• Nie Znaleziono Wyników

Mała botanika czyli Opis roślin dziko rosnących na obszarze ziem polskich a mających zastosowanie w lecznictwie i przemyśle

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mała botanika czyli Opis roślin dziko rosnących na obszarze ziem polskich a mających zastosowanie w lecznictwie i przemyśle"

Copied!
72
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

liii BOTANIKU

czyli opis roślin dziko rosnących no obszarze ziem polskich a mających zastosowanie w lecznictw ie i przem yśle.

Dla ludu i młodzieży

n apisał

KAZIMIERZ BARANOWSKI

nauczyciel szkoły ludow ej i hodow ca ziół lekarskich w Chocimierzu.

Cena 1 K. 40 h.

LWÓW, 1914. =========== NAKŁAD WŁASNY.

S k ła d główny: K sięg arn ia nauczycielska, Lwów i S. W ende i Ska, W arszaw a.

CZCIONKAMI DRUKARNI POLSKIEJ — CKORĄŻCZYZNA 31.

(6)

i '

'*r~

\ /S8Z9 jL

(7)

I. PRZEDMOWA.

M ałą tą książeczką chcę w skazać ludowi polskiemu, a zw łaszcza m łodzieży polskiej, źródło dochodu, dotychczas u nas bardzo mało znane i niedoceniane, względnie zaniedbane, otw orzyć skarb, po którym codziennie chodzimy, lub nieśw ia­

domie go omijamy, dlatego też książeczki tej nie powinno b ra­

knąć w żrdnej chacie wieśniaczej. Stać się ona ma i musi w łasnością ludu, ażeby w najszerszych jego w arstw ach sze­

rzy ła znajomość pożytku i korzyści z tych roślin, które sam P an Bóg obdarzył nadzw yczajnem i w łaściw ościam i, co więcej, naw et zw ierzętom zakazał spasać centuryę, dziewannę, kw iat bzu i t. d., przeznaczając te zioła dla dobra i zdrow ia ludzi.

„Z P an a woli lek arstw a w yrastają z ziemi, Żaden człowiek rozumny nie pogardza niemi“.

P rzeciw jakim chorobom poszczególne zioła mogą być stosowane, w jakich cierpieniach są one skuteczne, z tej ksią­

żeczki czytelnicy w iejscy nie dow iedzą się — podawanie, zasad i sposobów, za pomocą których zdrow iodajne rośliny powin­

ny przynieść ulgę cierpiącej ludzkości, pozostaw iam leka­

rzom — zadaniem „Małej Botaniki" jest jedynie zaznajomić m ieszkańców w si z terni roślinami, które i u nas stać się po­

w inny pizedm iotem handlu i przem ysłu, które, jakkolwiek rosną u nas dziko, zebrane i odpowiednio przygotow ane, da­

dzą niejednej rodzinie, jeżeli nie kilkaset, to przynajmniej kil­

kadziesiąt koron rok rocznie dochodu, zatrudnią setki rąk s ta r­

ców i dzieci, niezdolnych już, w zględnie jeszcze, do cięższej pracy na roli, czy przy w arsztacie rękodzielniczym. Ileż to u nas rumianku, podbiału, piołunu, karolka czy jałow ca rośnie dziko po ugorach, zrębach leśnych i nieużytkach i rok rocznie ginie to m arnie; z tych roślinnych darów przyrody lud polski nie ma żadnych korzyści. Nie pszenica czy ziemniak, ale zioła lekarskie w wielu zagranicznych krajach dla tysięcy rodzin są podstaw ą pobrobytu, to też gdy ciężka, gradow a chm ura zaw iśnie nad kw itnącym rumiankiem, czy zielo­

nym piołunem, i grozi zniszczeniem plonu, równie szczera i błagalna modlitwa z nad tych cudzoziemskich pól, jak z nad ról polskich, zasianych żytem i pszenicą, płynie w Niebo o od­

w rócenie nieszczęścia.

Nie trw óżm y się, ani obawiajmy, iżbyśm y*tych ziół, dziko rosnących, mogli zebrać tyle, że dla nich zbytu nie będziem y

(8)

4

mieli; ci zaś, którzy są tego zdania, niechaj natężą sw ą wolę, by naw iązać stosunki handlowe bezpośrednio z krajami, dla których O patrzność nic była tak łaskaw ą, jak dła nas, którym brak ziół, a następstw em ich czynu będzie, że i m y w najbliż­

szej przyszłości pod upraw ę ziół lekarskich i przem ysłow ych przeznaczym y pola, na których dotychczas pochylały się kłosy ży ta i jęczmienia, bo ziół dziko rosnących będzie za mało.

D otychczas zapotrzebow anie nasze w łasne pokryw aliśm y obcemi ziołami, jakkolw iek używ am y ich tak mało i skąpo, jak żaden inny naród w Europie. P rzem ysł nasz, przerabiający te zioła, w powijakach niemowlęcych, apteki tylko po miastach i w iększych m iasteczkach, do których należy nieraz po kilka­

dziesiąt wsi, niejednokrotnie oddalonych o kilka mil, więc lud zm uszony jest obyw ać się bez tych tanich a łagodnych le­

k arstw , jakich nam dostarczają zioła. Ileż to tysięcy ludzi zo­

stałoby zachow anych przy życiu na długie jeszcze lata, gdyby po naszych w siach by ły gminne apteki z ziołami, jakie już w gdzieniektórych gminach poczynają istnieć w ochron­

kach SS. Służebniczek. S taram y się, by w każdej gminie b y ł w yszynk trunków alkoholowych, albo trafika tytoniow a, a nie pomyśleliśmy o tern dotychczas, by matki we, wsi, na miejscu, mogły się zaopatrzyć w rumianek do kąpieli niemo­

w ląt, lub w herbatę ślazow ą przeciw kaszlowi u dzieci. Nie odmawiają leczniczej siły ziołom, ale jakby na przekór cier­

piącej ludzkości, lekarze leczą ją sztucznym i przetw oram i, spro­

w adzanym i z zagranicy. Po wsiach, a nieraz i po miasteczkach b rak lekarza i gdy ktoś zachoruje, ile to godzin upłynie, nim lekarz przyjedzie z miasta:, a następnie drugie tyle czasu po­

trzeba, by z miasta, z apteki przyw ieźć przypisane lekarstw o, częstokroć już dla nieboszczyka, gdy tym czasem arnika czy drzew ianka (tormentilla), z takiej wiejskiej apteczki ziołowej podana choremu, byłaby może przyniosła prędką pomoc, czy ulgę. Ileżby w tedy tysięcy kg. rumianku, centuryi, podbiału i t. p. ziół potrzebaby nazbierać, by w kraju naszym w każdej wsi, czy gminie, zaistniała tak a apteczka.

D obrobyt i zdrow ie ludu polskiego miałem na względzie przy pisaniu „Małej Botaniki"; zadaniem jej dokonać tego wielkiego dzieła! Dlatego też niechaj będzie mi wolno pożegnać moją książeczkę w jej w ędrów ce do chat w ieśniaczych sło­

wami „Szczęść Boże w zbożnej pracy!"

Autor,

(9)

II. WSTĘP.

Z wielu ziół aptecznych, rosnących dziko w kraju naszym,, w „Malej Botanice11 uwzględnione zostały jedynie te, których zapotrzebow anie jest tak wielkie, że gdyby zebrane zostały naw et w najw iększych ilościach., bez nadzw yczajnych trudno­

ści zbyt znajdą zarów no w kraju, jak i zagranicą.

Koncesj onowane apteki w Galicyi, których jest około czte­

ry sta (jedna na 20,000 dusz), zapotrzebują rocznie; centuryi,.

jałow ca, kw iatu lipowego i rumianku co najmniej po 5.000 kg., kw iatu bzu czarnego, bratków polnych, skrzypu, piołunu, spo­

ryszu, próchna, korzeni tataraku, pomornika i perzu po 1.500 do 2.000 kg., reszty zaś ziół, wymienionych w tej książeczce, w mniejszej ilości. Jeżeli, które z pow yższych ziół ma zasto­

sowanie w przem yśle, jak np. piołun, jałowiec, tatarak , zapo­

trzebow anie tychże ziół na Galicyę można przyjąć w dw ukro­

tnej ilości, jak w yżej podano,

Jak zatem z pow yższych cyfr widzimy, Galicya nie wiele zużyw a ziół aptecznych, ale i tę skrom ną ilość sprow adzaliśm y dotychczas z zagranicy. Sprow adzam y atoli nietylko surow e zioła, jakie u nas rosną dziko, względnie mogą być uprawiane,, ale także wielkie iloś::i gotow ych przerobów roślinnych, jak wyciągi, barw niki, alkaloidy, olejki eteryczne i esencye zapa­

chowe. Jak wielkie sumy posyła Galicya za przetw o ry che- m iczno-farm aceutyczne i perfum eryjne, któreby można w y ra ­ biać z ziół dziko u nas rosnących, względnie nadających się do upraw y na naszej ziemi, obliczyć się nie da z tego powodu, że staty sty k a państw ow a importu do A ustryi nie w yszczególnia pojedynczych krajów , do których tow ar sprowadzono.

Zjazd I. aptekarzy Król. Polskiego w Łodzi (odbyty w m a­

ju 1913 r.) daje nam cyfry, odnośnie do przyw ozu z zagranicy ziół aptecznych i olejków eterycznych i tak: Ziół służących do lekarskiego użytku w r. 1911 przywieziono do K rólestw a P ol­

skiego za kw otę 956.250 I<„ przyw óz zaś olejków oceniono na kw otę 2,538.000 K. Na podstaw ie tych cyfr, dotyczących Kró­

lestw a Polskiego, łatw o w yw nioskow ać, ile milionów koro«

w przybliżeniu posyła Galicya zagranicy, by pokryć swoje za­

potrzebowanie.

(10)

6

Za szczupłe są ram y tej książeczki, by rozpisyw ać się, jak ogromne ilości ziół lekarskich i przem ysłow ych zapotrzebow u- je rok rocznie zagranica, jak olbrzymiego przem ysłu są pod­

walinami te u nas lekcew ażone zioła lekarskie, by w ięc dać przynajmniej pojęcie, ograniczyć się muszę do kilka tylko, no­

tatek. Firm a niemiecka Schirnmel et Co w Miltitz koło Lipska przerabia co roku około 900.000 kg. kopru włoskiego1, po 300.000 kg. m ięty pieprzowej i karolka (kminku), 250.000 kg. kw iatu róż, po 100.000 kg. korzenia arcydzięgla i jagód jałow cow ych, ponadto w mniejszych ilościach około 50 roślin rosnących w Niemczech. A takich iab ry k na Zachodzie nie jedna, ale dziesiątki. W Bernie na M oraw ach jedna tylko hurtow na dro- g u ery a zakupuje rok rocznie około 5 w agonów kw iatu ru­

mianku i około 15 w agonów piołunu (wagon 10.000 kg.), a w sa­

mej Austryi takich drogueryi około 10. F ran cy a posiada ol­

brzymio rozw inięty przem ysł olejków eterycznych i esencyi zapachowych, Anglia szałw ię w pełnych ładugach okrętow ych w ysyła do Chin celem w ym iany jej na chińską herbatę, na ty ­ siącach m orgów upraw ia m iętę dla w yrobu olejku miętowego, gdy tym czasem na obszarze ziem polskich, zam ieszkałym przez jedną dziesiątą praw ie ludności całej Europy, niema ani jednej takiej fabryki, ani jednej hurtow nej drogueryi, któfeby mogły być porównane z zagranicznemi.

Nie są nasze zioła lekarskie czy przem ysłow e gorsze od ziół niemieckich, czy w ęgierskich, lub w reszcie włoskich, sko­

ro fabryki i droguerye wiedeńskie, drezneńskie a naw et tryje- steńskie chętnie nasze zioła nabyw ają; w spom inam o tem dla­

tego, by ktoś mniejszą w artością ziół naszych nie tłum aczy!

sobie brak u nas przem ysłu i handlu wielkiego w tej gałęzi.

P rzyczyny czy pow ody tej smutnej dla nas rzeczyw istości są zgoła inne, a usunięcie ich jest zupełnie w naszej mocy; zada­

nie to po części ma spełnić „M ała Botanika".

P ierw szą przyczyną, to nasza, jeżeli już nie ciemnota, to przynajmniej nieświadomość. Na Podolu galicyjskiem i na P o ­ kuciu w ieśniak po miedzach tolerow ał piołun tylko dlatego, że sporządzał sobie z niego miotły do zam iatania chaty, na Pod­

karpaciu góral lub hucuł zbierał tylko tyle jagód jałow cow ych, ile mu potrzeba było do handlu obnośnego, po nizinnych lasach szpilkowych ludność zbierała trochę widłaku, który sprzeda­

w ała za bezcen m iejscowym karczm arzom i kram arzom , zre­

sztą, jeżeli gospodarzowi rolnemu podw órze zarosło rum ian­

kiem, pastw isko „jak len“ zakw itło z powodu rosnącej na niem centuryi, a ugor pokrył się liśćmi podbiału, lub innemi ziołami lekarskiemi, dotyczący gospodarz uw ażał to za „karę Bożą“

i „chw asty" te plewił i niszczył bez zastanow ienia się naw et nad tem, czy takie mnóstwo tego chw astu nie mogłoby się k o ­

(11)

7 mu na co przydać. Ot czasem, gdzieś koło w iększego miasta,

„w którem Żydzi w szystkiem handlują11, jaka kobieta uzbie­

ra snopek centuryi, lub gospodarz, którego „ciągną książki i ga- zety “, każe dzieciom „uskubać" trochę rumianku, przedtem nałam aw szy sobie wiele głowy, bo nie wiedział, czy zebrać całe łodygi, czy tylko ,,główeczki“, i w yniosą te zioła na targ.

Do apteki naw et nie w stępują, bo w iedzą, że aptekarz nie kupi,

„w szakżeż tam tego roku do niego po próżnicy w stępow ali" — idą prosto na targ, może tam kupca znajdą. W szakżeż Żyd w szystko kupi.

Dlaczegóż ale aptekarz nie kupił? Oto dlatego; że zapew ne za drogo za swoje zioła zacenili, albo że były źle ususzone, najpewniej zaś dlatego, że za późno do niego przyszli. P rzem y ­ słow y bowiem Niemiec jeszcze w zimie, w lutym lub marcu, przez swego agenta sprzedał aptekarzow i ziół tyle, ile mu po­

trzeba na cały rok.

W róciła zatem do domu ta kobieta z niesprzedanemi zio­

łami, albo sprzedaw szy je „za pół darm o", narzekając, „że się nie opłaci zbierać ziół lekarskich" — ot i druga przyczyna, dla­

czego handel ziołami lekarskiemi, choćby z roślin dziko rosną­

cych, został u nas zaniedbany.

To „nie opłaca się" tak często się słyszy, że należy się za­

stanowić, czy faktycznie w tych słow ach tkw i jaka praw da.

P rz y każdej roślinie, w tej książeczce opisanej, podałem cenę, po jakiej hurtow ne składy 1 kg. ziela, liści lub kwiatu, z niej uzyskanego, płacą. Najniższą jest cena za całe ziele. Cena ta jednakowoż nie jestże dw ukrotnie co najmniej w yższą od ceny, którą uzyskujem y np. za koniczynę? A w szakżeż zioła w y ro sły nam dziko, bez żadnej naszej poprzedniej pracy, bez w kładów pieniężnych, gdy tym czasem pod koniczynę trzeba było pole najpierw znawozić, zorać, posiać drogie nasienie, i mimo to w szystko, często gęsto, z powodu słoty lub posuchy, nie było co kosić. Jako przykład w ziąłem koniczynę dlatego właśnie, że upraw ę jej uw aża się za przynoszącą dobry dochód.

P raw da, że zioła trzeba starannie suszyć, w wielu w ypadkach suszenie dokonyw ać na poddaszach, strychach lub w stodo­

łach, często je obracać podczas suszenia, ale za tę pracę dobrze nam zapłacą. Liście i kw iaty suszone mają o wiele w yższą cenę. Również nasiona i korzenie. Za 100 kg. zboża otrzym uje­

m y najwyżej 20 K., ziemniaków 5 K. Porów najm y te cyfry z cyframi podanemi przy ziołach, dostarczających nam korzeni czy nasion, co za olbrzym ia różnica. P ro sty chłopski rozum musi przyznać, że narzekania są niesłuszne.

Zbiórka ziół dziko rosnących nie opłaca się w tych okoli­

cach, w których one rzadko rosną, jeżeli jednakowoż na czyich polach w ystąpią one w takiej ilości, że można je kosą ściąć.

(12)

8

lub sierpem zeżnąć, albo jeżeli naw et rękam i zryw ając, nie po­

trzeba się za niemi uganiać, w tedy trud nasz, podjęty dla ich ususzenia, będzie nam bardzo hojnie w ynagrodzony.

Narody, które słyną z dobrobytu, zbierają zioła dziko ro ­ snące za bardzo nizką cenę. a czynić to mogą dlatego1, że zbie­

rać już umieją, mają pod tym w zględem wieloletnie dośw iad­

czenie, do obryw ania kw iatów i liści używ ają starców i dzieci, my natom iast żadnej praktyki w tym kierunku nie mamy, a do zbiórki i przeróbki ziół zaprzęgam y takie siły, które w innych gałęziach pracy o wiele więcej zarobić by m ogły i stąd n arze­

kania. W szak przy zwożeniu paszy z pola, do wózka, który uciągnie źrebak, nie zaprzęgam y czwórki, bo choćbyśm y ją jak naganiali, nie o wiele więcej, niż tym m ałym konikiem, pa­

szy zwieziemy, a tylko konie pom ęczym y; tak samo do o b ry ­ w ania główek rumianku (kwiatu) nie zastaw iajm y parobka,, który z łatw ością w ykonyw ać będzie ciężką pracę, jak kosze­

nie i młócenie, ale dzieci, którym ta robota łatwiej' i snadniej pójdzie, a z czasem nabiorą tej w praw y, że zarobek ich doró­

w na płacy osób dorosłych.

W yobraźm y sobie, za jak matem w ynagrodzeniem odby­

w a się w Chinach zryw anie listków herbaty z gałązek, skoro ta tak tanią jest u nas, po odbyciu podróży, w ynoszącej kilka tysięcy mil, tylokrotnie przeładow yw ana z w ozu do w agonu kolei żelaznej, stąd do m agazynów okrętow ych, a z okrętów znowu na kolej, by w reszcie się dostać na skład do hurtow nika europejskiego. Ile razy została ona sprzedaną i znowu kupioną,, w ilu językach (mowach) odbył się ta rg nad nią, ile pośredni­

ków i kupców w czasie jej podróży obliczało sw e zyski, nim się ta herbata chińska znalazła w naszym czajniku. Z pew no­

ścią u nas cena 1 kg. liści m ięty pieprzowej jest co najmniej trzy razy tak w ysoką, jak w Chinach liści herbacianych, mimo to, że praca przy obryw aniu liści z m ięty jest o wiele lżejszą.

W iadomomą jest rzeczą, że baw ełny dostarczają nasienni- ki krzew u tej samej nazw y. Bez zająknienia tw ierdzić można, że w Ameryce, w tym kraju olbrzymich zarobków dla naszych emigrantów, plantator baw ełny nie płaci Więcej robotnikom za zbiór 1 kg. tych nasienników, aniżeli u nas rnożnaby płacić za zbiór kw iatu m alw y czarnej lub ślazu leśnego. To też em igra- cya do Ameryki w tych krajach, w których kwitnie upraw a ziół lekarskich i przem ysłow ych, zw łaszcza w śród ludności wiejskiej, jest praw ic nieznaną.

Dalszym powodem, że nie interesow aliśm y się ziołami*, a raczej, że zbieranie ich zaniedbaliśmy, jest to, że nie w iedzie­

liśmy, gdzie zw rócić się należy, by je można sprzedać. Zdaw a­

łoby się, że aptekarze powinni zioła lekarskie kupow ać; tak było dawniej, ale od czasu, kiedy pow stały hurtow nie, które

(13)

9 tak bardzo ułatw iają aptekarzom nabycie ziół, stosownie do zapotrzebow ania już odpowiednio a pięknie pożniętych lub pokrajanych, zioła m sz e w kraju straciły zupełnie nabyw ców . O ile zostały w yprodukow ane, w zględnie zebrane z ziół cteiko rosnących w późniejszym czasie, m usiały być w ysłane za gra­

nicę dla koniecznej przeróbki, by m ogły być przedm iotem han­

dlu, a pośrednictw a w tej w ysy łce podjęli się Żydzi, m ający nasz handel w sw ych rękach; nie mając jednak żadnego w y ­ kształcenia fachowego, tak potrzebnego do handlu ziołami, nie znając także targów zbytu, ani cen, w ykupyw ali zioła od ludu na chybił-trafił, by nie narazić się na stratę, po cenach jak naj­

niższych, a nie mając w yobrażenia, jak one mają w yglądać, nie stawiali ludowi żadnych wym ogów , ani dawali pouczeń co do zbierania i suszenia ziół, co więcej, poczęli naw et zioła (próchno) fałszow ać. N astępstw em tego było, że lud, otrzym u­

jąc bardzo' nizkie ceny, począł dostarczać tow ar coraz lichszy, lub też naw et zaniechał zupełnie zbiórki wielu ziół z powodu nieopłacania się, gdy rów nocześnie zagranicą zioła nasze z dniem każdym coraz gorzej były płacone, a w wielu w ypad­

kach, jako mniej w artościow e, naw et zupełnie nie przyjm owane.

Tak w ięc w ielka gałąź produkcyi rolnej, k tó ra zagranicą stała się podstaw ą dobrobytu dla wielu tysięcy rodzin ludu wiejskiego, a po m iastach w przem yśle, opartym na przerobie jej surow ych płodów, dała zarobek wielkiej rzeszy robotni­

ków, w Galicyi powoli zam ierała zupełnie.

W skrzesić tę gałąź i na nowo do życia pow ołać podjęło się u nas tow arzystw o „Nasze zioła1'. Nim to w arzy stw o to dotrze do najdalszych zakątków kraju naszego, by ludowi ułatw ić zbyt ziół lekarskich, nie tylko w Galicyi, w szędzie tam, gdzie osiadł lud polski, ale i w dwóch innych zaborach, pruskim i ro ­ syjskim, istnieje tow arzystw o, posiadające już tysiące placó­

wek, w którego ram ach może i powinno pomieścić się popie­

ranie upraw y i zbiórki ziół lekarskich i przem ysłow ych.

T ow arzystw em tem „Kółka rolnicze11. Dla ilużto instytu- cyi, tak pięknie rozw ijącyoh się w kraju naszym, a tak poży­

tecznych dla ludu wiejskiego, przygotow ały grunt Kółka rolni­

cze. Kasy Raiffeisena, Spółki m leczarskie i tem podobne zw ią­

zki, mające na celu zw iększenie dochodowości ziemi przez łą­

czenie rolnictw a z przem ysłem i szerzenie znajomości zasad handlu, zaw dzięczają swój początek Kółkom rolniczym ; miej­

my nadzieję, że one równicż tow arzy stw u „Nasze zioła" dopo­

mogą do spełnienia jego zadań i osiągnięcia celu.

Oto co pisze „Przew odnik Kółek rolniczych" z r. 1913. nr.

23. w spraw ie zbiórki sporyszu.

„W ykupyw aniem sporyszu od w łościan po w siach powin­

ny się zająć Kółka rolnicze. Trudno bowiem z każdą garstką

(14)

10

uzbieranego sporyszu spieszyć do m iasta, by sprzedać ją apte­

karzow i; nie w szyscy też aptekarze zechcą zajm yw ać się w y ­ kupyw aniem sporyszu w bardzo m ałych ilościach, częstokroć też brak czasu nie pozwoli im na to. Skleparze Kółek rolni­

czych mogą zakupyw ać go naw et w ilościach 1 dkg. (często­

kroć dziecko garstkę przyniesie, by mu dać za to cukierków np.) i bez narażenia się nrŁ stra tę za tak ą ilość płacić 2 do 3 hal.

O te m ałe ilości na wsi najłatw iej. Młócenie bowiem zboża odbyw a się po naszych w siach najczęściej w tedy, kiedy mąki na chleb zaczvna brakow ać, młóci się też zboża tyle, by było dwa, trzy razy z czego chleb spiec; niewiele zatem w ybierze się sporyszu, jeżeli gospodarz w ym łócił zaledwie kilkanaście snopów. Ależ i ta najmniejsza ilość sporyszu może oddać p rzy ­ sługę skrzętnej gospodyni11.

A dalej.

„Jeżeliby w jakiej miejscowości włościanie dotychczas jeszcze nie wiedzieli, że sporysz może być spieniężonym, nie­

chaj sklepikarze nie ociągają się uprosić miejscowego księdza proboszcza, czy kierow nika szkoły, by pierw szy z am bony na­

wet, drugi przez dzieci szkolne, pouczyli ludność miejscową, że w tych ciężkich czasach można ulżyć sobie biedę przez zbiór­

kę i sprzedaż sporyszu w Kółku rolniczem“.

Nie tylko jednak sporysz, ale w szystkie w tej książeczce wyszczególnione zioła lekarskie,, jeżeli tylko pięknie będą usu­

szone, powinni w ykupyw ać w swej wsi skleparze Kółek rolni­

czych po cenach mniej więcej tych, jakie są uwidocznione przy opisie poszczególnych roślin. Zarząd Główny T o w arzystw a Kółek rolniczych w e Lw ow ie z pewnością każdemu sklepa- rzowi chętnie udzieli informacyi, gdzie będzie mógł sprzedać zakupione w swej wsi zioła lekarskie.

Również T o w arzystw o „Szkoły Ludow ej11 przez swoich delegatów i prelegentów nie poskąpi rad i w skazów ek zbiera­

jącym zioła lekarskie i przem ysłow a. T ow arzystw o to dotych­

czas po m iastach zajmuje się zbiórką skórek pom arańczow ych, które nie tylko w przem yśle, ale i w lecznictwie są bardzo za­

potrzebowane, z pew nością z rów ną gorliwością zajmie się ono po wsiach zbiórka ziół. Ci też, którzy nie reflektują na zarobek, zbierać mogą zioła lekarskie, z przeznaczeniem dochodu, za nie uzyskanego, na T. S. L.

Jeżeli młodzież polską inne w zględy nie zdołają nakłonić do zbierania ziół lekarskich i przem ysłow ych, to podjąć się ona powinna tej pracy dla T o w arzy stw a „Szkoły Ludow ej11;

przez zbiórkę ziół w tej książeczce w yliczonych młodzież przyczynić się może bardzo do powiększenia funduszów i do­

chodów dla T ow arzy stw a „Szkoły Ludow ej11, którego cele tak

(15)

piękne i doniosłe.*) G dybyśm y dla T. S.L. zbierali tylko kw iat pok rzy w y głuchej i bzu czarnego celem zaspokojenia choćby tylko zapotrzebow ania galicyjskich aptek, a już kilka tysięcy koron przysporzym y temu tow arzystw u. Nie idzie też tu o ja­

kieś rzeczy nadzw yczajne lub niemożliwe, bo przecież tak po­

krzy w a głuchą jak i bez czarny rośnie w każdej praw ie wsi galicyjskiej, u progu każdej praw ie chaty wieśniaczej. P raw da, że kw iaty te są drobu % lekkie, że trzeba kilka tysięcy takich kw iatuszków zerw ać z łodyg pokrzyw y, by otrzym ać 1 kg.

suszonego kw iecia, aie w tym w ypadku nie idzie tyle o zysk m ateryalny, jak raczej o korzyść moralną. Jak gorący patryoci w yrosną z takiej młodzieży, która zbierać będzie kw iaty po­

k rzy w y głuchej, pierw iosnka lekarskiego lub maku polnego jedynie w tym celu, by za pieniądze, uzyskane za te zebrane kw iaty, pobudować szkoły braciszkom i siostrzyczkom na k re­

sach. Nie m asz też lepszego przykładu, jak przy zbiorze tych nikłych kw iatów , do w ykazania młodzieży, że z najdrobniej­

szych naw et w artości można przyjść do pow ażnych rezulta­

tów , skrzętnością m rów czą osiągnąć niepodobne nawTet do p raw dy wyniki. Z młodzieży, zaprawionej do takiej pracy, w y ­ róść mogą tylko dzielni obyw atele, którzy najtrudniejszej i naj­

mniej popłatnej pracy lękać się nie będą, bo bogaci będą w do­

świadczenie, że do wielkich czynówr niekoniecznie trzeb a siły fizycznej i wielkich zasobów7, m rów cza skrzętność i silna wola rów nież wielkich czynów dokonać mogą.

Żadna gałąź produkcyi rolnej za granicą w ostatnich dzie­

siątkach lat nie zrobiła tak wielkich postępów, jak hodow la ziół lekarskich, u nas natom iast nikt dotychczas nie zajmuje się upraw ą tych roślin; kilku zaledwie aptekarzy na prow incyi (możnaby ich zliczyć na palcach), hoduje niektóre, dobrze opła­

cające się, rzadsze zioła na m ałych poletkach, m ając zapew nio­

ny na nie zbyt w w iększych krajow ych, czy zagranicznych drogueryach. Zresztą dział ten upraw y spotyka w naszem spo­

łeczeństw ie stała obojętność, po prostu niechęć, naw oływ ania do upraw y przyjm ow ane są z niedowierzaniem i z niezrozu- miałem uprzedzeniem; tw ierdzenie, że upraw a jest zbędną, bo m amy podostatkiem ziół dziko rosnących, nie w ytrzym uje naj­

mniejszej krytyki. Zbiórka ziół dziko rosnących nie rozw iąże kw estyi pokryw ania naszego zapotrzebow ania w łasnym pro­

duktem, jest ona złem koniecznem, połowicznym środkiem, który przy niesprzyjających w arunkach może nam więcej sp ra­

w ić szkody, aniżeli przynieść korzyści. P rz y zbiorze ziół dziko rosnących czasami będą zbiory znaczne, a niekiedy znowu kił-

*) R e d a k to r „ C z a so p is m a G alicyjskiego T o w . A p tek arsk ieg o ", p. Z d zi­

sław Z aw ałkiew icz, ju ż w r. 1909 z a p o ś re d n ic tw e m K am io n eck ieg o K oła p ra g n ą ł zb ió rk ę zió ł lek arsk ic h p rz e k a z a ć T o w a rz y s tw u „ S zk o ły lu d o w e j" .

(16)

12

ka lat z rzędu nie dopiszą zupełnie, aptekarze zatem zmuszeni będą zioła sprow adzać z zagranicy. Niestałość w ilości zbio­

rów powoduje dalej to znaczne w ahanie się cen, gdy rów no­

cześnie obawa, by nie zostać z ziołami, uzbieranemi w większej ilości ponad zapotrzebow anie, obniża ceny wielokrotnie do nie­

możliwych naw et granic. By zabezpieczyć się przed temi ew en­

tualnościami, produkcyę ziół w kraju naszym oprzeć się musi nie na eksploatacyi ziół dziko rosnących, ale na racyonalnej tychże uprawie. P rócz pola i ogrodu pod upraw ę ziół lekarskich i przem ysłow ych najwyborniej zużytkow ać można te w sz y st­

kie bezprodukcyjnie leżące kaw ałki ziemi, na których mnóstwo ziół lekarskich w dzikim stanie w yrasta, ukazując niejako w a­

runki, dla nich najkorzystniejsze; Jeżeli te w arunki poznamy, nauczym y się sposobu ich pielęgnowania, a otoczyw szy opie­

ką i zabezpieczyw szy przed zniszczeniem te zioła na tych nie­

użytkach, otrzym am y plantacyę, która przez długi czas co­

rocznie da nam niezły dochód. Do takiej upraw y na nieużytkach szczególniej nadają się zioła, wyliczone w „Małej B otanice11..

UW AGA. A utor z d o ła ł z b ió rk ą ziół dziko ro s n ą c y c h z a in te re s o w a ć PT..

P o lsk ie N au czy cielstw o p o w . tłu m ack ieg o , a s p r a w a z b io ro w e j s p z e d a ż y i w ysyłki z e b ra n y c h i u su s z o n y c h z ió ł w n a stę p u ją c y s p o s ó b z o s ta ła u rz ą ­ d z o n ą .

H u rto w n ia ziół na p o w ia t tłum acki z n a jd u je się w C h o cim ierzu . Do tej h u rto w n i N au czy ciele z całeg o p o w ia tu p rz e s y ła ją p rz e d e w sz y stk ie m zioła, z e b ra n e w m ałej ilości; w p o sy łc e 5 kg. m o ż e być n a w e t kilka ziół, a k o s z t takiej po sy łk i n a o d le g ło ść 75 kim . w y n o si z a le d w ie 30 hal. (z p r z e ­ k azem p o c z to w y m 12 hal.). K w iaty zió ł takich, jak p o k rzy w a, p ierw io sn ek , m ak p o ln y , z a z w y c z a j z b ie ra n e w b a rd z o m ałych ilo ściach , m o g ą być p o ­ sy łan e jak o p ró b k a b e z w arto ści, w p o sy łk ach 250 do 350 gr„ z a o p ła tą 10, w z g lę d n ie 20 hal. P o je d y n c z e g a tu n k i zió ł czy k w ia tó w z sy p y w a n e b ę d ą razem , a po p rz e jśc iu cz a su z b ieran ia, s p r z e d a w a n e ; po sp rz e d a n iu n a ­ stąp i w y p łata należ y to ści. W te n s p o s ó b u łatw ionym z o s ta ł z b y t n a n a j­

m n ie jsz e n a w e t ilości. Z ioła, z e b ra n e w w ięk szej ilości (w y żej 15 kg.), n a o z n a c z o n y term in p rz y w o ż o n e b ę d ą w p ro s t do stacyi k o le jo w e j.

W sp o m in am tu o te m d lateg o , że tak ie h u rto w n e sk ład n ice, o p o d - bnym z a k re s ie działan ia, p o w s ta ć p o w in n y w7 k ażd y m p o w iecie (nie k o ­ niecznie w m ieście p o w ia to w e m ), a w te d y s p ra w a ta k zbiórki, ja k i u p raw y ziół lek arsk ic h i p rz e m y sło w y c h z p e w n o ś c ią p c h n ię tą z o s ta n ie n a p rz ó d .

(17)

III. OGÓLNE UWAGI

o zbieraniu ziół lekarskich i przemysłowych.

Szczegółow e i w yczerpujące w skazów ki o zbieraniu i su­

szeniu ziół lekarskich i przem ysłow ych podałem w podręczni­

ku dla plantatorów i zbierających zioła dziko rosnące p. t.

„O zbieraniu, suszeniu i przygotow aniu do handlu ziół lekar­

skich i przem y łow y ch“, (Lwówl913. Cena 60 h.), ze w zglę­

du jednak na to, że „M ała B otanika11 przeznaczona jest dla jak najszerszych w arstw , dla których „podręcznik11 może okazać się mniej zrozumianym, przeznaczony bowiem jest przedew szystkiem dla „inteligentnych m ieszkańców w si11, któ­

rych zadaniem jest „zorganizow anie na w si akcyi zbierania ziół i udzielenia na miejscu ludności wiejskiej w skazów ek i pou­

czeń11, z wielką korzyścią będzie dla C zytelników „Malej Bo­

taniki11, jeżeli przynajmniej najważniejsze, zasadnicze w arunki postępow ania z uzbieranemi ziołami podane zostaną do ich wiadomości.

Zbieranie ziół odbyw a się: całych łodyg, liści i kw iatów , w czasie kwitnienia roślin, owoców i nasion, przed zupełnem dojrzeniem tychże (po zupełnem dojrzeniu same opadają), ko­

rzeni i kłączy, w jesieni i z w czesną w iosną (już w marcu).

Jeżeli zbiór m a odbyć się w innym czasie, podano przy opi­

sie roślin.

Każdodzienny zbiór ziół, liści i kw iatów , jakoteż owoców i nasion, musi być dokonany tylko w porze suchej, w czasie pogody, i to nie wcześniej rano-, aż po obeschnięciu rosy, a w ie­

czorem przed jej pojawieniem się. Zbierać tylko tyle, ile da się pomieścić w cienkiej w arstw ie na miejscu przeznaczonem do

suszenia.

Jeżeli zioła zostały zebrane z chw astam i, należy je z tych przed ususzeniem oczyścić, w przeciw nym bowiem razie staną się bezw artościowem i.

Suszenie nie może odbyw ać się w polu. Zioła, które mogą być suszone w słońcu, na noc trzeba zanosić do miejsc zam ­ kniętych, nieprzystępnych dla rosy wieczornej czy porannej, gdyż w przeciw nym razie stracą naturalną barw ę. Zioła, które straciły podczas suszenia barw ę, są niechętnie kupowane.

(18)

14

Zazw yczaj zioła suszy się w cieniu, w dobrze przew ie­

wnych stodołach i spichlerzach, cienko rozpostarte na ramach, obitych płótnem (lasach), które układać m ożna jedne na dru­

gich na odpowiednich stelarzach.

Korzenie po w yjęciu z ziemi natychm iast na sucho oczysz­

cza się (k';óre mogą być m yte w wodzie, podano przy opisie roślin), grube korzenie kraje się w zdłuż i takie suszy się najle­

piej nanizane na sznurki.

W czasie niepogody tak zielone części roślin, jak korzenie, mogą być suszone w stucznem cieple, w suszarniach lub w sła­

bo ogrzanych piecach piekarskich. W tych ciepłota nie może być mniejszą niż 40°, ani przew yższać 70° C.

W czasie suszenia należy zioła często obracać, nasiona i owoce szuflować (przesypyw ać), aż do zupełnego utracenia wilgoci. Szczególniejszą uw agę trzeba zw racać na łodygi, w y ­ sychające powolniej od liści i kw iatów ; łodygi dobrze ususzo­

ne powinny się łam ać z trzaskiem .

Dobrze ususzone party e zsypuje się na kupy, nasiona zaś muszą leżeć w niezbyt grubych w arstw ach. Należy je chronić przed zanieczyszczeniem , a zatem przechow anie odbyw ać się musi w miejscach nieprzystępnych dla drobiu, m yszy i kotów.

Pakow anie ziół do w ysyłki odbyw ać się powinno w e w czesnych godzinach porannych, względnie w dnie słotne.

Bardzo kruche zioła przed zapakowaniem można w staw ić na kilka godzin do piwnicy.

W orki, skrzynie czy beczki, przenaczone do w ysyłki ziół,, muszą być czyste i bezworme.

Na przekazach, przy posyłce koleją, w ru bryce „Z aw ar­

tość" podać należy: „Zioła, liście lub korzenie lekarskie", koszt zaś posyłki oblicza się w edług T aryfy II.

Próbki (w zory bez w artości) w y sy ła się pocztą w pudeł­

kach tekturow ych lub w torebkach papierow ych, nasiona w w oreczkach płóciennych; opłata w A ustro-W ęgrzech do 250 gr. w ynosi 10 hal., do 350 gr. 20 h a l, do Niemiec tylko do 250 gr. za opłatą 10 hal., zaś do irmych państw za każde 50 gr. 5 hal.

W reszcie nadmienić należy, że ziół niedosuszonych ani pakow ać ani w y sy łać nie należy; to samo odnosi się do sple­

śniałych i stęchłych. P róbka nie może się różnić od ogółu to ­ w aru, a szczególniej ten nie może być gorszy od próbki. H ur­

townie przyjm ują zioła w ysłane tylko na rachunek otw arty, t. j. bez żadnej zaliczki, a w y sy łający zioła sam ponosi koszt transportu.

(19)

IV. OPISY ROŚLIN.

(20)
(21)

Cłaviceps purpurea.

BuJawinka szkarłatna. Sporysz.

M utterkornpilz.

Sporysz jest nieodstępnym tow arzyszem ż y ta ; w krajach,, w których upraw a ży ta nie jest znana, nie jest znanym spoiysz.

Skoro tylko żyto okwitnie, w kłosach, zaw iązujących ziar­

na, pojawiają się częstokroć, zw łaszcza w Jata słotne, białe plamki, jakby pleśń; jest to oznaką, że żyto jest opanowane grzybkiem, nazyw anym pospolicie sporyszem. G rzybek ten pasożytniczy, niszcząc zupełnie ziarnko żyta, w y rasta w kło­

sie na jego miejscu, przybierając częstokroć kształt lożka (strąka chleba świętojańskiego) i jest b arw y zrazu ciemno- fioletowej, a po wyschnięciu, brudno-czarnej. P rz y sprzyjają­

cych w arunkach gdzieniektóre rożki sporyszu dorastają do 2 \>

i 3 cm. długości i stosownie do tej długości są odpowiednio gru­

be, zresztą ogól sporyszu jest nieco w iększy od dorodnych ziarn żyta. Jak długo żyto jest niedojrzale, sporysz silnie jest osadzony w kłosach, skoro jednak żyto przejrzeje, kłosy w y ­ schną, sporysz łatw o z nich w ypada, tw orząc posiew na rok przyszły, o ile na tym sam ym kaw ałku, lub w pobliżu, w roku przyszłym żyto rosnąć będzie; innych bowiem gatunków zbóż zupełnie nie nawiedza.

Sporysz zbierać można zatem z kłosów rosnącego żyta przez cały czas dojrzew ania ziaren aż do sam ych żniw, a więc w pierwszej połowie lipca, obchodząc miedzami pola z żytem.

P rzy miedzach też rosnące żyto jest najczęściej najbardziej obfitujące w sporysz; w środek zagonów zapuszczać się nie należy, bo szkodę, w yrządzoną przez stratow anie zboża, zeb ra­

ny sporysz nie powetuje, trz e b a poczekać do żniw, podczas których każdy snop można oglądnąć bez w yrządzenia szkody i pow ybierać co dorodniejszy, łatw o w oczy w padający z po­

wodu czarnej b arw y; sporysz drobny, który i silniej jest osa­

dzony w kłosach, pozostanie w nich aż do czasu młócenia żyta.

Zw łaszcza z ży ta dobrze dojrzałego należy już podczas żniw, ze snopów na polu, zbierać sporysz, bo jak wyżej w spom nia­

łem, z dojrzałych i dobrze w yschniętych kłosów sporysz w sw ych najpiękniejszych okazach przy lada w strząśnieniu sno­

pem oblatuje. Żyta przestałe na pniu (mimo urodzaju na spo­

rysz), zwiezione do stodoły, zazw yczaj bardzo mało sporyszu zawierają.

M ała b o ta n ik a . 2

(22)

18

Sporysz jest trucizną i z tego powodu nie powinien być mielony w raz z żytem, bo z takiego ży ta chleb spieczony i spo­

ży ty powoduje u starszych zaw roty, względnie ból głow y i w y ­ m ioty, a u dzieci niejednokrotnie naw et śmierć; w ięc każdy gospodarz czy gospodyni, dbający o w łasne zdrow ie i zdro­

wie sw ych dzieci, bez względu na to, czy opłaci się lub nie, powinni bezw arunkow o żyto, przeznaczone do użytku domo­

w ego, jak najstaranniej oczyścić ze sporyszu. Czynność tę w długie zimowe w ieczory spełniać mogą dzieci, że zaś naj­

mniejsza naw et g arstka sporyszu, w obec tego, że dobrze się on płaci, przedstaw ia pew ną w artość, w ięc nie pow inna być marnowaną, ale sprzedaną. W każdej naw et wsi znajdzie się z czasem kupiec, k tó ry chętnie zajmie się w ykupyw aniem spo­

ryszu, byleby tylko sporysz był w jak największej ilości zbie­

rany. Sporysz zbierany z kłosów na polu, należy przesuszyć n a miejscu przew iewnem , w cffeniu, w y b ran y z wymłóconego żyta, przesuszania nie potrzebuje.

Sporysz płaci się przeciętnie 4 do 6 K. za 1 kg. i zostanie zakupiony przez każdą aptekę czy drogueryę w kraju; w b a r­

dzo wielkiej ilości jest zapotrzebow any przez zagraniczne dro- guerye en gros i iabryki.

Cetraria islandica.

Płucnica islandzka. — Mech islandzki.

Islandische Flechte, islandisches Moos.

Zielniczek 30*).

Rośnie na całej półn. półkuli ziemskiej, aż do okolic ark- tycznych, w środkow ej Europie na górach, w wielkiej ilości na nagich skałach, na suchej, pozbawionej roślinności, ziemi (im dalej na południe, tem w yżej w górach), na pniach drzew , wśród traw y i innych mchów, zazw yczaj w miejscach sło­

necznych.

P orost (mech) ze skórow atem i niby liśćmi, m ocno p o strzę­

pionymi, w y rasta do 10 cm. w ysokości. Na końcach niektórych strzępów znajdują się nasienne szypułki, okrągław e, lub podłu- gowate, o barw ie z początku zielonawej, przechodzącej nastę­

pnie w kasztanow ato-brunatną.

Zbiór przez cały rok, naw et w zimie z pod śniegu; stare, brunatne porosty należy odrzucać. U żytek z całej rośliny, któ­

ra w handel wchodzi zazw yczaj krajana lub proszkow ana.

Cena mchu islandzkiego w handlu jest bardzo nizka; zbie­

ra c z e otrzym ują za 100 kg. najwyżej 25 K. W gdzieniektórych

•) Z ielniczek lek arsk i z 125 k o lo r, o b razk am i. W y d a w n ic tw o Dr. C z a r­

n o w s k ie g o . B erlin. C e n a 1'80 K.

(23)

19 bowiem krajach w ystępuje on w takiej ilości, że używ ają go do tuczenia świń (Kraina), lub na paszę dla bydła; w Islandyi słu­

ży za pokarm ludziom.

Stanow i bardzo w ażny środek lekarski, jest też jednym z głównych składników herbat piersiowych. W Galicyi może być zbieraną płucnica islandzka dla pokrycia krajow ego zapo­

trzebow ania.

Lichen ąuerćinus.

Mech kory dębowej.

Eichenrindenmoos.

W ostatnich czasach przez zagraniczne składy ziół apte­

karskich poszukiw any jest mech biało-zielony, rosnący na ko­

rze dębów. P rzy zbiorze trzeb a w ystrzeg ać się, b y nie mię- szać go z innymi mchami. Płaci się on nieco lepiej, aniżeli mech islandzki, ze względu jednak na to, że musi odbyć daleką po­

dróż, choćby do W iednia, czy Pragi, cena jego w Galicyi nie będzie w yższą nad 15 do 20 K. za 100 kg.

Lycopodium clavatum.

Widłak gwoździsty.

(W łóczęga, dzieraza, czołga, w arkocznik, babi m u r . Barlapp, Kollenbarlapp, D rudenkraut.

Zielniczek 63.

Rośnie w całej Europie po cienistych i wilgotnych lasach iglastych i puszczach, pokryw ając często wielkie przestrzenie;

lubi grunt krzem ow o-piasczysty, zasobny w próchnicę. T rw ała ta roślina ma łodygę cienką, w iotką, do 100 cm. i więcej długą, po ziemi pełzającą, chw ytając się jej drobnymi, nitkow atym i korzonkami, okrytą maleńkiemi, gęsto łuskow ato ułożonymi, ciemno-zielonymi liśćmi. Na w zniesionych w górę, licznych, w idełkow atych rozgałęzieniach łodygi (gałązkach) w y rastają na długich, nagich szypułkach, zw ykle parami, w alcow ate kio­

ski, składające się z maleńkich, jajow atych, dachów kow o na sobie ułożonych łusek. U nasady każdej z łusek znajduje się zarodnia (zamknięta komóreczka) nerkow atej formy, która w lipcu i w sierpniu dojrzew a; po dojrzeniu zarodnia pęka i w tedy w ysypuje się z niej m nóstw o drobniutkich, pyłkow a- tych zarodników, siarczano-żółtej barw y. P yłek ten niema ani smaku, ani woni. W aptekach używ ają w łaśnie te zarodniki pod nazw ą „próchna" do posypyw ania pigułek, by się nie zle­

piały. nadto ma zastosow anie w technice do posypyw ania form 2*

(24)

20

na odlewy, do doświadczę/: fizykalnych, na scenach teatral­

nych i t. d.

P yłek w idłaka w handlu często podrabiają, mieszając do niego pył kw iatow y wielu drzew , a także gips, glinę, piasek,, siarkę itp., nieraz w ilości 20% , zanieczyszczenie to jednak łatw o poznać.

Dla otrzym ania „próchna" zbiera się kłoski widłaku w lip- cu i sierpniu, które w ysusza się na płachtach z gęstego płótna, poczem młóci kijem. Tak oddzielone zarodniki przesiew a się przez gęste sita, żeby je oczyścić z liści, odłamków łodyg i różnych śmieci. C zyste już zarodniki dosusza się dalej na roz­

łożonych papierach i przechowuje w miejscu suchern i w zam ­ kniętych naczyniach, W Niemczech, Rosyi i Szw ajcaryi zbie­

rają kłoski w idłakowe w ten sposób, że krótko przed dojrze­

niem je koszą, a celem dojrzenia i w yschnięcia w wielkich na­

czyniach szklanych w ystaw iają na słońce, poczem młócą i przesiewają.

Rosya, dostarczając w wielkiej ilości próchna, dyktuje także zań cenę na rynkach św iatow ych. Grosiści kupują pró­

chno po 300 do 350 K. za 100 kg. Apteki dla w łasnego użytku za piękny, czysty pył-w idłakow y płacą po 5 K. za 1 kg.

Equisetum arvense.

Skrzyp polny.

Koszczka, strzępka, jedlinki).

Ackerscbachtelhalm, Zinnkraut.

Zielniczek 38.

Rośnie u nas po polach wilgotnych, na roli gliniastej i pia~

sczystej, jako n atrętny chw ast. Roślina ta (podobnie jak w idłak skrytokw iatow a) z podziemnych gałęzistych kłączów w y ­ puszcza dw a rodzaje pędów — jedne z w czesną w iosną, nieroz- gałęzione, prostopadłe, podobne do pędów szparagów , z b ru ­ natnymi liśćmi, otaczającym i pochw iasto m iędzywęźla, mające u góry kłos zarodnikonośny — drugie znacznie później, zielone, około 30 cm, wysokie, w m iędzyw ęźlach okółkowo ulistnione niby członkowatem i iglicami, u dołu dłuższemi, u góry coraz krótszemi, tak, że górna część pędu tw orzy piękny stożek.

Jedne i drugie pędy są bardzo szorstkie od wielkiej zaw artości krzemionki.

Dla celów leczniczych zbiera się tylko pędy zielone, a to od lipca do jesieni. Suszyć na słońcu.

Cena za 100 kg. (Hba eąuiseti arvens. min.) 10—15 K.

(maioris) 20 do 25 K.

(25)

21 Jako środek leczniczy ludowy jest bardzo rozpow szechnio­

ny, rów nież użytek wieloraki w lecznictwie Kneippa, objęty zaś jest tylko lekospisem Austr.-W ęg.

Aspidium FHix mas.

Paproć samcza.

(Paproć m ęska, Zanokcica, Kłąb Ś-to Jański).

W urm farn.

Zielniczek 20.

Pospolita po gajach i lasach, odłogach i górach. Z kłącza grubego i krótkiego-, zew nątrz ciemno-brunatnego, w ew nątrz trawiasto-zielonego, opatrzonego od dołu mnóstwem roizstrzę- pionych, nitkow atych korzonków, w y rastają z w iosną w kształ­

cie pastorałów liście, które, gdy się rozw iną — rozw inięte li­

ście, do V2 m. czasem długie, są pierzasto-dwudzielne, lanceto­

w ate, pięknej zielonej barw y — w ydają na dolnej (spodniej) powierzchni zarodnie, co dzieje się około św. Jana, (W poda­

niu ludowem w północ św. Jańską paproć kwitnie).

Do użytku lekarskiego w ykopuje się w lipcu i sierpniu kłącze przynajmniej trzyletniej paproci; młodsza nie, posiada jeszcze dostatecznie grubego korzenia. W ykopane kłącze oczy­

szcza się z włókien korzeniowych, listowia i obumarłego końca, zdejmuje się także część zw ierzchnią kory z pozostało­

ściami trzonków liści, poczem, tak obrane, szybko suszy.

Po osuszeniu zostaje około 40 0/°.

Zagranicą przy kopaniu kłączy liście paproci nie idą na m arne; osuszone, używ ane są przez ogrodników do przekryw a- nia delikatnych roślin, służą także do pakow ania owoców, ła­

tw o tłuczących się tow arów itp., u nas użyte być mogą p rzy ­ najmniej na ściółkę dla bydła.

W aptekach znajdują się suszone kłącze paproci pod n a ­ zw ą Rhizoma (także Radix) Filicis maris. Dłużej nad rok nie dają się przechować. Zachowują działanie tak długo, jak długo posiadają w rozkroju zieloną barw ę.

100 kg. ususzonego, obranego kłącza paproci płaci się 80 do 100 K.; w handlu są także kłącze nieobierane, które płacą się odpowiednio taniej.

B rak paproci szczególniej daje się odczuwać w zachodniej Europie, gdzie już to lasy są nieliczne, już to paproć w ynisz­

czoną została przez ciągłe zbieranie jej do aptek, albo też przez w ykopyw anie do ogrodów i doniczek.

(26)

22

Phyllitis Scoiopendrium.

Języczyca lekarska*).

(Język jeleni. Stonogowiec lekarski).

Hirschzunge.

Paproć ta m a liście do */?. m. długie, skórkow ate i gładkie*

z boków lekko tylko, u podstaw y sercow ato wcięte. Zarodni­

ki w ystępują na spodniej powierzchni liści, przy bocznych n er­

wach, w linijnych kupkach, w postaci ciemnych pasemek.

Liście mają nieprzyjemną woń, ale nie silną.

U nas jest rzadką, trafia się po skalach i zacienionych, sta ­ rych, rozw alonych m urach, hodow aną jest także po ogrodach.

Liście zbiera się w jesieni. Składy ziół lekarskich zaku- pują suszone liście języczycy (Hba Scolopendri in foliis) po*

cenie 36 K. za 100 kg.

juniperus communis.

Jałowiec pospolity.

W achholder.

Zielniczek 56.

Jałow iec, jużto jako krzew 1 do 2 m. wysoki, jużto jako drzewo, do 10 m. dorastające, za ra sta gromadnie szczególniej płonne, piaszczyste, lub gliniaste, mało urodzajne przestrzenie.

U nas obfitym jest zw łaszcza u podnóża Karpat. Wszędzie,, gdzie rośnie, dostarcza ogromnej ilości owoców, nazyw anych jagodami jałowcowemi, a używ anych w przem yśle, kucnni i medycynie.

Kiedy jagody dojrzeją (są zupełnie czarne), pod krzakam i rozpościera się płachty i obija krzaki kijami; strząśnięte w ten sposób jagody trzeba odsiać od igieł, razem opadających i do­

kładnie osuszyć. Już w e w rześniu pojawia się w handlu now y jałowiec, którego zbiór trw a aż do pierw szych mrozów.

W m edycynie używ ane są jagody jałow cow e p. n. Baccae Juniperi communis. Olejek eteryczny, uzyskany z jagód, jest uznanym środkiem leczniczym przez wiele państw europejskich.

Lekospis austryacki uw zględnia nadto drzew o i korzeń, Lignum Juniperi.

W iele używ anym jest także sok, w yciśnięty ze św ieżych jagód i zgęszczony (a to pod nazw ą Succus Juniperi inspissat), i suszone końce gałązek (Summitates Juniperi).

W przem yśle używ ane są jagody do w yrobu wódek i li­

*) Ję zy czy ca le k a rs k a i n a str. 31. Jem io ła b iała z n a la z ły w „ B o ta - n ice“ p o m ie sz c z e n ie d la te g o , ż e w k ra ju n aszy m są b a rd z o rz a d k ie , a te m sam em , z e b ra n e , z b y t m a ją z a p e w n io n y .

(27)

23 kierów, do w ędzenia zaś mięsa (w m asarstw ie), oprócz jagód*

także suche gałęzie i korzenie. Piękne, wonne i tw ard e drzew o jest poszukiw anym m ateryałem do w ykładania delikatnych ro­

bót stolarskich, a cienkie pnie i korzenie na w yrób lasek i m e­

bli ogrodowych.

Cena jagód jałow ca spada u nas częstokroć do 15 K. — do aptek sprzedaw ane są najpiękniejsze, rękam i w ybierane, po cenie 25 do 30 K. za 100 kg.

Zaiste krzew jałow ca zasługuje na w iększe poszanowanie ze względu na korzyści, jakie z niego mieć możemy, aniżeli do­

tychczas u nas zażyw ał.

U w a g a . D rz e w a i k rzew y , p o w s z e c h n ie z n a n e , ch o ćb y tylko z „ C z y - ta n e k “ dla sz k ó ł lu d o w y c h w iejskich, nie s ą o p is y w a n e w „M ałej b o ta n ic e " , ró w n ie ż p o m in ięto p o ż y te k z takich d rz e w w p rz e m y śle , a u w z g lę d n io n o jed y n ie p ro d u k ty , m ające z a s to s o w a n ie w m edycynie.

Z e w z g lę d ó w p ra k ty c z n y c h n a d to w sz y stk ie d rz e w a i k rz e w y z e b ra n o ' ra z e m , jak k o lw iek opisy w ielu z nich, s to s o w n ie do u k ład u „M ałej b o ta ­ niki", m iały być u m ie sz c z o n e w in n em m iejscu.

Sosna, świerk i jodła.

W iadomą jest rzeczą, że sosna, św ierk i jodła dostarczają żyw icę, która oddaje liczne usługi w przem yśle i m edycynie.

W yliczać, jakie produkty uzyskuje się z żyw icy i opisyw ać w jaki sposób i do jakich celów, nie odpowiada zadaniu niniej­

szej książki. Nadmienić jedynie należy, że za granicą, ludność mieszkająca po borach, eksploatuje w sposób naturalny żywicę*

nacinając pnie drzew szpilkowych spiralnie do okoła na kilka, a naw et kilkanaście m etrów w górę; w yciekająca żyw ica, za­

lew ająca rany na żyw em drzewie, spływ a tem nacięciem n a dół do podstaw ionych naczyń. W ten sposób uzyskują żyw icę czystą, wolną od igliwia i kory. Ma się rozumieć, że podobnej operacyi poddaw ane są drzew a stare, na krótki czas przed ich wyrębem.

Do aptek zbierane są nadto młode pędy (t. zw. pączki) św ierków i sosen „Turiones pini“, jakoteż końce gałązek „Sum- m itates“, lekospisem, austryackim nie uwzględnione, dlatego też u nas bardzo mało zapotrzebow ane. W Rosyi i na W ę­

grzech olejek pędzony jest z igliwia (Ol. Pini foliorum).

Betula pendula (alba).

Brzoza.

B itkę

D roguerye en gros zaopatrow ują się częstokroć w pączki brzozy (Gernmae Betulae) po cenie 2 do 3 K. za 1 kg. Zaku­

(28)

24

pują także suszone młode liście brzozy. Do kuracyi wiosennej używ any jest sok brzozy, uzyskiw any przez naw iercenie pnia brzozy w czasie wiosennego ruchu soków.

Ouercus Rubor.

Dąb.

Kichę.

Zielniczek 89.

W lecznictw ie (także lekospisem austryackim ) ma za­

stosowanie kora, zdzierana z m łodych gałęzi dębu na wiosnę, w czasie ruchu soków. Ususzona, pod nazw ą C ortex quercus, zakupyw ana jest po cenie 15 do 18 K. za 100 kg. W ostatnich czasach kupowane są przez składy ziół pączki (Gemmae quercinae) i płacone są po tej samej cenie, jak wyżej brzozowe.

Żołędzie zbiera się w jesieni, które po dojrzeniu same opadają na ziemię. YV przem yśle służą do sporządzania kaw y żołędziowej, surogatów kaw y i innych preparatów pożyw ­ nych. Cena żołędzi (Glandes ąuercus) około 15 K. za 100 kg.

Jugians regia.

Orzech wioski.

W ahmssbaum.

Zielniczek 55.

Powszechnie znane drzew o, u nas hodow ane po ogro­

dach i sadach dla smacznego i pożyw nego owocu.

W lecznictwie zastosow anie mają suszone liście (Folia Juglandis A. N.), które zbiera się (bez szypułek) w czerwcu i w lipcu i niedojrzały owoc, z którego zdejmuje się zielone łupiny, co znowu dokonuje się w lipcu (Cortes nucum jugland.

virid.) Łupiny niedojrzałych owoców dostarczają trw ałej, czar- no-brunatnej farby do w^yrobu politury i ekstraktu, używ anego do barw ienia w łosów. Niedojrzałe owoce w całości służą także jako przypraw a do wódek i do przyrządzania smacznej kon­

fitury.

Liście płacą się 20 K., łupiny 15 K. za 100 kg. Cena zatem za łupiny jest tak nizką, że strząsać zdrow e owoce dla u zy sk a­

nia łupin nie opłaciłoby się zupełnie, w lipcu jednakowoż czę­

stokroć burze strząsają w wielkiej ilości niedojrzałe jeszcze orzechy; jeżeli zatem te nie m ogłyby być sprzedane do ia-

(29)

25 bryki likierów, względnie do cukierni, należy przynajmniej zdjąć z nich łupiny dla w yżej w skazanego celu.

Zerw ane liście orzecha należy szybko suszyć, by nie utraciły zielonej b arw y ;' zbrązow iałe nie mają farm aceuty­

cznego zastosowania.

Popul us nigra.

Topola czarna.

Schw arzpappel.

W szelkie gatunki topoli, a w pierw szym rzędzie topola balsam iczna (Populas balsam ifera), dostarczają pączków (Geni- mae populi), które zbiera się przed rozwinięciem liści. Z pącz­

ków sporządzona jest powszechnie znana m aść topolowa. S kła­

dy ziół płacą za 100 kg. ususzonych pączków topolowych około 40 K.

Topola balsam iczna na dobrych, nieco wilgotnych grun­

tach szybko rosnąc, w ysokością dorów nuft najw yższym na­

szym drzewom. Pień ma prosty o koronie rozłożystej; kora gładka, szaro-brunatna. Na gałęziach i gałązkach liście osa­

dzone są rzadko i są skórkow ate, gładkie, ciemno-zielone, spo­

dem jaśniejsze, jakby biaław e, jajow ato okrągłe, spiczaste, na obwodzie drobno i tępo piłkowane. Ogonki i nerw y pod spo­

dem liścia są żółto-czerw one. Jest drzew em rozdzielno-płcio- wem. Kwitnie przed rozwinięciem się liści, kw iat w „kotkach1' zwieszonych.

W czasie rozwoju liści, zw łaszcza po deszczu, w dnie cie­

płe i pogodne wieczorem , topole te napełniają pow ietrze przy ­ jemną, balsam iczną wonią.

U w a g a . P ączk i to p o lo w e (tak sa m o b rz o z y i d ęb u ) n ajlep iej o b ry ­ w ać z naciętych g a łą z e k ; o b e rw a n e p ączki s u s z y się r o z p o s ta rte cien k ą w a rstw ą . P o u su s z e n iu p ączki to p o lo w e p rz e c h o w u je się w zam k n ięty ch naczy n iach .

Tilia.

Lipa.

Linde.

Zielniczek 113.

Rozróżniamy lipę drobnolistną (T. ulmifolia, T. parvifolia, Winterlinde), późną, i wielkolistną (T. platyphyllos, T. grandi- folia, Sommerlinde), wczesną, która przeciętnie o dw a tygo­

dnie wcześniej kw itnie od pierwszej. P rócz tych odmian ist­

nieją jeszcze inne, jak n. p. lipa srebrna (Tilia tom entosa), któ­

rej kw iat do farm aceutycznego użytku zupełnie nieprzydatny.

(30)

Lipa drobnolistna żyje około 1000 łat, tw orząc olbrzymie drzew a, wielkolistna najwyżej lat 300, a pospolicie 150. Lipa pó­

źna, prócz liści, ma też kw iat drobniejszy, bledszy, słabiej pach­

nący, ale zato liczniejszy, do 15 na jednej szypułce, gdy w cze­

sna ma tylko 3—7, o barw ie ciemniejszej, żółtaw o-brunatnej.

Szypułki kw iatow e obu lip opatrzone są wielkim; cienkim i praw ie przeźroczystym blado-żółtym przykw iatkiem .

Lipy kw itną z końcem czerw ca i z początkiem lipca, do­

starczając pszczołom w ybornego pożywienia. Z ryw a się k w iaty naw pół rozw inięte w raz z przykw iatkam i i natych­

m iast po zebraniu suszą; kw iaty, zebrane w w ilgotnym stanie, czernieją i nabierają niemiłej woni. K wiat lipowy (Flores Ti- liae A. W . N, R.) jest w wielkich ilościach zapotrzebow any przez apteki. Hurtow nie zakupują kw iat lip po 130—

150 K. za 100 kg. Z trzech do czterech kg. św ieżego kw iatu otrzym ujem y 1 kg. suchego.

26

Drzewo, prócz m ateryału stolarskiego, dostarcza dobrego węgla (Carbo Tiliae A. N. R.), używ anego do wielu p repara­

tów farm aceutycznych, nadto do rysow ania, szlifowania m e­

tali i do fabrykacyi prochu.

(31)

27 Nie ulega w ątpliwości, że zbiór kw iatu lipowego przez zryw anie z d rzew rękam i opłacać się nie będzie; do tego mu­

simy użyć przyrządów , które nam zbiór bardzo ułatw ią.

P ierw szym takim przyrządem jest drabinka jednora- mienna, zaopatrzona u dołu jarzmem , by na ziemi pew nie stać mogła. W zdłuż żerdzi (ramienia) biegną szczeble, na końcach chw ycone podwójnie skręconym , silnym drutem, k tó ry zabez­

piecza zemknięciu się nogi i pow iększa w y trzym ałość szcze­

bli. U szczytu drabiny (żerdzi) są dw a haki, na które zakłada się dwie tyczki św ierkow e, tej samej długości, co drabina, zakoń­

czone u góry silnemi kółkami; tyczki te, rozstaw ione, trzym ają całą drabinę tak, że ta może bez żadnego oparcia o drzew o być użyta do w ychodzenia w górę do najw yższych gałęzi; b ę­

dąc w ązką, drabina ta wciśnie się m iędzy najcieńsze gałęzie, a przytem jest całkiem bezpieczna i nadzw yczaj lekka. D ra­

binkę taką każdy sporządzić sobie może tanim kosztem w e­

dług podanej obok ryciny.

Drugiem narzędziem , potrzebnem do zbioru kw iatu lipo­

wego, są nożyce ogrodowe, jakich używ a się do rów nania ży ­ wopłotów. Nożycami takiemi z drabinki, w yżej opisanej, obci­

namy gałązki lipy tuż koło kwiatu, którym pozw alam y opadać na ziemię; z ziemi zbiera się kw iat, a po odłączeniu gałązek i liści, rozkłada w odpowiedniem miejscu do suszenia. Lipy w ten sposób cięte, w następnym roku mają mniej kw iatu, ale ten ubytek w drugim, względnie trzecim, bogactw em kw iecia uzupełniają.

B erberis vulgaris.

Kwaśnica pospolita.

(Sauerdorn, Kreuzdorn, Berbesitze).

Zielniczek 21.

Pospolity krzak po ogrodach, używ any częstokroć na ż y ­ wopłoty, dziko rośnie na brzegach lasów, w gajach, a także na otw artych miejscach, na w zgórzach w apniow ych. Silnie roz­

gałęziony, w y ra sta niekiedy do 2. m etrów. Korzenie drobne, ale, bardzo rozgałęzione, gęste, z w ierzchu b arw y ciem n o żó ł­

tej. Gałęzie przyziemne, starsze, mają korę mało popękaną, si- w aw o-brunatną, młode są słabo kątow ate i zielone. P ro sto pa­

dle z gałęzi w ybiegają ciernie, im starsze, tem dłuższe, najstar­

sze naw et -5dzielne, zupełnie młode pojedyncze. Liście osa­

dzone wiązkami, ogonkowe, odw rotnie jajow ate, przy nasa­

dzie klinowato ścięte, na obwodzie drobno ząbkow ane, z obu stron gładkie; w miejscach, w których wiążki liści w yrastają, są zazw yczaj trz y ciernie. W jesieni, przed opadnięciem, liście

(32)

28

przybierają barw ę ciemno-czerwoną. Kwitnie w maju; w tedy to z kątów liści w yrastają zwisłe gronka drobnych, pięknie żółtych kw iatów . Kielich 3-d zielny jest zielono-żóJty, płatki korony (6) żółte, każdy u nasady z dw om a żółtc-czcrwonyrui, względnie pom arańczow ym i gruczołkami. Jagody podłużne, po dojrzeniu po największe] części silnie czerwone, ze słabem, niebieskiem połyskiem.. Zbiór jagód po dojrzeniu (od sierpnia do października). T rzym ają się zresztą przez całą zimę.

Św ieże jagody mają bardzo kw aśny, przytem nieco cierpki sm ak; posiadają wiele kw asu jabłecznego oraz czerw ony barwnik. Z soku, w yciśniętego ze św ieżych jagód, sporzą­

dzany jest Syropus i Roob Berberum. Sok w dom ow ym uży­

tku bardzo dobry jako napój chłodzący, na limoniady, lepsze od cytrynow ych i nieoszacow ane w gorączce. Kora z drzew a i korzeni służy do w yrobu żółtego barw nika, zw anego berbe- ryną.

Suszone jagody (Baccae Berberidis) płacą się 50 K,, kora z korzeni (Cortex rad, Berberidis) 80 K., z drzew a (Cor- tex ligni Berberidis) 30 K. — za 100 kg.

Khamnus Frangula.

Szakłak, Kruszyna, Kruszewina, Kruszczyna.

Faulbaum, Pulverholz.

Zielniczek 90.

Kruszyna jest krzakiem (niekiedy małem drzewkiem), losnącym w całej Europie na wilgotnej i m oczarow atej ziemi, po lasach i zaroślach. S tarsze gałęzie pokryte są szarą korą, młode pięknie brunatną, biało kropkow aną, a pod naskórkiem żółtą. Liście naprzeciw ległe, podłużne, całobrzegie, lekko lśniące, na powierzchni górnej b arw y ciemno-zielonej, spod­

niej jaśniejszej* K wiaty biało-zielonawe, nikłe, nieco zwisłe, po kilka z kątów liści w yrastające. Owoce kuliste, wielkości grochu, najpierw są zielone, później czerwone, a po dojrzeniu czarne, wodniste i ckliw o-słodkawe, posiadają po d w a n a­

siona spłaszczone.

Dawniej krzew kruszyny często upraw iano, ponieważ węgiel, z jego drzew a uzyskany, służył do w yrobu prochu strzelniczego. Obecnie ma zastosow anie w medycynie kora (Cort. Frangulae A. N. R.). Z wiosną ścina się starsze gałęzie i natychm iast z nich zdejmuje się korę; suszenie jej odbyw a się na słońcu. W handlu znajduje się w kaw ałkach rurkow atych na 30 cm. długich; 100 kgi suchej kory kruszynow ej płaci się około 24 K., w kaw ałkach, pow stałych przez zestruganie jej z gałęzi, 16 K. Świeżej kory 21/2 kg. daje po ususzeniu 1 kg.

(33)

29 Arbutus Uva-ursi (Arctostaphylos Urva-ursi).

Mącznica, Niedźwiedzie grono.

(Mącznica lekarska, Niedźwiedzina, Chróścina).

B arentraube.

Zielniczek 13.

M ały ten, zaw sze zielony krzew , zazw yczaj 30 cm. w y ­ soki, w w yjątkow ych tylko w ypadkach do 1 m. dochodzący, rośnie dziko w lasach sosnow ych i górskich zaroślach, na wil­

gotnej ziemi piasczystej lub Kamienistych zboczach gór. P ędy m a licznie rozgałęzione, ty młodości brunatno-czerw one i om­

szone, później gładkie, brunatno-cynam onow e. Liście zimo- trw ałe, drobne, skórkow ate, nagie, błyszczące, spodtem ja­

śniejsze, odw rotnie jajow ate, często naw et zupełnie okrągłe, krótko-ogonkow e; k w iaty pojawiające się w maju i czerwcu, w gronkach w ierzchołkow ych zw isłe, mają koronę dzbanusz- kow atą, białą, na pięć klapek w ciętą, w w ierzchołku blado­

różową. Jagody kuliste, wielkości grochu, po dojrzeniu są ciemno-czerwone, mą czasie, w ew nątrz mają po 5 ziaren.

Liście zbiera się z kilkuletnich gałęzi, a to w miesiącach kwietniu, maju i czerw1 cu; suszy się w cieniu, dosusza się w piecach; 3 kg. św ieżych liści dają 1 kg. ususzonych. Płacą się (Folia U vae ursi A. W . N. R.) zupełnie wolne od łodyg po 30 K., z łodygami 20 K. za 100 kg.; zapotrzebow anie znaczne.

Vaccinium myrtillus.

Borówka, Czernica, Czarna jagoda.

Gemeine Heidelbeere, W aldbeere, Schw arzbeere.

Zielniczek 119.

Rośnie po lasach, najobficiej górskich, w miejscach sło­

necznych, gdzie zajmuje często znaczne przestrzenie, jako dro­

bny krzew , najwyżej na pół m etra wysoki, o szaro-zielonych gałęziach. Liście krótko szypułkow ate, owalne, drobno-piłko- wane. K wiaty białawro~zielone, z czerw onym połyskiem, tępo ząbkowane, stoją pojedynczo w kątach liści. Jagody kuliste, wielkości ziarn grochu, po dojrzeniu czarne, z błękitnym lub biaław ym połyskiem, z okrągłym w ykrojem na w ierzchu;

smak jagód przyjemnie kw askow aty. W celach leczniczych zbiera się liście (Folia M yrtillorum) i jagody (Fructus Myrtilli A.), pierw sze od maja, drugie skoro dojrzeją, tj. od czerw ca do w rześnia. 100 kg. liści (bez łodyg) płaci się 36 K., jagód najmniej 60 K.

Cytaty

Powiązane dokumenty

There is also presented a structure of Polish banking system with list of the big- gest 15 banks according to equity and assets, incomes and net profi ts, as well as a position

Przechodzący łąkami na ulicę Bonifraterską – Michał Sadkowski, został pobity dotkliwie przez nieznanych mu osobników.. Poturbowanemu udzieliło pomocy

Posiadają także mniejszą wiedzę dotyczącą wykorzystania dziko rosnących roślin do celów kulinarnych.. Respondenci w większości przypadków zbierali zioła na potrzeby

– kwiaty białe, kwitnie w IV-V, klify nadmorskie, góry Karmel, zachodnia Galilea, należy do najrzadszych i najcenniejszych dziko rosnących roślin Izraela, gatunek chroniony..

Bardzo wysoką zdolnością neutralizacji wolnego rodnika DPPH cechowały się owoce derenia jadalnego, róży dzikiej, głogu jednoszyjkowego oraz płatki róży stulist- nej..

Wartości przepływów, które obliczono w przekroju P1 z uwzględnieniem ich redukcji przez system re- tencji wód opadowych na obszarze portu lotniczego (zbiorników retencyjnych

³alnoœci Wydzia³u Elektroniki, Telekomu- nikacji i Informatyki Politechniki Gdañskiej (WETI PG) jest dobr¹ okazj¹ do krótkiego pod- sumowania dokonañ, prezentacji stanu aktual-

Najlepiej jest wykorzystywać wiele różnych ziół i owoców, abyś dobrze za- opatrzył się we wszystkie witaminy.. Witaminy wspierają pro- cesy lecznicze