• Nie Znaleziono Wyników

Maj - Czerwiec

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Maj - Czerwiec"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Spis treœci:

Ks. Maciej Œmigacz

Serce 3

Ks. Maciej Œmigacz

Z³oty Jubileusz 4 Michalina Piêchowa

Bo¿e Cia³o 6

Agnieszka Kastory

Czerwcowi œwiêci - b³. Doro-

ta z M¹twów 7

Michalina Piêchowa

Kalwaria Zebrzydowska w

¿yciu Jana Paw³a II 8 Barbara Siedlarz

Jestem, pamiêtam, czuwam...

9 Jan W³odarczyk

Pielgrzymka 10

Agnieszka Kastory

Majowe œwiêto „budowania”

Europy 11

o. Pawe³ Mroczek

W trosce o dobro Koœcio³a12 Marek Juryk

Oblicza samotnoœci, sympo-

zjum Arki 14

ks. Waldemar Sosnowski Historia Ruchu Odnowy w

Polsce 15

Og³oszenia 18

Anna Fischer

List do Mamy 19

Anna Fischer

Do Ciebie mrugaj¹ kaczeñce 20 Modlitwy dzieci 21 Pierwsze spotkanie z Jezusem

22

Któ¿ z nas nie pamiêta tego dnia, kiedy z bij¹cym sercem szed³ do koœcio³a

na spotkanie z Chrystusem. Dzieñ pierwszej spowiedzi, a mo¿e bardziej pierw- szej Komunii œwiêtej pozosta³ w naszych sercach, pamiêci i na fotografiach.

Poprzedzi³o go kilka miesiêcy wytê¿onej pracy i oczekiwania na tê uroczy- stoœæ. Moje pierwsze spotkanie z Chrystusem. Co zosta³o we mnie z gorli- woœci dziecka? Czy dzisiaj, po kilku, czy kilkunastu latach od tego dnia na- dal jest czymœ wa¿nym spotkanie z Moim Panem? Potrzeba wielkiej wiary, by w ma³ym kawa³ku chleba wci¹¿ na nowo rozpoznawaæ Boga. Potrzeba mi³oœci, by ci¹gle zachwycaæ siê Jego obecnoœci¹. Potrzeba pokory, by w zabieganym œwiecie, w którym liczy siê si³a, konkurencja, spryt i bezwzglêd- noœæ, szukaæ pomocy u Boga. Dni pierwszej Komunii œwiêtej co roku odna- wiaj¹ w nas pytania – o wiarê, o mi³oœæ, têsknotê za Bogiem. Kiedyœ prze- cie¿ wszystko siê skoñczy. Czy Bóg rozpozna mnie jako tego, który by³ Jego ojczyzn¹ na ziemi? Czy odejdê szczêœliwy do Niego, gdy przyjdzie zostawiæ przyjemnoœci, maj¹tek, w³adzê i ca³y dorobek ¿ycia.

Za nami miesi¹c bogaty w wydarzenia: I Komunia œwiêta, Z³oty Jubileusz kap³añstwa, Bo¿e Cia³o i wreszcie œwiêcenia nowych kap³anów. To wszystko przypomina, ¿e Jezus pozosta³ wœród nas, a nasza wiara i prze¿ywane œwiêta to nie tylko wspominanie, ale dotkniêcie tajemnicy i przygotowanie do ¿ycia w innym œwiecie. Dlatego ¿ycie duchowe cz³owieka wierz¹cego – rachunek sumienia i spowiedŸ, modlitwa i Komunia œw., codzienna wiernoœæ przykaza- niom – ma jeden konkretny cel: ukszta³towanie serca, w którym Bóg i cz³o- wiek zajmuje w³aœciwe miejsce. Myœlê dzisiaj o sobie, moich braciach kap³a- nach, siostrach zakonnych i ludziach, którym s³u¿ê… Jakie s¹ nasze serca, rodziny, jacy my jesteœmy? Serce Jezusa to mi³oœæ, wspó³czucie, wyrozumia-

³oœæ, ¿yczliwoœæ i tyle innych zalet. A u nas – jak jest z tymi wartoœciami?

Trochê gorzej, a bywa, ¿e jest ca³kiem Ÿle. Dlatego w czerwcu patrzymy na Serce Jezusa i modlimy siê, abyœmy byli coraz bardziej do Niego podobni.

Serce Jezusa Ÿród³o ¿ycia i œwiêtoœci…

Ks. Maciej Œmigacz

Serce…

(2)

Rozmowa z Ksiêdzem Pra³atem Stefanem Walem by³ym misjonarzem w Kongo, obecnie spowiednikiem w naszej Bazylice, który w tym roku prze¿ywa Jubileusz 50-lecia Kap³añ- stwa.

W piêædziesi¹t¹ rocznicê swoich œwiêceñ, Jan Pawe³ II okreœli³ powo-

³anie kap³añskie jako Dar i Tajemni- cê. W ksi¹¿ce pod tym samym tytu-

³em podzieli³ siê z czytelnikami nie- zwykle bogatymi przemyœleniami zwi¹zanymi z drog¹ do kap³añstwa i prze¿ywaniem tego niezwyk³ego po- wo³ania. Równie¿ Ksiêdzu Pra³atowi Bóg pozwoli³ do¿yæ tak piêknego ju- bileuszu. Czy zechcia³by Ksi¹dz Ju- bilat opowiedzieæ czytelnikom Zwia- stuna Maryi jak zrodzi³o siê Ksiêdza powo³anie, jak przebiega³a formacja duchowa i jak Ksi¹dz wspomina dzieñ œwiêceñ i prymicji?

Z perspektywy 73 lat ¿ycia widzê wyraŸnie, ¿e kap³añstwo by³o i dla mnie Bo¿ym darem i to danym mi ju¿

w dzieciñstwie. Jako dziecko widzia-

³em ka¿dego wieczoru, jak tata i mama modlili siê wspólnie. Do³¹cza-

³em i ja do nich, ale koñczy³em mo- dlitw¹ Ojcze nasz i Zdrowaœ Maryjo, chocia¿ Oni kontunuowali rozmowê z Bogiem. Pewnego wieczoru powie- dzia³em, ¿e ja chcê te¿ jeszcze z nimi siê modliæ. Tak zacz¹³em dodawaæ inne modlitwy. Czy to przez pobo¿- ny przyk³ad rodziców to ziarno zo- sta³o zasiane? S¹dzê, ¿e tak. Moje dzieciñstwo przypada³o na lata woj- ny i powojenne. Nikt wtedy jako dziecko nie móg³ nawet myœleæ o ka- p³añstwie. I chyba nie myœla³em o nim. Ze wzglêdu na odleg³oœæ od ko- œcio³a nie mia³em stycznoœci z ksiê¿- mi. Do ukoñczenia szko³y nie by³em nawet ministrantem. Ale powo³anie rozwija³o siê powoli. W domu znaj- dowa³y siê stare numery Pos³añca

Matki Bo¿ej Saletyñskiej i Pos³añca Serca P. Jezusa. Czyta³em w nich opi- sy pracy misjonarzy. Czy ju¿ wtedy powo³anie ukierunkowywa³o siê na pracê misyjn¹? W 11-tym roku ¿ycia umar³a mi Mama. S³ysz¹c w kaza- niach o Macierzyñskiej opiece Ma- ryi, powierzy³em siê Jej opiece, od- mawiaj¹c ka¿dego dnia na Jej czeœæ Zdrowaœ Maryjo. Dodam, ¿e wzra- sta³em w promieniach oddzia³ywania Matki Bo¿ej przez cudown¹ Jej figu- rê w koœciele parafialnym w Przeczy- cy i Jej obraz w Tuchowie. Po ukoñ- czeniu 8-mej klasy, po powrocie z odpustu z Tuchowa (najczêœciej sz³o siê na odpust piechot¹ – oko³o 30 km) powiedzia³em do Taty, ¿e w Tucho- wie s¹ og³oszenia o przyjêciu ch³op- ców do seminarium. Ojciec odpowie- dzia³: Jeœli chcesz, a trzeba bêdzie, to nawet krowê sprzedam, abyœ móg³ iœæ do seminarium (a krowa w tym czasie na ma³ej gospodarce by³a g³ówn¹ ¿ywicielk¹ rodziny). Nie wiem, dlaczego nie zg³osi³em siê do seminarium. Pod koniec klasy 9-tej z dwoma kolegami wybraliœmy siê do Tarnowa, w celu podjêcia studiów w seminarium. By³a to wyprawa zupe³- nie prywatna, bez porozumienia na- wet z ucz¹cym religii ksiêdzem. Uda- liœmy siê bezpoœrednio do du¿ego se- minarium, sk¹d odes³ano nas do ma-

³ego. Polecono nam, by siê zg³osiæ ze œwiadectwami po ukoñczeniu 9-tej klasy. ¯aden z nas siê nie zg³osi³. Te¿

nie wiem dlaczego? Dopiero w 11-tej klasie, po pó³roczu do klasy przyszed³ dyrektor szko³y i ka¿dego pyta³, gdzie wybiera siê po maturze. Jeden z ko- legów odpowiedzia³, ¿e do semina- rium. Spotka³ siê z tego powodu z bardzo ostrym komentarzem. Kiedy przysz³a kolej na mnie powiedzia³em – seminarium. Dyrektor wczeœniej ju¿

u¿y³ wszystkich argumentów tak, ¿e na moje oœwiadczenie nie zareagowa³ (by³ to rok 1952, a wiêc czas pe³nego

stalinizmu. Ostatecznie na 19-tu ma- turzystów 4 zosta³o ksiê¿mi). Tym razem po maturze zg³osi³em siê do seminarium i mimo m³odego wieku zosta³em przyjêty. Rozpoczyna³o na- ukê 72 kleryków, a po 5-ciu latach ukoñczy³em seminarium w gronie 42 alumnów. Na œwiêcenia kap³añskie, mimo otrzymanej dyspensy do wyma- ganego wieku musia³em jeszcze cze- kaæ ca³y rok. Moje religijne prze¿y- cia w dniu œwiêceñ by³y przyæmione nieobecnoœci¹ Taty, który z powodu infekcji ¿o³¹dkowej nie móg³ przybyæ na uroczystoœæ. Nie wzi¹³ równie¿

udzia³u we Mszy prymicyjnej. Tego dnia mszê prymicyjn¹ odprawia³o trzech ksiê¿y. Nie by³o wtedy jaszcze koncelebry, wiêc ka¿dy odprawia³ Mszê osobno. Zacz¹³em ja na pryma- rii. Dwa tygodnie póŸniej by³em ju¿

w parafii. Tak wzrasta³ ten dar Bo¿y i zaowocowa³ kap³añstwem. Jestem przekonany, ¿e by³em pod sta³¹ opiek¹ Matki Najœwiêtszej i ¿e dalej pod ni¹ zostajê.

Po³owê kap³añstwa prze¿y³ Ksi¹dz Pra³at na misjach. Patrz¹c z perspek- tywy czasu na ten wycinek ¿ycia, jak Ksi¹dz ocenia tamte lata? Jakie do- sz³y nowe doœwiadczenia pracy dusz- pasterskiej, bo przecie¿ na pewno tam pracuje siê w innych warunkach. O ile wzbogaci³y one Ksiêdza Pra³ata?

Wspomnia³em, ¿e ju¿ w latach dzieciêcych czyta³em o pracy misjo- narzy. Dziœ oceniam to jako ukierun- kowywanie mojego powo³ania w³a- œnie na Misje. I oceniam jako dar wyj¹tkowy. O misjach myœla³em.

Czu³em siê nieswojo, kiedy na kate- chezie w tygodniu poœwieconym mi- sjom trzeba by³o o nich mówiæ. Ba-

³em siê, aby ktoœ mnie nie zapyta³, czemu ja nie podejmujê tego wyzwa- nia. W ówczesnej sytuacji politycz- nej by³o to niemo¿liwe. Mia³em te¿

subiektywny powód. Tata zosta³ w domu sam. Mimo nalegañ nie chcia³ korzystaæ z opieki ani siostry, ani bra- ta. Mimo, ¿e nigdy ani s³owem o tym nie mówi³, czu³em, ¿e liczy na mnie.

Z³oty Jubileusz

(3)

Po jego œmierci zmieni³y siê nieco i warunki polityczne. Na misje wyje- chali pierwsi ksiê¿a z naszej diece- zji. W pó³tora miesi¹ca po œmierci ojca zg³osi³em siê do Ksiêdza Bisku- pa z proœb¹ o wys³anie mnie na mi- sje. Proœba zosta³a przyjêta, chocia¿

Ks. Biskup nie sprecyzowa³ dok¹d.

Po Kongu otwiera³a siê perspektywa na Amerykê Po³udniow¹. Wyl¹dowa-

³em w koñcu w Afryce. By³y to trud- ne, ale wspania³e lata, w których do- œwiadczy³em ogromnego Mi³osier- dzia Bo¿ego wzglêdem mnie, w³¹cz- nie z wyrwaniem mnie z r¹k œmierci.

Przede wszystkim odczuwaliœmy po- wszechnoœæ Koœcio³a. Pracowa³ tam wielonarodowy personel misyjny, chocia¿ by³ to jeden kraj, to jednak wiele plemion, jêzyków i kultur. By³y to przede wszystkim osobiste prze¿y- cia, ubogacenia i takie ju¿ pozostan¹.

Wróci³em do kraju w 64-tym roku

¿ycia i to jest ju¿ za póŸno, by ca³ko- wicie zaanga¿owaæ siê w pracê dusz- pastersk¹.

Od d³u¿szego czasu jest Ksi¹dz ju¿

w ojczyŸnie. Czy dostrzega Ksi¹dz ró¿nicê w prze¿ywaniu wiary, w przy- znawaniu siê do Chrystusa u chrze- œcijan w Polsce i w Kongo?

Polska jest krajem wolnym. Ofi- cjalnie nie ma przeszkód w wyzna- waniu wiary. Trzeba mieæ jednak si³ê

¿ycia wiar¹ na co dzieñ, odwagê prze- ciwstawiania, kiedy siê Koœció³ oczernia i atakuje. W Kongo, w po- cz¹tkach panuj¹cego re¿imu komuni-

stycznego, oficjalnie za wyznania re- ligijne nic nikomu nie grozi³o. Zda- rza³y siê jednak wypadki, zw³aszcza w szko³ach, ¿e niedouczeni nauczy- ciele, chc¹c siê przypodobaæ partii i awansowaæ, zabraniali, grozili, a na- wet bili dzieci za udzia³ w katechezie czy nawet uczêszczanie na misjê. Jest to jednak kraj wielowyznaniowy, z sektami nieraz bardzo agresywnymi.

Jest wielu animistów, gdzie g³ówn¹ rolê odrywaj¹ tradycje kultowe, któ- rych stra¿nikami s¹ najczêœciej cza- rownicy. Nie zawsze mog¹ byæ one tolerowane przez Koœció³. Zdarza siê,

¿e ochrzczony czasem jest konfron- towany z t¹ rzeczywistoœci¹, podej- muj¹c nawet ryzyko utraty ¿ycia.

I zdarzaj¹ siê te¿ takie przypadki.

Czy czêsto wraca Ksi¹dz Pra³at myœlami do lat spêdzonych na mi- sjach? Czy ma Ksi¹dz jakiœ kontakt, z tamtymi ludŸmi? Jaki jest los para- fii, w której Ksi¹dz pe³ni³ pos³ugê kap³añsk¹?

25 lat to æwieræ wieku, to nawet przy dobrym uk³adzie 1/3 ¿ycia. Ten etap ¿ycia uwa¿am za zamkniêty, cho- cia¿ myœlami wracam, œniê po nocach i najchêtniej, gdyby nie wiek, chcia-

³oby siê tam wróciæ. Na moje miej- sce zosta³ zamianowany ju¿ Kongij- czyk. Jest to wci¹¿ m³oda parafia.

Potrzebuje konsolidacji, jednoœci, tak¿e nowych metod. Biali ksiê¿a maj¹ wci¹¿ wiêkszy presti¿. Dlatego uzna³em, ¿e bêdzie korzystniej nie utrzymywaæ kontaktów.

Zapewne potrzeba nowych powo-

³añ misyjnych, mo¿e wywiad z Ksiê- dzem Pra³atem stanie siê inspiracj¹ dla kogoœ, kto chcia³by pojechaæ na- uczaæ o Chrystusie tych, którzy Go jeszcze nie znaj¹. Co powiedzia³by Ksi¹dz m³odym szukaj¹cym drogi?

Proszê tak¿e powiedzieæ, czy na mi- sje mog¹ pojechaæ ludzie œwieccy, np.

pielêgniarki, katecheci, a mo¿e nawet ca³e rodziny, które œwiadectwem swe- go ¿ycia i zaanga¿owaniem, bêd¹ pomagaæ misjonarzom?

Koœció³ wci¹¿ wo³a o nowe powo-

³ania. A tak niewiele potrzeba. Tro- chê odwagi, oczywiœcie mocn¹ wia- rê, œrednie zdrowie tak fizyczne jak i psychiczne i mo¿na wsiadaæ w ³ódŸ i wyp³yn¹æ na ³ów. To samo odnosi siê do œwieckich. Z tym, ¿e s¹ tu pewne trudnoœci zwi¹zane z finansowaniem pobytu, ale wszystkie problemy s¹ do rozwi¹zania. Przy Kurii Diecezjalnej jest specjalny referat misyjny, w³aœnie do rozwi¹zywania tych problemów.

Obszar dzia³alnoœci Koœcio³a jest tak rozleg³y, ¿e ka¿dy i z ka¿dym zawo- dem mo¿e znaleŸæ swoje miejsce.

Jezus za³o¿y³ jeden Koœció³, do któ- rego wszyscy nale¿ymy. Jak mo¿emy pomóc naszym braciom i siostrom

¿yj¹cym w Kongo?

Potrzeby s¹ tak wielkie, ¿e ka¿dy mo¿e w³¹czaæ siê i pomagaæ prac¹, ofiar¹ i modlitw¹ wed³ug swych mo¿- liwoœci. Kto mo¿e jechaæ, niech siê zg³osi, kto mo¿e siê modliæ – niech siê modli, kto mo¿e, niech z³o¿y dar – jest wiele mo¿liwoœci udzielania po- mocy.

Dziêkujê za rozmowê i ¿yczê, aby dar kap³añstwa prowadzi³ Ksiêdza Pra³ata do coraz wiêkszego poznawa- nia tajemnicy Boga, Jego mi³oœci i wielkoœci.

Niech dobry Bóg b³ogos³awi!

Z ksiêdzem Pra³atem Stefanem Walem rozmawia³ ks. Maciej Œmi- gacz

(4)

W czasie tegorocznych wêdrówek po Italii dotarliœmy do jej po³udnio- wych ziem. Wracaj¹c z San Giovan- ni Rotondo, na trasie Pescara, Anco- na zatrzymaliœmy siê w ma³ym mia- steczku Lanciano. Po³o¿one nieco na uboczu, pe³ne uroku, z krêtymi ulicz- kami, sprawia wra¿enie jak gdyby

¿ycie w nim zastyg³o, jakby czas za- trzyma³ siê dla jego mieszkañców.

Wprawdzie nadal otaczaj¹ je ³agod- ne wzgórza, wspiera potê¿ny masyw góry Maiella i ciep³e wiatry wysy³a niedaleki Adriatyk, a jednak …od tamtego wydarzenia up³ynê³o ponad 1200 lat. O tym niezwyk³ym zajœciu informuje kamienna tablica z 1636 roku w murze koœcio³a Œw. Francisz- ka, który usytuowany jest w samym sercu miasteczka. Oto jej treœæ: „Oko-

³o roku Pañskiego 700 w tym Ko- œciele pewien kap³an – mnich w¹tpi³, czy Œwiêta Hostia jest naprawdê Cia-

³em Naszego Pana, a wino Jego Krwi¹. Odprawia³ mszê i gdy wyrzek³ s³owa konsekracji, zobaczy³ jak prze- mienia siê ona w Cia³o, a wino w Krew. Pokazano to zgromadzonym, a potem ca³emu ludowi. Cia³o zacho- wa³o siê w ca³oœci, a krew podzieli³a siê na 5 nierównych czêœci i tak dziœ to widaæ w kaplicy ufundowanej przez G. E. Valescca w roku 1636.”

Wchodzimy do œwi¹tyni, kiedyœ romañsko – gotyckiej, dziœ baroko- wej, w skupieniu zbli¿amy siê do marmurowego o³tarza, wykonanego w 1902 roku, w którym przechowuje siê relikwie Cudu Eucharystycznego z Lanciano. Wpatrujemy siê w mon- strancjê. Od 1713 roku w tej arty- stycznie wykonanej monstrancji przez neapolitañskich jubilerów znaj- duje siê Cia³o Chrystusa. Na skutek dzia³ania czasu ma Ono barwê bru- natn¹, a kszta³t przekroju serca, zaœ

cudown¹ krew, w postaci grudek ko- agulatu (zakrzep) o kolorze brunatno – ¿ó³tawym, umieszczono w kielichu z kryszta³u górskiego.

Od 1574 roku Relikwie te sta³y siê przedmiotem badañ koœcielnych eks- pertów. W latach 1970 – 1971 oraz 1981 próbki pobrane z Cudu Eucha- rystycznego poddano naukowym ba- daniom i analizom. Przeprowadzi³ je

znany profesor, ordynator Szpitala w Arezzo, ekspert w dziedzinie anato- mii, histopatologii, chemii, diagnosty- ki laboratoryjnej Odoardo Linoli, wspó³pracuj¹c z prof. R. Bertellim z Instytutu Anatomii Prawid³owej Uni- wersytetu w Sienie. Wyniki badañ by³y nastêpuj¹ce: Cudowne Cia³o sta- nowi cz¹stkê ludzkiego cia³a. Cudow- na Krew jest ludzk¹ krwi¹. Cudowne Cia³o sk³ada siê z tkanki miêœnia ser- cowego. Cia³o i Krew maj¹ grupê krwi – AB. W Cudownej Krwi stwier- dzono istnienie bia³ek oraz chlorki, fosfor, magnez, potas, sód i wapñ, a wiêc taki sam sk³ad krwi, jak w œwie-

¿ej krwi ludzkiej. Wyniki te og³oszo- no 4 marca 1971 roku. Nauki medycz- ne w sposób jednoznaczny i niebu- dz¹cy jakichkolwiek w¹tpliwoœci po- twierdzi³y historyczne i religijne opi- sy œwiadków. Cud Eucharystyczny w Laciano pozostawi³ tkankê Cia³a i Krew, których autentycznoœæ nie bu- dzi w¹tpliwoœci. Nasuwa siê jednak pytanie dotycz¹ce czasu ich przetrwa- nia. Pytanie to pozostaje bez odpo- wiedzi. Przetrwania tego bowiem nie da siê wyt³umaczyæ ¿adnymi logicz- nymi prawami fizyki, chemii i biolo- gii. Zag³êbieni w tajemnicê Euchary- stii przypominamy sobie scenê z Wie- czernika: „Jezus wzi¹³ chleb, po³ama³ i da³ uczniom, mówi¹c: „Bierzcie i jedzcie to jest Cia³o moje.” Nastêp- nie wzi¹³ kielich: „Pijcie z niego, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu bêdzie wylana na odpuszcze- nie grzechów” (Mt 26, 26 – 28). W s³owach tych Jezus stwierdzi³, ¿e to, co trzyma w rêku, nie jest ju¿ zwy- k³ym chlebem i winem, ale jego Cia-

³em i Krwi¹. Potwierdzeniem tego by³ nie tylko pierwszy Cud Euchary- styczny w Laciano, ale tak¿e wyda- rzenie, jakie mia³o miejsce w 1263 roku w Bolsenie niedaleko Orvieto.

Podró¿uj¹cy ks. Piotr z Pragi, drêczo- ny w¹tpliwoœciami w obecnoœci Chrystusa w Hostii, zatrzyma³ siê w Bolsenie. W czasie sprawowania ofia- ry Mszy Œw. z Hostii pop³ynê³a Krew, jej krople sp³ynê³y po rêkach duchow- nego na korpora³, tworz¹c na nim wizerunek Syna Bo¿ego. W uroczy- stej procesji przeniesiono Hostiê i korpora³ do Orvieto, gdzie znajduje siê do dziœ w ozdobnym relikwiarzu, zaœ sam Cud sta³ siê przyczyn¹ og³o- szenia przez ówczesnego Ojca Œw.

Uroczystoœci Najœwiêtszego Cia³a i Krwi Pañskiej, czyli Œwiêta Bo¿ego Cia³a. Od 1316 roku dekretem Papie-

¿a Jana XII œwiêto to jest obchodzo- ne szczególnie uroczystoœcie z pro- cesj¹ Najœwiêtszego Sakramentu.

Odt¹d Bo¿e Cia³o obchodzi³ i obcho- dzi ca³y œwiat chrzeœcijañski, szcze- gólnie Koœció³ w Polsce. Wieki mi-

Bo¿e Cia³o

L. Pasteur: „Garstka wiedzy oddala nas od Boga, zaœ jej ogrom nas do Niego przybli¿a”.

(5)

nê³y, a zwyczaj ten trwa i jest wyra- zem ho³du sk³adanego Chrystusowi obecnemu w Najœwiêtszej Euchary- stii. Utrwali³a go tradycja i literatura na swoich kartach. Wystarczy wzi¹æ do rêki powieœæ W³adys³awa Rey- monta, by zag³êbiæ siê w piêkny opis staropolskiego obyczaju, ho³du sk³a- danego Panu nie tylko przez ludzi, ale i ca³¹ przyrodê: „… uderzy³y wszyst- kie dzwony i huknêli takim œpiewa- niem, jak¿e go³êbie porwa³y siê z da- chów i naród j¹³ siê wywalaæ wielki- mi drzwiami, a nad nim wychodzi³y chor¹gwie pochylone, œwiat³a i obra- zy niesione przez dziewczyny w biel

przybrane, zaœ w koñcu wynosi³ siê czerwony baldach, a pod nim ksi¹dz ze z³ocist¹ monstrancj¹ wolniutko zstêpowa³ ze schodów…”. ’’Parli w t³oku wielkim g³owa przy g³owie, le- dwie ju¿ dysz¹c z ¿aru i ciasnoty, ale œpiewaj¹c z ca³ego serca, ca³¹ moc¹,

¿e zda³o siê, jakoby wraz z nimi œwiat ca³y œpiewa³ chwa³ê Panu – jakoby te lipy wynios³e, te czarne olchy, te roz- gorza³e w s³oñcu wody, te œmig³e brzózki, te sady niskie i pola zielone, i dalekoœci okiem nieobjête, i cha³u- py, i wszystko, co by³o dok³ada³o swój wtór serdeczny, nabrzmia³y radoœci¹,

¿e pieœñ ogromna rozlewa³a siê sk³ê-

bionym grzmotem w roz¿arzonym powietrzu” (t. III, s. 290). Taki lub podobny obraz uroczystoœci Bo¿ego Cia³a, zachowany w pamiêci z cza- sów dzieciñstwa ma ka¿dy z nas. Oto dymy kadzide³, zapach zió³, powódŸ kwiatów, biel dziewczêcych sukie- nek, p³atki kwiecia wiruj¹ce w powie- trzu, tworz¹ce barwny kobierzec, po którym idzie Chrystus, przybieraj¹c postaæ Bia³ej Hostii.

Ten plastyczny, niecodzienny, ma- lowniczy obraz pojawia siê w naszej wyobraŸni przy wtórze pieœni i mo- notonnym biciu dzwonów.

Michalina Piêchowa

Kwidzyn jest niew¹tpliwie atrakcj¹ turystyczn¹. W tym dawnym mieœcie krzy¿ackim zachowa³ siê okaza³y zamek, a tak¿e katedra, w której mo¿na odwiedziæ niewielkie pomieszczenie, gdzie zakoñczy³a

¿ycie Dorota z M¹towów, jedyna zna- na na terenie Polski stygmatyczka.

Dorota urodzi³a siê w rodzinie ho- lenderskich osadników w M¹towach Wielkich niedaleko Malborka, na te- renie ówczesnego pañstwa krzy¿ac- kiego. Rodzice nie wyrazili zgody, by córka zosta³a zakonnic¹, do czego czu³a powo³anie, ale znaleŸli jej w Gdañsku mê¿a, o 20 lat starszego Adalberta. Adalbert by³ z zawodu p³atnerzem, a poza tym bardzo z³ym mê¿em, który tyranizowa³ i bi³ swoj¹

¿onê, lubi³ hulaki poza domem, a po powrocie urz¹dza³ awantury. Dorota urodzi³a mu oœmioro dzieci, ale dzie- ciñstwo prze¿y³a tylko jedna córka.

Byæ mo¿e utrata potomstwa wstrz¹- snê³y Adalbertem na tyle, ¿e sta³ siê bardziej oddany ¿onie i zmieni³ swe postêpowanie, co u³atwi³a sama Do-

rota, puszczaj¹c w niepamiêæ trudne chwile ich ma³¿eñstwa. Odbyli wspól- nie kilka pielgrzymek do europejskich sanktuariów. W 1390 r. Adalbert zmar³. Dorota zosta³a zupe³nie sama,

poniewa¿ jej jedyna córka zdecydo- wa³a siê pójœæ do klasztoru.

Uporz¹dkowa³a sprawy maj¹tkowe i wyjecha³a do Kwidzynia, gdzie wy-

najê³a niewielkie pomieszczenie i odda³a siê ¿yciu duchowemu. Sta³a siê znana wœród mieszkañców, któ- rzy szukali u niej rady. Szybko zyska-

³a szacunek duchowieñstwa Kwidzy- nia, a miejscowy biskup pozwoli³, aby zamieszka³a przy katedrze. 2 maja 1393 r. uzyska³a zgodê na za- murowanie siê w celi. W œcianie po- zosta³ tylko otwór, przez który mo- g³a otrzymaæ komuniê i po¿ywienie.

W takich warunkach prze¿y³a niewie- le ponad rok: zmar³a 25 czerwca 1394 r.

W pierwszych latach po œmierci otaczano j¹ kultem. Po bitwie pod Grunwaldem król W³adys³aw Jagie³-

³o odwiedzi³ jej grób. Jednak w cza- sie reformacji miejsce pochówku zniszczyli protestanci. Dopiero w 1976 na jej kult zezwoli³ papie¿

Pawe³ VI.

Agnieszka Kastory

Czerwcowi œwiêci: b³ogos³awiona

Dorota z M¹towów (1347-1394)

(6)

Miesi¹c maj, najpiêkniejszy w roku, zielony i pe³en kwiecia, czas, kiedy wszystko budzi siê do ¿ycia, nie bez powodu uznany zosta³ za miesi¹c Maryi, a równoczeœnie szczególnie siê zapisa³ w biografii Karola Wojty-

³y. W maju 1920 roku przyszed³ na œwiat, 47 lat póŸniej, 29 maja 1967 r.

arcybiskup Karol Wojty³a zasta³ kar- dyna³em. Niestety w maju te¿ chcia- no pozbawiæ go ¿ycia na Placu Œw.

Piotra w Rzymie. Byæ mo¿e, ¿e ten niezwyk³y splot wydarzeñ wyrazi³ s³owami: ”Totus Tuus” i gor¹cym nabo¿eñstwem do Matki Chrystusa.

To jest nasze przypuszczenie, a jak t³umaczy³ sam Jan Pawe³ II motto Jego Pontyfikatu: Ca³y Maryi – To- tus Tuus? W publikacji „Przekroczyæ próg nadziei” (1994) tak je wyjaœnia³:

„…przekonanie do takiego w³aœnie nabo¿eñstwa, zrodzi³o siê we mnie w okresie, gdy podczas II wojny œwia- towej pracowa³em jako robotnik w fabryce… ten dojrza³y kszta³t nabo-

¿eñstwa do Matki Bo¿ej idzie ze mn¹ od lat, a jego owocem jest zarówno Encyklika Redemptoris Mater, jak List Apostolski Mulieris dignitatem…

odnalaz³em te¿ szczególn¹ wiêŸ, jaka

³¹czy mnie z Bogurodzic¹… modlitwa w dzieciñstwie przed obrazem Matki Bo¿ej Nieustaj¹cej Pomocy w Wado- wicach… tradycja pielgrzymek do Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydow- skiej…” ( s. 157-158).

W swej Autobiografii Jan Pawe³ II wspomina: „Kalwaria Zebrzydow- ska: sanktuarium Matki Bo¿ej i dró¿- ki. Nawiedza³em je wiele razy, po- cz¹wszy od moich lat ch³opiêcych i m³odzieñczych … najczêœciej przyby- wa³em tutaj sam …i wêdrowa³em po

dró¿kach pana Jezusa i Jego matki, rozpamiêtywa³em „Ich najœwiêtsze tajemnice” (s. 104-105).

Miejsce to tak bliskie Ojcu Œw.

Janowi Paw³owi II, uroczo usytuowa- ne, zaliczane jest do najciekawszych za³o¿eñ krajobrazowo-architektonicz- nych w Europie. Sanktuarium roz³o-

¿y³o siê na stokach Góry Lanckoroñ- skiej (530 m n.p.m.) i góry ¯ar (527 m n.p.m.), w odleg³oœci 14 km od Wadowic. Sk³ada siê ono z baroko- wej bazyliki p.w. Matki Bo¿ej Aniel- skiej, z zabudowañ klasztornych (ber- nardyni) i zespo³u koœcio³ów - kaplic.

Zespó³ ten stanowi kopiê jerozolim- skiej Drogi Bolesnej z kaplicami do odprawiania rozwa¿añ o Mêce Pañ- skiej i o tajemnicach ¿ycia Matki Bo¿ej. Kapliczki - stacje stanowi¹ kolekcjê architektury manierystycz- nej. Budynki te wzniesiono na planie ko³a, elipsy, serca, oœmioboków, piê- cioboków i wraz z g³ówn¹ œwi¹tyni¹ rozci¹gaj¹ siê na przestrzeni 6 km.

Jakie by³y pocz¹tki tego œwiêtego miejsca? Dnia 4 X 1600 roku Miko-

³aj Zebrzydowski, wojewoda krakow- ski, dokona³ wmurowania kamienia wêgielnego pod budowê pierwszej kaplicy, bêd¹cej zacz¹tkiem przysz³ej Kalwarii. By³a to kaplica Ukrzy¿owa- nia Pana Jezusa. Nastêpnie Zebrzy- dowski ufundowa³, wzorowane na Jerozolimie, stacje Mêki Pañskiej.

Wzgórze ¯arek nazwano Golgot¹, wzniesienie pod Lanckoron¹ – Gór¹ Oliwn¹. W latach 1605-1617 stanê³y oryginalne kaplice takie jak: Ratusz Pi³ata, Ogrójec, Pojmanie, Grób Pana Jezusa i inne. Po œmierci Miko³aja, jego syn, Jan, kontynuuj¹c rozbudo- wê kalwarii, wybudowa³ w latach

1623 - 1641 piêæ dalszych kaplic, np.

Cyrenejczyk, Weronika oraz osiem kaplic maryjnych i tak nastêpcy za-

³o¿yciela Kalwarii przyczyniali siê w ci¹gu wieków do jej uœwietnienia, ka¿dy sw¹ cz¹stkê dorzucaj¹c. Czte- ry wieki trwa ten kult i p³yn¹ w niebo modlitwy pielgrzymkowiczów. Kult Mêki Pañskiej przejawia siê w nabo-

¿eñstwie dró¿ek Pana Jezusa i w ob- chodzie pasyjnym Wielkiego Tygo- dnia, kult maryjny w nabo¿eñstwie dró¿kowym Jego Matki, w procesji Pogrzebu i Tryumfu Maryi w sierp- niu, jak i w czci cudownego wizerun- ku Matki Bo¿ej Kalwaryjskiej.

By³ pocz¹tek jesieni, liœcie drzew i krzewów zmienia³y swe barwy i bezszelestnie spada³y na murawê tworz¹c br¹zowo – rudy kobierzec.

St¹paliœmy wolno, od kapliczki do kapliczki, szepcz¹c s³owa modlitwy.

I wtedy przypomnia³y mi siê s³owa Jana Paw³a II, które wypowiedzia³ w Kalwarii dnia 7 czerwca 1979r. pod- czas swej pierwszej wizyty w OjczyŸ- nie: „To, co tutaj cz³owieka poci¹ga na nowo, to w³aœnie owa tajemnica zjednoczenia Matki z Synem i Syna z Matk¹. Tajemnica ta opowiedziana jest plastycznie i szczodrze przez wszystkie kaplice i koœció³ki, które roz³o¿y³y siê wokó³ centralnej bazy- liki.”.

Miejsce to czêsto okreœla siê mia- nem Kalwarii „papieskiej” z uwagi na to, ¿e Karol Wojty³a bywa³ tu wielo- krotnie. Przychodzi³ pieszo z Wado- wic, przyje¿d¿a³ z Krakowa, a nastêp- nie z Rzymu.

Dnia 10 czerwca 1987r., w czasie III pielgrzymki do Polski, przewod- niczy³ uroczystoœci stulecia korona- cji wizerunku Matki Bo¿ej Kalwaryj- skiej na B³oniach Krakowskich, sk³a- daj¹c jako wotum z³ota ró¿ê. Kalwa- riê odwiedzi³ jeszcze Ojciec Œwiêty Jan Pawe³ II 14 sierpnia 1991r. (IV pielgrzymka) oraz 19 sierpnia 2002r.

Msza œw. pod przewodnictwem Pa- pie¿a, odprawiona w bazylice p.w.

Matki Bo¿ej Anielskiej, by³a wtedy kulminacj¹ obchodów 400-lecia sank-

Na pielgrzymkowych œcie¿kach.

„Kalwaria Zebrzydowska

w ¿yciu Jana Paw³a II”

(7)

tuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Modli³ siê przed obrazem Maryi, któ- rej kult pog³êbi³ siê, gdy w 1641r.

przywieziono do Kalwarii cudowny wizerunek, na którym stwierdzono œlad krwawych ³ez. Modli³ siê s³owa- mi: „Matko Najœwiêtsza, Pani Kal- waryjska, wypraszaj tak¿e i mnie si³y cia³a i ducha, abym wype³ni³ do koñ-

ca misjê, któr¹ mi zleci³ Zmartwych- wsta³y. Tobie oddaje wszystkie owo- ce swojego ¿ycia i pos³ugi, Tobie za- wierzam losy Koœcio³a, Tobie pole- cam mój naród.” S³owa tego zawie- rzenia powtarzane s¹ tam, tj. w Kal- warii, codziennie po ka¿dej Mszy œw.

I my utrudzeni wêdrówk¹ od ka- pliczki do kapliczki wchodzimy do

wnêtrza bazyliki, zatrzymujemy siê w bocznej kaplicy przed obliczem Mat- ki Bo¿ej Kalwaryjskiej, by id¹c œla- dami naszego umi³owanego Ojca Œwiêtego, z³o¿yæ w³asne troski i pro- blemy u stóp o³tarza Matki Jezusa, Pani Kalwaryjskiej.

Michalina Piêchowa

Niemal ka¿demu Polakowi te s³o- wa kojarz¹ siê z godzin¹ 21 i Apelem Jasnogórskim. O tej bowiem porze czciciele Maryi, je¿eli nie fizycznie, to przynajmniej duchowo, staraj¹ siê byæ obecni przed Jej wizerunkiem. Te zwiêz³e, ale jak¿e wymowne s³owa zakorzeni³y siê w naszej pamiêci i w naszym sercu. Jan Pawe³ II mówi³, ¿e wypowiadaj¹c je wierzymy w Mi³oœæ, która nas stale ogarnia. Ta mi³oœæ zro- dzi³a siê u stóp krzy¿a, kiedy Chry- stus zawierzy³ Maryi swojego ucznia Jana: „Oto syn Twój”. Jesteœmy prze- konani, ¿e w tym jednym cz³owieku zawierzy³ Jej ka¿dego z nas.

Papie¿ podkreœla, ¿e jeœli wypo- wiadamy s³owa Apelu Jasnogórskie- go, to nie tylko dlatego, aby do tej Mi-

³oœci (odkupieñczej oraz macierzyñ- skiej), odwo³aæ siê - ale tak¿e, aby na tê Mi³oœæ odpowiedzieæ. Wszak mi-

³owaæ - to znaczy: byæ przy Osobie, któr¹ siê Kocha (jestem przy Tobie), to znaczy zarazem: byæ przy Mi³oœci, jak¹ jestem mi³owany. Mi³owaæ to znaczy - pamiêtaæ. Chodziæ niejako z obrazem Umi³owanej Osoby w oczach i w sercu. To znaczy zarazem:

rozwa¿aæ tê Mi³oœæ, jak¹ jestem mi-

³owany, i coraz bardziej zg³êbiaæ jej Bosk¹ i Ludzk¹ wielkoœæ. Mi³owaæ - to wreszcie znaczy: czuwaæ. Chrystus wiele razy mówi³” czuwajcie!” (Mt 26,41). Co to znaczy: „czuwam”? To znaczy, ¿e staram siê byæ cz³owiekiem sumienia. Nie zag³uszam i nie znie-

kszta³cam jego g³osu. Nazywam po imieniu dobro i z³o, a nie zamazujê.

Wypracowujê w sobie dobro, a ze z³a staram siê poprawiaæ i je przezwyciê-

¿aæ. To taka bardzo podstawowa spra- wa, której nigdy nie mo¿na pomniej- szyæ, zepchn¹æ na dalszy plan. Jest to sprawa tym wa¿niejsza, im wiêcej okolicznoœci zdaje siê sprzyjaæ temu, abyœmy tolerowali z³o, abyœmy ³atwo siê z niego rozgrzeszali. Zw³aszcza, je¿eli tak postêpuj¹ inni.

Czuwam - to tak¿e znaczy: dostrze- gam drugiego. Nie zamykam siê w so- bie, w ciasnym podwórku w³asnych interesów czy te¿ nawet w³asnych os¹dów. Maj to miesi¹c, w którym wspominamy rocznicê uchwalenia s³ynnej Konstytucji. Dlatego w³aœnie Ojciec Œwiêty rozwa¿aj¹c s³owa Ape- lu Jasnogórskiego przypomina³: Czu-

wam - to znaczy tak¿e: czujê siê od- powiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imiê Polska.

To imiê nas wszystkich okreœla. To imiê nas wszystkich zobowi¹zuje. To imiê nas wszystkich kosztuje….czu- wajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleñ, staraj¹c siê wzbogaciæ to dziedzic- two. Naród zaœ jest przede wszystkim bogaty ludŸmi. Bogaty cz³owie- kiem… ka¿dym, który czuwa w imiê prawdy, ona bowiem nadaje kszta³t mi³oœci.

Czy warto czuwaæ? W 1934 roku, pilot W³adys³aw Polesiñski, zmaga- j¹cy siê z wiar¹ w Boga, podczas próbnego lotu niespodziewanie us³y- sza³ rozkaz: „Zni¿ lot, l¹duj”. Wyl¹- dowa³ szczêœliwie. Po opuszczeniu samolotu nast¹pi³a jego eksplozja.

By³a godzina 21.00. Okaza³o siê, ¿e o tej porze ¿ona poleca³a go Matce Bo¿ej. Kapitan Polesiñski nawróci³ siê i w dowód wdziêcznoœci za³o¿y³ wœród oficerów organizacjê „Krzy¿ i Miecz”. Jej cz³onkowie codziennie o godz. 21.00 meldowali siê na Apel przed Matk¹ Bo¿¹ Jasnogórsk¹.

Niech ten przyk³ad stanie siê dla nas zachêt¹ do jak najczêstszego stawa- nia przed T¹, która jest Chlub¹ na- szego narodu, by powiedzieæ Jej – JESTEM, PAMIÊTAM, CZU- WAM!

Barbara Siedlarz

Jestem, pamiêtam, czuwam…

(8)

Nadszed³ jeden z najpiêkniejszych okresów w roku, czas od miesi¹ca maja do paŸdziernika, a wraz z nim rozpocz¹³ siê modlitewny szturm do naszej Kochanej Matki czczonej, jako Ró¿añcowa, Czêstochowska, Fatim- ska, Anielska, Szkaplerzna, Pociesze- nia, Piaskowa czy Kalwaryjska.W miesi¹cu maju w œwi¹tyniach, przy kapliczkach, figurach i krzy¿ach przy- dro¿nych rozleg³y siê s³owa Litanii Loretañskiej i pieœni maryjnych.

Szczególnie teraz, kiedy nasilaj¹ siê ataki na Koœció³ Chrystusowy, a zagro¿ona jest rodzina potrzebna jest wielka modlitwa i ofiara w tej inten- cji.

Oczekiwanie Matki.

Maryja do s³ug w Kanie Galilej- skiej powiedzia³a „Uczyñcie wszyst- ko, co wam powie Syn” a my wo³a- my „przyobleczcie wiarê w czyn”.

Matka Najœwiêtsza zwraca siê do

¿yj¹cych w bocheñskiej Kanie z za- proszeniem na pielgrzymi szlak s³o- wami piosenki:

„Powêdrujcie razem z nami, gdzie Maryja czeka nas,

Na wynios³ym jasnym wzgórzu, mieszka tam ju¿ d³ugi czas.

Wêdrujê czêsto sam i jest mi bar- dzo Ÿle,

Zapominam o mej Matce, która wszystko o mnie wie”.

W miesi¹cu lipcu, w oktawie œwiê- ta Matki Boskiej Szkaplerznej - z Bochni od Matki Bo¿ej Ró¿añcowej - wyruszy po raz 159 tradycyjna bo- cheñska pielgrzymka do kazimie- rzowskiego koœció³ka w £apczycy.

Pójdzie staro¿ytnym szlakiem bursz- tynowym, zwanym te¿ drog¹ „via Apia Antiqua” do koœció³ka, który od 1340 roku króluje nad urokliw¹ do- lin¹ koñcz¹cej siê Niziny Sandomier- skiej z Puszcz¹ Niepo³omick¹ za- mkniêt¹ korytami rzek Wis³y i Raby.

4 i 5 sierpnia przez te tereny - to

jest Cikowice, K³aj, Szarów, Strumia- ny do Krakowa - przejd¹ pielgrzymi bocheñskiej grupy 28-ej Krakowskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasn¹ Górê.

17 sierpnia po raz 26 – ty z Tarno- wa na Jasn¹ Górê udadz¹ siê pielgrzy- mi z naszego miasta.

Do Matki Bo¿ej Pocieszenia w Pasierbcu, w tym roku z parafii œw.

Miko³aja w dniu 28 sierpnia uda siê 15-ta piesza pielgrzymka „wêdruj¹- ca noc¹”.

Wreszcie w œwiêto Narodzenia Najœwiêtszej Maryi Panny p¹tnicy pójd¹ do Matki Boskiej w Okulicach.

Na zakoñczenie tego „b³ogos³a- wionego czasu” Matka Bo¿a Ró¿añ- cowa, nasza Pani Bocheñska oczeki- waæ bêdzie na pielgrzymów, którzy jak w ka¿dym roku w du¿ej liczbie przybêd¹ przed Jej Oblicze z ró¿nych stron naszej Ojczyzny.

Kiedy zbli¿a siê miesi¹c sierpieñ zawsze przychodz¹ mi na myœl s³o- wa, które stanowi¹ jakby duchowy te- stament œp. Ksiêdza infu³ata dr Sta- nis³awa Wójtowicza. S³owa te wypo- wiedzia³ podczas naszego spotkania w miesi¹cu maju 1984 roku na ple- banii - „Kiedy wyje¿d¿a³em na ope- racjê z Bochni, z któr¹ w³aœciwie

¿egna³em siê polecaj¹c j¹ opiece Matki Boskiej, pomyœla³em sobie o waszej pielgrzymce i o modlitwie w intencji naszej parafii. Teraz, kiedy powróci³em, proszê was nie zaprze- stajcie modlitwy i pielgrzymowania z Bochni do Czêstochowy”

Obecni m³odzi animatorzy naszej pielgrzymki nie mogli znaæ ksiêdza infu³ata, jednak z wielkim zaanga¿o- waniem realizuj¹ pragnienie tego ¿ar- liwego czciciela Matki Najœwiêtszej.

Ksi¹dz infu³at dr Stanis³aw Wój- towicz zmar³ 3 paŸdziernika 1984 roku w czasie œwiêtowania przez Bochniê 50-lecia koronacji obrazu Matki Bo¿ej Ró¿añcowej, Pani Bo-

cheñskiej.

Spe³niaj¹c duchowy testament œp.

Ksiêdza Infu³ata oraz proœbê organi- zatorów, przypad³a mi radoœæ i za- szczyt, jako cz³owiekowi od dwudzie- stu oœmiu lat zwi¹zanemu z pielgrzy- mowaniem z Bochni na Jasn¹ Górê, zaproszenia na pielgrzymi szlak wszystkich, którzy kochaj¹ Matkê Najœwiêtsz¹ i Jej Syna i jeœli czas i zdrowie na to pozwol¹ by zaplano- wali urlopy na te oœmiodniowe reko- lekcje w drodze. Zaproszenie kierujê do tych, którzy zdecyduj¹ siê, aby wyruszyæ po raz pierwszy i tych, któ- rzy od dwudziestu oœmiu lat ¿yj¹ tymi szczególnymi rekolekcjami.

Rozpoczêcie pielgrzymki nast¹pi w koœciele œw. Paw³a w Bochni, msz¹ œwiêt¹ w dniu 4 sierpnia 2008; zaœ zakoñczenie w dniu 11 sierpnia 2008 na Jasnej Górze.

Pielgrzymka to nie tylko modlitwa, spotkanie z Bogiem w codziennej Eucharystii, lecz tak¿e spotkanie z drugim cz³owiekiem, czas na reflek- sjê nad swoim ¿yciem, którego w tym pe³nym zabiegania i ha³asie codzien- nych spraw tak bardzo nam brakuje.

Oprócz spraw duchowych, które w czasie pielgrzymki s¹ najistotniejsze, wa¿n¹ rolê odgrywaj¹ wra¿enia este- tyczne, krajobrazowe, historyczne i geograficzne regionu, przez który przechodzimy. One to pozwalaj¹ pielgrzymom na g³êbsze prze¿ycia duchowe.

Razem z nasz¹ grup¹ numer 3, któ- rej patronuje œw. Jadwiga królowa, w Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej z Wawelu wyrusz¹ W³osi (prawie 1000 osobowa grupa) a tak¿e mniej liczni Francuzi, Niemcy, S³owacy oraz piel- grzymi z innych krajów.

Spontanicznoœæ W³ochów, radoœæ Francuzów, dok³adnoœæ Niemców czy rozmodlenie S³owaków sprawiaj¹, ¿e stajemy siê bardziej ubogaceni, tak-

¿e duchowo.

Pielgrzymka nasza rodzi³a siê w trudnym dla naszej Ojczyzny okresie.

Po zamachu na ¿ycie Jana Paw³a II (13 maja 1981 r.) studenci Krako-

Pielgrzymka!

(9)

wa, jako wyraz protestu przeciw z³u na œwiecie, zorganizowali w Krako- wie, w duchowej jednoœci z Ojcem Œwiêtym „Bia³y Marsz”. Przeszed³ on 17 maja 1981 r. z krakowskich B³oni (miejsca Mszy Œw. odprawionej przez Jana Paw³a II podczas I pielgrzymki do Ojczyzny) do Rynku G³ównego, gdzie Metropolita Krakowski kardy- na³ Franciszek Macharski odprawi³ Mszê Œw. Kilkaset tysiêcy studentów, m³odzie¿y i mieszkañców Krakowa modli³o siê w intencji cierpi¹cego Ojca Œwiêtego, a tak¿e w intencji

umieraj¹cego Prymasa Polski kardy- na³a Stefana Wyszyñskiego. Idea

„Bia³ego Marszu” doprowadzi³a do zorganizowania Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej na Jasn¹ Górê.

Wœród uczestników „ Bia³ego Mar- szu” byli te¿ studenci, m³odzie¿ i oso- by starsze pochodz¹ce z Bochni i oni to zorganizowali grupê trzeci¹, która od roku 1981 pielgrzymuje z Bochni na Jasn¹ Górê w intencji Ojca Œwiê- tego i Ojczyzny. Has³o tegorocznej Pielgrzymki Krakowskiej brzmi

„B¹dŸmy uczniami Chrystusa”

Wêdruj¹c z Krakowa do Czêsto- chowy pamiêtajmy, ¿e bardzo czêsto st¹pamy po œladach S³ugi Bo¿ego Jana Paw³a II. (cdn.)

Jan W³odarczyk Lektura:

Liturgika cz. III – ks. Bogus³aw Nadolski

Jasnogórski O³tarz Ojczyzny – Czêstochowa 1991 r.

Sanktuaria Diecezji Tarnowskiej (T.S.T. tom IX)

Tygodnik Katolicki „Niedziela”

W 1875 r. minister spraw zagra- nicznych W³och Visconti Venosta przyzna³, i¿ „jedn¹ z g³ównych przy- czyn rodz¹cych siê dziœ zagro¿eñ jest brak tego, co niegdyœ zwano Eu- rop¹”.

Tê zaskakuj¹c¹ opiniê Visconti Ve- nosta sformu³owa³ po trzech zwyciê- skich wojnach, które Prusy kierowa- ne przez Otto von Bismarcka wygra-

³y z Dani¹, Austri¹ i Francj¹, by do- prowadziæ do zjednoczenia Nie- miec w 1871 r. Opinia, ¿e „Nie ma ju¿ Europy” upowszechnia³a siê wœród europejskich dyplomatów. W 1876 r. Bismarck powiedzia³ bez ogródek: „Myli siê kto mówi o Euro- pie, to pojêcie geograficzne”.

Porz¹dek europejski, czy te¿ „Eu- ropa” zbudowana w 1815 r. nie by³a tworem idealnym. Wzniesiono j¹ na poczuciu krzywdy wielu narodów, w tym Polaków. Stare monarchie hamo- wa³y reformy demokratyczne i spo-

³eczne, jednak przez sto lat wzglêd- ny pokój panowa³ na kontynencie, a konflikty zbrojne mia³y ograniczony charakter. W drugiej po³owie XIX wieku stosunki miêdzynarodowe zdo- minowa³o przekonanie, ¿e ka¿de pañ- stwo ma prawo do realizacji swych egoistycznych celów za wszelk¹ cenê,

nie musi nawet czuæ siê zwi¹zane li- ter¹ traktatów, a miar¹ jego znacze- nia jest liczebnoœæ jego armii. Rywa- lizacja ówczesnych potêg: Francji, Niemiec, Rosji, Austro-Wêgier, Wiel- kiej Brytanii prowadzona na konty- nencie i w zamorskich koloniach do- prowadzi³a do wyœcigu zbrojeñ, a w efekcie do wybuchu pierwszej woj- ny œwiatowej w 1914 r. Pokój osi¹- gniêty w 1918 r. trwa³ zaledwie 21 lat. W 1939 r. rozpoczê³a siê druga wojna, która podobnie jak pierwsza osi¹gnê³a œwiatowy zasiêg. D¹¿enie do zapewnienia swemu pañstwu bez- pieczeñstwa drog¹ zrujnowania i po- ni¿enia s¹siadów – doprowadzi³o ca³y kontynent na skraj zag³ady.

„Zbyt wieleœmy widzieli zbrodni, Byœmy siê dobra wyrzec mogli” * Okrucieñstwa pope³niane w trak- cie drugiej wojny œwiatowej nie mia-

³y precedensu w historii. Zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciw ludzkoœci i ludobójstwo, nie tylko zburzy³y „Eu- ropê” jako wspólnotê pañstw, ale za- grozi³y samym podstawom jej cywi- lizacji. Jerzy Holzer w ksi¹¿ce „Eu- ropejska tragedia XX wieku. Druga wojna œwiatowa” udowadnia, ¿e

okrucieñstwo i przemoc by³y stoso- wane przez wszystkie strony walcz¹- ce. Przytacza wiele dramatycznych wspomnieñ: „Dwa razy w tygodniu – we wtorki i czwartki – wysy³ano z naszego obozu kolumny chorych, wy- czerpanych, „zu¿ytych” ludzi w dro- gê do obozu zag³ady. W ci¹gu dwóch lat kontyngent obozu licz¹cy oko³o 2 tys. ludzi, zosta³ trzykrotnie wymie- niony”; „Ci którzy szli z przodu, le-

¿eli na lewo i na prawo od drogi. Nie mogli ju¿ iœæ. Pocz¹tkowo konwojen- ci dla pewnoœci strzelali im w ty³ g³o- wy. Potem, kiedy takich przypadków by³o wiêcej, zostawiali ich le¿¹cych przy drodze. Zamarzali oni w ci¹gu dwóch, trzech godzin”. Pierwsze wspomnienie pozostawi³ radziecki jeniec wojenny pracuj¹cy w kopalni Zag³êbia Ruhry, drugie - niemiecki

¿o³nierz, który prze¿y³ marsz do obo- zu jenieckiego. A przecie¿ by³y jesz- cze zbrodnie pope³niane wobec lud- noœci cywilnej na terenach okupowa- nych, zaplanowana eliminacja ca³ych narodów, czystki etniczne, wysiedle- nia, zmuszanie do pracy przymuso- wej, gwa³ty i kradzie¿e.

Po takich doœwiadczeniach odbu- dowa Europy na przedwojennych za- sadach, które nie zapewni³y pokoju -

Majowe œwiêto „budowania” Europy

(10)

by³a niemo¿liwa. W pe³ni zrozumia³ to francuski polityk, minister spraw zagranicznych Robert Schuman, gdy mówi³, ¿e „Europejczyk, który my- œli, nie mo¿e cieszyæ siê z niepowo- dzenia swego s¹siada; wspólne prze- znaczenie jednoczy wszystkich na dobre i na z³e”.

Problemem by³o jednak znalezie- nie takiej formy wspó³pracy, wokó³ której mog³yby zjednoczyæ siê euro- pejskie pañstwa. Wielu entuzjastów jednoœci kontynentu proponowa³o utworzenie stanów zjednoczonych Europy, rz¹du europejskiego, lub in- nej formy szerokiej wspó³pracy poli- tycznej. Schuman, który by³ prakty- kiem zdawa³ sobie sprawê, ¿e takie rozwi¹zania s¹ ma³o realne z powo- du zbyt wielkich rozbie¿noœci miêdzy pañstwami, ich jednostkowych inte- resów i zobowi¹zañ wobec w³asnych obywateli. Szuka³ wiêc innej p³asz- czyzny wspó³pracy. W 1950 r. fran- cuski ekspert gospodarczy Jean Mon- net podsun¹³ mu projekt poddania

niemieckiej i francuskiej produkcji wêgla i stali pod wspóln¹ kontrolê.

Schuman z miejsca zaakceptowa³ plan i przedstawi³ go 9 maja 1950 r.

na posiedzeniu francuskiej rady mi- nistrów. Zachêcaj¹c kolegów do przy- jêcia planu Monneta powiedzia³: „Eu- ropa nie powstanie ot tak, jako zwar- ta konstrukcja: powstanie przez reali- zacjê wspólnych zadañ, przez fak- tyczn¹ solidarnoœæ”. Plan zwany dziœ planem Schumana zosta³ zaakcepto- wany przez francuski i niemiecki rz¹d. Leg³ u podstaw Wspólnot Eu- ropejskich, dziœ przekszta³conych w Uniê Europejsk¹. Sta³ siê jednocze- œnie fundamentem niemiecko-francu- skiego pojednania. Zgodnie z tym co przewidywa³ Schuman, œcis³a wspó³- praca w sferze gospodarczej sprawi-

³a, ¿e polem walki pañstw europej- skich sta³y siê jedynie unijne instytu- cje.

Wspólnoty Europejskie trwaj¹ ju¿

ponad pó³ wieku. Przyczyni³y siê nie tylko do gospodarczego rozwoju kon-

tynentu, ale i umocnienia na nim de- mokratycznych zasad sprawowania w³adzy. Po obaleniu komunistycz- nych rz¹dów w krajach Europy Œrod- kowej, stworzy³y tym pañstwom mo¿- liwoœæ przyst¹pienia do Wspólnego Rynku i skorzystania ze stworzonych w nim udogodnieñ. Perspektywa przyst¹pienia do Unii u³atwi³a Pola- kom przetrwanie bolesnych reform zwi¹zanych z powrotem do gospodar- ki rynkowej i zapewni³a im poczucie bezpieczeñstwa. Przyst¹pienie Polski do Unii 1 maja 2004 r. dla wielu osób by³o œwiêtem, symbolicznym powro- tem z komunistycznej niewoli do wolnego œwiata i to pod przyjaznym sztandarem, którego kszta³t inspiro- wa³o dwanaœcie gwiazd Matki Bo¿ej.

Agnieszka Kastory

* Czes³aw Mi³osz, Traktat moral- ny, w tekœcie wykorzystano tak¿e ksi¹¿ki: Jean-Baptiste Duroselle, Hi- storia narodów Europy, Jerzy £uka- szewski, Cel: Europa.

Mija ju¿ siedem lat mojej pracy na misjach w Rosji, w Orenburgu na da- lekim Uralu. Razem z moimi wspó³- braæmi, a jest nas w parafii trzech re- demptorystów, przygl¹damy siê od- radzaj¹cej siê rzeczywistoœci Koœcio-

³a na Wschodzie.

Jesteœmy œwiadkami wielu cudów, jakie dokonuj¹ siê w sercach ludzi, którzy, bardzo czêsto po raz pierw- szy w ¿yciu spotykaj¹ ¯ywego Boga.

Po latach, kiedy wciskano w œwiado- moœæ ludzk¹, ¿e Boga nie ma, we wspania³y sposób ludzie odkrywaj¹,

¿e On tak naprawdê jest. Jak to siê dokonuje? - sami nie wiemy. Przygl¹- damy siê temu zjawisku i wielbimy Boga za Jego ³askê.

Ale oprócz wielu radoœci, doœwiad- czamy te¿ mocy szatana, któremu nie podoba siê Œwiête Dzie³o i stara siê Go zniszczyæ?

Kto ostatczenie zwyciê¿y Jezus i jego Œwiêta Wspólnota, czy ksi¹¿ê ciemnoœci?

Jako ludzie wierz¹cy, nie mamy co do tego najmniejszej w¹tpliwoœci.

St¹d mimo wielu trudnoœci, trwamy na posterunku i staramy siê ze wszyst- kich si³ byæ wytrwa³ymi w pos³udze misyjnej. Królestwa Bo¿ego przecie¿

nawet bramy piekielne nie przemog¹

W trosce o dobro Koœcio³a

(11)

- tak zapewnia³ Jezus swojego nastêp- cê - Piotra, któremu powierza³ troskê o Koœció³ i tak nas dzisiaj zapewnia (por. Mt 16,18).

Jednym z g³ównych problemów jakie prze¿ywamy, to „brak r¹k do pracy”, brak kap³anów i osób zakon- nych, które chcia³yby tam pojechaæ i pracowaæ. W naszej diecezji pracuje obecnie 45 ksiê¿y, w tym tylko trzech Rosjan. Pozostali to obcokrajowcy.

Ksi¹dz biskup odpowiedzialny za nasz¹ diecezjê jest Niemcem z pocho- dzenia. A teren naszej diecezji, która stolicê ma w Saratowie nad Wo³g¹, jest ogromny. Od Tatarstanu na pó³- nocy, do Morza Czarnego na po³u- dniu. Od granic z Ukrain¹ i Bia³oru- si¹ na zachodzie, do Uralu na wscho- dzie. Na tym wielkim terenie jest nas mniej kap³anów jak w samych deka- natach bocheñskich, nie mówi¹c ju¿

o diecezji tarnowskiej.

Od 1 czerwca zesz³ego roku w zwi¹zku ze zmianami prawnymi w Unii Europejskiej i Rosja zmieni³a swoje prawo wizowe. Te zmiany oka- za³y siê dla nas tragiczne. Napotyka- my na ogromne ograniczenia.

Kto z misjonarzy wje¿d¿a do Ro- sji, mo¿e otrzymaæ wizê na jeden rok, z prawem pobytu na terenie Rosyj- skiej Federacji tylko pó³ roku i to jesz- cze rozbite na mniejsze, trzymiesiêcz-

ne okresy. Jak sobie mo¿ecie wyobraziæ, to bardzo utrud- nia pracê duszpastersk¹. W wielu województwach Rosji utrudnia siê zdobywanie cza- sowego, lub sta³ego pobytu kap³anom, a takie bardzo by pomog³o w misyjnej dzia³al- noœci.

Pojawia siê pytanie: jak temu zaradziæ? W takiej nie- stabilnej sytuacji jest tylko jedno rozwi¹zanie: musz¹ byæ powo³ania z terenów Ro- sji. Trzeba nam, pe³nopraw- nych obywateli Rosji, pra- cowników Niwy Pañskiej, by mogli bez przeszkód g³osiæ Ewangeliê.

W trosce o Koœció³ (do tego zobowi¹zuje nas pi¹te przykaza- nie koœcielne), trzeba nam powa¿nie potraktowaæ s³owa Jezusa: Proœcie Pana ¿niwa, aby pos³a³ robotników na swoje ¿niwo (Mt 9, 38).

Dlatego pragnê Was poprosiæ drodzy rodacy z mojej rodzinnej parafii, i tych, którzy bêd¹ brali do r¹k „Zwiastuna Maryi”, jak rów- nie¿ waszych bliskich, krewnych, znajomych o jednoczenie naszych si³ przed Panem w gor¹cej modli- twie w intencji licznych i œwiêtych powo³añ kap³añskich i zakonnych z terenów Rosji i wszystkich by³ych Republik Zwi¹zku Radzieckiego.

Niech to œwiête dzie³o, które rozpo- czê³o siê kilkanaœcie lat temu - odno- wa Koœcio³a i jego struktur, rozwija siê jeszcze szybciej i skuteczniej. Za- noœcie proœby przed obliczem Matki Najœwiêtszej, która tutaj w Bochni obra³a swobie szczególne miejsce, by Jej zapowiedzi w Fatimie zrealizowa-

³y siê jak najwczeœniej, by Rosja na- wróci³a siê do Boga. W parafii, za któr¹ jestem odpowiedzialny, ju¿ jest kilka powo³añ. Jest ju¿ jeden wyœwiê- cony trzy lata temu kap³an, dwóch kleryków i 5 sióstr zakonnych. Ale co¿ to jest na tak wielkie potrzeby?

¯niwo wielkie.

Pragnê prosiæ Was jeszcze o mo- dlitwê w jednej wa¿nej dla tamtych

terenów intencji: o jednoœæ Koœcio-

³a. Problem podzia³u Koœcio³a jest bardzo wielki. W Polsce tego siê nie odczuwa. Œwiadomoœæ, ¿e jesteœmy jedn¹ Wspólnot¹, choæ ró¿nie docho- dz¹c¹ do Boga, przez naszych Braci Prawos³awnych jest bardzo mizerna.

Ta wspólnota Koœcio³a nadaje te¿

rytm stronie politycznej Rosji. Oby Duch Œwiêty móg³ na nowo po³¹czyæ nas wokó³ jednego sto³u Eucharystii i pozwoli³ zjednoczyæ si³y w budowa- niu Królestwa Bo¿ego tutaj na ziemi.

Coraz czêœciej jad¹c przez Rosjê mo¿na zauwa¿yæ w wielu miejscowo- œciach nowo wybudowane, odnowio- ne lub odnawiaj¹ce siê cerkwie, ko- œcio³y, które jako zewnêtrzny znak mówi¹ o Wioœnie Koœcio³a. Oby ten zewnêtrzny znak odzwierciedla³ i prawdziw¹ duchow¹ jego stronê.

Prawdziwe odnowienie, dokonuje siê podczas Eucharystii, bo z niej ro- dzi siê Koœció³, a do tego jest potrzeb- ny cz³owiek pos³uszny Bogu - kap³an.

Takich ludzi daje Pan Bóg w dobrych i œwiêtych rodzinach. Obecny rok w Rosji, tak Przez Episkopat Katolic- kich Biskupów Rosji jak W³adze Pañ- stwowe og³oszony jest Rokiem Rodzi- ny. Dla nas, to nie tylko piêkny zbieg okolicznoœci. Troska o dobre i œwiête rodziny zauwa¿ona jest te¿ przez Rz¹d Federacji Rosyjkiej. Cieszymy sie z tego bardzo. Oby ró¿ne akcje prowadzone w tym czasie by³y dla promowania zdrowych, dobrych ro- dzin, a podejmowane nowe ustawy, s³u¿y³y umacnianiu siê rodzinnych wiêzów.

Koœció³ trwa w takich wiêzach nie patrz¹c na odleg³oœci, ró¿nice czaso- we. Jako jedna rodzina trwajmy w duchowej jednoœci podtrzymuj¹c siê wzajemnie. A mo¿e ktoœ z bocheñskiej parafii, poczuje powo³anie do pracy na Wschodze? Tego sobie i ca³ej pa- rafialnej rodzinie ¿yczê!

o. Pawe³ Mroczek Redemptorysta Wasz Rodak

(12)

W codziennych zmaganiach z rze- czywistoœci¹, w naszych szybkich rozmowach i powierzchownych z koniecznoœci przemyœleniach, spoty- kamy siê z narzekaniami na samot- noœæ, prawie tak samo czêsto jak i z têsknot¹ za samotnoœci¹ – za ucieczk¹ ze zniewolenia pseudo-wspólnot¹.

Samotnoœæ jest pojêciem wielo- znacznym, mo¿e oznaczaæ bycie sa- memu, a innym razem poczucie nie- obecnoœci bliskich i ukochanych.

Dla jednych samotnoœæ mo¿e byæ b³ogos³awieñstwem dla innych jest przekleñstwem.

Podobnie jak bycie we wspólnocie jest niezbêdne dla prawid³owego roz- woju cz³owieka, tak samo umiejêt- noœæ prze¿ywania samotnoœci, jako czasu refleksji, samopoznania czy medytacji, ubogaca rozwój naszej osobowoœci.

Claude-Adrien Helvetius /O umy- œle/ pisa³ ”W œwiecie uczymy siê do- brze wyra¿aæ nasze myœli, ale zdoby- wamy je w odosobnieniu. W samot- noœci obserwujemy rzeczy, w œwiecie obserwujemy tylko sposób, w jaki siê o nich mówi.”

Blaise Pascal w „Myœlach” sfor- mu³owa³ tezê: „Dla cz³owieka, który siebie tylko kocha, nie ma nic bardziej niemi³ego, jak zostaæ sam na sam ze sob¹”.

¯ycie nasze przebiega w przestrze- ni pomiêdzy samotnoœci¹ i wspólnot¹.

Nie mo¿na ¿yæ tylko samemu, ale tak¿e nie mo¿na stale ¿yæ tylko z in- nymi i poœród innych.

„Egzystencja cz³owieka naznaczo- na jest napiêciem pomiêdzy samotno- œci¹ a wiêzi¹. Napiêcie to rodzi czê- sto cierpienie.” /Epiktet/

Pod koniec lat 60-tych XX wieku, wybitny psychiatra i myœliciel, prof.

Antoni Kêpiñski sformu³owa³ tak¹ diagnozê ówczesnej sytuacji spo³ecz- nej cz³owieka: „Depresyjny klimat naszej epoki mo¿na by miêdzy inny- mi t³umaczyæ gwa³townym narusze- niem dotychczasowych systemów spo-

³ecznych i kulturalnych. Na skutek rozbicia dotychczasowych struktur zachwiane zosta³o poczucie nie tylko metafizycznej, kulturalnej, spo³ecz- nej, lecz tak¿e biologicznej ci¹g³oœci

¿ycia ludzkiego. Cz³owiek zosta³ ode- rwany od swej tradycji i od swej przy- sz³oœci. Poczu³ siê samotny w czasie, przestrzeni i w chaosie zwi¹zków przyczynowych. Zamiast porz¹dku panuj¹ w œwiecie przypadek i pra- wa statystyczne. Samotnoœæ ta (alie- nacja) stoi w sprzecznoœci z biologicz- nie uwarunkowanym poczuciem ci¹- g³oœci ¿ycia. Cz³owiek musi wiedzieæ, sk¹d przyszed³ i dok¹d zmierza, gdy¿

taka jest jego natura.(...) Samotnoœæ (alienacja) jest sprzeczna z natur¹ cz³owieka i w ogóle wszystkich istot

¿ywych. Samotnoœæ dzisiejszego cz³o- wieka dotyczy nie tylko kategorii cza- su, ale te¿ przestrzeni: nie czuje on

³¹cznoœci z innymi ludŸmi i z przy- rod¹, jest od nich odizolowany. Od kontaktu z przyrod¹ izoluje go war- stwa technicznego œrodowiska, a od

¿ywego emocjonalnego kontaktu z ludŸmi – koniecznoœæ noszenia ochronnej maski, wynikaj¹ca ze zbyt- niego zagêszczania siê i skompliko- wania stosunków miêdzyludzkich….”

/Melancholia s. 262-263/

Jak te s³owa odzwierciedlaj¹ nasz¹ wspó³czesn¹ sytuacjê, czy diagnoza postawiona przez profesora, przed ponad 30 laty, nadal odzwierciedla nasze poczucie zagubienia w skom- plikowanym teatrze ¿ycia?

A mo¿e bli¿sza dzisiejsze- mu cz³owiekowi jest myœl Emanuela Levinasa;

„To banalne mówiæ, ¿e nigdy nie istniejemy w pojedynkê. Jesteœmy otoczeni bytami i rzeczami, z który- mi utrzymujemy stosunki. Przez spoj- rzenie, przez dotyk, przez sympatiê, przez pracê w ogóle jesteœmy z inny- mi. Te wszystkie stosunki s¹ prze- chodnie: dotykam przedmiotu, widzê innego. Lecz nie jestem innym. Je- stem w pe³ni sam, to znaczy bycie we mnie, fakt, ¿e istniejê, moje istnienie, które tworzy element ca³kowicie nie- przechodni, coœ, co jest bez intencjal- noœci, bez relacji. Wszystko mo¿na wymieniæ miêdzy bytami, z wyj¹t- kiem istnienia. W tym sensie byæ zna- czy oddzielaæ siê poprzez istnienie.

O ile jestem, jestem monad¹.”

Dnia 14 czerwca 2008 roku, w Oratorium Œw. Kingi odbêdzie siê kolejne sympozjum Poradni Specja- listycznej ARKA, zorganizowane przez jej Bocheñski Oddzia³.

Tematem wyst¹pieñ zaproszonych goœci, bêd¹ w³aœnie problemy zwi¹- zane z samotnoœci¹ i jej ró¿norakimi formami.

Mamy nadziejê, ¿e spotkanie to, pozwoli nam zatrzymaæ siê nad te- matem samotnoœci i bycia we wspól- nocie, pog³êbi nasz¹ refleksjê i u³a- twi proces dojrzewania do dobrego funkcjonowania w obu tych sytu- acjach ludzkiej egzystencji.

Ks. Jan Twardowski pisa³:

„S¹ samotnoœci ró¿ne Na ziemi w piekle w niebie

Oblicza samotnoœci Sympozjum > ARKI <

„Samotnoœæ jest przyjemnoœci¹ dla tych, którzy jej pragn¹, i mêka dla tych, którzy s¹ do niej zmuszani.”

/W³adys³aw Tatarkiewicz/

(13)

Tak rozmaite, ¿e jedna Ta co prowadzi do Ciebie.”

Zespó³ Bocheñskiej ARKI serdecz- nie zaprasza wszystkich zaintereso- wanych, a zw³aszcza pracowników szpitali, hospicjum, pedagogów, wychowawców oraz tych wszyst- kich, którzy na co dzieñ stykaj¹ siê z problemem samotnoœci u wspó³- czesnego cz³owieka na Mszê Œw. do Bazyliki Œw. Miko³aja na godz. 9.00 a potem na Sympozjum do Orato- rium Œw. Kingi, które rozpocznie siê o godz. 10.15.

Plan ca³ego spotkania przedstawia siê nastêpuj¹co:

10.15 - Powitanie uczestników:

ks. mgr Mariusz Gródek - prezes Od- dzia³u Arki w Bochni oraz

ks. dr W³adys³aw Szewczyk - prezes zarz¹du g³ównego Arki w Tarnowie 10.30 - „Dramat i ³aska samotnoœci”

- ks. dr Stanis³aw Kowalik

11.00 - „Hipermarket samotnoœci - metodologia popkultury” - ks. mgr Andrzej Augustyñski

11.30 - „Oblicza samotnoœci w rodzi- nie” - p. mgr Iwona Wiœniewska

12.00 - przerwa

12.30 - spektakl w wykonaniu wycho- wanków MCDiN Ochronka - „Pejza¿

ukryty”

13.10 - „Samotnoœæ - refleksja dusz- pasterska” - ks. dr Karol Dziubaczka 13.40 - „Samotnoœæ wieku dorasta- nia” - mgr Barbara Dr¹¿kiewicz-Ru- dek

14.10 - „Egzystencjalizm w procesie starzenia siê spo³eczeñstwa” – dr Ur- szula Grabiec

14.40 - zakoñczenie i podsumowanie opr. Marek Juryk

„Darz¹c uœmiechem uszczêœliwiasz serce.

Uœmiech bogaci obdarzonego nie zubo¿aj¹c daj¹cego”.

Ksiêdzu Stanis³awowi Kowalikowi z okazji Imienin,

¿yczymy z ca³ego serca b³ogos³awieñstwa Matki Bo¿ej, a za Jej przyczyn¹ zdrowia, ¿yczliwoœci i wszelkiej po- myœlnoœci.

Redakcja

Pierwsze spotkania Polaków z Odnow¹ Charyzmatyczn¹ siêgaj¹ po-

³owy lat siedemdziesi¹tych ubieg³e- go stulecia. Dochodzi³o do nich w okolicznoœciach niezale¿nych od sie- bie, najczêœciej poza granicami nasze- go kraju. Pierwsze zetkniêcie siê z Ruchem Odnowy prze¿y³ ks. Franci- szek P³onka z diecezji bielsko-

¿ywieckiej w 1975 r. W tym samym roku ks. Marian Pi¹tkowski z Po- znania (mariolog, obecnie wyk³adow- ca WSD w Poznaniu) by³ uczestni- kiem kongresu charyzmatycznego w

Rzymie, gdzie doœwiadczy³ chrztu w Duchu Œwiêtym i zapragn¹³ po po- wrocie do kraju tym doœwiadczeniem dzieliæ siê z innymi. Ks. Bronis³aw Dembowski (obecny Biskup W³o- c³awski) spotka³ siê z ruchem chary- zmatycznym w czasie studiów w Sta- nach Zjednoczonych w 1976 r. Z jego inicjatywy powsta³a grupa modlitew- na w Warszawie (póŸniejsza “Mara- natha”). Prekursorami Odnowy byli równie¿: o. Adam Schulz (cz³onek Episkopatu Polski), ks. Andrzej Grefkowicz (Warszawa), o. Józef

Koz³owski (£ódŸ).

Doœwiadczenie chrztu w Duchu Œwiêtym stawa³o siê coraz powszech- niejsze w kolejnych miastach Polski:

w grupach Ruchu “Œwiat³o-¯ycie”, w œrodowiskach studenckich, czy wreszcie w konkretnych oœrodkach duszpasterskich. Spontanicznie po- wstawa³y grupy modlitewne próbuj¹- ce znaleŸæ swe miejsce w Koœciele.

W dniach 21-22 kwietnia 1979 r.

zgromadzi³o siê w Magdalence ko³o Warszawy ju¿ oko³o 70 osób z pra- wie 50 grup istniej¹cych w Polsce.

Historia Ruchu Odnowy w Polsce

(14)

Spotkanie u³atwi³o wzajemne pozna- nie i zorientowanie siê w sytuacji ist- niej¹cych grup. Stwierdzono wów- czas du¿e zró¿nicowanie dojrza³oœci cz³onków poszczególnych wspólnot, choæ wszystkich charakteryzowa³a szczera gorliwoœæ w otwieraniu siê na dary Ducha Œwiêtego w czasie mo- dlitwy. Wy³oni³ siê wtedy zespó³ ma- j¹cy pomagaæ istniej¹cym grupom w rozwoju, we wspó³pracy ze sob¹ oraz w kontaktach z hierarchi¹ Koœcio³a.

Nowym elementem w naszym kra- ju by³ I Ogólnopolski Kongres Od- nowy w Duchu Œwiêtym, który odby³ siê w Czêstochowie w dniach 14-16 paŸdziernika 1983 r. Pierwszy raz spotkali siê razem wszyscy zaanga-

¿owani w ten ruch. Nie bez powodu jako miejsce Kongresu wybrano Jasn¹ Górê - dom Maryi. To Maryja, jak rozeznano przed Kongresem, mia-

³a upraszaæ u Boga ³aski dla wspól- nego spotkania oraz moc dla dania œwiatu œwiadectwa o zwyciêstwie i mi³oœci Boga. Spotkanie przebiega- j¹ce pod has³em “...otrzymacie Jego moc...” ubogaci³y swoj¹ obecnoœci¹ osoby odgrywaj¹ce kluczow¹ rolê dla powstania i rozwoju ruchu charyzma- tycznego w Koœciele Katolickim: ks.

Kard. Leon J. Suenens z Belgii, o. Al-

bert de Monleon z Francji, o. Fiorel- lo Mascarenas - reprezentant ICCRO (Miêdzynarodowej Rady Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej), a tak¿e ks. Kard. Józef Glemp, ks. bp W³a- dys³aw Mizio³ek (odpowiedzialny wówczas za Odnowê Charyzma- tyczn¹ z ramienia Episkopatu Polski) i ks. bp Pawe³ Socha. Dwudniowy Kongres up³yn¹³ przede wszystkim na wspólnym wielbieniu Boga, dzieleniu siê swoimi doœwiadczeniami pierw- szych lat Odnowy w Polsce i na œwie- cie, nauczaniu oraz wzajemnym po- znawaniu. Zakoñczy³ siê ca³onocnym czuwaniem modlitewnym oko³o 3,5 tysi¹ca osób zgromadzonych w jasno- górskiej Bazylice i Kaplicy Cudow- nego Obrazu. Przes³aniem Kongresu by³a zachêta do czynienia z ziemi miejsca chwa³y Boga poprzez modli- twê uwielbienia, tworzenie jak naj- wiêkszej liczby grup modlitewnych i wspólnot stanowi¹cych Ÿród³a nowe- go stylu ¿ycia, a tak¿e trwanie w jed- noœci z hierarchicznym Koœcio³em.

Odnowa w Duchu Œwiêtym stano- wi dziœ bardzo silny liczebnie ruch w Koœciele Katolickim w Polsce. Sk³a- da siê z oko³o 740 grup modlitew- nych. Spotyka siê w nich ok. 30.000 osób, uczestnicz¹c w spotkaniach

modlitewnych i w formacji propono- wanej przez te grupy. Oko³o 40% spo- tykaj¹cych siê osób to ludzie m³odzi, których wiek nie przekroczy³ jeszcze 25 lat. Du¿¹ rolê w prowadzeniu grup modlitewnych odgrywaj¹ ludzie œwieccy. Kontakt z duchowieñstwem jest bardzo bliski i st¹d polskie grupy charyzmatyczne tkwi¹ g³êboko w

³onie Koœcio³a i jego ¿yciu sakramen- talnym..

Grupy Odnowy Charyzmatycznej s¹ obecne w ka¿dej diecezji, choæ ich rozwój jest nierównomierny. W wiêk- szoœci diecezji ruch jest zorganizowa- ny wewnêtrznie. Wybierani s¹ koor- dynatorzy (dwóch - jeden œwiecki wybrany przez zgromadzenie anima- torów ca³ej diecezji i drugi duchow- ny mianowany przez biskupa miej- sca). Ich zadaniem jest pomaganie we wspó³pracy pomiêdzy poszczególny- mi grupami, podsuwanie pomys³ów formacji w grupach, wspomaganie grup w rozwi¹zywaniu trudnoœci, in- spirowanie nowych dzie³, organizo- wanie spotkañ animatorów danej die- cezji, informowanie o aktualnoœciach Odnowy w kraju i za granic¹.

Koordynatorzy swoich diecezji spotykaj¹ siê na cyklicznych spotka- niach Krajowego Zespo³u Koordyna- torów (KZK), które odbywaj¹ siê z 2-3 razy w ci¹gu roku. Spotkania ta- kie to czas wspólnej modlitwy, roz- wi¹zywania kwestii organizacyjnych i wymiany aktualnych informacji. Ze wzglêdu na du¿¹ liczebnoœæ KZK wybrana zosta³a wê¿sza, dziewiêcio- osobowa Rada Koordynatorów, która prowadzi bie¿¹ce sprawy Ru- chu Odnowy w Duchu Œwiêtym w Polsce.

Du¿¹ si³ê oddzia³ywania Odnowy Charyzmatycznej w Polsce na polu duchowym widaæ po odbywaj¹cych siê corocznie czuwaniach lub kongre- sach ogólnopolskich. W ostatnim dziesiêcioleciu gromadz¹ one œred- nio 127 tysiêcy osób, a wiêc kilka- krotnie przekraczaj¹ liczebnoœæ grup modlitewnych.

Ks. Waldemar Sosnowski

(15)

112

Krzy¿ówka z nagrodami

HAS£A DO KRZY¯ÓWKI

NAGRODÊ G£ÓWN¥ ZA ROZWI¥ZANIE KRZY¯ÓWKI NR 111 OTRZYMUJE:

Olga Mirtyñska

POZOSTA£E NAGRODY:

Micha³ Kica, Pawe³ Piwowarski, Dawid Wróbel, Dominika Wszo³ek, Krysia Œwierczek, Zygmunt Œwierczek

Do odebrania w Kancelarii Parafialnej

HAS£O KRZY¯ÓWKI NR 111:

Chwalcie ³¹ki umajone

Has³o i odpowiedzi na wszystkie py- tania prosimy dostarczyæ do Kancela- rii Parafialnej do 15.06.2008 r.

Kancelaria Parafialna

Bochnia, pl. œw. Kingi 9

tel. 014-612-34-17, fax: 014-611-92-70 http://www.mikolaj.bochnia.pl

Godziny przyjêæ:

9.00 - 11.00 i 17.00 - 18.00 w soboty: 9.00 - 11.00 Sprawy ma³¿eñskie:

pi¹tek w godz. 16.00 - 18.00 oprócz pierwszych pi¹tków.

Konto Parafii œw. Miko³aja w Bochni:

Pekao SA o/Bochnia

24 1240 5208 1111 0000 5482 6494

Poradnia Specjalistyczna ARKA

Bochnia, ul. Bernardyñska 14, tel. 014-611-95-95

1. Religijny pochód ze œpiewami.

2. Odby³o siê w Kanie Galilejskiej.

3. Biblijne opowiadania.

4. Mi³ujcie waszych....

5. Uczynki ..., co do duszy.

6. „... Nasz”

7. Zmazuje grzech pierworodny.

8. Jezioro znane z Ewangelii.

9. Jezu...Tobie.

10. Z pustego to i...nie naleje.

11. Twórca Psalmów.

ZWIASTUN MARYI - MIESIÊCZNIK BAZYLIKI MNIEJSZEJ ŒW. MIKO£AJA W BOCHNI I SANKTUARIUM MATKI BO¯EJ RÓ¯AÑCOWEJ W BOCHNI

Wydaje: Parafia pw. Œw. Miko³aja w Bochni, Pl. Œw. Kingi 9, 32-700 Bochnia, tel. 014-612-34-17. http://www.mikolaj.bochnia.pl Redakcja: Ks. Maciej Œmigacz (redaktor prowadz¹cy), Czes³aw Sieczka, Anna Fischer, Agnieszka Kastory, Barbara Krakowska, Maria El¿bieta Mroczek, Maciej Mrózek, Mateusz Olszewski, Michalina Piêchowa, ks. Krzysztof Pikul, Ma³gorzata Rojewska, Maria Ryglic- ka, Pawe³ Szulewski, Jan Ziêba. Przepisywanie tekstów: Agnieszka Krakowska, Paulina Krakowska, Barbara Krakowska, s. M. Danuta Stanis³awczyk. Grafika: Donis³awa Golonka. Zdjêcia: Maciej Mrózek. Nak³ad: 1000. Wersja internetowa: Maciej Mrózek

Przy Bazylice œw. Miko³aja w Bochni czynny jest sklep „U œw. Anny”.

W sklepie mo¿na nabyæ:

- prasê katolick¹ - dewocjonalia

- wartoœciowe ksi¹¿ki - modlitewniki

- naczynia i szaty liturgiczne - obrazy i figury œwiêtych - pami¹tki

Sklep czynny jest codziennie

od poniedzia³ku do soboty

od godz. 8.00 do 18.30

(16)

og³oszenia parafialne

W³¹czeni przez chrzest œw. do naszej rodziny parafialnej:

W dniu 12 kwietnia 2008 r.

Susanna Kristina Sara Janik ur. 24.08.2007 r.

W dniu 13 kwietnia 2008 r.

Dawid Mateusz Kardas ur. 30.10.2007 r.

W dniu 19 kwietnia 2008 r.

Ida Zagórska ur. 26.02.2008 r.

W dniu 20 kwietnia 2008 r.

Gabriela Maria Strza³ka ur. 13.01.2008 r.

Natalia Kinga £oboda ur. 15.03.2008 r.

W dniu 27 kwietnia 2008 r.

Bartosz Krzysztof Sendor ur. 18.02.2008 r.

Dawid Micha³ Stañdo ur. 30.12.2007 r.

Gabriela Katarzyna Janawa ur. 29.02.2008 r.

W dniu 18 maja 2008 r.

Micha³ Roman Socha ur. 28.01.2008 r.

Pamiêtajmy w modlitwach o no- wych cz³onkach naszej rodziny para- fialnej.

Sakramentalny Zwi¹zek Ma³-

¿eñski zawarli:

W dniu 12 kwietnia 2008 r.

Grzegorz Piotr Matyjaszek, zam.

Bratucice 224 i Agnieszka Bernadet- ta Borowiecka, zam. Bochnia, ul.

Langera 2/58

Krzysztof Daniel Lasota, zam.

Bochnia, ul. Karolina 7/38 i Magda- lena Barbara Duda, zam. Nieszkowi- ce Wielkie 141

W dniu 19 kwietnia 2008 r.

Mariusz Stanis³aw Wójcik, zam.

Bochnia, ul. Trinitatis 56 i Irena Pa- trycja Pieróg, zam. Kraków, ul. Lipiñ- skiego 10a/11

£ukasz Stanis³aw ¯urowski, zam.

Skrzydlna 10 i Barbara Maria Panek, zam. Bochnia, ul. Wêgierska 5/3

Maciej Jerzy Barnaœ, zam. Boch- nia, ul. Pagórek 8a i Magdalena Edy- ta Brzycka, zam. Bochnia, ul. Pagó- rek 8a

Bogus³aw Józef Konecki, zam.

Mikluszowice 160 i Marta Kossak, zam. Dêbiny 34

W dniu 26 kwietnia 2008 r.

Artur Tomasz Mikulski, zam.

Nowy Wiœnicz, ul. J. Matejki 58 i Monika Ma³gorzata Zawarty, zam.

Bochnia, ul. D¹browskiego 39 Bart³omiej Daniel Gawron, zam.

Olkusz, ul. E. Orzeszkowej 10/51 i Angelika Barbara Kielan, zam. Kra- ków, Os. Niepodleg³oœci 18/18 W dniu 3 maja 2008 r.

Pawe³ Kazimierz S³aby, zam.

Bochnia, ul. Trudna 33/8 i Dagmara Agnieszka Skorupa, zam. Stanis³awi- ce 318

W dniu 10 maja 2008 r.

Bartosz Wêgrzyn, zam. Bochnia, ul. Witosa 19 i Bo¿ena Anna Kycia, zam. Bochnia, ul. Wygoda 87 W dniu 17 maja 2008 r.

Adam Rafa³ Kuczko, zam. Boch- nia, ul. Legionów Polskich 36/10 i Sylwia Magdalena Moskal, zam. Kra- ków, ul. Wielicka 73/51

Nowym ma³¿onkom ¿yczymy mocy

³aski Bo¿ej w budowaniu trwa³ej wspólnoty rodzinnej.

Odeszli do Pana:

+ Zofia Przenios³o

ur. 25.07.1925 r., zm. 11.04.2008 r.

+ Stanis³aw Kutyba

ur. 19.08.1938 r., zm. 11.04.2008 r.

+ S. Maria Benonia Berlik (S³u¿eb- niczka Dêbicka)

ur. 28.04.1924 r., zm. 15.04.2008 r.

+ Aniela Kuchno

ur. 17.05.1940 r., zm. 22.04.2008 r.

+ Helena Katarzyna Ku³aga ur. 08.11.1914 r., zm. 23.04.2008 r.

+ Kazimierz Stanis³aw Nowak ur. 06.09.1926 r., zam.27.04.2008 r.

+ Janina Góra

ur. 20.03.1949 r., zm. 06.05.2008 r.

+ Stanis³aw Jan Przyby³ek

ur. 27.03.1922 r., zm. 03.05.2008 r.

+ Wanda Józefa Parafia

ur. 18.01.1922 r., zm. 23.04.2008 r.

+ Janina Anna Fiema

ur. 20.11.1938 r., zm. 09.05.2008 r.

+ Michalina Olszewska

ur. 30.09.1926 r., zm. 13.05.2008 r.

Niech Mi³osierny Bóg obdarzy ich szczêœciem wiecznym.

W trosce o nasze Sanktuarium ofia- ry z³o¿yli:

Ró¿e Matek: 4, 5, 6, 18, 21, 24, 33, 62, 68, 77

Ró¿e Ojców: 18, 23

Na kwiaty na Bo¿e Cia³o ofiary z³o-

¿y³y:

Ró¿e Matek: 4, 5, 9, 12, 17, 20, 21, 22, 23, 28, 38, 44, 59, 62, 72, 76 2 Ró¿a Panien

Na Dzieñ Dziecka ofiary z³o¿y³y:

Ró¿e Matek: 4, 5, 12, 22, 28, 38 2 Ró¿a Panien

Bóg zap³aæ za ofiary z³o¿one w II niedzielê miesi¹ca oraz za ofiary in- dywidualne.

Opracowa³a s. M. Danuta Stanis³awczyk

(17)

Mamo!

Niezale¿nie od tego, czy jesteœ m³oda i tulisz w ramionach swoje ma- leñkie dziecko, a mo¿e dopiero ocze- kujesz na nie, czy jesteœ matk¹ star- szych dzieci lub Twoj¹ g³owê okry- waj¹ siwe w³osy, a doros³e dzieci roz- jecha³y siê po œwiecie – piszê dziœ do Ciebie i o Tobie.

Piszê te¿ i do Ciebie Mamo, której nie ma ju¿ pomiêdzy nami na ziemi, a która patrzy na swe dzieci z innego ju¿ œwiata.

Pamiêtam, ¿e opiekowa³aœ siê mn¹ od pierwszej chwili mego istnienia, karmi³aœ, uczy³aœ znaku krzy¿a, pro- stych umiejêtnoœci i gestów i trudnej sztuki ¿ycia.

„Twoje rêce – mamusiu (…) ko³y- sa³y,

ustawia³y na pod³odze sadza³y na sto³ku

uczy³y trzymaæ ³y¿kê by nie trafia³a do ucha (…)

prowadzi³y przy oknie po ciemku po ziemi co czernieje jak szpak”

(ks. J. Twardowski – O matce) By³aœ ze mn¹ w chwilach radoœci i smutku, czuwa³aœ w czasie choroby i dawa³aœ cenne rady, które nie zawsze brane by³y pod uwagê. Nieraz nasze pogl¹dy by³y zupe³nie inne, przecie¿

dzieci wszystko wiedz¹ najlepiej i

chc¹ byæ samodzielne, ale chyba za- wsze pragnê³aœ mego szczêœcia. My- œlê, ¿e zdarza³y siê chwile, gdy by³o Ci trudno, bo ¿ycie nie jest ³atwe, a pewne sytuacje przerastaj¹ cz³owie- ka. Ale staram siê Ciebie zrozumieæ i proszê Ciê o to samo.

Mamo! W jakiejkolwiek bêdziesz sytuacji, proszê b¹dŸ zawsze przyja- cielem swego dziecka, staraj siê je poznaæ, rozmawiaj z nim, naucz mi-

³oœci i za wszelk¹ cenê postaraj siê o jego zaufanie, choæ wymaga to ogromnego wysi³ku.

Naucz swe dziecko mi³oœci Boga, prowadŸ je do Niego, wszak w Ewan- gelii jest takie zdanie: „Pan Jezus wzi¹³ dziecko, postawi³ je przed ludŸ-

mi poœrodku i obj¹³ ramionami. Po- wiedzia³ – pozwólcie dzieciom przyjœæ do mnie.”

W maju, piêknym miesi¹cu wio- sennym poœwiêconym Matce Bo¿ej obchodzi³aœ Mamo swoje œwiêto – Dzieñ Matki. Dziœ wiêc ¿yczê Ci nie tylko tak potrzebnego zdrowia, ale przede wszystkim umiejêtnoœci bycia matk¹, wielkiej cierpliwoœci i mi³o- œci dziecka.

B¹dŸ uœmiechniêta, ¿yj otoczona ludzk¹ ¿yczliwoœci¹, szanowana i wspierana przez dzieci.

Dziêkujê za Twoj¹ dobroæ, mi³oœæ i opiekê.

Dziêkujê Ci mamo Za wczoraj i dziœ,

Za twe pieszczoty pe³ne rêce spra- cowane,

Za przesz³e i przysz³e dni, Za z³oty uœmiech i srebrne sny.”

(D. Wójcik– Dziêkujê Ci Mamo) A w Dniu Dziecka, choæ nie tylko, pamiêtaj proszê o zasadach, które po- zwol¹ wychowaæ Ci szczêœliwe dziec- ko: Te rady to – kochaj, szanuj, s³u- chaj, rozmawiaj, ufaj, wspieraj, po- znawaj, nagradzaj, stawiaj granice i b¹dŸ wzorem.

Przys³owia mówi¹, ¿e dzieci s¹ mostem do nieba, skrzyd³ami cz³o- wieka oraz ¿e nic nie jest dro¿sze lu- dziom nad dzieci. Tym koñczê list do Ciebie Droga Mamo.

Anna Fischer

List do Mamy

„Bo dla Niej wszystko œpiewa:

i ptak, i las, i woda.

Jej serce œwiat ogrzewa zim¹, gdy rzeki w lodach.

Wszystko bym zrobi³ dla niej .”

(L. Marjañska, Matka)

„Urodzi³o siê dziecko rumiane.

(…) S³oñce zajaœnia³o.”

(A. Kamieñska)

Dwie daty 26 V i 1 VI – Dzieñ Matki i Dzieñ Dziecka. Matka i dziecko – dwie istoty najbli¿sze i potrzebne sobie oraz kochaj¹ce siê.

Dlatego w³aœnie o nich jest ten dzisiejszy „list”.

„W³asnego kap³añstwa siê bojê, w³asnego kap³añstwa siê lêkam i przed kap³añstwem w proch padam i przed kap³añstwem klêkam.”

Drodzy Ksiê¿a Prymicjanci: Tomasz i Daniel

przed Wami zaszczytna, ale i nie³atwa droga Kap³añstwa. ¯yczy- my, aby zawsze towarzyszy³a Wam na niej Matka Bo¿a Ró¿añcowa i Jej orêdownictwo, modlitwy, a Wasze dni rozjaœnia³a ¿yczliwoœæ parafian.

Redakcja Zwiastuna Maryi

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bardzo ważne jest, aby w takiej sytuacji uspokoić dziecko, powiedzieć, że dorośli po to ustalili zasady kwarantanny i przerwy od spotykania się z dziadkami, by zadbać o ich

Postać tłumacza, a więc nie tylko abstrakcyjny umysł, owa przetwórnia sensów, lecz również ciało i psychika, zostają wpisane w sytuację tłumaczenia, zyskują w niej

Dramat – jeden z trzech głównych rodzajów literackich, charakteryzujący się bezpośredniością prezentowania świata, ujętego zazwyczaj jako ciąg

Przypomnę tutaj przede wszystkim telewizyjne: „Poznajmy się” i „Małżeństwo doskonałe”, które miały taki duży oddźwięk i tak dobrze sprawdziły się w szerokich

Można się dowiedzieć, jak ręcznie robiło się torebki ze sznurka sizalowego - mówi Wioletta Wejman z Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN, ko- ordynatorka projektu „Historia

¿e przeciwstawiaj¹cym je spo³eczeñstwu, co jest szczególnie szkodliwe i naganne wobec niezwykle trudnej sytuacji ochrony zdrowia w Polsce.. Zda- niem przewodnicz¹cego ORL w

Ponieważ zespół nie został jeszcze powołany i nie zakończyły się także prace zespołu roboczego do spraw opieki farmaceutycznej (są one na etapie omawiania założeń

– „Połączenie Centrum Onkologii Ziemi Lu- belskiej (COZL) i szpitala im. Jana Bożego w Lublinie ma rozwiązać problem braku kontraktu na nowe procedury me- dyczne dla