• Nie Znaleziono Wyników

Widok Recenzja: Gra w rzeczy [Małgorzata Kwietniewska, "Res. Studium transformacji pojęcia rzeczy od Hegla do dekonstrukcji filozoficznej"]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok Recenzja: Gra w rzeczy [Małgorzata Kwietniewska, "Res. Studium transformacji pojęcia rzeczy od Hegla do dekonstrukcji filozoficznej"]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

vol. V, fasc. 3 (2010)

MARCIN MARIA BOGUSŁAWSKI

Gra w rzeczy

MAŁGORZATA KWIETNIEWSKA, Res. Studium transformacji pojęcia rzeczy od Hegla do dekon- strukcji fi lozofi cznej, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2009, ss. 591.

I

Monografi a Małgorzaty Kwietniewskiej stanowi, albo przynajmniej może stanowić, wy- zwanie dla odbiorcy. Jest tak co najmniej z trzech powodów. Pierwszy to wybór tematu pracy. Drugi związany jest z zastosowanym w pracy podejściem dekonstrukcyjnym. Trze- ci wiąże się z kompozycją całości, która przypomina mi strukturę wykorzystaną przez Julia Cortázara w Grze w klasy. Uwagi te trzeba teraz nieco rozwinąć.

Tematem rozprawy jest rzecz, a więc coś, co zdaje się całkowicie oswojone zarówno w doświadczeniu codziennym, jak i w refl eksji fi lozofi cznej. Wyraz temu przeświadczeniu daje zresztą sama autorka, stwierdzając we wstępie pracy, „że pojęcie rzeczy było rozważa- ne przez największych klasyków fi lozofi i [...], którzy wypracowali nawet dwa różne sposoby jej rozumienia”. Przy tym rzecz rozumiana była przede wszystkim jako „ludzki — albo sze- rzej podmiotowy — sposób odnoszenia się do obiektywnego świata: bądź za pomocą jego konceptualizacji, bądź poprzez »oswojenie« go w procesie pracy” (s. 6). To, co najbardziej oswojone, okazuje się często najbardziej nieznane. Zdaje się, że jest tak właśnie w odniesie- niu do pojęcia rzeczy. Autorka pokazuje w swojej pracy, jak w europejskiej refl eksji nad rze- czą pojęcie rzeczy traciło swoją autonomię i zlewało się w jedną całość z pojęciem przed- miotu czy pojęciem bytu. Utrzymuje również, że zagubioną w ten sposób swoistość rzeczy próbuje odzyskać myśl współczesna — idąca od Hegla aż po Nancy’ego fi lozofi a różnicy.

Zdaniem Kwietniewskiej analiza sposobu funkcjonowania tematyki rzeczy w dyskursie fi lo- zofi i współczesnej może rzucić światło na zmiany zachodzące w samej fi lozofi i. Może być też dogodnym narzędziem do wykrycia przyczyn tych zmian i prawidłowości, które nimi rządzą.

Podejście dekonstrukcyjne także nie wydaje się niczym nowym. Przyzwyczajeni już je- steśmy do (fi lozofi i) różnicy, fi lozofi i pisma, śmierci autora i tekstualizacji rzeczywistości.

Rodzimy rynek co rusz zalewany jest pracami, które poza niemałym potencjałem emancy- pacyjnym, przepełnione są paradoksami, udziwnieniami grafi cznymi i spiętrzeniem nieco- dziennie brzmiących (zestawień) słów, nierzadko humanistycznie adaptowanych terminów

(2)

z nauk ścisłych. Powiem więcej — „dekonstruowanie” zaczyna budzić moje zniecierpliwienie, a obwieszczanie światu prawd o tym, że „płeć jest rzeczywistością fraktalną”, rodzi przekona- nie, że sednem „dekonstrukcji” jest umiejętność ukazania każdego poglądu jako odpowiednio ważnego i uczonego. Lektura monografi i Kwietniewskiej dobitnie pokazuje jednak, że opi- sane przeze mnie tendencje są dekonstrukcją-w-cudzysłowie. Przeprowadzane przez autor- kę analizy nie mają bowiem w sobie nic z hochsztaplerki i językowego udziwniania. Dykcja Kwietniewskiej jest zazwyczaj precyzyjna i jasna. Sposób zaś prowadzenia analizy wskrze- sza najlepsze tradycje fi lozofi cznej spekulacji. Istotna nowość — a zarazem trudność — jej podejścia kryje się w próbie myślenia graniczności problemów. Graniczność ta ma dwa wy- miary. Pierwszym jest wewnętrzne (po)różnienie omawianych w książce problemów, ich we- wnętrzna sprzeczność czy pęknięcie. Drugim jest moment zetknięcia się problemów, sfera pomiędzy elementami całości, a więc różnica, która te elementy „oddziela od siebie, wiążąc je zarazem w niedającą się ogarnąć całość” (s. 15). Innymi słowy, istotą podejścia dekonstruk- cyjnego jest „wnikliwe doszukiwanie się efektów »pracy« różnicy wewnętrznej, ujawniają- cych się na poziomie czytanego tekstu” (s. 12). Dekonstrukcjonista posługuje się w tym celu całym arsenałem metod interpretacyjnych (takich jak hermeneutyka, metoda biografi czna, fenomenologia, krytyka języka i inne), a raczej manewruje pomiędzy nimi. Aplikuje je zaś przede wszystkim do tekstów źródłowych, ograniczając przywołania z literatury sekundar- nej. Podkreślić trzeba, że owo towarzyszenie źródłom jest niezwykle cennym elementem tak samej dekonstrukcji, jak i recenzowanej pracy. Wprawdzie Kwietniewska porusza się ze swo- bodą i znawstwem po istniejących opracowaniach, jednakże nigdy nie przesłania nimi tek- stów oryginalnych. Niekiedy wywołuje to efekt „kurczowego trzymania się” źródeł. W dobie komentowania komentarzy efekt ten działa jednak zdecydowanie odświeżająco.

Strategia obrana przez Kwietniewską powoduje w końcu, że tematyka rzeczy jest jed- nocześnie centralnym i ubocznym motywem jej pracy. Nie mniej istotna wydaje się bowiem kwestia przekształcenia paradygmatu samej fi lozofi i, poddana przez autorkę wnikliwej ana- lizie. Ponadto ważne miejsce zajmują w pracy analizy kontekstowe — Kwietniewska każdy rozważany przez siebie problem stara się opisać z różnych stron. Pokazuje jego historycz- no-ideową genezę i konsekwencje (dobrym przykładem jest podrozdział dotyczący francu- skiej recepcji myśli Martina Heideggera). Już to wystarczy, by dostrzec w jej książce jedno- cześnie linearnie rozwijany dyskurs, jak i splot mikroanaliz, które mogą być łączone ze sobą w rozmaitej, acz nie dowolnej, konfi guracji. Niczym rozdziały w książce Cortázara. Ana- logia z Cortázarem idzie jednak jeszcze dalej, jako że książka Kwietniewskiej to przynaj- mniej dwie książki. Centralna dla monografi i część druga, poświęcona koncepcji rzeczy He- ideggera, stanowi bowiem odrębną pracę, o której osobnym wydaniu książkowym warto by było pomyśleć.

II

Książka Kwietniewskiej składa się z trzech części. W pierwszej omawia Heglowską i Marksowską koncepcję rzeczy. W drugiej analizuje koncepcję rzeczy Heideggera, a w trze- ciej pokazuje, jak pojęcie rzeczy funkcjonuje w dekonstrukcjonizmie Jacques’a Derridy i Je- ana-Luca Nancy’ego.

Analizując teksty Hegla Kwietniewska stara się uzyskać „uogólnione ujęcie Heglowskiego sposobu rozumienia rzeczy w dwóch głównych porządkach jego rozważań: logicznym i efek- tywnym” (s. 543). W ujęciu logicznym, wykładanym przez Hegla w Nauce logiki, rzecz jawi się jako takie złożenie materii i formy, które mimo jedności elementów pozostaje heteroge- niczne i wewnętrznie poróżnione (sprzeczne). Z kolei w ujęciu efektywnym, a więc odnoszą- cym się do tego, co rzeczywiście istnieje, rzecz ujmowana jest przez Hegla jako „proces cią-

(3)

głego przechodzenia od partykularności do ogólności — i na odwrót” (s. 543). Oznacza to, zdaniem Kwietniewskiej, że Heglowska rzecz jest przede wszystkim starciem czy konfl ik- tem sprzecznych czynników, a więc miejscem, w którym ujawnia się praca tzw. różnicy we- wnętrznej.

W rozdziale następnym Kwietniewska pokazuje, jak Heglowski wątek wewnętrznego zróżnicowania rzeczy dochodzi do głosu w fi lozofi i Marksa. Autorka interesująco rekonstru- uje Marksowską konceptualizację pojęcia rzeczy, które stopniowo staje się nieodróżnialne od pojęcia towaru i zależy od takich pojęć, jak wartość użytkowa i wartość wymienna, cyr- kulacja, pieniądz czy kapitał.

Opracowanie Heideggerowskiej koncepcji rzeczy rozpoczyna Kwietniewska od analiz By- cia i czasu. Na tym etapie Heidegger postrzega rzecz przede wszystkim jako to, co poręczne, a więc jako narzędzie dostępne Dasein w jego codzienności. W ujęciu Kwietniewskiej Bycie i czas to dzieło niedojrzałe, zawierające „nieco sztucznej uczoności” (s. 545). Jednocześnie do- strzega w nim zalążki pomysłów, które Heidegger rozwijać będzie w późniejszym okresie swo- jej fi lozofi cznej aktywności. Tym samym namysł nad Byciem i czasem stanowi zaledwie wstęp do rozbudowanych analiz koncepcji „późnego Heideggera”. Lektura Heideggerowskich Pytania o rzecz, Źródła dzieła sztuki oraz Rzeczy prowadzą do konkluzji, iż rzecz staje się dla Heideggera jednością (wewnętrzną granicą) czterech elementów: nieba, ziemi, Nieśmiertelnych i Śmier- telnych. Tak rozumianą rzecz zakorzenia Heidegger w myśli, sztuce i polityce, czyniąc z tych trzech istności uprzywilejowany sposób ujawniania się źródeł rzeczywistości. Rekonstrukcję stanowiska „późnego Heideggera” poprzedza Kwietniewska wnikliwymi rozważaniami dotyczą- cymi tzw. zwrotu (Kehre) w myśli Heideggerowskiej. Utrzymuje, że „zwrot” jednocześnie miał i nie miał miejsca. Oznacza to bodaj tyle, że „zwrot” nie jest zwykłym odcięciem się ani od po- glądów wyznawanych wcześniej przez samego Heideggera, ani od poglądów innych myślicieli (por. s. 172). „Zwrot” jest raczej próbą pomyślenia „niepomyślanego w tym, co już pomyślane”

(s. 172), wydobyciem i konceptualizacją różnicy wewnętrznej.

Zamykające książkę analizy dekonstrukcyjnego ujęcia problematyki rzeczy poprzedza Kwietniewska krótkim wprowadzeniem w historię francuskiej recepcji Heideggera. Na ich bazie może stwierdzić, że powojenna fi lozofi a francuska była w znacznej mierze powtó- rzeniem motywów Heideggerowskich, niemniej powtórzenia nie należy rozumieć tu jako

„zdarzenia się jeszcze raz tego samego”, ale raczej jako zdarzenie „identyfi kacyjno-transfor- macyjne” (s. 549), czyli zawierające w sobie istotne novum, w istotny sposób różne od pier- wowzoru.

Z tak pojmowanym powtórzeniem mamy do czynienia szczególnie w myśli Derridy.

Derridiańskie ujęcie rzeczy jest bowiem nieustannym dialogiem z tradycją, transformacyj- nym powtarzaniem konceptów Hegla, Marksa, Husserla i Ponge’a. Szczególna rola przypa- da zwłaszcza Ponge’owi, w którego „skromnych — zarówno pod względem treści, jak i formy — poematach Derrida znalazł pełne potwierdzenie swoich pierwotnych fi lozofi cznych oczeki- wań wobec rzeczy, która okazuje się przede wszystkim znakiem. Jako taka wymyka się wszel- kim próbom konceptualnego zawłaszczenia, przybierając postać nie tyle adekwatnego rzeczy- wistości pojęcia, ile nigdy do końca niejednoznacznego słowa” (s. 549). Drogą transformujące- go powtórzenia podąża również Nancy. Tyle że prymarnym punktem odniesienia jest w jego przypadku myśl Hegla. W ujęciu Nancy’ego rzecz to jakiekolwiek zgęszczenie niejednorodnych elementów, cokolwiek, nic (Nancy zwraca uwagę, że francuskie rien [nic] wywodzi się z łaciń- skiego res [rzecz]). Jest ona efektem rozpisywania (się), czyli jednoczesnego wpisania się w ze- wnętrze i ruchu ku własnemu wnętrzu. Odsłonieniem przed sobą własnego wnętrza w ruchu uzewnętrznienia (por. s. 525).

Badania dotyczące pojęcia rzeczy u wspomnianych powyżej myślicieli spożytkowuje Kwietniewska jeszcze na dwa sposoby.

(4)

Po pierwsze ujawnia przekształcenie, jakie dokonało się w fi lozofi i od czasów Hegla. Po- lega ono na stopniowym odchodzeniu od metafi zyki, rozumianej jako taki namysł nad rze- czywistością, który zakłada hierarchiczne uporządkowanie świata na rzecz myślenia postme- tafi zycznego. Filozofi a postmetafi zyczna dokonuje spłaszczenia świata, to znaczy wszystkie elementy rzeczywistości umieszcza na jednym planie, widzi je jako „płaską sieć jednocze- snych oddziaływań bytów [...], którym trudno już byłoby przypisywać mniej lub bardziej uprzywilejowaną pozycję” (s. 122–123). Zalążki tego przekształcenia dostrzega Kwietniew- ska w myśli Hegla i Marksa. Twierdzi jednak, że ich uwikłanie w tradycyjną metafi zykę było tak duże, że nie potrafi li dostrzec i w pełni wykorzystać tych nowatorskich tendencji. Teza ta zyskuje paradoksalne potwierdzenie w warstwie językowej książki Kwietniewskiej. O ile w wypadku Heideggera i dekonstrukcjonistów język autorki przystaje w pełni do badanych przez nią spraw, o tyle w wypadku Hegla i Marksa można mówić o pewnym językowym nie- dopasowaniu. Widać wyraźnie, jak Kwietniewska wydobywa z myśli Hegla i Marksa pier- wiastki, które co prawda tam tkwią, niemniej kłócą się z zasadniczą wymową ich koncepcji.

Po drugie stara się pokazać, że przekształcona fi lozofi a zachowała swój potencjał spe- kulatywny. W tym celu wypunktowuje „swoisty rytm” (s. 544) wywodów omawianych przez siebie myślicieli, rytm, który nadaje ich systemom charakter par excellence taneczny.

III

Wspomniałem, że zamieszczone w książce opracowanie myśli Heideggera uznać można za osobną publikację. Jego rozmiary wykraczają bowiem zdecydowanie poza ramy rezerwo- wane zazwyczaj na nieautonomiczne części książki. Objętościowo ta część monografi i Kwiet- niewskiej liczy sobie ponad dwieście stron, zapełnionych wnikliwymi analizami. Poza temata- mi explicite związanymi z zagadnieniem rzeczy w fi lozofi i Heideggera Kwietniewska porusza kwestie, które podskórnie związane są z tematyką rzeczy, a bez których zrozumienie myśli i postawy Heideggera wydaje się niemożliwe. Rozprawia zatem szeroko o sztuce i polity- ce, o związkach fi lozofi i Heideggera z myślą Wschodu (szczególną uwagę poświęca zwłaszcza analogiom między Heideggerowskim motywem drogi a Tao) czy o symbolice i metaforyce, wokół których zorganizowany jest dyskurs Heideggera. Najważniejsze zaś analizy dotyczą, moim zdaniem, zakorzenienia fi lozofi i Heideggera w tradycji mistycznej i mitycznej.

Z badań Kwietniewskiej wynika, że mistyczność łączy się u Heideggera przede wszyst- kim z „doświadczeniem myślowym” (s. 218). Chodzi tu o szczególne ujęcie „rzeczy myślenia”, która dana/odkrywana jest w swoistym rodzaju doświadczenia nazywanym przez Heidegge- ra bliskością. Przez bliskość rozumie Heidegger doświadczenie praktyczne, czyli takie, któ- re polega na zaangażowanym życiu, na zakorzenieniu w egzystencji (s. 229), z dala od nisz- czącego doświadczenia nauki (i technologii) z jednej strony, a od „dalekowzrocznej” mądro- ści teologii z drugiej (s. 229). Bliskość zatem to rodzaj egzystencjalnej intuicji („duchowej siły myśli”, poznania nieprzedstawieniowego, osobistego zaangażowania), w której „otwiera się dostęp do prawdy źródła” (s. 229).

Mityczność z kolei wiąże Heidegger ze sztuką i polityką, a więc dwoma prymarnymi sposobami udostępniania się źródła (czy raczej źródeł) poprzez rzecz. Wnikliwe rozwa- żania poświęcone mitowi pozwalają Kwietniewskiej nie tylko na pełne rozświet-lenie He- ideggerowskiej koncepcji rzeczy, ale również na postawienie i interpretację tzw. sprawy Heideggera. W tej części badań autorka rekonstruuje mit nazizmu i zderza go z Heideg- gerowskim mitem narodu, dokonuje także ich wnikliwego porównania. Zastosowanie i do tej kwestii podejścia dekonstrukcyjnego pozwala Kwietniewskiej na uchwycenie i opisanie wewnętrznej ambiwalencji tkwiącej w „sprawie Heideggera”. Innymi słowy, myśl i posta- wa Heideggera jednocześnie przynależą i nie przynależą do nazizmu. Nie sposób streścić

(5)

tej paradoksalnej tezy w kilku słowach, zatem zainteresowanych czytelników odsyłam do recenzowanej monografi i.

Uważam, że badania Kwietniewskiej należą do najbardziej wartościowych ujęć fi lozo- fi i Heideggera i to nie tylko spośród tych dostępnych w Polsce. Ich niezaprzeczalnym wa- lorem jest wieloaspektowość, rzeczowość i polemiczność (Kwietniewska dyskutuje na przy- kład z dobrze przyswojonymi w Polsce interpretacjami Fariasa i Wodzińskiego), ale również – last but not least – podjęcie spraw niezbyt często eksplorowanych przez komentatorów He- ideggera.

IV

Nie wszystko w książce Kwietniewskiej wydaje mi się satysfakcjonujące. Chciałbym zwrócić uwagę na trzy rzeczy, które szczególnie zaniepokoiły mnie w trakcie lektury.

Po pierwsze, pewne zastrzeżenia budzi tytuł pracy. Omawiane przez Kwietniewską kon- cepcje są bowiem raczej koncepcjami rzeczy niż koncepcjami pojęcia rzeczy. Poza tym, na- wet jeśli zgodzić się co do tego, iż o pojęciu rzeczy mówić można w wypadku Hegla i Marksa, to trudno mówić o pojęciu rzeczy w odniesieniu do Heideggera, a zwłaszcza Derridy i Nan- cy’ego. Mówienie o koncepcji rzeczy, a nie o koncepcji pojęcia rzeczy pozwala zwrócić uwagę na bardzo ważny motyw, który pojawia się w książce Kwietniewskiej, ale nigdzie nie wycho- dzi na plan pierwszy. Chodzi mi mianowicie o ewidentnie realistyczne zorientowanie fi lozofi i Heideggera i dekonstrukcji! Jak pokazuje Kwietniewska, jednym z powodów odejścia od pa- radygmatu metafi zycznego była bowiem chęć odzyskania realności rzeczy (por. na przykład s. 532). Na związki Heideggerowskiego i dekonstrukcyjnego ujęcia rzeczy z realizmem wskazy- wać mają także zbieżności między tymi stanowiskami a poglądami niektórych współczesnych fi zyków, na przykład Fritjofa Capry (por. s. 541–542, 554). Szkoda że kwestia ta została tyl- ko zaznaczona, gdyż z całą pewnością warta jest pogłębionego namysłu. Poza tym brak eks- plikacji tego wątku powoduje, że monografi a Kwietniewskiej jest w kilku ważnych miejscach co najmniej niejasna.

Niejasność ta związana jest na przykład z akceptowaną przez Kwietniewską opozycją tego, co racjonalne, i tego, co irracjonalne. Dochodzi ona do głosu zwłaszcza we fragmen- tach opisujących mistyczny i mityczny charakter wywodów Heideggera. Wprawdzie postawa Kwietniewskiej pozostaje tu mocno ambiwalentna, niemniej osuwanie się w mit kwalifi ku- je ona jako tendencję irracjonalną i waloryzuje ją negatywnie. Zachowanie takie jest zaska- kujące, albowiem autorka rekonstruuje argumenty Heideggera, które pokazują, że opozycja racjonalności i irracjonalności jest „wynalazkiem” myślenia metafi zycznego i funkcjonuje co najwyżej w sferze ontycznej. Zaskoczenie jest tym większe, gdyż Kwietniewska odnotowuje w zakończeniu monografi i zbieżności między „fi lozofi cznymi wytycznymi a pradawnymi wie- rzeniami i mitami oraz całkiem współczesnymi teoriami fi zycznymi” (s. 554). Co ciekawe, podobnie negatywny stosunek do irracjonalności prezentuje Nancy (Kwietniewska wyraź- nie to zaznacza, jednak i tym razem nie próbuje tej kwestii problematyzować). Moim zda- niem niejasność ta ma swe źródło w tym, jak Kwietniewska i Nancy tłumaczą polityczne zaangażowanie Heideggera. Miało ono wynikać z bezkrytycznego przywiązania do germań- skiego mitu narodowego. Odcięcie zatem „fi lozofi i różnicy” od kontekstu mitu (irracjonal- ności) ma być rękojmią neutralności politycznej dekonstrukcji. Ma być również sposobem na uniknięcie jakiejkolwiek totalizacji (która w powojennej Francji uważana była/jest za synonim totalitarności). Utrzymanie opozycji racjonalne–irracjonalne pozwala ponadto na apologię fi lozofi i spekulatywnej. Zbieżność wyników fi lozofi i Heideggera i dekonstrukcjoni- stów ze współczesną fi zyką (a o racjonalności fi zyki — teoretycznie — nikt przecież nie dys- kutuje) poświadczać ma bowiem sensowność, a nawet naukowość, fi lozofi cznej spekulacji.

(6)

Wszystko to piękne i chwalebne, a nawet zrozumiałe (dekonstrukcja wciąż budzi u nas spory sprzeciw). Od Kwietniewskiej oczekiwałbym jednak dogłębnego namysłu nad granicą mię- dzy racjonalnością a irracjonalnością. Brak tego namysłu powoduje, że analizy Kwietniew- skiej wracają w stare koleiny myślenia metafi zycznego, w którym mit (irracjonalność) zo- staje zawłaszczony przez logos.

Po drugie, przeszkadza mi zbyt stronnicze podejście Kwietniewskiej do opisywanych fi lo- zofów. Nie chodzi mi tu bynajmniej o osobisty ton jej dyskursu, do którego ma pełne prawo i który bardzo sobie cenię. Chodzi mi tylko o pojawiający się niekiedy brak umiaru w oce- nie i brak dokumentacji wysuwanych tez. Myślę tu zwłaszcza o jej ocenie Jeana-Paula Sar- tre’a i Emmanuela Lévinasa. O Sartrze pisze na przykład: „tymczasem w roku 1943 ukazuje się pierwszy fi lozofi czny manifest Sartre’owski pt. L’Être et le Néant [Byt i nicość]. Zostaje on opublikowany za zgodą niemieckiej cenzury w okupowanej Francji, co z pewnością nie przyno- si chluby jej autorowi” (s. 365). Nie wiem, czy większym powodem do chluby jest publikacja dzieła za zgodą niemieckiej cenzury, czy konsekwentna przynależność Heideggera do NSDAP aż po rok 1945. Nie mnie to zresztą oceniać. Uczciwość intelektualna zobowiązuje jednak, by obie sytuacje potraktować symetrycznie. W kontekście głębokiego i rozważnego ujęcia tzw.

sprawy Heideggera uwaga dotycząca Sartre’a brzmi co najmniej niezręcznie. Z kolei Lévinaso- wi zarzuca Kwietniewska rozwijanie „obcych Heideggerowi motywów etycznych w rażąco mo- ralizatorskim i mocno kontrowersyjnym projekcie etyki jako fi lozofi i pierwszej” (s. 375). Zo- stawienie tak mocnego stwierdzenia bez żadnych argumentów brzmi zgrzytliwie. Zwłaszcza że w fi lozofi i kontrowersyjne jest niemal wszystko, a to, co razi jednego, niekoniecznie musi razić innego. Dodatkowo uwaga ta zdaje się sugerować, że rozwijanie wątków obcych Heideggero- wi obniża wartość dzieła Lévinasa. Pogląd ten wydaje się jednak dziwaczny i to tym bardziej, że Lévinasowska etyka jest odpowiedzią na zło nazizmu, w które — przynajmniej fragmenta- rycznie – uwikłany jest Heidegger. Kto wie, może gdyby Heidegger zdobył się na namysł nad źródłami etyki, nie byłoby sprawy jego zaangażowania w politykę Rzeszy?

Po trzecie, nie do końca jasny status ma dla mnie przewijający się przez książkę mo- tyw tańca. Jest tak zapewne, dlatego że Kwietniewska poświęca mu za mało miejsca. Zawar- te w pracy zdawkowe uwagi prowadzić mogą bowiem do niepotrzebnych kontrowersji. Dla współczesnego Europejczyka taniec jest bowiem już tylko niezobowiązującą formą rozrywki (co widać dobrze na przykładzie Tańca z gwiazdami), której lekkość może nie licować z po- wagą metafi zycznych spekulacji. A przecież taniec to nie tylko lekkość tanecznych pas, ale coś zdecydowanie więcej. Nie należy przecież zapominać, że taniec był metodą docierania do źró- deł świata, formą duchowych zawodów i „miejscem” uleczenia (przykładem ostatniej z wy- mienionych funkcji tańca jest choćby tarantela). Zdaję sobie sprawę, że z powodu rozmiarów monografi i rozbudowanie tego wątku było niemożliwe. W tym kontekście dobrze się stało, że motyw taneczności fi lozofi i w ogóle został wydobyty. Życzyłbym sobie jednak, żeby Kwiet- niewska podjęła go bardziej szczegółowo w kolejnej pracy.

* * *

Na koniec chcę podkreślić, że wskazane słabości nijak nie obniżają wartości samej pracy.

Monografi a Kwietniewskiej jest wzorcowym przykładem myślenia spokojnego, wieloaspek- towego i dojrzałego. Recenzowana rozprawa jest nie tylko próbą rozpoznania istotnych ele- mentów współczesnej myśli fi lozofi cznej, ale również piękną formą samodzielnej fi lozofi cznej spekulacji. A takich prac jakby coraz mniej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ogólnikowe stwierdzenie autorów „U zasadnienia” projektu kodeksu kar­ nego z 1994 r., że „dolną granicę kon­ kretnej kary w yznaczają potrzeby stabi­ lizacji

Nieufność g łęboka i niepokonalna do lepszych stron n a tu ry ludzkiej bierze górę nad daw niejszą, uśm iechniętą otuchą P rzed św itu. C ierpienia fizyczne

po prostu tak się nieuchronnie dzieje zapętla i kończy świat i tyle razy wstajesz z czworaków a szybko odchodzisz tylko z twojego punktu widzenia miałeś przecież dużo czasu

Zaletą tej koncepcji jest jej intuicyjność — dla każdego elementu zbioru U, im w yższa w stosunku do liczbowej wartości (m) (wartości oczekiwanej, czyli

Jeśli chodzi o ten mały domek, o którym wspominasz, to nie miesz­ kam tam już chyba od około 30 lat, no bo wiesz jakie serce miała nasza mama skutkiem czego

Orzeczenie sądowe nabywa mocy prawa jedynie jako akt zastosowania prawa, to znaczy nabywa mocy, staj;e się prawem, autorytatywne wy­ jaśnienie sądu co do sposobu działania i

The part of the load is fed by Gse-Zrz 1&2 parallel cables, where the total active power flow from each 1&2 Gse-Zrz 50 kV cable is increased slightly from 0.34 MW to ∼0.39

Thus, the structural index can be related to the performance of the switching adaptive loop, and the research question arising naturally is whether, by minimizing this structural