• Nie Znaleziono Wyników

SS. Eucharistia. R. 9, nr 1 (1903)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "SS. Eucharistia. R. 9, nr 1 (1903)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

k o k i\ .

s a

S ty c z e ń 190:{. Nr. i.

EUCłfAPISTIA Czasopismo religijne.

W y c h o d z i raz n a m ie s iąc 15-go k a żd e g o m ie s ią c a .

TU E S SA C E R D O S IN AETERNU M SECUN DU M ORDINEM

M ELCH IZED ECH

, (P s . 100.)

V e n i t e , a d o r e m u s !

Organ Towarzystwa Kapłanów polskich ftdoracyi Pr.', .:: ,.

P A T E R T A L E S Q UAERIT QU. (OORENT GUM

l*ł SPHM TU i T V E . I T .lT E .

( :oan IV, 23)

W. ua^:’ui. !)U

Prenumerata: w A u stry i rocznie 3 K 6 0 h — w K s ię stw ie Poznańskim nik. 3 3 0 — w R o s y i rs. ? • — .

C złon k o w ie T o w a rz y s tw a K a p ła n ó w adoracyi Przen. Sakram entu płacą tylko rocznie w A u stry i 2 K — w N iem czech 2 m arki — w R o s y i rs. P 5 0 .

O g ło : zi-':Ui.. O;, wi-. is/ii •(:; m (lub jeg o mi- jsca: 20 hal.

R ę k o p isó w przyjętych do druku R e - d akcya nie zw raca.

R e d a k cy a , A d m in istracya i E k s p e d y - c y a : K się g a rn ia J . K . Jak u b o w sk ie go W w y , N o w y Se cz.

T y lk o K a p ła n i i K le ry c y m ogą to pismo prenum erow ać.

Kazanie o N. S. Ołtarza.

Motto : »W 011 czas mówił Jezus: Ciało moje prawdziwie jest pokarm, a Krew moja prawdziwie jest nnpój«. (Jan VI- 55).

W S T Ę P .

N a j m i l s i w P a n u .

Z trudnością wielką i strachem przychodzi m i mówić o tym Najśw. Sakramencie i z Jeremiaszem należałoby mi zawołać:

„A, a, a, Panie nie umiem m ów ić". I z Mojżeszem, który Pana w ogniu krzewu płonącego widząc, rzekł: „Jakoś Panie do sługi Twego począł, język m i stępiał i przeszkodę w nim czuję \

Kto wi*‘, iż w tym Sakramencie ju ż nie jako w innych, dary są Boskie, ale Sam w nim jest Pan darów Jezus Bóg nasz, musi się w sercu zdumiewać, a usta zamykać i jako Eliasz wi­

dząc P. Boga w jaskini, płaszczem twarz pokrywać. Bo wielkość majestatu Jego człowieka zdumiałym czyni i ledwie czującym.

(2)

A przecie mówić cokolwiek w tein poselstwie do was kazano, a nadto tenże nieskończony Bóg dal nam obietnice, m ówiąc: „Id ź, a ja będę w uściech twoich i nauczę cię, co masz mówić*.

Modlitwa.

Nauczże mię Panie, jako o tym Ną;św. Sakramencie mówić mam, jakoś Kościół Twój nauczył i Ducha prawdy jemu dal.

Bądź w ustach moich, abym mówił Duchem kościelnym, a w g łę ­ bokościach tych tajemnic Twoich nie zatonął, — abym mówił ku zbudowaniu Judu Twego i ku większej chwale Twojej. Przyjdź D uchu Przenajśw., błagamy Cię przez przyczynę Niepokalanej Dziewicy.

Zdrowaś Mary o!

Rozprawa.

Część I.

Obietnica Przen. Sakramentu

Było to nazajutrz po cudownem rozmnożeniu cbleba. Wdzięczna rzesza otoczyła znowu Jezusa, dobroczyńcę swego. A Jezus rzekł do nieb :

«Szukacie mnie nie dlatego, iżeście widzieli cuda, ale żeście chleb je ­ dli i najedli się. Lecz ja wam powiadam, starajcie się nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa ku żywotowi wiecznemu, który want da Syn człowieczy*. Rzekli tedy do Niego: 1’anie daj nam zawsze tego chleba*. A Jezus im odpowiedział: "Jam jest chleb ży­

wy, którym z nieba zstąpił. Jeśliby kto pożywał tego cbleba, żyć bę­

dzie na wieki. A chleb, który ja dam, jest ciało moje, które wydam na żywot świata*.

Dziwaczną wielce zdała się Żydom owa mowa Chrystusa, po­

częli się wadzić między sobą i wielu z nich m ów iło: »Jakoż ten może nam dać Ciało swoje ku jedzeniu ?« Lecz Jezus wcale ich nie uspa­

kajał, owszem w sposób bardziej jeszcze uroczysty tak mówił dalej:

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli Ciała Syna człowieczego i nie pili Krwi Jego, nie będziecie mieć żywota w sobie. Kto pożywa Ciała mego i pije Krew moją, ma żywot wie­

czny, a ja go wskrzeszę w ostatni dzień. Albowiem Ciało moje praw­

dziwie jest pokarm, a Krew moja prawdziwie jest napój. Kto poży­

wa Ciała mego, a pije Krew moją, we ranie mieszka, a ja w nim.

(3)

8

Ten jest clileb żywy, który z nieba zstąpił. Nie jako ojcowie wasi jedli manną i pomarli. Kto pożywa tego chleba, żyć będzie na wieki«.

A zdumiona i zgorszona rzesza zawołała: »Jak to twoje ciało?

twoja krew? Jakżeto możesz nam dać ciało twe do jedzeniami krew twą do picia? Twardą jest twoja mowa i któż jej słuchać może?«

I odeszli Chrystusa, a On ich nie wstrzymywał. O ludzie! za­

wsze i wszędzie ci sam i! Którzy się ośmielacie pytać Boga swego:

Jakto, jak możesz zrobić, co powiadasz?

Śmieje się Bóg wszechmocny z takiego niedowierzania ludz­

kiego...

I zostali przy Jezusie sami tylko uczniowie i zdziwieni patrzą na Mistrza swego, jakby mówić chcieli: »Dlaczego pozwalasz, że ci ludzie odchodzą? Dlaczego dopuszczasz, żeby znowu błąkali się w cie­

mnościach fałszu, Ty, któryś po to przyszedł na świat, ażeby błąka­

jące się owce pozbierać? Ażeby ich zatrzymać, potrzebujesz tylko słówko powiedzieć, że mowa Twoja dziwna była podobieństwem...

Ale Jezus jakkolwiek mocno ubolewał nad zgubą tylu dusz, to przecież żądał mocnej wiary w tę tajemnicę tak, że nawet uko­

chanym swoim 12. Apostołom nie zostawił innego wyboru, jak albo aby uwierzyli, albo się z Nim rozłączyli. >Ozy i wy chcecie odejść?

pytał ich. Tedy odpowiedział Mu książę Apostołów Szymon Piotr w imieniu wszystkich: Panie do kogóż pójdziemy ? Ty masz słowa żywota wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, żeś Ty jest Chry­

stus, Syn Boga żywego .

W y p e łn ie n ie obietnicy.

I spełnioną została ta obietnica Najśw. Sakramentu podczas wie­

czerzy wielkanocnej. Żegnając się z zasmuconymi uczniami swoimi, zostawił im Jezus w teslainencie upominek lak piękny, na jaki nigdy żadne serce ojcowskie się nie -zdobyło. Przypominając sobię tę wzru­

szającą chwilę, zdaje się nam, jakobyśmy matkę umierającą przed sobą widzieli, która mówi do swych płaczących dzieci : »Moje dzieci, biedne moje dzieci, co się z Wami stanie?* «Odchodzę, mówi Jezus z boleścią do miłych uczniów swoich, odchodzę, żeby za was t mrzeć».

Ia*c z szczęśliwszy niż owa,matka, może zaraz dodać: »Nie zostawię was jednak sierotami. Miłość, która mię zmusza, ażebym się za was na krzyżu ofiarował, ta sama miłość nie dozwala mi z wami się roz­

łączyć. Dlatego oto bierzcie ten chleb, który wam daję, bierzcie i jedź­

cie to jest Ciało moje, które się za was dawa. Bierzcie także ten kie­

lich wina i pijcie z niego wszyscy, bo to jest Krew moja Nowego Testamentu, która za was i za wielu się wylewa na odpuszczenie

(4)

4

grzechów. A tę ofiarę, którą jutro na krzyżu wypełnię, ponawiajcie w bezkrwawy sposób, jak was oto nauczam. Czyńcie to na moją pa­

miątkę na przypomnienie miłości, jak ą was umiłowałem, przez którą za was*cierpiałem .

Taki to jest testament Jezusa Chrystusa. W chwili, kiedy się ma udać do ogrodu getsemańskiego, w przeddzień śmierci ' swojej zostawia nam tak piękny upominek, przechodzący wszystkie poprze­

dnie dary Jego, przewyższający wszystkie upominki ludzkie. Bo lu­

dzie, gdy się rozłączają ze swoją familią, gdy się wybierają w da­

lekie strony, lub gdy mają za morze jechać, zostawiają swym uko­

chanym na pamiątkę wizenunek swój, fotografię. I to wszystko, co zrobić mogą — słabemi są stworzeniami. Lecz Jezus Ch. jest Bogiem, On leż zostawia upominek, ale prawdziwy. Co On daje, to jest w rze­

czywistości, a nie tylko w podobieństwie.

Najmilsi moi, prawdziwość tego podarunku jest tak oczywista, że nawet heretycy różnych czasów, rzadko ośmielali się jej zaprzeczać.

Że wspomnę tylko na słowa Lutra, heretyka 1 fi-go wieku. W pismach jego czytamy takie zeznanie: »Dużo zadawałem sobie trudu, dużo się nad tem namęczyłem, ażeby dowieść tego, że w Przen. Sakramencie nie ma Ciała i Krwi Chrystusowej. Gdyby mi się to udało, to bym papieżowi, którego tak nie nawidzę, dobrego figla wypłatał. Ale nie­

stety słowa Pisma św. są tak jasne, że przekręcić ich w żaden spo­

sób nie można«, Byli jednak, co prawda, heretycy i dzisiaj się na­

chodzą, którzy i te słowa jasne przekręcić usiłowali. Pocóżbym wam jednak miał opowiadać historyę tych smutnych upadków ludzkich ? Wszakże mówię do wiernych dzieci Kościoła katol., którzy żywą wiarę w tę najdostojniejszą Tajemnicę okazują publicznie i radośnie w u- roczystej procesyi, w przystępowaniu do Stołu Pańskiego, w częstej Adoracyi i uwielbianiu Przen. Sakramentu? Którym do wiary wy­

starcza wiedzieć, jak Kościół Chrystusówy w tę prawdę wierzy?

W ia ra Kościoła w tę T ajem n icę.

A Kościół Chrystusowy nigdy przez wszystkie czasy nie zaprze­

stawał nauczać o rzeczywistej obecności P. Jezusa w Przen. Sakra­

mencie. W początkach swojego życia zmuszony był Kościół zamknąć się w podziemnych galeryach, w rzymskich katakombach. Pójdźcie tam i zapytajcie te krwią męczeńską zbroczone podziemia, a one wam odpowiedzą wymownie, jak pierwsi chrześcijanie wierzyli w Przen.

Sakrament. Na grobach męczenników przyjmowali wierni Komunię św., nim się udać mieli na srogie męczeństwo. Potem gdy Kościół przyszedł do wolności, wnet się zagęściły po ziemi wspaniałe świą­

(5)

tynie, ażeby otoczyć tabernakulum, przybytek Pański. Od 19-tu prze­

szło wieków strzeże tak Kościół troskliwie swojego Niebieskiego Oblu­

bieńca, a jeśli zapytacie Ojców Kościoła, to Wszyscy zgodnym gło­

sem, wszyscy, począwszy od św. Ignacego z Autyochii do św. Augu­

styna, od św. Augustyna do św. Bernarda i Franciszka Salezego od­

powiedzą wam: Jezus Chrystus jest w Eucharystyi prawdziwie obe­

cny. Szczegółowo wspominamy tylko św. Tomasza z Akwinu, naju- czeńszego z ludzi, jacy kiedy żyli na świecie. W ostatniej godzinie przyniesiono mu W ijatyk św. i pytano: »Tomaszu, czy wierzysz w rze­

czywistą obecność Pana Jezusa w Eucbarystyi? A święty podniósł mgłą zachodzące oczy na Hostyę, a wargi jego z uczuciem wymó­

wiły słowa: »Jezus Bóg Wszechmocny, Bóg nieba i ziemi. O Tobie Jezu zawsze pisałem i mówiłem, do Ciebie ciągle dążyłem! Tak,tak, ja wierzę, że w Przen. Sakramencie Jezus Cli. jest prawdziwie i rze­

czywiście obecny«.

Od Ojców tedy świętych, od uczonych Doktorów katolickich ucz się bracie wiary i wierz zawsze stale i niezłomnie, choć rozumem tej Tajemnicy nigdy nie pojmiesz, ani pojąć zdołasz. Rozum ludzki jest slaby bardzo, wiele rzeczy przyrodzonyclrnawet zgłębić rozumem nie możemy; ciągle się patrzymy na mrówki i pszczoły, a któż do­

tąd dokładnie naturę ich wybadał? piszą o nich uczeni obszerne książki, a jeszcze to mało. Opanowaliśmy i wzięli w swą służbę iskrę elektry­

czną i przenosi nam w chyżym locie nowiny z jednego końca ziemi na drugi, a któż mi powie, co to jest elektryczność? Ruszamy się i żyjemy, mamy życie w sobie, a któż da na to odpowiedź, czem jest to życie? Z małego ziarna wyrasta bujny kłos, a w nim ziarn (50, a któż zbadał w jaki to sposób się dzieje? A jeżeli tych rzeczy, na które ciągle patrzymy i które od wieków miarą i wagą i mikro­

skopem badamy, dotąd zbadać nie potrafiliśmy, to jakoż zbadamy owe sprawy wprost Boga dotyczące? Łyżką, którą w usta kładziesz, mo­

rza nie wybierzesz, ani zbrodzisz, a jakoż chciałbyś małym twym ro­

zumem przebrać odchłań mocy Bożej i spraw Jego? Dlatego, gdy Bóg coś mówi, nigdy nie pytaj jako to być może?« wystarcza to, że Bóg tak mówi, a z pewnością tak jest.

Przejście do Części następnej.

Dal nam tedy Ciało swoje, a to Ciało jest pod postacią chleba;

dał nam Krew swoją, a ta Krew jest pod postacią wina. A nam po­

zostaje tylko mocną wiarą wierzyć w Sakrament Boży i czcią Go uwielbiać miłosną.

(6)

ó

Część II.

Sakrament Miłości.

Ach tak miłosną! Bo z samychże tych słów, któreśmy słyszeli, ze słów, zapowiedzi i ustanowienia, jakaż to miłość przebija niewy­

mowna! Czyż to nie g-łos niepojętej miłości, kiedy nam zapowiada:

»Kto pożywa moje Ciało i pije Krew moją, we mnie mieszka, a ja w nim4 ? Albo też znowu czy to nic miłość mówi, kiedy ustanawia­

jąc i dając nam swoją Karmię Bożą do spożycia, wola najczulej:

- Pożywajcie to Ciało moje, które się za was na męki wydawa; pij­

cie, pijcie to Krew moja za was przelana*. Ileż tu miłości, ile czu­

łości! Jakie tej miłości i czułości zatwierdzenie i dowody! Miłość wszystko czyni, wszystko daje dla ukochanego. Miłości nie dosyć jest dać wszystko, co ma, ona musi dać siebie samego dać całą istotę swoją. Oddaje i wydaje Ciało swoje na zupełne zniszczenie, wylewa i przelewa Krew swoją do ostatniej kropelki, a to wszystko na to i w tym jedynym celu, żeby nam dać życie. Prawda, że cel pierw­

szy i bezpośredni jest odpuszczenie grzechów, jest odkupienie, ale ten cel jest jakby warunkowy ty lko ; celem ostatnim miłosnej ofiary P.

Jezusa, celem pełnym i wiekuistym jest życie: Aby życie mieli;

jak najobficiej mieli . (Jan 10. 10).

O Adoracyi.

Za tę miłość należy się Chrystusowi i od nas cześć i miłość.

A najpierw cześć. Nie dosyć jest, abyśmy Mu oddawali taką cześć, jak ą oddajemy świętym Pańskim lub aniołom. Bogu należy się cześć osobna, która się adoracyą nazywa. Adoracya należy się Jezu­

sowi zostającemu w Niebie, dokąd z ziemi przez wniebowstąpienie swoje powrócił i gdzie jest zwyczajne i chwalebne mieszkanie Jego, lecz taka sama adoracya należy Mu sic także przebywającemu w N.

Sakramencie.

Kościół też święty upominał zawsze z gorliwością dziatki swoje, aby w obecności Przen. Sakramentu padali na kolana i na twarze swoje, aby Pana swego czcili pieśnią, światłem i kadzidłem, aby tę cześć okazywali publicznie we wspaniałych procesyach i aby Mu przechodzącemu sypali najwonniejsze kwiaty pod nogi, wołając, jak ongi uwielbiający Go Ż y d zi: Hosanna Synowi Dawidowemu. Cześć i chwała Panu i Bogu naszemu*.

T ro ja k i sposób o b ja w ia n ia m iłości ku P. Jezusow i.

A jak trzeba P. Jezusa w Przen. Sakramencie miłować ? Chcie­

libyśmy, zawołają może niektórzy z was i staramy się, a nie umiemy

(7)

i zawsze w wątpliwości jesteśmy. Posłuchajcie więc uważnie. Pan Jezus, Bóg najłaskawszy nie wymaga od człowieka niczego, coby siły jego przyrodzone przechodziło, a jeśli wymaga coś nadto, to w po­

moc jego słabości przychodzi z potężną laską swoją. Kochajcie tedy P. Jezusa tak, jak kochacie drogie wam osoby na ziemi tylko w spo­

sób doskonalszy, a to będzie dosyć dla wyrozumiałego Serca Zba­

wiciela.

A jakżeż ta miłość ziemska, miłość piękna się objawia? Oto trzy wibitne cechy zauważyć w niej można. Po pierwsze, kto kocha drugiego to chciałby z nim ciągle przebywać, cieszy się z jego obe­

cności, a płacze gdy się z nim rozstawać przychodzi. Ta pierwsza potrzeba miłości była główną pobudką dla ludzi, że wynaleźli tele­

grafy, koleje i okręty parowe, sztukę fotografowania i pisana listów.

Chcą sobie przykrą rozłąkę między ukochanemi jak najmniejszą uczynić.

Tak też kto kocha P. Jezusa, pragnie ciągle przebywać w Jego obecności, najmilsze swe chwile przepędza w przybytkach Pańskich i tu w uroczystej ciszy kościoła i serca, swojego, zapomniawszy 0 wszystkich sprawach ziemskich, długie godziny nie czując ciężaru ciała swojego, przepędza w zachwycie z Boskim Oblubieńcem. A cbuę z przykrością musi się często rozłączać z Boskim swym Kochankiem 1 z kościoła odejść do pracy, to [trzecie i przy pracy na drutach swej myśli co chwilę wznosi się do Tego, którego nad wszystko miłuje.

Odzie skarb jego tam i serce jego. A choć w sercu swojem nie co- dzień może gościć drogiego Gościa, to przecie codzień odnawia w tern sercu fotografię swego Oblubieńca, przez Komunię duchowną i coraz nowymi i piękniejszymi kwiatami świętych cnót fotografię tę przyo­

zdabia.

Powtóre miłość na ziemi objawia się w tem, że pragniemy cierpieć, wiele cierpieć dla tych, których kochamy. Podobnie objawił nam P. Jezus miłość swoją, żyjąc tu na ziemi i przebywając między nami, jakoby równy nam. Z miłości tej zstąpił do Betleem, a stąd do ogrodu getsemańskiego, a stąd na górę Kalwaryi, zawsze w po­

niżeniu, w cierpieniach wielkich, ciągle z miłości ku nam... Podo­

bnego objawu miłości i od nas P. Jezus dla siebie wymaga. Sam powiedział o św. Pawle przy jego nawróceniu: Ja mu ukażę, jako wiele potrzeba mu cierpieć dla imienia mojego«. (Aet. 9. 16). I uka­

zał mu. Od Żydów wziął po pięćkroć, po 40 plag bez jednej. Trzy­

kroć był bity rózgami, raz kamienowany, trzykroć się z okrętem roz­

bił, przez dzień i przez noc byt w głębi morskiej. W drogach czę­

stokroć, w niebezpieczeństwach rzek, rozbójników, poganów, w nie­

(8)

bezpieczeństwach miedzy fałszywą bracią. W pracy i w kłopocie, w niespaniu czertem, w głodzie i w pragnieniu, w postach częstych, w zimnie i w nagości. (II. Cor. 11. 24). Lecz w cierpieniach nie przykrzył sobie i jednego tylko pragnęła w Chrystusie rozmiłowana dusza jego i to było najczęstsze westchnienie tej pięknej duszy : i>Pra- gnę być rozwiązanym r być z Chrystusem . I rozwiązany jest ręką kata na kamieniu milowym w pobliżu Rzymu, a dusza jego jest z Chrystusem już ciągle, już na wieki.

Trzecim objawem miłości jest, że chcemy żywić i ożywiać tych, których miłujemy. Gdzież znajdzież ojca, któryby w ciężkich pracach i trudach, któryby w znojnej drodze życia swego, nie po­

cieszał się tą myślą, że przecie ten pot i trudy zapewnią chleb dzie­

ciom jego? Gdzież jest taki syn, któryby w mozole dobijając się stanowistka, dni całe i część nocy spędzając nad książką, nie pomy­

ślał sobie: Jak ukończę szkoły i urząd otrzymam, dam lepszy chleb poczciwym rodzicom m oim ; a jak się też i z tego cieszę, że sława moja i rodziców moich sławą będzie?

Opowiadają o pewnej matce, że gdy jej mleka w piersiach nie stało, tak przemawiała z miłością do swego dziecięcia: -O gdybym mogła własną krwią cię nakarmić«.

Czytałem znowu w poemacie Dantego o niejakim Hugolinie, którego wraz z dziećmi wstrącono do więzienia na śmierć głodową.

Siadł nieszczęsny llugolino na ziemi i w cichej rozpaczy ukrył w dło­

nie twarz swoją, aby nie patrzyć na konanie dzieci. 1 siedziai tak dni trzy. Lecz w końcu myśli jego rozstrajać się poczęły i wyczer- pnęły się siły życiowe i konwulsye przedśmiertne całego na ziemię zwaliły. I przywlokły się do niego wynędzniałe dzieci jego i nad­

stawiły ręce swoje i z miłością szeptały: Jedz ojcze, jedz ciało na­

sze, a ratuj życie swoje..

A skoro człowiek w miłości wielkiej na takie myśli się zdobywa, jakże nie miał mieć ich Bóg, który jest samą Miłością? I dal nam Jezus ten dowód miłości swojej, gdy powiedział: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Pijcie wszyscy, to jest Krew m o ja . A to kar­

mienie się Ciałem Jego dzieje się w Komunii świetej. Karmi nas P.

Jezus, a my nawzajem powinniśmy być gotowi wydać ciało nasze, wydać żywot nasz ziemski na zniszczenie z miłości dla Chrystusa, dla chwały Bożej, aby Im ię Pańskie było coraz szerzej znane i wiel­

bione na ziem i!

8 _

(9)

9

Cześć II I.

Cudowne kwiaty życia eucharyst.

Tak wierzcie, tak żyjcie, Bracia moi z Panein Jezusem i dla Pa­

na Jezusa, a życie to wyda wiele pięknych owoców, jak wiele już ich wydało w Kościele katolickim.

Wiele pięknych i wdzięcznych kwiatów, wiele słodkich owo­

ców zawdzięcza Kościół temu tylko oto Przen. Sakramentowi, ja wam tylko na niektóre z nich wskażę dla czasu krótkości.

Patrzcie! oto pierwszy i najpiękniejszy, ksiądz katolicki. Ksiądz, a Przenąjśw. Sakrament, to dwa pojęcia ściśle ze sobą złączone. Bez P. Sakramentu ni gdyby nie było takich dobrych i świętych księży, jacy byli i jacy są. Bo wiedzieć wam trzeba, że księdzu, jak ongi św. Pawłowi, przypominają przed święceniami przełożeni: »Będziesz widział, co ci wycierpieć przyjdzie dla imienia Chrystusa! Cofnij się póki czas, na innem stanowisku możesz mieć więcej szczęścia ziem­

skiego, bogactw, spokojności*. Lecz zasilany Komunią św., żywiony Ciałem Chrystusowem atleta, odpowiada stanowczo: »Jeśli przyjdzie, cierpieć będę, a nad wszystko milszy mi Chrystus, a nad rozkosze światowe służba by najcięższa u Boga mojego«. 1 gdzie to potem czerpie siłę do zniesienia tych ciężkich nieraz obowiązków, upokorzeń, oszczerstw, niewdzięczności ludzkiej za swe najlepsze chęci i najle­

psze działanie? Gdzieżby jak nie przy Mszy św., przy sprawowaniu tego Przen. Sakramentu, gdzie każdego dnia dusza jego się rozpala do nowego męstwa na nowe trudy i walki? Czemże to się dzieje, że w trybunale pokuty, słuchając ciągle grzechów, sam temi grzecha­

mi nie przesiąknie i owszem wstrętu coraz większego do nich na­

biera? Któż go od tego zepsucia chroni, jak nie ciało Chrystusa, któ- rem się zasila? Kto przy łożu, zaraźliwą chorobą dotkniętego nędza­

rza, wkłada w usta tego księdza słowa pełne miłości i pociechy, kto usuwa od niego wszelką obawę zarażenia się, jak nie sam P. Jezus, z którym przychodzi? W czern znalazł siłę św. Jan Nep., że wybrał raczej śmierć, niż zdradę tajemnicy spowiedzi? Kto natchnął światło­

ścią naszego św. Stanisława, że zgromił występki potężnego i sła­

wnego króla Bolesława i że się śmierci nie u ląk ł? Kto daje siłę dziś naszym braciom kapłanom pod zaborem moskiewskim, że w służbie Chrystusowej narażają się na kajdany, na więzienia, na ciężki żywot w kopalniach i ostrogach sybirekich. Po szerokich Sybiru stepach bieleją ich kości, lecz ręce tych kościotrupów nie podnoszą się do Nieba z wołaniem o pomstę, nie — one za życia ciągle światu bło­

gosławiły, więc i teraz zdają się wołać: »Jezu przebacz im, bo nie

(10)

wiedzą, co czynią. O to jedno Cię prosim, by wyszli z zaślepienia swego, by byli jedno z Tobą i z św. Kościołem Twoim, aby był jeden pasterz i jedna owczarnia*.

Kio, pytam was jeszcze Chrześcijanie, pomaga nam do pracy nad wami, mimo bolący cli nieraz podejrzeń, nieufności, niewdzięczno­

ści i nieposłuszeństwa? Bracia moi, wierzcie mi, choć młodym jestem księdzem, a jednak ju ż i z doświadczenia powiedzieć mogę, że bez Przen. Sakramentu nie byłoby księży katolickich, bo nie wstanie był­

by człowiek i obowiązki tak trudne wypełnić i do poświęceń nie był­

by zdolny, gdyby go Chrystus Ciałem swem nie zasilał.

Drugim wdzięcznym kwiatem i słodkim owocem życia z P. J e ­ zusem w Przen. Sakramencie są dziewice. Dziewica! acli jak wielkie, jak piękne to słowo, piękniejsze nad tysiące innych. Wszakże to a- nioł w ciele ludzkiem, mieszkanie czyste czyściejszej jeszcze duszy, Bogu i ludziom wdzięczna lilia, której balsamiczna woń podoba się każdemu szlachetnemu umysłowi. Dlatego już i poganie mieli wielką cześć dla dziewic swoich, (idy przechodziły Westalki, potężnego świa­

tem władnącego cesarza rzymskiego, rydwan stawał, aż przeszły. Lecz te pogańskie dziewice chowały dziewictwo tylko pod grozą kary śmier­

ci i nie do końca, bo tylko do czasu pewnego zobowiązane były i ja ­ koby najęte. Tak samo inne religie, dawne czy obecne, nawet religie chrześcijańskie odszczepione od katolickiej nie wydały dziewic. Ka­

rykaturę ich mają protestanci w swoich dyakonissach. Jeden tylko prawdziwy nasz Kościół święty katolicki chlubi się niemi.

A te dziewice nie szukają zaszczytów cesarskich, nie gonią za pochwałą świata, owszem ukryte czy w murach klasztoru, czy w cie­

niu skromnej chaty rodzicielskiej wonieją wdzięcznie Chrystusowi, a z miłości tylko dla Chrystusa poświęcają swój żywot na modlitwę i pracę ku dobru bliźnich. Skąd ten bart woli, skąd to męstwo w wal­

ce ze sobą, ze światem, skąd to zaparcie się i poświęcenie? Skądby jak nie od P. Jezusa, skądby jak nie od tronu eucharystycznego O ł­

tarza, jak nie w ustawicznem obcowaniu z Boskim Przemożnym Oblu­

bieńcem ?

Innym jeszcze wykwitem życia eucharyst. jest męczennik. Co za męstwo w człowieku, że staje odważnie wobec lwa i tygrysa! Jakie bohaterstwo, że wątłe pacholę z uśmiechem kładzie białą szyję pod topór katowski! Nie dziw się, to pacholę przed nie wielu godzinami przyjęło Komunię św. Ciałem Cli. zasilone, więc ma siły dość, żeby wołało: »Jestem Chrześcijaninem, katujcie, palcie, zabijajcie, jestem Chrześcijaninem !

(11)

u

Patrzcie jeszcze! oto mnich wyszedł z furty klasztoru na górze św. Bernarda. Tak wychodzą stamtąd już od 10. wieków na ratu­

nek zagrzebanym w śniegu. I zapytajcie go: czy się nie obawiasz tu mieszkać mój ojcze? wszakże na starość pewnie oślepniesz, skoro ciągle spoglądać musisz na ten rażący swą białością śnieg, c>.y się ty nie lękasz wychodzić wśród tej zawieruchy ? Wszakże na każdym kroku śmierć ci grozi ? Może cię śnieg zasypać, możesz zamarznąć, wpaść do przepaści? A mnich łagodnie się uśmiechając, jakby zdzi­

wiony twoją naiwnością: Jakże się mam bać, powie ci, skoro Zba­

wiciela na piersiach noszę! A choćby śmierć zawadziła o mnie swą ostrą kosą, to także się nie lękam, skoro przed paru godzinami zasi­

lony zostałem Chlebem żywota*.

Pójdźcie jeszcze za mną, a pokażę wam podziwu godnego mło­

dzieńca. Skońcżyl on świetnie szkoły najwyższe w kraju, wielka chlu­

ba i pociecha staruszki matki swojej, owdowiałej od lat wielu. A oto patrzcie, z tą matką się żegna, a ona go błogosławi. 1 wsiada na okręt i szybko go niosą fale morskie na drugi kraniec ziemi, o mil tysiące od kraju rodzinnego, wysiadł już i przedziera się przez nie­

przebyte puszcze i lasy, o chłodzie nieraz i głodzie, straszy go wy­

cie szakalów i hyen, długie nieraz tygodnie i miesiące żywi się tyl­

ko korzeniami roślin i popija ocieplała wodę rzek. To ksiądz kotoli- cki, to misyonarz!

Co go tam wiedzie w te kraje dzikie? N ic innego, tylko chęć pozyskania dusz dla P. Boga. Ale kto mu wlał tę myśl i to życze­

nie w szlachetną pierś jego? Sam Chrystus Jezus, którego w Przen.

Sakramencie przyjął do serca swego, po Komunii to świętej serce jego się rozszeizyło i zapłonęło taką miłością ku bliźnim, Jezusa je- siffcze nie znającym.

A... bracia moi kiedyżbym skończył, gdybym chciał opowiadać i wyliczać te wszystkie cuda, te znowu zdumiewające nawrócenia, jakie P. Jezus zdziałał w Przen. Sakramencie? Te przeliczne i prze­

różne łaski, jakie sobie ludzie tu uprosili? Wiecie wy sami dobrze, ile Komunii św. macie do zawdzięczenia, że Jej zawdzięczacie wszystko.

ZA K O Ń CZEN IE.

W o ła n ie do od d an ia czci P rzen. S akr.

Więc nastrójmy dzisiaj wszystkie struny serc naszych do hy­

mnu pochwalnego na cześć tego Przen. Sakramentu. Więc wzywajcie do tej chwały świat wszystek, mówcie słowy pieśni: Zróbcie Mu

(12)

12

miejsce, Pan idzie z Nieba, pod przymiotami ukryty chleba, zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się dzieciom Jego powodzi. Więc o- tocz Go w koto rzeszo wybrana, przed twoim Bogiem zginaj kolana, pieśń chwały Jego śpiewaj z weselem, On twoim Ojcem, On Przy­

jacielem*. A nie tylko ustami rzeszo wybrana śpiewaj tę pieśń chwały, ale sercem całem, ale duszą całą. Bo Bóg chce, aby Go chwalono w duchu i w prawdzie. Chwal Go życiem całem, chwal Go poprawą życia, spowiedzą dobrą i godną Komunią św., bo straż przy Nim czynią Anieli możni, nie przystępujcie blisko bezbożni! Obyście kiedyś i wy poznali, jakiegośmy to Pana dostali! On winy ludzkie darować lubi, Jego się wsparciem naród ten chlubi. Amen.

N. b. p. P. Sakrament.

«Powiedźcie zaproszonym, wszystko gotowe, pójdźcie na gody«. (św. .Ma­

teusz i1. 22. roz. 4.).

P o s łu c h a j d u s z o u ch e m m iło ści, oto z a p ro s z e n ie n a j ­ h o jn ie js z e g o , n a jw s p a n ia ls z e g o G o s p o d a r z a , K r ó la , P a n a W s z e c h ś w ia ta , N a js ło d s z e g o S e rca P . Je z u s a , z a p ro s z o n ą jesteś do p a ła c u n a w ie lk ą , u r o c z y s tą ucztę, n a ucztę M i­

łości, g d z ie ci z a s ta w ia B o s k ie C ia ło N ie p o k a la n e g o B a r a n ­ k a i J e g o K re w p r z e n a jd r o ż s z ą .

Z a p y ta s z m o że , g d z ie ż są te g o d y ? ta k r ó le w s k a u- c z t a ? g d z ie m a m się u d a ć ? k o g o o to z a p y t a ć ?

O b ie d n y w y g n a ń c z e ! tu ła s z się p o tej łez d o lin ie , u- m ę czo n e j, z g ło d n ia łe j, s p r a g n io n e j, a nie w iesz, g d z ie s z u ­ k a ć w y p o c z y n k u , p o s ile n ia , p o k r z e p ie n ia w śró d m ize rn e j d r o g i ży c ia ?

O to ja ci w s k a żę , p a tr z w g ó r ę w N ie b o , u jr z y s z w ie ­ ż y c z k ę a n a nie j z ło cisty k r z y ż y k , o lś n io n y p ro m ie n ie m sło ńca i w m g ła c h p o m r o k u w id n ie je n a d p o z io m je st d r o ­ g o w s k a z e m , g d z ie s z u k a ć p a ła c u , u c zty , u jr z y s z k r z y ż y k , k tó r y ja k b y sw e m i r a m io n y c h c ia ł o b ją ć w s zy stk ich z ie m ­ sk ich w y g n a ń c ó w , p o c ią g n ą ć ich, o tw o rz y ć p o d w o je p a ła c u uczto w e j ś w ią ty n i. O ! nie w a h a j się, w e jd ź , o k o tw e ude- d e r z v g o r e ją c a la m p k a , n ie g a s n ą c a a n i we d n ie a n i w n o ­ cy, czy w b o g a ty c h czy w u b o g ic h ko śc io ła ch .

(13)

To g w ia z d a n asze j w ia ry ! W e jd ź , a o k o tw o je u jr z y w p ro s t stó ł b ie s ia d n y , a ty m je st O łta r z liu c h a r y s ty c z n y p r z y g o to w a n y n a p rz y ję c ie z a p ro s z o n y c h . S p o jr z y j n a T a ­ b e r n a k u lu m , s ta m tą d w y jd z ie K ró l- P a n G o s p o d a r z n a tw o ­ je p rz y ję c ie , bo oto z a d ź w ię c z y ł m a ły d z w o n e c z e k , u k a z a ł się k a p ła n , s z a fa rz i w ło d a rz d a r ó w B o ż y c h , o tw o rz y m a łe d r z w ic z k a T a b e r n a k u lu m i b ły ś n ie m a ła b ia ła H o s ty jk a , d o le cą cię słow a : »O to B a r a n e k B o ż y « itd . O b ie d n y w y ­ g n a ń c z e , coś się b łą k a ł p o b e z d r o ż a c h , m a n o w c a c h ś w ia ta i cze p iał się sercem m a r n o s tk i, z a n u r z a ł się w b ło cie z m y ­ słow ości a nie c h c ia ł z n a ć J e z u s a , nie c h ciał p r z y b y ć n a J e g o z a p r o s in y , n a sło w a O to B a r a n e k B o ż y « , — s ta ń się b a r a n k ie m p o k o r y , w y n is zcz w sobie, co c zu je sz, że nie je st z B o g a i nie d la B o g a , u d e rz się w p ie rs i ze s k ru c h ą , m ó w z u fn o ś c ią ze s e tn ik ie m : »P a n ie n ie g o d n y m jestem , a b y ś w sze d ł w d o m m ó j« , z c h a n a n e js k ą n ie w ia s tą : « P a n ie z m iłu j się, d a j m i o k r u s z y n ze sto łu T w e g o «. O id ź m y z u- fn o śc ią a u p o k o r z o n e m sercem , a p a ła ją c e m M iło ścią, ła ­ k n ijm y tej u czty , tej M a n n y n ie b ia ń s k ie j. B ó g sam m o że n a s ty lk o n a k a r m ić S w e m C ia łe m i S w o ją n a jś w . K r w ią p o k r z e p ić . O n S a m ż ą d a , z a p ra s z a , a b y ś m y N im ż y li, N im się n a s y c a li. S z c z ę ś liw i, k tó ry c h S a m C h r y s tu s P a n z a p r a ­ sza s ło w y : »P ó jd ź c ie d o m n ie *, szczę śliw y , k tó r y m d a je ła k n ie n ie i n asy ca ich C h le b e m ż y w o ta . A im goręcej ła ­ k n ą ć b ę d z ie m y , tem s zc z o d ro b liw ie j nas n a k a r m i, im u n i­

że n ie j p r z y s t ą p im y d o sto łu P a ń s k ie g o tem b o g a ts i i r a d o ­ śni o d e jd z ie m y .

O J e z u ! C h le b ie d u s z y , M iłości serc, nie d a j n a m o d e jść bez n a s y c e n ia się T w o ją M iło śc ią.

»W ie d ź i k a r m p rze z to b e z d ro ż e

»T w oje b ie s ia d n ik i — B o ż e !«

T oż to g o d y , uczta ro z k o s z n a , n a k t ó r ą spiesz b ie d n y w ę d ro w cze , je d n ą m ie j u w a g ę , że d o tej u czty p o tr z e b u ­ jesz m ieć g o d o w ą szatę, a nie ła c h m a n y ś w ia ta . S p y t a s z ? j a k ą ż ja b ie d a k m a m m ie ć g o d o w ą w e se ln ą szatę, je ś lim z b r u k a n y b ło te m , p y łe m ś w ia ta ? ja k się m o g ę stać g o d n y m tej k ró le w s k ie j u c z t y ?

N ie tra ć o d w a g i, nie tr a ć serca, o b o n a m w s z y s tk im b ie d n y m w ę d ro w c o m tej ży c io w e j p ie lg r z y m k i b r a k u je tej g o d o w e j s z a ty , lecz je st s a d z a w k a ja k o n g i s a d z a w k a Sy- loe, g d z ie ja k e w a n g e lic z n y p a r a lity k , ja k e w a n g e lic z n i trę-

(14)

u

d o w a c i, u z d r o w io n y , o c z y s zc zo n y b y ć m o że sz, a ta s a d z a ­ w k a je st S a k r a m e n t p o k u ty w słow ie ro z g r z e s z e n ia , u d z ie ­ lo n e g o p rze z k a p ła n a , p r z e m ie n ia u p a d łe g o , z b r u k a n e g o c z ło w ie k a w s y n a B o ż e g o . I je szcze je st je d n o ź r ó d ło ła ­ sk i, a tern jest N ie p o k a la n a D zie w ic a , M a tk a Z b a w ic ie la , z a w o ła j do N ie j z g łę b i s k ru s z o n e g o serca ża ło ś n ie , m i­

ło śn ie :

M a tk o B o g a , T yś u c ie czk a g rz e s z n y c h , ja m b ie d a k , ła c h m a n y p o d ło śc i n a m n ie , n ie m a m g o d o w e j sza ty na k r ó ­ le w s k ą ucztę, u litu j się m o je j n ę d z y , T yś p e łn a ła s k i, osłoń m n ie sw y m p ła s zc z e m m iło s ie r d z ia , p r z y s tr ó j T w e m i c n o ­ ta m i m o ją n ę d z o tę , m o ją b r z y d k o ś ć , o sło ń m o ją lich o tę b ie ­ lu c h n ą sw ojej czysto ści s u k ie n k ą , o z d ó b p e r łą p o k o r y i z ło ­ te m m iło ści, d a j m i d y a m e n ty łez. O p r z e m ó w M a tk o lito ­ ści, M a tk o m iłości za n a m i d o sw ego S y n a s ło w y : » S y n u m ó j, oto d zieci m o je , a T w o i b ra c ia , p r z y jm ich n a tę ucztę, n a k tó re j k a r m is z w e z w a n y c h S w y m C ia łe m , poisz K r w ią s w o ją « . U fa jm y , p o k o r n a u fn o ś ć w y je d n a n a m te ła s k i u M a tk i B o g a i M a tk i n a s z e j, u cie c zk i g r z e s z n ik ó w . Zagłę- b ią ją c się m y ś lą we w s zy stk ie ś r o d k i i s p o s o b y u b o g a c e ­ n ia się w godow^ą szatę na te z a p ro s in y , n a g o d y k r ó le w ­ skie, m o ż e m y z a u w a ż y ć , że P a n J e z u s w z ią ł ze s o b ą trzech w y b r a n y c h u c z n i n a g ó rę T a b o r, d la n a s je st g ó r ą T a b o r

^ T a b e r n a k u lu m <, ta m szczyt chwiały, tu s zc z y t m iło ś c i!

P r z y p a t r z m y się, ja k ie m ie li p r z y m io ty ci trze j w y b r a n i n a ś w ia d k ó w c h w a ły B o g a- czło w ie k a, Z b a w c y ś w ia ta , z tych p r z y m io tó w w y b r a n y c h u c z n ió w m o ż e m y sobie z ro b ić g o ­ d o w ą szatę n a k ró le w s k ie g o d y :

1) M ieć d o b r ą w olę iść za P a n e m Je z u s e m , s łu c h ać g ło s u P a n a Je z u s a .

2) T rze b a m ieć p r z y m io t p r a g n ie n ia m iło ści, p r a g n ie ­ n ia czystości.

3) T rze b a p r a g n ą ć c h w a ły , p o z n a n ia C h r y s tu s a P a n a , ży c ie m d a ć ś w iad e ctw o , że s p e łn ia m y J e g o w olę.

4) T rze b a u n iż y ć się, s k ru s z y ć w swej n ie g o d n o ś c i, u m r z e ć sobie, w y z u ć się ze sw ych s k ło n n o śc i, n a m ię tn o ś c i, zm a le ć w sw em n icestw ie, trz e b a d o b r z e sobie p r z y p a tr z y ć się, a trze m u c z n io m , k tó ry c h P a n Je z u s w z ią ł za ś w ia d ­ k ó w sw ej c h w a ły .

O to św . J a n ja ś n ia ł c n o tą czystości, toż o b ie rz sobie cn o tę czystości w edle sw ego s ta n u , u s ta n ó w j ą s to lic zk ą

(15)

k o m ó r k i tw e g o serca, a b y w e ń n ic n ie w eszło nie czy steg o , b r u d n e g o z m y s ło w o ś c ią , m iej sob ie czystość za g o s p o d y n ię serca tw e g o , k tó r a w s zy stk o z d o m u w y m ia ta , co je st b r u ­ d n e , nieczy ste, a p r z y s tr a ja tem co je j P a n a uw eseli, m i­

tem u c z y n i. P a n J e z u s k o c h a ty ch , k t ó r z y są czy ste g o ser­

ca, a oto s ta r a jm y się p r z y s tr o ić nssze serca n a k ró le w s k ie g o d y , tę b ia łą lilijk ę , to z n a m ię , b a r w a serc c zy sty c h , a św . J a n ja k o c zy sty , d z ie w ic z y , s p o c zą ć z a s łu ż y ł sobie n a S e r ­ cu P a n a Je z u s a . P o w tó r e r z u ć m y o k ie m d u s z y n a o g ro m M a je s ta tu , o g ro m b la s k u c h w a ły , co u c zn i z w ró c iło tw a r z ą n a zie m ię. T en S a m B ó g J e z u s C h r y s tu s w y s tę p u je z T a ­ b e r n a k u lu m . T oż p a d n ą ć n a m n a tw a rz e s ło w y : » B ó g m ó j, P a n m ó j !« u p o k o r z y ć się » P a n ie nie je stem g o d n y , a że b y ś s p o jr z a ł n a m n ie , P a n ie nie g o d n y je ste m , a że b y ś w sze d ł do serca m e g o «, p ro c h , zie m ia to u n ic e s tw ie n ie sw e go » ja « , to fijo łe k p o k o r y , z a w s ty d z e n ia . Z ta k ą k o n f u z y ą siebie sa m e g o z n a jd z ie s z p rz y ję c ie n a g o d y . P a n Je z u s p o w ie :

» P ó jd ź c ie d o m n ie « , a dus>,a tw a w s łu c h a się w ten głos w o ła n ia P a ń s k ie g o , w te d y o g a r n ia j ą ta- p e w n o ść, że P a n J e z u s w o ła ją .

Ś w . P a w e ł m iło ś c ią p a ła ł, m iło śc ią ż y ł, m iło ś c ią a p o ­ s to ło w a ł, d o m iłości s ło w y : » S y n a c z k o w ie m iłu jc ie « z a c h ę ­ cał, m iło śc ią u m ie r a ł. T oż n a ś la d u j w y b r a n e g o u c z n ia w m i­

łości.

Ś w . J a k ó b o d z n a c z a ł się c n o tą o fia r n o ś c i w s łu ż b ie P a n a Je z u s a , n a ś la d u j, p rz y s w ó j sobie ten p r z y m io t, n ie ście śn iaj sw e go serca, n ie k u rc z sw ej d ło n i d la m iłości b li­

źn ie g o , n iech m iło ść tw o ja sięga za g r o b y , o fia r n o ś ć niech p rz y n o s i u lg ę c ie rp ią c y m d u s z o m , tą o fia r n o ś c ią sp e łn isz p r z y k a z a n ie .

K o c h a j B o g a , w B o g u b liź n ie g o , a P a n J e z u s o k a że ci S w e O b lic z e , u k ry te w b ia ły o b ło c z e k Ilo s ty i, g d z ie je st ż y w y , p r a w d z iw y , tętn i J e g o życie, ja k u k a z a ł się w S w e j ch w a le trze m w y b r a n y m u c z n io m n a g ó rz e T a b o r, a n a m w T a b e r n a k u lu m . W ię c w ę d ro w cze zie m sk ie j p ie lg r z y m k i m iej u fn o ść , w s tą p z w ia rą d o k ościoła, u d e rz się z p o k o ­ r ą , s k ru c h ą w p ie rsi, b ie g n ij m iło ś n ie do S to łu E u c h a r y ­ sty czn e g o , d r z w ic z k i T a b e r n a k u lu m o tw o rz o n e , u c zta g o ­ to w a . B a r a n e k B o ż y g ła d z i tw e w in y , B ó g w s tę p u je do tw e g o serca. O ! p o c h y lm y się w p ro c h u nicości n a sze j p rz e d B a r a n k ie m i k o c h a jm y . K to z g o rąc e m sercem m iłości przy-

(16)

Ifi

c h o d z i na tę r o z k o s z n ą , g o d o w ą ucztę, z o sta n ie p r z y ję ty , p o s ilo n y . K to się p r z y w ló k ł w sk ru sze , u p o k o r z e n iu , z n a j­

d z ie la s k ę u cze stn ictw a w g o d a c h , p o k r z e p io n y M a n n ą n ie ­ b ia ń s k ą , traci s m a k o w a n ie w rze czach ś w ia to w y c h , id z ie ochoczo za P a n e m Je z u s e m , ja k sze d ł św . J a n a ż p o d k r z y ż , id z ie d a le j d r o g ą zie m sk ie j p ie lg r z y m k i i n ie z b o ­ czy j u ż z p ra w e j śc ie żk i ż y w o ta , d o jd z ie d o N ie b a — N ie ­ b a M iło ś c i!

Cytaty

Powiązane dokumenty

stwa, króluje Chrystus w Swej Hostyi. Wówczas piekło pobudza herezye, zaprzeczające Jego obecność! On odpowiada rozlicznymi cudami, a Jego Kościół nową okrywa

cka wzruszyła serce Boga. Wkrótce potem, odprawił pielgrzymkę do kościoła Najśw. Misyonarz, do którego się udał, wzruszony anielską jego pobożuością do

S. w Paryżu uprasza Konfratrów, którzy są wpisani do To warz. roczną za wszystkich zmarłych Kapłanów, członków Towarz. Księża chorzy, którzy godziny adoracyi

Sakrament bowiem Eucharystyi, jak to później obaczymy, jest cudownem przedłużeniem życia Pana Jezusa w świętem Jego Człowieczeństwie na ziami, i dlatego On

Więc ja pospieszę wśród dnia i wśród nocy Nawiedzić przybytek Twój Panie!. Tam szukać będę pociechy, pomocy, Podzielę Twe Jezu

cu. Potem nie myślałam o tem wcale. Będąc bardzo nie­.. marca podczas spowiedzi przed obłóczynami Ojciec Eymard powiedział mi dwie rzeczy, o których nikt

Za m isę soczewicy sprzedał Ezaw pierworodztwo swoje. Dla przypodobania się, dla wyniesienia własnego, dla zysku pieniężnego zdrajca sprzedać gotów.. »Niechciejcie

czące swoją wolę z wolą Jego, jest sercem sprawiedliwem; serce litujące się nad bliźnim jest dobrem i szlachetnem ; serce, które dla posłuszeństwa względem