• Nie Znaleziono Wyników

ΕΙΔΩΛΟΝ – genealogia symbolu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ΕΙΔΩΛΟΝ – genealogia symbolu"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

stwa, a więc w oswojonej części ekumeny, mogą świadczyć o domykaniu się cyklu  udomowienia zwierząt przez ich skojarzenie z kultem przodków (zmarłych). Jest to czas,  gdy nieżyjący (pozbawieni życia) ludzie współbytują ze szczątkami zabitych ofiar  zwierzęcych. Czyżby takie fakty archeologiczne miały potwierdzać przypuszczenia  Girarda, że zabijanych w ofierze ludzi z czasem zastąpiły ofiary ze zwierząt, które  należało uprzednio poddać udomowieniu? Bez względu na odpowiedź wszystkie zrefe­

rowane tu fragmenty rozważań Girarda są ważnym głosem w debacie na temat religijnych  podstaw kultury neolitycznej4.

Małgorzata Dubasiewicz

ΕΙΔΩΛΟΝ – genealogia symbolu

Archaiczny eidolõn, słownikowo oznaczający zjawę, niewyraźny obraz, rozmyte  wyobrażenie, przywodzi przed oczy wielu dzisiejszych filozofów, antropologów i histo­

ryków kultury słynną scenę pożaru biblioteki z Imienia róży U. Eco. Kiedy owo słowo  zostaje tam wypowiedziane, traci konotacje słownikowe, „zjawia” zaś nową problema­

tyczność idei i wartości kultury symbolizowanych przez bibliotekę. Słowo to nadaje się  więc równie dobrze do opisania zarówno przedmiotowej, jak i podmiotowej perspektywy  refleksji kulturoznawczej. Tę dwuznaczność dyskursu kulturoznawczego wyeksponował  zwrot lingwistyczny w filozofii, skutkujący pytaniem o status poznawczy humanistyki  i jej dyscyplin szczegółowych.

W roku kończącym ubiegły wiek kilkoro przyjaciół świadomych rzeczonej dwu­

znaczności: Magdalena i Andrzej P. Kowalscy, Helga van den Boom i niżej podpisany  –  pragnąc  zweryfikować  pomysły  zrodzone  na  kanwie  wiodącej  kolekcji  Muzeum  Archeologicznego w Gdańsku: urn antropomorficznych wytworzonych przez miejscową  kulturę z czasów odpowiadających Grecji klasycznej – zorganizowało konferencję,  której intelektualny rezultat zawarła książka ΕΙΔΩΛΟΝ. Kultura archaiczna w zwier­

ciadle wyobrażeń, słów i rzeczy (red. H. van den Boom, A.P. Kowalski, M. Kwapiński,  Gdańsk 2000). W odredakcyjnej introdukcji czytamy: „Nasz tomik kontynuuje proble­

matykę podjętą w książce Jakiej archeologii potrzebuje współczesna humanistyka (red. 

J. Ostoja­Zagórski, Poznań 1997) i zarazem udziela zgodnej odpowiedzi: takiej, którą  można nazwać archeologią pojęć. W takim kształcie prahistoria okazuje się pomocną  filozofom,  którzy  w  kontekście  aktualnych  koncepcji  języka  zastanawiają  się  nad 

4  Treść wykładu Girarda wpisuje się w problematykę religijnych źródeł neolitu zainicjo­

waną ponad sto lat temu przez Hahna, a niedawno aktualizowaną w pracy J. Cauvin (Nais­

sance des divinités, naissance de l’agriculture. La Révolution des symboles au Néolithique,  Paris 1994) i A. Testarta (La Déesse et le grain: Trois essais sur les religions néolithiques,  Paris 2010).

(2)

ponowoczesnymi projektami kultury bez symbolu. Jest ona też pomocna badaczom  zajmującym się historią kulturowych form percepcji, historykom pragnącym wskazać  naiwno­scjentystyczne metafory w narracji historycznej, antropologom ujawniającym  anachroniczność i despotyzm rzeczonych metafor, lingwistom udostępniającym wyobra­

żenia  źródłowe  dla  kultury  europejskiej,  wreszcie  samym  archeologom.  Te  myśli  dedykujemy Profesorowi [Jerzemu Topolskiemu]”.

Można więc powiedzieć, że program badawczy sygnalizowany przez owo greckie  słowo inicjowali archeolodzy, lecz jego meritum dyskutowali specjaliści różnych dzie­

dzin humanistyki, których wypowiedzi zawiera książka pod owym tytułem: filozofowie  kultury J. Kmita, A. Pałubicka i A. Dobosz; historycy W. Wrzosek i G. Dominiak; 

antropolodzy W. Burszta i K. Piątkowski; indoeuropeiści I. Danka i K. Witczak oraz  archeolodzy J. Ostoja­Zagórski, H. Mamzer i redaktorzy tomu. Tak oto ukształtowały  się role sprawcze projektu ΕΙΔΩΛΟΝ; rolę koordynatora przyjęło Muzeum Archeolo­

giczne w Gdańsku, program zaś redagowali rozmówcy, szczególnie redaktorzy naukowi  tomów zbierających intelektualne rezultaty dorocznych spotkań.

Tematyka pierwszego spotkania, zwłaszcza patronujący mu duch „ekumeniczny” 

(jak to żartobliwie wyraziła Pałubicka), ośmieliła rozmówców do rewitalizacji tematu  doniosłego dla autorefleksji kultury Zachodu, mianowicie jej historycznie wykształconej  zdolności symbolicznej. Temat ów rozważali współtwórcy poznańskiej socjoregulacyj­

nej teorii kultury w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, lecz fascynująca orygi­

nalność tez głoszących niemożność dalszego uprawiania filozofii, rekompensująca tę  niemożność pastiszami argumentacji filozoficznej, odciągała uwagę od tego tematu. 

Atoli pastisz eksponuje swą w najwyższym stopniu symboliczną naturę, więc ostatecz­

nie temat historii – by tak rzec – symbolicznej natury kultury Zachodu dał o sobie znać  ze  zdwojoną  mocą.  Słowami  Kmity,  naukowego  redaktora  tomu Czy  metamorfoza  magiczna rekompensuje brak symbolu? („Pisma Filozoficzne”, 2001, t. 78), zbierającego  wypowiedzi drugiego spotkania „eidolonicznego”, „Przygodność losów i spraw ludzkich  nie pozwoliła nam jednak zapomnieć o plączących się wcześniej wśród nas ideach […]. 

Przygodności owej bowiem dziełem było, że dwie nie należące przecież «do paczki» 

osoby, uzdolnione w sposób rzekłbym dopełniający się (pomysłowa aplikacja do filo­

zofowania materii historycznych kultury wobec pomysłowego wykorzystywania do  problematyki  z  zakresu  historii  kultury  efektów  filozoficznych):  Artur  Dobosz  i A.P. Kowalski – podjęły odłożone na bok przez nas na razie idee”. Problematyka  relacji symbolizowania i jej dziejów przyciągnęła wtenczas znaczącą uwagę wielu  nowych uczestników programu, wśród których nie da się przeoczyć A. Grzegorczyk,  D. Angutek, Z. Gierszewskiego, A. Zybertowicza i A. Zaporowskiego.

Diagnoza stanu filozofii w świetle kulturoznawczej konstatacji, że osiągnęła ona  zdolność przedrzeźniania własnego sposobu myślenia­mówienia o swych klasycznych  problemach, pozwala całkiem zasadnie przypuszczać, że jest ona po prostu zawstydzoną  brakiem konkluzywnych rezultatów owego myślenia­mówienia. Nie oznacza to jednak,  że poruszane przez nią problemy są jałowe i płoche. Wolno w takim razie przyjąć – jak  piszą Pałubicka i A.P. Kowalski, redaktorzy naukowi zbioru przemyśleń z kolejnego  spotkania, Konstruktywizm w humanistyce (Bydgoszcz 2003) – „że refleksja filozoficzna  zajmuje nadal całkiem tradycyjną postawę, mianowicie postawę normatywną. Waloryzuje  etycznie, poznawczo itp. relację myślową reflektującego człowieka w stosunku do 

(3)

żywionych przezeń przekonań przedmiotowych albo inaczej: odpowiada na pytanie, jak  mamy myśleć o naszym myśleniu, w niewielkim zaś stopniu próbuje dyktować, o czym  mamy myśleć przedmiotowo”. Filozofowaniu humanistycznemu przydałaby się więc  autokorekta usprawniająca jego rezultaty, skoro dotyczą one materii odmiennej (sym­

bolicznej właśnie) niż rezultaty filozofowania, powiedzmy, przyrodoznawczego. Taka  redakcja tematu spotkania wręcz zaprosiła do dyskusji doktorantów i studentów zasta­

nawiających się nad współczesnymi koncepcjami myślenia społecznego: A. Jarzewicz,  R.  Kawczyńskiego,  Ł.  Leczykiewicza,  Ł.  Dominiaka,  K.  Grudkę,  P.  Landsberga  i R. Koschanego.

Jednakże myślenie w skali społecznej, jako materia filozofowania humanistycznego,  a tym bardziej dyskursu kulturoznawczego, budzi podejrzenia o skłonności totalizujące. 

W jakiż to sposób kultura i jej wysoce symboliczna dziedzina – filozofia – miałyby się  zawstydzać, odczuwać wyrzuty sumienia, przeżywać jakiekolwiek emocje? Emocje te  mają wszak własne medium – myślące indywiduum ludzkie. Teoria umysłu rozwijana  przez nauki szczegółowe, filozoficznie nazwana kognitywistyką, eksponuje ten właśnie  indywidualistyczny aspekt kultury, który eksplorują jej postmodernistyczne projekty. 

Atoli – jak piszą Pałubicka i Dobosz, redaktorzy naukowi zbioru wypowiedzi ze spo­

tkania Umysł i kultura (Bydgoszcz 2004) – „Samo odróżnienie świadomości indywidu­

alnej od społecznej jeszcze nie przesądza tego, czy zajmuje się stanowisko indywiduali­

styczne, czy antyindywidualistyczne. Można bowiem reprezentować indywidualizm  twierdząc, iż świadomość społeczna, przygodnie kultura, to swoisty iloczyn zbiorów  indywidualnie żywionych przekonań. Dopiero wówczas, kiedy przyjmuje się pierwotność  świadomości społecznej wytwarzanej w interakcji (np. edukacyjnej) względem konsty­

tuowania się umysłu indywidualnego – prezentuje się stanowisko antyindywiduali­

styczne.  Przyjmuje  się  wtedy,  iż  umysł  i  w  pewnym  zakresie  mózg  indywidualny  (odpowiednie  połączenia  neuronalne)  poprzez  interakcyjną  socjalizację  pierwotną  tworzy siebie. Konstytuowanie się umysłu, w tej perspektywie, uzależnione zostaje od  kultury, w której przebiega socjalizacja pierwotna. […] Zwolennicy antyindywiduali­

stycznego stanowiska najczęściej też wyróżniają dwa procesy: (1) konstytuowanie się  przekonań wchodzących w skład świadomości społecznej od (2) procesu indywidualnego  ich nabywania przez jednostkę i obu tych procesów nie utożsamiają”. Także tę rozmowę  twórczo dowartościowali głosem i piórem nowi uczestnicy: I. Lorenc, Hanna Mamzer,  E. Binczyk i W. Rączkowski. 

W kolejnym spotkaniu uczestnicy poświęcili więc uwagę genealogii wartości, poj­

mując  tę  wartość  jako  stan  rzeczy  ukonstytuowany  w  przekonaniach  indywiduum  przyjmującego  tym  samym  postawę  wartościującą  oraz  stan  rzeczy  akceptowany  w trybie kulturowym, uchwytnym dla obserwatora w formie odniesienia do wartości  nadającej sens (znaczenie) postawie wartościującej. Temat ten, eksplorowany przez  współczesne hermeneutyki filozoficzne, prowadzi do konkluzji wyrażonej może najbar­

dziej dobitnie w H. ­G. Gadamera koncepcji „stapiania horyzontów”. Atoli kulturoznaw­

cza genealogia wartości pokazuje – jak piszą Pałubicka i Dominiak, redaktorzy naukowi  zbioru Aksjologiczne źródła pojęć (Bydgoszcz 2005) – „że autonomiczny świat wartości  funkcjonuje w kulturze, w której istnieją słowa je nazywające. […] W myśl tego zało­

żenia, jeśli dysponujemy wytworzonymi przez badaną kulturę tekstami pisanymi lub  prawdopodobną rekonstrukcją mowy lub języka, to ze strony badań nad zmiennością 

(4)

znaczeniową (niekiedy historyczną) słów można oczekiwać rezultatów wytyczających  kierunek przekroczenia własnej podmiotowości na drodze badania wartości kulturo­

wych”. Satysfakcję w tym spotkaniu czerpali uczestnicy także z wypowiedzi nowych  gości: A. Zeidler, W. Lorenca i W. Czajkowskiego.

Współczesne perspektywy humanistyki współtworzą również dyscypliny szczegó­

łowe,  jak  psychologia,  psychiatria,  socjologia  operujące  pojęciem  bezpieczeństwa  ontologicznego, odsyłającym do wartości takich jak: pewność, trwałość (świata), tożsa­

mość (podmiotu), zaufanie (do bliźniego) itp., by wymienić choćby teorie E. Eriksona,  A. Giddensa czy R.D. Lainga. Inspirują one przemyślenia kulturoznawcze co najmniej  w zakresie problematyki nabywania kompetencji kulturowej przez indywiduum oraz  respektowania przez nie wartości funkcjonujących w tym trybie. Do tych teorii nawiązali  uczestnicy kolejnego spotkania „w mniej bądź bardziej bezpośredni sposób, niekiedy  tylko implicite, […] do jednej czy do dwóch z nich zarazem. Niewątpliwie na czoło  wysuwa się koncepcja A. Giddensa stanowiąca inspirację dla autorów sporej części  zawartych w zbiorze artykułów; przy czym niektórzy z nich wskazują niedostrzeżone  dotychczas bądź słabo zauważone możliwości zastosowania wspomnianej koncepcji” 

– pisali Dobosz i A.P. Kowalski, redaktorzy naukowi tomu Bezpieczeństwo ontologiczne  (Bydgoszcz 2007). Zwyczajowo już poniekąd spotkanie dowartościował nowy przyjaciel  – M. Bonecki.

Uspołecznienie indywidualności, dokonujące się zwłaszcza przez wspólnotowy język  kształtujący w konsekwencji stabilny obraz osobo­świata, jest w humanistyce tematem  tyleż modnym, co wymagającym krytycznej uwagi. „Jeśli pluralizm osobo­światów  uznać za cechę wyróżniającą współczesną kulturę europejską oraz pamiętając, iż reali­

zacja  nakreślonych  nawet  jednostkowo  celów  wymaga  współdziałania  z  innymi,  wchodzenia w interakcje, to umiejętność skomunikowania się z bliźnimi wydaje się  nieodzowna. Porozumienie wymaga pewnej jednak, przynajmniej minimalnej (ograni­

czonej zakresem rozmowy) akceptacji bądź tylko znajomości wspólnych przekonań. Jak  zatem w pluralistycznym społeczeństwie przebiega komunikacja między osobo­świa­

tami? Jak w takim społeczeństwie budować solidarność międzyludzką?” – te pytania  postawili uczestnikom ostatniego już spotkania „eidologicznego”, Pałubicka i Dominiak,  naukowi  redaktorzy  tomu  Język  i  przedstawienie  (Bydgoszcz  2008),  goszczącego  sympatycznych i mądrych przyjaciół: M. Domaradzkiego, M. Salwę, M. Jedlińskiego  i M. Majchrzyckiego.

ΕΙΔΩΛΟΝ, program nazwany (może nazbyt ambitnie) badawczym, był faktycznie  politematyczną konferencją humanistów zainteresowanych rewaloryzacją języka swych  wypowiedzi w taki sposób, aby jego „bank semantyczny” pozwolił komunikować się  kulturoznawczo nachylonej filozofii z dziedzinami szczegółowymi humanistyki. Zna­

mienne, że taka intencja wypłynęła właśnie ze strony szczegółowej dyscypliny – arche­

ologii, zaniepokojonej erozją własnej tożsamości. Permanentne definiowanie i redefi­

niowanie tożsamości jest tym rodzajem aktywności, który wyróżnia właśnie humanistykę,  nie można było więc oczekiwać, że rzeczony program zakończy swój żywot z uwagi na  spełnione przeznaczenie. Zwykłym trybem rzeczy coś tam zakończyło się fizycznie, lecz  kulturoznawczo poniekąd nabrało wigoru mentalnego.

Plonem programu jest biblioteczka składająca się z siedmiu tomów zawierających  ponad 80 artykułów pióra blisko 40 autorów, a przecież w rozmowie brali udział również 

(5)

wpływowi dzisiaj uczeni, którzy do rzeczonych tomów nie pisali, by wspomnieć K. Pola­

sik­Wrzosek, A. Bednarczuka oraz J. Kowalewskiego i J. Woźnego (komu uchybiłem  niepamięcią, upraszam o łaskę). Uczestnicy programu pisali wszak własne dzieła ory­

ginalne, nie mając czasem czasu na poświęcenie mu wyłącznej uwagi, ci zaś, którzy  mogli pozwolić sobie na ten luksus, pisali monografie wiążące się z „eidolonicznę” 

problematyką, by wymienić tylko niektóre: Angutek Magiczne źródło filozofii greckiej  (Bydgoszcz 2003), Pałubickiej Myślenie w perspektywie poręczności a pojęciowa kon­

strukcja  świata  (Bydgoszcz  2006),  Mamzera  Archeologia  i  dyskurs.  Rozważania  metaarcheologiczne (Poznań 2004), Kowalskiego Myślenie przedfilozoficzne (Poznań  2001) czy Dobosza Tożsamość metamorficzna a komunikacja językowa (Poznań 2002). 

Możemy więc odpowiedzialnie twierdzić, że program badawczy kulturotwórczej roli  symbolu ΕΙΔΩΛΟΝ wskazał nową perspektywę integracji teoretycznych i pragmatycz­

nych dyscyplin kulturoznawstwa. 

Marian Kwapiński

Cytaty

Powiązane dokumenty

Praca ta spełnia dla polskiego czytelnika/badacza rolę „lustra przechadzającego się po gościńcach” (rzec można raczej - bezdrożach) zmiany społecznej - lustra,

Te dwa aspekty relacji własności mogą się pokrywać, jeśli mój obraz siebie samej jest zgodny z tym, który chcę ukazać innym, bądź znacznie się rozmijać, jeśli chcę

To właśnie dostrzeżenie tej, jak ją określa Olsen, „pozytywnej” różnicy pomiędzy nami a przedmiotami może przyczynić się do zmiany obowiązującego paradygmatu myślenia,

W obronie rzeczy (w oryginale In Defense of Things) spotkała się z entuzjastycznym odbio- rem międzynarodowego środowiska archeologów 5  – zebrała pochwały za, między innymi,

wynika przeciwnie, że skarga w takim wypadku podlega rozpoznaniu (Zbiór, rocz. Przykłady powyższe uzasadniają twierdzenie, że przyjęte obecnie kryterjum legitymacji do skargi do

po prostu tak się nieuchronnie dzieje zapętla i kończy świat i tyle razy wstajesz z czworaków a szybko odchodzisz tylko z twojego punktu widzenia miałeś przecież dużo czasu

Wreszcie – wiara staje się znów sprawą prywatną, bo przeżywaną w teowirtualnym stadium technonauki, jednak zawsze we wnętrzu jednostki, które może być także jej ze- wnętrzem

Papieski List do Rodzin nr 19 stwierdza z naciskiem: małżonkowie albo stają się uczestnikami tej miłości, albo w ogóle nie wiedzą, co to znaczy