• Nie Znaleziono Wyników

"Problemy percepcji: teoria danych zmysłowych w brytyjskiej filozofii analitycznej", M. Hempoliński, Warszawa 1969 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Problemy percepcji: teoria danych zmysłowych w brytyjskiej filozofii analitycznej", M. Hempoliński, Warszawa 1969 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

J. Chalcarz

"Problemy percepcji: teoria danych

zmysłowych w brytyjskiej filozofii

analitycznej", M. Hempoliński,

Warszawa 1969 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 6/2, 149-156

(2)

S tu d ia P h ilo so p h iae C h ristian a e ATK

6(1970)2

Z ZAGADNIEŃ METAFIZYKI I TEORII POZNANIA

C h a l c a r z J.

H em p o liń sk i M., P ro b le m y p ercep cji, W arszaw a 1969 D o ł ę g a M.

B lanche R., L a science ac tu e lle e t le ratio n alism e, P a ris 1967 (tłum . Z abłudow ski A., W arszaw a 1969)

H a j d u k Z.

G uido K üng, O ntologie und logistische A nalyse d e r S prache, W ien 1969

P ap A., A n aly tisch e E rk e n n tn isth e o rie . W ien 1955 L u b a ń s k i M.

G noseołogiczeskie pro b lem y fo rm alizacji, M ińsk 1969

H e m p o l i ń s k i M., P ro b le m y percepcji. T eoria danych zm y s ło w y c h

w b r y ty js k ie j filo zo fii a n a lityc zn ej, W arszaw a 1969, PW N, ss. 438.

I

K siążka ta sk ła d a się z trzech części. W pierw szej A u to r p rze d staw ił głów ne tezy b ry ty jsk ie j filozofii a n a lity cz n ej, w dru g iej om ów ił teorię dan y ch zm ysłow ych u b ard z iej rep re z e n ta ty w n y c h p rzed staw icieli tego k ie ru n k u , a w trzeciej po d d ał tę te o rię k rytyce.

W e w stę p ie do sw ej p rac y H em poliński sprecyzow ał postaw ione sobie zadanie: w ykazać, w ja k im sto p n iu an ality cy ro zstrzygnęli teoriopo- znaw czy pro b lem spostrzeżenia. Z astrzeg ł się p rzy tym , iż nie p ro p o n u je w łasn y ch rozw iązań, jeśli rozw iązanie p ow inno być w y czerp u jące i ko­ h ere n tn e . Jego zdaniem nie pozw ala na to obecny sta n filozofii, ani obecny sta n nauk' szczegółow ych (14). Ma n a m yśli te nauki, k tó re do­ tyczą — choćby ty lk o m a rg in a ln ie — p ro b le m a ty k i gnozeologicznej.

(3)

150 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E [2]

1. A u to r c h a ra k te ry z u je szczegółow iej dw a sk ra jn e ty p y filozofii an a lity cz n ej: filozofię G. E. M oore’a, k tó ra za in icjo w ała k ie ru n e k a n a ­ lity czn y w filozofii an g ielsk iej, oraz e k stre m isty cz n ą po stać tej filozofii: lingw isty czn y fenom enalizm A. J. A yera.

1.1. W 1903 r. G. E. M oore w y stą p ił przeciw F. H. B radleyow i, a t a ­ k u ją ce m u z pozysji subiek ty w n eg o id ealizm u język potoczny, w obronie poznaw czej w arto śc i ję zy k a zdrow ego rozsądku. O bronę tę p rz e p ro ­ w ad z ał m etodą analizy tegoż języka. Ściśle m ów iąc język b y ł tu ty lk o p u n k te m w y jścia analizy. Z ag a d an ie n ia czysto językow e go nie in te ­ resow ały. Pozostaw iać je k ry ty k o m lite ra c k im i językoznaw com . W ła­ ściw ym przed m io tem analizy, k tó rą ro zu m iał ja k o p rze k ład w y rażeń m niej jasn y ch n a w y ra ż e n ia jaśniejsze, były u niego p ojęcia potoczne oraz zdrow orozsądkow e p rze k o n an ia , k tó re to p rze k o n a n ia w g niego na p ew n o są praw d ziw e, ale o k tó ry ch chciał się na drodze analizy do­ w iedzieć, n a ja k ie j pod staw ie są praw dziw e.

P oglądy M oore’a n a podstaw ow ość zdrow orozsądkow ych sądów zm ie­ n ia ły się, chociaż m etoda p o zo staw a ła u niego w ciąż ta sam a. P o cząt­ kow o głosił, że p ojęcia i sądy nie są fa k ta m i um ysłow ym i an i częściam i ta k ich fak tó w , lecz u n iw ersa ln y m i treściam i. P ojęć nie w y p ro w a d za się n a drodze a b s tra k c ji z m a te ria łu spostrzeżeniow ego. To w łaśn ie treści spostrzeżeń lu b rzeczy spostrzeżone — inaczej m ów iąc, sk ła d a ją się z pojęć. Rzecz to zbiór pojęć, czyli treści. „W iedzieć” to ty le co być św iadom ym u k ła d u treści, czyli re la c ji m iędzy pojęciam i. Zaś p r a w ­ dziwość to pro sta, nie za nalizow ana, d ając a się in tu ic y jn ie uchw ycić w łasność p ew nych u kładów treści, czyli zdań logicznych, a k tó ra nie je st w łasnością inn y ch treści.

P ogląd te n p rz y ją ł B. R ussel. N ato m iast porzucił go sam Moore. W r. 1910 w y stą p ił z tezą, że n a tu ra fa k tu lu b rzeczyw istości nie p o ­ zw ala się sprow adzić do u k ła d u treści. W ty m rów n ież czasie M oore zaczął w ątp ić w obiektyw ność ontyczną ow ych treśc i nie m ogąc w y ­ tłum aczyć fałszyw ości poznania. Je śli się je d n ak , w g niego, odrzuci ontyczną obiektyw ność treści, to nie będzie m ożna w y tłu m aczy ć p r a w ­ dziwości poznania. A le pom im o tych tru d n o ści (filozoficznych), p o d k reśla z naciskiem M oore, w iem y że nasze zdrow orozsądkow e p rze k o n an ia są z pew nością praw dziw e.

J a k w szyscy m aksy m alisty czn ie n astaw ie n i filozofow ie, M oore dążył do sfo rm u ło w an ia ogólnego opisu św ia ta ja k o całości, co je s t niezro ­ zu m iałe u a n a lity k a i czego nie spotyka się u in n y c h an a lity k ó w an g iel­ skich. Nie p o tra fił je d n a k zrealizow ać tego p ro g ra m u , p o n ie w a ż '— ja k się tłu m aczy — koniecznych w ty m celu an aliz je st ta k w iele, że nigdy nie m ożna by m ieć pew ności, iż o k reślony opis św ia ta dotyczy św ia ta ja k o całości.

(4)

a) odrzuceniem tw ierd zeń o rzeczyw istości tra n sc e n d e n tn e j ja k o po zb a­ w ionych sensu, b) przyjęciem zasady spraw dzalności em pirycznej od­ nośnie tw ie rd z eń o fa k ta c h oraz odnośnie tego, czy ja k ie ś tw ie rd z en ie je s t tw ierd zen iem o fa k ta c h (jeśli nie je st tau to lo g ią logiczną), c) p rz y ­ jęciem analizy języka za cel filozofow ania. M etoda an a lity cz n a była u niego filozofią.

R a d y k aln y em piryzm A y era w y w a rł w p ły w na jego k o ncepcję analizy lin g w istycznej. N azyw a ją an alizą red u k c y jn ą . P olega ona n a tym , że zd a n ia z a w ierając e w y ra że n ia n ie jasn e spro w ad za się do zdań nie z a w ierając y ch ta k ich w y ra że ń , przy czym za w y ra że n ia n ie jasn e uw aża ta k ie w y ra że n ia, k tó re niczego nie oznaczają lu b p rz y n a jm n ie j je st w ą tp liw e to, co oznaczają. K ry te riu m pew ności w tej sp raw ie b y ła dla A y era em piryczna spraw dząlność p rzy bard zo zacieśnionym rozum ieniu em pirii.

2. T eo ria danych zm ysłow ych w y stą p iła u an a lity k ó w angielskich w trze ch postaciach: p rez en ta cjo n isty cz n ej, re p rez en ta cjo n isty cz n ej oraz w postaci fenom enalizm u lingw istycznego. N ajw ięcej u w agi pośw ięcił H em poliński teo rii dan y ch zm ysłow ych w k oncepcjii M oore’a — p rz e d ­ sta w ic ie la k ie ru n k u pierw szego, oraz te o rii dan y ch zm ysłow ych w k o n ­ cepcji A yera — p rze d staw ic ie la k ie ru n k u trzeciego.

2.1. W łaśnie M oore w p ro w a d ził do teoriopoznaw czego sło w n ik a a n ­ gielskich an a lity k ó w te rm in ,,dane zm ysłow e”. W ielokrotnie zm ieniał p ojęcie dan y ch zm ysłow ych. Zaw sze je d n a k u trzy m y w a ł, że są one czym ś różnym — z je d n e j stro n y od doznań, a z d rugiej — od rzeczy m a te ria ln y c h . Z aw sze rów nież u trzy m y w a ł, iż są one bezpośrednim i p rze d m io ta m i spostrzeżeń. Zachodzi je d n a k m iędzy nim i a rzeczam i ja k iś zw iązek, k tó ry um ożliw ia w p ew nym sensie rów nież bezpośredhie pozn an ie rzeczy tran sc e n d e n tn y c h . U siłow ał w y jaśn ić ów zw iązek i rodzaj p oznania, m ożliw y dzięki te m u zw iązkow i. S ta ra n ia jego nie p rzy n io sły rez u ltató w , do_ czego zresztą o tw arcie się przyznaje. A le odrzucał, pom im o tych niepow odzeń, fenom enalizm w m yśl p rz y ję te j zasady, że zdrow orozsądkow e p rze k o n a n ia są p raw dziw e. F en o m e­ nalizm pozostaje w sprzeczności z n a tu ra ln y m realizm em .

2.2. A y er chce akceptow ać je d y n ie te rm in „dane zm ysłow e” , bez znaczenia, w ja k im w y stę p u je on u M oore’a i bez tezy, że dane zm y­ słow e sta n o w ią bezpośredni p rzed m io t p oznania. Jego zdaniem w szy st­ k ie a rg u m e n ty za egzystencjalnym uzn an iem dan y ch zm ysłow ych są n iew y starczające. Nie p rze sąd z ają one an i o fenom enalizm ie, an i o r e a ­ lizm ie bezpośrednim . O drzuca je d n a k A y er te o rię realizm u bezp o śred ­ niego, ale z innego w zględu — tego m ianow icie, że je st ona niespójna, że za w iera n ie jasn e te rm in y oraz że p rzy p isu je słow om ję zy k a n a tu r a l­ nego dziw aczne znaczenia. W rez u ltac ie pow oduje ona jeszcze w iększe tru d n o ści niż te, k tó ry ch u n ik a .

(5)

152 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E

T ak im n ie ja sn y m te rm in e m je s t p rzed e w szy stk im te rm in „rzecz m a te ria ln a ” i trz e b a go zanalizow ać w te rm in a c h dan y ch zm ysłow ych. T e rm in „dane zm ysłow e” p rz y jm u je A yer, ja k to ośw iadcza w ielo ­ k ro tn ie , ze w zględów językow ej w ygody. N ie w szystkie bow iem fa k ty em piryczne m ożna opisać w te rm in a c h rzeczy m a teria ln y ch . N ato m iast w szystkie p o zw a lają się opisać w te rm in a c h danych zm ysłow ych.

W g A y era żad n a z te o rii spostrzeżenia, n a w e t te o ria k au z aln a, nie je s t te o rią em piryczną. K ażda je s t ty lk o p ropozycją u ży w a n ia słów w pew ien sposób.

A y era te o ria spostrzeżenia nie je s t je d n a k , pom im o jego zapew nień i in te n c ji, czysto w erb aln a. P y ta on bow iem w pew nym m iejscu o spo­ sób istn ie n ia d anych zm ysłow ych oraz o ich n a tu rę . Esse dan y ch zm y­ słow ych, tw ie rd z i A yer, polega n a ich percipi. Je śli zaś chodzi o ich n a tu rę , to są ta k im i ja k im i się w ydają.

S koro dan e zm ysłow e są ta k ie, ja k ie się w y d ają , p o w sta je p y ta n ie , czy m ożliw e je s t w zględem nich poznanie m ylne. A yer u trzy m u je, i.ż m ożliw e je s t poznanie m y ln e odnośnie danych, ale b łą d w ty m w y ­ p a d k u polega nie n a niezgodności z fa k ta m i, lecz n a tym , że opis m oże być n ie p o p ra w n y . J e d n a k pod w pływ em H. H. P ric e ’a, k tó ry m u zw rócił uw agę na to, iż trze b a odróżnić w ygląd danych zm ysłow ych od ich w y d a w a n ia się, zm ienił zdanie przy zn ając, że w dziedzinie poznania d an y c h m oże się zaznaczyć b łą d fak ty czn y , nie ty lk o w erb aln y .

N a m ocy p rzy ję tej tezy o sposobie istn ie n ia dan y ch zm ysłow ych m iały one w g A y era c h a ra k te r p ry w a tn y . T rzeb a było z ko lei w y jaśn ić in te rsu b iek ty w n o ść oraz ad ek w atn o ść d an y c h zm ysłow ych. W w y ja ­ śn ia n iu in te rsu b iek ty w n o ści dan y ch A yer w sk az y w ał n a zn an e psycho­ logom w spółśw iadom ości i te lep a tii. C zęstszym je d n a k w g niego spo­ sobem stw ie rd z en ia, że in n i doznają ta k ic h sam ych dan y ch zm ysłow ych ja k ja , je s t stw ierdzenie, iż zach o w u ją się podobnie ja k ja. Sposób te n w p ra w d zie nie u ja w n ia zm ysłow ych treści, ale w sk az u je n a w spólną s tr u k tu r ę naszych dośw iadczeń.

W iększą tru d n o ść sp raw ia ło A yerow i w y jaśn ien ie adek w atn o ści d a ­ nych zm ysłow ych, tru d n o ść zre sztą nie po k o n an ą przez niego nigdy. O drzucił on m etodę ro zu m o w an ia opartego na zasadzie przyczynow ości. M etoda ta je s t n iep o p raw n a, poniew aż pojęcie przyczynow ości może być w g niego stosow ane ty lk o w odniesieniu do dziedziny p rzed m io ­ tó w d ostępnych obserw acji. N ato m iast p ró b o w ał ro zstrzygnąć p roblem ad e k w atn o ści w sposób p a ra d o k saln y , bo bez o d w oływ ania się do rzeczy tra n sc e n d e n tn y c h ja k o odpow iedników danych ad ek w atn y c h . Co dziw ­ niejsze, pro b lem rzeczy tran sc e n d e n tn y c h , p o w stały w ko n sek w en cji sta n o w isk a fenom enologicznego, p ró b o w a ł A y er ro zstrzy g n ąć przy po ­ m ocy ję zy k a danych zm ysłow ych, a ściślej m ów iąc sfo rm u ło w ał je d y n ie p o stu la t tego ro d za ju o p eracji, k tó rą n az w ał k o n stru k cjo n izm em

(6)

logiez-nym . A le an i on, an i n ik t in n y nie zrealizo w ał p o stu la tu znalezienia d la każdego z d a n ia o przedm iocie m a te ria ln y m zd a n ia rów now ażnego logicznie, a nie w y m ien iająceg o żadnych p rzed m io tó w m a te ria ln y c h , lecz je d y n ie d an e zm ysłow e.

II

W części k ry ty cz n ej H em poliński „udzielił głosu” J. L. A ustinow i, k tó ry w polem ice ze zw olennikam i te o rii d anych zm ysłow ych z a a ta ­ k o w ał p odstaw ność w p ro w a d ze n ia do te o rii p erc ep cji dualistycznej te rm in o lo g ii „dane zm ysłow e — rzeczy m a te ria ln e ” , nic nie znaczących, a p o w odujących p o w sta w a n ie n iero zstrzy g aln y ch problem ów .

P rzedm iotem szczególnie m ocnych a ta k ó w A u stin a b yły poglądy A yera. W y ty k a m u raż ące niek o n sek w en cje i niezborność w jego teorii. Np. A y er p o d k reślał, że w y b ó r ję zy k a je s t sp ra w ą a rb itra ln ą . W g ru n ­ cie rzeczy u zn a ł on język dan y ch zm ysłow ych za p ie rw o tn y , poniew aż w g niego poznaw ane są je d y n ie d a n e zm ysłow e i w te rm in a c h tego ję z y k a m ożna uchw ycić ostateczne po d staw y całej naszej w iedzy. Ję zy k d anych zm ysłow ych został podniesiony do ra n g i ję zy k a em pirycznego, podczas gdy w ypow iedzi o rzeczach m a ją być ro zu m ian e czysto w e r­ balnie.

A u stin a k ry ty k a te o rii danych je s t p rze k o n u jąc a. Nie p rze k o n u je n a to m ia st k ry ty k a te j te o rii ze stro n y H em polińskiego. W g A u to ra recenzow anej k siążk i te o ria danych zm ysłow ych je s t do pew nego m o­ m e n tu re a listy c zn a i dopiero od tego m o m en tu sta je się fenom eno- listy czn a. H em p o liń sk i w sk a z u je n a m o m e n t p rze jścia od realizm u do fenom enalizm u. M a się on znajd o w ać w tym m iejscu, gdzie an a lity cy p rz y stę p u ją do w y ja ś n ie n ia danych zm ysłow ych ad e k w atn y c h (402). W ynika z tego, że A u to r om aw ianej ro zp raw y u trz y m u je , iż p rzed m io ­ tem spostrzeżeń m ylnych są d an e zm ysłow e. N ato m iast odrzuca tezę, iż d an e zm ysłow e są bezpośrednim i p rzed m io tam i rów nież spostrzeżeń ad ek w atn y c h . J e s t to je d n a k stanow isko n iek o n sek w en tn e. Jeżeli się przy jm ie, że pozn an ie — oprócz a k tu i tre śc i —· m usi m ieć ja k iś p rze d ­ m iot, k tó re to rozróżnienie je st założone w realizm ie bezpośrednim , to trz e b a p rz y ją ć rów nież, że poznanie m y ln e m a rów nież ja k iś p rz e d ­ m io t różny od a k tu i treści, aczkolw iek nie je s t nim to, co spostrzeżenie m ylne su g e ru je i d latego je s t m ylne. W ydaje się, że ta k a sam a je st o pinia n a te n te m a t H em polińskiego w tekście n a s. 396. T erm in „dana zm ysłow a” w y stę p u je ta m w in n y m sensie niż u an a lity k ó w (lepiej byłoby, ab y nie w ystępow ał w ogóle). C zytelnik je d n a k w idzi rozbież­ ność te k stó w ze s. 396 i 402. Nie w ykluczone, że p rzyczyną tego je st po p ro stu nieporozum ienie, czy raczej n iezrozum ienię in te n c ji A u to ra

(7)

154 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E

[6]

om aw ianej p racy . Nie m ożna się w każdym razie zgodzić n a to, że te o ria d an y ch zm ysłow ych sta je się fałszy w a od m o m e n tu analizy spostrzeżeń a d ek w atn y ch . J u ż an a liz a spostrzeżeń m ylnych m u siała być n iepo­ p ra w n a , skoro w je j w y n ik u p rzy ję to , iż b ezpośrednim p rzedm iotem w szystkich spostrzeżeń są nie rzeczy, a dane zm ysłow e, rozum iane najczęściej ja k o tożsam e z treśc ia m i zm ysłow ym i. P od ta k im bow iem jedynie w a ru n k ie m w id zą zw olennicy teo rii danych zm ysłow ych m ożli­ wość m ylnych spostrzeżeń.

D ru g a uw aga, ja k a się n asu w a w zw iązku z le k tu rą ro zp raw y H em - polińskiego dotyczy te rm in u „k au za ln a te o ria p e rc e p c ji”. A u to r nie odróżnia, p rzy n a jm n ie j ta k ie w ra że n ie czytelnik odnosi, te o rii spo­ strze że n ia od te o rii spostrzegania. J e d n a i d ru g a może być k au z aln a, ale w in n y m sensie. K au z aln a te o ria sp o strz eg a n ia je s t te o rią psycho­ logiczną. T łum aczy ona, w ja k i sposób je s t m ożliw e spostrzeganie rz e ­ czy tra n sc e n d e n tn y c h . W odpow iedzi stw ie rd z a, że przed m io ty św ia ta zew n ętrzn eg o odd ziały w u ją fizycznie a niek ied y i chem icznie na organy podm iotu poznającego. Nie je st to ja k a ś filozoficzna hipoteza, ale fa k t stw ierd zo n y przez naukę. Nie przesądza on o sta n o w isk u w te o rii spo­ strzeżen ia. P o w o łu ją się n a niego ta k re p rez en ta cjo n iści ja k i p rez en - taejoniści. N ato m iast k a u z a ln a te o ria spostrzeżenia głosi, że aczkolw iek bezpośrednio p o zn ajem y su b ie k ty w n e rep rez en ta cje , m a m y je n d a k p ra w o p y ta ć o ich ze w n ętrzn e przyczyny, bo nie zależą one od naszej w oli, i zn a jd u je m y je w w yro zu m o w an y ch rzeczach zew nętrznych. U stalam y w te n sposób n ie ty lk o istn ie n ie rzeczy, ale rów nież ich stru k tu rę , odpow iednio do zróżnicow ania rep rez en ta cji. N a te re n ie tom istycznej te o rii p o zn a ń ia k au z a ln ą teo rię spostrzeżenia o k reśla się m ianem illacjonizm u.

H em poliński w y su n ą ł k w estię, ja k ą doniosłość dla p ro b le m a ty k i spo­ strzeżen ia m oże m ieć p ra k ty k a . W u sta la n iu tej doniosłości p o m in ął bodajże n ajw a żn iejsz ą rolę p ra k ty k i w tej dziedzinie te o rii poznania (por. 409—415). M ianow icie, w toku szeroko pojętego ludzkiego d zia­ ła n ia d okonuje się u ja w n ia n ie i elim inow anie spostrzeżeń m ylnycn. T ylko w tym znaczeniu m ożna m ów ić o p o tw ie rd z an iu przez p ra k ty k ę rea lizm u bezpośredniego. W e ry fik a cja w sensie w łaściw ym nie je st potrzeb n a, poniew aż realizm b ezpośredni nie je s t hipotezą, ale n a j­ p ełn iejszą p raw d ą. P ro b lem : realizm bezpośredni czy realizm p ośredni je s t bezzasadny. Jeżeli, się ta k i p roblem w n ie k tó ry ch środow iskach w y ­ suw a, to tylk o dlatego, że an aliza spostrzeżeń m ylnych została n ie ­ p o p raw n ie p rzeprow adzona. W g ronie an gielskich an a lity k ó w ro zu m iał tę sp raw ę w łaściw ie A ustin. D latego k ry ty k ę teo rii danych zm ysłow ych rozpoczął od analizy spostrzeżeń m ylnych.

A u to r recenzow anej k siążk i k o n k lu d u je , iż „dla m a te ria liz m u nie m a pro b lem u istn ie n ia św ia ta 'm aterialn eg o , je st jed y n ie pro b lem a d e­

(8)

k w atn e g o poznania poszczególnych fra g m e n tó w św ia ta i n ie u sta n n eg o rozszerzania naszej w iedzy o św iec:e ” (415/416). A le nie m a takiego p ro b lem u rów nież dla p o g ardzanej przez an a lity k ó w scholastyki, jeśli przez to słow o będziem y rozum ieć filozofię tom istyczną. Nie m a zaś dla tom izm u tego ro d za ju problem u, p oniew aż nie m a takiego pro b lem u w ogóle.

P ro b le m ad e k w atn e g o pozn an ia fra g m en tó w św ia ta je s t n ie w ą tp liw ie zasad n y i nie je s t to ty lk o problem teoriopoznaw czy, lecz i p rzyrodo- znaw czy. P ew n y ch w y jaśn ień w y m ag a w szakże to, co H em p o liń sk i m ów i o roli n a u k szczegółowych w ro zstrzy g an iu pro b lem u do św iad ­ czenia. „Filozoficzne sp e k u lac je nad dośw iadczeniem m uszą być z a stą ­ pione, a p rzy n a jm n ie j uzupełnione, b a d a n ia m i sy stem atycznym i, p ro ­ w adzonym i k o lek ty w n ie, z w yzyskaniem w szystkich m ożliw ych in fo r­ m acji, ja k ich m ogą dostarczyć dyscypliny szczegółowe (fizyka, chem ia, biologia, antropologia, neurofizjologia, psychologia, socjologia, cy b e r­ nety k a, językoznaw stw o, logika i m etodologia n a u k ” (423).

N ie m ożna się zgodzić z H em polińskim , gdy p ro p o n u je on zastą p ien ie filozoficznych sp e k u lac ji n ad dośw iadczeniem przez szczegółow e dyscy­ pliny. Od tego je st przecież te o ria poznania, to je st jej w łaściw ym za­ daniem , że p o w in n a ona określić rzeczow ą w arto ść poszczególnych ro ­ dzajów poznania. W zależności od w y n ik ó w b ad a ń teoriopoznaw czych ocenia się w arto ść poznaw czą poszczególnych dyscyplin szczegółowych. T eo rety k p o zn a n ia m usi je d n a k p o sta ra ć się o to, b y jego b a d a n ia nie b y ły sp e k u la c ja m i w p e jo ra ty w n y m sensie tego słow a; by dotyczyły f a k tu p oznania, a nie apriorycznych jego k o ncepcji; by dotyczyły róż­ nych ty p ó w pozn an ia i nie u p rzy w ile jo w ały jed n eg o tylk o ty p u p o ­ znan ia, np. fizykalnego.

M a n a to m ia st H em poliński rac ję, gdy p o stu lu je k o le k ty w n e b ad a n ia z w yzyskaniem w y n ik ó w n a u k szczegółow ych. J e s t to konieczne p rz y u sta la n iu »szczegółowych re la c ji m iędzy tre śc ia m i św iadom ości a odpo­ w iednim i sta n a m i rzeczow ym i. W tej dziedzinie ■ te o rii pozn an ia zostało dotychczas b ard z o m ało zrobione. W ciąż jeszcze re la c je te ok reśla się ta k im i ogólnikam i ja k zgodność, ad e k w atn o ść czy odpow iedniość. B ardzo niew iele in fo rm u ją one o tym , ja k re a liz u je się praw dziw ość ludzkiego poznania.

A u to r „P ro b lem ó w p erc e p c ji” dołożył w iele s ta ra ń , aby k sią żk a b y ła czytelna. W praw dzie nie je s t ona p rzeznaczona dla szerszej publiczności, raczej dla p ro fe sjo n a ln y ch filozofów. Ale n ie jed e n z p ro fe sjo n a ln y ch filozofów m ia łb y pow ażne tru d n o ści z le k tu rą dzieł an a lity k ó w an g iel­ skich. Nie chodzi tu o tru d n o ści językow e, chociaż i te w n ie jed n y m w y p ad k u m ogą stanow ić zasadniczą przeszkodę, lecz o tru d n o ści zw ią­ zane ze zrozum ieniem treści. H em poliński w dużym stopniu u ła tw ił polskiem u czytelnikow i p ercep cję filozofii an a lity cz n ej, k ie ru n k u w y ­

(9)

156 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E [8]

ją tk o w o w artościow ego ze w zględu n a jego m etodę, k tó rą m o żn a by zastosow ać m. in. w filozofii tom istycznej.

J. C halcarz B l a n c h e R., W iedza w spółczesna a racjo n alizm , (z fran c, tłum . A. Z a­ błudow ski) W arszaw a 196S.

K siążk a stan o w i w n ik liw e stu d iu m nad- rac jo n alizm e m w je g o k la ­ sycznym u jęciu w re la c ji do osiągnięć n a u k i w spółczesnej. Po p rz e d s ta ­ w ien iu tez ra c jo n alizm u klasycznego (5—10) a u to r om aw ia zjaw isk a dotyczące czasu i p rze strzen i pod ogólnym ty tu łe m „K oo rd y n acja z ja ­ w isk ” (11—46), n a s tę p n a część to — „ K o n sty tu cja dośw iadczenia” (47—71), i trze cia — „R eg u lacja m y śli” (72—97), a w zakończeniu p r e ­ z e n tu je w skrócie zag ad n ien ia w spółczesnego rac jo n a liz m u (98— 104). C h a ra k te ry sty c z n ą cechą klasycznego racjo n alizm u , w sp o m n ia n ą przez a u to ra , są idee w ro d z o n e ,. k tó re stopniow o -ustępow ały m ie jsc a te o rii zasad rozum u — rac jo n alizm fo rm apriorycznych. R acjonalizm fo rm aprio ry czn y ch i n aty w isty c zn y rac jo n alizm u jm u je ro zu m ja k o coś u k ształto w an eg o z góry, ra z n a zawsze.

P rz estrz eń , w u jęciu K a n ta je s t ap rio ry czn ą fo rm ą p o strze g an ia zm y­ słowego. J e s t ona je d n o ro d n a , izotropow a, nieskończona, ciągła — je s t to p rz e strz e ń euklidesow a. O ta k ie j p rze strzen i p isa ł N ew ton: „p rze­ strz e ń ab so lu tn a, co do sw ej n a tu ry , bez w zględu n a to w szystko, co istn ie je poza nią, pozostaje zaw sze je d n a k o w a i n ie zm ien n a” (11). P rz e ­ strz e ń ta m a trz y w y m ia ry i je st pozbaw iona krzyw izny.

W ro k u 1826 Ł obaczew ski zbudow ał geom etrię, w k tó re j z a k ła d a się, że przez dow olny p u n k t przechodzi w iele rów noległych do d an e j p ro stej, sum a k ą tó w tr ó jk ą ta je s t m n ie jsz a od sum y dw óch p ro sty c h i ty m m niejsza, im tr ó jk ą t je s t w iększy. G eo m e tria ta m usi zaw ierać w iele in n y c h tw ierdzeń, o d m iennych od tw ie rd z eń geo m etrii eu k lid eso w ej, Ł obaczew ski p rze d staw ił w r. 1855 sw ą p an g e o m e trię E u k lid e sa jako „teo rię ogólną”, k tó ra za w ie ra w sobie geom etrię jako p rzy p a d ek szcze­ gólny”.

W tym sam ym czasie R iem a n n doszedł do te o rii b ard z iej jeszcze a b s tra k c y jn e j i ogólnej. D oniosłość ow ej riem an n o w sk ie j geo m etrii p o ­ lega n a ra d y k a ln e j m o d y fik a cji po jęcia p rze strzen i — n a jego in te le k - tu a liz ac ji, n a o d erw an iu jego od naoczności geom etrycznej. P rz estrz eń rie m an n o w sk a (w szerokim sensie) to rozm aitość n -w y m iaro w a, o k re ­ śla n a przez pew ien zespół an ality cz n y ch fu n k cji. W te o rii te j je st w y ­ raż o n a ogólna te n d e n c ja now oczesnej g eom etrii, a szerzej — m a te m a ­ ty k i, k tó ra od czasów naro d zin an a lity cz n ej g eo m etrii p ro w a d zi do sto p ­ niow ej re d u k c ji czynnika in tu icy jn e g o n a rzecz ab s tra k c y jn y c h k o n ­ stru k c ji sym bolicznych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ramach wymiaru sprawiedliwości, aplikacje ICT przyjęte przez sądy oferują zróżnicowane funkcjonalności, takie jak dostęp do materiałów prawniczych, opartą na wysokiej

Francję  oraz  Prusy  wiązała  w  tych  okolicznościach  postać  markiza  Stanisla- sa  Jana  de  Boufflers  –  chrześniaka  króla 

Wy- daje się, że intelektualne pomysły tego badacza można z powodzeniem zastosować także do ogólnych i często bardzo spornych kwestii na gruncie teorii i fi lozofi i

Takayama Department o f Ocean and Space Systems Engineering, Yokohama National University, Tokiwadai 79-5, Hodogayaku, Yokohama, Kanagawa 240-8501, JapanS.

uses a pre-charged capacitor bank and a thyristor switch in series with the inductive load to create a resonant counterpulse current in the mechanical opening switch. In

Structured as a bifold investigation of reflective judgments, comprising the pairings of Beauty & Sublime and Art & Nature, it offers new research by mingling Kant’s

Kapłan pełniący posługę dzięki świętej władzy, jaką się cieszy (...) w osobie Chrystusa (inpersona Christi) sprawuje ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu

"Moje wspomnienia z plebiscytu na Warmii", Anna