• Nie Znaleziono Wyników

Palestra 6/7(55), 3-16

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Palestra 6/7(55), 3-16"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Zygmunt Albrecht, Henryk

Trombski, Franciszek Sadurski, Stanisław Pietruszka, Marian Rybicki, Edward Kaźmierczak, Mieczysław Jarosz

Jubileusz Mieczysława Jarosza

Palestra 6/7(55), 3-16

1962

(2)

Ju b ile u sz M ie c z y s ła w a J a r o s z a

W dniu 5 maja, 1962 roku odbyła się zorganizowana przez Radę Adw okacką w Łodzi uroczystość 50-lecia działalności 10 zawodzie adwo­

kackim członka Ł ódzkiej Izb y A dw okackiej Mieczysława Jarosza, za­

razem członka W yższej K om isji Dyscyplinarnej.

Na uroczystość tą przybyli m. in. M inister Sprawiedliwości Marian Rybicki, Prezes Naczelnej Rady Adw okackiej Frągiciszek Sadurski, Pre­

zes W yższej K om isji D yscyplinarnej Józef K liński, W iceprezes Naczel­

nej R ady Adw okackiej Natan Cerdnka, K ierow nicy W ydziałów A d m in i­

stracyjnych K om itetów Zjednoczonych PZPR Tadeusz Jabłczyński i S ta ­ nisław Pietruszka, Sekretarz Stronnictw a Dem okratycznego Łabento- wicz, Sekretarz Zjednoczonego Stronnictw a Ludowego Staniaszek, Pre­

zesi Sądów W ojewódzkich: Jan P rzyb ylski i H enryk A ndrysiak, Pro­

kurator A leksander W odny, Prezes Sądu Powiatowego dla m. Łodzi Szym anek, Przewodniczący P rezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Leon Pietrzak i inni.

Uroczystość zagaił dziekan Rady Adw okackiej w Łodzi Z ygm unt Albrecht, któ ry po pow itaniu Jubilata oraz przybyłych na uroczystość Gości wygłosił poniższe przemówienie.

PRZEMÓW IENIE DZIEKANA Z Y G M U N T A A L B R E C H T A

Obecność talk w ybitnych osób z O byw atelem Miimis(tre!m Spraiwiedliwoś- ci na czele podnosi uroczystość do ran g i w ykraczającej poza; słuszną p o ­ trzebę 'uhonorowania znakomitego A dwokata w ciągu jego półwiekowej pracy zawodowej.

Jelst aż n azb y t ddbrze znany fakt, że adw okatura od pewnego czasu była w ogniu ostrelj Ikrytyki. I mimo w szystkie zastrzeżenia, że k ry tyk a ta odnosi się tylko do osób, k tóre ma to ze względiu nla swoje zachowanie zasługują — d la przeciętnego człowieka k ry ty k a ta godiziła w cały zawód.

Dzisiejsza uroczystość świadczy o tym, że tak nie jest, inaczej bowiem wysokie autorytety, spraw ujące nadzór wad naszą działalnością zawodo­

wą, nie um acniałyby nias dzisiaj w ipoczuoiu dum y i 'satysfakcji.

Nie można zapirzieczyć, że w zawodzie naszym okresowo uw ydatnia się jakaś w alka Grmuiztda z Arymatnem. Jednakże przew aga uczciwości

(3)

4. J u b i l e u s z M i e c z y s ł a w a J a r o s z a N r 7 (55)

i w intencjach, i w postępowaniu jeśt niezaprzeczalna, tak że adwoka­

tu ra przy wyposalżeniu jej sam orządu w szersze upraw nienia aidimim- stracyjme zdoła w yplenić zło ze swoich szeregów.

Dla praw idłow ej oceny zawodu trzeb a mieć na uwiadize sk utk i dzia­

łania niew ielu kropel czerni ;na (zbiornik czystej wody.

My, pomijając 'i elim inując z góry jakieś nieetyczne m etody prow a­

dzenia procesów, m usim y talkże stale paimiętać o tym , że nasze obrony nie mogą zmierzać do zwycięstw formalnych, że muszą one dążyć do świadectwa słuszności i prawdly. Takie są obowiązki adwokaftury i takie zasady jej postępowania. M anifestując dzisiaj sw oje uczucia dlla Czci­

godnego Jubilata, m anifestujem y je dl® ziasad, które w yznaw ał i który­

mi! kierow ał się w swej ipralcy.

Wiemy, że Obywatel M inister Sprawiedliwości stoi z nami na gruncie tych zasad. Dlatego w spiera nas dzisiaj swoim autorytetem w dążeniu do pełnej ich realizacji.

My z kolei solidaryzujem y się z najwyższym przedstawicielem sp ra­

wiedliwości, że zachodzi potrzeba w ykorzenienia z szeregów palestry objaw ów .przeczących ty m wysokim wartościom i ideałom, do 'których

chcemy się przybliżyć jak najbardziej w imdę dobra ogólnego.

P rzed trzem a laty przem aw iałem na Zjeździe A dw okatury i ośmieli­

łem się w tedy wyrazić żywione przez nas w szystkich pragnienie, że­

byśmy w M inistrze Sprawiedliwości widzieli nie tylko ram ię Państw a karzącego za przew inienia, lecz także orędow nika tych naszych starań, które zm ierzają do podnoszenia zawodu niekoniecznie w drodze realizo­

wania wielkich haseł, lecz zarazem i odw racania tych niebezpieczeństw, które w ynikają z pokusy łam ania przepisów bezsprzecznie nieżyciowych.

C haraktery ludzkie nie są granitowe, przepisy więc nie mogą sprzyjać swoją w łasną treścią tem u, by je obchodzić.

Czujemy się szczęśliwi, widząc dzisiaj w P anu M inistrze protektora naszych szczerych dążeń do realizowania rzetelnych zasad wykonywania zawodu, obw arowanych dla samorządu zawodowego trafnym i przepisami prawa.

Sposobność ku tem u dał drogi nasz Jubilat. 50 lat — to wielki prze­

ciąg czasu w życiu nie tylko człowieka. W okresie naw et krótszym ludz­

kość dokonała takich odkryć wynalazków, wobec których nasze w yk­

ształcenie, zwłaszcza z zakresu chemii i fizyki, stało się albo błędne, albo niedostateczne.

W okresie ostatnich 50 lat dokonały się na znacznych częściach glo­

bu przem iany rew olucyjne, społeczne i polityczne.

W takim to właśnie czasie Ju b ila t nasz wykonywał niezmiennie za­

(4)

N r 7 (55) Ju b ile u sz M ieczysław a Jarosza 5

wód adw okata wśród burz, nawałnic, pożóg wojennych, kierując się nie­

zawodną busolą sumienia, praw a i głębokiego instynktu społecznego.

Procesy, w których w ystępow ał m ecenas Jarosz jako w spaniały obroń­

ca karny, to jakby film złożony z obrazów rysujących historię.

Korzystając z uprzejmości wiceprezesa Sądu Wojewódzkiego dla m ia­

sta Łodizi Ob. G aw ińskiego, dysponuję odcinkami z ,,11 ustrowanego K u­

riera Codziennego” z 2 i 4 stycznia 1932 roku. Odcinki te dotyczą spraw o­

zdania z procesu brzeskiego.

Otóż wszyscy pamiętamy, że oskarżycielam i w procesie brzeskim byli prokurator Grabowski, późniejszy m inister sprawiedliwości, i prokurator Rauze.

C harakteryzując ten proces (opieramy się tu na sprawozdaniu IKC, nie ma więc wątpliwości co do tego, że może tu być raczej m niej niż więcej), mecenas Jarosz tak powiedział: „Jak pow stała niniejsza spraw a?

W brew postanowieniom i przepisom procedury karnej najpierw porw a­

no posłów, a potem myślano, o co ich oskarżyć. Po uwięzieniu posłów w Brześciu m inister sprawiedliwości rozesłał do wszystkich prokuratorów okólnik, w którym żądał, aby w yszukano wszelkie sprawy, by można było później ich oskarżyć o przestępstw a pospolite. U płynęły dwa tygo­

dnie i nic. Mimo poszukiwań, nic nie znaleziono. Wtedy powrócono do daw nej myśli wytoczenia procesu o zamach stanu.”

Jest to pierwszy krótki fragm ent, który wymownie charakteryzuje od­

wagę obrońcy.

Mecenas Jarosz nawiązał do procesu, który toczył się w roku 1826, a więc mniej więcej przed stu laty przed procesem brzeskim, i powołał się na; pewne analogie. Powiedział mianowicie: „W lutym 1826 roku porwano szereg w ybitnych obyw ateli-patriotów . Przez cały rok trw ała inkwizy­

cja. Dochodzenie prowadzili referendarze: Grabowski ... (na tw arzy pro­

ku ratora Grabowskiego ukazuje się uśmiech) i Rau ...” Na to adw okat Berenson, siedzący obok, w trąca się „Kto, Rauze?” Adwokat Jarosz: „Nie, R autenstrauch”.

Proces brzeski jest niew ątpliw ie procesem historycznym, obrońca za­

tem, który w tym procesie występował, także przeszedł do historii w dziedzinie w ym iaru sprawiedliwości pewnego okresu.

Nie był to zresztą jedyny proces głośny o charakterze politycznym i o charakterze w alki o ideały postępowe, w jakich b rał udział mecenas Jarosz.

A więc słynny proces przeciwko IKC z ram ienia Związku Nauczyciel­

stw a Polskiego, k tó ry w ydaw ał ipismo dll-a młodzieży zatytułow ane „Pło­

myczek” . Redaktorką „Płom yczka” była m. i. Wanda Wasilewska.

(5)

J u b i l e u s z M i e c z y s ł a w a J a r o s z a N r 7 (55)

Brał także udział w bardzo głośnym procesie przedw ojennym skiero­

w anym przeciw ko wyibirbnej działaczce społecznej — K raheM dej. P ro­

ces ten zakończył się uniew innieniem oskarżonej.

C harakter procesów, a przede w szystkim rola w nich mecenasa Jaro ­ sza jako obrońcy zawsze słabszych, zawsze idących pod prąd ówczesne­

go oficjalnego życia politycznego, uw ydatnia szlachetną cechę charakte­

ru Jubilata, odwagę, na jaką zdobywa się rycerz niepomny na możli­

wości następstw niebezpiecznych dla siebie w postaci rep resji i szykan.

Jednakże auto ry tet jego był taki wielki, że n ik t bez ryzyka narażenia się na sprzeciw ze strony społecznej opinii nie śmiał go szykanować.

W spaniały mówca, odznaczony zresztą złotymi palmami PA L-u — Pol­

skiej Akademii L iteratu ry — za krasomówstwo, nie polegał wyłącznie na swym talencie, lecz rozum iał potrzebę stałego doskonalenia się i szuka­

nia pożywki. Toteż wysoce rozmiłowany był zawsze w literatu rze pięk­

niej, w dziełach historycznych. Znajomość tych dziedzin hum anistyki uważał za konieczny atry b u t zawodu, wymagającego głównie znajomoś­

ci psychologii człowieka. A nic tak języka nie wzbogaca jak znajomość literatu ry pięknej i nic tak nie pogłębia wiedzy psychologicznej jak stu ­ diowanie historii jednostek i grup społecznych.

Obdarzony niezwykłą świeżością pamięci, dziś jeszcze cytuje z lekkoś­

cią młodzieńca całe uryw ki z literatu ry pięknej w mowie w iązanej i w mowie potocznej.

A dwokat Jarosz je st przedstawicielem najlepszych spośród starszego po­

kolenia. Naszą je st rzeczą, aby nie był takim wzorem, który mógłby być kiedykolwiek stracony dla adw okatury. Pragniem y pójść jego śladami i kształcić wśród siebie podobne mu wzory dla następnych pokoleń. Me­

cenas Jarosz mocno swoją młodzieńczą pasją porywa do górnych lotów młode pokolenia, czyni to* świecąc przykładem osobistym.

Fakt, że nasz Ju b ila t perm anentnie spraw uje w najwyższej instancji fumlbcję sędziego dyscyplinarnego, świiaidlczy dobitnie o tyim, jak wielkim zaufaniem obdarza go adw okatura. Na tym stanow isku bowiem powoła­

ny je st do rozstrząsania naszych sumień, do ustalania wytycznych nasze­

go postępowania.

Izba Adwokacka Łódzka składa w dniu dzisiejszym Czcigodnemu J u ­ bilatow i w yrazy czci, hołdu, uznania i życzenia, aby w zdrowiu i pomyśl­

ności osobistej trw ał nam jako nasza chluba i nasza duma.

Dziekan Albrech w ty m m iejscu wita przybyłych po rozpoczęciu uroczystości: Przewodniczącego Rady Narodowej miasta Łodzi Edwarda Kaźmierczaka, zastępcą Przewodniczącego Profesora Kaczmarka oraz Prokuratora W ojewódzkiego Ziębę.

(6)

N r 7 (55) Ju b ileu sz M ieczysław a Jaro sz a 7

Z PRZEMÓW IENIA KIEROWNIKA I ZESPO ŁU A D W O KA C K IEG O ADW. H E N R Y K A T R O M B S K I E G O

W im ieniu adwokatów I Zespołu składam P anu serdeczne gratulacje i życzenia z okazji dzisiejszej uroczystości 50-lecia Pańskiej pracy w za­

wodzie adw okata oraz czci i głębokiego szacunku dla Pana.

My, adwokaci z I Zespołu, mamy to szczęście, że P an ijest w naszym gronie. K orzystaliśm y zawsze z Pańskiej rady, z Pańskiej pomocy, podzi­

w ialiśm y zawsze Pański wielki talent, Pańską wielką wiedzę zawodową i ogólną.

Był P an naszym kolegą, ale był P an dla nas i w ielkim wzorem zara­

zem. Nigdy nie odmawiał Pan pomocy, jeżeli się ktoś o nią zwrócił.

To, co zawsze podziwialiśmy i co nam bardzo imponowało zawsze u mecenasa Jarosza, to fakt, że do każdej spraw y mimo swego w ielkie­

go doświadczenia przystępow ał po głębokim jej opracowaniu. S tan fak­

tyczny każdej spraw y znał w najm niejszych szczegółach. I to nam zaw ­ sze u Niego imponowało.

P an mecenas Jarosz pracow ał pół wieteu. Pracow ał wspaniale. Przez te ipół w ieku nie dorobił się fortuiny. Ma za to iminy dorobek olbrzym i, dorobek monalloy.

W zakończeniu swego przemówienia móuoca życzy wielu, wielu lat pracy dla chwały adw okatury, w ielu lat dla słusznych interesów ludz­

kich, któ rym Jubilat służył zawsze.

PRZEMÓW IENIE PREZESA N ACZELN EJ RADY ADW OKACKIEJ ADW. F R A N C I S Z K A S A D U R S K I E G O

Czcigodny Panie Mecenasie!

Zabierając głos w tej dzisiejszej pięknej uroczystości, uważam za swój m iły i zaszczytny obowiązek w yrazić P an u Mecenasowi radość, ja­

ką odczuwa z tego powodu Naczelna Rada Adwokacka, reprezentantka polskiej adw okatury.

Wartość bowiem stanu adwokackiego, ja k zresztą w artość ludzkiej społeczności, w ytycza siię m iarą osób te n starn tworzących, w ytycza się m iarą osób ten stan reprezentujących.

Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy adw okatura znajduje się pod silnym obstrzałem , kiedy stan adwokacki poddawany je st licznym próbom oceny i krytyki, gdy adw okatura — m iejm y odwagę do tego się przyznać — przeżywa kryzys m oralny, w artość osób te n stan rep rezen tu ­ jących jest szczególnie doniosła, ważka i odpowiedzialna.

(7)

8 J u b i l e u s z M i e c z y s ł a w a J a r o s z a N r 7 (5§)

Spełnienie tej tru d n ej roli jest tym bardziej ciężkie w adw okaturze, że istotą psychiki każdego prawdziwego adw okata — i to niezależnie od sposobu i form y w ykonywania zawodu — jest jego indywidualizm, indy­

widualizm ta k oporny wobec au to ry tetu innych, indyw idualizm itak nie lubiący jakiegokolwiek podporządkowania, jakiejkolw iek hierarchii.

Pan, Panie Mecenasie, k tóry przez całe 50 la t swojej pracy wnosił twórcze pierw iastki do prawidłowego w ym iaru sprawiedliwości, który uzbrojony w głęboką wiedzę prawniczą, z oddaniem i m ęstw em i, co n a j­

ważniejsze, a co już pan dziekan A lbrecht podkreślił, z w ielką uczciwoś­

cią tem u wymiarowi sprawiedliwości służył, k tó ry zawsze postępował zgodnie z zasadam i etyki i moralności — jest jednym z tych, którym już za życia dane było uzyskać w śród społeczności, i nie tylko tej m ałej spo­

łeczności adwokackiej, ogólny szacunek.

Ze względu n a w ybitny ta le n t obrończy, głębię w iedzy praw niczej, rze­

telność sądów je st Pan, Panie Mecenasie, jednym z tych, którzy za wzór młodym pokoleniom adw okackim staw iam być powinni, którzy zalicza­

ni są do najpierw szych w polskiej adwokaturze.

Niechaj więc wolno mi będzie, Czcigodny Jubilacie, złożyć P an u w im ieniu Naczelnej Rady Adwokackiej jak najserdeczniejsze życzenia d łu ­ giego jeszcze zapisyw ania ikasrt swego życia, (katrt dobrego obyw atela i wielkiego praw nika, adw okata i obrońcy.

PRZEMÓWIENIE KIEROWNIKA W YDZIAŁU ADM INISTRACYJNEGO KOMITETU W O JEW Ó D ZK IEG O PZPR TOW. S T A N I S Ł A W A P I E T R U S Z K I

W im ieniu Komitetów Wojewódzkiego i Łódzkiego Polskiej Zjednoczo­

nej P artii Robotniczej oraz w im ieniu Stronnictw a Demokratycznego i Zjednoczonego Stronnictw a Ludowego, w uznaniu wysokich walorów osobistych oraz prawniczych, składam P anu w dniu złotych godów ser­

deczne życzenia dalszej owocnej p racy dla dobra naszej Ludowej Oj­

czyzny.

P artia nasza pam ięta 49 dzień rozpraw y brzeskiej, kiedy to 31 grud­

nia 1931 roku mecenas Jarosz z try bu n y obrońcy, dem askując zgniliznę ustro ju rządów sanacyjnych, powiedział: „Zasadniczy, bardzo poważny spór polityczny opozycji z obozem pomajowym o legalność, celowość, o dopuszczalność m etod rządzenia — wtłoczono w ciasne ram y procesu karnego, z zagadnienia wyłącznie politycznego — uczyniono spraw ę k ar­

ną, aby uspraw iedliw ić ex post noc z 9 na 10 w rześnia”.

Ta śmiała myśl, wypowiedziana wówczas w mowie obrończej, staw ia­

ła mecenasa Jarosza w rzędzie tych, którzy walczyli o dzisiejszą rzeczy­

wistość.

(8)

N r 7 (55) Ju b ile u sz M ieczysław a Jarosza 9

Mecenas Jarosz dał odpowiedź na te podstawowe pytania procesu brzeskiego, które cytował pan dziekan A lbrecht.: „Jak pow stała niniejsza sprawa? A więc porwano posłów i uwięziono w Brześciu, a potem przez szereg tygodni myślano o tym, o co ich oskarżyć.”

Tezy w ysunięte w obronie posłużyły między innymi opozycji do posta­

w ienia 15 styczmia 1932 roku wniosku o votitm nieufności dlla rządu.

Znam y mecenasa Jarosza jako wielkiego erudytę, a erudycja ta jest niew ątpliw ie życiową konsekw encją jego bogatej natury. Należy on nie­

w ątpliw ie do groma tych osobistości, któ re i przez inicjatyw ę twórczą, i po­

ziom reprezentow anej przez siebie wiedzy praw niczej w pływ ają na kształtow anie się poczucia praworządności w społeczeństwie.

Mecenas Jarosz to w ielkiej klasy społecznik, który już od wczesnej młodości, oprócz problem atyki swego zawodu, interesuje się żywotnymi zagadnieniami społecznymi i kroki swoje k ieru je tam, gdzie rozstrzyga się problem sprawiedliwości społecznej. Żywe zaangażowanie mecenasa Jarosza spraw am i społecznymi rzutow ało na jego wysokie m orale i ety­

kę zawodową, która służyć może za wzór dla szerokich kręgów naszej palestry.

Mecenas Jarosz jako rzecznik interesów stron przejaw iał w procesie w ysoką wrażliwość i wiele głębokiego ludzkiego stosunku do trotek swo­

ich klientów, zachowując przy tym pełny obiektyw izm w ocenie szkodli­

wych społecznie zjawisk.

Adwokat, społecznik, patriota. Te trzy słowa w lapidarnym skrócie przedstaw iają postać mecenasa Jarosza.

Panie M ecenasie Jarosz, wierzymy, że ziarno, które P an zasiał w ser­

cach i umysłach adwokatów w ciągu 50-lecia swej pracy, godnie rep re­

zentując zawód adwokata, da niewąltpliwie piękny plon.

O w artości obrony, o społecznej randze adw okatury jako współczyn­

nika sprawiedliwości nie decydują bowiem genialne jednostki, ale co­

dzienny tru d adwokatów, adwokatów-społeczników, których w ciągu 50 lat ofiarnej pracy wychował P an swoim przykładem.

W im ieniu kierow nictw a K om itetu Wojewódzkiego, K om itetu Łódz­

kiego, w im ieniu kierow nictw a stronnictw : Stronnictw a Dem okratycz­

nego i Zjednoczonego Stronnictw a Ludowego pragnę w dniu Pańskiego Jubileuszu jeszcze raz wyrazić słowa najwyższego uznania i podzięko­

wania za w kład w dzieło postępu społecznego i kształtow anie naszej so­

cjalistycznej praworządności

Dziekan Rady Adw okackiej adw. Z yg m u n t Albrecht odczytał list, jaki został skierow any do mecenasa Jarosza, pod adresem Rady Adw okac­

kiej w Łodzi w zw iązku z uroczystością.

(9)

10 J u b i l e u s z M i e c z y s ł a w a J a r o s z a N r 7 (55)

p o ls k a Zjednoczona Partia Robotnicza. K om itet Łódzki.

Szanow ny O bywdtelu!

Z okazji 50-lecia W aszej chlubnej działalności w polskiej palestrze w obronie praw i sprawiedliwości społecznej — pozwólcie O bywatelu, iż w imieniu kierow nictw a K om itetu Łódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz w łasnym — złożą W am serdeczne gratulacje wraz z życzeniam i długich lott zdrowia i w szelkiej pom yślności.”

PRZEMÓWIENIE MINISTRA SPRAW IEDLIW OŚCI OB. M A R I A N A R Y B I C K I E G O :

Przypadł m i w udziale ten zaszczytny obowiązek, a jednocześnie duża przyjemność osobista, aby zakomunikować Zebranym, że Rada Państw a w związku z 50-leciem p racy zawodowej i społecznej adw. Mieczysława Jarosza postanowiła nadać mu wysokie odznaczenie: Krzyż Oficerski O r­

deru Odrodzenia Polski.

Zanim będą miał możność w imieniu Rady Państw a dokonać dekoracji adw okata Jarosza, chciałbym przyłączyć się do tych gorących słów uzna­

nia, które padły już pod adresem Jubilat«

Zgromadziła nas dzisiaj na tej s a li' rzeczywiście niecodzienna uroczy­

stość. Pół wieku pracy w adw okaturze. Pół w ieku pracy w naszej epoce rew olucyjnych przem ian, w epoce w ielkich społecznych przeobrażeń — to długi szmat historii, to okres zam ykający w sobie kilka odrębnych przecież form acji ustrojow ych, odrębnych państwowości. To okres roz­

d arty dwiema w ojnam i światowymi, w w yniku których po pierw szej w oj­

nie Polska odrodziła się jako państw o niepodległe, a po drugiej wojnie wyzwoliła się również społecznie, w stępując na drogę budownictwa so­

cjalistycznego.

Każdy z tych okresów historycznych, w których wypadło pracować adwokatowi Jaroszowi, staw iał przed współczesnym m u pokoleniem za­

dania niezwykle trudne.

Każdy z tych okresów był wielką próbą, ogniową próbą dla patrioty­

zmu, ideowości, ch arak teru zarówno dla jednostki, jak i dla całych grup społecznych, a wśród nich również dla inteligencji prawniczej.

Droga życiowa mecenasa Jarosza, o której wspominali tu moi p rzed­

mówcy, to piękna i ciekawa ilustracja i odbicie tych wielkich wzlotów i nadziei, które tow arzyszyły odzyskaniu niepodległości, tych bólów i gorzkich rozczarowań w Polsce przedw ojennej, piekła okupacji hitle­

rowskiej i wreszcie ożywionej aktywności zawodowej i społecznej już w Polsce Ludowej.

(10)

№ 7 (55) J u b ile u sz M ieczysław a Jarosza IX

Prowadziła ta droga adw okata Jarosza od tajnych kółek samokształ­

ceniowych młodzieży postępowej w latach przed rokiem 1905, przez je ­ go udział w ruchu socjalistycznym w daw nym zaborze austriackim przed

pierwszą w ojną światową, przez w alkę zbrojną z zaborcą w czasie pierw ­ szej w ojny światowej.

W okresie m iędzywojennym w swojej długoletniej praktyce adwokac­

kiej na terenie W arszawy adw okat Jarosz występował w bardzo licz­

nych procesach politycznych jako obrońca staw ianych przed sądami przez sanację komunistów, socjalistów, radykalnych ludowców i dem okratów.

Wespół z innymi w ybitnym i przedstawicielam i postępowej palestry polskiej, razem z Duraczem, Berensonem, Szumańskim, Smiarowskim, Barcikowskim i wielu innym i — bronił oskarżonych w wielu procesach politycznych minionego, międzywojennego dwudziestolecia.

W ystępował w procesie 'brzeskim, o k tó ry m tu juiż wspominano, w p ro ­ cesach komunistycznych, w ystępow ał w imieniu „Płom yka”, redagowa­

nego przez Wandę Wasilewską, przeciwko Ilustrow anem u K urierow i Co­

dziennemu, bronił Krahelsikiej oskarżonej za jej powieść „Polski stra jk ”, bronił oskarżonych w procesie na tle głośnej m asakry robotni­

ków dokonanej przez policję w A lejach Ujazdowskich i w wielu innych .sprawach.

Dzisiejsze odznaczenie adw okata Jarosza przez Radę Państw a stanowi wyraz uznania P ań stw a Ludowego nie tylko dla pięknych postępowych tradycji palestry polskiej, dla tradycji, w których wyrósł i w których pracował adwokait Jarosz. Odznaczenie to jest również dowodem uznania reprezentow anej przez adw okata Jarosza w całej jego 50-letniej p rakty ­ c e adwokackiej, a więc i w okresie po wyzwoleniu, w Polsce Ludowej,

postawy adwokata-społecznika, człowieka głęboko wrażliwego na każdą krzyw dę ludzką, adw okata traktującego zawsze ijak najbardziej uczciwie i poważnie swoją rolę jako współczynnika w ym iaru sprawiedliwości.

Dzisiaj, gdy w szerokich kołach praw niczych i społeczeństwie toczy się 'dyskusja, której odgłosy słyszeliśmy i w przemówieniach na tej sali, dys­

kusja na tem at rołi i m iejsca adw okatury oraz na tem at zadań adw okata w naszym u stroju — dobrze jest, jeżeli w takim okresie, w dniu 50-let- niego Ju b ileu szu adw okata Jarosza przypom nim y nie tylko Jego udział w wielkich procesach politycznych międzywojennego 20-lecia, ale i jego społeczne podejście, jego głęboką uczciwość i ludzkość w codziennej pra-

<cv w r-tosunku do tych wszystkich, 'którzy o'ddają swoje spraw y w ręce swego adwokata.

Jest to dlatego ważne, że przecież od ugruntow ania tych właśnie cech w zawodzie adwokackim zależeć będzie w ogromnym stopniu rola A miejsce adw okatury w naszym życiu społecznym.

(11)

12 J u b i l e u s z M i e c z y s ł a w a J a r o s z a N r 7 (55)

Jest to też dlatego ważne, że młode pokolenie praw ników -adw okatów , aplikantów adwokackich w Polsce Ludowej, chce być i będzie wycho­

w yw ane na wzorach żywych ludzi, tych, którzy umieli daw niej i umieją dzisiaj zapewnić szacunek i uznanie społeczeństwa dla tego — w swojej istocie — pięknego i potrzebnego zawodu, jakim jest adw okatura.

I dlatego pozwólcie Drogi i Szanowny Jubilacie, że z tą m yślą przyłą­

czę się do życzeń przedstawicieli praw ników i przedstaw icieli społeczeń­

stw a Łodzi i izłożę Mu również w im ieniu naszego reso rtu najlepsze ży­

czenia długich la t dobrego zdrowia i dalszej owocnej pracy w służbie społeczeństwa, w służbie w ym iaru sprawiedliwości.

W tyra m iejscu M inister Sprawiedliwości dokonuje dekoracji Jubilata K rzyżem O ficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

PRZEMÓWIENIE P R Z EW O D N IC Z Ą C EG O PREZYDIUM RADY NARODOW EJ E D W A R D A K A Ź M I E R C Z A K A

Szanowny Jubilacie!

Je st rzeczą zbyt tru d n ą kusić się o scharakteryzow anie życia człowie­

ka, a tym bardziej człowieka, k tó ry przez 50 la t intensyw nie pracow ał społecznie i zawodowo. Nie zam ierzam itego czynić.

Wcześniejsze głosy stw ierdzały, że zdobył sobie P an powszechny sza­

cunek i uznanie za swoją pracę. Był P an rzecznikiem i obrońcą praw o­

rządności. ■ /

Dlatego niechaj mi wolno będzie w im ieniu -instytucji, którą m am zasz­

czyt reprezentow ać, w yrazić P anu szacunek i uznanie.

Instytucja ta — Rada Narodowa m. Łodzi — uchw ałą swoją przyzna­

ła P anu Odznakę Honorową m iasta Łodzi.

W bogatym Pańskim życiu ta k się złożyło, że losy rzuciły Pana po d ru ­ giej wojnie światowej n a te re n naszego m iasta i stał się P an jego obywa­

telem i — podnieść to trzeba — w yjątkowo godnym obywatelem . Dlatego też z w ielką radością w ręczam P an u Odznakę Honorową m. Łodzi w uznaniu Jego w ielkich zasług na polu zawodowej pracy.

PRZEM ÓW IENIE MEC. M IECZYSŁAW A JAROSZA

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

Zacni Goście, Drodzy Koledzy!

Proszę mi w ierzyć — jestem napraw dę głęboko wzruszony. Atmosfe­

ra dzisiejszego zebrania, treść wygłoszonych przemówień, przybycie licz­

nych gości i jakże im ponująca frekw encja Kolegów, zaszczytne odzna­

(12)

N r 7 (55) J u b ileu sz M ieczysław a Jarosza 13

czenia, jakim i mnie obdarzono — w ytw orzyły nastrój, którem u całkowi­

cie uległem. I obaw iam się, czy będą mógł powiedzieć to wszystko, co powinienem i co zam ierzałem powiedzieć.

Wydawałoby się, że przebyw ając w licznym gronie życzliwych mi lu ­ dzi w 50 rocznicę mej pracy w zawodzie adwokackim, powinienem dziś cieszyć się i być w yrazem radości i wesela!

Jubileusz! Tak, jubileusz, jiak każda zbliżona dtoń chw ila obok 'podnio­

słych uczuć gromadzi w umyśle jubilata melancholię jesieni płynącą ze wspomnień. Pod w ieczór moich myśli. A m yśli płyną. Od chwili ostatnich do pierw szych poczynań, do pierwszych kroków w zawodzie adwokac­

kim i od nowa w ędrują do chw il ostatnich. A na itej długiej, półwieko­

wej drodze ukazują jakże dobrze znane tw arze przyjaciół, kolegów, w spółtow arzyszy obron w rozlicznych procesach. Twarze ludzi, którzy bezpowrotnie odeszli i których już nigdy nie ujrzę!

Świadomość jednakże, że dzisiejsze zebranie ma przede w szystkim na celu podkreślenie pozycji adw okatury w państw ie i społeczeństwie, jej roli w wymiamze sprawiedliwości, OTiaczenia sam orządu adwokackiego, na­

kazuje m i opanować w zruszenie i mówić spokojnie.

Tak jest, pięćdziesiąt la t upłynęło m i w pracy w zawodzie adwokackim.

W ybrałem obrony karne, aczkolwiek, o ty m może Koledzy nie wiedzą, w ciągu pierw szych lat zajm ow ałem się również spraw am i cywilnymi.

Przechodziłem różne losów koleje. P rzed pierwszą wojną pracow ałem na Śląsku Cieszyńskim, dzisiejszym Zaolziu, na kresach ostraw skich, i ;tam w sądach niemieckich broniłem, przem aw iając w języku niemiec­

kim.

A później, już w czasie pierw szej wojny, przez rok bez m ała broniłem w austriackim sądzie polowym polskich chłopów i 'polskich robotników, oskarżanych o najrozm aitsze przestępstw a. Dwa, trzy razy w tygodniu sam broniłem ich, z urzędu. Była to najbardziej absorbująca i męcząca praca — pam iętam dobrze — w mym zawodzie adwokackim. P rzed try ­ bunałem złożonym z pięciu oficerów nieprawników, obcej narodowości, przeważnie Niemców, staw ał polski chłop, polski robotnik, z którym i sąd porozumiewał się za pośrednictwem tłumacza, i ja, obrońca. A w sali, w której sąd połowy ferow ał w yroki w trybie doraźnym, unosił się jakby m aeterlinckow ski powiew śmierci. Była to dosłownie w alka o życie ludzkie!

A potem w ciągu całego okresu międzywojennego w Warszawie, jak tu już wspomniano, w gronie kolegów znanych ze swych w ybitnych w alo­

rów obrończych, kolegów, których nazwiska przeszły do historii palestry polskiej, brałem udział w różnych politycznych procesach i wielkich roz­

praw ach karnych.

(13)

14 J u b i l e u s z M i e c z y s ł a w a J a r o s z a N r 7 (55)

Pam iętam , była to 'chwila, kiiedy to ipo jednym głośnym politycznym procesie miamo bezpośrednio po ogłoszeniu w yroku pozbawić wolności wszystkich obrońców w! tymiże procesie i osadzić ich w tw ierdzy, w której długie mieniące spędzili nasi podopieczni, klienici. W ostatniej nie­

mal chwili odstąpiono od tego zamiaru.

A potem zaczęło się ograniczanie sam orządu adwokackiego, zacieśnia­

nie swobód i upraw nień adwokackich, zjawiały się zarządzenia idące po linii pew nej dyskrym inacji politycznej i rasowej! A dw okatura znalazła się na cenzurowanym!

A jednak gdyby jakim ś dziwnym zrządzeniem losu odwrócił się bieg mego żywota, gdybym stanął ponownie przed zagadnieniem, jaki mam w ybrać zawód — zapewniam szanownych kolegów, że bez chwili w aha­

nia w ybrałbym zawód adwokata!

S tary zawód, sięgający jeszcze czasów starożytnego Rzymu i dotych­

czas niezastąpiony, Odkąd spory -między ludźm i przestano rozstrzygać siłą, zjawili się adwokaci. I nie wynaleziono nic odpowiedniejszego, żeby między stronam i a sędziami postawić ludzi, których zawodem byłaby obrona interesów stron, a którzy by jednocześnie daw ali gw arancję ucz­

ciwości i skrupulatności! — powiada Payen w swej pracy o powołaniu adw okatury.

Dzilsialj adw okatura jest przedm iotem żywego zainteresow ania opinii publicznej. I nie ma omal dnia, aby na łamach czasopism i dzienników nie pojaw iały się arty k u ły om awiające organizację adw okatury, reorga­

nizację pracy w zespołach adwokackich, takie lub inne rozwiązania za­

sad samorządu adwokackiego. Spraw y znane, nie będę mówić o nich. Na­

tom iast chciałbym podkreślić dw a zagadnienia, zdaniem moim bardzo ważne, a mianowicie spraw ę samorządu adwokackiego oraz spraw ę nie­

zależności adw dkata w 'bezpośredniej obronie przed sądem.

Dzięki samorządowi adw okatura może kształcić młode pokolenia ad­

wokatów, może podnosić poziom wykształcenia, w yrabiać charaktery a jednocześnie wykonywać kontrolę nad zawodem i strzec tych w szyst­

kich walorów, które decydują o znaczeniu adw okatury jako czynnika społecznego.

A dwokat pow inien korzystać z niezależności, niezawisłości w w ykony­

w aniu swych obowiązków obrończych przed sądem. A dwokat operuje m ateriałem , jakiego dostarcza przewód sądowy. A dwokat m a nie itylko prawo, ale i obowiązek m ateriał ten należycie analizować, poddawać go krytyce. K rytyka jest nie tylko prawem, ale i obowiązkiem adwokata.

Oczywiście k rytyka powinna być rzeczowa, oparta na dobrej wierze i dy­

ktow ana potrzebą prowadzącą do właściwego celu.

Na ostatnim plenum Zarządu Zrzeszenia Praw ników Polskich prezes M azur dał wyraz tym dezyderatom w sposób jasny i ścisły. Jeżeli zatem

(14)

N r 7 (55) Ju b ileu sz M ieczysław a Jarosza 15

ta dom inanta leżąca u podstaw naszych upraw nień i obowiązków obroń­

czych m a prowadzić do skutecznego i właściwego w ykonyw ania obowiąz­

ków obrony, to m y z tej niezależności w ram ach rzeczowej k ry ty k i m u­

simy korzystać, choćby to tu czy ówdzie wywoływało objaw y niechęci lub niezadowolenia.

Proszę Szanownych Kolegów! Jeśli m y dziś pod kątem widzenia pew ­ nej retrospekcji życiowej przypom inam y godne szacunku sylw etki adwo­

katów z połowy XIX wieku, z przełom u XIX i XX stulecia, z okresu mię­

dzywojennego, jeśli dziś chylim y czoła w szacunku przed tym i ludźmi

— ito pytam się: dlaczego? Dla ich zdolności, wykształcenia? Nie tylko!

Ci-Koledzy daw ali z siebie wszystko, bronili z nieustraszoną odwagą, krytykow ali nie tylko m ateriał dowodowy, lecz i sposoby, źa pomocą któ­

rych ten m ateriał zdobywano. I z podniesionym czołem bronili podsąd- nych.

Przypom nijcie sobie Koledzy procesy X Paw ilonu w W arszawie w Cy­

tadeli, przypomnijcie sobie spraw y z okresu międzywojennego w całym kraju! Koledzy ci, jak powiedziałem, daw ali z siebie wszystko, aby obo­

wiązki obrończe sum iennie i odw ażnie wypełnić. I dlatego respektow anie niezawisłości, niezależności adw okackiej w bezpośredniej obronie przed sądem powinno być stale podkreślane.

Proszę Szanownych Kolegów, Gości! Każda epoka w yw ołuje pewne zmiany. Zdajem y sobie dobrze spraw ę z tego, że dziś nie można tak p rze­

mawiać, jak to czynili nasi poprzednicy na przełomie XIX i XX stu le­

cia lub choćby w okresie międzywojennym. Zmienił się ch arak ter spraw , jakie dziś zapełniają w okandy sądowe.

Dziś już nie pora na ito, aby wygłaszać przem ówienia obrończe w wy­

cyzelowanej, w ykw intnej formie, odpowiadającej w szelkim wymaganiom i kanonom retoryki antycznej czy współczesnej. I dziś poniekąd zbędna się w ydaje i odpowiednia postatwa, i mimika, i gestykulLabja, i tim bre głosu, i te w&zystlkie alkcenity i w alory retoryczne. Dziś trzeba mówić jasno, zwięźle, możliwie 'krótko, po prostu!

Boć trudno, Szanowmii Koledzy i Szanowni Goście, przem aw iać per longum et latum w pięknym retorycznym ujęciu w obronie podsądnego stającego przed sądem pod zarzutem zaboru większej lub m niejszej iloś­

ci wełny, bawełny, przędzy, skóry, blachy, żelaza, cem entu itd. Sprawę należy inaczej nieco postawić!

Nie chciałbym być źle zrozumiany, jakobym przechodził do porządku dziennego nad znaczeniem form y przemówienia i nam awiał do tego Ko­

legów! N ikt z nas nie może być zw olennikiem niechlujnego, nużącego um ysły gadulstw a, przelew ania z pustego w próżne, nieznośnego gęga­

nia, przeryw anego łącznikiem myślowym: a-a1, a-», to znów ,,proszę sądu

— proszę sądu".

(15)

16 J u b i l e u s z M i e c z y s ł a w a J a r o s z a N r 7 (55)

Należy opanować form ą w sposób prosty i powiedzieć to, co pow ie­

dzieć należy!

Czas i m nie kończyć przemówienie. Ja k już zaznaczyłem na wstąpię, jestem pod w pływ em głębokiego w zruszenia. Słuchając przem ówień Sza­

nownych Kolegów i Gości doszedłem do przekonania, że w tych w szyst­

kich wypowiedziach je st wiele serdeczności, bardzo w iele uprzejmości, nie pozostają one jednak w prostym stosunku do moich zasług czy w a­

lorów, jakie wniosłem do adw okatury. Robiłem to, co było m ym obo­

wiązkiem, co uw ażałem za swą powinność, zwłaszcza gdy znalazłem się w gronie kolegów, którzy obowiązki obrończe starali się jak najbardziej sum iennie i gorliwie wypełnić.

Dziękuję Szanownem u P anu Minisitrowi, Zacnym Gościom, Drogim, Kolegom, dziękuję Radzie Adwokackiej z Kolegą dziekanem Zygm untem A lbrechtem na czele za w iele serdeczności okazanej m i w dniu dzisiej­

szym. Chwile głębokich w rażeń jakie wyniosę z dzisiejszego zebrania za­

chow am jak najdłużej we wdzięcznej pamięci.

Część oficjalną uroczystości zaniknął dziekan Rady Adw okackiej Z ygm un t A lbrecht w następujących słowach:

Chcę w yrazić jeszcze raz serdeczne podziękowanie wszystkim przyby­

łym Szanownym Gościom za wzięcie udziału w tej uroczystości, za wzmocnienie nas n a duchu, za dodanie mann ufności, że przyszłość na­

szego tzawodiu ry su je się prawidłowo, że będziem y pracow ać w takich w arunkach pracy, które umożliwią nam w ykonyw anie — j^k to określił P a n M inister w swoim przem ówieniu — ,,pięknego zawodu” dla dobra całego społeczeństwa i Państw a Ludowego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mecenas Jarosz nawiązał do procesu, który toczył się w roku 1826, a więc mniej więcej przed stu laty przed procesem brzeskim, i powołał się na; pewne

Szczególnie chciałbym jednak podziękować wszystkim pracownikom Wydziału – badaczom, nauczycielom akademickim i pracownikom administracyjnym, wszystkim tym, którzy

rowany wystawił, który ozdobiony i powiększony przez Zygmunta III. stal się już później ulubioną królów letnią siedzibą. Między ważnemi zaś a bliż- szemi

Skrzynecki wreszcie pod naciskiem zgodnej opinji sejmu, ludu i wojska, wyszedł z Warszawy z armją na spotkanie wroga i utknął naprzeciw niego nad Bzurą i

łych kolonii Wielkiej Brytanii, w których język angielski, często na równi z językiem danego regionu, ma status języka urzędowego bądź jest uży­.. wany jako uniwersalne

Faktem jest, że święty Augustyn i Augustyn Aureliusz to ta sama osoba, ale faktem też jest, że nie tylko w świadomości potocznej, lecz także w li ­ teraturze

Rasizm jest to zjawisko społeczne i polityczne polegające na dyskryminacji przedstawicieli jednej rasy przez drugą.. Jest ono charakterystyczne dla obszarów gdzie występują

międzywojennym i w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej obsadzona była katedra historii starożytnej; egzamin z tego zakresu przyjmował niekiedy archeolog klasyczny