• Nie Znaleziono Wyników

Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie / pod red. Antoniego Wróblewskiego. R. 3, z.4 (październik 1919) - Biblioteka UMCS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie / pod red. Antoniego Wróblewskiego. R. 3, z.4 (październik 1919) - Biblioteka UMCS"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

MIESIĘCZNIK OGRODNICZY

Organ Sekcji ogrodniczej Towarzystwa Gospodarskiego we Lwowie

pod redakcji.

ANTONIEGO W R Ó BLEW SK IEG O

' ' 11 1 1 '■

NT. 4. Lwów, październik 1919. Rok III.

TR EŚĆ : Dr. Wł. Kubik, ’ Przyszłość ogrodnictw a. — Wł. Malawski, Jeszcze w sp raw ie szkolnictw a ogrodniczego. Prof. E dm und Jankowski, Z po­

w odu szkół ogrodniczych i nauczania ogrodnictw a. — Porady ogrodnicze.—

W iadom ości bieżące.

Dr. WŁADYSŁAW KUBIK.

Przyszłość ogrodnictwa.

Czy zak ładan ie m iast ogrodow ych i ogrodów robotniczych m oże zaszkodzić ogrodnikom handlow ym ? '

Od samego początku, t. j. od r. 1907, gdy zachęcam ludność m iejską do zakładania ogrodów, spotykały m nie zarzuty od pewnej grupy ogrodników , że zbyteczne rozszerzanie ogrodnictw a w m iastach może zaszkodzić ogrodnikom handlow ym . Mówiono do m nie: „Co m y b ę d z i e m y r o b i ć , - g d y k a ż d y b ę d z i e m i e ć o - g r ó d ? “ Takie pytan ia dawniej dziwiły m nie, ale nie zrażały do dalszej akcji w tym kieru n k u . Ale w dobie obecnej, gdy w prow adzenie re­

form y rolnej w życie w ym aga podziału ziemi pom iędzy proletarjat / miejski, jest to pytanie nie na miejscu, a wszelkie przeciw działanie i nieżyczljwość dla tąldej akcji jest szkodliwem m ąceniem poglądów i nieobyw atelskiem traktow aniem spraw y. Albowiem wygląda to tak , jak gdyby pewrna gru p a ogrodników nie ch ciała dostosować ustroju swoich gospodarstw do potrzeb chwili, a nie chcąc zdobyć się na tak i wrysiłek, chciałaby odebrać ludności m ożność zdobycia kaw a­

łeczka ziemi. Niekiedy zdaje się, że pewne grupy ogrodników pod­

m iejskich nie liczą się z temj, że są to uchw ały sejmowe, że ludność spragniona ziemi n a ogród, czeka n a jej podział, że nędza w m ia­

stach wym aga pomocy ze strony rządu przez rozdzielenie ziemi na ogrody i domy,— lecz chciałyby odsunąć to ja k najdalej, ażeby im obaw a konkurencji i zmniejszenia dochodów nie psuła spokoju.

O

o

(2)

W idzim y z tego, jak niewdzięcżna praca przypadła mi w udziale.

Tu sętki rodzin- ogrodniczych w ygnanych z posad dw orskich cze­

kają n a pomoc. Tam we wszystkich m iastach Polski są setki tysięcy rodzin robotniczych, któreby chciały otrzym ać m ałą działkę, a nie­

zliczone rzesze urzędników w skutek małej pensji klepią biedę. Chcąc im dopom ódz i dać ziemię na działki, narażam y się pewnej grupie ogrodników , którzy boją się konkurencji, a także’ u tru d n ia m y pracę tym , którzyby chcieli j*ak najwięcej ziemi zarezerwować dla włościan.

Czyż wobec tych wszystkich trudności możemy ustać, esy mo­

żna zostawić bez pom ocy tak liczne rzesze ubogiej ludności? Czy są ogrodnicy, którźyby otw arcie w ystąpili dzisiaj przeciw takiej re­

form ie ogrodnictw a?

Ani ustać nie możemy, ani nie znajdą się tacy ogrodnicy.

Przedtem , nim uchw alono reform ę rolną, proponow ałem W arszaw ­ skiem u Tow. Ogrodniczemu, ażeby wraz ze m ną opracow ało do Sejmu stosowny m em orjał, w którym starałem się przedstaw ić po­

stu la ty ogrodnictw a przy uchw alaniu reform y rolnej. Taki projekt m em orjału, poprzedzony kilku arty k u łam i, w ydrukow ał warszawski Ogrodnik 15./IV. Nie przypuszczano wówczas, że reform a rolna zo­

stanie uchw alona, lekceważono konieczność zastanow ienia się nad tą spraw ą, a naw et doszły m nie słuchy, że niektórzy ogrodnicy sprzeciw iają się rozpow szechnianiu ogrodnictw a w m iastach w oba­

wie przed konkurencją ogródków am atorskich.

S m utny to nader fakt, że we w szystkich trzech dzielnicach Polski są jeszcze liczne zastępy takich ogrodników , którzy nie ze złej woli, lecz przez niezrozum ienie ideji ogrodów działkow ych i w ar­

tości m iast ogrodowych dla ogrodnictw a, niechętnie widzieli moje naw oływ ania, ażeby ludności miejskiej ułatw ić zdobycie kaw ałeczka ziemi.

Ponieważ nie robiłbym tego, gdybym wiedział, że m oja dzia­

łalność może w czemkolwiek zaszkodzić ogrodnikom , więc, chcąc w tej nowej epoce ogrodnictw a rozpocząć swoją działalność opartą na ogólnej zgodzie, upraszam ogrodników , niechętnych takiej akcji, ażeby wytłóm aczyli swoje zapatryw ania, ażeby niepotrzebnie nie u tru d n ia ć roboty w ta k ważnej chwili.

Albowiem wierzę, że tylko w tedy ten dział rolnictw a rozwinie się pom yślnie, jeżeli zostanie poparty przez wszystkich ogrodników , którzy dostosują swoją pracę do nowego ustroju, wywołanego roz­

dzieleniem ziemi pod m iastam i n a różne, ogródki. Ja k wiemy, nie prędko będziemy p o g li rozdzielać ziemię pod m iastam i, gdyż n a ­ przód trzeba uregulow ać różne zadania wobec rolnictw a. Ale są m iasta, które m ają obszerne dobra kom unalne i na nich m ożnaby

(3)

już zakładać dzielnice ogrodowe, nowe ogrody handlow e i koopera­

tyw y ogrodnicze* Zanim do tej pracy przystąpim y, trzeba przekonać o doniosłości tej pracy szerokie koła ogrodników i przeróżne władze.

Dlatego rozważm y wszystkie korzyści i ew entualne szkody z roz­

pow szechniania ogrodnictw a pod m iastam i.

S z k ó d w e d l e m e g o z d a n i a n i e b ę d z i e ż a d n y c h . Jeżeli niektórzy ogrodnicy sądzą, że przez rozpow szechnienie ogro­

dnictw a nie będą mogli sprzedać swoich produktów , to jest to przy­

najm niej we Lwowie zupełnie p ło n n a obaw a. Albowiem jest u nas tak i brak produktów , iż jeszcze przez wiele lat zapotrzebow anie ic h , będzie większe od podaży. Następnie odrazu nie rozw iną się ogródki do tego stopnia, ażeby już m ogły zabić produkcję ogrodniczą. D a­

lej płody ogrodników zwykle przewyższają swoją dorodnością, do­

brocią i okazałością okazy z ogródków am atorskich. Przytem te ogródki będą tak m ałe, że nie mogą trp d n ić się ogrodnictw em han - dlowem. Jeżeli jakiś n ad m iar właściciel sp rz e d a ,'to będzie to tak m ała ilość, bez znaczenia dla ogólnego zapotrzebow ania, że niem a obawy przed konkurencją. W iem y, że w dużych m iastach m ieszkają bardzo liczne zamożne klasy społeczne, które wszystko k u p u ją , a w ogrodach hodują przeważnie rośliny ozdobne i dają ogrodnikoirt handlow ym stale duże zarobki. Gdy do tego dodam y jeszcze prze­

różne zakłady wojskowe, wychowawcze i szpitale, które m uszą ró ­ żne płody ogrodowe kupow ać, to tru d n o sobie wyobrazić, ażeby te m ałe ogródki m iały zabić ogrodnictw o handlow e. Nakoniec należy

• pam iętać, że w m iastach mieszka bardzo wiele rodzin em erytów , staruszków którzy nie tru d n ią się u praw ą ogrodów. Ci wszyscy, którzy upraw iają ogródki, mogą w nich w yhodow ać dla siebie jakąś nieznaczną ilość jarzy n a większą część m uszą zakupić.

N a t o m i a s t k o r z y ś c i z r o z p o w s z e c h n i e n i a o g r ó d ­ k ó w d z i a ł k o w y c h b ę d ą b a r d z o z n a c z n e . Naprzód znikną przeróżne nieużytki, które sWem zaniedbaniem daw ały naszem u krajow i taki obraz zaniedbania. Każdy kaw ałeczek ziemi zam ieni ludność w ogrody, a ci, którzy będą kierow ać parcelacją, niew ąt­

pliwie dążyć będą do tego, ażeby w przyszłości żądnych nieużytków nie było. W ślad za rozpow szechnieniem ogródków działkow ych zwiększy się poszanow anie roślin wśród ludności, a każdy właściciel działki będzie obrońcą ogrodnictw a. Z początku, gdy nie bidzie jeszcze dostatecznego dowozu produktów ze wsi i od okolicznych ogrodników , właściciele działkow ych ogródków będą produkow ać w arzywa, ale gdy n a sta n ą spokojne czasy, n a m iejscu w arzyw sa­

dzić będą różne rośliny ozdobne i krzew y owocowe. Gdyby dzisiaj trzeba było zakładać wiele ogródków, to w iem y, że u ogrodników

(4)

handlow ych nie dostaniem y trw ały ch roślin i krzewów. W ięc w prze­

w idyw aniu takiego kierunku w ogrodach am atorskich należałoby ja k najprędzej rozm nażać przeróżne krzewy i drzew ka owocowe.

W tym k ieru n k u ogrodnicy nie pow inni obaw iać się konkurencji i m ają m ożność rozw inięcia swoich zdolności, upodobań i dobrych chęci.

Przecież wiadomo, że każdy ogrodnik z początku stara się h o ­ dowlą w arzyw jak .najprędzej zwiększyć swoje dochody z ziemi, ale z rokiem każdym w prow adza coraz więcej trw ały ch roślin wielo­

letnich, ażeby przez specjalizację w pracy, przez w yprodukow anie swoich ulubionych i najlepiej w ypróbow anych ku ltu r, zabezpieczyć się przed konkurencją. W arzyw nictw o pod m iastam i w czasach pokoju jest nieraz bardzov ryzykow ną k u lturą, zwłaszcza, jeżeli wło- ściaństw o i okoliczne dw ory na ta n ic h ziem iach i przy masowej produkcji zasypują rynki w arzywam i. I w przyszłości tak będzie, że ogrody wiejskie zajm ą się w arzyw nictw em polnem n a zbyt, a wobec tego ogrody handlow e podm iejskie m uszą zająć się pro­

dukcją zim otrw ałych roślin i przeróżnych krzewów i drzewek.

A wobec tego nie powinni ogrodnicy handlow i obaw iać się konku­

rencji, lecz życzyć -sobie, ażeby pow stało ja k najprędzej i ja k naj­

więcej ogrodów am atorskich.

Każdy ogrodnik, który wiele podróżow ał po zagranicznych krajach, m usiał stwierdzić, że tam , gdzie pod dużem i m iastam i istnieją liczne ogrody am atorskie, jest także wiele bogatych ogrodów handlow ych, opartych na doskonałej specjalizacji kultur. Mógł także * stwierdzić, że tam , gdzie pow staw ały ogrody działkowe, istniały także m ałe ogrody handlow e, które utrzym yw ały się z produkcji rozsady i różnych trw ałych roślin dla tych ogródków. W ięc gdy dzisiaj ta k wielu ogrodników dw orskich pozostało bez posady, a z chwilą zm iany ustroju rolnictw a ten zastęp nieszczęśliwców bę­

dzie się zwiększać, trzeba być bez-sum ienia, ażeby nie chcieć zwię­

kszać ilości ogrodów am atorskich i ’ handlow ych pod m iastam i.

"Przecież m usim y dążyć do zwiększenia przem ysłu w Polsce, a to pociągnie za sobą wzrost m iast i pow staw anie now ych centr prze­

m ysłowych^ przy których pow staną także nowe dzielnice ogrodowe.

Dlatego uważam , że obowiązkiem naszym jest ułatw ić zdoby­

cie ziemi proletarjatow i m iejskiem u, a także ogrodnikom bez zajęcia umożliwić zakładanie kooperatyw ogrodniczych i ogrodów h a n d lo -, wych. Zgłasza się do m nie wielu ogrodników dw orskich, prosząc o posady, których niestety niem a. A ja k to przykro odm aw iać po­

mocy człowiekowi, który chce pracow ać, i ja k przykro, gdy nie m ożna m u tej pracy znaleźć! Sądzę, że obowiązkiem koleżeńskim

(5)

i ludzkim w szystkich ogrodników , którzy m ają dach nad głow ą i kęs chleba, a nieraz bardzo obfite dochody, dopom ódz tym bie­

dakom , którzy w skutek obecnych przew rotów rolnych stracili u trz y ­ m a n ie .

Ponieważ to jest już wielkiem zadaniem , przerastającem siły jednostek, trzeba żądać pom ocy od P aństw a, które przy parcelacji pow inno u łatw ić ogrodnikom bez zajęcia zdobycie ziemi n a ogród handlowy.**Ale tylko przez równoczesne rozw ijanie ogrodnictw a am atorskiego pod m iastam i zapew nim y zbyt nowym ogrodom h a n ­ dlowym. W ięc gdy naw ołuje się do tej akcji, niech ci, którzy m ają swoje ogrody, a nieraz bardzo duże dochody i społeczne stanow iska, nie sprzeciwiają się rozw ijaniu takiego ogrodnictw a, które ich ko­

legom bez zajęcia może dać utrzym anie. ^

Gdy obecnie te liczne rzesze ogrodników ściągają ze w schodu, gdy jeszcze nie zajął się n ik t z urzędu tem , ażeby teraz nap raw ić błędy, robione od daw na w szkolnictwie^ ogrodniczem i w w ycho­

w yw aniu ogrodników dw orskich dawnego typu, — choć każdy prze­

w idujący człowiek w idział i przeczuw ał konieczność zm iany szkół w now ożytnym d u ch u — m usim y w ystąpić gremialiiie, zgodnie i rozważnie, by rówńocześilie napraw ić daw ne błędy — o ile takie rzeczy dają się napraw iać — wynaleźć środki obrony i rozważyć, co należy czynić w ,tej epokowej dobie przew rotów rolnych.

W brew w szystkim broniłem/ tak ich haseł od lat kilkunastu.

Przedstaw iłem to organizacjom ogrodniczym w W arszawie i w P o­

znaniu, a gdy nie znalazłem zrozum ienia w kw ietniu i m aju b. r.

przed uchw aleniem reform y rolnej, teraz po fakcie dokonanym uw ażałbym to za nieszczęście, gdyby jeszcze znalazły się takie koła któreby zwalczały moje usiłow ania.

Będę m iał sposobność rozw inąć swóje zapatryw ania w dalszych ustępach o przyszłości ogrodnictw a. W ykażę w nich, że obow iąz­

kiem ogrodników , zajm ujących różne w ybitne stanow iska w Polsce, jest grem jalne w ystąpienie w obronie całej korporacji, któ ra prze­

chodzi bardzcf ważne zm iany w ustroju naszego zawodu.

D. c. n.

W Ł MALAWSKI.

J eszcze w sp ra w ie szk o ln ictw a ogrodniczego.

Na łam a ch wznowionego Miesięcznika ogrodniczego poruszoną została nader w ażna spraw a, spraw a szkolnictw a ogrodniczego,

(6)

w dwóch a rty k u ła c h ; „Podstaw y k u ltu ry ogrodniczej* przez Dr.

W ładysław a K ubika i „W spraw ie szkolnictw a ogrodniczego* przez

insp. A. W róblewskiego. '

Spraw a ta przedstaw iona została nader jasno, treściw ie i zro-°

z u m iale,— lecz sądzę, źe kwestja, dotycząca tak bardzo zarów no zawodowców ja k i całe społeczeństwo polskie, pow inna na łam ach pism zawodowych a także i codziennych oraz tygodników szersze

zatoczyć kręgi. j v * •

Tu w inni wypowiedzieć się jasno i obszernie zawodowcy, jakie wady widzieli i odczuli w dotychczasowym szkolńictwie ogrodniczem i jakie szkolnictw o pragną stw orzyć obecnie.

Na zasadzie tego, co powyżej podaję, a również korzystająę i z otrzym anego zaproszenia do w spółpracow nictw a na łam a ch Mie­

sięcznika, poniżej kreślę moje na spraw ę tę zapatryw anie.

Za najgorszą wadę dotychczasowego szkolnictw a ogrodniczego uważałem to, że szkolnictwo to pozostawało w dziwnej jakiejś apatji,' ja k gdyby letargu, nie tylko wobec rozwoju szkolnictw a zagrani­

cznego, ale naw et wobec tego co się działo u nas w kraju, bo gdy w kraju w yrażano wszędzie chęci prow adzeni* hodowli ogrodniczych w sposób przem ysłow y i hodowle takie coraz liczniej pow staw ały — to nasze szkoły i kursy ogrodnicze prow adziły naukę w ten sposób, że uczący się mieli ciągle wrażenie, że uczą się ogrodnictw a raczej dla celów am atorskich, a nie przem ysłow ych. To też nic dziwnego, że po ukończeniu szkół czy kursów nie byli to pracow nicy zdolni do pracy w ogrodnictw ie przem ysłow em i większa ich część po pewnym czasie, po pew nych próbach, w ahaniach i zaw odach na polu pracy ogrodnictw a przem ysłowego, przerzucała się do innych zawodów, a tylko jednostki o nadzw yczajnych zdolnościach, wy­

trw ałości i zam iłow aniu, po przejściu całego szeregu zawodów i po­

nownej nauki ogrodnictw a w zakładach przem ysłow ych, najczęściej zagranicznych, mogli dopiero stać się ogrodnikam i, jak ich dzisiej­

szy duch czasu wym aga. Dlatego też za najcenniejsze zdanie, w y­

głoszone w artykule insp. A. W róblewskiego uważam to, które po­

niżej podaję* :•

„Najsilniejsze pow inno być dążenie do tw orzenia szkół niższych, któreby m iały za zadanie, nie kształcenie ogrodników , lecz naucza­

nie ogrodnictw a użytkowego najszersze w arstw y społeczeństwa rol­

nego a przedewszystkiem synów w łościańskich" i t.: d. >

W innem jednakże m iejscu w tym artykule znajdujem y takie zdanie; „Zastanowić się tylko należy, czy w dzisiejszych w aru n k ach w trakcie organizow ania się bytu własnego państw a będziem y w sta­

nie mieć fundusze na należyte sytuow anie większej ilości szkół, a co

(7)

najważniejsze, cźy będzie dostateczna ilość sił fachow ych nauczy­

cielskich zdolnych do daw ania wiedzy młodzieży. ‘

By dać w części odpowiedź na ostatnio przytoczone zdanie, zamieszczam poniżej mój m em orjał, jaki przed kilkom a m iesiącam i przesłałem do sekcji szkolnictwa zawodowego M inisterstw a W y­

znań Religijnych i Oświecenia Publicznego. M emorjał ten w stresz­

czeniu b rz m i: ,

Rozwój ogrodnictw a u nas w k ra ju postępuje bardzo wolno, a najgłówniejsza tego przyczyna jest ta, że zagranica rozwija u sie­

bie ogrodnictw o jako przem ysł i w tej tylko form ie uczy ogrodni- ( ctw a w szkołach wyższych, średnich i niższych, w żakładach h a n ­

dlowych, do których udają się słuchacze szkół po ich ukończeniu rfh prak ty k ę, w ten sposób uczą go rów nież in stru k to rzy i w ędro­

w ni nauczyciele ogrodnictw a, kursy tow arzystw ogrodniczych i t. p.

instytucje — istnieją przytem związki ogrodnicze, które stoją na straży przemysłowego rozwoju ogrodnictw a, a są \vszystkie te in sty ­ tucje w ydatnie popierane przez władze państw owe.

* U nas jednakże stale popełniam y jeden wielki b łąd w uczeh niach ogrodnictw a, uczym y n a żasadzie stary ch m etod t. j. więcej w sposób am atorski niż przemysłowy.

Pierwszym w arunkiem , który m ógłby w płynąć na zm ianę tego stanu rzeczy, byłoby prowadzenie nauki ogrodnictw a w odpowiedni sposób, tak, aby uczący się już od samego początku uczyli się w sposób dla siebie jasny i zrozum iały, oparty jednakże wyłącznie na m etodach ogrodnictw a przemysłowego. >

Taką form ę nauki należałoby^ w prow adzić w całem naszem szkolnictwie ogrodniczem , a szczególniejszy nacisk n a sposób ta ­ kiego nauczania należałoby położyć dla szkół ogrodniczych niż­

szego typu, z których korzystać mają drobni posiadacze ziemi t. j.

włościanie.

Gospodarka ogrodnicza prow adzona przy takiej szkole, k tó ra m a służyć jako teren do nauki, m usi być prow adzona przem ysłow o i pokry wać koszty utrzym ania szkoły, potrzebnego personalu i uczą­

cy ćh się.

Projekt urządzenia takiego rodzaju szkoły ogrodniczej podaję poniżej.’

Pod gospodarkę ogrodową dla tego rodzaju szkoły trzeba w y­

szukać odpowiedni teren o przestrzeni 12 m orgowej, na terenie tym m usi znajdow ać się dom m ieszkalny, składający się z 15 stancji, piw nic, strychu y m usi być stajnia, obora, stodoła, szopa n a n a ­ rzędzia, przechow alnia na owoce, sześć skrzyń inspektow ych w raz

(8)

z oknam i i przynajm niej 4 m orgi starego już sadu, który jest nie­

zbędnie potrzebny dla nauki.

Przestrzeń 12 m orgow a zostaje podzielona: 4 m orgi sad stary, 2 m orgi sad m łody, w sadzie m łodym i n a pozostałej przestrzeni prow adzona będzie hodow la krzewów owocowych, kw iatow ych, ho­

dowla warzyw , zw ykłych kw iatów letnich, dw uletnich i trw ałych.

G ospodarka przy takiej uczelni musi być prow adzona jako gospodarka wzorowo-przem ysłowa, aby uczących się przekonyw ała . naocznie o jej w artości i w ydatności, a również, by służyła ona jako wzór dla okolicy, w której się znajduje, by okoliczni miesz­

kańcy mogli ją zwiedzać, na niej się wzorować, a po zasiągnięciu rad stosować to u siebie. Dlatego pom oc finansow a jest tu potrze­

b n a tylko w pierwszym roku założenia i to w form ie wieloletniej pożyczki, Spłacanej w ratach rocznych poczynając już od drugiego

^ roku istnienia uczelni.

K urs trw a (bwa lata i na taki k u rs może być przyjętyph tylko 12 słuchaczy, a to dlatego, by kierowmik kursu, przebyw ając z nim i sam przy w szystkich praktycznych zajęciach, dem onstracjach i wy­

kładach, m ógł zdolności każdego do nauki rozpoznać i nad każdym tyle pracow ać, by uczący się rzeczywiście n a kursie tym nauczył się ogrodnictw a przemysłowego.

Program nauki następujący: 1. budowra i życie roślin; 2. cho­

roby i szkodniki roślin, sposoby ich tępienia; 3. nawozy i gleba;

4. m echaniczna upraw a gleby; 5. s a d o w n i c t w o ; 6. w a r z y ­ w n i c t w o ; 7. k w i a c i a r s t w . o ; 8. h a n d e l w: o g r o d n i c t w i e ; 9. pszczelnictwo; 10. wycieczki do większych hodowli przem ysłow ych.

Uważam, że przy założeniu tego rodzaju szkół niższych koszty w ypadłyby m ałe, a utrzymywłać pow inny się one o w łasnych si­

łach , gdyż to w łaśnie będzie najlepszym dowodem , że prow adzą u siebie gospodarkę ogrodniczą przem ysłow a, a zatem i uczący 'się uczą się jej wr ten sposób. Co do potrzebnej ilości sił fachow ych nauczycielskich — to sądzę, że przejrzawszy wszystkie lepsze siły fachowe, pracujące w ogrodnictw ie przem ysłow em w k raju i za granicą, znalazłoby się ich tyle, by założyć n a razie przynajm niej kilka tak ich szĘół.

Należałoby przy zakładach tego ty p u uwzględnić to, n a co kładzie nacisk insp. .A. W róblew ski wT swoim artykule, by szkoły te nie by ły szablonowe, lecz- dostosowane do w arunków poszczegól­

nych okolic.

Nie m am pretensji do tego, bym projekt mój i myśli wygło­

szone uw ażał za najdoskonalsze, bez wad, nie, w ym agające tych czy in n y ch popraw ek, i dlatego w łaśnie chcę je poddać szerszej

(9)

krytyce — lecz również uważam , że jeśli ktoś m a projekty i myśli, które uważa za lepsze, to w inien je rów njeż podać dla wypow ie­

dzenia się nad niem i krytyki i tern sam em przyczynić się do szer­

szego om ówienia tak ważnej spraw y, jak ą jest spraw a szkolnictw a ogrodniczego.

Prof. EDMUND JANKOWSKI.

Z pow odu szk ó ł ogrodniczych i n a u cza n ia ogrod n ictw a.

Trzy zabory uczyniły z Polski trzy kraje, różniące* się pod względem gospodarczym , adm inistracyjnym a naw et i k ulturalnym , tak prawie, jak się różnią między sobą blizko spokrew nione t są­

siadujące, a przecież odm ienne szczepy słow iańskie. Jeżeli trzeba porów nania, to zestaw m y Czechów ze Słow akam i lub Słoweńców z Chorw atam i.

W ięc też, gdy Bóg złączyć raczył n a nowo rozdarte części Polski, nic dziwnego, że się one w zajem nie dobrze nie znają, że 0 tern co robiono w jednej dzielnicy, druga wie m ało lub niedo­

kładnie. Do tej dziedziny należy na przykład zdanie wypowiedziane przez redaktora A. W róblewskiego, że w Kongresówce pracow aliśm y, w przeciw staw ieniu do Galicji, nad podniesieniem ogrodnictw a w y­

twórczego, a więc egoistycznego, mniej dbając o rozwój ogrodnictw a w śród szerokich w arstw społecznych. Ze tak nie było, że oba ro ­ dzaje pracy szły równocześnie i równolegle od chwili odrodzenia ogrodnictw a, t. j. od roku 1895, tego, kto chce, dowie się łatw o 1 dokładnie z historji Tow arzystw a Ogrodniczego W arszawskiego i K om itetu Plantacyjnego, a z drugiej strony przez zapoznanie się z działalnością instruktorów , odczytników, wreszcie z nowoczesnem piśm iennictw em ogrodniczem i prasą ogrodniczą z ostatnich dzie­

sięcioleci w Kongresówce.

To m im ochodem .

A znów dr. W . Kubikow i m usim y zaznaczyć, że program szkol­

nictw a ogrodniczego, opracow any na podstaw ie pracy K om isji-N a­

ukowej Tow arzystw a Ogrodniczego W arszawskiego, której przewo­

dniczę, jeszcze przed dw om a laty b ył przezemnie przedstaw iony i złożony na piśm ie W ydziałow i Szkół Zawodowych Stowarzyszenia Nauczycielstwa polskiego w W arszawie, przyjęty przezeń w całości;

m ia ł być przedstaw iony na. wielkim zjeździe oświatow ym , z którego

(10)

O

dr. K. zdaje spraw ę w nr. 1 i 2 Miesięcznika. Na tym zjeździe nie byłem , bo m nie zapom niano tam zaprosić, ale p. W ł. Gorjaczkow- ski, jeden z członków Komisji- Naukowej T. O. W ., podał tam nasz program .

Zasadza się on na uznaniu i dom aganiu się dla Polski dwóch typów, szkół ogrodnictw a. 1. S z k ó ł d l a p r a k t y k a n t ó w (na razie posiadających nauki* elem entarną tylko), z internatem i kursem 2-letnim , urządzić się m ających w kilkunastu rozrzuconych po kraju miejscowościach. Szkoły te są niezbędne dla ujęcia w ram y nauki i w ykształcenia możliwie dobrego ty ch licznych rzesz prak ty k an tó w ogrodniczych obecnych, którzy noszą się bez planu i jakichkolw iek wskazówek, a właściwie uczą się praktycznie, zaledwie przygodnie, em pirycznie i niejako na chybił trafił. Ze zaś po pewnym okresie takiej niby-praktyki sami się pasują n a ogrodników , stąd niedouki te ta k ogrom ne szkody wyrządzają naszem u ogrodnictw u, jak żaden inny szkodnik życiem obdarzony. Że są od tego w yjątki, zresztą niezbyt liczne, to rzeczy nie zmienia.

Dla nich to są niezbędne te szkoły, niższego typu. Ja k je urzą­

dzić i prow adzić a wogóle ja k organizow ać szkoły ogrodnicze u nas, cykle wykładów', pogadanki, pokazy i t. p. rozważyłem szeroko, jak sądzę, w książce mojej, k tó ra tej zim y się ukaże, p.t. „ O g r o d n i c ­ t w o s p o ł e c z n e " . Ponieważ, kto zechce, znajdzie wr niej moje za­

patryw ania i wywody, . nie b§dę więc ich tu przytaczał, chodzi mi bowiem o zasady, a nie o szczegóły.' Dopiero gdyby mnie' o to lub owo chciano w ybadać, gotów byłbym do bliższych "wyjaśnień.

Szkoły typu średniego potępiam . Poniekąd szczęśliwy wyjątek w śród nich stanow iła szkoła tak a przy Ogrodzie pomologicznym w W arszawie (1879 — 1886), której byłem inspektorem , ale i ta wy­

kazała, że ze zbieraniny żywiołów różnorodnych, - przeważnie prak- tyki ogrodniczej pozbawionych, nie m ożna wytw orzyć ogrodników pożytecznych. I tu znów o w yjątkach nie m ówim y, a co się owrej szkoły warszawskiej tyczy, wyszli z niej naw et b. wrybitni ogrodnicy, ale byli pomiędzy uczniam i jej także w ychow ańcy uniwersytetów' szkół średnich, byli i tacy, którzy do szkoły przychodzili z uprze­

dnią kilkunastoletnią praktyką. A szkoły średnie obecnie przyjm ują przecież uczniów 3 lub 4 klasy i bez praktyki.

• Co do niezbędności W y ż s z e j S z k o ł y O g r o d n i c z e j w sto­

licy Polski, zgadzam y się wszyscy tylko do , zadań, jakie jej zakreśla dr. Kubik* trzeba dodać, że pow inni z niej wychodzić rówmież dzia­

łacze na w szystkich polach ogrodnictw a społecznego, a także in- struktorow ie ogrodnictw a, słowem inicjatorow ie, przew odnicy i kie­

row nicy, którzyby nie ,tylko um ieli podtrzym ać w stanie w ybornym

(11)

to, co już zastaną zdziałanego w ogrodnictw ie polskiem, ale jeszcze podnieść je wyżej i rozw inąć, Może naw et wytworzyć nasz styl w ogrodach ozdobnych, polskie odm iany roślin upraw nych, w yda­

w ać różne czasopism a ogrodnicze, uzupełnić nasze zawodowe pi­

śm iennictw o i wzbogacić je swemi pracam i, wreszcie tak rozw inąć wszelkie gałęzie polskiego ogrodnictw a, żeby ono wystarczyć mogło na potrzeby własnego kraju, a nie zatrzym ując się n a tym poziomie, p racow ało dalej na wywóz o ile on jest dla nas możliwy. Otóż to było ideałem naszym przy zakładaniu przed laty sześcioma W yż­

szej Szkoły ogrodniczej przy T. K. N., a obecnie przy W olnej W szechnicy polskiej. Doskonaliliśm y ją tak, że już dziś niektórzy z wy Chowańców dowodzą swą działalnością, że p raca na m arne nie poszła, a nadzieje i zam ierzenia nasze zaczynają się ziszczać. Im dalej, tern da Bóg będzie jeszcze lepiej.

R edaktor A. W róblew ski pisze: „Należy ja k najprędzej istniejącą w W arszawie przy W yższych kursach naukow ych Szkołę ogrodniczą zreorganizować jak o wyższą uczelnię o poziomie akadem ickim ".

Ależ taką ona jest od samego początku, a zarazem coraz wię­

cej doskonaloną. Brak jej tylko kilku zakładów i instytutów7 porno- cniczych, bo na to środki nie wystarczają, ale co się n au k teore­

tycznych tyczy, nasza szkoła stoi na poziomie jedynych dwróch ta ­ kich wysokich uczelni na ziemi t. j. jednej w Dahlem pod Berlinem, a drugiej nowo założonej pod Harlem em . Zatem dość długo była drugą z koleji co do czasu, a w swym program ie posiada pewne przedm ioty, których się n a w e t w ta m ty c h w ysokich szkołach nie w ykłada.

Szkoła nasza, o której w Galicji dotąd m ało wiedzą, przyjm uje abiturjentów ze szkół średnich obok w olnych słuchaczów , jak tego w ym agają nowoczesne poglądy na nauczanie i zasady w olnych uniwersytetów - Pierw szeństw o w przyjęciu m ają posiadający prócz p aten tu praktykę ogrodniczą.

Szkoła posiada swój obszerny ogród dla p ra k ty k i na M okoto­

wie, korzysta z in sty tu tu doświadczalnego w M orach i stacji ochrony

roślin. t •

Co się zaś teorji tyczy, to w ykłada się w niej na kursie I : fizykę z ćwiczeniam i, wszystkie chem je (z laboratorjam i), zoologję (z ćwiczeniami), całą botanikę (z ćwiczeniami), .historję ogrodnictwo, m echanikę ogrodniczą i ry sunki (na trzech kursach).’

Na kursie drugim m am y : geologję, gleboznawstwo, m eteoro­

logię z klim atologią, fizjologję roślin, ńaukę o naw7ozach (z ćwicze­

niam i), drzewoznawstwo, szkółkarstw o, naukę hodow li drzew owof cowych w całej jej rozciągłości, w arzyw nictw o, historję ogrodnictw a

(12)

w Polsce, m iernictw o i niwelację (z ćwiczeniami), naukę gospodar­

stwa społecznego, estetykę i architekturę.

A na kursie trzecim : m ikrobiologję, genetykę, fitopatołogję (z ćwiczeniami), pomologję, drzewoznawstwo, w arzyw nictw o (do­

kończenie), kwieciarstwo gruntow e i obszerne szklarniow e, ogro­

dnictw o parkow e (szeroko i gruntow nie), nasiennictw o, upraw y w a­

rzyw w polu. gospodarkę ogrodową i ogrodnictw o społeczne, zasady upraw y roślin rolnych, rachunkow ość, pszczelnictwo, ustaw odaw ; stwo agrarne i dodane będzie przetw órstw o owoców.

Od roku bieżącego dodany być m a sem estr siódm y na semi- narja i prace samodzielne oraz wycieczki słuchaczów pod kiero­

w nictw em profesorów:

W szystko to stoi na poziomie uniw ersyteckim , o ile na to siły nasze naukow e w ystarczyły. Profesorów w ykładało w roku zeszłym trzydziestu.

Piszem y to dla sprostow ania, ale i równocześnie dla zachęce­

nia młodzieży z Małopolski, która, ukończywszy szkoły średnie, m a pociąg do ogrodnictw a, by się do naszej szkoły zgłaszała. Dziś m ają, '/w nięj przewagę panny, ale pożądane jest, by się do zawodu ogro­

dniczego, niew ątpliw ie jednego z najpiękniejszych ludzkich, b rała nasza młodzież męska. Bo jakkolw iek nie brak w ogrodnictw ie pola do pracy i działania dla kobiet, przedewszyśtkiem jednak potrzebni nam są w ykształceni a dzielni i w yrobieni także społecznie ogro­

dnicy.

Ze szkoła nasza wejdzie po p aru latach jako osobny wydział do państw owej Szkoły Głównej gospodarstw a wiejskiego, m am y poważne obietnice.

Skarbonka, 18/YIII 1919. '

W yjaśnienia do artykułu Prof. E. Jankow skiego.

I.

Z pracy p. E. Jankow skiego widzimy, że m a On poglądy zbli­

żone do uwag, w yrażonych w ustępie „Podstaw y k u ltu ry ogrodni­

czej “. W skutek obecnych tru d n o ści d ru k arsk ic h i konieczności streszczania się, nie chciałem sw oich poglądpw rozszerzać, dlatego też nie w ym ieniłem zadań wyższej szkoły.

Jed n ak w skutek dyskusji, ja k a zaczyna się rozwijać, m usim y do tych spraw powrócić, choć w skutek b ra k u m iejsca na długie spory i polem iki, nie dojdziemy ry chło do pozytyw nych wniosków.

\ Dlatego radzę poruszać spraw y zasadnicze, gdyż sądzę, że na

(13)

leży unikać tego, co może wyw ołać niem iłą polem ikę, znaną i z in ­ nych przedwojennych%czasopism ogrodniczych.

Ponieważ w dalszej części a rty k u łu pt. „Przyszłość ogrodnic­

tw a" kończę swoje uw agi stosowną odezwą, więc w tern m iejscu nie odpow iadam na różne odm ienne poglądy, sądząc, że po p o ru ­ szeniu spraw y szkolnictw a w Miesięczniku m ożem y dojść do zupeł-' nego porozum ienia i do stosow nych uchw ał na innym terenie.

Dr. W ładysław Kubik.

IL

Przytaczając ustępy m oich artykułów , Szanowny Profesor E.

Jankow ski niesłusznie wywodzi, jakobym nie doceniał, a tern bardziej poniżał działalność pionierów wiedzy ogrodniczej w Kongresówce z Tow. ogrodn. W arszaw skiem na czele. Ze ta k nie jest, tego ślady m ożna znaleźć choćby w Miesięczniku. Ale Sz. Profesorko ile chce być bezstronnym , m usi przyznać, że jakkolw iek ruch nad rozbu­

dzeniem zam iłow ania do ogrodnictw a w byłym zaborze austrjackim zaczął się znacznie później niż w Kongresówce, to jednak usilniej i bardziej ogólnie w tym kieru n k u pracow ano,' już choćby z tego względu, że w arunki społeczno-polityczne były bardziej sprzyjające.

Poruszając w m oim artykule zróżniczkow anie i nierów nom ierność rozwoju ogrodnictw a w trzech zaborach, nie m iałejn na myśli ob­

niżenia działalności w tym kierunku w Kongresówce a podniesienia w Galicji, chodziło mi tylko o zaznaczenie m im ochodem pew nych istniejących różnic.

O dnośnie do Wyższej Szkoły Ogrodniczej przy W. K. N. w W a r­

szawie, to wiemy o tern, że była ona z a k ład an a odrazu jako wyż­

sza uczelnia i naw et Tow. Gospodarskie n a mój wniosek udzielało już w latach 1916, 1917 i 1918 zasiłków poszczególnym słuchaczom na jej ukończenie, ale sam Sz. Profesor pisze, że ona nie jest p a ń ­ stw ow ą i że b rak jej jeszcze kilku zakładów7 i instytutów . Ależ o to chodzi.

W iem y wszyscy doskonale, że wyższą uczelnię, a szczególnie rolniczą i ogrodniczą, stanow i nie tylko ilość profesorów i poziom ich w ykładów , a przedewszystkiem w łaśnie in sty ip ty i zakłady n a ­ leżycie u rz ą d z o n e j wyposażone, a szczególnie najważniejszy zakład jakim jest o.gród szkolny.

W artykule m oim w łaśnie mi o to chodziło, aby szkoła ta została upaństw ow iona, a przedewszystkiem wyposażona we wszyst­

kie potrzebne jej zakłady i urządzenia.

Na zakończenie niniejszych uw ag m uszę wyrazić żal, że nie dano nam sposobności podczas zjazdu ogrodników w czerwcu b. r.

(14)

zwiedzenia tej wyższej uczelni.' Zapoznanie się z nią dla zebranych tam ogrodników byłoby rzeczą bardzo w ażną, bo przecież nie co innego, ale w łaśnie przedewszystkiem szkolnictw o było głów nym przedm iotem obrad zjazdu. A. Wróblewski.

Porady ogrodnicze.

ł

Gzego wymagają nasze sady po zbiorze owoców?

, W iększość posiadaczy sadów lub drzew owocowych u nas zajm uje się 'niem i i opiekuje o tyle tylko, o ile one m ają owoce i ta k długo, dopokąd te owoce na drzew ach pozostają. Najczęściej z chw ilą sprzętu owoców aż znów do now ych, sad wchodzi w okres zupełnego zapom nienia.

Takie traktow anie sadu ew entualnie drzew owocowych po m acoszem u w pływ a przedewszystkiem na ogrom ne zm niejszanie korzyści m aterjalnych właściciela.

W iemy wszyscy, że jakkolw iek drzew a owocowe, jak zresztą i wszystkie rośliny, czerpią pożywienie za pośrednictw em liści także z powietrza, to jednak dla norm alnego swego rozwoju oraz owoco­

w ania m uszą pobierać pokarm y z podłoża t. j. z g ru n tu , w którym tkw ią korzeniam i. A drzew a owocowe, jako rośliny wysokiej kul t ury, w ym agają silnego i regularnego zasilania, gdyż tylko wówczas mogą stale, obficie i dorodnie owocować.

To też w okresie spoczynku drzew owocowych, t. j. od zbioru owoców aż do rozwoju nowych liści, m am y w sadzie dużo do zro­

bienia, szczególnie w tym roku, k tó ry w pierwszej swej połowie nie był dla ich rozwoju — z pow odu zbyt dużej wilgoci i zim na — sprzy­

jający. Zaraz po zbiorze owoców w okresie jesiennym należy prze­

dewszystkiem pow ycinać piłką wszystkie połam ane przy zbiorze lub przez w iatry gałęzie. Po opadnięciu liści ziemię między drze­

wam i zaorać ew entualnie przekopać wraz z liśćmi. Ta m, gdzie z jak ich ś powodów ziemi zruszyć nie można, tam liście zgrabić i zabrać. Przez zniszczenie liści niszczymy ogrom ną ilość zarodników grzybów pasorzytnych (Fusicladium, Sepłoria piricola i wiele innych), które w tym ro k u drzew a ogrom nie opanow ały. Przez poruszenie ziemi ulepszym y jej stru k tu rę fizyczną, czyniąc ją bardziej dostępną dla pow ietrza, ciepła i wilgoci, co znów wzmoże proces chem iczny drobnoustrojów , będących głów nym i dostarczycielam i środków spo­

żywczych dla m łodych korzonków drzew owocqfvych. Przed orką m ożna g ru n t nawieźć obornikiem w stosunku 30—40 fur n a 1 mórg, ew entualnie pod wiosnę lub wiosną zlać całą pow ierzchnię między drzew am i gnojówką pół na pół z wodą.

Ponieważ drzewa owocowe są stale napastow ane przez różne grzyby pasorzytńe oraz ow ady szkodliwe, a w ro k u bieżącym spe­

cjalnie, przeto należy także i w k ieru n k u ochrony drzew n a rok przyszły przedsięwziąć pewne środki ochronne. Dawniej, kiedy ła-

(15)

two było o siarczan miedzi (siny kam ień) oraz a p a ra ty do spryski­

w ania, najlepiej było ^ a łe draewa spryskać cieczą bordoską, — obecnie jed n ak tego w wielu w ypadkach uczynić nie można. Po­

siadam y jed n ak in n y środek, JJoże mniej skuteczny, ale dostępny, a m ianowicie wapno. Otóż należy przedewszystkiem pnie i grubsze kon ary oskrobać z popękanej kory, za którą obierają sobie zimowe leże różne owady lub złożyły tam swoje jajka, a następnie pobielić mlekiem wapfennem pnie, konary i grubsze gałęzie. Dobrze byłoby kupić sinego kam ienia i dodać do w apna w ilości 2 kg na 100 li­

trów m ieka wapiennego.. Pobielić m ożna nie tylko drzewa starsze, ale także i młodsze, gdyż to je chronić będzie także i od przem ar­

zania.

Za czynności powyżej przedstaw ione oraz opiekę, drzew a n a­

leżycie się odpłacą przyszłem i owocami. A. W.

Pytania i odpowiedzi.

P ytan ie 10. Kiedy należy sadzić maliny i na jakich gruntach oraz w jakiem położeniu najlepiej się udają? Jak gęsto należy sadzić i ile sa­

dzonek trzeba na 3/ i morga ? S. G.

P ytan ie-II. Mam koło leśniczówki kawałek gruntu (lekki piasek’

głęboki), na którym było pastwisko. W miejscu tem mam chęci' założyć sad. Uprzejmie proszę o łaskawą odpowiedź, czy na gruncie tym można sad zakładać i jakie gatunki owoców, drzew i krzewów mam posadzić?

W okolicy najbliższej sadów niema. H. H.

P yta n ie 12. W* starym, około 40 lat mającym sadzie dosadził ogro­

dnik w ostatnich latach przed wojną dużo młodych drzew owocowych, które bardzo słabo rosną. Zapytuję więc, co mam z temi drzewkami zrobić, aby one mogły lepiej się rozwijać?

Odpowiedź na p ytan ie 6. Szparagarriie należy zakładać wyłącznie na wiosnę jednakowoż grunt pod sadzenie szparagów można zacząć przy­

gotowywać już obecnie w jesieni. Zasadniczą rzeczą przy tem będzie nale­

żyte wyczyszczenie gleby z perfu. co można uskutecznić albo przez przejście danej powierzchni gruntu, przeznaczonej pod szparagarnie, uprawą takich roślin, które perz niszczą jak ziemniaki, kapusta, hreczka i t. p., albo płytko podorać i perz należycie bronami i grabiami wybrać. Pierwszy spo­

sób daje rezultaty lepsze. Po wyczyszczeniu z perzu silnie grunt nawieźć obornikiem lub kompostem- i płytko przyorać i tak na zimę zastawić a do­

piero wczesną wiosną, jak tylko ziemia obeschnie, głęboko do 24 pm zorać jeszcze raz i dopiero szparagi sadzić.

Rozsady wyhodować można łatwo przez siew, który wykonać należy wczesną wiosną na grządce w 5—6 rzędów. Zaraz po wzejściu rozsad, skoro tylko na tyle się rozwiną, że będą mogły być przesadzane, wówcząrt zaraz je prżesadzić na świeże grządki dobrze nawozem doprawibne w od­

ległościach 25 X 15 cm. Po przesadzeniu ziemię między młodemi roślin­

kami utrzymywać w czystości i zruszać,- a#od czasu do czasu w ciągu lata podlać rozcieńczoną gnojówką. Rozsady przez jedno lato wyrosną- tak sil­

nie, że mogą być na wiosnę brane do zakładania szparagami. W.

(16)

Odpowiedź na p ytan ie 8. Z krótkiego opisu uszkodzenia trudno jest wywnioskować, jaki owad mógł zniszczyć gałąź Pańskiej jabłoni.

Prawdopodobnem jest, iż uczyniła to gąsienica d r z e w oj a d a fC&ssus ligniperdaj. O ile przypuszczenie - mojAjest prawdziwe, to w gałązce tej tam, gdzie jest widoczuem uszkodzenie; powinien być otwór z chodnika wygryzionego przez tego szkodnika. Zniszczyć go można cienkim diutem

wsadzonym do otworu. A.

Wiadomości bieżące.

Odłożenie zjazdu d elegatów zrzeszeń ogrodniczych. Zarząd To­

warzystwa Ogrodniczego Warszawskie­

go zawiadamia niniejszem, iż projekto­

wany na jesień r. b. zjazd delegatów zrzeszeń ogrodniczych Państwa Pol­

skiego zostaje odłożony do wiosny r.

przyszłego z powodu nader trudnych warunków żywnościowych, jakie obe­

cnie w Warszawie istnieją, i komplet­

nego braku mieszkań. Termin zjazdu zostanie swego czasu podany.

N ienorm alność cen ow oców . 'W ciągu ostatnich paru lat wojennych nastąpiła taka diametralność w róż nycn wartościach, że dziś wszelkie dziwolągi w tym kierunku zdają się być rzeczami normalnemi, nie wzbu­

dzając większego zainteresowania. Ró­

wnież to samo nastąpiło i z-cenami owoców. Do ostatnich prawie czasów istniały ceny owoców ustosunkowane do ich wartośei użytkowej oraz ko­

sztów produkcji oraz opakowania.

Wiemy o tern dobrze, że z naszych owoców najwyższe ceny posiadały za­

wsze gruszki, cokolwiek niższe jabłka, jeszcze niższe szlachetne śliwki, a już najniższą cenę miały śliwki węgierki.

Oczywiście ceny te zależały także od

urodzaju danego gatunku owoców.

Z natury rzeczy ceny gatunków, któ­

rych był urodzaj, musiały być zna­

cznie niższe niż tyeh^ które się nie urodziły.

W roku bieżącym mamy wcale do­

bry urodzaj gruszek a miejscami bar­

dzo dobry śliwek, natomiast jabłek znikomy. W stosunku więc do tego­

rocznego urodzaju oraz wartości owo­

ców pierwsze miejsce "co- do wysoko­

ści cen powinnyhy zająć jabłka, a o- statnie śliwki węgierki. Tymczasem komisje dla badania cen poszczegól­

nych magistratów, a między niemi i lwowskiego, uchwalają ceny według, swego widzimisię, i tak: jabłka (któ­

rych prawie niema) po 8 K, gruszki po 4 K, a śliwki węgierki po 8 K.

To też nic dziwnego, że za jakie ta­

kie jabłka, mimo cen maksymalnych, trzeba we Lwowie płacić 10—18 K, a śliwki węgierki można natomiast kupić po 5 K mimo ceny maksymal­

nej. Z tego wynika, że same orgafia, które mają ceny normować, sprawiają wskutek swej niefachowości zamiesza­

nie i nienormalność, prowadzącą po­

niekąd do paskarstwa względnie zby­

tecznego wygórowywania cen. W.

. renumerata wraz z przesyłką pocztową wynosi: rocznie 16 K (8 Mk), półrocznie 8 K (4 ,Mk), numer pojedynczy 1-50 K (0’76 Mk). Rękopisy, których się nie zwraca, nadsyłać należy do Redakcji Miesięcznika: Lwów, ul. Kopernika 20, oficyny III. p.

Redaktor odpowiedzialny A. Wróblewski. Nakładem Towarzystwa gospodarskiego.

Z d ru k a rn i Jak u b o w sk ieg o i Ska.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wistości wahać się w bardzo obszernych granicach. W ysieje się więc albo za gęsto, czyli zmarnuje się przezto część nasienia, a prócz tego zbyt gęsty stan

Urodzony w roku 1848 jako syn właściciela szkółek, poświęcił się ogrodnictwu, aby zaczęte dzieło przez swych przodków kantynuować i roz­.. wijać, Przeniesiony

przednio osobno gotowane i w słoiki ułożone. Szczególniej truskawki maliny, ożyny agrest, winogrona dobrze się na ten cel nadają. Sok jabłek słodkich

odbędzie się sześciodniowy pokaz drobiu, którego urządzeniem zajęło się Towarzystwo Gospodarskie we Lwowie. Obok tego pokazu odbędzie się w

kowo- wapiennej, otrzymamy tak zwaną ciecz kalifornijską, lecz taki dodalek uważa się przeważnie za zupełnie zbyteczny. cieczy siarkowo- wapiennej zamieni ją na

Baran — Przygotowanie rozsad kalafiorów', kalarepy i sa­. łaty do wczesnej hodowli

— Czego wymagają nasze sady po zbiorze owoców.. — Ochrona drzew owocowych przed

Czysto przebrane dojrzałe maliny rozgrzewa się, poczem się je przeciera przez sito i zapomocą lejka zlewa do czystych, suchych flaszek, (u góry na 5 —6 cm próżne