• Nie Znaleziono Wyników

Sprawa Miecława (Masława) : w związku z pracą Janusza Bieniaka, Państwo Miecława. Studium analityczne, Warszawa 1963

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sprawa Miecława (Masława) : w związku z pracą Janusza Bieniaka, Państwo Miecława. Studium analityczne, Warszawa 1963"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

WŁADYSŁAW DZIEW ULSKI

Sprawa M iecław a (Masława)

(w zwiiązku z pracą Janusza B i e n i a k a , P ań stw o M iecława. S tu diu m a n a lity cz­ ne, W arszawa 1963, P aństw ow e W ydawnictwo NaukoWe, s. 225, 2 maipy)

Studium J. B i e n i a k a (rozprawa doktorska) składa się z dwóch części: pierw sza (rozdziały I—III) om awia rolę „państwa M iecław a” w stosunkach w e- w nętrzno-poiskich, druga -(rozdziały IV—VI) przedstawia, w -jaiki sposób istnienie tego tw oru politycznego rzutowało, na układ stosunków m iędzypaństw ow ych.

Pracę cechuje, ofeok dużej erudycji, w nikliw a analiza; n ie ulega w ątpliw ości, że jej u stalen ia faktograficzne pomnożą w w ielu w ypadkach naszą w ied zę o w y ­ darzeniach. Nie w szystk ie jednak w yniki są do przyjęcia.

N ależy przede w szystk im postaw ić pytanie, czy autor udowodnił istn ien ie pań­ stw a M iecława jako organizacji konkurującej z państw em Kazimierza O dnow icie­ la i dążącej do w chłonięcia w szystkich ziem polskich. Głównym źródłem do d zie­ jów M iecław a jest relacja Galla-Anonim a, do niedawna niedoceniana przez histo­ ryków. J. Biemdak zanalizow ał ją szczegółowo, stw ierdzając w konkluzji w ysoką w artość tego p rzek azu 1. W ydaje się jednak, że przy całym sw ym now atorstw ie i krytycznym stosunku do tradycyjnych poglądów zatrzym ał się on w połow ie drogi.

I tak, n ie w yciągn ął w szystk ich k onsekw encji z faktu, że relacja kronikarza jest w yb itn ie stronnicza. G all opierał się na trad ycji przedstaw iającej M iecława w św ietle n iek orzystn ym 2. Z uw agi na ogólną tendencję kroniki zm ierzającej do ukazania P iastów jako przyrodzonych panów Polski .człowiek, który im się prze­ ciw staw ił, zasługiw ał w oczach kronikarza na surow e1 potępienie. Wrogość dla M ie­ cław a ujawnia się już w pierw szym zdaniu opowieści, że w ielm oża ten uchw ycił w ładzę na Mazowszu sua persuasione, a nie na m ocy delegacji m onarchy 8, aczkol­ w iek, jak trafnie zauważa J. Bieniak, „delegacja ta nie mogła być m u dana, po­ n iew aż książę został w ygnany z kraju” (s. 77).

Autor słu sznie odrzuca przyjętą przez historyków interpretację tytulatury M ie­ cława, gdyż n ie można oczyw iście być jednocześnie księciem panującym i urzęd­ nikiem książęcym . Zdaniem jego „Miecł-aw stając się prin ceps e t sign ifer na Ma­ zowszu, objął w ładzę cyw ilną i w ojskow ą w tej d zieln icy” — prawdopodobnie ja ­ ko nam iestnik książęcy .(s. 77). Marginesowo- zauważa on, że „podwójny tytu ł M ie­ cław a w yp łyn ął zapew ne z m otyw ów literackich (figura pincerna e t m in ister — p rin ceps e t sign ifer z rym em jednozgłoskowym ), określać jednak m usi jakiś ade­ kw atny w obec obu tych nazw rodzaj władzy. Że prin cipes w ściślejszym

znaczę-1 J esz c z e p rzed u k a za n iem się k sią żk i J. B i e n i a k a d o k o n a liśm y a n a liz y r e la c ji G alla o M ie c ła w ie w a r ty k u le K r y z y s p a ń s t w a i k o śc io ła w P o ls c e w X I w i e k u , S t u d i a z d z i e j ó w

k o śc io ła k a t o l i c k i e g o t. II, 1960, n r 2. A r ty k u łu te g o J. B ie n ia k n ie w y k o r z y s ta ł, p o n iew a ż u w z g lę d n ił ty lk o p o z y c je w y d a n e do k o ń ca ro k u 1960.

2 Por. D. B o r a w s k a , K r y z y s m o n a r c h i i w c z e s n o p i a s t o w s k i e j w la t a c h t r z y d z i e s t y c h

X I w i e k u , W arszaw a 1964, s. 186.

3 J e ż e li p r z y jm ie m y le k c ję su a p r e s u m p t i o n e , ja k to c z y n i J. B i e n i a k za R. G a n -s z y ń с e m , w ó w c z a -s n e g a ty w n e u -sto -su n k o w a n ie -się G alla do M iecław a z a r y -su je -się je -szc ze siln ie j.

(3)

n lu m ogli oznaczać nam iestnik ów dzielnic, św iadczyć m ogłoby określenie w łaśn ie sto lic dzielnicow ych m ianem sedes p ricip a les” (tamże, przypis 211)4.

Proponowana interpretacja tytu łów M iecław a n ie jest przekonywająca. W m o­ narchii wezesnofeiudalnej podział w ład zy na cyw ilną i w ojskow ą był nieznany, zaś domysł, że w konkretnym w ypadku prin ceps — to nam iestnik dzielnicy, jest słabo podbudowany. S edes regni prin cipales n ic tu pomóc nie mogą, gdyż nie znam y ta ­ kiego przekazu źródłowego, w którym nam iestnik d zielnicy w ystęp uje jako p rin ­ ceps, a zarazem łączy w sw ej osobie urząd ch orążego5. Trzeba szukać w źródłach identycznego zestaw u tytułów . Otóż w kronice Galla ukazuje się dostojnik z ty ­ tułem sign ifer w osobie Skarbim ira. który figuruje także jako prin ceps m ilicie i tu naszym zdaniem tk w i klucz do zagadki. Tytulatura Skarbim ira pokrywa się z tytula-turą M iecława z tą jedynie różnicą, że w drugim w ypadku brakuje przy tytule prin ceps w yrazu m ilicie, który zapew ne został opuszczony czy to przeiz n ie­ uwagę sam ego kronikarza, czy też z w iny kopisty.

P rin ceps m ilicie — to naczelnik w ojska, czyli w ojew oda. O chorążym w iem y tylko tyle, że był to uiriząd w ojskow y; opinia J. Bieniaka, że godność ta oznacza do­ w ództw o nad w ojskiem , jest nie do przyjęcia z uw agi na brzm ienie tytulatury Skarbimira. Można uznać za irzecz pew ną tylko to, że chorąży nosił chorągiew księcia; o innych funkcjach ew entualnie przez niego pełnionych nic na razie nie w iem y 7.

P ow odzenie w ojskiem początkowo było zastrzeżone dla sam ego księcia, który oczyw iście m ógł je doraźnie zlecić którem uś z urzędników. Jak podaje Gall, dopie­ ro W ładysław Herm an powierzył w ojsko na_.stałe sw em u kom esow i pałacowem u, S iec iec h o w i8. Zapewne od tych czasów dowodzenie w ojskiem stało się zw yczaj­ ną funkcją tego dostojnika, -który przybrał w ted y polski tytu ł w o je w o d y 9. Oczy­ w iście chodzi o spraw ow anie dowództwa naczelnego.

Urzędy w ojew ody i chorążego b y ły ściśle zw iązane z m onarchią, z osobą k się­ cia. Jeżeli w ięc M ieeław już po wygnani-u Kazim ierza został w yniesion y do god­ n ości „w ojew ody i chorążego” 10, oznacza to, że objął on w zastępstw ie n ieobec- go w kraju k sięcia -naczelne' dowództw o w ojska i rozw inął chorągiew książęcą. W ówczesnej sytuacji stanow iło to w ypow iedzen ie w ojn y w rogom dynastii, począ­ tek w alk i o -ponowną -intronizację w ygnanego m onarchy. Do takiego sam ego w n io­ sku zresztą trzeba byłoby dojść i w raizie przyjęcia sugestii autora, że M ieeław m ógł ogłosić się -namiestnikiem książęcym na M azow szu u .

4 N ie je s t to zresztą p ogląd n o w y . T y tu la tu r ę M iecław a K. S z a j n o c h a tłu m a c z y ł ja k o ,»rządca i ch o rą ży m a z o w ie c k i” (B o l e s ł a w C h r o b r y , L w ó w 1849, s. 250). D la J. B a r d a ­ c h a n a m ie stn ik to p r i n c e p s (H is to ri a p a ń s t w a i p r a w a P o ls k i d o r o k u 1795, W arszaw a 1957, cz. 1, s. 134); p r a w d o p o d o b n ie m ia ł on na m y śli w ła śn ie o d p o w ied n i c z ło n ty tu la tu r y M iecław a.

5 w k r o n ic e G alla n a m ie stn ik fig u r u je pod m ia n e m c o m e s [p r o v i n c i a e ] a lb o d u x (Galli

A n o n y m i C ron ica e e t g e s t a d u c u m s i v e p r i n c i p u m P o l o n o r u m , w y d . K. M a l e c z y ń s k i ,

C ra co v ia e 1952 [dalej c y t.: G a ll], II, с. 4, s. 69; II, с. 21, s. 88; III, с. 49, s. 118). P or. St. Z a ­ j ą c z k o w s k i , U w a g i n a d t e r y t o r i a l n o - a d m i n i s t r a c y j n y m u s t r o j e m P o ls k i X II w ., „C zaso­ p ism o P r a w n o -H is to r y c z n e ” t. VII, 1955, s. 297 n.

e G all II, c. 33, s. 101; III, c. 1, s. 128.

7 Zob. Z. W o j c i e c h o w s k i , P a ń stw o p o l s k i e w w i e k a c h śr e d n ic h . D z i e j e u s t r o j u , w y d . 2, P ozn ań 1948, s. 70; J. B a r d a c h, op. c it., s. 133 („O sob n ym u rzęd em z w ią za n y m z org a n iza cją w o jsk o w ą b y ł c h o r ą ż y ”). W dru gim w y d a n iu sw ej p ra cy J. B ardach w o g ó le n ie w sp o m in a o ch orążym .

8 G all II, c. 10, s. 76.

o Z. W o j c i e c h o w s k i , op. cit., s. 68. Por. J. B a r d a c h , op. cit. t. I, w y d . 2, W ar­ sza w a 1964, s. 128.

10 R ó w n ież dla d a w n e g o tłu m a cza G alla, Z. K o m a r n i c k i e g o , p r i n c e p s w ty m

u r y w k u k ro n ik i to „ w o je w o d a n a c z e ln y ” ( K r o n i k a M a r c in a G a l l a , "Warszawa 1878, s. 66). 11 T y tu ł n a m ie stn ik a , ja k i m ia ł p r z y ją ć w e d łu g J. B i e n i a k a M ieeła w , te ż m ie śc i w so b ie p o ję c ie p o d le g ło śc i p a n u ją cem u .

(4)

Dlaczego jednak relacja Galla w jej dosłow nym brzm ieniu łączy piastowane przez M iecława urzędy n ie z wyginanym m onarchą, lecz z M azowszanami (M azo- v ie gen tis sua persuasione prin ceps e x iste b a t e t sig n ifer) 12? W ydaje się, że in ter­ pretacja gram atyczna w tym w ypadku zaprow adziłaby nas na m anow ce. M usieli­ byśm y przyjąć, że Mazowsize stało się w tedy jakąś republiką z obieralnym w o je­ wodą i chorążym w jednej osobie na czele. Byłby to nawrót do· hipotezy separa- tystyczno-plem iennej, z którą J. Biemdak rozprawił się, jak się w ydaje, ostatecznie. Poza tym przyjęciu takiego wnios-ku sitoi na przeszkodzie dalszy ciąg narracji Gaiła, z którego w ynika, że Mieicław początkowo b ył „sługą” Kazimierza, tzn. uznawał go· iza siwojego w ładcę i dopiero w późniejszym czasie popadł w pychę i w ypow iedział posłuszeństw o. Inne źródła do dziejów Kazim ierza, które om ówim y w dalszych w yw odach, zdają się potwierdzać tę koncepcję.

Najprawdopodobniej om aw iany uryw ek określa po prostu zasięg terytorialny faktycznej w ładzy M iecława, a zarazem poprzez użycie zw rotu sua persuasione zaznacza, że M iecław nakłonił M azow szan do uiznania go zastępcą w ygnanego m o­ narchy. K ronikarzowi zależało na nieu jaw n ianiu zasług M iecława w obec K azim ie­ rza, ponadto na tenor jego relacji m ogła w płynąć sytuacja polityczna w Polsce w czasie pisania kroniki. Gall n ie m ógł opowiedzieć bez ogródek, jak to ongiś w ysoki dostojnik, w ierny stronnik k sięcia w czasach dla niego najtrudniejszych, zw rócił się przeciwko sw em u m onarsze, bo taką relację można było zrozumieć, jako ostrzeże­ nie Krzyw oustego przed palaitynem Skarbimirem, który już w tedy mógł m ieć ja ­ kieś izatairgi z księciem . Z rodem Skanbimira — A wdańcam i, jak wiadomo·, łączy­ ły kronikarza ścisłe związki. By zapobiec niepożądanym skojarzeniom , Gall u w a­ żał za w skazane podkreślić, że M iecław uzyskał urzędy w ojew ody i chorążego nie drogą norm alną na m ocy delegacji księcia, lecz w sposób niezw ykły, na pod­ staw ie u ch w ały Mazowszan powziętej za jego nam ową. C zytelnikow i podsuwano w ten sposób konkluzję, że Skarbimdra nie można żadną m iarą przyrównać do M iecława.

J. Biieniak zauw ażył, że kronikarz przedstaw ia głów ny cel M iecława — zdo­ bycie w ładztw a nad całą Polską — w postaci zaw oalow anej i(s. 86). Zdaniem auto­ ra, sens wypowiiedizii Galla był dla czytelnika zupełnie jasny, kronikarzowi zaś chodziło :o podkreślenie niemoralmości i niezgodności z prawem poczynań M iecła­ w a jako ew entualnej przestrogi dla innych, „co też w istocie dzięki w ybitn ie zręcz­ nem u doborowi zwrotów i określeń beiz w ątpienia osiągn ął”. W ywody te jednak nie w yjaśniają dlaczego Gall n;ie napisał wprost, że Mieicław chciał zagarnąć pa­ now anie nad Polską, rugując jej panów przyrodzonych — Piastów ? Efekt, jaki zam ierzał osiągnąć, byłby niepom iernie w iększy. N a przykładzie Sieciecha widać, że w razie potrzeby kronikarz n ie uciekał się do zatwoalowanych aluzji, lecz pisał bez ogródek o antydynastycznych planach tego w ie lm o ż y 13. Wolno stąd w nosić, że zam iary M iecława n ie sięgały tak daleka, jak sądzi autor, zw łaszcza że i sam Gall dokładnie określa istotę zatargu pisząc, że M iecław ch ciał zatrzym ać Mazowsze siłą, tzn. iwfarew w oli panującego.

Szkopuł ten J. Bieniak stara się ominąć. Zdaniem (jego „władza nad- dzielnicą nie przekraczała anli prawnych, an i naturalnych m ożliw ości w ielm ożów , o ile go­ dziła się z ich obediencją wobec m onarchy, od którego taką w ładzę otrzym yw ali” Tylko1 „godność m onarchy polskiego przew yższała naturalne1 m ożliwości M iecła­ w a, nie- mogło wobec tego istn ieć prawo, które by było w stanie dać mu je w ręce, przynajm niej tak długo, jak żyli panow ie przyrodzeni” (s. 82 i 83). Autor zapom

i-Ί2 G e n s M a z o v i e R. G r ó d e c k i (A n o n i m a t z w . Gal la K r o n i k a P o ls k a , K ra k ó w 1923,

s. 88) tłu m a c z y ja k o „lu d m a z o w ie c k i” , co m oże w p ro w a d zić w błąd. K ron ik arz m iał na m y ś li n ie w ą tp liw ie o gół M azow szan, n ie zaś m a sy lu d o w e tej d zieln icy .

(5)

ma jednak, że panujący n ie tyAko p ow oływ ał urzędników, ale m ógł ich u su w a ć 14. T.en w ięc, kto lusiłował zatrzym ać urząd wtbrew w o li panującego, postępow ał n ie t y lt o w brew prawu, ale i w b rew naturze, poniew aż w 0;ozaich Galla tylko P iasto­ w ie ibyii panam i przyrodzonym i P olsk i i w ładza nad częścią jej terytorium , w y n i­ kająca ze spraw ow ania urzędu, m ogła w yp ływ ać w yłącznie z w o li panującego.

N ie m a istotnego znaczenia zw rot nisus e s t obtin ere, do którego autor przy™ w iązu je tak diużą w agę, bo m a z niego w ynikać, że M iecław ow i n ie udało się zdo­

być w ład zy nad całym państwem . Gznacza on po prostu, że M iecław próbował po­ staw ić na sw oim , zatrzym ując Mazowsze, m im o że K azim ierz zażądał jego u stą­ p ienia z tej dzielnicy. Gall jako człowiek w ykształcony na pew no w iedział, że po­ gw ałcenie obowiązującego praw a n ie m oże stw orzyć stanu prawnego. D latego czyn M iecława w .oczach kronikarza b y ł jedynie zuchw ałym usiłow aniem zdobycia w ła ­ dzy nad M azowszem, którą m u już książę odebrał.

Gdy idzie o genezę powstania ludowego, nie w yd aje się, by autor trafnie p rzedstaw ił ustrój P olsk i po w ygnan iu K azim ierza (rozpaidnięciie się kraju na k il­ ka zw alczających się państewek). Cała konstrukcja opiera się w łaściw ie na w zm ian ce K adłubka o „poronionych k siążętach ”, której 'potwierdzenia n ie można znaleźć w źródłach starszych. N aw et M iecław w św ietle relaejii Galla n ie dopuś­ cił się przyw łaszczenia godności książęcej. Także „Powieść doroczna” nic n ie m ó­ w i o zw róceniu się p ow stania ludow ego przeciwko książętom , w ym ien iając jed y ­ n ie panów, biskupów i k sięży jako ofiary gniew u ludu. Kosmas zaś stw ierdza w y ­ raźnie, że Polska w czasie najazdu B rzetysław a pozbawiona była księcia 13. Jedyne w yjście z tej trudności daje domysł, że po w ygnaniu Kazimierza m onarchię zastą­ piono jakim ś ustrojem ąuasdrepublikańskim, być m oże wzorowanym na federacji Wieleckiej.

Zdaniem autora, pow stanie objęło Wielfcopolskę już przed najazdem czeskim (s. 105). P ow ołuje się on na św iadectw o Galla, ale wiadom o, że kronikarz nie trzy­ m ał się skrupulatnie porządku chronologicznego. Św iadectw o to można podważyć za pomocą p ew nych szczegółów w relacji Kosm asa, który w opisie najazdu B rze- tysław a opierał się na jakiejś dobrej tradycji, zapew ne rodzinnej. Poiza inform a­ cjam i o n ietkniętych kościołach i skarbcach w Gnieźnie (na które powoływano się już nieraz w literaturze) zasługują na uwagę w zm ianki o schronieniu się chło­ p ów do grodu w Gieez.u i opuszczeniu Gniezna praez w iększość m ieszk a ń có w ie. Gdyby W iełkopolskę rzeczyw iście objęła uprzednio ruchawka chłopska, w tedy ani nie wpuszczono by chłopów do w arow nego Giecza, ani też m ieszkańcy Gniezna nie zdecydow aliby się na szukanie niepew nego schronienia w m niejszych osadach i lasach, bo to naraziłoby ich na w padnięcie w ręce powstańców.

Zresztą fakt, że p ow stan ie przerosło ram y lokalnej ruehawki, w łaściw e poru­ szeniom chłopskim epoki feudalnej, i osiągnęło sukces, da się w ytłum aczyć je ­

d y n ie potężnym ciosem, jaki zadał państw ow ości polskiej najazd Brzetysław a.

O zw ycięstw ie powstańców można w nioskow ać z tenoru trzech przekazów źró­ dłow ych: relacji Galla, „Powieści dorocznej” i Roczników hildesheim skich. G all p rzedstaw ia spraw ę tak, że pow stańcy stali się panam i sytuacji, a naw et zorgani­ zow ali w łasn y aparat p aństw ow y w zorowany ściśle na poprzednio istniejącym

(szczegół o „rozdrapaniu d ostojeń stw ”). „Pow ieść doroczna” też ukazuje p ow stań ­ có w jako zw ycięzców m ówiąc, że oni „pozabijali sw oich biskupów, popów i bo­ jarów ”. Poza tym w zakończeniu relacja „Pow ieści” powtarza użyty już na po­

u j . B a r d a c h , op. cit. t. I, s. 124; A. V e t u l a n i , P r z e m i a n y w u r z ą d z e n i a c h i ż y c i u p r a w n y m s p o ł e c z e ń s t w a w p o c z ą t k a c h p a ń s t w a p o l s k i e g o , P o c z ą t k i p a ń s t w a p o lsk ie g o . K s i ę g a t y s ią c le c i a t. II, P o zn a ń 1962, s. 175.

15 c o s m a e P ra g e n s is C h ro n ic a B o e m o r u m , w y d . B. B r e t h o l z [dalej cyt. : K osm as] MGH S S, n .s. t. II, B e rlin 1923, lib. II, c. 2, s. 83.

(6)

czątku zwroit: „i był u nich rozruch” (i b y s t’ v nich m jatez), co w tym k ontek ście m oże oznaczać jed ynie trium f pow stania na objętym nim o b szarze17.

W reszcie Roczniki hüdesheim slkie w zm iankują o całkow itym upadku chrześci­ jaństw a w P o ls c e 18, co m usiało być skutkiem całkowitego, zw ycięstw a powstania r które, jak wiadom o, skierow ało się także przeciwko nowej wierze.

N ie w yd aje się, by m ożna było traktow ać p ow stan ie jako poruszenie sam ego tylko chłopstwa, w olnego i feu daln ie zależnego. Jak w ykazuje K. B u c z e k , kraj­ obraz P olsk i wczesnofeiudalnej różnił się diam etralnie od w spółczesnego nam; n ie w ięcej chyba jak 25—35°/o jej pow ierzchni było w olne od lasów i bagien. Gęstość zaludnienia szacuje się średnio na 4—4,5 m ieszkańców na jeden km2. W północnej W iełkopolsce i na K ujawach, stanow iących jądro państw a, ten w skaźnik m ógł w y ­ n osić 8,5—10 19. W tych w arunkach chłopstw u było niezm iernie trudno zdobyć się na 'gromadne w ystąpienie przeciwko ciem iężcom . Jak ta sprawa w yglądała w e w czcsnofeudalnych państw ach słow iańskich, można się dowiedzieć z opisu p ow sta­ nia chłopskiego pod kierow nictw em w ieszczków pogańskich w ziem i rostow skiej około roku 1071'. Ruchawka r.Oizpoczęła się nad górną Wołgą w okolicy Jarosław ia ,i rozszerzała się brzegiem tej rzeki, następnie zaś w zd łu ż jej dopływu Szeksny aż do Jeziora Białego. Gromada pow stańcza przebyła n ie m niej niż 400 km, a le nad Jeziorem B iałym stanęła w sile zaledwie 300 osób, do stłum ienia za ś ruchaw ki w ystarczyło zdecydow ane w ystąpienie poborcy książęcego, który m iał pod sw oim i rozkazam i tylko 12 s łu g 20.

O czyw iście Polska P iastow ska stała na w yższym szczeblu rozwoju dem ogra­ ficznego i społeczno-gospodarczego aniżeli zam ieszkałe przez plem iona fiń sk ie obszary R usi północno-w schodniej, ale i tu n iew ielka gęstość zaludnienia była tym czynnikiem , który utrudniał ruchom chłopskim rozprzestrzenianie się i sk u teczn e działanie.

N ależy w ięc sądzić, że możmowładcy m imo dezorganizacji aparatu p ań stw ow e­ go w yw ołanej najazdem czeskim poradziliby sobie przy pom ocy sw ych drużyn z buntem sam ego tylko ch ło p stw a 21 i że o odm iennym przebiegu w ypadków za­ decydowała postaw a trzeciej grupy społecznej, m ianow icie drobnego rycerstwa. U Galla ukazuje się ono pod m ianem U berati jako biorące udział w pow staniu obok chłopów (servi). W relacji kronikarza m ożnowładcy w ystępują w dwoistej roli:, w obec chłopów jako „panow ie” (domini), wobec rycerstw a zaś — jako „szlachetni”· (nobiles). Zresztą byłoby w ysoce nieprawdopodobne przypuszczenie, że rycerstwo· pozostaw ało neutralne w tak burzliw ych czasach; po stronie m ożnowładców na pew no ono n ie stanęło, gdyż w ów czas p ow stan ie ludow e zostałoby zdław ione w zarodku.

W oczach rycerstw a rządy możnowładicze m usiały utracić w szelki autorytet z chw ilą, gdy niie zdołały zorganizow ać obrony przed najazdem czeskim. Na innym

m iejscu przedstaw iłem poszlaki w skazujące, że polityczny program powstania

przew idyw ał przyw rócenie m onarchii i powrót w ygnanego K azim ierza22. Ryce­ rzom przypadła niechyb nie rola przywódców i organizatorów, ich udział zad ecy­

17 Potu l e s t w r i e m i e n n y c h l e t t. I, M oskw a 1950 [dalej c y t.: PW L], s. 101. 18 MGH SS III, s. 99.

is K. B u c z e k , Z i e m i e p o l s k i e p r z e d t y s i ą c e m l a t (Z a r y s g e o g r a f i c z n o - h i s t o r y c z n y ) ,

W rocław —K rak ów I960, s. 34 i 84 n.

*o PW L I, s. 117—119; M. N. T i c h o m i r o w , K r i e s t j a n s k i j e i g o r o d s k i j e w o s s t a n i j a n a R u s i X I —X III w w . , M oskw a 1955, s. 114—124 (autor w y k o r z y s ta ł in fo r m a c je za w a r te w la to

-p isie P e r e ja sła w la S u zd a lsk ieg o , k tó r y czer -p a ł z ja k ie g o ś d a w n e g o źródła).

*1 O d ru ży n a ch m o ż n o w ła d c ó w por. A. N a d o l s k i , P o ls k i e s i ł y z b r o j n e w c z a sa c h B o l e s ł a w a C h r o b re g o . Z a r y s s t r a t e g i i i ta k ty k i, Ł ódź 1956, s. 15; J. B a r d a c h , op. cit. t. I ,

s. 115; А. Γ. G r a b s k i , P o lsk a s z t u k a w o j e n n a w o k r e s i e w c z e s n o f e u d a l n y m , W arszaw a 1959, s. 42 n.

(7)

dował o powadzeniu ruchu powstańczego, im pewno dostały się ow e „rozdrapane dostojeństw a”, czyli .urzędy odebrane m ożnowładcom , w reszcie z ich pomocą m u ­ siała się dokonać restauracja daw nych stosunków społecznych po .powrocie K a­ zimierza 23.

Czy m ożna bliżej określić datę w ybuchu lub najw iększego n asilenia ruchu powstańczego? S. M. K u c z y ń s k i w ypow iedział opinię, że pow stanie mogło trw ać niedługo, bo zaledw ie kilka m ie s ię c y 24. Uznając to spostrzeżenie za trafne przyjęliśm y na innym m iejscu, ż e pow stanie w Wieikoipołsce w ybuchło zaraz po w ycofaniu się w ojsk 'czeskich i trw ało m niej w ięcej od sierpnia do października 1039 roku, k ied y to m iał nastąpić powrót K azim ierza 25. To ustalenie uznajem y te ­ raz za zbyt pochopne, n ie uw zględniliśm y bow iem okoliczności, że wstrząs w y w o ­ łan y przez najazd czeski (był tak dotkliw y, iż m asy ludow'e i rycerstw o potrzebo­ w ały pewnego czasu, aby przyjść do siebie, w yciągnąć w nioski z wytworzonej sytuacji i przygotować się do rozprawy z m ożnowładztwem . D latego rozpalenie się pow stania należałoby przesunąć raczej na w iosn ę następnego roku (1040), kiedy to na przednówku osiągnięto w zrujnowanym kraju dno nędzy, a w zw iązku z tym antagonizm y społeczne zaostrzyły się .w sposób niebyw ały.

Z uwagi na monarchistyczną id eologię pow stania zapew ne nic n ie stało na przeszkodzie pow rotow i k sięcia do kraju z .chwilą, gdy pow stanie zw yciężyło. W y ­ daje się, że powrót K azim ierza trzeba datować najpóźniej na lato 1040 roku, z jed ­ nej strony bowiem można uznać za trafny przytoczony pogląd S. M. K u czyńsk ie­ go, z drugiej strony w ysłan ie w raz z K azim ierzem posiłków niem ieckich (500 r y ­ cerzy) w skazuje na zam iar rzeczyw istego czy pozorowanego zagrożenia Czech od w schodu w czasie, gdy m iały ruszyć na B rzetysław a głów ne siły niem ieckie, co nastąpiło w sierpniu 1040 r o k u 26 .

Z uw agi na pow yższe trzeba zakw estionow ać pogląd J. Bieniaka (s. 94), że po ■odejściu w ojsk czeskich z W ielkopolski M iecław urządził .jakąś w ypraw ę, która

2 3 W yp ad k i p rzech o d zen ia w a r s tw p o śre d n ich z jed n e j str o n y b a r y k a d y na drugą w c z a ­ sie w a lk sp o łe c z n y c h n ie n a le ż a ły do rzad k ości. W yd aje się, że r y c e r stw o k ilk a k r o tn ie zm ie­ n iło sw ą o r ie n ta c ję w d ob ie k r y z y su p a ń stw o w o śc i p o lsk iej w cz w a r ty m d z ie się c io le c iu X I w ie k u : n a jp ie r w p o p a rło B ezp ry m a p rz e c iw k o M ieszk o w i II i m o żn o w ła d c o m , n a stę p n ie w sp ó ln ie z m o ż n o w ła d z tw e m w y g n a ło K a zim ierza , z k o le i zw r ó c iło się p rzeciw k o m o żn o ­ w ła d z tw u w ra z z z b u n to w a n y m ch ło p stw e m , w r e sz c ie p o m o g ło K a zim ie rzo w i p r z y w r ó c ić d a w n e p orząd k i, z a w ie r a ją c ja k iś k o m p ro m is z m o żn y m i. B ez p r zy jęcia teg o rod zaju h ip o te z y rob oczej tru dn o zro zu m ieć m ech a n izm o w y c h w y s o c e d ra m a ty c z n y c h w yd a rzeń .

24 S. M. K u c z y ń s k i , N i e z n a n y t r a k t a t p o l s k o - r u s k i , „ S la v ia A n tiq u a ” t. V, 1956,

s. 263, przyp. 43.

2 5 w . D z i e w u l s k i , op. cit., s. 127.

25 Z d an iem J. B i e n i a k a , p o b y t K azim ierza w N ie m c z e c h p r z e c ią g n ą ł się z a p ew n e p oza sie r p ie ń 1040 r. i n a stą p ił d o p iero p ó źn ą w io sn ą lu b w c z e sn y m la te m 1041 r.; w zm ia n k a G alla o je g o u d zia le w d z ia ła n ia ch w o je n n y c h w c z a sie w y g n a n ia m oże d o ty c z y ć ty lk o w y p r a w y n ie m ie c k ie j na C zechy o d b y tej w ty m w ła śn ie cza sie, g d y ż ona b y ła n a jb liż sz ą od c h w ili p rzy b y cia K azim ierza d o N ie m ie c w o jn ą , ja k ą p r o w a d ziło cesa rstw o . P o g lą d u te g o n ie u w a ż a m y za tra fn y . P o n ie w a ż K a zim ierz u tr a c ił tron w k r ó tc e p o je g o o b ję c iu , b y ć m oże j u t w ro k u 1034 (D. B o r a w s k a , op. cit., s. 168—170), m ó g ł on u c z e stn ic z y ć w w y p r a w a c h K on rad a II na W ie le tó w w la ta c h 1035—1036 oraz w w y p r a w ie w ło sk ie j w la ta c h 1037—1038, e w e n tu a ln ie w w a lk a c h z h rab ią O donem z Szam pan ii, k tó r y w rok u 1037 n a je c h a ł L o ta ­ ry n g ię (por. H. B r e s s l a u , J a h r b ü c h e r d e s D e u t s c h e n R e ic h s u n t e r K o n r a d II t. II, L e ip ­ zig 1884, s. 150 n., 216 n ., 241 n., 267 n.). W y d a je się , że w celu w y ja śn ie n ia c h r o n o lo g ii p o w ro tu K azim ierza n a le ż y u w z g lę d n ić in fo r m a c ję G aiła o p o siłk a c h n ie m ie c k ic h t o w a r z y s z ą c y c h k się c iu . W y sia n ie ic h je sie n ią 1039 r. n ie m ia ło b y celu,·, p o n iew a ż p r z e d lię w z ię ta w te d y w y ­ p raw a n ie m ie c k a na C zechy b y ła je d y n ie d em o n stra cją zb rojn ą, co c z y n iło n ie p o tr z e b n y m J ed n o czesn e p r z ep ro w a d ze n ie d y w e r sji od str o n y P o ls k i^ b o w y s ła n e w ty m k ie r u n k u s iły z b ro jn e m o g ły b y ć ła tw o z n isz c z o n e p rzez C zechów . M ając zaś d o w y b o r u la ta 1040 i 1041 Jako term in te g o rod zaju a k c ji m ilita r n e j, trzeb a dać p ie r w sz e ń stw o raczej d a c ie w c z e śn ie j­ szej. H en ry k III b o w ie m ju ż w ty m ro k u c h c ia ł o sta te c z n ie ro zp ra w ić się z B r zety sła w em . (co zresztą m u s ię n ie u d ało), n ie m ia ł w ię c p o w o d u o d k ła d a ć w y p r a w ie n ia K azim ierza do P o ls k i do rok u n a stęp n eg o .

(8)

ew entualnie mogła rozszerzyć zasięg jego w ładzy do ókolic Poznania. Ponieważ, w św ieitle relacji Galla, M iecław w czasie nieobecności księcia był rzecznikiem i obrońcą jego interesów , pow stańcy zaś rów nież w alczyli o um ożliw ienie pow ro­ tu praw ow item u w ładcy, trzeba uważać za w ykluczone, aby M iecław m ógł prze­ ciwko nim w ystąpić. N ajw yżej można było m u zarzucić postaw ę dwuznaczną, któ­ ra znalazła w yraz w zanotowanym przez G alla przyjm owaniu zbiegłych z W ielko­ polski feudałów , m. dn. zapew ne i takich, którzy w sw oim czasie przeciw staw ili się Kazim ierzowi. Wypada też odrzucić domysł skądinąd ponętny, że to M iecław przez sw ych w ysłan n ik ów rozniecił rew oltę przeciwko możnym. Najprawdopodob­ niej ani nie zwalczał on powstańców , ani ich n.ie popierał.

W ujęciu J. Bieniaka Kazim ierz p;o powrocie do kraju próbował zjednać sobie M iecława, ale bezskutecznie, co dało początek kilkuletniej w ojnie domowej (s. 84). Teza o długotrwałym zatargu zbrojnym Kazim ierza z M iecławem , aczkolwiek po­ w szechnie przyjęta, n ie da się jednak utrzym ać po konfrontacji ze źródłam i i argu­ m entam i natury logicznej.

Wypada w tym m iejscu postaw ić pytanie, czy wojna domowa mogła w ogóle tak długo trwać? Kazim ierz opanował najpierw W ielkopolskę i dopiero później (w edług J. Bieniaka w roku 1041) rozciągnął sw ą władzę także na M ałopolskę, po­ przednio okupowaną przez Czechów. O bydw ie dzielnice, szczególnie zaś W ielko­ polska, były silnie zniszczone w skutek pow stania ludoweigo i najazdów n iep rzy­ j a c ió ł27. Czy w oparciu o taką bazę gospodarczą i ludnościową m ógł Kazim ierz- zdecydować się na zbrojny zatarg z silniejszym od niego M iecławem ? Jeżeli zaś M iecław rzeczyw iście dążył do zagarnięcia całej spuścizny po Piastach, dlaczego w łaściw ie tego nie uczynił? N aw et po powrocie księcia m ógł przecież znaleźć od­ powiedni m om ent do w ykorzystania sw ej przewagi m ilitarnej i w ypędzić K azi­ mierza z kraju zanim zdążyłaby nadejść pomoc niem iecka czy ruska 28. Jeżeli tego n ie uczynił, m usiał m ieć po tem u dostateczne powody; m ógł np. zdawać sobie spraw ę iz tego, że usunięcie dynastii na stałe nie rokuje w idoków powodzenia.

Od przesłanek wyroizumowanych przejdziem y teraz do· inform acji źródłowych. Z relacji Galla w ynika, że M iecław był „sługą” Kazimierza. Określenie1 to odnosić się m oże tylko do czasów p o powrocie k sięcia do kraju,, gdyż w przedstaw ieniu kronikarza w zn iesien ie się M iecław a nastąpiło zaraz po śm ierci M ieszka II, bo Kazimierza w ygnano, gdy tylko zaczął p a n o w a ć20. Opierając się na innych w yp o­ w iedziach Galla, można w nioskow ać, że k onflik t Kazim ierza z M iecław em nie n a­ stą p ił izaraz po powrocie księcia do Polski ani też nie był długotrw ały. Według kronikarza w ojna z M iecław em rozpoczęła się dopiero po uwolnieniu przez K azi­ m ierza ojczyzny i w ypędzeniu obcych najedźców; daje on rów nież do zrozumienia, że książę rozprawił się ze zbuntowanym poddanym w krótkim czasie 30.

Gdy id zie, o inne źródła, na pierwszym pod w zględem chronologicznym m iej­ scu n ależy um ieścić figurującą w latopisach krótką w zm iankę o w ypraw ie księcia

Jarosław a k ijow skiego na Ma'zowszan w 1041 r. W edług panującego w nauce przekonania w ypraw a ta została p rzedsięw zięła w interesie Kazimierza i stan o­ w iła początek rozgrywki, która sw ój fin ał znalazła w pokonaniu M iecława

27 o w y l u ^ i e n i u ó w cze sn ej P o lsk i por. St. K ę t r z y ń s k i , K a z i m i e r z O d n o w i c i e l , P o l s k a X —X I гoiekii, ^V arszaw a 1961, s. 496.

28 R y cer ze n ie m ie c c y , k tó r y c h d a ł K a zim ie rzo w i H en ry k III, n a jp ó źn iej po p aru m ie ­ sią c a c h p o w r ó c ili do dom u; w o j s k ą w c z e sn o fe u d a ln e n ie n a d a w a ły się do d łu g o tr w a ły c h w y p ra w .

29 ...c u m ... r e g n a r e c e p i s s e t (G all II, с. 18, s. 41).

30 I g i t u r e l ï b e r a t a p a t r i a e t e x p u g n a t a , p r o f u g a t i s q u e g e n t i b u s e x t e r o r u m , n o n m i n o r

K a z i m i r o r e s t a b a t host ilis p r o f u g a t i o su e g e n t i s s u o r u m q u e i u r e p r o p r i o s u b d i t o r u m . E ra t n a m q u e q u i d a m M e c z z l a v u s nom in e ... (G all II, с. 20, s. 45).

(9)

w 1047 r.31 Przekonanie to J. Bieniak podw ażył w ykazując, że pierwsza wyprawa odbyła się raczej jeszcze przed m ałżeństw em Kazim ierza i bez p orοιζum ienia z księciem polskim i dopiero w ypraw a w roku .1047 pozostaje w zw iązku z tym m ałżeństw em . Jednak autor sądzi, że istniała jakaś łączność m iędzy w ypraw ą ruską z roiku 1041 a niem iecką decyzją w ysłan ia Kazim ierza do Polski (s. 115— H16); po­ w ołu je się on m. in. na dom ysł B. W ł o d a r s k i e g o , że w czasie zjazdu w A llstedt 30 listopada 1040, z udziałem posłów ruskich, zarysowało się porozu­ m ienie rusko -mierni ecke. Genezy w ypraw y z roku 1041 zdaniem jego należy szukać w naporze Rusi na w schodnie Mazowsze i na Jaćwież.

Przeciw ko temiu poglądowi jednak można w ysun ąć szereg zastrzeżeń. W czesno- feudalne państw o ruskie istotn ie dążyło do opanowania w schodnich brzegów Bałtyku. W yprawy Jarosława z lat 1030 (Czudowie w dzisiejszej Estonii), 1038 (Jaćwież), 1040 (Litwa) zm ierzały n iew ątpliw ie do stopniow ej realizacji tego pro­

gramu. N atom iast trudno uwierzyć w istn ien ie rzekomej koalicji m azow iecko-

-jaćw iesk o-litew sk iej, która w dodatku m iała stanow ić jakiś trw alszy związek. Już sam o zorganizowanie1 koalicji złożonej z tak różnorodnych elem en tów byłoby rzeczą trudną i w ątpić należy, czy bałtyckie organizacje plem ienne m ogły wykazać w iele zrozum ienia dla długotrwałej kom binacji politycznej. Nie sposób także uwierzyć, że hipotetyczne zwierzchnictwo p olskie nad Jaćw ieżą zdołało przetrwać do czasów M iecław a i było przez niego w ykon yw ane (s. 159). Od śm ierci Chrobrego p aństw o­ w ość polska przeżyła ty le w strząsów , że nie zdołała utrzym ać naw et Pomorza, m im o nierów nie .większego znaczenia tego regionu i w cześniejszego złączenia go z państw em Piastów. Zresztą dla M iecława w trącenie się w w ojnę Rusi z Jaćwieżą było krokiem wysoce· ryzykow nym i spodziew ać się należy, że raczej w ołał uniknąć tego za w szelką cenę. A zupełnie już dowolna jest opinia J. Bieniaka, że Kazim ierz w układzie zaw artym z Jarosław em zgodził się na podporządkowanie L itw y państwu kijow skiem u (s. 169). Polska w ezesnofeudalna ani nie sąsiadow ała z Litwą, ani też nie interesow ała się tym krajem; Gall i Kadłubek w ogóle nie w spom inają o Litwie.

W ydaje się, że klucz do w yjaśnienia genezy w ypraw y z roku 1041 tkw i w no­ ta tc e o · pobycie posłów ruskich w A llstedt, którą autor raczej zbagatelizował. Rzucona .mimochodem uwaga o zawartym w ted y porozum ieniu niieimiecko-ruskim m oże być trafna z tym jednak, że mogło ono dojść do skutku zarówno w interesie Kazim ierza, jak i na jego szkodę. Mogła zajść taka sytuacja, że M ieeław, aczkolwiek uznawał Kazim ierza za sw ego w ładcę, był zbyt potężny jak na urzędnika książęcego. Dlatego atak Rusinów na jego dom enę — M azowsze byłby w sw ych skutkach ko­ rzystny dla Kazimierza, osłabiając pozycję M iecława w państw ie. Mogła też zajść i taka ew entualność, że w A llstedt strona niem iecka w yraziła zgodę na zdobycie M azowsza przez księcia kijow skiego i oparcie granicy ruskiej o Wisłę. Za tym przypuszczeniem przem awiałaby okoliczność, że Jarosław faktycznie zdołał prze­ sunąć granice sw ego państwa na zachód zdobyw ając grady czerw ieńskie, ziemię przem yską i Podlasie. Niem com zaś zależało na osłabieniu Polski i przed układem ratyzbońskłm m ogła powstać koncepcja jej okrojenia na rzecz Rusi.

W zw iązku z pow yższym i uwagam i w ym aga rozpatrzenia okoliczność, że no­ tatka w latopisach m ów i o w ypraw ie na Mazowszan, co m ieściłoby w sobie pojęcie ich niezależności. Poniew aż 'przyjmujemy, że podówczas Kazim ierz już był powrócił do Polski, M ieeław zaś jem u się podporządkował, przynajm niej form alnie, w kon­ sekw en cji należałoby oczekiwać zapisu m ów iącego o w ypraw ie „na Lachów'”. Pod takim bowiem określeniem w ystęp uje w źródłach ruskich państw o p o lsk ie 32.

31 W sw o im cza sie ró w n ież u w a ż a liśm y za rzecz p ew n ą, że K azim ierz u siło w a ł p ozb yć •się M iecław a z p om ocą ru sk ą ju ż w rok u 1041, g d y zaś w y p ra w a ruska sp o tk a ła się z n ie ­

p o w o d zen iem , u g o d ził się p rzy w ó d cą M azow szan (op. cit., s. 130—131). P ogląd te n w św ie tle ;pracy J. B i e n i a k a trzeba u zn a ć za m yln y.

(10)

Wydaje się, że okoliczność ta w konkretnym w ypadku n ie ma w iększego znaczenia,, ponieważ przejęta przez latopis notatka typu paschalnego m ogła po prostu skon­ kretyzow ać terytorialny cel w ypraw y, który istotnie ograniczał się do Mazowsza. W yprawa w roku 1041 była, jak zw ykle się przyjm uje, nieudana. Niem niej

jednak zagrożenie od ściany w schodniej m ogło skłonić M iecława do w ięk szej

uległości w zględem Kazimierza. Że stosunki m iędzy nim i jakoś się ułożyły, można w nioskow ać z przekazów źródeł niem ieckich (Roczniki ałtajskie), które rzucają nieco św iatła na losy Kazim ierza w latach 1042—il046.

R elacje R oczników ałtajskich o n iestaw ien iu się k sięcia polskiego na zjazd w Goslarze na Boże Narodzenie 1042 roku J. Bieniak uważa za dowód poważnego kryzysu panow ania Kazim ierza w Polsce w yw ołanego wzm ożonym naciskiem M iecław a (s. 90 i 189—190). W w yn ik u dalszych dociekań dochodzi do w niosku, że to sam odzielna polityka Kazim ierza w obec Rusi (sojusz z Jarosław em przypię- czętow any m ałżeństw em z Dobroniegą) ściągnęła na niego w ów czas niełaskę króla niem ieckiego (s. 140 i 188).

N iestety, om aw iany przekaz nie upow ażnia żadną miarą do domysłu, iż K azi­ m ierza zatrzym ały w Polsce jakieś działania w o je n n e 33. Czytam y w nim, że Kazim ierz n ie przybył do Goslaru w b rew w yraźnem u rozkazowi króla. Wynika stąd, że o żadnej w ojnie domowej w Polsce na dworze niem ieckim nic zgoła nie w iedziano, bo w przeciwnym razie król n ie w zyw ałb y do sie b ie Kazim ierza. Gdyby n aw et przyjąć, że zam ieszki w Polsce w ybuchły tuż przed w ypraw ieniem po­ selstw a, to i w tym w ypadku w ieść o nich m usiałaby dotrzeć do Henryka III n aj­ później w raz z posłam i Kazim ierza i n ie m iałby on powodu do gniewu.

D ow iadujem y się następnie z tejże notatki rocznikarskiej, że m imo niełaski,, jaka dotknęła k sięcia polskiego, znowu n ie staw ił się On przed królem, w ypraw ił n atom iast n ow e p oselstw o z ośw iadczeniem , że nie m oże przybyć ze w zględów od niego niezależnych 1 gotów jest stw ierdzić to pod przysięgą. Wypada zapytać, czy w ojna dom ow a w sąsiednim kraju .może należeć do w ydarzeń, które trzeba udo­ w adniać aż przysięgą? Przyczyna niestaw ien ia się Kazim ierza m usiała być n ie ­ znana szerszem u ogółowi, stanow iła jedną z tajem nic państw ow ych, której książę polski w olał nie zdradzić naw et w łasnym posłom.

W tej sytuacji pow inniśm y raczej przypuszczać, że Kazim ierz n ie ty lk o n ie m iał w ted y żadnych kłopotów natury m ilitarnej, lecz w prost przeciwnie, już w końcu 1042 roku stanął tak m ocną nogą w kraju, że m ógł przybrać dość n ieza­ leżną postaw ę w obec N iem iec. Trudno przypuszczać, że to nadzieja na pomoc ruską tak go ośm ieliła, bo nieudana w ypraw a na Mazowsze w roku poprzednim w y k a ­ zała, że m ożliw ości m ilitarnych Rusi raczeij n ie należy w ysoko cenić.

Z tego· w szystkiego m ożna w ysnu ć w niosek, że M iecław — w brew poglądowi autora — nie tylko żył w ted y w zgodzie z K azim ierzem, ale i w spierał go całą sw ą potęgą. Tylko w tym w ypadku Kazim ierz m ógł czuć się tak pew ny siebie, jakim g o ukazuje zanailizowna notatka w Rocznikach ałtajskich.

W edług J. Bieniaka w ojna domowa w Polsce trwała i w następnych latach, przy czym akcja dyplom atyczna M iecława zdołała doprowadzić do zawarcia sojuszu z w ładcam i Czech i Pomorza. Autor powołuje się na inny przekaz R oczników ałtajskich, który opisuje, jak to H enryk III pogodził w czerwcu 1046 r. B rzetysła- w a czeskiego i „Zem uzila” pom orskiego z Kazim ierzem. Uważa, że in tencje za­ czepne m ożńa przypisać jedynie przeciwnikom księcia polskiego) bo on sam m iał jeszcze n ie dokończoną w ojnę z Miecławeim i że konflikt, zapew ne zbrojny, m u siał

39 P o d a je m y tu te k st p rzek azu : B u l a n i c i d u cis n u n c ii c u m m u n e r i b u s sui s r e j e c t i п ес

p r e s e n t i a m c a e sa ri s a u t a f f a t u m m e r u e r u n t , qu ia ip se , i u x t a q u o d iu ss u s e r a t , n o l u e r a t v e n i r e . Missa t a m e n d e n u o le g a t i o n e se e x c u s a t et , qu ia v e n i r e no n p o t u e r i t , iu s i u r a n d o p r o m i t t e n d o c o n f i r m a v i t , s i q u e g r a t i a m r e c i p u e r e g is m e r u i t (A n n a l e s A l t a h e n s e s M a io res ,

(11)

w ybuchnąć najpóźniej na w iosnę tego roku. Sytuacja ułożyła się tak niekorzystnie dla K azim ierza, że zdecydow ał się on na w n iesien ie skargi do Henryka III. Pośrednictw o niem ieckie doprowadziło do układu w Miśni, mocą którego książę polski m usiał uznać niezależność Pomorza oraz panow anie czeskie na Śląsku (s. 88—89 i 194— 195).

N iestety, znow u m am y do czynienia z domysłami, które są pozbawione oiparcia źród łow ego34. Państw o Kazimierza, zaatakowane jednocześnie, jak chce autor, przez M iecława, C zechów i Pomorzan, zostałoby zmiażdżone od razu z uwagi na jego słabość m ilitarną, stw ierdzoną dla następnego roku zgodnie przez Galla i źródło ruskie, sam zaś K azim ierz m usiałby ponow nie uchodzić z kraju. Tym cza­ sem notatka w Rocznikach ałtajskich, m ówiąca o staw ien iu się Kazim ierza, B rze­ tysław a i „Zemuzila” przez H enrykiem ze stosow nym i darami, ukazuje nam w szystkich trzech jako panujących, których stać było na odpowiednie obdarowanie króla. W dodatku pora zim owa nie nadaw ała się do prowadzenia działań w ojen ­ nych o pow ażniejszym charakterze; w jeszcze w iększym stopniu odnosi się to spostrzeżenie do w iosn y z uwagi na puste na przednów ku śpichrze, co uniem ożli­ w iało najeźdźcom zaopatrzenie się w żyw ność. W yznaczenie na dzień 24 czerwca term inu zjazdu książąt w skazuje raczej na pow zięty przez króla zam iar niedo­ puszczenia do działań w ojennych w najsposobniejszej dla nich porze, to jest w końcu lata i w czesną jesienią 35.

Sama koncepcja trójprzym ierza o charakterze zaczepnym w rogów księcia polskiego jest w konkretnym w ypadku w ysoce nieprawdopodobna. Jakich korzyści m ógł się spodziew ać po nim partner najw ażniejszy — książę czeski? Zawarty zaledw ie przed pięciu laty układ ratyzboński oznaczył granice nabytków czeskich w P olsce i .zabronił B rzetysław ow i dalszych zaborów. Na zmianę tych postanow ień nie m ógł on liczyć, gdyż N iem cy n ie zezw oliłyby na dalsze pow iększenie sił państwa czeskiego. N ie zanosiło się rów nież i na korzyści polityczne. Jeżeli Kazim ierz rze­ czyw iście w ałczył podówczas z M iecławem , jak tw ierdzi autor, w interesie Czech leża ło b y jak najdłuższe utrzym anie rów now agi m iędzy obydwoma ryw alam i, nie

zaś zjednoczenie Polski pod w ładzą potężniejszego z nich — M iecława.

Co prawda J. Bieniak sądzi (s. 195), że książęta czeski i pomorski postanow ili poprzeć M iecława, bo „zbliżające się zw ycięstw o Kazim ierza, opartego o sojusz z Rusią, byłoby dla nich obu groźniejsze niż utrzym anie się pozbawionego m ożniej­ szych sprzym ierzeńców M iecław a”. Czy jednak m ogli oni m ieć pewność, że los

M iecława jest już .przypieczętowany? W początkach 1046 roku w spólna akcja polsko-ruska, jeżeli w ogóle .została już uzgodniona, n ie należały zapewne do rzeczy powszechnie znanych, niepow odzenie zaś w ypraw y z roku 1041 nakazywałoby liczyć się z ew entualnością, że i tym razem M iecław zdoła się obronić.

W łaściwa ocena układu m iśnieńskiego w ym aga uprzedniego w yjaśnienia,

dlaczego rokowania w Merseburgu n ie dały rezultatu i trzeba było zorganizować ponow ne spotkanie trzech książąt w Miśni. Nie sposób przecież uwierzyć, że kró­ low i zależało na spędzeniu w M iśni św ięta iPiotra i Pawła. Zdaniem J. Bieniaka stało się tak dlatego, że spory, które d zieliły książąt, m usiały być poważne; m ożliw e też, że w m iędzyczasie poszczególni książęta prowadzili rozm owy z pełnom ocnikam i

34 In te r e su ją c a nas rela cja brzm i ja k n a stę p u je : H is o m n i b u s p e r a c tis r e x i n d e d isc e ss it

■ac M e rs ib u r c , n a t a l e s a n c t i J o h a n n is c e l e b r a t u r u s , p e r v e x i t . Illu c e t i a m B r a t i z l a o d u x B o e m o - ru m , K a z m i r B o l a n io r u m , Z e m u z i l B o m e r a n i o r u m a d v e n e r u n t a t q u e r e g e m d o n is d e c e n t i b u s h o n o r a v e r u n t . E o d e m di e f e c i t r e x f i l i a m ip siu s v e la m in e sacro v e la r i sim u lq u e a b b a tissa m Q u i t t i l i n g e n b u r g e n s e m c on se cr ar i. I n d e d i s c e d e n s a p o s t o l o r u m P e t r i e t P a u li f e s t a Mi hsi na c e l e b r a v i t , u b i e t i a m c o n v e n t i o n e m s e c u n d a m h a b e n s d u c e s p e r a c t o s i n t e r se p a c i f i c a v i t . Ill ic e t i a m T e t i, D ie tr ic i co m i t i s f iliu s, m a r c h a s E h k a h a r d i d u a s a r e g e p r o m e r u i t , te r c i a m , i d e s t M ih s i n e n s e m , r e x a d h u c r e t i n u i t (A n n a le s A l t a h e n s e s M aiores, s. 41—42).

(12)

królew skim i. A le to Wszystko można było załatw ić w Mersdburgu. Tak sam o chy­ bione ibyłoby szukanie 'przyczyny przenosin w ruchliw ości Henryka III, który lubił, jeździć po kraju. Tym razem m usiał oin ciągnąć ze soibą do Miśni odległej o 100 km w lin ii pow ietrznej od Merseburga n ie tylko w łasn y dwór, ale i orszaki trzech książą/t cudzoziemskich. W tej sytuacji nasuw a się domysł, że któryś z książąt sprzeciw ił się w o li Henryka i trzeba było użyć specjalnych środków dla przeła­ m ania oporu.

Kazim ierz nie m ógł być tym księciem , gdyż mając przeciwko solbie Brzetysłaiwa. i „Zemuzila” n ie narażałby się H enrykowi. Znamy go zresztą jako dobrego dyplo­ m atę; w roku 1050 umiał on obiecać tem uż Henrykowi sp ełn ienie jego żądań,, a następn ie nie dotrzym ać obietnicy 36.

Nie zwrócono dotychczas uwagi na zdanie· w Rocznikach ałtajskich następujące zaraz po opisie· pogodzenia książąt przez Henryka. Roozndlkarz zanotował, że król nadał w tedy niejakiem u Tetiem u d w ie m archie ze spuścizny po zm arłym 24 stycz­ nia tegoż roku margrabi m iśnieńskim Ekfcehardzie II, sam ą zaś m archię m iśnieńską na razie zatrzym ał w sw oich rękach. Trzeba tu przypom nieć o geograficznym poło­ żeniu Miśni i jej znaczeniu strategicznym . Znajdowała się ona w odległości k ilk u ­ dziesięciu kilom etrów od granicy czeskiej; z niej w roku 1040 natarł na Czechy siln y oddział niem iecki pod wodzą Ekkeharda II, w spierając uderzenie głów nych sił od strony Bawarii. Przypuszczam y, że udając się dem onstracyjnie do Miśnii. w celu norm alizacji stosunków m iejscow ych, król dał do zrozum ienia księciu czeskiem u, że jest gotów w szcząć przeciwko niem u akcję wojenną. M ielibyśm y tu poszlakę w skazującą, że to w łaśn ie B rzetysław był przeciwnikiem ugody, którą król narzucał powaśnionym - książętom . W szytkie bowiem czynności urzędowe,, których Henryk dokonał w Miśnii, jak pogodzenie książąt, załatw ienie spraw y m archii oraz nadania 2 ldpca tegoż roku na rzecz m iejscowego biskupstw a i k a­ p itu ły 37, m ogły być rów nie dobrze dokonane i w Merseburgu.

Co m ogło b yć kością niezgody? Na to, że Henryk zgodzi się na przesunięcie granicy z Polską na korzyść Czech, ..Brzetysław nie m ógł liczyć, bo w R atyzbonie uzyskał już ustępstwa m aksym alne. W dodatku Henryk w ów czas gw ałtow nie po­ trzebował jego pomocy przeciwko Węgrom, teraz zaś, po pokonaniu latem 1044 roku uzurpatora Sam uela Aby i ponow nym w prow adzeniu na tron w ęgierski powolnego Niem com Piotra W enecjanina, królow i nie zależało sp ecjalnie na B rzetysław ie. Za prawdopodobniejszy trzeba uznać domysł, że Kazimierz zdołał odebrać księciu czeskiem u jakąś część jego zdobyczy terytorialnych. W zw iązku z tym w 11046 roku zanosiło się na czeską w ypraw ę odwetow ą, jednocześnie zaś K azim ierzowi zagrozili. Pomorzanie, którzy, jak zauw ażył St. K ę t r z y ń s k i , zawsze byli gotowi rabować i łupić, ilekroć w Polsce nadarzyła się sposobność 3S. Wówczas nastąpiła interwencja. H enryka III, który tym razem skłonny b ył pom niejszyć nieco nabytki czeskie uzy­ sk an e na m ocy układu ratyzbońskiego, korzyści zaś przyznane K azim ierzow i zrów ­ now ażył uznaniem „Zem uzila” za w ładcę niezależnego.

O jak i obszar m ogło chodzić w danym wypadku? J. Bieniak utrzym uje, ż e B rzetysław przyłączył do sw ego państw a n ie tylko Śląsk, ale i Małopołskę, i to· raozej całą (s. 12l·—425). Istotnie, B rzetysław m usiał skorzystać z nadarzającej się sposobności odzyskania Śląska i M ałopolski, które n ależały do Czech przed k ilk u ­ dziesięciu laty. W szczególności o rządach czeskich w K rakow ie pamiętano w Cze­ chach .bardzo długo (dokument praski z roku 1086, kronika Kosmasa). W ydaje się jednak, że w roku 1039 Brzetysław zagarnął raczej tylko K raków z p rzyległym

3β St. K ę t r z y ń s k i , op. cit., s. 483 n.

37 MGH, D i p l o m a t u m r e g u m e t i m p e r a t o r u m G e r m a n i a e t. V, H e n rï c i III d i p l o m a t a ,

B e rlin 1931, s. 197—200.

(13)

okręgiem , tj. ziem ię krakowską. Do zaboru całej M ałopolski w tedy chyba n ie doszło, gdyż Kosmas relacjonuje, że w ojsko czeskie po zajęciu Krakowa ruszyło w prost do W ielkopolski. N atom iast budzi w ątp liw ości teza autora, ż e książę czeski zw rócił nabytki w M ałopolsce już w roku 1041, na m ocy traktatu ratyzbońskiego. Rocznik kapitulny krakowski bowiem , który opiera się na w cześniejszych za­ piskach, notuje pod datą 16 kw ietnia 1045 urodzenie się Mieszka, trzeciego syna Kazim ierza, brakuje natom iast w nim ‘daty urodzenia dwóch starszych s y n ó w 39. Niezanotow anie przez kler krakowski tak w ażnych wydarzeń, jak przyjście na św iat syn ów panującego, zw łaszcza pierworodnego, oznacza chyba to, że w ow ym czasie K azim ierz jeszcze nie rządził w K rakowie. Poniew aż, pierworodny syn, B olesław , urodził się najprawdopodobniej w roku 1043, drugi zaś syn,. W ładysław H erm an — w roku następnym , m ożna przyjąć że u w olnienie Krakowa od okupacji czeskiej w ydarzyło się gdzieś na przełom ie 1044 i 1045 roku. Innym i słow y, pozo­ staw ione Czechom przez Henryka III w roku .1041 duae regiones — to Śląsk i ziem ia krakowska. J. Bieniak odrzuca stanow czo taką lokalizację nabytków B rzetysław a. Sądzi on, że postanow ienia traktatu ratyzfoęńsidego nakładały na księcia czeskiego obowiązek zwrotu części jego nabytków polskich, bo zatrzym anie przez niego całości oznaczałoby dla Henryka III rezygnację z ow oców zw ycięstw a (s. 1Ι1Θ—120). W iemy jednak z dokumentu praskiego z roku 1086, że biskupstw o praskie rościło pretensje do całej Małopolski, a n aw et i terytoriów ruskich aż po Styr i Boh. Stąd można przyjąć, że zatrzym anie przez B rzetysław a na m ocy układu ratyzbońskiego tylko ziem i krakowskiej i rezygnacja z reszty M ałopolski m ogły

być traktow ane jako poważne ustępstw o. W ślad za G. L a b u d ą J. Bidniak

uważa, że duae regiones to Śląsk i utracone (już dawniej Morawy. Jednakże sam Labuda ustalił, że już w roku 1033 B rzetysław , pokonany przez Henryka III, zdołał odzyskać jego łask ę i utrzym ał się przy M oraw ach 40, a w ięc usankcjonowanie za­ boru Moraw m usiało nastąpić już w tedy, a nie dopiero w roku 1041.

Natom iast przekaz Roczników ałtajskich nie uzasadnia domysłu J. Bieniaka 0 „rozpaczliwej kontrakcji dyplom atycznej M iecław a”, która m iała doprowadzić do stw orzenia koalicji m azow iecko-czeskó-pom orskiej. Możemy raczej się domyślać w oparciu o jego treść, że jeszcze w połow ie 1046 roku Kazim ierz m ógł liczyć na M iecława. Pod w zględem m ilitarnym książę polski całkow icie od niego zależał, gdyż M iecław rozporządzał w iększą częścią krajowych sił zbrojnych. Nie w y k lu ­ czone, że Kazim ierz dopuścił z konieczności M iecława do w spółudziału w rządach 1 stosow ał się do jego rad; n ie w iem y, czy M iecław dostąpił godności pierwszego w p aństw ie dygnitarza — komesa pałacowego, a le w p ierw szych latach ponownych rządów Kazim ierza m ógł o;n być kimś w rodzaju majoirdoma. B ył on jednak zbyt potężny, aby książę m ógł m u całkow icie ufać; w tej sytuacji (pragnienie zniszczenia państw a w p aństw ie, jakie: stanow iło Mazowsze w rękach M iecława, byłoby jak najbardziej naturalne.

Sytuacja zm ieniła się po układzie w Miśni. Kazim ierz czuł się na razie bezpieczny od strony Czech i Pomorza. M ógł także liczyć na pomoc szwagra, księcia kijow skiego, który w ła śn ie w tym roku zaw arł pokój z Bizancjum. Jak w ynika z opowieści Galla, książę zażądał od M iecława ustąpienia z M azowsza,

38 M PH II, s. 794. J. B i e n i a k n ie słu sz n ie k w e s tio n u je p od an ą p rzez G alla k o le jn o ść sy n ó w K azim ierza I ja k o k o le jn o ść sta r sz e ń stw a (s. 138—140). J e st b o w ie m rzeczą p o w sz e c h n ie zn an ą, ja k ie d o n io słe zn a c z e n ie m ia ły w p r a w o d a w stw a eh ep o k i feu d a ln ej z a sa d y p ie r w o - rod ztw a i sta r sz e ń stw a — s z c z e g ó ły g e n e a lo g ic z n e p a m ię ta n o bard zo d o k ła d n ie: m o żem y w ię c p o le g a ć na r z e te ln o śc i in fo r m a c ji G alla.

40 G. L a b u d a , U t r a t a M o r a w p r z e z p a ń s t w o p o lsk ie tu X I w i e k u , S t u d i a z d z i e j ó w

(14)

spotkał się jednak z odmową. Zapewne K azim ierz zareagow ał na to pozbawieniem go w szystkich urzędów jako zdrajcy. Wątpić jednak należy, czy naw et w ów czas M iecław ogłosił się niepodległym w ładcą Mazowsza. Gall bow iem inform uje nas w sposób dość m glisty, że Kazim ierz m iał do w yboru wymierzeni© pom sty łub groźbę dużej straty i niebezpieczeństw a, nic nie m ów i natom iast o uzurpacji godności książęcej przez przyw ódcę M azowszan. Praw dopodobnie M iecław n ie był pew ny, czy M azowszanie pójdą za nim , gdy w ezw ie ich do całkow itego zerwania z dynastią, Jak wiadom o, kilkadziesiąt lat potem w rocław ianie, stając po stronie Zbigniewa przeciwko W ładysław ow i Hermanowi, odpow iedzieli posłow i książęcemu, że chcą ibyć posłuszni sw em u w ład cy i pragną jedyni© p rzeciw staw ić się S iecie­ c h o w i41. Prawdopodobnie M iecław .również twierdził, że w ystęp uje jedynie p rze­ ciw k o złym doradcom Kazimierza, ale n ie jest w rogiem sam ego m onarchy. W po­ dobny sposób zresztą uzasadniali sw e poczynania niem al w szyscy buntow nicy średniow ieczni.

Z relacji Galla m ożna w yczuć, że M iecław był całkow icie zaskoczony w ypad ­ kami. Na akcję Kazim ierza odpow iedział on w szczęciem jakichś działań w ojennych oraz organizowaniem podstępnych zam achów na osobę m onarchy (in super eciam ei wrmls e t in sidiis resistebat). Zarzut usiłow anego skrytobójstw a m ógł zresztą być niepraw dziw y. M iecław zdołał ponadto sprzym ierzyć się z Pomorzanam i, ale ci już nie zdążyli przyjść m u z pomocą,' gdy nastąpił aitak przeciw ników , który położył kres jego rządom ma Mazowszu.

P ow yższą rekonstrukcję przebiegu w ydarzeń zdaje się potw ierdzać źródło ruskie, które m ilczy o w alkach m azow iecko-ruskich w latach 1042—104642. Przed­ staw ia ono spraw ę w ten sposób, że M iecław skrzyw dził czy zniew ażył Kazim ierza

już po jego ślubie z siostrą Ja ro sła w a 43 i m iędzy tym czynem M iecław a a drugą w ypraw ą Jarosław a na Mazowsze istn iał zw iązek przyczynow y. Charakterystyczne również, że w pierwotnej redakcji tego źródła M iecław nie jest nazw any księciem Mazowszan, lecz figuruje bez jakiegokolw iek ty tu łu 44. Odmowa w ykonania rozkazu księcia oraz czynny opór m ogły się złożyć na owo „pokrzywdzenie” Kazimierza, które posłużyło Jarosław ow i jako powód do interw encji.

Autor zbyt kategorycznie uznaje w zgląd na korzyści terytorialne za jedyny m otyw udzielenia pomocy K azim ierzow i przez księcia kijow skiego. Panujący b y ­ najm niej nie k ierow ali się zawsze w yłącznie racją stanu, zw łaszcza gdy idzie o czasy w czesnofeudalne. O udzieleniu poparcia K azim ierzow i przez jiego szw agra m ogły zadecydować w zględy rodzinne, a naw et Jarosław pow inien był czuć się do te,go zobowiązany z uw agi na prowadzoną przez niego politykę zw iązków m atry­ m onialnych z w ładcam i eu rop ejsk im i45. Poza tym M iecław b ył dla Jarosława zbuntowanym przeciwko sw em u księciu bojarem, a z bojarami książę kijow ski m iew ał kłopoty i w e w łasnym p aństw ie. W początku sw ej kariery politycznej m u­ sia ł on rozprawić się krwawo ze starszyzną nowogrodzką, w późniejszym zaś czasie

41 G all i i, c. 4, s. 70.

42 T e k st je g o z r e k o n str u o w a ł J. B i e n i a k , Ź ró d ł o r u s k i e do s p r a w y M ie c ła w a , „ S tu d ia Ż r ó d ło z n a w c z e ” t. VIII, 1963, s. 96—111, w sp osób n a stę p u ją c y : W si t e w r e m i e n a w d a s t ’ J a r o -

s l a w s i e s t r u s w o j u z a K a z i m i r a . I w t a l i e t a o b i d j a a s z e M o i s ł a w K a z i m i r a . I c h o d i J a r o s ł a w — na M a z o w s z a n y w lo d ’j a c h — i u b i M o is ł a w a i p o k o r i j a K a z i m i r u ... [tu n a stę p u je o p o w ieść

o z w r o c ie b ra ń có w ru sk ich w z ię ty c h p rzez B o le sła w a C hrobrego i m a łż e ń stw ie Iz ja sła w a z sio str ą K a zim ierza ].

43 C zasow n ik o b i d i e t i o zn a cza ł „ tra k to w a ć n ie sp r a w ie d liw ie , obrażać, z n ie w a ż a ć ” — por. I. I. S r e z n i e w s k i , M a t i e r i a ł y d lia s ł o w a r i a d r e w n i e r u s s k o g o j a z y k a p o p i s m e n n y m

p a m j a t n i k a m t. II, St. P e te r b u r g 1895, szp. 505—506.

44 J. B i e n i a k , Ź ró d ł o ru s k i e , s. 108, p rzy p is 41.

46 p or. S. M. S o ł o w j e w , I s t o r i j a R os si i s d r e w n i e j s z i c h w r e m i e n ks. 1, t. I, M oskw a 1959, s. 218.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powszechność Kościoła Chrystusowego – od którego Sobór odróżnił Kościół katolicki, czyniąc z niego subsystencję Kościoła Chrystusowego 18 , jego ucieleśnienie 19 ,

W literaturze oraz wszelkiego typu opracowa- niach, artykułach i referatach poruszających zagad- nienia bezpieczeństwa pożarowego budynków spo- tkać można wiele podobnie

Zirk-Sadowskiego właśnie model uczestnictwa polskiego środowiska prawniczego w europej­ skiej kulturze prawnej przesądzi o zdolności naszych prawników do

Wobec tego, że sprawa administracyjna istnieje niejako uprzednio – przed zawiązaniem się stosunku procesowego między dwoma podmiotami (zatem przed wszczęciem jurysdyk-

Zbadanie i opracowanie powyższych mate- riałów może uzupełnić obraz życia Józefa Fe- liksa Zielińskiego, które Elwira Wróblewska przedstawiła z punktu widzenia

„Aktywny Absolwent” współfinansowanym ze środków PFRON, realizowanym w ramach pilotażowego programu „Absolwent”.. Projekt skierowany jest do osób, które spełniają

Z dostępnych danych publikowanych przez Eurostat o liczbie ludności w krajach członkowskich UE można się dowiedzieć, że liczba ludności bilanso- wana na początek każdego roku

Co więcej, nie wiem dla- czego raz jeszcze pisze o Międzywydziałowym Zakładzie Historii i Kultury Żydów w Polsce oraz Katedrze Judaistyki, nie nawiązując wszakże w ogóle do