• Nie Znaleziono Wyników

Dwudziestolecie "Tekstów Drugich"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwudziestolecie "Tekstów Drugich""

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Mitosek

Dwudziestolecie "Tekstów Drugich"

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122),

124-128

(2)

12

4

Dwudziestolecie „Tekstów Drugich”

S erdecznie d ziękuję za proszenie m n ie do d ebaty dotyczącej kondycji lite ra tu ­ ry i n a u k i o lite ra tu rz e - przy okazji dw udziestolecia ta k cenionego i lubianego periodyku. W ypowiedź ta będzie dla m nie okazją do swego ro d zaju „ra ch u n k u su m ien ia”, który w ydaje się konieczny dla p ro fesjo n alistk i zajm ującej się od lat naszą dziedziną.

C zym dla m n ie jest dzisiaj literatu ra ? Jest to aktywność dyskursyw na, odkry­ w ająca nowe dośw iadczenia i nowe tery to ria, któ re rodzą się na skrzyżow aniu róż­ n o rodnych działań ludzkich. O dkrycia te rzadko są efektem sam ego naśladow ania: tw órca fikcji ta k k o n stru u je swój utwór, aby to, co zwykłe i pow tarzalne, codzien­ ne i często b an aln e, stało się dla czytelnika objaw ieniem . L ite ra tu ra doprow adza do takiego ujaw nienia splątanych sytuacji życiowych (także językowych, k o m u n i­ kacyjnych), że czytelnik dostaje swego ro d za ju zadyszki, oczarow ania czy rozcza­ row ania. E fekt te n m a n a tu rę b ardziej em ocjonalną an iżeli in te le k tu aln ą. Przy­ p o m in a m sobie m oją pierw szą le k tu rę Idioty D ostojew skiego. Po za k o ń cz en iu pow ieści długo nie m ogłam się uspokoić, strac iła m hu m o r, nastró j mój d aleki był do „oczyszczenia” czy „rozładow ania”, które to stany A rystoteles określił jako kath arsis. W ręcz przeciw nie, w r a z z tą n ierealistyczną fikcją skum ulow ało się we m nie poczucie zła, z k tórym przyszło m i długo żyć. K iedyś, za M ilan em Kun- derą i H erm an em B rochem pisałam , że racją b y tu pow ieści jest odkryw anie tego, co tylko powieść odkryć potrafi.

N ie kryję, że d ziedziną preferow aną przeze m n ie jest proza fabularna. Poza ćw iczeniam i z poetyki rzadko czytam poezję, a jeśli ją czytam , to ze w zględu na ironię i paradoksy, które niesie skrótow a i m etaforyczna form a w yrazu. N ie lubię poezji „retorycznej”, w szelkich pisanych w ierszem w olnym „trak tató w ”, naw et jeśli ich przesłan ie jest wysoce m oralne czy polityczne, a naw et gdy są p aro d ią takiego

(3)

Mitosek Dwudziestolecie „Tekstów Drugich”

przesłania. Z a t e m Szym borska, a nie M iłosz. A jednak mój odbiór lite ra tu ry nie jest powszechny. I nie dlatego, że jestem teo rety k iem , że szu k am chwytów n arracyjnych, k o m p lik acji fabularnych, autorefleksyjności czy ironii. W pierw ­ szej le k tu rze wcale ich nie szukam , dopiero potem , na se m in a ria c h ... O tym , że odbiór mój nie jest typowy, w iedziałam , kiedy m atk a m oja, pogrążona w pow ie­ ściach K raszew skiego, Sienkiew icza, Orzeszkow ej, P rusa, mówiła: „To takie praw ­ dziwe, jak w życiu, te w szystkie w ahania, zdrady, w ydarzenia h isto ry czn e” . N ie przejm ow ałam się w rażeniam i m a tk i, czytałam H em ingw aya i F aulknera, p otem D ostojew skiego i P rousta. Stosunkow o niedaw no jeszcze raz zetk n ęłam się tzw. recepcją p o p u la rn ą . Ju ż d ru g i rok prow adzę w m oim ro d zin n y m m ieście „salon lite ra c k i”. Z bieram y się raz na m iesiąc, po p rzeczy tan iu w spólnie w ybranej czy zasugerow anej przeze m nie książki. W grę w chodzą nie tylko pow ieści czy opo­ w iadania, czytam y także prozę d o k u m en taln ą. N ie „ż ad n ą” G rocholę czy „arlek i­ n y ”, raczej F iodora D ostojew skiego, Josepha C onrada, H e n ry ’ego Jam esa, Virgi- nię W oolf, Szalom a Asza, M ałgorzatę S zejnert, M ariusza Szczygła. N ajnow szy Bia­ łoszewski. U po m in ają się o M asłow ską. G rupa jest niew ielka, liczy około 12 osób, wszyscy czytają dokładnie i piln ie. P rzychodzą lekarze, inżynierow ie, nauczyciele (ale nie poloniści, m im o że jest ich w okolicy kilkoro!!!). G rono jest więc niew iel­ kie, m im o że w m ojej m iejscow ości jest trochę tzw. in telig en cji i artystów. M oże nie odpow iada im form uła klu b u . Ale w d u ch u podejrzew am , że oni po p ro stu nie czytają beletrystyki. Tym b ardziej cenię naszą m ałą gru p k ę, u to p ijn ą w spólnotę, która jeszcze w ierzy w lite ra tu rę , m im o n a p o ru m ediów, p o lityki i reklam y. O d­ b ió r jest n ie zm ien n ie m im etyczny. D la „m oich” d yskutantów pow ieści opow iada­ ją o tym , co im sam ym mogło się zdarzyć (tak jak A rystoteles określał fikcję); sprze­ czają się o bohaterów , o n iu a n se ich psychiki, w artościują ich zachow ania, k o n ­ w encje k ulturow e i oryginalność. R zadko w nikają w zaw ikłania fabuły, kiedy m ó ­ wię im o stru m ie n iu św iadom ości, słuchają p iln ie, ale nie reagują. N a podstaw ie tych spotkań m ogę pow iedzieć, że lite ra tu ra ciągle jest obrazem życia, a czytelnik szuka w niej p o tw ierdzenia własnej kondycji. Czy to znaczy, że niosę tym ludziom „pochodnię ośw iaty”? Ależ skąd, oni są św ietnie w ykształceni, tyle że nie m ożna przym ierzać do n ic h uniw ersyteckich, teoretycznych m odeli. To tak, jak stało się na se m in a riu m z pow ieści R icharda O hm anna: jego stu d e n tk i zainteresow ały się głów nie reakcjam i C onnie C h a te rla y z pow ieści L aw rence’a. Pow iedziały wręcz, że nie m ogłyby uczestniczyć w m im etycznym odtw orzeniu m odelu „serdecznego k opulow ania”, przedstaw ionym przez tego pisarza. M yślę, że ich odpow iedź jest dosyć typow a, bez w zględu na to, czy jest to am erykańskie se m in a riu m z poetyki czy p row incjonalny klub. A jak czytają fem inistki?

To najnow sze dośw iadczenie dało m i do m yślenia. M nie także zdarzają się lek­ tu ry m im etyczne. G ry narracy jn e, chw yty autorefleksyjne, dow cip językowy na poziom ie zdania czy a k a p itu , ironia w erbalna czy sytuacyjna - w szystkie te proce­ dery prow adzą do świata przedstaw ionego, k tóry odbija się echem w m ojej świa­ dom ości. K iedy czytam Śnieg O rhana P am uka, Łaskawe Jo n a th an a L ittela czy czy

(4)

12

6

w am nowe, n ie zn a n e m i w cześniej tery to ria, w ierzenia i kultury. Aw angardow a form a tylko w zm acnia m oje poczucie I n n e g o , k tó ry w le k tu rze staje się m oim , b lisk im , osadzonym w m ojej sytuacji i z n ią porów nyw anym . Czyż nie tym za jm u ­ je się antropologia literatu ry ? Ten nowy a zarazem bardzo stary rodzaj dośw iad­ czenia spraw ia, że o statnio wolę czytać pow ieści an iżeli teksty z teo rii literatu ry , że spory m etodologiczne pow oli się ode m n ie oddalają, a pozostaje „m iazga” te k ­ stu - tę tn ią ca życiem , sam ogenerująca, rozbijająca mój intelekt.

W ięc pow iedziałam o m oim dośw iadczeniu literatury. I o dośw iadczeniu in ­ nych. A teraz o b ad a n iu . Jako osoba w ychow ana na stru k tu ra liz m ie czytam za­ wsze „blisko te k stu ”, z ołówkiem . N ieraz na skraw kach p a p ie ru robię indeksy. Ale na tym m oja le k tu ra się nie kończy. Z darza m i się pisać o m oich le k tu rach . A ta k ­ że - p e rm a n en tn ie, z rac ji zaw odu - dyskutow ać o n ic h ze stu d e n ta m i. Za le k tu ra ­ m i „dziew iczym i” podąża czytanie analityczne i in te rp re tac ja. M etoda „close re­ ad in g ” doprow adziła m n ie do p rze k o n an ia , że każdy tekst posiada swoją praw dę i że polega ona na jego koherencji, w ynika za fak tu , iż jest on efektem pew nego św iadom ego zam iaru . Tekst literac k i p o tra fi się b ronić p rze d n a d in te rp re ta c ją , która w ynika na ogół z po m ijan ia jego tk a n k i, z n ie dostrzegania poziom ów n a rra ­ cji, z n a t r ę t n e g o w yryw ania m aksym i życiowych „m ądrości” . Co nie zn a­ czy, że nie istnieją le k tu ry pluralistyczne. K iedy w racam do „m oich” arcydzieł po latach , o d n ajd u ję pisane na św istkach indeksy, ale hasła często znaczą inaczej. Tak było z Jam esem , C o n rad em (pisałam o n im 3 razy), z D ostojew skim (2 razy), k tóry jest m oim „dy żu rn y m ” autorem , z D errid ą, którego pew nie nie kocham , ale p isałam o n im 3 razy i zawsze inaczej. Z m ie n iają się m oje dośw iadczenia i m oje horyzonty, inne są p u n k ty zaczepienia. W ięcej przeżyłam , ale i więcej przeczytałam . In terte k stu aln o ść nie jest dla m nie m etodą badaw czą; życie tekstów w tek stach jest m oim życiem . P ow innam dodać, że „m oje” arcydzieła czytam zawsze z tym sam ym ogniem , a le k tu ra w ielokrotna odkrywa w n ic h coś nowego. Pow tarza się sytuacja w idzów Króla Edypa: publiczność ateńska znała m it, znała zakończenie trag ed ii, a jed n ak przeżyw ała d ram at Sofoklesa zawsze na nowo. P ow innam po ­ w iedzieć o jeszcze jednym , zu p e łn ie now ym dla m n ie dośw iadczeniu literatury. N agryw am pow ieści na odtw arzacz M P3 i w m o m e n ta ch b ezsenności słucham . To z u p e łn ie in n y odbiór, aktor in te rp re tu je tekst, który zaczyna żyć w głosie, a nie w piśm ie. Tak słu ch ałam o statnio Annę Kareninę, M istrza i Małgorzatę oraz - po raz dziesiąty Biesy. Ale nie jestem jeszcze w stanie „steoretyzow ać” tego słuchowego przeżycia.

Z m eto d am i skończyłam już dawno. W la tac h osiem dziesiątych n ap isałam , co w iedziałam , potem - zgodnie z m etodologiczną m odą - dopisałam cztery ro zd zia­ ły. Po doktoracie, pogrążona w epistem ologicznym kryzysie (niem ało przyczyniły się do tego m oje studia filozoficzne) w ierzyłam , że przyjrzenie się różnym pod ej­ ściom do literatu ry , historyczna opowieść o literatu ro zn aw stw ie pozw oli m i się rozpraw ić z relatyw izm em i subiektyw izm em , które groziły naszej d ziedzinie ze strony krytyki literackiej. W ydawało m i się, że przejście na poziom „m eta” pokaże jakąś praw dę, jeśli n ie o literatu rz e, to o jej nauce. N ie wiem , czy pokazało. M im o

(5)

Mitosek Dwudziestolecie „Tekstów Drugich”

że pow stały p o tem b ardziej now oczesne syntezy, książkę ciągle w znaw iają, a kilka d n i te m u ukazał się jej czeski p rzekład. D zisiaj p atrzę na te n elaborat inaczej. Tak napraw dę, to nie m etody przedstaw iałam , ale p rzebieg m yśli hum anistycznej o stat­ n ic h trzy stu lat (w tym jej antyczne inspiracje). W arto p am iętać, że an i dla K anta, an i dla H egla, an i dla In g ard en a a naw et dla Jakobsona lite ra tu ra p iękna nie była czymś nadzw yczajnym . O dbijała, w spółkształtow ała, przekraczała granice dośw iad­ czenia, które istn iały w k u ltu rz e danego czasu i w p y tan iach , które jej człowiek staw iał. N ie jest przy p ad k iem , że m oją drogę naukow ą zaczęłam od refleksji n ad stereotypam i, aby n astęp n ie przyjrzeć się naśladow aniu. P otem - p o zn a n iu przez tekst. Teraz m oją pasją jest ironia, pojm ow ana b ardziej jako zjaw isko k o m u n ik a ­ cyjne aniżeli artystyczne. Te w szystkie p roblem y nie w ynikają z lite ra tu ry an i nie określają jej specyfiki. Tworzą rodzaj w ielkiej k u li, w której w szystko w iruje, a n ie­ któ re w iry w jakim ś okresie okazują się silniejsze i w yrzucają na pow ierzchnię rozm aite ekspresje człowieka, także artystyczne. Czy rów nież ta k m ożna p ojm o­ wać antropologię literatury?

O dchodząc od w iary w m etody, nie odrzucam wysiłków na rzecz syntezy lite ra ­ turoznaw stw a. P odejścia, k tó re w n im w idzą form acje dyskursyw ne, p a ra le ln e wobec form acji artystycznych, są cenne jako rodzaj z a p i s u m yśli ludzkiej. P osługując się opowieścią, dialogiem , ironią, p erm a n e n tn ie in te rte k stu a ln e , w ska­ zują one na czas, w k tórym pow stały i na u w ikłanie podm iotów je tw orzących. W tym sensie są one d o k u m en tem - tw ierdzę - b ardziej polityczno-społecznym an iżeli ściśle „scjentyficznym ” . N ato m iast jeśli chodzi o ich praktyczny, m eto d o ­ logiczny w ym iar, to n ie kryję sceptycyzm u. W racając do m etod. D zisiejsze fo rm a­ cje in te le k tu aln e b ardziej je bu rzą, niż tworzą. Czy h erm e n eu ty k a jest m etodą? A dialogizm , ta k p o p u la rn y od czasów B achtina? A dekonstrukcja? A b ad a n ia n ad ironią, które ukazują rdzenną niejednoznaczność sytuacji i postaw ludzkich? Z pew­ nością z tych k ierunków nie nauczym y się, jak badać k o n k retn e teksty literackie. Ale czegoś się nauczym y. Czego? M oże głębszej lektury. T akiej, która odpow iada­ łaby p rze m ian o m w m yśleniu o świecie. A także innego spojrzenia na k u ltu rę i jej rozm aite artykulacje. S pojrzenia b ardziej pluralistycznego, takiego, któ re nie wy­ b iera prostych rozw iązań, któ re b ro n i nas p rze d jednoznacznością fanatyzm ów i scjentyzm ów (mówię za L eszkiem Kołakowskim ) i przynosi ta k w ażną to le ra n ­ cję, naw et gdyby była ona p ochodną przek o n an ia o ab surdalności naszej sytuacji, o aporiach, z któ ry m i nie m oże sobie poradzić filozofia i antropologia. M ożem y się nauczyć w reszcie krytycznego spojrzenia na sam ych siebie, bow iem - jak p o ­ w iedział K ołakowski - jak byśm y głęboko nie kopali, to na dnie stu d n i od n ajd zie­ m y w łasną tw arz. Ale to w łaśnie m iejsce zajęła l i t e r a t u r a .

(6)

12

8

Abstract

Zofia MITOSEK University of W arsaw

Twenty Years of Teksty Drugie

A reply to the questionnaire on the occasion of the 20th anniversary of Teksty Drugie: my personal views on literature, literary studies and other issues of consequence.

On the intense experience of reading: amateur and professional; lonely and collective; initial and repeated; with a pencil in the reader's hand and headphones on their ears.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponieważ wszystkim jest doskonale znane, że nie posiadam niczego, co pozwoliłoby mi wyżywić się i odziać, dlatego też zwróciłem się do waszej łaskawości i postanowiłem,

Treści zadań nie trzeba przepisywać, ale należy zapisać numer karty, tematykę i numer zadania.. Rozwiązania muszą być

Stanisławowi Pierogowi, którego inspirujące seminaria stały się źródłem licznych wąt- ków obecnych w tej pracy, w zakresie filozofii polskiej i w szerszym ujęciu –

Zaprezentowane wyniki badań nad przekładem wybranych pozycji obydwu odmian (autor- stwa Andrzeja Sapkowskiego, Jacka Dukaja i Stanisława Lema) w połączeniu z analizą

Działania podejmowane w uczelniach, które mieszczą się w obszarze kształcenia usta- wicznego, rozumianego nie jako dalsza edukacja osób dorosłych, ale jako podejmowanie edukacji

Poza tym uwzględnione są: autorytet i natchnienie ksiąg Starego Testamentu w świetle Nowego Przymierza, świadectwa bezpośrednie No­ wego Testamentu o natchnieniu

Ekofilozofia jako część filozofii przyrody14 - koncepcja ta jest związana z ujęciem filozofii przyrody orientacji arystoteiesowsko-tomi- stycznej, gdzie już wyróżnia

niu 246. Przyjmując tezę o Niepokalanym Poczęciu Maryi, lektorzy kwalifikowali ją jako naukę Szkota i teologów jezuickich przeciwko dominikanom. Także co do czasu