• Nie Znaleziono Wyników

Od Rokoszu Zebrzydowskiego do wojen kozackich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Od Rokoszu Zebrzydowskiego do wojen kozackich"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

T E K S T Y Ż R O D Ł O W E

DO NAUKI HISTÓRJI W SZ K O L E ŚR E D N IE J

Z E S Z Y T 3 6 .

OD ROKOSZU ZEBRZYDOWSKIEGO DO WOJEN KOZACKICH

W Ś W I E T L E Ź R Ó D E Ł P R Z E D S T A W IŁ

DR. K A Z I M I E R Z T Y S Z K O W S K I

B IB L J O T E K A R Z O S S O L IN E U M W E L W O W IE

TREŚĆ NM 36:

1.

2 . 3.

4.

5.

6. 7.

8.

9.

j o .

i:

4 3 . 14.

15.

16.

17.

I. Wojny szwedzkie.

P olska wobec szw edzkich planów Z y g m u n ta II I .

Zwycięstw o K ircholm skie N apady szw edzkie

P o g ląd Szw edów n a Polskę II. Sprawa z Moskwę.

L ist D y m itra S am ozw ańca do pa­

pieża K lem ensa V III.

O strz e ż e n ia Z am ojskiego K luszyn ( lis t k apelana K uleszy) Ja k postępow ać z M oskw ę

a ) Z listu Żółkiew skiego do L. Sapiehy

b ) Ź P am iętnika W aszkiew icza W aru n k i ro zejm u w D eulinie T ry u m f sm oleński 1633 r.

III. Niebezpieczeństwo tureckie.

Położenie polityczne Polski C ecora (lis t Żółkiew skiego) Chocim (P a k ta tureckie 1621 r.) O b ro n a U krain y od p ogan U ra z y królew iąt

P lan y w ojny tureckiej W ładysł. IV.

Niechęć szlach ty do w ojny

IV. Stosunki społeczne, polityczne i re­

ligijne.

18. Sw aw ola szlachecka 19. N iedola m iast 20. R o zro st żydostw a 21. U cisk w łościan

22. Rola Z y g m u n ta III. w k o n trre fo r­

m acji

23. M em o rjał dyssydeniów do sejm u 1627 r.

24. O tum ultach m iejskich 25. Ż ale dyzunitów 1632 r.

26. P ro je k t n a p ra w y porządku- obrad sejm ow ych (Ł uk. O palińskiego)

V, Rysy obyczajowe.

27. C h arak te ry sty k a W ładysław a IV.

28. O zbytkach (S taro w o lsk i) 29. U sposobienie relig ijn e

30. Ideał ry cerza polskiego (T e sta ­ m ent Ż ółkiew skiego)

31. O p is p o g rzeb u hetm . K oniecpol­

skiego

32. P ochw ała P olski w m ow ie J. O s­

solińskiego do pap. U rb a n a VIII.

KRAKÓW — 1923

‘ NAKŁADEM KRAKOWSKIEJ SPÓŁKI WYDAWNICZEJ

DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI W KRAKOWIE

(2)

„Kto doprowadza ucznia do tego, aby samodzielnie wy­

rabiał sobie wiadomości historyczne przez studjum opisów spółczesnych i innych materjałów źródłowych a choćby tylko przez lekturę dzisiejszych dzieł historycznych, te n już kształ­

tuje naukę historji w myśl zasady pracy produktyw nej“ — pow iada w swem Pojęciu szko ły pracy najwybitniejszy jej teoretyk w Europie J e r z y K e r s c h e i r s t e i n e r (5 wyd.

z r. 1922, str. 67).

Już od końca XIX wieku utrwaliło się w literaturze pedagogicznej Zachodu przekonanie, że wyłączne panowanie m etody akroam atycznej odbiera szkolnej na­

uce historji przew ażną część jej prawdziwie kształcącej wartości. Dzisiejsza nauka historji, obarczająca przedewszystkiem pamięć młodzieży, nie może rozwijać w niej krytycyzmu w tej mierze, jakby to zdołała uczynić przez częściowe przynajmniej oparcie się na bezpośredniej znajomości najważniejszych choćby źródeł. T oteż w różnych narodach podjęto próby zużytkowania wybranych źródeł historycznych do nauki historji. Próby te znalazły gorące poparcie w spółcześnej teorji peda­

gogicznej, pragnącej szkołę dzisiejszą przekształcić na „szkołę pracy“ , w którejby uczeń wyszedł z roli litylko receptywnej a własnym wysiłkiem umysłowym mógł do­

chodzić do pojęcia prawd naukowych. W zakresie nauki historji stawia szkoła pracy bezwzględny postulat oparcia jej na źródłach.

P ragnąc zadość uczynić ta k ogólno-pedagogicznym wymaganiom, jak i po­

trzebom samej nauki historji, M inisterstwo W. R. i Ośw. Publ. w swych progra­

mach zaleca nauczycielstwu polskiemu zaznajamianie m łodzieży-i źródłami histo- rycznemi. Ale wprowadzenie nowego kierunku do nauki historji w szkole napo­

tyka u nas niezwykle dotkliwe przeszkody w braku odpowiednich wydawnictw pomocniczych. Kiedy narody zasobniejsze posiadają całe bibljoteki źródeł histo­

rycznych do użytku szkoły przeznaczonych, u nas niedostępne są wydania naj­

bardziej podstawowych tekstów , które mogłyby w całości być przez młodzież czytane. Uwzględniając wzorowe publikacje zagraniczne tego rodzaju, podjęła K ra­

kowska Spółka Wydawnicza wydawnictwo

T E K S T Ó W Ź R Ó D Ł O W Y C H

DO NAUKI HISTORJI W SZKOLE ŚREDNIEJ W 60 zeszytach jednakich rozmiarów (po 32 strony druku) i jednakowej, możliwie najniższej ceny przyniosą Teksty źródłowe wybór materjału źródłowego, któryby towarzyszyć mógł nauce od samych początków, od starożytnego Egiptu, aż do historji naszych dni. O pracowanie Tekstów źródłowych powierzone zostało najznakomitszym uczonym polskim, dającym gw arancję znajomości materjałów źródłowych z pierwszej ręki, nie z cudzych streszczeń i kompilacyj. Mimo wiel­

kich trudności — autorowie niektórych zeszytów musieli dla opracowania ich wyjeżdżać do bibljotek zagranicznych — wydawnictwo dało się całkowicie zor­

ganizować dzięki pełnemu zrozumieniu potrzeby tegp rodzaju pracy przez uczo­

nych polskich i obecnie dobiega końca. W ciągu najbliższych miesięcy 60 ze­

szytów Tekstów źródłow ych znajdzie się w rękach nauczycieli i młodzieży, przy­

nosząc obfity m aterjał na 120 arkuszach druku bardzo zwartego.

Wydawcy zdają sobie sprawę z tego, że Teksty źródłowe nie zastąpią z jednej strony podręcznika szkolnego, a z drugiej — ustnego wykładu nauczy­

ciela nie uczynią całkowicie zbędnym ; wszak przy największych rozmiarach wy­

dawnictwa nie jest możliwy taki dobór tekstów źródłowych, któryby potrafił zamknąć w sobie całą sum ę potrzebnych wiadomości historycznych — zawsze m uszą być ońe nietylko objaśniane, ale wiązane i uzupełniane przez nauczyciela.

Jednakże wydaje się rzeczą praw dopodobną, iż Teksty źródłowe w obecnych rozm iarach i doborze okażą się pierwszorżędnem ułatwieniem pracy nauczyciela - a zarazem umożliwią samodzielny wysiłek uczniowi przez zetknięcie go bezpo­

średnie z źródłem żywem, ciekawem i autentycznem.

Zarazem liczą się wydawcy i z tą ewentualnością, że większość nauczy- ji cieli nie będzie m ogła całości Tekstów źródłow ych wyzyskać przy swoim wykła-

(3)

OD ROKOSZU ZEBRZYDOWSKIEGO

DO WOJEN KOZACKICH

W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ PRZEDSTAW IŁ

D R . I C A Z I MI E R Z T Y S Z K O W S K I wl>f B IB L IO T E K A R Z OSSOLINEUM W E LW OW IE

I.

WOJNY SZW EDZKIE.

1. Polska wobec szwedzkich planów Zygmunta

Z l i s t u J a n a Z a m o j s k i e g o d o K r z y s z t o f a R a d z i w i ł ł a h e t m. w. 1 i t. w 1598 r.

(A rchiw um Radziwiłłów, s. i 42).

Rozhadając teraz sam u siebie o spraw ach JKMci, baczę, że kró­

lestwo szwedzkie będzie m yśl JKMci rozrywało, a zachodzą też spraw y Rzpltą tą często wielkie. Zatem rozum iałbym , abyśm y zaraz n a dobrą' jaką potężność JKMci zezwolili, żeby trudności tego tam królestwa mógł jako najrych lej uprzątnąć i żeby potem o tutecznych spraw ach m yśl wszystką obrócić mógł, a łaską sw oją chęć taką narodom tej Rzpltej nagradzać raczył...

2. Zwycięstwo Kircholmskie.

Z l i s t u J. K. C h o d k i e w i c z a d o k r ó l a .

• ! %

(Korespondencja Chodkiewicza str. 1AS).

Dan pod Rygą d. 30 w rześnia 1605 r.

Jako wszystkie W . K. M. spraw y P a n Bóg w świątobliwej dobrdip, swej zwykł błogosławić, tak i w teraźniejszych raziech, które m ię i r e ' . cerstwo W . K. M. od nieprzyjaciela zachodziły, za szczęściem i n iew in -x {?//

nością W . K. Mci spraw iedliw y dekret swój podać raczył.

Długo pod Rygą, długo pod D yatn en tem 1 książę K a ro lu s2 usiłu - oj hi jąc, iż bliskie ku odsieczy ciągnienie m oje z napiętych go zraziło kon- ! i ceptów, ze 14 tysięcy w ojska 27 w rześnia pod Kircholm em nastąpił n a m nie. Ludzi W . K. M. liczbą m u daleko nierównych, trzech tysięcy i czterechset, posiłków7 zaś prócz pana Talwrosza z Litwy, a trzechset rajtarów , z którem i książę IMć F ry d e ry k 3, półgodziną tylko przed po­

trzebą, do w ojska W . K. M. przez Dźwinę leciwie nie wpław z K ur- lan d ji przypadł, nie było więcej. Upatrowrało się to wszystko, cokolwiek jedno w talcich m om entach iść mogło w konsyderacją. Lecz niebezpie­

czeństwa Inflanckie, które odwłoka bardziej się jątrzyły, ścisnęły mię w ostatnią potrzebę: gdzie acz dosyć długo z wielką obu stron przewagą Mars w ątpliw y zwycięstwem m ienił, niew inność W . K. M. P. m. Mił.

za błogosławieństwem Bożem, nieprzyjaciela, który paszczękę swą na własność i sławę dobrą W . K. M. był rozdarł, tak w sparła, iż sam ran ny tył srom otnie podać m usiał, a ludu jego do dziewięciu tysięcy zabi­

tych szeroko po polach legło. Tam że n a placu książę Luneburski, L in - derson, i wiele innych znacznych rotm istrzów gardła swe położyło.

1 Zamek koto Rygi w Inflantach.

2 Karol ks. sudermański, król szwedzki. 3 Książę kurlandzki.

ACksly źródłowe Nr. 36. (Od Rokoszu Zebrzydowskiego do wojen kozackich). 1

(4)

2

Ostatek z pogromu za Dźwiną uciekających bito w K urlandji, bito w M ilgrafii1, bito po innych stronach: kilkuset do tego więźniów, cho­

rągw i 60, a działek polnych 11 jest wzięto. — T ak i potężne u p ad ają wojska, tali giną ci, którzy przeciwko Bogu i sprawiedliwości, przeciwko panom sw ym bronie podnoszą.

Ludzi W . K. M. do sta zginęło: wiele rannych, więcej koni pobi­

tych odeszło. — W iele wprawdzie razów n a małość wojska W . K. M., m ało jednak względem wielkości nieprzyjacielskiej. Pewienem, że W.

K. M. jako krw aw ą tę rycerstw a swego posługę wdzięcznie przyjąć, tali P a n u Bogu, którego błogosławieństwo, nie siły nasze niep rzy ja­

ciela biły, paw inne dzięki oddać będziesz raczył etc.

3. Napady szwedzkie.

I n s t r u k c j a k r ó l e w s k a n a s e j m i k i p o w i a t o w e w s p r a w i e w o j n y s z w e d z k i e j w r. 1625.

(Spraw y wojenne Kr z. Radziwiłła, str. 550—553).

Carolus stry j króla Imci, potem syn jego Gustaw, złamawszy w iarę oddaną J. K. Mości, a zatem dziedziczne państw o wydarłszy, w i­

dząc, że to n as mało obchodziło, rzucił się i n a nasze własne dzie­

dzictwo, nie będąc od nas niczem urażony. Inflanty, zacną prow incją, krw ią przodków naszych z niewoli moskiewskiej w yrw aną i oswobo­

dzoną najechał. Już to la t 20 przeszło, jako z tym, rzec się bezpie­

cznie może, nierów nym n a m nieprzyjacielem , podstępnym raczej m or­

skim najezdnikiem wojnę wiedziemy, chytrością sw ą raczej, niźli po ­ tęgą on dowodzi wszystkiego, a m y i sław ę i prow incją tracim y, koszty do tego jako raniej wrczesne, tak też niepożyteczne czynimy. W ziął n a nas serce nie stąd, ab y m u tak wiele dostawało siły, ale zrozumiawszy progresy nasze, ubezpieczony traktatam i, kiedy chce najeźdca, tak na pruskich jako inflanciach brzegach i n a sam ych granicach litew skich staw ia trofea swojej chlubnej śmiałości. W ziął już m iarę, jak ą i nas uchodzić i podstępnie swego przedsięwzięcia dochodzić. Naprzedniejsza jego sztuka zawsze była: ofiarowanie pokoju, skłonność do traktatów ; pod tą m aszkarą jako przedtem wziął Rygę, w ziął P am aw ę, wziął wiele inszych zamków. T ak i teraz chytrem nieszczęsnych traktatów7 poda­

niem oczy nam zamydliwszy, pod zastanow i onym dw uletnim pokojem, najechał nieodpow iednie5 Inflanty, wszystkie zamki pobrał, na granicę litew ską nastąpił, prow incją splądrował, ludzie niew inne, a między niem i wiele stanu szlacheckiego jedne pomordował, drugie w niewolą zagnał i teraz już jako w domu, wr Inflanciech się rozgościł...

W ojnę tedy odkrytą i jaw n ą m am y z ty m nieprzyjacielem , który z taką odwagą do Inflant i z tymi przyszedł anim uszem , aby tu prze­

zimowawszy, zaraz n a wiosnę zaczętą w E s. Litew skim kończył wojnę, aby państw a te mieczem i ogniem plądrow ał, zamki, m iasta i wiości posiadał. Dokaże pewnie wszystkiego, jeśli n as tak a srom ota, taka zel- żywość, takie znieważenie, tak nieoszacowana utraconej zacnej prow in­

c ji szkoda nie poruszy, jeśli niew ola i płacz braci naszej, jednych po­

m ordow anych, drugich zelżonych i w niewrolą zabranych, do obm yśli- w ania obrony nie przywiedzie. Ju ż tu nie idzie o królestw a szwedzkie, które z żałosną J. K. Mości krzyw dą i z naszą srom otą, p an u naszem u

1 Prow incja wr K urlandji. 2 bez zapowiedzi.

(5)

w ydarte trzym a nieprzyjaciel 1 Już nie o Inflanty, acz i tych odbiegać ktoby radził, niepraw by został sław ie tych zacnych narodów! Ale idzie teraz o samo W . Ks. Litew skie i o Prusy, potem i o insze, z których rzeczpospolita nasza spojona jest, prow incje. Niech on jako chce hardo każe, m ech się chlubi potęgą swą, kiedyby raz Korona polska i W . lis.

Litewskie sił swoich ruszyli, i skutecznie tę w ojnę w gnieździe nie- przyj acielskiem przedsięwzięli, nie w strzym ałby, a podobno sam ą sław ą tak potężnej ekspedycji dalby się przyw ieść do tego, żeby tę koronę, którą niesłusznie n a głowie sw ojej nosi, pod nogi J. K. Mości podło­

żył. Niewiadom ym zda się rzecz być trudna, ale czemuby ta rzecz­

pospolita zacna, m ając tak wiele portów, tak w iele przez długi trak t brzegów m orskich, nie zechciała kiedy kosztować szczęścia swego, spo­

sobić się na a rm a tę 1 m orską, ukazać i tym , którzy tak obfite skarby w rozmaitych, bez których się obce naro dy obejść nie mogą towarach, które z portów naszych wychodzące, jako chcą s zarpa ją, że u nas i o okręty nie trudno, i anim uszu ta k wiele staw a, że każdem u nie­

przyjacielowi odpór się dać może. Ale i arm ataby była kiedyby się w ró­

ciło szwedzkie królestwo, przybyłoby oraz innych siła sposobów do po­

m nożenia pożytków tej zacnej korony, do potęgi przeciwko wszystkim nieprzyjaciołom , a nadewszystko tę tam szeroką od m orza stronę uspo­

koiwszy Ł i skąd teraz co role nowego niebezpieczeństwa wyglądamy, stam tąd znacznych posiłków dostawszy, siedzielibyśm y w pokoju. N a j­

większy nieprzyjaciel każdy m usiałby się n a nas oglądać i nie lak bez­

piecznie ,na granicę naszą nacierać...

4. Pogląd Szwedów na Polskę.

Z. l i s t u S t a n i s ł a w a K o n i e c p o l s k i e g o het. w. kor.

do J. Zbaraskiego kaszt, krakowskiego z pod Grudziądza 5. VI. 1628 r.

(P am iętniki o Koniecpolskich, s. 81 ).

...Jako mi p. W olf powiedał, który kilk a m iesięcy u nich (u Szw e­

dów) był, że między inszym i dyskursam i O x en stiem 2 m iał i ten, powie­

dziawszy: Nie jesteśm y m y tacy, żebyśm y Królestwa Polskiego poten- cjej nie m ieli widzieć i onej się obawiać, ale patrząc n a konfuzją i nie­

zgodę, nie obiecujem y sobie, ab y n am kiedy Polacy ciężcy być mieli.

Bo kiedybyśm y porządną uclrwaloną obaczyli wrojnę, nie dalibyśm y się w ybijać, sa ni i byśmy stąd ustąpili. Confidenter (poufnie) zapraw dę dys- kurował, ale cóż? Kiedy m y sam i tego nie chcem y do siebie widzieć, co nieprzyjaciel w n as widzi.

II .

SP RA W A Z MOSKWĄ.

5. Dymitr Samozwaniec.

L i s t D y m i t r a S a m o z w a ń c a d o p a p i e ż a K l e m e n s a V III z dnia 24 kw ietnia 1604 r.

(Hirschberg, D ym itr Samozwaniec, s. 287).

Najświętszy i błogosławiony w Chrystusie Ojczel Ktom jest, który się do W . Ś. pisać ważę, oznajm i Przew ielebny poseł W . Ś. do n a j­

1 flota morska. - Axel Oxenstierna, kanclerz Gustawa Adolfa, znakomity dyplomata szwedzki.

(6)

4

jaśniejszego króla ipolskiego, którem um się z swoich przygód zwierzył, uciekając od ty r a n a 1 i uchodząc śmierci, od której m nie opatrznością swą P a n Bóg jeszcze w dzieciństwie wybaw ił. Przem ieszkałem n a ­ przód w sam em państw ie m oskiewskiem m iędzy czerńcam i do czasu pewnego, potem w granicach polskich niepoznany i zatajony. Przyszedł czas, iżem się oznajm ić m usiał i przyzw any do najjaśniejszego króla polskiego, katolickiem u się nabożeństw u ś. kościoła rzymskiego przy ­ patrując, nalazłem z łaski Bożej wieczne i lepsze królestwo niźli to, z klóregom złupiony jest, bo radząc się o duszy swojej, doznałem, w j a ­ kim i jako niebozpiecznem odszczepieństwie i schizmie greckiego od jedności kościelnej odstępstwa w izytko państw o moskiewskie zostaje i jako niepokalaną i slarowdeczną nau kę w iary chrześcijańskiej i apo­

stolskiej kościoła rzymskiego Grekowie źle u d a ją i przetom do tej nauki i jedności kościoła katolickiego z serca z niezasłużonej łaski bożej p rzy­

stąpiłem i wzmocniony sakram enty kościelnymi, stałem się już n a j- podlejszą owieczką W . Ś. jako Pasterza najwyższego wszystkiego chrze­

ścijaństw a. Acz taić się muszę, czekając, co ze m ną P an Bóg uczyni, który m ię z tak złego razu wyswobodził. Mam w tem nadzieję, iż m ię n a dziedziczne i starowdeczne i krw ie carów moskiewskich n a m nie sa ­ mego przypadające państw o posadzi i będzieli Boska wola Tego, której się zupełnie oddaję. Nie będzieli też wolej śwdętej i upodobania Jego, ja m am n a tem dosyć, żem Praw dę katolicką poznał i z kościołem Bo­

żym wziąłem zbaw ienne zjednoczenie, które m nie do wiecznego k ró ­ lestw a przywiedzie. Otworzyli a w ejrzy n a m oję sprawiedliwość, u n i­

żenie i pokornie proszę, abyś m nie z opieki i pomocy swej nie w ypusz­

czał, Ojcze w szystkich owiec Chrystusowych, może przezemnie nie­

godnego P a n Bóg w naw róceniu dusz błędnych i zjednoczeniu wr kościół swrój w ielkich narodów chwałę sw oją rozszerzyć i kto w ie n a co mię tale zostawił i do swego kościoła przygarnął i przyłączył. Całując nogi W . Św. jako Chrystusa samego, z pokornym i niskim pokłonem od­

d aję m oje posłuszeństwo i poddaństw o W . Ś. jako najw yższem u p a ­ sterzowi i Ojcu wszystkiego chrześcijaństw a co tajem nie czynię, i o za­

tajenie tego dla w ielkich przyczyn pokornie W . Ś. proszę D ym itr Iwra - nówicz Carewicz W ielikiej Rusi i dziedzic państw m onarchji moskiew­

skiej *.

6. Ostrzeżenia Zamojskiego.

Z m o w y J a n a Z a m o j s k i e g o n a s e j m i e w7 1605 r.

(Czubek, Pism a rokoszowe, II, 86).

Co się dotyczy s p r a w y m o s k i e w s k i e j , ten nieprzyjaciel byw ał przedtem straszliw ym tej Rzpltej, aż onego Iw ana W asiłowicza nieboszczyk śwdętej pam ięci Król Stefan uskrom ił, który i potym za- m yślaw ał o dalszych rzeczach i zmawdali się z Ojcem Świętym, Syk- stem V, jakoby n a T u rk a i tu od n as i od Moskwy przez Persy wojsko

1 Borysa Godunowa.

s List ten odnaleziony przez ks. Pierlinga w Rzymie był przedmiotem rozlicznych studjów, z Polaków7 pisali o nim Ptaszycki i Baudouin de Cour- tenay. Strona językowa bowdem dowodzi, że pisał go Rosjanin a nie Polak, że przeto wbrew twierdzeniom uczonych rosyjskich Dymitr Samozwaniec nie był Polakiem, ani intrygą antyrosyjską.

A

(7)

było prowadzić i n a toć one m il jony Sykst V zbierał, żeby uprzątnąw szy tam te k raje północne, n a nieprzyjaciela chrześcijaństw a wszystkiego uderzył. I m iał to był król Stefan ordinibus regni (stanom królestw a) podać n a przyszłym sejm ie, przed którym um arł; o którego śmierci, gdy Sykst V usłyszał, rzekł te słow a z płaczem: »Nos sperabamus, quod esset redem pturus Israeh (Spodziewaliśm y się, że Izrael będzie odku­

piony). Radziłem i ja niektóre rzeczy po zejściu króla Stefana in hoc negołio (w tej spraw ie), które się Ich Mciom pp. senatorom nie zdały;

zaczym też zaszły foedera (przym ierza) m iędzy W KMcią a teraźniej­

szym c a re m 1, za którego uczynieniem potrzebuje tego niepokalane su ­ m ienie WKMci, aby pacia nienaruszenie zachowane były, i dla te­

goż ja radziłem z strony tego c a r z y k a D y m i t r a, aby do sejm u res integra (cala spraw a) była zachow ana. Bo, czego Boże uchow aj, tam od tej strony jakiej klęski, gdyż obaw iam się, aby tam te rzeczy Itrom cudu jakiego boskiego dobrze stanąć m iały, bardzoby ona nasza sław a, którąchśm y w rzeczach w ojennych po cudzych k raja ch słynęli i za króla Stefana tem u nieprzyjacielow i straszni byli, naruszona nie była, kiedyby od Borysa, tak nikczemnego człowieka, m iała się h a ń b a jak a odnieść, ponieważ w obcych k rajach nie wiedzą, jeśli to tam ltozactwo tylko, czyli wojsko polskie poszło. Co się dotyczy sam ej osoby tego Dy­

m itra, który się m ieni być synem owego Iw ana, praw da, że m iał dw u synów', z których jeden pozostały, którym ten to D ym itr m ieni się hyc, lak było słychać, że był zada wdany2. Lecz on powiada, że kogo inszego n a to miejsce zadawiono; czego persw adow ać sobie nie mogę, aby to co pewnego było, co on o sobie udaje. Przebóg, czy to Plauti, czy T eréncjuszow a3 kom edja! Jeśli to rzecz podobna kazać zamordować kogo, a zwłaszcza in eo statu (w tym stanie), a potem nie patrzyć, jeśli ten, a nie inszy jest zamordowany! Takow ą rzeczą było i kozła albo baran a podłożyć, jeśli to zabić kazano, a potym nie dojrzano, jeśli i kogo zabito: wdelkieby to było głupstwo i rozumiem, że jest zabity tam ten syn Bazylego \ Ale i krom tego D ym itra są w łaśni heredes (dzie­

dzice) tego księstw a moskiewskiego. W łodzim ierskich dom był w łasny heres (dziedzic) tego księstw a Moskiewskiego, który iż zszedł, po nich wdaśnie iure successionis et hereditario (praw em następstw a ¡i dziedzi­

czenia) przychodzi n a dom Szujskich, tak, jako w ruskich kronikach łacno się doczytać. Zdałoby m i się co prędzej posłać do kniazia m o­

skiewskiego, factum (czyn) to carzyka obm aw iając, że się to stało absque consensu regis et Reipublicae (bez woli króla i Rzpltej).

7. Kłuszyn.

P i o t r K u l e s z a T. J. k a p e l a n Ż ó ł k i e w s k i e g o z o b o z u z a C a r o w e m . 1610. 5. VII.

(Kwart. hist. 1921).

Dnia w'czorajszego P. Bóg z dobroci sw ej niezm iernej za szczę­

ściem JKrMci oto takie z nieprzyjaciela JKrMci dał zwycięstwo, że 1 Poseł polski, Lew Sapieha, kanclerz w. ks. lit., zaw arł w 1601 r. ro- zejm na lat 20 z Borysem Godunowem w Moskwie. 2 Zam ordow any.

3 Plautus i Terentius, kom edjopisarze łacińscy, 4 Iw an a W asilewicza.

(8)

6

maimy wszyscy za co dziękować P. Bogu. Nie mogę ja naprędce w y p i­

sać, jako się nieprzyjaciel staw ił mężnie, jako też nasze rycerstwo z n im i się ścierało, co mężnie to mężnie, jako widzieć było, przez kilka­

naście płotów przebijając, n a strzelbę ta k wielką, n a obóz, w ierz m i WM było z obu stron n a co patrzyć tak, że też przychodziło podwrątpi- wać, n a którą się stronę noga powinie i jako n a włosku, jednym , tak nasze, Rzptej spraw y wisiały. Moskwy było do 30 tysięcy, jakom z k a ­ pitanów niem ieckich rozum iał, a Niemcy się n a 6 tysięcy rachowali, ja kładę 4 tysiące ludzi wybornych, chłopów w7 w ojnach bywałych, zbrojnych, że leż i zbroje lepsze snadź ich niż nasze były i byty nam al pari (po równi), wyjąw szy w liczbie, że sam ych Niemców7 więcej było miźli nas. Oto jednak tak to P. Bóg spraw ił, żeśmy więcej uczy­

nili, niżeśm y się spodziewali, Moskwy się nabiło, ostatek rozproszyło.

Niemców do kilkuset pobito, in si wszyscy armis depositis (złożywszy broń) n a naszą stronę poszli. Będziemli kontynuować, wkrótce, da P.

Bóg, pożądany skutek odniesieni. Jest ówdzie (pod Carowem Z a jm isz- czem) jeszcze zawada, ale się wkrótce, da P. Bóg, i ta zniesie. Obóz SzujsM wszystek stracił, sam ledw7o uciekł. Kończyć muszę, bo się nie dobrze mam.

5. Julii 1610. Sum m a:

4. Ju lii n a pół zegara o godzinie 4 zrana circiter (około) przy­

szliśmy do nieprzyjaciela i prędko uszykowawszy, wojsko starło się z nieprzyjacielem , który przy płocie stanąwszy, doczekał naszych. Oko w oko ścierali się dosyć długo n a tym m iejscu. A potem to stąd to zo- wrąd, nasi też jedni ku obozu, ba i w obóz drudzy za drugim i, gdzie znowu przy każdym plocie toż było. P o n tu s 1 zatem przegrany uciekł, a D ym itr Szujski także. Gonili się nasi z nieprzyjacielem n a półtory mile, owa trwało blisko dziesiątej godziny. Zatem Niemcy przedawać się po­

częli. Z dział do nas bito. którychgbylo niem ało. Gdy się żołnierz zbie­

rał, drudzy w7 sprawne stali, zatem naprędce mszę odpraw iłem , Te Deum laudam us śpiewaliśmy, poczęła się Moskwa znowu z lasu kupić, P. H et­

m an przeciwko nim posiał, m szy jednak dokończywał słuchając; a tym ­ czasem Niemców więcej sta przedało się. Po mszy zaraz posiał w tra k ­ taty z Niemcy p. Adam a Żółkiewskiego, który tak w tern biegał, że Francuzów niem al wszystkich odciągnął. Zatem i Niemców7. W rócił się z chróstu zatem Pontus, począł rzeczy mięszać, już nie mógł, chciał; za­

tem, a b y nasi dwu dali a oni dwu, co uczyniono. Kondycje od P. H et­

m an a m u przełożono, że kto chce przy JKrMoi zostać, zostanie za pie­

niądze, kto gdzieindziej, też m u wolno, tylko nie w7 Moskwie albo w Szwecji przeciwko JKrMci. Zatem Moskwa, która była w7 obozie, ucie­

kać poczęła. Postrzegłszy to P. H etm an za nim i posłał. Zatem nasi wszyscy w7 obóz weszli, wszystek rozerwali, dostatek wielki w7 nim n a - leźli. Armatę JKrMci P. H etm an wziął wszytkę, 9 dział już na kupie widzę, nie wiem jeśli ich niem asz więcej. Zatem Pontus do JMci przy- jach ał z kapitanam i. JMć jachał do ich obozu, z chorągw iam i m u się wszyscy pokłonili.

1 Pontus de la Gardie, generał szwedzki, dowódzca posiłkowych oddzia­

łów cudzoziemskich.

(9)

8. Jak postępować z Moskwę.

a) Z l i s t u ż ó ł k i e w s k i e g o d o L w a S a p i e h y 1 po zaw arciu tra k ta tu pod Moskwą. 8. X. 1610.

(Rękopis Bibl. Jagiell. Nr. 3596. V. Nr. 10).

Przy liście JKMci doszło m ię pisanie W . M. M. M. Pana,, dochodzi m ię od wielu, że usilne prace m oje, które dla służby JKrMci, p ana n a ­ szego i dla służby Rzptcj podejm uję, n a rozmaite i opaczne ludzkie sza- cunld przychodzą. Lecz się ja tem nie poruszam . W iem , że złośliwość nie now ina n a świecie, drudzy też podobno czynią z nieświadomości, że ralionem et statum (stosunków i położenia) rzeczy tutejszych nie rozu­

m ieją i rozsądkiem WM. się cieszę i kontentuję i pochwala WM. m iła m i jest... M ądry wymowca Cicero powiedział: » ¿ a est n im irum iucunda laus, qua ab iis proficiscitur, qui ipsi cum laude vixerun t« (T a pochwała jest nader m iła, która wychodzi od ludzi, co sam i w chw ale żyją), atoli tak się czuję, żem całą w iarą, całą życzliwością służył JKrMci, Panu swem u; jeśli nie zaraz wszystko tak jakbyśm y życzyli i jako chcemy:

m ądrego filozofa sentencja »successive sit m otus« (niech postępuje stop­

niowo). Z W M ościami Bracią naszą, narodem W . X. Litewskiego wyszło lat 150, n im do skutecznego zjednoczenia przyszło, a z ta k wielkiem sze- rokiem Carstwem Moskiewskiem za niedziel kilkanaście chcą, żeby wszystko sprawić, jako potrzeba; i-człow iek z dziecięcia, z m ałej ró - zeczki dąb z czasem bywa, z tych początków które teraz P a n Bóg dał, za m ądrem JKMci obm yślaw aniem m ogą da P an Bóg przyjść rzeczy wedle tego, jako życzym, do doskonałości.

b) M o s k w a o p o l s k i e j w o l n o ś c i . (M askiewicz Samuel, Pam iętnik, s. 43).

W rozmowach z niem i (z M oskalami) n asi zalecali im wolność, aby się z nam i spoiwszy, tejże nabyli, a oni poproś tu: wasza wolność w am dobrą, a nasza niew ola nam ; wolność bowiem wasza, praw i, sw a­

wolą jest; azaż tego nie wiemy, że u was m ożniejszy chudszego gnębi, wolno m u wziąć chudszem u m ajętność i samego zabić, a przez praw o wasze dochodząc sprawiedliwości, powlecze się lat kilkanaście niż d o j­

dzie, a n a drugim nigdy; u n as — pow iada — najbogatszy Bojarzyn najchudszem u nic uczynić nie może, bo za pierwszą skargą Car m ię od niego oprosta *. A jeśli sam Car jakie mii bezprawie uczyni, to jem u wolno jako Bohu, bo on i karaje i ż a łu je 3.

9. Warunki rozejmu zawartego z Moskwą w Deulin ie4 11 X II 1618 r.

(W ed łu g Kobierzgckiego, Historia Vladislai principis 1655, str. 606—608).

Rozejm trw ać m a przez czternaście lat, to znaczy od 3. stycznia 1619 do tegoż d n ia 1633. Potem w czasie trzech m iesięcy do 3. łipca m ają się odbyć rokowania m iędzy posłam i co do dalszego pokoju lub wojny. Tym czasem wśród zawieszenia broni król Zygm unt, królewicz W ładysław i cała Rzeczpospolita Polska m ają się powstrzym ać od wszelakich kroków nieprzyjacielskich i nie n apadać a n i zamków i ziem, ani państw a moskiewskiego pod pozorem jakichś pretensyj albo przed­

1 Kanclerz litewski 1557—1633. - ochroni. 3 świadczy łaski.

* Deulino, wieś 10 mil od Moskwy.

(10)

siębrać budowanie nowych w arow ni; co w zajem Moskwa święcie p rzy ­ rzekła. W zam ian za uzyskanie pokoju oddano Polakom następujące zamki i m iasta: Smoleńsk, Biała, Rosławl, Drohobuż, Sierpiejsk, T ru - beck, Nowogród Siewierski z ziem iam i n a tym i n a tam tym brzegu Desny, dalej Czernichów, M onastersk. Polacy zaś m ają zwrócić Bory­

sów, Kozielsk, Możajsk, Mieszczersk i W iaźm ę z okolicą; w zam ian zaś za zw rot tych zamków Moskwa w y d a Starodub, Poczajów, Popową Górę, Newel, Siebicż, K ra sn ę 1 ziem ię toropiecką i wieliską. W szysllue zaś zam ki i m iasta z działam i i całym w ojennym aparatem m ają być wydane, ziemie zaś z m ieszkańcam i, w yjąw szy kupców, którym pozo- stw ia się wolność wyem igrow ania. Michał nie m a używać tytułu in ­ flanckiego, smoleńskiego ani czernichowskiego, które według większej słuszności królowi Z y gm untom się należą. Polacy m ają zwrócić obraz św. M ikołaja Cudotwórcy, wywieziony z Możajska. Król m a wypuścić z niewoli do 25 lutego znakom itszych jeńców, a m ianowicie F ila re ta 5, m etropolitę rostowskiego, W asyla Galicyna, Tom asza Ługowskiego, S zc h in a 3 z żoną i synem i arcybiskupa smoleńskiego. Nawzajem Mo­

skale n a oznaczony czas wypuszczą również M ikołaja Strusia, C har- lińskiego, Chocimirskiego i innych żołnierzy, którzy dostali się do nie­

woli podczas oblężenia stolicy. Szujski, Trubecki i in n i bojarow ie m o­

skiewscy m ają mieć w olny powrót do ojczyzny, gdy zechcą. (Inne pun kty dotyczą bezpieczeństwa kupców, uregulowania granic itp.).

10. Tryumf smoleński 1633 r.

(Z pam iętników Albrechta Radziwiłła, I, 197).

Przybył tedy 20. dzień lutego, srom otny nieprzyjacielowi, naszym zaś wielce chw alebny i pam iętny, którego Sehin ze wszystkim i swoimi pod nogi królewskie upadał. Trzydzieści chorągwi o ziemię rzucono.

W szyscy ku ziemi się nachylając, królowi się kłaniali. Król zwycięzca n a koniu, siedząc z obu stro n senatem i żołnierzem otoczony, odbierał poddaństwo. Około południa porządkiem poczęło wychodzić wojsko; sze­

reg aż ku wieczorowi ledwo się zakończył. Kilka chorągwi naszych dla bezpieczeiistwa, przydano 9 tysiącom Moskwy. O dziw na Opatrzności!

nieprzyjaciele we dw ójnasób od naszych liczniejsi, m ałej garstce n a ­ szych i to pracam i strudzonych, głodem zmorzonych, k ark i swoje n a ­ ginali.

Następującego d nia była rew izja szańców i am unicji, z których wzięte są dziwnej wielkości dział 15, innych m niejszych n a 50; i dalej prochu, kul, żywności, niezm ierna liczba. Pow iadają, iż król do niektó­

rych znaczniejszych Moskałów te słowa powiedział: na co szukać w ięk­

szych cudów, izali to nie za cud m a być poczytano, że król polski we 3,000 oblęgł 20,000 i ich do poddania się przym usił? Z dział wziętych król n a tryum f i n a dziękczynienie P. Bogu za takie dzieło praw icy jego, bić kazał; coteż i z wałów sm oleńskich uczyniono. A do tego król ślu­

bem się obowiązał dać lam pę srebrną tysiąc złotych kosztującą do ko- 1 Wymienione grody znajdują się na pograniczu polsko-rosyjskiem w do­

rzeczu górnego i średniego Dniepru.

- Filaret Romanow, ojciec cara Michała.

3 Szein Michał, obrońca Smoleńska 1609 r., później 1633 wódz wojsk oblęgających ten gród, za nieudanie wyprawy skazany na śmierć 1634.

(11)

ściola ojców Dom inikanów w Smoleńsku, i tam że u n ją nazaw sze kon­

serwować, gdzie schizm a w iarołom na pyszne karki nachylać m usiała.

W net ta now ina po królestwie rozniesiona, wszystkich radością, ko­

ścioły dziękczynieniem P. Bogu napełniła...

III.

NIEBEZPIECZEŃ STW O TURECKIE.

11. Położenie polityczne Polski.

Z i n s t r u k c j i d a n e j n u n c j o s z o w i L a n c e l l o w i 14. XII. 1622.

(Relacje nuncjuszów , II, 176).

Polska jest zewsząd praw ie przez nieprzyjaciół rełdgji katolickiej, m ahom etahów, schizm atyków, heretyków otoczona. Z jednej bowiem strony Turek, Siedmiogrodziaiiie, Wołosza, jedni dla napadów kozac­

kich, drudzy dla zatargów pogranicznych, in n i dla poduszczeń chytrego Betlem G abora1 grożą jej pom im o sojuszów now ą w ojną, podczas gdy Talarzy, dzicz przyw ykła do łupieży i nie m ogąca utrzym ać się bez niej, w pada od czasu do czasu n a Ruś i Podole. Z drugiej Moskwa, żałująca straty obszernego k raju , łączy się z nieprzyjaciółm i Polski, w ygląda­

jąc pory odzyskania onego. Z .innej Szwed, nie przestając n a przyw łasz­

czeniu dziedzicznego p aństw a króla polskiego, uryw a co może z elek­

cyjnego, i żeby um knąć w ojny w swym k raju najeżdża Inflanty. W in ­ nej stronie m argrabia brandeburski i książę pomorski, którzy jako hoł- downicy im większe m ają dla niego obowiązki, tym więcej sta ra ją m u się szkodzić, łączą się ze Szwedem, z protestantam i niem ieckim i, z Ho­

lendram i przeciw' katolikom ; tak iż Polska zewsząd zagrożona m a tylko do Śląska i części W ęgier podległych cesarzowo bezpieczną granicę, ale i te kraje napełnione heretykam i niem niej są jej nieprzyjazne lub po­

dejrzane. Dlatego Polacy jak n aju siln iej starać się pow inni o utrzy m a­

nie zgody m iędzy sobą i jedności z królem , bo tym jedynie -sposobem nietylko oprzeć się, ale stać się strasznym i mogą sw ym licznym n ie­

przyjaciołom . Pow inni tedy król, biskupi, senatorowie, m inistrow ie mieć ciągle zwróconą uwagę n a części skrajne, n ie pozwalać herezji szerzyć się od granic ku środkowi, niedopuszczać zarażonych cudzoziemców m ianowicie kaznodziejów, w spierać m isje i cokolwiek sta n duchowny dla pokrzepienia w iary obm yśli: pew ną albowiem jest rzeczą, że z po­

różnienia um ysłów zasianego przez sekty wylęgła się niezgoda pom ię­

dzy obyw atelam i, za nią poszło nieposłuszeństwa, b un ty a n a koniec u jm a niem niej potęgi, ja k godności króla i Rzpłtej.

12. Cecora.

L i s t h e t m . ż ó ł k i e w s k i e g o d o ż o n y p i s a n y z o b o z u p o d C e c o r ą w wr i g i 1 j ą ś m i e r c i .

(Pism a, s. 381).

Miłościwa jejm ość pani, a pani m ałżonko m a sercem ukochana i wieczyście miła!

1 Belhlen Gabor, książę siedmiogrodzki.

(12)

10

Tale było i tale będzie, aby praw ość i sław a n aro du naszego nie zginęła, P an Bóg wszechmogący dopuszcza u trapienia, b y ciało w w oj- niccli hartow ać, i um ysł zapraw iać do dzieł rycerskich. Tegoż u trap ie­

nia n ie koniec, i nie koniec łaski P an a Boga świętej, lctóra nas wszędy utrzym ow ala i nieprzyjaciołom tam ę w bitw iech staw iać rad a była. J a ­ koż kiedychm y się zabierać radzi do utarczki z pohanem lego św itania, odebrałem pisanie w. miłości, m ojej sercem ukochanej i wieczyście m i­

łej małżonki, też pociechę słówek kilku, a kto wie, może być że i w osta­

tnie pożegnanie. Jam pewien, że w. m iłość ukochana i m iła m ałżonka czytając to m oje pisanie, nie będzie żalić starca i sił m ych, a chociażby i życia dla obrony rzeczypospolitej i chrześoian. Toż ta pociecha bę­

dzie sercu memu. Tu w obozie m ym , jakby jakow y rokosz powstał, tak się rycerstwo spiknęło, by n a w łasną zgubę, i chcą koniecznie odcho­

dzić od spraw y, że onych ledwo uham ow ać mogłem. Skinderbasza i Gałga nie chcą już wiedzieć o. układach, i gotują się dać stanowczą bitew. Przetoż nie tu rb u j się w. miłość najukochańsza małżonko, Bóg czuwać będzie nad nam i; a ehociabym i poległ, też ja stary i n a usługi rzeczypospolitej ju ż nie zdatny, a p a n Bóg wszechmocny da, że i syn nasz, miecz po ojcu wziąwszy, na karkach pohan zapraw i, i ehodaby tak było ja k rzekłem, pomści się krw ie ojca swego. Na w p a d e k jaki bądź zalecam w. miłości naj ukochańszej małżonce m iłość dla dziatek, pam ięć na m e zwłoki, bo je «tyrałem ku usłudze rzeczypospolitej... Co p an Bóg chce z swej łaski dać, niech się stanie; a w ola jego ś. będzie n am miłościwa do ostatka życia naszego; z ty m m nie modlitwom, i łasce w. miłości najukochańszej jejm ei polecam, i dziatki nasze n a pana Boga pam iętać upom inam . W obozie pod Cecora die 6. Octobris 1620. Jejm ć do zgonu kochający małżonek i ojciec Stanisław Żółkiewski, hetm an wielki koronny.

13. Chocim 1621 r.

P a c t a t u r e c k i e n a p r ę d c e w o b o z i e n a s z y m p r z e ł o ż o n e . (D iarjusz w ypraw y chocim skiej Jakóba Sobieskiego, wyd. Pauli, s. 17415).

Sułtan Osm an przez W ezyra wielkiego D ylaw er-Baszę z inszym i p any swymi zawiera z K rólem Jm cią pokój wieczny, do p akt dawnych stosując się we wszystkiem i ehcąe je całe utrzym ać, podług postano­

w ienia Sułtana Solim ana cesarza z Królem Jm ć polskim. Posła m a­

łego ab y zaraz z wojskiem posłano, toż i m y rozumiemy. Commercia (handle) aby były wolne, i w nich wolne przejazdy. W ołoska, m u ltań - ska i w ęgierska'ziem ia aby były w pokoju, d jeśliby cokolwiek było m ię­

dzy -terni państw y, aby odtąd ju ż szczerze i z serca odpuszczono było.

Z Kozaków, jeśliby się kiedy poważyli szkody czynić w państw ach tu ­ reckich, spraw iedliw ość z n ich uczynić. Rozgraniczenie państw a przez wspólne komisarze, aby stanęło i cale trzym ane potem za ich uznaniem było. Chocim puścić i wołoskiej ziemi przyjaciółm i być wiecznie; wspól­

nie aby odpuszczono, a odtąd naszym przyjaciołom być przyjaciółm i, a nieprzyjaciołom nieprzyjaciółm i: toż i m y pow inniśm y być. T atarski H an jeżeliby z T a ta r spraw iedliw ości nie czynił, samego k arać i szkody nagradzać. T atarom m ają być n a przyszłe ła ta dane upom inki zw y­

czajne...

(13)

14. Obrona Ukrainy od pogan.

K o n s t y t u c j a S e j m u 1627 r.

(Vol. leg. III. 260).

Iż zawsze lubricam fidem (śliską w iarę) pogaństwa, i niepew ną przyjaźń poznawalny, d icąc jako najlepiej providere (zaradzać) bez­

pieczeństwu Państw naszych, authoritatę praesenłis Convenlus (powagą obecnego Sejm u) w arujem y, aby kw arta zw yczajna nigdzieindziej, je ­ dno n a żołnierza, który Ukrainy od pogan strzec będzie, obracana nie była, pod w inam i w starych praw ach opisanemi. W ielm ożny też W o­

jew oda Sendom ierski S H etm an nasz, ludzie z O rdynacji Jaśnie W iel­

możnego K asztellana Krakowskiego % d w ybrańce wszystkie Małopol­

skie obrócić ma. W ięc i Starszy w ojska naszego Zaporowskiego, z liczbą Kozaków takow ą, którą kom m issarze ¡nasi postanowili, przy wojsku U krainnym odpor pogaństw u dawać pow inien będzie. Do tego ordina- rium praesidium (zw yczajnej obrony) jeszcze sup p lem en t3 wojska na Sejmie teraźniejszym nam ów iony, naznaczam y: także i Starostów' U krainnych ludzie, którzy służbę Rzeczyposp. powinni, staw ić tam m ają.

15. Urazy królewiąt.

Z m o w y o p o z y c y j n e j K r z y s z t o f a R a d z i w i ł ł a n a s e j - m i e 1626 r., g d y n i e o t r z y m a ł b u ł a w y w i e l k i e j 1 i t e w -

s k i e j 4.

(Spraw y wojenne Krz. Radz. s. 570).

Czego (praw i) dla króla Imci nie czynimy, abyśm y łaski jego znali i obronę od niego m ieli; lat kilkanaście dla potom stw a J. K. Mości, p ań ­ stwu moskiewskiego z nieoszacow aną krw ie i dostatków naszych zgubą dostaw aliśm y i jeszcze nie kazano n a m broni od boków odpasywać, jeno je n a czas w pochew włożyć, abyśm y m ieli czem biedy nasze irytować, et sem isepultum m arłem (pól pogrzebanego Marsa, boga w'ojnv) ku zgu­

bie naszej budzić. Choć to widzimy, że fortuna ojczyzny naszej non est capax plura acquirendi (nie jest zdolną do dalszych nabytków'), ledwie parta conservandi (do zachow yw ania nabytków ), a toż zamorskiego nie­

przyjaciela dwadzieścia kilka ła t n a karkach naszych dźwigamy. Jeździ, depce po nas, z dostatków i ziem nam w ydartych bogacieje, ex confu- sione nostra (z w stydu naszego) trium fuje; m y z ubóstwum, z łupie- stwem żołniorskiem, z niezm iem em i kontrybucjam i, z w ew nętrznem i f akcjam i i niezgodami conflictam ur (biedzim y się); a nieprzyjacielow i serca, siły i dostatki z nas coraz rosną. Gdzie przed tern in alia pace (w zupełnym spokoju) siedzieliśmy, tam ju ż ogień i miecz n iep rzyja­

cielski widzimy, domy, m ajętności i chudoby sw7e straciwszy, nigdzie bezpiecznego przy tu li szcza nie m am y. W nas (m ów i) w iny nie masz:

bo gdy ¡pobory daw ać każą, dajem y; gdy każą n a koń siadać, w sia­

dam y; żołnierza karm ić, karm iem y; nawret już nietylko królewskim, albo urzędników' królewskich i rzeczy pospolitej rozkazom podlegamy, ale też lada pułkow nika, rotm istrza, porucznika imperia (przew idzenia) zagę­

ściły się nad nam i. By tych, które teraz sypiem y dostatków' naszych szczęśliwie zażywano, by łudzi godnych niewdzięcznością nie odtrącano,

1 Stanisław' Koniecpolski. 3 Janusz Zbaraski, ordynat ostrogski.

3 Dodatek. * Hetmanem w. litew'Skim został w 1625 r. Lew Sapieha.

(14)

, ' ■ ■ : ; \

lay między przcdnicm i osobami sim ullates ingeniose (w aśni sztucznie) nie podniecano, by rationes m ilitationis stricte (sposoby prowadzenia w ojny ściśle) od regimentarzów" w ojennych wyciągano, by o aflik- cjacli rzeczypospolitej szczerze radzono, by consilia pacis (rady poko­

jow e) kiedy tego czas był nie odm iatano, by tych, którzy amore et existim alione in rempublicam valent (miłością i rozum ieniem rzeczy cie­

szą" się znaczeniem w rzplitej), do służb rzeczypospolitej zażywać chciano, nie nw ięźlibyśm y w tej m atn i publicznego nieszczęścia, nie zmęczyłyby nas lale były wojny, gdyż i przed tem bywały, ale o n ich tylko n a g ra­

nicy słyszeliśmy, a in penetralibus (we w nętrzu k raju ) pokój i securitas (bezpieczeństwo) kwitnęły. Insi Panowie chlubili się tem, że imperia (państw a) brali lutea (gliniane) a zastaw iali je marmorea (m arm urow e), lecz król Imć, wziąwszy państw o całe i kwitnące, Boże daj by go nie zostawił skaleczonego, zubożonego, zdartego i ledwo nie na m arach le­

żącego. Insi Panowie in haereditariis et absolulis Dom iniis (w dziedzi­

cznych i absolutnych państw ach) uspokojenie'sw ych poddanych p lu - ris aestim ant (więcej cenią), niż bogatych państw opanowanie. Cesarz non ludit (nie igra) krw ią swoich Niemców dla rekuperacji ziem i wło­

skiej, która m u należy; F rancuz cierpi stratę naw arskiego królestw a i m edjolańskiego księstwa, choć sobie praw o do niego uzurpuje. Insi Panowie necessitati (koniecznościom) swych poddanych w wielu rze­

czach folgują, m y tylko wolnym narodem będąc w krw aw ej kąpieli przez dwadzieścia kilka lat dla królestw a szwedzkiego pływ am y. My trupam i swojem i m ost przez m orze do Szwecji budow ać m usim y.

W Inflanciech, w Litwie, w Prusiech trzęsieni i w zanadrzach nnszych albo raczej za żywą skórą i pod sam em sercem ferro et igne (żelazem i ogniem ) m acani bywamy!

16. Plany wojny tureckiej W ładysław a IV.

(Z pam iętnika Stanisł. Oświęcima, Scriptores rerum Polon. X V III, 136).

Ta tedy o lidze kozackiej z T ataram i przestroga była najw iętsze Królowi JM. zam yślanej w ojny m otivum (powód), aby się pod p re ­ tekstem ligi z W enetam i i w ojny tureckiej liga ta kozacka z T ataram i jeszcze nic konkludow ana, ty m wcześniej rozerwać mogła, któ ra iż in secreto (w tajem nicy) zostawała pectoribus regiis (w piersiach królew ­ skich), dlatego, aby się oni nie domyślili, że to na ich g a z 1, luboć jej było podobno zeszło się choć przedniejszym ex nobilitate comm unicare ( ze szlachty podać do wiadomości) dla prędszego ich k u tej imprezie przyw iedzienia i nakłonienia, dlatego tyż tym barziej szlachta, secreti ignara (nie św iadom a tajemniej"), powierzchownie rzeczy sądząc, strw o­

żona mięszać się zaraz, wcześnie o sobie radzić, z senatoram i się zno­

sić et inire modos (przedsiębrać kroki) poczęła, aby tale szkodliwe Rze- czypospolitej, jako sobie im aginow ali, zam ysły do effektu nie przycho­

dzie!}"; dlaczego wiele senatorów bonum publicum (dobro pospolite) ko­

chających, jedni listownie imprezę tę Królowi JM. ganili, drudzy ustnie z panem około tego serjo expostulow ali*, difficultatem (trudność) wielką w prow adzeniu tej w ojnjr upatrując, a zwłaszcza interesy weneckie, którzy nil aliud intendebant (do niczego innego nie dążą), tylko p ry ­ watę swoję, ab}" nas z T urkam i zwadziw"szy, wszytkę molem belli

1 na ich kłopot. 2 rozprawiali sic.

12

(15)

(uciążliwość w ojny) n a nasze karki obrócili, obaw iali się i fidem ich labilem (w iarę ich śliską), która i W ładysław a niegdy pod W a rn ą o s tra ­ cenie żywota i sławy, a p o ty m i król es Lwa węgierskiego przypraw ieła.

Mieli ciż in consideratione (n a rozwadze) słabe zdrowie pańskie, u sta ­ wiczną złożone pedogrą, uw ażali takowąż i w H etm anie P o ln y m 1 na len czas K oronnym zdrow ia debililalem (słabość), bez którego trudno m iały tak, jakoby potrzeba, wojenne progressy procedere (działania naprzód postępować). U patrow ali i longitudinem iłineris,' distantiam locorum, difficultatem (długość drogi, oddalenie miejsc, trudność) pro­

wadzenia sufficientis anrtonae (dostatecznej żywności) w tak szerokie i puste pola, n a ta k wielkie i ogromne wojska, i to wszytko lconside- rowali, cokolwiek eam mogło impedire intentionem (tem u zam iarow i przeszkodzić). Ale jako inszem wielom, tak i-Jakóbowi Sobieskiemu, K a­

sztelanowi krakow skiem u, niedobrze się nadało, gdy bowiem liberius (sw obodniej) chciał, przy praw ach i wolnościach staw ając, Króla od za­

m yślonej odwodzić imprezy, sua pertinaci resistenlia sum m a m eztorsil (swym zawziętym uporem najw yższą wywołał) n a panu im palientiam (niecierpliwość), że od niego skontem plow any5 i słowy poniekąd zel­

żony, odejść m usiał, z którego d y sg u stu 3 w m elankolią wpadszy a ledwie do L ublina zajechawszy, tak bardzo m elankoliczny incaluit morbus (wzrosła choroba), że m u też był i śmierci przyczyną.

17. Niechęć szlachty do wojny.

L i s t S t a n i s ł a w a L u b o m i r s k i e g o , w o j e w o d y k r a k o w ­ s k i e g o , d o k r ó l a w s p r a w i e w o j n y t u r e c k i e j . 31. V. 1646.

(Kubala, Jerzy Ossoliński, II, 53).

Przeto do nóg W . Kr. Mości upadłszjy suplikuję pokornie, abyś serjo rozważyć raczył... czy się to wszystko nie dzieje z naruszeniem praw i swobód naszych, czy poprzysiężona przez WKM. deklaracja o niezaciąganiu w ojsk i podnoszeniu w ojny bez wiedzy Rzpltej nie zo­

stanie naruszoną, czy słusznie, niestałe rady cudzoziemców przekładać n ad domowe, fundam entalne, życzliwe i doświadczone, ja k gdybj-śmy się WKMci sprzeniewierzyli kiedy albo n a podobnych przedsięwzięciach nie rozumieli, albo serca do śm iałych czynów nie m ieli. Proszę WKMci chcieć łaskawie przebaczyć słusznem u żalowi, który tę uniżoną supli- kację wyciska n a m nie w ty m .c e lu , abyś zachował w poszanowaniu jeśli nie dohro ojczyzny, jeśli nie praw a i swobody nasze, tedy przy­

najm n iej w iarę królewską, tę ozdobę m onarchów i podporę państw...

Jeśli zbyteczna żądza chwały podnieca do zwycięstw i trium fów, cze- m użby nie ze swoim i raczej, niż z obcymi obm yślać podobne zam iary?

Że cudzoziemcy zdadzą się WKMci wygodniejsi do posług dom o­

wych, że sposobniejsi do prow adzenia spraw n a dworach panów chrze­

ścijańskich, że do pryw atnych ra d oni tylko byw ają przypuszczani, m niejsza to jeszcze — nie tyle im tego zazdrościmy, ile się tem u dzi­

wim y; ale kiedy idzie o zdrowie Ojczyzny, kiedy wolność i m ają tk i n a ­ sze w niebezpieczeństwie, kiedy porządek Rzpltej m ieszać się poczyna — dla Boga! tu jużby nam należało m ieć pierw szy głos w radzie i więcej na doświadczonej cnocie naszej i odwadze polegać, niż n a pomysłach

1 Mikołaj Potocki. 2 obrażony, t 3 obrazy.

(16)

14

niedojrzałych dojutraszków. Nie m asz przykładu, aby Rzplta czego p a ­ nom swoim odmówiła, ilekroć ją o co należytym sposobem prosili, i dziś dług wdzięczności WKMci wypłacić gotowa, nie d ając się w tern w y­

przedzić cudzoziemcom, którzy w łasnym interesem cudze spraw y m ie­

rzyć zwykli.

Zatem suplikuję pokornie, aby zam iary WKMci jeśli kiedy, to teraz, nie były ukryte przed tymi, którym o tern wiedzieć należy. Jeśli n am wojować przyjdzie, ja pewnie nie zepsuję ochoty i owszem przy­

kładem będę dla drugich. Mam też i synów, którzyby m ię zastąpili, by­

łem wiedział, co to wzdy za w ojna, n a którą u nas przez m unsztuk trą ­ bią, a gdzieindziej głośniej, bo nietylko przygotowania ale i plan kam - p a n ji i ledwo nie rozkazów WKMci, o przeglądzie wojsk, o prow adze­

niu pułków, o lidze z postronnym i n ie dru k ują, a m y o niczem nie wiemy, choć o naszą skórę idzie i nasze włosy, gości n am stręczą ci, którzyby się tam uchronili sam i radzi.

Obaw iam się, abym wolnym głosem nie zdał się grzeszyć prze­

ciw M ajestatowi WKMci, ale żem dobrodziejstw am i dla domu WKMci obowiązany, dlatego tern poufałej wnoszę przed WKM. nie obwinienia, ale przestrogę, i ufam , że przyjdzie czas, kiedy WKM. uznasz różnicę między tym i, coć się chcą przypodobać, a między w iernym i i życzli­

wym i poddanym i swymi.

IV.

STOSUNKI SPOŁECZNE, POLITYCZNE I RELIGIJNE.

18. Swawola szlachecka.

O l u d z i a c h s w o w o l n y c h K o n s t y t u c j a S e j m u z 1609 r.

(Vol. leg. II. 164).

W arow ano to jest praw em pospolitym, aby żaden nie śm iał wojsk swowolnie zbierać, i chorągwi ap paraty w ojennem i podnosić, a kupam i chodząc szkody czynić, abo za granicę do P aństw obcych m im o wolą naszę chodzić. Co iż się przedsię tym i czasy izagęściło i przeto zabiega­

jąc, aby się praw u pospolitemu dosyć działo, i poddane nasze chcąc od takow ych gwałtów uchronić, mocą teraźniejszego Sejm u, każdego tako­

wego tak w Koronie jako w W . X. Litewskim, któryby takie skupienia czynił, w ojska zbierał, a z n im i w dobra nasze, duchowne i świeckie, a pogotowiu szlacheckie wjeżdżał szkody, gw ałty i krzyw dy czyniąc, za wiolatóra i tu rb a to ra 1 pokoju pospolitego m ieć chcem y i onego z Państw naszych, jako pro hoste patriae et perpetuo bannito (nieprzyjaciela o j­

czyzny i wiecznego bannitę (w ygnańca) deklarujem y i przeciwko tako­

w em u każdem u Starostom naszym sądowym za uskarżeniem i delacją ludzi ukrzyw dzonych exekucja czynić rozkazujem y.

Z i n s t r u k c j i s e j m i k u w i s z e ń s l t i e g o 3 p o s ł o m n a s e j m w a l n y w 1615 r.

(A kta grodzkie i ziem skie, X X , 144).

Jest i to, że p raw a i wolności nasze w ielką m a ją w sobie; depra­

w a c ją 3, przez k o n tem p t5 praw a i lic e n c ją 5 ludzką ustały magistratus 1 Gwałciciela i wichrzyciela. 2 Sejmik województwa ruskiego w Sądowej

"Wiszni. 3 Zepsucie. 4 wzgardę. 5 swawolę.

(17)

(urzędy) w czynieniu spraw iedliw ości i egzekucji, rządu i pokoju n ie- m asz, praw a i ostrość jego ni w czem, wiele jest krym inałów \ które do osądzenia prze wielkość sejm ow ych trudnościej i spraw nie przy­

chodzą, n a trybunałach zaś takie zagęszczanie spraw , że się województwa aż w kilka lat obchodzą, który trybunał n ie pom ału grom adam i i kupam i a sy ste n c y j2 swych do sądów nie należących potentiores (m ożniejsi) za­

tru d n ia ją , procesy, przewody praw ne, dekreta i res judicatae (w yroki) żadnej egzempcji nie m ają, zlecam y pp. posłom naszym , aby o tern wszytkiem z stany koronnym i zniósłszy się praw em obwarowali spo­

sób, ja k i należy i opisali, jakoby sądy k rym inalne odsądzać się a ukrzy­

wdzeni prędko spraw iedliw ość odnosić mogli, także by i to praw em opa­

trzyli i m odum (sposób) obwurowali odsądzenia prędszego spraw n a trybunał przypadających.

19. Niedola miast.

I n s t r u k c j a p a n o m p o s ł o m m i a s t a w i l e ń s k i e g o d a n a w s p r a w i e m i a s t a t e g o d o l e g ł o ś c i w r o k u 1621.

(A. Prochaska, Kwart. Hist., VII, H 5).

Przypom nieć Ich Mciam barzo wielkie «nędznienie m iasta tego tak przez ustaw iczne ex ak cje3 jako i przez częste ognie, za klórem i to exakcjam i trudność się popraw ić, a gdyby jeszcze taksa (tow arów ) sk u ­ tek swój m iała wziąć, tedy byśm y do końca zginąć już m usieli. By- liehm y zawsze w iernym i poddanym i Królów Ich Mciów panów swych miłościwych; .zdrada się i rebelja nigdy po nas nie pokazała, poborychm y i insze podaczki4 wiernie oddawali, pożyczki częste do skarbu J. Kr.

Mci czynili, konfederatów7 sum am i wielkiemi znosili, czego jeszcze i te­

raz w y(t)chnąć i Idsobie przyjść nie możemy. Gdy m iasto które albo zdradzi pana swego, albo rebelłizuje onemu, a gdy go mocą dobyw ają, tedy przecie kondycje 5 pewne łaski podają, aby i m iasta do końca nie niszczały i krew ludzka, ab y się nie rozlewała. — D aru ją im podczas gardła i m ajętności, gdy łaski żądają; świadczy to Ostenda w N ider- landziech przed dw unastą la t przez la t trzy dobywana, świadczy to i te­

raz świeżo P raga z inszym i m iasty w Czechach, a m ychm y zawsze byli panom swym, Rzpltej wszystkiej (w ierni), a przecie - nam m ajętność w szytką tą konstytucją biorą i praw u daw ne poprzysiężone wszytkie ła­

m ią, odsyłając tego dozór inszej jurysdykcji. Lepiej tedy i przyw ileje i praw o M ajdeburskie pod nogi N ajjaśniejszego K róla JMci położyć, a sa ­ m ym inszego św iata lepszego szukać, albo czekać powietrza, fctórem nas P an Bóg straszy, gdyż lepiej um rzeć niżeli żywot w nędzy wieść w u sta ­ wicznym płaczu i gorzkośoi serca.

Przypom nieć m iasta inszych krajów , których Ich Mć dobrze św ia­

domi, iż porządkam i dobrym i, handlam i i obroną potężną panów swych stoją; tu porządki trw ałe i m ocne być nie mogą, bo one trybunał przez napieranie się ekscesów miesckich w ątli i psuje i różną swawolą szerzy, do czego tak wiele jurysdykcji nie pom aga; handle po części dawno ustały, gdyż się więtsza część księstwa Litewskiego kupców' i wszytką Ruś Moskwa, gdy była wr pokoju, żywiła, co ju ż teraz ustało i do końca

1 zbrodni. 2 orszaków. 3 pobory. 4 podatki. * w arunki.

(18)

\ 16

ustanie, jeśli ta lax a rzeczy kupieckich nie ustanie, jedno n am zostaje nadzieja w łasce Bożej i xv obronie Króla JMci i Ich Mciach paniech senatorach.

Przypom nieć jako w inszych państw ach, gdy przym ierza stanow ią, tedy naprzód dobra p an u Bogu oddane w a ru ją pokojem , potem dobra królewskie, a zaraz za tem m iasta i handle kupieckie pilnie także w a ­ ru ją , aby spokojem swym zwykłym trybem szły bez wszelakiego obcią­

żenia, gdyż m iasta wielkie nietylko są ozdobą p aństw a każdego, ale też obroną i pożytkiem; obroną, gdyż podczas nieprzyjaciela wielkie sto sy 1 znosić mogą, siłą dobrych bronią, a podczas pokoju dodają po­

trzeb wszytkiem u państw u dosyć hojnie i podczas w ojny dodawają rynsztunków w ojennych i pieniędzy z m yta różnego.

20. Rozrost żydostwa.

P r o t e s t a c j a w s z y s t k i c h s t a n ó w m i a s t a L w o w a p r z e ­ c i w d o p u s z c z e n i u ż y d ó w p r z e d m i e j s k i c h d o p r a w

h a n d l o w y c h . 1639.

(Łoziński, Patrycjat lwowski, s. 138. Acia Cónsul, z 1639 r. p. 1267—1275).

N iechajby się teraz przypatrzono florentissim ae in d iv id ís et in politie nationi Arm enorum (najśw ietniejszem u w bogactwach i w zbytku narodow i O rm jan), jako praw ie in intentum (do końca) przyszła tem i czasy nie dla czego inszego, tylko dla handlów żydowskich. Niechby i kupcy oni m ożni i dostatni z n acji greckiej lwowskiej stanęli a po­

wiedzieli, dlaczego się i sarni i dzieci ich w niwoc poobracali, pewnie nie d la kogo, tylko dla niewiernego narodu żydowskiego. Już ni kupiec h an dlu swego, n i rzem ieślnik rzem iosła zwyczajnego, ju ż n i przekń- pień przekupstwa, furm an furm ańslw a swego odprawrow7ać nie może, a to wszystko dla przeszkody złośliwego i niewiernego narodu żydow­

skiego, który to n aród ta k srodze i zbytecznie opanował to m iasto m i­

zerne, że też końca i m iary mieć swym zbytkom nie może... Co przed­

tem u Chrześcijanina, to teraz u żyda znajdziesz.

Mieszczanin w7 prostem futrze i suknie, co przedtem w b ła­

wacie, a żyd w jedw abiu, kunach i sobolach chodzi. Nie w spom inają się wesela i uczty żydów lwowskich, którzy7 po szlachccku, wr karetach, rydw anach, poszóstno do m iasta, hajdu k am i się osadziwszy, wjeżdżają, przy muzyce pańskiej, przy lik worze kosztownym, przy półmiskach dostatnich, publice (publicznie) z w ielką pom pą nadzw yczaj zwykli od- prawować... Przy żydach wszystkie obejścia, wszystkie handle i k u - piectwa, a przy chrześcijanach zaś wszystkie podatki i nędze znajdują się. Albowiem żydzi tak miejscy, jako i przedm iejscy ani szosów7 ani poborów7, an i inszych podatków7, które chrześcijanie mieszczanie odpra- w ują, nie d ają; n a straże, do wałów i do szańców7, podczas trwóg i n ie­

bezpieczeństwu koronnego nie chodzą i nie w ysyłają, obrony żadnej m iasta nie czynią, jednem słowom: i tysięcznych części ty ch ciężarów7, które mieszczanie ponoszą, nie podejm ują, nihilom inus (a jednakże) dw a tysiące razy większe pożytki z handlów niżeli mieszczanie m ają, w pokoju się przez wszystkie czasy w ysiadując.

1 uderzenia. ! podatek miejski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istotne jest zatem aby przestrzegać zasad higienicznych takich jak częste mycie rąk, zasłanianie ust i nosa oraz zachowanie dystansu społecznego cały czas aby

Wykaż Prawo

Jego pozostałością jest 717 specjalnych stref (Zones Urbaines Sensibles – ZUS), w których przedsiębiorcy mogli korzystać z określonych przywilejów, zależnych

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Wywiad z laureatem Nagrody Nobla Profesorem Koshibą i raport o przyzna- niu medalu ICPE dla Profesor Tae Ryu był okazją do przedstawienia Państwu obrazu japońskiej szkoły,

Temat: „Podróż dookoła świata”. Na wstępie dzisiejszych zajęć poznacie autora wierszy dla dzieci Jana Brzechwę. Jan Brzechwa, właściwie nazywał się Jan Wiktor Lesman.

Jest rzeczą zrozumiałą, że wybór omawianych wyników jest z konieczności dość przy- padkowy: będą tu przedstawiane wyniki, na które członkowie Komitetu Redakcyjnego

Rehabilitation projects of Sang-e Siah and Shah Cheragh, two major historic neighborhoods in the city center of Shiraz are described and analyzed.. The main successful