• Nie Znaleziono Wyników

Przyczynek do dziejów zamachu majowego 1926 r. w Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przyczynek do dziejów zamachu majowego 1926 r. w Polsce"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Jabłoński, Henryk

Przyczynek do dziejów zamachu

majowego 1926 r. w Polsce

Przegląd Historyczny 61/2, 249-259 1970

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

Przyczynek do dziejów zamachu majowego 1926 r.

w Polsce

M iędzynarodowe aspekty zamachu majowego nie są dotychczas, a za­ pewne nieprędko jeszcze będą całkowicie w yjaśnione. Jest to bowiem niemożliwe bez dostępu do ta jn y c h archiwaliów w ielkich m ocarstw. Tym niem niej trud no zrezygnować z prób częściowego choćby w yjaśnienia tej spraw y, gdyż każdy poznany jej fragm ent przybliża nas do uzyskania wierniejszego obrazu całości zagadnienia.

O statnio prof. Leon G r o s f e l d w interesującym i opartym o cięka- we źródła arty ku le zajął się próbą odpowiedzi na p ytanie „Czy Anglicy rzeczywiście byli inspiratoram i zam achu majowego?” 1. W efekcie kon­ frontacji szeregu w ypowiedzi na ten tem at z cytow anym i przezeń nie­ mieckim i archiw aliam i dyplom atycznym i konkluduje, że „na niektóre pytania będzie można odpowiedzieć dopiero po dotarciu do dokum entacji, znajdującej się w archiw um Foreign Office i w Instytucie W. Sikorskiego w Londynie. W ydaje się jednak, że w św ietle danych, którym i dysponu­ jem y, nic nie potw ierdza tezy, lansow anej od 33 lat, jakoby Anglia inspi­ row ała J. Piłsudskiego w kierun k u dokonania przew rotu czy też by doko­ nał on go w porozum ieniu z przedstaw icielam i rządu angielskiego” .

I istotnie m ateriały cytow ane przez prof. Grosfelda n a to nie w skazu­ ją. Z konieczności jednak nasuw a się pytanie: czy ew entualne porozu­ m ienie mogło być tylko z rządem ? Czy nie należy uwzględnić jeszcze in ­ nych możliwych partnerów porozum ień angielsko-piłsudczykowskich? Ale, że i autor tych p y ta ń nie um ie wskazać tych innych p artnerów — po­ zostawmy tę kw estię n a boku. N atom iast w ydaje m i się celowe zastano­ wienie się nad inną spraw ą, k tó rą w sw ym a rty k u le postaw ił prof. Gros­ feld.

Mówiąc o kontaktach francuskiego am basadora Laroche’a z Piłsudskim prof. Grosfeld dodaje: „Jak się okazuje, nie tylko przedstaw icele Anglii składali w izyty Piłsudskiem u przed jego dojściem do w ładzy w m aju 1926 r. i nie tylko A nglia liczyła się z pow rotem Piłsudskiego do czynnego życia państwowego. N ikt jednak nie posądza F ran cji o udział w spisku czy też o inspirow anie go”. I oto problem! Dlaczego nie podejrzew ano F rancji, lecz Anglię? Dlaczego już w m aju 1926 r., zaraz po zam achu P ił­ sudskiego, pojaw iły się w prasie polskiej i zagranicznej pogłoski o inspi­ racji b ry tyjsk iej? Czy nie było żadnych podstaw , by mogły się one zro­ dzić, choćby tylko w form ie podejrzeń? Niniejsze uw agi m ają za zadanie dać choćby fragm entaryczną odpowiedź na te w łaśnie pytania.

Interesow ały one zarów no zwolenników jak przeciw ników Piłsudskie­ go w Polsce, podobnie jak historyków , pam iętnikarzy i publicystów

za-1 L. G r o s f e l d , Czy A nglicy rzeczywiście byli inspiratoram i przew rotu m a­

jowego?, KlH LXXVI, 1969, z. 3, s. 677—681.

(3)

granicznych. Brak dostatecznego m ateriału dowodowego nie przeszkadzał zresztą niejednokrotnie w ypow iadaniu sądów bardzo zdecydowanych, choć ze zrozum iałych względów — sprzecznych. Apolegeta polityki zagranicz­ nej Piłsudskiego i jeden z jej wykonawców — T ytus K om arnicki przypi­ suje problem atyce m iędzynarodow ej poważne miejsce w samej genezie zam achu majowego, przeciw staw ia się jednak zarazem kategorycznie roz­ powszechnionym sądom o angielskich w pływ ach na Piłsudskiego.

Aby jednak móc w dalszych swych w ywodach ustosunkować się do tw ierdzeń Komarnickiego zmuszony jestem do dość obszernych, niestety, cytatów , obrazujących jego stanowisko.

„Byłoby ciekaw ym zbadanie — pisze K om arnicki — w jakim stopniu zagrożenie m iędzynarodow e Polski w płynęło na decyzję Piłsudskiego ob­ jęcia z pow rotem steru rządów w Polsce. W ydaje się jednak niew ątpli­ wym, że to było jedną z głów nych przyczyn tej decyzji” *.

Takie postaw ienie spraw y przez historyka w yjątkow o dobrze, bo przez osobisty swój udział, zorientowanego w polityce zagranicznej Polski w okresie rządów Piłsudskiego, nakazuje staran n e prześledzenie jego rozu­ mowania.

K om arnicki bierze za p u n k t w yjściow y stosunek m ocarstw zachod­ nich do Polski, a w szczególności konsekw encje układów lokam eńskich. Zgodnie też z powszechną ich oceną stw ierdza, że oznaczały one poważne osłabienie sojuszu polsko-francuskiego, a zwłaszcza autom atyczności dzia­ łania tego sojuszu w zakresie przyjścia z pomocą zbrojną napadniętem u sojusznikowi.

W zestaw ieniu z w ytw orzoną przez Locarno sy tu acją rozpatruje Ko­ m arnicki w yw iad Piłsudskiego dla „K uriera Porannego” z dnia 19 lute­ go 1926 r. Eksponuje też ten fragm ent w yw iadu, w którym Piłsudski mó­ wił: „N igdy nie mogę zrozumieć, dlaczego w łaśnie Polska, ta, now onam a- low ana istota państw ow a w środku Europy, ciągle drżąca o swoje istnie­ nie, gdyż to jesi stały m zjaw iskiem naszego życia, ma być najbardziej uprzedzająco grzeczna w pracach nad ustaleniem gw arancyj życia pokojo­ wego, gdy pod względem wyztbycia się siły zbrojnej nikt nam tego przy­ kładu nie daje. Przecież jeszcze tak niedawno głośny był fakt brutalnego po pröstu usunięcia Polski od jakichkolw iek prób uzyskania gw arancyj jej granic przez kogokolwiek na świecie” *.

K om arnicki w idzi w tych słow ach Piłsudskiego troskę o los Polski, zwłaszcza, że nie w ierzył on w uczciwość in tencji w ielkich m ocarstw 4. Pow ołuje się ponadto K om arnicki n a opinię D riau lt na tem at znaczenia dla zam achu majowego odnow ienia konw encji niem iecko-radzieckiej w Rapallo, dokonanego w dniu 24.IV.19265, ale tem atu tego nie rozw ija sze­ rzej. Przyczyna tego tkw i zapewne w sam ym zestaw ieniu dat.

2 T. K o m a r n i c k i , P iłsudski a polityka w ielkich mocarstw zachodnich, Lon­ dyn 1952, s. 61. Tezę tę podtrzym ał St. Z a b i e ł ł o , P olityka Z SR R wobec Niem iec

(1919—1941), „Przegląd Zachodni” n r 3—4, 1967.

3 J. P i ł s u d s k i , Pisma zbiorowe t. V III, W arszawa 1937, s. 293. Piłsudski ma na m yśli Locarno.

4 T. K om arnicki zgadza się w tym zresztą z P iłsudskim pisząc: ,.Proroczymi były słowa (Piłsudskiego w tym samym wywiadzie: »jest w tym wyraźna i nie dw u­ znaczna chęć posiadania w środku Europy państw a, którego kosztem m ożnaby b y ­ ło załatw ić w szystkie porachunki europejskie. Piłsudski w yraźnie obaw iał się, aby P olska nie padła ofiarą przyszłej pacyfikacji, tak jak to m iało stać się w Mo­ nachium z Czechosłowacją” (op. cit., s. 61).

5 La Pologne et la Roum anie se trouvèrent encerclées du moins enserrées cela

fu t pour quelque chose dans le coup d ’Etat du maréchal P iłsudski en m ai (La paix en France, s. 242).

(4)

Jeśli chodzi o głów ny n u rt dotychczas cytow anych wywodów Kom ar- nickiego, przyznać m u należy rację w dwóch spraw ach: a) przy rozpatry­ w aniu dziejów zam achu majowego uwzględniać trzeba nie tylko proble­ m atykę w ew nętrzną, ale i zagraniczną; b) Piłsudski wielce krytycznie pa­ trzał na sytuację m iędzynarodow ą Polski przed m ajem 1926 r.

Oczywiście, ustalenie zgodności w ty c h dw óch spraw ach stanow i do­ piero p u n kt w yjściow y dalszych rozważań i w konsekw encji nie musi prowadzić do identycznych wniosków końcowych.

P rzystępując do nakreślenia głów nych linii polityki Piłsudskiego na tle ówczesnych tendencji polityki m ocarstw zachodnich, K om am icki for­ m ułuje swoje stanow isko w sposób tak kategoryczny, że jeden dłuższy cy tat w ystarczy, by oddać ton całych jego dalszych wywodów.

„Stw ierdzić m usim y na w stępie — pisze K om am icki — że nic nie w skazuje na to, aby w inicjatyw ie Piłsudskiego opanow ania steru rządów w Polsce, można było doszukać się jakichkolw iek wpływów zagranicz­ nych, a w szczególności brytyjskich. Teza, że w ypadki majowe w ybuchły z poduszczenia brytyjskiego, zrodziła się w Moskwie, któ ra nie po raz pierw szy skłonna była widzieć w Piłsudskim jedynie ślepe narzędzie ob­ cych wpływów. N iestety, znalazła ona dostęp również do niektórych prze­ ciwników Piłsudskiego w Polsce. Podobne tw ierdzenia zapoznają całko­ wicie ch arak ter Piłsudskiego oraz jego głęboki uraz do polityki b ry ty j­ skiej, spowodowany stanow iskiem W ielkiej B rytanii w czasie w ojny polsko-bolszewickiej, jak również w ysiłkam i na konferencji w Locarno, zm ierzającym i do osłabienia autom atyzm u działania sojuszu polsko-fran­ cuskiego. Tego rodzaju hipotezy opierały się poza tym na zupełnym nie­ zrozum ieniu ówczesnej polityki bry ty jskiej na wskroś pokojowej i dążą­ cej przede w szystkim do zabezpieczenia dzieła dokonanego w Locarno. Jak i interes m ogłaby mieć W ielka B rytania w popieraniu Piłsudskiego, którego negatyw ny stosunek do paktów lokarneńskich był powszechnie znany? Jeśli chodzi o W ielką B rytanię, można stw ierdzić wówczas żywe za­ niepokojenie, które jednak szybko ustąpiło na skutek wypowiedzi P iłsu d ­ skiego, że pragnie pokoju i że nie zam ierza angażować się w politykę an­ tyrosyjską, w celu w yw ołania zbrojnych aw an tu r z Sowietami. Poza tym zobaczymy niżej, że po w ypadkach m ajow ych nie nastąpiło bezpośrednio żadne zbliżenie polityczne m iędzy W. B rytanią a Polską, które m usiałoby być n atu ra ln ą konsekw encją czynnego zaangażowania się W. B rytanii po stronie Piłsudskiego. A rgum ent, że W. B rytanii mogło zależeć na roz­ luźnieniu węzłów polsko-francuskich również nie w ytrzym uje krytyki, gdyż próby osłabienia sojuszu w ychodziły niezm iennie ze strony fran ­ cuskiej a nie polskiej” 6.

To stanowisko K omarnickiego jest w zasadzie zgodne z podstaw ow y­ m i tezam i publicystyki sanacyjnej, wciąż podkreślającej pełną niezależ­ ność polityki zagranicznej Piłsudskiego, któ rej głów nym celem było u trzy ­ m anie pokoju. K om am icki idzie jednak jeszcze dalej, usiłuje on bowiem udowodnić, że tak ze strony Piłsudskiego, jak i ze stron y W. B rytanii nie było podstaw do zbliżenia. W arto więc skonfrontow ać tę tezę z m ateriała­ mi źródłowymi.

Aby tendencje polityki zagranicznej Polski w dobie rządów P iłsud­ skiego zrozumieć — należy się cofnąć do okresu poprzedzającego zamach m ajow y 1926 r. i zbadać, jak jej cele rozum ieli ludzie bliscy przyszłem u dyktatorow i, a których w służbie zagranicznej było sporo od samego po­

(5)

czątku D rugiej Rzeczypospolitej. Pod ty m względem ogromną wartość posiada ujęte w form ie pryw atnego listu obszerne pismo 7 dyrektora De­ p artam en tu Polityczno-Ekonom icznego M inisterstw a Spraw Zagranicz­ nych J. Łukasiewicza z 11 lipca 1925 r. do ówczesnego posła polskiego w T urcji Romana Knolla. Oddawcą listu był nie byle kto, bo Tadeusz Ho- łówko, w ybitny działacz piłsudczykowski, specjalista w zakresie zagad­ nień polityki w schodniej obozu belwederskiego.

Zanim do omówienia tego ważnego dokum entu przejdziem y, w arto się zastanowić, skąd i po co znalazł się Hołówko w Turcji. Odpowiedź na to daje w cześniejszy, bo z 13 czerw ca 1925 r., ściśle ta jn y rap o rt K nolla adresow any do D epartam entu Politycznego w MSZ na tem at zamierzeń w zakresie tzw. przez K nolla „roboty k aukaskiej”.

W raporcie ty m K noll przedstaw ił swój plan reorganizacji życia emi­ gracji z K aukazu, zarówno w T urcji, jak i w P aryżu.

Nie zajm ując się całością przedstaw ionego przez K nolla planu, ogra- 1 niczmy się do zrelacjonow ania, jak w idział on zadania przekształconego w m yśl jego w skazań „Zw iązku Oswobodzenia K aukazu” , k tó ry m iał sca­ lić działalność różnych, dotychczas nieskordynow anych organizacji emi­ gracyjnych.

„Na tak szerokich podstaw ach o party związek — pisał K noll — zre­ organizuje się konstytucyjnie i opublikuje zasady ideologiczne, rozumie się nie wchodząc w szczegóły. W ogóle jestem przeciw nikiem takich ela­ boratów ogólnikowych, zwłaszcza dokonanych przez em igrację, ale tu na­ legam na nią dlatego, że b rak program u zjednoczenia całego K aukazu i sym patii jego do Polski, T urcji i P ersji daj,e się ujem nie w e znaki. Zresz­ tą jest szereg tez, które muszą być przez dane żywioły oficjalnie uznane. P u blikacja m a być jaw ną, związek zaś pozostanie ta jn y m i naw et się le­ piej zakonspiruje, a k ontakt będzie m iał jedynie z rządem tureckim , Po­ selstw em Polskim , działaczami n a K aukazie i działaczam i kaukaskim i w P aryżu. Mimo to jednak, wobec konieczności wciągnięcia do związku w szystkich sił politycznych, a więc pew nej szerokości jego podstaw , zo­ stanie zeń w yłoniona organizacja zupełnie ścisła, m ająca kontakt z moim attach é w ojskowym i sztabem tureckim , a trzym ająca w ręk u właściwą służbę łączności. Z czasem agenci jej sk o n taktują się z naszymi w ojsko­ w ym i attach é w Moskwie i Teheranie. Wówczas akcja będzie szła jed ­ nocześnie z trzech kierunków . O rganizacje pow yższe8 m ają za zadanie przez 6 najbliższych miesięcy wykazać sw oją żywotność i zdać pod okiem naszego tu Poselstw a egzamin organizacyjny” 9.

Już z tych sform ułow ań w idać jasno, co chciał osiągnąć K noll, ale jeszcze pełniejszą w tej m ierze orientację daje jasne sform ułow anie prze­ zeń tez politycznych, którym i kierow ać się m ieli zorganizowani pod jego patronatem em igranci: „federacja całego K aukazu, sojusz z T urcją i P e r­ sją, protekcja Rzeczypospolitej, dążenie do w yzw olenia U krainy. Zasa­ dą taktyczną jest unikanie jakichkolw iek przedw czesnych zamieszek i w y ­

stą p ien ie'jed yn ie na d ane hasło, w razie przew rotu w Moskwie, przypu­

szczalnie jednocześnie z T urkiestanem i U krainą. Dodatkowo m a się dana robota kaukaska zainteresow ać specjalnie teren am i leżącym i m iędzy Te- rekiem , Wołgą i Donem aż do Carycyna, a więc ziemią K ubańską i K

ał-7 AZHP, A'kta R. K nolla, sygn. 261/1—3, k. 82—88.

8 Tj. Tow arzystw o W zajem nej Pomocy i Łączności K u ltu ra ln ej K aukazczyków oraz Związek Oswobodzenia Kaukazu.

(6)

muckim stepem . Za Wołgą leży już właściwie horda K irgizka, a za Do­ nem K resy U kraińskie. Terenów tych niepodobna, wobec m ieszanej lud­ ności K ubani, uważać za organicznie z K aukazem związane, ale stano­ wią one jego dependencję n atu raln ą i dlatego oraz z w ielu innych, zro­ zum iałych na mapie, względów m uszą one być w całokształt roboty w cha­ rakterze ważnego przedpola włączone” 10.

Akcja wśród em igrantów kaukaskich rozw ijała się równolegle do od­ powiedniej działalności w śród em igracji ukraińskiej, organizowanej przez P etlurę. Jèdna i druga były przez Polskę finansow ane, co zresztą stanow i ważki elem ent om awianej korespondencji.

O dnotujm y jeszcze, że Hołówko przybył do T u rcji nie tylko dla omó­ w ienia i uzgodnienia różnych konkretnych szczegółów planów Knolla, ale sam naw iązał rów nież k o ntakty z em igracyjnym i działaczami kaukas­ kimi. W arto przy ty m dodać, że z w nukiem Szamila, do którego udziału w akcji antyradzieckiej przyw iązyw ano w ielką wagę, miał skontaktow ać Hołówkę płk Schaetzel, inny z późniejszych dygnitarzy sanacji u . Jeśli zaś o nazwiskach tu zaangażow anych mowa, dodać należy, iż K noll w sw ej korespondencji z w ydziałem w schodnim MSZ pow ołuje się na to, że jego konferencje uzgadniające z Hołówką są dalszym ciągiem konferencji z radcą poselstw a polskiego w Moskwie W yszyńskim , znanym skądinąd później jako „papież N apraw y” , tj. Związku N apraw y Rzeczypospolitej.

A kcję K nolla, Hołówki i innych polskich dyplom atów oraz działal­ ność ich kontrahentów możemy pominąć, gdyż po pierw sze — jest ona w ogólnych zarysach znana z dotychczasowej literatu ry , po drugie — nie o nią tu chodziło a o przypom nienie stanow iska piłsudczyków, działa­ jących w ram ach MSZ, wobec Związku Radzieckiego. Późniejsze aw an­ se polityczne K nolla i Hołówki, po zam achu majow ym , nabierają w tym świetle specjalnego znaczenia.

W racając od tej niezbędnej dygresji do głównego n u rtu naszych roz­ ważań, zastanowić się m usim y, jak ta działalność antyradziecka mieściła się w ogólnych ram ach koncepcji politycznej przedstaw ionej Knollowi przez popierającego ją d y rek to ra departam entu polityczno-ekonomicznego MSZ.

We w spom nianym piśm ie z 11 lipca 1925 r. przedstaw ia on k ry ty cz­ nie ówczesną politykę polskiego MSZ, kierowanego przez A leksandra Skrzyńskiego, w yraźnie akcentując to, z czym się zgadza, ja k i to, czego nie akceptuje. „Na zachodzie m am y dużo rzeczy do zrobienia” — powia­ da. „P rzy dyskusjach nad paktem gw arancyjnym czy jego możliwej re ­ alizacji m usim y uchronić w szystkie nabyte i posiadane praw a oraz na razie przynajm niej zachować rów norzędność z F rancją. W żadnym w ypad­ ku nie możemy zgodzić się na jednostronne gw arantow anie przez F rancję naszego bezpieczeństwa na granicy zachodniej — m usim y rzecz prowadzić tak, aby Ren był gw arantow any nie tylko przez pozbawiony wszelkich k o n k retnych precyzji p akt gw arancyjny z Anglią, ale przez konw encję w ojskow ą z Polską. W dzisiejszej sytuacji przeszłoby to bez w rażenia, ale w niedalekiej już przyszłości stałoby się poważnym elem entem n a­ szej sytuacji w Europie.

Po drugie w m iarę tego, jak istotnie słabnie nasz sojusznik F rancja, m usim y uzyskiw ać odpowiednią rekom pensatę w polepszeniu się i za­

10 Tamże, k. 99—100. 11 Tamże, k. 25.

(7)

cieśnieniu stosunków z Anglią — nie usuw ając w dalszej przyszłości moż­ liwości porozum ienia się z Berlinem.

U koronowaniem te j zachodniej roboty w inno być w ejście nasze do Rady Ligi, które w dalszym ciągu uw ażam za najlepsze ubezpieczenie n a­ szej naw y państw ow ej od w strząśnień, których doznaje pod w pływ em przeciągów politycznych od czasu do czasu przechodzących przez Eu­ ropę” 12.

A więc nie w plotkach głoszonych przez naiw nych a inspirow anych przez Moskwę wrogów Piłsudskiego, lecz w dokum entach oficjalnych, w tajn ej korespondencji piłsudczyków w idzim y potw ierdzenie ich dążeń do zbliżenia z A nglią a w przyszłości i Niemcami, przy równoczesnym montowaniu dyw ersji, m ającej doprowadzić do rozbicia Związku Radziec­ kiego.

Naszkicowany tu obraz planów politycznych om awianej grupy pol­ skich dyplom atów daje w ystarczające pojęcie o ich głów nych celach, ale zaw iera rów nież wiele luk. Mamy jednak możność sporą ich ilość w y­ pełnić.

Przede w szystkim interesow ać nas musi, czy i ew entualnie na ile te plany, kom unikow ane sobie w zajem nie przez dyplom atów -piłsudczy- ków, odpow iadały ówczesnej polityce oficjalnego szefa polskiej polityki zagranicznej — Skrzyńskiego.

Jeśli chodzi o stosunki z zachodem i Ligą Narodów w ynikałoby z cyto­ wanego listu do Knolla, że istnieje w ty m w ypadku pełna zgoda. L uka­ siewicz pisze wręcz, że „to są osobiste praw ie zadania Skrzyńskiego, z któ­ rych zdaje on sobie doskonale spraw ę i nad w ykonaniem ich, jak umie, z całą energią p racuje. Do A m eryki pojechał w nadziei, że przywiezie stam tąd poważne argum enty pomocnicze. Nie w ątpię praw ie, że mu się to uda”.

Nie trzeba dodawać, że rządow i polskiem u zależało wówczas na sfi­ nalizow aniu starań o pożyczkę am erykańską, która m iała podratow ać złą sytuację ekonomiczną Polski.

Tu jednak rzecz się mocno kom plikowała. P rotek tor, a częściowo i in ­ spirator akcji antyradzieckiej K nolla, Hołówki, Wyszyńskiego, Schaetzla i in. zwierza się więc nie bez pew nej melancholii: „W dziedzinie m ojej bezpośredniej pracy muszę na rzecz akcji robionej przez samego Sk. u trzy ­ m ywać w rażenie polepszania się stosunków z Sowietami. Obeszłoby się to może bez doraźnych m niej lub więcej szkodliwych i nieprzyjem nych głównie dla naszego prestige’u efektów, gdyby ktoś poważnie polityką rosyjską kierow ał. W dzisiejszym stanie rzeczy polityka ta nie jest n a ­ w et prowadzona, jest załatw iana w n astro ju ciągłego zdenerwow ania i podniecenia, w ywoływ anego głównie w ew nętrznym i sprzecznościami, które tkw ią zarówno w personelu p racu jący m w Moskwie jak w W ar­ szaw ie” 1S. Lukasiew icz stw ierdza, że te j spraw y nie potrafił „postawić na nogi”. Z kontekstu w ynikałoby też, że Skrzyński nie potrafi zrozumieć wschodnich przedsięw zięć swych piłsudczykowskich podw ładnych.

W arto w tym m iejscu zastanowić się, kiedy i w jakich w arunkach ta w ym iana opinii m iędzy polskim i dplom atam i-piłsudczykam i nastą­ piła. Otóż w łaśnie w lipcu 1925 r. toczyły się nieoficjalne rozmowy mię­ dzy Radkiem i R ajew skim z jednej stron y — a d y rektorem departam en­ tu traktatow ego polskiego M inisterstw a Przem ysłu i H andlu

Tennenbau-12 Tamże, k. 82—83. 13 Tamże, k. 83—84.

(8)

mem. W rozm owach tych stro n a radziecka w ysunęła propozycje polsko- radzieckiego układu o nieagresji, w skazując zresztą, że byłoby to korzy­ stne dla Związku Radzieckiego ze względu na sytu ację w Chinach, a dla Polski ze względu na niebezpieczeństwo niemieckie.

Do żadnego porozum ienia jednak wówczas n ie doszło, nie dały też pozytywnego rezu ltatu i późniejsze rozmowy, ja k i w izyta Cziczerina w W arszawie we w rześniu 1925 r.

W zestaw ieniu z tym i faktam i w łaściw ej w ym ow y nabierają plany piłsudczykowskich dyplom atów, a równocześnie jaśniejsza staje się poli­ tyka ZSRR wobec Niemiec, a więc i spraw a odnowienia konw encji w Rapallo, o k tó rej w spom inał K om am icki.

W racając do om awianego dokum entu, trzeba nadto stw ierdzić, że — oczywiście — p lan y „kaukaskie” i „ukraińskie” nie w yczerpyw ały mię­ dzynarodow ych zainteresow ań w ym ienionych dyplom atów polskich.

Jeśli chodzi o Bliski Wschód, K noll otrzym ał polecenie nie tylko uzgodnionej uprzednio działalności w P ersji (gdzie zresztą miało powstać w krótce oddzielne poselstwo), ale również rozszerzenie zainteresow ań na południe (Egipt, płn. A fryka) i zachód (Bałkany) i nakreślenie choćby ogólnych linii przyszłej akcji.

Nie we w szystkich szczegółach byli obaj przyjaciele zgodni co do sy ­ tuacji w Europie środkow ej, choć generalnie poglądy ich były wspólne.

„W środkow ej Europie — czytam y w cytow anym dokumencie — po­ w inniśm y wzmocnić nasze pokojowe polityczne i gospodarcze oparcie — trzeba ten te re n będący za naszym i plecam i zw ałem bezkształtnych brył oddzielających nas od zachodu, uczynić bardziej p rzejrzystym dla nas i przetrzeć przezeń potrzebne drogi. Zrobi się to um acnianiem naszej sy­ tu acji w poszczególnych krajach, oraz energiczną i planow ą polityką tra n ­ zytową i gospodarczą. Zadań aktyw nych na ty m terenie na najbliższą przyszłość nie widzę. P roblem at austriacki jeszcze nie dojrzał i to jest do­ brze, bo m yśm y jeszcze nie dorośli do rozstrzygania go luib dyskutow ania. Na Twój plan większego zbliżenia z Czechami o pozytyw nym konkretnym program ie w te j chw ili przynajm niej nie widzę [szans] — obawiam się, że Czesi prędzej niż m y pom yślą o Berlinie i pójdą w ty m kierun k u ślis­ kim i drogam i. W każdym razie wówczas gdy ta ew entualność będzie bliż­ szą, będzie można próbować pow ażniejszych z nim i rozmów. Być może m ielibyśm y coś więcej pozytywnego do podjęcia południowiej [!] na Bał­ kanach — nie widzę jednak pozytywnego planu podobnej akcji i nie są­ dzę, aby była ona dość pilną.

Gros pozytyw nych naszych zadań leży moim zdaniem nad Bałtykiem i u Ciebie na bliskim w schodzie” 14.

N ietrudno w tych w ywodach znaleźć zapowiedź przyszłej polityki za­ granicznej sanacji, zwłaszcza, że na pierw szym m iejscu wśród problemów nadbałtyckich om aw iany dokum ent staw ia konieczność „ruszenia z m iej­ sca” spraw y litew skiej. Jeśli też w podsum ow aniu mówi się o działaniu na „w ygiętej linii” H elsinki—A nkara—Teheran — jasne jest przeciw komu ta „w ygięta linia” m iała być skierow ana.

W racając do w spom nianych na w stępie wywodów Komarnickiego trzeba się z nim zgodzić, że nie można traktow ać Piłsudskiego i jego obozu jako m arionetki w rękach Anglii, ale nie o to w istocie w całym sporze o ocenę m iędzynarodow ych aspektów zam achu majowego chodzi. Rzecz bowiem w tym , że snując w łasne im perialistyczne plany rozbicia Związku

(9)

Radzieckiego piłsudczycy już na wiele miesięcy przed zam achem m ajo­ w ym w yraźnie staw iali na zbliżenie przede w szystkim z Anglią, a naw et i z Niemcami, a to już prowadzić mogło do bezpośrednich czy pośrednich porozumień, które również dla A nglii były wielce interesujące.

Nie um iem y odpowiedzieć z pewnością, czy, z kim i w jakiej formie rzeczywiście porozum ienia takie były i w ty m m iejscu w ypada zgodzić się z ,prof. Grosfeldem. Ale to tylko jedna strona sprawy.

Oczywiście to wszystko, co w yżej zreferow ano, nie było znane szer­ szej opinii publicznej, a więc nie n a ty m tle m ogły się zrodzić pogłoski prasowe o kontaktach Piłsudskiego czy piłsudczyków z Anglią. Nie b ra­ kło jednak i całkiem jaw nych ich w ynurzeń, jak sobie Wyobrażają poli­ tykę zagraniczną Polski. W ystarczy przejrzeć choćby tylko roczniki pił­ sudczykowskiej „Drogi” i „Głosu P raw d y ”. Na łam ach „Drogi” nie byle kto, bo A dam Skw arczyński dowodził, że dążenia Anglii do utrw alenia swego im perium kolonialnego przez rozbicie Rosji mogą być płaszczyzną zbliżenia polsko-angielskiego. W ty m sam ym duchu w tym że piśmie w y­ pow iadał się w spom niany tu już Tadeusz Hołówko. Jeden i drugi wiązał w ielkie nadzieje w antyrosyjskości Anglii. Obaj w ym ienieni publicyści w ysuw ali też sugestie rew izji stosunku do Niemiec. Jeszcze silniej lanso­ w ał to „Głos P raw d y ” W ojciecha Stpiczyńskiego 15.

D yplom acja radziecka śledziła z w ielką uw agą sytuację w Polsce i dość wcześnie w yrobiła sobie w yraźnie określone stanow isko wobec p er­ spektyw y przew rotu przygotowywanego przez Piłsudskiego. Dnia 30 m ar­ ca 1926 r. członek Kolegium Ludowego K om isariatu Spraw Zagranicz­ nych S. I. A rałow pisał do posła radzieckiego w W arszawie P. L. Woj- kowa: „Мы считаем, что переворот Пилсудский может совершить только с согласия и при поддержке англичан, т. е. силы, которая действует в настоящее время против нас, создавая различные враждебные нам группировки. Поэтому мы считаем, что приход к власти Пилсудского был бы большой опасностью” 16).

Taka ocena sy tuacji w Polsce, a zarazem ocena roli Piłsudskiego stała w sprzeczności z poglądem, jaki na niego m iała ówcześnie część kierow ­ niczego aktyw u K om unistycznej P a rtii Polski, co zresztą znalazło póź­ niej w yraz w dyskusjach, jakie toczyły się w K om internie. Ale jest to już inny tem at, k tó ry rozpatryw ać należy odrębnie.

W racając do głównego tem atu naszych rozw ażań dodać w arto, że po zam achu m ajow ym radziecka dyplom acja utw ierdzała się jeszcze w prze­ konaniu o pow iązaniach piłsudczykowsko-angielskich. Inform acje na ten tem at pochodziły z różnych źródeł, m. in. niemieckich, a naw et i z pol­ skich, choć te ostatnie m ają raczej ch arak ter politycznych plotek 17. B ar­ dziej istotne są inform acje pochodzące ze źródeł niemieckich.

I tak пр. I sekretarz poselstw a radzieckiego w Berlinie Sztange w swej

notatce z 21 m aja 1926 r. z rozmowy, jaką m iał z pracow nikiem niem iec­ kiego MSZ D ircksenem , podaje: ’’Дирксен сообщил, что интерес Англии к Пил- судскому — несомненный факт. Он доверительно сообщил, что за несколько недель до переворота Мак-Грегори (Нач. Восточного Отдела Английского МИД) имел доверительную беседу с одним видным германским деятелем (не членом Посольства). Он спрашивал своего собеседника, как расценивали

15 Рог. J. L e w a n d o w s k i , Im perializm słabości, W arszawa 1967, s. 204—209. 16 A rchiw W niesznej Poli tiki SSSR, f. 04, op. 34, p. 219, d. 52697, k. 26.

17 P. L. W ojkow 2 czerwca 1926 x. podaje np. w swej notatce o pow iązaniach z Anglikam i płka W ieniawy Długoszowskiego i K nolla. (A rchiw Wniesznej Politiki SSSR, f. 0122, op. 10, p. 124, d. 329, k. 4). ·

(10)

бы в Германии приход Пилсудского к власти и не послужил бы этот приход фактором возможного сближения между Польшей и Германией. Исходя из заинтересованности Англии, Дирксен вполне допускает посредническую роль Мюллера. Дирксен добавил дальше что переговоры об англо-американском займе в Польше, намечавшиеся до переворота, принимают сейчас даже более реальный характер. По словам Дирксена американец Стронг находится в пе­ реговорах с Норманом (Директором Банк Оф Энглянд). Норман до послед­ него времени не был сторонником размещения польского займа в Англии, он соглашался на этот заем только при условии установления финансового контроля над Польшей и т. п. Сейчас он, видимо, соглашается не ставить таких кабальных условий. Дирксен добавил совершенно доверительно, что Шахт, который в ближайшем будущем едет в Лондон, примет там участие в совещании Стронга и Нормана по вопросу польского займа 18”.

Do radzieckiego Ludowego K om isariatu Spraw Zagranicznych docho­ dziły i inne jeszcze inform acje, które utw ierdzały go w przekonaniu o kon­ tak tach Piłsudskiego z Anglikami. Świadczy o tym m. in. list zastępcy „narkom a” B. S. Stom oniakow a do W ojkowa z 15 czerwca 1926 r. Sto- m oniakow przekazuje w nim otrzym ane doniesienia, że angielskie MSZ dobrze było poinform owane o szykującym się przew rocie i naw et za­ proponowało Piłsudskiem u jego sfinansowanie, lecz propozycja ta zosta­ ła przez Piłsudskiego odrzucona. Równocześnie dodaje, że — w edle tych sam ych źródeł — P iłsudski kontaktow ał się przed przew rotem z niem iec­ kim posłem w W arszawie R au sch erem 19.

Odnotować wreszcie w arto zapiskę posła radzieckiego w Berlinie N. N. K restinskiego z rozmowy z niem ieckim m inistrem spraw zagranicz­ nych Stresem annem z 4 listopada 1926 r. Jest więc ona dość późna; do tego, co mówił Stresem ann, też należy odnieść się z w ielką ostrożnością, ty m niem niej nie można przejść nad nią do porządku dziennego. W edle K restinskiego S tresem ann powiedział mu m. in.: „··. несколько месяцев тому назад еще до переворота Пилсудского один из статс-секретарей английского МИД, занимающийся польскими делами, говорил с Дюфуром о возможности возвращения нам коридора и Данцига и просил высказаться по этому поводу. В этом контексте о Литве ничего не говорилось. Но вслед за тем Чемберлен сообщил мне, что он считает настоящее время неблаго­ приятным для постановки польского вопроса и просит меня не выдвигать никаких вопросов, связанных с польскими границами, так как теперь Англия вынуждена была бы высказаться по этим вопросам неблагоприятно для Германии, и это связало бы ей руки и на будущее время. Штреземан тогда же ответил Чемберлену, что Германия и не думала сама ставить польского вопроса, что инициатива шла от самого английского Мин. Иностранных Дел. Из всего вышеизложенного Штреземан заключает, во-первых, что в кругах английского Мининдела есть две точки зрения на германо-польский вопрос, и во-вторых, что Англия сейчас, пользуясь доминирующим влиянием в Польше, не хочет с ней ссориться 20”.

P rzy w szystkich zastrzeżeniach, jakie można mieć do tego źródła, być może w łaśnie w istnieniu różnych tendencji nie tylko w polskiej, ale i w angielskiej dyplom acji szukać należy rozw iązania dotychczas niejasnych kwestii. W każdym razie cała spraw a jest nadal o tw arta i w ym aga d al­ szych badań.

18 A rchiw W niesznej P olitiki SSSR, f. 04, op. 32, p. 226, d. 52855, k. 16. 19 Tamże, f. 04, op. 32, p. 226, d. 52847, k. 90—91.

(11)

Хенрьпс Яблонски К ВОПРОСУ ОБ ИСТОРИИ МАЙСКОГО ПЕРЕВОРОТА 1926 Г. В ПОЛЬШЕ Международные аспекты государственного переворота, совершенного Иосифом Пил- судскнм в мае 1926 г. доселе остаются до конца невыясненными. В последнее время JI. Грос- фельд высказал мнение, что „ничто не обосновывает тезиса, повторяемого уже 33 года, что якобы Англия инспирировала И. Пилсудского для проведения переворота либо что он совершил его в согласовании с представителями английского правительства”. Автор обра­ щает внимание на дипломатические источники, из которых следует, что сторонники Пил­ судского придерживались крайне критического мнения касательно политики Франции, на которую ориентировались все домайские польские кабинеты”... по мере того как существен­ но ослабевает наш союзник Франция мы должны искать соответствующего возмещения в улучшении и управлении наших отношений с Англией — не отказываясь в дальнейшем будущем от возможности соглашения с Берлином” — писал 11 июля 1925 г. Юлиуш Лука- севич, директор Политическо-Экономического Департамента М.И.Д., человек близкий Пил су декому, в письме к польскому послу в Анкаре Кноллю. Не сплетни распространяемые врагами Пилсудского, но официальные документы, секретная переписка пилсудчиков под­ тверждает их стремление сближения с Англией, а в будущем и с Германией, при одновре­ менной организации диверсии, имевшей в виду раскол СССР. О антисоветской направлен­ ности политических планов свидетельствуют организованные Лукасевичем, Кноллем и дру­ гими в широком масштабе действия эмигрантов с Кавказа и Украины. В переписке пилсуд­ чиков из домайского М.И.Д. явно выступают контуры международной политики: выступает предвозвещение „сдвига с места” литовского вопроса, деятельности на „изогнутой” линии Хельсинки ■— Анкара — Тегеран. В завершении автор останавливается на вопросе отношения советской дипломатии к майскому перевороту. Советские дипломаты уже в марте 1926 г. опасались прихода к власти Пилсудского в убеждении, что он сможет перенять власть только благодаря поддержке Англии. Также позднейшие информации (м. пр. из немецкого М.И.Д.) утверждали советских дипломатов в этом мнении. Учитывая все оговорки какие могут вызывать высказывания дипломатов как исторический источник, следует однако иметь в виду, что именно в существовании разных течений не только в польской но и в британской дипломатии следует искать решения этого все недостаточно ясного и остающегося открытым, вопроса. H enryk Jabłoński \

CONTRIBUTION À L ’HISTOIRE DU COUP D’ETAT DE MAI 1926

L«s aspects in tern atio n au x du coup d’E tat effectué p a r Józef Piłsudski en m ai 1926 ne sont pas encore entièrem ent éclaircis. D ernièrem ent, L. Grosfeld a soutenu que „rien ne confirm e l ’idée qui a cours depuis 33 ans et selon laquelle J. Piłsudski a u ra it é té poussé p a r l ’A ngleterre à effectuer le coup d’E tat, ou l ’a u ra it du moins effectué avec l’accord des rep résen tan ts du gouvernem ent anglais”. L ’a u teu r du p résen t article, cependant, signale des sources diplom atiques qui tém oignent que les p artisan s de P iłsudski a v a ie n t une opinion très critique su r la politique de la F rance — du pays sur l ’appui duquel a v a it com pté la politique polonaise avant le coup d ’E tat de m ai 1926. „... dans la m esure où n o tre allié, la France, s’affaiblit, il nous fa u t chercher une com pensation en am éliorant e t re sse rra n t nos rap p o rts

(12)

avec l ’A ngleterre, sans exclure, pour un avenir plus éloigné, ^la possibilité d’un accord avec B erlin” — écrivait le 11 ju ille t 1925 Juliusz Lukasiewicz, directeur du D épartem ent Politico-Econom ique du M inistère des A ffaires E trangères, proche collaborateur de Piłsudski, à l ’am bassadeur polonais à A nkara, Knoll. Ce ne sont pas des b ru its m is en circulation p ar les ennem is de Piłsudski, m ais des textes officiels, la correspondance secrète des partisan s de Piłsudski, qui m ontrent que ceux-ci visaient à un rapprochem ent avec l ’A ngleterre et, dans l ’avenir, avec l ’A l­ lem agne, en essayant en m êm e tem ps de m onter une diversion pour désagréger l'U nion Soviétique. Que ces plans politiques aient é té dirigés contre l ’Union Sovié­ tique, est prouvé p a r le fa it que Lukasiewicz, K noll et d’a u tres e n tre p rire n t des actions sur grande échelle pour organiser les ém igrés p ro v en an t du Caucase et de l ’U kraine. Dans la correspondance des p artisans de P iłsudski tra v a illa n t dans le M inistère des A ffaires E trangères dans la période an térieu re au coup ď E tat, les contours de la fu tu re politique étrangère se dessinent déjà: il est déjà question de „m ettre en m arche” la question lituanienne, d’agir sur „la ligne courbe H elsinki— —A nkara—T éhéran”.

L ’a u te u r tra ite ensuite de l ’a ttitu d e de la diplom atie soviétique à l ’égard du coup ď E ta t de m ai 19(26. Dès le mois d e m ars 19E6, Іеє diplom ates soviétiques c ra i­ gnaient que Piłs-udski ne prenne le pouvoir; ils é taien t convaincus q u ’il ne p o u rra it le p ren d re que grâce à l ’appui de l ’A ngleterre. Des renseignem ents postérieurs (pro­ venant, en tre autres, du M inistère des A ffaires E trangères allem and) confirm èrent les diplom ates soviétiques d an s cette opinion.

M algré toutes le s réserves q u ’on peut faire à l ’égard des déclarations des d iplo­ m ates en ta n t que sources historiques, ces m atériau x suggèrent que c’est dans l ’existence de différentes tendances non seulem ent au sein de la diplom atie polo­ naise, m ais aussi au sein de la diplom atie b ritannique, q u ’il fa u t chercher la solu­ tion de ce problèm e, ju sq u ’à p résen t peu clair. La question reste ouverte.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego też bezpośredniej odpowiedzi na pytanie o genezę empory kórnickiej należy szukać przede wszystkim w unikatowej formie chóru katedry poznańskiej, z trzema

Podręcznik przeznaczony jest przede wszystkim dla studentów i wszystkich pragnących pogłębiać swoją wiedzę w dziedzinie emigracyjnej literatury rosyjskiej XX wieku.. Jego za-

Den Vormittag am zweiten Konferenztag mit dem Schwerpunkt „Böhmen“ eröffne- te Manfred Weinberg (Prag), der sich in seinem Referat mit der „Volkstümlichkeit“ des

Osiecki nie zgadzał się ze „Sprawozdaniem komisji konstytucyjnej w sprawie przedstawicielstwa sejmowego ludności polskiej z ziem wschodnich” (SU, druk nr 322).. W

A total of 7 security related accidents with fatalities took place in the Chemical and Petrochemical sector (9% of the total events for the sector), a total of 6 are related

Rutynowa czynność spoglądania w ekran staje się składnikiem przedstawionych sytuacji dla uwydatnienia przyzwyczajeń bohaterów, dla zobrazowania podstawowej rozrywki dnia

W części polsko-pruskiej hasło zawiera wyraz polski, po nim podano formę staropruską, cyfrę wskazującą na wzorzec odmiany i pochodzenie wyrazu. Przy czym,