• Nie Znaleziono Wyników

"Poezja" i "proza" w świadomości literackiej romantyzmu polistopadowego : na marginesie "Rysu dziejów piśmiennictwa polskiego" Lesława Łukaszewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Poezja" i "proza" w świadomości literackiej romantyzmu polistopadowego : na marginesie "Rysu dziejów piśmiennictwa polskiego" Lesława Łukaszewicza"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta Nowicka

"Poezja" i "proza" w świadomości

literackiej romantyzmu

polistopadowego : na marginesie

"Rysu dziejów piśmiennictwa

polskiego" Lesława Łukaszewicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 77/3, 79-100

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V II, 1986, z. 3 P L I S S N 0031-0514

ELŻBIETA NOW ICKA

„POEZJA” I „PROZA” W ŚWIADOMOŚCI LITERACKIEJ ROMANTYZMU POLISTOPADOWEGO

N A M A RG IN ESIE „R Y SU DZIEJÓW P IŚM IE N N IC T W A P O L SK IEG O ” L ESŁ A W A ŁU K A SZ EW IC ZA

Szkolny podręcznik do nauki literatu ry polskiej, Rys dziejów piśmien­

nictwa polskiego Lesława Ł ukaszew icza1, funkcjonuje dziś głównie jako

przedm iot refleksji metodologicznej nad ubiegłowieczną historią litera­ tu ry , a także jako egzemplifikacja określonych założeń m etodycznych i dydaktycznych przyjętych w prezentowaniu literatu ry polskiej na uży­ tek szkolny 2. Postać autora częściej pojawia się w historiach galicyjskich k o n sp iracji3 niż w historiach literatu ry i krytyki, w których niewiele w yczerpujących omówień pisarstw a Łukaszewicza. Tak oto np. zostały scharakteryzow ane jego prace publikowane w galicyjskim „Pam iętniku

Naukowym ” 4:

U zu p ełn ia ł ten [tj. „K w artaln ik a N a u k o w eg o ”] k ieru n ek L esła w Ł u k a sze­ w icz, co w osobnym organie u w zg lęd n ia ł litera tu r ę p ięk n ą i [...] zw a lcza ł sta n o ­ w isk o G oszczyń sk iego. K ry ty k ę rozu m iał jako p ojm ow an ie i tłu m a czen ie zja ­ w isk litera ck ich , a n ie sąd o n ich, co zbliżało go do M ick iew icza sprzed 1830 roku, a oddalało od G rab ow sk iego i jego p e n ta r c h ii5.

1 W yd an ie 1 u kazało się w r. 1836 (K raków), osta tn ie — w r. 1868 (Poznań). D o w sz y stk ic h w y d a ń od syłam skrótem : Ł. P ierw sza liczb a po skrócie oznacza rok w y d a n ia , n astęp n e — stronice. '

2 Zob. np. T. G r a b o w s k i , K r y t y k a li te r a c k a w Polsce w epoce r o m a n t y z m u

1831— 1863. K rak ów 1931, s. 136— 156. — S. S a w i c k i , P o c z ą tk i s y n t e z y h is to r y c z n o ­ l i t e r a c k i e j w Polsce. (O sp o s o b a ch s y n t e t y c z n e g o u j m o w a n i a li t e r a t u r y w 1 p o ł o w i e X I X w.). W arszaw a 1960, s. 89—122. — L. S ł o w i ń s k i , N a u k a l i t e r a t u r y p o ls k ie j w s z k o le śr e d n ie j w latach 1795— 1914. W arszaw a 1976, s. 104— 113, 270— 277. 8 Zob. np. S. K i e n i e w i c z , K o n s p ir a c je g a li c y js k ie 1831— 1845. W arszaw a 1950, s. 113— 136. — B. Ł o p u s z a ń s k i , S t o w a r z y s z e n i e L u d u P o lsk ie g o (1835— 1841). K ra k ó w 1975, s. 13—68.

4 P ism o red agow an e przez L. Ł u k aszew icza w esp ó ł z L. Z ien k ow iczem w la ­ tach 1837— 1838.

(3)

8 0 E L Ż B I E T A N O W I C K A

Na tem at Rysu dziejów piśmiennictwa polskiego pisano zaś:

ja sn o ch ara k tery zo w a ł okresy, n ieźle o k reśla ł pisarzy. To b yło pow od em , że, p o czą w szy od r. 1836, p o ja w iły się jeszcze trzy w y d a n ia za życia autora z p o­ p ra w k a m i K a lin k i i M u łk ow sk iego. A i późn iej n ie brakło ich w ie le e.

Przypuszczać jednak można, że szkolny podręcznik Łukaszewicza zdoła pobudzić zainteresowanie historyków literatu ry , i to z kilku przyczyn. Jak bowiem odnotowuje N owy Korbut, w latach 1836—1866 książka ta pojawiła się w jedenastu wydaniach, co na tle współczesnych jej podrę­ czników i „rysów ”, słabiej „obecnych” na księgarskim rynku, staw ia dziełko Łukaszewicza w sytuacji uprzyw ilejow anej i dość w yjątkow ej. Jednoznacznie i wyłącznie autorskie są tu zresztą tylko trzy edycje: pierw ­ sza, krakowska, z r. 1836; druga (stanowiąca w zasadzie przedruk po­ przedniej), z r. 1838, oraz czwarta, z r. 1851, również krakow ska (autorska przeróbka dwu wcześniejszych). Wstęp, pióra samego Łukaszewicza, tak anonsuje to wydanie:

N a n ow o puszczam w św ia t książeczk ę, której p rzeznaczeniem b yć sk azów k ą dla p o czy n a ją cy ch zasięgać w iad om ości o p iśm ie n n ic tw ie o jczy sty m . [Ł 1851, III]

Osiem pozostałych w ydań to edycje stopniowo obrastające w uzu­ pełnienia i aktualizacje (często zresztą pozorne, o czym dalej). W każdym z nich na karcie tytułow ej odnotowanp, obok nazwiska głównego autora, również nazwiska licznych „dopełniaczy”, nie zawsze zresztą w komplecie tam ujawnionych.

Edytorskie losy książki, wedle ustaleń Nowego Korbuta, przedsta­ w iają się następująco:

R y s d z i e j ó w p i ś m i e n n i c t w a pols kie go. K r. 1836 [...] w yd . 2 Kr. 1838; w y d . 3,

uzup. p rzez W. K. (K alinkę), A. M. (M ułkow skiego). Kr. 1848; w y d . p rzero­ b ion e przez autora. Kr. 1851.

W yd. uzup. przez J. N. C. (C zarnow skiego). W -w a 1856; w yd . przerobione, p o w ięk szo n e i doprow adzone do 1857 (u zu p ełn ił J. R adw ański). Kr. 1858; w yd . w ięk sze uzup. i doprow adzone do 1859 (oprać. T. K iliń sk i). Poz. 1860; w y d . 2 w ię k sz e . Poz. 1860; w yd . pt. R y s d z i e j ó w [...] u zu p ełn ion y w iad om ością o p isa ­ rzach p o lsk o -ła ciń sk ich . W -w a 1861; w yd . 3 uzup. i doprow adzone do 1864. Poz.

1864; w yd . 3 w ięk sze. Poz. 1866.

Kolejne edycje podręcznika Łukaszewicza ukazyw ały się we wszyst­ kich trzech zaborach (Kraków, Warszawa, Poznań), zyskując po drodze kilku ujawnionych i — jak kąśliwie sugeruje K arol Estreicher w recenzji ostatniego wydania — legion anonimowych „dopełniaczy” 7, rozrastając się od 93 stronic wydania pierwszego do 877 w w ydaniu ostatnim.

Często-e I b i d Często-e m , s. 138.

7 K. E s t r e i c h e r , rec.: L. Ł u k a s z e w i c z , R y s d z i e j ó w p i ś m i e n n i c t w a p o l ­

skiego. W ydanie trzecie, w ięk sze, u zu p ełn ion e i doprow adzone do roku 1866 [...].

Poznań, n a k ła d em i czcionk am i N. K am iń sk iego i Sp ółk i, 1866, w 8-ce, s. 877. „B ib lio­ tek a W a rsza w sk a ” 1866, t. 1, s. 422—438.

(4)

„ P O E Z J A ” I „ P R O Z A ” W ŚW IA D O M O ŚC I L IT E R A C K IE J.., 81.

tliwość wznowień i duży zasięg terytorialny podręcznika (był używany we wszystkich zaborach, a także na ziemiach Rzeczypospolitej K rakow ­ skiej, mniej więcej do r. 1870) 8 każą przypuszczać, że książka zaspokajała istotne zapotrzebowania czytelnicze czy raczej — precyzując — szkolne. Ta użytkowość książki im plikuje chyba jej istotną cechę — potoczny charakter prezentow anych w niej przeświadczeń.

Warto przy tym pamiętać, że dziełko Łukaszewicza, przynajm niej dwa pierwsze wydania, trafiło w korzystną dla jego poczytności lukę: między norm atyw ne opracowania Filipa Nereusza Golańskiego, Józefa K róli­ kowskiego, Euzebiusza Słowackiego czy Józefa Korzeniowskiego, a póź­ niejsze, o ambicjach historycznoliterackich, prace Wacława A leksandra Maciejowskiego, Michała Wiszniewskiego, Władysława N ehringa, Jana Majorkiewicza, Jana Poplińskiego 9. Natomiast rozpraw y czołowych piór krytycznych epoki międzypowstaniowej (by wspomnieć choćby, praw em przykładu, Literaturę i k ry ty k ę Michała Grabowskiego, liczne prace Jó­ zefa Ignacego Kraszewskiego, Lucjana Siemieńskego czy Edw arda Dem­ bowskiego) — rzecz to dla recepcji podręcznika niebłaha — z reguły nie posiadały charakteru „kursowego”, wprowadzającego w usystem atyzo­

waną całość literatu ry ojczystej.

Pod tym zaś względem dziełko Łukaszewicza mogło się wydać nieoce­ nione — nieobszerne początkowo, metodycznie (niekiedy w prawdzie ba­ łam utnie, ale pozostawmy to w tej chwili na uboczu) system atyzujące cały obszar literatu ry polskiej „od niepam iętnych czasów” aż po... „okres V II” 10 (różnie w różnych w ydaniach charakteryzow any i datowany).

I ta właśnie zmienność jest pierwszym uzasadnieniem historycznoli­ terackiego zainteresowania Rysem dziejów piśmiennictwa polskiego.

„Podręczność” i użyteczność książki podnosił też pewnie brak teore­ tyzującego balastu — światopogląd estetyczny jej twórcy daje się od­

8 W skazuje na to S ł o w i ń s k i (op. cit.).

9 Zob. F. N. G o 1 a ń s к i, O w y m o w i e i p o e zy i. W arszaw a—W ilno 1786. W yd. nast.: 1788, 1808. — J. F. K r ó l i k o w s k i , R y s p o e ty k i . Poznań 1828. — E. S ł o ­ w a c k i : P r a w i d ł a w y m o w y i p o e z y i . W ilno 1826. W yd. nast.: 1833, 1844, 1847, 1853, 1858; D zie ła z p o z o s ta ły c h r ę k o p i s ó w ogłoszone. T. 1—4. W ilno 1826. — J. K o ­ r z e n i o w s k i , K u r s p o ezyi. W arszaw a 1829. — J. P o p l i ń s k i , N o w e w y p i s y p o l ­

skie, c z y l i w y b ó r ró ż n y c h w y i m k ó w p ro z ą i p o e z y ą dla m ł o d z i e ż y s z k o ln e j. L eszno

1834— 1838. — M. W i s z n i e w s k i , H i sto ria l i t e r a t u r y pols k iej. K rak ów 1840— 1845. — H. C e g i e l s k i , N a u k a p o e z y i z a w i e r a j ą c a te or ię p o e z y i i j e j r o d z a j ó w o r a z z n a ­

c z n y z b i ó r n a j c e l n ie j s z y c h w z o r ó w p o e z y i p o ls k ie j do teo r ii z a s to s o w a n y . P ozn ań

1845. — J. M a j o r k i e w i c z , H istoria , l i te r a tu r a i k r y t y k a . L i t e r a t u r a p o ls k a w r o z w i n ię c i u h i s t o r y c z n y m . W arszaw a 1847. — W. A. M a c i e j o w s k i , P i ś m i e n ­ n i c t w o p o ls k ie od c z a s ó w n a j d a w n i e j s z y c h a ż do r o k u 1830. W arszaw a 1851— 1852

(1853). — J. R y m a r k i e w i c z , N a u k a p r o z y . P oznań 1855. — W. N e h r i n g,

K u r s l i t e r a t u r y p o ls k ie j d la u ż y t k u sz kół. P ozn ań 1866.

i° T ylk o w y d a n ie z 1848 r. w p ro w a d za p od ział na osiem okresów : okres VII o b ejm u je la ta od 1800 do 1830, V III — „od 1830 roku aż do osta tn ich czasów , to jest do roku 1848”.

(5)

82 E L Ż B IE T A N O W IC K A

czytać pośrednio, poprzez podzielenie utworów danej epoki między różne rodzaje literatu ry , przy czym kry teria tego podziału są niejednolite.

Po pierwsze, ulegają one zmianom w zastosowaniu do kolejnych epok w obrębie jednej i tej samej edycji. Po w tóre — i to w ydaje się zna­ cznie ciekawsze — epoka, tekst literacki, autor podlegają opisowi i pró­ bom usystem atyzow ania według kryteriów zm ieniających się w kolej­

nych wydaniach.

I oto właśnie przyczyna druga, dla której to dość uciążliwe przebijanie się przez setki stronic podręcznika zaczyna stawać się ogromnie in tere­ sujące.

Cierpliwa lektura odsłania bowiem jeszcze jedną, bardzo istotną kwestię — wpisany w rozprawkę system wartości. Łukaszewicz stara się być dyskretny:

u ło ży łem n in iejszy rys ·[...] skąpy w zdania o duchu k ażd ego tw o ru [...], z w ła sz ­ cza że n ie w szy scy m am y jed n ak ow e zdania o jed n y m i ty m sam ym p rzed ­ m iocie.

— pisze we wstępie do w ydania pierwszego, raczej prezentuje sylwetki niż feru je sądy, ale i tu zachodzą znamienne przesunięcia.

Ta sama postać, ten sam tekst zyskują w różnych okresach różne naśw ietlenie i — nierzadko — zgoła odmienne oceny.

W tym oto momencie pokusa, by podręcznik ten potraktow ać jakc przekaz ogólniejszych tendencji właściwych potocznemu m yśleniu o lite­ ratu rze w dobie międzypowstaniowej, jest już bardzo silna. Wstępn< postawienie problem u mogłoby zatem wyglądać tak: wszystkie wydanić

Rysu dziejów piśmiennictwa polskiego można potraktow ać jako swoisty

model ówczesnych, zmieniających się przeświadczeń o literaturze polskiej Najistotniejszy dla niniejszego szkicu pozostanie genologiczny aspekt tyci przeświadczeń, a ściślej — pytanie, co stanowiło w szeroko rozumiane świadomości literackiej lat międzypowstaniowych dominantę myśleni; o literaturze: poddana „burzeniu” i „krzyżowaniu”, ale przecież oparti na solidnych, wielowiekowych podstawach genologia, czy inna — naz w ijm y ją w tym momencie „agenologiczną” — norm a literackości?

Świadomość, że daleko posunięte redukcja i idealizacja są tu nieunik nione, każe dodać, że owe zapowiadane „wszystkie” w ydania dziełka Łu kaszewicza to głównie edycje z lat 1836, 1848, 1851, 1860 — pozostał* będą tw orzyły niezbędny kontekst. Wybór uzasadnić można tym , iż t właśnie edycje prezentują czytelną w porządku chronologicznym ewo lucję klasyfikacji i ocen przyznawanych powieściom i romansom, a po średnio także poezji i prozie. Analiza tych term inów i ich znaczeń winn zaś stworzyć przesłanki do właściwego postawienia interesującego mni tu problemu. Ponadto w ydanie z r. 1848 prezentuje inny sposób podziału a częściowo i wartościowania literatu ry po r. 1800, a więc w podręczni kowej dokum entacji stanu świadomości literackiej może być potrakto

(6)

„ P O E Z J A ” I ,,P R O Z A ” W Ś W I A D O M O Ś C I L I T E R A C K I E J ... 8 3

wane jako ogniwo pośrednie, usytuowane na pograniczu pierwszej i d ru ­ giej połowy okresu między powstaniami.

Wydaje się wszakże, że dopiero dopuszczenie do głosu „adw okata diabła” pozwoli stwierdzić, czy możliwe jest przeprowadzenie w yraźnej granicy m iędzy systemowością a przypadkowością przeświadczeń, które tu zamierzam rekonstruow ać — podstawą tych wątpliwości jest przyw o­ ływ ana wcześniej recenzja K arola Estreichera. Jej autor w ykazuje do­ wodnie, jak często „uzupełnianie” i „doprowadzanie” było domeną nie­ mal wyłącznie niechlujstw a i niekom petencji kolejnych „dopełniaczy”.

D zisiejsze przeróbki n ie p o w in n y zasłan iać się n a zw isk iem Ł u k a s z e w ic z a 11 i p op ełn iać b łęd y, których Ł u k a szew icz n ie p o p ełn iłb y n ig d y [...]. Z Ł u k a sze­ w icza p o zo sta ły ty lk o fra g m en ty ogóln ych zdań, u topione w ch aotyczn ym n agro­ m ad zen iu fa k tó w i ty tu łó w , bez p lan u i w yb oru . W d ziele ty m [...] d ziew ięć d ziesią ty ch n ie n a leży do Ł u k aszew icza 12.

Ta okoliczność potw ierdza sensowność zaproponowanego wyżej „mo­ delowego” potraktow ania podręcznika — skoro niewiele pozostało z Łu­ kaszewicza, zapom nijm y o autorze i odczytajm y te wszystkie edycje jako jeden quasi-anonimowy tekst. Zaraz jednak Estreicher wytacza zarzuty n atu ry poważniejszej:

Z n ied b a łeg o p rzep isy w a n ia w yn ik ło, iż to, co b yło w sw o im m iejscu i sw o ­ im czasie, tu ta j um ieszczon e jest rażącym . S tąd przez w szy stk ie ed y cje p o w ta ­ rzają się w y ra żen ia np. „dotąd żyjący a u to r” o autorze, który u m arł już daw no [...], lu b że zam ierza p isać dzieło, gd y już zam iar ten daw no p o r z u c ił1S.

I — przykładowo — przytacza sąd o Fredrze, który „w łaśnie” (rok 1866!) „pogniewał się na k ry ty k ę ”, i stwierdza anachronizm, jakim jest niem al zupełne pominięcie piszących kobiet oraz Juliana Klaczki (ani pi­ szące panie, ani K laczko-krytyk nie mogli „nie istnieć” w latach sześć­

dziesiątych!) u .

Gdyby więc „norm ą” kolejnych edycji był zaprezentowany brak kon­ sekwencji i znajomości elem entarnych zasad sporządzania „dopełnionych” wydań, należałoby całą przedstawioną wyżej propozycję przekreślić. W tej magmie niekwestionowalnych w końcu przypadkowości tkw i wszakże wcale mocno osadzony system i tem u chciałabym nieco uwagi poświęcić.

11 W tej pracy trak tu ję jed n ak Ł u k aszew icza jako autora także w ów czas, gdy o m a w ia m ed y cje przerobione i w y d a n e bez jego udziału. S przyja to p rzejrzystości w yw rodu, a jed n o cześn ie pozostan ie w zgodzie z zam iarem od czytania podręcznika jako p rzekazu u ogólnionej, p on ad jed n ostk ow ej św iad om ości.

12 E s t r e i c h e r , op. cit., s. 422—423. 18 I b i d e m , s. 427.

14 Zob. np. u w a g i L. S i e m i e ń s k i e g o (Zn aczen ie k o b ie t w li te r a tu r z e

i p o e m a t a p a n i P r u s z a k o w e j . W: K i l k a r y s ó w z li t e r a t u r y i s p o ł e c z e ń s t w a od r o k u 1848— 1858. T. 1. W arszaw a 1859), tak że opinie W. P o l a {P a m ię tn ik do li t e r a t u r y p o l s k i e j X I X w i e k u . L w ó w 1866).

(7)

8 4 E L Ż B I E T A N O W I C K A

W wydaniu z 1838 r. tak rysow ała się w opinii Łukaszewicza tw ó r­ czość K lem entyny z Tańskich Hoffmanowej:

P a m i ą t k a po d o b r e j m a tce, ró w n ie jak i P o w i e ś c i m o r a ln e [...] p rzezn a­

czone są dla uczących się p anien, n ie od p ow iad ają zu p ełn ie sw em u celo w i. [Ł 1838, 90]

Ta negatyw na opinia o Hoffmanowej nie była zresztą wówczas od­ osobniona — Edward Dembowski w wydanym w 1845 r. Piśmiennictwie

polskim w zarysie twierdził, że jej pisma

w zbudzają w dzieciach d ążnością sw o ją próżne n ab ożn isiostw o, u zn a w a n ie p rze­ sąd ów i n iecn o ty [...] m ogą biern ość ty lk o w y k szta łcić, n ig d y za ś p raw d ziw ej cnoty 1S.

Ta sama autorka w niespełna 20 lat później prezentow ana jest n a­ stępująco:

[jej] d zieła nau czające p o w szech n ie są u w ielb ia n e i cen ion e, [...] przez sw o je pism a w y w a rła na m łode p ok olen ie w p ły w tak w ie lk i jak żad n a dotąd k o ­ bieta. [Ł 1856, 172]

I ten sąd nie pojawił się w próżni: w wydanej w 1859 r. rozprawie 0 kobietach literatkach pisał Lucjan Siemieński:

Im ię autorki P a m i ą t k i po d o b r e j m a t c e św ie c i na obszarze żeń sk iego p i­ śm ien n ictw a jak gw iazda p ierw szeg o rzędu, [...] za słu g i T a ń sk iej pozostaną jedyne, bo w y d a ły ow oc pożytk u , n ie próżności, w y c h o w a ły p ok olen ie, k ied y idący po niej autorek poczet m oże go n a w e t n ie b a w i ie.

W tonacji potrącającej zaś o em fatyczną przesadę pisał Władysław Nehring w Kursie literatury polskiej dla u ży tk u szkół:

S ta n o w isk o H offm an ow ej w litera tu rze p olsk iej n a leży do n a jceln iejszy ch i rzadko który pisarz po M ick iew iczu tak w ie lk i w p ły w w y w a r ł na ogół sp o ­ łecz eń stw a jak ona [...]. P ism a [...] jej zostaną na długo zb iorem roztropnych nauk i w zorem do n a śla d o w a n ia 17.

Dodać tu warto, że form uła „Pam iątka po dobrej m atce” posiadała również aspekt obyczajowy i społeczny. Sygnowano nią krańcowo nieraz odmienne koncepcje roli kobiety i zasad jej „ukształcenia” — „em ancy­ pacyjny” (krąg Entuzjastek i poznańskiego „Tygodnika Literackiego”) 1 „zachowawczy” (krąg „Biblioteki W arszawskiej”, poglądy Eleonory Zie- mięckiej). Pedagogiczny zamysł Hoffmanowej stanowił w tych dysku­ sjach nierzadko punkt odniesienia dla formułowania przez osoby dysku­ tujące przekonań własnych 18.

15 E. D e m b o w s k i , P i ś m i e n n i c t w o p o ls k ie w za r y s ie . P ozn ań 1845, s. 378. II S i e m i e ń s k i , op. cit., s. 255—257.

17 W. N e h r i n g , K u r s l i t e r a t u r y p o l s k i e j dla u ż y t k u sz kól. P ozn ań 1866, s. 233. 18 Zob. N. Ż m i c h o w s k a , S ł o w o p r z e d w s t ę p n e do dzieł d y d a k t y c z n y c h pan i

H o f fm a n o w e j. W: P ism a. T. 5. W arszaw a 1866. Zob. tak że u w a g i M. D z i a d o s z

w pracy K o n t e k s t y h i s to r y c z n o - id e o w e „P o g a n k i” (W: M i ę d z y b u n t e m a r ez yg n a cją .

(8)

„ P O E Z J A ” I „ P R O Z A ” W ŚW IA D O M O Ś C I L IT E R A C K IE J... 85

Twórczość Hoffmanowej jest istotna w tych zestawieniach o tyle, o ile przyw ołuje swój „m acierzysty kontekst” — sentym entalizm w specyfi­ cznej, udydaktycznionej wersji. Swoista restauracja sentym entalizm u w literaturze lat pięćdziesiątych dobrze współbrzmi z opinią apoteozującą „powieści m oralne” pisarki, a zarazem tłum aczy odradzającą się estym ę dla m oralnych i poznawczych walorów literatu ry „czułego serca” 19.

Sentym entalizm był ważnym, choć niekoniecznie artykułow anym , składnikiem myślenia w bardzo istotnej dyskusji nad kształtem litera­ tu ry polskiej, toczonej w latach pięćdziesiątych. Opinia Łukaszewicza „prawidłowo” mieszcząca się w nurcie współczesnych jej przeświadczeń może nasuwać przypuszczenie, że podręcznik jest jednak rządzony jakąś zasadą nieprzypadkow ej zgodności między proponowanym przez autora spojrzeniem na dzieje litera tu ry ojczystej a tendencjam i panującym i w tym momencie w estetyce czy krytyce literackiej. I nie idzie tu chyba ani o wysokie am bicje teoretyczne Łukaszewicza, ani naw et o zam iar „dania świadectwa” ; sądzić raczej można, że wiele konstatacji podręcz­ nika w ykazuje „m imowiedną” tylko zgodność z tym, co w danej chwili na tem at literatu ry myślano i pisano.

F ak t ten, co naturalne, podtrzym uje możliwość odczytania Rysu dzie­

jów piśmiennictwa polskiego jako dość wiernego zapisu współczesnej mu

świadomości literackiej. Dodatkowych spostrzeżeń może dostarczyć se­ m antyczna analiza term inów oznaczających zjawiska podstawowe dla ro­ mantycznego myślenia o sztuce — arty stę i jego moc twórczą. Tak więc w r. 1836 Franciszek K arpiński to: „Cichy i tkliw y j e n i u s z, ale bez i m a g i n а с у i” (Ł 1836, 55, podkreśl. E. N.), w r. 1851 zaś „Cichy i tkliw y p o e t a , ale bez f a n t a z y i ” (Ł 1851, 83, podkreśl. E. N.).

Im aginacja dla estetyki ośw ieceniow ej20 — według uogólniającej for­ 19 Zob. zw łaszcza: J. B a c h ó r z , R e a l i z m bez „c h m u r n e j j a z d y ”. S tu d i a o p o ­

w ie ś c i a c h J ózefa K o r z e n i o w s k ie g o . W arszaw a 1979. — A. B a r t o s z e w i c z , W a l k a o p o w i e ś ć te n d e n c y j n ą u s c h y ł k u o k re s u m i ę d z y p o w s t a n i o w e g o . „Ruch L ite r a c k i”

1963, z. 5—6. Przedruk pt. K s z t a ł t o w a n i e się p o ję c ia p o w i e ś c i t e n d e n c y j n e j . W:

O g ł ó w n y c h te r m i n a c h i p o ję c ia c h w p o ls k ie j k r y t y c e li te r a c k ie j w p i e r w s z e j p o ­ ł o w i e X I X w ie k u . W arszaw a— P ozn ań 1973. — M. Ż m i g r o d z k a , P o lsk a p o w i e ś ć b ie d e r m e i e r o w s k a . „ P am iętn ik L ite r a c k i” 1966, z. 2. P rob lem fu n k cjon ow an ia se n ty ­

m en ta lizm u w poezji rom an tyczn ej podnosi T. K o s t k i e w i c z o w a w pracy

T r a d y c j a s e n t y m e n t a l i z m u w p o e z j i e p o k i r o m a n t y c z n e j (w zbiorze: P r o b l e m y p o l ­ sk ieg o r o m a n t y z m u . W rocław 1981. S eria 3). N a m arginesie: godna od n otow an ia w y ­

d aje się te ż e w o lu cja u jęcia tw ó rczo ści B rod ziń sk iego w k o lejn y ch ed y cja ch pod­ ręczn ik a Ł u k a szew icza — po sk ro m n y ch w zm ia n k a ch w w y d a n ia ch z la t w c z e ś n ie j­ szy ch ed y cja w a rsza w sk a z 1856 r. daje rozbudow aną apologię tej tw órczości, a k ­ cen tu ją c te n sam co u H o ffm a n o w ej m oraln y asp ek t p isa rstw a B rodzińskiego.

20 O św iecen io w em u ro zu m ien iu tego pojęcia sporo m iejsca p ośw ięca S. P i e ­ t r a s z k o w pracy D o k t r y n a li te r a c k a p o ls k ie g o k l a s y c y z m u (W rocław 1966). Zob. też J. K o m a r , P o jęcie im a g in a c j i w p o l s k i e j ś w ia d o m o ś c i li te r a c k ie j na p r z e ­

ło m ie X V I I I i X I X w ie k u . „R oczniki H u m a n isty czn e” 1966, z. 1. — S ło w n i k l i t e r a ­ t u r y p o ls k ie g o O św ie cenia . W rocław 1977, sv. „ Im agin acja”. Im agin acją zajm u ją się

(9)

86 E L Ż B IE T A N O W IC K A

muły współczesnego badacza — Jeana Starobinskiego — „nie jest archi­ tektem dzieła, jest jego dekoratorem i winna ograniczyć się do tej fu n ­ kcji” 21. Euzebiusz Słowacki twierdził, iż „ona jest zasadą sm aku i źró­ dłem przyjem nych jego uczuć” 22, Linde definiował im aginację jako „moc um ysłu naszego, którą widzimy rzeczy nieprzytom ne”. „Przytom ność”, wedle Lindego, to „znajdowanie się w osobie przy czymś, obecność”; „rzeczy nieprzytom ne” zatem, niedostępne bezpośredniemu poznaniu, przyw ołuje wyobraźnia klasycystyczna. Cytowany wyżej Starobinski pod­ kreśla, że ona właśnie „zarysowuje przed nami kształt tego, co możliwe do urzeczywistnienia, zanim to zostanie urzeczywistnione” 23.

Romantyzm wobec koncepcji w yobraźni-dekoratora dokonuje zasad­ niczej zmiany. Pisze Starobinski:

jest to siła u n ifik u jąca, zasada organizacji. W yobraźnia za tem n ie jest już ty lk o u bocznym sk ła d n ik iem geniuszu, oddanym słu gą u czestn iczą cy m w e w sp ó ln y m d ziele w sz y stk ic h w ła d z człow ieka, lecz inną n azw ą dla sam ego geniuszu; za ­ m ia st być ob cym d od atk iem do k on cep cji dzieła, sta je się n a jw a żn iejszą siłą tw órczą [ ...]24.

Tak widział rolę imaginacji np. Michał Grabowski, szczególnie chyba zręcznie spożytkowujący zasób pojęć romantyzmu przedlistopadowego na potrzeby odmiennej ideologii i estetyki:

im agin acja jest siłą tw orzącą, n ie m oże ona m ieć k on ieczn ego w zoru i pra­ w id ła, bo w tak im razie n ie tw orzyłab y, w ięc n ie b y ła b y im a g in a c ją 2S.

Imaginacja, wyobraźnia, współtworzyła kanon podstawowych pojęć wczesnego rom antyzm u, powoływano się na nią wówczas, gdy szło o scharakteryzow anie istoty procesu tworzenia i władz twórczych arty sty (Mochnacki, Brodziński, Mickiewicz). Pojawiająca się wówczas tu i ówdzie, np. u Mochnackiego, „fantazya” dotyczy raczej cech samego utworu.

Opracowania z późnych lat międzypowstaniowych posługują się chęt­ niej i częściej ową „fantazyą”. Tak więc np. Siemieński pisze szkic o po­ wieściach Jan a Potockiego zatytułow any Bogactwo jantazyi w roman­

sie 26. Józef K rem er nadaje drugiem u tomowi Listów z Krakowa 27 pod­

ty tu ł Dzieje artystycznej fantazji, przy czym zakres znaczeniowy tego po­

bodaj w szy scy autorzy o św iecen io w y ch poetyk — zob. np. E. S ł o w a c k i , D zieła

z p o z o s ta ły c h r ę k o p i s m ó w ogłoszone, t. 2, s. 56—60 n.

21 J. S t a r o b i n s k i , W s k a z ó w k i do p o ję c i a h is to rii w y o b r a ź n i . P rzeło ży ł

W. K w i a t k o w s k i . „P am iętn ik L itera c k i” 1972, z. 4, s. 225.

22 E. S ł o w a c k i , M o w a m ia n a w 1811 r o k u p r z e d r o z p o c z ę c i e m le k c j i w U n i­

w e r s y t e c i e W i le ń s k i m . W: D zieła z p o z o s ta ły c h r ę k o p i s m ó w ogło szo ne, t. 3, s. 431.

28 S t a r o b i n s k i , op. cit., s. 218. P od k reśl. E. N.

24 Ib i d e m , s. 227.

25 M. G r a b o w s k i , list do H. R zew u sk iego z 5 grudnia 1842. W: L i s t y l i t e ­

rackie. W ydał A . B a r . K ra k ó w 1934, s. 285.

26 L. S i e m i e ń s к i, P o w i e ś ć Jana Poto ckiego. B o g a c tw o f a n t a z y i w rom an sie. W: K i l k a r y s ó w z li t e r a t u r y i s p o ł e c z e ń s t w a od r o k u 1848— 1858. T. 2.

(10)

„ P O E Z J A ” I „ P R O Z A ” W Ś W IA D O M O Ś C I L IT E R A C K IE J.., 87

jęcia pokrywa się mniej więcej z wczesnoromantyczną „im aginacją”. W podręcznikach W ładysława Nehringa, Juliana B artoszew icza28, w wy­ powiedziach Józefa Ignacego Kraszewskiego czy późniejszych tekstach Michała Grabowskiego napotykam y zdecydowanie częściej „fantazję” — służy ona opisowi i wartościowaniu utw oru, nierzadko i twórcy.

Świadectwa obowiązującej norm y i uzusu językowego (Słownik Wi­ leński, Słownik Warszawski) w yraźnie wskazują na możliwość wym ien­ nego traktow ania „imaginacyi” i „fantazyi”. Przytoczone wyżej przykłady,

jakkolwiek w yryw kow e i niekompletne, dowodzą ponadto zm iany języ­ kowej preferencji — „fantazja”, służąc nadal opisowi i ocenie „dzieła”, pojawia się także na miejscu „imaginacji”, a więc w rejonach „tw órcy” i „tw orzenia”.

Ewolucja od „geniusza” do „poety” posiadała, jak się zdaje, nastę­ pujący przebieg:

„Geniusz” funkcjonował powszechnie (poświadcza to Linde, Słownik Wileński) w dw u przynajm niej istotnych dla nas znaczeniach — jako najwyższa z władz tw órczych człowieka i jako „umysł nad pospolite um ysły górniejszy”( Linde). Pierwsze znaczenie egzemplifikuje fragm ent roztrząsań Michała Wiszniewskiego:

G eniusz w ię c n ie jest w ła d zą u m ysłu , le c z n a jw a żn iejszą jego i n a jb u jn iejszą d osk on ałością, p rzym iotem osob istym , w rod zon ym n ieb ios d a r e m 29.

Ze znaczeniem drugim („geniusz” to poeta wyjątkowo przez niebiosa obdarowany) m am y do czynienia np. u Hipolita Cegielskiego:

Dar w ta jem n iczen ia się w św ia t fizy czn y i m oralny, [...] m ocne czu cie i ż y ­ w a w yob raźn ia, a zarazem zd oln ość sk ład an ia obrazów ze z ja w isk dostrzeżo­ n y ch i w duch u p ojętych [...], oto są głó w n e w a ru n k i i znam iona p raw d ziw ego p oety. U sp o so b ien ie ta k ie d o sta je się poecie od n atu ry w udziele, a n a jw y ższy ty ch zd oln ości stop ień w y n o si go do zaszczytnego, acz rzadkiego d ostojeń stw a

gen iu sza 80.

Szczególne cechy geniusza akcentują też mocno K rem er i Siemień­ ski 31 — w ich ujęciu „poeta” (wedle Słownika Wileńskiego: rymotwórca, wierszopis, pieśniarz, piszący poezje) i „geniusz” to określenia silnie w ar­ tościujące.

Mógł zatem K arpiński paść ofiarą przewartościowania skali jego ta ­ lentu i został „tylko” poetą (choć od „jeniuszy” aż tłoczno w krytyce lat międzypowstaniowych, dowodów dostarczają choćby szkice k ry ­ tyczne Dembowskiego!). Równocześnie widać sygnalizowane uprzednio 28 J. B a r t o s z e w i c z , H is t o r ia l i te r a tu r y p o ls k ie j p o t o c z n y m s p o s o b e m o p o ­

w ie d z i a n a . W arszaw a 1864.

29 M. W i s z n i e w s k i , C h a r a k t e r y r o z u m ó w lu dz kich . K rak ów 1842, s. 274—275.

80 H. C e g i e l s k i , N a u k a p o ezyi. P oznań 1845, s. 24.

81 K r e m e r , op. cit. — S i e m i e ń s k i : P r z e w o d n i c t w o p o e z y i w dzied zin ie

m y ś l i ; „F elicyta”. D r a m a t A. E. O d y ń c a . W: K il k a r y s ó w z l i t e r a t u r y i s p o ł e c z e ń s t w a od r o k u 1848 [do] 1858. T. 1. W arszaw a 1859.

(11)

8 8 E L Ż B IE T A N O W IC K A

zjawisko — wyraźne rozdzielenie desygnatów odpowiadających obu ty m terminom: „Mickiewicz i p o e c i narodowi porywali, unosili g e n i u ­ s z e m ” 32. Tak więc „poeta” to po prostu „piszący poezje”, w olny od wartościującego sprzężenia z „geniuszem”. Możliwe zatem, że K arp iń ­ ski — czytany w latach pięćdziesiątych „został poetą”, gdyż w słow niku krytyk i literackiej schyłku doby międzypowstaniowej był nim praw ie każdy piszący „poezye” ; „geniusz” albo służył oznaczeniu jednostki zu­ pełnie w yjątkowej, albo też przyw oływ ał inne pole zjawisk 33.

Znaczeniowy w alor imaginacji, tego romantycznego w ytrycha i do duszy artysty, i do tajem nicy wszechświata, jak też konotacje znacze­ niowe słowa „geniusz” sprawiają, że K arpiński opisany w szkolnym pod­ ręczniku z lat trzydziestych jest bardzo bliski K arpińskiem u z rom anty­ cznego, Mickiewiczowskiego odczytania. Był on, zdaniem Mickiewicza, artystą „niewyrozumowanym”, poezję swą „szczęśliwym i n s t y n k t e m o d g a d n ą ł ” 34. Tak oto w latach trzydziestych, przy często jeszcze silnej fascynacji estetyką wczesnego ro m an ty zm u 3S, „imaginacja·” i „geniusz” były term inam i ze słownika współczesnych term inów literackich; opi­ sany tym i kategoriam i K arpiński podlegał regułom wczesnoromantycznej

lektury.

Odczytana z Rysu dziejów piśmiennictwa polskiego przem iana „ge­ niusza” w „poetę”, a „im aginacji” w „fantazję”, poświadczona licznymi zapisami z epoki, wskazuje na upodobania językowe, a przede wszystkim rodzaj czytania sentym entalnego tw órcy — inne w późnych latach międzypowstaniowych niż w okresie nieco wcześniejszym.

Powyższe przykłady — niekompletne i wyrywkowe — wskazują na zjawisko ważne. Jest to organiczny związek między uchw ytną przy ze­ staw ieniu różnych edycji podręcznika ewolucją system u klasyfikow ania i wartościowania zjawisk literackich a zmiennością kontekstu historyczno- i krytycznoliterackiego lat międzypowstaniowych. Uzasadnione wydaje się więc założone w niniejszym szkicu potraktow anie dziełka Łukaszewicza

82 J. B a r t o s z e w i c z , op. cit., s. 556. P od k reśl. E. N.

88 N ieco inny asp ek t tego zjaw isk a przed staw ia J. K a m i o n k o w a w pracy

P o r tr e t geniu sza (w zbiorze: P r o b l e m y pols k ieg o r o m a n ty z m u . W ro cła w 1974. S eria

2). Zob. też J. K a m i o n k o w a , Ż y c ie li te r a c k ie w Polsce w p i e r w s z e j p o ło w i e

X I X w ie k u . W arszaw a 1970. — E. P a n o f s k y , A r t y s t a , uczo n y, g eniu sz. U w a g i o „ R e n a is s a n c e -D a m m e r u n g ”. P rzełożyła A. M o r a w i ń s k a . W: S t u d i a z his to rii sztu ki. W arszaw a 1971.

84 A. M i c k i e w i c z , F ran ciszek K a r p iń s k i. W: Dzieła. W yd. Ju b ileu szow a.

T. 5. W arszaw a 1955, s. 241. P od k reśl. E. N. R ozpraw ka ta u k a za ła się drukiem w 1827 r. w p rzekładzie rosyjsk im .

85 Zob. u w agi K. P o k l e w s k i e j (G alicja r o m a n ty c z n a 1836— 1840. W arszaw a 1976) na tem a t opóźnionej recep cji rom antyzm u eu rop ejsk iego i ro d zim eg o w G a­ lic ji w latach trzyd ziestych . P a m ięta ć przy tym trzeba, że w ła ś n ie G alicja b yła m iejscem p ierw szy ch w yd ań R y s u d z i e j ó w p iś m i e n n ic t w a p o ls k ie g o . Zob. także W. Z a w a d z k i , L it e r a tu r a w Galicji. U s tę p z p a m i ę tn i k ó w . L w ó w 1878.

(12)

„ P O E Z J A ” I „ P R O Z A ” W Ś W IA D O M O Ś C I L IT E R A C K IE J ... 89

ja k o zespołu zmieniających się w czasie, funkcjonujących potocznie (szkol­ n y charakter podręcznika!) sądów na tem at literatu ry , a tym samym i jako odbicia pewnego stanu świadomości literackiej okresu. Zapropono­ w an a niżej analiza ma na względzie, jak to sygnalizowałam, genologiczny asp ek t tej świadomości.

Nie zamierzam przedstawiać tu taj wszystkich ważniejszych tendencji w badaniach nad gatunkam i literatu ry rom antycznej 36, jest wszakże pe­ w na kwestia, którą w arto uwypuklić. Otóż badaniom tym patronuje na ogół nie formułowana wprost zasada, wedle której rom antyzm jest ko­ lejn ą z epok „genologicznych”. L iteraturą jest więc to, co daje się opisać w kategoriach gatunku, sam zaś gatunek tw orzy płaszczyznę „wspólno­ tow y ch ” doświadczeń pisarza i czytelnika, rozpoznającego w zgodzie z oczekiwaniem — lub częściej, jak tego mogła wymagać rom antyczna „antynorm a”, w niejakim zaskoczeniu — mimo wszystko znajomy model literackiego p rzek azu 37. Wszelako lèk tu ra pew nych wypowiedzi k ry ty ­ cznych „z epoki”, niektóre, podejmowane wówczas próby kodyfikacji te r­ minów, jakim i posługiwano się przy opisie „piśm iennych płodów”, nasu­ w ają — bardzo jeszcze ostrożne w tym momencie — przypuszczenie, że obok tradycyjnego (mimo liczne rom antyczne przekształcenia) „myślenia g atu nk am i” form uje się jak gdyby światopogląd agenologiczny, rozpo­ rządzający wobec utw oru literackiego innym i niż gatunek k ry teriam i i n o rm a m i38.

Proza ma ten w ła śc iw y sw ój cel — żeby nau czyć. A p o n iew a ż m a w o ln o ść u ż y w a n ia w yrazów , jak ich chce, n ie jest ograniczona a n i rym am i, a n i h arm o­ n ią , an i pew ną lic z b ą w ierszo w a n y ch zgłosek; w ięk szą m a ted y ła tw o ść w w y ­ ło ż e n iu sw ych w y o b ra żeń , a zatem i w n auczaniu. P rzetoż i h istoria, i w szy stk ie n a u k i i sztuki w y k ła d a ją się prozą.

— pisał Filip Nereusz Golański bardzo klarownie, choć może niezupełnie jednoznacznie 39. „Proza’’ jest tu bowiem rodzajem { φ genusl) pisanej formy

se P r z y w o łu ję tutaj o p racow an ia n ajbardziej m n ie in sp iru jące, także poprzez m oje w ą tp liw o ś c i w ob ec tez, k tóre p rezentują: M. M a c i e j e w s k i , N a r o d z i n y p o w i e ś c i p o e t y c k i e j w Polsce. W arszaw a 1976. — I. O p a c k i , K r z y ż o w a n i e się p o s t a c i g a t u n k o w y c h ja k o w y z n a c z n i k e w o l u c j i poezji. W zbiorze: P r o b le m y te o r ii l i t e r a t u r y . W ybór Η : M а г к i e w i с z. W rocław 1967; P o e z ja r o m a n t y c z n y c h p r z e ­ ło m ó w . Szkice. W rocław 1972. — K. W у к a, P a n T adeu sz. [T. 1:] S tu d i a o p oem acie.

W a rsza w a 1963. — Cz. Z g o r z e l s k i , D u m a p o p r z e d n i c z k a ballady. Toruń 1949.

87 Ma tem at granic litera tu r y w e stety ce k lasycyzm u , p ośw iad czon ych gran icam i gatunkui, pisał P i e t r a s z k o (op. cit.) B ardzo p ou czającym przykładem , a i t e ­ m atem w a rty m głęb szej a n a lizy są „ p od ręczn ik ow e” d zieje Z d o b y c i a K i j o w a T. Z a­ b o ro w sk ieg o . P rzyk ład ten dem on stru je, jak rom an tyzm p rzy jm o w a ł w sw ój o b ieg „koronę”’ k la sy cy sty czn y ch g a tu n k ó w — poem at' h eroiczny, zarzu cając m u zarazem , że „zmairniał w ob jęciach k la sy c y z m u ” (Ł 1836, 74).

88 Ztob. bardzo in sp iru jący, choć p row ad zący k u n ieco in n y m niż p rzew id y w a n e tutaj roizstrzygnięciom arty k u ł Z. S t e f a n o w s k i e j O p r z e ł o m o w o ś c i i p r z e ł o m i e

r o m a n ty i c z n y m („T ek sty” 1972, nr 5).

(13)

90 E L Ż B IE T A N O W IC K A

wypowiedzi, z przyporządkow anym i celami (nauczyć). Jest też zarazem sposobem „wyłożenia” określonego przedm iotu, a więc samym re p e rtu ­ arem leksykalno-stylistycznym. O jego charakterze wnioskować możemy na podstawie zaprzeczeń (brak rym u, harm onii i rytm u). Zakłada Go- lański jeszcze jedną cechę, dookreślającą „prozę” w sposób n ader isto­ tny — nieobecność fikcji. A więc zupełnie inaczej niż w poezji, której „duszą” ma być „wymyślenie, więc imaginacya, czyli [...] fikcya”, po czym następuje n aturalna u klasyka koncesja na rzecz „praw dy” — „fik­ cya” powinna być „nie taka, żeby do w iary podobna nie była” 40.

„Ułożenie słów”, „liczbę” i „kadencje” przypisywał Golański poezji, zastrzegając się przy tym, że poezja nie tylko na nich „zawisła”. Podobnie ujmował sprawę Euzebiusz Słowacki:

istotn a zasada p o ezy i n ie zależy na jej p o w ierzch o w n y m k ształcie [...], ale za leży na d ziałan iu i m a g i n a c y i i na tak im w y n a lezien iu , które b y n ie m iało in n ych granic, tylk o p od ob ień stw o do p raw d y 41.

Rymem i rytm em może się posługiwać także proza, co spraw ia jednak, iż „postać jest tylko poetyczna” 42; brak wewnętrznego m otoru, jakim jest imaginacja, stawia ten rodzaj piśmiennictwa w innym, niż przypisyw ane poezji, miejscu.

Wyobraźnia posiada tu zresztą wartość kluczową, gdyż:

D zieło, acz prozą u łożone, a le całe w p ięk n ej im a g in a cy i p o ety czn ej, a przy w yrazach dosad n ych do p o ezy i n a leżeć będzie. T akiego gatunku są rom an se, czyli

w y m y ślo n e n ib y h istorie, to jest: p o w ie ś c i48.

Tak oto scharakteryzow ane poezja i proza, obdarzając się nawzajem, w m iarę potrzeby, rym em lub słowem „wolnym ”, pozostają w stosun­ kach niekonfliktowych — o granicy stanowić ma obecność lub brak fikcji literackiej.

Próba lek tu ry Rysu dziejów piśmiennictwa polskiego przez pryzmat takiego uporządkowania podstawowych pojęć i term inów kończy się nie­ powodzeniem. Bo choć Łukaszewicz zasadą klasyfikacji każdego z siedmiu okresów czyni podział „Najwłaściwszy na poezję i prozę” (Ł 1836, 9; też w wyd. ko lejn y ch )44, to znaczenie tych pojęć w różnych wydaniach

40 Ib i d e m , s. 466.

41 E. S ł o w a c k i , D zie ła z p o z o s ta ły c h r ę k o p i s m ó w og ło szo ne, t. 2, s. 56.

P odkreśl. E. N.

42 G o l a ń s k i , op. cit., s. 583.

48 I b i d e m , s. 482. Jak w idać, G olań sk i zw raca tu u w a g ę na fik c ję literacką. P ogląd, iż rom ans n a leży do poezji, n ie b y ł w szak że tak p o w szech n y w tej epoce — zob. Z. S i n к o, R o m a n s i „now a" p o w ie ś ć w sądach O św ie c e n ia polskie go. „Pa­ m iętn ik L ite r a c k i” 1967, z. 4.

44 W o d n iesien iu do n a jw cześn iejszy ch epok p iśm ien n ictw a form u ła ta brzmi n ieco inaczej: „nad rozróżn ien ie w iersza od prozy n ie m ożna jeszcze p rzyjąć innego” (Ł 1836, 3; n ie w szy stk ie w y d a n ia późn iejsze tę form u łę zaw ierają).

(14)

„ P O E Z J A ” I ,,P R O Z A ” W Ś W I A D O M O Ś C I L I T E R A C K I E J .., 91

zm ienia się zasadniczo. Rzec by można, iż przyczyną zamieszania i nie­ porządku je st rom an s45, a ściślej: niekonsekwencja, z jaką autor umiesz­ cza go raz w dziale prozy, raz w dziale poezji, które ujm owane były rozłącznie nie tylko przez prawodawców klasycznego gustu — niektóre teorie estetyczne współczesne książeczce Łukaszewicza podobny na tę kw estię w yrażały pogląd. Podejrzewając wszelako metodę w „romanso­ w ych” potknięciach au tora podręcznika, spróbuję wydobyć prawidłowości tkw iące w tym — z pozoru bezładnym — typologicznym i aksjologicznym zamęcie.

Wydanie z 1836 r. dzieli okres V („Od kłótni krakowskiej z jezuitam i o założenie przez nich w Krakowie szkoły aż do upadku scholastyki, czyli od r. 1621 do 1750 (1773)”), podobnie jak to czynią wszystkie wydania następne, na poezję i prozę. W obrębie prozy tej epoki funkcjonuje „proza dziejowa” (informacji o tym tow arzyszy epitafijne spostrzeżenie: „właściwi dziejopisarze znikli, pow stają powieść i rom ans” — Ł 1836, 46), a w niej — obok „krajopisarzy”, „rodopisarzy”, „prozy dydakty­ cznej” itd. — figurują „powieść i rom ans”. I oto typowy przedstawiciel tego działu:

W acław P o to ck i [...]. Ł atw ość w w ierszo w a n iu b. w ielk a , a le bez n a j­ m n iejszeg o sm aku. A r g e n i d a z B ark laju sza przełożona, ,[...] S y lo r e t, alb o p r a w ­

d z i w y o b r a z m ę s t w a . [Ł 1836, 47]

Próba zastosowania rozróżnień Golańskiego niewiele tu wyjaśnia. Oto w tej prozie dopuszczalna jest fikcjonalność (wszak to romans), co nie zgadza się z kryteriam i sform ułowanym i przez oświeceniowego krytyka. „W ierszowania” proza nie wyklucza, o tym już wiemy, tu taj jednak ze „złego wierszowania” zdaje się wynikać przypisanie Argenidy gorszej,

eo ipso, dziedzinie piśmiennictwa 46. Jest więc pewnie tak, że w opozycji

„sztuki” i „nie-sztuki” proza znajduje miejsce po tej drugiej stro n ie 47,

45 Zob. przypis 19, a także М. В a с h t i n, Epos a p o w ieść. O m e t o d o lo g i i b a ­

d ania p o w ie ś c i . P rzełożył J. В a 1 u с h. „ P am iętn ik L itera c k i” 1970, z. 3. — А. В a r-

t o s z e w i с z, O g ł ó w n y c h te r m in a c h i p o ję c ia c h w p o ls k ie j k r y t y c e li te r a c k ie j

w p i e r w s z e j p o ło w ie X I X w ie k u . — M. G ł o w i ń s k i , W o k ó ł „ P o w ie śc i” N o rw id a .

„ P a m iętn ik L itera ck i” 1971, z. 3. — K. W y k a , R o m a n t y c z n a n o b ilita cja pow ie ści. W: O p o t r z e b i e his to rii li te r a tu r y . W arszaw a 1969. O graniczam się tutaj do w y m ie ­ n ien ia prac dla m oich p oszu k iw ań n a jisto tn iejszy ch , z zastrzeżen iem , że in teresu je m n ie n ieco in n y od syg n a lizo w a n y ch w ty c h op racow an iach a sp ek t zja w isk a „ro­ m a n s” i „ p ow ieść” w litera tu rze m ięd zy p o w sta n io w ej.

48 Ta n egatyw n a ocena prozy (choć dokonana za pom ocą in n ych k ryteriów ) do­ ty czy też ok resu VII: „To, co się p o w ied zia ło o poezji, n ie da się p ow ied zieć o prozie. P ra w d a , że w przeciągu k ilk u n astu ostatn ich la t w ie lu b yło piszących, a n a w et p ięk n ie, i to w różnych rodzajach, jednak p rzew yżk a takich, k tórzy się w p ły w u ob czy zn y n ie zdołali u strzec” (Ł 1836, 84).

47 Zob. W. T a t a r k i e w i c z , D zieje s z eściu poję ć. W arszaw a 1975. K ategorie „ ro m a n s” i „p ow ieść” u w ik ła n e są dod atk ow o w różnice term in ó w — to, co w w y ­ d an iu p ierw szy m nosiło n a zw ę „poezji e p ic z n e j”, w ed y cji z 1851 r. i w p óźn iejszych

(15)

92 E L Ż B IE T A N O W IC K A

co nadaje neutralnej w rozważaniach Golańskiego parze pojęć (nie wszy­ stkie poetyki oświeceniowe staw iały ten problem tak jednoznacznie) za­ barwienie w yraźnie w artościujące.

A jak obszedł się z ową aksjologią czas? Otóż, pozornie nie zm ienia­ jąc w erdyktu wobec utw oru Potockiego („Miejscami m ają się znachodzić opisy mocne, całość rozwlekła i płaskości w iele”, Ł 1851, 74), edycja z 1851 r. wpisuje Argenidę w nadrzędny układ jakościowo odmienny — w „poezyę powieściową”. Argenida nadal jest utw orem kiepskim, ale jej artystyczna byłejakość nie potw ierdza już niskiej rangi artystycznej po­ przedniego układu odniesienia — prozy. Ta zaś pozbywa się w nowej klasyfikacji kom prom itujących „powieści i romansów”. Zapytać więc trzeba o sprawcę takiego stanu rzeczy — czy romans został prozie pod­ stępnie skradziony, czy też przez nią oddany z uczuciem ulgi?

Prawdopodobne w ydaje się następujące przypuszczenie: przejście ro­ mansu do poezji, w tow arzystw o bardziej „artystyczne” niż „krajopisy” i „bibliografy”, dowodzi, że w aloryzowana dodatnio kategoria „poetycz- ności” zaczyna przenosić się i na romans, podnosząc tym samym jego artystyczną rangę — co n b . nie przeszkadzało opiniom ciągle jeszcze i w tedy negatywnym :

poeta to tw o rzy ciel, w ię c stw o rzen ia jego m uszą i p ow in n y m ieć zdrow ą duszę i p ięk n e ciało. A rom anse to d zieci z chorych ojców lub n iew ieszczó w . [Ł 1851,

1 09]48.

Tym samym w artościujący w yraźnie sens term inu „rom ans” nabiera niejednoznacznego charakteru. To „dziecię z chorych ojców” razi i budzi

fu n k cjo n u je jako „poezja p o w ie śc io w a ”. Z nacząca jest ta zam ian a p rzym iotn ik a „epi- czn a” (w o d n iesien iu do poezji w o ln ej od rom an sów — w k la sy fik a cji z 1836 r.) na „ p o w ieścio w a ”, gdy rom ans został jej przypisany. S yg n a lizu ją c w ten sposób p roblem atykę, ro zw in iętą n ieco dalej, dodać trzeba, że ciek a w y ch sp ostrzeżeń w tej m aterii dostarcza lek tu ra k ra k o w sk ieg o w y d a n ia z 1848 roku. W ok resie V III, osta­ tnim , poezja została p odzielona na: b oh atersk ą (K raszew sk iego W ito lo ra u d a , Min-

d o w s, W i t o l d o w e boje), liryczn ą, op ow ia d a ją cą („ S ta n isła w Jach ow icz, k tórego po­

w ia stk i i b ajk i [...] p ełn e szczerości i m iłej prostoty, a czk o lw iek nieraz zdradzają brak p o ezji”, Ł 1848, 184) i dram atyczną. B ardzo ch a ra k tery sty czn e jest to rozdzie­ le n ie sfery „w iersza b o h a ty rsk ieg o ” i „p o w ia stk i”, w c z e śn ie j u jed n olicon ych pod egidą w y so k ieg o w zorca „ ep o p eiczn o ści”, a później pod p orząd k ow ane różnie w ar­ tościow an ej „ p o w ieścio w o ści”.

48 Ta dotych czas pokazana „ p rzech od n iość” rom ansu n iek on ieczn ie św iadczyć m usi o k la sy fik a to rsk iej n iep o ra d n o ści Ł u k aszew icza. Że p roblem ten posiadał w ów czesn ych u sta len ia ch teoretyczn ych za sięg szerszy, w y m o w n ie św iad czą np. w ą tp li­ w o ści J. R y m a r k i e w i c z a (N a u k a p ro z y . P oznań 1855, s. 12): „Trudno rozstrzy­ gnąć, czy rom ans liczy ć się m a do prozy, czy do p o e z ji”. A w cześn iej, w rozpraw ie z r. 1820, p isa ł L. B o r o w s k i ( U w a g i n a d p o e z j ą i w y m o w ą . Cyt. z: U w a g i m d

p o e z j ą i w y m o w ą i inne p i s m a k r y t y c z n o l i t e r a c k i e . O p ra co w a ł S. B u ś k a - W r o ń -

s к i. W arszaw a 1972, s. 74, podkreśl. E. N.) o „gatunku p o w ia stk o w y m , [...] który się z jutrzenką w ło sk iej o św ia ty u tw o rzy ł i na g r a n i c y m i ę d z y p r a w d z i w ą p o e z j ą a p r o z ą u t r z y m a ł ”.

(16)

„ P O E Z J A ” I „ P R O Z A ” W Ś W I A D O M O Ś C I L I T E R A C K I E J .., 93

sprzeciwy, ale przecież zmienił się kontekst, pozwala on mówić o „gor- szości” romansu wobec powieści poetyckiej 4!), ale nie upoważnia już do zepchnięcia go poza obręb zjawisk liczących się jako literackie.

Chwiejny status romansu, trudności z jego zaklasyfikowaniem po­ tw ierdza dodatkowo poznańska edycja Rysu dziejów piśmiennictwa pol­

skiego z 1860 roku. Otóż w dziale VI (lata 1750— 1822), na wzór edycji 1,

„powieść i rom ans” w racają znów w obręb „prozy dziejopisarskiej” 50, w najbliższe sąsiedztwo „żywotów”, „ziemiopisów” i „właściwych dziejo­ pisarzy”. Posunięcie to nie sposób tłumaczyć pietyzmem dla pierw odru­ ku — w porównaniu z nim wydanie poznańskie jest i znacznie posze­ rzone, i podporządkowane niekiedy zupełnie innym kryteriom klasyfiko­ w ania i wartościowania 51.

Jeśli więc przyjąć poprawność wcześniejszego rozumowania o przy­ czynach i skutkach w ędrów ki rom ansu między poezją a prozą, w yjaśnie­ nie nasuwa się jedno. Oto po trw ającej dziesiątek lat-nobilitacji poprzez udział w „poetyckich płodach” zostaje przywrócony prozie gatunek, z któ­ rego zdjęto już anatem ę zrodzonego „z chorych ojców lub niewieszczów”. Słowem — ta p r o z a jest już l i t e r a t u r ą p i ę k n ą .

W tym momencie pożyteczne może się okazać niewielkie uzupełnie­ nie — rozm iar szkicu pozwala tylko na uwagi najbardziej ogólne i uprosz­ czone. Dotyczyć one będą ewolucji znaczeń pary pojęć „poezja” i „proza”, rozum ianych jako specyficzne organizacje wypowiedzi i jako kategorie aksjologiczne 52.

Europejska nowożytna myśl estetyczna włącza prozę (określaną daw­ niej jako wymowa) do tworów sztuk pięknych w połowie XVIII w.

49 Ł 1851, 109: „W ielu rzuciło się u n as do p isan ia rom an sów [...], a p ow ieść p oetyck a n ie nęci do sieb ie. To dziw n e, że n iejed en w o li rok żyć z w y d a n y m ro­ m an sem n iż sto z poem atem . Co za pow ód tego za m iło w a n ia tak ich znikom ych ro b ó t? ”

50 Tak p otra k to w a n e zostały utw ory: P a n P odsto li, M ik o ła j a D o ś w ia d c z y ń s k ie g o

p r z y p a d k i , M a l w i n a , D w a j p a n o w i e S ie c i e c h o w ie , J a n z T ę c zy n a .

51 P r zy k ła d ó w zasad n iczych różnic m ożna by przytoczyć n iem ało, tu poprzestanę na jed n ym , za to bardzo znaczącym : Z ygm u n t K rasiń sk i p ojaw ia się w R y s i e d z i e ­

j ó w p i ś m i e n n i c t w a polskiego dopiero w r. 1860, ale z d ok ład n ym opisem w a żn iej­

szych u tw o ró w i n ob ilitu jącą ch arak terystyk ą: „Z ygm unt K rasiń sk i n a leży do poetów p ierw szeg o rzędu i do g en iu szó w n a ro d o w y ch ” (Ł 1860, 180).

52 P om ocn e przy dokonaniu p on iższych u ogóln ień b y ły m i n a stęp u ją ce dzieła:

J ę z y k i p o e zja . Z d z i e j ó w ś w i a d o m o ś c i X V I I I w ie k u . W rocław 1970. — Z. K o p ­ c z y ń s k a , J ę z y k a poezja. S tu d ia z d z i e j ó w ś w ia d o m o ś c i j ę z y k o w e j i lite r a c k ie j

O ś w ie c e n ia i r o m a n ty z m u . W rocław 1976. — M. R. M a y e n o w a, P o e t y k a te o r e ­ ty c z n a . Z a g a d n ie n ia ję z y k a . W rocław 1974 (zw łaszcza rozdz. J ę z y k po ezji, j ę z y k p o e ­ t y c k i — d z i e je p r o b le m u ). — T. M i c h a ł o w s k a , S ta r o p o ls k a te o r ia genolo giczna.

W rocław 1974. — P i e t r a s z k o : op. cit.; O p o j m o w a n i u p o e z j i w Polsce w okresie

O ś w ie c e n ia . „P rzegląd H u m a n isty czn y ” 1963, z. 1. — R. P r z y b y l s k i , K l a s y c y z m , c z y l i P r a w d z i w y ko nie c K r ó l e s t w a P olskiego. W arszaw a 1983 (zw łaszcza rozdz. M o w a bogów).

(17)

94 E L Ż B IE T A N O W IC K A

(Ch. Batteaux). W tym samym stuleciu estetyka francuska przypisuje „poezji” zakres znaczeniowy właściwy późniejszej „literaturze p ięk n ej”, choć zarazem — niejednokrotnie — podnoszono wyższość prozy nad po­ ezją czy wręcz odmawiano tej ostatniej praw a bytu (B. Fontenelle, H. de La Motte).

Polska myśl oświeceniowa dysponowała różnymi ujęciam i in teresu ­ jącego nas tu problem u — składało się na to silne ciśnienie trad y cji re ­ torycznej, a także aktualne wymagania staw iane twórczości pisarskiej. Tak więc np. przeciwstawiano poezję prozie ze względu na wierszowaną formę i figuratyw ny język tej pierwszej (F. K. Dmochowski), akcentując przy tym inność celów, jakie każda z tych form wypowiedzi ma do spełnienia. Wzgląd na społeczną wartość literatu ry kazał niekiedy stawiać poezję znacznie niżej od prozy. Zarazem pojawiały się sądy o braku języko­ wych różnic między prozą a poezją (F. K arpiński, F. N. Golański), a także te­ zy o wyższości poezji nad prozą (również K arpiński i Golański). W szystkie te

i wiele innych zależności, w jakie ówcześnie uw ikłały się pojęcia prozy i poezji, nie sprzyjały wykształceniu płaszczyzny, na której mogłyby one zaistnieć jako zjawiska różne i równorzędne zarazem (do pewnego sto­

pnia tylko płaszczyznę taką mogła stanowić retoryka).

Ten stan rzeczy pogłębił się w okresie wczesnego rom antyzm u, tyle że znaki wartości ustawiono inaczej. O stre odgraniczenie poezji od prozy było wówczas pochodną tezy o pierwotności poezji i języka, jakim się ona posługuje (a raczej: posługiwała); pierw otna ekspresja świata była poezją, proza to tw ór późniejszy, skażony procesem denaturalizacji czło­ wieka i zanikiem pierw otnej, poznawczej i kreacyjnej funkcji języka (G. Vico, J. J. Rousseau, J. G. Herder, J. G. Hamann, W. Humboldt). P rzy takim podłożu dla relacji „niskiej” prozy i „wysokiej” poezji (to oczywiście ogromne uproszczenie — inaczej np. był waloryzowany język prozy filozoficznej) odmiennego znaczenia nabierał problem figuratyw ­ ności języka. Język tropów był naturalnym językiem poezji, wyrazem poznania lub namiętności. Zatem i problem „w iązanej” lub „w olnej” or­ ganizacji wypowiedzi staw ał się spraw ą mniejszej wagi. Utożsamianie poezji głównie z liryką stawiało prozę poza obrębem prawdziwej sztuki, przypisując jej funkcje użytkowe. Takie postawienie problem u (uwypuk­ lono tu jego wyostrzony rys) również nie sprzyjało mediacjom i poszuki­ waniom płaszczyzny wspólnej prozie i poezji. —■

Kolejny etap tej ewolucji stanowiący przedm iot zainteresowania ni­ niejszego szkicu zachodził u nas, jak się wydaje, w późnych latach między­ powstaniowych.

W konfrontacji z XVIII-wiecznym pojmowaniem literatu ry uderza opisana wcześniej niepewność i zmienność miejsca romansu, jego wę­ drówki po różnych działach lite ratu ry w różnych w ydaniach Rysu dziejów

(18)

„ P O E Z J A ” I „ P R O Z A ” W Ś W I A D O M O Ś C I L I T E R A C K I E J .., 9 5

T radycyjna świadomość nastawiona na „myślenie gatunkam i” 53 zdaje się w ty m w ypadku ulegać zachwianiu nie tylko dlatego, iż czyste tw ory klasycystycznych podziałów zaczęły się „zanieczyszczać”, ustępując części swego wyposażenia na rzecz gatunku innego lub dopisując sobie zgoła odmienny zakres możliwości stylistycznych i poznaw czych54. Dowolne, aczkolwiek — co starałam się uzasadnić — nie pozbawione w ew nętrz­ nych racji manipulowanie rom ansem utrudniało krystalizację jego gatun­ kowej jednoznaczności, a przy okazji podważało konieczny charakter utożsamienia: „literackie” = „genologiczne”.

Tu konieczne jest uzupełnienie, korygujące po części wcześniejsze spostrzeżenia. T raktując bowiem powieść i romans jako kategorie geno­ logiczne, nie można zapomnieć o dwu co najm niej istotnych kwestiach: 1) powieść i rom ans funkcjonow ały w świadomości części ówczesnej k ry ty k i bez kw alifikacji gatunkowej, jako kategorie estetyczne 55,

2) w analizowanym podręczniku gatunkowe traktow anie rom ansu i po­ wieści zderza się z innym , za spraw ą wcześniejszej tradycji ustalonym znaczeniem tych te rm in ó w 56. T radycja ta wyznaczała takie np. ujęcia problemu, w edług których „celniejsi pisarze powieści i romansów” to zarazem i Goszczyński, i Kraszewski, i Mickiewicz.

Tak więc odziedziczony w spadku po klasycyzmie intelektualny sy­ stem „myślenia gatunkam i” już nie mógł chyba objąć wszystkich kon­ sekwencji przekształceń lite ratu ry w okresie rom antyzm u. Godząc się na pojęciowy anachronizm przypuszczać można, że takim „workiem na li­ terackie wszechrzeczy” zaczęła się stawać — obok tradycyjnej geno- logii — inna norm a literackości; wyłoniła się ona z przeobrażeń, jakim uległo rozumienie pary pojęć „poezja” — „proza”. Przypom nijm y bo­ wiem raz jeszcze: w latach trzydziestych romans funkcjonował w „prozie”, co stanowić miało o swoistej aksjologii — „gorszy” gatunek w „gor­ szym”, bo uzależnionym od realiów życia, dziale piśmiennictwa. Póź­ niejsze przesunięcie rom ansu w obręb „poezji” było zatem próbą nobili­ tacji, nadania „literackości” tworom konduity artystycznie i etycznie po­ dejrzanej 57.

53 p rzy p o m n ieć tu w arto, że w 1800 r. W arszaw sk ie T o w arzystw o P rzy ja ció ł N auk w y stą p iło z p rojek tem op racow an ia h istorii litera tu r y p olsk iej w ed łu g g a ­ tu n k ó w (zob. A. K r a u s h a r , T o w a r z y s t w o W a r s z a w s k i e P r z y j a c ió ł Nauk. K r a ­ k ów 1900). — J. M i c h a l s k i , Z d z i e j ó w TPN . W arszaw a 1953. Teza: „gen ologi­ czn e” = „ litera ck ie” jest też czy teln a w w ie lu w y p o w ied zia ch K raszew sk iego i Gra­ b o w sk ieg o (szło w tym w y p a d k u o a rty sty czn e up raw om ocn ien ie rom ansu).

54 Zob. O p a c k i , K r z y ż o w a n i e się p o sta c i g a t u n k o w y c h ja k o w y z n a c z n i k e w o ­

lucji poezji, s. 202—206.

55 Zab. G ł o w i ń s k i , op. cit. — Z. S t e f a n o w s k a , op. cit.

5β Zob. A. B a r t o s z e w i c z , op. cit. — M a c i e j e w s k i , op. cit.

57 I w ty m w yp ad k u w y d a n ie z 1848 r. d ok u m en tu je etap pośredni w ew o lu cji in te r e su ją c e g o m nie zjaw isk a. R om ans i p ow ieść, jeszcze p rzyp isan e „gorszej” prozie,

(19)

"96 E L Ż B I E T A N O W I C K A

Etap kolejny można scharakteryzow ać następująco: romans, już uzna­ ny za tw ór literatu ry pięknej, może zostać przywrócony prozie; dla od­ miany on pełni teraz rolę nobilitującą. Tym samym proza, uchylając się aksjologicznej normie „gorszości” od poezji, coraz pełniej byw a opisy­ w ana w kategoriach równorzędnej i n n o ś c i od niej. Romans zaś, jako w yraźnie literacko inaczej zorganizowana propozycja, tę r ó w n o r z ę d -

n o ś ć prozy silnie podtrzym ywał.

Zasadność tego rozumowania znajduje potwierdzenie w innych roz- trząsaniach ,,z epoki” — najdobitniej chyba dokum entuje omówione w y­ żej zjawisko Jan Rymarkiewicz w rozprawie z 1855 roku. Jego wywód prowadzi od charakterystycznego „przygotowania g run tu” dzięki utoż­ sam ieniu wymowy i prozy:

R ozszerzm y w ięc ty lk o zn a czen ie w y m o w y do tego zakresu, iż b y p rócz o r a - torstw a o b ejm ow ała i d ziejop isarstw o, i u m iejętn o ści [...]. Ś c ie śn ijm y zn a cze­ nie prozy do tego obrębu, iżb y o d stą p iw szy w szelk iej p ow szed n iości, zo sta w a ła w g r a n i c a c h s z t u k i , a otrzym am y dw a p ojęcia rów nej ro zle g ło ści, tak że w ym ow a ty le znaczyć b ędzie co proza, a proza [...] ty le co w y m o w a .

W innym miejscu stwierdza zaś jednoznacznie:

w literaturze, c z y li p isarstw ie: poezja i w y m o w a dw a różne o zn aczają s p o ­ s o b y p i s a n i a , d w ie odrębne tejże sam ej sztu k i stan ow ią d z ie ln ic e 58.

Zwrot ku pozycjom Golańskiego jest tu taj pozorny: gdy tam ten w y­ raźnie rozgraniczał cele, kom petencje i miejsce obu tych form słownej ■ekspresji, tutaj, podkreślając zasadę odrębności i różności, umieszcza się

prozę i poezję w granicach literatury:

J e st to sztuka dobrego i p ięk n ego p isan ia, czy li p isarstw o, zw a n e tak że p i­ śm ien n ictw em albo lite r a t u r ą 5®.

Wzmiankowana odrębność polegać by miała m. in. na „organizującej” funkcji m etafory w poezji i na „zdobniczej” — w prozie:

A legoria [...] w zw yczajn ym to k u prozy czasam i użyta, sta je się ozdobą (tropą): rozw in ięta zaś w c a ł o ś ć r o z l e g l e j s z e g o u t w o r u p i s a r ­ s k i e g o p rzestaje być prozą, a sta je się jed n ym z tych k sz ta łtó w k om p ozy­ cyjnych, w k tórych poezja na św ia t w y c h o d z ieo.

Tak oto potraktow ane poezja i proza składają się na obraz literatury, w którym — obok starej „fikcyi” i gatunku — znaczenia nabierają ele­ m enty pozagenologiczne. S p o s ó b p i s a n i a , czyli artystyczna orga­ nizacja tekstu, może stanowić o powoływaniu zupełnie nowych gatunków,

stają się przed m iotem sporego za in tereso w a n ia (obszerna lista n azw isk !) i życzliw ej oceny: „W spak d a w n iejszy m dziejom p iśm ie n n ic tw a p o lsk ieg o ro zw in ęła się i do w y - -sok iego stopnia doszła p o w ie ść ” (Ł 1848, 187).

58 R y m a r k i e w i c z , op. cit., s. 3, 2. P o d k reśl. E. N. 59 Ibidem , s. 1.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Biblioteka Skępska Gustawa Zielińskiego, który jest najkrótszym w porównaniu z pozostałymi, autorka nakreśliła sylwetkę twórcy Biblioteki Skępskiej, zasady

Wysi³ki teoretyczne z jednej strony mia³y zapewniæ odrêbnoœæ tym nowym dyscyplinom, ale z drugiej strony pojawi³y siê propozycje nowych form i p³aszczyzn konfigurowania

Dla autorki ważna jest również kwestia fenomenu popularności serialu, dlatego też stara się przyjrzeć mu bliżej w niniejszej pracy.. Słowa kluczowe: narkotyki,

Od­ jeżdża więc z niczym, koszty zaś przejazdu i diet obciążają

Sąd Wojewódzki jako instancja rewizyjna miał wątpli­ wości, czy sąd I instancji słusznie postąpił, uznając obowiązek zawiadomienia przez PGR oprócz naczelnika

W zespole adwokackim zatrudniającym pracowników upraw­ nionych do rekompensaty administracyjny fundusz płac ulegnie zwiększeniu, co z kolei wywoła wzrost kosztów

1 stanowi, że ,w czasie odbywania kary ■pozbawienia wolności sprawca powinien się stać zdolnym do prowadzenia życia bez przestępstwa, w poczuciu społecznej

ja ko okoliczn... ja ko