• Nie Znaleziono Wyników

Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie / pod red. Antoniego Wróblewskiego. R. 3, z. 1 i 2 (lipiec-sierpień 1919) - Biblioteka UMCS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie / pod red. Antoniego Wróblewskiego. R. 3, z. 1 i 2 (lipiec-sierpień 1919) - Biblioteka UMCS"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Holt XXI.

M IES IĘC ZN IK O G R O D N IC ZY

D o C z y t e l n i k ó w .

Z e s z y t 1 i £2. L ip ie e -S ie rp ie ń

Zmuszeni wypadkami politycznymi do zawieszenia wydawni­

ctwa Miesięcznika Sądowniczo-Ogrodniczego, postanowiliśmy obe­

cnie — mimo wielkich trudności natury technicznej i materjalnej — przystąpić ponownie do wydawania pisma pod zmienionym nieco tytułem (Miesięcznik Ogrodniczy). Czujemy się w obowiązku umo­

żliwić poruszenie i wszechstronne omówienie wielu zasadniczych kwestji, które dla rozwoju ogrodnictwa w świeżo organizującem się państwie polskiem mają bardzo wielkie znaczenie

W Miesięczniku Ogrodniczym, tak jak i w poprzednich dwóch latach, omawiać będziemy zasadniczo tylko ogrodnictwo użytkowe, t. j. sadownictwo i warzywnictwo, oraz sprawy handlu i prze­

mysłu z temi dwoma gałęziami hodowli ogrodowej związane. Sta­

rać się przytem będziemy informować Szanownych Czytelników z zakresu wszystkich dziedzin ogrodnictwa i spraw bieżących z niemi związanych.

Jakkolwiek Miesięcznik Ogrodniczy jest najmłodszem , pismem ogrodniczem polskiem, to jednak w ciągu dwóch lat,

j

podczas których wychodził bez przerwy, potrafił sobie zjednać ; bardzo poważną liczbę czytelników (około trzech tysięcy), — to też mamy nadzieję, że i nadal pismo nasze cieszyć się będzie poczytnością. Staraniem naszem będzie, aby mimo olbrzymich trudności technicznych i komunikacyjnych, jakie dalej istnieją, Miesięcznik Ogrodniczy wychodził możliwie w dawnej objętości i we właściwym czasie.

Otwierając ponownie łamy naszego pisma, zwracamy się do naszych Czytelników z prośbą o współpracownictwo przez nadsy- . łanie nam artykułów fachowych, wiadomości bieżących z ogrod­

nictwem związanych, oraz korespondencji o stanie ogrodnictwa z różnych części kraju.

R ed a k cja .

(2)

Dr. WŁADYSŁ AW KUBIK.

Podstawy kultury ogrodniczej.

i .

Miesięcznik Ogrodniczy rozpoczyna drugi okres swej działalności, która m a przyczynić się do budow ania bogatej, wielkiej i pięknej P o l­

ski. Choć gazetk a lw ow ska nie m a za sobą długiej pracy, choć może być uw ażana za lokalny organ, ale niech n ik t nie zapom ina, że my m am y przyczynić się do zniesienia resz tek kordonów, że p rac ą od pod­

staw , chcem y tak że p rzy stą p ić do racjonalnej reo rg an izacji ogrodnictw a w szechpolskiego. W ty m w ażnym okresie należy zachęcić czytelników , ażeby śledzili ja k pracow ać, by dalej nie błąkać się i przez ignorow a­

nie tych spraw , które tw orzą podstaw y k u ltu ry ogrodniczej, nie w y­

tw a rz a ć szkodliwej obojętności.

G dy m nie zaproszono do w spółpracy w tym drugim okresie, za­

czynam od ty ch podstaw ow ych zadań w ogrodnictw ie, m ających na celu budowę od fundam entów , n a których spocznie k u ltu ra ogrodnicza całej Polski.

System zaborczych po tęg opierał się n a tern, że u n ik ał podstaw o­

w ych robót, któreby zapew niły rozw ój całego społeczeństw a, a przede- w szystkiem w ycisnął u jem ne piętno na szkolnictw ie. Łudzono się, że w G alicji autonom iczne w ładze opiekujące się szkołam i, dostosują je do potrzeb społeczeństw a. To złudzenie w yrobiło w ielką obojętność dla tej spraw y, gdyż m yślano, że w ładza zrobi w szystko n ajlepiej.

G alicyjskie szkoły ogrodnicze przekonały nas, że należało się niem i więcej interesow ać. Sądzono, że te szkoły przyczynią się do podniesienia ogrodnictw a w k raju i że z nich w yjdzie zastęp ogrodników , którzy cały kraj zam ienią w ogród.

Ale oczekiw ano n a darm o. O grodnictw o wcale się nie rozw ijało, a absolw enci ty ch szkół z goryczą mówili o w ykolejeniu i nie dostoso- sow aniu krajow ych uczelni do potrzeb k raju .

"Wtedy dla obrony system u chwycono się zarzu tu , że w inę pionosi nasze społeczeństw o, które p rzysyła złych uczniów do szkół, że w anda­

lizm ludności je s t pow odem z asto ju ogrodnictw a, ale nie przyznano się do tego, że dla podniesienia społeczeństw a robi się za m ało, że un ik a się d y sk u sji o potrzebach szkół, że niechętnie w idzi się w szelką k ry ty k ę, choćby m iała na oku popraw ę stosunków .

S tale zw lekano, w ahano się i czekano n a ja k iś „cudu, któ ry b y w ybaw ił nas z tej ciężkiej sy tu acji. M ówiono: „Coś trzeb a zrobić, bo je s t źle“. Szukano rad y jed n ej, krótkiej i łatw ej, ale pow ierzchow nej.

U nikano pracy od podstaw .

"W ykazywałem w ielokrotnie, że trzeb a przy stąp ić do w ychow ania now ych g en eracji przez ciągłą i trw a łą pracę, że zarzucić trzeba chao-

(3)

ty czn ą, doryw czą działalność różnych in sty tu c ji, które bez w zajem nego porozum ienia się działają odm iennie. Tłóm aczyłem , że w szelka k u ltu ra w ychodzi z m iast, że sta m tą d i zło idzie n a w ie ś; że chcąc dźw ignąć ogólno-krajow e ogrodnictw o, trzeb a p rzy stą p ić do w ychow ania m łodzieży m iejskiej, k tó ra nie w y k azu je zam iłow ania do hodowli roślin, niszczy je bezkarnie, a nie pouczana należycie o w artości ogrodnictw a, je s t ty m zarodkiem społeczeństw a, które potem n a każdym kroku p a ra liż u je rozwój tej gałęzi. Ale przez dw anaście la t nie chciano zrozum ieć tego, zw alczano różnym i sposobam i m oje tw ierdzenia, a n a w e t je d e n z dy g n i­

ta rz y życzył sobie, ażebym zw inął T ow arzystw o m iłośników ogrodni­

ctw a, gdyż „to nie m a nic w spólnego z podniesieniem tej w iedzy !u Zdaw ało się, że już niem a ra tu n k u , że wołam w próżnię. Ale w ojna, k tó ra w yw ołała ty le nieszczęść, zrodziła tak że w iele now ych w artości, cennych w skazań, a chęć do dalszej pracy op arła n a wolnej i połączonej Polsce. G dy m am y tera z zaczynać w szystko n a nowo, przy ­ stąpm y do w ychow ania nowej generacji, przychylnej dla rozw oju ogrodnictw a, a pracę w ychow aw czą op rzy jm y n a ty ch zaletach , które w yw ołała w ojna. J e d n ą z nich je s t chęć ludności m iejskiej do u p raw y roślin i ogólne zrozum ienie, że produkcja rolniczo-ogrodnicza j e s t n a j­

bardziej rentow ną i konieczną.

Nie dopuśćm y, by to zrozum ienie i chęć zm alały i znikły. N ależy j a k najprędzej ułatw ić produkcję w szystkim chętnym m ieszkańcom wsi i m iast, a obojętnych przekonyw ać o w artości tej p racy . Rów no­

rzędnie należy tra k to w a ć potrzebę rozw ijania zam iłow ania do p rzyrody w p o d rastający ch pokoleniach, a to w szystko oprzeć n a rozw ażnych planach.

Odwieczne zaniedbanie pracy nad podniesieniem k u ltu ry w całem społeczeństw ie, w yw ołało ty le braków , że odraził zła nie napraw im y.

Ale wiem y z dośw iadczenia, że istn ieje niechęć do tak ich m ozolnych, długich i n iepopularnych prac, które m ają nap raw ić zbiorow e zło.

W ychow anie now ych generacji j e s t je d n ą z tak ich Syzyfowych prac, k tó rą m ożna w ykonać je d y n ie drogą uregulow ania ośw iaty. N au­

czycielstwo całej Polski zrozum iało znaczenie swego p o słannictw a w tej w ażnej chwili i celem n ara d z e n ia się, ja k nasze społeczeństw o zm ienić w duchu narodow ym , zw ołało w k w ietn iu zjazd ośw iatow y do W a r­

szaw y, na k tó ry m zapadło tak ż e wiele uchw ał donośnych dla ogrod­

nictw a.

W następ n ej części przedstaw ię w nioski, które na tym zjeździe przedłożyłem . Może dzisiaj nie zn ajd ę jeszcze dla nich ogólnego zrozu­

m ienia. Nie zrażam się tern, gdyż i spraw a ośw iaty w m iastach, której broniłem , nie z je d n a ła mi wielu zwolenników . Ale w ojna w yka­

zała słuszność m oich za p atry w a ń . Podobnie stanie się i z tem i w nio­

skam i, że po pew nym czasie znajdą życzliw e poparcie.

G dy prag n iem y oprzeć przyszłość ogrodnictw a n a trw ały c h pod-

(4)

staw ach m usim y zaczynać pracę tam , gdzie zaczyna się rozw ijać dusza dziecka, a przez zachw ycenie je j w ieczystem i najw yższem pięknem przyrody, pobudzić j ą do um iłow ania roślin, niew innych, pięknych i czy­

stych tworów n a tu ry .

* *

*

II. Zjazd oświatowy.

W nioski w sprawie oświaty ogrodniczej.

P ierw szym naszym obowiązkiem je s t dążenie do zm iany u stroju szkół ogrodniczych i dostosow anie ich do now ych potrzeb państw a. Ale szkół nie tw orzą tylko ustaw y, p rogram y, kuratorow ie, dyrektorow ie i nauczyciele, lecz ma n a nie w pływ także społeczeństw o, któ re posyła do nich swe dzieci w raz z wadam i, naw yknieniam i i pojęciam i, któ ry ch szkoły zm ienić ju ż nie mogą.

O rganizując przyszłe szkoły ogrodnicze, m usim y zastanow ić się, jak ie j pomocy od społeczeństw a w ym agam y, by państw o, dom i szkoła w spólnie pracow ały n a d dobrym w ynikiem ośw iaty ogrodniczej. Słusznie więc zrobiono, że zwołano zjazd ośw iatow y do W arszaw y, ażeby poro­

zum ieć się, ja k zm ienić ustrój szkół, które z czasem w ytw orzą nowe społeczeństw o.

J a k wiadomo, uczestników zjazd u podzielono n a 12 części, a w skutek tego, że każdy w niosek trzeba było zgłosić w innej sekcji, nie m ogłem ich bronić osobiście, g dyż przew ażnie przebyw ałem n a obradach Sekcji ag ro te ch n ic z n ej.

N ajw ięcej uczestników tej sekcji do starczy ła Gralicja, najm niej W ielkopolska, a z W arszaw y przyszło zaledw ie kilka osób. P odstaw ą do obrad były re fe ra ty przedstaw icieli M inisterstw a Oświecenia, po których wśród ożyw ionej dyskusyi uchw alono odpow iednie wnioski.

W szyscy zgodzili się n a dw a ty p y szkół rolnictw a, leśnictw a, ogrodnictw a i gospodarstw a kobiecego dla całej P olski: P rz y ję to ty p niższej szkoły dla m łodzieży z ukończoną szkołą pow szechną i ty p A kadem ii, która kształciłab y nauczycieli n a u s agrotechnicznych i kie­

row ników w iększych gospodarstw . Jednogłośnie żądano zniesienia nie­

zdrow ego ty p u szkoły średniej, k tó ra w ychow yw ała służbę dw orską 0 bardzo odm iennych stu d jach , naw yczkach i aspiracjach.

U czestnikom prześw iecała myśl, że trz e b a naprzód wyszkolić dziel­

nych, skrom nych, pracow itych i pow ażnych pracow ników , ,daó im św ia­

tłych, rozum nych, ludzkich i p a try o ty cz n y c h kierowników.

R eferentem m inisterjaln y m dla szkół ogrodniczych b ył p. dyr.

W. G orjaczkow ski, k tó ry w bardzo sy m patycznym i treściw ym referacie, rzucił szkic przyszłych szkół ogrodniczych. Z gad zając się w zupełności z jeg o w yw odam i, postaw iłem po swoim kor referacie kilk a w niosków, które przeszły. N atom iast w nioski nie uw zględnione w m in isterjaln y m projekcie, p rzedstaw iłem innym sekcjom Z jazdu, a na S ekcji a g ro ­ technicznej jeszcze raz j e streściłem , ażeby uczestnikom przypom nieć, że nie tylko szkoły szerzą ośw iatę ogrodniczą, ale je j podstaw y sięgają daleko, że w wolnej Polsce należy zacząć budow ą od ty ch fundam entów .

Poniew aż są to spraw y w ażne dla całej Polski i trz e b a dla tych 1 dej i zyskać ja k najw ięcej zw olenników , przedstaw iłem swoje projekty

(5)

oprócz tego w P oznaniu na kursie społecznym dla księży z całej Polski, na w ałnem zgrom adzeniu producentów poznańskich w O strow ie, Izbie rolniczej i radzie szkolnej w Poznaniu.

P ro je k ty p o p arte obszernem w yjaśnieniem przedłożyłem p. M ini­

strow i ośw iaty. W osobnej publikacji, popartej dowodam i, rozw inę szerzej swoje poglądy. W Miesięczniku mogę przedstaw ić k rótkie stresz­

czenie i uzasadnienie wniosków.

I. N ależy rozpocząć pracę n a d szerzeniem zam iłow ania i poszano­

w ania roślin wśród dzieci ju ż we w ieku szkolnym . W ty m celu należy:

a) Z akładać zagonki i place zabaw dla dzieci na koszt gm in, na gm in­

n y ch lub w yn ajęty ch placach, b) Dla każdej dzielnicy, łub dla k ilk u ­ n a s tu ulic należy zakładać zagonki oddzielne, ja k najbliżej domów, c) T rzeba w ykazać i przekonać rodziców o dobroczynnym w pływ ie pracy i zabaw y w ogrodzie i w prow adzić o p łatę za zagonki. d) Z akładanie zagonków i ogródków dla dzieci należy pow ierzyć i polecić ogrodnikom m iejskim , którzy pow inni zrozum ieć, że obecnie ju ż nie w ystarczą tylko ogrody ozdobne, ale trzeba zakładać ogrody użytkow e, e) Z abw ą i pracą dzieci w ogrodach m ają kierować p ła tn e nauczycielki-ochraniarki.

(Ten wniosek przedstaw iony Sekcji w ychow ania przedszkolnego przeszedł jednogłośnie).

II. W iadom o, że w ogrodach szkolnych głów ny nacisk kładziono n a zabaw y. Często ignorow ano w artość ruchu fizycznego, p rzy pracy ogrodow ej. W ięc postaw iłem w niosek n a Sekcji w ychow ania fizycznego, ażeby przy zabaw ach ruchow ych w prow adzono pracę ogrodow ą, a zw ła­

szcza roboty ziem ne i m elioracyjne, dające wiele ruchu, zadow olenia i korzyści. S ekcja ta poparła to bardzo życzliw ie, ale odesłała do Sekcji ogrodów szkolnych.

III. Celem u ła tw ie n ia nauki botaniki i ogrodnictw a, należy opra­

cować jed n o lity , celowy i dostosow any do ogólnych potrzeb plan ogro­

dów szkolnych. D otychczas z ogrodu szkolnego robiono albo boisko gim nastyczne, albo ogródek botaniczny, lub w arzyw py. Choć ogród szkolny pow inien służyć tym trzem celom, zw ykle nadaw ano m u tylko je d e n z ty ch kierunków , zależnie ód upodobań profesorów. Jeżeli nie opracujem y rychło planu ogrodów szkolnych i nie zapew nim y na nie stosow nych m iejsc, będziem y wciąż błądzić, szukać wzorów za g ranicą i nie dojdziem y do ty c h zbaw iennych w yników , ja k ie ogród dać może.

N ależy zapew nić m łodzieży zdrow y ru ch fizyczny w ogrodzie, profe­

sor m a ułatw ić w szkolnym ogródku botanicznym naukę botaniki, a za­

razem przy tej nauce w prow adzić ćw iczenia z p rak ty k i ogrodniczej, ażeby m łodzież zachęcać do hodowli roślin i przez w yjaśnienie wielu zjaw isk w idzianych w ogrodnictw ie, ożywić naukę botaniki, oprzeć j ą na spostrzeżeniach w ziętych z życia hodow anych roślin i w te n sposób obudzić większe zajęcie się ogrodnictw em . N auka botaniki w polskich szkołach m usi dostosow ać się do potrzeb narodow ych. T aką potrzebą je s t konieczność rozpow szechnienia ty ch wiadomości botanicznych, które zw iększą zam iłow anie i zrozum ienie ogrodnictw a.

W celu opracow ania szczegółow ych planów należjr zw ołać ankietę rzeczoznaw ców , by opierając się na je j uchw ałach; przystąpić ja k n a j­

rychlej do z ak ład an ia potrzebnych ogrodów szkolnych.

IV. Do prow adzenia ogrodów szkolnych p o trzeba stosow nie w yuczonych sił. Poniew aż botanicy dotychczas rzadko kiedy zaznajam iali się z n a ­ uką ogrodoictw a, przeto chcąc dojść do innego tra k to w a n ia botaniki

(6)

w szkołach, należy urządzać sezonow e ku rsy ogrodnictw a dla profesorów przyrody. Profesorow ie botaniki w szkołach średnich pow inni w ykazać się św iadectw em , że odbyli kurs ogrodnictw a, urządzony i dostosow any do potrzeb nau k i b o tan ik i w szkołach.

(W tern m ie jsc u polecam zw olennikom tej ideji, ażeby ułatw ili ja k najp ręd zej urządzenie takiego ku rsu we Lwowie).

V. O grodnicza ośw iata pozaszkolna ro zw ijała się u nas przed w o jn ą niepraw idłow o. Całą pracę w tym kieru n k u zw racono n a wieś, natom iast- zapom niano o potrzebie szerzenia zam iłow ania, w iedzy ogrodniczej i u łatw ie n ia hodow li roślin m ieszkańcom m iast, od których w szelka k u ltu ra p łynęła n a wieś. W ustępie o reform ie rolnej i je j zadaniach wobec ogrodnictw a, w yjaśnię dokładniej to tw ierdzenie. W przyszłości m usim y zająć się podniesieniem ogrodnictw a w m iastach, u łatw ić z ak ła­

danie ogrodów działkow ych i m iast ogrodow ych. Podobnie, ja k d o ty ch ­ czas pracow ało się n a d podniesieniem ośw iaty ogrodniczej w śród lu d u , ta k samo teraz m usim y ująć w swe ręce pozaszkolną ośw iatę ogrodniczą w m iastach. D otychczas cała praca w tym kieru n k u polegała na akcji dobroczynnej jed n o ste k , lub to w arzystw ogrodniczych. N iestety ta a k c ja nie b yła ciągła, nie zaw sze opierała się na dobrze obm yślanym planie.

Choć w G alicji k ilk u n a stu in struktorów pracow ało nad podniesieniem ośw iaty wśród m ieszkańców wsi, dla m iast nie ustanow iono ani jednego in sp ek to ratu . W szystko co w ty m k ierunku robiłem przez la t dw anaście, opierało się o m oje p ry w atn e fundusze, osobiste wysiłki, s ta ra n ia i chęci.

W sk u tek o statnich przew rotów rolnych, okazuje się potrzeba za­

jęc ia się ludnością m iejską, szerzenia wśród niej ośw iaty ogrodniczej, u łatw ie n ia je j nabycia roślin, nasion i ziemi.

P ra cy tej nie należy uw ażać za dobroczynną, dobrow olną filan tro p ię, nie o p a rtą o państw ow e przepisy, u staw y 4 fundusze, lecz trzeb a tra k to ­ wać j ą n a rów ni z ośw iatą pozaszkolną wśród ludu w iejskiego.

VI. Społeczeństw o powinno w ysyłać do szkół ogrodniczych je d y n ie m łodzież m ającą zam iłow anie, chęć i odpow iednie siły. N ależy zaniechać w y sy łan ia do ty ch szkół różnych w ykolejonych, chorych, lub nie chcą­

cych się uczyć. W ty m celu należy w prow adzić odpowiednią selekcję m łodzieży. Zrobić to może nauczycielstw o, które pow inno zw racać uw agę, do czego uczniow ie m ają tale n t, zam iłow anie i chęć. W iem y, ja k rzadko nauczycielstw o zw racało n a to uw agę, a ja k m ylnie nieraz,

sądzili rodzice o w artości zawodów.

D latego staw iam wniosek, ażeby powołać do pracy działaczy spo­

łecznych, któ rzy b y zaznajom ili się z potrzebam i p a ń stw a n a różnych polach przem ysłu i rolnictw a, poznali korzyści, trudności i braki różnych zawodów, zbadali organizację szkół zaw odow ych i w arunki p rzy jęcia m łodzieży, a po poznaniu potrzeb k raju , pouczali grona profesorskie w szkołach pow szechnych i średnich, n a jak ich polach p rac y ma m ło­

dzież widoki pow odzenia i ja k pow inna się kształcić.

Tacy inspektorow ie, k tó rzy zwrócą uw agę n a dobór uczniów w szkołach, pow inni utrzym yw ać ciągły k o n ta k t z narodem , rządem i szkolnictw em , ażeby nie było w zjednoczonej Polsce tak , ja k to się działo dotychczas w G alicji, że szkoły nie b y ły dostosow ane do potrzeb społeczeństw a.

V II. S z k o ł y o g r o d n i c z e w przyszłości należy podzielić n a dwa t y p y :

(7)

a) . Szkoły niższe, dla m łodzieży z ukończoną szkołą pow szechną.

N aukę w ty ch uczelniach oprzeć na prak ty czn em nauczaniu z pom inię­

ciem wielu przedm iotów niepotrzebnie w yk ład an y ch w dotychczasow ych t. zn. niższych szkołach. N atom iast szczególnie rozw inąć n a u k ę handlo­

wego ogrodnictw a. Poniew aż na razie m am y nad m iar ogrodników dw orskich, dla k tó ry ch nie ma stosow nych posad, d latego n ależy otw ierać niższe szkoły dla w łościańskiej m łodzieży podm iejskiej, któ­

ra by potem m ogła prow adzić swoje sady i ogrody w arzyw ne. G dy nad­

chodzący now y ustrój rolny ju ż dokona się i u reg u lu je stosunki rol­

niczo-ogrodnicze, w m iarę potrzeby m ożnaby tw orzyć niższe szkoły, kształcące ogrodników dw orskich, przyczem tak ż e należy zw racać uw agę n a ich prak ty czn e w ykształcenie i zrozum ienie zasad ogrodnictw a handlw ego.

b) . W y ż s z e s z k o ł y o g r o d n i c z e m aj ą za zadanie w ykształcić nau ­ czycieli ogrodnictw a, kierow ników w ielkich ogradów i zakładów . Celem ty c h szkół będzie ujed n o stajn ien ie poziomu in te le k tu a ln e g o i n a u k o ­ w ego wśród nauczycieli ogrodnictw a, przez co podniesie się godność tego zawodu. N ależy zaniechać pow ierzania m łodzieży ogrodnikom , k tó rzy nie m ają zalet pedagogów , w ychow aw ców i opiekunów m ło­

dzieży. W obec braku sił nauczycielskich i konieczności podniesienia gospodarstw w łościańskich, w ykształcenie nauczycieli ogrodnictw a je s t pierw szem zadaniem w yższych szkół ogrodniczych. Po za tern należy kształcić w nich organizatorów w ielkich zakładów ogrodniczych, prze­

m ysłow o-handlow ych.

V III. S z k o ł y o g r o d n i c z e d l a k o b i e t należy połączyć ze szkołam i gospodarczego w ykształcenia. Z arzucić należy system niższych szkół koedukacyjnych, w których uczyli się chłopcy z niższą szkołą ludową, uczniow ie w y gnani z niższego gim nazjum , dziew częta z ludu, bogate pan n y i chorzy ludzie starsi, k tó rzy chcieli w ogrodniczej pracy znaleźć zdrowie. W niższych szkołach koedukacja je s t szkodliw ą. N a­

to m iast do w yższj-ch szkół m ożna p rzyjąć słuchaczki, które ju ż p rze jd ą p rak ty c zn ą naukę, lub p rak ty k ę ogrodniczą w żeńskiej szkole.

A. WRÓBLEWSKI

W sprawie szkolnictwa ogrodniczego.

N ajw ażniejszym czynnikiem stanow iącym o rozw oju ja k ie jk o lw ie k gałęzi pracy ludzkiej, je s t stopień w iedzy fachow ej pracow ników w niej zajęty ch . Im więcej pracow ników posiada g runtow ne w y k ształcen ie fachow e, tern dana gałęź pracy bardziej się rozw ija i w zm aga. T y c z y się to zarów no i ogrodnictw a, które, jak o specyalna gałęż b o tan ik i stosow anej, w ym aga obok gruntow nej znajom ości życia roślin tak że um iejętnej ich hodowli.

Chcąc aby ogrodnictw o polskie m ogło j a k n ajprędzej należycie się rozw inąć, trz e b a przedew szystkiem zdążać do zorganizow ania szkol­

nictw a ogrodniczego. T ylko jakość i ilość szkół ogrodniczych, będzie m ogła w płjm ąó na podniesienie wiedzy pracow ników na polu ogrod­

n ictw a, a tern samem i n a ogólny rozwój k u ltu ry ogrodowej.

(8)

N ajdoskonalsze p ro jek ty o rganizacyjne zdążające do podniesienia sta n u ogrodnictw a w Polsce, rozb ijały się głów nie o brak ludzi uzdol­

nionych w kieru n k u w ykonaw czym , którzy by odnośne p ro je k ta i za­

m ierzenia um ieli w y k orzystać i rozw ijać dla dobra społecznego.

P rz y cz y n ą tego s ta n u rzeczy n a ziem iach polskich był b rak szkół ogrodniczych lub zła ich organizacja. Że dotychczasow e szkoły ogrod­

nicze polskie, tylko w niew ielkim stopniu m ogły w płynąć n a podnie­

sienie ogrodnictw a naszego, to je s t rzeczą pow szechnie znaną, o której ju ż duże mówiono i pisano.

Nad w adam i organ izacji szkół ogrodniczych dotychczasow ych zastan aw iać się nie będę, zaznaczyć tylko chciałbym , aby czynniki, które będą przystępow ać do reorganizacji szkół ogrodniczych nowych, w zięły pod uw agę te w łaśnie ujem ne m om enta w dzisiejszem szkol­

nictw ie ogrodniczem , ab y nie m ogły się żadne daw ne błędy w now ej o rg a ­ nizacji pow tórzyć.

Że szkół fachow ych potrzeba nam je s t ja k najw ięcej, to je s t zd a­

niem jednozgodnem i powszechnem , ty ch w szyskich, k tórzy n a polu ogrodnictw a pracują. Zastanow ić się tylko należy, czy w dzi­

siejszych w arunkach w trakcie organizow ania się by tu w łasnego p a ń ­ stw a, będziem y w sta n ie mieć fundusze na n a le ż y te sytuow ania większej ilości szkół, a co najw ażniejsze, czy będzie dostateczn a ilość sił fach o ­ w ych nauczycielskich zdolnych do daw ania w iedzy m łodzieży.

W Niemczech, gdzie po-w ojnie w roku 1870/1, dążność do pod­

niesienia ogrodnictw a ogrom nie się w zm ogła i gdzie rzeczyw iście w sto­

sunkowo krótkim czasie ogrodnictw o w pew nych sw ych gałęziach (sadow nictw o, szkółkarstw o, hodowla kwiatów ), silnie się ro zw in ęły ,—

istniało około 12 szkół ogrodniczych z czego trz y w yższe i cztery średnie, a reszta niższe.

P rz y stę p u ją c do reorganizacji szkolnictw a ogrodniczego w Polsce, a m ając n a w zględzie trudności m aterjalne, — rozw ażyć należy ja k ic h nam szkół trzeb a i ja k ie m ożna będzie najprędzej kreow ać, względnie- zreorganizow ać.

N a przeszkodzie do tw orzenia większej ilości niższych szkół ogrodnictw a, stoi b ra k dostatecznej ilości w ykw alifikow anych sił n a u ­ czycielskich, to też przedew szystkiem należy j a k najp ręd zej istniejącą w W arszaw ie przy W yż. K ursach N auk. szkołę ogrodniczą zreo rg an i­

zować ja k o W yższą uczelnię o poziomie akadem ickim . Szkoła w yższa, m ająca za zadanie przedew szystkiem kształcenia nauczycieli ogrodn. dla szkół niższych, oraz instruktorów okręgow ych. Ze w zględu n a brak odpo­

w iednich sił nauczycielskich dla prow adzenia szkół w yższych ogrodni­

ctw a, oraz, że szkoły takie, aby m ogły należycie odpowiedzieć swem u zadaniu, pow inny być odpowiednio w yposażone w o bjekta i środki n a u ­ kowe, a tak ż e należycie dotowane,— w ystarczyć m usi na razie je d n a w W a r ­ szawie. N atom iast n ależy usilnie dążyć do kreow ania k a te d r ogrod­

nictw a n a w yższych uczelniach rolniczych, n a w zór świeżo utw orzonej w K rakow ie na S tu d ju m rolniczem . K a te d ry tak ie pow inny pow stać w Poznaniu, we Lw ow ie i W ilnie. Zadaniem k a te d r ogrodnictw a będzie, z n a tu ry rzeczy, u zu p ełnianie w iedzy rolniczej ogrodnictw em , k s z ta ł­

cenie nauczycieli ogrodnictw a dla szkół niższych rolniczych, względnie- tak że instruktorów ogrodnictw a.

J a k słusznie dr. Wł. K ubik w poprzednim a rty k u le zaznacza,

„m am y n adm iar ogrodników dw orskich, dla któ ry ch nie m a stosownych.

(9)

posad44, nadm iar te n z chw ilą w chodzenia w życie reform y r'qlnej będzie się powiększał, to też zastanow ić się należy czy ty p szkół, k tó ry k ształcił ogrodników zaw odow ych będzie m iał w najbliższej przyszłości rację bytu. U w ażam osobiście, że nie i dla tego ty p szkoły średniej na razie będzie zb y teczny a n aw et szkodliw y.

N ajsilniejszem powinno być dążenie do tw orzenia szkół niższych, któreby m iały za zadanie n i e k s z t a ł c e n i e o g r o d n i k ó w , lecz n a u ­ czanie o g r o d n i c t w a u ż y t k o w e g o , najszersze w arstw y społeczeń­

stw a rolnego a przedew szystkiem synów w łościańskioh. Szkoły takie, o kursie prak ty czn y m i nie dłuższym , niż dw uletni, należy roz­

rzucić ja k najgęściej po całem państw ie, a szczególnie tam , gdzie w arunki przyrodnicze i społeczne s p rz y ja ją rozw ojow i ogrodnictw a.

Szkoły te nie pow inny być szablonowe, lecz dostosow ane do w arunków poszczególnych okolic. R ów nież należy baczną uw agę zwrócić n a w ypo­

sażenie ty ch szkół w odpowiednio urządzone ogrody, aby to nie były nadzw yczajne ogrody „ fra n c u s k ie j pełne drzew karłow ych form ow a­

nych, „ ra jsk ic h 14 ogródków z figam i i w inoroślą, z nadzw yozajnem i

„aerboretam i44 i kosztow nem i szklarniam i pełnem i roślin botanicznych, ja k ie jeszcze obecnie w naszych niższych szkołach spotkać m ożna,—lecz dać należy handlow e ogrody, posiadające w zorow y sad w ysokopienny, ty p u ja k i n ajbardziej w danej okolicy propagow ać należy, wzorowo prow adzone p lan ta ćy e w arzyw , u praw ę nasion w arzyw nych, gdzie w arunki będą w ym agać tak że odpow iednie p rak ty czn e szklarnie do hodowli kw iatów handlow ych.

Prócz powyżej w ym ienionych uczelni, w skazanem je s t organizo­

w anie p rzy niektórych szkołach ogrodniczych uzupełniających kursów o grodnictw a dla ogrodników praktyków i nauczycieli ludow ych.

A. WRÓBLEWSKI.

Ze zjazdu delegatów towarzystw ogrodniczych w Warszawie.

Dzięki przem ocy i bezpraw iu naród nasz ro zd a rty na trz y części, pozbaw iony w łasnej woli, zm uszony był przez długie dziesiątki la t pod­

porządkow ać się interesom w rogich nam rządów , starający ch się z ziem naszych i pracy naszej w yciągnąć dla siebie jak n a j większe zyski. P odział ten żyw ego organizm u narodu, m usiał w ytw orzyć przez dłuższy okres czasu, m im owolnie pew ną odrębność każdego z trzech zaborów, a w szczególności n a polu pracy społecznej i k u ltu raln ej.

M iędzy innem i tak ż e i ogrodnictw o polskie, m ając odrębne wś- ru n k i. niejednakow o i nierów nom iernie się rozw ijało.

W K ongresów ce, gdzie akcja w kieru n k u podniesienia ogrodnictw a rozpoczęła się najw cześniej, bodźcem do rozw oju tej gałęzi gospodarki rolnej, była chęć z y sk u ja k i produkcja ogrodow a zapew niała. To też w okolicach w iększych m iast lub centrów przem ysłow ych, p o w sta ły liczne p lantacje w arzyw , drzew owocowych lub kw iatów w celach h a n ­ dlow ych. Ten ty p ogrodnictw a jak k o lw iek posiada cechy norm alne i o p a rty je s t na najzdrow szych podstaw ach ekonom icznych, — j e s t je d n a k z b y t egoistyczny a tern sam em m niej społeczny, m niej w pły-

\

(10)

w ający i dbający o podniesienie i rozwój w iedzy ogrodnictw a wśród n a j­

szerszych w arstw społecznych.

W G alicji, gdzie rozw ój ogrodnictw a zaczął się znacznie później niż w K ongresów ce, dążności w tym k ieru n k u były biegunow o prze- ciwne. T u odrazu spraw ę postaw iono n a p unkcie interesów najszerszych w arstw społeczeństw a, przez podniesienie i popularyzow anie wiedzy ogrodniczej. To też aczkolw iek nie posiadam y w G alicji t,ak licznych zakładów ogrodniczych i p la n ta cji handlow ych ja k K ongresów ka, to je d n a k ogólny sta n w iedzy ogrodniczej a tern samem i ogrodnictw a podniósł się znacznie.

W W ielkopolsce, gdzie k u ltu ra rolna osięgła n ajw yższy stopień ro zk w itu w Polsce, to rozwój ogrodnictw a nie tylko nie szedł rów no­

m iernie z rolnictw em , ale nie m ógł n aw et dorównać ogrodnictw u in n y ch zaborów.

Z chw ilą ponow nego zjednoczenia ziem Polski i w ielkich retorm społecznych, w skazanem było, aby tak że dążności do podniesienia ogro­

dnictw a naszego z o stały dla dobra spraw y złączone i w zm ocnione, a różnice w tych dążnościach, przez w zajem ną w ym ianę m yśli m ogły być zużytkow ane.

Ja k o pierw sze zetknięcie się pracow ników na polu ogrodnictw a, o d b iły się z in ic ja ty w y W arszaw skiego Tow. Ogrodniczego, w dniach 12, 13 i 14 czerwca b. r. w W arszaw ie, n a ra d y delegatów w szystkich polskich tow arzystw ogrodniczych lub korporacji pracu jący ch na polu ogrodnictw a.

W zjeździe tym , celem którego było u stalenie p rogram u i d a ty pierw szego pow szechnego zjazdu ogrodników polskich, — wzięło udział około 60-ciu osób ze w szystkich prow incji Polski.

W pierw szym dniu, po otw arciu zjazd u przez prezesa W arszaw ­ skiego Tow. Ogrodniczego p. P io tra H osera, zaczęły się pod przew od­

nictw em pionierów polskiego ogrodnictw a prof. E d m u n d a Janko w sk ieg o i prof. Jó zefa B rzezińskiego, deb aty i dyskusje nad program em i d a tą zjazd u powszechnego.

Ze w zględu n a okres ogólnych reform politycznych i społecznych w całkow item życiu naszego narodu i tw orzenia się w łasnej państw o­

wości, — bardzo w iele spraw i zag adnień zw iązanych z pszyszłym rozw ojem ogrodnictw a polskiego, w ym aga szerszego om ów ienia ze strony fachow ej i w yw arcia należytego w pływ u na ich w prow adzenie w życie.

W iele tak ich spraw pierw szorzędnej w agi dla ogrodnictw a polskiego, z o sta je załatw ian y ch bez wiedzy i w pływ ów szerszego ogółu św iata ogrodniczego, nieraz m oże ze szkodą dla sam ej spraw y.

Z tego powodu objaw iały się dążenia, aby zjazd ogrodniczy odbył się jeszcze w roku bieżącym , w ciągu w rześnia, a p rzy n ajm n iej w g ru ­ dniu lub początkach sty czn ia roku przyszłego.

N iestety, poniew aż zjazd ten m a się w ypow iedzieć i pow ziąć wnioski w spraw ach zasadniczych organizacji ogrodnictw a naszego, co w ym aga dla opracow ania odnośnych referatów wiele czasu, przeto ustanow iono term in ogólnego z ja z d u dopiero n a sierpień 19-20 roku.

N atom iast w ciągu w rześnia b. r. m a się odbyć jeszcze je d e n z jazd delegatów tow. ogrodniczych, celem dalszego przedyskutow ania niek tó ­ ry ch kw estji. zw iązanych ze zjazdem ogólnym .

Po długiej i w yczerpującej dyskusji w pierw szym dniu obrad, nad przedstaw ionym przez P rezydyum W arsz Tow. Ogrodniczego pro­

(11)

gram em zebranie uchw aliło poniższy program , przedstaw iony w w ię­

kszości przez d elegata Tow. G ospodarskiego ze L w o w a :

1. Z obrazow anie ogólnego dotychczasow ego sta n u ogrodnictw a, we w szystkich trzech b y łych zaborach R zeczypospolitej Polskiej.

O pracow anie referatów w tej k w estji powierzono : dla M ałopolski K rakow skiem u Tow. O grodniczem u, w porozum ieniu z innem i to w a rz y ­ stw am i w tej d zie ln ic y ; dla K ongresów ki W arszaw skiem u Tow. O grod­

niczem u, ta k samo, w porozum ieniu z re sz tą tow arzy stw i zw iązków ; d la W ielkopolski P oznańskiem u zjednoczonem u Tow. O grodniczem u.

2. Szkoły i szkolnictw o, ogrodnicze w Polsce.

Dla opracow ania re fe ra tu w te j spraw ie, zostali w y h ran i p p prof.

J ó z e f B rzeziński, dyr. W łodzim ierz G orjaczkow ski i p. M arciniec, k tó rzy w w zajem nem porozum ieniu w ypracują w spólny refe ra t. R e fe ra t w raz z w nioskam i zostanie przedstaw iony zjazdow i przez prof. Jó z efa Brze­

zińskiego.

3. In stru k to rz y i pop u lary zacja ogrodnictw a.

W ypracow anie re fe ra tu powierzono : pp. Józefow i i K azim ierzow i Brzezińskim , Tow. O grodniczem u w P ozn an iu i K ołu In stru k to ró w Zawodow ego Z w iązku ogrodniczego w W arszaw ie.

4. Piśm iennictw o, podręczniki i tablice poglądow e ogrodnicctw a.

O pracow anie i przedstaw ienie Referatu i wniosków powierzono A ntoniem u W róblew skiem u.

5. O grodnictw o a reform a rolna.

O pracow anie i przedstaw ienie tej k w estji pow ierzono prof. E d m u n ­ dowi Jankow skiem u i dr. W ładysław ow i K ubikow i.

Po w yczerpaniu porządku dziennego, zebranie uchw aliło p rz e d sta ­ w iony przez d eleg ata T ow arzystw a G ospodarskiego ze Lw ow a w niosek, m ający n a celu dążność do u tw orzenia p rzy M inisterstw ie rolnictw a ciała doradczo-fachowego w postaci R a d y O grodniczej, złożonej z przed ­ staw icieli n a jw ażn iejszy ch tow arzystw ogrodniczych oraz korporacji uad rozw ojem ogrodnictw a pracujących. R a d a tak a , odbyw ająca w m iarę potrzeby zebrania, m iałaby za zadanie ro zp atry w an ie i opiniow anie w ażniejszych w niosków p rzedstaw ianych przez referen ta dla spraw ogrodnictw a przy M. R. i D. P., w zględnie przekładanie w niosków w łasnych, a tak ż e w pływ anie n a w prow adzanie w życie p rz y ję ty c h postulatów . P rzedstaw ienie tego w niosku odnośnym czynnikom , celem pow ołania do życia powyższej R ady, — postanow iono odłożyć do pow tórnego zjazd u we w rześniu r. b.

W drugim dniu zjazdu, w m yśl program u, delegaci zw iedzili przedpołudniem piękny p a rk S karyszew ski na Pradze, założony w lata ch 1906—1914. W ycieczce tej przew odniczył zasłużony pracow nik nad upiększeniem W arszaw y w p ark i i bulw ary, długoletni in sp e k to r p lan ­ tacji m iejskich p. F ran ciszek Szanior, tw órca p a rk u S karyszew skiego.

O prow adzając, p rzedstaw ił p. F ran ciszek Szanior historję pow stania parku, które w ynikło z pobudek socjalnych jak iem i było bezrobocie w arszaw skie w r. 1906. M a g istra t w arszaw ski p ragnąc przyjść ludności z pomocą, p rzy stą p ił wówczas do zak ład an ia na n ieu ż y tk ac h S k a ry ­ szew skich nad W isłą obecnego parku.

W godzinach popołudniow ych została urządzona pod przew odni­

ctw em prezesa Tow. Ogrodniczego W arszaw skiego p. P io tra H osera, w ycieczka do sadów p. Jałoszyńskiego położonych o 4 kim za ro g atk am i M okotow skiem i. W ycieczka ta dała uczestnikom nietylko dużo w rażeń

(12)

odniesionych, z o g lądania racjonalnie a z przepychem i p e d a n te rją urządzonego i u trzy m an eg o ogrodnictw a handlow ego, jak ieg o n a w e t w krajach , gdzie k u ltu ra ogrodnicza znacznie w yżej stoi, rzadko spotkać m ożna, — ale tak że wiele nauki m oralnej i w skazówek, ja k w w a ru n ­ kach n a w e t tak ich ja k nasze, m ożna stw orzyć dzieło, które n iety lk o m oże przynosić w łaścicielow i kolosalne dochody, ale stanow i zarazem w zór doskonałości.

Sady p. Jałoszyńskiego, ja k i obok świeżo założone na g ru n ta c h p ofortyfikacyjnych sady rządow e, a także spotykane n a Mokotowie hodow le w arzyw , św iadczą o w ysokim rozw oju k u ltu ry ogrodniczej

w okolicach W arszaw y. .

W godzinach w ieczornych zebranie m iało debatow ać nad ew entu- alnem połączeniem się to w arzystw ogrodniczych polskich, w zględnie utw orzeniem w spólnego w ydziału, — poniew aż je d n a k znaczna ilość delegatów nie b y ła zapoznaną z przedstaw ionym przez T ow arzystw o Ogrodnicze W arszaw skie pro jek tem s ta tu tu , a ze w zględu n a m ałą ilość czasu i w ażność p rzed m io tu ,— sprew ę tę odłożono do ro zp a trz e n ia na zjeździe jesiennym .

W ostatn im dniu obrad, w godzinach przedpołudniow ych d y sk u to ­ wano nad projektem w niosku sejm owego w spraw ie ochrony sadów przed m szycą w ełnistą. Do dwóch punktów przedstaw ionych przez M. R. i D. P. dotyczących ochrony szkółek i sprzedaży drzew ek, dodano n a w niosek a u to ra niniejszego, p u n k t trzeci zobow iązujący przym usow e zw alczanie m szycy w ełnistej w sadach przez tego szkodnika zajęty ch *).

W godzinach popoł. została urządzona w ycieczka do szkółek p. P io tra H osera w Zbikowie, oraz do S tacji D ośw iadczalnej Ogrodniczej w, M orach — n ie ste ty z przyczyn nie odem nie zeleżnych, udziału w niej wziąć nie mogłem.

Mszyca wełnista i jej zwalczanie.

■Jednym z n ajg ro ź n ie jsz y c h szkodników drzew jab ło n io w y ch je s t m szyca w ełnista, zw ana też m szycą krw aw ą, albo korów ką (Schiso- neura lunigera Hausm .). W krajach, w których pomimo stosow ania środków zapobiegaw czych zdołała się ju ż rozpow szechnić, z a g ra ż a ona dalszem u istn ien iu sadów jabłoniow ych i p rzy p ra w ia hodowców o mil- jonow e s tra ty , nie licząc n ak ład u tru d u i kosztów , ponoszorij^ch n a zw alczanie pasorzyta. D latego z całym naciskiem trzeba zaznaczyć, że tylko uśw iadom ienie i niezw łoczne w spółdziałanie w szystkich w łaści­

cieli i kierow ników szkółek i sadów może jeszcze zapobiedz sk utecznie rozw ielm ożnieniu się m szycy w ełnistej w Polsce.

M szyca w ełnista paso rzy tu je praw ie w yłącznie n a jab ło n iach * * ).

J s s t to owad niew ielkich rozm iarów (około 2 1/a mm), zbliżonych do pospolitych m szyc, w yw ołujących skręcanie się liści i w ierzchołków m łodych pędów różnych drzew. W y stęp u je ona w pokoleniach bez-

*) Wniosek w sprawie ochrony sadów i szkóbk przed mszycą wełnistą, został dnia 21. lipca przez Sejm uchwalony. W odpowiednim czasie wniosek ten podamy do wiadomości Czytelników. Red.

**) Niekiedy pojawia się również na gruszach, pigwach i głogach.

(13)

skrzy d ły ch i uskrzydlonych. N azw ę m szycy w ełnistej zaw dzięcza tem u, że odwłok m a p o k ry ty w ydzieliną woskową w postaci białych włosków, przypom inających w e łn ę ; p rzy rozgnieceniu w ydziela się z m szycy citecz lepka, czerwona, podobna do krw i — stąd nazw a m szycy k rw a ­ w ej. K orów ką zwie się dlatego, że paso ży tu je na korze m łodych pędów, a n a w e t na pniach, konarach i gałęziach. O siada najprzód m iejsca z ra ­ nione, zapuszcza d łu g ą ssaw kę w tk an k ę i w ysysa wielkie ilości soków, w sk u te k czego tw orzą się guzy, narośja, ra n y podobne do rak o w aty ch , i stopniow o drzew a p rz e sta ją owocować, a n aw et za m iera ją z w y­

cieńczenia.

M szyca w ełnista, której ojczyzną zdaje się być A m eryka P ółnocna, z n a n a je s t w E u ropie zachodniej i południow ej od daw na. Do Polski zo stała zaw leczona z jabłoniam i, sprow adzanem i z zag ran icy i z R osji południow ej. P ierw otnie przypuszczano, że w k raju naszym nie z n a jd u je ona w arunków , odpow iednich do rozw oju, poniew aż w ystępow ała tylko w m ałych ilościach i nie rozpow szechniała się. Je d n a k w lata ch o sta t­

nich zaczęła się szerzyć niezm iernie gw ałtow nie, opanow yw ać całe oko­

lice i zagrażać istn ien iu p la n ta cji jabłoniow ych, stanow iących podstaw ę sadow nictw a polskiego.

M szyca w ełn ista rozm naża się z n ad zw y czajn ą szybkością: je d n a sam ica rodzi naraz około 40 m szyc m łodych, i może w ydać do 10 poko­

leń w ciągu lata, a m łode m szyce po upływ ie p a ru ty g o d n i s ta ją się zdolne do dalszego rozpłodu. O siadają one kolonjam i, złożonem i nieraz z kilku tysięcy sztuk, tw orzą wielkie zbiorow iska, które zdała robią w rażenie pasem , lub kłaczków w aty, uczepionych n a korze, szczególnie w y raźnych w lecie, g d y w celu ochrony od upałów m szyce p o k ry w ają się obfitszą w ełną. W drugiej połowie la ta w y stę p u ją pokolenia u sk rz y ­ dlone, i w tej postaci m szyca w ełn ista m oże z łatw ością przenosić się n a znaczne przestrzen ie, z a ra ż a ją c n iety lk o drzew a sąsiednie, ale rów­

nież okoliczne p lan ta cje jabłoniow e. Zim uje m szyca na drzew ach, u k ry ta ty siącam i w szczelinach lub wśród pow stałych n a korze guzów , zabez­

pieczona w ten sposób od mrozów, a m ało w idoczna, gdyż w tym okresie c h a ra k te ry sty c z n a „ w ełn a“ zan ik a. Nie p osiadają je j też m szyce młode, w skutek czego, n aw et n a drzew ach silnie porażonych, w początku lata , n a pierw szy r z u t oka szkodnika nie d o s trz e g a m y ; rów nież później, p rzy zw alczaniu m szyc, pokrytych w ydzieliną woskową, niepozorna m łodzież w ym yka się z pod naszej uw agi i roznosi dalej zarazę. W tern stadjum cechą n a jb a rd zia j c h a ra k te ry sty c z n ą je s t krw aw a plam a, w idoczna po rozgnieceniu ow adu.

M szyca w ełn ista n a jp rz ó d opanow uje te części drzew a, n a których łatw o może zapuścić ssaw kę przez korę do tk an k i, obfitującej w soki.

A więc osiada na latoroślach i pędach przeszłorocznych, oraz n a m iej­

scach zranionych sta rszy c h części drzew a, ja k np. n a konarach, uszko­

dzonych drabiną, czy butam i p rzy zbiorze owoców, n a niezagojonych m iejscach po ułam an y ch lub u ciętych gałęziach i t. p.

Pod w pływ em żarłocznego ssania tw o rzą się obrzm ienia, guzy i narośla, które, w sk u te k p ękania kory, stopniow o zam ieniają się w ran y otw arte. Miejsca ta k ie zostają n a ty c h m ia st opanow ane przez nowe kolonje pasorzyta, udarem niające zabliźnianie. W ten sposób pow stają ra n y coraz w iększe o brzegach p o k rytych lieznem i fałdam i i zg ru b ie­

niam i, podobne do rakow atych, a stanow iące doskonałe schronienie dla p a s o rz y ta i podłoże, sprzyjające dalszem u jeg o rozwojowi.

(14)

S tąd w ażna w sk a z ó w k a : un ik ać u szk ad zan ia kory, a w szelkie m iejsca zranione zasm arow yw ać m aścią ogrodniczą, sm ołą albo choćby gliną z krowieńcem .

M szycą w ełn istą m ożna zw alczać skutecznie, jeśli zo stała w porą zauw ażona, a m ianow icie gdy p o jaw iła sią n a pojedynczych okazach lub cząściach drzew a, i to w nielicznych kołonjach. O ile opanow ała ju ż całe drzewo, rozp len iła sią n a pądach rozgałązionej korony, to w in te ­ resie całej p la n ta c ji zaleca sią stanow czo w y rąb an ie drzew a porażonego, po uprzedniem opaleniu go n a m iejscu, aby nie rozsiew ać p a so rz y ta, i zdezynfekow anie w apnem palonem ziemi, otaczającej to drzewo. P rz y porażeniu poszczególnych cząści korony m ożna ograniczyć sią do opa­

lenia i w yciącia bądź tylko konarów opanow anych, bądź odm łodzenia całej korony, spalenia cząści obciętych, zasm arow ania ran i energicznego zasilenia ziem i naw ozam i. Na leczenie okazów opanow anych może sobie pozw olić jed y n ie m iłośnik, posiadający kilka drzew , sporo czasu wol­

nego i dostateczne środki m ate rja ln e n a kupno drogich obecnie, a cząsto praw ie niedostępnych środków do zw alczania m szycy.

Zw alczanie polega n a tern, że m iejsca w których zag n ieźd ziły sią m szycd, należy zasm arow ać mocno pendzlem lub szczoteczką, um aczaną w sp iry tu sie denaturow nym , em ulsji n a fto w o -m y d lan ej,* *) płynie Ness- lera *) lub płynie B ehrensa 3), Sm arow anie pow tarzać trz e b a w ciągu całego roku, ilekroć m szyca w ełnista sią pojaw i. W razie w y stąp ien ia je j n a korzeniach, zaleca sią późną jesio n ią lub w zim ie korzenie obnażyć, oblać m lekiem w apiennem lub zasypać m achorką, i znow u z a g arn ą ć ziem ią. Skuteczne je s t też w strzykiw anie do ziem i siark u w ęgla, je d n a k ze w zglądu n a szkodliwość tego środka dla zdrow ia ludzkiego, stoso­

w anie jeg o należy pow ierzyć specjaliście.

D rzew a sta ra n n ie oczyszczane, m alow ane corocznie w apnem aż do w ierzchołków m łodych pędów, o koronach przerzedzanych racjonalnie, obficie zasilane i rosnące dzięki tem u bujnie, n a ziemi stale u p raw ia­

nej, są odporniejszo od drzew zaniedbanych i słabych.

A by sią ustrzed z przed zaw leczeniem szkodnika do sadu, należy kupow ać drzew ka owocowe, a w szczególności jabłonie, tylko w szkół­

kach, które S ta cja Ochrony roślin przy T ow arzystw ie O grodniczem W arszaw skiem , lub in n y zakład naukow o-dośw iadczalny, zbadał przed rozpoczęciem w ysyłki drzew , i którym w y d ał zaśw iadczenie, że są wolne od m szycy w ełnistej! Z aśw iadczenie tak ie je s t ważne tylko na jesień tego roku, w którym zostało w ydane, i n a wiosną roku n a s tę p ­ nego. O kazania takiego zaśw iadczenia pow inien żądać od w łaściciela lub kierow nika szkółki każdy nabyw ca drzew ek, k tóry chce sią u c h ro ­ nić przed m szycą w ełnistą.

N iem niej, w interesie dobra sadow nictw a krajow ego, pow inien k a ­ żdy, rozum iejący niebezpieczeństw o, zagrażające ow ocarstw u polskiem u ze strony m szycy krw aw ej, zaw iadom ić niezw łocznie M inisterstw o .Rol­

nictw a i D óbr Państw ow ych o wszelkich zauw ażonych w ypadkach w y stę­

') Emulsja naftowo mydlanu przeciwko mszycy wełnistej zawiera, na 10 litrów wody, 1 litr nafty i 1 litr mydła szarego lub zwyczajnego. Najprzód rozpuszcza się w wodzie mydło, a następnie powoli dolewa się nafty, ciągle płyn mieszając.

*) Płyn Nesslera składa się z 5 litrów wody, 400 gr, mydlą szarego, 800 gr olejku fuzlowego i 1600 gr. spirytusu denaturowanego. Płyn starannie mieszać.

■'*) Płyn Behrensa przygotowuje się, rozpuszczając 1200 g r mydła szarego w 54-ch litrach wody, poczem dolewa się 1 kg. spirytusu denaturowanego.

(15)

pow ania m szycy, z podaniem dokładnego adresu porażonej szk ółki, p la n ta cji lub sadu.

A więc p am iętaj i pow tarzaj innym :

1) N iem a groźniejszego szkodnika dla jab ło n i nad m szycę w ełnistą.

2) Nie kupuj drzew owocowych ani ich części ze szkółek, nie za­

op atrzo n y ch na dany sezon w św iadectw o S tacji O chrony R oślin przy Tow. Ogrodniczem W arszaw skiem , lub innej in sty tu c ji naukow ej, abyś nie zaw lókł m szycy w ełnistej do swego sadu i nie w yrządził krzyw dy

sobie i sąsiadom .

3) C hroń drzew a tw e od skaleczeń, a w szystkie m iejsca zranione pokryw aj niezw łocznie m aścią, sm ołą lub choćby g lin ą z krow ieńcem .

4) Oczyszczaj i w apnuj pilnie drzew a, przerzedzaj korony, u p ra ­ wiaj i zasilaj ziemię, aby drzew a silnie rosły.

5) Oglądaj często swoje jab ło n ie, abyś pojaw ienie się pierw szych kolonji m szycy w ełnistej w porę zauw ażył i zdołał je w y tępić zanim o p an u ją całe drzewo.

6j Nie w ahaj się opalić n a m iejscu i ściąć drzew o, opanow ane przez pasożyta, aby kosztem tej o fia ry zapobiedz p rzeniesieniu się m szycy w ełnistej na inne drzew a w sadzie tw oim lub sąsiedzkich.

7) Pouczaj sąsiadów i znajom ych swoich o niebezpieczeństw ie, za- grażającem plantacjom jabłoniow ym ze stro n y m szycy krw aw ej, o mil- jonow ych stra ta c h , ponoszone przez k raje, w których się ona rozw iel- m ożniła, i zachęcaj do bezzw zględnego je j zw alczania. Bo ty lk o zjed­

noczone w ysiłki w szystkich posiadaczy ogrodów zdołają uchronić kraj przed klęską.

8) P am iętaj zaw iadam iać M inisterstw o R olnictw a i Dóbr P a ń stw o ­ wych, o w szystkich zauw ażonych w ypadkach w ystępow ania m szycy w e łn iste j, a w razach w ątpliw ych zasięgaj ra d y i szukaj pomocy w s ta ­ cjach ochrony roślin i in nych zak ładach dośw iadczalnych.

Z M inisterstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych.

M. R. i D. P .

Organizacja kursu dla pielęgniarzy drzew.

M inisterstw o ro ln ictw a i Dóbr P aństw ow ych o rg an izu je corocznie dla pielęgniarzy drzew kurs bezpłatny, trw a ją c y ogółem 7 ty godni.

Celem kursu j e s t przygotow anie z a stę p u ludzi, m ieszkających na w siach lub w m iasteczkach i dokładnie obeznanych z zasadam i zakła- k ład an ia sadów, sadzeniem , uszlachetnianiem i pielęgnow aniem drzew owocowych piennych oraz ze zw alczaniem pospolitszych szkodników i chorób. Hodow la i pielęgnow anie drzew piennych stanow ią podsta­

wową tre ść kursu.

N auczanie odbyw a się p rak ty c zn ie : uczestnicy kursu pow inni nie- tylko poznać w szystkie roboty, lecz n ab ra ć pew nej w p raw y w ich w y­

konyw aniu. W szystkie roboty są objaśniane i uzasadniane. Na w y kłady teoretyczne przeznacza się około jed n ej godziny dziennie. D uży nacisk kładzie się n a wycieczki.

Po odbyciu całego kursu słuchacze zostaną poddani egzam inow i

(16)

praktycznem u, przyczem roboty w ykonyw ane m uszą objaśniać i u z a ­ sadniać.

Słuchacze, k tó rz y złożyli egzam in z w ynikiem zadaw alającym , o trz y m u ją św iadectw a, upow ażniające ich do w ykonyw ania czynności i ko rzy stan ia z ty tu łu „pielęgniarza d rz e w ". Pozostali słuchacze o trzy ­ m ają ty lk o zaśw iadczenia o w ysłuchaniu kusu.

W a r u n k i p r z y j ę c i a . K u rsy są bezpłatne.

K ażd y ze słuchaczów o trzy m u je w n a tu rz e : m ieszkanie, straw n e

<; i zw rot kosztów podróży na w ycieczkach w czasie trw a n ia kursu.

U czestnicy ku rsu ponoszą koszta podróży z m iejsca zam ieszkania do m iejscowości, w której m a się odbyw ać kurs, oraz obow iązani są posiadać w łasną pościel i w łasne n a rz ę d z ia : piłkę, ogrodniczą, noże ' i sekator, które m ogą nabyć po przybyciu ń a kurs.

Słuchaczam i m ogą być synowie w łościan lub drobnych rolników, obeznani p rak ty czn ie z ogrodnictw em , um iejący czytać, rachow ać i pisać po polsku. Pierw szeństw o będą mieli w ychow ańcy szkół rolni­

czych i ogrodnicy zawodowi. K andydaci m uszą być obyw atelam i P a ń ­ stw a Polskiego i m ieć conajm niej la t 17 skończonych. P rz y zgłosze­

niach przedstaw ić trz e b a m etrykę i ory g in ały lub uw ierzytelnione odpisy św iadectw szkolnych i z p ra k ty k i odbytej.

K ażd y k a n d y d a t na słuchacza stw ierd za podpisem przyjęcie po­

ił niższych zobowiązań.

O b o w i ą z k i p i e l ę g n i a r z y .

K ażd y słuchacz kursu, k tóry u zy sk a św iadectw o p ielęgniarza drzew , obow iązany je s t w granicach gm iny, którą zam ieszkuje, na w ezw anie w ładz państw ow ych, duchow ieństw a, zarządów szkół oraz osób pry w atn y ch , a w szczególności gospodarzy m ałorolnych, w ykony­

wać roboty przy drzew ach owocowych, polegające n a zak ład an iu lub pielęgnow aniu sadów, zbieraniu, sortow aniu i pakow aniu owoców, i zw al­

czaniu pasorzytów . Za pow yższe czynności o trzy m u ją pielęgniarze od osób lub in sty tu c ji interesow anych w ynagrodzenie w yłącznie w edług cennika, zatw ierdzonego przez M inisterstw o R o lnictw a i D. P.

P ielęgniarze drzew prow adzą kontrolę sw ych czynności i s k ła d a ją spraw ozdania w e d łu g ustalonego porządku. Czynności ich podlegają kontroli państw ow ego in sp ek to ra pielęgniarzy, k tó ry składa w te rm i­

nach ustalonych w yczerpujące spraw ozdanie M inisterstw u R olnic­

tw a i D. P.

P ielęgniarze obow iązani są do czuw ania -nad stanem i rozw ojem ogrodnictw a, a w szczególności sadow nictw a, w swoich okręgach, in fo r­

mować inspektora o w ażniejszych p rzejaw ach życia ogrodniczego i udzie­

lać w yczerpujących odpowiedzi piśm iennych n a w szelkie kierow ane do nich zap y tan ia.

P ielęgniarze drzew m ogą być używ ani n a kursy lub pokazy do d at­

kowe w każdym czasie i obow iązani są staw ić się bez w zględu n a odle­

głość w yznaczonego p u n k tu zbornego. W każdym w ypad k u o trz y m u ją zw rot kosztów podróży i utrzym anie przez czas trw an ia kursu lub pokazu.

(17)

Pielęgniarze, w yk azu jący szczególną gorliw ość i w pływ dodatni n a rozw ój sadow nictw a w swoim okręgu, m ogą otrzym yw ać w yróż­

nienia.

P ielęgniarze, którzy uch y lają się od spełniania p rz y ję ty c h obo­

wiązków, roboty p rzy drzew ach w y k onyw ują w adliw ie, p o b ierają w y­

nagrodzenie w yższe od ustalonego w cenniku, albo nie czynią zadość żądaniom praw nym w ładz, zo sta ją n a zasadzie decyzji M inisterstw a R olnictw a i D. P. pozbaw ieni św iadectw a i praw a k o rzy sta n ia z ty tu łu pielęgniarza drzew , o czem zo staną zaw iadom ione odnośne w ład ze i o rg an izacje społeczne m iejscow e.

P r o g r a m k u r s u d l a p i e l ę g n i a r z y d r z e w . K u r s t r w a ogółem siedem (7) ty g o d n i i dzieli się n a : 1) K urs w iosenny 3-tygodniow y,

2) kurs letni 2-tygodniow y,

3) kurs jesie n n y 2-tygodniow y. »

P r z e d m i o t y w s p ó l n e dla w szystkich trz a c h kursów : 1) R ozpoznaw anie odm ian w ażniejszych, ich wad i zalet,

2) rozpoznaw anie i zw alczanie w ażniejszych szkodników i chorób, 3) zw iedzanie w yb itn iejszy ch ogrodów i zakładów , jarm ark ó w ,

w ystaw , pokazów ogrodniczych i t. p.

P r o g r a m y s z c z e g ó ł o w e : A. K u r s u w i o s e n n e g o :

1. P rzy g o to w an ie m iejsca pod sa d :

a) rozplanow anie (sady jed n o lite, m ieszane, sadzenie w spół­

rzędne, sady połowę, sady przy domu, p la n ta c je p rzy d ro żn e, ogrody handlow o i a m a to rsk ie );

b) w yznaczanie m iejsc pod drzew a (odstępy, rozm ieszczanie, w czwórkę, w piątkę, sadzenie n a pasach);

c) kopanie i zapraw ianie dołów, u sta w ia n ie pali.

2. K w alifikow anie i przygotow anie drzew do sadzenia (cechy drzew dobrych, trak to w an ie drzew zasch niętych i zm arzniętych, m ocze­

nie drzew , przycinanie korzeni, m aczanie w papce, dopuszczalne I w ady drzew).

3. Sadzenie drzew (m etody sadzenia, szkodliwość nadm iernego zagłębiania i zap ad an ia się drzew , przyw iązyw anie, podlew anie, tra k to w a n ie drzew nie p rzy ję ty c h lub słabo rosnących, sadze­

nie na zboczach gór, na kopcach, przy drogach).

4. P rzycinanie koron drzew m łodych (zasady, cel i w pływ p rzy c i­

n a n ia i k sz ta łto w an ia koron, bańkow anie pni).

B. Krzewy jagodow e, ich sadzenie, pielęgnow anie i odm iany (ag re ­ sty, winorośl, porzeczki, m aliny, tru sk a w k i i poziomki).

6. O czyszczanie p n i i konarów drzew starszy ch (skrobanie, szoro­

w anie i bielenie).

7. W ykrzesyw anie koron drzew starszych.

8. O dm ładzanie i przeszczepianie drzew.

9. Z asilanie drzew w stanie spoczynku.

10. R atow anie drzew za głęboko posadzonych lub zapad n ięty ch .

(18)

11. Zimowe i wiosenne roboty w szkółce (cięcie zimowe, szczepienie, kopanie drzew ek, sortow anie dziczków i szczepów, pakow anie, przesyłanie, dołowanie i t. d.)

B. K u r s u l e t n i e g o :

1. R oboty szkółkow e (podw iązyw anie pędów szlachetnych, usuw a­

nie dzikich, uszczykiw anie, oczkow anie, spulchnianie ziem i, zw alczanie chwastów ).

2. R oboty letn ie przy drzew ach w sadzie (zasilanie, usuw anie suszu z koron, podpieranie gałęzi ow ocujących, leczenie ran, raków itp.i

3. Zbiór, pakow anie i p rzesyłka owoców letnich.

4. P ielęgnow anie krzew ów owocowych, rozm nażanie truskaw ek.

C. K u r s u j e s i e n n e g o :

1. Zbiór, w ypacanie, sortow anie, przechow yw anie, pakow anie, i prze­

syłanie owoców (przyrządy do zbierania, poznaw anie sta n u doj­

rzałości, p r/ech o w aln ie i ich urządzenie, m a te rja ły do pakow a­

nia, czynniki podnoszące trw ałość owoców).

2. Zasady w yrobu suszów, przetw orów , moszczów i win.

3. Przygotow aw cze roboty jesie n n e do z a k ła d a n ia sadów.

4. Dobieranie odm ian do gleby, klim atu, rynków z b y tu i p rzezna­

czenia sadu.

B. Jesien n e roboty w szkółkach, przygotow yw anie nasion

* *

*

Zam ieszczając pow yższy k o m unikat M inisterstw a R olnictw a i D.

P., — p ragniem y j a k najgoręcej zwrócić uw agę C zytelników na donio­

słe znaczenie, dla rozw oju naszego sadow nictw a, ja k ie k urs ten mieć może. M am y nadzieję, że szczególnie nasze w łościaństw o, które obok wielkiego zam iłow ania do hodowli drzew owocowych, nie posiadając dostatecznej w ty m k ierunku w iedzy fachow ej — zechce gorliw ie z ku rsu tego k o rzystać.

Bardzo m iłe i w dzięczne, a p rzy tem m ate rja ln ie pew ne pole do pracy otw iera się przez ten kurs dla ty ch inw alidów w ojennych, którym ich defek ta fizy czn e pozw alałyby n a spełnianie zw iązanych z ty m z a ­ wodem prac i obowiązków.

M am y nadzieję, że M inisterstw o R olnictw a nie ograniczy się w przyszłości n a centralizow aniu ty ch kursów tylko w W arszaw ie, lecz rów nocześnie urządzać je będzie ta k ż e i w innych dzielnicach P a ń stw a .

Odnośnie do szczegółowego p ro g ram u kursu, pozw olim y sobie za­

uw ażyć, że n iek tó re przedm ioty uw ażam y za zbyteczne, j a k n . p. szkół- karstw o, a n a to m ia st nie w idzim y ta k ważnego przedm iotu ja k zw al­

czanie grzybów i owadów szkodliw ych drzew owocowych w różnych porach roku.

Dopisek redakcyi.

(19)

A. W.

Pakowanie i przesyłka owoców i warzyw.

Z adaniem każdego producenta w inno być nietylko w yhodow anie dużo i pięknych owoców i w arzyw , ale tak że i dostarczenie ty ch pro­

duktów na m iejsce zbytu, lub też bezpośrednio konsum entom , w stan ie m ożliw ie świeżym i nieuszkodzonym . Cel te n osiągnąć m ożna przez um iejętne a w łaściw e dla każdego p ro d u k tu pakow anie i przesyłanie.

N ieraz n ajp iękniejsze owoce i w arzyw a, w sk u tek złego opakow ania s ta ją się m ało w artościow em i i b y w ają niechętnie nabyw ane. Szcze­

gólnie staran n eg o pakow ania w ym agają owoce.

Sposoby pakow ania są bardzo różne, nietylko w sto su n k u do różnych produktów , ale tak że niem al każda okolica ten sam pro d u k t inaczej pakuje. Zależnem to je s t od tego, ja k ie n aczynia potrzebne do pako­

w ania w danej okolicy łatw o i tan io nabyć m ożna, ja k np. beczki, skrzynie, kosze i t. p.

Do pakow ania w arzyw n ajp ra k ty c z n ie jsze m i naczyniam i są kosze robione z w ierzby, korzeni, rogoży, słom y, cienko łupanego drew na i t. p.

K osze tak ie m uszą mieć odpow iednią form ę, aby napakow ane w nie w arzyw a nie uleg ały zepsuciu. U żyw ane w tym celu kosze w in n y być szersze niż wyższe, o ścianach schodzących się do dna skośnie, zarów no czw orokątne, j a k też i okrągłe. W m iejscow ościach gdzie m ate ry a ł drzew ny je s t tan i, m ogą być u ż y te do pakow ania w arzyw tak że sk rzy n k i robione z cienkich desek, z w olnem i szczelinam i. P ew na ilość w arzyw może być pakow anń tak że w prost do worków.

J a k o m ateryałów do p rze k ład a n ia pojedyńczych w arzyw lub owoców, m ających je ochronić od w zajem nego tarc ia lub gniecenia, używ am y w aty drzew nej (prew ażnie do pakow ania owoców), tej w ja k ą p a k u ją ja ja , m chu, szczególnie torfow ca, tra w y zielonej, p apieru i. t p.

Rys. 1. Kosz do pakowania delikatniejszych warzyw.

W krótkości chciałbym wym ienić pakow anie n ajw ażniejszych w arzyw i owoców.

P rzedew szystkiem w szelkie w a­

rzy w a należy zbierać krótko przed w y ­

syłką, aby doszły n a m iejsce przeznaczenia m ożliw ie w stan ie świe­

żym . Po zebraniu sta ra n n ie oczyścić z części zbytecznych a obciąża­

ją c y c h przesyłkę, ja k korzeni, zepsutych liści, głąbów i t. p., po- Rys 2. Kosz z opakowanemi warzywami

(20)

czem w szystkie te w arzyw a, a szczególnie korzeniow e ja k ie są zaw alane z n a tu ry ziem ią, należy w ym yć.

G rupa pierw sza, do której m ożem y zaliczyć m archew , buraki, pietruszkę, cebulę w sta n ie zielonym , pory, salery, kalarepę, nie w ym aga praw ie żadnego opakow ania. W ym ienione tu w arzyw a po oczyszczeniu i obm yciu, wiąże się w m ałe wiązeczki, ja k ie zw ykle w danej m iejsco­

wości są n a ta rg a c h sprzedaw ane, a n astęp n ie te sk łada się w w iększe paczki po 30, 60 do 100 wiązeczek i wiąże pow rósłam i ze słomy.

P aczki tak ie p a k u je się bezpośrednio n a wóz lub do w agonów .

G ru p a druga, do której należą w szy stk ie w arzyw a wym ienione w g rupie pierw szej, lecz w stanie bardziej dojrzałym a w ięc w porze zim ow ej, a tak że i w arzyw a św ieże j a k : szpinak, szczaw, strączki fasoli, bobu i grochu, ogórki gruntow e, k u k urydza świeża, m ogą być pakow ane i przew ożone w prost w workach.

Rys. 3 Sposób zaszywania koszyczków.

G rupa trzecia, obejm ująca w arzyw a delikatniejsze j a k : szpa­

ragi, kalafiory, ogórki inspektow e, sałatę, pom idory i inne, w ym aga ju ż bardzo staran n eg o opako­

w ania. S zparagi w iązane w paczki jedno lub półkilogram ow e, pakuje

się w w ilgotny m ech lub świeżą Rys4. Zaszywania koszyczka traw ę, do w ysyłki pocztow ej po z czereśniami.

5 kg w g ru b y papier, lub Większe

skrzynki i koszyki czw orokątne. K alafiory po obcięciu zbytecznych liści u k ład a się w kosze w yścielone św ieżą tra w ą lub liśćm i jeden obok drugiego. Po w ypełnieniu kosza do w ierzchu, n a k ła d a się znów w arstw ę traw y lub liści, potem zaszyw a się płótnem lub rogoża, albo też po nałożeniu odpow iednio grubej w arstw y prostej słomy, zaszyw a się na krzyż kilk a razy grubym szpagatem , w zględnie z a ty k a się dw a p rę ty z drzew a skrzyżow ane, w kraw ędzie kosza, aby całą zaw artość szczelnie przyciskały.

Ogórki p ak u je się ta k samo ja k i kalafiory, z tą tylko różnicą, że układa się je w arstw am i i każdą w arstw ę p rzek ład a m chem lub traw ą. Pom idory w ym agają do przesyłki m ałych koszyczków , jak ic h używ am y do d elikatnych owoców, aby w łasnym ciężarem się nie po­

gniotły. Z am iast koszów m ożna tak ż e używ ać skrzynek drew nianych z odpowiedniem i szparam i dla dostępu pow ietrza.

Owoce m ające być w ysyłane, pow inny być zbierane w stanie nie

Cytaty

Powiązane dokumenty

szeń miejscowych. Ponieważ zasadniczo więcej jest zgłoszeń, niż parcel, więc też w tym wypadku ogrodnicy parcel uzyskać nie mogą. W jaki sposób bez naruszenia

wistości wahać się w bardzo obszernych granicach. W ysieje się więc albo za gęsto, czyli zmarnuje się przezto część nasienia, a prócz tego zbyt gęsty stan

Urodzony w roku 1848 jako syn właściciela szkółek, poświęcił się ogrodnictwu, aby zaczęte dzieło przez swych przodków kantynuować i roz­.. wijać, Przeniesiony

przednio osobno gotowane i w słoiki ułożone. Szczególniej truskawki maliny, ożyny agrest, winogrona dobrze się na ten cel nadają. Sok jabłek słodkich

odbędzie się sześciodniowy pokaz drobiu, którego urządzeniem zajęło się Towarzystwo Gospodarskie we Lwowie. Obok tego pokazu odbędzie się w

kowo- wapiennej, otrzymamy tak zwaną ciecz kalifornijską, lecz taki dodalek uważa się przeważnie za zupełnie zbyteczny. cieczy siarkowo- wapiennej zamieni ją na

Baran — Przygotowanie rozsad kalafiorów', kalarepy i sa­. łaty do wczesnej hodowli

— Czego wymagają nasze sady po zbiorze owoców.. — Ochrona drzew owocowych przed