański Tom asza z A kw inu

53 Por. o m etod ach sto so w a n y ch przez G rabm anna w u sta la n iu p rzy ­ n a leżn o ści danego autora do grupy tom istów : M. G ogacz, Z p ro b lem a ty k i badań nad recep cją T om aszow ego u jęcia b ytu w to m izm ie śred n io ­ w ieczn y m , „R oczniki F ilo z o fic z n e ” V (1957) z. 4, s. 26—29.

34 F. V an S teen b erg h en , op. cit., s. 39 i na s. 170 przypis. 55 T am że, s. 46, 48, 49.

(28)

i a ry sto telizm h e te ro d o k sy jn y lu b ra d y k a ln y Sigera z B ra ­ bancji 56.

Gilson m ówi o augustynizm ie, czyli o ch rześcijańskim neo- platonizm ie ary sto te liz u jąc y m i aw icennizującym . W a u g u sty ­ nizm ie a ry sto te liz u jąc y m in te le k t czynny p rzy p isu je się duszy, co nie w yklucza m ożliw ości p rzy p isan ia go w p ew nym sensie tak że Bogu. W augu sty n izm ie aw icen n izu jącym in te le k t czyn­ n y p rzy p isu je się Bogu, a w p ew n ym sensie także duszy. W ty m zw iązaniu in te le k tu z duszą lu b z Bogiem Gilson w idzi znak rozpoznaw czy jednego z d w u augusty n izm ó w 57.

I znowu, jak się w yd aje, zasadą w y różnienia poszczególnych odm ian ary sto te liz m u czy neoplatonizm u jest u stalen ie w p ły ­ w u d o k try n aln eg o na danego au to ra. T en w pływ śledzi się w rozw iązaniach głów nych problem ów , in teresu jący ch dan ą szkołę, a raczej autorów , u p raw ia jąc y c h jak ąś odm ianę jedn ej z dw u obecnych w średniow ieczu m etafizy k . W szystkie bow iem w yróżnione k ie ru n k i filozoficzne w edług w iększości h istoryk ów filozofii czerpią albo z ary sto telizm u , albo z neoplatonizm u.

M ożna w ięc powiedzieć, że ary sto telizm i neoplatonizm s ta ­ now ią dw a ty p y średniow iecznej m etafizy k i. N ależy też p rz y ­ jąć pogląd G ilsona, że te dw ie m etafizy k i są do siebie niespro- w a d z a ln e 58. D odajm y, że różnią się nie ty lk o teo riam i bytu, lecz także w szystkim i ten d e n c ja m i i konsekw encjam i, k tó re m ogą powodow ać. W ydobycie i sprecyzow anie w a rty k u le cech, różniących te m etafizy k i jako całości, stan ow i także jak iś głos w d y sk u sji m iędzy G ilsonem i S teen berg h en em , k tó ry filozofię Tom asza uw aża za doskonałą, jed n o litą syntezę u jęć p lato ń - ksich, arystotelesow skich, n eoplatońskich i ch rześcijańskich 59. Ta sy n teza n ie jest m ożliw a, poniew aż, jak słusznie tw ierd zi

56 T am że, s. 147, 176, 166, 196.

57 E, G ilson, P ourquoi sa in t T hom as a critiq u é sain t A u gu stin , „A r­ ch iv e s d’H isto ire D octrin ale et L ittéra ire du M oyen  g e ” I (1926— 1927) 84—85.

58 Tam że, s. 126.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyniki naszych wcześniejszych badań [19] wskazują, że aż 20% próbek twarogu świeżego pakowanego próżniowo charakteryzuje w dniu zakupu obecność bakterii z grupy

Działalność społeczna i pisarstwo Walerego Goetla bardziej niż innych lu- minarzy ruchu na rzecz ochrony przyrody i jej zasobów dokumentuje ewolucję myśli w tej dziedzinie także

W tej kwestii głos zabrał również dr Zembrzuski i wyjaśnił, że w filozofii arabskiej Bóg jest władcą, w związku z tym, jeżeli na poziomie religii Bóg jest najwyższy, to

Wydaje się, że wirtualne światy typu Second Life również mogą być miejscem rozwoju religii, a także miejscem, gdzie dokonuje się specyficzna ich modyfikacja.. Główną

sprzeczniający istnienia świata, jawi się w metafizyce, a więc w obrębie jej formalnego przedmiotu — bytu jako istniejącego — jako kres dojścia ludzkiego

Pomiędzy tym i dwoma krańcam i (obejmując i same krańce: podm iot i przedmiot) o s i leży ogromne pole tego wszystkiego, co skrótow o zostało nazw ane

że najprostsza, do oczu rzucająca się prawda, iż zwierzę jest w istocie swojej tem samem, czem człowiek, wydaje się skandalicznym paradoksem a) ... Wskutek tego

Ustalając ranking województw w Polsce ze względu na poziom innowacyjno- ści opisywany przez cechy uwzględnione w badaniu, wykorzystano wchodzący w skład metod