INSTYTUT ŚLĄSKI W KATOWICACH
Komunikat nr. 11
N o w e metody pracy w górnictwie węglowem na Śląsk u
P oró w n an ie dw uch najbardziej charakterystycznych cyfr doty
czących g órnictw a węglow ego — wydobycia i w ydajności robotnika — za ostatnie 10 lat wykazuje, że w ydajność zw iększała się stale, niezależ
nie naw et od tego, czy wydobycie rosło czy m alało i to zw iększała się tak poważnie, że w ciągu ostatnich 10 lat p otroiła się. Jeżeli naw et przyjm iem y, że w ydajność z r. 1923, wynosząca na Śląsku 599 kg na robotnika, była anorm alnie niska i spow odow ana stosunkam i pow ojen- nemi w okresie pow stań śląskich i plebiscytu, i sięgniem y porów naniem jeszcze o 10 lat w stecz do przedw ojennego 1913 r., któ ry był okresem pełnego norm alnego ruchu, to i w tedy stw ierdzim y różnicę aż 50%
a m ianowicie:
W ydajność w 1913 r. w ynosiła 1202 kg., w 1933 r. „ 1817 kg.
Rzecz p ro sta że takie zwiększenie zdolności produkcyjnej jednostki pracującej nie przyszło samo przez się i nie m oże być przypisyw ane jedynie ulepszeniom adm inistracyjnym . Ażeby doprow adzić do tych rezultatów , należało uczynić ogrom ny wysiłek techniczny, nie tylko ulepszając daw ne m etody pracy, lecz szukając często nowych dró g i sposobów niestosow anych poprzednio w górnictw ie.
Odbudowa filarowa i ścia no w a
K lasyczną m etodą, stosow aną w Boiskiem Zagłębiu do odbudow y grubych pokładów węgla, była t. zw. metoda śląska, polegająca n a ro z
cinaniu pokładów chodnikam i odległemi o 10— 12 m, jeden od d rugiego i w ybieraniu następnie węgla na całą grubość pokładu t. zw. „fila ram i“
pom iędzy poszczególnemu chodnikam i.
C h arakterystyczną cechą tego rodzaju system u jest słaba sto su n kowo obsada pojedynczego m iejsca pracy i m ała naskutek tego jego wydajność. Chcąc otrzym ać duże wydobycie, trzeba zwiększać odpo
w iednio liczbę m iejsc pracy. Szczególnie ujem nie w łaściw ości tego sposobu pracy u jaw n iają się na tych kopalniach, gdzie trzeba zastoso
wać podsadzkę do zam ulania w ybranych przestrzeni. Zakładanie ru r podsadzkowych, zam ykanie i uszczelnianie przestrzeni w ybranych dla ich podsadzenia, w reszcie kłopoty z odpływem wód podsadzkowych zm uszały do stopniow ego powiększania w ym iarów filarów aż do m a
ksym alnych granic, na jakie tylko pozw ala w ytrzym ałość piętra danego pokładu. W reszcie zastosow ano sposób odbudow y ścianow ej do pokła
dów grubych. Zam iast daw nej ściany filaru 6— 7 m szerokości m am y p rz y odbudow ie ścianowej front pracy 30—60 m i więcej, zależnie od w arunków . Ilość chodników potrzebnych dla przygotow ania takiego pola odbudow y ogrom nie m aleje, gdyż odpada potrzeba rozcinania po
kładu chodnikam i co 10— 12 m, a w ystarczy przeprow adzić je co 100— 200 m.
P rz y tego rodzaju system ie odbudow y m ożna w jednem m iejscu skupić większą liczbę pracujących ludzi, wobec czego w ydajność m iejsca pracy jest b ard zo duża i m oże w ynosić kilkaset tonn na dzień roboczy. W y starczy więc kkka tylko tego rodzaju ścian, ażeby za
pewnić wydobycie dużej kopalni. P rz y takiej koncentracji rośnie w y
dajność całości, ułatw ia się dozór, w yzyskuje się lepiej przew óz etc.
S t o s o w a n ie maszyn wrębowych
W sam ej pracy górniczej zasadniczych zm ian nie w prow adzono.
P ró b y zastosow ania dużych m aszyn w rębow ych przy odbudowie fila
row ej, czy ścianow ej, n a grubych pokładach w yników pom yślnych nie dały. N a cienkich natom iast pokładach m aszyny w rębow e dały bard zo pom yślne wyniki, zw iększając znacznie w ydajność pracy, wpłynęły na znaczne zwiększanie długości ścian odbudow yw anych, k tóre doprow a
dzono do 200 i więcej m etrów , w płynęły n adto w pow ażnym stopniu na zm niejszenie rozchodu m aterjałów wybuchowych i zw iększenie p ro centu sortym entów grubych.
Z pow odzeniem rów nież zastosow ano duże m aszyny wrębowe przy rozcinaniu chodników. P ierw sze próby z zastosow aniem w rębów ek typu filarow ego do chodników nie dały wyników, gdyż korzyści o siąg nięte przez zwiększenie szybkości posuw ania się pojedynczego chodnika były anulow ane przez słabe w yzyskanie m aszyny, k tó rą tru d n o było tran sp o rto w ać z jednego chodnika na drugi. W łaściw ie rozw iązanie zadania nastąpiło dopiero z zastosow aniem specjalnych m a szyn w rębo
w ych do chodników typu angielskiego lub am erykańskiego. C h arak te
rystyczną ich cechą jest łatw ość przew ożenia z m iejsca n a miejsce, gdyż m aszyna zm ontow ana jest na niskim wózku, z przekładnią do napędu kół, i zaopatrzona w odpow iednio długi kabel, naw inięty na bębnie, k tó ry um ożliw ia bardzo szybkie przew ożenie m aszyny także w tych m iejscach, gdzie niem a jeszcze zainstalow anego przew ozu elektrycz
nego, a więc np. w now orozcinanem polu pracy. Jedna taka m aszyna, w ciągu 8-godzinnej dniów ki, obsłużyć może grupę 8— 10 chodników , posuw ając je o jeden w rąb, tj. o 1½ — 2 ½ m. N a tego rodzaju g ru p ie chodników osiąga się w ydajność na t robotniku zatrudnionego w przodku 10 t. Jest to w ydajność, nieosiągalna nig d y przy daw nym
system ie pracy. D la należytego zilustrow ania otrzym anych w ten spo
sób wyników należy dodać, że przeciętne w ydobycie na jednego górnika zatrudnionego na Śląsku w 1931 r. (na chodnikach i na filarach ra zem) w ynosiło 7 25p kg.
W ten sposób, przez zastosow anie dużych wrębówek na chodni
kach, otrzym ano znaczne zwiększenie w ydajności, skrócenie czasu przygotow ania nowych pól i w ydatne zm niejszenie kosztów okresu przygotow aw czego.
Zmiany w sy ste m ie przewozu
Nie m niejszą uw agę zw rócono i na dru g i wielki dział pracy ko
palń — przew óz. W spadku po okresie w ojennym otrzym aliśm y w y
niszczone i źle napraw iane wszelkiego rodzaju m aszyny, często w yko
nane przy użyciu m aterjałów zastępczych. W yelim inow anie "tych maszyn i doprow adzenie do należytego stan u istniejących urządzeń przewozow ych było zadaniem pierw szych lat. Zwiększone jednak w y
m agania, staw iane intensyw ności ruchu, popchnęły do zastosow ania w szerszym zakresie rynien ruchom ych i w prow adzenia, jako inow acji, taśm transportow ych do ruchu dolozuego. W dalszej konsekw encji p ró bow ano zwiększyć pojem ność w o zó w w pewnych wypadkach i zastoso
w ano wozy naw et o pojemności 3,5 t, zam iast powszechnie dotychczas używ anych wozów o pojem ności 500—700 kg.
Schem at przew ozu na norm alnej kopalni składa się z przebiegu wózka, załadow anego węglem przez cały szereg chodników poziomych i pochylń aż do dw orca odbiorczego w głów nym chodniku przew ozo
wym, skąd lokom otyw y elektryczne zabierają całe pociągi i odw ożą je pod szyb. R uch wózka jest więc przeryw any, w ym aga całego szeregu m anew rów i m anipulacyj przy zm ianach, zachodzących podczas jego biegu, przy przejściu przez pochylnie, przy zm ianie system u przew ozu (ręczny, linow y etc.). W szystko to pochłania dużo obsługi i w ym aga szeregu instalacyj. P rzez zastosow anie rynien i taśm ruch w ęgla ulega m odyfikacji. W m iejscu pracy, zam iast ładow ać węgiel do wózka, ładuje się go do rynien, którem i schodzi do pew nego punktu, skąd wózek załadow any idzie już w edług daw nego schematu. Zm echanizo
wanie ruchu węgla dochodzi do m axim um , jeżeli udaje się go sp ro w a
dzić rynnam i do głów nego chodnika przewozowego, skąd idzie wozam i w prost pod szyb.
Zastąpienie przeryw anego ruchu wózków przez ciągły ruch ry n nam i lub taśm am i, jeżeli stanow i pewien postęp i daje w zrost w y d aj
ności, to jednak pow oduje zwyżkę kosztów w dziale pracy m echanicznej, gdyż, pom ijając dość znaczne koszta instalacji rynny, czy też taśm y transportow ej, pociąga za sobą jeszcze koszta ich utrzym ania. R uch
przytem nie m a tej gw arancji stałości i pew ności, co przew óz po
ciągam i.
W ostatnich więc 2 latach w prow adzono zasadniczą zm ianę w ro z
planow aniu przew ozu w ten sposób, ażeby, u trzy m u jąc najlepszy i n a j
tańszy sposób odstaw y w ęgla całemi pociągam i, wyelim inować jedno
cześnie pośrednie etapy, w postaci pochylń, przew ozów linowych etc.
N astąpiło „zbliżenie“ m iejsca pracy z szybem przez w yelim inow anie etapów pośrednich. W ynik ten osiągnięto przez rozcięcie pokładu wę
gla nie w edług starego schem atu pochylniam i co 100—200 m, lecz po
chyłym i chodnikam i z upadem około 7% w odległości około 200 m je
den od drugiego.
S tosując odpow iednio silne lokomotywy, m ożna w prow adzić pociąg próżnych wozów pochyłemi chodnikam i aż do bezpośredniego sąsiedz
tw a z m iejscem pracy.
P oniew aż utrzym anie w należytym stanie przew odów elektrycz
nych w bezpośredniem sąsiedztw ie m iejsc pracy byłoby tru d n e, a cza
sami m ogłyby przew ody pow odow ać niebezpieczeństw o dla pracujących, p rzeto lokom otyw y elektryczne zostały zaopatrzone w bębny z naw i
jającym się lub rozw ijającym kablem w m iarę posuw ania się lokomo
tyw y w m iejscach bez przew odów elektrycznych. W ten sposób prom ień działania lokom otyw zw iększono znacznie i um ożliw iono dostaw ę wo
zów w prost praw ie na m iejsce pracy. W ozy kopalniane zostały zaopatrzone w ham ulce n a w szystkie 4 koła i w ten sposób uniknięto niebezpieczeństw a sam oczynnego staczania się wozów po pochyłych drogach.
Zw iększając pojem ność wozów i siłę lokom otyw , zw iększono znacz
nie w agę tran sp o rto w an eg o węgla w jednym pociągu i szybkość tran sp o rtu . Podczas gdy daw niej używ ano lokom otyw y 35— 50 K M i form ow ano pociągi tran sp o rtu ją ce po 30—40 t. z szybkością 8 kim na godzinę, tera z stosują lokom otyw y o 125— 225 K M . tran sp o rtu ją ce pociągi w agi użytecznej 125— 150 t. z szybkością 25 kim na godzinę.
W pływ a to znacznie na zm niejszenie potrzebnej ilości taboru przew ozow ego, nie w ym aga układania podw ójnych torów naw et dla bardzo dużego tonnażu przew ożonego po danej łinji.
Zastosow anie tego rodzaju wozów, lokom otyw i szybkości zmusiło rów nież do odpow iedniego dostosow ania toru. S zyny w zm ocniono do 115 m m wysokości, o ciężarze 24 kg na mb., na krzyw ych zaś przyjęto prom ień 25—40 m zam iast daw niejszych 8— 10 m.
O s ią g n ię te wyniki
P rz y zastosow aniu tego system u ilość ludzi zatrudnionych przy przew ozie zm niejsza się więcej niż o 50% , a zwiększa się znacznie p ro cent ludzi, zatrudnionych bezpośrednio wydobyciem węgla.
N a dobrze zorganizow anych kopalniach, pracujących w dobrych w arunkach środkow ego okręgu śląskiego, podział personelu na dole jest mniej więcej następujący:
R oboty węglowe (filary i c h o d n i k i ) ... 50%
Przew óz w raz z p o d sz y b ie m ... 25%
U trzym anie i r ó ż n e ...25%
100%
N a kopalni zaś zorganizow anej według wyżej podanego schem atu przew ozow ego podział jest następujący:
R oboty w ę g lo w e ... ... 66%
Przew óz ... 10%
U trzym anie i r ó ż n e ...24%
100%
P rz y tej sam ej w ydajności ludzi pracujących w węglu w ydajność ogólna na dole w zrasta w tych w arunkach o 27%.
D ostaw a wozów lokom otyw am i praw ie do sam ych m iejsc pracy spow odow ała rów nież zwiększenie w ydajności ładowaczy, którzy po
przednio m usieli więcej czasu tracić na doprow adzenie wozów, a po
średnio wpłynęła na zwiększenie intensyw ności pracy górników . W y dajność 3 t. na dniówkę przestała być godnym podziw u am erykańskim rekordem i stała się naszą rzeczyw istością, już przekroczoną na ko
palniach urządzonych w edług nowych zasad.
ins. B ug. G órkiew ics
Z prasy niemieckiej
O s t d e u t s c h e M o r g e n p o s t z dnia 20 sierpnia r. b. donosi o otw arciu w schodniej w ystaw y niemieckiej w K rólew cu, podkreślając przytem silny w niej udział Polski. O b e r s c h l e s i s c h e V o l k s- s t i m m e z dnia 18 sierpnia r. b. podaje pismo m inistra O św iaty, R u- sta, skierow ane do Z arządów szkolnictw a krajow ego z zaznaczeniem dodatnich wyników rozpisanego w r. 1934 w szkołach niemieckich kon
k ursu na najlepszą pracę w zakresie „niemieckiego w schodu“ . N agrodę stanow iła bezpłatna podróż na okrętach linij wschodnio-pruskich. M i
n ister poleca przeprow adzić taki sam konkurs w r. 1933. W ten sposób
„zw raca się uw agę m łodzieży na w schód“ .
D e u t s c h e O s t f r o n t z dnie 26 sierpnia r. b. donosi, iż ba
dania antropologiczne przeprow adzane obecnie na całym Śląsku nie
mieckim pod kierow nictw em prof, von E ickstedta, d y rektora In sty tu tu A ntropologicznego we W rocław iu, objęły w pow. W . Strzeleckim 20
miejscowości. Dotychczas pom iarów antropologicznych dokonano w R ozm ierzu, Izbicku, W . K am ieniu i w C horulach. P o zo stają jeszcze do zbadania: Łącznik, D olna, Zim na W ódka, U jazd, R ozw ady, Odm ęt, Szewkowice, Im ielnica, P io tro g ró d , G ross Stanę, K ielcza i Obrowiec.
B adania antropologiczne są przeprow adzane celem w yśledzenia zw iąz
ków rasow ych ludności górnośląskiej.
K atow ice, w e w rześn iu 1934
U W A G A : Z ezw a la się na dowolne korzystanie z kom unikatów In sty tu tu Śląskiego dla celów prasow ych.
Tłoczono w Z akładach G raficznych K. M iarki Sp. W yd. z o. p. w M ikołowie