• Nie Znaleziono Wyników

(1)w refleksji intelektualnej współczesności

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "(1)w refleksji intelektualnej współczesności"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

w refleksji intelektualnej współczesności. Ewentualny dodruk pracy wymagałby drobnych korekt językowych: (s. 80, w. ostatni; 81 w. 10 od dołu, 132 w. 5 od dołu, 154 w. 14 od góry, s. 159; s. 225, w. 2 od góry; s. 233 w. 12 od dołu, s. 301 w. 3 od dołu).

Ewa Narkiewicz-Niedbalec

W ŁODZIM IERZ WESOŁOWSKI: Partie: nieustanne kłopoty. Warszawa:

Wydawnictwo IFiS PAN 2000, 194 s.

Nie dajmy się zwieść skromnemu tytułowi ostatnio wydanej książki Włodzi­

mierza Wesołowskiego: Partie: nieustanne kłopoty. Jej zawartość daleko wy­

kracza poza dokumentację powszechnie znanych kłopotów partii i kłopotów z partiami. Nie dajmy się też zwieść formalnej kompozycji książki. Jest to

„tylko” zbiór sześciu odrębnych, wcześniej publikowanych, artykułów upo­

rządkowanych chronologicznie - pisanych między 1989 a 1999 rokiem. Co zatem, poza „kłopotliwym” i labilnym przedmiotem, spaja te rozdziały, czyni z nich przekonującą wypowiedź na temat ważnych problemów transformacyj­

nej rzeczywistości? Myślę, że spoiwo jest podwójne, podmiotowe i przed­

miotowe zarazem. A utor swoim szczególnym podejściem udowadnia możliwość (i sensowność) łączenia trzech ról: uważnego, bezpośredniego obserwatora zdarzeń, badacza wyposażonego we właściwe badaniom socjologicznym in­

strumentarium i zaangażowanego obywatela1. Spoiwem jest też całościowy i powiązany wewnętrznie sposób widzenia przedmiotu i przywoływany raz po raz układ odniesienia (modele, aksjologia, kraje stabilnej demokracji, inne kraje wychodzące ze starego reżymu).

Zanim przejdę do dalszej prezentacji wybranych wątków, chcę krótko zapoznać czytelników z zawartością książki. Praca składa się z sześciu rozdziałów, dwa pierwsze są niewielkie. W pierwszym z nich pojawia się wezwanie do podjęcia świadomego wyboru w zakresie strukturalizowania sceny politycznej i propozycja trzech rozwiązań w tym zakresie. Rozdział drugi nosi tytuł „Partie i protopartie w Polsce” i zawiera przekonującą argumentację tezy, że Eastonowska „czarna skrzynka” w polskim systemie praktycznie nie działa: „nie m a w ogóle wejść do systemu, a sama czarna skrzynka produkuje, co chce” (s. 11). Rozdział kolejny „Formowanie się partii politycznej w postkomunistycznej Polsce” pochodzi z 1995 roku, i daje pełny obraz sytuacji (przeszkód i wyzwań) powstawania systemu

1 W tym wypadku zaangażowany obywatel jest jednocześnie intelektualistą i ekspertem.

Pewna część rozważań zawartych w książce z łatwością dałaby się przełożyć na zestaw dobrych rad dla kierowniczych gremiów partyjnych czy innych „podmiotów myślących”.

(2)

politycznego w latach 1989-1994. Rozdział czwarty „Aktorzy sceny politycznej i demokracja” to diagnoza sytuacji w polskim życiu politycznym ze względu na kryterium konsolidacji demokracji. Wyjściowa definicja sytuacji mówi o „słabej instytuq'onalizacji całego systemu politycznego”, niedostatku zasobów i in­

strumentów transformacyjnych i słabości systemu partyjnego. „D uża liczba partii politycznych cierpi na cząstkowość, szkieletowość i płynność” - ta teza warta jest wydobycia i zapamiętania. Analizowane okoliczności, konkluduje Autor, powodują komplikacje procesu konsolidacji politycznej. Dwa ostatnie rozdziały to solidne studia głównie o charakterze empirycznym (rozdz. piąty) i teoretyczno-aksjologicznym (rozdz. VI). Rozdział piąty („Politycy, partie, parlament”) jest wnikliwym studium transformacji systemu politycznego, a dokładniej „wyłaniania się demokratycznej warstwy polityków”. Dogodnym miejscem obserwacji tego procesu są kolejne parlamenty. Analizy demograficz- no-społeczne i polityczne odnoszą się do wszystkich czterech sejmów i obejmują w każdym przypadku cały skład, czyli 460 posłów. Uderzającą cechą jest płynność składu parlamentu: „... jedynie 33 posłów zasiadało we wszystkich czterech parlamentach” (s. 105). Rozdział pt. „Typy więzi społecznych a przejście od komunizmu do demokracji” zamyka całość rozważań, tworząc zresztą dla nich najogólniejszą ramę. Do tez zawartych w tym rozdziale odniosę się w dalszej części recenzji.

Dla rozumienia naszej rzeczywistości ważne jest rozpoznanie zarówno tego, co jest, jak i tego, „czego nie ma, a być powinno”. A także tego, co jest swoiste.

Tak realizowana strategia poznawcza pozwala na rozumiejący opis i wyrażanie obywatelskich opinii typu: „Wszystkich nas martwi system partyjny, który nie jest prawdziwym systemem” (s. 12). Począwszy od pierwszego artykułu, pochodzącego z 1989 roku, A utor konsekwentnie, wręcz obsesyjnie, powtarza tezę o nadmiernej, chorobliwej fragmentaryzacji systemu partyjnego. W swoich niepokojach jest odosobniony - środowisko badaczy partii raczej nie podziela jego diagnozy. Zdaniem Wesołowskiego: „dopracowaliśmy się »lilipuciego pluralizmu«, który będzie trudno przezwyciężyć. Nie byłoby dobrze, gdyby został on przezwyciężony przez jakiegoś Guliwera” . Te słowa pochodzą z 1994 roku. Nie przestały być aktualne w 2001 roku, a jednocześnie bardziej widoczny jest Guliwer - SLD.

Nowe podziały w obozie postsolidarnościowym, powstanie Platformy Obywatelskiej, przyjęcie przez nią formuły protopartyjnej (i posługiwanie się antypartyjnym dyskursem) - to kolejne wydanie tego samego problemu, który od początków demokraq'i nęka polski obóz postsolidarnościowy, zwłaszcza jego „prawą stronę”. Powstanie Platformy Obywatelskiej stanowi ponadto zagrożenie dla istnienia stabilnego do tej pory składnika centrum sceny politycznej Unii Wolności.

Weołowski tak określa swoje naukowe fascynaq'e i obywatelskie powinno­

ści: „W centrum moich szkiców leży problem tworzenia się systemu partyjnego”

(3)

(s. 4), „Celem moich wszystkich analiz jest uświadomienie sobie i innym niedostatków sfery politycznej... ” (s. 5). Omawiając ten problem korzysta z bogatej literatury socjologicznej i politologicznej. Korzysta z niej jednak bardzo ostrożnie, traktuje ją właśnie jak pomoc w dostrzeganiu i rozumieniu zjawisk, a niejako aparaturę, dzięki której możliwe są definitywne wyjaśnienia.

Dzięki temu mamy opis zrozumiały, ale często opatrzony znakami zapytania.

Wsad teoretyczny poszczególnych studiów jest niejednakowy. Na przykład idąc za M. Weberem, A utor deklaruje (i deklaracji dotrzymuje) „minimalizm teoretyczny” w opisywaniu warstwy zawodowych polityków.

Końcowy, szósty rozdział jest bardziej śmiały teoretycznie, ale jak wytrwały czytelnik się przekona, na jego końcu pojawiają się nie odpowiedzi, lecz cztery bardzo ważne pytania. Jak zatem przy braku „całościowej” teorii realizowany jest całościowy ogląd? W metaforycznym skrócie ów całościowy ogląd polega na jednoczesnym dostrzeganiu społecznego i politycznego koła przemian. Przekład­

nią między tymi kołami jest, najogólniej mówiąc, obszar idei oraz obszar instytuqi i organizacji. Kontynuując tę metaforę można rzec, że A utor konsekwentnie śledzi, czym jest napędzane koło polityki - własnymi energiami czy czymś z zewnątrz. I w tym punkcie stanowisko A utora jest jasne: koło polityki powinno być napędzane kołem społecznym, powinno się z nim zazębiać.

Mobilizacja typu masowego znana z okresu rewolucji solidarnościowej jest w warunkach demokratycznych „nieużyteczna”. „Należało zaakceptować fakt, że bezpośrednie działania masowe nie będą użyteczne w konstruowaniu sprawnego systemu administracyjnego, a wszechobejmująca rola związków zawodowych musi zostać ograniczona itd. ” (s. 155). Jednak koło polityki i koło społeczne powinny się zazębiać: poprzez idee i poprzez instytucje. W obu sferach decydująca rola przekładni przypada (powinna przypadać) partiom politycznym.

Książkę Partie: nieustanne kłopoty można czytać na dwa sposoby. Jako opowieść o tym, jak i dlaczego koło polityki porusza się własnymi energiami i jakie to są energie. M ożna też jednak czytać ją jako opowieść o tym, jak mimo wszystko koła te zazębiają się, a zwłaszcza o tym, jak powinny się zazębiać i dlaczego brak powiązań jest niebezpieczny. Do pewnego stopnia autonomia sfery politycznej jest tyleż nieuchronna, co normalna. „Stopień niezdeterminowa- nia rzeczywistości politycznej każdego kraju jest zawsze dość znaczny. Tylko w kilku historycznie ugruntowanych demokracjach zachodnich czynniki podtrzy­

mujące demokrację oraz określające przebieg procesów politycznych w ich ramach są względnie stabilne i przewidywalne” (s. 53). Mechanika działania systemu jest zakorzeniona w strukturze klasowo-warstwowej, stabilizuje ją nacisk trwałych orientacji politycznych. Te potencjalnie stabilizujące czynniki u nas dopiero się formują. Autonomia sfery politycznej w kraju, którego demokracja nie została jeszcze ugruntowana, jest groźniejsza (przy tym inna w swej istocie) niż w warunkach stabilnych, np. może grozić głęboką apatią, alienacją polityczną społeczeństwa lub aktywnością skierowaną przeciwko systemowi.

(4)

Zacznijmy od „przekładni ideowej” i pytania, w jakim stopniu idee stanowiły zasilenie koła polityki. Przekonanie A utora nie jest zbyt dalekie od diagnozy danej przez Józefa Tischnera: „Więc polska zmiana działa się w ciemności, w pieczarze, w której ruszasz się po omacku i po omacku szukasz miejsca”2. Włodzimierz Wesołowski widzi ten stan podobnie, choć mniej dramatycznie: „Nie jest bowiem jasna - pisze - teoretyczno-aksjologicz- na rama transformacji systemowej” (s. 146). Jeśli nawet jest to pieczara, to bardziej platońska niż tischnerowska. Nie widzimy idei, lecz ich cienie w po­

staci haseł: demokracja, wolny rynek. Problem w tym, że są to tylko hasła.

Nie dorastają do wymiaru idei - brakuje politycznego myślenia u podstaw, czyli ugruntowanego teoretycznie (zakorzenionego w teoriach i filozofiach społecznych) debatowania o najważniejszych sprawach publicznych: jaka de- mokracja, jaki wolny rynek itp. W wyniku takiej debaty powinny pojawić się partyjne doktryny i partyjne programy „z prawdziwego zdarzenia”, a nie ich

„szkielety”.

Konfuzja ideowa m a wiele skutków praktycznych, np. takie potencjalnie żywe przesłanki orientacji politycznych jak społeczna nauka kościoła, egalita­

ryzm, liberalizm potrzebują ugruntowanego w ideach (wartościach) powiązania doktryny i konkretu. Potrzebne jest „myślenie alternatywami” - budowanie przejrzystych i przekonujących tożsamości partii politycznych i liderów. „W okresie przejściowym - twierdzi A utor - nie m a ważniejszej sprawy niż budowanie tożsamości politycznej” (s. 48). Jest to cel ważny dla samych elit politycznych i ich wzajemnych relacji, dla rozpoznawania „kto jest kim ” w kole polityki. Budowanie tożsamości jest ważne, ze względu na konieczność łączenia koła polityki z kołem społecznym; „normalne” partie polityczne powinny być zakorzenione w społeczeństwie.

W rozumieniu A utora tworzący się system partyjny powinien stanowić jeden z trwałych „zasobów transformacji”, powinien wyposażać transformację w potrzebne jej energie społeczne. Jest jasne, że takim zasobem się nie stał.

M ożna by zatem postawić pytanie, czy mógł się nim stać? Odpowiedź, jakiej A utor udziela na takie pytanie, jest ogólnym opisem „obiektywnych” i „subiek­

tywnych” (związanych wolą i mądrością zbiorowych i indywidualnych aktorów politycznych) warunków formowania się systemu partyjnego w Polsce. Ten wprowadzony przeze mnie umowny podział na czynniki „obiektywne” i „subie­

ktywne” służy mi do porządkowania (i uproszczenia) bardzo skądinąd wyważo­

nej i złożonej diagnozy Autora.

D o czynników obiektywnych należy zaliczyć zjawiska tak niejednorodne ontologicznie jak:

- zerwanie ciągłości ideowej w obu głównych blokach politycznych

2 Michnik, Adam, Józef Tischner i Jacek Żakowski, 1995. M iędzy panem a plebanem, Znak, Kraków.

(5)

- istnienie i funkcjonowanie swoistych dla Polski silnych aktorów politycz­

nych Kościoła i związków zawodowych, w szczególności NSZZ „S”, - wyzwania transformacyjne.

Nie będę tu przytaczać bardziej szczegółowych uzasadnień wyodrębnienia poszczególnych czynników obiektywnej natury. Jest jasne, że zerwanie w sferze idei i wartości było konieczne nie tylko w obozie postkomunistycznym, ale także po stronie solidarnościowej, gdyż „etos »Solidarności«” nie dawał funkcjonalnego zbioru założeń dla przyszłej organizacji społeczeństwa” (s. 154).

Jest jasne, że klasyczna rola partii, polegająca na artykulacji interesów (także ich segregacji i agregacji) była obiektywnie trudna. „Przetłumaczanie znaj­

dującej się w ruchu sytuacji na interesy grupowe jest po prostu trudne” (s. 60).

Zasilenie transformacji przez sprawny system partyjny było więc ograniczone zarówno deficytem idei, jak i deficytem relewantnego wobec polityki zor­

ganizowania społecznego, w tym rozpoznania przez obywateli własnych, zwłaszcza długofalowych, interesów.

Kolejnemu czynnikowi warto poświęcić więcej uwagi, gdyż pokazuje on specyfikę polskiej transformacji. Proces wychodzenia z osłabionego totalitaryz­

mu - pisze A utor - znalazł się pod wpływem dwóch sił „Solidarności”

i Kościoła. „Faktycznie to one dawały osłonę i wsparcie duchowe nowym partiom politycznym, samorządom oraz innym formom życia publicznego” (s.

67). Zwracając uwagę na funkcjonowanie tych specyficznych aktorów politycz­

nych, Wesołowski dobitnie formułuje racje przemawiające za tym, że ten czynnik określa polską rzeczywistość w sposób zaprzeczający typowym czy modelowym rozwiązaniom w stabilnych demokracjach. Bezpośredni wpływ związków zawodowych i kościoła na proces polityczny nie jest zgodny z wymo­

gami demokracji, gdyż aktorzy ci reprezentują „trwale zorganizowany interes partykularny” i nie przechodzą „testu wyborczego przed całym społeczeńst­

wem” (s. 74).

Przechodząc do czynników „subiektywnych” chcę, za Autorem, przypo­

mnieć te zachowania elit, które w jakimś stopniu są przez nich „zawinione”, a tym samym można przypuszczać, że zależały od działań (decyzji i zaniechań) aktorów politycznych. „Demokratyczne władze - prezydent, parlament, rząd, jakby zapomniały o społeczeństwie i zajęły się sobą (... ) Dalsza ewolucja sceny politycznej podążała jednak w kierunku nieoczekiwanym przez społeczeństwo”

(s. 43). Alienacja polityczna stała się faktem. Potwierdzają to sami politycy.

Trudny do zaakceptowania, wręcz zniechęcający, okazał się przyjęty styl walki politycznej - skłonność do metody wypychania przeciwnika poza obręb życia politycznego („political killing”). Koło polityki zaczęło być napędzane per­

sonalnymi ambiqami, frustracjami, zawiścią. W takim klimacie emocjonalnym na polskiej scenie politycznej instalowany był pluralizm. Dezintegracja obozu solidarnościowego w okresie „bratobójczej wojny na górze” i ujawnienie się silnego genu kłótliwości w tym obozie miały długotrwałe następstwa.

(6)

Jak powiedziałam wcześniej, książkę Wesołowskiego można czytać jako opowieść o tym, jak koło polityki i koło społeczne powinny się zazębiać. Uwag na temat zazębiania się i możliwości zakorzenia partii w społeczeństwie, a także ich krystalizowania, jest tu wiele. Korzystając z przysługującego recenzentowi prawa wyboru chciałabym zwrócić uwagę na propozycje praktyczno-teoretycz- ne zawarte w rozdziale końcowym. Wprowadzając trzy pojęcia socjologiczne:

„więzi wspólnotowe”, „więzi zrzeszeniowe” i „więzi komunitarne” A utor rozpatruje, wynikające z dziedzictwa przeszłości i wymogów współczesności szanse społecznego zakorzenienia zbytnio wyalienowanej sfery politycznej, także szanse pogodzenia myśli politycznej z myślą potoczną, liberalnej koncep­

cji gospodarki ze społecznie wrażliwą praktyką polityczną. „Sądzę - pisze Wesołowski - że ekonomiczna teoria ortodoksyjnego liberalizmu ekonomicz­

nego nie odpowiada na zapotrzebowanie legitymizacji nowego systemu ekono­

micznego i politycznego” (s. 174). Tę tezę uznałabym za punkt ogniskujący rozważania i obserwacje zawarte w końcowym rozdziale. N a przecięciu (lub w połączeniu) liberalnych „więzi zrzeszeniowych” oraz ciągle ważnych i po­

trzebnych „więzi wspólnotowych” są szanse uformowania „więzi komunitar- nych”. Co więcej, i faktyczna praktyka polityczna ostatnich lat, i żywe zasoby ideowe (nauka społeczna kościoła, idee „Solidarności”) są tu czynnikiem sprzyjającym. Istotę komunitaryzmu Autor syntetyzuje następująco: „Społe­

czeństwo powinno być związane zasadami współzawodnictwa, ale równocześ­

nie współpracy i tradycji, kooperacja ma zapewnić każdemu takie dobra, które są niezbędne do przetrwania i godnego życia” (s. 150). Jest wiele przesłanek tego, by właśnie idee komunitariańskie stały się żywymi ideami. Upraszczając myśl A utora można powiedzieć, że przesłanki formowania się ładu opartego na więziach komunitarnych płyną zarówno z myślenia potocznego, jak i z praktyki politycznej poszczególnych ekip rządzących.

Jest to możliwe także doktrynalnie, np. poprzez uzupełnienie myśli liberal­

nej uwypuklającej współzawodnictwo o tezę komunitarną uwydatniającą ko­

operację „mającą zapewnić każdemu takie dobra, które są niezbędne do przetrwania i godnego życia” (s. 150). Możliwe jest też inne zasilenie teoretyczne komunitaryzmu: płynące z doktryny socjaldemokratycznej i ze społecznej nauki Kościoła. Czy taka lub zbliżona doktryna istotnie się uformuje? Jak powiedzia­

łam wcześniej, Autor książkę kończy pytaniami. Ale jej ogólna wymowa zawiera wiele odpowiedzi na pytanie o szansę, by partie nie były źródłem nieustannych kłopotów.

Irena Pańków

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyjęte w rozwiązaniu zaokrąglone wartości reaktancji praktycznie nie maja wpływu na wskazanie amperomierza (1,14 A) i pozostałe

Aby się w nich nie pogubić, sporządzimy teraz ich listę, do której można będzie zawsze w razie wątpliwości

Polacy powinni ograniczyć ilość spożywanego alkoholu, a na imprezach młodzieżowych nie powinno go być w ogóle.. Dlaczego tak nie jest, jak

- propagowanie udziału matematyków, o już znaczących osiągnięciach badawczych w obrębie matematyki i rozległej wiedzy, w zespołach zaj- mujących się problemami z innych

Każde zadanie powinno być rozwiązane na oddzielnej kartce. Wszystkie odpowiedzi

Każde zadanie powinno być rozwiązane na oddzielnej kartce. Wszystkie odpowiedzi należy

Z dniem 1 lipca każdy obywatel może zrezygnować w usług swojego zakładu energetycznego i podpisać umowę z innym sprzedawcą prądu, bez względu na to, gdzie znajduje się

Gdyby recenzent spojrzał na drugą stronę tomu „w przeddzień”, gdzie znajduje się wyraźna uwaga o ograniczonym nakładzie, przeznaczonym wyłącznie dla znajomych i