Holt XXI.
M IES IĘC ZN IK O G R O D N IC ZY
D o C z y t e l n i k ó w .
Z e s z y t 1 i £2. L ip ie e -S ie rp ie ń
Zmuszeni wypadkami politycznymi do zawieszenia wydawni
ctwa Miesięcznika Sądowniczo-Ogrodniczego, postanowiliśmy obe
cnie — mimo wielkich trudności natury technicznej i materjalnej — przystąpić ponownie do wydawania pisma pod zmienionym nieco tytułem (Miesięcznik Ogrodniczy). Czujemy się w obowiązku umo
żliwić poruszenie i wszechstronne omówienie wielu zasadniczych kwestji, które dla rozwoju ogrodnictwa w świeżo organizującem się państwie polskiem mają bardzo wielkie znaczenie
W Miesięczniku Ogrodniczym, tak jak i w poprzednich dwóch latach, omawiać będziemy zasadniczo tylko ogrodnictwo użytkowe, t. j. sadownictwo i warzywnictwo, oraz sprawy handlu i prze
mysłu z temi dwoma gałęziami hodowli ogrodowej związane. Sta
rać się przytem będziemy informować Szanownych Czytelników z zakresu wszystkich dziedzin ogrodnictwa i spraw bieżących z niemi związanych.
Jakkolwiek Miesięcznik Ogrodniczy jest najmłodszem , pismem ogrodniczem polskiem, to jednak w ciągu dwóch lat,
jpodczas których wychodził bez przerwy, potrafił sobie zjednać ; bardzo poważną liczbę czytelników (około trzech tysięcy), — to też mamy nadzieję, że i nadal pismo nasze cieszyć się będzie poczytnością. Staraniem naszem będzie, aby mimo olbrzymich trudności technicznych i komunikacyjnych, jakie dalej istnieją, Miesięcznik Ogrodniczy wychodził możliwie w dawnej objętości i we właściwym czasie.
Otwierając ponownie łamy naszego pisma, zwracamy się do naszych Czytelników z prośbą o współpracownictwo przez nadsy- . łanie nam artykułów fachowych, wiadomości bieżących z ogrod
nictwem związanych, oraz korespondencji o stanie ogrodnictwa z różnych części kraju.
R ed a k cja .
Dr. WŁADYSŁ AW KUBIK.
Podstawy kultury ogrodniczej.
i .
Miesięcznik Ogrodniczy rozpoczyna drugi okres swej działalności, która m a przyczynić się do budow ania bogatej, wielkiej i pięknej P o l
ski. Choć gazetk a lw ow ska nie m a za sobą długiej pracy, choć może być uw ażana za lokalny organ, ale niech n ik t nie zapom ina, że my m am y przyczynić się do zniesienia resz tek kordonów, że p rac ą od pod
staw , chcem y tak że p rzy stą p ić do racjonalnej reo rg an izacji ogrodnictw a w szechpolskiego. W ty m w ażnym okresie należy zachęcić czytelników , ażeby śledzili ja k pracow ać, by dalej nie błąkać się i przez ignorow a
nie tych spraw , które tw orzą podstaw y k u ltu ry ogrodniczej, nie w y
tw a rz a ć szkodliwej obojętności.
G dy m nie zaproszono do w spółpracy w tym drugim okresie, za
czynam od ty ch podstaw ow ych zadań w ogrodnictw ie, m ających na celu budowę od fundam entów , n a których spocznie k u ltu ra ogrodnicza całej Polski.
System zaborczych po tęg opierał się n a tern, że u n ik ał podstaw o
w ych robót, któreby zapew niły rozw ój całego społeczeństw a, a przede- w szystkiem w ycisnął u jem ne piętno na szkolnictw ie. Łudzono się, że w G alicji autonom iczne w ładze opiekujące się szkołam i, dostosują je do potrzeb społeczeństw a. To złudzenie w yrobiło w ielką obojętność dla tej spraw y, gdyż m yślano, że w ładza zrobi w szystko n ajlepiej.
G alicyjskie szkoły ogrodnicze przekonały nas, że należało się niem i więcej interesow ać. Sądzono, że te szkoły przyczynią się do podniesienia ogrodnictw a w k raju i że z nich w yjdzie zastęp ogrodników , którzy cały kraj zam ienią w ogród.
Ale oczekiw ano n a darm o. O grodnictw o wcale się nie rozw ijało, a absolw enci ty ch szkół z goryczą mówili o w ykolejeniu i nie dostoso- sow aniu krajow ych uczelni do potrzeb k raju .
"Wtedy dla obrony system u chwycono się zarzu tu , że w inę pionosi nasze społeczeństw o, które p rzysyła złych uczniów do szkół, że w anda
lizm ludności je s t pow odem z asto ju ogrodnictw a, ale nie przyznano się do tego, że dla podniesienia społeczeństw a robi się za m ało, że un ik a się d y sk u sji o potrzebach szkół, że niechętnie w idzi się w szelką k ry ty k ę, choćby m iała na oku popraw ę stosunków .
S tale zw lekano, w ahano się i czekano n a ja k iś „cudu, któ ry b y w ybaw ił nas z tej ciężkiej sy tu acji. M ówiono: „Coś trzeb a zrobić, bo je s t źle“. Szukano rad y jed n ej, krótkiej i łatw ej, ale pow ierzchow nej.
U nikano pracy od podstaw .
"W ykazywałem w ielokrotnie, że trzeb a przy stąp ić do w ychow ania now ych g en eracji przez ciągłą i trw a łą pracę, że zarzucić trzeba chao-
ty czn ą, doryw czą działalność różnych in sty tu c ji, które bez w zajem nego porozum ienia się działają odm iennie. Tłóm aczyłem , że w szelka k u ltu ra w ychodzi z m iast, że sta m tą d i zło idzie n a w ie ś; że chcąc dźw ignąć ogólno-krajow e ogrodnictw o, trzeb a p rzy stą p ić do w ychow ania m łodzieży m iejskiej, k tó ra nie w y k azu je zam iłow ania do hodowli roślin, niszczy je bezkarnie, a nie pouczana należycie o w artości ogrodnictw a, je s t ty m zarodkiem społeczeństw a, które potem n a każdym kroku p a ra liż u je rozwój tej gałęzi. Ale przez dw anaście la t nie chciano zrozum ieć tego, zw alczano różnym i sposobam i m oje tw ierdzenia, a n a w e t je d e n z dy g n i
ta rz y życzył sobie, ażebym zw inął T ow arzystw o m iłośników ogrodni
ctw a, gdyż „to nie m a nic w spólnego z podniesieniem tej w iedzy !u Zdaw ało się, że już niem a ra tu n k u , że wołam w próżnię. Ale w ojna, k tó ra w yw ołała ty le nieszczęść, zrodziła tak że w iele now ych w artości, cennych w skazań, a chęć do dalszej pracy op arła n a wolnej i połączonej Polsce. G dy m am y tera z zaczynać w szystko n a nowo, przy stąpm y do w ychow ania nowej generacji, przychylnej dla rozw oju ogrodnictw a, a pracę w ychow aw czą op rzy jm y n a ty ch zaletach , które w yw ołała w ojna. J e d n ą z nich je s t chęć ludności m iejskiej do u p raw y roślin i ogólne zrozum ienie, że produkcja rolniczo-ogrodnicza j e s t n a j
bardziej rentow ną i konieczną.
Nie dopuśćm y, by to zrozum ienie i chęć zm alały i znikły. N ależy j a k najprędzej ułatw ić produkcję w szystkim chętnym m ieszkańcom wsi i m iast, a obojętnych przekonyw ać o w artości tej p racy . Rów no
rzędnie należy tra k to w a ć potrzebę rozw ijania zam iłow ania do p rzyrody w p o d rastający ch pokoleniach, a to w szystko oprzeć n a rozw ażnych planach.
Odwieczne zaniedbanie pracy nad podniesieniem k u ltu ry w całem społeczeństw ie, w yw ołało ty le braków , że odraził zła nie napraw im y.
Ale wiem y z dośw iadczenia, że istn ieje niechęć do tak ich m ozolnych, długich i n iepopularnych prac, które m ają nap raw ić zbiorow e zło.
W ychow anie now ych generacji j e s t je d n ą z tak ich Syzyfowych prac, k tó rą m ożna w ykonać je d y n ie drogą uregulow ania ośw iaty. N au
czycielstwo całej Polski zrozum iało znaczenie swego p o słannictw a w tej w ażnej chwili i celem n ara d z e n ia się, ja k nasze społeczeństw o zm ienić w duchu narodow ym , zw ołało w k w ietn iu zjazd ośw iatow y do W a r
szaw y, na k tó ry m zapadło tak ż e wiele uchw ał donośnych dla ogrod
nictw a.
W następ n ej części przedstaw ię w nioski, które na tym zjeździe przedłożyłem . Może dzisiaj nie zn ajd ę jeszcze dla nich ogólnego zrozu
m ienia. Nie zrażam się tern, gdyż i spraw a ośw iaty w m iastach, której broniłem , nie z je d n a ła mi wielu zwolenników . Ale w ojna w yka
zała słuszność m oich za p atry w a ń . Podobnie stanie się i z tem i w nio
skam i, że po pew nym czasie znajdą życzliw e poparcie.
G dy prag n iem y oprzeć przyszłość ogrodnictw a n a trw ały c h pod-
staw ach m usim y zaczynać pracę tam , gdzie zaczyna się rozw ijać dusza dziecka, a przez zachw ycenie je j w ieczystem i najw yższem pięknem przyrody, pobudzić j ą do um iłow ania roślin, niew innych, pięknych i czy
stych tworów n a tu ry .
* *
*
II. Zjazd oświatowy.
W nioski w sprawie oświaty ogrodniczej.
P ierw szym naszym obowiązkiem je s t dążenie do zm iany u stroju szkół ogrodniczych i dostosow anie ich do now ych potrzeb państw a. Ale szkół nie tw orzą tylko ustaw y, p rogram y, kuratorow ie, dyrektorow ie i nauczyciele, lecz ma n a nie w pływ także społeczeństw o, któ re posyła do nich swe dzieci w raz z wadam i, naw yknieniam i i pojęciam i, któ ry ch szkoły zm ienić ju ż nie mogą.
O rganizując przyszłe szkoły ogrodnicze, m usim y zastanow ić się, jak ie j pomocy od społeczeństw a w ym agam y, by państw o, dom i szkoła w spólnie pracow ały n a d dobrym w ynikiem ośw iaty ogrodniczej. Słusznie więc zrobiono, że zwołano zjazd ośw iatow y do W arszaw y, ażeby poro
zum ieć się, ja k zm ienić ustrój szkół, które z czasem w ytw orzą nowe społeczeństw o.
J a k wiadomo, uczestników zjazd u podzielono n a 12 części, a w skutek tego, że każdy w niosek trzeba było zgłosić w innej sekcji, nie m ogłem ich bronić osobiście, g dyż przew ażnie przebyw ałem n a obradach Sekcji ag ro te ch n ic z n ej.
N ajw ięcej uczestników tej sekcji do starczy ła Gralicja, najm niej W ielkopolska, a z W arszaw y przyszło zaledw ie kilka osób. P odstaw ą do obrad były re fe ra ty przedstaw icieli M inisterstw a Oświecenia, po których wśród ożyw ionej dyskusyi uchw alono odpow iednie wnioski.
W szyscy zgodzili się n a dw a ty p y szkół rolnictw a, leśnictw a, ogrodnictw a i gospodarstw a kobiecego dla całej P olski: P rz y ję to ty p niższej szkoły dla m łodzieży z ukończoną szkołą pow szechną i ty p A kadem ii, która kształciłab y nauczycieli n a u s agrotechnicznych i kie
row ników w iększych gospodarstw . Jednogłośnie żądano zniesienia nie
zdrow ego ty p u szkoły średniej, k tó ra w ychow yw ała służbę dw orską 0 bardzo odm iennych stu d jach , naw yczkach i aspiracjach.
U czestnikom prześw iecała myśl, że trz e b a naprzód wyszkolić dziel
nych, skrom nych, pracow itych i pow ażnych pracow ników , ,daó im św ia
tłych, rozum nych, ludzkich i p a try o ty cz n y c h kierowników.
R eferentem m inisterjaln y m dla szkół ogrodniczych b ył p. dyr.
W. G orjaczkow ski, k tó ry w bardzo sy m patycznym i treściw ym referacie, rzucił szkic przyszłych szkół ogrodniczych. Z gad zając się w zupełności z jeg o w yw odam i, postaw iłem po swoim kor referacie kilk a w niosków, które przeszły. N atom iast w nioski nie uw zględnione w m in isterjaln y m projekcie, p rzedstaw iłem innym sekcjom Z jazdu, a na S ekcji a g ro technicznej jeszcze raz j e streściłem , ażeby uczestnikom przypom nieć, że nie tylko szkoły szerzą ośw iatę ogrodniczą, ale je j podstaw y sięgają daleko, że w wolnej Polsce należy zacząć budow ą od ty ch fundam entów .
Poniew aż są to spraw y w ażne dla całej Polski i trz e b a dla tych 1 dej i zyskać ja k najw ięcej zw olenników , przedstaw iłem swoje projekty
oprócz tego w P oznaniu na kursie społecznym dla księży z całej Polski, na w ałnem zgrom adzeniu producentów poznańskich w O strow ie, Izbie rolniczej i radzie szkolnej w Poznaniu.
P ro je k ty p o p arte obszernem w yjaśnieniem przedłożyłem p. M ini
strow i ośw iaty. W osobnej publikacji, popartej dowodam i, rozw inę szerzej swoje poglądy. W Miesięczniku mogę przedstaw ić k rótkie stresz
czenie i uzasadnienie wniosków.
I. N ależy rozpocząć pracę n a d szerzeniem zam iłow ania i poszano
w ania roślin wśród dzieci ju ż we w ieku szkolnym . W ty m celu należy:
a) Z akładać zagonki i place zabaw dla dzieci na koszt gm in, na gm in
n y ch lub w yn ajęty ch placach, b) Dla każdej dzielnicy, łub dla k ilk u n a s tu ulic należy zakładać zagonki oddzielne, ja k najbliżej domów, c) T rzeba w ykazać i przekonać rodziców o dobroczynnym w pływ ie pracy i zabaw y w ogrodzie i w prow adzić o p łatę za zagonki. d) Z akładanie zagonków i ogródków dla dzieci należy pow ierzyć i polecić ogrodnikom m iejskim , którzy pow inni zrozum ieć, że obecnie ju ż nie w ystarczą tylko ogrody ozdobne, ale trzeba zakładać ogrody użytkow e, e) Z abw ą i pracą dzieci w ogrodach m ają kierować p ła tn e nauczycielki-ochraniarki.
(Ten wniosek przedstaw iony Sekcji w ychow ania przedszkolnego przeszedł jednogłośnie).
II. W iadom o, że w ogrodach szkolnych głów ny nacisk kładziono n a zabaw y. Często ignorow ano w artość ruchu fizycznego, p rzy pracy ogrodow ej. W ięc postaw iłem w niosek n a Sekcji w ychow ania fizycznego, ażeby przy zabaw ach ruchow ych w prow adzono pracę ogrodow ą, a zw ła
szcza roboty ziem ne i m elioracyjne, dające wiele ruchu, zadow olenia i korzyści. S ekcja ta poparła to bardzo życzliw ie, ale odesłała do Sekcji ogrodów szkolnych.
III. Celem u ła tw ie n ia nauki botaniki i ogrodnictw a, należy opra
cować jed n o lity , celowy i dostosow any do ogólnych potrzeb plan ogro
dów szkolnych. D otychczas z ogrodu szkolnego robiono albo boisko gim nastyczne, albo ogródek botaniczny, lub w arzyw py. Choć ogród szkolny pow inien służyć tym trzem celom, zw ykle nadaw ano m u tylko je d e n z ty ch kierunków , zależnie ód upodobań profesorów. Jeżeli nie opracujem y rychło planu ogrodów szkolnych i nie zapew nim y na nie stosow nych m iejsc, będziem y wciąż błądzić, szukać wzorów za g ranicą i nie dojdziem y do ty c h zbaw iennych w yników , ja k ie ogród dać może.
N ależy zapew nić m łodzieży zdrow y ru ch fizyczny w ogrodzie, profe
sor m a ułatw ić w szkolnym ogródku botanicznym naukę botaniki, a za
razem przy tej nauce w prow adzić ćw iczenia z p rak ty k i ogrodniczej, ażeby m łodzież zachęcać do hodowli roślin i przez w yjaśnienie wielu zjaw isk w idzianych w ogrodnictw ie, ożywić naukę botaniki, oprzeć j ą na spostrzeżeniach w ziętych z życia hodow anych roślin i w te n sposób obudzić większe zajęcie się ogrodnictw em . N auka botaniki w polskich szkołach m usi dostosow ać się do potrzeb narodow ych. T aką potrzebą je s t konieczność rozpow szechnienia ty ch wiadomości botanicznych, które zw iększą zam iłow anie i zrozum ienie ogrodnictw a.
W celu opracow ania szczegółow ych planów należjr zw ołać ankietę rzeczoznaw ców , by opierając się na je j uchw ałach; przystąpić ja k n a j
rychlej do z ak ład an ia potrzebnych ogrodów szkolnych.
IV. Do prow adzenia ogrodów szkolnych p o trzeba stosow nie w yuczonych sił. Poniew aż botanicy dotychczas rzadko kiedy zaznajam iali się z n a uką ogrodoictw a, przeto chcąc dojść do innego tra k to w a n ia botaniki
w szkołach, należy urządzać sezonow e ku rsy ogrodnictw a dla profesorów przyrody. Profesorow ie botaniki w szkołach średnich pow inni w ykazać się św iadectw em , że odbyli kurs ogrodnictw a, urządzony i dostosow any do potrzeb nau k i b o tan ik i w szkołach.
(W tern m ie jsc u polecam zw olennikom tej ideji, ażeby ułatw ili ja k najp ręd zej urządzenie takiego ku rsu we Lwowie).
V. O grodnicza ośw iata pozaszkolna ro zw ijała się u nas przed w o jn ą niepraw idłow o. Całą pracę w tym kieru n k u zw racono n a wieś, natom iast- zapom niano o potrzebie szerzenia zam iłow ania, w iedzy ogrodniczej i u łatw ie n ia hodow li roślin m ieszkańcom m iast, od których w szelka k u ltu ra p łynęła n a wieś. W ustępie o reform ie rolnej i je j zadaniach wobec ogrodnictw a, w yjaśnię dokładniej to tw ierdzenie. W przyszłości m usim y zająć się podniesieniem ogrodnictw a w m iastach, u łatw ić z ak ła
danie ogrodów działkow ych i m iast ogrodow ych. Podobnie, ja k d o ty ch czas pracow ało się n a d podniesieniem ośw iaty ogrodniczej w śród lu d u , ta k samo teraz m usim y ująć w swe ręce pozaszkolną ośw iatę ogrodniczą w m iastach. D otychczas cała praca w tym kieru n k u polegała na akcji dobroczynnej jed n o ste k , lub to w arzystw ogrodniczych. N iestety ta a k c ja nie b yła ciągła, nie zaw sze opierała się na dobrze obm yślanym planie.
Choć w G alicji k ilk u n a stu in struktorów pracow ało nad podniesieniem ośw iaty wśród m ieszkańców wsi, dla m iast nie ustanow iono ani jednego in sp ek to ratu . W szystko co w ty m k ierunku robiłem przez la t dw anaście, opierało się o m oje p ry w atn e fundusze, osobiste wysiłki, s ta ra n ia i chęci.
W sk u tek o statnich przew rotów rolnych, okazuje się potrzeba za
jęc ia się ludnością m iejską, szerzenia wśród niej ośw iaty ogrodniczej, u łatw ie n ia je j nabycia roślin, nasion i ziemi.
P ra cy tej nie należy uw ażać za dobroczynną, dobrow olną filan tro p ię, nie o p a rtą o państw ow e przepisy, u staw y 4 fundusze, lecz trzeb a tra k to wać j ą n a rów ni z ośw iatą pozaszkolną wśród ludu w iejskiego.
VI. Społeczeństw o powinno w ysyłać do szkół ogrodniczych je d y n ie m łodzież m ającą zam iłow anie, chęć i odpow iednie siły. N ależy zaniechać w y sy łan ia do ty ch szkół różnych w ykolejonych, chorych, lub nie chcą
cych się uczyć. W ty m celu należy w prow adzić odpowiednią selekcję m łodzieży. Zrobić to może nauczycielstw o, które pow inno zw racać uw agę, do czego uczniow ie m ają tale n t, zam iłow anie i chęć. W iem y, ja k rzadko nauczycielstw o zw racało n a to uw agę, a ja k m ylnie nieraz,
sądzili rodzice o w artości zawodów.
D latego staw iam wniosek, ażeby powołać do pracy działaczy spo
łecznych, któ rzy b y zaznajom ili się z potrzebam i p a ń stw a n a różnych polach przem ysłu i rolnictw a, poznali korzyści, trudności i braki różnych zawodów, zbadali organizację szkół zaw odow ych i w arunki p rzy jęcia m łodzieży, a po poznaniu potrzeb k raju , pouczali grona profesorskie w szkołach pow szechnych i średnich, n a jak ich polach p rac y ma m ło
dzież widoki pow odzenia i ja k pow inna się kształcić.
Tacy inspektorow ie, k tó rzy zwrócą uw agę n a dobór uczniów w szkołach, pow inni utrzym yw ać ciągły k o n ta k t z narodem , rządem i szkolnictw em , ażeby nie było w zjednoczonej Polsce tak , ja k to się działo dotychczas w G alicji, że szkoły nie b y ły dostosow ane do potrzeb społeczeństw a.
V II. S z k o ł y o g r o d n i c z e w przyszłości należy podzielić n a dwa t y p y :
a) . Szkoły niższe, dla m łodzieży z ukończoną szkołą pow szechną.
N aukę w ty ch uczelniach oprzeć na prak ty czn em nauczaniu z pom inię
ciem wielu przedm iotów niepotrzebnie w yk ład an y ch w dotychczasow ych t. zn. niższych szkołach. N atom iast szczególnie rozw inąć n a u k ę handlo
wego ogrodnictw a. Poniew aż na razie m am y nad m iar ogrodników dw orskich, dla k tó ry ch nie ma stosow nych posad, d latego n ależy otw ierać niższe szkoły dla w łościańskiej m łodzieży podm iejskiej, któ
ra by potem m ogła prow adzić swoje sady i ogrody w arzyw ne. G dy nad
chodzący now y ustrój rolny ju ż dokona się i u reg u lu je stosunki rol
niczo-ogrodnicze, w m iarę potrzeby m ożnaby tw orzyć niższe szkoły, kształcące ogrodników dw orskich, przyczem tak ż e należy zw racać uw agę n a ich prak ty czn e w ykształcenie i zrozum ienie zasad ogrodnictw a handlw ego.
b) . W y ż s z e s z k o ł y o g r o d n i c z e m aj ą za zadanie w ykształcić nau czycieli ogrodnictw a, kierow ników w ielkich ogradów i zakładów . Celem ty c h szkół będzie ujed n o stajn ien ie poziomu in te le k tu a ln e g o i n a u k o w ego wśród nauczycieli ogrodnictw a, przez co podniesie się godność tego zawodu. N ależy zaniechać pow ierzania m łodzieży ogrodnikom , k tó rzy nie m ają zalet pedagogów , w ychow aw ców i opiekunów m ło
dzieży. W obec braku sił nauczycielskich i konieczności podniesienia gospodarstw w łościańskich, w ykształcenie nauczycieli ogrodnictw a je s t pierw szem zadaniem w yższych szkół ogrodniczych. Po za tern należy kształcić w nich organizatorów w ielkich zakładów ogrodniczych, prze
m ysłow o-handlow ych.
V III. S z k o ł y o g r o d n i c z e d l a k o b i e t należy połączyć ze szkołam i gospodarczego w ykształcenia. Z arzucić należy system niższych szkół koedukacyjnych, w których uczyli się chłopcy z niższą szkołą ludową, uczniow ie w y gnani z niższego gim nazjum , dziew częta z ludu, bogate pan n y i chorzy ludzie starsi, k tó rzy chcieli w ogrodniczej pracy znaleźć zdrowie. W niższych szkołach koedukacja je s t szkodliw ą. N a
to m iast do w yższj-ch szkół m ożna p rzyjąć słuchaczki, które ju ż p rze jd ą p rak ty c zn ą naukę, lub p rak ty k ę ogrodniczą w żeńskiej szkole.
A. WRÓBLEWSKI
W sprawie szkolnictwa ogrodniczego.
N ajw ażniejszym czynnikiem stanow iącym o rozw oju ja k ie jk o lw ie k gałęzi pracy ludzkiej, je s t stopień w iedzy fachow ej pracow ników w niej zajęty ch . Im więcej pracow ników posiada g runtow ne w y k ształcen ie fachow e, tern dana gałęź pracy bardziej się rozw ija i w zm aga. T y c z y się to zarów no i ogrodnictw a, które, jak o specyalna gałęż b o tan ik i stosow anej, w ym aga obok gruntow nej znajom ości życia roślin tak że um iejętnej ich hodowli.
Chcąc aby ogrodnictw o polskie m ogło j a k n ajprędzej należycie się rozw inąć, trz e b a przedew szystkiem zdążać do zorganizow ania szkol
nictw a ogrodniczego. T ylko jakość i ilość szkół ogrodniczych, będzie m ogła w płjm ąó na podniesienie wiedzy pracow ników na polu ogrod
n ictw a, a tern samem i n a ogólny rozwój k u ltu ry ogrodowej.
N ajdoskonalsze p ro jek ty o rganizacyjne zdążające do podniesienia sta n u ogrodnictw a w Polsce, rozb ijały się głów nie o brak ludzi uzdol
nionych w kieru n k u w ykonaw czym , którzy by odnośne p ro je k ta i za
m ierzenia um ieli w y k orzystać i rozw ijać dla dobra społecznego.
P rz y cz y n ą tego s ta n u rzeczy n a ziem iach polskich był b rak szkół ogrodniczych lub zła ich organizacja. Że dotychczasow e szkoły ogrod
nicze polskie, tylko w niew ielkim stopniu m ogły w płynąć n a podnie
sienie ogrodnictw a naszego, to je s t rzeczą pow szechnie znaną, o której ju ż duże mówiono i pisano.
Nad w adam i organ izacji szkół ogrodniczych dotychczasow ych zastan aw iać się nie będę, zaznaczyć tylko chciałbym , aby czynniki, które będą przystępow ać do reorganizacji szkół ogrodniczych nowych, w zięły pod uw agę te w łaśnie ujem ne m om enta w dzisiejszem szkol
nictw ie ogrodniczem , ab y nie m ogły się żadne daw ne błędy w now ej o rg a nizacji pow tórzyć.
Że szkół fachow ych potrzeba nam je s t ja k najw ięcej, to je s t zd a
niem jednozgodnem i powszechnem , ty ch w szyskich, k tórzy n a polu ogrodnictw a pracują. Zastanow ić się tylko należy, czy w dzi
siejszych w arunkach w trakcie organizow ania się by tu w łasnego p a ń stw a, będziem y w sta n ie mieć fundusze na n a le ż y te sytuow ania większej ilości szkół, a co najw ażniejsze, czy będzie dostateczn a ilość sił fach o w ych nauczycielskich zdolnych do daw ania w iedzy m łodzieży.
W Niemczech, gdzie po-w ojnie w roku 1870/1, dążność do pod
niesienia ogrodnictw a ogrom nie się w zm ogła i gdzie rzeczyw iście w sto
sunkowo krótkim czasie ogrodnictw o w pew nych sw ych gałęziach (sadow nictw o, szkółkarstw o, hodowla kwiatów ), silnie się ro zw in ęły ,—
istniało około 12 szkół ogrodniczych z czego trz y w yższe i cztery średnie, a reszta niższe.
P rz y stę p u ją c do reorganizacji szkolnictw a ogrodniczego w Polsce, a m ając n a w zględzie trudności m aterjalne, — rozw ażyć należy ja k ic h nam szkół trzeb a i ja k ie m ożna będzie najprędzej kreow ać, względnie- zreorganizow ać.
N a przeszkodzie do tw orzenia większej ilości niższych szkół ogrodnictw a, stoi b ra k dostatecznej ilości w ykw alifikow anych sił n a u czycielskich, to też przedew szystkiem należy j a k najp ręd zej istniejącą w W arszaw ie przy W yż. K ursach N auk. szkołę ogrodniczą zreo rg an i
zować ja k o W yższą uczelnię o poziomie akadem ickim . Szkoła w yższa, m ająca za zadanie przedew szystkiem kształcenia nauczycieli ogrodn. dla szkół niższych, oraz instruktorów okręgow ych. Ze w zględu n a brak odpo
w iednich sił nauczycielskich dla prow adzenia szkół w yższych ogrodni
ctw a, oraz, że szkoły takie, aby m ogły należycie odpowiedzieć swem u zadaniu, pow inny być odpowiednio w yposażone w o bjekta i środki n a u kowe, a tak ż e należycie dotowane,— w ystarczyć m usi na razie je d n a w W a r szawie. N atom iast n ależy usilnie dążyć do kreow ania k a te d r ogrod
nictw a n a w yższych uczelniach rolniczych, n a w zór świeżo utw orzonej w K rakow ie na S tu d ju m rolniczem . K a te d ry tak ie pow inny pow stać w Poznaniu, we Lw ow ie i W ilnie. Zadaniem k a te d r ogrodnictw a będzie, z n a tu ry rzeczy, u zu p ełnianie w iedzy rolniczej ogrodnictw em , k s z ta ł
cenie nauczycieli ogrodnictw a dla szkół niższych rolniczych, względnie- tak że instruktorów ogrodnictw a.
J a k słusznie dr. Wł. K ubik w poprzednim a rty k u le zaznacza,
„m am y n adm iar ogrodników dw orskich, dla któ ry ch nie m a stosownych.
posad44, nadm iar te n z chw ilą w chodzenia w życie reform y r'qlnej będzie się powiększał, to też zastanow ić się należy czy ty p szkół, k tó ry k ształcił ogrodników zaw odow ych będzie m iał w najbliższej przyszłości rację bytu. U w ażam osobiście, że nie i dla tego ty p szkoły średniej na razie będzie zb y teczny a n aw et szkodliw y.
N ajsilniejszem powinno być dążenie do tw orzenia szkół niższych, któreby m iały za zadanie n i e k s z t a ł c e n i e o g r o d n i k ó w , lecz n a u czanie o g r o d n i c t w a u ż y t k o w e g o , najszersze w arstw y społeczeń
stw a rolnego a przedew szystkiem synów w łościańskioh. Szkoły takie, o kursie prak ty czn y m i nie dłuższym , niż dw uletni, należy roz
rzucić ja k najgęściej po całem państw ie, a szczególnie tam , gdzie w arunki przyrodnicze i społeczne s p rz y ja ją rozw ojow i ogrodnictw a.
Szkoły te nie pow inny być szablonowe, lecz dostosow ane do w arunków poszczególnych okolic. R ów nież należy baczną uw agę zwrócić n a w ypo
sażenie ty ch szkół w odpowiednio urządzone ogrody, aby to nie były nadzw yczajne ogrody „ fra n c u s k ie j pełne drzew karłow ych form ow a
nych, „ ra jsk ic h 14 ogródków z figam i i w inoroślą, z nadzw yozajnem i
„aerboretam i44 i kosztow nem i szklarniam i pełnem i roślin botanicznych, ja k ie jeszcze obecnie w naszych niższych szkołach spotkać m ożna,—lecz dać należy handlow e ogrody, posiadające w zorow y sad w ysokopienny, ty p u ja k i n ajbardziej w danej okolicy propagow ać należy, wzorowo prow adzone p lan ta ćy e w arzyw , u praw ę nasion w arzyw nych, gdzie w arunki będą w ym agać tak że odpow iednie p rak ty czn e szklarnie do hodowli kw iatów handlow ych.
Prócz powyżej w ym ienionych uczelni, w skazanem je s t organizo
w anie p rzy niektórych szkołach ogrodniczych uzupełniających kursów o grodnictw a dla ogrodników praktyków i nauczycieli ludow ych.
A. WRÓBLEWSKI.
Ze zjazdu delegatów towarzystw ogrodniczych w Warszawie.
Dzięki przem ocy i bezpraw iu naród nasz ro zd a rty na trz y części, pozbaw iony w łasnej woli, zm uszony był przez długie dziesiątki la t pod
porządkow ać się interesom w rogich nam rządów , starający ch się z ziem naszych i pracy naszej w yciągnąć dla siebie jak n a j większe zyski. P odział ten żyw ego organizm u narodu, m usiał w ytw orzyć przez dłuższy okres czasu, m im owolnie pew ną odrębność każdego z trzech zaborów, a w szczególności n a polu pracy społecznej i k u ltu raln ej.
M iędzy innem i tak ż e i ogrodnictw o polskie, m ając odrębne wś- ru n k i. niejednakow o i nierów nom iernie się rozw ijało.
W K ongresów ce, gdzie akcja w kieru n k u podniesienia ogrodnictw a rozpoczęła się najw cześniej, bodźcem do rozw oju tej gałęzi gospodarki rolnej, była chęć z y sk u ja k i produkcja ogrodow a zapew niała. To też w okolicach w iększych m iast lub centrów przem ysłow ych, p o w sta ły liczne p lantacje w arzyw , drzew owocowych lub kw iatów w celach h a n dlow ych. Ten ty p ogrodnictw a jak k o lw iek posiada cechy norm alne i o p a rty je s t na najzdrow szych podstaw ach ekonom icznych, — j e s t je d n a k z b y t egoistyczny a tern sam em m niej społeczny, m niej w pły-
\
w ający i dbający o podniesienie i rozwój w iedzy ogrodnictw a wśród n a j
szerszych w arstw społecznych.
W G alicji, gdzie rozw ój ogrodnictw a zaczął się znacznie później niż w K ongresów ce, dążności w tym k ieru n k u były biegunow o prze- ciwne. T u odrazu spraw ę postaw iono n a p unkcie interesów najszerszych w arstw społeczeństw a, przez podniesienie i popularyzow anie wiedzy ogrodniczej. To też aczkolw iek nie posiadam y w G alicji t,ak licznych zakładów ogrodniczych i p la n ta cji handlow ych ja k K ongresów ka, to je d n a k ogólny sta n w iedzy ogrodniczej a tern samem i ogrodnictw a podniósł się znacznie.
W W ielkopolsce, gdzie k u ltu ra rolna osięgła n ajw yższy stopień ro zk w itu w Polsce, to rozwój ogrodnictw a nie tylko nie szedł rów no
m iernie z rolnictw em , ale nie m ógł n aw et dorównać ogrodnictw u in n y ch zaborów.
Z chw ilą ponow nego zjednoczenia ziem Polski i w ielkich retorm społecznych, w skazanem było, aby tak że dążności do podniesienia ogro
dnictw a naszego z o stały dla dobra spraw y złączone i w zm ocnione, a różnice w tych dążnościach, przez w zajem ną w ym ianę m yśli m ogły być zużytkow ane.
Ja k o pierw sze zetknięcie się pracow ników na polu ogrodnictw a, o d b iły się z in ic ja ty w y W arszaw skiego Tow. Ogrodniczego, w dniach 12, 13 i 14 czerwca b. r. w W arszaw ie, n a ra d y delegatów w szystkich polskich tow arzystw ogrodniczych lub korporacji pracu jący ch na polu ogrodnictw a.
W zjeździe tym , celem którego było u stalenie p rogram u i d a ty pierw szego pow szechnego zjazdu ogrodników polskich, — wzięło udział około 60-ciu osób ze w szystkich prow incji Polski.
W pierw szym dniu, po otw arciu zjazd u przez prezesa W arszaw skiego Tow. Ogrodniczego p. P io tra H osera, zaczęły się pod przew od
nictw em pionierów polskiego ogrodnictw a prof. E d m u n d a Janko w sk ieg o i prof. Jó zefa B rzezińskiego, deb aty i dyskusje nad program em i d a tą zjazd u powszechnego.
Ze w zględu n a okres ogólnych reform politycznych i społecznych w całkow item życiu naszego narodu i tw orzenia się w łasnej państw o
wości, — bardzo w iele spraw i zag adnień zw iązanych z pszyszłym rozw ojem ogrodnictw a polskiego, w ym aga szerszego om ów ienia ze strony fachow ej i w yw arcia należytego w pływ u na ich w prow adzenie w życie.
W iele tak ich spraw pierw szorzędnej w agi dla ogrodnictw a polskiego, z o sta je załatw ian y ch bez wiedzy i w pływ ów szerszego ogółu św iata ogrodniczego, nieraz m oże ze szkodą dla sam ej spraw y.
Z tego powodu objaw iały się dążenia, aby zjazd ogrodniczy odbył się jeszcze w roku bieżącym , w ciągu w rześnia, a p rzy n ajm n iej w g ru dniu lub początkach sty czn ia roku przyszłego.
N iestety, poniew aż zjazd ten m a się w ypow iedzieć i pow ziąć wnioski w spraw ach zasadniczych organizacji ogrodnictw a naszego, co w ym aga dla opracow ania odnośnych referatów wiele czasu, przeto ustanow iono term in ogólnego z ja z d u dopiero n a sierpień 19-20 roku.
N atom iast w ciągu w rześnia b. r. m a się odbyć jeszcze je d e n z jazd delegatów tow. ogrodniczych, celem dalszego przedyskutow ania niek tó ry ch kw estji. zw iązanych ze zjazdem ogólnym .
Po długiej i w yczerpującej dyskusji w pierw szym dniu obrad, nad przedstaw ionym przez P rezydyum W arsz Tow. Ogrodniczego pro
gram em zebranie uchw aliło poniższy program , przedstaw iony w w ię
kszości przez d elegata Tow. G ospodarskiego ze L w o w a :
1. Z obrazow anie ogólnego dotychczasow ego sta n u ogrodnictw a, we w szystkich trzech b y łych zaborach R zeczypospolitej Polskiej.
O pracow anie referatów w tej k w estji powierzono : dla M ałopolski K rakow skiem u Tow. O grodniczem u, w porozum ieniu z innem i to w a rz y stw am i w tej d zie ln ic y ; dla K ongresów ki W arszaw skiem u Tow. O grod
niczem u, ta k samo, w porozum ieniu z re sz tą tow arzy stw i zw iązków ; d la W ielkopolski P oznańskiem u zjednoczonem u Tow. O grodniczem u.
2. Szkoły i szkolnictw o, ogrodnicze w Polsce.
Dla opracow ania re fe ra tu w te j spraw ie, zostali w y h ran i p p prof.
J ó z e f B rzeziński, dyr. W łodzim ierz G orjaczkow ski i p. M arciniec, k tó rzy w w zajem nem porozum ieniu w ypracują w spólny refe ra t. R e fe ra t w raz z w nioskam i zostanie przedstaw iony zjazdow i przez prof. Jó z efa Brze
zińskiego.
3. In stru k to rz y i pop u lary zacja ogrodnictw a.
W ypracow anie re fe ra tu powierzono : pp. Józefow i i K azim ierzow i Brzezińskim , Tow. O grodniczem u w P ozn an iu i K ołu In stru k to ró w Zawodow ego Z w iązku ogrodniczego w W arszaw ie.
4. Piśm iennictw o, podręczniki i tablice poglądow e ogrodnicctw a.
O pracow anie i przedstaw ienie Referatu i wniosków powierzono A ntoniem u W róblew skiem u.
5. O grodnictw o a reform a rolna.
O pracow anie i przedstaw ienie tej k w estji pow ierzono prof. E d m u n dowi Jankow skiem u i dr. W ładysław ow i K ubikow i.
Po w yczerpaniu porządku dziennego, zebranie uchw aliło p rz e d sta w iony przez d eleg ata T ow arzystw a G ospodarskiego ze Lw ow a w niosek, m ający n a celu dążność do u tw orzenia p rzy M inisterstw ie rolnictw a ciała doradczo-fachowego w postaci R a d y O grodniczej, złożonej z przed staw icieli n a jw ażn iejszy ch tow arzystw ogrodniczych oraz korporacji uad rozw ojem ogrodnictw a pracujących. R a d a tak a , odbyw ająca w m iarę potrzeby zebrania, m iałaby za zadanie ro zp atry w an ie i opiniow anie w ażniejszych w niosków p rzedstaw ianych przez referen ta dla spraw ogrodnictw a przy M. R. i D. P., w zględnie przekładanie w niosków w łasnych, a tak ż e w pływ anie n a w prow adzanie w życie p rz y ję ty c h postulatów . P rzedstaw ienie tego w niosku odnośnym czynnikom , celem pow ołania do życia powyższej R ady, — postanow iono odłożyć do pow tórnego zjazd u we w rześniu r. b.
W drugim dniu zjazdu, w m yśl program u, delegaci zw iedzili przedpołudniem piękny p a rk S karyszew ski na Pradze, założony w lata ch 1906—1914. W ycieczce tej przew odniczył zasłużony pracow nik nad upiększeniem W arszaw y w p ark i i bulw ary, długoletni in sp e k to r p lan tacji m iejskich p. F ran ciszek Szanior, tw órca p a rk u S karyszew skiego.
O prow adzając, p rzedstaw ił p. F ran ciszek Szanior historję pow stania parku, które w ynikło z pobudek socjalnych jak iem i było bezrobocie w arszaw skie w r. 1906. M a g istra t w arszaw ski p ragnąc przyjść ludności z pomocą, p rzy stą p ił wówczas do zak ład an ia na n ieu ż y tk ac h S k a ry szew skich nad W isłą obecnego parku.
W godzinach popołudniow ych została urządzona pod przew odni
ctw em prezesa Tow. Ogrodniczego W arszaw skiego p. P io tra H osera, w ycieczka do sadów p. Jałoszyńskiego położonych o 4 kim za ro g atk am i M okotow skiem i. W ycieczka ta dała uczestnikom nietylko dużo w rażeń
odniesionych, z o g lądania racjonalnie a z przepychem i p e d a n te rją urządzonego i u trzy m an eg o ogrodnictw a handlow ego, jak ieg o n a w e t w krajach , gdzie k u ltu ra ogrodnicza znacznie w yżej stoi, rzadko spotkać m ożna, — ale tak że wiele nauki m oralnej i w skazówek, ja k w w a ru n kach n a w e t tak ich ja k nasze, m ożna stw orzyć dzieło, które n iety lk o m oże przynosić w łaścicielow i kolosalne dochody, ale stanow i zarazem w zór doskonałości.
Sady p. Jałoszyńskiego, ja k i obok świeżo założone na g ru n ta c h p ofortyfikacyjnych sady rządow e, a także spotykane n a Mokotowie hodow le w arzyw , św iadczą o w ysokim rozw oju k u ltu ry ogrodniczej
w okolicach W arszaw y. .
W godzinach w ieczornych zebranie m iało debatow ać nad ew entu- alnem połączeniem się to w arzystw ogrodniczych polskich, w zględnie utw orzeniem w spólnego w ydziału, — poniew aż je d n a k znaczna ilość delegatów nie b y ła zapoznaną z przedstaw ionym przez T ow arzystw o Ogrodnicze W arszaw skie pro jek tem s ta tu tu , a ze w zględu n a m ałą ilość czasu i w ażność p rzed m io tu ,— sprew ę tę odłożono do ro zp a trz e n ia na zjeździe jesiennym .
W ostatn im dniu obrad, w godzinach przedpołudniow ych d y sk u to wano nad projektem w niosku sejm owego w spraw ie ochrony sadów przed m szycą w ełnistą. Do dwóch punktów przedstaw ionych przez M. R. i D. P. dotyczących ochrony szkółek i sprzedaży drzew ek, dodano n a w niosek a u to ra niniejszego, p u n k t trzeci zobow iązujący przym usow e zw alczanie m szycy w ełnistej w sadach przez tego szkodnika zajęty ch *).
W godzinach popoł. została urządzona w ycieczka do szkółek p. P io tra H osera w Zbikowie, oraz do S tacji D ośw iadczalnej Ogrodniczej w, M orach — n ie ste ty z przyczyn nie odem nie zeleżnych, udziału w niej wziąć nie mogłem.
Mszyca wełnista i jej zwalczanie.
■Jednym z n ajg ro ź n ie jsz y c h szkodników drzew jab ło n io w y ch je s t m szyca w ełnista, zw ana też m szycą krw aw ą, albo korów ką (Schiso- neura lunigera Hausm .). W krajach, w których pomimo stosow ania środków zapobiegaw czych zdołała się ju ż rozpow szechnić, z a g ra ż a ona dalszem u istn ien iu sadów jabłoniow ych i p rzy p ra w ia hodowców o mil- jonow e s tra ty , nie licząc n ak ład u tru d u i kosztów , ponoszorij^ch n a zw alczanie pasorzyta. D latego z całym naciskiem trzeba zaznaczyć, że tylko uśw iadom ienie i niezw łoczne w spółdziałanie w szystkich w łaści
cieli i kierow ników szkółek i sadów może jeszcze zapobiedz sk utecznie rozw ielm ożnieniu się m szycy w ełnistej w Polsce.
M szyca w ełnista paso rzy tu je praw ie w yłącznie n a jab ło n iach * * ).
J s s t to owad niew ielkich rozm iarów (około 2 1/a mm), zbliżonych do pospolitych m szyc, w yw ołujących skręcanie się liści i w ierzchołków m łodych pędów różnych drzew. W y stęp u je ona w pokoleniach bez-
*) Wniosek w sprawie ochrony sadów i szkóbk przed mszycą wełnistą, został dnia 21. lipca przez Sejm uchwalony. W odpowiednim czasie wniosek ten podamy do wiadomości Czytelników. Red.
**) Niekiedy pojawia się również na gruszach, pigwach i głogach.
skrzy d ły ch i uskrzydlonych. N azw ę m szycy w ełnistej zaw dzięcza tem u, że odwłok m a p o k ry ty w ydzieliną woskową w postaci białych włosków, przypom inających w e łn ę ; p rzy rozgnieceniu w ydziela się z m szycy citecz lepka, czerwona, podobna do krw i — stąd nazw a m szycy k rw a w ej. K orów ką zwie się dlatego, że paso ży tu je na korze m łodych pędów, a n a w e t na pniach, konarach i gałęziach. O siada najprzód m iejsca z ra nione, zapuszcza d łu g ą ssaw kę w tk an k ę i w ysysa wielkie ilości soków, w sk u te k czego tw orzą się guzy, narośja, ra n y podobne do rak o w aty ch , i stopniow o drzew a p rz e sta ją owocować, a n aw et za m iera ją z w y
cieńczenia.
M szyca w ełnista, której ojczyzną zdaje się być A m eryka P ółnocna, z n a n a je s t w E u ropie zachodniej i południow ej od daw na. Do Polski zo stała zaw leczona z jabłoniam i, sprow adzanem i z zag ran icy i z R osji południow ej. P ierw otnie przypuszczano, że w k raju naszym nie z n a jd u je ona w arunków , odpow iednich do rozw oju, poniew aż w ystępow ała tylko w m ałych ilościach i nie rozpow szechniała się. Je d n a k w lata ch o sta t
nich zaczęła się szerzyć niezm iernie gw ałtow nie, opanow yw ać całe oko
lice i zagrażać istn ien iu p la n ta cji jabłoniow ych, stanow iących podstaw ę sadow nictw a polskiego.
M szyca w ełn ista rozm naża się z n ad zw y czajn ą szybkością: je d n a sam ica rodzi naraz około 40 m szyc m łodych, i może w ydać do 10 poko
leń w ciągu lata, a m łode m szyce po upływ ie p a ru ty g o d n i s ta ją się zdolne do dalszego rozpłodu. O siadają one kolonjam i, złożonem i nieraz z kilku tysięcy sztuk, tw orzą wielkie zbiorow iska, które zdała robią w rażenie pasem , lub kłaczków w aty, uczepionych n a korze, szczególnie w y raźnych w lecie, g d y w celu ochrony od upałów m szyce p o k ry w ają się obfitszą w ełną. W drugiej połowie la ta w y stę p u ją pokolenia u sk rz y dlone, i w tej postaci m szyca w ełn ista m oże z łatw ością przenosić się n a znaczne przestrzen ie, z a ra ż a ją c n iety lk o drzew a sąsiednie, ale rów
nież okoliczne p lan ta cje jabłoniow e. Zim uje m szyca na drzew ach, u k ry ta ty siącam i w szczelinach lub wśród pow stałych n a korze guzów , zabez
pieczona w ten sposób od mrozów, a m ało w idoczna, gdyż w tym okresie c h a ra k te ry sty c z n a „ w ełn a“ zan ik a. Nie p osiadają je j też m szyce młode, w skutek czego, n aw et n a drzew ach silnie porażonych, w początku lata , n a pierw szy r z u t oka szkodnika nie d o s trz e g a m y ; rów nież później, p rzy zw alczaniu m szyc, pokrytych w ydzieliną woskową, niepozorna m łodzież w ym yka się z pod naszej uw agi i roznosi dalej zarazę. W tern stadjum cechą n a jb a rd zia j c h a ra k te ry sty c z n ą je s t krw aw a plam a, w idoczna po rozgnieceniu ow adu.
M szyca w ełn ista n a jp rz ó d opanow uje te części drzew a, n a których łatw o może zapuścić ssaw kę przez korę do tk an k i, obfitującej w soki.
A więc osiada na latoroślach i pędach przeszłorocznych, oraz n a m iej
scach zranionych sta rszy c h części drzew a, ja k np. n a konarach, uszko
dzonych drabiną, czy butam i p rzy zbiorze owoców, n a niezagojonych m iejscach po ułam an y ch lub u ciętych gałęziach i t. p.
Pod w pływ em żarłocznego ssania tw o rzą się obrzm ienia, guzy i narośla, które, w sk u te k p ękania kory, stopniow o zam ieniają się w ran y otw arte. Miejsca ta k ie zostają n a ty c h m ia st opanow ane przez nowe kolonje pasorzyta, udarem niające zabliźnianie. W ten sposób pow stają ra n y coraz w iększe o brzegach p o k rytych lieznem i fałdam i i zg ru b ie
niam i, podobne do rakow atych, a stanow iące doskonałe schronienie dla p a s o rz y ta i podłoże, sprzyjające dalszem u jeg o rozwojowi.
S tąd w ażna w sk a z ó w k a : un ik ać u szk ad zan ia kory, a w szelkie m iejsca zranione zasm arow yw ać m aścią ogrodniczą, sm ołą albo choćby gliną z krowieńcem .
M szycą w ełn istą m ożna zw alczać skutecznie, jeśli zo stała w porą zauw ażona, a m ianow icie gdy p o jaw iła sią n a pojedynczych okazach lub cząściach drzew a, i to w nielicznych kołonjach. O ile opanow ała ju ż całe drzewo, rozp len iła sią n a pądach rozgałązionej korony, to w in te resie całej p la n ta c ji zaleca sią stanow czo w y rąb an ie drzew a porażonego, po uprzedniem opaleniu go n a m iejscu, aby nie rozsiew ać p a so rz y ta, i zdezynfekow anie w apnem palonem ziemi, otaczającej to drzewo. P rz y porażeniu poszczególnych cząści korony m ożna ograniczyć sią do opa
lenia i w yciącia bądź tylko konarów opanow anych, bądź odm łodzenia całej korony, spalenia cząści obciętych, zasm arow ania ran i energicznego zasilenia ziem i naw ozam i. Na leczenie okazów opanow anych może sobie pozw olić jed y n ie m iłośnik, posiadający kilka drzew , sporo czasu wol
nego i dostateczne środki m ate rja ln e n a kupno drogich obecnie, a cząsto praw ie niedostępnych środków do zw alczania m szycy.
Zw alczanie polega n a tern, że m iejsca w których zag n ieźd ziły sią m szycd, należy zasm arow ać mocno pendzlem lub szczoteczką, um aczaną w sp iry tu sie denaturow nym , em ulsji n a fto w o -m y d lan ej,* *) płynie Ness- lera *) lub płynie B ehrensa 3), Sm arow anie pow tarzać trz e b a w ciągu całego roku, ilekroć m szyca w ełnista sią pojaw i. W razie w y stąp ien ia je j n a korzeniach, zaleca sią późną jesio n ią lub w zim ie korzenie obnażyć, oblać m lekiem w apiennem lub zasypać m achorką, i znow u z a g arn ą ć ziem ią. Skuteczne je s t też w strzykiw anie do ziem i siark u w ęgla, je d n a k ze w zglądu n a szkodliwość tego środka dla zdrow ia ludzkiego, stoso
w anie jeg o należy pow ierzyć specjaliście.
D rzew a sta ra n n ie oczyszczane, m alow ane corocznie w apnem aż do w ierzchołków m łodych pędów, o koronach przerzedzanych racjonalnie, obficie zasilane i rosnące dzięki tem u bujnie, n a ziemi stale u p raw ia
nej, są odporniejszo od drzew zaniedbanych i słabych.
A by sią ustrzed z przed zaw leczeniem szkodnika do sadu, należy kupow ać drzew ka owocowe, a w szczególności jabłonie, tylko w szkół
kach, które S ta cja Ochrony roślin przy T ow arzystw ie O grodniczem W arszaw skiem , lub in n y zakład naukow o-dośw iadczalny, zbadał przed rozpoczęciem w ysyłki drzew , i którym w y d ał zaśw iadczenie, że są wolne od m szycy w ełnistej! Z aśw iadczenie tak ie je s t ważne tylko na jesień tego roku, w którym zostało w ydane, i n a wiosną roku n a s tę p nego. O kazania takiego zaśw iadczenia pow inien żądać od w łaściciela lub kierow nika szkółki każdy nabyw ca drzew ek, k tóry chce sią u c h ro nić przed m szycą w ełnistą.
N iem niej, w interesie dobra sadow nictw a krajow ego, pow inien k a żdy, rozum iejący niebezpieczeństw o, zagrażające ow ocarstw u polskiem u ze strony m szycy krw aw ej, zaw iadom ić niezw łocznie M inisterstw o .Rol
nictw a i D óbr Państw ow ych o wszelkich zauw ażonych w ypadkach w y stę
') Emulsja naftowo mydlanu przeciwko mszycy wełnistej zawiera, na 10 litrów wody, 1 litr nafty i 1 litr mydła szarego lub zwyczajnego. Najprzód rozpuszcza się w wodzie mydło, a następnie powoli dolewa się nafty, ciągle płyn mieszając.
*) Płyn Nesslera składa się z 5 litrów wody, 400 gr, mydlą szarego, 800 gr olejku fuzlowego i 1600 gr. spirytusu denaturowanego. Płyn starannie mieszać.
■'*) Płyn Behrensa przygotowuje się, rozpuszczając 1200 g r mydła szarego w 54-ch litrach wody, poczem dolewa się 1 kg. spirytusu denaturowanego.
pow ania m szycy, z podaniem dokładnego adresu porażonej szk ółki, p la n ta cji lub sadu.
A więc p am iętaj i pow tarzaj innym :
1) N iem a groźniejszego szkodnika dla jab ło n i nad m szycę w ełnistą.
2) Nie kupuj drzew owocowych ani ich części ze szkółek, nie za
op atrzo n y ch na dany sezon w św iadectw o S tacji O chrony R oślin przy Tow. Ogrodniczem W arszaw skiem , lub innej in sty tu c ji naukow ej, abyś nie zaw lókł m szycy w ełnistej do swego sadu i nie w yrządził krzyw dy
sobie i sąsiadom .
3) C hroń drzew a tw e od skaleczeń, a w szystkie m iejsca zranione pokryw aj niezw łocznie m aścią, sm ołą lub choćby g lin ą z krow ieńcem .
4) Oczyszczaj i w apnuj pilnie drzew a, przerzedzaj korony, u p ra wiaj i zasilaj ziemię, aby drzew a silnie rosły.
5) Oglądaj często swoje jab ło n ie, abyś pojaw ienie się pierw szych kolonji m szycy w ełnistej w porę zauw ażył i zdołał je w y tępić zanim o p an u ją całe drzewo.
6j Nie w ahaj się opalić n a m iejscu i ściąć drzew o, opanow ane przez pasożyta, aby kosztem tej o fia ry zapobiedz p rzeniesieniu się m szycy w ełnistej na inne drzew a w sadzie tw oim lub sąsiedzkich.
7) Pouczaj sąsiadów i znajom ych swoich o niebezpieczeństw ie, za- grażającem plantacjom jabłoniow ym ze stro n y m szycy krw aw ej, o mil- jonow ych stra ta c h , ponoszone przez k raje, w których się ona rozw iel- m ożniła, i zachęcaj do bezzw zględnego je j zw alczania. Bo ty lk o zjed
noczone w ysiłki w szystkich posiadaczy ogrodów zdołają uchronić kraj przed klęską.
8) P am iętaj zaw iadam iać M inisterstw o R olnictw a i Dóbr P a ń stw o wych, o w szystkich zauw ażonych w ypadkach w ystępow ania m szycy w e łn iste j, a w razach w ątpliw ych zasięgaj ra d y i szukaj pomocy w s ta cjach ochrony roślin i in nych zak ładach dośw iadczalnych.
Z M inisterstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych.
M. R. i D. P .
Organizacja kursu dla pielęgniarzy drzew.
M inisterstw o ro ln ictw a i Dóbr P aństw ow ych o rg an izu je corocznie dla pielęgniarzy drzew kurs bezpłatny, trw a ją c y ogółem 7 ty godni.
Celem kursu j e s t przygotow anie z a stę p u ludzi, m ieszkających na w siach lub w m iasteczkach i dokładnie obeznanych z zasadam i zakła- k ład an ia sadów, sadzeniem , uszlachetnianiem i pielęgnow aniem drzew owocowych piennych oraz ze zw alczaniem pospolitszych szkodników i chorób. Hodow la i pielęgnow anie drzew piennych stanow ią podsta
wową tre ść kursu.
N auczanie odbyw a się p rak ty c zn ie : uczestnicy kursu pow inni nie- tylko poznać w szystkie roboty, lecz n ab ra ć pew nej w p raw y w ich w y
konyw aniu. W szystkie roboty są objaśniane i uzasadniane. Na w y kłady teoretyczne przeznacza się około jed n ej godziny dziennie. D uży nacisk kładzie się n a wycieczki.
Po odbyciu całego kursu słuchacze zostaną poddani egzam inow i
praktycznem u, przyczem roboty w ykonyw ane m uszą objaśniać i u z a sadniać.
Słuchacze, k tó rz y złożyli egzam in z w ynikiem zadaw alającym , o trz y m u ją św iadectw a, upow ażniające ich do w ykonyw ania czynności i ko rzy stan ia z ty tu łu „pielęgniarza d rz e w ". Pozostali słuchacze o trzy m ają ty lk o zaśw iadczenia o w ysłuchaniu kusu.
W a r u n k i p r z y j ę c i a . K u rsy są bezpłatne.
K ażd y ze słuchaczów o trzy m u je w n a tu rz e : m ieszkanie, straw n e
<; i zw rot kosztów podróży na w ycieczkach w czasie trw a n ia kursu.
U czestnicy ku rsu ponoszą koszta podróży z m iejsca zam ieszkania do m iejscowości, w której m a się odbyw ać kurs, oraz obow iązani są posiadać w łasną pościel i w łasne n a rz ę d z ia : piłkę, ogrodniczą, noże ' i sekator, które m ogą nabyć po przybyciu ń a kurs.
Słuchaczam i m ogą być synowie w łościan lub drobnych rolników, obeznani p rak ty czn ie z ogrodnictw em , um iejący czytać, rachow ać i pisać po polsku. Pierw szeństw o będą mieli w ychow ańcy szkół rolni
czych i ogrodnicy zawodowi. K andydaci m uszą być obyw atelam i P a ń stw a Polskiego i m ieć conajm niej la t 17 skończonych. P rz y zgłosze
niach przedstaw ić trz e b a m etrykę i ory g in ały lub uw ierzytelnione odpisy św iadectw szkolnych i z p ra k ty k i odbytej.
K ażd y k a n d y d a t na słuchacza stw ierd za podpisem przyjęcie po
ił niższych zobowiązań.
O b o w i ą z k i p i e l ę g n i a r z y .
K ażd y słuchacz kursu, k tóry u zy sk a św iadectw o p ielęgniarza drzew , obow iązany je s t w granicach gm iny, którą zam ieszkuje, na w ezw anie w ładz państw ow ych, duchow ieństw a, zarządów szkół oraz osób pry w atn y ch , a w szczególności gospodarzy m ałorolnych, w ykony
wać roboty przy drzew ach owocowych, polegające n a zak ład an iu lub pielęgnow aniu sadów, zbieraniu, sortow aniu i pakow aniu owoców, i zw al
czaniu pasorzytów . Za pow yższe czynności o trzy m u ją pielęgniarze od osób lub in sty tu c ji interesow anych w ynagrodzenie w yłącznie w edług cennika, zatw ierdzonego przez M inisterstw o R o lnictw a i D. P.
P ielęgniarze drzew prow adzą kontrolę sw ych czynności i s k ła d a ją spraw ozdania w e d łu g ustalonego porządku. Czynności ich podlegają kontroli państw ow ego in sp ek to ra pielęgniarzy, k tó ry składa w te rm i
nach ustalonych w yczerpujące spraw ozdanie M inisterstw u R olnic
tw a i D. P.
P ielęgniarze obow iązani są do czuw ania -nad stanem i rozw ojem ogrodnictw a, a w szczególności sadow nictw a, w swoich okręgach, in fo r
mować inspektora o w ażniejszych p rzejaw ach życia ogrodniczego i udzie
lać w yczerpujących odpowiedzi piśm iennych n a w szelkie kierow ane do nich zap y tan ia.
P ielęgniarze drzew m ogą być używ ani n a kursy lub pokazy do d at
kowe w każdym czasie i obow iązani są staw ić się bez w zględu n a odle
głość w yznaczonego p u n k tu zbornego. W każdym w ypad k u o trz y m u ją zw rot kosztów podróży i utrzym anie przez czas trw an ia kursu lub pokazu.
Pielęgniarze, w yk azu jący szczególną gorliw ość i w pływ dodatni n a rozw ój sadow nictw a w swoim okręgu, m ogą otrzym yw ać w yróż
nienia.
P ielęgniarze, którzy uch y lają się od spełniania p rz y ję ty c h obo
wiązków, roboty p rzy drzew ach w y k onyw ują w adliw ie, p o b ierają w y
nagrodzenie w yższe od ustalonego w cenniku, albo nie czynią zadość żądaniom praw nym w ładz, zo sta ją n a zasadzie decyzji M inisterstw a R olnictw a i D. P. pozbaw ieni św iadectw a i praw a k o rzy sta n ia z ty tu łu pielęgniarza drzew , o czem zo staną zaw iadom ione odnośne w ład ze i o rg an izacje społeczne m iejscow e.
P r o g r a m k u r s u d l a p i e l ę g n i a r z y d r z e w . K u r s t r w a ogółem siedem (7) ty g o d n i i dzieli się n a : 1) K urs w iosenny 3-tygodniow y,
2) kurs letni 2-tygodniow y,
3) kurs jesie n n y 2-tygodniow y. »
P r z e d m i o t y w s p ó l n e dla w szystkich trz a c h kursów : 1) R ozpoznaw anie odm ian w ażniejszych, ich wad i zalet,
2) rozpoznaw anie i zw alczanie w ażniejszych szkodników i chorób, 3) zw iedzanie w yb itn iejszy ch ogrodów i zakładów , jarm ark ó w ,
w ystaw , pokazów ogrodniczych i t. p.
P r o g r a m y s z c z e g ó ł o w e : A. K u r s u w i o s e n n e g o :
1. P rzy g o to w an ie m iejsca pod sa d :
a) rozplanow anie (sady jed n o lite, m ieszane, sadzenie w spół
rzędne, sady połowę, sady przy domu, p la n ta c je p rzy d ro żn e, ogrody handlow o i a m a to rsk ie );
b) w yznaczanie m iejsc pod drzew a (odstępy, rozm ieszczanie, w czwórkę, w piątkę, sadzenie n a pasach);
c) kopanie i zapraw ianie dołów, u sta w ia n ie pali.
2. K w alifikow anie i przygotow anie drzew do sadzenia (cechy drzew dobrych, trak to w an ie drzew zasch niętych i zm arzniętych, m ocze
nie drzew , przycinanie korzeni, m aczanie w papce, dopuszczalne I w ady drzew).
3. Sadzenie drzew (m etody sadzenia, szkodliwość nadm iernego zagłębiania i zap ad an ia się drzew , przyw iązyw anie, podlew anie, tra k to w a n ie drzew nie p rzy ję ty c h lub słabo rosnących, sadze
nie na zboczach gór, na kopcach, przy drogach).
4. P rzycinanie koron drzew m łodych (zasady, cel i w pływ p rzy c i
n a n ia i k sz ta łto w an ia koron, bańkow anie pni).
B. Krzewy jagodow e, ich sadzenie, pielęgnow anie i odm iany (ag re sty, winorośl, porzeczki, m aliny, tru sk a w k i i poziomki).
6. O czyszczanie p n i i konarów drzew starszy ch (skrobanie, szoro
w anie i bielenie).
7. W ykrzesyw anie koron drzew starszych.
8. O dm ładzanie i przeszczepianie drzew.
9. Z asilanie drzew w stanie spoczynku.
10. R atow anie drzew za głęboko posadzonych lub zapad n ięty ch .
11. Zimowe i wiosenne roboty w szkółce (cięcie zimowe, szczepienie, kopanie drzew ek, sortow anie dziczków i szczepów, pakow anie, przesyłanie, dołowanie i t. d.)
B. K u r s u l e t n i e g o :
1. R oboty szkółkow e (podw iązyw anie pędów szlachetnych, usuw a
nie dzikich, uszczykiw anie, oczkow anie, spulchnianie ziem i, zw alczanie chwastów ).
2. R oboty letn ie przy drzew ach w sadzie (zasilanie, usuw anie suszu z koron, podpieranie gałęzi ow ocujących, leczenie ran, raków itp.i
3. Zbiór, pakow anie i p rzesyłka owoców letnich.
4. P ielęgnow anie krzew ów owocowych, rozm nażanie truskaw ek.
C. K u r s u j e s i e n n e g o :
1. Zbiór, w ypacanie, sortow anie, przechow yw anie, pakow anie, i prze
syłanie owoców (przyrządy do zbierania, poznaw anie sta n u doj
rzałości, p r/ech o w aln ie i ich urządzenie, m a te rja ły do pakow a
nia, czynniki podnoszące trw ałość owoców).
2. Zasady w yrobu suszów, przetw orów , moszczów i win.
3. Przygotow aw cze roboty jesie n n e do z a k ła d a n ia sadów.
4. Dobieranie odm ian do gleby, klim atu, rynków z b y tu i p rzezna
czenia sadu.
B. Jesien n e roboty w szkółkach, przygotow yw anie nasion
* *
*
Zam ieszczając pow yższy k o m unikat M inisterstw a R olnictw a i D.
P., — p ragniem y j a k najgoręcej zwrócić uw agę C zytelników na donio
słe znaczenie, dla rozw oju naszego sadow nictw a, ja k ie k urs ten mieć może. M am y nadzieję, że szczególnie nasze w łościaństw o, które obok wielkiego zam iłow ania do hodowli drzew owocowych, nie posiadając dostatecznej w ty m k ierunku w iedzy fachow ej — zechce gorliw ie z ku rsu tego k o rzystać.
Bardzo m iłe i w dzięczne, a p rzy tem m ate rja ln ie pew ne pole do pracy otw iera się przez ten kurs dla ty ch inw alidów w ojennych, którym ich defek ta fizy czn e pozw alałyby n a spełnianie zw iązanych z ty m z a wodem prac i obowiązków.
M am y nadzieję, że M inisterstw o R olnictw a nie ograniczy się w przyszłości n a centralizow aniu ty ch kursów tylko w W arszaw ie, lecz rów nocześnie urządzać je będzie ta k ż e i w innych dzielnicach P a ń stw a .
Odnośnie do szczegółowego p ro g ram u kursu, pozw olim y sobie za
uw ażyć, że n iek tó re przedm ioty uw ażam y za zbyteczne, j a k n . p. szkół- karstw o, a n a to m ia st nie w idzim y ta k ważnego przedm iotu ja k zw al
czanie grzybów i owadów szkodliw ych drzew owocowych w różnych porach roku.
Dopisek redakcyi.
A. W.
Pakowanie i przesyłka owoców i warzyw.
Z adaniem każdego producenta w inno być nietylko w yhodow anie dużo i pięknych owoców i w arzyw , ale tak że i dostarczenie ty ch pro
duktów na m iejsce zbytu, lub też bezpośrednio konsum entom , w stan ie m ożliw ie świeżym i nieuszkodzonym . Cel te n osiągnąć m ożna przez um iejętne a w łaściw e dla każdego p ro d u k tu pakow anie i przesyłanie.
N ieraz n ajp iękniejsze owoce i w arzyw a, w sk u tek złego opakow ania s ta ją się m ało w artościow em i i b y w ają niechętnie nabyw ane. Szcze
gólnie staran n eg o pakow ania w ym agają owoce.
Sposoby pakow ania są bardzo różne, nietylko w sto su n k u do różnych produktów , ale tak że niem al każda okolica ten sam pro d u k t inaczej pakuje. Zależnem to je s t od tego, ja k ie n aczynia potrzebne do pako
w ania w danej okolicy łatw o i tan io nabyć m ożna, ja k np. beczki, skrzynie, kosze i t. p.
Do pakow ania w arzyw n ajp ra k ty c z n ie jsze m i naczyniam i są kosze robione z w ierzby, korzeni, rogoży, słom y, cienko łupanego drew na i t. p.
K osze tak ie m uszą mieć odpow iednią form ę, aby napakow ane w nie w arzyw a nie uleg ały zepsuciu. U żyw ane w tym celu kosze w in n y być szersze niż wyższe, o ścianach schodzących się do dna skośnie, zarów no czw orokątne, j a k też i okrągłe. W m iejscow ościach gdzie m ate ry a ł drzew ny je s t tan i, m ogą być u ż y te do pakow ania w arzyw tak że sk rzy n k i robione z cienkich desek, z w olnem i szczelinam i. P ew na ilość w arzyw może być pakow anń tak że w prost do worków.
J a k o m ateryałów do p rze k ład a n ia pojedyńczych w arzyw lub owoców, m ających je ochronić od w zajem nego tarc ia lub gniecenia, używ am y w aty drzew nej (prew ażnie do pakow ania owoców), tej w ja k ą p a k u ją ja ja , m chu, szczególnie torfow ca, tra w y zielonej, p apieru i. t p.
Rys. 1. Kosz do pakowania delikatniejszych warzyw.
W krótkości chciałbym wym ienić pakow anie n ajw ażniejszych w arzyw i owoców.
P rzedew szystkiem w szelkie w a
rzy w a należy zbierać krótko przed w y
syłką, aby doszły n a m iejsce przeznaczenia m ożliw ie w stan ie świe
żym . Po zebraniu sta ra n n ie oczyścić z części zbytecznych a obciąża
ją c y c h przesyłkę, ja k korzeni, zepsutych liści, głąbów i t. p., po- Rys 2. Kosz z opakowanemi warzywami
czem w szystkie te w arzyw a, a szczególnie korzeniow e ja k ie są zaw alane z n a tu ry ziem ią, należy w ym yć.
G rupa pierw sza, do której m ożem y zaliczyć m archew , buraki, pietruszkę, cebulę w sta n ie zielonym , pory, salery, kalarepę, nie w ym aga praw ie żadnego opakow ania. W ym ienione tu w arzyw a po oczyszczeniu i obm yciu, wiąże się w m ałe wiązeczki, ja k ie zw ykle w danej m iejsco
wości są n a ta rg a c h sprzedaw ane, a n astęp n ie te sk łada się w w iększe paczki po 30, 60 do 100 wiązeczek i wiąże pow rósłam i ze słomy.
P aczki tak ie p a k u je się bezpośrednio n a wóz lub do w agonów .
G ru p a druga, do której należą w szy stk ie w arzyw a wym ienione w g rupie pierw szej, lecz w stanie bardziej dojrzałym a w ięc w porze zim ow ej, a tak że i w arzyw a św ieże j a k : szpinak, szczaw, strączki fasoli, bobu i grochu, ogórki gruntow e, k u k urydza świeża, m ogą być pakow ane i przew ożone w prost w workach.
Rys. 3 Sposób zaszywania koszyczków.
G rupa trzecia, obejm ująca w arzyw a delikatniejsze j a k : szpa
ragi, kalafiory, ogórki inspektow e, sałatę, pom idory i inne, w ym aga ju ż bardzo staran n eg o opako
w ania. S zparagi w iązane w paczki jedno lub półkilogram ow e, pakuje
się w w ilgotny m ech lub świeżą Rys4. Zaszywania koszyczka traw ę, do w ysyłki pocztow ej po z czereśniami.
5 kg w g ru b y papier, lub Większe
skrzynki i koszyki czw orokątne. K alafiory po obcięciu zbytecznych liści u k ład a się w kosze w yścielone św ieżą tra w ą lub liśćm i jeden obok drugiego. Po w ypełnieniu kosza do w ierzchu, n a k ła d a się znów w arstw ę traw y lub liści, potem zaszyw a się płótnem lub rogoża, albo też po nałożeniu odpow iednio grubej w arstw y prostej słomy, zaszyw a się na krzyż kilk a razy grubym szpagatem , w zględnie z a ty k a się dw a p rę ty z drzew a skrzyżow ane, w kraw ędzie kosza, aby całą zaw artość szczelnie przyciskały.
Ogórki p ak u je się ta k samo ja k i kalafiory, z tą tylko różnicą, że układa się je w arstw am i i każdą w arstw ę p rzek ład a m chem lub traw ą. Pom idory w ym agają do przesyłki m ałych koszyczków , jak ic h używ am y do d elikatnych owoców, aby w łasnym ciężarem się nie po
gniotły. Z am iast koszów m ożna tak ż e używ ać skrzynek drew nianych z odpowiedniem i szparam i dla dostępu pow ietrza.
Owoce m ające być w ysyłane, pow inny być zbierane w stanie nie